Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Ranking


Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 24.08.2024 w Odpowiedzi

  1. 3 punkty
    Dziękuję, w takim razie nie znikam. Pozdrawiam wszystkich wspierających.
  2. 3 punkty
    Elementarna matematyka to szkoła podstawowa. Uważam, że na tym poziomie powinno się uczyć matematyki intuicyjnej, praktycznej i rekreacyjnej. I obowiązkowo procenty składane. Podstawy rachunku prawdopodobieństwa. Ale faktu, że połowa ludzi ma iloraz inteligencji poniżej średniej nie przeskoczymy Ojej, chodziło mi oczywiście o szkołę podstawową a nie poziom matur Moje doświadczenia są takie, że za bardzo przejmujemy się dolnymi 50% a za mało górnymi 5% na których opiera się działanie tego świata. Tworzono szkoły specjalne dla upośledzonych zamiast szkół dla wybitnie uzdolnionych.
  3. 3 punkty
    Stało się zatem, zakupiłem niedrogo - jedynie trzy dychy (czyli paczka fajek i piwo ) - wersję cyfrową Fizyki. Wiecie zapewne, że wersja cyfrowa to nie to samo co defloracja nowej książki w wersji klasycznej; kiedyś uwielbiałem zapach dziewiczych stron, ale z wiekiem zmysły tracą tę ostrość... Czym zatem jest ta książka o "wspaniałych eksperymentach dla dzieci"? Zdecydowanie nie jest to książka dla dzieci. Choć napisana przystępnie w stylu książki kucharskiej, w której wypunktowane jest co potrzeba, co z czym i jak długo, to raczej jest to przewodnik dla sporego grona edukatorów, nauczycieli, a przede wszystkim przeogromnej rzeszy RODZICÓW, którzy moim skromnym zdaniem powinni być głównymi odbiorcami tej publikacji. Jeśli interesuje kogoś dla jakich dzieci, to odpowiedź jest prosta: od "wczesnych" przedszkolaków do "późnych" nastolatków, przy czym potencjalnym rodzicom polecałbym takie demonstracje jak najmłodszym pociechom; wspólna zabawa i inspiracja od najmłodszego to chyba najlepsza recepta na zdrowy rozwój pociechy i dumę rodzica. Na czym polega "wspaniałość" tych eksperymentów? Są naprawdę wspaniałe swoją "zwyczajnością", bo na każdy z nich wystarczy średnio wyłożyć kilka złotych (nawet nie paczka fajek ). Przepisy są proste i czytelne, poradzi sobie z każdym z nich nawet najbardziej zatwardziały "humanista", któremu matematyka czy fizyka stawia włosy na karku, a kalkulator powoduje zgrzytanie zębów. Eksperymenty podzielone są na "działy" jak w klasycznych podręcznikach fizyki, ale uprzedzam potencjalnych "humanistów", że to zdecydowanie zaleta, a nie wada. Każde z doświadczeń zakończone jest ramką z "wyjaśnieniem", co zdecydowanie jest dobre dla potencjalnego rodzica, choć moim skromnym zdaniem ramki te są zbyt przykrótkie - autorka mogła posilić się o nieco dłuższe objaśnienia, unikając przy tym (by nie zniechęcać rodziców "humanistów" ) terminów takich jak kohezja czy adhezja. Uważałbym też z boraksem ("magnetyczny szlam") gdybym miał wnuka (którego nie mam), bo grzebanie w takim szlamie malutkimi rączkami niekoniecznie musi być zdrowe... Na koniec: choć sporo rzeczy niekoniecznie podoba mi się w tej publikacji, to zdecydowanie polecam ową każdemu rodzicowi, który być może nie podejrzewa nawet, że może mieć w domu malutkiego potencjalnego Einsteina.
  4. 3 punkty
    Wszystkiego dobrego w 2025 roku. Spełnienia marzeń, życzeń, planów i postanowień. Niech Wam się wiedzie. Ania, Jacek i Mariusz « powrót do artykułu
  5. 2 punkty
    Dlaczego są zdziwieni inną wagą przedmiotów? Ja mam ogród i nie będę używać tych samych narzędzi co mężczyzna, bo są dla mnie za ciężkie. Część mamy w wersji dla mojego męża i dla mnie. A nasz nastoletni syn, właśnie stał się tak silny jak ja, i niedługo będzie silniejszy. Więc jeśliby mnie pochowano ze szpadlami i innymi narzędziami, a obok mojego męża to też wyjdzie im ta sama obserwacja. "Kobiety narzędzia dla nastolatków" i podział pracy. Kobiety lżejsze, mężczyźni cięższe prace. Czaaem studentom by się przydały te prace społeczne jak w pierwszych latach komuny, gdy nakazem partii pomagali w polu, mieliby lepszy kontakt z realną, ręczną pracą i rzeczywistością.
  6. 2 punkty
    Właśnie zacząłem czytać „Chrześcijaństwo. Triumf religii" P. Heathera. Po pierwszych kilkudziesięciu stronach zapowiada się rewelacyjnie. Już teraz mogę polecić i zachęcić PT Kolegów A w kwestii doboru naturalnego w kontekście religii pozwolę sobie przytoczyć opis znajdujący się okładce tejże książki. Z czym innym mamy tutaj do czynienia, jak nie z doborem naturalnym (podkreślenie moje): "Przez pierwsze trzy stulecia istnienia chrześcijaństwo systematycznie zdobywało wyznawców, lecz wciąż było tylko jednym z wielu wyznań świata rzymskiego. Dopiero pozyskanie cesarza Konstantyna i status religii państwowej sprawiły, że odniosło spektakularny triumf. Tysiąc lat później chrześcijańscy władcy panowali już w całej Europie, a religia ta była mocno zakorzeniona w świadomości społecznej. Jak jednak dowodzi Peter Heather, wcale nie było to przesądzone. Chrześcijaństwo musiało toczyć nieustającą walkę zarówno z odstępstwami we własnych szeregach, jak i z innymi wyznaniami. Od kryzysu, który nastąpił po upadku cesarstwa rzymskiego, wskutek czego samo przetrwanie tej religii wisiało na włosku, po zdumiewającą rewolucję z XI wieku, która uczyniła papieża głową olbrzymiej międzynarodowej organizacji, Heather śledzi kameleonową zdolność chrześcijaństwa do samookreślania się na nowo oraz jego niezwykłą umiejętność mobilizowania i wykorzystywania swych sił. Sukces chrześcijaństwa polegał nie tyle na zdefiniowaniu zasad wiary, ile na przeistoczeniu jej – za sprawą uczonych i prawników, prowincjonalnych funkcjonariuszy, misjonarzy na odległych rubieżach kontynentu – w instytucję sprawującą religijną władzę niemal nad wszystkimi narodami średniowiecznej Europy. Oto tajemnica jego niezwykłego powodzenia."
  7. 2 punkty
    To brzmi wręcz niewiarygodnie. Wiele razy zastanawiałam się czemu działanie łazików, czy lądowników zawodzi skoro były masy testów. Jedną z pierwszych spraw, które przyszły mi do głowy, spraw oczywistych, było to, że podłoże na lżejszych ciałach niebieskich jest luźniejsze z racji na grawitację. Ale myślałam ... "bez przesady, przecież to niemożliwe, żeby naukowcy nie wzięli tego pod uwagę, to jest tak oczywiste, że dziecko musiałoby o tym pomyśleć gdyby zabrało się za ten problem". Dlatego nigdy nie wspominałam nawet o tej sprawie np. w rozmowach. Naprawdę nie uważam się za geniusza - wręcz przeciwnie. Dlatego tym bardziej jestem w ciężkim szoku, że całe sztaby naukowców nie brały tego pod uwagę.
  8. 2 punkty
    chciał zostać emerytowanym zbawcą narodu, a został emerytowanym* zdrajcą narodu... * - nie do końca niestety (https://wiadomosci.wp.pl/fragment-wywiadu-teresy-toranskiej-z-jaroslawem-kaczynskim-z-1994-roku-6037862128198273a) [...] No i tyle.
  9. 2 punkty
    Pozornie. Jako wsad biologiczny. A można go różnie kształtować, choćby przy pomocy socjotechnik - vide wielkie zwycięstwa totalitaryzmów w XX w. Problem, że my nie wiemy jaka jest ta skala nieprawidłowości. Właśnie. Mentalnie bliżej nam do wschodu niż do dojrzałych demokracji. A niby wszystkim zależy, żeby dążyć do dobrego. Jaki cały aparat? Służby, policja? Pisowska przybudówka czyli CBA nadal w grze, mniej lub bardziej udane kompromaty na Giertycha, te "kontrolowane" przecieki, rozgrywki koterii w służbach nad którymi zupełnie nie panuje ciapa Siemoniak. Wierchuszka Policji, która tylko czeka na powrót Pis, który zapewniał im bezkarność. Pseudosądy typu Izba kontroli czy obecny TK. Prezydent i prezydent-elekt jak go zwą, których głównym zadaniem jest niszczenie Tuska. Dziennikarze? Presstytutki , które dobrze ssały z FS, vide afera Suwarta, Stanowski, Mazurek. Dosyć brudna próba przejęcia Polsatu. Nie mówię, że wszyscy dziennikarze ale o obiektywizm coraz ciężej. Nigdy jeszcze żaden rząd nie działał w tak wrogim politycznie środowisku, z tak słabymi kartami. Ps. W piątek, w Respublice, naczelny pitbull prawicy czyli Ziemkiewicz rozwodził się nad szeroką koalicją ugrupowań "prawicowych" Pis-konfa-braun aby uzyskać te 308 głosów potrzebnych do zmian Konstytucji. Wygrana takiej koalicji może oznaczać, że wybory 2027 r. będą tymi ostatnimi jakie znamy.
  10. 2 punkty
    Bardzo dobra wiadomość. Polecam zapoznać się i używać europejskie wyszukiwarki np. Qwant i Ecosia. Aktualnie bazują na Bing, ale od nowego roku przechodzą na OWI stając się pierwszymi poważnymi europejskimi konkurentami dla miłościwie nam dominujących bigtechów.
  11. 2 punkty
    4o jest pod względem takich fuckupów modelem wybitnym. GPT-4.5 wypada dwukrotnie lepiej w testach na halucynacje a niedługo pojawi się GPT-5, więc istnieje szansa, że będzie to szło w lepszym kierunku. Najlepszą opcją na teraz, kiedy potrzebne są autentyczne informacje, są wszelkie wersje "Deep Research", bo o ile halucynacje nadal tam są to dużo rzadziej plus wszystko jest dobrze podlinkowane, a sam model ma dużo więcej zasobów i pseudo-autorefleksji, żeby wyłapać błędy (dzisiaj, nawet podczas zwykłej rozmowy z o3 bez deep research zauważyłem przypadkiem jedno z jego "przemyśleń": "I'm checking a previously found article titled Elderberry juice as a novel functional product, and something stands out. It mentions 30.85 mg of Cy-3-GE per mL of juice, which seems unusually high, almost too good to be true — that could potentially be a typo. This would convert to 30,850 mg per liter, which seems unrealistic. Perhaps they meant mg per 100 mL instead? I'll double-check the context to clarify this and ensure accuracy. Something doesn't quite add up."). Nie zdarzyło mi się osobiście przyłapać Gemini 2.5 Pro na czymkolwiek, chociaż na pewno jakieś fragmenty, z których nie korzystałem, miały błędy. o3 Deep Research miał kilka gorszych momentów, ale generalnie jest to absolutnie nieporównywalne do 4o.
  12. 2 punkty
    4o jest tragiczny pod względem "inteligencji", potrafi za to ładnie pisać i sprawia wrażenie, że ogarnia (chociaż w benchmarkach dot. kreatywności też wypada słabo). Nowa wersja R1 jest bardzo dobra. Wersja hostowana w USA jest dostępna za darmo na https://chat.together.ai/. Z amerykańskich darmowych najlepszy jest Gemini 2.5 Flash i Sonnet 4, pierwszy chyba nie ma limitu wiadomości, drugi na pewno tak. Benchmarki: https://scale.com/leaderboard, https://artificialanalysis.ai/, https://simple-bench.com/
  13. 2 punkty
    A nie mógł kolega prościej, że głosujmy na Trzaskowskiego? No bo rozumiem, że Jezus raczej nie wchodził w ustawki, prawda? Oczywiście mogę się mylić...
  14. 2 punkty
    Czasy takie, że (bez urazy uczonych węgierskich) brzmi to jak dowcip o uczonych radzieckich; dla pamiętających to i owo: mucha, idi! (nie to, żebym popierał tezę, że wzbudzanie sympatii do psów to ukryty przekaz sympatii dla potencjalnie pałujących, którzy w rzyć przywalą nie bardzo chcącym dożywotniej władzy victora; w końcu każdy orze jak może - niektórzy już produkują czapeczki w domu i nie sprowadzają z Chin - czapeczki sugerujące trzecią kadencję po 50 dolców; najśmieszniejsze, że to się sprzedaje, ale jakoś mnie nie dziwi). Tłumaczenie (z tajnego języka naukowców): być może jest to statystyczny szum, ale χuj wie. P.S. Współczuję "właścicielom" psów, których relacje z czworonogami można sprowadzić do relacji człowiek – dziecko. Było u mnie wiele psów (kwestia wieku), ale żaden/ żadna to nie było "dziecko". Trochę więcej niż trochę od psów się nauczyłem. Ed.: Jak durnym trza być, by swoje braki sprowadzać od "rządzenia Światem" do "rządzenia psem"? Ludzie to jednak głupie małpy. O pomarańczowej już chyba nie wypada wspominać (bo nie uda się podwójnie odwrócony nelson, czy coś tam podobnie idiotycznego: w końcu małpa jest naga i pomarańczowa, choć wiem, że głupszych małp nie brakuje, vide DEMOKRACJA ).
  15. 2 punkty
    Weganinem czy wegetarianinem jest teraz łatwo zostać, znacznie łatwiej niż te 20-30 lat temu. Ja trzymam kciuki za mięso z hodowli komórkowej, by w końcu miliardy zwierząt rocznie przestały być torturowane na fermach i w rzeźniach. Bo katowanie zwierząt całymi miesiącami i latami, obdzieranie żywcem ze skóry, gotowanie żywcem i inne rzeczy, których doświadczają, nie świadczy zbyt dobrze o kondycji moralnej ludzkości.
  16. 2 punkty
    Przecież ten manewr Nixona to było przyjście na gotowe. To jest trochę mit. Nie było nigdy żadnej przyjaźni między Chinami a ZSRR. Już w 1949 r. Stalin wykazywał zaniepokojenie co się dzieje w Chinach. Jak Mao pokonał Czang Kaj-szeka, ten wykazał pewną uległość wobec Stalina, akceptując przywileje i koncesje z jeszcze carskiej Rosji Śmierć Stalina i słynny referat Chruszczowa Mao ocenił jako ostateczną zdradę komunizmu. Co więcej, Mao wsparł rewolucyjne wtedy wystąpienie Gomułki, i że jak się powtórzy w Polsce scenariusz z Budapesztu, to Chiny nie zostaną bierne. Później już było ostrzej, a "chwilowy" pik to była wojna ussuryjska 1969 r. I zapytanie ambasady ZSRR w Waszyngtonie jak USA zareaguje na radziecki atak na chińskie instalacje nuklearne..(podobno USA pytanie zignorowało). Chińskie zbliżenie z USA było możliwe tylko dlatego, że ZSRR nadal utrzymywał w planach sztabowych atak przy użyciu 50-60 dywizji na Chiny z okolic Mongolii. A miłujący twardy komunizm chińscy kretyni zaczęli się wykańczać się rewolucją kulturalną. Namacalnym faktem jest stacjonowanie aż 14 radzieckich dywizji w okolicach Bajkału, w tym 7 pancernych Pierwsze konkretne zbliżenie z USA to wizyta Breżniewa w 1973 r. i "ostrzeżenie" amerykańców o zapędach Chińczyka Tyle, że przyszedł wtedy Deng Xiaoping i jego program modernizacji kraju i otwarcia na świat. I owszem, obecnie Chiny zmagają się z ogromnymi problemami w postaci kryzysu demograficznego i bańki na rynku nieruchomości. Ale obecne Chiny to nie jest dawny młodszy partner w komunizmie z czasów młodego Mao i Chruszczowa. To kraj o pkb o ponad 9 x wyższym niż RoSSja. Która się w znacznym stopniu utrzymuje na powierzchni dzięki Chinom, jako tania stacja paliwowa i importer podstawowych technologii... Mądrzy ludzie w USA to rozumieją, z tym, że wielu głównych organistów w polityce to są ludzie realizujące swoje własne interesy vide Musk/Thiel, prymitywnych ideologów lub zwykłych kretynów. Jak chociażby forsowanie przez MAGA Petera Marocco na szefa USAID. Tam też są jaja z wymianą zamków i siłowymi przepychankami jak u nas. Tyle, że tam MAGA napiera. Marocco jako wysoki urzędnik USA jakieś 8-9 lat temu na Bałkanach nawiązał kontakty (liczne) z Miloradem Dodikiem, serbskim zbrodniarzem wojennym, który bojowo szlifował Igora Striełkow vel Girkina, pierwszego "ministra wojny" "Donieckiej Republiki Ludowej". Tzw. turbo patriota Girkin jest ścigany przez MTK za zestrzelenie malezyjskiego Boeninga nad Donbasem w 2014 i militarnego prekursora tej rebelii. Obecnie odsiaduje kilkuletni wyrok w łagrze za zbyt otwartą krytykę niezwyciężonej rosyjskiej armii, która ponosiła katastrofalne straty pod Bachmutem (osobiście lubiłem jego monologi piwniczne/chyba bał się wypadku na balkonie/, w których jako gorący patriota jebał armie rosyjską za totalne nieudacznictwo). Marocco z Dodikiem spotykał się wiele razy + wykonał tak ordynarny zgrzyt w Srebrnicy, że Departament Stanu US go w końcu odwołał. Teraz wraca wzmocniony, zausznik Trumpa. Marocco uważa się za rycerza krzyżowego i uważa, że katolicy i protestanci to miękkie faje, a jedyne mocne wobec islamu? innych? jest tylko prawosławie vide Serbia/Rosja. Pierwsze co zrobił po powrocie to kontakty z ludźmi Orbana. Co też tłumaczy dlaczego Wiktator tak kopie pod UE. Banda kretynów lub/i agentów.
  17. 2 punkty
    Goebbels lubi to. Już dawno to wiedział. I dlatego tak ważne jest kto kontroluje większość mediów, a nie czy jakiekolwiek (mniejszościowe) alternatywy. Również to: co dotyczy większości Was tutaj Dobrze wykształconych, o zdolnościach analitycznych, i zmanipulowanych Tzn. ja tylko tak na podstawie artykułu
  18. 2 punkty
    pomogę i streszczę. pewnego dnia łowcy wrócili do jaskini z polowania i wpadli na genialny pomysł, że aby w spokoju rozerwać się po pracy wydzielą dolną część jaskini i powiedzą kobietom i dzieciom że tam mieszka moc i że nie mogą tam schodzić. Od tego czasu kobiety pozostawały u wejścia jaskini zajmując się opierunkiem i gotowaniem i pilnowaniem niegrzecznych dzieci a łowcy odwiedzali dolną część jaskini gdzie śpiewali, tańczyli, może nawet coś palili(tego nie wiem), dla zabawy ulepili nawet żółwia, może nawet postawili kulę na jego grzbiet! ale chyba spadła bo jej nie odnaleziono. Od tego czasu też jak kobiety pyskowały albo dzieci denerwowały, łowcy straszyli ich że jak będzie tak dalej to przyjdzie MOC i poustawia towarzystwo. Po jakimś czasie łowcy zrozumieli również że w zasadzie nie muszą polować osobiście, mogą się skupić jedynie na dystrybucji MOCy dla biednego ludu. koledzy z innych jaskiń oczywiście pozazdrościli i zrobili własne startupy. Taki był początek i taka jest teraźniejszość religii. Wiara to oczywiście co innego, to wewnętrzna, genetyczna potrzeba większości ludzi, a religia kanalizuje i nakazuje jak to robić. religia to wymysł spostrzegawczych ludzi którzy postanowili wykorzystać tą wiarę do budowy organizacji
  19. 2 punkty
    Wyjątkowo spokojnych, cudownie rodzinnych, pełnych radości i ciepła Świąt Bożego Narodzenia. Życzą Ania, Jacek i Mariusz « powrót do artykułu
  20. 2 punkty
    To byłoby niezwykle długo (tak między 10 s a 23 s; pomijam niepoprawne zastosowanie dywizu czy cuś tam ). Chodzi raczej o 10-23 s, ale możecie Drodzy pisać też bardziej po "informatycznemu": 10e-23 s. Hmm. Cały rząd wielkości szybciej byłoby chyba bardziej odpowiednie, choć szybkość i prędkość trudno zestawiać z czasem - to "niekompatybilne" wielkości. Bardziej poprawnie byłoby: "rozpadają się w czasie o cały rząd wielkości krótszym niż czas..." (nie sięgałem nawet do źródła, ale zapewne o to chodzi). P.S. Aniu i Mariuszu. Dziękuję.
  21. 2 punkty
    ??? Najbardziej zużywająca energie i najbardziej niebezpieczna część działalność łowcy-zbieracza nie była pracą? Popełniasz błąd ahistoryzmu. Chyba trochę się nie zrozumieliśmy. Nie każdy wysiłek, nawet połączony z ryzykiem, jest "pracą" we współczesnym sensie - fabryczna taśma, Amazon, korporacja, kasa w Robalu itp. - a z tym przecież porównujemy. Mój kicior, zamiast grzać się na piecu, od kilku godzin siedzi w najzimniejszej części chałupy, żeby upolować szczura, który mi się przypętał. Czy on "pracuje"? No raczej nie. Czy "pracowałem", kiedy np. pętałem się po jakichś błotach, pokrzywach po uszy, obgryzany przez stada biebrzańskich czy kampinoskich (skur... wyjątkowe!) komarów, żeby fotki napstrykać? No ni cholery. To samo bym robił, gdyby mi za te fotki nie płacili. Zresztą z reguły nie wiedziałem czy zapłacą, bo unikałem zleceń, zwykle pstrykałem co mi się zachciało, a później szukałem chętnych. "Pracą" byłoby dla mnie robienie mordek do dowodów czy jakieś śluby i inne takie, bo to mnie zupełnie nie bawiło. Jak odczuwał swoja pracę ("pracę") pierwotny myśliwy? Jak ten mój kot albo ja w pokrzywach? Czy jak poganiany sekundowymi normami zapierdalacz w Amazonie albo korpoludek, który już w niedzielę dostaje skrętu kiszek, bo jutro znowu poniedziałek... Odpowiedź jest raczej oczywista, i to jest ta różnica. Nie jedyna, bo jest jeszcze alienacja pracy (Marx, ale sensowne), natychmiastowa nagroda i inne takie. Ta różnica nie ma związku ani ze zużyciem energii, ani z ryzykiem, a jedynie z wewnętrznym odczuciem. Ile, stosując takie kryteria, w tych statystycznych 19 godzinach było "Amazona", a i ile "kota"? A jakie proporcje są teraz w statystycznych czterdziestu? Ta godzina to "Amazon". "Kota" było (i jest) dużo, ale tego nie liczę, bo do tego mógłbym dopłacać nawet. Od kiedy pamiętam nie miałem czasu (i teraz też nie mam), żeby porządnie się ponudzić
  22. 2 punkty
    @Ergo Sum z czego śmieszkujesz? W znakomitym przewodniku turystycznym Józefa Nyki pt. Tatry, wyd. 1994r. (ledwie 30 lat temu) jest znamienne zdanie : "powyżej Hali Gąsiennicowej (1500 m.n.pm.) nie ma miesiąca, który nie miałby opadu śniegu". Zadałem wprost, raptem miesiąc temu pytanie człowiekowi, który robi od lat profesjonalne pomiary w Tatrach, czy to zdanie sprzed 3 dekad jest nadal aktualne? Niestety, ale nie jest. Dyskusja była w kontekście zanikania tatrzańskich śnieżników, które są jeszcze bardziej wrażliwe na ocieplanie klimatu, niż alpejskie lodowce. Góry, mimo swej wizualnej potęgi, to jednak bardzo wrażliwy ekosystem, gdzie takie zmiany widać najszybciej.
  23. 2 punkty
    Rosja jest krajem bandyckim, w którym rządzą niepodzielnie od lat siłowicy wywodzący się ze specsłużb, armii i służb mundurowych oraz siłowarchy. Najbardziej medialnym i spektakularnym w swym działaniu siłowarchem był Prigożyn. Bandyta, który stał się "kucharzem Putina". Na 2-mce przed jego słynnym rajdem, poświęciłem godzinę czasu na obejrzenie wywiadu z tym zbrodniarzem. Dawny błatny, który kokosów dorobił się na cateringu dla wojska, parząc herbatkę, rozprawiał szczegółowo o ilości amunicji artyleryjskiej, jaką powinna otrzymać jego "armia", w celu zdobycia Bachmutu. Powiem, całkiem fachowo prawił, wyrobił się. Nic to, że przetracił pod Bachmutem przynajmniej 40 tyś ludzi w tzw. mięsnych szturmach. Nie zapomnę ujęć z UA drona, jak jego dowódcy posłali na pewną śmierć, w mięsnym szturmie, kompanię ludzi. W 2 min naliczyłem ponad 80 trupów...takich dowódców to na widłach się powinno wynosić. Tyle, że to pewnie były zeki... Tam nie ma żadnej ideologii, ani prawicowej ani lewicowej. To bandytyzm, zło w czystej postaci. Mafijne państwo bez żadnej ideologii. Co ciekawe, taki obrót sprawy, już 30 lat temu przewidział i opowiedział w jednym z wywiadów, Dżochar Dudajew. Był jedynym Czeczeńcem, który doszedł do stopnia generała w Armii Radzieckiej. Ciekawie się ten wywiad z Dudajewem słucha. Dla niewierzących drażnić mogą wtręty filozoficzno-religijne ale konkluzja jest jedna - Rosjanie to społeczeństwo bez ideologii, których jedynym wektorem działania jest napadanie na innych. Ot imperializm. I to mówił 30 lat temu. Ps. Dudajew jest pewnie skremowany ale inaczej pewnie by się przewracał w grobie gdyby widział jak skundlili się jego rodacy w postaci bandy Kadyrowa....
  24. 2 punkty
    Mam nadzieję, że na waszej trasie są Budy i macie w planach wizytę u Króla: https://pl.wikipedia.org/wiki/Budy_(powiat_moniecki) https://www.google.com/search?channel=fs&client=ubuntu&q=krol+biebrzy Jeśli nie, to warto zmienić trasę I to koniecznie. A może właśnie u niego jesteście? Pozdrowienia dla Was, Krzysztofa, łosi, wilków...
  25. 2 punkty
    Reakcja na zasadzie: nie znam się, ale sobie pokpię. Cieszy Cię anomalia od średniej czterdziestoletniej, a nie widzisz tendencji z ostatnich 20 lat? W tym tempie za kolejne 40 lat wilgotność spadnie do -4,5% od średniej z wykresu. Dla nie biologa wciąż mało, więc się ciesz. Dla biologa tragedia, bo rośliny poniżej optymalnego dla siebie progu wilgotności zahamowują ( i skokowo to się dzieje) rozwój pomimo jeszcze kilkudziesięcioprocentowej wilgotności gleby. Wystarczyła aby od 2013r do 2023 areał uprawy ziemniaka spadł z 350tyś.ha do 150tyś.ha. https://www.topagrar.pl/articles/ziemniaki/koniec-uprawy-ziemniaka-w-polsce-powierzchnia-zmniejszy-sie-az-o-70-2495298 "To koniec uprawy ziemniaka? Powierzchnia uprawy ziemniaków ma zmniejszyć się aż o 70%, wg prognoz, na które powołuję się specjalista z SGGW. Ziemniak potrzebuje określonych warunków do prawidłowego wzrostu i duże ilości wody, a zmiany klimatyczne wpływają na uprawę ziemniaka negatywnie." Ciesz się dalej. Recepta na poziomie ignoranta.
  26. 1 punkt
    Raczej jak Bozon Higgsa Bezpośrednich obserwacji brak, ale wierzymy że autorytety dobrze pomierzyły i policzyły.
  27. 1 punkt
    Heather bardzo interesująco opisuje ewolucję religijną Konstantyna i uważa, że w rzeczywistości był on chrześcijaninem od dziecka, a rzekoma "ewolucja" była wymuszona czynnikami zewnętrznymi podczas walki o władzę. Uważa też, opierając się na sugestii Euzebiusza z Cezarei i postępowania Konstancjusza Chlorusa podczas prześladowań, że i on mógł być chrześcijaninem. I że Galeriusz namówił Dioklecjana na rozpoczęcie prześladowań w ramach walki o wpływy z Chlorusem. W załączeniu przykładowy fragment. Koniec I rozdziału. (widzę, że dodał nie po kolei, ale są widoczne numery stron) Tego jeszcze nie wiem. Dopiero 100 stron przeczytałem. A w kolejce czeka inna książka Heathera: "Odrodzenie Rzymu. Cesarze i papieże. Bój o władzę nad chrześcijaństwem".
  28. 1 punkt
    Średniowieczna kaligrafia i iluminacja w XXI wieku? Dlaczego nie? Opowiedział nam o nich Kamil Bachmiński, kaligraf, iluminator, wydawca, nauczyciel akademicki. Zanim odkrył powołanie do tradycyjnych rzemiosł, przez wiele lat pracował jako grafik i projektant gier, rysował też komiksy. Jego prace możecie podziwiać na Twitterze, Facebooku i Instagramie. A jeśli po lekturze wywiadu przyjdzie Wam ochota spróbować swoich sił w kaligrafii czy iluminacji, zajrzyjcie na https://kaligraf.substack.com/. Jako kaligraf współpracował m.in. z Uniwersytetem Jagiellońskim, Wyższą Szkołą Europejską im. ks. Tischnera, Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, fundacją Chronić Dobro przy opactwie benedyktynów w Tyńcu, Instytutem Polskim w Düsseldorfie oraz Birmingham Pen Museum. Napisał dwa podręczniki kaligrafii średniowiecznej, „Mały przybornik skryby” (2020) i „Drugi przybornik skryby” (2024).  Mieszka w Żywcu. Jak w XXI wieku zostaje się średniowiecznym iluminatorem i kaligrafem? Przypadkiem. Był koniec 2012 roku, zmagałem się z wypaleniem zawodowym. Robiłem grafikę do gier na telefony i miałem tego coraz bardziej dość. Mściła się na mnie młodzieńcza naiwność, kiedy to uległem (dość powszechnemu, jak się okazuje) złudzeniu, że tworzenie gier jest równie ciekawe, co granie. Nie było. Chciałem zająć się czymś bardziej twórczym, a przy tym analogowym. Kiedyś rysowałem komiksy, ale komiksiarz musi pracować szybko, a mi marzył się odpoczynek. Może pisanie ikon? To – wyobrażałem sobie – musi być kontemplacyjne zajęcie. I tak trafiłem do klasztoru w Tyńcu, który miał (i ma do dziś) bardzo bogatą ofertę warsztatową, od zielarstwa po zarządzanie w biznesie. No i ze zdumieniem odkryłem, że jeśli chodzi o zajęcia twórcze, tynieccy benedyktyni oferują, owszem, pisanie ikon, ale też... iluminację, czyli średniowieczne malarstwo książkowe.  I to był grom z jasnego nieba — wychowany na Tolkienie, „Robinie z Sherwood” i grach fabularnych, zawsze miałem słabość do średniowiecza i średniowiecznej sztuki, ale nie przyszło mi do głowy, że ktoś mógłby tego po prostu uczyć ludzi z ulicy; sądziłem, że to wyłączna domena konserwatorów. Zapisałem się więc na tygodniowy kurs iluminacji w Tyńcu. Prowadziła go Basia Bodziony, absolwentka Europejskiego Instytutu Iluminacji i Rękopisów w Angers, postać ogromnie zasłużona dla popularyzacji kaligrafii i iluminacji w Polsce. Pod okiem mistrzyni przygotowałem farby temperowe, zacząłem kopiować swoją pierwszą miniaturę… i szybko zrozumiałem, że chcę robić to dalej. To było dokładnie to, czego było mi trzeba. Ostatecznie uczyłem się u niej przez dwa lata, a potem kolejny rok u innej znakomitej kaligrafki, Ewy Landowskiej. Na marginesie: Basia i Ewa napisały później wspólnie pierwszy po II wojnie światowej polski podręcznik kaligrafii, pod tytułem „Piękna litera”. Kaligrafia sprawiała mi początkowo spore trudności, wynikające głównie z leworęczności. Kiedy już jednak udało mi się je pokonać, okazało się, że praca ze stalówką i gęsim piórem idzie mi całkiem nieźle. Po jakimś czasie Basia zaproponowała mi, ku mojemu bezbrzeżnemu zdumieniu, posadę nauczyciela w swojej pracowni. Zaczynał się właśnie, choć wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem, wielki boom na kaligrafię, który trwa do dziś. I tak to jakoś poszło. W 2020 roku napisałem swój pierwszy podręcznik, „Mały przybornik skryby”, oparty na wzornikach i notatkach poczynionych na potrzeby warsztatów. W zeszłym roku ukazała się jego część druga, obie zostały bardzo dobrze przyjęte. Liczę się z myślą, że moda na kaligrafię w końcu przeminie i niewykluczone, że przyjdzie mi kiedyś wrócić do poprzedniego zawodu — ale póki co nic takiego się nie wydarzyło. Amfisbena ©Kamil Bachmiński Czy kompletne beztalencie graficzne, jak ja, też może się tego nauczyć? Tak. A jeśli mam tę odpowiedź rozwinąć, to muszę zacząć od tego, że znaczenie talentu jest, w moim przekonaniu, przeceniane. Oczywiście, zdarzają się geniusze, którzy pierwszy raz w życiu wziąwszy do ręki ołówek, dłuto czy gitarę, potrafią wyczarować cuda, ale jest ich bardzo, bardzo niewielu. My, zwykli rzemieślnicy, jesteśmy skazani na długie lata nauki, błędów, frustracji i... powolny, ale jednak rozwój. Na szczęście nie tylko oko i rękę da się wyćwiczyć, pewną dozę artystycznej wrażliwości również. Dotyczy to zwłaszcza kaligrafii: pamiętajmy, że przez długie wieki była to sztuka czysto użytkowa. W świecie bez druku tekst jest zrozumiały tylko o tyle, o ile został napisany równo, czysto i precyzyjnie. Miałem swego czasu okazję oglądać rachunki wystawiane w początkach XIX wieku przez urzędników Kompanii Wschodnioindyjskiej. To są prawdziwe kaligraficzne cudeńka, można by je oprawiać w ramy i wieszać na ścianach - a przecież wykonali je „zwyczajni” kanceliści. « powrót do artykułu
  29. 1 punkt
    Proponuję wprowadzić zasadę że wszelkie odniesienia do krajowej polityki ograniczone są do dyskusji w określonych tematach jawnie politycznych, poza którymi zapominamy o "piłkarskich barwach".
  30. 1 punkt
    Wiemy. Po pierwsze, to nie "nieprawidłowości" a bezczelne oszustwo wyborcze, więc skala jest taka aby jako minimum wyszło tyle ile trzeba. A że ciężko to skoordynować, to sporo przegięli. Dalej rżniesz głupa? O bliskości geograficznej decydują ostatnie a nie pierwsze cyfry kodu pocztowego, i w pracy było dokładnie opisane w jaki sposób te grupy lokalne są tworzone. Samo podanie takiego argumentu świadczy o tym, że autorzy polemiki zupełni nie ogarniają tematu, a Ty bezmyślnie powtarzasz. Przy czym mogą być bardzo bliskie miejscowości o odległym kodzie, ale bliski kod zawsze implikuje geograficzną bliskość. Mam wrażenie że ci geniusze z nauk społecznych jako bliskość kodów wykorzystali jakąś normę w przestrzeni {0-9}^5 Akurat w domach opieki i zakładach karnych rotacja w skali czasowej równej odstępowi pomiędzy wyborami jest ekstremalnie mała, a na głosowanie zupełnie nie wpływają czynniki pogodowe itp. Czyli durnie nie przedstawiają żadnych sensowych obliczeń a jedynie deklarację odwołującą się do ich autorytetu Jeśli coś uważają za możliwe do wyjaśnienia, to niech wyjaśniają albo zamilkną. Widzisz Antylogik, największym dowodem oszustw jest absolutnie bezprecedensowa akcja która ma zapobiec przeliczeniu głosów. Prosta kwestia - policzmy 100 komisji wskazanych przez kątka uznanych jako czyste i 100 wskazanych jako brudne. I jeszcze takim detal, że do tej pory policzone komisje nie potwierdziły żadnych postulowanych anomalii na niekorzyść Nawrockiego, a trochę już ich było.
  31. 1 punkt
    Dobra, przekonałeś mnie
  32. 1 punkt
  33. 1 punkt
    Bardzo ważne odkrycie, zwłaszcza w kontekście, że ów bumerang był być może obiektem kultowym. Z tego okresu, kultury oryniackiej pochodzi figurka człowieka-lwa z jaskini Stadel. To wtedy rodziło się myślenie abstrakcyjne, magiczne, religia, wymyślano bogów...a przynajmniej mamy na to dowody archeologiczne.
  34. 1 punkt
    Dla mnie wzorem prowadzenia strony są konfliky.pl. Bez reklam, bo utrzymują się z wpłat na patronite.pl etc. Z tym, że tam jest ogłaszana akcja wsparcia raz na trzy miesiące. Ja osobiście wolę wpłacić raz na kwartał większą sumę niż deklarować comiesięczne wpłaty. Jakoś mniej zobowiązująco ale tam to działa. Wiem, że konflikty.pl to strona bardziej wyspecjalizowana bo ich głównym tematem są militaria i konflikty, ale w rzeczywistości tematyka jest zdecydowanie szersza. Są artykuły rozpalające emocje i dyskusje (jak np. te dotyczące obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie), ale można poczytać i o historii wojskowości i o najnowszych technologiach. Jest też np. i redaktor afrykanista, który w świetny sposób tłumaczy zawiłości sytuacji na Czarnym Lądzie. W polskojęzycznym necie chyba nie znajdziecie lepszego źródła o sytuacji w Afryce. Artykuły są bardzo staranne, pisane lekkim piórem, często z humorem ale też z wielką rzetelnością i wiedzą w temacie. Z tym, że tam pracuje spory zespół ludzi. Nie wiem czy oni z tego się utrzymują, ale portal hula. Jesteście obecni na twiterze od lat, jesteście znaną marką, ale wyświetleń macie mniej chyba niż np taki kapitan.kirk. Pamiętam jak zaczynał jako zwykły forumowicz na forum Gazety Wyborczej, a dziś proszę. A facet piszę głównie ciekawostki z historii, czasem archeologii, no i głównie o technice lotniczej. Za to wyciąga perełki. Ludziom się podoba. Te wpisy na X powinny iść chyba w tę stronę. Obawiam się, że uciągnięcie portalu o tak szerokiej tematyce we dwójkę będzie bardzo trudne. Ps. To nie jest reklama konfliktów ani kapitana kirka, tylko ot przykłady, może skorzystacie.
  35. 1 punkt
    Astronomowie zobrazowali największą znaną chmurę energetycznych cząstek otaczającą gromadę galaktyk. Chmura ma średnicę niemal 20 milionów lat świetlnych, a jej istnienie każe zadać sobie pytanie o mechanizmy, które stoją za nadawanie energii cząstkom. Obowiązujące teorie mówią, że cząstki są napędzane przez pobliskie galaktyki. Tymczasem badania nad niezwykłą chmurą sugerują, że cały region zostaje naenergetyzowany przez gigantyczne fale uderzeniowe i turbulencje gazu otaczającego galaktyki. Po raz pierwszy odkryta w 2011 roku gromada PLCK G287.0+32.9 znajduje się w odległości 5 miliardów lat świetlnych od Ziemi. Wcześniej zauważono tam dwa jasne obszary utworzone przez fale uderzeniowe, które podświetliły krawędzie gromady. Wówczas jednak nie zauważono słabej emisji w paśmie radiowym, która wypełnia przestrzeń pomiędzy rozbłyskami. Nowe obrazy uzyskane za pomocą radioteleskopów pokazały, że cała gromada otoczona jest chmurą cząstek. Spodziewaliśmy się, że zobaczymy dwa reliktowe jasne miejsca na krawędziach gromady. Zgadzało by się to z poprzednimi obserwacjami. Tymczasem okazał się, że cała gromada otoczona jest emisją w paśmie radiowym. Nigdy wcześniej nie obserwowano tak wielkiej chmury wysokoenergetycznych cząstek, mówi doktor Kamlesh Rajpurohit z Center for Astrophysics Harvard & Smithsonian. Dotychczasowy rekordzista, Abell 2255, ma średnicę 16,3 miliona lat świetlnych. Wewnątrz chmury cząstek zidentyfikowano halo radiowe o średnicy 11,4 miliona lat świetlnych. To pierwsze tak wielkie halo w paśmie 2,4 GHz. Badania dostarczyły silnych dowodów na istnienie elektronów pochodzących z promieniowania kosmicznego oraz pól magnetycznych rozciągających się aż na krawędzie gromady. Nie jest jednak jasne, jak elektrony są przyspieszane na tak dużych przestrzeniach. Bardzo duże halo radiowe obserwuje się zwykle w niższych częstotliwościach, gdyż elektrony generujące teki sygnał tracą energię, są stare i ochłodziły się z czasem. Tutaj zaś widzimy gigantyczne halo emisji radiowej wypełniające całą gromadę. To sugeruje, że coś przyspiesza lub ponownie przyspiesza elektrony, ale nie jest to nic, o czym wiemy, że stoi za takim procesem. Sądzimy, że odpowiedzialne mogą być gigantyczne fale uderzeniowe lub turbulencje, ale potrzebujemy więcej modeli teoretycznych, by znaleźć odpowiedź, dodaje Rajpurohit. Źródło: Radial Profiles of Radio Halos in Massive Galaxy Clusters: Diffuse Giants Over 2 Mpc, https://ui.adsabs.harvard.edu/abs/2025arXiv250505415R/abstract « powrót do artykułu
  36. 1 punkt
    DeepSeek R1 został uaktualniony pod koniec maja i wypada dużo lepiej od poprzedniej wersji we wszystkich testach, jest porównywalny do najlepszych obecnie modeli w ich podstawowej formie, więc jak najbardziej możesz widzieć różnice. Gemini 2.5 Pro i o3 / o4-mini-high od OpenAI wypadają znacznie lepiej w praktyce w swoich aplikacjach, bo mają dodatkowe narzędzia - oba produkty mają Deep Research, generujący świetne raporty. o3 nawet w normalnej rozmowie potrafi myśleć kilka minut nad pojedynczą odpowiedzią, przeszukując wielokrotnie internet. W darmowym Gemini masz Deep Research z modelem 2.5 Flash, warto sprawdzić. Wersja 2.5 Pro robi obecnie najlepsze raporty moim zdaniem. Ale jeśli nie potrzebujesz takich narzędzi to DeepSeek / darmowe Gemini są świetną opcją.
  37. 1 punkt
    To wszystko przez kreskówki Walaszka - oswoił, znormalizował patologię i wpuścił na salony Strasznie mi to przypomina sytuację osób zindoktrynowanych - nie są w stanie odpowiadać na rzeczowe argumenty, po prostu je ignorują. Jarek nie chce wyjaśnić konkretnych wątpliwości odnoszących się do szczegółu, tylko od nowa puszcza swoje "kazanie" w postaci slajdów licząc, że w końcu "wejdzie". Obawiam się że Jarek jest "głęboko wierzący" w swoje teorie, sam się zindoktrynował a do tego poznał podobnych sobie ludzi. I bardzo podobnie wygląda dyskusja z rodzicami gdy wyjaśniam im, że coś jest inaczej niż im się wydaje, też robią strasznie agresywni nawet jeśli mowa o jakichś faktach zupełnie historycznych (średniowiecze). Mógłbym to zdać na karb emerytalnego wieku, ale podobnie zachowują się osoby młode. "Moja jest tylko racja i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza. Że właśnie moja racja jest racja najmojsza!" Niestety Jarek chce nam przedstawiać swoje wizje zamiast pokazać, jak jego komputer miałby przeprowadzić kompletne obliczenia na przykładzie jednego najprostszego problemu 3SAT, na abstrakcyjnym przykładzie, z dokładnym kodowaniem problemu. Bo wydawało mu się, że po prostu wziąć algorytm weryfikacji, zamienić bity na kubity i reszta sama dokona się automagicznie - co nie działa. A ja uważam że Jarek ma ciekawe i wartościowe posty o ile tylko nie zajmuje się mechaniką kwantową To jest jakaś jego Nemezis. Nie rozumiem czemu nie zajmie się na poważniej sztuczną inteligencją.
  38. 1 punkt
    Po wiekach bezwzględnego tępienia wilków, które skutkowały ich zniknięciem z większości obszaru Europy, gatunek stopniowo się odradza. Rosnąca liczba wilków powoduje jednak, że coraz głośniejsi są ci, którzy chcieliby je ponownie tępić. Wśród argumentów, które podnoszą, jest i ten mówiący o zagrożeniu, jakie wilki stwarzają dla zwierząt hodowlanych. Problem ten zbadali naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego i Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”. W 2022 roku w całej Europie żyło około 21 500 wilków. Zwierzęta te pojawiły się już niemal we wszystkich państwach. Ich obecności nie zanotowano jedynie w Monako, San Marino i Watykanie. W niektórych krajach przyrost jest imponujący. W Niemczech jeszcze w 2000 roku była 1 grupa rodzinna, a w roku 2022 żyły tam 184 grupy i 47 par. Wilk odradza się dzięki świadomym działaniom i ochronie, jaką jest objęty. Nie bez znaczenia jest tu postawa społeczeństw. Większość ludzi jest świadoma, że drapieżniki te odgrywają kluczowe znaczenie dla zdrowia ekosystemów i nie stanowią zagrożenia dla człowieka. Dzisiaj już nikt nie wierzy w – popularne w XVIII czy XIX wieku – doniesienia autorów encyklopedii, książek i prasy o wilkach napadających na Paryż i pożerających 800 000 ludzi czy o stadach wilków prowadzących szturm na wioskę i broniących się przed nimi mieszkańców. O ile takie historie są niewiarygodne, to zagrożenie dla zwierząt gospodarskich wydaje się realne. W European Journal of Wildlife Research ukazały się wyniki badań, jakie w latach 2020–2022 były prowadzone przez uczonych z Warszawy – wśród nich przez magister Weronikę Baranowską, doktor Sabinę Nowak i doktora Roberta Mysłajka – na liczącym 500 km2 regionie ujścia Warty. Największą jego część stanowi Obszar Natura 2000 „Ujście Warty” o powierzchni 332,2 km2, którego centralna część to Park Narodowy „Ujście Warty” o powierzchni 80,7 km2. Na całym wspomnianym terenie w sposób wolny wypasanych jest około 4000 krów i około 700 koni. I właśnie tam uczeni postanowili sprawdzić, jaki odsetek stanowią zwierzęta gospodarskie w diecie wilków. Przystępując do badań wysunęli hipotezę, że niechronione zwierzęta hodowlane – ze względu na łatwy dostęp do nich – będą stanowiły znaczący udział w diecie wilków. Uczeni zbadali 109 próbek wilczych odchodów i okazało się, że wilki żywią się głównie dzikimi zwierzętami roślinożernymi (81,9% diety) oraz dzikimi ssakami średniej wielkości (14,5% diety). Zwierzęta domowe są zjadane rzadko. Bydło hodowlane stanowiło 3% diety wilków, a psy – 0,4% diety. Przez cały 2-letni okres badań znaleziono zwłoki jedynie 3 cieląt zjedzonych przez wilki. Dieta wilków w regionie ujścia Warty nie różni się w sposób znaczący od diety wilków z sześciu innych obszarów Europy Centralnej. Nasze badania wykazały, że pomimo łatwej dostępności do bydła i koni, wilki żywią się głównie dzikimi zwierzętami. Osoby zajmujące się rozwiązywaniem problemów na styku wilki–zwierzęta hodowlane, powinny zatem wziąć pod uwagę, że ataki wilków na stada nie są prostą funkcją dostępności do zwierząt hodowlanych, ale wpływ na to mają też inne czynniki, jak gatunek zwierzęcia hodowlanego, metoda wypasu, ukształtowanie środowiska i dostępność dzikich zwierząt, którymi wilki się żywią, czytamy w artykule. Należy również wziąć pod uwagę fakt, że wilki zjadają też znalezione martwe zwierzęta, zatem odsetek zwierząt rzeczywiście przez nie zabijanych jest niższy, niż wynika z badania odchodów. I rzeczywiście, brak skarg ze strony hodowców i domagania się od nich odszkodowań wskazuje, że wilki znad Warty mogły w znaczniej mierze pożywiać się domowymi zwierzętami, które padły z innych powodów, a nie zostały upolowane. Olbrzymią rolę odgrywa też gatunek zwierząt hodowlanych oraz sposób hodowli. Koni wilki nie zjadały w ogóle, co sugeruje, że uważały ewentualny atak na te zwierzęta na zbyt ryzykowny. W ujściu Warty wypasane są duże gatunki krów, ponadto hodowcy nie przycinają im rogów. I krowy, i konie żyjące w wolnym stadzie mogą wspólnie skutecznie bronić się przed wilkami. A na chęć przeprowadzenia ataku na zwierzęta hodowlane wpływają też inne czynniki, jak struktura wilczej grupy oraz dostępność innych źródeł pożywienia. Autorzy innych badań (Imbert et al., https://doi.org/10.1016/j.biocon.2016.01.003) wykazali, że stabilne grupy rodzinne wilków rzadko atakują zwierzęta hodowlane. Za atakami stoją najczęściej wilki, których grupa rodzinna została zniszczona przez człowieka (np. wskutek zabicia jednego z rodziców). Zatem walka z kłusownictwem, dbanie o to, by wilki tworzyły stabilne grupy, jest ważnym elementem zapobiegania atakom na zwierzęta hodowlane. Innym istotnym czynnikiem jest dostęp wilków do naturalnych źródeł pożywienia. Charakterystyczną cechą badanego obszaru jest wysokie zagęszczenie dzikich przeżuwaczy – jelenia szlachetnego (8–10 osobników na 10 km2), sarny europejskiej (27–31 osobników na 10 km2) oraz dzika euroazjatyckiego (2-3 osobniki na 10 km2). Ponadto żyje tutaj 8–9 bobrów na 10 km2, co stanowi jedno z największych zagęszczeń tych zwierząt w Polsce. Największy udział (59,8%) w diecie wilków z ujścia Warty ma sarna europejska. To jednocześnie najbardziej rozpowszechniony dziki przeżuwacz w Polsce i główne źródło pożywienia wilków na całej Nizinie Środkowoeuropejskiej. Drugim najważniejszym źródłem pożywienia (20,5%) były dziki. To społeczne zwierzęta żyjące w grupach z dużą liczbą prosiąt chronionych przez matkę. Ze względu na liczebność, młode padają łatwym łupem wilków. Przyglądając się, jaki odsetek stanowiły dziki w diecie wilków, musimy jednak pamiętać, że badania były prowadzone w okresie, gdy dziki były masowo w Polsce zabijane. W latach 2019–2024 w ramach walki z ASF zabito ponad 1,5 miliona tych zwierząt. W latach 2020–2022 zabitych zostało 760 tysięcy dzików. Dostępność dzików znacznie więc spadła, stały się one najmniej licznym przeżuwaczem w ujściu Warty. Mimo to nadal stanowiły drugie najważniejsze źródło pożywienia wilków. Autorzy badań przypuszczają, że przyczynić się do tego mógł ASF. Wilki mogły korzystać z dostępności osłabionych zwierząt i pożywiać się zwierzętami padłymi. To zaś pokazuje, że odgrywają one ważną rolę w zapobieganiu rozprzestrzeniania się tej choroby. To kolejny przykład korzystnego wpływu wilków na środowisko. Warto też zwrócić uwagę na niewielką, ale jednak, obecność psów w diecie wilków. Brak skarg ze strony mieszkańców sugeruje, że wilki zjadały psy żyjące w lasach. Dostępne szacunki mówią, że psy zabijają rocznie 33 000 dzikich zwierząt i 280 zwierząt hodowlanych. Wilki, zabijając psy, przyczyniają się zatem do ochrony stad. Nasze badania potwierdzają, że polowanie przez wilki na zwierzęta hodowlane, jest zależne od kontekstu. W przypadku swobodnie pasących się dużych zwierząt, takich jak krowy czy konie zimnokrwiste, wpływ wilków może być niż się spodziewano. Wcześniejsze badania pokazały, że interakcja między wilkami a zwierzętami hodowlanymi w dużej mierze zależy od środowiska przyrodniczego, metody wypasu, zaznajomienia się przez hodowców ze sposobami unikania ataków, dostępności gatunków dzikich zwierząt oraz stabilności grup rodzinnych wilków. Z tych powodów, gdy chcemy rozwiązywać potencjalne konflikty, należy rozważyć wszystkie te aspekty przed podjęciem decyzji o zabijaniu wilków, podsumowują autorzy badań. « powrót do artykułu
  39. 1 punkt
    Już widzę jak amerykanie garną się do szycia dżinsów, pewnie równie chętnie jak do pracy na farmach... Ten etap dobrobytu USA już przerabiały i chyba nie ma chętnych do powrotu do tamtych czasów. Bezrobocie wynosi 4%. Problemem Amerykanów jest to, że są dymani przez ten jeden 1% społeczeństwa z czego nie zdają sobie sprawy, zbyt zajęci pracą na dwa etaty aby związać koniec z końcem. Ale co tam, zróbmy kolejną obniżkę podatków dla bogatych i na pewno biednym się od tego polepszy Nasłanie jednych biednych na drugich to naprawdę genialne zagranie. Dolar to był najlepszy produkt eksportowy USA. Ale jak się wybiera orangutana za prezydenta który tego nie rozumie, bardzo szybko takim produktem może być przestać. A co do przepływów pieniędzy o gigantyczne pieniądze idą w drugą stronę do USA za usługi i IP (kultura/software/technologie). Jeśli USA zaczną fikać, to te pieniądze przestaną płynąć. Orangutan chciałby zrównoważyć handel (a raczej usunąć deficyty) w każdej kategorii dostępnej jego umysłowi, a więc w ramach branży czy kraju, bo Orangutan nie rozumie że specjalizacja wynikła z naturalnych przewag konkurencyjnych sprawa że jest to w praktyce niemożliwe a jedyne co się tak naprawdę liczy to całkowity bilans handlowy. Różnica pomiędzy USA a Europą jest taka, że w Europie można być biednym i wciąż żyć.
  40. 1 punkt
    Tam już kij w te o.28 stopnia na dekadę. Gorzej że to ma wpływ na schematy opadowe które rozjeżdżają się z rocznym cyklem temperaturowym. Nawet jeżeli opadów jest w miarę pi razy oko tyle samo to nie zachodzi zjawisko retencjonowania. Gleba najlepiej nawadnia się podczas długich zim z poprzedzającymi je wilgotnymi jesienniami. W tym roku gleba będzie bardzo sucha! Biebrza nie wylała pierwszy raz od nie wiadomo w sumie kiedy.
  41. 1 punkt
    Znajdująca się w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej Jaskinia Maszycka jest jednym z najważniejszych stanowisk paleolitycznych na terenie Polski. W latach 80. XIX wieku Godfryd Ossowski odkrył w niej pozostałości osadnictwa łowców-zbieraczy sprzed 18 000 lat. W jaskini znaleziono kamienne i kościane narzędzia oraz szczątki zwierząt. Najbardziej jednak interesujące są ludzkie kości. W Jurze mieszkali w tym czasie bowiem przedstawiciele kultury magdaleńskiej. Manipulacja ludzkimi szczątkami była powszechna w górnym paleolicie. W przypadku kultury magdaleńskiej jest ona dobrze udokumentowana. Wiemy, że w czasie bliskim chwili zgonu usuwali tkanki miękkie. Była to część ich praktyk pośmiertnych. Istnieją jednak różne interpretacje odnośnie tego, dlaczego tak robili. Jedna z nich mówi o kanibalizmie. Ludzkie szczątki z Jaskini Maszyckiej są elementem tego sporu wśród naukowców. W latach 90. XX wieku ukazały się badania, których autorzy sugerowali kanibalizm wśród mieszkańców jaskini. Jednak późniejsi badacze odrzucali tę interpretację twierdząc, że chodziło o przygotowanie szczątków do pogrzebu. W Scientific Reports ukazały się wyniki nowych badań, przeprowadzonych na 63 kościach pochodzących od 10 osób, które przechowywane są w Muzeum Archeologicznym w Krakowie. Badania przeprowadził międzynarodowy zespół naukowy z Hiszpanii, Niemiec i Polski. Brali w nich udział profesor Uniwersytetu Rzeszowskiego doktor Marta Połtowicz-Bobak w Instytutu Archeologii UR oraz Dariusz Bobak z Fundacji Rzeszowskiego Ośrodka Archeologicznego. Badacze przypominają, że gdy na ludzkich kościach widoczne są ślady nacięć, łamania czy zębów w grę wchodzą dwa zachowania. Pierwszym jest, oczywiście kanibalizm. Drugim zaś rozczłonkowanie ciała, usunięcie tkanki miękkiej, ale bez kanibalizmu. Problem polega na odróżnieniu obu zachowań na podstawie takich samych śladów. Zauważają, że tafonomia – nauka o pośmiertnym losie szczątków organicznych – ustaliła, że oba zachowania różnią się intensywnością działań na szczątkach. Szczątki, na której widać znacznie większa aktywność i stopień manipulacji, były przygotowywane do konsumpcji. Tam, gdzie dotychczas wskazywano na zachowania kanibalistyczne, ślady manipulacji przekraczają 30%. Natomiast w przypadku manipulacji niezwiązanych z kanibalizmem związane są z obdarciem ze skóry oraz rozczłonkowaniem celem ponownego pochówku i są dokonywane po okresie rozkładu. Położenie i częstotliwość śladów nacięć, a także celowe łamanie kości nie pozostawiają wątpliwości, że celem było wydobycie składników odżywczych ze zmarłych, stwierdza główny autor badań, Francesc Marginedas z Katalońskiego Instytutu Paleoekologii Człowieka i Ewolucji Społecznej. Nie wiadomo, co było przyczyną zachowań kanibalistycznych. Kultura magdaleńska pozostawiła po sobie wspaniałe dzieła sztuki – jak na przykład malowidła z Lascaux – wskazujące, że ówczesne warunki życia były dobre. Dlatego też jest mało prawdopodobne, by do kanibalizmu dochodziło z konieczności. Być może były na tyle dobre, że zwiększyła się liczba ludności i dochodziło do konkurencji o zasoby, a napięcia pomiędzy poszczególnymi grupami mogły prowadzić do kanibalizmu. Autorzy badań zauważają, że wiek osób zmarłych z Jaskini Maszyckiej odpowiada profilowi wiekowemu całej rodziny. Być może więc rodzina tam mieszkająca została zaatakowana, uwięziona i zjedzona. To tym bardziej prawdopodobny scenariusz, że szczątki ludzkie były wymieszane z odpadkami, co wskazuje, że zmarli nie zostali potraktowani z szacunkiem. « powrót do artykułu
  42. 1 punkt
    Z tym nie polemizuję. Osobiście sądzę, że żadna religia nie jest tak groźna jak globalne ocieplenie. Klepanie jakichkolwiek paciorków nie zredukuje/ nie zwiększy emisji CO2 bardziej niż np. Twoja codzienna dieta. Dodam tylko, że już dawno odpuściłem - jeśli masz dzieci, to nie musisz się już martwić, bo nic to nie zmieni - mają po prostu przejebane. Nie wystarczy. Ech... Jakaś prawicowa totalna bzdura - nawet nie chce mi się komentować. Peceed - zastanawiałeś się czasem nad tym w jakiej bańce żyjesz? Weź chłopie już dziś odpuść, albo zapodaj nieco lepszą flaszę.
  43. 1 punkt
    Witelona to ja „znam” od dziecka. W mojej rodzinnej wsi gminnej - Żórawinie - obok kiosku od kiedy pamiętam stał pomnik Witelona, kula postawiona na prostopadłościanie. A dlatego w Żórawinie, bo Witelon ją otrzymał jako kanonik wrocławskiej kapituły katedralnej.
  44. 1 punkt
    Rząd wprowadzi parytet płci w spółkach. Znamy szczegóły (businessinsider.com.pl) Lewacka ideologia się rozzuchwaliła na całego. UE nakazuje, aby w zarządach i radach nadzorczych było min. 33% kobiet i mężczyzn. Ratujmy się z tego szaleństwa!
  45. 1 punkt
  46. 1 punkt
    Wykresy z tego "negative time evidence" https://arxiv.org/pdf/2409.03680 z grupy Steinberga - zaobserwowana zmiana fazy vs opóźnienie do impulsu w nanosekundach - wyraźnie system odpowiada zarówno przed jak i po impulsie: To jest dokładnie to o czym piszę - ich źródło impulsu, jak laser diodowy w STED, powoduje zarówno absorpcję, jak i stymulowaną emisję celu ... są one analogami CPT, więc mają odwrotny znak opóźnienia. Znacznie łatwiej to zrealizować powyższym STED-like z dwoma laserami diodowymi z https://arxiv.org/pdf/2409.15399 ... jakby ktoś mógł pomóc dla współautorstwa ...
  47. 1 punkt
    Ja bym jednak się upierał, że są to korelaty - oba są skutkiem zaburzeń metabolicznych. Generalnie naukowcy w większości dyscyplin mają problem ze zrozumieniem faktu, że bezpośrednie związki przyczynowo-skutkowe są ekstremalnie rzadkie, i aby je od razu zakładać potrzebne są znane mechanizmy. Lepiej szukać wspólnych przyczyn - daje to znacznie większe szanse na powodzenie.
  48. 1 punkt
    Gdy Peter Wittenberg ze wsi Klotzow w Meklemburgii-Pomorzu Przednim przystępował do remontu domu, nie spodziewał się, że dokona jednego z najbardziej spektakularnych odkryć archeologicznych. Przy fundamentach, kilka centymetrów pod powierzchnią, znalazł głaz długości około 1 metra, na którym wyrzeźbiony był wizerunek człowieka. Wstępne analizy wykazały, że głaz pochodzi z XII wieku, a na płaskorzeźbie widać osobę z krzyżem. To sensacyjne znalezisko, gdyż XII w. to początki chrześcijaństwa na tych terenach. Wizerunki z czasów chrystianizacji są niezwykle rzadkie, a specjaliści przypuszczają, że na kamieniu przedstawiono Ottona z Bambergu, apostoła Pomorzan. Przełom tysiącleci to koniec wczesnego średniowiecza, powstawania średniowiecznej Europy i budowania podstaw nowego społeczeństwa. Europa łacińska wchodzi w okres pełnego średniowiecza i szybkiego rozwoju na wszystkich praktycznie polach, dzięki któremu nadrobi zapóźnienia w stosunku do cywilizacji bizantyjskiej i muzułmańskiej. Wczesne średniowiecze to również okres szybkiej chrystianizacji, a około roku 1000 proces ten został właściwie zakończony. Nowa religia zadomowiła się od Półwyspu Iberyjskiego (chociaż ten odpadł od świata chrześcijańskiego i stał się częścią świata islamu), po Ruś i od Skandynawii po Italię. Najbardziej opornym regionem, w którym chrześcijaństwo było najsłabsze, pozostawały południowe i wschodnie wybrzeża Bałtyku. Odgrodzeni od Polski szerokim pasmem borów nadnoteckich i nadwarciańskich, od Niemców zaś „żywym wałem” ludów wieleckich, rozwijający w oparciu o Bałtyk intensywną gospodarkę morską i własne, oparte na licznych i bogatych miastach – Wolin, Szczecin, Kołobrzeg, Białogard, Wołogoszcz – struktury polityczne, Pomorzanie, korzystając z długotrwałego osłabienia Polski i cesarstwa wytrwale chronili swój niezależny byt i tradycyjną religię, wyjaśnia ten stan rzeczy Jerzy Strzelczyk w książce „Apostołowie Europy”. Pomorze pozostawało wyraźnie pogańskim terenem. Misji ewangelizacyjnej ok. roku 1123 podjął się tam biskup Bernard z Hiszpanii, jednak zakończyła się ona niepowodzeniem. Bolesław Krzywousty, wziąwszy pod uwagę kwestie polityczne, poprosił o ewangelizację Pomorza Zachodniego biskupa Bambergu, Ottona. Nie bez znaczenia był fakt, że Otton był w Polsce postacią znaną, przebywał w naszym kraju prawdopodobnie za rządów Władysława Hermana, mógł znać też język polski. Był zręcznym energicznym dyplomatą o umiarkowanych poglądach, cieszył się uznaniem na dworze cesarskim, negocjował między papieżem a cesarzem. Otton przyjął ofertę Krzywoustego, uzyskał zgodę papieża Kaliksta II na przeprowadzenie misji i cesarza na opuszczenie biskupstwa. Jego pierwsza misja trwała w latach 1124–1125, drugą zaś odbył w 1128. Z tej drugiej odwołany został przez Lotara III. Niemiecki władca obawiał się, że Otton działa w porozumieniu z polskim księciem na rzecz rozluźnienia związków Pomorza z cesarstwem. Działania Ottona i naciski Krzywoustego odniosły jednak skutek i znaczna Pomorza Zachodniego przyjęła chrześcijaństwo. W nauce, zwłaszcza polskiej, zaznaczyły się bardzo różne oceny postaci i dzieła Ottona z Bambergu. Jedni widzieli w nim tylko narzędzie w rękach Bolesława Krzywoustego i niemal wroga Kościoła niemieckiego, inni przeciwnie – narzędzie w ręku Lotara III i „zdrajcę” sprawy polskiej, który pomocą polską posługiwał się tak tylko długo, jak to mu było potrzebne. Oba poglądy są błędne. Otto konsekwentnie dążył do celu nadrzędnego, jakim była chrystianizacja Pomorza, musiał zatem liczyć się z uwarunkowaniami politycznymi i z nich korzystał, pisze Strzelczyk. Odnalezienie kamienia z wizerunkiem Ottona to nie tylko znaczące odkrycie archeologiczne. W bieżącym roku przypada 900. rocznica pierwszej misji Ottona na Pomorze, nowo odkryty zabytek może więc trafić na muzealne wystawy organizowane z tej okazji. Naukowcy uważają, że niezwykły kamień dopiero w XIX wieku znalazł się na miejscu jego odnalezienia. Dlatego też planują dalsze badania w Klotzow. Spróbują poznać miejsce oryginalnej lokalizacji rzeźby przedstawiającej Ottona. Zabytek z Klotzow to jedyne znalezisko z tego okresu z wizerunkiem chrześcijańskiego dygnitarza. Spróbujemy dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Z dokumentów historycznych wiemy, że Klotzow to jedno z miejsc, z których wypływano na wyspę Uznam. Być może odgrywało ono jakąś rolę w podróżach misyjnych Ottona, mówi archeolog Detlef Jantzen. « powrót do artykułu
  49. 1 punkt
    No tak, rudy to okrutny, złośliwy, jak chce tego "uliczna" mądrość. Tak przynajmniej relacjonują obyczaje dworu Nerona autorzy antycznych źródeł: Tacyt, Swetoniusz, Kasjusz Dion. Fundamentalny problem wiarygodności tych przekazów, nieweryfikowalnych przecież i niewątpliwie opartych na jednym, wspólnym źródle (w chwili śmierci Nerona Tacyt to trzynastolatek, Swetoniusz przyszedł na świat w „roku czterech cezarów”), nie jest kwestią w dziełach popularyzatorskich, takich jak „Neron” Krawczuka. Autor przekazuje tradycyjny, wyłaniający się z „senatorskiego dziejopisarstwa” obraz Nerona Klaudiusza Cezara Druzusa Germanika – bo tak brzmiały jego pełne personalia po adopcji przez cesarza Klaudiusza – nie stawiając problemu wartości materiału źródłowego. Dylemat to nierozstrzygalny – potwierdzenie tych relacji jest niemożliwe (podobnie jak ich negacja), bez źródeł zaś pozostajemy ślepi jak Polifemos po spotkaniu z Odysem. Czytaj więcej: https://histmag.org/Aleksander-Krawczuk-Neron-recenzja-i-ocena-18423 https://histmag.org/Aleksander-Krawczuk-Neron-recenzja-i-ocena-18423 W punkt. Bardzo jednostronnemu obrazowi nakreślonemu przez ww. autorów, wprzęgniętych w politykę, trochę przeczą inne źródła np. archeologiczne i ogólna ocena całkiem udanego panowania Nerona.
  50. 1 punkt
    Dotarliśmy do informacji z FB na Twittera i ponownie na FB i tam trafiliśmy na autora badań, od którego dostaliśmy informację.
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...