Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37640
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Na Massachusetts Insitute of Technology powstaje niezwykłe urządzenie, zwane roboczo „kostką mydła”. Rzeczywiście, z wyglądu przypomina dużą kostkę szarego mydła. Spełnia jednak zupełnie inne funkcje. Trzecia wersja prototypu składa się z przyspieszeniomierzy oraz 72 czujników pojemnościowych. Dzięki nim urządzenie wie, czego oczekuje od niego użytkownik. Jeśli właściciel chce używać kostki w roli telefonu komórkowego, powinien po prostu przyłożyć ją do ucha. Gdy będzie trzymał kostkę tak, jak trzyma się aparat fotograficzny, możliwe stanie się wykonanie zdjęcia. Urządzenie obecnie może pracować jako aparat, przenośna konsola do gier, palmtop, telefon lub pilot. Testy wykazały, że w 95% przypadków dobrze rozpoznawało ono swoją rolę. Co ciekawe, jego użytkownicy nie musieli otrzymywać żadnych instrukcji dotyczących użytkowania urządzenia. Wystarczyła intuicja.
  2. Badacze z University of Exeter postanowili przetestować hipotezę, że dzieci matek, które przekroczyły lub jeszcze nie osiągnęły optymalnego wieku rozrodczego, są w jakiś sposób poszkodowane. Stwierdzili, że samice kompensują problemy zdrowotne mogące potencjalnie wystąpić u potomstwa odpowiednią opieką w okresie pre- i postnatalnym (The American Naturalist). Obserwacje prowadzono na pospolitych chrząszczach, a mianowicie na grabarzach (Necrophorus). Samice tych owadów instynktownie dostosowywały sposób dbania o potomstwo do swojego wieku. Już dawno temu zauważono, że u wielu gatunków ma on wpływ zarówno na wagę urodzeniową, jak i przeżywalność młodych. U ludzi noworodki nastolatek są zazwyczaj mniejsze i bardziej chorowite, podobne jest też u grabarzy. Brytyjskie badanie ujawniło, że chrząszcze w różnym wieku nie wkładają tyle samo energii w produkcję jaj, inaczej kształtuje się też ich zaangażowanie w opiekę nad potomstwem. U większości gatunków istnieją przyczyny, dla których samica nie rozmnożyła się podczas optimum reprodukcyjnego. Być może nie spotkała odpowiedniego partnera albo zasoby pożywienia były zbyt szczupłe. Aby sobie poradzić z tym zjawiskiem, zwierzęta dostosowały styl rodzicielstwa do wieku. Sugerujemy, że występuje więcej niż jeden optymalny dla macierzyństwa wiek – opowiada profesor Allen Moore. Ponieważ grabarze chętnie zajmują się cudzym potomstwem, postanowiono zamienić młode. Samicom, które rozmnożyły się tuż po osiągnięciu dojrzałości, podrzucono dzieci matek, których wiek wydania na świat młodych był wyższy od przeciętnej. Jak wspomnieliśmy wcześniej, dzieci młodych samic mają niższą wagę urodzeniową. Samice dostosowywały opiekę do niedostatków młodych, ale tylko wtedy, gdy podrzucono im na wychowanie dzieci matki w tym samym wieku. Oznacza to, że ich zachowanie jest wrodzone, nie jest za to dostosowywane do sygnałów wysyłanych przez maluchy. Chociaż eksperymenty prowadzono na owadach, profesor sądzi, że wyniki odnoszą się najprawdopodobniej również do innych gatunków, w tym ludzi.
  3. Znana w branży komputerowej firma HP oraz zajmujący się sprzętem medycznym Crospon opracowały specjalny "plaster", dzięki któremu zbędne staną się standardowe zastrzyki. Urządzenie zawiera bowiem większą liczbę mikroskopijnych igieł, które zaledwie nakłuwają ludzką skórę, nie wywołując bólu. Co więcej, pozwala ono na jednoczesne "wstrzykiwanie" kilku substancji oraz kontrolę zarówno dawki, jak i czasu podawania leków. Ponieważ igły nie przebijają skóry, organizm przyjmującego taki "zastrzyk" jest chroniony przed przemyceniem doń bakterii czy wirusów. Jak informują twórcy urządzenia, bazuje ono na technologiach HP, które do tej pory były wykorzystywane w kartridżach do drukarek atramentowych. Jeden "plaster" zawiera 150 igieł sterowanych za pomocą układu scalonego. Dodatkowo wyposażono go w 400 miniaturowych zbiorników, które można wypełnić odpowiednimi lekami. Działanie urządzenia jest bezbolesne, ponieważ maksymalna głębokość nakłucia wynosi 0,5 mm, podczas gdy receptory bólu znajdują się ok. 0,75 mm pod powierzchnią skóry. Zastąpienie kłujących strzykawek prezentowanym wynalazkiem ma nastąpić do 2010 roku. Z pewnością pojawienie się podobnych urządzeń jest wyczekiwane przez wiele osób, m.in. cierpiących na cukrzycę czy astmę.
  4. Co można uzyskać dzięki inteligentnemu stosowaniu wibracji telefonu komórkowego? Okazuje się, że całkiem sporo – komórka będzie w stanie oszukać ludzkie zmysły. Możliwości takie ma system Shoogle, zaprezentowany przez badaczy z Glasgow University, który łączy pomiar przyspieszenia oraz precyzyjne dawkowanie wstrząsów z dźwiękami wydawanymi przez głośnik. Wynalazek brytyjskich naukowców sprawdza za pomocą akcelerometru, w jaki sposób poruszany jest telefon, a następnie, odpowiednio do tych danych oraz pewnych dodatkowych informacji, wywołuje drgania i wydaje odgłosy. Dzięki Shoogle'owi można np. łatwo obecność SMS-ów: wystarczy potrząsnąć komórką i jeśli poczujemy "przesypujące się kulki", oznaczać to będzie, że telefon odebrał wiadomości. Dzięki różnym rodzajom "materiału", z jakiego "wykonano" owe kulki możliwe jest nawet zidentyfikowanie nadawcy. Kolejna funkcja to wskaźnik stanu baterii: jeśli akumulator jest bliski wyczerpania, telefon zacznie się zachowywać, jakby w jego wnętrzu przelewała się ciecz. Podobne wynalazki to efekt coraz lepszego wyposażenia telefonów komórkowych. Rosnąca liczba tych urządzeń ma wbudowane czujniki różnego typu (m.in. oświetlenia i przyspieszenia), pierwotnie używane do regulacji jasności wyświetlacza czy ustawiania orientacji ekranu. Opisany tu przykład pokazuje, że dodatkowe oprogramowanie pozwala uzyskać nieznane wcześniej możliwości – być może niektóre z tych funkcji staną się podstawą całkowicie nowych sposobów komunikacji człowieka z maszyną. Autorzy opisywanego oprogramowania zapowiadają, że w przyszłości zostanie ono publicznie udostępnione.
  5. Dom aukcyjny Wilkinson's Auctioneers w Doncaster organizuje sprzedaż spowitego legendą dokumentu. Chodzi o XVII-wieczną książkę o ojcu Henrym Garnecie, jednym z uczestników spisku prochowego, czyli zamachu na króla Anglii i Szkocji Jakuba I. Jest ona ponoć oprawiona w skórę samego duchownego. Niektórzy dostrzegają nawet na okładce zarys twarzy. Książka ma długi i zawiły tytuł: A True and Perfect Relation of the Whole Proceedings against the Late Most Barbarous Traitors, Garnet a Jesuit and his Confederats. Robert Baker, królewski drukarz, wykonał ją w miesiąc po egzekucji księdza. Przypomnijmy, że nieudany zamach przeprowadzono 5 listopada 1605 roku. Trudno przewidzieć, za ile uda się sprzedać dzieło. Może będzie to tysiąc funtów, może tylko kilkaset. Po prostu nie wiemy. Sid Wilkinson podkreśla, że nigdy nie licytował czegoś tak unikatowego, chociaż wykonywanie książek ze skóry skazanego wcale nie było takie rzadkie. Garnet nie brał aktywnego udziału w spisku. Był jedynie spowiednikiem wichrzycieli i w ten sposób wtajemniczono go sprawę. Podczas procesu uznano go za winnego zdrady i stracono w maju 1606 roku.
  6. James Valles, badacz z Brown University twierdzi, że odkrył pary Coopera w izolatorach. Analogicznie do nadprzewodników, które działają w temperaturach bliskich zeru absolutnemu, możemy nazwać takie materiały „nadizolatorami”. Oferowałyby one, po schłodzeniu, idealne właściwości izolujące. W przyszłości nadizolatory w połączeniu z nadprzewodnikami mogłyby posłużyć do stworzenia obwodów, które nie wydzielałyby ciepła. Odkryliśmy, że pary Coopera mogą być odpowiedzialne nie tylko za przewodzenie prądu, ale również za blokowanie jego przepływu – mówi Valles. Naukowiec wyprodukował nadizolator odpowiednio manipulując bizmutem, który ma właściwości nadprzewodzące. Wraz z kolegami stworzyli warstwę bizmutu grubości zaledwie czterech atomów i „podziurawili” ją otworami o średnicy 50 nanometrów. W ten sposób z nadprzewodnika powstał nadizolator. Obecnie uczeni badają swój materiał i pracują nad teorią nadizolatorów, która wyjaśniałaby jego działanie. Wstępnie przypuszczają, że w nadizolatorach pary Coopera nie łączą się w łańcuchy. Pozostają izolowanym parami, które obracają się tworząc niewielkie wiry. Akademicy spróbują zintegrować nadizolatory z nadprzewodnikami, tworząc w ten sposób gotowe obwody. Odkryte materiały mogą przydać się np. do stworzenia nowego typu złącza Josephsona, które wykorzystuje dwa nadprzewodniki przedzielone izolatorem. Wykorzystanie nadizolatora pozwoliłoby zapewne manipulować tunelowaniem elektronów w złączu.
  7. Telefonów komórkowych można używać do różnych celów: oglądania telewizji, przeglądania internetu, wysyłania e-maili czy do banalnego dzwonienia. Japończycy właśnie zaczęli wykorzystywać je do uczestniczenia w wykładach. CyberUniwersytet, jedyna w Kraju Kwitnącej Wiśni uczelnia, która oferuje tylko i wyłącznie internetowe kursy, umożliwiła właśnie wysłuchiwanie wykładów za pomocą komórek. Od dzisiaj prowadzone są w ten sposób zajęcia z tajemnic piramid. Jeśli korzystamy z nich za pomocą komputera i Internetu, w rogu ekranu widzimy wykładowcę, a centralną część zajmuje tekst i obrazki. W telefonie komórkowym zobaczymy jedynie przezrocza Power Pointa oraz usłyszymy słowa wykładowcy. Na razie „komórkowe” kursy ograniczą się do piramid, chociaż niewykluczone, że w przyszłości ich oferta zostanie poszerzona. Obecnie CyberUniwersytet oferuje ponad 100 kursów, wśród nich dotyczące kultury starożytnych Chin, dziennikarstwa w Sieci czy literatury angielskiej. „Komórkowy” kurs o piramidach jest darmowy, chociaż można z niego korzystać tylko na niektórych modelach telefonów w sieci Softbanku. Oczywiście użytkownik telefonu musi płacić za połączenie.
  8. Historyków i antropologów od dawna nurtuje pytanie, w jaki sposób doszło do zasiedlenia przez człowieka obu Ameryk. Wysuwano najróżniejsze teorie: od pojedynczej niewielkiej emigracji przez obecną Cieśninę Beringa, po wielokrotne przejścia tą drogą oraz ludzi przepływających łodziami z Polinezji. Naukowcy z University of Michigan zdobyli kolejne dowody na to, że ludzie dostali się do Ameryki drogą lądową. Akademicy zbadali 678 kluczowych lokalizacji łańcucha DNA u 29 populacji Indian z obu Ameryk. Dane porównano z badaniami przeprowadzonymi na dwóch grupach mieszkańców Syberii. Okazało się, że różnorodność genetyczna oraz genetyczne podobieństwo do mieszkańców Syberi zmniejsza się w miarę oddalania się od Cieśniny Beringa. Oznacza to, że ludzie przybyli do Ameryk z północnego wschodu. Ponadto u mieszkańców Nowego Świata znaleziono pewien unikatowy ślad genetyczny, co sugeruje, iż mieliśmy do czynienia albo z jedną dużą falą migracji, albo z kilkoma mniejszymi, ale pochodzącymi z jednego źródła. Wiadomo więc, że Ameryk nie zasiedlali przybysze z innych części świata, gdyż wspomniany ślad genetyczny występuje tylko i wyłącznie we wschodniej Syberii. Naukowcy sądzą, że pojawił się on u mieszkańców Syberii albo na krótko przed migracją, albo krótko po niej. Wśród innych, godnych uwagi odkryć, warto odnotować, że naukowcy zauważyli iż mieszkańcy Andów i Ameryki Środkowej są do siebie genetycznie podobni, populacje zamieszkujące zachodnią część Ameryki Południowej są bardziej genetycznie zróżnicowane niż mieszkańcy jej wschodniej części, a u populacji, u których można zauważyć największe podobieństwa genetyczne, występują też podobieństwa lingwistyczne. Dzięki tym i opisywanym przez nas wcześniej badaniom z coraz większą pewnością możemy mówić o pochodzeniu mieszkańców Ameryk.
  9. Mity ciążowe, wiążące płeć dziecka z zachciankami kulinarnymi matki, krążą wśród kobiet od dziesięcioleci, jeśli nie dłużej. Najnowsze badania Elissy Cameron z Uniwersytetu w Pretorii wykazały, że jest w tym ziarenko prawdy. Jej zespół pracował z myszami. Naukowcy wpłynęli dietą sprzed ciąży na proporcje przychodzących na świat samców i samic. Udało im się to w wyniku manipulowania poziomem cukru we krwi. Myszom zaordynowano kortykosteroid, deksametazon (DEX), który hamuje transport glukozy za pośrednictwem krwioobiegu. Dwadzieścia samic piło wodę z DEX. Podawano im ją w ciągu pierwszych trzech dni po dopuszczeniu w pobliże samców (okres okołozapłodnieniowy). Potem pojono je już tylko czystą wodą. Grupa kontrolna składała się również z 20 samic. W czasie całego eksperymentu u wszystkich 40 zwierząt kilkakrotnie badano poziom cukru we krwi. U samic z grupy steroidowej średnie stężenie glukozy spadło z 6,47 do 5,24 milimola na litr. U myszy z grupy kontrolnej samce stanowiły 53% miotu, a u myszy z grupy DEX tylko 41. W ten sposób udało się wykazać, że wyższy poziom glukozy we krwi zwiększa liczbę potomstwa płci męskiej, a niższy – małych płci żeńskiej. Potwierdzałoby to wyniki wcześniejszych studiów z gryzoniami z cukrzycą. Są one sprzeczne z mądrością ludową, według której chętka na słodycze to dziewczynka, a zamiłowanie do kwaśnych potraw oznacza, że w danej rodzinie przyjdzie na świat syn. Nie da się jednak zaprzeczyć, że zależność istnieje...
  10. Brigham Nordstrom, 28-letni kapitan nowozelandzkiej drużyny rugby Hautapu, jest wyjątkowy po kilkoma względami. Nie tylko świetnie gra, ale ma także pięć zamiast dwóch nerek. Dowiedział się o tym przez przypadek, kiedy został w ubiegłym tygodniu przyjęty do szpitala Waikato z powodu infekcji dróg moczowych. Lekarze przeprowadzili badanie obrazowe. Potem jeszcze jedno. Chcieli na to spojrzeć pod innym kątem. Znaleźli jedną podwojoną i drugą potrojoną nerkę oraz, konsekwentnie, dwa i trzy moczowody łączące je z pęcherzem moczowym. Przed 20 listopada Nordstrom nie miał o tym pojęcia, czuł się zupełnie normalnie. Teraz sportowiec czeka na badanie rezonansem magnetycznym, które ma potwierdzić wcześniejsze spostrzeżenia urologów. Jak twierdzi żona, nie zamierza przeznaczyć dodatkowych nerek do transplantancji. Lekarze powiedzieli, że z każdą operacją wiążą się pewne komplikacje. Jakiś czas temu media rozpisywały się o Chince, Łotyszu i mieszkańcu Syberii. Wszyscy troje mają po 4 nerki. Teraz zostali zdetronizowani przez młodego Nowozelandczyka.
  11. Hetyci, lud zamieszkujący kiedyś Anatolię (dzisiejszą Turcję), zastraszali przeciwników, posługując się chorymi owcami. Do tej pory z zapisów historycznych znaliśmy ich jako wojowników, którzy w boju używali ciężkich 3-osobowych rydwanów, przystępujących do ataku jednocześnie z piechotą. Włoski badacz Siro Trevisanato stwierdził, że wiele podbojów lud ten zawdzięcza wykorzystaniu chorych owiec. To pierwszy przypadek bioterroryzmu – dowodzi na łamach pisma Journal of Medical Hypotheses. Naukowiec ten od lat zajmuje się analizą działań wojennych Hetytów w XIV wieku przed naszą erą. Doszedł do wniosku, że pomogli szali zwycięstwa przechylić się na ich korzyść, zaprzęgając do pracy pałeczki Francisella tularensis. Wywołują one tularemię, czyli chorobę zakaźną przede wszystkim małych zwierząt, która przenosi się na ludzi drogą pokarmową, w wyniku ukąszenia kleszcza albo wskutek dotknięcia. Przebiega podobnie do dżumy, ale nieco łagodniej. Nic dziwnego, że w starożytności często doprowadzała do zgonu. Trevisanato przytacza jako przykład grabież fenickiej Smyrny. Wtedy po raz pierwszy usłyszeliśmy o tak zwanej pladze hetyckiej. Podobne sformułowanie powtarza się w kilku dokumentach. Z mojego punktu widzenia, nieprzypadkowo zbiegło się to w czasie z pierwszym udokumentowanym pojawieniem się tularemii. Badacz sądzi, że chore owce były zarówno bronią ofensywną, jak i defensywną. Hetyci zasłaniali się nimi bowiem przed atakami swoich południowych sąsiadów z królestwa Arzawa. Było to w tych samych latach, kiedy na ulicach Arzawy pojawiały się tajemnicze owce znikąd. Mieszkańcy wyłapywali je i zjadali. Tularemia zaczęła zbierać swoje krwawe żniwo, a podbój imperium Hetytów został podstępem udaremniony. Włoch znalazł teksty, w których nieszczęśni zastanawiali się, czy istnieje związek między tajemniczymi zwierzętami a wybuchem epidemii.
  12. Badaczom z Georgia Institute of Technology udało się wyprodukować cienkowarstwowy, wydajny tranzystor polowy. Osiągnięcie jest tym ciekawsze, że element powstał w temperaturze pokojowej i składa się wyłącznie z warstw fulerenów, a więc 60-atomowych cząstek węgla. Zbudowanie wspomnianego tranzystora przybliża moment, w którym możliwe stanie się produkowanie bardzo tanich urządzeń elektronicznych, które naniesiono na elastyczne podłoże o dużej powierzchni. Najczęściej wspomina się o giętkich wyświetlaczach, inteligentnych tablicach informacyjnych czy znacznikach radiowych (RFID). Zdaniem naukowców, wszystkie podzespoły potrzebne do stworzenia elastycznych układów elektronicznych stały się dostępne. Trwają już prace nad pierwszymi bramkami logicznymi, oscylatorami i innymi podzespołami elektronicznymi. Co więcej, dzięki zastosowaniu węgla, opisywany tranzystor przewyższa niektórymi parametrami (np. ruchliwością ładunków elektrycznych) część obecnie wykorzystywanych technologii. Z kolei niska temperatura wytwarzania pozwala umieścić elementy na plastikowym podłożu. Istnieją również pewne niedogodności technologii C60. Na przykład, obecne układy węglowe nie mogą być wystawione na wpływ powietrza – wymagana jest atmosfera azotu.
  13. Internauci uzyskali właśnie pełny dostęp do potężnej biblioteki cyfrowej, zbudowanej w ramach inicjatywy Million Book Project. Od 2002 roku do jej zasobów dodano już półtora miliona tytułów, czyli ponad 1% wszystkich książek na świecie. Imponujący rozmiar księgozbioru to zasługa uczestniczących w przedsięwzięciu: amerykańskiej uczelni Carnegie Mellon University, chińskiego Zhejiang University, a także Indian Institute of Science (Indie) oraz Bibliotheca Alexandrina z Egiptu. Biblioteka, której oficjalna nazwa brzmi Universal Library, jest dostępna pod adresem www.ulib.org. Obecnie zgromadzono w niej pozycje w 20 językach, jednak ostatecznym celem projektu jest udostępnienie wszystkich publikacji, jakie zostały wydane w każdym języku. Książki na ogół zapisano jako pliki graficzne w formacie TIFF, ale sporą ich część przekształcono także do postaci dokumentów tekstowych, co umożliwia przeszukiwanie treści. Codziennie uczestnicy projektu skanują około 7000 kolejnych książek. W tej chwili ponad połowę ze wspomnianych dzieł można czytać bez jakichkolwiek ograniczeń. Pozostałe teksty zeskanowano za zgodą właścicieli praw autorskich – również one są (lub w będą w przyszłości) udostępniane bezpłatnie. Niestety, Uniwersalna Biblioteka ma w tej chwili pewną wadę: działa bardzo powoli. Sytuację dodatkowo pogarsza konstrukcja systemu, bazująca na licznych odwołaniach do serwera, które są wysyłane także po załadowaniu strony.
  14. Przeciętna kobieta spędza aż 3 lata swojego życia na przygotowywaniu się do wyjścia. Sporo pań twierdzi, że jest to przyjemniejsze od samej wizyty w teatrze, przyjęcia czy kolacji w restauracji. Co można robić przez tyle czasu? Dla mężczyzn pozostaje to wielką zagadką. Każdorazowo ablucje przed wielkim wyjściem trwają ok. 72 minut. Dwadzieścia dwie minuty przypadają na kąpiel i usuwanie zbędnego owłosienia, 7 min zajmuje posmarowanie się balsamem i/lub samoopalaczem, 23 uczesanie, 14 wykonanie makijażu, a najmniej, bo tylko 6 min, trwa zakładanie kreacji. Poza tym typowa kobieta spędza codziennie 40 minut na szykowaniu się rano do pracy, a 3 miesiące życia poświęca wybieraniu torebek i butów. W sklepach panowie przesiadują pod przymierzalnią nieco ponad godzinę. Zwykłe wyjście z domu (nie na imprezę i nie do pracy) oznacza uzbrojenie się w cierpliwość na 17 minut i 12 sekund. Siedemdziesiąt procent panów uznaje wieczne czekanie za co najmniej nieprzyjemne, a 10% zerwało z tego powodu ze swoją partnerką. Po co to wszystko? Z psychologicznego punktu widzenia chodzi raczej o to, jak kobieta się czuje, a nie jak wygląda i czy dla nieprawnego oka coś się zmieniło w wyglądzie po nałożeniu na paznokcie kolejnej warstwy lakieru. W dodatku przygotowywanie się do godziny zero to czas poświęcany tylko sobie. Wszystkie przytoczone dane zawdzięczamy badaniu Charlotte Newbert, właścicielki firmy produkującej linię kosmetyków Nephria ze sproszkowanymi nefrytami.
  15. Bez zbytniego rozgłosu Intel kupił producenta oprogramowania do obsługi grafiki, Neoptica. Pokazuje to, jak ważnym staje się rynek rozwiązań graficznych. Dotychczas Neoptica zajmowała się rozwojem zaawansowanego oprogramowania do „grafiki interaktywnej”. Znajdująca się w San Francisco firma została założona przez byłych pracowników Sony i Nvidii, którzy w przedsiębiorstwach tych pracowali na stanowiskach związanych z rozwojem oprogramowania. Niektórzy z pracowników Neoptiki byli też zaangażowani w projekty GPGPU (general purpose computing on graphics processing units), których celem jest wykorzystanie procesorów graficznych do wspomożenia lub zastąpienia tradycyjnych CPU. Intel jest największym na świecie producentem układów graficznych.
  16. Lekarze ze szpitala Św. Michała w Bristolu uchronili Oliwię Templar przed niepełnosprawnością, zagrażającą jej w wyniku 10-minutowego niedotlenienia, do którego doszło w czasie ciężkiego porodu. Zastosowali pionierską metodę, przez 3 dni chłodząc jej mózg za pomocą specjalnego hełmu. Urządzenie zaprojektowano w USA. Doprowadza się do niego substancję chłodzącą, która zmniejsza obrzęk, pojawiający się w sytuacji, gdy tkanki zostają pozbawione tlenu. To właśnie obrzęk odpowiada za uszkodzenie mózgu. Profesor Marianne Thoresen, pediatra ze Św. Michała, uczestniczyła w jednym ze studiów, które pozwoliły za zaprojektowanie hełmu. Na całym świecie w trwających 10 lat testach klinicznych wzięło udział ponad 800 dzieci. W bristolskim szpitalu zastosowano go u 40 maluchów, w większości przypadków dobrze wywiązał się ze swojego zadania. Fantastycznie, że po zakończeniu prób dysponujemy techniką, która działa. To wielki przełom wiedzieć, że chłodzenie dziecka jest lepsze od niechłodzenia, ale metoda oczywiście nie zawsze się sprawdza. W piątej godzinie porodu dziewczynka utknęła w kanale rodnym. Udało się ją wydostać, ale istniała obawa, że może dojść do uszkodzenia mózgu. Podczas chłodzenia dziecko było znieczulone. Po kilku dniach przeprowadzono badanie rezonansem magnetycznym. Okazało się, że mózg działa prawidłowo, a dziecko można wypisać do domu. Oliwia ma dopiero 3 miesiące. Przed ukończeniem przez nią 2. roku życia nie można stwierdzić ze 100-proc. pewnością, że jest zdrowa. Wydaje się jednak, że wysiłki lekarzy nie spełzły na niczym.
  17. Rambus ma zamiar zaprezentować technologię, dzięki której ilość danych przesyłanych przez układy pamięci będzie można liczyć w terabitach na sekundę. Rozwiązanie takie powstało z myślą o przyszłych bardzo wydajnych maszynach obsługujących wielkie bazy danych, gry czy aplikacje graficzne. Pomysł Rambusa polega na 32-krotnym zwiększeniu ilości danych przesyłanych w jednym takcie zegara. Tak więc przy układzie taktowanym zegarem o częstotliwości 500 MHz, jedna linia DQ prześle 16 gigabitów w ciągu sekundy. Specjaliści Rambusa chcą osiągnąć przesył rzędu terabajta stosując na jednej kości typu SoC (system on a chip) 16 układów pracujących z prędkością 16Gbps i liniami szerokości 4 bitów. Ponadto firma chce wbudować w taką kość mechanizm FlexLink C/A, który znacznie uprości komunikację pomiędzy kontrolerem pamięci a samymi kośćmi. Nowe układy Rambusa mają trafić na rynek nie wcześniej niż w 2011 roku.
  18. W zeszłotygodniowym wydaniu New England Journal of Medicine opisano przypadek 18-letniej dziewczyny, w której żołądku znaleziono w ubiegłym roku ważący 4,5 kg kłąb włosów. Przez 5 miesięcy młoda kobieta uskarżała się na ból i opuchliznę brzucha, wymiotowała po jedzeniu, straciła też sporo na wadze (18 kg). Tomografia komputerowa ujawniła obecność dużego obiektu. Po wprowadzeniu do żołądka sondy okazało się, że niemal w całości jest on wypełniony włosami – napisali w artykule doktorzy Ronald M. Levy i Srinadh Komanduri, gastroenterolodzy z Centrum Medycznego Rush University. Zapytana, pacjentka przyznała, że od lat zjada swoje włosy. To zaburzenie zwane trichofagią. Ma ono charakter przymusu (kompulsji) i może doprowadzić do powstawania wywołujących niedrożność jelit trichobezoarów, czyli kamieni włosowych. Najprawdopodobniej tak się właśnie stało w opisywanym przypadku. Dziewczyna musiała zostać zoperowana. Po pięciu dniach została wypisana do domu. Rok później po bólu i wymiotach zostało tylko wspomnienie, a chora przytyła ok. 9 kg. Już nie zjada swoich włosów.
  19. Zespół naukowców z California Institute of Technology w Pasadenie, kierowany przez Ahmeda H. Zewaila informuje o ciekawym zjawisku zarejestrowanym dzięki technice ultraszybkiej mikroskopii elektronowej (ang. Ultrafast Electron Microscopy – UEM). Metoda ta, łącząca mikroskopię elektronową z obserwacją zjawisk przy użycu femtosekundowych impulsów światła laserowego, zapewnia ogromną dokładność, zarówno pod względem precyzji pomiaru czasu, jak i rozdzielczości obrazu. Używając jej, naukowcy zauważyli nietypowe zachowanie mikroskopijnych igiełek kryształów miedzi połączonej z TCNQ (7,7,8,8-tetracyjanochinonodimetanem) – charakterystyczną cechą tego półprzewodnika jest niemal jednowymiarowa budowa cząsteczkowa. Okazało się, że pod wpływem światła laserowego wspomniane kryształy wydłużają się, a po wyłączeniu oświetlenia, wracają one do poprzednich rozmiarów. Innym efektem tego zjawiska są wywołane laserem pęknięcia kryształów, mierzące od 10 do 100 nm. Po ponownym oświetleniu szczeliny te zamykają się, by znów się pojawić gdy laser przestaje działać. Naukowcy informują, że zachowanie to jest w pełni powtarzalne, a siła efektu zależy od ilości dostarczonej energii. Oba zjawiska mogą zostać wykorzystane w przyszłych układach nanoelektronicznych i nanomechanizmach. Dzięki nim budowniczowie takich urządzeń otrzymają bowiem mikroskopijne przełączniki sterowane światłem. Zewail jest pewien, że technika UEM wkrótce dostarczy kolejnych odkryć w takich dziedzinach, jak biologia, nanotechnologia oraz inżynieria materiałowa.
  20. Otis Peterson, naukowiec zatrudniony w słynnym Los Alamos National Laboratory, jest autorem ekologicznego i bezpiecznego źródła energii. Opracowane przez niego urządzenie ma rozmiary balii, nie wymaga jakiejkolwiek obsługi, a przez pięć lat jest w stanie dostarczać energię dla... 25 tysięcy domów. Osoby znające osiągnięcia pracodawcy pana Petersona chyba już wiedzą, o czym mowa: to domowy (a raczej miejski) reaktor jądrowy. Paliwem, a zarazem moderatorem dla amerykańskiego generatora jest wodorek uranu otoczony wodorem. Pozwala on uzyskać nawet 27 megawatów energii termicznej, którą za pomocą turbiny parowej można przekształcić w elektryczną. Jak już wspomniano, nie wymaga on żadnego nadzoru, nie ma też ruchomych części, które mogłyby się zużywać. Po wyczerpaniu paliwa "moduł zasilający" może zostać ponownie naładowany przez producenta. Nic zatem dziwnego, że firma, która ma zamiar sprzedawać te urządzenia, stara się je przyrównać do baterii. Przedstawiciele firmy zapewniają też o całkowitym bezpieczeństwie: konstrukcja reaktora gwarantować ma samoregulację przebiegu rozszczepiania uranu. Ich zdaniem, wynalazek może być wykorzystywany w bazach wojskowych, a nawet w państwach rozwijających się, cierpiących na brak elektryczności czy wody pitnej. Ciekawa jest reakcja specjalistów z branży atomowej na nowe urządzenie. Część ekspertów wróży mu świetlaną przyszłość i widzi w nim ratunek przed kryzysem energetycznym, część przepowiada katastrofę finansową, a działacze proekologiczni nie są pewni co o generatorze myśleć. Bazuje on bowiem na zbyt nowej technologii i nie wiadomo, jak w rzeczywistości zostanie rozwiązana np. kwestia odpadów radioaktywnych. Zainteresowani urządzeniem powinni śledzić losy założonej niedawno firmy noszącej nazwę Hyperion Power Generation. Obiecuje ona niskie koszty energii elektrycznej, a na 2012 rok zapowiada rozpoczęcie produkcji 4000 opisanych reaktorów.
  21. W sierpniu informowaliśmy o olbrzymiej dziurze we wszechświecie, którą odkryli astronomowie z University of Minnesota. Teraz zespół doktor Laury Mersini-Houghton, fizyka teoretycznego i kosmologa z University of North Carolina twierdzi, że olbrzymia pustka zawiera.... wszechświat istniejący poza granicami naszego wszechświata. Jeśli naukowcy z Północnej Kalifornii mają rację, to dziura byłaby pierwszym naukowym dowodem na istnienie innych wszechświatów. Byłaby też potwierdzeniem prawdziwości teorii strun, najbardziej obiecującej teorii wyjaśniających budowę wszechświata. Od czasu odkrycia dziury stała się ona przedmiotem badań wielu zespołów astronomów z całego świata. Wiadomo już, że zawiera ona materię lecz znajduje się jej w niej znacznie mniej. Jeśli porównamy ją z innym dowolnym obszarem kosmosu o podobnych rozmiarach, to okaże się, że dziura zawiera od 20 do 45% mniej galaktyk. Uczeni w najróżniejszy sposób próbują wyjaśnić istnienie dziury, która, wedle współczesnych teorii, istnieć nie powinna. Zespół Mersini-Houghton zaproponował teorię strun jako wyjaśnienie. Naukowcy stwierdzili, że nasz wszechświat nie zapada się pod wpływem grawitacji i pozostaje tak olbrzymi, gdyż grawitacja ta jest równoważona przez zewnętrzne obszary próżni. Takie obszary znajdują się na krańcach naszego wszechświata i właśnie znaleźliśmy jeden z nich. Niewykluczone, że znajdziemy i kolejne. Inni specjaliści różnie podchodzą do teorii swoich amerykańskich kolegów. Jedni twierdzą, że są one bardzo interesujące i warte rozważenia. Inni uważają je za czystą spekulację. Tak czy inaczej, wszyscy zgadzają się, że potrzebne są kolejne badania tajemniczej dziury.
  22. W Kanadzie rozpoczną się wkrótce testy nietypowej szczoteczki do zębów. Zasilane światłem urządzenie nie potrzebuje pasty do zębów. Szczoteczka Soladey-J3X firmy Shiken uwalnia elektrony, które reagują ze śliną i rozbijają dzięki temu osad tworzący się na zębach. Podczas testów laboratoryjnych szczoteczkę testowano na kulturach bakterii i wykazała się ona dużą skutecznością. Teraz będą ją wypróbowywali studenci z University of Saskatchewan. Szczoteczka jest skuteczna zarówno wówczas, gdy używamy pasty, jak i gdy z niej nie korzystamy. Twórcy szczoteczki wyjaśniają, że gdy światło pada na ogniwo słoneczne znajdujące się w rączce, uwalniane są elektrony, które trafiają do główki szczoteczki wykonanej z dwutlenku tytanu. Kolejne elektrony uwalniane są, gdy światło pada na wilgotną główkę. W ustach tworzy się wówczas negatywnie naładowany płyn, który usuwa z osadu następnego jony wodoru, przez co osad jest łatwiej usunąć. Minusem szczoteczki jest fakt, że nie działa ona w całkowitej ciemności. Jednak do pracy wymaga tylko tyle światła, co zwykły kalkulator, więc nie będzie problemów z używaniem jej w normalnie oświetlonej łazience. Pozostaje tylko pytanie, czy nowa szczoteczka jest skuteczniejsza od szczoteczki tradycyjnej. To właśnie mają sprawdzić testy z udziałem studentów. Jeśli zakończą się one sukcesem to firmy produkujące środki do pielęgnacji jamy ustnej czeka poważna reorganizacja. Jak potężny jest rynek tych środków niech świadczy chociażby fakt, że w samej Europie był on wart w ubiegłym roku 6,2 miliarda euro. Aż 60% z tej sumy wydano na pasy do zębów, 27% na szczoteczki, a 13% na płyny do płukania jamy ustnej.
  23. Buffalo Technology jest, jak twierdzi, autorem najbardziej pojemnego zewnętrznego przenośnego dysku twardego. Można na nim przechować aż 320 gigabajtów danych. Dotychczas żaden z bardziej znanych producentów HDD nie zaoferował podobnego urządzenia. MiniStation TurboUSB HD-PS320U2 został zamknięty w specjalnej obudowie, która pochłania wstrząsy. W ciekawy sposób rozwiązano problem plączącego się kabla USB. Można go owinąć wokół dysku tak, by nie przeszkadzał podczas transportu. Zastosowana przez producenta technologia TurboUSB powoduje, że dysk, którego talerze obracają się z prędkością 5400 rpm, zapewnia transfer rzędu 34,9 megabajta na sekundę. Firma Buffalo Technology wykorzystała też technologie Secure LockWare i Memeo Autobackup. Pierwsza z nich pozwala na szyfrowanie zawartości całego dysku lub wybranych plików czy katalogów, druga dba o to, by użytkownik miał zawsze aktualną kopie danych.
  24. Firma CableLabs rozpoczęła testowanie pierwszych modemów korzystających z technologii DOCSIS 3.0. Modemy dostarczyli niezależni producenci, którzy chcą, by CableLabs wystawiła im odpowiednie certyfikaty. Obecnie operatorzy korzystają z DOCSIS 1.1. Jeszcze do niedawna technologia ta była wystarczająca, obecnie jednak, szczególnie w porównaniu z łączami światłowodowymi, oferuje zbyt wolny przepływ danych. Z kolei modemy pracujące zgodnie z DOCSIS 3.0 bez trudu dorównują światłowodom. Zapewniają one transfery rzędu 160 megabitów na sekundę do użytkownika i 120 Mb/s od użytkownika. Ponadto wspierają też IPv6. Wczesne testy dały bardzo obiecujące wyniki. W Korei Południowej klienci jednego z ISP, który obsługuje 1,1 miliona subskrybentów, mogli korzystać z prędkości 100 Mb/s. W Singapurze udało się osiągnąć nawet 145 Mb/s. Nowe wcielenie DOCSIS spowodowało, że ci dostawcy Internetu, którzy korzystają z tradycyjnych łączy, poczuli wiatr w żaglach. Ostatnimi czasy pojawia się bowiem coraz mocniejsza konkurencja i obecnie nie są oni w stanie zapewnić takich łączy jak np. Verizon i jego usługa FiOS (Fiber Optic Service). Niedawno Verizon zaoferował symetryczne łącza 20/20 (po 20 Mb/s w obu kierunkach) i zapowiedział asymetryczne 50/30. Nowe modemy pozwolą tradycyjnym operatorom konkurować z taką ofertą.
  25. Dwa badania, przeprowadzone zresztą przez ten sam zespół naukowców, ujawniły, że osoby z niską samooceną mogą łatwiej wpadać w pułapkę materializmu. W eksperymentach uczestniczyły dzieci z 3 grup wiekowych. Okazało się, że poziom materializmu wzrastał przed pokwitaniem (w wieku 8-9 lat) i na samym początku okresu dojrzewania (12-13 lat), by spaść pod koniec liceum (16-18 lat). Pokrywa się to z wahaniami samoooceny, która spada na początku etapu dojrzewania, ale potem zaczyna się stopniowo odbudowywać. Poziom materializmu u nastolatków pozostaje pod bezpośrednim wpływem samooceny - uważa Deborah Roedder John, szefowa zespołu naukowców, profesor marketingu w Szkole Zarządzania University of Minnesota. W drugim z wymienionych studiów badacze zwiększali samoocenę dzieci, dostarczając im pozytywnych informacji na temat akceptacji rówieśników. Inni uczestnicy obozu letniego opisywali je jako mądre i zabawne. Poziom materializmu u 12-13-latków spadał do poziomu obserwowanego w normalnych warunkach dopiero u 16-18-latków (Journal of Consumer Research).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...