Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

darekp

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1335
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Zawartość dodana przez darekp

  1. Zdaje się (pisali o tym jacyś wolnorynkowcy, możliwe, że Gwiazdowski, nie mam teraz możliwości szukać w internecie), że średniowieczni scholastycy dość mocno rozwinęli coś w rodzaju teorii ekonomi wolnorynkowej, byli blisko sformułowania jej w takiej postaci, jak to później zrobił Adam Smith. Z tym, że scholastycy to już późniejszy okres chyba (tak mniej więcej chyba 13-ty wiek i później, tak jak wspomniani przez Ciebie waldensi/albigensi).
  2. A kiedy rozpoczął to ingerowanie? Chyba sporo wcześniej niż 1563 (tak by wynikało z pozostałych informacji)?
  3. Eris ma 0,82, więc warto by przyjąć więcej niż 1, żeby był zapas bezpieczeństwa, na wypadek gdyby odkryto w pasie Kuipera coś trochę większego niż Eris Już starożytni go obserwowali, to pewnie i nazywali go planetą
  4. Grunt, że można by łatwo zdyskwalifikować Plutona jako planetę, umawiając się, że wszystko, co ma przyspieszenie grawitacyjne poniżej 1 m/s^2 nie jest planetą:) EDIT: Chociaż nie, bezpieczniej będzie przyjąć 2 lub 3 m/s^2
  5. Też się zastanawiałem, jak to może wyglądać w innych układach planetarnych i wyobraziłem sobie, że pewnie blisko gwiazdy jest w miarę "spokój" i planety podczas formowania się w miarę szybko oczyszczają orbity (co nie do końca jest prawdą, nawet w US mamy pas planetoid między Marsem a Jowiszem), natomiast gdzieś daleko od gwiazdy materia jest bardzo rozproszona (bo ma więcej przestrzeni do wypełnienia), więc dlatego tam nie dochodzi do powstania kilku wielkich planet, zamiast nich jest wiele drobnych ciał niebieskich. Jeśli by tak było (a to tylko moje "zgadywanie") to każdy typowy układ planetarny miałby jakiś swój "pas Kuipera" i głównym problemem byłoby umieć rozstrzygać, w jakiej odległości od gwiazdy kończy się "pas planet" a zaczyna "pas Kuipera". Więc kryterium mogłoby być dość dowolne, uznaniowe i kryterium masy nadawałoby się tak samo dobrze jak każde inne. Może w układach z dużą ilością metali byłoby więcej obiektów daleko od gwiazdy, które wg kryterium masy uznalibyśmy za planety a wg jakiegoś innego kryterium nie. Ale każda definicja ma jakieś swoje wady. A może nawet by nie było tak źle? Planeta żelazna miałaby większą gęstość (czyli mniejszą średnicę przy tej samej masie), co skalista. Ale "na zewnątrz" w pewnej odległości od powierzchni, wytwarzałaby takie same pole grawitacyjne, jak skalista, więc może układy o większej metaliczności byłyby dość podobne do naszego? Mniej więcej takie same masy planet, tylko o mniejszej średnicy?
  6. Hm, jak dla mnie w przypadku planet podwójnych (BTW niektórzy chętnie widzą układ Ziemia-Księżyc jako planetę podwójną: https://pl.wikipedia.org/wiki/Planeta_podwójna) z definicji nie może być mowy o oczyszczeniu orbity;) I co z samotną planetą (https://pl.wikipedia.org/wiki/Samotna_planeta), przestaje być planetą? Może po prostu przyjąć kryterium wielkości lub masy (Merkury ma średnicę ok. 2 razy większą od Plutona, więc gdyby było kryterium >= Merkury, to byłoby chyba OK, są małe szanse, że w pasie Kuipera znajdzie się coś tej wielkości Merkurego, przykładowo Eris jest tylko trochę większa od Plutona) plus warunek, że nie jest satelitą innej planety (lub jej satelity)?
  7. darekp

    Kto ogoli Russella?

    A ja już zacząłem kombinować, że odpowiedź brzmi: urząd skarbowy... P.S. Tak poważniej, to zgadzam się z Jajcentym, że należałoby doprecyzować założenia. Tylko że wtedy zagadka przestanie być zabawna:(
  8. Może po prostu polska ambasada miała zbyt małe wpływy/środki finansowe itp., żeby umieścić tę tablicę w jakimś bardziej "wystawnym" miejscu w Londynie? Ten kościół to kościół dla Polaków (przynajmniej wg Wiki: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kościół_św._Andrzeja_Boboli_w_Londynie). Brytyjczyków zapewne historia dot. polskich matematyków nie interesuje.
  9. @Sławko Prawdę mówiąc, nie bardzo rozumiem, bo skoro nie chcesz rozpatrywać z punktu widzenia jednostki, ani nie za pomocą badań naukowych, to jak inaczej? Zdroworozsądkowo, to wydaje mi się, że - jak to się często mówi - nasza cywilizacja jest oparta na trzech filarach: greckiej filozofii, rzymskim prawie i religii: chrześcijańskiej/judaistycznej. I jeśli chcieć ją jakoś oceniać, to właśnie porównując z innymi (można dyskutować, czy w ujęciu Konecznego to jest obiektywne, czy nie, albo czy pominięto coś itp. tu zgoda, można pewnie próbować tworzyć jakieś inne kryteria). W każdym razie wychodzi, że to chrześcijaństwo było "jakoś" potrzebne, żeby dojść do stanu dzisiejszego. Dokładniejszą analizą powinni się zająć chyba właśnie naukowcy:) Ale tak na szybko przychodzi mi do głowy, że: 1) Kościół pełnił funkcję pewnego rodzaju "władzy", ale też edukacji, nauki itp. (budował szpitale, mnisi przepisywali księgi itd.). 2) Jeśli chodzi o tę władzę, to mógł pomagać opozycji (tak było za czasów PRL, nie wiem, jak np. w średniowieczu). Tu można by znów wrócić do tego, na co zwracał uwagę Koneczny, czy poddani mają prawo oceniać moralnie władcę, czy nie. U nas akurat jest na "tak". 3) To nie jest tak, że ateista gdzieś w Polsce czy na Zachodzie posługuje się jakąś "obiektywną" etyką "ateistyczną". Z reguły używa przerobionej (np. zmienionej w sferze seksu - to b. częste;) ) etyki chrześcijańskiej. Dlaczego laicka Unia Europejska przyjmuje imigrantów? (można by odpowiedzieć na szybko, że w ramach "miłości bliźniego"). Tak naprawdę dużo z naszych nieuświadomionych ocen/zachowań bierze się z kultury ukształtowanej właśnie przez te trzy filary. I powstaje pole do ogromnej dyskusji, w jaki sposób ustalać, która etyka jest "lepsza", a która "gorsza" i kto ma to ustalać i jaki sposób ustalania jest "lepszy", i czy każdemu wolno jak mu się podoba itd. itp. Ja nie chcę w to wchodzić, wydaje mi się, że po prostu warto/trzeba uszanować, to co samo wyewoluowało (a wyewoluowało jakoś tak, że nawet najprymitywniejsze plemiona mają jakąś religię, więc chyba gdyby ją zabrać, przypuszczalnie byłoby gorzej). ja zbyt dobre zdaję sobie sprawę ze swoich ograniczeń, żeby uważać, że jestem w stanie samodzielnie wymyślić "lepszą" alternatywę (a na dodatek im dłużej żyję, tym więcej widzę swoich ograniczeń:) ) Więc IMHO dobrze by było, żeby naukowcy to zbadali zamiast mnie (jeśli potrafią, a czy potrafią, to zdaje się jest wątpliwe )
  10. Cóż, pewnie można próbować różnych interpretacji. Tuta przykład dość starej, pewnie z błędami i uproszczeniami, ale IMHO dającej poczucie, że coś wyjaśnia (przynajmniej częściowo): https://pl.wikipedia.org/wiki/Feliks_Koneczny#Charakterystyka_poszczególnych_cywilizacji Całkowicie pomijać wpływ Kościoła na różne rzeczy (pozytywnego bądź nie) wydaje mi się, że nie można (bo był "niemal jak klimat";) ). Z linku powyżej wynikałoby, że może i w Polsce (przy wpływie Kościoła) nie jest najlepiej, ale w niektórych miejscach, gdzie tego wpływu nie było, może być jeszcze gorzej (cywilizacja turańska, zresztą w gruncie rzeczy w PL też mamy sporo tych wpływów "turańskich" chyba ;))
  11. Nawet jeżeli przyjąć taki sposób myślenia (a jest on sporym uproszczeniem - konfliktów między władcami państw a papieżami/biskupami było w historii "od groma"), to powstaje wniosek, że znacznie zwiększył się rozmiar "klanu" (w jednym przypadku jakiś np. jeden szkocki klan McCośtam, w drugim cała Europa Zachodnia i spora cześć Środkowej), tak że jednostka już nie mogła się kierować "konformizmem, posłuszeństwem, etc...", tylko wytworzyć inny/nowy sposób myślenia. Przynajmniej taka jest teza autorów badań, bo czy jest ona dobrze uzasadniona, to ja też nie czuję się przekonany, zaglądałem do oryginalnego artykułu, ale jedyny wniosek jaki mi przyszedł do głowy, to, że nie znam na metodologii w naukach humanistycznych, więc nie mam co się za to zabierać "na poważnie".
  12. serio? Hmm... może należałoby uściślić "jedna z najważniejszych, aczkolwiek nie zawsze docenianych", jeśli akurat to masz na myśli...(?)
  13. Tak na chłopski rozum, to można by składować gdzieś zużyte meble (Jajcenty chyba coś takiego kiedyś proponował), jeśli chodzi nam o "wyciąganie" CO2 z atmosfery. A obszary po wyciętych drzewach ponownie zalesiać. Można by nawet składować w opuszczonych kopalniach czy tp. - w końcu kiedyś były pomysły wpompowywania do tych kopalń CO2 z atmosfery. A deski itp. chyba łatwiej (i bezpieczniej!) składować niż gaz...
  14. Trochę OT, ale, czy wiecie może, jakie są możliwości, żeby zapoznać się samodzielnie z sieciami neuronowymi czy ML w domu? Tzn. od czego można w miarę szybko i sprawnie zacząć, np. (tak sobie wyobrażam) ściągnąć z internetu jakiś darmowy framework czy tp., napisać jakiś prosty program w Pythonie, który coś ciekawego robi? Można przyjąć, że mam podstawy teoretyczne - dawno temu mieliśmy na studiach dość obszerny kurs - bez praktycznego programowania - ale wzory itp. pewnie sobie przypomnę w miarę szybko "w boju"
  15. darekp

    Czy człowiek jest małpą?

    Ja też na zasadzie "nie wiem, ale się wypowiem": W takim np. średniowieczu (dalej w przeszłość nie podejmuję się cofać;)) było tych "mizerykordii" więcej. Wystarczy pójść czasem (nawet w dzisiejszych czasach) do kościoła na mszę, żeby zobaczyć, ile jest słownictwa powiedzmy "specjalistycznego" z działki religijnej;) A do 1970 roku obowiązywała na mszach łacina, więc jeszcze więcej do nauki;) Do tego własne słownictwo "branżowe" mieszczan, kupców, rycerzy, może nawet chłopów (w bardziej współczesnych czasach chociażby te wszystkie brony, kosy, powrózki, cepy, skiby, słoma/siano (a "mieszczuchy" często mają problem z odróżnieniem słomy od siana))... Nie wiem, czy w średniowieczu było tego słownictwa mniej niż współcześnie, ale chyba nie było tak źle i kto miał zdolności mógł znaleźć możliwości rozwoju. U łowców zbieraczy nie wiem - pewnie dałoby się zbadać jak to wygląda u współczesnych ł/z. Wydaje mi się, że jednak przebywanie w kilkudziesięcioosobowej grupie niemal bez kontaktu z innymi grupami to jednak ograniczenie.Tylko, że nie wiem, w jakim stopniu te grupy się izolowały.
  16. I dobrze miałeś, ale są pewne 'ale" Dobrych filmów SF/fantasy jest niewiele. Do tego trzeba brać pod uwagę to, że zwykle nie ogląda się telewizji samemu, tylko z rodziną W przypadku kina tym bardziej Gdy jestem sam, to wolę wykorzystać ten czas na trochę ruchu na świeżym powietrzu albo samokształcenie. Telewizję oglądam, gdy ktoś włączy telewizor. Wiele filmów oglądam równocześnie coś robiąc, albo oglądam nie do końca, albo nie od początku. Więc wychodzi, jak wychodzi. Oczywiście, gdybym miał czas to bym znalazł coś ambitniejszego, albo może "ambitniejszego", np. przeanalizowałbym każdy szczegół w "Interstellar", oglądając go w oryginalnej wersji językowej, zatrzymując po każdym zdaniu, sprawdzając w słowniku znaczenie słówek, których nie znam i przeprowadzając analizę, jak się am to zdanie do poprzednich i co z tego jest fikcją filmową, a co może być "naukowe" "Interstellarem" jestem tak zafascynowany, że uważam, że warto byłoby to zrobić. Ale nie mam na to czasu.
  17. Ja wybierałem jednolity Teal jako tło pulpitu w dawnych czasach, gdy mi się nie chciało szukać tapety...
  18. Harry Potter jest dość specyficzny - być może tylko dla niektórych, bardzo nielicznych odbiorców, bo większość raczej nie zwraca uwagi na to, o czym chcę napisać. Ale filmy z HP (książek nie czytałem) są zrobione jakoś tak, jakby autorka wierzyła, że czarodzieje, gdyby się ujawnili, to uzyskaliby nieograniczoną władzę nad mugolami, czyniąc z nich jakichś "podludzi" czy niewolników. I wtedy pozostają dwie możliwości, albo się ukrywać przed mugolami w jakichś podziemiach albo rzeczywiście sięgnąć po tę władzę. Tę pierwszą opcję wybierają "dobrzy", a drugą "źli" (Voldemord, Grindelwald, etc). To w mojej ocenie jest niezgodne z rzeczywistością - czarodziejów wprawdzie nie ma, ale taki np. Bill Gates ma setki miliardów dolarów majątku (co też mu daje b. dużą "moc" działania), a mimo to nie jest tak, że robi co chce. To są moje subiektywne odczucia, być może ktoś widzi, że nie pomyślałem o jakiejś możliwości i że się da twórczość p. Rowling zintepretować inaczej. Mi nic innego nie przychodzi do głowy. Czyli ja bym uznał - może się mylę, ale tak mi wychodzi - J. K. Rowling za pisarkę lewicową (bo że jest lewicowa, to raczej wszyscy się zgodzą) z takim lekkim skrętem w stronę populizmu (jeśli się trzymać podziału dwuosiowego: https://pl.wikipedia.org/wiki/Podział_dwuosiowy). I że lewicowa to jeszcze nic takiego, ale być może jest tak, że ten "lekki skręt" w stronę populizmu niektórzy ludzie wyczuwają i odbierają jako coś negatywnego. Ja wszystkie filmy z HP i oba z serii "Fantastyczne zwierzęta" oglądałem z chęcią i nadal oglądam, gdy są w telewizji, ale tak nie do końca komfortowo, z takim uczuciem, że gdybym ja był autorem, to bym przebieg wielu zdarzeń poprowadził inaczej (przykładowo to, że Queenie Goldstein w II-giej części "Fantastycznych zwierząt" przeszła na stronę Grindelwalda to był dla mnie zupełny "szok"). Tak, że ja nie wykluczam, że część osób głęboko religijnych też coś "nieprzyjemnego" wyczuwa i stąd te zarzuty, że "propagowanie okultyzmu" czy tp. (oni mogą jakieś szczegóły zinterpetować właśnie jako "okultyzm" czy coś innego, czego nie lubią). Do tego dochodzą jeszcze sprawy nie związane z polityką, bo np. w Hogwarcie są cztery domy a p. Rowling koncentruje się na walce dwóch domów, Gryffindoru i Slytherinu, przy czym najbardziej "kocha" Gryffindor, w którym ceni się "odwagę, męstwo, dzielność, szczerość i uczciwość" (za Wiki). A ja np. bardziej niż Harry'ego Pottera lubię Newta Scamandera, który jest z Hufflepuff. I gdybym w realu spotkał kogoś takiego jak HP to pomyślałbym, "nawet fajny facet, można się z nim zaprzyjaźnić" ale gdyby tylko się oddalił, to bym o nim zapomniał. Zajęłyby mnie inne sprawy, które mnie interesują. Łatwiej byłoby mi się zaprzyjaźnić z Newtem, Hermioną, Luną Lovegood, Ronem. Czyli przypuszczalnie ja nie pasuję do Gryffindoru tylko do Hufflepuff albo Ravenclaw, gdzie się ceni inne wartości, niż powiedzmy "bycie bohaterem". Tak że to jest trochę specyficzna autorka w moim odczuciu. Newta zrobiła głównym bohaterem "Fantastycznych zwierząt" ale też zrobiła z niego takiego trochę "niezdarę" czy "ofermę". Tak jakby - być może - nie do końca jej pasował (no dobra, tutaj nie jestem pewien ).
  19. Ja też się za to zabieram;) Z tapetami mam lekki problem, bo zawsze lubiłem takie, gdzie jest przestrzeń i dużo zieleni, a tam zwykle u góry jest niebieskie niebo. Ale coś wykombinuję, żeby dominowały zielenie, brązy i żółcie. Gorzej z okienkami, bo tam jest zwykle białe tło, czyli rgb(255,2155,255). A na dodatek zawsze było mi z tym dobrze, ja wolę czarne na białym, niż na odwrót.
  20. darekp

    Śmiać się czy płakać?

    I było nawet referendum w tej sprawie, na które mało kto przyszedł: https://pl.wikipedia.org/wiki/Referendum_w_Polsce_w_2015_roku W krajach takich jak UK, USA to działa, więc...
  21. darekp

    Śmiać się czy płakać?

    Odpowiem jeszcze jedną anegdotką. Pewien wrocławski profesor (na 90 % był to L. Newelski z Uniwersytetu Wrocławskiego, ale już niedokładnie pamiętam, bo to było jeszcze w ub. wieku) wybrał się kiedyś na kongres logików. Wrócił lekko zawiedziony i tak opowiadał: "wstawali po kolei różni filozofowie i mówili o takiej logice, o innej itd. itd. aż dopiero na końcu wstał jeden i opowiedział bardzo krótko o logice matematycznej. Czyli tej jedynej prawdziwej." Słyszałem to osobiście, ostatnie cztery wyrazy były właśnie takie i te wyrazy wbiły mi się w pamięć tak, że do dziś pamiętam I jakoś mi podejście tego profesora bardziej odpowiada
  22. darekp

    Śmiać się czy płakać?

    Gdyby się za to zabrać, to pewnie łatwo by się dało ustalić, że polska konstytucja jest wewnętrznie sprzeczna. Pewien zacny poszukiwacz prawdy zrobił to samo w przypadku konstytucji amerykańskiej i do takiego właśnie doszedł wniosku: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kurt_Gödel#Życiorys, ostatni akapit. A ze sprzecznego zbioru zdań wynika wszystko
×
×
  • Dodaj nową pozycję...