peceed
Użytkownicy-
Liczba zawartości
1797 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
64
Zawartość dodana przez peceed
-
Alternatywy dla YouTube, mediów społecznościowych i wyszukiwarek
peceed odpowiedział Antylogik na temat w dziale Luźne gatki
Nie, amortyzacja to koszt związany z utratą wartości mienia firmowego z powodu zużycia. Firma może dostać jakieś rzeczy w drodze wymiany barterowej, i trzeba je zaksięgować jako przychód o określonej wartości. W miarę zużywania się będą generować koszt. -
Tajemniczy sygnał z centrum Drogi Mlecznej
peceed odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Astronomia i fizyka
A w mojej wiosce pusta próżnia dalej ma zero. "Educated guess". Mamy już całkiem sporą statystykę i na razie... Ziemi brak. Na razie najlepszą estymatą jest 1/obserwowany wszechświat. Jeśli ktoś widział UFO, to 2 na galaktykę- 32 odpowiedzi
-
- Droga Mleczna
- sygnał
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Tajemniczy sygnał z centrum Drogi Mlecznej
peceed odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Astronomia i fizyka
Niczym się nie różni, niezależnie od prędkości. To esencja teorii względności. Mamy dość skrzywiony obraz przez fakt że u nas życie nie dość że powstało to jeszcze dorobiło się w końcu techniki. Tymczasem Ziemia jest wyjątkowa pod tym względem. Na początek potrzeba odpowiedniej ilości wody. Dostatecznie wiele aby coś wystawało bo planeta wodna nie wytworzy technologii, ale bez wody będzie pustynią. Bardzo duże szczęście dynamiczne: 4 miliardy lat przebywania w ekosferze pomimo ewolucji Słońca i turlania się po Galaktyce, supernowe na tyle daleko że nie udało im się życia zabić, albo szczęśliwie trafiły na okres zlodowacenia (mam podejrzenie że epizod śnieżnej kuli mógł się zakończyć poprzez odpowiednio bliskie spotkanie z supernową: to się nazywa podwójny fuks). Wielki Księżyc który zapewnił pływy (prawdopodobnie niezbędne do wytworzenia życia) i ustabilizował oś obrotu planety. Wymierania na tyle łaskawe że przeżywała całkiem spora ilość już rozwiniętych zwierząt by móc ciągnąć ewolucję dalej, i na tyle częste aby uniknąć stagnacji. Funkcjonująca tektonika płyt do recyklingu węgla i pole magnetyczne wystarczające do osłony atmosfery. Brak na tyle wielkich upadków asteroid aby zakończyć ten interes. A obiektów klasy 100 km+ wcale nie brakuje. Ogólnie chodzi mi o to, że nawet dla planet z potencjałem Ziemi ich ilość musi się w czasie zmniejszać wykładniczo, z różnych powodów. Według mnie szansa na wytworzenie przez życie cywilizacji technicznej jest znacznie mniejsza od tego że w ogóle powstanie.- 32 odpowiedzi
-
- Droga Mleczna
- sygnał
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nie warto...
-
"To wszystko wina Tuska"?
-
Nigdy nie oszukuję. To jedna z nielicznych wad mojego charakteru.
-
W kontekście wcześniejszej mojej wypowiedzi - całkiem dobrze.
-
Jak napisałem - semantyka jest dla mnie całkowicie niejednoznaczna.
-
Nie, nie wystarczy. Gratulacje!
-
Ja mam wrażenie, że to rządy na całym świecie odpłynęły zupełnie, razem z 95% mediów. "Reductio ad absurdum" boli najbardziej.
-
To tak jak za okupacji. A "polskie świnie" nie okazały grama wdzięczności!
-
Wypowiedź co prawda się parsuje, ale zdecydowanie nie kompiluje.
-
Ja to piszę od półtora, choć nie na tym portalu. Moje punkty były mniej więcej takie: 1) Nie da się zamknąć ludzi na kilka lat, a przecież wiadomo że w ciągu 3 miesięcy nic się nie zmieni. Wiadomo że do nadejścia szczepionek sytuacja musi być taka sama. Nie jesteśmy w stanie osiągnąć Chińskiego poziomu zamordyzmu. 2) Szczepionki mogą pojawić się najwcześniej za rok i nie ma gwarancji że będą działały. 3) Straty gospodarcze muszą przełożyć się negatywnie na mniejsze wydatki na ochronę zdrowia i profilaktykę w przyszłości, w związku z czym pośrednio zwiększą śmiertelność na wiele lat do przodu. Dołek gospodarczy będzie się ciągnął przez wiele lat (jako różnica pomiędzy dochodami pomiędzy scenariuszami). 4) Straty gospodarcze są realne a nie księgowe: ludzie nie chodzą na koncerty, nie jeżdżą na wczasy, nie robią interesów. Ludziom nikt nie zwróci czasu (czyli życia). 5) Za okupacji ludzie ryzykowali życiem aby zapewnić nowym pokoleniom choćby namiastkę edukacji. Teraz pozbawia się młodych edukacji w imię tego, aby starcy nad grobem mogli sobie pożyć kilka miesięcy dłużej. To skrajnie niemoralne i samobójcze dla cywilizacji która działa w ten sposób. 6) Nie można przedłużać swojego życia kosztem życia innych i to jeszcze za pomocą rozwiązań systemowych: chcę pożyć miesiąc dłużej kosztem zamknięcia rodziny sąsiadów na miesiąc w domu. Taki schemat nie ma szans zadziałać na dłuższą metę. 7) W najbardziej negatywnych (ale realistycznych scenariuszach) wirus mógł pozbawić przeciętnego człowieka 2 tygodni życia z powodu przedwczesnej śmierci. Dlatego jakikolwiek lockdown choćby skuteczny trwający dłużej niż powiedzmy półtora miesiąca nie ma sensu i jest stratą netto. Jedyną rozsądną strategią jest "wzięcie epidemii na klatę" i pogodzenie się ze stratami. Dokładnie tak. Żarty że specjalista to osoba wiedząca "wszystko o niczym" nie wzięły się bez powodu. Tego typu decyzje powinni podejmować interdyscyplinarni erudyci. "Specjaliści" nie mieli niczego mądrego do dodania. I na koniec trochę optymizmu: Zrujnowane gospodarki, podkopane zaufanie społeczne, patologiczne reakcje rządów, miliony ofiar... Jeśli dzięki temu ludzie nauczą się myć ręce po skorzystaniu z toalety - warto było Wszędzie. Właśnie tak to sprzedawano. Zasadniczo tak - lockdown powodował rozciągnięcie procesów w czasie. W normalnych warunkach mielibyśmy jedną krótką falę epidemii + niewielkie sezonowe górki zimą. Lockdown jest rozsądny tylko jako rozciągnięcie szczytu zachorowań w czasie aby szczytowe obciążenie służby zdrowia było mniejsze.
-
COVID-19 już z nami zostanie i będzie to nowa grypa, a w końcu katar. Wyewoluuje w kierunku coraz mniejszej zjadliwości, coraz lepiej będzie się rozprzestrzeniał. Wariant delta jest tego przykładem.
-
Jak zaprojektować środowisko do wspólnej pracy wielu osób nad dokumentem jak standardy, legislacje?
peceed odpowiedział Jarek Duda na temat w dziale Luźne gatki
To co jest potrzebne to nie tyle możliwość bezpośredniego głosowania co możliwość wskazania programu komputerowego (AI) który będzie głosował i negocjował za mnie. To mój "reprezentant" powinien poznawać moje stanowisko przez zadawanie mi konkretnych pytań, tłumaczyć trudne zagadnienia na mój poziom ("wolisz przyjąć emigrantów czy mieć tańsze fajki") i zawsze chronić moich interesów (w ramach swojego zrozumienia moich poglądów i dążeń). Reprezentanci mogą oczywiście tworzyć dynamiczne grupy interesów (obecnie ich rolę pełnią statyczne partie) i wykorzystywać transakcje wiązane, a wszystko to celem maksymalizacji zadowolenia wyborców. System głosowań wewnętrznych będzie musiał mieć kwazirynkowy charakter. -
Polscy naukowcy dowodzą, że 'kryptowaluty to poważny i pełnoprawny instrument finansowy'
peceed odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Ciekawostki
Nie ma z tym problemu. Wolałem jednak operować "stanami czystymi" dla lepszej klarowności wywodu. Przy czym wartość złota ma charakter mieszany. Po co? Zostawiamy im coś znacznie cenniejszego od złóż węglowodorów - technikę i wiedzę. A moje słowa to komentarz do sytuacji kiedy mamy spęd miliarderów troszczących się o "przyszłość planety". -
Polscy naukowcy dowodzą, że 'kryptowaluty to poważny i pełnoprawny instrument finansowy'
peceed odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Ciekawostki
Biżuteria konsumuje największą część fizycznej podaży, do niedawna więcej niż rynki finansowe. Nie ma lepszego sposobu na podkreślanie wysokiego statusu społecznego. Podobnie jak wartość pierwotna akoholizmu kumuluje się w zdrowiu ludzi które niszczy. Jeszcze odnośnie bitcoinów - jest garstka fanatyków którzy oddaliby za kryptowaluty życie. To ich głęboka przekonanie uwiarygodniło mem o wielkiej wartości kryptowalut. Dla tych ludzi posiadanie bitcoinów może mieć wartość pierwotną, bo jest manifestem wiary. -
Polscy naukowcy dowodzą, że 'kryptowaluty to poważny i pełnoprawny instrument finansowy'
peceed odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Ciekawostki
Zgadza się. Wartościowania są subiektywne. Mamy tutaj jednak sytuację w której wartościowanie jest pierwotne (nie zależy od wartościowania innych) i wtórne, tzn zależy wyłącznie od naszych przekonań odnośnie wartościowań innych osób. Wtedy każdy już może mieć swoje rozbudowane teorie, lepsze lub gorsze z którymi można polemizować. I w moim odczuciu bitcoin bardziej przypomina cebulki tulipanów czy udziały w funduszu Ponziego niż złoto. To zwykła "fizyka": prawdopodobieństwo zdarzenia, że za 100 lat bitcoin będzie cenny a złoto nie wynosi w stosunku do zdarzenia odwrotnego praktyczne zero, bo bitcoin nie ma żadnej pierwotnej wartości na której można się oprzeć, to czysta wydmuszka. W przypadku bańki internetowej ludzie mogli się łudzić że idzie jakiś prawdziwy przełom, bitcoin niczego nie zmienia. Za pieniądzem fiducjarnym stoi państwowy aparat przymusu. Ale na wszelki wypadek za spadek po babci kupmy bitcoiny Elitaryzm zacząłem cenić odkąd zanika. Władcy nie przejmują się moim uznaniem, tylko wymuszają posłuch. Stary trick - wytrych fabularny. Kiedy nagle potrzeba środków finansowych można sobie darować kręcenie spin-offu "Jak zdobyć pierwszy milion w świecie z kreskówki". Jasne, ludzkie bydło ma być ekologiczne aby nie przepalało paliw kopalnych bardziej potrzebnych przyszłym pokoleniom właścicieli prywatnych jachtów i odrzutowców. USA walą się teraz. Tylko Chiński komunistyczny zamordyzm ratuje im tyłek, bez niego istniałaby powszechna emigracja specjalistów do Chin. -
Fizycy z Uniwersytetu Warszawskiego uzyskali półskyrmiony
peceed odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Astronomia i fizyka
Jeszcze jedna bardzo ważna uwaga. Nasza intuicja jak działa dodawanie została zbudowana na dodawanych "kamykach", "ciężarkach", "butelkach". Tymczasem wkłady energetyczne w sumach w obliczeniach kwantowych nie są obserwablami, dokładnie to oznacza wirtualność. Nie można bezkrytycznie używać klasycznej intuicji, bo ta zawodzi. Mogę się z ciekawości spytać jak kolega radził sobie psychologicznie z ujemnym prawdopodobieństwem które pojawia się w rachunkach? To chyba podobna sprawa. Zresztą jeszcze dawniej tak samo było z liczbami urojonymi. Dopuszczaliśmy urojone wielkości jak długo nie miały oznaczać obserwowanej "ilości czegoś". Przynajmniej do teorii obwodów To samo co powyżej Fizyka w stosunku do matematyki ma tę przewagę, że pewne rzeczy można sprawdzić eksperymentalnie. Jeśli coś działa to działa. 1+2+3=-1/12 działa. Z matematycznego punktu widzenia też działa. Czyli przyroda korzysta z nie tego dodawania co nam się wcześniej wydawało że korzysta.- 162 odpowiedzi
-
- półskyrmion
- meron
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W rdzeniu reaktora MARIA rozpoczęła pracę sonda wysokotemperaturowa
peceed odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Astronomia i fizyka
Jest znacznie lepiej. Instytut Teologii Wysokich Energii w Toruniu ustalił, że wystarczy umieścić 600 diabłów na łepku palladowej szpilki aby zaczął on wywołać spontaniczną reakcję syntezy jądrowej pomiędzy dwoma jądrami deuteru zawartymi w wodzie. Osiągnięto to dzięki precyzyjnemu sferycznemu koncentratorowi modlitw zamontowanemu na Kościele Maryji Gwiazdy Nowej. Prace teoretyczne przyjmują, że wspomniane zjawisko zachodzi na skutek pojawienia się znudzonego i szukającego towarzystwa Demona Maxwella, lubującego się w luksusie (potwierdzające teorię eksperymenty wykorzystujące platynę i złoto są zaplanowane, wierni są proszeni o adekwatne wota). Obecne plany zakładają, że każde złoże palladu będzie się dało przekształcić w warstwę grzewczą dla instalacji geotermalnych poprzez wybudowanie nowoczesnej, kompaktowej (o pojemności znamionowej nie przekraczającej 200 Mohrów) świątyni na powierzchni. -
W rdzeniu reaktora MARIA rozpoczęła pracę sonda wysokotemperaturowa
peceed odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Astronomia i fizyka
Na szczęście jest IT, dzięki któremu podgryzamy torcik od góry. Branża na tyle pojemna, że wszyscy którzy nadawaliby się do czegoś sensownego znajdą tam zatrudnienie i będą produkować wartość dodatnią. -
Polscy naukowcy dowodzą, że 'kryptowaluty to poważny i pełnoprawny instrument finansowy'
peceed odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Ciekawostki
Ludzie kupują bitcoiny w nadziei że pojawią się w przyszłości jeszcze większe głupki i kupią od nich tę "cegłę". Złoto działa od tysięcy lat. O jego wartości mogli być przekonani wyłącznie władcy a i tak miało wartość. Jakoś nie widzę tego w przypadku bitcoinów, choć w tę rolę chciał wejść niezawodny Elon. O wartości umownej Bitcoina decyduje "ulica". Bitcoiny można porównać do dzieł sztuki. Podaż tychże jest ograniczona (ilość malarzy jest wielka, ale środowisko dba o ograniczenie ilości tych "powszechnie cenionych" a największy przyrost wartości jest i tak po śmierci autora, gdy wiadomo że już nic więcej nie namaluje ), wartość jest zatem czysto umowna i ma charakter rosnący. Najlepsze dla gospodarki były (wypróbowane w czasie wielkiego kryzysu) lokalne, lekko inflacyjne waluty nie nadające się do akumulowania wartości: wymuszało to szybki obrót pieniądza bo nikt nie chciał być stratny, co błyskawicznie przyspieszało obieg gospodarczy. Algorytm kreacji pieniądza przez kredyt dopasowuje podaż pieniądza do potrzeb (ok, ujemne stopy to przekręt). Obecne dodrukowanie pieniądza to akcja okradania Chin (i innych wierzycieli USA). Giełdy amerykańskie podbiły wyceny, co utrudniło wykup amerykańskich przedsiębiorstw Chińczykom. Obiektywizmem jest istnienie armii i policji amerykańskiej które wymuszają korzystanie z dolarów jako środka płatniczego. -
Fizycy z Uniwersytetu Warszawskiego uzyskali półskyrmiony
peceed odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Astronomia i fizyka
Tak. Czy to jakiś problem? Świat nie jest klasyczny i nie składa się z klasycznych klocków, te energetyczne wkłady są wirtualne. Zadaniem teorii fizycznej jest dostarczać skończonych wyników opisujących poprawnie wyniki obserwacji i nic więcej! Jak należy to rozumieć? - najlepiej jako "artefakty parametryzacji". Ogólnie "realną rzeczywistość" trzeba traktować jako coś w rodzaju rozmaitości a opisy fizyczne jako mapy. Fakt że w pewnych "mapach" pojawiają się nieskończoności formalne nie wynika, że sama rozmaitość/rzeczywistość wariuje, ona zawsze jest skończona. Do pewnego momentu proste mapy można czytać w trywialny sposób (odpowiedzi na pytania o rzeczywistość to suma szeregu mającego granicę sum częściowych). Potem okazuje się, że aby mapa dłużej dostarczała poprawnych wyników trzeba ją czytać inaczej (regularyzacje). Przy czym od początku można ją było czytać inaczej, bo regularyzacja nie zmienia sumy szeregu zbieżnego, tylko że nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Można się dziwić dlaczego tak jest, ale "fundamentalne" pytania "dlaczego" zazwyczaj pozostają bez odpowiedzi, bo rozbijają się o aksjomaty rzeczywistości które odkrywamy operacyjnie. Fizyka to odkrycie, że rzeczywistość ma modele matematyczne/algorytmiczne. Doszliśmy do algorytmów które dają prawidłową odpowiedź w sposób który jest dla nas mniej oczywisty (renormalizacje,regularyzacje), ale nie jest to w ogóle fundamentalnie mniej dziwne niż działanie prostych modeli/algorytmów klasycznych - te są bardziej intuicyjne bo mamy w mózgach masę okablowania będącego "sprzętową akceleracją" odkrytą przez dobór naturalny, dzięki któremu pewne rzeczy są dla nas "oczywiste" (bo zgodne z wynikami dostarczanymi przez wewnętrzne działanie tych akceleratorów). A tu nagle trzeba wyjść z bezpiecznej "klasycznej=neuronowo łatwej" rzeczywistości"... Tak, robi się coraz dziwniej. Teoria Strun również nie przewiduje że istnieją w inny sposób niż potencjalne domeny w naszej przestrzeni o różnych efektywnych prawach fizyki. Pisałem wyraźnie: to taka sama potencjalność jak istnienie różnych KTP. Nie ma żadnych dowodów że istnieje wszechświat gdzie h jest dwa razy mniejsze. Teoria Strun dostarcza wyników bez fitowania. "Wystarczy" znaleźć kompaktyfikację i znamy całą fizykę z wszystkimi procesami z nieskończoną dokładnością. Czasopismo zeszło na psy, stosując metody znane z tabloidów. Nie wiem czy kolega sobie zdaje sprawę że Woit to mr. Nobody co łatwo odkryć po liście publikacji i cytowań. Ci ludzie nie rozumieją nawet że "negatywne" wyniki badań dostarczają dokładnie takiej samej wiedzy jak pozytywne. Tzn. gdy po przeszukaniu jakiegoś rejonu energii wiadomo, że pewnych cząsteczek nie ma, jest równie istotnie jakby je odkryto - na tym polega wiedza eksperymentalna. Przy czym dzięki detektorom na Antarktydzie już wiadomo, że nowe cząsteczki gdzieś tam są, tzn. morze wyrzuciło kanoe z Indianinem na brzeg w Europie. Nie wiadomo tylko jak dokładnie daleko ta Ameryka się znajduje. Tacy ludzie mają tę samą mentalność naukową jak ludzie którzy stawiają ultimatum "albo znajdziemy jakieś zaginione ogniwo, albo teoria ewolucji jest fałszywa", nie rozumiejąc że status teorii ewolucji kompletnie nie zależy od wyników jednego konkretnego wykopaliska lub kompletności zapisów kopalnych drzewa filogenetycznego określonego gatunku. Nie rozumieją jak drobny obszar w przestrzeni możliwych parametrów cząsteczek został przebadany i wykluczony.- 162 odpowiedzi
-
- półskyrmion
- meron
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Fizycy z Uniwersytetu Warszawskiego uzyskali półskyrmiony
peceed odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Astronomia i fizyka
Owszem. Ale mam nadzieje że kolega rozumie, że konwencja że nieskończona suma musi być granicą sum częściowych nie musi obowiązywać przyrody. Przede wszystkim przyroda sumuje wszystkie składniki na raz, bez określonego porządku, ewentualnie przyjmując pewien porządek częściowy na składnikach sumy wynikły z przyczynowości. To że regularyzacje działają to fakt eksperymentalny. Ale to jest problem obalonej teorii klasycznej. Niczego nie musimy naprawiać! Mamy KTP. Najwyraźniej kolega nie rozumie, że teorie kwantowe pola albo klasyczne umożliwiają istnienie nieskończonej liczby wszechświatów. Z nieskończonością klasy C. Nawet przyjmując parametry stałych z dokładnością do FP64 mamy 10^400 teorii Modelu Standardowego do wyboru i nikt nie narzeka z tego powodu. Oczywiście widzimy "jeden wszechświat". Tak jak doprecyzowujemy kolejne bity opisujące numeryczne wartości stałych, tak samo możemy co do zasady liczyć fizyki efektywne dla każdej ze strunowych kandydatek. Trzeba być naiwnym by sądzić że jakikowiek framework matematyczny nie będzie miał wewnętrznej swobody którą trzeba ograniczyć obserwacjami. To w czym słabsze umysły się gubią to dyskretny charakter zbioru kandydatów teorii strunowych i niezgodność z naiwnym oczekiwaniem że proces wyboru musi być prosty algorytmicznie. Tymczasem dowiedziono że wyliczenie teorii strunowych jest NP-trudne. Przyrodę to bigbanguje. Aczkolwiek nie jest wykluczone że świat jest łaskawy i żyjemy w wyjątkowo prostej kompaktyfikacji. Niechęć do teorii strun ma wyłącznie charakter psychologiczny: tak naprawdę jest to mem rozpropagowany przez upadający intelektualnie przemysł pop-sci. No proszę. Nie da się chyba pod tym względem zrobić lepiej niż Teoria Strun. No to jest jakaś bzdura do ^2. Aby obalić supersymetrię trzeba by przeorać akceleratorami energie aż do Plancka, ze względu na zjawisko spontanicznego łamania symetrii. To prawda formalna. Obraca się kolega najwyraźniej w dziwnym środowisku które niewiele ma wspólnego z HEP, skoro pozwala ono sobie uważać supersymetrię za praktycznie obaloną. Mam tylko nadzieję że to nie jest marka jakiegoś nowego wina owocowego Zacznijmy od tego że supersymetria jest symetrią matematyczną, dokładnie tak samo jak inne symetrie występujące w fizyce. Jej elegancka fizyczna interpretacja odwrócenia ról fermionów z bozonami (czyli unifikacja koncepcji oddziaływań z materią!) nie pozwala mieć wielkiej nadziei na jej nieistotność. Została odkryta w kontekście fizycznym umykając matematykom. Ale gdyby było inaczej, i najpierw odkryto by supersymetrię w matematyce i potem zrozumiano fizyczne implikacje, to nikt wtedy nie miałby wątpliwości że nie może być to przypadkiem: przyroda nie może ignorować sobie istnienia takiej symetrii! Jeśli jeszcze uświadomimy sobie, że zależą od niej wszystkie udane formalne unifikacje GR z KTP (supergrawitacja + teorie strun, wszystkie są obecnie częścią M-teorii) to szanse na nieistotność supersymetrii wynoszą praktyczne zero, bo jest ona zarówno sposobnością (unifikacja koncepcji materii i oddziaływań) jak i praktyczną koniecznością (kwantowa grawitacja). Jeśli jeszcze dodamy ciemną materię która jest w pewnym sensie predykcją supersymetrii (dark sector) dalej dostajemy praktyczne zero Akurat tutaj mamy różnicę pomiędzy ideałem matematycznym a realnym rozciągłym bytem fizycznym. Dla modeli kwantowych nie ma to żadnego znaczenia, ale dla modeli klasycznych które chcą "z zasady pozbyć się problemów" jest to problem. Chyba że źle to rozumiem i wszystkie defekty topologiczne mają punkty osobliwe: z rysunków ciężko to odczytać. Nie wiem czy kolega zdaje sobie sprawę że to standard w Teorii Strun. Co ważne - ładunek elektryczny ma wiele topologicznych modeli i wszystkie są równoważne. Zasadniczo to naukowa działalność kolegi sprowadza się to poszukiwania teorii ostatecznej która miałaby maksymalną ilość cech wspólnych z Teorią Strun ale nią nie była, a opór wobec niej ma charakter religijnej (sekciarskiej) indoktrynacji - kilka niewłaściwych książek przeczytanych w niewłaściwym stanie psychicznym. Woit, Smolin... Jakby co to podrzucę koledze jeszcze kilka "nazwisk" do listy autorytetów: Fritz, Wersow, Hossenfelder . Gdyby mi nominalnie płacono za uprawianie fizyki to poświęciłbym te dwa lata na nauczenie się tej teorii, tym bardziej że jej aparat matematyczny zaczyna być użyteczny daleko poza oryginalnym kontekstem w którym go wprowadzono, na przykład w fizyce ciała stałego (tylko jak to pogodzić z przymusem publikacji). Podejście kolegi jest takie, że wyzwania stojące przed fizyką traktuje jako pretekst aby się jej nie uczyć Bardzo wygodnie jest zatrzymać się w rozwoju gdzieś w roku 1930 (albo i 1925) i próbować tworzyć "alternatywną fizykę" licząc na fuksa, bo w naszej rzeczywistości gdzieś dalej pojawiły się "trudne momenty w materiale" (podejście jak u hazardzisty który się wkręcił bo wygrał za pierwszym razem). Ale w tej dyscyplinie "łatwe punkty" się skończyły. Charakterystyczne w postawie tych dwóch panów było to, że nawet w sytuacji gdy fizyka wydawała im się psychologicznie niesatysfakcjonująca, nigdy się nie oszukiwali i podążali właściwą ścieżką (prawdy). Z zastrzeżeniem że Dirac mógł przewidzieć pozytony ale tego nie zrobił z powodu oporów psychologicznych (to dopiero cenna lekcja na całe życie, na szczęście Noblika i tak przytulił). ... To jest trywialny elementarny wynik. Niezłamana supersymetria daje dokładnie zero bo wkłady od pola dowolnej cząstki i jej supersymetrycznego partnera do zero point energy dokładnie się znoszą. To jest punkt wyjścia. Złamanie supersymetrii może zmienić ten wynik ale nie musi. Zatem już na wstępie problem niezgodnosci z teorią ulega zmniejszeniu 10^120 razy. Prosta miara według której modele supersymetryczne są 10^120 raza lepsze od niesupersymetrycznych.- 162 odpowiedzi
-
- półskyrmion
- meron
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Fizycy z Uniwersytetu Warszawskiego uzyskali półskyrmiony
peceed odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Astronomia i fizyka
Mam wrażenie że i tak wychodzi bzdura, jak tylko zaczniemy bawić się w odpowiednie manipulację powierzchnią według której liczymy prawo Gaussa i odpowiednie zmniejszanie tej powierzchni - bo ładunek nie jest punktem. Supersymetria to rozwiązuje. Tzn. kasuje do zera, a niewielka pozostałość to wynik spontanicznego jej łamania. Ale są też inne sposoby. Panowie nie żyją a od tej pory teoria renormalizacji jest już bardzo dobrze zrozumiana:https://en.wikipedia.org/wiki/Renormalization_group Kolejna rzecz do której po prostu trzeba przywyknąć uprawiając fizykę. Niestety nie ma tak, że ogon kręci psem: to fizyka była i będzie źródłem istotnych matematycznie idei, a o "prawdziwości" decyduje eksperyment. Nie rozumie kolega argumentu. Tworząc teorię która jest "ślepa" na cześć fizyki "potwierdza" własności zależące w rzeczywistości od parametrów tej ignorowanej części. Wystarczają inne wartości mas kwarków aby stworzyć neutron lżejszy od protonu (takie barionowe nautralino na które rozpada się cała materia). W sytuacji gdy rozpatrujemy precyzyjne "klasyczne" pole o potencjale 1/r już zgodnie z mechaniką kwantową musimy mieć do czynienia z cząsteczką o nieskończonej masie, bo to pole nie posiada w swojej strukturze nieoznaczoności położenia źródła. Ponieważ jednak elementarna cząsteczka w KTP musi zachowywać się jak struna, nieskończoność energii znika. Naładowana jednowymiarowa pętelka nie jest w stanie osiągnąć nieskończonej energii dokładnie z tego samego powodu dla której atom wodoru jest stabilny - chroni ją zasada nieoznaczoności, ściśnięcie jej do punktu jest matematycznie niemożliwe. Punkt to za cienki Bolek aby być podstawową cegiełką materii- 162 odpowiedzi
-
- półskyrmion
- meron
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: