Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36778
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    209

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Japonki, które urodziły się w zeszłym roku, osiągną średni wiek 85,8 lat. Ich partnerzy pożyją również długo, ale sporo krócej, bo ok. 79 lat. Panie z Kraju Kwitnącej Wiśni od 22 lat wygrywają światowe rankingi długowieczności. Wg niektórych ekspertów, zawdzięczają ją m.in. zdrowej diecie i silnym więziom społecznym. Tuż za Japonkami uplasowały się Tajwanki (84,6), kolejne miejsce przypadło ex aequo Hiszpankom i Szwedkom (83,9). Wśród mężczyzn najdłużej żyjącą nacją świata są Islandczycy ze średnią długością życia 79,4 lat. Wydłużająca się średnia życia Japończyków martwi jednak po części fachowców i władze, ponieważ odnotowuje się tam bardzo niski przyrost naturalny. Społeczeństwo będzie się starzeć, a nie przybędzie osób, które mogłyby się nim opiekować. W Księdze rekordów Guinnessa za najstarszą osobę świata uznano Yone Minagawę: Japonkę, która skończyła w styczniu tego roku 114 lat.
  2. Odkopane niedawno w Korei Południowej mumie mogą dostarczyć użytecznych wskazówek, jak walczyć z wirusowym zapaleniem wątroby typu B. Po raz pierwszy udało się wykryć próbki wywołujących je wirusów w zmumifikowanym ciele, a konkretnie w wątrobie dziecka, które zmarło 500 lat temu. Naukowcy z Dankook University oraz Seoul National University poprosili profesora Marka Spigelmana z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie o zweryfikowanie znaleziska. W badaniach uczestniczą teraz eksperci z kilku ośrodków badawczych, w tym z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego i szpitala Ein Kerem. Spigelman wsławił się jako pionier badań nad historycznymi chorobami, czyli jeden z pierwszych paleoepidemiologów. Pracował niemal na całym świecie, m.in. na Węgrzech i w Sudanie. Stara się w ten sposób wytropić źródła chorób, które współcześnie gnębią ludzkość, np.: gruźlicy, leiszmanii czy grypy. Koreańskie mumie są doskonale i zachowane i mogą dostarczyć informacji na temat, jak ewoluował wirus zapalenia wątroby typu B. Do momentu odkrycia opisywanych mumii nie wiedziano, że kiedykolwiek podejmowano w Korei próby takiego konserwowania ciała. Zgodnie z koreańskimi wierzeniami, dusza uchodzi z niego po śmierci, a truchło powinno się naturalnie rozłożyć, bez jakiejkolwiek ingerencji z zewnątrz. Mumifikacja była czymś zabronionym. Mumie odnaleziono przez przypadek. W związku z boomem budowlanym przenosi się wiele cmentarzy i tak doszło do sensacyjnego odkrycia. Naukowcy zamierzają zbadać genom 500-letniego wirusa, by sprawdzić, czy przez ten czas zaszły w nim jakieś znaczące zmiany.
  3. Dzięki pracom inżynierów z Carnegie Mellon University roboty mogą teraz poruszać się po wodzie. Trzy lata temu projekt budowy takich urządzeń został rozpoczęty w ramach zajęć ze studentami. Obecnie powstały mechaniczne insekty, które mają od czterech do szesnastu nóg, ich długość wynosi od 5 do 15 centymetrów, a waga to kilka gramów. Urządzenia utrzymują się na powierzchni wody dzięki napięciu powierzchniowemu. Napięcie powierzchniowe jest w stanie utrzymać na powierzchni wody np. drobne monety. Efekt napięcia powierzchniowego można zwiększyć, gdyby pokryć monety np. teflonem. Uczeni pokryli odnóża sztucznych insektów warstwą teflonu o grubości kilkuset mikronów. Roboty poruszają się po jej powierzchni tak samo, jak owady z gatunku nartnikowatych. Robią to jednak, przynajmniej na razie, znacznie wolniej. Prawdziwy owad potrafi pędzić po powierzchni z prędkością 1,5 metra na sekundę. Prędkość robota to kilkanaście centymetrów w ciągu sekundy. Sztuczne insekty poruszają odnóżami szybciej, niż ich biologiczni kuzyni, jednak ruchy ich odnóży są znacznie krótsze, a same roboty wielokrotnie cięższe od nartnikowatych. Naukowcy pracują teraz nad dwoma aspektami rozwoju robotów. Pierwszy to zwiększenie ich prędkości. Drugi to poprawa wydajności. Pojedyncza kończyna prawdziwych insektów może unieść na powierzchni wody ciężar od 15 do 23 razy przekraczający wagę właściciela. Noga robota unosi jedynie 0,5 wagi urządzenia. Kolejną właściwością prawdziwych owadów jest zdolność do wynurzenia się na powierzchnię, gdy zostaną zanurzone przez wiatr lub deszcz. Dzieje się tak dzięki temu, że nogi owadów pokryte są miniaturowymi włoskami. Uczeni spróbują uzyskać ten sam efekt pokrywając nogi sztucznych insektów włoskami ze stóp gekonów, sztucznym owłosieniem czy zastępując teflon goreteksem. Pozostaje pytanie, do czego mogą służyć miniaturowe insekty. Ich twórcy mówią, że będą idealnymi urządzeniami służącymi do monitorowania stanu środowisk wodnych. Mogą poruszać się po spokojnych akwenach o minimalnej głębokości i, po wyposażeniu w odpowiednie czujniki, informować naukowców o ich stanie. Przydadzą się też w wielu innych miejscach, do których jest utrudniony dostęp.
  4. Redaktorzy serwisu FudZilla zdobyli informacje na temat serwerowych procesorów Intela bazujących na 45-nanometrowej kości Penryn. Układy dla serwerów noszą kodową nazwę Harpertown. Najbardziej wydajnym z nich będzie Xeon X5460, który ma być taktowany zegarem o częstotliwości 3,16 GHz, będzie posiadał cztery rdzenie, 12 megabajtów pamięci L2 i ma współpracować z 1333-megahercową magistralą systemową. Procesor będzie korzystał z używanej obecnie podstawki FC-LGA6, a jego cena w momencie premiery wyniesie 1139 dolarów. Wszystkie serwerowe odpowiedniki Penryna mają być nazywane według schematu Xeon X54x0.
  5. Oscar jest ładnym kocurem w biało-bure łaty, chociaż wiele osób nazwałoby go posłańcem śmierci. Od dwóch lat mieszka na oddziale ostatnich etapów demencji Centrum Opieki i Rehabilitacji Steer House w Providence. Kiedy wkracza pomiędzy szpitalne łóżka, personel medyczny ośrodka mobilizuje się, oczekując na dalszy bieg wydarzeń. Już ponad 25 razy zwierzę przychodziło bowiem do pacjentów na krótko przed zgonem. Doktor David Dosa opisał przypadek Oscara w New England Journal of Medicine. Kot nie zawsze jest pierwszy, ale pojawia się zawsze i wydaje się, że ma to miejsce w ciągu ostatnich dwóch godzin życia chorego – wyjaśnia dr Joan Teno, profesor zdrowia publicznego z Brown University. Oscar zamieszkał w ośrodku jako kociak. Zawsze przebywał wśród mieszkańców, ale jeśli odwiedzał konkretną osobę, wiadomo było, że trzeba zadzwonić po jej rodzinę. Dr Teno uważa, że kot nie jest obdarzony szczególnymi właściwościami psychicznymi, a wszystko da się wyjaśnić na poziomie biochemicznym. O tym, że animaloterapia pomaga w życiu codziennym nie tylko starszym ludziom, wiadomo od dawna. Thomas Graves, specjalista ds. kotów, a zarazem szef instytutu medycyny małych zwierząt z College'u Medycyny Weterynaryjnej University of Illinois, twierdzi, że nie zebrano dotąd dowodów na to, iż koty potrafią wyczuwać śmierć, ale on nie ma co do tego żadnych wątpliwości. To sprawy trudne do badania. Myślę, że koty i psy wyczuwają rzeczy dla nas niedostępne...
  6. Kay Lam-Beattie, czołowa australijska prawniczka specjalizująca się w prawie własności intelektualnej uważa, że Microsoft nie podlega licencji GPLv3. Australijka podkreśla przy tym, że swoją opinię wydaje na podstawie dostępnych informacji. Przypomnijmy, że Microsoft podpisał z kilkoma dystrybutorami Linuksa umowy, które chronią ich przed pozwami o naruszenie własności intelektualnej Microsoftu. Umowy, których wszystkie szczegóły nie są znane, wykluczają w pewnych punktach swobodę jaka zwykle jest związana z dystrybucją i wykorzystywaniem opensource’owego oprogramowania. Free Software Foundation, aby zapobiec takim działaniom w przyszłości, przygotowała kolejną wersję licencji GPL. GPLv3 przewiduje, że „jeśli oferujesz ochronę patentową pewnym osobom, które używają twojego oprogramowania, ochrona ta rozciąga się na wszystkie osoby, które go używają”. Po wprowadzeniu w życie nowej licencji Brett Smith z FSF stwierdził: „to oznacza, że ochrona patentowa, którą Microsoft objął klientów Novella, rozciąga się na wszystkich, którzy używają oprogramowania Novella rozpowszechnianego na licencji GPLv3”. Lam-Beattie uważa, że FSF nie ma racji. Jeśli w umowie pomiędzy Microsoftem a Novellem nie ma jakiegoś szczególnego punktu, to byłabym zdziwiona, gdyby Microsoft podlegał GPLv3. Microsoft zresztą sam stwierdził, że GPLv3 go nie dotyczy, a prawniczka zauważa, że umowy mają to do siebie, iż są dobrowolne. Microsoft musiałby wyrazić zgodę na podleganie umowie GPLv3 lub też w umowie z Novellem musiałby istnieć jakiś specyficzny punkt, który nakładałby na firmę Gatesa obowiązek przestrzegania GPLv3. Australijka uważa, że w tej sytuacji dowód, iż koncern z Redmond podlega pod GPLv3 należałoby przeprowadzić przed sądem. Wątpliwe jednak, czy znajdzie się odważny, który pozwie koncern do sądu. Sprawa byłaby bardzo trudna do wygrania, natomiast pozywającego naraziłaby na pozew ze strony Microsoftu, który twierdzi, że open source narusza setki jego patentów.
  7. Niemiecki sąd orzekł, że firma Skype naruszyła licencję GPLv2, sprzedając linuksowy telefon internetowy bez udostępnienia użytkownikom kodu źródłowego oprogramowania. Przedsiębiorstwo ma w swojej ofercie aparat WSKP100, którego producentem jest SMC. Osoby, które go kupiły nie miały jednak dostępu do kodu źródłowego Linuksa, tak jak wymaga tego GPLv2. Gdy sprawa trafiła do sądu na wniosek projektu gpl-violations.org, Skype dostarczył swoim klientom odnośnik internetowy do strony z kodem źródłowym. Sąd orzekł jednak, iż to nie wystarczy, gdyż takie działanie nie spełnia ściśle wymagań licencji GPLv2. Monachijski sąd wydał taki wyrok prawdopodobnie dlatego, że Skype nie dołączył do swojego produktu samej treści licencji GPL. Wyrok nie niesie jednak dla Skype’a żadnych poważniejszych konsekwencji. Firma musi wprowadzić jedynie niewielkie poprawki. Nie musi nawet wstrzymać sprzedaży wspomnianego telefonu. Członkowie projektu gpl-violatons.org zapowiedzieli, że teraz pozwą do sądu SMC. Gpl-violations.org notuje setki podobnych naruszeń licencji. W większości przypadków sprawy nie trafiają do sądów i są załatwiane na drodze ugody. Firmy naruszające GPL muszą jedynie zwrócić koszty poniesione przez organizację.
  8. Wszyscy słyszeliśmy o lodowych hotelach budowanych na dalekiej północy lub zimą w górskich kurortach. Aby można się było nimi nacieszyć, temperatura nie może wzrosnąć powyżej zera. Teraz przyszedł czas na budowle z soli. I nie chodzi tu o solne groty, ale prawdziwe pensjonaty, w których można pomieszkać całkiem długo, pod warunkiem że nie będzie padać... Salt Hotel skonstruowano z bloków soli. Stanął w południowo-zachodniej Boliwii na solnej pustyni Sala de Uyuni. Większość wyposażenia, od krzeseł i stołów poczynając, a na łóżkach kończąc, także zrobiono z soli. Na podłodze w formie dywanu rozsypano (jak można się łatwo domyślić) również sól. W budynku było kiedyś 12 pokoi, jednak przez kilka ostatnich lat obiekt był zamknięty. Salar de Uyuni to największa solna pustynia świata o powierzchni 10.580 kilometrów kwadratowych. Jest prawie idealnie płaska, nie licząc solnych kopców, nie ma na niej ani grama piasku czy wydm. Krajobraz wygląda iście księżycowo, a oczy razi bijący od soli blask. Wahania temperatury są tak duże jak na Saharze. W południe słupek rtęci sięga niekiedy 70°C, a w nocy spada poniżej zera. Nazwę utworzono w prosty sposób: Uyuni to najbliższa miejscowość w okolicy, a salar oznacza po hiszpańsku solić. Czterdzieści tysięcy lat temu znajdowało się tu słone jezioro Minchin. Teraz opisywane miejsce dość niedawno stało się atrakcją turystyczną. Odkryli je sami globtroterzy. Wcześniej mieszkali tu górnicy, wydobywający rocznie 25 tys. ton soli z pokładu szacowanego na 10 mld ton. Pustynia nie jest tak jałowa, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Rosną tu kaktusy, udaje się też spotkać rzadkie gatunki kolibrów oraz 3 gatunki flamingów. Pożywiają się one na pobliskich solnych lagunach z różnokolorową wodą. Pustynię otaczają twory skalne o zdumiewających kształtach oraz gejzery wypełnione wulkanicznym błotem.
  9. W domu aukcyjnym Christie's w Londynie odbędzie się dzisiaj (25 lipca 2007) aukcja osobistej kamery Charliego Chaplina Bell & Howell model 2709. Kamery te były bardzo popularne w Hollywood w epoce niemego kina. Ta jedna jest jednak szczególna, gdyż używał jej jeden z największych aktorów wszech czasów, który stał się też znanym reżyserem. Michael Pritchard, który badał autentyczność kamery stwierdził, że jest ona wyjątkowa także z innego względu. Bardzo rzadko zdarza się trafić na kamerę, co do której istnieją dowody, że używał jej znany reżyser – mówi. W przypadku kamery Chaplina takim dowodem jest rachunek, wystawiony Chaplinowi 23 lutego 1918 roku. Kamera została zatem kupiona przez niego miesiąc po tym, jak założył własne studio filmowe. Wiadomo również, że to właśnie urządzenie posłużyło do nagrania filmów „Brzdąc” oraz „Gorączka złota”. Gdy w latach 20. ubiegłego wieku zaczęto tworzyć filmy z dźwiękiem, Hollywood porzuciło kamery Bell and Howell. Chaplin podarował swoją jednemu z pracowników, a po jego śmierci kupił ja obecny właściciel. Kamera, mimo swoich 90 lat, wciąż działa. Specjaliści spodziewają się, że urządzenie zostanie sprzedane za 140-180 tysięcy dolarów.
  10. Z najnowszych badań Anglików wynika, że wielu ludzi wierzy w potencjalnie szkodliwe mity na temat padaczki. Niemal jedna trzecia respondentów sądziła, że podczas ataku należy włożyć coś w usta chorego, by w ten sposób zapobiec zadławieniu językiem. Tyle tylko, że przedmiot ten może zatkać drogi oddechowe epileptyka. Sześćdziesiąt siedem procent z 4.605 uczestniczących w sondażu osób bezzwłocznie wezwałoby karetkę (Epilepsy and Behavior), a jest to naprawdę konieczne tylko przy pierwszym ataku, napadzie trwającym ponad 5 minut oraz jeśli chory zranił się lub wystąpiło u niego kilka napadów w stosunkowo krótkim czasie. Naukowcy z Królewskiego College'u Londyńskiego pytali kadrę uczelnianą i studentów, co zrobiliby, gdyby ktoś miał atak padaczki, a oni chcieliby mu pomóc. Objawy epilepsji to skutek gwałtownych wyładowań neuronów i nieprawidłowego rozprzestrzeniania się pobudzenia w mózgu. Przestaje się on wtedy normalnie komunikować z ciałem i pojawiają się drgawki. Symptomy zależą od rodzaju napadu. Eksperci zalecają, by w czasie ataku usunąć znajdujące się w pobliżu przedmioty i podłożyć coś miękkiego pod głowę, jeśli chory leży na podłodze. Poza tym nie powinno się w żaden sposób ingerować w przebieg napadu. Neurolodzy skupili się na 4 podstawowych przesądach narosłych wokół padaczki: 1) konieczności wezwania karetki, 2) wkładaniu czegoś w usta chorego, 3) toczeniu piany z ust oraz 4) gwałtowności epileptyka podczas ataku. W rzeczywistości objawy wymienione w dwóch ostatnich podpunktach nie są wcale powszechne... Okazało się, że osoby powyżej 65. roku życia częściej wierzyły w mity nt. epilepsji niż ludzie młodzi. Dlatego też przedmiot do ust chorego wkładałoby 57% ludzi, którzy skończyli 65 lat i tylko 30-35% młodszych respondentów. Świadomość prawidłowego postępowania wzrastała, jeśli ankietowany znał kogoś chorego na padaczkę. Szefowa badaczy, dr Sallie Baxendale, martwi się niewiedzą społeczną. Wyjaśnia też, że podczas napadu ludzie często mocno zaciskają zęby, dlatego wkładanie czegoś do ust może doprowadzić do ich poważnego uszkodzenia. Ataki wyglądają przerażająco, ale zazwyczaj dochodzi do nich okazjonalnie, a chory dość szybko dochodzi do siebie.
  11. Po dwóch latach śledztwa prowadzonego wspólnie z FBI, chińska policja rozbiła dwa gangi sprzedające pirackie oprogramowanie. Podczas akcji skonfiskowano programy o łącznej wartości... 500 milionów dolarów. Przestępcy rozprowadzali na całym świecie nielegalne kopie oprogramowania Microsoftu i Symanteka. Chiny to kraj, w którym podrabia się najwięcej towarów na świecie. Władze ChRL od dawna poddawane są naciskom, by bardziej zdecydowanie walczyły z piractwem. Pekin rzeczywiście zaostrzył ostatnio walkę z tego typu przestępczością. Business Software Alliance, organizacja, która zajmuje się zwalczaniem piractwa, poinformowała, że ostatnio jego poziom w Państwie Środka się obniżył. BSA ocenia, że w 2006 roku na całym świecie sprzedano nielegalne oprogramowania o wartości 40 miliardów dolarów.
  12. Po raz pierwszy udało się wykonać zdjęcia zmian zachodzących w połączeniach między neuronami (synapsach) w trakcie zapamiętywania. Dokonali tego naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine. Posłużyli się niedawno opracowaną techniką mikroskopową. Synapsy w kluczowych dla uczenia się regionach szczurzego mózgu zmieniały kształt, kiedy zwierzęta opanowywały sposób poruszania się w nowym skomplikowanym środowisku. Kiedy gryzoniom podawano leki blokujące zachodzenie zmian strukturalnych, uczenie się nie zachodziło. Nie ulega więc wątpliwości, że zmiana kształtu odgrywa kluczową rolę w trwałym zapamiętywaniu (Journal of Neuroscience). Po raz pierwszy ktokolwiek ujrzał fizyczny substrat, "twarz", świeżo utworzonego śladu pamięciowego. Przezwyciężyliśmy przeszkody, które wcześniej uznawano za niepokonane – entuzjazmuje się Gary Lynch, profesor psychiatrii, a zarazem szef jednej z dwóch ekip zaangażowanych w badania. Eksperymenty z żywymi zwierzętami przeprowadzono po zakończeniu studiów nad zmianami synaptycznymi odpowiedzialnymi za długotrwałe wzmocnienie synaptyczne (LTP – long-term potentiation). Jest to efekt fizjologiczny blisko związany z pamięcią. Z mózgów szczurów pobierano próbki, a następnie utrzymywano tkankę nerwową przy życiu w specjalnych komorach eksperymentalnych. W ten sposób neurolodzy próbowali zidentyfikować markery chemiczne synaps, w których zaszło długotrwałe wzmocnienie. Wykorzystując nowy rodzaj mikroskopii dekonwolucyjnej, badacze zaobserwowali, że markery LTP pojawiają się w trakcie uczenia i są związane z powiększaniem rozmiarów synaps w hipokampie. Ponieważ wielkość synaps wpływa na skuteczność przekazywania informacji między neuronami, nowe wyniki wskazują, iż uczenie się poprawia komunikację między określonymi grupami komórek nerwowych. Dzięki odkryciom Kalifornijczyków wkrótce rozpocznie się tworzenie map pamięciowych różnych rejonów mózgu. Zostanie w tym celu stworzone konsorcjum laboratoriów. Kwestia śladów pamięciowych, nazywanych także engramami, zajmowała naukowców przez dużą część XX wieku. Nie udało im się ich wytropić, ponieważ nie dysponowano sposobem oznaczania synaps, które zostały zmodyfikowane przez ostatnie sesje uczenia.
  13. Firma Alienware zaczęła oferować notebooki z dyskami SSD o pojemności do 64 gigabajtów. Z dysków będą mogli skorzystać właściciele maszyn Area-51 m9750 i m5550 oraz Aurora m9700. Ponadto w komputerach Area-51 m9750 i Aurora m9700 możliwe jest zastosowanie macierzy RAID 0, która przyspiesza pracę dysków. Dodanie pojedynczego 32-gigabajtowego SSD to dodatkowy wydatek rzędu 500 dolarów. Osoby, które będą chciały używać macierzy RAID 0 potrzebują drugiego takiego samego dysku. W sumie cena notebooka wzrośnie wówczas o 920 dolarów, a użytkownik będzie miał do dyspozycji 64 gigabajty przestrzeni dyskowej. Dla porównania, użycie standardowego dysku SATA o pojemności 200 gigabajtów oznacza wydatek rzędu 300 dolarów. Producenci komputerów coraz częściej oferują, mimo wysokiej ceny, dyski SSD. Urządzenia te korzystają z pamięci flash, zamiast z wirujących talerzy. Oznacza to, iż pracują znacznie szybciej, bezszelestnie, wydzielają mniej ciepła, są bardziej niezawodne, rzadziej ulegają awariom i, co ma olbrzymie znaczenie na rynku notebooków, zużywają mniej energii. Maszyny z SSD mają w swojej ofercie m.in. Dell i Fujitsu Siemens.
  14. Pomimo olbrzymich wysiłków marketingowych Apple?a iPhone sprzedaje się znacznie słabiej, niż przewidywali analitycy. Co nie znaczy, że słabo.AT&T, które ma wyłączność na wykorzystywanie iPhone?a w USA poinformowało, że w ciągu pierwszych dwóch dni od premiery telefonu umowy na jego podłączenie do sieci podpisało 146 000 osób. Dobrze oddaje to liczbę sprzedanych telefonów, gdyż do ich wykorzystania konieczna jest aktywacja w sieci AT&T. Rzeczywista liczba sprzedanych urządzeń jest prawdopodobnie minimalnie wyższa niż wspominane 146 tysięcy.Analitycy przewidywali, że w ciągu pierwszego weekendu - telefon zadebiutował w piątek - zostanie sprzedanych 500-700 tysięcy urządzeń. Sprzedaż była więc znacząco niższa, a więc przepowiadana wspaniała przyszłość iPhone?a stoi pod znakiem zapytania.Aby uświadomić sobie rzeczywiste znacznie iPhone?a wystarczy porównać go z poziomem sprzedaży innych telefonów komórkowych. Nokia, największy producent tego typu urządzeń na świecie, sprzedaje w ciągu kwartału około 100 milionów telefonów. Codziennie w ręce klientów trafia więc średnio 1,1 miliona urządzeń Nokii. Biorąc pod uwagę fakt, że fińska firma ma bardzo bogatą ofertę można przypuszczać, że w dniu premiery przynajmniej niektóre modele sprzedają się w liczbie 70-80 tysięcy sztuk dziennie.Nokia bez specjalnych zabiegów marketingowych jest więc w stanie sprzedać mniej więcej tyle samo telefonów co szeroko reklamowany iPhone.
  15. W przypadku samców nie zawsze większe jest lepsze. Często duże osobniki czerpią korzyści ze swoich dużych gabarytów, ponieważ wygrywają więcej walk o samice czy terytorium. Zespół biologa ewolucyjnego Charlesa Foxa z University of Kentucky uważa jednak, że czasem mali odnoszą zwycięstwo nad olbrzymami. Mniejsze samce prawdopodobnie lepiej latają, ponieważ łatwiej nawigują czy wznoszą się w powietrze. Badacze zajęli się przypadkiem chrząszczy z podrodziny strąkowcowatych Stator limbatus. Wyhodowano 8 populacji owadów: przedstawiciele jednych byli duzi, innych mali. Następnie biolodzy pozwolili poruszać się samcom wolno. Na drugim końcu udostępnionego pomieszczenia znajdowały się samice. Mniejsze chrząszcze szybciej wzbijały się w powietrze i prędzej lądowały koło samic niż większe okazy. To pozwalało im spółkować szybciej i częściej. Artykuł Foxa i jego współpracowników ukazał się w internetowym wydaniu pisma Biology Letters. Podobne zjawisko można zaobserwować wśród ptaków siewkowych, które współzawodniczą w akrobatycznych lotach. Drobniejsze samce wypadają lepiej, ponieważ podczas pokazów potrafią sprawniej zakręcać. Odkrycie zespołu biologów pozwala wyjaśnić, dlaczego samce większości owadów są mniejsze od samic. Minichrząszcze funkcjonują też lepiej w niskich temperaturach. Prawdopodobnie z powodu niskiej wagi mniejsze osobniki szybciej się rozgrzewają i prędzej rozpoczynają lot w kierunku samicy. Może być też tak, że w chłodzie mięśniom dużych okazów trudniej dźwignąć w górę dodatkowe gramy...
  16. Nie od dzisiaj wiadomo, że szczupli żyją dłużej niż otyli. Liczne eksperymenty na myszach wykazały, że poddając te zwierzęta rygorystycznej diecie, można wydłużyć ich życie o 50%. Naukowcy dowiedli właśnie, że i grubasy mogą się cieszyć długim życiem. Uczeni od dawna przypuszczali, że tajemnica dłuższego życia chudszych osobników tkwi w odpowiedzi organizmu na insulinę. Dotychczas wiadomo było, że ciała wychudzonych myszy bardzo dobrze wykorzystują insulinę, w ich tkankach znajduje się niewiele tego hormonu, co sugeruje wolniejszy metabolizm. Z drugiej zaś strony, jeśli genetycznie zmodyfikujemy myszy w taki sposób, by zmniejszyć ilość insuliny w tkankach, to będą one dłużej żyły mimo swojej otyłości. Za reakcję komórki na insulinę odpowiada m.in. białko Irs2, które znajduje się na powierzchni wielu komórek, w tym komórek mózgowych. Morris White, biolog molekularny z Harvard Medical School, postanowił sprawdzić, czy manipulując nim, uda się przedłużyć życie. Aby się o tym przekonać, z chromosomów komórek tłuszczowych myszy usunięto jedną z dwóch kopii genu. Po 22 miesiącach zwierzęta były nieco cięższe od swoich pobratymców, ich organizmy reagowały na insulinę tak samo, jak organizmy niemodyfikowanych osobników, ale żyły one o 17% dłużej. Później u myszy usunięto jedną kopię genu tylko i wyłącznie z chromosomów znajdujących się w neuronach. Okazało się wówczas, że tak zmodyfikowane myszy było o 15% cięższe i pojawił się u nich zespół metaboliczny, podobnie jak u chorych na cukrzycę. Co więcej, ich organizmy źle radziły sobie z insuliną. Mimo to myszy, które nie posiadały Irs2 w neuronach, żyły o 18% dłużej niż ich szczupli pobratymcy. Badania sugerują zatem, że długość życia nie zależy od metabolizmu innych tkanek, ale od metabolizmu mózgu i jego zdolności do regulowania odpowiedzi na insulinę. Przeprowadzony eksperyment obala więc powszechnie panujący pogląd, iż do dłuższego życia konieczne jest zdrowe odżywianie się i ograniczenie liczby spożywanych kalorii. Jednak coś za coś. Genetyk Leonard Guarente z Massachusetts Institute of Technology mówi, że badania White’a sugerują, iż można przedłużyć życie, odpowiednio manipulując Irs2, jednak ceną za manipulacje mogą być efekty uboczne, w tym rozwój cukrzycy.
  17. Dwudziestego trzeciego lipca przypadały 15. urodziny centrum obsługi wiadomości tekstowych (SMSC). Przez następne siedem lat, do 3 grudnia 1992 roku, kiedy to inżynier Neil Papworth życzył kolegom z Vodafone w Wielkiej Brytanii wesołych Świąt Bożego Narodzenia, z krótkich wiadomości tekstowych niemal jednak nie korzystano. Dlaczego? Ponieważ użytkownicy mogli wysyłać SMS-y tylko do klientów tej samej sieci. Potem esemesowanie stało się dużo popularniejsze, gdy trafiło na swoją grupę docelową: nastoletnich użytkowników telefonów na kartę. Wg The Guardian, technologia umożliwiająca wysyłanie SMS-ów to w gruncie rzeczy dzieło holendersko-angielskiej firmy CMG. Zaczęło się od serwisu informacyjnego, pozwalającego operatorom na wysyłanie wiadomości, np. o awarii sieci, do swoich klientów. Kiedy tworzyliśmy SMS, nie myślano o komunikowaniu się między klientami ani o tym, że stanie się on głównym kanałem porozumiewania się dla nastolatków – opowiada Cor Stutterheim z CMG.
  18. Tybetańskie Biuro Meteorologiczne informuje, że co dziesięć lat średnia temperatura na Płaskowyżu Tybetańskim wzrasta o 0,3 stopnia Celsjusza. To dwukrotnie więcej, niż średni wzrost dla całej Ziemi. Najszybciej ogrzewają się zatem nie tylko obszary na obu biegunach, ale także w wysokich górach. Co gorsza, im wyższe partie gór, tym szybszy wzrost temperatury i tym szybsze wycofywanie się lodowców. Po raz pierwszy alarmujące wieści przekazano w 2000 roku. Naukowcy zbadali zmiany temperatury w Tybecie na przestrzeni ostatnich 50 lat i stwierdzili, że ogrzewa się on wyjątkowo szybko. W 2006 roku uczeni zauważyli takie samo zjawisko w Andach. Uczeni oceniają, że jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, to do roku 2035 w środkowych i wschodnich Himalajach nie pozostanie już żaden lodowiec. Topniejące lody najpierw spowodują olbrzymie powodzie, a po nich przyjdą susze, które dotkną południe Azji.
  19. Zespół paleontologów z Uniwersytetu Arystotelesa w Salonikach oraz specjaliści z Muzeum Historii Naturalnej w Rotterdamie odkryli na północnym zachodzie Grecji (w regionie Greweny) pozostałości mastodonta. Były to ciosy oraz inne skamieniałe szczątki. Szacuje się, że mają one ok. 3 mln lat. Kły ważyły tonę każdy i mierzyły po 5 metrów. To największe okazy, jakie do tej pory datowano. To rzadkie [...] odkrycie w Grecji, bardzo przydatne do badania okresu sprzed 3 milionów lat – cieszy się Evangelia Tsoukala, profesor geologii. Naukowcy odkopali także spetryfikowane kość ramienną, udową oraz zęby. Stojąc, zwierzę miało 3,5 metra, a ważyło ok. 6 ton. Ekipa pani profesor prowadzi wykopaliska w tym rejonie od 1996 roku. W 1998 odnaleziono inną nieco krótszą parę ciosów. Mierzyły one 4,38 m. W 2000 roku odkopano fragmenty czaszki żyjącego w tym samym czasie nosorożca. Mastodonty (Mammutoidea) to rodzina kopalnych ssaków z rzędu trąbowców. Z wyglądu przypominały słonie, ale miały po parze ciosów w szczęce i żuchwie. Najpierw żyły w Afryce, potem w Amerykach Południowej i Północnej. Między innymi dlatego odkrycie greckie jest tak rzadkie i cenne.
  20. W czerwcu bieżącego roku w USA sprzedano gry wideo o łącznej wartości 1,1 miliarda USD. Oznacza to 31-procentowy wzrost rok do roku i 35% zwiększenie sprzedaży w porównaniu z majem 2007. To nie tylko olbrzymi wzrost, ale i dobra prognoza na przyszłość, gdyż początek lata to tradycyjnie okres słabszej sprzedaży gier. Lepiej sprzedają się nie tylko gry, ale i konsole najnowszej generacji. Podobnie jak od kilku miesięcy, na czele wciąż pozostaje Nintendo Wii. W czerwcu sprzedano 381 800 sztuk tej konsoli, czyli o 13% więcej, niż w maju. Najchętniej kupowaną grą było Mario Party 8 dla Wii. Sprzedano niemal 427 000 kopii tej gry. Na drugim miejscu ponownie uplasował się Xbox 360 Microsoftu. Klienci kupili 198 400 sztuk tej konsoli, co w porównaniu z majem oznacza 28-procentowy wzrost. Sony sprzedało 98 500 PlayStation 3, czyli o 20 procent więcej, niż w maju. Największą popularnością cieszyły się gry na Wii. Aż sześć spośród dziesięciu najchętniej kupowanych tytułów przeznaczone było dla tej konsoli. Z tego producentem pięciu jest samo Nintendo. Jedynie „Resident Evil 4” to produkt innej firmy – Capcomu. Trzy pozostałe gry z czołowej dziesiątki przeznaczone są na konsolę Xbox 360, a jedna na... PlayStation 2. Wyniki sprzedaży gier wydają się potwierdzać opinię, że klienci kupujący PlayStation 3 traktują konsolę głównie jako... tanią alternatywę dla odtwarzaczy Blu-ray.
  21. Intel znacząco obniżył ceny swoich procesorów. Czterordzeniowe kości staniały o 47-50 procent, co czyni ostatnią obniżkę rekordową w ciągu ostatnich lat. Układy Core 2 Quad Q6600 (2,40 GHz, 8MB L2, PSB 1066 MHz) i Xeon 3220 (2,40 GHz, 8MB L2, PSB 1066 MHz) kosztują 266 dolarów. Oczywiście przy hurtowym zakupie 1000 sztuk. Na tyle samo wyceniono procesor Core 2 Duo E6850 (3,0 GHz, 8MB L2, 1333 MHz PSB), a układ E6600 (2,40 GHz, 8MB L2, 1066 MHz PSB) kosztuje 244 dolary. Staniały również procesory Xeon 3210 oraz Core 2 Duo E6400 i E6420. Mimo że obniżki objęły też procesory dwurdzeniowe, to wyraźnie widać, że Intel chciał zainteresować klientów układami czterordzeniowymi. Ich cena stała się bowiem bardzo atrakcyjna i można przypuszczać, że znajdą one coraz więcej nabywców.
  22. Ponieważ mamy już całe komplety inteligentnych ubrań, np. koszulki, które mierzą tętno czy garnitury z wbudowanym iPodem, przyszła pora na to, by pomyśleć o równie mądrej szafie. Dbałaby ona o czystość garderoby, ale także odpowiadałaby za odbieranie i dostarczanie danych, czyli m.in. muzyki do odtwarzacza MP3 oraz zapisów EKG z T-shirta. Prototyp inteligentnego mebla powstał już w pracowni zespołu profesora Bruce'a Thomasa z Laboratorium Ubieralnych Komputerów Uniwersytetu Południowej Australii. W podstawie szafy znajduje się komputer. Za pośrednictwem pałąka komunikuje się on z elektronicznymi wieszakami na ubrania. Każdy z wieszaków ma swój własny numer identyfikacyjny (ID). Koszulki łączą się z systemem poprzez odbiornik w kształcie łaty, który wszyto w okolicy ramienia. Na szafie zamontowano ekran dotykowy, dzięki któremu użytkownik zarządza szafą i jej zawartością. Mebel może się też połączyć z Internetem i ściągnąć z niego w określonym czasie pliki muzyczne, potrafi ponadto monitorować, kiedy ostatnio właściciel robił pranie. System poinformuje np., że na wieszaku 13 znajduje się koszulka polo z dziesiątką najlepszych tanecznych hitów lipca, a na wieszaku 20 smętnie zwisa wielokrotnie noszony, czyli mocno zabrudzony, garnitur. Profesor Thomas dodaje, że inteligentna szafa może spełniać rolę stylisty. Po znalezieniu w Sieci odpowiednich informacji wiedziałaby m.in., jakie połączenie kolorów jest w danym sezonie modne. Śledząc, jaki strój wkładano na jaką okazję, nie dopuściłaby nigdy do popełnienia przez swojego właściciela gafy. Po wybraniu kreacji z wieszaka nr 7 wystarczyłoby powiedzieć, że mamy ochotę udać się w niej na przyjęcie urodzinowe cioci Hani, a szafa poinformowałaby, czy nie wpadliśmy przypadkiem na taki sam pomysł przy okazji poprzedniego jubileuszu. Zastosowania szafy wcale nie muszą być rozrywkowe. Po wbudowaniu w ubrania odpowiednio zaprogramowanych czujników można by śledzić, czy mieszkające samotnie starsze osoby nie przewróciły się albo nie pominęły posiłków czy zażycia leków. Z kolei koszulki z przyspieszeniomierzem to dobre rozwiązanie dla rodziców, którzy chcieliby wiedzieć, jak aktywne było w ciągu dnia ich dziecko...
  23. Bezpieczne napoje gazowane nie istnieją. Wszystkie, nawet te dietetyczne, mogą zwiększać ryzyko chorób serca i cukrzycy. Naukowcy ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu w Bostonie odkryli, że dorośli, którzy codziennie wypijają jeden lub więcej takich napojów, niemal o połowę zwiększają swoje szanse na zachorowanie na zespół metaboliczny. Objawia się on, m.in.: zwiększona ilością tłuszczu brzusznego, niskim poziomem dobrego cholesterolu oraz wysokim ciśnieniem krwi. Kiedy masz zespół metaboliczny, ryzyko wystąpienia chorób serca lub udaru podwaja się. Istnieje też obawa, że zachorujesz na cukrzycę – opowiada szef badań, dr Ramachandran Vasan. Wyniki prac jego zespołu ukazały się w lipcowym numerze specjalistycznego pisma Circulation. W ramach wcześniejszych studiów stwierdzono, że zdrowiu szkodzą napoje gazowane z cukrem, teraz udało się wykazać, że napoje dietetyczne działają podobnie. W prowadzonych od 1948 roku badaniach Framingham Heart Study wzięło udział ok. 6 tys. dorosłych (kobiet i mężczyzn) w średnim wieku. Obserwowano ich przez 4 lata. Na początku eksperymentu u nikogo nie stwierdzono zespołu metabolicznego. Gdy ktoś wypijał dziennie 1 lub więcej porcji napoju gazowanego, prawdopodobieństwo, że stanie się otyły, wzrastało aż o 31%. Ryzyko zwiększonego obwodu talii, który stanowi lepszy wskaźnik zagrożeniem chorobami serca niż sama waga pacjenta, rosło o 30%, natomiast szanse na wypracowanie niekorzystnego stężenia trójglicerydów i cukru we krwi o 25%. Związek między piciem napojów gazowanych a zespołem metabolicznym pozostawał istotny statystycznie nawet po uwzględnieniu innych czynników, takich jak palenie, aktywność fizyczna, liczba dostarczanych organizmowi kalorii czy zawartość tłuszczów nasyconych i włókien w diecie. Sformułowano kilka teorii wyjaśniających zaobserwowane zjawisko, żadnej jednak nie udowodniono. Według jednej z nich, napoje gazowane są bardzo słodkie i zwiększają apetyt swoich amatorów na inne słodkie i tuczące pokarmy. Inna z kolei postuluje, że karmel wywołuje zmiany metaboliczne prowadzące do insulinooporności. Te dwie hipotezy są najczęściej dyskutowane przez ekspertów. Sam dr Vasan uważa natomiast, że picie napojów gazowanych jest wskaźnikiem określonej postawy dietetycznej. Ludzie, którzy je kupują, często bywają jednocześnie zwolennikami niezdrowego jedzenia. Naukowiec podkreśla, że na razie jego zespołowi udało się natrafić na ślad związku. Czy ma on charakter przyczynowo-skutkowy? Nie wiadomo. Może to przyczyna, a może wskaźnik czegoś innego. W udzieleniu odpowiedzi na tak postawione pytanie pomogą dobrze kontrolowane eksperymenty z udziałem zwierząt.
  24. Przetoczenie pacjentowi krwi osoby, która zachorowała w późniejszym okresie na nowotwór, nie zwiększa prawdopodobieństwa, że również on na niego zapadnie. Do takich wniosków doszli naukowcy po przeanalizowaniu danych dotyczących transfuzji w Szwecji i Danii. Wyniki ich dociekań opublikowano w czasopiśmie medycznym The Lancet. Przed przetoczeniem komuś krwi należy ją dokładnie zbadać. Wszystko po to, by u biorcy nie rozwinęła się choroba, którą zaraziłby go dawca. Jest to szczególnie ważne w przypadku chorób przenoszonych drogą płciową, np. zakażeń wirusem HIV, syfilisem czy opryszczką. Co jednak w przypadku innych jednostek chorobowych, takich jak cukrzyca czy nowotwory? Aby odpowiedzieć na to pytanie, naukowcy z European School of Oncology sprawdzali, czy u pacjentów, którym podano krew osób leczonych onkologicznie w późniejszym czasie, zwiększa się ryzyko zapadnięcia na tę samą chorobę. Niektóre z wcześniejszych badań wskazywały, że w przypadku niektórych nowotworów, np. chłoniaka nieziarniczego, ryzyko zachorowania biorcy zwiększa się. Zespół kierowany przez Gustafa Edgrena skonstruował na podstawie informacji o transfuzjach w Szwecji i Danii swoistą bazę danych. Wyodrębniono grupę osób "narażonych na potencjalne niebezpieczeństwo". Byli to ludzie z krwią przetoczoną od dawców, którzy w ciągu 5 lat od "udostępnienia" swojej krwi zachorowali na nowotwór. Spośród nich 978 osób stało się pacjentami onkologów. Analiza statystyczna danych wykazała, że ryzyko zachorowania na nowotwór wskutek otrzymania krwi kogoś, kto nie wiedział, że jest chory lub zachorował w późniejszym czasie, nie zwiększyło się. Częstość zachorowań na nowotwór w grupie zagrożonych 9377 biorców nie zależała od płci, wieku, pory roku czy liczby transfuzji. Studium wykazało także, że przetoczenie krwi dawcy ze zdiagnozowanym w przeszłości rakiem nie różniło się pod względem częstości zachorowań od przypadków przetoczenia krwi dawców nieświadomych swojej choroby. Wydaje się więc, że osoby, które zachorowały na nowotwór i przeżyły, mogą po upłynięciu odpowiednio długiego czasu stać się zupełnie bezpieczną grupą krwiodawców.
  25. AMD poinformowało, że należąca do tej firmy fabryka Fab 36 została w pełni przystosowana do produkcji procesorów w technologii 65 nanometrów. Firma spełniła więc obietnicę przystosowania zakładu „w połowie 2007 roku”. Teraz kolej na zakład Fab 30. Obecnie korzysta on z 200-milimetrowych plastrów krzemowych i technologii 90 nanometrów. W przyszłości będzie wykorzystywał plastry o średnicy 300 milimetrów i 65-nanometrowy proces produkcyjny. Zanim to jednak nastąpi zdolności produkcyjne AMD będą mniejsze niż obecnie. Dirk Meyer, dyrektor zarządzający AMD, informując o oddaniu nowych linii technologicznych w Fab 36, potwierdził jednocześnie opóźnienie Barcelony. Procesor jest już gotowy, wymaga jednak pewnych poprawek, dzięki którym będzie w stanie współpracować z zegarami o wyższych częstotliwościach. Pierwszy czterordzeniowy Opteron (czyli właśnie Barcelona) produkcji AMD ma trafić na rynek w sierpniu lub wrześniu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...