Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Ranking


Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 28.08.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. 3 punkty
    Dziękuję, w takim razie nie znikam. Pozdrawiam wszystkich wspierających.
  2. 3 punkty
    Elementarna matematyka to szkoła podstawowa. Uważam, że na tym poziomie powinno się uczyć matematyki intuicyjnej, praktycznej i rekreacyjnej. I obowiązkowo procenty składane. Podstawy rachunku prawdopodobieństwa. Ale faktu, że połowa ludzi ma iloraz inteligencji poniżej średniej nie przeskoczymy Ojej, chodziło mi oczywiście o szkołę podstawową a nie poziom matur Moje doświadczenia są takie, że za bardzo przejmujemy się dolnymi 50% a za mało górnymi 5% na których opiera się działanie tego świata. Tworzono szkoły specjalne dla upośledzonych zamiast szkół dla wybitnie uzdolnionych.
  3. 3 punkty
    Stało się zatem, zakupiłem niedrogo - jedynie trzy dychy (czyli paczka fajek i piwo ) - wersję cyfrową Fizyki. Wiecie zapewne, że wersja cyfrowa to nie to samo co defloracja nowej książki w wersji klasycznej; kiedyś uwielbiałem zapach dziewiczych stron, ale z wiekiem zmysły tracą tę ostrość... Czym zatem jest ta książka o "wspaniałych eksperymentach dla dzieci"? Zdecydowanie nie jest to książka dla dzieci. Choć napisana przystępnie w stylu książki kucharskiej, w której wypunktowane jest co potrzeba, co z czym i jak długo, to raczej jest to przewodnik dla sporego grona edukatorów, nauczycieli, a przede wszystkim przeogromnej rzeszy RODZICÓW, którzy moim skromnym zdaniem powinni być głównymi odbiorcami tej publikacji. Jeśli interesuje kogoś dla jakich dzieci, to odpowiedź jest prosta: od "wczesnych" przedszkolaków do "późnych" nastolatków, przy czym potencjalnym rodzicom polecałbym takie demonstracje jak najmłodszym pociechom; wspólna zabawa i inspiracja od najmłodszego to chyba najlepsza recepta na zdrowy rozwój pociechy i dumę rodzica. Na czym polega "wspaniałość" tych eksperymentów? Są naprawdę wspaniałe swoją "zwyczajnością", bo na każdy z nich wystarczy średnio wyłożyć kilka złotych (nawet nie paczka fajek ). Przepisy są proste i czytelne, poradzi sobie z każdym z nich nawet najbardziej zatwardziały "humanista", któremu matematyka czy fizyka stawia włosy na karku, a kalkulator powoduje zgrzytanie zębów. Eksperymenty podzielone są na "działy" jak w klasycznych podręcznikach fizyki, ale uprzedzam potencjalnych "humanistów", że to zdecydowanie zaleta, a nie wada. Każde z doświadczeń zakończone jest ramką z "wyjaśnieniem", co zdecydowanie jest dobre dla potencjalnego rodzica, choć moim skromnym zdaniem ramki te są zbyt przykrótkie - autorka mogła posilić się o nieco dłuższe objaśnienia, unikając przy tym (by nie zniechęcać rodziców "humanistów" ) terminów takich jak kohezja czy adhezja. Uważałbym też z boraksem ("magnetyczny szlam") gdybym miał wnuka (którego nie mam), bo grzebanie w takim szlamie malutkimi rączkami niekoniecznie musi być zdrowe... Na koniec: choć sporo rzeczy niekoniecznie podoba mi się w tej publikacji, to zdecydowanie polecam ową każdemu rodzicowi, który być może nie podejrzewa nawet, że może mieć w domu malutkiego potencjalnego Einsteina.
  4. 3 punkty
    Wszystkiego dobrego w 2025 roku. Spełnienia marzeń, życzeń, planów i postanowień. Niech Wam się wiedzie. Ania, Jacek i Mariusz « powrót do artykułu
  5. 2 punkty
    Dlaczego są zdziwieni inną wagą przedmiotów? Ja mam ogród i nie będę używać tych samych narzędzi co mężczyzna, bo są dla mnie za ciężkie. Część mamy w wersji dla mojego męża i dla mnie. A nasz nastoletni syn, właśnie stał się tak silny jak ja, i niedługo będzie silniejszy. Więc jeśliby mnie pochowano ze szpadlami i innymi narzędziami, a obok mojego męża to też wyjdzie im ta sama obserwacja. "Kobiety narzędzia dla nastolatków" i podział pracy. Kobiety lżejsze, mężczyźni cięższe prace. Czaaem studentom by się przydały te prace społeczne jak w pierwszych latach komuny, gdy nakazem partii pomagali w polu, mieliby lepszy kontakt z realną, ręczną pracą i rzeczywistością.
  6. 2 punkty
    Właśnie zacząłem czytać „Chrześcijaństwo. Triumf religii" P. Heathera. Po pierwszych kilkudziesięciu stronach zapowiada się rewelacyjnie. Już teraz mogę polecić i zachęcić PT Kolegów A w kwestii doboru naturalnego w kontekście religii pozwolę sobie przytoczyć opis znajdujący się okładce tejże książki. Z czym innym mamy tutaj do czynienia, jak nie z doborem naturalnym (podkreślenie moje): "Przez pierwsze trzy stulecia istnienia chrześcijaństwo systematycznie zdobywało wyznawców, lecz wciąż było tylko jednym z wielu wyznań świata rzymskiego. Dopiero pozyskanie cesarza Konstantyna i status religii państwowej sprawiły, że odniosło spektakularny triumf. Tysiąc lat później chrześcijańscy władcy panowali już w całej Europie, a religia ta była mocno zakorzeniona w świadomości społecznej. Jak jednak dowodzi Peter Heather, wcale nie było to przesądzone. Chrześcijaństwo musiało toczyć nieustającą walkę zarówno z odstępstwami we własnych szeregach, jak i z innymi wyznaniami. Od kryzysu, który nastąpił po upadku cesarstwa rzymskiego, wskutek czego samo przetrwanie tej religii wisiało na włosku, po zdumiewającą rewolucję z XI wieku, która uczyniła papieża głową olbrzymiej międzynarodowej organizacji, Heather śledzi kameleonową zdolność chrześcijaństwa do samookreślania się na nowo oraz jego niezwykłą umiejętność mobilizowania i wykorzystywania swych sił. Sukces chrześcijaństwa polegał nie tyle na zdefiniowaniu zasad wiary, ile na przeistoczeniu jej – za sprawą uczonych i prawników, prowincjonalnych funkcjonariuszy, misjonarzy na odległych rubieżach kontynentu – w instytucję sprawującą religijną władzę niemal nad wszystkimi narodami średniowiecznej Europy. Oto tajemnica jego niezwykłego powodzenia."
  7. 2 punkty
    To brzmi wręcz niewiarygodnie. Wiele razy zastanawiałam się czemu działanie łazików, czy lądowników zawodzi skoro były masy testów. Jedną z pierwszych spraw, które przyszły mi do głowy, spraw oczywistych, było to, że podłoże na lżejszych ciałach niebieskich jest luźniejsze z racji na grawitację. Ale myślałam ... "bez przesady, przecież to niemożliwe, żeby naukowcy nie wzięli tego pod uwagę, to jest tak oczywiste, że dziecko musiałoby o tym pomyśleć gdyby zabrało się za ten problem". Dlatego nigdy nie wspominałam nawet o tej sprawie np. w rozmowach. Naprawdę nie uważam się za geniusza - wręcz przeciwnie. Dlatego tym bardziej jestem w ciężkim szoku, że całe sztaby naukowców nie brały tego pod uwagę.
  8. 2 punkty
    chciał zostać emerytowanym zbawcą narodu, a został emerytowanym* zdrajcą narodu... * - nie do końca niestety (https://wiadomosci.wp.pl/fragment-wywiadu-teresy-toranskiej-z-jaroslawem-kaczynskim-z-1994-roku-6037862128198273a) [...] No i tyle.
  9. 2 punkty
    Pozornie. Jako wsad biologiczny. A można go różnie kształtować, choćby przy pomocy socjotechnik - vide wielkie zwycięstwa totalitaryzmów w XX w. Problem, że my nie wiemy jaka jest ta skala nieprawidłowości. Właśnie. Mentalnie bliżej nam do wschodu niż do dojrzałych demokracji. A niby wszystkim zależy, żeby dążyć do dobrego. Jaki cały aparat? Służby, policja? Pisowska przybudówka czyli CBA nadal w grze, mniej lub bardziej udane kompromaty na Giertycha, te "kontrolowane" przecieki, rozgrywki koterii w służbach nad którymi zupełnie nie panuje ciapa Siemoniak. Wierchuszka Policji, która tylko czeka na powrót Pis, który zapewniał im bezkarność. Pseudosądy typu Izba kontroli czy obecny TK. Prezydent i prezydent-elekt jak go zwą, których głównym zadaniem jest niszczenie Tuska. Dziennikarze? Presstytutki , które dobrze ssały z FS, vide afera Suwarta, Stanowski, Mazurek. Dosyć brudna próba przejęcia Polsatu. Nie mówię, że wszyscy dziennikarze ale o obiektywizm coraz ciężej. Nigdy jeszcze żaden rząd nie działał w tak wrogim politycznie środowisku, z tak słabymi kartami. Ps. W piątek, w Respublice, naczelny pitbull prawicy czyli Ziemkiewicz rozwodził się nad szeroką koalicją ugrupowań "prawicowych" Pis-konfa-braun aby uzyskać te 308 głosów potrzebnych do zmian Konstytucji. Wygrana takiej koalicji może oznaczać, że wybory 2027 r. będą tymi ostatnimi jakie znamy.
  10. 2 punkty
    Bardzo dobra wiadomość. Polecam zapoznać się i używać europejskie wyszukiwarki np. Qwant i Ecosia. Aktualnie bazują na Bing, ale od nowego roku przechodzą na OWI stając się pierwszymi poważnymi europejskimi konkurentami dla miłościwie nam dominujących bigtechów.
  11. 2 punkty
    4o jest pod względem takich fuckupów modelem wybitnym. GPT-4.5 wypada dwukrotnie lepiej w testach na halucynacje a niedługo pojawi się GPT-5, więc istnieje szansa, że będzie to szło w lepszym kierunku. Najlepszą opcją na teraz, kiedy potrzebne są autentyczne informacje, są wszelkie wersje "Deep Research", bo o ile halucynacje nadal tam są to dużo rzadziej plus wszystko jest dobrze podlinkowane, a sam model ma dużo więcej zasobów i pseudo-autorefleksji, żeby wyłapać błędy (dzisiaj, nawet podczas zwykłej rozmowy z o3 bez deep research zauważyłem przypadkiem jedno z jego "przemyśleń": "I'm checking a previously found article titled Elderberry juice as a novel functional product, and something stands out. It mentions 30.85 mg of Cy-3-GE per mL of juice, which seems unusually high, almost too good to be true — that could potentially be a typo. This would convert to 30,850 mg per liter, which seems unrealistic. Perhaps they meant mg per 100 mL instead? I'll double-check the context to clarify this and ensure accuracy. Something doesn't quite add up."). Nie zdarzyło mi się osobiście przyłapać Gemini 2.5 Pro na czymkolwiek, chociaż na pewno jakieś fragmenty, z których nie korzystałem, miały błędy. o3 Deep Research miał kilka gorszych momentów, ale generalnie jest to absolutnie nieporównywalne do 4o.
  12. 2 punkty
    4o jest tragiczny pod względem "inteligencji", potrafi za to ładnie pisać i sprawia wrażenie, że ogarnia (chociaż w benchmarkach dot. kreatywności też wypada słabo). Nowa wersja R1 jest bardzo dobra. Wersja hostowana w USA jest dostępna za darmo na https://chat.together.ai/. Z amerykańskich darmowych najlepszy jest Gemini 2.5 Flash i Sonnet 4, pierwszy chyba nie ma limitu wiadomości, drugi na pewno tak. Benchmarki: https://scale.com/leaderboard, https://artificialanalysis.ai/, https://simple-bench.com/
  13. 2 punkty
    A nie mógł kolega prościej, że głosujmy na Trzaskowskiego? No bo rozumiem, że Jezus raczej nie wchodził w ustawki, prawda? Oczywiście mogę się mylić...
  14. 2 punkty
    Czasy takie, że (bez urazy uczonych węgierskich) brzmi to jak dowcip o uczonych radzieckich; dla pamiętających to i owo: mucha, idi! (nie to, żebym popierał tezę, że wzbudzanie sympatii do psów to ukryty przekaz sympatii dla potencjalnie pałujących, którzy w rzyć przywalą nie bardzo chcącym dożywotniej władzy victora; w końcu każdy orze jak może - niektórzy już produkują czapeczki w domu i nie sprowadzają z Chin - czapeczki sugerujące trzecią kadencję po 50 dolców; najśmieszniejsze, że to się sprzedaje, ale jakoś mnie nie dziwi). Tłumaczenie (z tajnego języka naukowców): być może jest to statystyczny szum, ale χuj wie. P.S. Współczuję "właścicielom" psów, których relacje z czworonogami można sprowadzić do relacji człowiek – dziecko. Było u mnie wiele psów (kwestia wieku), ale żaden/ żadna to nie było "dziecko". Trochę więcej niż trochę od psów się nauczyłem. Ed.: Jak durnym trza być, by swoje braki sprowadzać od "rządzenia Światem" do "rządzenia psem"? Ludzie to jednak głupie małpy. O pomarańczowej już chyba nie wypada wspominać (bo nie uda się podwójnie odwrócony nelson, czy coś tam podobnie idiotycznego: w końcu małpa jest naga i pomarańczowa, choć wiem, że głupszych małp nie brakuje, vide DEMOKRACJA ).
  15. 2 punkty
    Weganinem czy wegetarianinem jest teraz łatwo zostać, znacznie łatwiej niż te 20-30 lat temu. Ja trzymam kciuki za mięso z hodowli komórkowej, by w końcu miliardy zwierząt rocznie przestały być torturowane na fermach i w rzeźniach. Bo katowanie zwierząt całymi miesiącami i latami, obdzieranie żywcem ze skóry, gotowanie żywcem i inne rzeczy, których doświadczają, nie świadczy zbyt dobrze o kondycji moralnej ludzkości.
  16. 2 punkty
    Przecież ten manewr Nixona to było przyjście na gotowe. To jest trochę mit. Nie było nigdy żadnej przyjaźni między Chinami a ZSRR. Już w 1949 r. Stalin wykazywał zaniepokojenie co się dzieje w Chinach. Jak Mao pokonał Czang Kaj-szeka, ten wykazał pewną uległość wobec Stalina, akceptując przywileje i koncesje z jeszcze carskiej Rosji Śmierć Stalina i słynny referat Chruszczowa Mao ocenił jako ostateczną zdradę komunizmu. Co więcej, Mao wsparł rewolucyjne wtedy wystąpienie Gomułki, i że jak się powtórzy w Polsce scenariusz z Budapesztu, to Chiny nie zostaną bierne. Później już było ostrzej, a "chwilowy" pik to była wojna ussuryjska 1969 r. I zapytanie ambasady ZSRR w Waszyngtonie jak USA zareaguje na radziecki atak na chińskie instalacje nuklearne..(podobno USA pytanie zignorowało). Chińskie zbliżenie z USA było możliwe tylko dlatego, że ZSRR nadal utrzymywał w planach sztabowych atak przy użyciu 50-60 dywizji na Chiny z okolic Mongolii. A miłujący twardy komunizm chińscy kretyni zaczęli się wykańczać się rewolucją kulturalną. Namacalnym faktem jest stacjonowanie aż 14 radzieckich dywizji w okolicach Bajkału, w tym 7 pancernych Pierwsze konkretne zbliżenie z USA to wizyta Breżniewa w 1973 r. i "ostrzeżenie" amerykańców o zapędach Chińczyka Tyle, że przyszedł wtedy Deng Xiaoping i jego program modernizacji kraju i otwarcia na świat. I owszem, obecnie Chiny zmagają się z ogromnymi problemami w postaci kryzysu demograficznego i bańki na rynku nieruchomości. Ale obecne Chiny to nie jest dawny młodszy partner w komunizmie z czasów młodego Mao i Chruszczowa. To kraj o pkb o ponad 9 x wyższym niż RoSSja. Która się w znacznym stopniu utrzymuje na powierzchni dzięki Chinom, jako tania stacja paliwowa i importer podstawowych technologii... Mądrzy ludzie w USA to rozumieją, z tym, że wielu głównych organistów w polityce to są ludzie realizujące swoje własne interesy vide Musk/Thiel, prymitywnych ideologów lub zwykłych kretynów. Jak chociażby forsowanie przez MAGA Petera Marocco na szefa USAID. Tam też są jaja z wymianą zamków i siłowymi przepychankami jak u nas. Tyle, że tam MAGA napiera. Marocco jako wysoki urzędnik USA jakieś 8-9 lat temu na Bałkanach nawiązał kontakty (liczne) z Miloradem Dodikiem, serbskim zbrodniarzem wojennym, który bojowo szlifował Igora Striełkow vel Girkina, pierwszego "ministra wojny" "Donieckiej Republiki Ludowej". Tzw. turbo patriota Girkin jest ścigany przez MTK za zestrzelenie malezyjskiego Boeninga nad Donbasem w 2014 i militarnego prekursora tej rebelii. Obecnie odsiaduje kilkuletni wyrok w łagrze za zbyt otwartą krytykę niezwyciężonej rosyjskiej armii, która ponosiła katastrofalne straty pod Bachmutem (osobiście lubiłem jego monologi piwniczne/chyba bał się wypadku na balkonie/, w których jako gorący patriota jebał armie rosyjską za totalne nieudacznictwo). Marocco z Dodikiem spotykał się wiele razy + wykonał tak ordynarny zgrzyt w Srebrnicy, że Departament Stanu US go w końcu odwołał. Teraz wraca wzmocniony, zausznik Trumpa. Marocco uważa się za rycerza krzyżowego i uważa, że katolicy i protestanci to miękkie faje, a jedyne mocne wobec islamu? innych? jest tylko prawosławie vide Serbia/Rosja. Pierwsze co zrobił po powrocie to kontakty z ludźmi Orbana. Co też tłumaczy dlaczego Wiktator tak kopie pod UE. Banda kretynów lub/i agentów.
  17. 2 punkty
    Goebbels lubi to. Już dawno to wiedział. I dlatego tak ważne jest kto kontroluje większość mediów, a nie czy jakiekolwiek (mniejszościowe) alternatywy. Również to: co dotyczy większości Was tutaj Dobrze wykształconych, o zdolnościach analitycznych, i zmanipulowanych Tzn. ja tylko tak na podstawie artykułu
  18. 2 punkty
    pomogę i streszczę. pewnego dnia łowcy wrócili do jaskini z polowania i wpadli na genialny pomysł, że aby w spokoju rozerwać się po pracy wydzielą dolną część jaskini i powiedzą kobietom i dzieciom że tam mieszka moc i że nie mogą tam schodzić. Od tego czasu kobiety pozostawały u wejścia jaskini zajmując się opierunkiem i gotowaniem i pilnowaniem niegrzecznych dzieci a łowcy odwiedzali dolną część jaskini gdzie śpiewali, tańczyli, może nawet coś palili(tego nie wiem), dla zabawy ulepili nawet żółwia, może nawet postawili kulę na jego grzbiet! ale chyba spadła bo jej nie odnaleziono. Od tego czasu też jak kobiety pyskowały albo dzieci denerwowały, łowcy straszyli ich że jak będzie tak dalej to przyjdzie MOC i poustawia towarzystwo. Po jakimś czasie łowcy zrozumieli również że w zasadzie nie muszą polować osobiście, mogą się skupić jedynie na dystrybucji MOCy dla biednego ludu. koledzy z innych jaskiń oczywiście pozazdrościli i zrobili własne startupy. Taki był początek i taka jest teraźniejszość religii. Wiara to oczywiście co innego, to wewnętrzna, genetyczna potrzeba większości ludzi, a religia kanalizuje i nakazuje jak to robić. religia to wymysł spostrzegawczych ludzi którzy postanowili wykorzystać tą wiarę do budowy organizacji
  19. 2 punkty
    Wyjątkowo spokojnych, cudownie rodzinnych, pełnych radości i ciepła Świąt Bożego Narodzenia. Życzą Ania, Jacek i Mariusz « powrót do artykułu
  20. 2 punkty
    To byłoby niezwykle długo (tak między 10 s a 23 s; pomijam niepoprawne zastosowanie dywizu czy cuś tam ). Chodzi raczej o 10-23 s, ale możecie Drodzy pisać też bardziej po "informatycznemu": 10e-23 s. Hmm. Cały rząd wielkości szybciej byłoby chyba bardziej odpowiednie, choć szybkość i prędkość trudno zestawiać z czasem - to "niekompatybilne" wielkości. Bardziej poprawnie byłoby: "rozpadają się w czasie o cały rząd wielkości krótszym niż czas..." (nie sięgałem nawet do źródła, ale zapewne o to chodzi). P.S. Aniu i Mariuszu. Dziękuję.
  21. 2 punkty
    ??? Najbardziej zużywająca energie i najbardziej niebezpieczna część działalność łowcy-zbieracza nie była pracą? Popełniasz błąd ahistoryzmu. Chyba trochę się nie zrozumieliśmy. Nie każdy wysiłek, nawet połączony z ryzykiem, jest "pracą" we współczesnym sensie - fabryczna taśma, Amazon, korporacja, kasa w Robalu itp. - a z tym przecież porównujemy. Mój kicior, zamiast grzać się na piecu, od kilku godzin siedzi w najzimniejszej części chałupy, żeby upolować szczura, który mi się przypętał. Czy on "pracuje"? No raczej nie. Czy "pracowałem", kiedy np. pętałem się po jakichś błotach, pokrzywach po uszy, obgryzany przez stada biebrzańskich czy kampinoskich (skur... wyjątkowe!) komarów, żeby fotki napstrykać? No ni cholery. To samo bym robił, gdyby mi za te fotki nie płacili. Zresztą z reguły nie wiedziałem czy zapłacą, bo unikałem zleceń, zwykle pstrykałem co mi się zachciało, a później szukałem chętnych. "Pracą" byłoby dla mnie robienie mordek do dowodów czy jakieś śluby i inne takie, bo to mnie zupełnie nie bawiło. Jak odczuwał swoja pracę ("pracę") pierwotny myśliwy? Jak ten mój kot albo ja w pokrzywach? Czy jak poganiany sekundowymi normami zapierdalacz w Amazonie albo korpoludek, który już w niedzielę dostaje skrętu kiszek, bo jutro znowu poniedziałek... Odpowiedź jest raczej oczywista, i to jest ta różnica. Nie jedyna, bo jest jeszcze alienacja pracy (Marx, ale sensowne), natychmiastowa nagroda i inne takie. Ta różnica nie ma związku ani ze zużyciem energii, ani z ryzykiem, a jedynie z wewnętrznym odczuciem. Ile, stosując takie kryteria, w tych statystycznych 19 godzinach było "Amazona", a i ile "kota"? A jakie proporcje są teraz w statystycznych czterdziestu? Ta godzina to "Amazon". "Kota" było (i jest) dużo, ale tego nie liczę, bo do tego mógłbym dopłacać nawet. Od kiedy pamiętam nie miałem czasu (i teraz też nie mam), żeby porządnie się ponudzić
  22. 2 punkty
    @Ergo Sum z czego śmieszkujesz? W znakomitym przewodniku turystycznym Józefa Nyki pt. Tatry, wyd. 1994r. (ledwie 30 lat temu) jest znamienne zdanie : "powyżej Hali Gąsiennicowej (1500 m.n.pm.) nie ma miesiąca, który nie miałby opadu śniegu". Zadałem wprost, raptem miesiąc temu pytanie człowiekowi, który robi od lat profesjonalne pomiary w Tatrach, czy to zdanie sprzed 3 dekad jest nadal aktualne? Niestety, ale nie jest. Dyskusja była w kontekście zanikania tatrzańskich śnieżników, które są jeszcze bardziej wrażliwe na ocieplanie klimatu, niż alpejskie lodowce. Góry, mimo swej wizualnej potęgi, to jednak bardzo wrażliwy ekosystem, gdzie takie zmiany widać najszybciej.
  23. 2 punkty
    Rosja jest krajem bandyckim, w którym rządzą niepodzielnie od lat siłowicy wywodzący się ze specsłużb, armii i służb mundurowych oraz siłowarchy. Najbardziej medialnym i spektakularnym w swym działaniu siłowarchem był Prigożyn. Bandyta, który stał się "kucharzem Putina". Na 2-mce przed jego słynnym rajdem, poświęciłem godzinę czasu na obejrzenie wywiadu z tym zbrodniarzem. Dawny błatny, który kokosów dorobił się na cateringu dla wojska, parząc herbatkę, rozprawiał szczegółowo o ilości amunicji artyleryjskiej, jaką powinna otrzymać jego "armia", w celu zdobycia Bachmutu. Powiem, całkiem fachowo prawił, wyrobił się. Nic to, że przetracił pod Bachmutem przynajmniej 40 tyś ludzi w tzw. mięsnych szturmach. Nie zapomnę ujęć z UA drona, jak jego dowódcy posłali na pewną śmierć, w mięsnym szturmie, kompanię ludzi. W 2 min naliczyłem ponad 80 trupów...takich dowódców to na widłach się powinno wynosić. Tyle, że to pewnie były zeki... Tam nie ma żadnej ideologii, ani prawicowej ani lewicowej. To bandytyzm, zło w czystej postaci. Mafijne państwo bez żadnej ideologii. Co ciekawe, taki obrót sprawy, już 30 lat temu przewidział i opowiedział w jednym z wywiadów, Dżochar Dudajew. Był jedynym Czeczeńcem, który doszedł do stopnia generała w Armii Radzieckiej. Ciekawie się ten wywiad z Dudajewem słucha. Dla niewierzących drażnić mogą wtręty filozoficzno-religijne ale konkluzja jest jedna - Rosjanie to społeczeństwo bez ideologii, których jedynym wektorem działania jest napadanie na innych. Ot imperializm. I to mówił 30 lat temu. Ps. Dudajew jest pewnie skremowany ale inaczej pewnie by się przewracał w grobie gdyby widział jak skundlili się jego rodacy w postaci bandy Kadyrowa....
  24. 2 punkty
    Mam nadzieję, że na waszej trasie są Budy i macie w planach wizytę u Króla: https://pl.wikipedia.org/wiki/Budy_(powiat_moniecki) https://www.google.com/search?channel=fs&client=ubuntu&q=krol+biebrzy Jeśli nie, to warto zmienić trasę I to koniecznie. A może właśnie u niego jesteście? Pozdrowienia dla Was, Krzysztofa, łosi, wilków...
  25. 2 punkty
    Reakcja na zasadzie: nie znam się, ale sobie pokpię. Cieszy Cię anomalia od średniej czterdziestoletniej, a nie widzisz tendencji z ostatnich 20 lat? W tym tempie za kolejne 40 lat wilgotność spadnie do -4,5% od średniej z wykresu. Dla nie biologa wciąż mało, więc się ciesz. Dla biologa tragedia, bo rośliny poniżej optymalnego dla siebie progu wilgotności zahamowują ( i skokowo to się dzieje) rozwój pomimo jeszcze kilkudziesięcioprocentowej wilgotności gleby. Wystarczyła aby od 2013r do 2023 areał uprawy ziemniaka spadł z 350tyś.ha do 150tyś.ha. https://www.topagrar.pl/articles/ziemniaki/koniec-uprawy-ziemniaka-w-polsce-powierzchnia-zmniejszy-sie-az-o-70-2495298 "To koniec uprawy ziemniaka? Powierzchnia uprawy ziemniaków ma zmniejszyć się aż o 70%, wg prognoz, na które powołuję się specjalista z SGGW. Ziemniak potrzebuje określonych warunków do prawidłowego wzrostu i duże ilości wody, a zmiany klimatyczne wpływają na uprawę ziemniaka negatywnie." Ciesz się dalej. Recepta na poziomie ignoranta.
  26. 1 punkt
    Zaproponowałbym może jednak kawę zamiast tego: Obawiam się bowiem, że dzielenie gęstości mocy przez prędkość nie daje gęstości energii*... * Po drugiej kawce polecam sprawdzić jednostki.
  27. 1 punkt
    W pobliżu Hradca Králové archeolodzy odkryli wielką celtycką osadę. Zarówno pod względem rozmiarów, jak i znalezionych artefaktów odkrycie nie ma sobie równych w całych Czechach. Pod względem potencjału i znaczenia znalezione właśnie miejsce dorównuje najważniejszym osadom kultury lateńskiej z regionu środkowego biegu Dunaju i południowych Niemiec. Na niezwykłe znalezisko trafiono podczas prac związanych z budową drogi ekspresowej D35. Osada nie była ufortyfikowana. Została założona na końca III wieku p.n.e i przetrwała do początków I wieku p.n.e. Szczyt jej rozkwitu przypadał na II wiek, jeszcze przed pojawieniem się obronnych osiedli, oppidów. O ile w tamtym czasie przeciętne osady celtyckie miały powierzchnię 1-2 hektarów, odkryta miejscowość zajmowała powierzchnię co najmniej 25 hektarów. W okresie, z którego pochodzi osada, na terenie tym mieszkało plemię Bojów, od którego pochodzi łacińska nazwa Czech, Bohemia. Nazwę tę wymienia Tacyt w XXVIII rozdziale „Germanii”. Nowo odkryta osada była ponadregionalnym centrum produkcji i handlu. Świadczą o tym znalezione przez archeologów bursztyn, srebrne i złote monety oraz ślady produkcji luksusowej ceramiki. Na miejscu odkryto też prawdopodobne ślady jednego lub dwóch miejsc kultu. Odkrycie jest tym bardziej wyjątkowe, że miejsce, w którym znajdowała się osada, nie zostało dotychczas naruszone ani przez działalność rolniczą, ani przez rabusiów. Jest więc ono pełne artefaktów. Archeolodzy byli zaskoczeni ich zagęszczeniem w górnej warstwie gleby. To jedno z najbogatszych znalezisk w Czechach. Zawiera ono zarówno przedmioty codziennego użytku, jak i luksusową biżuterię. Tomáš Mangel, archeolog w Uniwersytetu w Hradcu Králové powiedział Radiu Prague International, że zidentyfikowano kilka pieców garncarskich oraz ślady obróbki szkła. Obok srebrnych i złotych monet oraz bursztynu, ślady te świadczą, że ta duża osada włączona była w sieci handlowe, przede wszystkim te rozciągające się między Bałtykiem a Morzem Śródziemnym. « powrót do artykułu
  28. 1 punkt
    Nie usunąłem, zamieniłem "przesunięcie się biegunów" na "przesunięcie się skorupy" i "punktów, które były dotychczas biegunami"
  29. 1 punkt
    No o to też przecież chodzi, może zwłaszcza, bo dla siebie to się raczej nie chce - najlepiej jak za mnie robiliby inni, a ja leżąc w triklinium na lectus powoli pożerałbym winne grona popijając winem (czerwonym)... Brzmi ciekawie. Faktycznie, włożony wysiłek zwiększa więzi, zatem Afordancja, kto jak kto, jak nie Ty?! A po co uprawiamy nauki podstawowe, hmm? P.S. Wiem, powszechny plastik, zwłaszcza w nas, zatem nieprzypadkowo napisałem: Jeśli nie masz całkiem plastikowych, to może jednak się wyrazisz.
  30. 1 punkt
  31. 1 punkt
    Kształt galaktyk już mniej, ale pamiętam, że masz zęby w kontekście DM czy DE... Nie obawiaj się jednak, wszystko gra, bawimy się dalej w te same klocki.
  32. 1 punkt
    Bardzo interesujące odkrycie, jednak Mariusz trochę za bardzo przybliżył nam tę planetę W rzeczywistości 34 parseki, czyli jakieś 110 lat świetlnych. Przepraszam, że się czepiam, ale w opisie obrazka można by jednak dodać, że chodzi o ten bliższy i jaśniejszy "pomarańczowy punkt", gdyż widać dwa - ten dalszy i słabszy to inna gwiazda. Czyli "face-on". Pozdrawiam.
  33. 1 punkt
    Jaskinia w Obłazowej na Podhalu to bardzo ważne stanowisko archeologiczne z paleolitu. Prace archeologiczne prowadzone tam są od 1985 roku, a w ich trakcie dokonano odkryć, które całkowicie zmieniły poglądy na prehistorię polskiej części Karpat Zachodnich. Dzięki nim wiemy, że jaskinia była wielokrotnie zamieszkiwana przez neandertalczyków od około 100 do 40 tysięcy lat p.n.e., a przez kolejne tysiąclecia korzystał z niej H. sapiens. Najbardziej niezwykłym znaleziskiem w jaskini w Obłazowej jest bumerang wykonany z ciosu mamuta. Do czasu jego znalezienia sądzono, że bumerang został wynaleziony przez australijskich Aborygenów. Przedmiot z jaskini w Obłazowej jest niezwykle podobny do bumerangów z Queensland, a badania wykazały, że mógł być używany jako bumerang, który nie powracał po rzucie. Od dawna uważany jest za jeden z najstarszych, o ile nie najstarszy bumerang na świecie. Z nowych badań wynika zaś, że jest znacznie starszy, niż dotychczas sądzono, a to zmienia pogląd nie tylko na historię samego narzędzia, ale i na zasiedlenie jaskini przez Homo sapiens. Bumerang został znaleziony w Warstwie VII, a obok odkryto kość ludzkiego palca. Międzynarodowy zespół, w skład którego wchodzili uczeni z Uniwersytetu Jagiellońskiego i naukowcy z Włoch, Kanady, Szwajcarii, Niemiec i Wielkiej Brytanii, datował kość na pomiędzy 34 100 a 33 310 lat przed naszą erą, czyli na okres rozwoju kultury oryniackiej. Datowanie Warstwy VII wykazało zaś, że pochodzi ona z okresu 40 860 a 36 600 lat przed naszą erą. Największą sensacją jest zaś wiek bumerangu. Narzędzie pochodzi najprawdopodobniej z okresu 40 340 a 37 330 lat przed naszą erą. Potwierdza to przypuszczenia, że bumerang z Podhala może być najstarszym tego typu narzędziem na świecie. Najstarszym zaś drewnianym bumerangiem jest narzędzie znalezione w Australii Południowej i datowane na od 8300 do 7000 lat przed naszą erą. Źródło: Boomerang and bones: Refining the chronology of the Early Upper Paleolithic at Obłazowa Cave, Poland, https://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0324911 « powrót do artykułu
  34. 1 punkt
    Nie, to jest zwyczajna konstatacja faktu w PL. Pojedźmy może w klimacie Tarantino (oczywiście od zawsze jest on genialnym odtwórcą i "powielaczem"): 1) jeden 2) dwa (ponoć strażnicy rewolucji w Teheranie nasłuchują kto to puszcza, ale gra ślicznie ) 3) tak dla jaj całkiem (masakra) trzy. Ale Ty w ogóle rosłeś pod kloszem i w oderwaniu od rzeczywistości... Tak poważniej: ile razy w młodości zgarnąłeś w gębę? Tak solidnie... Ciekawość czysto badawcza. Braun tę gaśnicę odpalił tylko tak dla podkreślenia brwi, prawda? Peceed, Ty i Rzeczywistość mijacie w tym względzie KOSMICZNIE. P.S. Osobiście nie mam nic do Żydów, ale śmieszą mnie te prawilne "konstatacje": weźcie se kurna zaadoptujcie małe stadko Palestyńczyków i Irańczyków - broni ktoś? W końcu przedmurze to Ukraina i Izrael. Na razie spoko, przestrzeń powietrzna Iranu nie istnieje (gdyby tak Polska w jednej setnej miała taką moc sprawczą, ale...). Nieźle, ale powiedz proszę PO CZYM ten wniosek - też to chcę. Oj tam. W końcu Żydzi zabili Chrystusa (też ostatecznie Żyda, ale to ma akurat drugorzędne znaczenie ).
  35. 1 punkt
    Astronomowie zobrazowali największą znaną chmurę energetycznych cząstek otaczającą gromadę galaktyk. Chmura ma średnicę niemal 20 milionów lat świetlnych, a jej istnienie każe zadać sobie pytanie o mechanizmy, które stoją za nadawanie energii cząstkom. Obowiązujące teorie mówią, że cząstki są napędzane przez pobliskie galaktyki. Tymczasem badania nad niezwykłą chmurą sugerują, że cały region zostaje naenergetyzowany przez gigantyczne fale uderzeniowe i turbulencje gazu otaczającego galaktyki. Po raz pierwszy odkryta w 2011 roku gromada PLCK G287.0+32.9 znajduje się w odległości 5 miliardów lat świetlnych od Ziemi. Wcześniej zauważono tam dwa jasne obszary utworzone przez fale uderzeniowe, które podświetliły krawędzie gromady. Wówczas jednak nie zauważono słabej emisji w paśmie radiowym, która wypełnia przestrzeń pomiędzy rozbłyskami. Nowe obrazy uzyskane za pomocą radioteleskopów pokazały, że cała gromada otoczona jest chmurą cząstek. Spodziewaliśmy się, że zobaczymy dwa reliktowe jasne miejsca na krawędziach gromady. Zgadzało by się to z poprzednimi obserwacjami. Tymczasem okazał się, że cała gromada otoczona jest emisją w paśmie radiowym. Nigdy wcześniej nie obserwowano tak wielkiej chmury wysokoenergetycznych cząstek, mówi doktor Kamlesh Rajpurohit z Center for Astrophysics Harvard & Smithsonian. Dotychczasowy rekordzista, Abell 2255, ma średnicę 16,3 miliona lat świetlnych. Wewnątrz chmury cząstek zidentyfikowano halo radiowe o średnicy 11,4 miliona lat świetlnych. To pierwsze tak wielkie halo w paśmie 2,4 GHz. Badania dostarczyły silnych dowodów na istnienie elektronów pochodzących z promieniowania kosmicznego oraz pól magnetycznych rozciągających się aż na krawędzie gromady. Nie jest jednak jasne, jak elektrony są przyspieszane na tak dużych przestrzeniach. Bardzo duże halo radiowe obserwuje się zwykle w niższych częstotliwościach, gdyż elektrony generujące teki sygnał tracą energię, są stare i ochłodziły się z czasem. Tutaj zaś widzimy gigantyczne halo emisji radiowej wypełniające całą gromadę. To sugeruje, że coś przyspiesza lub ponownie przyspiesza elektrony, ale nie jest to nic, o czym wiemy, że stoi za takim procesem. Sądzimy, że odpowiedzialne mogą być gigantyczne fale uderzeniowe lub turbulencje, ale potrzebujemy więcej modeli teoretycznych, by znaleźć odpowiedź, dodaje Rajpurohit. Źródło: Radial Profiles of Radio Halos in Massive Galaxy Clusters: Diffuse Giants Over 2 Mpc, https://ui.adsabs.harvard.edu/abs/2025arXiv250505415R/abstract « powrót do artykułu
  36. 1 punkt
    Drogi Jarku, od 2 lat tłuczemy z @Astro na forum że przy założeniu ich działania łamane są podstawowe zasady fizyki, więc twierdzenie że "nikt nic nie znalazł" to nadużycie. To absolutna brawura naukowo-techniczna. Pozostałe podejścia do tworzenia komputerów kwantowych jednak nie wymagają przerabiania fizyki, i nie sądzę aby taka szczera deklaracja zachęciła jakikolwiek fundusz venture capital do zainteresowania się tematem. Na asertywność instytucji rozdających publiczne pieniądze liczę jednak mniej. Z punktu widzenia filozofii nauki to przypadek, w którym załamuje się ekstrapolacja pewnych praw poza zakres ich stosowalności, i świetny przykład na to, że nawet u ludzi zajmujących naukami ścisłymi wewnętrza przestrzeń stanów psychicznych reprezentująca znane prawdy naukowe nie musi ich dobrze oddawać, posiadając niedoskonałości - klasyczny przykład "no free lunch theorem". Niestety Jarek zamiast zajmować się zagadnieniami w których jego umysł jest dobry, zajmuje się zagadnieniami w których bardzo chciałby zostać słynny - i może nawet mu się uda tego dokonać, ale nie tak jak myśli.
  37. 1 punkt
    Tak patrzu i widu, że totalna cisza (może i wyborcza ). Wiedząc jednak, że mogę, zachęcam zdecydowanie do uczestnictwa w jutrzejszych wyborach, bo to chyba fundamentalny element nie tyle nawet patriotyzmu, co zwyczajnej PRZYZWOITOŚCI. Jeśli nie głosujesz, to Cię nie ma - nie oczekuj zatem, że ktoś poważnie potraktuje, że jakoby jesteś. P.S. Przy okazji zapytam fachowców, których przecież na KW nie brakuje; kwestia czysto teoretyczna oczywiście. Jasne, że wiadomy baner może sobie dalej wisieć, nie można go jednak modyfikować, ale gdyby baner spłonął, to czy wbija się to w paragraf dotyczący złamania ciszy? Czy może zdarzenie losowe? Ed.: BĄDŹCIE! Tylko Wy się liczycie, i nie ma że katar, kochanka, zmęczenie i inne pierdoły. To nie jest obowiązek, ale najwspanialszy przywilej w tej "demokracji".
  38. 1 punkt
    Ciekawy temat, ale ciekawsze jest to, że - o ile dobrze widzę - materia ta jest niespecjalnie ogarnięta badawczo. Większość liczb (w "powszechnej świadomości społecznościowej") z kosmosu. Nie bardzo mam czas i nie bardzo chce mi się szperać, ale jestem bardzo ciekaw - jeśli znajdziesz wiarygodne namiary to śmiało zakładaj nowy wątek (z mojego pobieżnego przeglądu wynika, że w Europie przyzwoicie zrobili to Niemcy, w Polsce raczej "po polsku"... ). Ciekawe cytaty z Wikipedii: Może nic odkrywczego, ale śliczniejsze jest to: P.S. Przepraszam Mariusz najmocniej (bardzo świątecznie), że tak bardzo odbiłem od planety hyceańskiej, ale na usprawiedliwienie wrzucę, że jeśli na K2-18b istnieje inteligentne życie, to z pewnością stare pływalce mają ten sam problem z narybkiem co my...
  39. 1 punkt
    Na razie wychodzi, że pomarańczowy dziadzia nic, albo niewiele wiedział o aferze Signal oraz o sytuacji z czterema zaginionymi (stan na noc z 27/28.03. 25 r. ) żołnierzami US Army na litewskim poligonie. Trochę to przypomina pewną softową izololację naszego dziadzia, nadprezesa. Jest niemal pewnikiem, że i Putin jest utrzymywany w pewnej bańce informacyjnej. Dużo bardziej mnie niepokoi co się dzieje wokół Trumpa, to niezwykle niebezpieczne, ekstremistyczne środowisko, wydobyte przez wyznawcę "złotego cielca".
  40. 1 punkt
    Chiny uzależniły Rosję i uzależniają ją coraz bardziej. Putin sprowadził Rosję do roli państwa wasalnego. Ale Trump to osobny temat. To nieprzewidywalny bufon. Pytanie, na ile gra tą swoją nieprzewidywalnością. Na ile go ponosi, a na ile kalkuluje. Odnośnie jego polityki na linii USA-NATO-UE to trzeba przypomnieć, że już Eisenhower (przypomnę, lata 50. XX w.) napominał kraje Europy, że nie wywiązują się wobec swoich zobowiązań. I kolejni prezydenci USA też to robili. Tylko kraje Europy miały to gdzieś. Od kilkudziesięciu lat wiszą u klamki USA wierząc, że w razie W to Stany będą wyciągały Europę z g..., jak już to robiły w I i II wojnie. Przypomnę, że już Obama przedefiniował strategię USA i bardziej zwrócił się na Daleki Wschód, pozostawiając z boku Europę. Bo tam może tak naprawdę rozegrać się najważniejsza dla USA walka o światowy porządek. Na Morzu Południowochińskim i na Tajwanie. Trump za pierwszej kadencji wrócił z uwagą do Europy. Pamiętam, jak opieprzał europejskich przywódców za NATO i ostrzegał przed Nord Stream 2. Reakcja Europy - od przywódców po ulicę - była, jak pamiętamy: Trump to militarysta, faszysta, dąży do wojny, a przecież jest tak fajnie, miło, coraz przyjemniej, a Rosją się cudownie robi biznesy, a NS2 to projekt biznesowy, nie polityczny. W końcu USA nałożyły sankcje na NS2 (zdjął je Biden). Jak wiemy, Trump miał rację. A gdy wrócił, lepiej przygotowany do prezydentury, to zaczął twardo wymuszać to, na czym mu zależy. Dodajmy do tego - wielce prawdopodobną u bufona - urażoną miłość własną. "Miałem racje, nie posłuchaliście mnie, to ja zrobię tak, że tym razem posłuchacie"... Żeby lepiej to zobrazować, dam przykład: sądzę, że gdyby Putin zaatakował za kadencji Trumpa, to już byłoby po wojnie. Trump dałby Ukrainie każdą potrzebną broń, bez ograniczeń w jej używaniu. Dlatego, że zostałby urażony w miłości własnej. Bo Putin zapewniał go, że nie zaatakuje, a Trump publicznie powtarzał, że mu wierzy. Atakując Ukrainę Putin wystawiłby Trumpa na śmieszność, uraził jego miłość własną... Może zresztą dlatego poczekał na koniec kadencji Trumpa? Może się bał jego nieprzewidywalności? Teraz mamy taką sytuację, że urażony Trump postanowił dopiąć swego ws. wymuszenia na Europie, by ta w końcu wypełniała zobowiązania wobec NATO i by była w stanie sama się bronić. Do tego dochodzi miłość własna - "obiecałem, że zakończę wojnę, to ją zakończę". Jest pytanie o rywalizację z Chinami. Czy co tu widzimy to tylko bufonada Trumpa i niekontrolowana nieobliczalność czy też precyzyjnie realizowany plan dobrze wpasowany w osobowość prezydenta? Wyobraźmy sobie - to wersja optymistyczna - że Trump jest jaki jest, ale kontroluje swoją pobudliwość i bufonadę dla realizacji zamierzeń strategicznych. A zamierzeniem tym jest wymuszenie na Europie zbudowania takiej siły wojskowej, by USA mogły znacząco zmniejszyć zaangażowanie w Europie, zwiększyć w Azji i liczyć na pomoc Europy w razie problemów z Chinami? A co, jeśli to Chiny pchnęły Rosję do napaści na Ukrainę po to, by USA zajęły się tą właśnie kwestią i odpuściły/nie były wstanie podjąć zdecydowanej rywalizacji na Dalekim Wschodzie? I co, jeśli Amerykanie zdają sobie z tego sprawę?
  41. 1 punkt
    Coś mi się edytor psuje oj oj, nie dałbym sobie ręki uciąć https://wiadomosci.wp.pl/niemiecka-rafineria-chce-ropy-z-rosji-premier-brandenburgii-reaguje-7131942594161152a Musimy się jeszcze dużo nauczyć jeśli chodzi o geopolitykę, także nie uczyłbym mocarstwa jak się to robi To co On robi ma niestety dla nich sens i jest obliczone na stworzenie pewnych dylematów. Swoją drogą tym który prowadzi politykę USA jest: https://foreignpolicy.com/2025/03/05/elbridge-colby-confirmation-hearing-trump-pentagon-cotton-ukraine-iran Ten sam, który już wspominał o odwróconym Nixonie od dawna, a nawet też u swojego znajomego na kanale https://www.youtube.com/watch?v=ZM3VHx_wOZs Niby tak, my to niby wiemy, ale nie chodzi tylko o to czy ruscy się opowiedzą po stronie USA tylko czy Chiny będą pewne, że nie Popatrz co robi Trump. Chłoszcze publicznie UA, a ruskich nie, czyli co, już się dogadał z Putinem, nie? Może tak, może nie. Chińczycy będą myśleć. Czy to może być istotne? Przeczytaj poniżej:
  42. 1 punkt
    Wzajemnie! Wszystkiego Najlepszego! Samych sukcesów i pomyślności w Nowym Roku 2025! Dziękuję za Wasz wkład w rozpowszechnianie wiedzy i kłaniam się nisko
  43. 1 punkt
    Niestety, jeszcze nie. Tymczasem jest ścigany, a policja (gdyby ktoś nie kojarzył) publikuje wizerunek: Ścigany nieźle pewnie się ubawi przy wigilijnym stole w ZEA, czy jakoś tak. Na marginesie dożyłem ciekawych czasów: list gończy za posłem na Sejm. Gdyby to ode mnie zależało, to spuściłbym ze smyczy całą sforę psów - tych, które przegryzają tchawice - ale w tym kraju psy jakieś takie wykastrowane*... * Najlepiej wychodzi im pałowanie kobiet, czy jakoś tak.
  44. 1 punkt
    Zależy to od definicji, a definicja, szczególnie w tym przypadku, od kontekstu. Ten kontekst sam zaproponowałeś: I w takim kontekście musimy zdefiniować znaczenie "work" i "life" w odniesieniu do "tych dawnych czasów", kiedy nie było Amazonów i Biedron i Urzędów d/s Pierdołologii, obowiązkowych dupogodzin i innych takich.. Można to zrobić np. tak: "work": wszystko, co musimy zrobić, żeby przeżyć na przeciętnym poziomie, a czego bez tego przymusu byśmy nie robili; "life": cała reszta, czyli wszystko co byśmy robili, gdyby przymusu nie było. Dlatego dałem przykład kota, który zamiast wygrzewać się na piecu, gdzieś tam w zimnym kącie siedzi w zasadzce, chociaż nie musi, bo michę ma cały czas pełną. Poluje, bo dla niego to "life", a nie "work". To nie jest dla niego praca, bo polował będzie niezależnie od tego, czy jest głodny, czy nie, tyle że w pierwszym przypadku motywacja i nagroda będą większe. To jego natura i jego życie. Polowanie jest częścią natury hs, teraz też, tyle że w większości przypadków polowanie na zające, jelenie i mamuty zastąpione zostało przez polowanie na okazje w sklepach i takie inne sprawy. Zresztą, jak przypuszczam, jesteś archeo... Ile w tym jest "work", a ile "life"? Hmm? Wysiłek i ryzyko nie są właściwymi kryteriami - świadczą o tym np. kolejki na Mt Everest. I wysiłek, i ryzyko, są podobne dla włażących tam turystów i dla Szerpów, ale dla pierwszych jest to "życie", a dla drugich "praca" (przykład dosyć ekstremalny). Czyli podział jest sprawą w dużym stopniu indywidualną, chociaż poddającą się statystyce, bo np. raczej trudno byłoby znaleźć kogoś, kto po magazynie Amazona będzie ganiał, jeśli konieczność go do tego nie zmusi. Itd., itp. Sporu by nie było, gdyby te 19 i 40 h dotyczyło np. "czasu na wykonanie wszystkich czynności koniecznych do (itd.)", bez wprowadzenia kryterium work-life balance (zresztą nie raz tu o tym pisałem). No i to by było historycznie neutralne, bo czas, w przeciwieństwie do "pracy", jest pojęciem i kryterium historycznie niezmiennym i bardziej obiektywnym, chociaż też są sytuacje, kiedy trudno odróżnić czas "netto" (konieczny) od "brutto" (faktycznego).
  45. 1 punkt
    Hmm, trochę jestem sceptyczny, bo jak patrzę do źródła, to jak dla mnie wzory nie mają kontekstu geometrycznego, ale kwantowo-statystycznego. Inaczej mówiąc, nie mówią wprost, jak wygląda sam foton, ale jak wygląda reakcja otoczenia na jego kształt. Dość okrężna metoda jak na opisanie "dokładnego" kształtu fotonu
  46. 1 punkt
    Też liczyłem np. na attosekundowe pomiary przejść atomowych jak https://science.sciencemag.org/content/328/5986/1658 O fotonie rzeczywiście niewiele wiemy, np. dlaczego ta konfiguracja pola EM nie dysypuje (podejrzewam że moment pędu jest kluczowy jak fala typu wir za śrubą okrętową), jaki ma mniej więcej rozmiar/ile trwa proces emisji (attosekundy) ... Jest kilka odważnych artykułów jak "Einstein’s Photon Concept Quantified by the Bohr Model of the Photon" https://arxiv.org/pdf/quant-ph/0506231.pdf "1) Its length of λ is confirmed by: – the generation of laser pulses that are just a few periods long; – for the radiation from an atom to be monochromatic (as observed), the emission must take place within one period [10]; – the sub-picosecond response time of the photoelectric effect [11]; 2) The diameter of λ/π is confirmed by: – he attenuation of direct (undiffracted) transmission of circularly polarized light through slits narrower than λ/π: our own measurements of the effective diameter of microwaves [8,p.166] confirmed this within the experimental error of 0.5%; – the resolving power of a microscope (with monochromatic light) being “a little less than a third of the wavelength”; λ/π is 5% less than λ/3, [12];" Też polecam np. https://www.researchgate.net/publication/351493979_The_quantum_and_electromagnetic_process_of_photon_emission_by_the_hydrogen_atom - zaczyna od gęstości elektronu w jednym orbitalu, ewoluuje ją do drugiego i bada kształt wynikłej fali EM.
  47. 1 punkt
    Są podejścia qubitów na solitonach topologicznych np. poniżej z https://www.science.org/doi/10.1126/sciadv.abp8371 dla ciekłych kryształów , może warto też w stronę topological quantum computers - owszem mam na uwadze, szczególnie że preparacja stanu tam jest bardzo symetryczna: łatwo ulepszyć do 2WQC.
  48. 1 punkt
    To bardzo ubogo dostrzegasz połączenie. Łączy ich o wiele więcej. Dzieli w zasadzie jedno: lewica - walka klas, nazizm - walka narodów. Podobieństwa: - przymus - etatyzm - duże wydatki na aparat represji - szukanie wrogów - wodzostwo - biurokracja - osiąganie celów przy pomocy bojówek.
  49. 1 punkt
    Dzisiejszy konserwatyzm to wczorajszy progresywizm, a dzisiejszy progresywizm to jutrzejszy konserwatyzm. Jest powód, dla którego nikt nie dyskutuje nad przywróceniem pańszczyzny, a prawa wyborcze dla kobiet są oczywistą oczywistością.
  50. 1 punkt
    Też mam takie wrażenie;) Po dobroci: wciskają nazizm na lewo i prawo, ale nikt ich nie chce, OK, zresztą ja tam (też po dobroci:) ) mogę machnąć ręką i zgodzić się, jeżeli większość naukowców zdecydowanie będzie nalegać na tę wersję ze "skrajną prawicą". Nie przywiązuję wagi do etykietek:) Tylko, że dla mnie najważniejsza jest ta oś wolności gospodarczej i wtedy mi się kłóci, bo oni nie byli zwolennikami wolności gospodarczej. Ano właśnie, lewicę i nazistów łączy rewolucyjność... P.S. Dla ścisłości: skrajną lewicę i nazizm łączy rewolucyjność.
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...