Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

darekp

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1259
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez darekp

  1. Tak, bo do main jest przekazywana tablica wskaźników, a nie tablica dwuwymiarowa. To są dwa różne typy dla kompilatora. Oczywiście, że się da. Jedna gwiazdka to wskaźnik, dwie gwiazdki to wskaźnik do wskaźnika, trzy to wskaźnik do wskaźnika do wskaźnika itd. Mam w pracy kolegę, który w żartach w zależności od liczby gwiazdek używa odpowiednich stopni wojskowych, cztery gwiazdki to zdaje się generał i on twierdzi (możliwe, że od kogoś to słyszał), że w praktyce w kodzie wskaźników powyżej generała się nie spotyka:) P.S. Kompilujący się pod Visual Studio przykład (C++): const char tablica2d[][20] = {"ala", "ola"}; const char *argv[] = { "ala", "ola" }; int main() { const char *p1 = tablica2d[1]; const char **p2 = argv; const char ***p3 = &p2; const char ****general = &p3; return 0; } Ale spróbuj dla któregoś z tych wskaźników zrobić przypisanie, w którym po prawej stronie jest tablica2d - nie da się. Uwzględniał rozmiar. Bezdyskusyjnie.
  2. Sprostowanie, oczywiście miało być "tablicę dwudziestu wskaźników". Albo precyzyjniej 20-elementową tablicę wskaźników.
  3. Tak, ale tu operujesz na wskaźnikach "jednogwiazdkowych" a przy wyższej liczbie gwiazdek to chyba był jakiś problem. P.S. Bo to są różne sytuacje, gdy inkrementujesz wskaźnik do wskaźnika lub wskaźnik do tablicy (różny sizeof na ogół). Ale nie wykluczam, że rzeczywiście kiedyś dawno temu tego nie zrozumiałem. P.S.2 Sprawdziłem u mnie Visual Studio przy takim kodzie int t[10][10]; int main() { int **p = t; return 0; } wywala błedy: Prawidłowy kod to: int t[10][20]; int main() { int (*p)[20] = t; return 0; } (i te nawiasy okrągłe otaczające p są tu niezbędne, bez nich kompilator zinterpretowałby "p" jako tablicę dziesięciu wskaźników).
  4. Mi jakoś te rzeczy "podchodziły", lubiłem książki Jana Bieleckiego (pamiętne **++p--->ref chociażby). Aczkolwiek teraz już nie jestem pewien, czy dobrze pamiętam różne niuanse. Btw trzy gwiazdki to raczej chyba nie pójdzie jako tablica tablic, tylko jedna gwiazdka była z grubsza równoważna tablicy, resztę trzeba było już "pobożnie" zapisywać jako [] z tego co pamiętam. Czyli int *[] albo int []* (nie jestem pewien kolejności, ale chyba pierwsze).
  5. Tego nie rozumiem. Ręczna gospodarka pamięci, brak izolacji błędów które stają się "magiczne"... Po prostu sprawia mi frajdę pisanie czegoś, co jest wydajne. Ręczna gospodarka pamięci nie zawsze jest taka straszna, zazwyczaj można sobie tak zorganizować kod, że ryzyko błędów z nią związanych jest nieduże. Fakt, że w C++ pod tym względem są "luksusy", bo można używać smart-pointerów itp. Kwestia obsługi błędów chyba nigdzie (w żadnym jęz. programowania) nie została dobrze rozwiązana (może po prostu nie da się). Try...catch jest dobre w przypadku, gdy można w nie wsadzić cały kod obsługi czegoś i w catch-u zalogować/wyświetlić treść błędu i potem iść dalej albo zatrzymać proces. Jeśli wdepnąć w coś bardziej skomplikowanego (np. zagnieżdżone try...catch) to rychło dochodzi się do poczucia, że szkoda, że nie można tego łatwo przerobić na coś w rodzaju discriminated union z języków funkcyjnych (explicite wymienione wszystkie możliwości, kompilator pilnuje, żebyś je wszystkie obsłużył). Przynajmniej takie mam doświadczenie - niedawno gdzieś przeczytałem, że w Pythonie często używa się wyjątków, może warto byłoby żebym więcej używał Pythona, może wtedy by mi się wyklarowało jakieś inne spojrzenie na sprawę, ale na razie mam wrażenie że te wyjątki w Pythonie są używane do jakichś specyficznych zastosowań (widziałem przykład użycia wyjątku do przerwania iteracji i to wyglądało tam na uzasadnione użycie).
  6. Nie wiem, czy to ma związek, ale sam język też się rozwinął, pierwsze wersje miały jakiś mechanizm domyślnego przyjmowania typu int (gdzieś czytałem, że po to, żeby ułatwić kompilowanie starego kodu Unixa pisanego w języku B), możliwość opuszczania listy parametrów w deklaracji funkcji. A potem weszło solidniejsze sprawdzanie typów i takie rzeczy jak void i void * Szczerze mówiąc mnie czasem nachodzi chęć, żeby wrócić do tego C i jeszcze coś w nim poprogramować. Bardziej niż do C++.
  7. Hm, aż ciekawości zagooglowałem i pierwszy link jaki znalazłem mówi coś innego: https://developers.slashdot.org/story/18/01/01/0242218/which-programming-languages-are-most-prone-to-bugs Nie czytałem pracy źródłowej (mocne niedobory w zasobie o nazwie czas;)) ale z tego króciutkiego wpisu wynika, że niespecjalnie jest ważny rodzaj typowania, za to liczy się funkcyjność.
  8. @tempik Ale mumie w muzeach są. Trochę innych podobnych rzeczy też bywa przechowywanych (relikwie świętych w kościołach, pewnie jeszcze jakieś przykłady się znajdą). Więc nie rozumiem, dlaczego jest problem z uszanowaniem odmienności kultury Indian, którzy tworzyli pomniejszone głowy. Dla mnie to naturalne, że gdy spotykamy się z inną kulturą, to będą odmienności w niektórych sprawach i wtedy trzeba te odmienności uszanować (no, do pewnej granicy, bo są sytuacje typu oblewanie kobiet kwasem za nieposłuszeństwo, tego nie zaakceptuję, ale tutaj nie mamy do czynienia z takim przypadkiem). Ci zabici wrogowie nie cierpią z tego powodu, że ich głowy pomniejszono (no dobra, Indianie z plemienia Shuar mają temat do przemyśleń i podjęcia jakiegoś działania, jeśli nadal wierzą, że w tych głowach są uwięzione ludzkie dusze, ale nie o to chodzi w tym wątku). P.S. Jak dla mnie to problemem nie są eksponaty, tylko ci goście muzealni, którzy nie potrafią zrozumieć odmienności innych kultur i jej uszanować (po raz trzeci musiałem użyć tego słowa, ech).
  9. Nie mam dzisiaj czasu na dyskusje na forum, ale wydaje mi się, że tu chodzi o coś głębszego, jeśli chcemy zająć się jakimiś "badaniami podstawowymi" na poziomie powiedzmy fizyki i formułować ZZI, ZZE itp. to potrzebujemy jakiejś prostszej definicji informacji niż ta Mazura. Definicji, która ma coś wspólnego z energią, stanem układu fizycznego itd. itp. Nie mam dzisiaj czasu na dyskusje na forum (więc może czegoś nie doczytałem), ale wydaje mi się, że tu chodzi o coś głębszego, jeśli chcemy zająć się jakimiś "badaniami podstawowymi" na poziomie powiedzmy fizyki i formułować ZZI, ZZE itp. to potrzebujemy jakiejś prostszej definicji informacji niż ta Mazura. Definicji, która ma coś wspólnego z energią, stanem układu fizycznego itd. itp. P.S. Oczywiście inna sprawa, czy o rzeczywiście chcemy dyskutować o ZZI, wydawało mi się, że ex nihilio i Jajcenty chcą (ja też), ale może czegoś nie doczytałem.
  10. A gdzie w takim razie jest ta definicja, bo w linku do Wikipedii, który podałeś, jej nie ma, jest tylko jakaś wzmianka o Mazurze i po dalszym klikaniu jeszcze zdanie, że wprowadził bodajże sześć rodzajów informacji?
  11. Wow. To jest IMHO najwięcej dający do myślenia punkt widzenia w tej dyskusji (w przeciwieństwie do "mazurzenia", komplikowania definicji itp. - bez obrazy;)) P.S. Ale Warai Otoko, tudzież młynarz i sędzia, to też tylko zbiory atomów, które (te atomy) nic nie wiedzą o "kole wodnym", "rzece" i "pobieraniu energii". Czy z tego powodu nie powstaje jakaś trudność w rozważaniach, tzn. np. wniosek, że informacja nie istnieje w ogóle? (Piszę to na szybko, bez zastanowienia, możliwe, że gdy sobie na spokojnie przemyślę, to sam sobie odpowiem).
  12. Może komuś się przyda - wykład z teorii kategorii w wersji dla informatyków: http://xahlee.info/math/i/category_theory_brendan_fong_david_spivak_2018-03.pdf Zdaje się, że fajnie i przystępnie napisany. Przechowuję link do niego od dawna z zamiarem, żeby obowiązkowo go przeczytać, jak tylko znajdę czas (a z tym jak wiadomo zawsze najgorzej :))
  13. darekp

    Świat jawności całkowitej

    Co do tego w pełni zgoda. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że wolnorynkowi ekonomiści angażują się w jakąś "naukę ścisłą" w taki sposób, jak opisujesz. Słyszałem o innym przypadku, gdy grupa ekonomistów wzięła się za poważne modelowanie gospodarki metodami matematycznymi i za każdym razem wychodziła im wyższość centralnego planowania nad wolnym rynkiem, mimo że sami w to nie wierzyli (to było ok. 20-25 lat temu). To, co robią ekonomiści, to posługiwanie się uproszczonymi modelami, jakimiś wskaźnikami (PKB, bezrobocie, inflacja, wielkość produkcji czegoś tam itd. itp.). Nie można tego traktować w pełni poważnie, bo prędzej czy później odegra rolę jakiś czynnik nie uwzględniony w modelu. To są tylko przybliżenia. Grzegorz Kołodko (profesor ekonomii, co by nie mówić) będzie zwracał uwagę na inne wskaźniki, niż jakiś profesor wolnorynkowy i inaczej je interpretował. I to nie wynika z tendencyjności któregoś z nich (w każdym razie nie tylko z tendencyjności), ale z tego jak oni postrzegają świat. Tak że IMHO tu nie może być mowy o żadnej "nauce ścisłej". Gdyby chcieć superkomputerem przewidywać ludzkie zachowania, to on przypuszczalnie musiałby modelować cały Wszechświat, łącznie ze zjawiskami kwantowymi itd. (a i tak nie ma gwarancji, że to by wystarczyło, bo nie wiemy, czy świat jest deterministyczny, mechanika kwantowa sugeruje, że nie). P.S. Taki przykładzik, gdyby nos Kleopatry miał inną długość, to historia ludzkości potoczyłaby się inaczej - ile teorii ekonomicznych uwzględnia rozmiary nosów?
  14. Jak dla mnie, to zgoda, ale o czym w takim razie (pytanie laika) pisał autor na kwantowo.pl? Jest jakaś "zasada zachowania informacji" w fizyce, czy jej nie ma? Zajmował się nią Hawking, czy nie? Bo jeśli wziąć pod uwagę mech. kwantową, nieliniowości itd. to powstaje wrażenie, że informacja bardzo szybko ginie i nikomu nawet nie powinien przyjść do głowy pomysł, żeby taką zasadę formułować. P.S. Zajrzałem do kilku artykułów z Wygląda na to, ze to same teksty "opowiadane" bez żadnych wzorów matematycznych. Same słowa. Ponieważ słowa z mowy potocznej są nieprecyzyjne i każde ma co najmniej dwie interpretacje, to liczba możliwych interpretacji takich tekstów przekracza pewnie liczbę atomów we Wszechświecie Chyba zaczynam rozumieć, że "zasada zachowania informacji" to nie żadna ścisła fizyka tylko coś o czym sobie fizycy dyskutują przy kawie/piwie dla zabicia czasu P.S. Jeśli samemu pogugłować, to mozna znaleźć nawet coś takiego: https://www.youtube.com/watch?v=SndpeBvxC88 - kolega po fachu Warai Otoko zdaje się ;P Nawet nie próbowałem się zmusić, żeby to słuchać ;P
  15. Hm, napisano też: Ja to interpretuję tak, że widocznie, przynajmniej w niektórych modelach teoretycznych, mając dokładne informacje o układzie fizycznym w danym momencie, można prześledzić jego historię historię wstecz i w przyszłość w czasie (mając szczątki rozbitego wazonu, znając ich prędkości itp. można odtworzyć jego wygląd przed rozbiciem). To wygląda jak pełna informacja raczej (w intuicyjnym sensie).
  16. Ha, Google coś na ten temat znajduje: https://www.kwantowo.pl/2015/08/29/czarne-dziury-pozeracze-informacji/ https://tech.wp.pl/z-czarnej-dziury-mozna-uciec-przelomowe-odkrycie-stephena-hawkinga-moze-dac-mu-nagrode-nobla-6034885035807361a Aczkolwiek dla mnie to jest nadal nie w pełni zrozumiałe.
  17. Nie znam szczegółów, ale gdzieś czytałem (jakaś bardzo popularnonaukowa książka z fizyki, nie pamiętam jaka), że np. to, że czarna dziura niszczy informację, przeszkadza teoretykom w jakichś rozważaniach teoretycznych i oni w to w jakiś sposób "nie wierzą", tzn. spodziewają się, że po odpowiednim poprawieniu teorii okaże się, że z czarnej dziury można odzyskać informację, która do niej wpadła. Może nawet tego nie zrozumiałem, może chodziło o coś innego, ale tak przy okazji mi się przypomniało. P.S. Możliwe, że chodziło o jakieś trajektorie w przestrzeni fazowej, że coś się skleja, a nie powinno, czy jakoś tak(???)
  18. Ciekawa sprawa, w pewnym momencie widać, że człowiek ogląda twarz kobiety, a sieć neuronowa odtwarza ją jako twarz mężczyzny. Czyli sieć dopasowuje do tego, czego się wcześniej "naumiała". Przychodzi mi do głowy mnóstwo "fajnych" skojarzeń w kontekście niedawno przypomnianego w innym wątku pana Orwella, ech ;(
  19. Można jeszcze nosić "po samurajsku" - zatknięty za pasem, ostrzem do góry Nie wiem, czy są jeszcze inne możliwości oprócz tych trzech (zresztą zdaje się, że początkowo samuraje też tak nie nosili, tylko w wersji "dyndającej" - gdzieś tak czytałem i widziałem na którymś filmie Kurosawy - więc niezbyt poważne źródła informacji;)) P.S. Katana w sumie to nie miecz więc trochę wyszedłem poza temat
  20. Zdaje się, że jest jakaś metoda wojskowa (pierwszy raz o niej przeczytałem jako o metodzie pilotów i jeszcze wtedy było podkreślone, żeby rozluźnić tez mięśnie oczu): https://zdrowie.radiozet.pl/Psychologia/Zdrowy-sen/Jak-szybko-zasnac-Metoda-wojskowa-sprawi-ze-zasniesz-w-2-minuty Ale nie próbowałem się tego nauczyć
  21. Ja znalazłem takie rozważania na ten temat, nie miałem czasu odsłuchać, ale oględziny kilku początkowych minut filmu sugerują, że jest to kiepskie rozwiązanie: https://www.youtube.com/watch?v=kHLG_fZVFzo Zresztą kołata mi się po pamięci, że twórcy "Wiedźmina" (gry) też mieli problem ze zrealizowanieniem scen wyjmowania miecza tak, żeby wyglądało to realistycznie (i na youtubowych filmach z gry wygląda ten moment IMHO na lekko "oszukiwany").
  22. darekp

    Świat jawności całkowitej

    Kryzysy są jakoś powiązane z sytuacjami, gdy pewne "towary" np. akcje są przewartościowane (przynajmniej na moje wyczucie - nie znam jakiejś naprawdę dobrej analizy ekonomicznej wyjaśniającej, kiedy powstają kryzysy, zresztą zapewne gdyby takowa istniała, dałoby się unikać kryzysów;)). A pewność co do tego, że coś jest przewartościowane, posiadają tylko Bóg (o ile istnieje) i posiadacze wehikułów czasu (bo mogą polecieć do przyszłości i dowiedzieć się, że coś było bańką spekulacyjną) Jawność informacji w takim sensie o jakim tu rozmawiamy nie daje Ci możliwości uniknięcia kryzysu. Zresztą bardzo często wiele z potrzebnych informacji jest w miarę dobrze dostępnych przed wybuchem kryzysu i... on jednak wybucha. Bańkę spekulacyjną na kryptowalutach sprzed kilku lat można było sobie obserwować dość dobrze, mnóstwo informacji było jawnych i nie zapobiegło to krachowi. Kryzys 2008 roku też część ekonomistów dobrze przewidywała, ale byli lekceważeni, dopiero post factum wszyscy osiągnęli zgodność zdań w tej sprawie;)
  23. darekp

    Świat jawności całkowitej

    Brak prywatności w takim razie też. Po pierwsze trzeba by go zdefiniować (nie wiem, czy wszyscy zgadzają się z definicją prywatności z Wikipedii, a nawet jeśli, to i tak ta definicja jest mocno "nieostra" w wielu kwestiach). Po drugie nie wiadomo, jak go wprowadzić. Bo Świat Całkowitej Jawności pana Grabarczyka jest w praktyce niemożliwy do zrealizowania z tej prostej przyczyny, że trzyliterowe agencje wszystkich krajów nie dopuszczą, aby było ujawnione, co one robią. Więc da się co najwyżej "wytłumaczyć" społeczeństwu (aka "ciemnemu ludowi"), że jawność oczywiście tak, wprowadzamy, ale z wyłączeniem rządu, sejmu, policji, instytucji rządowych, wojska itp. A wtedy to już bliżej do pana Orwella niż do pana Grabarczyka.
  24. darekp

    Świat jawności całkowitej

    Dr Grabarczyk przewidział, że będzie się kojarzyć z Orwellem, cytuję: "Panoptikon Benthama i wizja Wielkiego Brata z 1984 Orwella) ukazują mechanizm zorganizowanego na skalę mniej lub bardziej masową transferu tajności – więźniowie nie wiedzą, że są podglądani, a mieszkańcy orwellowskiego państwa, choć z bycia obserwowanymi zdają sobie sprawę, nie mogą oglądać zapisów ze swojego życia ani obserwować funkcjonariuszy Policji Myśli. Tajemnice jednych i drugich nie przestają być tajemnicami, zaczynają być jedynie tajemnicami urzędowo rozszerzonymi o anonimowego powiernika. Nic podobnego nie zachodzi w ŚJC – nikt, w szczególności żaden rząd, nie jest w jakikolwiek sposób uprzywilejowany i każdy może swobodnie obserwować każdego." Ale nawet nie chce mi się powyższego komentować, tzn. to brzmi w najlepszym razie jak utopia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...