Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

darekp

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1275
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez darekp

  1. A ja popieram Wilka, polityka nie powinna się wciskać wszędzie (wręcz przeciwnie, im jej mniej, tym lepiej). Tak że przepraszam, że wyprodukowałem tyle (zapewne za dużo) "twórczości". Chociaż uczciwe mówię, że ten kawałek dot. matrycy 2x2 wyjaśnił mi pewne rzeczy (ale to, że ja skorzystałem, nie musi się przekładać na korzyść dla ogółu;)). A przede wszystkim zrozumiałem, że mam dużo wad, z których do tej pory nie zdawałem sobie sprawy;)
  2. Jak dla mnie to pierwsza wada, jeśli są dwa dwa podziały, to prędzej czy później się "rozjadą" (pojawią się sytuacje, gdy wg jednego podziału wychodzi tak, a wg drugiego inaczej). Z tych dwóch podziałów dla mnie jest bardziej zrozumiała (w jakichś 80-90 %) oś pionowa (wolność gospodarcza, religijna, wolność od państwa itd. itd.) I tu jestem za daniem ludziom jak największej wolności - w takim zakresie, jak to tylko możliwe. Pójść jak najdalej w stronę libertarianizmu jak tylko się da. Wydaje mi się, że da się pójść dalej niż oferują partie w rodzaju nowoczesna czy PO, dla mnie w gruncie rzeczy nie ma między nimi a PiS-em jakiejś wielkiej różnicy (pamiętacie, jak w pierwszych wyborach PiS i PO szły razem, z nastawieniem na utworzenie koalicji w sejmie po wyborach i to kto startował z której partii było nieraz sprawą przypadku albo np. tego, że w jednej miał więcej kolegów, niż w drugiej? rozsypało się po wyborach, bo okazało się - takie mam wrażenie, - że oddzielnie mogą zagarnąć większy kawałek tortu niż razem). Jeśli chodzi o oś poziomą to: Ad 2) Nic mi nie mówi pojęcie "wolność od światopoglądów", jeśli to jest to samo co wolność wyboru, to nie jest prawdą, że lewica daje wolność wyboru, a prawica nie. Obie chcą ograniczać w jakichś tam istotnych dla siebie kwestiach. Przykładowo lewica nie będzie chciała, żeby rodzice mogli decydować, czy ma być w szkołach edukacja seksualna, czy nie. Lewica nie będzie też chciała pozwolić, żeby ktoś się wypisał z państwowego systemu emerytalnego, nie płacił składek na ZUS i oszczędzał samodzielnie na swoją emeryturę. Albo żeby ktoś zadecydował, że jego podatki - które mają iść na pomoc biedniejszym - nie poszły na biednych z jego kraju, tylko na głodujące dzieci w Afryce (taki argument zapożyczony od pewnego libertarianina, który uważał, że socjalizm zawsze prowadzi do nacjonalizmu). Ad 1) W kwestii równości - "równość" to utopia, nie da się się jej wprowadzić, można by to zbyć takim starym "sucharem", że równość da się zaprowadzić za pomocą gilotyny - bo po ucięciu głowy rzeczywiście wszyscy ludzie stają się równi. Natomiast szerzej można powiedzieć, że po pierwsze jest to pojęcie bardzo mętne - i przykładów na to padało nawet na KW mnóstwo - bo czy np. parytety są ograniczeniem równości (de facto dyskryminacją pewnej grupy, zazwyczaj białych heteroseksualnych mężczyzn), czy też "siłowym" wprowadzaniem "równości"? Widać to też w tych przykładach , które podał mankomaniak (co to jest równość gospodarcza? wszystkie firmy mają przynosić dokładnie taki sam zysk?? A równość religijna to może ma polegać na tym, że wszyscy bez względu na wyznanie mają obowiązkowo obchodzić szabat i Boże Narodzenie? ) Po drugie to wprowadzanie równości prawie zawsze wiąże się z bardzo silną odgórną ingerencją np. w wolny rynek albo jakiś stan, który się ukształtował się samodzielnie oddolnie - mówiąc brutalnie państwo się wpie... w życie obywateli. A mi się to nie podoba. A poza tym taka interwencja już od samego początku jest zaprzeczeniem równości, bo wyróżnia grupę ludzi (urzędników, policję itp.), którzy mają uprawnienia do ingerowania w życie reszty obywateli. Czyli zamiast "równości" są "równi i równiejsi". To tak jak w bajkach z My Little Pony (jeśli ktoś oglądał) - gdy Starlight Glimmer chciała wprowadzić równość to wszystkim kucykom zabrała ich znaczki dające im indywidualne talenty i zdolności. Ale sobie w tajemnicy swój znaczek zachowała, zamalowała go tylko - żeby móc kontrolować kucyki za pomocą mocy, którą jej dawał ten znaczek. Bo przecież ktoś musi tym wszystkim kierować.... Dlatego ZAMIAST "równości" mi się marzy sytuacja, gdy po prostu ludzie zajmują się tym do czego mają predyspozycje, talent itp., każdy jakoś tam zarabia, mniej lub więcej i jeśli tylko jest w stanie się samodzielnie utrzymać (w miarę godnie), to jest OK. A że ktoś tam ma czegoś mniej albo więcej, to już drugorzędna sprawa.
  3. Dziwna wartość Ja też chyba coś koło 130. Zdałem test do Mensy dwadzieścia parę lat temu, już nie pamiętam dokładnego wyniku, ale to było jakoś trochę ponad minimum niezbędne do przejścia, kilka lub kilkanaście punktów góra. Na tym forum pewnie bez trudu znajdzie się takich, którzy mają więcej (ale nie mankomaniak ;))
  4. No właśnie, jak jeszcze dołoży się ten wątek, to.... Nie załapałem, co masz na myśli po "to...", ale ja chciałem tylko uzgodnić jakąś wspólną terminologię. Taką, na którą wszyscy by się zgodzili...
  5. Mi się widzi, że jakoś w przypadku takiego np. Breivika nie bardzo. nawet jak mu odcięto dostęp do komputera/internetu, to i tak "na osłodę" może przyjmować swoje "fanki" zdaje się.
  6. Ja widywałem podobne macierze 2x2 tylko, że był w nich sam jeden liberalizm ale rozbijany na obyczajowy i gospodarczy. Czyli oś pionowa u Ciebie (liberalizm) to co co ja widywałem jako liberalizm gospodarczy, a oś pozioma to liberalizm obyczajowy? Podział na prawicę i lewicę wg Ciebie dotyczy tylko sfery obyczajowej? A liberalizm to tylko (tak lub nie) w sferze gospodarczej?
  7. Ja też lubię libertarianizm. Czysty libertarianizm to utopia, ale z drugiej trony jest w nim dużo jakiejś "pozytywnej energii"
  8. Aczkolwiek tutaj należałoby uzupełnić, że po zapłodnieniu tego Ovum itd. pozyskane w ten sposób dzieci należy jeszcze wychować, w kwestii czego te różnice działają akurat w drugą stronę, niż pomyślał sobie przedmówca ;)
  9. Myślę, że chodziło o zbadanie, czy da się dostarczyć plemniki na inną planetę (taką przeznaczoną do skolonizowania). Bo jeśli chodzi o ciążę w warunkach mikrograwitacji, to chyba to nie jest możliwe: https://www.youtube.com/watch?v=tDJyRQ8jVk4 - nie miałem czasu oglądać ale zdaje się to jest coś na ten temat.
  10. To ja dla równowagi ją zaplusowałem, bo wydaje mi się, że nie zasłużyłeś na takie traktowanie (a tak po prawdzie, to "za całokształt" Twojej aktywności na forum Ci się co najmniej jeden plus IMHO należy) A do dyskusji jakoś nie czuję potrzeby się dodawać niczego od siebie, więc na tym kończę:)
  11. Pytanie co prawda luźno kojarzące się z tematem, ale może ciekawe (jeśli jest na sali chemik lub ktoś taki;)): W "Niezwyciężonym" Lema atmosfera planety Regis III miała dużą zawartość tlenu i metanu (metanu 4 %, tlenu 16 %). Mimo to nie dochodziło do eksplozji, bo to był jakiś nietypowy metan, cytuję: "W każdym razie to nie jest prawdopodobnie zwykły metan. Energia wiązań jest inna; różnica w setnym miejscu tylko, ale jest. Reaguje z tlenem dopiero w obecności katalizatorów, a i to niechętnie." Teraz pytanie, czy taki metan to wytwór wyobraźni Lema, czy też coś znanego nauce?
  12. O to właśnie mi chodziło, że "wolność to nie równość". Więc jak lewica sobie radzi z godzeniem obu (pewnie okaże się, że każdy lewicowiec inaczej)?
  13. Tutaj znów znajdzie się sporo ludzi (ciekawe, czy ich wszystkich uznasz za "mało rozgarniętych") którzy powiedzą Ci, że wolność != równość. Znów: wielu ludzi powie Ci, że "zrównywanie" jest możliwe tylko w dół. P.S. A to że wolność jest różna od równości to rozumie nawet - czy też raczej m. in. - Lauren Faust, deklarująca się jako feministka, autorka bajek o kucykach My Little Pony: Przyjaźń to magia. (I ten temat zresztą nawet w tych bajkach jest poruszony całkiem wyraźnie).
  14. Jedna z co najmniej kilku możliwych interpretacji. Jest wiele osób, którzy powiedzą, że PiS jest konserwatywny obyczajowo i socjalistyczny (a więc lewicowy) w gospodarce. Zresztą socjalizm jako taki jest przeciwny wolności (gospodarczej). Zresztą Ty sam mi jakiś czas temu podsyłałeś link do artykułu, w którym była mowa, że w etyce prawicy jest tylko przedział "od-do", a etyka lewicowa jeszcze dokłada "słuszny" kierunek. Wg tego wychodzi, że w etyce lewicy jest mniej wolności.
  15. Nie wiem, czy dzięki temu poczujesz się lepiej ale z mojej strony informuję, że dostrzegam, że nie jesteś przedstawicielem "zła wcielonego", chociaż lewicy może tak ;) Zresztą dla mnie ten podział na lewicę i prawicę czasem wygląda trochę sztucznie i wprowadza więcej złego niż dobrego, dlatego też trochę tęsknię za czasami przed 1789, gdy go nie było;)
  16. Cóż, zgadza się to jest błąd w myśleniu, zresztą mu (tj. autorowi, tj. A. Wielomskiemu - profesor, historyk idei, gdyby ktoś nie wiedział) to wytknięto w komentarzach (których żadni postępowcy nie pisali). Kwestia nazewnictwa, dla A. Wielomskiego liberalizm jest ruchem postępowym, który zaczął się gdzieś w XIX chyba wieku i opierał się na zerwaniu z tradycjonalizmem, zamiast Boga jakieś fundamentalne prawa jednostki (coś co później stało się podstawą "praw człowieka", o ile dobrze rozumiem) itp. Mi się nie chce dyskutować o nazwach, wymowa jest jednoznaczna, chodziło o to, że takie postrzeganie roli kobiety to "model z XIX wieku wypracowany przez burżuazję i robotników". "Liberalizm" to pojęcie, pod które różni ludzie podkładają różne rzeczy. Zgadzam się, że mu ta interpretacja nie do końca wyszła, ale intencje autora chyba są dość jasne. A prawda historyczna pewnie była gdzieś bardziej pośrodku. W każdym razie nie jest tak, że współcześnie wszyscy "prawacy" chcą zapędzać kobiety do "3K" Aha, i Wielomski jest bardzo negatywnie nastawiony do PiS-u, z pewnością nie szkolony w obecnej TVP
  17. Tak dla ścisłości, nie wszyscy tzw. prawicowcy w ten sposób myślą, przykładowo: https://konserwatyzm.pl/o-tradycjonalistycznej-pomylce/ (niezależnie od tego w jakim stopniu te próby poszukania alternatywy dla rzekomo "tradycyjnego" Kinder, Kuche und Kirche są udane).
  18. @mankomaniak Tylko jak chcesz zdefiniować "prawicę" i "lewicę"? Lewicowcem jest każdy heretyk nie uznający co najmniej jednego z dogmatów Kościoła rzymskokatolickiego (i tylko KRK, protestanckich nie?)? Dla mnie podział na lewicę i prawicę pojawił się po Wielkiej Rewolucji Francuskiej (3grosze pewnie też tak to widzi). I co to znaczy nigdy nic nie dokonał? Jakiej wagi powinno być dokonanie aby było "czymś"? Prawicowych wykładowców na polskich uczelniach można znaleźć sporo np. https://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Przystawa,, czy on "nic nie dokonał" w nauce czy jednak "coś dokonał" (subiektywnie mam wrażenie że jeśli chodzi o polską naukę to jednak bardziej "coś" niż "nic", a jeśli zawęzić do polskiej wrocławskiej fizyki teoretycznej to już raczej bezdyskusyjnie był jedną z najwybitniejszych postaci). Bez problem znajdzie się naukowca prawicowego, inteligentniejszego od Ciebie czy mnie, lepszego w naukach ścisłych, czy w związku z tym uważasz, że powinieneś przyjąć jego poglądy? Z drugiej strony bycie "lewicowym geniuszem" nie gwarantuje nieomylności, Einstein "trafił" w zakresie STW i OTW, ale mylił się co do mechaniki kwantowej i socjalizmu...
  19. Miejmy nadzieję, że uda się zebrać potrzebne środki (nie piszę tego komentarza dlatego, że mam coś do powiedzenia, tylko, żeby temat znów pojawił się na 1-szej stronie, bo a nuż ktoś przeoczył ;)) P.S. A zdjęcia bardzo udane
  20. U mnie na wsi (przeprowadziliśmy się kilka miesięcy temu) na działce lata kilka nietoperzy wieczorem (2-3 co najmniej). Komarów zresztą dostatek więc nie dziwota;) Północno-wschodnia część Dolnego Śląska, tam jeszcze nadal nie jest źle, dużo lasów, zieleni itp. (podobnie jak - po sąsiedzku - południe Wielkopolski).
  21. Nihilo już wybrał "postkatastroficzny" tryb życia i chyba nie ma zbyt wielu powodów do narzekań;)
  22. Nawet gdyby się udało w ciągu tych 20 lat opanować fuzję i uczynić ją powszechnie dostępną (w co osobiście nie chce mi się wierzyć), to i tak trzeba by opracować jakąś technologię do wydobywania mikroplastiku z piasku,. morza, ciał zwierząt, to się nie uda - to musiały by być chyba jakieś mikro/nanoroboty, które by się rozmnażały i dotarły w każdy zakątek ZIemi i wszystko wyczyściły zostawiając górki plastiku do zebrania przez ludzi (odpowiednio zabezpieczonego zresztą, żeby wiatr ich nie "rozdmuchał"). Kompletna S-F. Wszystko po to, żebyśmy mogli żyć tak jak teraz. Może jedynie w miarę łatwo dałoby się opracować technologię wychwytywania CO2 z atmosfery i przerabiania na węgiel (paliwo). Ale to tylko "może". Ja myślę, że to raczej będzie odwrotnie, kolejne problemy ze środowiskiem naturalnym zmuszą nas do ograniczania korzystania z rozmaitych zasobów. Czyli filozofia: bez smartwatcha da się żyć (a i bez smartfonu pewnie w wielu przypadkach też). Nikt nie powiedział, że ten nasz "postęp i rozwój" będzie trwał wiecznie. Starożytna Grecja i Rzym upadły, my oprócz problemów ze środowiskiem mamy chore gospodarki (państw tzw. rozwiniętych) oparte ona nieustannym życiu na kredyt, wydawaniu więcej niż się zarobiło. Spodziewałbym się, że co jakiś czas coś w tym naszym "rozwiniętym" systemie będzie się "sypać". Może w ogóle okresy intensywnego rozwoju nie mogą trwać długo, może normą są jakieś długie okresy jakiegoś "średniowiecza", gdzie rozwój przebiegał powoli ale za to była jakaś stabilność społeczna, a szybki rozwój to tylko jakieś "przebłyski" od czasu do czasu. Z drugiej strony, przypuśćmy, że nastąpiła "katastrofa" i żyjemy na sposób "średniowieczny" (czyli z różnymi ograniczeniami). To ma też swoje zalety. Mniej przemysłu, mniej chemii w żywności, więcej ludzi na wsi (w miastach zmniejszy się liczba stanowisk pracy, na wsi natomiast bliżej do źródeł żywności, i to przypadkiem takich bardzie "eko"), więcej rola lokalnych społeczności, mniej kanałów w telewizji (której i tak nie chce się oglądać), trudniejszy dostęp do plastiku (a więc i ludzie nie będą go tak łatwo wyrzucali), trudniejszy dostęp do komputerów i elektroniki (ale kto będzie potrzebował do czegoś poważnego, np. pracy to i tak dostanie). Więc czy jest sens mówić o "katastrofie" i "apokalipsie"?
  23. Tak dla ścisłości - po co ta fuzja? Żeby nadal produkować i wyrzucać bezmyślnie tyle plastiku, co teraz? Używamy wielu rzeczy, które w gruncie rzeczy do niczego nam nie są potrzebne. Byle pendrive czy słuchawki czy nożyczki do paznokci są zapakowane w plastikowe opakowanie (często zrobione z tak solidnego plastiku, że trzeba go rozcinać nożem, bo inaczej otworzyć się nie da), dodatkowo (elektronika) jest z papierową książeczką, której nikt nie czyta. I to tylko jeden z wielu przykładów marnotrawstwa...
  24. Nie chciałbym się wpasowywać to o czym pisze goostav, ale pomyślmy: Termin do "katastrofy" to ok. 20 lat. Weźmy dla porównania ostatnie 20 lat wstecz i wymieńmy co się w tym czasie zdarzyło. A więc: - w 2001 roku "zabłysnął" niejaki Osama (z kumplami, a właściwie kumple bardziej;)), - potem była wojna w Afganistanie i nowe (chyba ostrzejsze niż dotychczas - ocena "na wyczucie") wojny na Bliskim Wschodzie, powstało Państwo Islamskie, - w roku 2008 był kryzys gospodarczy - pisano o nim, że najgorszy od czasów Wielkiej Depresji, - napływ imigrantów do Europy i związane z tym problemy, - liczne zamachy islamskie w Europie Zachodniej, - zmiany klimatyczne: anomalie pogodowe w UK i USA, w Polsce tornada, - Donald Trump prezydentem USA, a w Europie Brexit. i pewnie sporo rzeczy, o których zapomniałem (bo nie googlowałem, a powinienem:)) Gdyby teraz taki spis przedstawić komuś z lat 90-tych ub. wieku, to niejeden by się za głowę złapał i pomyślał "katastrofa". Więc czy kogoś zdziwi, że gdy przejdziemy na osi czasu taki sam odcinek w drugą stronę, to będzie podobnie? Czy nawet trochę gorzej (na moje wyczucie będzie gorzej pewnie o jakieś 10-50 %, a już prawie na pewno razie nie będzie gorzej o więcej niż 100 %)? Myślę, że będzie "katastrofa" ale w takim sensie w jakim kryzys 2008 był "najgorszy od czasów WD", tzn. może i był, ale nie ma go co porównywać z WD, kiedy bezrobocie było rzędu 30-50 % (znów nie googlowałem, ale chyba było coś koło tego, o ile dobrze pamiętam). I finansiści skakali z okien (w 2008 nikt nie skakał, a znalazłoby się trochę takich, co pewnie i zasłużyli na "wylot przez okno"). Będą pod wieloma względami trudniejsze czasy, wszyscy to odczujemy, ale jakoś się przystosujemy i będziemy ciągnąć swoje sprawy dalej. Zapewne zresztą bez tego "odczucia" społeczeństwa nie zaakceptowałyby tego, że będziemy musieli godzić się na pewne ograniczenia, a zacząć się ograniczać będziemy musieli, inaczej czeka nas to, co przepowiada Nihilo.
  25. Tylko - tak dla ścisłości - Penrose też nie jest kimś, kto chciałby wmontowywać w fizykę jakąś "metafizykę", czy "magię" Poza tym zgoda, dokładniej mówiąc jest różnica w "przeczuciach" na temat "mocnej AI", ale ponieważ jakichkolwiek w miarę poważnych AI mamy tyle co kot napłakał, to nie widzę sensu nad dyskutowaniem obecnie o takich sprawach (za duże wybieganie w przyszłość, zajmowanie się bytami, których jeszcze nie ma i nie bardzo sobie wyobrażamy, jak będą wyglądać, o ile w ogóle będą).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...