Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Cała aktywność

Kanał aktualizowany automatycznie     

  1. Dzisiaj
  2. Kolejny "odklejony humanista" (choć tu prawnik), czyli prof. Matczak (ten ojciec Maty ) o "matura to bzdura": Jpd... ZAAWANSOWANA ALGEBRA na maturze? Przecież połowę zadań zrobiliby (bez obrazy) Neandertalczycy (jeśli znalibyśmy neandertalski i moglibyśmy na ichni przełożyć). Dodam za to, że znajomość liczby mrówek które Telimenę obsiadły, jak rodzaju grzybów które zbierała, podobnie jak znajomość fraszek/ trenów czyni potencjalnego absolwenta zdecydowanie poszukiwanym na rynku pracy. Headhunterzy zwyczajnie sikają po nogawkach jak słyszą, że gość zna twórczość Kochanowskiego. Halo! Tak to jednak nie działa - rzeczywistość jest inna. Gość, który ledwo duka, ale ma odrobinę samodyscypliny i w "klawiaturę potrafi" zarabia na dzień dobry 4 razy więcej niż humanista.
  3. W świecie zwierząt, gdy samica posiadająca młode traci partnera i akceptuje nowego, często oznacza to wyrok śmierci dla potomstwa. Nowy partner, robią tak na przykład lwy czy goryle, zabija dzieci poprzednika, by mieć pewność, że młode o które będzie się troszczył, są jego. Okazuje się, że rację miał Sievert Rohner, kurator kolekcji ptaków w Burke Museum, gdy w 1986 roku przewidywał, że niektóre ptaki mogą adoptować młode poprzednika. Robi tak przynajmniej jeden gatunek, a sukces reprodukcyjny samca, który adoptuje, jest taki sam, co samca decydującego się na zabicie potomstwa poprzednika. Rok po tym, jak Rohner wysunął swoją hipotezę, Steve Beissinger, ekolog na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, rozpoczął instalowanie na jednej z farm w Wenezueli budek lęgowych dla niewielkiej papugi, wróbliczki zielonorzytnej. Następnie kilka dekad prowadził obserwacje tego gatunku. Dowiedział się, że w populacji występuje niemal 2-krotnie więcej samców niż samic, a zwierzęta tworzą pary na całe życie. Gdy jedno z pary wcześniej umiera (częściej dzieje się tak w przypadku samców), w ciągu godziny wokół gniazda samotnej samicy gromadzą się konkurujące o nią samce. I, jak się okazuje, nie zawsze zabijają młode poprzednika. Beissinger i jego zespół monitorowali 2742 budki lęgowe. Udało się im zaobserwować 346 budek, w których miało miejsce zabójstwo młodych lub adopcja. W 256 z nich doszło do zabicia młodych i zniszczenia jajek. W aż 69% przypadków (177) sprawcami takich wydarzeń były obce pary, które przepędziły parę gniazdującą, zajmując budkę. W pozostałych 31% (79) sprawcą był jeden z przybranych rodziców, zwykle samiec. Okazało się jednak, że wróbliczki nie zawsze zabijają potomstwo poprzednika czy poprzedniczki. W ponad połowie przypadków – pozostałych 90 z 346 zaobserwowanych – samiec zaakceptowany przez owdowiałą samicę, nie zabił młodych. Czasami działo się tak, gdyż samica nie wpuściła nowego samca do gniazda. Jednak w innych przypadkach samiec miał dostęp do gniazda i zaczynał opiekować się młodymi poprzednika. A szczegółowe analizy pokazały, że samce adoptujące miały w sumie tyle samo własnego potomstwa, co samce zabijające. To zaś podważa dotychczasowe przekonanie, że adopcja potomstwa poprzednika niekorzystnie wpływa na sukces reprodukcyjny samca. Niewykluczone, że adopcja potomstwa wpływa na zacieśnienie więzi między owdowiałą samicą a ojczymem jej młodych, dzięki czemu samiec ma wcześniej – zwykle pisklęta były adoptowane przez młodsze samce – i częściej okazję do rozmnażania się. « powrót do artykułu
  4. WASP-43b została odkryta w 2011 roku. Należy ona do „gorących Jowiszów”, gazowych egzoplanet wielkości podobnej do Jowisza, na których panują temperatury znacznie wyższe, niż na jakiejkolwiek planecie Układu Słonecznego. Mimo, że gwiazda, którą okrąża WASP-43b jest mniejsza i chłodniejsza od Słońca, to sama planeta znajduje się w odległości 25-krotnie mniejszej niż odległość między Merkurym a Słońcem. Teraz, dzięki Teleskopowi Webba, astronomom udało się opisać pogodę panującą na planecie. Z powodu swojej ciasnej orbity planeta znajduje się w obrocie synchronicznym w stosunku do gwiazdy. Z powodu oddziaływania sił pływowych WASP-43b jest zwrócona ciągle tą samą stroną w stronę gwiazdy. Na jednej jej połowie panuje więc wieczny dzień, na drugiej – wieczna noc. Strona nocna nigdy nie jest oświetlana przez gwiazdę, jednak silne wschodnie wiatry transportują ciepło ze strony dziennej. WASP-43b jest od lat obserwowana przez teleskopy, w tym Hubble'a i – odesłanego już na emeryturę – Spitzera. Dzięki Hubble'owi dowiedzieliśmy się, że po stronie dziennej jest para wodna. Dane z Hubble'a i Spitzera wskazywały też, że po stronie nocnej mogą być chmury. Potrzebowaliśmy jednak dokładniejszych danych z Webba, żeby stworzyć mapę temperatur, pokrywy chmur, wiatrów oraz bardziej dokładnego składu atmosfery w skali całej planety, wyjaśnia Taylor Bell z Bay Area Environmental Research Institute, główny autor najnowszych badań. Co prawda planety nie można bezpośrednio zaobserwować, gdyż jest zbyt mała, ciemna i znajduje się zbyt blisko gwiazdy, ale dzięki jej bardzo krótkiemu okresowi orbitalnemu, który wynosi zaledwie 19,5 godziny, idealnie nadaje się do badań spektroskopowych. Naukowcy wykorzystali więc pracujący na Webbie MIRI (Mid-Infrared Instrument) do wykonywanych co 10 sekund przez 24 godziny pomiarów światła z planety. To pozwoliło obliczyć temperaturę i z grubsza zrekonstruować mapę jej rozkładu na całej planecie. Z badań wynika, że średnia temperatura po stronie dziennej wynosi 1250 stopni Celsjusza, po stronie nocnej zaś – 600 stopni. Najgorętsze miejsce planety znajduje się nieco na wschód od miejsca, które otrzymuje najwięcej promieniowania z gwiazdy. To przesunięcie spowodowane jest przez silne, naddźwiękowe wiatry, które przemieszczają gorące powietrze na wschód. Badacze wykorzystali trójwymiarowe modele atmosfery, podobne do modeli używanych na Ziemi do badań pogody i klimatu. Na ich podstawie stwierdzili, że nocna strona jest prawdopodobnie pokryta gęstymi chmurami, które częściowo zapobiegają ucieczce ciepła. Z powodu tych chmur strona ta wygląda na ciemniejszą i chłodniejszą, niż gdyby chmur nie było. Webb dostarczył też danych, które pozwoliły stwierdzić, że zarówno po stronie dziennej, jak i nocnej, znajduje się para wodna. Ku swojemu zaskoczeniu, naukowcy stwierdzili brak metanu w atmosferze. O ile jego nieobecność jest zrozumiała po stronie dziennej – jest tam zbyt gorąco, by metan się tworzył, a większość węgla prawdopodobnie występuje w postaci tlenku węgla – to Webb powinien wykryć sygnaturę metanu po chłodniejszej stronie nocnej. Jednak to tam nie ma. Przyczyną, dla której nie wykrywamy metanu na WASP-43b muszą być silne wiatry, osiągające prędkość 8000 km/h. Jeśli wiatry przenoszą gazy pomiędzy stroną dzienną a nocną z wystarczająco duża prędkością, to gazy te przebywają po stronie nocnej zbyt krótko, by zaszły tam reakcje chemiczne pozwalające na powstanie wykrywalnej ilości metanu, dodaje współautorka badań, Joanna Barstow z brytyjskiego Open University. Naukowcy przypuszczają, że z powodu tak szybko wiejących wiatrów atmosfera jest dobrze wymieszana i ma identyczny skład na całej planecie. « powrót do artykułu
  5. hahaha, widzę, nowe pojęcie "nieskończoność z czyjegoś punktu widzenia"(ale tak obiektywnie to skończoność no to dzięki za rozmowę. Czyli w inny pokrętny sposób przyznałeś, że plotłeś głupoty i mówimy o skończoności tylko ci się wydaje, że to nieskończoność Reszty nie skomentuję bo kompletnie odpłynąłeś. Trzymaj się tam
  6. Śmieszny jesteś. Dla ciebie mniejszą głupotą jest wiara w Boga (albo w ogóle nie-głupotą) niż hipoteza nieskończonej pojemności pamięci. Tak wynika z tego wątku. Bo bałeś się poruszyć w ogóle tego tematu. A przecież sprawa Boga jest tym samym co z nieskończonością: albo jest, albo nie ma. To albo hipokryzja, albo brak odpowiednich połączeń synaptycznych. Nie widzisz związku, a ja widzę. Na pewno nie jest głupsza niż istnienie boga. Załóżmy, że wymyślę swoją religię o nieskończonej pamięci świadomej istoty: gdyby można było zapamiętać nieskończoną ilość informacji, to znaczy, że nie ograniczałaby nas materia. A to znaczy, że po śmierci też może istnieć ta informacja w innych wymiarach. W zasadzie to można stworzyć siebie w tych wymiarach i w ten sposób żyć wiecznie. Stworzyłem sobie religię i teraz musisz ją szanować i nie dyskryminować mnie ze względu na wiarę. Aha i nie możesz obrażać moich uczuć religijnych, jak to zrobiłeś. No, to teraz będziesz już grzeczny, to możemy przejść dalej. Dwie prace naukowe ci pokazałem (1, 2), które wskazują trop i kierunek. Więc nieprawdą jest, że nic tego nie popiera. Synapsy to czarne dziury w skali mikro. Wszystko co wpada do czarnej dziury już się z niej nie wydostanie. Promieniowanie Hawkinga - o ile istnieje - powoduje, że czarne dziury parują, a to znaczy, że kiedyś znikną. Ale jeżeli znikną, to co z informacją, która do nich wpadła? Informacja nie może zniknąć. To jest paradoks informacyjny czarnych dziur. Jednym z rozwiązań jest tunel czasosprzestrzenny, którym informacje podróżują. W ten sam sposób można by wytłumaczyć długoterminową pamięć, która byłaby kompresowana do kwantowych wymiarów. Uznajesz za głupotę coś, czego nie rozumiesz, a przecież nie jest bardziej szalone od tych hipotez. Znowu hipokryzja czy brak odpowiednich połączeń? Faktycznie słabo łączysz. Właśnie dostałeś pewien dowód w postaci pszczół. Oczywiście jeden z wielu. No można przyjąć, że zwierzęta też mają nieskończoną pamięć długoterminową z ich punktu widzenia. Dla nas będzie skończona (przynajmniej gdy chodzi o insekty), dla nich nie. Wszystko zależy od skali. To jest właśnie praktyczna nieskończoność - kwestia skali. Skąd wiesz czy zamieszkujemy brudny paznokieć jakiegoś olbrzyma, dla którego jego skończoność jest naszą nieskończonością. Owszem praktyczną, filozofuj sobie dalej nad tym, że to ciągle skończoność - bo to i tak puste teoretyzowanie.
  7. Wczoraj
  8. Tegoroczna edycja konkursu Fizyczne Ścieżki została rozstrzygnięta. Finał Konkursu odbył się 19 kwietnia br. w kompleksie jądrowym Świerk. Jury Konkursu, składające się z naukowców reprezentujących uczelnie wyższe oraz pracowników instytutów badawczych w Polsce zgodnie uznało, że prace były niezwykle ciekawe i wykonane na bardzo wysokim poziomie. Wśród wyróżnionych prac znalazły się m.in. komora mgłowa przeznaczona do obserwowania promieniowania jonizującego, pojazd „Blackbird”, który może poruszać się szybciej niż wiatr, badania plam na Słońcu, a także rozważania, czy robot może zastąpić fizyka. Laureaci konkursu zostali nagrodzeni stypendium Marszałka Województwa Mazowieckiego, a dwoje a nich otrzymało możliwość odbycia tygodniowego pobytu naukowego w Narodowym Centrum Badań Jądrowych i Instytucie Fizyki PAN. Dodatkowo, laureaci otrzymali znaczne ułatwienia w procesie ubiegania się o studia na kierunkach fizycznych na renomowanych uczelniach, takich jak Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet w Białymstoku, Politechnika Świętokrzyska oraz Politechnika Warszawska. W uznaniu wysiłku włożonego w przygotowania do Konkursu, wszyscy uczestnicy prezentacji z dnia 19 kwietnia, wraz z ich opiekunami naukowymi, otrzymali książki ufundowane przez Prezydenta Miasta Otwocka, Starostę Otwockiego oraz Narodowe Centrum Badań Jądrowych. Dodatkowo, zostali oni uhonorowani nagrodami rzeczowymi, które zostały zakupione dzięki wsparciu z projektu realizowanego w ramach programu Społeczna Odpowiedzialność Nauki II - "Organizacja XIX i XX edycji ogólnopolskiego konkursu fizycznego Fizyczne Ścieżki". Podczas gali finałowej wręczono także Nagrodę im. Ludwika Dobrzyńskiego. Jest to forma upamiętnienia wspaniałego naukowca i popularyzatora nauki, który przez wiele lat był Przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego Konkursu Fizyczne Ścieżki. Wyróżnienie to przyznaje się nauczycielom bądź opiekunom naukowym prac konkursowych, którzy z wyjątkowym zaangażowaniem wspierają rozwój naukowy swoich podopiecznych uczestniczących w Konkursie W tym roku uhonorowano mgr Janinę Kulę. Uczestnicy konkursu mogli także wysłuchać wykładu dr Pawła Gory na temat „Sztuczna inteligencja – rewolucja naszych czasów”. Organizatorzy, Narodowe Centrum Badań Jądrowych i Instytut Fizyki Polskiej Akademii Nauk, już dziś zapraszają wszystkich uczniów zainteresowanych fizyką do udziału w przyszłorocznej, jubileuszowej, dwudziestej edycji Fizycznych Ścieżek. Więcej informacji na stronie fizycznesciezki.pl. Konkurs Fizyczne Ścieżki jest co roku organizowany przez Narodowe Centrum Badań Jądrowych i Instytut Fizyki PAN dla uczniów klas 7–8 szkół podstawowych oraz dla uczniów szkół ponadpodstawowych. Honorowym patronatem wydarzenie objęli Ministrowie Nauki i Edukacji oraz Prezydent Otwocka. Nazwa rywalizacji nawiązuje do trzech ścieżek, którymi podąża współczesna fizyka – rozważań teoretycznych, eksploracji doświadczalnej oraz konstrukcji technicznej. W takich też konkurencjach uczestnicy mogą zgłaszać prace w postaci eseju, pracy naukowej lub pokazu zjawiska fizycznego. Do finału awansowało w tym roku po pięć najlepszych prac z każdej z dziedzin, a ich autorzy mieli okazję zaprezentować je przed jurorami, czyli znamienitymi polskimi fizykami, nauczycielami przedmiotów przyrodniczych i popularyzatorami nauki. Otwarte seminarium jest niezwykłym przeżyciem dla uczniów, ale także inspirującym doświadczeniem dla naukowców. « powrót do artykułu
  9. Nie muszę się douczać wiem o tym, że nieskończoności nie są równoliczne, rozmawiamy o czymś pomiędzy nieskońcoznosćią a skończonością. Powtórzę, o czym mówisz? Bo na razie o żadnej nieskończoności. Możesz wprost przyznać, że od początku głupoty mówiłeś o nieskończoności a teraz próbujesz jakoś wyjść z tego z twarzą. Wymyślając, że to ciekawa hipoteza, a to, że praktyczna nieskończoność itd. Nie znam hipotezy, jakie są dowody na to. I co to ma wspólnego z nieskończonością? Hipoteza jest zwyczajnie głupia i nic jej nie popiera. Teraz mówisz jak różni "geniusze" którzy mówią byle bzdet i podpierają go tym, że jest wiele rzeczy niewyjaśnionych które filozofom się nie śniły. Ale to nie jest żaden argument. Powtórzę, określ o jakiej nieskończoności mówisz bo inaczej nie ma to żadnego sensu i tracimy (A to juz w sumie wiem) czas.
  10. Aha, juz rozumiem, ty taki "nowoczesny" jesteś. Zupełnie jak Kwaśniewski, dzięki któremu odkryto chorobę filipińską czy dzięki Kierwińskiemu pogłos. Dziś już możesz mówić, że Elżbieta Kruk wcale nie była schlana wtedy, a jej "Coś tam coś tam" to był tylko pogłos.
  11. Nie wiem czy jest, ale to interesująca hipoteza, którą stawiam. Ciągle jest wiele kwestii niewyjaśnionych, jak ciemna energia i ciemna materia. A w biologii dlaczego zwierzęta mają większą pojemność pamięci niż im potrzeba? Matematycy dziś wiedzą, że są różne nieskończoności - jedna nieskończoność może być większa od drugiej. Doucz się.
  12. W 2. połowie XIX wieku francuscy archeolodzy natrafili w jednej z asyryjskich świątyń sprzed 2700 lat na grupę tajemniczych symboli. Z czasem okazało się, że taka sama sekwencja symboli powtarzała się w innych świątyniach Dur-Szarrukīn, stolicy Asyrii w czasach Sargona II. Obecnie jest to niewielka miejscowość Chorsabad w pobliżu Mosulu. Sekwencja symboli – lew, orzeł, byk, figowiec, pług – stała się przyczyną trwających od ponad 100 lat sporów interpretacyjnych. Asyriolog doktor Martin Worthington z Trinity College Dublin zaproponował interesujące rozwiązanie zagadki. Uczony, na łamach Bulletin of the American Schools of Oriental Research argumentuje, że wyrazy odpowiadające symbolom zawierają litery układające się w imię Sargon. Co więcej, w niekórych miejscach występują tylko trzy takie symbole – lew, figowiec, pług – z których litery również tworzą imię władcy. To jednak nie wszystko. Zdaniem Worthingtona, każdy z symboli odpowiada gwiazdozbiorowi. Zarówno tym nam znanym – Lew, Orzeł i Byk – oraz wyróżnianemu w Babilonie Pługowi. Pozostaje kwestia nieistniejącej na terenie Mezopotamii konstelacji związanej z drzewem. Badacz rozwiązuje ten problem, zauważając, że asyryjskie słowo „drzewo” brzmiało niemal identycznie jak słowo „szczęka”, a taka konstelacja, często uważana za należącą do Byka, istniała. Taką niebiańską interpretacją podpiera Worthington kolorystyką symboli. Nie zostały one bowiem przedstawione w naturalnych kolorach. Są złote/żółte na niebieskim tle. Nie mogę udowodnić swojej interpretacji, ale fakt, że sprawdza się ona zarówno w układzie 5 symboli, jak i 3 symboli, oraz że można je odnieść do gwiazdozbiorów, bardzo mnie przekonuje. Prawdopodobieństwo, że to przypadek, jest niewielkie, stwierdza uczony. Sargon II rządził imperium nowoasyryjskim w latach 722–705 p.n.e. Był pierwszym od ponad tysiąca lat władcą, które przybrał takie samo imię jak twórca imperium akadyjskiego, Sargon Wielki. « powrót do artykułu
  13. No właśnie, czyli skoro już piszesz o ograniczonej pamięci co powoduje, że wg. Ciebie nagle pamięć ludzka miałaby być nieograniczona? Pomyśl trochę. Po prostu mamy do czynienia tylko z innymi rzędami. Powtórzę po raz kolejny pytanie. czym się różni nieskończony od praktycznie nieskończony, ograniczony jedynie biologią? Bo jak dla mnie to tym, że jedno to nieskończoność a drugie dokładnie wręcz odwrotnie, skończoność. Nie ma nic pośredniego. Więc aby ta rozmowa miała jakikolwiek sens to po prostu napisz o co Ci chodzi. Bo wychodzi na to, że bronisz jakiegoś bez sensu o nieskończoności potem wprowadziłeś praktyczną nieskończoność (jako manko) a teraz jako (anty) dorzuciłeś biologiczne ograniczenie. Do czego dążysz co chcesz udowodnić? Bo zwyczajnie błądzisz
  14. Badacze ze Szwajcarii, Wielkiej Brytanii i USA udowodnili, że wiewiórki na Wyspach Brytyjskich już w średniowieczu były nosicielami wywołującymi trąd bakterii Mycobacterium leprae oraz odkryli związek pomiędzy patogenem u wiewiórek, a lokalną ludzką populacją. Trąd, który w Europie uważamy za chorobę przeszłości, wciąż atakuje każdego roku około 200 000 osób na świecie. Przed kilku laty informowaliśmy, że wiewiórki z Wysp są nosicielkami bakterii wywołujących trąd u ludzi, a wkrótce potem opisywaliśmy badania, które wskazywały na możliwość zawleczenia tam trądu ze Skandynawii wraz z futrami i mięsem wiewiórek. Teraz mamy kolejne dowody na związek pomiędzy wiewiórkami, a trądem u ludzi. Międzynarodowa grupa naukowa, na której czele stała paleogenetyk profesor Verena Schünemann z Uniwersytetu w Bazylei dowiodła, że wiewiórka pospolita (Sciurus vulgaris) nie tylko była nosicielem M. leprae w średniowiecznej Anglii, ale również patogeny z ciał wiewiórek były blisko spokrewnione z patogenami z ciał ludzi żyjących na tym samym terenie. To pokazuje, że prawdopodobnie dochodziło do transmisji bakterii trądu pomiędzy ludźmi a zwierzętami. Nie wiemy, czy to wiewiórki zaraziły ludzi, czy ludzie wiewiórki, wyjaśnia uczona. Niewątpliwie pomiędzy ludźmi a zwierzętami dochodziło do kontaktów, które ułatwiały dzielenie się patogenami. Wyższe warstwy społeczne ubierały się w ubrania wykonane z futer wiewiórek. Na przykład w XI i XII wieku na potrzeby różnych rodów królewskich wykonywano całe płaszcze z wiewiórczych skór. Ponadto wiewiórki były trzymane jako zwierzęta domowe, zarówno na dworach królewskich, jak i w klasztorach. Podczas badań genetycznych uczeni skupili się na mieście Winchester na południu Anglii. Materiał do badań pobrano z dwóch różnych miejsc na terenie miasta. Ludzie szczątki pochodziły z cmentarza byłego leprozorium miejskiego, a szczątki wiewiórek znaleziono w byłym domu kuśnierza. Tego typu badania nie tylko zwiększają naszą wiedzę o przeszłości, ale mogą przydać się też obecnie. Wciąż bowiem nie wiemy dokładnie, jak trąd się rozprzestrzenia, a zwierzęta, jako potencjalne źródła zakażeń człowieka są słabo przebadane. Chociaż obecnie do zoonoz przywiązuje się coraz większa wagę, historyczne zoonozy są słabo poznane [...], a szczególnie dotyczy to ewolucji i obecności patogenów u zwierzęcych gospodarzy [...]. Bez pełnej sekwencji genetycznej patogenów odzwierzęcych ze stanowisk archeologicznych, nasze zrozumienie długoterminowej dynamiki chorób, interakcji pomiędzy zwierzęciem, człowiekiem, patogenem a środowiskiem nie jest dla nas jasne. A wiedza taka jest bardzo istotna, byśmy mogli dobrze zrozumieć to, co dzieje się obecnie i mogli lepiej identyfikować potencjalne miejsca zarażeń oraz związane z tym ryzyka, podsumowują autorzy badań na łamach artykułu opublikowanego w Current Biology. « powrót do artykułu
  15. Zwierzęta wykorzystują rośliny lecznicze, zarówno zapobiegawczo, jak i by pomóc sobie w różnego typu schorzeniach. Ptaki, pszczoły, jaszczurki, słonie czy szympansy zjadają rośliny, dzięki którym czują się lepiej, zapobiegają chorobom czy zabijają pasożyty. Najczęściej obserwowanym tego typu zachowaniem jest jedzenie trawy przez psy, które chcą sprowokować wymioty i ulżyć sobie w problemach z przewodem pokarmowym. Naukowcy z Niemiec i Indonezji donieśli właśnie o orangutanie, który leczył ranę własnoręcznie wykonaną pastą roślinną. Obecnie nauka dzieli medyczne zachowania zwierząt na pięć kategorii: 1. unikanie jedzenia, 2. unikanie odchodów, zanieczyszczonego pożywienia lub wody, 3. zachowania profilaktyczne, jak rutynowe spożywanie pożywienia o działaniu prozdrowotnym lub zapobiegającym, 4. zachowania lecznice, jak spożywanie niewielkich ilości substancji biologicznie aktywnych lub toksycznych w celu leczenia chorób i ich objawów, 5. terapeutyczne nakładanie roślin na futro i używanie ich w gnieździe w celu pozbycia się czy odstraszenia pasożytów oraz owadów. Uczeni zaobserwowali Rakusa, samca orangutana sumatrzańskiego (Pongo abelii), który miał na twarzy otwartą ranę. Prawdopodobnie powstała ona podczas walki z innym samcem. Trzy dni po zranieniu zwierzę zaczęło zrywać wybrane liście rośliny z gatunku Fibraurea tinctoria z rodziny miesięcznikowatych i je żuło, a uzyskany w ten sposób sok wielokrotnie nakładało na ranę. Na koniec dokładnie pokryło ranę pastą z przeżutych liści. Ranę u Rakusa zauważono 22 czerwca ubiegłego roku, od 25 czerwca orangutan zaczął ją leczyć. Podczas obserwacji w kolejnych dniach naukowcy nie zauważyli, by doszło do infekcji, a do 30 czerwca rana była zasklepiona, a do 19 lipca pozostała po niej jedynie niewielka blizna. W tym czasie Rakus mniej więcej dwukrotnie wydłużył czas odpoczynku w ciągu doby. Najwięcej odpoczywał zaraz po zranieniu oraz przez kilka dni po rozpoczęciu leczenia. Fibraurea tinctoria i spokrewnione w nią rośliny występujące w lasach tropikalnych Azji Południowo-Wschodniej są znane z właściwości przeciwbólowych, przeciwgorączkowych i moczopędnych. W tradycyjnej medycynie wykorzystywane są do leczenia wielu chorób, w tym cukrzycy, malarii czy czerwonki. Analizy chemiczne wykazały, że w roślinach tych znajdują się alkaloidy o działaniu przeciwbakteryjnym, przeciwzapalnym, przeciwgrzybiczym i przeciwutleniającym oraz wiele innych środków wspomagających leczenie ran. Przypadek Rakusa to prawdopodobnie pierwsza tak systematyczna dokładna obserwacja zwierzęcia aktywnie leczącego ranę. Nie mamy wystarczającej wiedzy, by stwierdzić, od jak dawna zwierzęta potrafią leczyć rany. « powrót do artykułu
  16. Ostatni tydzień
  17. Może ja jednak, w przeciwieństwie do Ciebie, rozumiem o czym mowa? Choroba jako stan niezależny od jednostki? Zapoznaj się z polem zdrowotnym Lalonde'a, które jest obecnie powszechnie akceptowane. Wynika z niego, że głównym determinantem zdrowia jest styl życia (53%), a więc stan jak najbardziej zależny od jednostki...sama definicja choroby, pochodzi z WHO z 1946 r. i jest dyskusyjna. Tzn. same środowisko lekarsko-naukowe nie jest do końca jednolite w zdefiniowaniu tego mocno ogólnego pojęcia. Odwracanie kota ogonem. Po prostu stwierdziłeś, że 1000 lat temu nie istniała choroba otyłości i teraz karkołomnie bronisz swojej tezy.
  18. @Afordancja każe mi poczytać. No to poczytałem: znalazłem ciekawe badanie pszczół. Przetłumaczony fragment: Innymi słowy eksperci zajmujący się pamięcią u zwierząt potwierdzają rozsądne założenie, które przyjąłem. Autorzy są tak skonsternowani wynikami, że odwołują się do nieracjonalnych hipotez: Wymyślają hipotezę istnienia mechanizmu usuwania starych wspomnień. Bo żeby taki mechanizm miał sens, to komórka musiałaby wiedzieć, że informacja jest niepotrzebna, a przecież nieużywanie informacji nie oznacza wcale tego. Jedyną możliwością, żeby wiedziała, jest sytuacja, gdy trzeba zrobić miejsce na nowe informacje - pod warunkiem, że jest na to miejsce. I dlatego zdanie było prawidłowe. Ale oczywiście insekty mają ograniczoną pamięć długotrwałą, choć jak widać, nawet w ich przypadku może być ona naprawdę duża. Jednak świadomość, w tym świadome zapamiętywanie będzie powodować, że wchodzimy na wyższy poziom zdolności zapamiętywania, tak że te wasze porównywania z ANN to śmiech na sali.
  19. Jeżeli nie chcesz wdawać się w dyskusję, to powiedz, a nie się mityguj. Mnie się jednak wydaje, że po prostu nie wiesz, jak to jest. Ktos kto ogarnia temat i naprawdę ROZUMIE, to potrafi wytłumaczyć w 2-3 zdaniach w prosty sposób. Manipulacja słowami. Biologia to hasło, a nie dosłowne znaczenie całej biologii organizmu. Przecież samą pamięć można wrzucić do koszyka "biologia". Precyzyjnie mówiąc, aby mówić o praktycznej nieskończoności, musimy dokonać analizy i przyjąć najpierw założenie, że organizm jest nieśmiertelny. Nie jest ono wyssane z palca (a tu taka ciekawostka ). Usunęliśmy więc ograniczenia biologiczne i teraz możemy sprawdzać pojemność pamięci. Ale w rzeczywistości nie usunęliśmy wszystkich ograniczeń biologicznych, bo przecież to, że organizm żyje nie znaczy, że wszystkie jego komórki, w tym neurony, są nieśmiertelne. Jedne komórki zastępują inne. Ale i komórki mogą być nieśmiertelne: https://upwr.edu.pl/aktualnosci/smiertelny_czlowiek_niesmiertelna_komorka-177.html
  20. Może podpowiem, to nie działa tak, że jest taśma w postaci pętli, i jak będziemy zapamiętywać i zapamiętywać to zapiszemy wszystkie stare wiadomości. Nie tak to działa. Nie mamy wpływu które neurony wzmocnią/osłabią sygnał itd. Nie chce mi sie rozpisywać, po postu poczytaj. A potem zastanów się jak to byś chciał zrobić. To, że on by nie widział, nie oznacza, że my byśmy się nie dowiedzieli to tak na boku. To nic nie zmienia. Mówisz o praktycznej nieskończoności, która dokładnie oznacza skończoną gdzie sam to zaraz przyznajesz. To w zasadzie o czym Ty mówisz. Jest nieskończona czy jest jednak ograniczona biologią? Przecież ta dyskusja nie ma kompletnie żadnego sensu Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że mam praktycznie, jedynie nieskończoną siłę ograniczoną biologią
  21. Dziwaczne pytanie, przecież ten wątek jest właśnie o tym. To jest proces zapamiętywania informacji, tworzą się nowe synapsy i białka. Nie ma znaczenia co to za informacja. Należy przyjąć, że jeśli teoretycznie wypełniamy całą przestrzeń synapsami, to aby nowe i niezależne zdarzenie zostało zapamiętane, jakieś stare musi zostać zapomniane. To jest przy założeniu, że pamięć jest fizyczna (a więc neurony, neuroprzekaźniki i białka, ewentualnie jakieś inne cząsteczki). Raczej by o tym nie wiedział, więc też byśmy sie nie dowiedzieli. Co jest błędne? Wydaje się to całkiem logiczne, biorąc pod uwagę co napisałem przed chwilą. Nieistotne. Szkodliwa utrata pamięci a celowa strategia jej zmiany - bez sensu porównywać Ojej, no to może bez tej fizyki.
  22. uuu, zagrywka jak w przedszkolu z pytaniem zamkniętym do dziecka W świecie dorosłych to nie działa. Odpowiadając, odpowiem enigmatycznie: wręcz odwrotnie Po pierwsze jak byś chciał tę pamięć zapełnić? Po drugie co ma w głowie człowiek i jak by funkcjonował z tę zapęłnioną pamięcią? Po trzecie bardzo błędny wniosek wyciągasz odnośnie nieuleczalności (Tzn. nie weryfikowałem czy w ogóle jest nieuleczalny, wierzę na słowo). Po trzecie i pół, nie wiemy jaki wpływ na to mają geny (Tzn. ja na pewno nie wiem) Po czwarte, tak, czytałem, ze ludzie po utracie pamięci np. zapomnieli, że palą papierosy. Po piąte, znów wprowadzasz, jakieś pojęcie praktycznej nieskończoności, nie pamiętam czy odpowiadałeś, ale powtórzę pytanie czym to się różni od zwykłej nieskończoności? Tym, ze jest skończona? [edit] omiotłem Twoją odpowiedź i nie zauważyłem ", tzn. ograniczona jedynie biologią i fizyką? " Skoro jest ograniczona biologia i fizyką, to wprost mówisz, że jest ograniczona, a czym innym miała by być ograniczona?
  23. Załóżmy, że mamy trzeźwego alkoholika, któremu eksperymentalnie zapełniamy pamięć emocjonalną i intelektualną. Czy pamięć alkoholika wygaśnie, czyli przestanie on być alkoholikiem? Idąc logiką tutejszych dyskutantów, że pojemność pamięci jest skończona, to błędem jest powszechne twierdzenie, że alkoholizm jest nieuleczalny (w całości). Wystarczyłoby tak zapełnić pamięć długoterminową, że nie mogłyby już powstawać nowe synapsy -> stare, te nieużywane, musiałyby zostać zastąpione nowymi. I w ten sposób całkowicie leczymy alkoholizm. No więc to pytanie do @Afordancja - czy jestem geniuszem i odkryłem metodę wyleczenia z alkoholizmu, za którą powinienem dostać Nagrodę Nobla? - czy jednak pamięć długoterminowa jest w praktyce nieskończona, tzn. ograniczona jedynie biologią i fizyką? Więc co wybierasz: czy jestem geniuszem, czy że mankomaniak miał rację?
  24. Zespół meksykańskich badaczy z Consejo Nacional de Humanidades, Ciencias y Tecnologías-El Colegio de la Frontera Sur poinformował, że podmorski lej krasowy Taam Ja', który odkryto z 2021 roku, to najgłębsza tego typu struktura na świecie. Podmorskie studnie znajdowane są na całym świecie, a najsłynniejsza z nich to Great Blue Hole w pobliżu Belize. Lej znajdujący się u południowych wybrzeży Jukatanu odebrał palmę pierwszeństwa Dragon Hole z Morza Południowochińskiego. Gdy Taam Ja' Blue Hole został odkryty, dokonano pomiarów jego głębokości za pomocą sonaru, który wskazał, że ma on około 275 metrów głębokości. Meksykańscy naukowcy rozpoczęli w grudniu bardziej szczegółowe badania studni, wykorzystując w tym celu sondę CTD, narzędzie używane do pomiaru zasolenia, temperatury i głębokości wody. Badania wykazały, że lej ma co najmniej 420 metrów głębokości, jest więc o co najmniej 119 metrów głębszy niż Dragon Hole. Ostatecznych rozmiarów studni wciąż nie znamy. Użyta przez uczonych sonda może bowiem pracować na maksymalnej głębokości 500 metrów, została rozwinięta w całości i nie sięgnęła dna. Jako że dryfowała badacze odjęli 80 metrów od całkowitej długości sondy uznając, że sięgnęła ona 420 metrów. Badania wykazały również, że poszczególne warstwy wody w studni mają różną temperaturę i zasolenie. Na głębokości poniżej 400 metrów zasolenie i temperatura były bardzo podobne do tych samych parametrów z pobliskiego Morza Karaibskiego. Może to wskazywać, że pod dnem istnieje połączenie pomiędzy Morzem a Taam Ja'. « powrót do artykułu
  25. W Bad Cannstatt, najstarszej dzielnicy Stuttgartu, archeolodzy pracujący na terenie rozbudowy miejscowej szkoły, znaleźli niepozorny kamień, który okazał się silnie zwietrzałą rzeźbą przedstawiającą rzymsko-germańskie bóstwo. W latach 100–150 znajdował się tutaj fort rzymskiej kawalerii, po czym do roku ok. 260 rozwijało się intensywnie osadnictwo cywilne. Znaleziona właśnie rzeźba niewątpliwie ma związek z odkryciami dokonanymi ponad 100 lat temu. Rzeźba ma 30 centymetrów wysokości i przedstawia postać o ludzkiej głowie. Jej ramiona zwisają po obu stronach ciała, a dlonie spoczywają na biodrach. Dolna część ciała postaci ma wężowe kształty. To hybryda łącząca germański i rzymski świat bogów, tak zwanych „gigantów”. Podobne znaleziska wskazują, że figura ta stanowiła część gigantycznej kolumny Jowisza. Kolumny takie łączyły wierzenia klasycznej starożytności z prawdopodobnie wierzeniami germańskimi. Jowisz, ciskając pioruny, jedzie na koniu po postaciach wijących się na ziemi. Postaci te są zwykle nagie i mają brody, jak możemy to zobaczyć w grupie z Hausen an der Zaber, mówi doktor Andreas Thiel. Jednocześnie postaci, po których stąpa koń Jowisza, ukształtowane są tak, jakby konia podtrzymywały. Takie grupy figur stanowiły zwieńczenie wysokich filarów, stawianych w miejscach publicznych. Jowisz jest tutaj prawdopodobnie przedstawiony jako bóg pogody i władca sił natury, dodaje Thiel. Mamy też i to dodatkowe szczęście, że nasz gigant pasuje do innych znalezisk w Bad Cannstatt sprzed ponad 100 lat, stwierdza. Te inne znaleziska to między innymi tak zwany Kamień Czterech Bogów, przedstawiający Merkurego, Junonę, Herkulesa i Minerwę. Kamień znaleziono w 1908 roku w studni znajdującej się  na terenie obecnych wykopalisk. Stanowił on podstawę kolumny Jowisza. Odnalezienie jej kolejnego elementu pozwala w coraz lepszym stopniu zrekonstruować zabytek, który w przeszłości górował nad rzymskim miastem. Założony w tym miejscu fort miał chronić ważny bród oraz rozwijający się lokalny handel. Z czasem powstało tu jedno z największych rzymskich miast współczesnej Badenii-Wirtembergii. Przechodził przez nie niemal cały ruch pomiędzy Mogonatiacum (Moguncja) a Augusta Vindelicorum (Augsburg). Bad Cannstatt zapisał się w historii Europy krwawym epizodem, gdy w 746 roku Karloman, majordom Austrazji, zorganizował spotkanie elity germańskiego związku plemiennego Alamanów. Goście zostali aresztowani, oskarżeni o udział w buncie Teudebalda i zabici. Oznaczało to podporządkowanie Frankom niepokornych Alamanów i wzmocniło pozycję Karolingów, którzy pięć lat później odebrali Merowingom resztki pozornej władzy w państwie Franków. « powrót do artykułu
  26. Hm.. zastanawia mnie jak stała planka może się zmieniać w przestrzeni? Puchnie?
  27. Jeśli kogoś to interesuje, to polecam (po polsku) bardzo ciekawy film dotyczący SOFIA: https://youtu.be/O8_-ey-sdBw Jako ciekawostka: projekt SOFIA (pomimo znacznych zasług i "produkowania" coraz większej liczby publikacji) został skasowany przed upływem planowanego czasu funkcjonowania, a całe latające obserwatorium poszło za 1500 dolców. Zbiegło się to w czasie z wystrzeleniem Webb'a. Przypadek?
  28. Ciekawy temat. Zastanawiam się skąd naukowcy wiedzą, że to namagnesowanie nie zmieniło się pomimo dwukrotnego ogrzania. Skąd wiedzą, że to namagnesowanie rzeczywiście pochodzi sprzed 3,7 mld lat, a nie z czasu pierwszego lub drugiego ogrzania (2,8 lub 1,5 mld lat). Czy jest tu jakiś geolog, który zdradzi rąbka tajemnicy?
  1. Pokaż więcej elementów aktywności
×
×
  • Dodaj nową pozycję...