Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Sławko

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    805
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    35

Zawartość dodana przez Sławko

  1. Ciekawe zagadnienia poruszasz. Ale OK, nawet jeśli przyjmiemy, że racjonalność nie jest absolutna, to gdzieś musi leżeć granica między tym co jest racjonalne, a tym co nie jest racjonalne. Ktoś to musi rozstrzygnąć na jakimś etapie działań. Tu bym polemizował. Świadomość raczej związana jest z jakąś konkretną wiedzą. Chyba, że rozpatrujemy świadomość w ogólnym sensie, ale wtedy powiedziałbym, że świadomość absolutna nie istnieje, bo nikt nie jest świadomy wszystkiego, chyba że mityczny "Bóg". Pomijając kwestię świadomości ogólnej, to jest ona związana z jakimś konkretem, np. jestem świadomy, że 2+2=4, bo takie są na to dowody i taka jest na ten temat wiedza matematyczna jestem świadomy, że pada deszcz, bo go widzę i czuję wilgoć jestem świadomy swojego istnienia, bo widzę siebie w lustrze, potrafię siebie rozpoznać i inne bodźce mnie do tego przekonują jestem świadomy tego, że w pobliżu czai się lampart, bo choć go nie widzę i nie słyszę, to czuję jego zapach i muszę mieć się na baczności (gdym nie miał zmysłu węchu, to nie byłbym świadomy tego, że jest w pobliżu, bo go nie widzę i nie słyszę, ale mam węch, więc jestem świadomy jego obecności) jestem świadomy, że ten budynek może się zawalić, bo widziałem pęknięcia na ścianach (oczywiście on nie musi się zawalić, ale mam świadomość, że może się tak stać z powodu tych pęknięć) ale także: nie jestem świadomy tego, że przewód elektryczny jest rozgrzany, bo tego nie widzę, a nie mam receptorów podczerwieni aby to dostrzec W kontekście każdego z tych zdarzeń świadomość jest absolutna, bo albo jest się czegoś świadomym, albo nie jest. Jest to związane z konkretną wiedzą i znajomością przyczynowo skutkową (zresztą, to też jest wiedza). Czyli ogólnie mówiąc, świadomość ogólną (np. człowieka) można niejako "zatomizować" na poszczególne przypadki i dokładnie wykazać czego konkretnie dany człowiek jest świadomy, a czego nie jest świadomy. A wracając do przypadku z lampartem (punkt 4). Skoro już jestem świadomy, że jest on w pobliżu, to mogę podjąć różne decyzje, np: Nic mnie lampart nie obchodzi, robię swoje Powinienem uciekać, bo może mnie pożreć Powinienem przestać się ruszać, to może mnie nie zauważy, a jak zauważy to pokażę, że się go nie boję Powinienem przestać się ruszać, udawać martwego Każda z tych decyzji będzie świadoma, chyba że wpadniemy w panikę (wtedy możemy nieświadomie zrobić wszystko). Ale nie każda musi być racjonalna. Jeśli mamy świadomość tego, że jak zaczniemy uciekać, to lampart z pewnością nas zauważy i obudzimy w nim instynkt łowczy, to z pewnością uciekać nie będziemy (decyzja logiczna i racjonalna), a jeśli mimo tej świadomości zaczniemy uciekać, to decyzja będzie nieracjonalna. Jak więc widać, nawet patrząc na "racjonalność" jako pojęcie słownikowe (a nie w szerszym zakresie jak ty uważasz), to nie mylę pojęć "świadomej decyzji" z "racjonalną decyzją". Tak naprawdę nie bardzo wiem, dlaczego uznałeś, że ja te pojęcia mylę. Zauważyłem. Może nie do końca zrozumiałem o co ci chodzi, bo jeśli znamy algorytm, to już jesteśmy świadomi tego algorytmu i tego jak działa. Owszem w tym przypadku możemy mówić o tym, że uczeń podjął racjonalną decyzję nie mając pełnej wiedzy tego co robi. Ale nie powiedziałbym, że nie był świadomy tego co robi, nawet jeśli nie wszystko wiedział. Aby to zadanie wykonać racjonalnie, ów uczeń musiał przynajmniej świadomie wybrać właściwy wzór, spośród wielu dostępnych mu wzorów. Mało tego, dane z zadania musiał świadomie podstawić do wzoru we właściwy sposób, aby otrzymać racjonalny wynik. Jeśli zrobi to wszystko bez świadomości, to tylko losowy przypadek może sprawić, że wybierze właściwy wzór i otrzyma właściwy wynik. Podsumowując, przykład 2. nie jest do końca trafiony. Można nie mieć świadomości problemu. Można nie mieć świadomości, że podjęło się racjonalną decyzję. Ale do tego, aby ta decyzja była racjonalna trzeba podjąć na jakim etapie świadome działania! Dlatego nadal nie mogę zgodzić się z tobą, że: Bo widać, że świadomość nadal ma tu znaczenie i to ogromne! Zastanawiam się, czy za chwile nie powiesz mi że mylę "świadomość" z "wiedzą"? Otóż uprzedzam, z góry, że nie mylę. Wiedza jest znacznie szerszym pojęciem. Można mieć wiedzę i być świadomym jej posiadania, ale nie być świadomym po co ona jest nam potrzebna. To zresztą dość częsty problem nauczania w szkołach.
  2. Na wstępie dzięki, za zainteresowanie. Nie, nie mylę tych dwóch pojęć. To raczej twój sposób rozumienia pojęcia "racjonalny" wydaje się wypaczony. Świadczy o tym następne zdanie. "Maszyna jest zawsze racjonalna, na tyle ile może być". No wybacz, ale nie może być ona racjonalna "zawsze" i jednocześnie "na tyle na ile może być", czyli niby jak? Trochę racjonalna? W połowie racjonalna? Sprawdź pojęcie "racjonalny" w słowniku. Używanie pojęcia racjonalny w stosunku do maszyn to chyba nie najlepszy pomysł. O ile maszyna logiczna może (i powinna) dać logiczny wynik (czyli wg ciebie racjonalny), o tyle maszyna z siecią SI (nawet ta nauczona) wcale nie musi dać zawsze logicznego i sensownego wyniku. Owszem będzie to wynik jakieś operacji wewnątrz sztucznych neuronów, ale czy ten wynik będzie logiczny, zaplanowany, "przemyślany"? Wg mnie Nie. A jeśli się mylę, to podaj mi proszę przykład człowieka, który jest pozbawiony świadomości, ale podejmuje jakąś racjonalną decyzję. Racjonalną, a nie wynikającą np. z potrzeb fizjologicznych, czy z odruchów bezwarunkowych. Jeśli uwzględnić to moje powyższe zastrzeżenie, to z resztą komentarza mogę się zgodzić.
  3. Dawno temu z chemii. Ale korepetycje związane są przede wszystkim ze wspomaganiem nauki, zgodnie z programem nauczania w danej szkole/klasie. Jak się nie zna tego programu, to udzielanie korepetycji przestaje mieć sens. Obecnie mam pracę, w której często kontaktuję się z ludźmi na różnym poziomie wykształcenia i w różnych zawodach. Uwierz mi, że nawet taka kucharka z przedszkola potrafi interesować się rzeczami kompletnie zaskakującymi. Ja przestałem szufladkować ludzi. Chociaż przyznaję, że część ludzi nie umie, albo raczej nie chce, a nawet nie wyobraża sobie wyjść poza ramki, które sobie narzucili. Mają umysły zamknięte (jak ja to mówię) w "czterech ścianach bez okien i drzwi". Do takich ludzi rzeczywiście trudno jest dotrzeć z jakąkolwiek wiedzą, poza tą, którą już mają w tych swoich "czterech ścianach". To temat dość rozległy. Ale ogólnie, bardziej chodzi o to, po co mózgowi religia i jak religia wpływa na działanie mózgu, a także dlaczego mózg może uzależnić się od religii. Okazuje się, że można to zrozumieć, gdy pozna się podstawy działania sieci neuronowych. To jest sprawa uświadomienia sobie pewnych zależności i nie potrzeba do tego teorii replikatorów i gier. Wystarczy zrozumieć, jak postrzeganie otaczającego nas świata wpływa na nasz własny mózg, na uczenie się i zapamiętywanie. A znajomość działania SI (a zwłaszcza to, jak uczy się sztuczna sieć neuronowa) bardzo w tym pomaga. To jest też temat z pogranicza psychologii i psychiatrii. Właściwie to już nawet powstało na ten temat kilka książek, ale nie spotkałem dotąd literatury, która pokazałby to w kompleksowy sposób. A mnie to zupełnie nie dziwi, wręcz przeciwnie. Co to są złudzenia, też można dowiedzieć się studiując sieci SI , bo sztuczne sieci też doznają złudzeń. To, że te programy są nieświadome (póki co), w niczym nie przeszkadza. Okazuje się, że nasz własny mózg jest w wielu sprawach nieświadomy i po to właśnie uczymy się, aby był on świadomy(!) Dzięki temu jesteśmy też w stanie podejmować świadome decyzje. Gdy nam brakuje wiedzy i nie uświadamiamy sobie pewnych zależności, to popełniamy błędy, a także możemy paść ofiarą oszustwa i manipulacji ze strony innych lub wpaść we własny jakiś nałóg (i nie mam tu na myśli tylko psychotropy). Ale przecież wiele rzeczy robimy też nieświadomie(!) Uświadamiamy to sobie czasami dopiero później, albo gdy ktoś nas uświadomi. I tu dochodzimy do pytania kluczowego, "Czym jest świadomość?". Ja rozróżniam dwie świadomości: świadomość otoczenia i samoświadomość. To są dwie odrębne świadomości, chociaż mają też cechy wspólne. A także to, że samoświadomość raczej nie może istnieć bez świadomości otoczenia. Kusi mnie, aby napisać na te wszystkie tematy jakiś większy artykuł, albo nawet książkę. Właśnie taką bez matematyki, bez programowania, jak to się mówi "zrozumiałą dla wszystkich". Tylko ten brak czasu, a do emerytury jeszcze daleko. A się rozpisałem... prawie elaborat wyszedł -- Dokładniej to o: "oficjalny język każdego państwa Unii Europejskiej", a nie całego świata. Reputację masz słabą, to pewnie przez stylistykę, a także pewną agresję wypowiedzi. Popracuj nad tym. Ale za przedostanie zdanie daję ci pozytyw.
  4. Nie jestem pewien czy się z Wami zgodzić. Po pierwsze jeszcze nie widziałem tego kursu, więc nie wiem jak tłumaczone są w nim zagadnienia. Nie wiem, czy jest tam dużo trudnej matematyki. Wiem natomiast, że zagadnienia sztucznej inteligencji można wytłumaczyć bez matematyki. Przeczytałem wiele książek o sztucznej inteligencji i zaprogramowałem kilka sieci neuronowych. To nie jest takie trudne. Sztuczna inteligencja i sztuczne sieci neuronowe wzorowane są na prawdziwej sieci neuronowej i prawdziwej inteligencji. Zrozumienie idei działania sieci neuronowych może dać ludziom zrozumienie funkcjonowania ich własnego mózgu. A to z kolei ułatwia uczenie się i zapamiętywanie. Co więcej, taka wiedza pomaga nawet rozpoznać, czy nie jest się przedmiotem manipulacji. Mówię to z własnej autopsji. Mnie ta wiedza, czyli to jak działa mózg i neurony dała bardzo dużo. I nie mówię tu tylko o kwestii zawodowej, ale przede wszystkim o codziennym życiu i sposobie rozumienia wielu spraw, od naukowych po nawet religijne. Chętnie opisałbym więcej swoich spostrzeżeń, ale w tak krótkim komentarzu trudno jest to zrobić. Jedno Wam jeszcze powiem. Jestem przekonany, że ukończenie tego kursu wielu ludziom także otworzy oczy na wiele spraw. Tego, czy np. "kucharka z przedszkola" przebrnie przez ten kurs, to nie wiem, ale jeśli przebrnie i go zrozumie choćby tylko na poziomie sposobu funkcjonowania SI, to jestem pewien, że będzie miała z tego korzyści.
  5. To taka wiara w "uczciwość" złodziei. No ale skoro firma straciła te dane i musiała je odzyskać, to znaczy, że złodzieje znają opcję "wytnij", bo już jej raz użyli. Cała nadziej w tym, że może opcji "kopiuj" jeszcze nie znają
  6. Nie odwracajmy kota ogonem! To nie orki są winne, tylko ludzie! Orki próbują tylko przeżyć, żywiąc się tym, co jeszcze ludzie nie wyłowili. Orki zapewne chętnie zjadły by też inne ryby, ale ich już nie ma. Dorsze prawie zniknęły, makrele są łowione coraz mniejsze, tuńczyki też już przetrzebione itd. Niedługo zostaną im tylko meduzy do jedzenia.
  7. Ktoś mógł rabusia spłoszyć zanim zdążył coś zabrać. Poza tym nie spodziewałbym się znaleźć w tym grobie nic poza kośćmi zbrodniarza. Myślę, że ktoś chciał mieć z niego jakąś "relikwię", ale to nie musiał być rabuś. Rabuś mógł działać na czyjeś zlecenie.
  8. Psy wywęszyły? Czyżby ta padlina jeszcze cuchnęła? OK, wiem, tak mi się tylko skojarzyło
  9. I o to właśnie mi chodzi. Co to znaczy władze? Władze to przecież ludzie, a wśród nich mogą być ukryci neonaziści. Pytanie ile tych ludzi miało dostęp do tej informacji, bo mogło być ich całkiem dużo.
  10. To chyba nie była aż taka tajemnica, skoro tak szybko wiadomo, czyj to był grób. Gdyby to była tajemnica, to dopiero ustalaliby, kto tam był pochowany.
  11. W Warszawie też można wciąż znaleźć budynki noszące ślady II Wojny Światowej. Na ścianach mają charakterystyczne dziury po serii z karabinów maszynowych. Kiedyś nawet spacerując po Warszawie "bawiłem się" w wyszukiwaniu takich śladów. Najwięcej z nich można znaleźć jeszcze na Pradze, na starych kamienicach i domach, ale kolejne remonty (albo wyburzenia) "niszczą" te ślady, więc z roku na rok zostaje ich coraz mniej.
  12. Ale jeśli to jest podwójny flet, to ten egipski był bardzo cieniutki. Pewnie dawał wysokie dźwięki. Może to bardziej piszczałki niż flety?
  13. Czwarta osoba na tym malunku wygląda jakby grała na jakimś instrumencie skaładającym się z "dwóch patyków". Czy ktoś wie co to jest?
  14. Mam to zdjęcie. Sami zobaczcie. To są ofiary tylko jednej(!) porzuconej puszki.
  15. U nas masowo w śmieciach giną żuki gnojowe i inne pożyteczne owady. Jakiś czas temu odkryłem, że porzucone w lasach puszki i butelki po napojach (głównie po piwie i coli) są śmiertelną pułapką dla tych stworzeń. Jedna puszka może być pułapką dla kilkudziesięciu do setki żuków! W skali kraju to mogą być miliardy żuków! Kiedyś zrobiłem nawet zdjęcie, może tu wrzucę, jak znajdę. Od tamtej pory ilekroć idę lub jadę rowerem przez las, zabieram ze sobą kilka reklamówek (zrywek) po zakupach i zbieram znalezione śmieci, po czym wyrzucam je do najbliższych koszy poza lasem. Zebrałem już tak co najmniej 50 reklamówek śmieci.
  16. Te "miliardy ton" jakoś nie przemawiają do mnie i myślę, że wielu ludziom nie przemawiają do wyobraźni. Dlatego zacząłem zastanawiać się, jak tą ilość można przedstawić inaczej. Usiadłem i zacząłem liczyć. Dla uproszczenia przyjąłem, że te gazy cieplarniane to przede wszystkim dwutlenek węgla. Po obliczeniach wyszło mi (oczywiście w sporym uproszczeniu/zaokrągleniu), że ilość tych gazów odpowiada objętości powietrza, jaka znajduje się nad powierzchnią aż 8-miu miast wielkości Warszawy! 8 Miast wielkości Warszawy (albo jeszcze inaczej - połowy województwa opolskiego) "czystego smogu" od powierzchni ziemi aż po kosmos! Gdyby rozciągnąć ten smog na całą kulę ziemską, to pokryłby on ją warstwą o grubości ok. 4,5 cm! A to są gazy tylko z jednego roku!
  17. A nie przodujemy w teologii? Czy to nie jest "nauka"?
  18. Też się dziwię. Wydawałoby się, że wysypiska śmieci powinny być kopalnią surowców. Nie do końca rozumiem, czemu z takim trudem powstają nieliczne przetwórnie przy wysypiskach. Gdybym dysponował środkami finansowymi na poziomie kilku milionów to z pewnością otworzyłbym taką przetwórnię. A przecież nie brakuje ludzi z takimi środkami, są ich dziesiątki tysięcy. Na wysypiskach leżą miliardy, w dowolnej walucie i ... powoli gniją. Nawet biogaz jest z nich zbierany tylko w nielicznych przypadkach.
  19. Problem tym, że neandertalczycy nie zupełnie wyginęli, w jakimś sensie żyją w nas. Jak wytłumaczyć fakt, że Europejczycy i Azjaci mają 1-4% genów neandertalczyka? Może to być pewnym szokiem dla niektórych, ale czystej krwi homo sapiens to przeciętny Afrykańczyk(!), a nie Europejczyk. My natomiast jesteśmy mieszańcami z neandertalczykami. Dzięki ich genom mamy cechy, które pomagają nam przetrwać w chłodniejszym klimacie z mniejszym nasłonecznieniem - jasna skóra, niebieskie oczy, blond włosy, większa odporność na niskie temperatury. Wynika z tego, że w Europie i Azji przetrwała głównie krzyżówka homo sapiens z neandertalczykiem (bo okazała się najlepiej przystosowana do panujących tu warunków) i my jesteśmy tymi krzyżówkami.
  20. Chyba nie można. W każdym razie nie w ten sposób. Próbujesz przyszłość "kosmiczną" dopasowywać do dzisiejszych sposobów żywienia ludzi na Ziemi. To nie ma sensu. Zdolność człowieka do podróży międzygwiezdnych, będzie wtedy, gdy opanujemy produkcję żywności, bez potrzeby hodowania zwierząt i uprawy roślin. Do tego potrzebna będzie technologia hibernacji (w tym stanie nie musisz jeść przez dość długi czas). To jest trochę śmieszne, gdy chcesz w statku kosmicznym umieścić tony antymaterii i stado krów. To trochę tak jakby średniowiecznemu chłopu marzył się samochód Lamborghini Huracan zaprzęgnięty w 640 koni (albo raczej 640 woły), bo nie umiał wyobrazić sobie, że zostaną wynalezione silniki spalinowe.
  21. No właśnie ta fizyka. Te blachy na dachy wcale nie są takie cienkie. Mają od 0,8 do 1,5 mm grubości. To wystarczy, bo maja też dużą powierzchnię. Taka blacha, zwłaszcza miedziana, bardzo szybko odprowadza ciepło i wypromieniowuje je zaraz do otoczenia. Działa jak radiator. Oczywiście, zgodzę się, że inne czynniki też mogą niszczyć gołębią pazury. Na ostrej krawędzi blachy z pewnością gołąb może się skaleczyć, a nawet obciąć palca (są cienkie). Nie wykluczam też, że może dochodzić do zaplątania w nitki, sznurki, druty, czy włosy (jak to przypuszczają Paryżanie), ale moim zdaniem to marginalne wypadki. Obserwowałem gołębie zimą i przyglądałem się ich pazurom. Dla mnie to wyglądało jak odmrożenia. Niektóre pazury były sine, niemal czarne. Szkoda, że nie rozbiłem fotek, ale nadchodzi zima, więc znów poobserwuję.
  22. Gdyby tak było, to znajdowano by też wiele gołębi z zaplątanymi włosami. Obserwatorzy od siedmiu boleści, a w głowach pusto. A przyczyna jest znana od dawna i nie potrzeba do tego naukowców, tylko trochę rozumu! Gołębie lubią siadać na dachach i parapetach. Problem w tym, że coraz częściej dachy i parapety robione są z blachy. Co gorsze, to coraz częściej są to blachy miedziane (zwłaszcza na dachach). Zimą gdy temperatura spada poniżej zera i gołąb usiądzie na takim miedzianym dachu, bardzo szybko odprowadzane jest ciepło z ich stóp. Następuje odmrożenie, martwica i palce odpadają. U nas w miastach także jest mnóstwo gołębi z brakującymi palcami. Widziałem nawet takie całkiem bez palców - gołąb miał tylko kikut. Ja parapety mam przykryte, żeby gołębie nie siadały na gołej blasze. Kolców nie chciałem montować, bo lubię zwierzęta i gołębie na parapecie mi nie przeszkadzają. Czasami nabrudzą, ale to się sprząta i po problemie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...