Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37640
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Jeśli ktoś kupuje źrebię championa, nie nabywa równocześnie gwarancji, że również ono będzie triumfować w większości biegów. Ważniejsze od genów są wychowanie, ujeżdżanie i trenowanie. Tylko 10% wygranych można przypisać krwi (Biology Letters). Badacze z uniwersytetu w Edynburgu porównali stawki bazowe i wygrane graczy z ponad 4000 wyścigów konnych, które odbyły się od 1922 roku. Biolodzy ewolucyjni Alastair Wilson i Andrew Rambaut odkryli, że dobre geny nie gwarantują dużych wygranych. Oczywiście potomkowie championów częściej od innych wygrywają wyścigi, ale jest to związane z faktem, że hodowca, który jest w stanie kupić „mistrzowskie” źrebię, ma też wystarczająco dużo pieniędzy, by je odpowiednio żywić i trenować. Tak więc, zdaniem naukowców, główną rolę odgrywa środowisko, a jakim koń żyje, metody treningowe, dżokeje i wyścigi, w których uczestniczy. Biolodzy zauważyli, że jest to mechanizm podobny do selekcji w naturze. Paw, który żyje w lepszych warunkach, ma większy i bardziej kształtny ogon, jest więc częściej wybierany przez samice. Podsumowując swoje spostrzeżenia naukowcy stwierdzili, że kwota, którą hodowca zapłacił za źrebaka, nie jest najlepszym wskaźnikiem jego jakości.
  2. Fizycy z Rice University odkryli nowe właściwości w jednym z najlepiej znanych i zbadanych przez człowieka minerałów – magnetycie. Po schłodzeniu do temperatury niższej niż -157 stopni Celsjusza magnetyt z izolatora zmienił się w przewodnik. To fascynujące, że taki materiał, który jest badany przez człowieka od tysięcy lat, wciąż kryje zagadki – mówi Doug Natelson, profesor fizyki i astronomii. To odkrycie pokazuje nam, czego możemy dokonać dzięki nowoczesnym urządzeniom pozwalającym badać materiały w skali nano – dodaje. Magnetyczne właściwości minerału zostały udokumentowane w Chinach ponad 2000 lat temu, a przed 900 laty Chińczycy budowali kompasy, w których wykorzystywano magnetyt. Fizycy od ponad 60 lat wiedzą, że elektryczne właściwości magnetytu zmieniają się w niskich temperaturach. Teraz odkryli, że przykładając do minerału odpowiednio wysokie napięcie, zmieniają go z isolatora w przewodnik. Po zmniejszeniu napięcia magnetyt znowu staje się izolatorem. Na razie naukowcy nie wiedzą, co powoduje takie przełączanie się stanów tego materiału. Mają nadzieję, że dalsze badania rzucą nieco światła na tę zagadkę. Prace nad magnetytem mają jak najbardziej praktyczne znacznie. Materiały zmiennofazowe są coraz powszechniej stosowane w elektronice i przez najbliższe lata będą odgrywały w niej olbrzymią rolę.
  3. Zgodnie z wynikami ostatnich badań naukowców z uniwersytetów w Antwerpii i Newcastle, dzieci mają silniejsze związki z dziadkami ze strony matki. Dziadków pytano o częstość kontaktów twarzą w twarz z wnuczętami. O kilku spotkaniach w tygodniu wspominała ponad jedna czwarta krewnych ze strony matki i tylko ok. 15% rodziców ojców (Evolutionary Psychology). Próba była naprawdę duża, studium objęło ponad 800 dziadków i babć z Holandii. Jeśli dziadkowie ze strony matki mieszkali w odległości do 30 km od wnucząt, codziennie lub przynajmniej kilka razy w tygodniu widywało się z nimi ponad 30% babć i 25% dziadków. Podobnie postępowało tylko 15% babć i dziadków ze strony ojca. Nawet w rodzinach po rozwodzie wykrywaliśmy stałe różnice: dziadkowie ze strony matki wkładali w kontakt dodatkowy wysiłek. Sądzimy, że w grę wchodzą mechanizmy psychologiczne, ponieważ macierzyństwo jest sprawą oczywistą, a mężczyzna nigdy nie może być 100-procentowo pewny ojcostwa – twierdzi Thomas Pollet z Newcastle University. Pewność pokrewieństwa popycha rodziców matki do częstszych kontaktów z dziećmi córki.
  4. Japonia jest drugim krajem, który posiada skuteczną obronę przeciwrakietową, która pozwala zestrzelić rakiety balistyczne. Kraj Kwitnącej Wiśni przeprowadził właśnie udaną próbę strącenia rakiety wroga. Została ona wystrzelona z bazy amerykańskiej marynarki wojennej na Hawajach, a na wysokości 160 kilometrów nad Pacyfikiem zestrzeliła ją rakieta SM-3 odpalona z okrętu wojennego JS Kongo. Japońskie Morskie Siły Samoobrony (tak brzmi oficjalna nazwa japońskiej marynarki wojennej) korzystają z okrętów wyposażonych w amerykański system radarowy Aegis. W 2003 roku korzystają one z rakiet przechwytujących SM-3 i sprzężonych z nimi systemów śledzenia celu. Także i te urządzenia zostały opracowane przez Amerykanów. Pierwotnie były przeznaczone do obrony przed rakietami typu Scud, a więc japoński system obronny może zestrzeliwać jedynie niektóre rodzaje rakiet. Nie poradzi sobie z trójstopniowymi balistycznymi rakietami międzykontynentalnymi, które lecą poza zasięgiem japońskiej broni.
  5. Naukowcy uważają, że znaleźli sposób na to, jak wygrać popularną zabawę papier-nożyczki-kamień. W artykule opublikowanym przez magazyn New Scientist wykazali, że trzeba zacząć od nożyczek. Dlaczego? Ponieważ analizy statystyczne unaoczniły, że z trzech możliwości ludzie najczęściej wybierają kamień. Oznacza to, że przeciwnik z największym prawdopodobieństwem zdecyduje się na papier (oczekuje przecież, że druga osoba rozpocznie od kamienia). Uciekając się rozważnie do nożyczek, z pewnością wygramy. Strategia nożyczek potwierdziła swoją skuteczność już w 2005 roku. Pewien japoński kolekcjoner nie potrafił zdecydować, czy sprzedać impresjonistyczny obraz, korzystając z pośrednictwa domu aukcyjnego Christie's czy jego bezpośredniej konkurencji: Sotheby. Poprosił więc, by przedstawiciele obu instytucji zagrali ze sobą w papier-nożyczki-kamień. Po wewnętrznych konsultacjach przeważyła opcja forsowana przez 11-letnią córkę dyrektora Christie's: nożyczki. Zagorzała miłośniczka zabawy wyjaśniła, że wszyscy spodziewają się kamienia, dlatego lepiej zacząć od rozczapierzonych palców... New Scientist proponuje też, by posłużyć się blefem. Powiedzieć na głos, na jaki ruch się decydujemy. Ponieważ nikt nie sądzi, że można go naprawdę wykonać po zdradzeniu tajemnicy, na pewno nie wybierze przedmiotu, którym mógłby pokonać opcję wyjawioną przez przeciwnika. Można się też zdecydować na przedmiot przebijający ruch drugiej osoby z właśnie zakończonej rozgrywki. Zgodnie z tą teorią, ludzie podświadomie często starają się "pokonać" swój ostatni wybór.
  6. Wszyscy wiemy, że wybór prezentu bywa prawdziwym wyzwaniem. Nasze własne preferencje mogą tylko pogarszać sprawę. Im bardziej coś lubimy i podoba nam się to jako podarek, tym gorzej postąpimy, kupując to – uważa Andrew Gershoff z University of Michigan. Gershoff i jego współpracownicy Anirban Mukhopadhyay oraz Ashesh Mukherjee podkreślają, że często przeceniamy stopień, do jakiego nasze postawy i opinie są podzielane przez innych. Zjawisko to jest nazywane efektem fałszywej powszechności. Jego siła zależy od tego, czy kupującemu prezent podoba się dany przedmiot, czy nie (jak bardzo odpowiada on jego osobistym gustom). Dzieje się tak, ponieważ ludziom trudniej jest myśleć o negatywach lubianych rzeczy niż znajdować pozytywy czegoś nielubianego. Zgodnie z wynikami amerykańskich badań, kiedy człowiek coś lubi, podoba mu się większość jego cech, dlatego wady nie przychodzą mu łatwo na myśl. Jeśli czegoś nie lubi, nielubienie może być skutkiem jednej feralnej wady albo zestawienia pozytywnych skądinąd cech, które łącznie nie wywołują pozytywnego wrażenia. To dlatego prościej powiedzieć o tym coś miłego (Journal of Consumer Research). Gershoff i zespół przeprowadzili 3 odrębne eksperymenty, w których wzięli udział studenci college'u. Pytali ich o preferencje odnośnie plakatów, filmów i deserów lodowych o różnych smakach oraz polewach. Ogólnie rzecz biorąc, stwierdzili, że efekt fałszywej powszechności był silniejszy w przypadku pozycji lubianych niż ocenianych negatywnie. Wyniki badań mają zastosowanie nie tylko do klientów, ale także menedżerów, którzy podejmują decyzje dotyczące reklamy, opracowywania nowych produktów czy wyboru i gustów grupy docelowej. Teraz wiadomo, że powinni z pełną świadomością pomyśleć o alternatywnych cechach produktu czy spojrzeć krytycznym okiem na spot lub billboard. Nie wolno też zapomnieć, że każdy prezent, nawet nietrafiony, zacieśnia więzi międzyludzkie, bo świadczy o czyjejś pamięci oraz dobrych chęciach.
  7. Jak się okazuje, latające dywany nie są wyłącznie rekwizytami ze świata baśni. Zespół naukowców pod wodzą Lakshminarayanana Mahadevana z Harvard University dowiódł, że giętka płachta falującego materiału może utrzymać się w powietrzu. Niestety, obliczenia badaczy wskazują zarazem, że ze zwykłego dywanu nie da się łatwo zrobić powietrznego środka lokomocji. O ile 10-centymetrowa płachta o grubości 0,1 mm może się unosić, jeśli drga z częstotliwością 10 Hz i amplitudą 0,25 mm, to do uzyskania podobnego efektu w większej skali konieczne byłyby moce, które przekraczają możliwość zastosowania pomysłu w praktyce. Jak informują naukowcy, aby uzyskać siłę nośną, dywan musi falować w taki sposób, aby możliwie skutecznie odpychał masy powietrza. Optymalne warunki panują w pobliżu poziomych powierzchni (np. podłogi), które sprzyjają wytwarzaniu obszarów wysokiego ciśnienia. Ciśnienie to pozwala zrównoważyć masę "dywanu". Pod lupę wzięto również ruch postępowy – także on okazał się możliwy, przy czym do uzyskania większych prędkości wymagane byłoby bardzo intensywne falowanie wehikułu. Co ciekawe, naukowcy zupełnie serio zastanawiają się nad możliwością zbudowania miniaturowego latającego dywanu. Biorą oni pod uwagę takie materiały, jak nowoczesne polimery potrafiące zmieniać kształt, czy też tworzywa pokryte wyhodowanymi komórkami mięśni i sterowane za pomocą impulsów elektrycznych.
  8. Zanim nowy lek trafi do aptek, musi przejść wieloletnie, drobiazgowe próby, m.in. na zwierzętach oraz ludziach. Podobne testy przechodzą również kosmetyki i środki chemiczne. Proces weryfikacji może ulec znacznemu skróceniu dzięki parze układów scalonych noszących nazwy DataChip oraz MetaChip. Pierwszy z nich zawiera 1080 kultur ludzkich komórek o strukturze opracowanej na podstawie budowy organów wewnętrznych. Za ich pomocą można zbadać wpływ danej substancji na organizm człowieka. Z kolei w MetaChipie znajdują się regularnie rozmieszczone komórki ludzkiej wątroby, które służą do szybkiej oceny toksyczności badanej substancji oraz produktów jej rozkładu, powstających w ramach procesów metabolicznych. Co ciekawe, za pomocą tego układu można symulować działanie wątroby konkretnej osoby - w tym celu należy odpowiednio dobrać enzymy doprowadzane do komórek testowych. Możliwość ta jest o tyle ważna, że każdy z nas ma nieco inny metabolizm, przez co niektóre substancje mogą być nieszkodliwe dla jednych osób, a trujące dla innych. Jak zapewniają twórcy układów, umożliwiają one znaczne przyspieszenie badań oraz wyeliminowanie prób na zwierzętach. W wypadku przemysłów kosmetycznego i chemicznego oznacza to możliwość obniżenia kosztów oraz sprostania wymogom Unii Europejskiej (od 2009 testy na zwierzętach będą zakazane). W branży medycznej biochipy pozwolą także na zbliżenie się do ideału, jakim jest dobieranie terapii do indywidualnych cech organizmu leczonej osoby.
  9. Na drutach wysokiego napięcia przysiadały dotychczas jedynie ptaki. Można było też zobaczyć przyczepiony do nich balon czy foliową torebkę. Wkrótce do bywalców drutów dołączą... samoloty szpiegowskie. Amerykańskie Laboratorium Badawcze Lotnictwa Wojskowego (Air Force Research Lab – AFRL) wpadło na nowy sposób zasilania miniaturowych bezzałogowych samolotów szpiegowskich. Wojsko chciałoby użyć ich w długodystansowych misjach, pozostaje jednak problem z uzupełnianiem napędzającej ich energii. Naukowcy z AFRL stwierdzili, że akumulatory zasilające elektryczne silniki takich maszyn mogłyby być uzupełnianie z napowietrznych sieci wysokiego napięcia. Wystarczy, by samolot przysiadł na jakiś czas na drutach. Co więcej, specjaliści pracują też nad tym, by podczas ładowania samolot zmieniał swój kształt. Wszystko po to, by przypadkowy przechodzień wziął go za niewarty uwagi kawałek śmiecia przyczepiony do drutów. Inżynierowie AFRL są dopiero na początku drogi ku opracowaniu takiego samolotu. Na razie skupili się na tym, w jaki sposób spowodować by MAV (micro air vehicle), który lata z prędkością 74 kilometrów na godzinę, odnalazł linię wysokiego napięcia i wylądował na niej, nie rozbijając się przy tym. Drugim wyzwaniem jest spowodowanie, by samolot po wylądowaniu zwinął skrzydła i swobodnie zwisał z kabla do góry nogami, przypominając przyczepiony śmieć. Technologie potrzebne do zmiany kształtów zostały już wcześniej opracowane przez DARPA (Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych). Dzięki nim skrzydła mogą zostać zwinięte w ciągu kilku sekund, a kadłub zmienia swój kształt. Część ekspertów wątpi w powodzenie badań. Uważają oni, że jeśli na linii wysokiego napięcia wyląduje taki samolot to, w zależności od napięcia przesyłanego daną linią, albo doprowadzi on do spięcia i wyłączenia fragmentu linii, albo ulegnie spaleniu. Pomimo licznych trudności i wątpliwości AFRL chce, by próbne lądowania na liniach odbyły się już w przyszłym roku.
  10. Jak donosi belgijska gazeta De Standaard, Adrian Lister, jeden z czołowych ekspertów ds. epoki lodowcowej, uważa, że mamuty nie zostały wybite przez ludzi. Wg naukowca z Londyńskiego College'u Królewskiego, olbrzymie ssaki wyginęły z powodu zwiększania się powierzchni zajmowanej przez lasy. Pod koniec zlodowacenia zanikały połacie ściętej mrozem trawy, a pojawiało się coraz więcej drzew. Praprzodkowie słoni nie mieli po prostu co jeść. Lister doszedł do takiego wniosku, badając próbki DNA. Zostały one pobrane z setek skamielin. Okazało się, że poszczególne osobniki były do siebie zbyt podobne genetycznie, by móc się przystosować do zmian zachodzących w otoczeniu. Swoją koncepcję Brytyjczyk przeciwstawia teoriom łączącym wyginięcie mamutów ze skutecznymi technikami polowania hominidów oraz globalnym ociepleniem. Mamuty pojawiły się jako gatunek w Afryce. Miało to miejsce ok. 7 mln lat temu. Potem wyemigrowały na północ, przystosowując się do niskich temperatur. Wyginęły, ponieważ umiały się zaadaptować do zmian klimatycznych, ale już nie do zachodzących w związku z nimi zmian w wegetacji roślin.
  11. W indonezyjskim lesie deszczowym, a konkretnie w górach Foja w prowincji Papua, odkryto dwa nieznane dotąd gatunki zwierząt: szczura rozmiarów kota oraz maleńkiego oposa. Opos z rodzaju Cercartetus to jeden z najmniejszych znanych ssaków. Ważący 1,4 kilograma szczur należy do rodzaju Mallomys. Oprócz odkrycia dwóch ssaków zespół naukowców sfotografował też kilka rzadkich, mało znanych gatunków ptaków. Lasy gór Foja stanowią część basenu rzeki Mamberamo, nazywanej papuaską Amazonką. Jest to największy (jego powierzchnia wynosi 420 000 kilometrów kwadratowych) w rejonie Azji i Pacyfiku obszar pozbawiony dróg. To prawdziwe królestwo dzikiej przyrody, niezniszczonej ingerencją człowieka i jeden z najbardziej przyrodniczo zróżnicowanych obszarów na naszej planecie. Ten niezwykły region jest jednak zagrożony. Planuje się wycinanie drzew i przeznaczanie ziemi pod uprawę palm.
  12. Zespół z Uniwersytetu w Bristolu twierdzi, że krótkie nogi u kobiet oznaczają większe ryzyko chorób wątroby. Wg naukowców, i jedno, i drugie może być wynikiem diety lub innych czynników oddziałujących na organizm na wczesnych etapach życia. Studium objęło 3600 pań. Okazało się, że im krótsze były nogi, tym bardziej wzrastało prawdopodobieństwo wystąpienia chorób wątroby. Abigail Fraser podkreśla, że wyniki te pokrywają się z wnioskami innych badań, które połączyły długość nóg z ryzykiem cukrzycy i chorób serca (Journal of Epidemiology and Community Health). Brytyjczycy przyglądali się kobietom w wieku od 60 do 79 lat, które brały udział w zakrojonym na szerszą skalę badaniu stanu zdrowia. Po zmierzeniu nóg porównano ich długość z długością tułowia. Określono także poziom 4 enzymów wątrobowych: amonotransferazy alaninowej (AIAT), gammaglutamylotranspeptydazy (GGTP), transaminazy asparaginianowej (AspAT) i fosfatazy zasadowej (AP/ALP). Każdy z tych markerów odzwierciedla inny aspekt ewentualnego uszkodzenia wątroby – wyjaśniają lekarze. Długość nóg pokazuje, jak dobrze dana osoba była odżywiona we wczesnym dzieciństwie. Dowody unaoczniają, jak karmienie piersią, pokarmy wysokoenergetyczne podawane do wieku 4 lat i korzystna sytuacja socjoekonomiczna są związane z większą długością nóg. Zależność pozostawała istotna statystycznie po uwzględnieniu zachowań uszkadzających wątrobę, takich jak palenie czy picie alkoholu.
  13. Niedawno media szeroko rozpisywały się o uczniu, którzy rzekomo został ukarany przez szkołę za uruchomienie przeglądarki Firefox podczas lekcji informatyki. Okazuje się, że cała historia została wyssana z palca. Dyrektor wspomnianej szkoły, John Scudder, oświadczył, że to, co media przedstawiły jako uwagę w dzienniczku ucznia i nakaz pozostania przez niego po lekcjach w szkole, w rzeczywistości dotyczyło zupełnie innej sprawy, w której uczeń został ukarany i nie miało nic wspólnego z Firefoksem. Treść uwagi została zmieniona tak, by wywołać sensację. Ze względu na ochronę danych osobowych dyrektor Scudder nie mógł zdradzić, którego ucznia i za co w rzeczywistości ukarano. Przypomnijmy, że media doniosły, iż w szkole Big Spring High School jeden z uczniów uruchomił Firefoksa zamiast Internet Explorera. Nauczyciel miał mu zwrócić kilkukrotnie uwagę, a gdy to nie poskutkowało, kazał uczniowi zostać dwie godziny po lekcjach. Teraz okazuje się, że cała sprawa jest fałszywkę, która dowodzi, jak łatwo wywołać histerię i wprowadzić w błąd nawet poważne serwisy informacyjne.
  14. Organizacja 1394 Trade Association ogłosiła powstanie nowej specyfikacji dla FireWire, która czterokrotnie zwiększy przepustowość tego interfejsu. Będzie on w stanie przesyłać dane z prędkością 3,2 gigabita na sekundę. Specyfikacja S3200 bazuje na standardzie IEEE 1394b. Przewiduje ona użycie tych samych kabli i wtyczek, jakie używane są przez FireWire 800. Nowe kable będą potrzebne jedynie do przesyłania danych na duże odległości, 100 metrów i dalej. FireWire może stać się alternatywą dla standardów USB 2.0 i eSATA. Pozwoli bowiem na podłączenie zewnętrznego dysku twardego bez konieczności dostarczania mu energii dodatkowym kablem, a to wszystko przy zapewnieniu szybkiego transferu. Grupy rozwijające technologię FireWire chcą, by szerzej trafiła ona na rynek elektroniki konsumenckiej. Interfejs ten nadaje się bowiem do nagrywania obrazu w wysokiej rozdzielczości, a jednocześnie spełnia założenia stawiane przed urządzeniami obsługującymi standardy ochrony praw autorskich. Ma też i tę przewagę nad HDMI, że przesyłanie sygnału na duże odległości za pomocą FireWire jest znacznie tańsze, niż za pomocą HDMI.
  15. Jeśli udało im się przeżyć epidemie, wg dr. Rogera Hendersona, średniowieczni ludzie prowadzili zdrowszy tryb życia niż żyjący dzisiaj ich potomkowie. Dieta obfitowała w produkty niskotłuszczowe i warzywa, a wszystko popijano lekkim piwem. Gdy spożytych kalorii uzbierało się nieco więcej, bez obaw spalano je podczas 12-godzinnego dnia pracy. Lekarz rodzinny z Shropshire utrzymuje, że ma świadomość, że nawet dla stosunkowo bogatego chłopa życie w tamtych czasach było swego rodzaju wyzwaniem. Analizując kilkusetletnie zapiski, Henderson stwierdził jednak, że średniowieczne posiłki były prawdopodobnie zdrowsze od śródziemnomorskiej diety Rzymian. Mimo że Rzymianie jadali ryby, owoce oraz pełne ziarna i lubili się raczyć czerwonym winem, bogaci często się przejadali, a biedni nie zawsze mieli dostęp do tych dóbr. Przeciętny średniowieczny wieśniak mógł zjadać dziennie ok. 2 bochenków chleba i 22,5 dag ryby czy innego mięsa. Do tego warzywa, w tym fasola, rzepa oraz pasternak, a także mniej więcej 1,5 litra lekkiego piwa. W sumie chłop spożywał od 3500 do 4000 kalorii. Co bardzo istotne, w tego rodzaju pożywieniu nie było właściwie w ogóle rafinowanego cukru. Człowiek współczesny dostarcza organizmowi mniej kalorii (ok. 2700), ale prawie się nie rusza (na ćwiczenia wygospodarowuje 20 minut dziennie) i zjada za dużo tłuszczu. W średniowieczu zagrożenie chorobami serca czy cukrzycą było znacznie mniejsze, ale i średnia życia dużo krótsza...
  16. Badacze ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Stanforda uważają, że proces przycinania (redukowania) połączeń nerwowych, podczas którego mózg staje się bardziej zorganizowany, jest kierowany przez układ odpornościowy. Odkrycie to pomaga nie tylko zrozumieć i opisać prawidłowy rozwój mózgu dziecka, ale także wyjaśnić przebieg chorób neurodegeneracyjnych, np. stwardnienia rozsianego, jaskry czy choroby Alzheimera, które są skutkiem utraty zbyt wielu lub wręcz przeciwnie - nadmiaru synaps. Do tej pory nikt nie wiedział, na jakiej zasadzie są wybierane synapsy do zlikwidowania. Odkryliśmy tajemniczy mechanizm, za pośrednictwem którego nadmiar połączeń jest usuwany z dojrzewającego mózgu – chwali się szef zespołu Ben Barres. Proces rzeźbienia jest kontrolowany przez klasyczną kaskadę dopełniacza. Dopełniacz to cały zespół białek osocza (jest ich ponad 20), które biorą udział w humoralnych reakcjach obronnych organizmu. Uruchomienie kaskady enzymatycznej prowadzi do lizy (strawienia) obcych komórek, np. bakterii czy wirusów. W normalnych warunkach nieaktywne postaci białek krążą po organizmie z krwią. Gdy pojawia się najeźdźca, jedno aktywowane białko pobudza następne, mamy więc do czynienia z efektem domina. Niezależnie od drogi aktywacji dopełniacza, na końcu zawsze dochodzi do wytworzenia kompleksu atakującego błonę MAC (ang. membrane attacking complex). Barres i zespół jako pierwsi udowodnili, że układ dopełniacza wpływa także na mózg. Okazało się, że białka dopełniacza przyłączają się do niechcianych synaps. W ten sposób są one oznaczane, tak jak to czynią leśnicy, typując drzewa do wycinki. Gdy dzieci osiągają 10. rok życia, proces przycinania się kończy. W przypadku jaskry bardzo wcześnie zostaje jednak reaktywowany. Amerykanie zauważyli, że jednym z pierwszych objawów jaskry jest zapoczątkowanie kaskady dopełniacza w synapsach i utrata wielu z nich. Same neurony umierają dużo później. W niemal każdej wziętej pod uwagę chorobie neurodegeneracyjnej występowała regulacja w górę (ang. up-regulation) białek dopełniacza. Regulacja w górę to proces, za pośrednictwem którego komórka zwiększa ilość jakiejś cząsteczki w odpowiedzi na zmiany zachodzące w środowisku. Przy chorobie Alzheimera, charakteryzującej się masywną utratą synaps, dochodzi do kilkusetkrotnej regulacji w górę białek dopełniacza. Widząc, co dzieje się w przypadku jaskry i alzheimeryzmu, naukowcy zaczęli się przyglądać roli spełnianej przez kaskadę dopełniacza w innych chorobach neurodegeneracyjnych, np. parkinsonizmie, stwardnieniu rozsianym, stwardnieniu zanikowym bocznym (ALS) czy autyzmie (Cell).
  17. Marzeniem speców od telekomunikacji jest urządzenie, które będzie w stanie w stanie przetwarzać sygnały optyczne z pominięciem klasycznych układów elektronicznych. Jednak wbrew tym trendom firma Photonic Power Systems (obecnie należąca do JDS Uniphase) ma zamiar wykorzystać światłowody do zasilania... zwykłych urządzeń elektrycznych. Pomysł jest pozornie absurdalny – przecież miedziane przewody są bardzo sprawne i powszechnie dostępne. Ma on jednak bardzo ważną zaletę: umożliwia odseparowanie odbiornika energii od reszty instalacji elektrycznej. Wspomniana cecha umożliwia m.in. montaż czujników poziomu paliwa w zbiornikach bez obaw o powstanie przepięć czy zwarć, a w konsekwencji – grożących zapłonem iskier. Ponadto system taki jest odporny na zakłócenia elektromagnetyczne, ma spore znaczenie m.in. w stacjach bazowych sieci komórkowych oraz rozrusznikach serca. Podstawą nietypowej metody zasilania są laser (źródło energii), światłowód oraz bateria miniaturowych ogniw fotowoltaicznych, przekształcających światło na energię elektryczną. Ogniwa te mają rozmiar 2×2 lub 1×1 mm, a ich wydajność osiąga 40-50% – jest to dwukrotnie więcej niż w powszechnie stosowanych bateriach słonecznych. Pierwsze urządzenia bazujące na opisanym systemie już są instalowane w sieciach energetycznych, gdzie zastępują duże i sprawiające wiele problemów transformatory, służące do pomiaru prądów o wysokim natężeniu.
  18. Okazuje się, że przedstawiony niedawno pomysł przekształcania dwutlenku węgla w proszek do pieczenia nie jest jedyną receptą na efekt cieplarniany. Badacze z ośrodka Sandia National Laboratories w Albuquerque próbują bowiem odwrócić proces spalania za pomocą energii słonecznej. Dzięki nim niepopularny gaz może zostać użyty do produkcji paliw. Podstawą opracowywanej metody jest dwustopniowy reaktor termochemiczny, w którym cząstki dwutlenku węgla ulegają redukcji do tlenku węgla oraz tlenu. Urządzenie składa się z lustra parabolicznego, które skupia promienie słoneczne na materiale ceramicznym, zawierającym kobalt i tlenek żelaza. Podgrzewany do 1500 stopni Celsjusza element ma kształt pierścienia i jest ciągle obracany, ale co najważniejsze, z gorącego fragmentu pierścienia wydziela się tlen. Gdy rozgrzana część pierścienia trafia do osobnej komory z dwutlenkiem węgla, materiał reaguje z gazem, odbierając mu atomy tlenu. Uzyskany w ten sposób gaz jest co prawda trujący, ale dzięki konwencjonalnym technologiom można go wykorzystać podczas produkcji paliw, np. metanolu czy benzyny. Co ciekawe, gdy zamiast CO2 do reaktora wprowadzimy wodę, produktem reakcji są tlen i wodór. Opisany proces jest ciągły, co stanowi poważną zaletę podczas prób przemysłowego wykorzystania tej metody. Niestety, budowa urządzenia wciąż trwa, a naukowcy sprawdzili doświadczalnie jedynie poszczególne fazy metody produkcji tlenku węgla. Prototyp reaktora ma być gotowy na wiosnę 2008 roku, a modele nadające się do przemysłowej utylizacji gazu cieplarnianego – w ciągu pięciu lat.
  19. Badacze z Uniwersytetu Hajfy twierdzą, że lakownica żółtawa (Ganoderma lucidum), grzyb używany od stuleci w medycynie chińskiej, zwalcza nowotwór prostaty. Okazało się, że lakownica, znana również jako lingzhi czy reishi, zawiera związek blokujący mechanizmy rozwoju nowotworu prostaty. Wcześniej wiedzieliśmy, że grzyb ten może zahamowywać postępy czynione przez nowotwór, wpływając na układ odpornościowy. Teraz wykazaliśmy w próbach in vitro, że bezpośrednio wpływa na komórki rakowe – powiedział AFP szef zespołu naukowców Ben Zion. Na razie obiecujący związek nie był testowany na modelu zwierzęcym. W Polsce lakownica żółtawa jest grzybem chronionym. Owocniki pojawiają się latem i jesienią, pojedynczo lub grupami. Widuje się je na drewnie drzew liściastych, głównie dębu, rzadko na drzewach iglastych. Grzyb ten upodobał sobie martwe pniaki i korzenie. Chińczycy od stuleci próbują hodować Ganoderma lucidum, ale do tej pory udało się to w latach 70. wyłącznie Japończykom.
  20. Producenci płyt głównych proszą, by Intel opóźnił rynkowy debiut swojego najnowszego chipsetu X48. Układ ten został zaprezentowany 4 listopada, a Intel zapowiedział, że pierwsze płyty główne z tą kością pojawią się w styczniu przyszłego roku. Producenci płyt głównych mają jeszcze w magazynach sporo urządzeń z chipsetami X38 i obawiają się, że jeśli Intel zacznie sprzedawać X48 to oni będą mieli problemy z pozbyciem się starszych urządzeń. Pojawiły się informacje, że producenci negocjują z Intelem opóźnienie premiery. Tym bardziej, że X48 jest bardzo drogi (kosztuje 70 USD w sprzedaży hurtowej) i pojawił się zaledwie miesiąc po tym, jak na rynek trafiły pierwsze płyty główne z X38. Chipset X48 współpracuje z procesorami przeznaczonymi dla 1600-megahercowej magistrali systemowej, dwukanałowymi kośćmi PC3-10600 (DDR3 1333MHz), obsługuje PCI Express 2.0 w trybach dla wielu GPU, a to tylko niektóre z jego możliwości. W pierwszym kwartale przyszłego roku Intel chce rozpocząć sprzedaż swojej płyty Desktop Board DX48TT2 współpracującej z pamięciami DDR3-12800, a do tego potrzebny jest mu najnowszych chipset. Podobnie zresztą jak i do rozpoczęcia sprzedaży procesora Core 2 Extreme QX9770 taktowanego zegarem 3,20 GHz, który pracuje z 1600-megahercową PSB. Dlatego też mało prawdopodobne jest, by firma zgodziła się na opóźnienie rynkowej premiery X48. Co prawda Intel mógłby pozwolić sobie na takie opóźnienie, gdyż jego główny rywal, AMD, przeżywa poważne problemy i nie jest w stanie w najmniejszym stopniu mu zagrozić, jednak z drugiej strony premiera nowego chipsetu pozwoli zwiększyć sprzedaż w tradycyjnie słabym I kwartale.
  21. Sammy Phang z Politechniki w Queensland uważa, że skanowanie tęczówki stanie się czymś powszechnie wykorzystywanym w ciągu najbliższych 10-20 lat. Technologia ta da nam łatwy dostęp do konta w banku czy do naszego mieszkania, bez konieczności noszenia ze sobą kart oraz kluczy albo zapamiętywania jakichkolwiek haseł. Jest ona stosowana również obecnie, do tej pory nie udawało się jednak przezwyciężyć pewnych utrudnień. W różnych warunkach oświetleniowych zmieniała się wielkość źrenicy, a więc wygląd tęczówki. Czasami zmiana była tak znaczna, że kompletnie zaburzało to pracę układu rozpoznającego wzór. Phang stworzyła więc oprogramowanie, które potrafi ocenić zmiany zachodzące w tęczówce w różnych warunkach oświetleniowych. W zależności od nich, źrenica może mieć 0,8 lub 8 mm średnicy. Pani inżynier zastosowała kamerę, która pracuje z szybkością 1200 klatek na sekundę. Dzięki niej udało się prześledzić ruchy powierzchni tęczówki i stwierdzić, jak jej wygląd zmienia się pod wpływem wahań rozmiarów źrenicy. Studium wykazało, że u każdej osoby tęczówka porusza się inaczej. Kiedy w różnych warunkach oświetleniowych porównywano prawdziwy wygląd tęczówki z obrazem wygenerowanym przez program, okazało się, że są one zbliżone, co może znacznie usprawnić proces weryfikacji. Wzór tęczówki jest charakterystyczny tylko dla danego człowieka (nie zmienia się też z wiekiem). Co ciekawe, tęczówka prawego oka nie jest taka sama, jak tęczówka oka lewego.
  22. Naukowcy z Center for the Neural Basis of Cognition (CNBC), wspólnego projektu Carnegie Mellon University i University of Pittsburgh, odkryli w mózgu mechanizm nazwany “dynamicznym zestawianiem połączeń”. Jest to zdolność neuronów do reorganizowania się “w locie’ w odpowiedzi na stymulację. Jeśli pomyślimy o mózgu jak o komputerze, to połączenia pomiędzy neuronami będą jak oprogramowanie. Nasze badania wykazały, że to biologiczne oprogramowania zmienia się błyskawicznie w zależności od danych, które otrzymuje – mówi Nathan Urban, profesor nauk biologicznych z Carnegie Mellon. Gdy sygnał, jak na przykład zapach, zostaje wykryty, powoduje on wzbudzenie wielu neuronów. Te zaczynają przekazywać informacje. Jest ich tak dużo, że mózg ma problemy z ich interpretacją. Do części neuronów wysyłane jest więc polecenie, by zaprzestały przesyłać dane. Dzięki temu „szum informacyjny” zostaje wyciszony i mózg może odpowiednio zinterpretować sygnały. Dotychczas naukowcy sądzili, że o połączeniach pomiędzy neuronami decydują czynniki anatomiczne i że połączenia te mogą zmieniać się powoli. Amerykańscy uczeni odkryli jednak, że nie są one, przynajmniej jeśli chodzi o zmysł węchu, zestawione na stałe, ale mają możliwość dynamicznego zmieniania się w zależności od dopływających sygnałów. Dzięki takiemu mechanizmowi jesteśmy w stanie wyłowić konkretny zapach i rozpoznać go. „To wyjaśnia, dlaczego wchodząc do pomieszczenia jesteśmy w stanie wyczuć zapach kwiatów, a gdy nadal wciągamy powietrze nosem możemy sprecyzować i przekonać się, że to róże” – mówi profesor Urban. Na podstawie swoich badań naukowcy opracowali komputerowy algorytm takiego przeorganizowywania się neuronów. Symulacja pokazała, że podobnie może działać też zmysł wzroku. Gdy do komputera wgrano niewyraźne zdjęcie i zastosowano na nim opracowany algorytm, zdjęcie uległo wyostrzeniu.
  23. U wybrzeży Dominikany odkryto wrak statku opuszczonego niegdyś przez jednego z najbardziej znanych piratów. Kapitan William Kidd doczekał się swojej czarnej legendy, wielu filmów i książek. W brytyjskiej literaturze jest jednym z najbardziej malowniczych przestępców. Wspomniany wrak to najprawdopodobniej Quedagh Merchant, należący do jednego z armeńskich kupców statek handlowy, który został zajęty przez Kidda w styczniu 1698 roku. Statek ten to największa zdobycz Kidda. Po jego zdobyciu Kidd zatopił swój niezdatny do żeglugi Adventure Galley. Na armeńskim statku popłynął do Indii Zachodnich. W kwietniu 1699 roku dowiedział się, że został oskarżony o piractwo. Porzucił wtedy Quedagh Merchant, kupił nowy statek i popłynął bronić się przed sądem w Nowym Jorku. Stamtąd został wysłany do Wielkiej Brytanii, gdzie sąd uznał go winnym morderstw i piractwa. Kapitan Kidd został powieszony w 1701 roku, chociaż już wówczas istniały wątpliwości, czy przedstawione dowody były wystarczające, by go skazać. Od 1699 roku los Quedagh Merchant pozostawał nieznany. Statek zniknął. Przypuszczano, że zatopił go sam Kidd. Teraz jednostka została odnaleziona. Zadziwiający jest fakt, że szczątki na które natrafił przypadkowy mężczyzna (armaty i kotwica) leżały na głębokości zaledwie 3 metrów. Przez setki lat nikt ich nie zauważył. Bardzo ucieszyło to archeologów. Byłem na tysiącach wraków, a ten jest pierwszy, który nie został wcześniej splądrowany – mówi Charles Beeker, archeolog morski z Indiana University. Naukowiec tym bardziej jest zadowolony, że nad Quedagh Merchant wisiało poważne niebezpieczeństwo. Od dawna było on celem poszukiwaczy skarbów. Na szczęście mężczyzna, który znalazł szczątki, zawiadomił o tym odpowiednie urzędy. Rząd Dominikany zwrócił się wówczas do Indiana University z prośbą o przeprowadzenia prac archeologicznych. Obszar, na którym znaleziono wrak zostanie zamieniony w podwodne muzeum. Naukowcy mają nadzieję, że odkrycie pozwoli im zebrać sporo informacji na temat XVII-wiecznego piractwa na Karaibach. Mogą teraz skonfrontować posiadane już wcześniej dokumenty z konkretnym znaleziskiem archeologicznym.
  24. Już wkrótce na Księżycu może się stać równie tłoczno jak na Ziemi. Niedawno sporo agencji kosmicznych, rządów, a nawet prywatnych firm zapowiedziało zorganizowanie misji z lądowaniem na naszym satelicie. Przy okazji obchodów 35. rocznicy ostatniego lądowania na Księżycu w ramach programu Apollo (Apollo 17) NASA zapowiedziała kolejną misję załogową. Wg planów, ma się ona odbyć w 2020 roku. Chiny dopuściły do kosmicznej gry prywatnych inwestorów. Dzięki temu w 2012 r. na Srebrnym Globie znajdzie się lądownik, a w ciągu 15 lat zostanie wysłana misja załogowa. Na tym jeszcze nie koniec, ponieważ w 2012 roku po 30-letniej przerwie nasi wschodni sąsiedzi, Rosjanie, rozpoczną całą serię lądowań bezzałogowych. Tłok będzie tym większy, że w wyścigu biorą udział nie tylko państwa, ale i przedsiębiorstwa prywatne. We wrześniu informowaliśmy o inicjatywie Google'a. Amerykanie zaoferowali 20 milionów dolarów temu, kto jako pierwszy wyląduje na Księżycu. Firma Odyssey Moon z wyspy Man jest pierwszym przedsiębiorstwem, które podjęło rzuconą przez Google'a rękawicę.
  25. Intel jest producentem najmniejszego dysku SSD. Urządzenie Z-P140 PATA SSD jest przeznaczone dla urządzeń przenośnych. Jego wymiary to 12x8x1,8 milimetra. Początkowo dysk Intela rozpocznie sprzedaż urządzenia o pojemności 2 gigabajtów. Wersja 4-gigabajtowa trafi na rynek w połowie przyszłego roku. Dysk jest jednak na tyle mały, że w urządzeniu przenośnym (np. w telefonie komórkowym) zmieszczą się nawet 4 takie urządzenia, co da ogólną pojemność pamięci rzędu 16 gigabajtów. Intel poinformował, że Z-P140 PATA SSD zapewnia prędkość odczytu rzędu 40 megabajtów na sekundę, a prędkość zapisu wynosi 30 MBps.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...