Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

peceed

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1797
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez peceed

  1. Google nikogo nie okradł, zaproponował najlepszą usługę wyszukiwania dla ludzi i najlepszą usługę reklamowania dla przedsiębiorstw, w ramach obecnego systemu prawnego. Nie mam zamiaru godzić się na zmiany w prawie bo komuś się wydaje że powinien zarabiać więcej. Niech poupadają.
  2. Tego nie rozumiem. Ręczna gospodarka pamięci, brak izolacji błędów które stają się "magiczne"... Chyba że to na takiej Błędy są związane z ręcznym zarządzaniem pamięcią i brakiem systemu wyjątków czego statyczne typowanie nie wymusza. Typowanie statyczne umożliwia za to szybką kompilację do kodu maszynowego i stosowanie semantyki zmiennej jako wartości co pozwala alokować większość danych na stosie i zapewnia szybsze działanie.
  3. Ostatnie podrygi, ich model biznesowy najwyraźniej się skończył. Ależ proszę bardzo. Podobne prawo chyba już funkcjonuje w Niemczech i nagle okazało się, że Google nie ma żadnego obowiązku umieszczać takich odnośników na swoich stronach. Wszyscy wydawcy ustalili się kolejce do Googla podpisując umowy o współpracy. I Google dalej nie płaci. Ci ludzie chyba nie rozumieją na czym polega symbioza: jeśli spróbują ją zniszczyć to staną się pasożytami i Google znajdzie mechanizmy obronne.
  4. Jest to równie prawdziwe jak stwierdzenie, że najwięcej gównianego kodu powstaje w językach dynamicznie typowanych. Informacje o typach zmiennych a zwłaszcza parametrów są kluczowe i nie do zastąpienia przez cokolwiek: to najważniejsza informacja o kontrakcie. Brak takich informacji spowalnia rozumienie kodu. Żeby było jasne: od strony teoretycznej usunięcie typów niszczy gwarancje poprawności wykonania których zapewnienie w przypadku ogólnym jest nierozstrzygalne. Mózg stara się wykonać dokładnie taką samą robotę samemu. Cały postęp w rozwoju narzędzi dla języków bez statycznego typowania jest kierowany na odtworzenie takowego automatycznie. Te języki nie bez powodu nazywały się kiedyś skryptowymi: nie nadawały się do tworzenia wielkich aplikacji. I praktycznie każdy taki język dostał rozszerzenia/rozwinięcia które umożliwiają statyczne typowanie, nawet te najlepiej predysponowane jak Smalltalk czy Lisp. Nie mieszajmy różnych systemów walutowych. Nie należy porównywać kodu z frameworku bazującego na konwencjach do generycznego, bo mamy porównywać języki. Czysty c pozwala na pisanie równie zrozumiałych programów co C++, nie wiem o co chodzi z sieczką. Brak szablonów, przeładowania operatorów, dziedziczenia itp. powoduje, że pewne rzeczy pisze się trudniej/dłużej, ale nie że kod z automatu staje się mniej zrozumiały. Sieczka w C jest prawie 1:1 prawidłową sieczką w C++, a jeśli ktoś preferuje tę technikę pisania to jest ona wspierana przez każdy język programowania.
  5. Prawdziwy polski fan "'Allo 'Allo!" powienien raczej napisać: "fósfór, dódają dó niegó wódór i wydzielają fósfórówodór" Ciekawa sprawa. Muszą się dzielić szybciej niż półokres trwania zawiesin o ich rozmiarze. Gdybym miał w ciemno ustalać zasadę działania to bym uznał, że korzystają z fotosyntezy, przyswajają azot atmosferyczny i "polują" na ziarenka pyłu wulkanicznego, ale pewnie jest cała masa innych aerozoli z "metalami rzadkimi". A potem za 1000 lat się okaże, że to przecież oczywiste, że życie najczęściej powstaje w atmosferze Na wysokości o tej temperaturze? To raczej odpowiednik stratosfery.
  6. Wolę 3l/100km/osobę. Porównywalne do samochodów o średnim obłożeniu. Wyrzuty sumienia są nie na miejscu. Trzeba się pogodzić że świat się zmienia, rzeczy i my sami przemijamy, a na końcu czeka nas wielki pruning PS. Z potwierdzonych źródeł wiem, że asteroida która przywaliła w Jukatan nie odczuwała żadnych wyrzutów.
  7. Jeśli się rozumie, że programy pisze się przede wszystkim dla ludzi to typowanie statyczne jest niezbędne. 1. Straciłem umiejętność programowania. 2. Wciąż korzystam z powłoki pythona jako kalkulatora. 3. W Ruby programowałem zanim było to modne (2002). GL&HF
  8. Językom programowania brakuje dobrych elips. Można chyba było pisać List<Document> documents = new List<>(); //ignorujemy że List to interface:AI dobierze najlepszą implementację Osobiście nie lubię utraty regularności i wolałbym: List<Document> documents = new(); Ale jest to bez różnicy, mózg uczy się szybko parsować dowolny język w 2 tygodnie. Na rozwlekły kod najlepszym rozwiązaniem jest czcionka 8 (tylko trzeba zainstalować specjalne o zwiększonej czytelności) i długość linii 320 (nie bierzemy jeńców). Są jednak ludzie którzy nie procesują kodu tak jak w technikach szybkiego czytania i muszą przejechać po wszystkich linijkach po kolei, w pewnym sensie odtwarzając wykonanie programu. Zauważyłem że takie osoby znacznie lepiej pamiętają kod z którym pracują, bo muszą go zapamiętywać w pamięci długotrwałej aby móc pracować w ogóle (podobnie jak osoby pracujące z małym obszarem edytora). Za to mają wielkie problemy z refaktorowaniem. Ja nie pamiętałem kodu tylko to co robił. Komentuje się wysokopoziomowe intencje: w ten sposób łatwiej zrozumieć program i łatwiej o znajdywanie błędów.
  9. Szanse to wciąż bardzo mocne 0. Mikroorganizmy wciąż są cięższe od powietrza i nie mają szans utrzymać się na wysokości gdzie panuje niska temperatura, każdy w końcu by opadł i się ugotował. Jeszcze większą problemem jest atmosfera, ten dwutlenek węgla jest w stanie superkrytycznym i penetruje wnętrze planety w taki sam sposób jak woda na ziemi. Może też to jest źródło tego fosfowodoru - jest wypłukiwany z wnętrza. Życie na Wenus musiałoby wykorzystywać zupełnie nową chemię spoza typowego spektrum - znamy jakieś polimery które mogłyby pełnić rolę analogiczną do białek i dna w takiej temperaturze i wszechobecnej kąpieli rozpuszczalnika? Nie mamy żadnej statystyki. Warunki do powstania życia mogły być całkowicie unikalne.
  10. Incognito to beznadziejna i myląca nazwa dla tego trybu. Nie oddaje funkcjonalności. Powinni to nazwać "Amnesia". Przeglądarka nie pamięta co robiła wcześniej i nie będzie pamiętać tego, co robisz teraz. Programiści często nie przywiązują uwagi to tworzenia dobrych nazw traktując je jako prawie randomowe identyfikatory. Osobiście wyznaję zasadę "code speak to you", tworząc kod powinniśmy dbać o maksymalną łatwość w jego zrozumieniu i szybkość czytania, dobre nazwy są kluczowe.
  11. Trochę breja filozoficzna, ale w fizyce jest to konstrukt KONIECZNY. Warto by przyjrzeć się reprezentacji. Przeszłość to wspomnienia, przyszłość to zamiary i estymaty. Świadomość to proces który korzysta z przeszłości tworząc przyszłość Związany ze świadomością, ona zawsze jest "teraz". Jeśli zrobimy snapshot czasowy mózgu, to ma on taką właściwość że jego struktura koduje zarówno zdarzenia z przeszłości jak i estymaty wydarzeń na przyszłość (liczone jako stopień zaskoczenia mózgu gdy się pojawią ). Działający mózg ma pewien odstęp pomiędzy zdarzeniami zapamiętywanymi a tymi możliwymi do przewidzenia, teraźniejszość to właśnie ta intrygująca luka wewnątrz której muszą się wyrobić procesy psychiczne Może F-teoria ze swoim dwuwymiarowym czasem da jakieś wskazówki. Trudność może brać się na przykład z faktu, że nasz czas to przypadek mocno zdegenerowany Tak jak szeregi zespolone zwiększyły zrozumienie szeregów rzeczywistych, tak wielowymiarowy czas może pomóc w zrozumieniu czasu. I wtedy na przykład okaże się, że "współrzędna czasowa" to coś bardziej odmiennego od normy która podaje interwały czasowe niż się nam to wydaje
  12. Teoria przewiduje wyniki konkretnych eksperymentów. Stąd nawet etymologia słowa "przewidywać". Wymiarowość jest cechą matematyczną teorii. Zatem jeśli ktoś ma inną teorię świata która "wyklucza więcej wymiarów" na podstawie pewnych rezultatów eksperymentów nic nie wnosi to dla teorii strun która przewiduje takie same rezultaty tych eksperymentów ze swoimi 11-12 wymiarami. No to jeszcze musi kolega jechać na jakąś konferencję z referatem bo inaczej biedni fizycy teoretyczni dalej będą błądzić ze względu na mały impact factor kopalnii wiedzy Problem leży ze zrozumieniem przez kolegę słowa "przewiduje" w różnych kontekstach. Bez zrozumienia tej subtelnej różnicy raczej się nie porozumiemy.
  13. Może być taki sam problem jak ze słowem "informacja". Ciężko zdefiniować czas bez uprzedniego rozumienia tego pojęcia co sprowadza się do rozróżnienia pomiędzy skutku a przyczyną. Czas występuje zarówno jako parametryzacja teorii jak i to coś, co znamy z naszego codziennego klasycznego życia. Obserwowanie tego klasycznego czasu na pewno wymaga przetwarzania klasycznej informacji a więc procesów termodynamicznych, zatem doświadczanie czasu wymaga rosnącej entropii. Fizyka jest tylko konsystentna. Jeśli wyjdzie nam, że obserwator może opisywać świat używając utożsamiając swoją termodynamiczną strzałkę czasu z logiczną w MK, to nie mamy żadnej sprzeczności i nic, tylko się cieszyć. Przy czym w ogóle jawnie bym pisał, że utożsamiamy 2 różne czasy: termodynamiczny/mierzalny/odczuwalny i ten logiczny/teoretyczny. Widzę jeszcze jeden podział czasów, charakter czasu w przeszłości to coś innego niż czasu w przyszłości, bo pełni on inną rolę. I chyba można je utożsamiać odpowiednio z termodynamicznym i teoretycznym, ale być może różnica jest bardziej subtelna. Przecież zawsze istniejemy w jakimś "teraz" z konkretną entropią a przeszłość i przyszłość są dla nas logicznymi konstruktami, i ta logika dla przyszłości i przeszłości jest odmienna! W każdym razie tutaj może być ratunek - zdefiniować precyzyjne pojęcia czasu w różnych modelach i kontekstach i pokazać jak i kiedy możemy je ze sobą utożsamiać, a kiedy nie, bo dzisiaj możemy robić to niejawnie i nieświadomie czego przesłanką są "jałowe" dyskusje filozoficzne o naturze czasu, a to jest abstrakcja. I te różne czasy być może są jedynie podobne (na przykład mogą mieć tą samą granicę w postaci czasu klasycznego). To akurat nie ma znaczenia, mamy 2 wielkości związane zależnością funkcyjną. Przyroda nie dba o nieskończoności "w różnych chwilach" tylko o skończoność pomiarów i konsystencję logiczną.
  14. To nie tylko jest niezgodne z filozofią uprawiania nauki , ale wręcz ze zdrowym rozsądkiem. Aby o czymś myśleć musi, musi to coś istnieć platońsko, tzn. być niesprzeczne. Dodatkowe wymiary istnieją w sensie platońskim więc można myśleć o teorii strun choćby jako o konstrukcji czysto matematycznej. Naprawdę warto poznać historię skąd się wzięły te dodatkowe wymiary - to nie było założenie procesu poznawczego prowadzącego do teorii strun, tylko efekt. To odkrycie. BTW. W twistorowej teorii strun ilość wymiarów jest bardziej normalna. Nie róbmy sobie jaj. Prawidłowa implikacja to "Nie może być dodatkowych wymiarów w teorii=nie ma teorii strun". A tego żadne doświadczenie nie udowodniło. To co zaobserwowano to nie ma spowolnienia fal grawitacyjnych w stosunku do c. Co doskonale się zgadza z teorią strun, zatem jest jej wynikiem. To żart? Przecież zasada holograficzna wcale nie określa że przestrzeń jest ziarnista i nigdy tego nie robiła... To były przewidywania na podstawie nie wiadomo w sumie czego: podejrzewam że jest to efekt działania systemu pasożytniczego starającego się o dopływ kasy na granty w związku z czym w wynikach/aplikacjach musi się pojawić masa buzzwordów. To że moment pędu jest skwantowany nie znaczy że muszą być skwantowane wszystkie wielkości w jakich się go wyraża. To jest przykład naiwnego myślenia na poziomie funkcjonowania dzieci, które wiedzą że ten kto naskarży wcześniej zazwyczaj ma rację. W rzeczywistości o "prawdziwości" teorii w ogóle nie decyduje relacja czasowa pomiędzy jej sformułowaniem a czasem przeprowadzenia eksperymentów. Proces eksperymenty-teoria-eksperymenty-... to techniczne detale i artefakt historyczny. Teoria strun nie musi spełniać oczekiwań plebsu kalkującego schematy prowadzące do poprzednich sukcesów. Za znaną reklamą (coby się najmłodsi nie pogubili) : a świstak siedzi i zawija sreberka. Może warto zrozumieć o czym się pisze, wystarczy wikipedia: https://en.wikipedia.org/wiki/AdS/CFT_correspondence https://en.wikipedia.org/wiki/Holographic_principle Teoria strun nie ma wolnych parametrów. P.S. Czuję się trollowany.
  15. Obserwacje dodatkowych wymiarów nie są przewidywaniem teorii strun więc WTF? To przecież można sobie samemu wyszukać w arxiv. Ale taki największy kaliber to chyba miało odkrycie zasady holograficznej, bo pokazała równoważność fizyki w opisach o różnych liczbach "dużych" wymiarów. Ma kolega złe spojrzenie na "rewolucje strunowe": one nie były po prostu skokami poznania co początkami intensywnych wzrostów po lekkich kryzysach. W tym momencie nic nie wskazuje na jakikolwiek kryzys w teorii strun, jest ciągły "postęp techniczny" na wszystkich frontach. Były minirewolucje - branowa i twistorowa, i pewnie jeszcze parę się znajdzie. Przede wszystkim teoria strun nauczyła nas, że możliwe jest istnienie innych efektywnych praw fizyki przy znanych nam ograniczeniach i badania przeniosły się na zupełnie inny poziom - nie bada się po prostu praw fizyki działających w naszej obserwowalnej części wszechświata, ale wszystkie możliwości. To dokładnie taki sam przeskok jak uświadomienie sobie że poza naszym układem słonecznym jest cały kosmos. Malkontenci (w tej analogii) narzekają, że wciąż nie odkryto planety X (teraz to chyba zmieniła się pisownia na Ix ), więc astronomia jest do bani a w ogóle to już mieliśmy latać na inne planety a nie było nas nawet na Marsie. I takim ludziom nie wytłumaczysz, że postępy w astronomii nie sprawią, że układ słoneczny się skurczy. Że wiedza o innych galaktykach nie przekłada się na pełny katalog planetoid w naszym układzie. Polecam zrobić eksperyment i w arxiv wyszukać sobie prace autorów: Maldacena Juan i dla porównania Woit Peter. Wniosek: Psy szczekają, karawana jedzie dalej. I umówmy się: nie można poważnie traktować krytyki teorii strun pochodzącej od ludzi, którzy nie tylko jej nie znają, ale nawet nie umieją podstaw KTP. Przypomina to osoby które oglądają Ligę Mistrzów komentując: no jak podajesz, jak podajesz patałachu Za to są ludzie, którzy startowali w pętlowej grawitacji, zorientowali się że to gówno, nauczyli się teorii strun i bardzo sobie chwalą
  16. Aby "obalić" Newtona. A ponieważ jedyne co zostało nieobalone to "OTW" i "STW" to bayesowsko rośnie ich "prawdziwość" To już jakiś postęp, przynajmniej nie jest Not Even Wrong Nikt nie rezygnuje, chyba że umiera A nowych fizyków teoretycznych zdolnych do zrozumienia teorii strun jest więcej niż kiedykolwiek. Ale tutaj dochodzimy do innego zjawiska, że o ile uprawianie teorii strun wymaga potężnych umiejętności to uprawianie krytyki teorii strun nie wymaga nawet znajomości mechaniki kwantowej Dodajmy do tego internet który pojawił się w ostatnich 25 latach i mamy wyjaśnienie popularności memów o śmierci teorii strun. Do tego o ile 25 lat temu całkiem sporo sensownych ludzi zajmowało się popularyzatorstwem fizyki to obecnie większość wessało IT. Ich rolę przejęli "celebryci". Co do tempa postępu fizyki teoretycznej, to jest chyba oczywiste, że im dalej, tym robi się trudniej i naprawdę niewielu ludzi ciągnie tę dyscyplinę. Gdyby usunąć czołową 10 ludzi z Wittenem na czele to teoria strun byłaby w lesie.
  17. W przypadku oprogramowania naturalnym stanem do którego dąży rynek jest monopol. Im więcej klientów ma firma tym większe możliwości na obniżenie ceny produktu ze jednej strony, a jednocześnie większa baza użytkowników zaznajomionych z programem ułatwia jego dalszą adaptację. Formaty plików ją wymuszają po przekroczeniu pewnego progu. Do tego dochodzi sprzedaż wiązana w postaci pakietów czy ekosystemów. Właściwie jedynym sensownym rozwiązaniem jest podatek antymonopolowy: im większy udział w rynku, tym większy podatek, w takich stawkach które istotnie obniżają rentowność i umożliwiają start konkurencji. A nawet zachęcają do podziału firm. Nie ma jednak pewności czy konsumenci na tym skorzystają: w sytuacji kiedy i tak brakuje programistów nie potrzeba nam chyba dodatkowego duplikowania zasobów. Konsumenci obronili się tworząc wolne oprogramowanie w sytuacjach, gdzie komercyjni dostawcy naprawdę jechali po bandzie. Jeszcze skrajniejszym przykładem są sieci społecznościowe. Tam zwycięzca bierze wszystko, tylko że użytkownicy nie są konsumentami. To sprzedawany towar. Jest jednak bardzo możliwe, że AI rozwiąże ten problem, tworząc wirtualną warstwę dostępu pomiędzy użytkownikiem a światem, filtrując i agregując treści według jego indywidualnych preferencji. Można też potraktować takie firmy prawem telekomunikacyjnym ograniczającym personalizację reklam (wiele patologii znikłoby na świecie po zakazie reklam, i agresywnej informacji która szuka ciebie a nie odwrotnie ), sprowadzając je do poziomu zwykłych firm niszowych. Przyjęliśmy, że większość dziedzin z naturalnymi monopolami może należeć do państwa, różnice w efektywności zarządzania są znikome (bo know-how jest znane a sytuacja rynkowa jest stabilna), a państwo nigdy nie zażąda tak wysokiej premii monopolistycznej jak prywatny właściciel (który zażąda maksimum). Być może taka sama przyszłość czeka sieci społecznościowe - staną się usługami publicznymi zarządzanymi przez Ministerstwo Kontroli Wspierania Wymiany Myśli.
  18. Zjadło mi posta. Edit: Już jest. Chyba był to problem wyświetlania zawartości, może jakiś lock po edycji z drugiego okna. Stara metoda wyłączenia i włączenia jeszcze raz zadziałała.
  19. Tylko wielkie. W teorii strun dodatkowe wymiary mogą mieć rozmiar stałej rzędu stałej Plancka. Tak że jedyna informacja jaką niosą te badania jest to, że dodatkowe wymiary nie są wielkie. To żaden problem dla teorii strun. Ani teoria strun ani ludzie którzy się nią zajmują na serio raczej tego nie zauważą Co do bycia mocnym zwolennikiem - po prostu nie ma nic innego i coraz bardziej precyzyjne dowody wskazują że nie może być inaczej. Tzn. wykonujemy pomiary (zdarzenia) które dostarczają nam informacji na podstawie których poprawiamy model rzeczywistości. Zgadza się, zatem fundamentalnie istnieje tylko pewna informacja o czymś i nic więcej. Właśnie tego trzeba oczekiwać po teorii ostatecznej - granicą poznania jest refleksywność. Jeśli jest coś "pod spodem", to i tak niepoznawalne. Wciąż musimy pamiętać, że jesteśmy strukturą wszechświata która chce badać sama siebie. Tego nie da się przeskoczyć. Dlatego nasza fizyka tylko tym, czym obiektom we wszechświecie może się wydawać że jest.
  20. Ale ja nie neguję istnienia metody naukowej jako pewnej listy procedur efektywnych w tworzeniu obrazu rzeczywistości (=poznawaniu świata). Tylko wskazuję, że można być znakomitym naukowcem bez uprzedniej znajomości tych procedur ani nawet ścisłego przestrzegania ich. Ważniejsza jest świadomość tego procesu. Tzn. nie tylko interesuje mnie świat i go badam, ale również analizuję sam proces badania rzeczywistości i staram się go doskonalić.
  21. Odpowiedzialny jest jedynie ten co ustala efektywne reguły - według których każdy gra dla siebie. Jeśli ktoś chce aby firmy ratowały różne znaleziska musi dostarczyć im zachętę finansową. Wtedy afery wyglądałyby "urzędnicy sprzedali tereny z cennymi znaleziskami o których doniosłości wiedziano wcześniej", ale nikt nie będzie czegokolwiek niszczył. Trzeba mieć świadomość że w świadomości tych "prezesów" teraz mają one taką samą wartość jak mrowisko w lesie.
  22. Ale to może obniżać odporność tylko jeśli już istniejące przeciwciała hamują powstawanie nowych potencjalnie bez tej wady.
  23. Ale przecież ja też wykonuję analogiczne czynności, tylko u mnie wynikają z własnego zdrowego rozsądku i własnego zrozumienia czym jest nauka. Naukowiec który rypie schematy w ramach "cult cargo science" też może mieć nadzieję, że osiągnie efekt. Przecież wszystko robi według "dekalogu"... Moje zrozumienie opiera się na innej parametryzacji nauki, nie jako worka z zasadami postępowania. Można stosować się do litery prawa albo do "ducha prawa". Ja stosuję się do "ducha" nauki, i mam bardzo głębokie zrozumienie czym jest nauka dochodzące do podstaw fizyki. Można sprowadzić to do tworzenia jak najlepszego modelu predykcyjnego rzeczywistości w sensie tworzenia modeli przyszłych zdarzeń na podstawie przeszłych. I to jest esencja nauki. Natomiast gdy taka czynność jest wykonywana przez wielu ludzi i model jest "rozproszony" to pojawia się problem protokołów komunikacji, memów (idei) itd. i nauka jest rozumiana jako pewne aspekty tego rozproszonego procesu poznawczego.
  24. Może wystarczy sobie zadać pytanie, czy można zbudować zegar działający w "drugą stronę". Bo mam potężne podejrzenie że odmierzanie czasu wymaga rosnącej entropii. Nasza percepcja czasu nieuchronnie bierze się z działania rozmaitych "zegarów". Wyodrębnienie termodynamicznej strzałki czasu ma taki sam charakter jak powstanie rzeczywistości klasycznej, mierzalny czas to wielkość klasyczna. W mikroskali może sobie fluktuować (ten czas "mierzalny").
×
×
  • Dodaj nową pozycję...