Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

peceed

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1797
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez peceed

  1. A jednak da się. Lee Smolin jest za słaby na bycie fizykiem teoretycznym, pracuje jako celebryta. Jego wkład w rozwój teorii strun jest zerowy albo wręcz ujemny. W 5 minut da się ogarnąć, że nie jest poprawna. Zresztą statystycznie nie ma dobrych prac fizycznych pisanych z użyciem MS Word (dla fizyków powinien być MS World ) Po normalnej dyspersji jest anormalna. Przy 100 eV to już dawno idzie w drugą stronę, ale tak, zagapiłem się
  2. https://www.youtube.com/watch?v=igwtfSpWjVU P.S. Zaczęło się niewinnie, potem pojawił się pinopa i już wiesz, że coś się dzieje. Ale w szkle nie ma miejsca na coś "pomiędzy atomami", myślenie o szkle jako o zlepku atomów jest niepoprawne. Istnieje pewna amorficzna konfiguracja całkiem nieźle zlokalizowanych jąder atomowych pomiędzy którymy znajdują się zdelokalizowane elektrony. Światło nie zwalnia "od materii", tylko przez to że jego fotony są pochłaniane przez strukturę szkła (pewne elektrony zmieniają swoj stan energetyczny) i zaraz ptem reemitowane (tak jak w laserze, tylko bez wzmocnienia). Co ważniejsze, im krótsza długość fali, tym mniejsze szanse na absorpcję i emisję, co objawia się tym, że takie światło zwalnia mniej (to powoduje zjawisko dyspersji światła, objawiające się na przykład abberacją chromatyczną w soczewkach). Dla światła o energii 100 eV spowolnienie praktycznie nie istnieje. W przypadku pojedynczej molekuły H2 zjawisko spowolnienia nie zachodzi, to wybicie elektronów samo w sobie jest właśnie tym zjawiskiem które jest pokrewne do wirtualnej absorpcji i emisji w dużych skalach widzianych jako spowolnienie. W 5 min można ogarnąć 15 stron A4 (nie dotyczy dowodów matematycznych). Styka na 1 artykuł i przejechanie po drugim. Natomiast trzeba mieć świadomość, że ludzie którzy się na tym znają ogarniają to w ciągu 5-9 lat studiów, więc wystarczy im znaleźć pierwsze kilka bzdur, a nie pełen ich wykaz, aby wyrobić sobie opinię.
  3. Ja liczyłem, że covid u swoich ofiar zmniejsza średnio oczekiwany czas życia o maksymalnie ok. 3 lata. W połączeniu ze śmiertelnością dało to 2 tygodnie krótsze życie dla każdego z powodu epidemi. Oba te wskaźniki były pesymistyczne, w tym momencie Szwecja pokazała że są to ok. 3 dni. Zabiera się ludziom kilka miesięcy życia po to, aby przedłużyć im je o 3 dni. Brawo.
  4. Nie ma takiej opcji. W tym sensie, że "naładowane punkty w sumie po wszystkich historiach" to są jedynie obiekty matematyczne do obliczeń. Rozpatrywanie klasycznych konfiguracji pola em wokół tych punktów nie ma żadnego sensu, bo cząsteczka porusza się po trajektoriach nieróżniczkowalnych i nieprzyczynowych a pole EM musi spełniać równania pola! Mechanika kwantowa to nie jest superpozycja klasycznych obrazów fizycznych, to błędna intuicja wynikła z zabawy komputerami kwantowymi. Nie zmienia to faktu, że obraz wielu sytuacji fizycznych może być tak właśnie przybliżany (jak kot Schroedingera), ale to opcja a nie konieczność. Musi kolega się zastanowić, gdzie w obrazie mentalnym następuje rezygnacja z operatorów i zaczyna bezpośrednie mówienie o wielkościach aktualnych. To właśnie ten moment kiedy kończy się "fizyka". Z zasady (a nie w szczegółach) to prawda: takie eksperymenty zwyczajnie badają konsystencje fizyki w małych skalach, pozwalając wyjaśnić obserwacje modelem, w którym występują 2 zdarzenia w krótkich odstępach czasowych, co jest zgodne z inną cechą tego modelu jak odległość pomiędzy "atomami" (skrót myślowy) . Tak że otrzymano wynik, którego każdy się spodziewał, bo prawa fizyki działają. Ale jakby ktoś z praw fizyki zasymulował sobie wielką pardubicką też byśmy mówili, że stoper zmierzył dokładnie to czego spodziwano się po koniach i co już było wiadomo Prawdziwa jazda zaczyna się, kiedy widzi się sformułowania, że interferowały ze sobą 2 fotony wysłane z różnych miejsc. Otóż nie. Interferowały zawsze dwie możliwości każdego z tych elektronów z osobna. Elektron nie do końca wie czy został uderzony jako pierwszy lub drugi, mamy superpozycję tych dwóch możliwości! (i już tutaj realistyczny obraz kolegi Jarka się rozpada całkowicie). Za to bardzo szczęśliwie 2 elektron z pary jest w dokładnie symetrycznej sytuacji, co pozwala zwulgaryzować opis i twierdzić, że 2 fotony interferowały ze sobą. To strasznie nędzny skrót myślowy. Molekuła wodoru to pojedynczy obiekt kwantowy który nie da się zrozumieć zlepieniem 2 atomów, więc światło nie dolatywało z jednego atomu do drugiego, a tyle wynosi odległość pomiędzy centrami zagęszczeń powłok.
  5. Szwecja już praktycznie nie ma przypadków śmierci z powodu koronawirusa - wszyscy poddatni umarli. Co z tego jeśli nie da się ich wykryć dostępnymi testami.
  6. Wyidealizowany. Pewnie nie zastanawiał się kolega jak nieoznaczoność położenia np. jądra wpływa na nieoznaczoność potencjału? Tak jest najwygodniej, gdy się da. Ale te modele klasyczne nie są fundamentalne, one się pojawiają tylko jako granice MK. Całki po trajektoriach to najgorsze sformułowanie do zrozumienia istoty mechaniki kwantowej, bardzo łatwo zignorować przestrzeń konieczną do opisu układów wielocząsteczkowych. Pięknie się to wszystko wyobraża dla 1 cząsteczki, ale układy złożone wyglądają całkowicie inaczej niż się to naiwnie wydaje, w tym sensie że ciężko zbudować dobre intuicje. Biorąc pod uwagę, że trajektorie są całkiem niefizyczne nie ma szans aby istniała klasyczna konfiguracja EM którą można stowarzyszyć z ruchem cząsteczek po tej trajektorii. To raczej nie ma sensu.
  7. No właśnie. Tylko że astronomowie nigdy się nie upierali, że słońce musi być rozgrzaną kulą żelaza. A kolega wciąż się upiera przy mechanice klasycznej. Kluczową cechą jest wewnętrzna spójność, tę zapewnia tylko mechanika kwantowa. Ja się boję, że kolega w ogóle sobie tego nie uświadamia, tej fiksacji klasycznej, bo utożsamia ją na jakimś poziomie z rzeczywistością, a mechanikę kwantową uznaje za abstrakcję problemów technicznych w poznawaniu tej rzeczywistości. Przykro mi, ale pole elektromagnetyczne nie istnieje w mechanice kwantowej. Tzn. nie w sensie klasyczne pole elektromagnetyczne. A wszędzie tak gdzie się wydaje że się je umieszcza, jest to jedynie tzw. "trick obliczeniowy" ( tutaj bardzo chciałbym aby kolega wyobraził sobie to sformułowanie wypowiadane przez Michała Wójcika z kabaretu Ani Mru Mru - może lepiej wejdzie ), gdy efektywnie godzimy się zapomnieć o detalach pola kwantowego. Klasyczne pole elektromagnetyczne to jedynie przybliżenie nie nadające się do opisu rzeczywistości w małych skalach. Można sobie robić w głowie konfiguracje, stawiać przy nich angstremowe podziałki, ale nie mają one nic wspólnego z rzeczywistością. To jest wyłącznie ekstrapolacja opisu granicznego (będącego przybliżeniem) poza ogólny zakres stosowalności. O polu EM (klasycznym) to można mówić w kontekście "mnóstwa" fotonów. To taka filozofia w której mechanika kwantowa ma być opisem efektywnym bardzo skomplikowanych konfiguracji pól klasycznych, często z magicznymi właściwościami. Niestety to nie działa, mechanika kwantowa daje przewidywania których nie da się odtworzyć z mechaniki klasycznej, a te przewidywania nieszczęśliwie odnoszą się do weryfikowalnych eksperymentalnie własności.
  8. Są bardzo dobre powody, z których powodu fizycy eksperymentalni nie są fizykami teoretycznymi, i absolutnie nie chodzi o wybitną sprawność manualną Naprawdę dał się kolega nabrać, że średnie czasy mówią wiele o detalach konkretnych procesów albo że uzykane wyniki są fundamentalnie nie do policzenia przy pomocy mechaniki kwantowej? Przynajmniej obcowanie z tematyką komputerów kwantowych powinno dać koledze do myślenia: powód dla którego chcemy je wykorzystać do rozwiązywania problemów "klasycznych" jest dokładnie tym samym dla którego nie jesteśmy w stanie efektywnie symulować ich pracy. Układy kwantowe są ciężkie do liczenia.
  9. oznacza on tyle, że czas produkcji jest nieoznaczony w takim stopniu, jak nieoznaczone jest położenie! No nie róbmy sobie jaj. Takie fale to w naszym wszechświecie nie istnieją. A żeby uzyskać choćby zbliżone to musimy mieć wysoką nieoznaczoność położenia atomów które je emitują (a więc i czasów emisji). Rozumie kolega dowcip? Zastanawia się kolega nad mechanizmami fotoemisji w sytuacji, kiedy w laserze nie wiadomo nawet, które atomy dokonały tej fotoemisji, i ta niewiedza jest kluczowa dla uzyskania sinusoidalnej fali i ustalonej energii. Myślę że laser to bardzo dobry układ żeby kolega sobie potrenował działanie mechaniki kwantowej. Jak to się dzieje, że te konretne emisje o wielkiej nieoznaczoności energii dają "za szybką" pięknie określone energie. Wtedy zrozumie też kolega, dlaczego fizycy nie pytają o detale "który atom w laserze argonowym wyemitował elektron". To jest jakościowo identyczny powód dla którego praktycznie nikogo nie interesują detale fotoemisji w rozumieniu klasycznym, dlaczego są całkowicie pomijalne. Ja się tutaj bardzo wiele uczę, i to interdyscyplinarnie, ale raczej z antropologii, socjologii i psychologii. A może i psychiatrii. Mam nadzieję, że nie dojdziemy do medycyny sądowej Tak, świat klasyczny w skali atomowej nie ma sensu. Ma sens mechanika kwantowa, ale trzeba jeszcze rozumieć znaczenie pojęcia "ma sens".
  10. Ale ważne że nastąpił "match" chwytliwych słów użytych w tytułach Nawet poszukałem sobie otwarte dostępy do tych artykułów i tam nie ma niczego coby wstrząsało mechaniką kwantową. Po prostu oddziaływania wieloelektronowe są cholernie skomplikowane obliczeniowo. No i co w tym dziwnego, że po uśrednieniu iluśtam pomiarów dostajemy "zdjęcia" orbitali? Nie ma takiego prawa. Fala elektromagnetyczna nie musi mieć nawet okresu. To już przerabialiśmy kilka miesięcy temu, nie ma czegoś takiego jak średnia trajektoria fotonu w lepszym sensie niż sama fala EM. Jakby to powiedzieć, już to zdanie określa wartość merytoryczną artykułu. Albowiem dla jakiegokolwiek kompetentnego fizyka nie ma niczego "surprising" w prostych eksperymentach. Stopień "suprajsing" jest bezpośrednio skorelowany ze stopniem niekompetencji teoretycznej eksperymentatorów.
  11. Nie. Konkrety pomiędzy pomiarami nigdy nie zaczynają istnieć. Warto pamiętać że każdy pomiar oddziałuje, więc nigdy nie można powiedzieć że zmierzona wielkość była taka przed pomiarem i my tylko uzyskaliśmy wiedzę na jej temat, tylko zmieniliśmy stan układu, w fundamentalnie przypadkowy sposób, na taki, w którym możemy znać pewną mierzoną wielkość. Nigdy w życiu. Można jedynie zastanawiać się, co może się dziać. I to pomijając fakt, że "foton leci" w praktyce nigdy nie oznacza zasuwającego w przestrzeni punkciku, o fotonie dowiadujemy się że gdzieś był jak go złapiemy. Zatem rozpatrywanie "foton leci tutaj" ma sens tylko jako jedna z "zespolonych alternatyw". Każdy konkret między pomiarami to tylko "element domysłu odnośnie możliwości", abstrakcja która może być rozumiana jako parametryzacja przestrzeni możliwości. bla bla bla gul gul? Że co, pytanie nie miało fizycznego sensu? No właśnie. Tylko że ten sens nie pojawia się w momencie kiedy używamy słów występujących w fizyce z użyciem poprawnej gramatyki, to nie wystarcza. Potrzebny jest matematyczny model w którym pytania mają precyzyjną formę. Matematyczny model opisujący rzeczywistość musi perfekcyjnie opisywać wyniki eksperymentów i nic ponadto, na pewno nie musi dawać odpowiedzi na pytania nie należące do tego modelu! Mechanika kwantowa nie jest od tego mówić o pytaniach mających sens wyłącznie w mechanice klasycznej. To już trąci trollowaniem. Właściwa religijna analogia to taka, w których teolog hibernatus męczy ludzi na wydziale fizyki pytaniem ile diabłów mieści się na łebku szpilki. Wielce zdziwiony, że każą mu zmienić pytanie. Żeby był w stanie zadawać właściwe pytania musi przyswoić odpowiedni system pojęciowy. "Przyswoić" to piękne słowo trafiające w sedno. "Poznać" to trochę za mało. Musi kolega przyswoić sobie mechanikę kwantową. Skąd w ogóle pomysł, że mechanika kwantowa miałaby dawać inne przewidywania wyników eksperymentów? Słowo "mechanika" nie jest przypadkiem, oznacza to że można sobie budować przybliżenia. Proste modele atomów nie przejmują się detalami i nie ma w tym niczego złego! Pozycja elektronu w orbitalu to zagadnienie o którym wszystko co istotne odpowiedział Max Born.
  12. Czuję się trolowany, bo kolega najwyraźniej nawet nie stara się czytać odpowiedzi ze zrozumieniem. Zero polemiki, odniesienia się do wypunktowanych argumentów itd. Tutaj odpowiedzią jest: I tyle w temacie. "Konkrety" nie istnieją. Powód jest dokładnie taki sam jak ten, z powodu którego elektron nie ma smaku, faktury ani koloru. Takie pytania (o konkrety) nie mają sensu logicznego. I wciąż polecam poczytać Feynmanna piszącego o swoim ojcu, który zadawał dokładnie takie same pytania! To powinno zapalić koledze lampkę ostrzegawczą. To nie jest tak, że "nic nie wiemy o tych pytaniach". Wiemy o nich bardzo wiele, określając rzecz w potocznym języku: są one po prostu głupie. Fizyka narzuca wiele ograniczeń na to jakie pytania mają sens a jakie nie, i sama poprawność gramatyczna zdań zakończonych pytajnikiem po prostu nie wystarcza:
  13. 1) Czas przejścia pomiędzy poziomami energetycznymi w atomie nie jest czasem kolapsu kwantowego, z niewyjaśnionych powodów błędnie utożsamia kolega te 2 "zjawiska". Jest to tym dziwniejsze, że prawidłowo (wy)tłumaczono to koledze wiele lat temu na Physics Stack Exchange. 2) Jeśli chce kolega sobie policzyć ile trwa dla niego praktyczny kolaps funkcji falowej, to musi sobie policzyć dla przykładu czas dekoherencji 1 kg wody w powietrzu w temperaturze pokojowej. Ok, nie będę złośliwy: niech będzie to czas dekoherencji 1.5 kg gluta białkowo-tłuszczowo-wodnego (nie żeby wynik różnił się istotnie) Co ważne, pomimo praktycznemu 0 i tak nie ma on żadnego znaczenia dla skal czasowych procesów które da się badać, dokładnie z tych samych powodów, dla których można pozwolić sobie na bardzo długi czas odczytywania wyniku zmierzonego na stoperze. 3) Nie ma "zakazu pytania się o szczegóły" Pytania dla mechaniki kwantowej zadaje się za pomocą operatorów, muszą one odpowiadać możliwym do przeprowadzenia eksperymentom. Jak uda się koledze sformułować coś ciekawego w tym języku, to mechanika kwantowa grzecznie odpowie za pomocą prawdopodobieństw, albo wartości średnich. Problemy kolegi są logicznie równoważne do "no ale którą szczelinę wybrał foton tworząc fragment obrazu interferencyjnego". Nie ma fundamentalnej odpowiedzi. Tak rozumiane detale tego co się dzieje w atomie to są jedynie superpozycje nieskończonej ilości możliwości ograniczonych przez wyniki obserwacji. Sam sferyczny potencjał jądra to jedynie średnie przybliżenie, można by liczyć oddziaływanie elektronów z "chmurą kwarkowo-gluonową", aby poznać "detale". Czy muszę tłumaczyć dlaczego nikt tego nie robi w praktyce, i dlaczego nie ma to najmniejszego praktycznego sensu? I dalej, można liczyć struny. Na chwilę obecną to dopiero są ostateczne detale! 4) Może po prostu czas zacząć liczyć? Bo zajmuje się kolega "filozoficznymi" aspektami teorii którą bardzo słabo operuje na poziomie technicznym. 5) Wszystkiemu winni są kwantowcy, masoni i cykliści.
  14. peceed

    Ateizm to samo zdrowie

    A jak liczą średnie BMI? Średnią wagę przez kwadrat średniego wzrostu w metrach czy bezpośrednio? I jakich średnich używają?
  15. Jeszcze większe wrażenie wywołuje porównanie z drożdżami Takie zachwyty nie mają sensu, u ich podstaw leży ogromne niedocenianie możliwości zwierząt i skomplikowania procesów biologicznych. Można sobie wyhodować populację idiotów za pomocą punktowej mutacji (doświadczenie myślowe)i potem zachwycać się jak różnica 10^-8% mogła wnieść tak wiele. Proste obliczenia "genetycznej mocy obliczeniowej" pokazują, że organizmy złożone nie są w stanie wymyśleć zbyt wiele nowego DNA, większość "ewolucji" to ledwo korekcja błędów (W pierwszym przybliżeniu ilość bitów dostarczanych na pokolenie przez parę to logarytm z ilości potomstwa). Sytuację mocno ratuje okoliczność, że pożądane rozwiązania są dosyć "gęste", nie szuka się najlepszych unikalnych, a jedynie wybiera przypadkowe z ogromnej rodziny "wystarczająco dobrych", a korekcję błędów bardzo usprawnia dobór płciowy.
  16. Nie ma w tym sprzeczności. Każde zwierze w przyrodzie umrze i zostanie zjedzone, zazwyczaj w wyjątkowo brutalny sposób, praktycznie żywcem, prędzej czy później. Bez tych klientów na mięso czy futerka krówki i powiedzmy nutrie w ogóle by się nie narodziły. Praktyczny wybór jaki mają to a) narodzić się i skończyć równie typowo jak inne zwierzęta b) nie narodzić się wcale Rolnicy głosują w imieniu tych zwierząt na a). "Obrońcy zwierząt" głosują w imieniu tych zwierząt b). Serio? Pomoc zwierzętom doprowadzająca do wybijania całych stad? Butelkowana woda służy do nabijania w butelkę klientów, jakby ktoś nie wiedział. Trzeba się przemóc, uruchomić mózg i zacząć pić wodę z kranu - bez gotowania. Aczkolwiek zdarzają się smakosze wody, co po układzie fusów w kawie rozpoznają dzielnicę miasta i producenta wody butelkowanej Najwidoczniej jest luka rynkowa na szlachetną wodą mineralną w mikrodrażetkach. Wystarczy rozpuścić
  17. Pierwsze zastosowanie: Nintendo Pokémon GO Swoją drogą podobnie działa radar kwantowy - pozwala całkowicie zignorować szumy tła i jammery. Zgaduję że przesyłają skorelowane fotony w taki sposób z 2 kierunków, że spotykają się w jednym punkcie i najłatwiej można je przechwycić właśnie tam. Rozproszona sieć odbiorników znających pozycję swoją, nadajników i odbiornika ze sprawną komunikacją kwantową jest w stanie to złamać, z oczywistych powodów: można policzyć które przechwycone qbity miały się spotkać w określonym miejscu, najprościej wystarczy zrobić sobie pamięci kwantowe w postaci binarnych optycznych pętli opóźniających (ciąg niezależnie włączanych pętli pozwala zasymulować pętlę od dowolnej różnicy odległości różnicę odległości/czasów z ogromną pojemnością), a nierówność trójkąta gwarantuje brak problemów z czasem przy podszywaniu się pod odbiorcę. Man in the middle staje się niemożliwy jeśli kontroluje się czasy transmisji (może jest jakaś sprytniejsza metoda, ale czasy wystarczą, nie da się skorelować szybciej informacji z 2 dróg bez wykrywalnego opóźnienia). Tutaj nierówność trójkąta zaczyna działać na korzyść bezpieczenstwa. W sumie ciekawe osiągnięcie.
  18. To się robi zabawne. Bo osoba z zewnątrz nie potrzebuje takiej wiedzy u kolegi, wystarczy jej wiedza (i to 1 bit) o wiedzy kolegi BTW. Jest tutaj bardzo głęboka analogia do mechaniki kwantowej. Teraz to czeka kolegę etap obliczeń, tych od "... & calculate". Bo aby zrozumieć czyjeś rozumienie mechaniki kwantowej, trzeba zacząć ją rozumieć samemu. Rozumienie = posiadanie dobrego modelu mentalnego. A praktyczna mechanika kwantowa oprócz zdań w języku naturalnym składa się jednak z masy równań, modeli i doświadczenia w stosowaniu. Więc być może jeszcze nie ma kolega w głowie tego co chce zrozumieć, słowa to tylko takie szablony które jednak trzeba wypełnić treścią. Powiedzmy, że właśnie tutaj zaczyna się, również praktyczny, rozjazd pomiędzy filozofią a fizyką. Bo jest kolega w sytuacji AI która przeczytała wszystkie rozprawy o jeździe na rowerze, ale czuje że nie rozumie wszystkiego Trzeba pojeździć na rowerze. Jasne. Na tym polega mechanika kwantowa. Pełna losowość Utożsamiać można pewne prawidłowości statystyczne. Słowo eksperyment zawiera niestety niejawnie założenie o pomiarach. Za to w obu wypadkach formalizm MK może dostarczyć takich samych prawdopodobieństw.
  19. zupa a Zupa to mogą być 2 różne rzeczy Jasne. Na tym polega mechanika kwantowa. Pełna losowość Utożsamiać można pewne prawidłowości statystyczne. Wiem że nie o to koledze chodziło. Ustawiając taki sam setup można powiedzieć że obserwatorzy są tacy sami (a nie ci sami) przy pewnym opisie formalnym. Ale z punktu widzenia świata to są 2 różne układy fizyczne z różnymi obserwatorami którzy na swój użytek korzystają z równoważnej abstrakcyjnie matematyki. Nie. Sprowadza się to do tego, że jeśli ma kolega wątpliwość czy posiada X to nie posiada X, bo z posiadania X wynika brak wątpliwości odnośnie posiadania X Po podstawieniu: Osoba umiejąca grać na skrzypcach wie że umie grać na skrzypcach.
  20. Proponuję nie mieszać do tego interpretacji wieloświatowej, zwłaszcza że dostarcza złych intuicji (i moja propozycja QM+MW to coś innego od zasysającej MWI). Przy okazji nie ma żadnej opcji aby poznać w którym wszechświecie jesteśmy ani nawet by zrobić jakąkolwiek "listę". Sprowadza się to wyłącznie do wiedzy w jakim wszechświecie jesteśmy. Nie przeskoczę swoich ograniczeń powstałych w wyniku choroby, zwłaszcza w kwestii tworzenia rozbudowanych zdań złożonych, ale odbija się to głównie na strawności moich wypowiedzi, nie ich prawidłowości. Natomiast nie, nie podziela ich kolega. Jest taki dowcip: "-Czy umiesz grać na skrzypcach? -Nie wiem, nigdy nie próbowałem". Ma kolega za małą pewność aby rozumieć zagadnienia, zdecydowanie nie gra kolega na skrzypcach. Wedle jakiś własnych prywatnych definicji a'la Antylogik? Bo jeszcze dzisiaj phd to "doctor of philosophy", fizyka przez długi czas była nazywana "filozofią naturalną". Zaczynam rozumieć, że próbuje kolega rozumieć świat według bardzo ścisłych kategorii, zbyt ścisłych i zbyt sztywnych. Trzeba trochę poluzować. Każdy. Setup eksperymentu to "wiedza obserwatora". "Abstrakcją obserwatora" jest wiedza za pomocą której opisuje rzeczywistość (funkcja falowa jest zależna od obserwatora!) i operatory pomiarów jakich dokonuje. Praktyczny obserwator korzystający z MK ma bardzo uproszczoną wiedzę i ograniczone możliwości predykcji. Kiedy w końcu uda mu się zidentyfikować abstrakcyjny układ w przyrodzie, musi swoją wiedzę przelać w konkretną formę równań i potem ją rozwiązać. Dla przykładu analizując atom wodoru, obserwator "wie" że potencjał ma postać sferyczną postać 1/R i bada przybliżone zachowanie układu tworząc równanie. Ale teoria nie przejmuje się praktycznymi ograniczeniami pewnej klasy obserwatorów i aktualnym stanem "ich" matematyki, ona działa zawsze. Istnieje obserwator i jego wiedza (w sensie platonicznym) opisująca dynamikę tego niewydarzonego homo sapiens cośtam, któremu wydaje się że uprawia mechanikę kwantową z użyciem matematyki. Nawet da się pięknie opisać eksperymenty których dokonuje pomiarów próbując wykorzystywać wyniki swoich równań Mechanika kwantowa nie jest ograniczona praktyką i funkcjami o ładnej analitycznej postaci. Użyteczne rozłączne kategorie pojęciowe: rzeczywistość<->mechanika kwantowa<->system kognistyczny starający się badać rzeczywistość (w pełni utożsamiany z obserwatorem), może znać i użwać formalizm mechaniki kwantowej (ale nie musi, owad się tym nie przejmuje). Nie należy mechaniki kwantowej ograniczać tylko do "efektywnej praktyki formalnej pewnych układów/obserwatorów badających rzeczywistość", musimy dokonać "rozwinięcia mentalnego" pozwalającego na identyfikację "samoodniesienia mechaniki kwantowej do mechaniki kwantowej". Coś w tym jest, w pracy zwracano mi uwagę, że myślę zbyt abstrakcyjnie https://en.wikipedia.org/wiki/Free_will_theorem Szkoda że wolna wola nie oznacza omnipotentnej zdolności kształtowania przyszłości. A wujka Google kolega zna?
  21. To bardzo typowa sytuacja, bo Szwecja osiągnęła odporność populacyjną bez przeciwciał u większości populacji. Przypuszczalnie że jest to odporność nieswoista - muszą być bardzo dobre powody, że wirusy z tej podgrupy praktycznie nie atakują ludzi. No i jeszcze kwestia dzieci - nie chcą zbytnio chorować. Gdybym miał strzelać to bym założył istnienie jakiegoś mechanizmu bardzo zależnego od sprawności metabolicznej. BTW. W szkole do której chodzi córka kuzyna zmarł nauczyciel 36 lat - masa chorób współwystępujących.
  22. peceed

    Wysypianie na zapas

    W pierwszej kolejności nie tłumaczyłbym tego "zapasem" a zmniejszeniem nieuświadomionych deficytów. Ludzie z reguły niedosypiają. Do tego dochodzi efekt mniejszego stresu związanego z niewyspaniem, osoby z pierwszej grupy cały czas mają świadomość że wyspały się na zapas, to może dodatkowo pomagać. Dlatego ramach wyeliminowania efektu placebo dałbym części z nich placebo w postaci "środka zmniejszającego skutki niewyspania" I żeby mieć jasność, sen to debug i prucie połączeń nerwowych, aktywność to powstawanie nowych. Dlatego długofalowe "zapasy" są niemożliwe. Efekt jeśli istnieje, to powinien bardzo szybko się wysycić. I zrozumienie będzie raczej w stylu "chroniczne niedosypianie zmniejsza odporność na ostrą deprywację senną". Co gorsza mentalność tych typów jest taka, że jak przypadkiem im nie wyjdzie (bo na przykład zwiększyli próbę albo powtórzyli badania, i efekt zniknął), to uważają to za niepowodzenie. Sukcesem jest wciśnięcie artykułu do publikacji, nieważne jaki jest gówniany. Żeby jeszcze od razu porządnie zbadali wpływ różnych okresów dosypiania, na przykład 3-6-9-12 dni, i powiedzmy zbadali trwałość efektu zostawiając przerwę to można by dyskutować o hipotezach.
  23. No warto by go jeszcze zaczepić gdzieś w rzeczywistości Łącznikiem pomiędzy matematycznym opisem a rzeczywistością jest dokonujący pomiarów obserwator. Różne rozwiązania funkcjonują na poziomie abstrakcyjnym, ale obiekty fizyczne są konkretne. To co chyba umyka koledze to fakt, że cała rzeczywistość obserwatora musi być fundamentalnie opisana jedną funkcją falową i wydzielanie niezależnych obiektów jest możliwe tylko w szczególnych przypadkach lub jako uproszczenia. Wystarczy mi że jest poprawna. Dostarcza dobrych intuicji, jest wolna od paradoksów i nie powoduje skrętu tyłka. To czysta fizyka. W najczystszej formie. W rozważania na ile fizyka bywa filozofią nie ma sensu wchodzić, można się jednak umówić że historycznie to ta część filozofii która nawiązała kontakt z rzeczywistością. To co się wrzuca do równań to właśnie cechy obserwatora, wyrażające przekonania co do rzeczywistości. Tylko że my jesteśmy na etapie budowania sobie kwantowej wizji świata i te zabawy z półklasycznymi równaniami to są techniczne zabawy. W praktyce możemy badać tylko wycinki naszej "wyidealizowanej funkcji falowej wszystkiego co wiemy", a dodatkowo przez dekoherencję całkiem sprawnie możemy współdzielić je z resztą klasycznego otoczenia i obserwatorów. Cały klasyczny świat może zostać uznany ze świetnym przybliżeniem za jednego obserwatora. Dlatego powstają błędne wyobrażenia odnośnie istnienia obiektywnego opisu świata kwantowego. W tę pułapkę wpadł na przykład Żurek, jeśli go dobrze zrozumiałem. To tak jak twierdzenie, że przyroda wyróżnia preferowany układ odniesienia w postaci tego związanego z gwiazdami stałymi. Tymczasem jest on najwygodniejszy dla praktycznego użycia (w pewnych zastosowaniach), lecz inne są równie dobre na poziomie praw fizyki. Najważniejszą cechą obserwatora jest wolna wola pozwalająca na swobodny wybór bazy w której będzie wykonywany pomiar Bo mainstream zajmuje się poważnymi sprawami. Jeszcze tytułem wyjaśnienia - mechanika kwantowa jest niewiarygodnie złożona obliczeniowo. Co do zasady da się policzyć wszystko co jest mierzone, ale nikt nie miał na tyle zasobów i potrzeby aby liczyć zdarzenia na poziomie attosekund. Jak ktoś będzie miał takie możliwości obliczeniowe, to i tak mamy lepsze zastosowania np. liczenie konformacji białek i działanie systemów bilogicznych.
  24. Nie, bo ta zasada działa również dla wyizolowanych układów izolowanych, choćby chwilowo Być może osoby najzdolniejsze zakłócają tę obserwację, chodzi o te bardziej przeciętne osoby "środka stawki". Całkowicie zmieniając opis rzeczywistości. "Problemem" teorii klasycznych była niezgodność z rzeczywistością. Teoria kwantowa jest z nią zgodna. Jako całkowity bonus dostaliśmy przejście klasyczne pozwalające traktować teorie klasyczne jako pewną statystyczną i analityczną granicę mechaniki kwantowej, bo oprócz h->0 (zgrubnie odpowiadające dekoherencji) dochodzi jeszcze uśrednienie statystyczne o którym się "zapomina". To przejście jest stratne i nie da się "utkać" mechaniki kwantowej z mechaniki klasycznej. Te próby bardzo przypominają maniaków starających się zbudować perpetuum mobile, którzy nie mogą zrozumieć że nikt nie chce szukać błędu w kolejnym genialnym schemacie z 1000 przekładni, bo nie wierzą w zasadę zachowania energii. Chyba musimy sprowadzić rzecz do wiary. Ja wierzę w mechanikę kwantową, kolega w klasyczną. Moja wiara działa, wiara kolegi nie. A wiarę w tym kontekście określamy jako zbiór satysfakcjonujących psychologicznie aksjomatów nie wymagających dalszych wyjaśnień. To jest śmieszne. Równie dobrze można powiedzieć, że są to obiekty nieskończenie małe, więc nigdy nie mogą na siebie trafić. Ale takie "mechaniczne" analogie/obrazy robią się bardziej poważne w teorii strun: struny nie maja problemu z samoprzecięciami, nic tragicznego się wtedy nie dzieje, przenikają się na drugą stronę. No właśnie struny są takimi "szczegółami". Lepszych nie będzie. To są pytania dokładnie tego samego typu jakie zadawał ojciec Feynmanowi. Jest to troszę śmieszne, troszkę smutne. Taki mały dramat. Sprowadza się to do nieprzystających do siebie systemów pojęciowych. A zatem, nie ma czegoś takiego jak "konfiguracja EM fotonu". Fale EM to są konstrukty statystyczne nie nadające się do opisu rzeczywistości w małych skalach przestrzenno czasowych. Ciekawą sprawą jest to, że kiedyś przeszedłem "zwątpienie" w mechanikę klasyczną. Jej konstrukty również mają aksjomatyczny i niewyjaśnialny charakter, i masę rzeczy przyjmuje się na wiarę. Zadawałem sobie na przykład naiwne pytanie, skąd punkt wie w jakim miejscu przestrzeni się znajduje? Skąd ładunek wie w jak silnym polu się znajduje? W jaki sposób nieskończenie mały punkt z ogromną precyzją pamięta kierunek swojego ruchu? Itd. Nie ma żadnych wyjaśnień na tak zadane pytania oprócz oswojenia się z sytuacją. Pytania wyrażalne w ramach teorii klasycznej nie muszą mieć żadnego sensu w mechanice kwantowej, mechanika kwantowa zwraca uprzejmie "parse error". Mechanikę kwantową należy się pytać o wyniki eksperymentów. MK nie wie co naprawdę się stało w deekscytującym atomie. Ale to nie problem, bo ona nigdy nie mówi dokładnie co się stało, bo przy każdym dostatecznie dużym zwiększeniu "rozdzielczości" detale (nieobserwowane) zamieniają się w opis typu "co mogło się stać". A mogły się stać cuda na kiju, co pokazuje formalizm całek po trajektoriach Przyszłą mi jeszcze jedna analogia, wyobraźmy sobie podróżnika w czasie, pilot z czasów Wielkiej Wojny, który chce zobaczyć współczesne samoloty myśliwskie i zaczyna płakać, że ukrywamy przed nim konstrukcję śmigieł. I nie da mu się wytłumaczyć, że tych śmigieł nie potrzeba żeby samoloty latały Etap konwersji może być bardzo długi, w końcu ktoś jest w stanie pokazać mu detale silnika odrzutowego i "wyjaśnić", że turbiny to są takie jakby śmigła. Że to co się naprawdę liczy to przyrost prędkości w strumieniu przepływającego powietrza. Tylko że w 2100 wszystkie odrzutowce latają na elektrycznych boosterach jonowych, silniki odrzutowe trzeba było pokazywać w muzeum. Oczywiście że jest potrzebny i kluczowy, w mechanice kwantowej . Natomiast nie pełni on żadnej szczególnej roli w rzeczywistości. Obserwator to coś co tworzy sobi mentalny obraz świata korzystając z regół mechaniki kwantowej. Obecnie mechanikę kwantową wykorzystują wyłącznie osoby świadome, czyli my. Tzn. na 100% jestem pewien tylko siebie Mechanika kwantowa polega na tym, że jeśli jakaś cześć wszechświata będzie chciała badać resztę to granice jej poznania będą ograniczone przez mechanikę kwantową. Tylko tyle i aż tyle. To jak sobie podzielimy świat na obserwatora i to co widzi, nie ma żadnego znaczenia. Dlatego często przy opisie rzeczywistości robimy trick i opisujemy sobie rzeczywistość z punktu widzenia nie definiowanego obserwatora, tak długo jak wystarczają nam odpowiedzi "co mogło się stać w określonej sytuacji", a nie "co naprawdę się stało", bo to wymaga aktualnego pomiaru konkretnego obserwatora. Ponieważ teoretycznie rozpatrujemy sytuacje "wyimaginowane" nie niesie to żadnego problemu. Jednocześnie mechanika kwantowa ogranicza to, co wszechświat może "wyprawiać" przez to, że jest jego dobrym opisem, ale tak naprawdę jest ograniczone to co można się o nim dowiedzieć przez pomiary. Tym co się dzieje "pod spodem" mechanika kwantowa się nie zajmuje, a nawet nie wiadomo czy coś "pod spodem" musi istnieć. Jeśli świadomość połączymy ze zdolnościa przetwarzania informacji i badania otoczenia, to związek jest nieunikniony, jedynymi znanymi klientami MK są osoby świadome. Jeśli jakiś komputer jest w stanie wymyśleć MK jako najlepszą teorię do opisu rzeczywistości, to również muszę nazwać go obiektem świadomym. Bo mają inną wiedzę na temat rzeczywistości. Nasza codzienna intuicja jest wypaczona tym, że 2 obserwatorzy klasyczni mogą używać tych samych przestrzeni hilberta do opisu układów kwantowych (czyli spejcjalnie wyizolowanych i przygotowanych fragmentów rzeczywistości nie dających sie opisać mechaniką klasyczną). W przypadku ogólnym takie uzgodnienie jest fundamentalnie niemożliwe. A jeśli ktoś sobie policzy takie same równania dla "swojego" elektronu, to nie jest to "mój" elektron i moje pomiary nie wpłyną na stan "jego" elektronu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...