Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Astro

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    637
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Zawartość dodana przez Astro

  1. Grawitacja to siła zachowawcza, zatem bez znaczenia czy podskoczysz od razu, czy wejdziesz łagodnym zboczem (pomijam straty, co zapewne jest kluczem). W szkole uczą, że energia potencjalna w jednorodnym polu Ziemi (oczywiście jednorodne nie jest, ale przy kilometrze bez znaczenia) to mgh, gdzie m to masa, g - ziemskie przyspieszenie grawitacyjne, a h (właśnie!) to różnica poziomów. Oczywiście że w górach lepiej jeździć serpentynami, ale zwyczajnie chodzi o przyczepność (tarcie) - samochód kiepsko się wspina... Uprzedzając pytanie. Domyślam się, że kluczem jest wykorzystanie istniejącej infrastruktury, ale istniejące platformy kolejowe już przerdzewiałe, taki wagon wiele energii nie wniesie, trza go remontować itp., a o koszty właśnie chodzi. Ostatnio Chińczycy błysnęli czymś lepszym. Też stary pomysł, chodzi o pojemność cieplną stopionych soli, ale pewnie wiesz. P.S. Widzę nawet spory problem z ciepełkiem generowanym przez hamulce zjeżdżającej po starych torach platformy... To ciepełko w końcu chyba tylko w atmosferę? 2xP.S. Wiem oczywiście, że każdy "podwórkowy Dobromir" podrzuci jako pomysł KERS, ale to zdecydowane podnoszenie KOSZTÓW*, a miało być taniej... * Koszty to zasadnicza kwestia. Z czachy mogę podrzucić pierdyliard pomysłów za***iście czystych ekologicznie, ale chce Pan płacić za energię elektryczną trzydzieści razy więcej? Osobiście chcę płacić mniej, bo nie mam wypchanego portfela; ostatecznie zgodzę się na pięcioprocentową podwyżkę, ale nie więcej. Ed. Właściwie to chrzanię, bo cała koncepcja to coś w rodzaju KERS (w końcu "wagon" staczając się przyspiesza, a hamujemy go odzyskując energię), niemniej ciekaw jestem jak ma się to do "prostej" koncepcji zalania wyrobiska i zrobienia elektrowni szczytowo-pompowej. Mówimy oczywiście o kosztach (podkreślam, że chodzi o złotówki na kilowatogodzinę, czy coś w tym stylu).
  2. To ciekawe, bo pamiętam jak całkiem niedawno dyskutowano o przekształceniu kopalni Turów w elektrownię szczytowo-pompową. Było nawet kilka poważnych koncepcji... Nie powiem, że nie trzymam kciuków, ale raczej kiepsko to widzę. Pomysł w końcu dość stary, a problem skalowalności łatwo zademonstruje pomysłowy Dobromir z podwórka. Załóżmy, że konstruuje on "grawitacyjny magazyn" w postaci platformy, na którą wjeżdża swoim małym autkiem (około tony), a gromadzenie energii to podnoszenie owej platformy z samochodem. Po ciężkiej pracy Dobromir postanawia wypić filiżankę swojej ulubionej kawy (zwanej na cześć Mistrza od elektromagnetyzmu ). Jako zadeklarowany ekolog Dobromir odmierza precyzyjnie porcję wody na kawkę, wlewa do czajnika elektrycznego i zagotowuje, po czym zaparza wspaniały napój. Jeśli w szkole średniej Dobromir odrobił lekcje, to z pewnością delektując się kawą zada sobie proste pytanie: na jakiej wysokości musiała być jego platforma z samochodem, by opadając (załóżmy, że bezstratnie) do poziomu zero zagotować jego precyzyjnie odmierzoną porcję wody? Dobromir po kawce poskrobie się w głowę, bo wyszło coś około DZIESIĘCIU metrów... Uwaga. Elektrownie szczytowo-pompowe to odmienna bajka, choć niby ta sama, ale to zdecydowanie inny poziom, bo wystarcza solidna pompa tłocząca gruube tony wody. Nie sądzę, by w kwestii magazynów "grawitacyjnych" zestawionych z kosztami ktokolwiek wymyślił coś lepszego, ale chętnie dam się zaskoczyć.
  3. Czy taka osoba (zakładam, że nie jest głucha) potrafiłaby słuchać? Proponuję jeszcze raz obejrzeć (jeśli tego nie zrobiłeś) filmik i odnieść do siebie. P.S. Muszę dodać, bo to dobitne: Czy młotek potrzebuje potwierdzania?! Działa, albo nie. Wybieramy ten, który działa. Nic więcej. Młotków można naprawdę dużo wymyślić, ale na co nam takie, które służą jedynie skracaniu rogu jednorożca? Myślę oczywiście o fizyce, bo wielbicieli skracania rogów jednorożców wszak nie brakuje, ale to nie jest nasz poziom zainteresowania - FIZYKA w końcu. Ed. Z tego samego powodu uważam, że "struny", choć bardzo obiecujące, są jednak do d*py. Obietnice takie zbyt smrodzą mi polityką, a tego (w fizyce) nie cierpię.
  4. Widzę, że kompletnie się nie rozumiemy. W FIZYCE nie chodzi o matematykę, którą trzeba zrozumieć i zaakceptować, bo zwyczajnie trzeba zaakceptować JEDNĄ rzecz: jest jak jest, czyli EMPIRIA - i do tego się odnosimy. Nic więcej, nic mniej. Oczywiście, że bardziej "zgrabny" model zwycięży, ale jaką wartość dodaną proponujesz? Widzę coś na poziomie ZERO, ewentualnie -8... P.S. Nie chcę być "złym prorokiem", ale polecam pod rozwagę Film, że mucha nie siada.
  5. No nie wiem. Zauważył może Kolega, że QM (raczej ostatecznie) sprowadziła takie "próby" dość dawno już temu do poziomu posadzki w piwnicy? Wybacz Jarku, ale dla mnie to naprawdę jest idiotyczne - Twoje propozycje: to "fizyka życzeniowa". Takiej FIZYKI jednak nie ma. Rozumiem, że jesteś teoretykiem, ale teoretyk, który (cytat z klasyki) "abstrahuje od układu odniesienia" nie jest już teoretykiem... Zasłanianie się teorią przy OCZYWISTEJ empirii jest dla mnie dziecinadą. Teoretyk MUSI odnosić się do empirii, nie do tęczowych jednorożców. Masz rację - rewolucje napędzają i ewolucję, ale jednak znam wielu poległych rewolucjonistów, którzy ostatecznie stanowią zdecydowaną większość. Jedynym kryterium poprawności FIZYKI jest zgodność z empirią; "zadowolenie" ze zgodności z "drobną jej częścią" to nie minimalizm, a zwykła porażka. Myślę, że Twoim problemem jest uderzenie w "całość", i nie chodzi o możliwości "teoretyczne", a zwykły brak ogarniania ogółu empirii i składania tego w całość.
  6. Każdy chyba podatnik zasługuje na odrobinę człowieczeństwa... Co do prywatnych środków (choć mogę się mylić) - to raczej wątpię (margines błędu zostawiam choćby po prostej konstatacji datków - ludzi wiadomych - na wiadomą telewizję). Słuszna obserwacja, ale obserwacja cudu prawa nie czyni. Magiczny termin: STATYSTYKA (nie bardzo mam czas na grzebanie, ale podejrzewam, że moja intuicja słusznie mi podpowiada). Kiedyś zwyczajnie, gdy nie było internetu (tak, tak było ), dzieciaki od najmłodszego bujały się z nudów na trzepakach, skakały w rysowanych "ludkach" (z nudów; kto pamięta?), skakały na skakance (musiała być długa i obsługiwana przez dwie osoby), haratały (z nudów) w gałę, ganiały (z nudów) nie tylko po osiedlach, bo całych dzielnicach "bawiąc się" (syndrom wojny) w "strzelanego" (obywało się bez smartfonów i okularów VR, bo wystarczał zwykły patyk)... Podejrzewam, że gdyby w czasach szczeniactwa mojego pokolenia wszczepić krokomierz statystycznemu dzieciakowi, to dziennie z 50 tys. bez problemu robił. No a dziś? P.S. Okresowe wieczorne wypady na działki w celu zwyczajnej kradzieży kilku marchewek itp. w tym kontekście były chyba zrozumiałe - zwykła potrzeba kalorii, witamin i minerałów (kto tam mył marchewkę? ). Zjadało się zresztą wszystko co było pod ręką, a naturalna odporność (okupiona najwyżej jakimś vomitem, czy też sraczką) przychodziła sama z siebie.
  7. Cieszy mnie to "odkrywanie" oczywistości (szkoda może tylko pieniędzy podatnika). Z drugiej jednak strony badania takie mogą być zasadne, bo coraz większą część współczesnych chłopców (mężczyzn równie) stanowią jakieś piczki (i to nie "zasadniczki"). Tylko nie mówcie, że zmiana klimatu... Nie wierzę! Sumuje się bez reszty, czyli nie ma "innych". Ciekawy wniosek z badań... Po innemu: bardzo poprawna do finansowania praca. Trumpek jeszcze kasą nie sypnął?
  8. No i TEORETYKOWI jeszcze się to nie udało? Skoro to tak proste, to dlaczego tak trudne? Pan prowadzi, proszę o jakąś twardą pracę; nie o pedeefy guzik warte.
  9. Kwestia o co pytasz: ludzie, czy myszy? Jeśli o myszy chodzi, to napisali prosto: Podejrzewam zatem, że (przynajmniej jeśli o myszy chodzi) lepiej nie rodzić w sterylnych warunkach, czyli że rodzenie w warunkach sterylnych zmienia na niekorzyść (przynajmniej jeśli o myszy chodzi). Ludzie z pewnością muszą jeszcze poczekać na badania, czy cuś w tym stylu. Zawsze jesteśmy ostatnim ogniwem badań, i nie o biedne myszki się rozchodzi.
  10. Zdecydowanie. Do przeciętnego ludzia nie trzeba tak wielu parametrów; wzbudzić szybko współczucie/ gniew/ nienawiść to dziś banalna sztuka. W rozumieniu tego bardzo pomogły nam właśnie systemy AI, choć oczywiście bardziej kumaci osiągali to wcześniej równie szybko. Gratuluję znajomości działania "algorytmów AI" (tak, to nie jest cynizm, bo zwyczajne szyderstwo ). Myślę, że ostatni "Nobelek" w zakresie fizyki - choć kontrowersyjny dla wielu - dobrze oddaje to, o co chodzi. Ogrom danych treningowych może porażać przeciętnego Nowaka, ale naprawdę w internecie nie zadano wszystkich możliwych pytań, i dłuuugo się to jeszcze nie zdarzy. A wiesz jak często LUDZIE oszukują? Częściej niż Ci się wydaje, a nawet zdecydowanie częściej. LLM-y to "tylko" pochodna naszego "funkcjonowania". P.S. Na marginesie. Bardziej nawiedzajcie się "społecznościówkami", łatwiej będzie was prowadzać na smyczy; w końcu wystarczą komendy typu "siad" i "waruj"... Nawet nie wiecie jak to już się dzieje...
  11. Astro

    3SAT na 2WQC

    Sugeruje to, że autorką posteru jest wspomniana Pani, ale przecież to nieprawda - tak chcesz budować Prawdę? Żenujące. Ciągle jednak próbujesz. To Twój sposób na polską rzeczywistość? Smutne, bo wiele nie odbiegasz od miesięcznic... P.S. Polska Mistrzem Świata? Jarku, ogarnij się...
  12. Mariusz, a co na to współczesna medycyna? W końcu takie praktyki dostrzegam i dziś, weźmy choćby tego bąki nosem puszczającego (cieniutko w obwodzie czaszki...).
  13. Skromnie - trafiłeś grzywką o blat stołu. Nie wiem jak się odnieść, ale może spróbuję - czyżby niektórzy zostali na poziomie komory pęcherzykowej Peceed? To zresztą żaden dowód, bo znam nie tylko takich, którzy mówią, że to narzędzie szatana. Organoleptycznie tego nie wymacasz, w końcu to coś znacznie mniejszego niż przysłowiowe „jaja" komara (ściślej - „jądra" ). Poważniej, to masz dostępne te same dane, spróbuj policzyć (w pomiar chyba nie wnikasz, bo masz za krótkie łapki, prawda?) i pokaż, że bozon (nie pisz Bozon) Higgsa nie istnieje. Chętnie to zobaczę, bo jak sam pisałeś, zet się zaczynających, a na ebach kończących nie brakuje, prawda? Wracając jednak do wątku (dziękuję ), zapytam: Mariusz, będzie jakiś konkurs? No bo wiesz, o ile problem zahacza nawet bokiem o Fizykę, to wiesz, że sam zakupię, ale w tej kwestii to każda złotówka ma już znaczenie...
  14. Skoro wspomniałeś o Nawalnym, to sprawa jest „zerojedynkowa". Szanuję jednak infantylną naiwność, choć osobiście mam większą głębię niż naiwne osiem bitów.
  15. Przecież to doskonały przykład RELIGII. Głupki, które nie miały okazji (ewentualnie kasy) na wyjazd. Ewentualnie grube haki. KGB działa przecież. Wiara, zdecydowanie wiara w wielką ruś. Nic więcej, o ile będzie chleb i wóda, dlatego jestem za odcięciem chleba i wódy. Precyzyjne ataki dronowe (czego nauczyła nas Ukraina) to przyszłość - nic już tego nie zmieni. No i oni idą w ten deseń - mają plany, o których przecież w piaskownicy przedszkolak wie. Teraz MY - dłubiemy w nosie, czy jednak będziemy potrafili coś zrobić? Jak patrzę na te „napierdalanki" like bąki nosem puszczający, to wątpię. Ludzie głupi byli, są, i będą - zwłaszcza Polacy. Dokładnie tak samo. Modliłbym się o odpowiednią kasę, by s*pierdalać stamtąd jak najdalej.
  16. Obawiam się, że Mariusz nie tyle jest pod ścianą, czyli zwyczajnie MUSI, co zdecydowanie popchnie Go ciekawość. Też jestem ciekaw, i mam nadzieję, że AMA to nie Akademia Młodego Artysty.
  17. Jesteś tego pewien? Osobiście odnoszę wrażenie, że gdyby zwyczajnie zamienić J*cośtam*H na Thora, to wiele by to nie zmieniło. Zostańmy przy polskiej aktualnej rzeczywistości - naprawdę widzisz „dojrzałość" w wypowiedziach zdecydowanej większości biskupów i księży? Dla mnie to naprawdę odór wieków nawet nie ciemnych. Da się. Wystarczy odrobina krytycznego myślenia, no bo co mógłby zaproponować niechrześcijanin chrześcijaninowi, jak nie mowę do Kalamów? Mariuszu Kalamie, wrzuć na luz i daj sobie spokój; wiele więcej Ci nie wyjdzie. Miałem, jako dzieciak, szczęście być nawet ministrantem, uczestniczyć w pielgrzymkach itp. , ale to właśnie było oczyszczające - konfrontacja rzeczywistości z deklaracjami; było to doskonałym doświadczeniem. Miałem też szczęście trafić na kilku ciekawych ludzi i kilka jeszcze lepszych książek. Historia niewarta wspomnienia, bo wszystko to marność nad marnościami... Jak mawiają: „otwórz umysł", choć wiem, że w zdecydowanej większości otwarcie umysłu wiąże się nieuchronnie z zastosowaniem dużego skalpela... Serio? Czy tak powiedział Chrystus, czy może jednak to miał na myśli? Nie. To nie były hipisowskie komuny (raczej bojówki palestyńskie) - rozumiem, że takie przyrównanie może „przywrócić" na „łono" bardzo stare hipisowskie owieczki, ale w moim kontekście nie uda Ci się to Mariuszu. Zawsze bawiło mnie odróżnianie „sekt" od „głównego nurtu". P.S. Doskonałe rozpoznanie pola wroga to zdecydowana większość sukcesu. Nie sądzisz?
  18. Zwyczajny sojusz ołtarza z tronem, nic w końcu nowego i niezmiennie praktykowanego; polecam pobieżny rzut oka na współczesną Polskę, czy Diuturnum illud. Owszem, ale Twoje podkreślenie jest nieco na wyrost. O ile rozumiem (znamy ją doskonale z polskiej polityki ) „umiejętność mobilizowania i wykorzystania swoich sił", to mówienie o „kameleonowej zdolności" jest zdecydowanie przesadzone - jeśli twierdzisz inaczej, to prześlij zapytanie do pierwszego z brzegu teologa, a nawet doktora Terlikowskiego (którego niezmiennie szanuję, choć w bardzo wielu kwestiach się z nim nie zgadzam, ale zapewne to prosta pochodna faktu, że nie jestem chrześcijaninem). Oj tam, polegał właśnie... Wczesne chrześcijaństwo jako hipisowska komuna? Nie wydaje mi się.
  19. Moim skromnym zdaniem zapłodnienie to zaje*bisty metabolizm. A że powstrzymany na jakiś czas? To chyba rzecz drugorzędna. Wojujący Islam jako „dobra religia"? Nie bardzo pasuje mi odpalanie pilotem wybuchowego plecaczka potomka. Każda religia ryje nie tylko korę mózgową, a ta dobra część, którą zapewne masz na myśli, to raczej rzadkość. Nie skazuję religii, bo sam jestem osobą wierzącą. Może niekoniecznie w powszechnym tego znaczeniu, i zdecydowanie nie chodzi o ograniczanie trum - te trzeba zwyczajnie przerobić, bo ostatecznie karma... Wątpię. Dobór naturalny dąży do „lepszych" rozwiązań, a w kontekście religii tego nie widzę. Wydział Astronomii jest mi tak odległy, że nawet tego sobie nie wyobrażasz.
  20. Osobiście (z tego powodu) jestem za wielokrotną karą śmieci. Na wypadek, gdyby jakiś z*jeb jakimś cudem przeżył. Drugie podejście sugeruję celowo dużo łagodniejsze, celowo by przeżył, bo wszak będzie kolejne podejście... Owszem, ale kotwica zostaje niezmiennie kotwicą. Obecnie, serio? Owszem, nie da się, czego najlepszym przykładem jest polityka, ale nie będę tego tutaj rozwijał, bo miało być gdzie indziej. Czyli „gotowe" zapłodnione jajo sprzed wieku ma w czasie porodu już jakieś 101 lat?
  21. Chciałem napisać, że na „normalnych” forach już gównoburza, a na KW taki spokój... "What are we, chopped liver?" Serio? W końcu zupełnie przeciwnie. To naprawdę bolesne dla CYWILIZACJI - wpychanie religii gdzie się da, a nawet gdzie się nie da.
  22. No chyba niezbyt kompletnych... Nie próbuję też wyobrazić sobie, jak to wykorzystał metodę nowatorką.
  23. Astro

    Muzyczne inspiracje

    Bardzo muzyczne, bo i po co męczyć nogi Krzysiek, czyli forumowiczu na t. Dziękuję Joanno, że byłaś. Nie zostawiasz pustki, bo zawsze dużo Cię było, i będzie. P.S. t*, czy znasz to uczucie? Twoim problem wciąż jest to samo. Nie doszacujesz masy (bungee), zapuścisz dredy i takie tam. Nie martw się jednak, nie jesteś sam.
  24. Zaproponowałbym może jednak kawę zamiast tego: Obawiam się bowiem, że dzielenie gęstości mocy przez prędkość nie daje gęstości energii*... * Po drugiej kawce polecam sprawdzić jednostki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...