-
Liczba zawartości
1993 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
74
Zawartość dodana przez peceed
-
Chodzi o analogię w podejściu. Ignoruje kolega przyczynowość w kierunku wzrostu entropii ( to analog ignorowania zasady zachowania energii) oraz proponuje coraz to nowe odjechane układy fizyczne które miałyby realizować dwukierunkowe komputery kwantowe (to analog perpetuum mobile). I chyba właśnie niemożność wyłapywania/rozumienia takich analogii doskonale tłumaczy problemy kolegi (to analog szalonego wynalazcy) z fizyką. No to już odpowiedziałem że równania Naviera-Stokesa nie są analogiem hydrodynamiki ze względu na brak członu dyfuzyjnego. Ucieczka w nadciekłość nie pomoże bo nadciecze również ulegają dyfuzji. To oznacza że nie można oczekiwać że każde zjawisko będzie miało swoje przełożenie z powodu izomorfizmów przybliżonych opisów klasycznych. Ale to była uwaga na boku, że analogia fizyczna fundamentalnie nie bardzo chce istnieć. Prawdziwą analogią jest to, że komputer "dwustronny" nie zadziała w żadnym z tych przypadków. (1) Sednem problemu jest brak oczekiwanych przez kolegę efektów, a niemożliwość jakiegoś fizycznego "podłączenia". (2) Gdzieś tam po drodze umyka koledze świadomość, że kluczem działania komputerów kwantowych jest unitarna ewolucja wyizolowanych (i kodujących interesujący nas problem) stanów kwantowych. (3) Słowo "wyizolowanych" oznacza, że nie ma miejsca na żadne aktywnie procesujące elementy jak "pompy". (4) To oznaczałoby interakcje naszych stanów kwantowych z miriadami innych przypadkowych stanów, i ukrycie tego pod płaszczykiem klasycznego równania różniczkowego niczego nie rozwiąże - to takie zamiecenie problemu pod dywan w nadziei, że nikt (dobre określenie większości osób przyznających granty) się nie zorientuje. Nastąpi błyskawiczna dekoherencja interesujących nas stanów. (5) Już wyjaśniłem dlaczego nie zadziała to z laserami, tylko że nie rozumie kolega argumentacji. Gdyby kolega rozumiał argumentację, to bez problemu przeniósłby sobie ją ze świata fotonów to świata fononów czy polaronów i tutaj analogia jest całkiem użyteczna. (6) "Wzmacnianie" oznacza zwiększanie stopnia obsadzenia interesującego nas stanu kwantowego, a no cloning theorem gwarantuje nam to, że jest to w ogólnym przypadku niemożliwe. Najwyraźniej nigdy nie zastanowił się kolega, dlaczego produkcja splątanych par fotonów zawsze odbywa się na wyjściu układów laserowych, a nie wcześniej. (7) Laser nie jest wzmacniaczem ogólnych stanów "kwantowych", laser jest wzmacniaczem stanów "klasycznych", sygnałów w których przesyłamy bity a nie kubity. (8) Wzmacniacze sygnałów kwantowych w komunikacji działają całkiem inaczej - one zwiększają prawdopodobieństwo dotarcia sygnału do celu, czyli szanse na to że na wyjściu zaobserwujemy pojedynczy foton (generalnie kwant) kodujący wejściowy kubit. TO NIE TO SAMO SO (6),(7)! Kodowanie kubitów na wielu fotonach niczego w tej materii co do zasady nie zmienia. (9) Przypuszczam że pomiędzy oboma niemożliwymi zjawiskami: zajścia (6) a symulowania postselekcji jest ścisły związek. Takie wzmacnianie nie jest bowiem niczym innym jak robieniem sobie nieograniczonej ilości kopii obliczeń "za darmo". (10) Pół żartem pół serio, chyba zaczynam rozumieć: przy przyjęciu jakiegoś schematu obliczeń kwantowych chciałby kolega po uzyskaniu wyniku (ale nie odczytaniu) odwrócić symetrycznie obliczenia w dokładnie drugą stronę, z użyciem tych samych kubitów pomocniczych - co zasadniczo jest możliwe, licząc na to że po odczytaniu wyniku dostaniemy prawidłowe"wejście" Co byłoby możliwe gdybyśmy mogli uzyskać "kopie" odczytanej wartości kubitu. Dajmy na to że po odczytaniu kopii wyniku uzyskaliśmy "tak", i wówczas puszczamy sobie obliczenia w drugą stronę tylko w takim przypadku, licząc że jedynym możliwym logicznie rezultatem jest uzyskanie "wejścia" spełniającego nasz problem. Mam wrażenie że do tego sprowadzają się te wszystkie dwustronne machinacje, taka jest ich esencja. Czyli zjeść ciastko - poznać wynik i je mieć - odwrócić obliczenia z użyciem wynikowego qbitu na wejściu. Użyłem (numeracji) aby kolega mógł odnieść się na zasadzie, tak/nie/nie rozumiem do konkretów a nie wysyłał kolejny raz kolejnego slajda.
-
Nigdzie nie twierdziłem że to niemożliwe. Zastrzeżenia odnośnie trudności technicznych się utrzymują. W każdym razie motywacja jest całkiem inna niż ciągnięcie przeszłości w przyszłość czy jakoś tak... No właśnie niczego takiego nie dostaniemy a o trudnościach fundamentalnych mamy długą dyskusję na wiele podstron Zachowuje się kolega jak maniak który wciąż wymyśla nowe wersje perpetuum mobile, i każe szukać "gdzie nie działają", bo zasada zachowania energii wielkich umysłów nie ogranicza. Nie ma niczego dziwnego w tym eksperymencie i w żaden sposób nie odtwarza on "mechaniki kwantowej", to zwykły mechaniczny analog. Nadaje się to na ilustracje Efektu Cassimira na wykładzie dla studentów którzy słyszą o nim pierwszy raz. Udawanie że to jakiś przełom w fizyce jest skrajnie niepoważne. I żeby kolega załapał - to jest odtwarzanie zjawisk falowych. Nie kwantowych. Wspólnym mianownikiem są fale. Miało być przeszłości z przyszłości.
-
Antypody. Rozwiązanie jest bardziej biologiczne niż matematyczne, tzn. trzeba znać kilka zjawisk biologicznych i odpowiednio je oszacować. Odpowiedzią jest pewna struktura a nie po prostu liczba w stylu "jeden na bilion". Raczej p_1*p_2*p_3 gdzie poszczególne czynniki z czegoś wynikają! I jeszcze uściślę że nie dysponujemy dna rodziców. Po prostu badamy dwoje osobników i stwierdzamy pokrewieństwo 50%. Dokładnie identyczne jakby tylko jeden rodzic był wspólny.
-
To stwierdzenie w żaden sposób nie dotyczy "obu stron" czasu. Nie da się kontrolować przyszłości z przyszłości. Naczytał się kolega zbyt wiele o retrokazualności w mechanice kwantowej, a to śmieć wymyślony przez ludzi którzy chcą zrozumieć mechanikę kwantową w ramach mechaniki klasycznej. Właściwie to tak. Ciecz to uśrednienie statystyczne dużej ilości oddziałujących cząsteczek, nie bardzo widać jak zakodować pojedyncze q-bity. Nadciekłość nie pomaga - bo dalej nie pojawiają się "dyskretne" byty (może w postaci wirów?), i bardzo trudno o jakiekolwiek indywidualne pomiary na tej materii. Każdy kawałek materii wykonuje obliczenia kwantowe, więc o byciu komputerem decyduje możliwość kodowania wejścia, zachowana i znana struktura obliczeń oraz możliwosć odczytania wejścia. Leżą punkty 1 i 3, prawdopodobnie też 2. Nie potrafimy przeprowadzać pomiarów na pojedynczych fotonach mikrofalowych, do tego są one bardzo "duże". Bez zabawy w jakieś formalne dowody niemożności nie widać jak można by to praktycznie ugryźć, ani tym bardziej - po co. Energia fotonów poniżej poziomu kriogenicznych szumów termicznych i makroskopowe rozmiary stanów kwantowych w niczym nie pomagają - można śmiało powiedzieć, że budowa takich komputerów jest trudniejsza jakieś L^4 razy, gdzie L to stosunek długości fali ( i L^3 jest za rozmiar). Wydaje się zatem, że z prawdopodobieństwem co najmniej 5 sigma mogę powiedzieć, że budowa takich komputerów jest niemożliwa. Notabene właśnie z tego samego powodu stosuje się mikrofale do kontroli qbitów jonowych. Chętnie się dowiem jakie matematyczne pojęcie tłumaczy się na "prawie to samo". Matematycznie "prawie" robi wielką różnicę. Prawie takie same obiekty są różne. Może sobie kolega w głowie stworzyć przestrzeń w której wedle pewnej normy będą superpodobne, ale dla świata niewiele z tego wynika, bo istnieją opisy które pokazują że te zjawiska są całkowicie różne. Abstrakcja nie działa w fizyce w taki sposób, że można ignorować dowolne aspekty rzeczywistości. Taka pompa wywoła natychmiastową dekoherencję. To aktywny pracujący układ. Nie ma zatem sensu zastanawiać się co by było gdyby coś niemożliwego działało - bo nie działa. Taka mała porada - badanie fizycznych konsekwencji sytuacji fizycznie niemożliwych nie prowadzi do niczego mądrego, jest znaną furtką do paradoksów. Nie da się wpływać na przeszłość. Jeśli ma kolega jakąś "perspektywę" która to umożliwia, to jest ona błędna. Na przykład mając kupon totolotka nie da się sprawić, aby w przeszłości wypadły odpowiednie numery. Najzabawniejsze jest to, że jak kolega weźmie sobie taki układ który już jest izolowany, jego przeszłość nigdzie nie "wycieka" w świat, to i tak taka "zmiana jego przeszłości" jest niczym innym jak zmianą własnych przekonań co do niej i można ją nazwać samooszukiwaniem się. Zupełnie na serio. Mam nadzieję że było konkretnie. PS: Dla kogo "nieznane" dla tego nieznane
-
Sam ją wymyśliłem. W tym sensie że zauważyłem odpowiedź i uznałem że jest warta zagadki To konkurs na ile ogarnia się jednocześnie matematykę i biologię jednocześnie. Nie. Mowa o abstrakcyjnym pokrewieństwie, w sensie gwarantowanej ilości wspólnych genów wynoszącej 50% + nadwyżka wynikająca wyłącznie z powtarzania się alleli w populacji. W takim sensie, że można zakładać superzróżnicowaną populację i wyniki dowolnie bliskie 50%. Biologia na poziomie liceum wystarcza aby policzyć odpowiedź i ewentualnie po wyszukaniu jednej/kilku szczególnych wielkości. Do zadania można podejść na wiele sposobów. Tylko jeden jest prawidłowy. Generalnie chodzi o ustalenie czy takie przypadki mogły pojawić się w praktyce.
-
Jakie jest prawdopodobieństwo że dwoje rodzeństwa z tej samej pary rodziców będzie po badaniach genetycznych wzajemnego pokrewieństwa uznana za rodzeństwo przyrodnie.
-
Naukowcy wciąż nie wiedzą, czym jest „złoty kapelusz” wydobyty z dna oceanu
peceed odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Nauki przyrodnicze
Już to przerabialiśmy w "Kuli"- 2 odpowiedzi
-
- Okeanos Explorer
- złoty kapelusz
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dla matematyka - nic prostszego. U fizyka zapala się lampka alarmowa. Bo tak naprawdę chciałby kolega nie tylko wpłynąć na stan końcowy, co jest trywialne, ale jeszcze żeby ten stan końcowy wpłynął na inne stany początkowe w taki sposób, aby dodatkowo był wynikiem ich obliczeń. To już jest niemożliwe. ... znanej fizyki. Nic dziwnego że firmy inwestujące w tę dyscyplinę wiedzy nie walą drzwiami i oknami Ale fizycznie nie zadziała. Bo praw fizyki nie można sobie wybierać jak rodzynków z ciasta, ignorując te które akurat nam nie pasują. Kontrargumentów jest od cholery, brakuje tylko takich które kolega by zrozumiał, ale to już nie powinien być wyłącznie mój problem. Oprócz fundamentalnych podałem techniczne, jak brak praktycznej możliwości przeprowadzania akcji laserowej na splątanych qbitach. Co w sytuacji kiedy skacze się tam i z powrotem pomiędzy opisami kwantowymi i klasycznymi, może nie być takie oczywiste. Najwyraźniej oczekuje kolega, aby ktoś znalazł nieścisłość w prywatnym wewnętrznym rozumowaniu kolegi... ale jest to niewykonalne dla handwavingu! Ma kolega w głowie prywatny model fizyki dopuszczający cuda. Tego typu heurystyki mogą działać doskonale, pod jednym wszakże warunkiem: muszą mieć rację. Szaleńca od geniusza oddziela wyłącznie sukces.
-
Przecież jest: Kontraargumentem jest brak argumentu. Obliczenia kwantowe zachodzą w czasie według schematu: ustalamy (z wysokim prawdopodobieństwem statystycznym) stan początkowy, przeprowadzamy unitarną ewolucję która odpowiada za obliczenia a na końcu wykonujemy pomiar - odczytanie wyniku. Schemat który pokazał kolega nie jest z tym zgodny - ergo nie jest to nawet komputer kwantowy, a ściślej nie jest to układ fizyczny opisywany przez mechanikę kwantową. Łudzenie się że zagmatwany układ fizyczny pozwala w przeszłości na ustalenie warunku brzegowego w przyszłości, który następnie pozwoli na na odczytanie w przyszłości takich bitów jakie doprowadziłyby do takiego rezultatu obliczeń w przeszłości jest całkowicie niefizyczne, i wystarczy przeczytać wytłuszczoną część zdania ze zrozumieniem by stało się to oczywiste, a to jest propozycja kolegi przedstawiona w języku naturalnym. Rzeczywistość na to nie pozwala (poza wykładniczo nieprawdopodobną fluktuacją) . Nachalne proponowanie takich obliczeń wynika z błędnego obrazu mentalnego fizyki i mechaniki kwantowej w szczególności jaki kolega posiada w głowie, co jak pisałem już wiele lat temu, jest efektem braku wykonania odpowiedniej pracy w dostatecznie młodym wieku, gdy umysł jest jeszcze plastyczny. Świat nie pozwala na operację postselekcji. Kolega przeskakuje sobie pomiędzy pewnymi idealnymi sytuacjami w głowie gubiąc fizykę, na przykład gładko przechodząc z sytuacji dynamicznych do ustalonych (bez czasu), następnie starając się od nowa odtworzyć dynamikę tylko że całkowicie ignorując dynamikę która wcześniej doprowadziła do powstania takiego układu. To jest konstruktywna propozycja dla takich osób jak kolega, czyli bez odpowiednio wykształconej intuicji fizycznej. Wykonywanie obliczeń jest jakąś tam gwarancja poprawności. Na odpowiednio wysokim poziomie pojawia się bardzo dużo abstrakcyjnego gadania, ale w odróżnieniu od wypocin kolegi jest ono poprawne. Prezentowanie kolarzy myśli w pdf nie zawiera w sobie ani grama obliczeń. Masa osób rozumie QM. Haczyk polega na tym, że nie robi się tego w kategoriach pojęć klasycznych - obiektywnej i kompletnej fizyki. Taka struktura jest z matematycznego punktu widzenia niekonstruowalna co zapewniają fundamentalne prawdopodobieństwa używane do opisu. Aby coś rozumieć trzeba dysponować bardziej elementarnymi kategoriami w ramach których można to zrobić. W przypadku teorii fundamentalnych nie są one dostępne z definicji, i właśnie teorie te są skazane na "zgodność z doświadczeniem". I na tym polega to zrozumienie, że pewne próby rozumienia na zasadzie szukania głębszych przyczyn są kontrproduktywne z logicznego punktu widzenia. Lepszym słowem jest zatem akceptacja. No cóż, tylko się cieszyć że zhakował kolega system.
-
O ile się zignoruje fizyczne znaczenie tych zespołów które są niczym innym jak procedurą obliczeniową. To wielka zaleta ideałów matematycznych. Można sobie zrobić warunek końcowy w przyszłości i już Ma kolega rozjazd terminologii. Przyroda radziła sobie przez miliardy lat bez obserwatorów uprawiających fizykę. Ale co do zasady każdy układ związany przetwarzający informacje jest obserwatorem, który też jest opisywany przez tą fizykę, może być co najwyżej nieświadomym obserwatorem. Nie ma takich zjawisk w sensie w którym wydaje się koledze że są. Jest sprawą trywialnie oczywistą że jakiekolwiek ograniczanie wyniku rozwala koherencję obliczeń, które i tak muszą odbywać się zgodnie z termodynamiczną strzałką czasu. I masa uczonych którym (niekoniecznie) na starość zaczyna odbijać palma. Od geniuszu do szaleństwa jest niedaleko. Po prostu zasysającego. Większość fizyków przez komputery kwantowe rozumie takie, które wykorzystują możliwości obliczeniowe jakie niesie standardowa mechanika kwantowa, a nie rozwijanie nowych koncepcji fizycznych mających wykonywać wymarzone modele obliczeniowe. To taka science-fiction przenikająca do arxiv.
-
W fizyce klasycznej. W mechanice kwantowej jakakolwiek "pełniejsza" wiedza jest niemożliwa, wystarczy sobie uświadomić że może stanowić zmienną ukrytą. Prawdopodobieństwa w mechanice kwantowej mają charakter aksjomatyczny i bezpośrednio odpowiadają za nabywanie informacji. Nieprawda. Deterministycznie zachowuje się ewolucja amplitud prawdopodobieństwa, a nie obserwowana rzeczywistość. Od kilkudziesięciu lat wiadomo, że nie są - mamy klasę teorii która odtwarza jedno (co do zasady) i drugie. Nikt nie może ochronić arxiv przed niedorzecznościami. Po prostu nie będzie poważnych cytowań. Jeśli zaimplementujemy w AI poczucie humoru, to jakaś za kilkadziesiąt lat jakaś będzie miała niezły ubaw Ich klasa złożoności to zbiór pusty, bo zaproponowane nie zadziałają nawet jako zwykły komputer kwantowy. Rozumiem że zlekceważył kolega heurystykę, że świat cały czas szuka dla siebie (liczy) konfiguracji o jak najmniejszej energii, a cała stabilność wszystkich struktur to taka blokada obliczeniowa - nasze istnienie zależy od tego, że jest to dla wszechświata trudny problem. Dlatego urządzenia liczące klasy PP nie powinny istnieć (i obecnie prawa fizyki nie wskazują aby dało się takie zbudować).
-
Trzeba jeszcze zrozumieć, że ta matematyka liczy prawdopodobieństwa/wartości oczekiwane obserwacji. U kolegi to niestety nie funkcjonuje poza poziomem deklaratywnym. Problemem jest to, że zaproponował kolega niefizyczny komputer kwantowy który na pewno nie zadziała, ale z chwilą kiedy nie zadziała nie zrazi to kolegi i nie wymusi żadnej refleksji, i znowu zobaczymy kolejne pomysły o śmieciowej wartości. I tak w kółko. Po prostu się poddaję. Fizycy nie mają problemu z nieskończonościami renormalizacji. Liczy się to że teoria daje rozsądne (skończone) odpowiedzi na sensownie zadane pytania (mające sens operacyjny w postaci eksperymentów).
-
Wszechświat jest dwukrotnie starszy, niż sądzimy, twierdzi kanadyjski naukowiec
peceed odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Astronomia i fizyka
Problemem nie jest Gupta, bo każdy może mieć guptsze momenty w swojej naukowej karierze, tylko sensacjonizm mediów popularnonaukowych. A może to świadoma strategia. Publikacja jest, nawet cytowania się pojawią. Publikuj albo giń! -
Założenie o świadomym obserwatorze jest niejawnie oczywiste - w końcu mówimy o uprawianiu fizyki co wymaga myślenia, tworzenia modeli rzeczywistości. W mechanice kwantowej zyskuje on swoje jawne miejsce, tylko że obserwatorem jest każdy układ makroskopowy. Natomiast zupełnie kluczowe jest zaprzestanie utożsamiania funkcji falowej z jakąś rzeczywistością, funkcja falowa jest wiedzą o tej rzeczywistości. Różni obserwatorzy mogą używać zupełnie różnych funkcji falowych do opisu tych samych układów, i zgodność pomiędzy tymi opisami ma charakter wyłącznie statystyczny. Tzn. jednemu może wyjść prawdopodobieństwo zdarzenia na poziomie 20%, drugiemu na 80%. A w rzeczywistości zdarzenie zaszło lub nie z czym obaj się zgodzą (bo mogą uzgadniać makroskopowe wyniki pomiarów). Oba opisy były tak samo dobre, bo temu co ma predykcje na poziomie 20% sprawdzają się z częstością zmierzającą do 20%, i temu co ma 80% sprawdzają się z częstością zmierzającą do 80%. Można poznać te funkcje, ale na ich podstawie nie da się stworzyć lepszej której przepowiednie uzyskałyby większą trafność - to duża różnica w porównaniu do mechaniki klasycznej. Przeszkadza w tym interferencja - nie mamy żadnej informacji o tym, kiedy który z nich będzie miał rację. Nie mamy wiedzy odnośnie tego co się stało, wbrew pozorom niepewność odnośnie przeszłości jest jeszcze większa niż przyszłości, jedyne co pomaga (a tak naprawdę myli) to niższa entropia w przeszłości i zapisy pamięci (wspomnienia) które są bardzo selektywne. Wyciągając 2 szklanki wody z lodówki żadną miarą nie będziemy wiedzieć która była gorąca a która zimna, i jaka była różnica, o ile nie istnieje specjalny dokumentujący to zapis. Natomiast w drugą stronę mamy pewność że wyciągniemy szklanki o takiej samej temperaturze. Dlatego lepiej powiedzieć że nasza obecna wiedza ogranicza zarówno przyszłość, jak i przeszłość, a zapisy są ograniczeniem tego co się stało, bo nie mamy pewności że nie zostały sfałszowane. Oceniając przeszłość musimy uwzględniać wkłady od potencjalnych fałszerstw.
-
No cóż, ja męczyłem się w sposób przerażający, ale sporą część winy ponoszą bardzo gówniane artykuły które zaczęły się już wtedy pojawiać w pop-sci, i masa chłamu z dziedzin "quantum foundation", w których ludzie nie rozumiejący mechaniki kwantowej próbują nauczać ją innych. "Kwantowy" przeskok nastąpił dopiero gdy spotkałem się z ideą, że opis kwantowy jest jedynie modelem subiektywnej wiedzy obserwatora. To od razu pozwoliło stonować oczekiwania. Kolejną ważną informacja było dowiedzenie się o śmieciowości większości artykułów z tej dziedziny, co pozwoliło na odrzucenie wielu "obrazów" zamiast ich integracji z innymi. W sumie to mechanikę kwantową dobrze jest zrozumieć w kategoriach zasady totalnej: w przyrodzie zachodzi wszystko co jest tylko możliwe (w sensie wkładów), wiedza jest ograniczeniem tego co może się zdać.
-
Młodzi dorośli to pokolenie najbardziej podatne na fake newsy
peceed odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Psychologia
Nominalnie inteligenty 12 lat młodszy brat to typowe dziecko internetu - ma taki feler, że nie potrafi odróżnić informacji prawdziwej od fałszywej. Podstawowym problemem jest brak pewnej wiedzy ogólnej o wysokiej jakości, jaką łatwo było uzyskać w erze przedinternetowej choć kosztowało to znacznie więcej zachodu. -
ChatGPT przyspiesza tworzenie tekstów i poprawia ich jakość
peceed odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Technologia
No po prostu syndrom Korsakowa mu się włączył. -
Wyraźnie pisałem o relacji do eksperymentów przeprowadzanych, a nie nieprzeprowadzanych. Czyli np. obserwacji gwiazdy z zewnątrz. Nie ma alternatywy do przeprowadzanych pomiarów. Nie ma nigdy dostępu do pełnej informacji w naszym świecie, i MK to zapewnia. Jednocześnie fizyka statystyczna nie jest probabilistyczna - tylko operuje na wielkościach zwanymi prawdopodobieństwami. Nie ma w niej określonego miejsca na "skoki". Dopiero jak się wszystko połączy logicznie, to musimy dojść do nieuniknionej konkluzji, że jedynym momentem w którym te skoki następują są pomiary, i dostajemy już prawie mechanikę kwantową. Funkcja falowa wszechświata to jedynie prawa fizyki i jakiś jeden szczególny stan początkowy o (entropii 0). Nie niesie żadnej informacji (w modelu z tymi prawami fizyki) i nigdy nie ulegnie żadnej redukcji. Wbrew pozorom bardzo mało ciekawy obiekt, jeśli już te prawa fizyki się zna. I nie musi istnieć jeśli wszechświat jest nieskończony (dokładnie na tej samej zasadzie jak nie istnieją pewne zbiory, i trzeba było wprowadzić pojęcie klas). Ale "my" rozumiemy fizykę, natomiast wszystko wskazuje na to że kolega jej nie rozumie. O czym świadczą propozycje niefizycznych urządzeń. Części filozoficznej bym nie lekceważył - to ona pozwoliła na stworzenie mechaniki kwantowej. Heisenberg i Bohr bardzo świadomie pozbywali się swoich klasycznych uprzedzeń co do tego, czym jest i jak wyglądać fizyka, i dopiero to pozwoliło im odkryć prawidłową teorię rzeczywistości. To ciężka droga której kolega nie odbył, przeskakując od razu z klasycznego świata do "krainy cudów". I to z tego wynikają problemy kolegi. Zafiksował się kolega na równaniach fizycznych zapominając co one naprawdę znaczą. Najbardziej mnie uderza to, że kolega zdaje się nie mieć problemów z mechaniką klasyczną, podczas gdy mnie bardzo bolała z czysto filozoficznego punktu widzenia. Mechanika kwantowa nie ma takich problemów, dzięki znacznie większej precyzji i absolutnie jawnej roli obserwatorów. Do tego mechanika klasyczna to zbiór bardzo kiepsko połączonych ze sobą modeli, dopiero mechanika kwantowa pozwoliła zunifikować dyscypliny fizyczne.
-
Teoria fizyczna to struktury matematyczne + interpretacja fizyczna. Interpretacją fizyczną jest relacja tych struktur do przeprowadzanych eksperymentów. W praktycznie każdym eksperymencie mamy fundamentalną losowość. Matematyczny umysł kolegi całkowicie ignoruje kwestie połączenia struktur z doświadczeniem. Są inne sformułowania. To właśnie typowy problem z "matematycznym" podejściem kolegi - że wystarczy badać do bólu konsekwencje jednego ujęcia, i że jest ono "zupełne", zawierając całą możliwą "prawdę". Otóż nie - są różne sformułowania mechaniki kwantowej i są równoważne wyłącznie w sensie probabilistycznym. Generalnie sprowadza się to do tego, że to same zdarzenie opisane w różny sposób, różnymi strukturami matematycznymi ma takie samo prawdopodobieństwo zajścia. Korespondencja tych struktur ściśle zależy od interpretacji fizycznej. Oczywiście można sobie zrobić "fizykę", która będzie po prostu zbiorem wszystkich zdarzeń które zaszły i zajdą i wtedy losowość znika. Pojawia się jednak problem z tym, że dla nas fizyka ma być frameworkiem predykcyjnym który wiąże poprzednie zdarzenia z kolejnymi. Interesują nas własności tego zbioru. Funkcje falowe są wyłącznie wiedzą na temat świata maksymalnie zgodną z dokonanymi już obserwacjami. I mechanika kwantowa opisuje jak ta wiedza przewiduje kolejne zdarzenia. Nowe zdarzenia niosą nową wiedzę która "skokowo" zmienia struktury matematyczne reprezentujące tą wiedzę. Bardzo przypomina to wykorzystanie różnych pojęć pierwotnych i aksjomatów do opisu tych samych zjawisk matematycznych. Rozwijając związek z matematyką, rzeczywistość może być oparta o nadzwyczajnie skomplikowane struktury niekonstruowalne, w związku z czym każdy opis musi mieć charakter probabilistyczny. Nie da się wtedy przeskoczyć i wyeliminować losowości, lecz mimo tego owe struktury są dostatecznie łaskawe aby wciąż dało się opisywać rzeczywistość za pomocą fizyki. Mechanika kwantowa nie jest antropocentryczna, to bardzo wulgarne naiwne (nie)zrozumienie zagadnienia: mechanika kwantowa działa dla wszystkich struktur we wszechświecie które mogą przetwarzać informację i wchodzić w interakcje z innymi. Czyli klasycznej, bo to ostatnia "obiektywna fizyka" jaką mieliśmy. Mechanika kwantowa jest do bólu subiektywna. Jak chce kolega teorię obiektywną, to musi ją odkryć przy założeniu że istnieje, celowo unikam zwrotu "wymyślić" bo to obserwujemy cały czas i nie chce działać.
-
ChatGPT przyspiesza tworzenie tekstów i poprawia ich jakość
peceed odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Technologia
A niby czemu skoro interfejsem jest język naturalny? Skoro człowiek jest? My też naśladujemy autorytety jako dzieci, jedynym powodem dla którego nie wsiadłem w ten pociąg za mocno jest to, że widziałem że nie ogarniają. -
Innych nie ma. "Doskonały obserwator" jest niemożliwy z definicji. Losowość jest fundamentalna. Już chyba to kiedyś przerabialiśmy, że mechaniki kwantowej nie da się rozumieć jako niepełnej wiedzy o modelu klasycznym (takim którego pełnym i zupełnym opisem dysponujemy). Jak wspomniałem wcześniej unitarna jest ewolucja rozkładu probabilistycznego. Całki po trajektoriach nie są rzeczywistością, to model. Nieunitarny jest moment, gdy dowiadujemy się że atom gdzieś wyemitował foton. Do tego momentu mamy unitarną ewolucję wszystkich możliwości deekscytacji atomu i wysłania we wszystkich kierunkach, w każdym możliwym momencie. Po odpowiednio długim czasie szanse na zobaczenie atomu w stanie ekscytacji są mikroskopijne. Ale dopiero w momencie obserwacji możemy się dowiedzieć gdzie ten foton poleciał, albo że atom na pewno jest w stanie podstawowym. To akurat przykład czegoś, co zostało koledze bardzo ładnie wytłumaczone na Physics Stack Exchange co najmniej 10 lat temu i wciąż nie doszło :/ Jak rozmawiać z kimś kto się nie uczy? Powtórzę - wciąż ma kolega w głowie klasyczny obraz świata na każdym możliwym poziomie. Nawet wtedy gdy koledze się wydaje, że tak nie jest, wciąż jest to platoniczna i konstruowalna, zasadniczo klasyczna struktura zawierająca pełną informację o układzie.
-
Super, warto zatem jeszcze pamiętać, że liczy się amplitudę prawdopodobieństwa licząc wkłady potencjalnych możliwości. Taki sens fizyczny tego co się liczy, czyli związany z naszymi eksperymentami, a szerzej doznaniami. Brawo. A dokładniej, w zdarzeniach. Co do otoczenia jest to nieprawda. Zaburzenie unitarności zachodzi wyłącznie w wyniku pomiaru. Bo unitarny jest model predykcyjny w umyśle obserwatora, gdzie za umysł obserwatora można wstawić dowolny obiekt fizyczny przetwarzający informację posiadający interakcje. Mechanika kwantowa w sensie teorii fizycznej wyznacza granicę poznania takich modeli. Nieszczególnie. Z perspektywy CPT pochłanianie może zamienić się ze spontaniczną emisją i prawdopodobieństwa się zmieniają. Już dla pojedynczej interakcji. Dla skomplikowanych scenariuszy jest to oczywiste - rozgrzany hamulec nie rozpędzi samochodu. Chciałbym aby zajął kolega stanowisko w tej sprawie. Że niby dlaczego spontaniczna emisja nie jest odbiciem absorpcji. Przede wszystkim widzę wielki problem z utożsamianiem rzeczywistości (jakby jej nie rozumieć) z Platońskim światem struktur wykorzystywanych przez fizykę. To takie zboczenie matematyków. Fizyk nie ma problemu z wymianą tych struktur na inne, jakie mu aktualnie pasują, mając świadomość że to jedynie opis i model rzeczywistości, a nie ona sama. Ja bym raczej przyjął analogię, ze ustawianie 1 to na przykład pchanie, a 0 to ciągnięcie. A superpozycję osiągamy wtedy gdy trudno się nam zdecydować
-
Problem polega na tym, że nie rozumie kolega co to naprawdę znaczy. Nie chodzi o to, że prawdopodobieństwa zjawisk puszczonych w różnych kierunkach są tak samo prawdopodobne, a jedynie możliwe. Dlatego sytuacja w której jajecznica zamienia się w surowe jajko, choć nie jest fundamentalnie wykluczona jest w praktyce niemożliwa. Już prosta spontaniczna emisja i absorpcja powinny koledze dać do myślenia: współczynniki są różne pomimo symetrii CPT tych sytuacji. Prosta atomowa operacja i jej odbicie CPT pokazują skąd biorą się probabilistyczne asymetrie przy odwróceniu kierunku czasu. Natomiast z mocno przypadkowej równości B_12 i B_21 zrobił sobie kolega furtkę do łamania termodynamiki Co wynika z niezrozumienia zagadnienia. Zresztą mam wrażenie że ten wynik nie jest ścisły, a jedynie wynika z przybliżenia w którym ignorujemy wszystkie inne sytuacje N > 1, przybliżając je przez n x N=1. Pełna symetryczna analiza sytuacji wymagać może szeregu współczynników, i ich odwrócone w czasie wersje wcale nie będą dawać takich samych wartości. B_12 = B_21 to może być wyłącznie statystyczne przybliżenie. Nie są to rozważania nie związane z kontekstem = superkomputer kwantowy który działa z prawdopodobieństwem 0 tak naprawdę nie działa
-
Nie jest. Odwrócone zjawisko jest tak samo możliwe fizycznie. Symetrię zjawiska najlepiej sobie wytłumaczyć w ten sposób, że obsadzenie stanów bozonowych nie jest obserwablą. To oznacza, że tak naprawdę mamy jedną sytuację fizyczną "leci N+1 fotonów, następuje absorpcja, leci N fotonów" która jest dokładnie symetryczna dla sytuacji "leci N fotonów, emisja wymuszona, leci N+1 fotonów". Przy czym N jest nieznane poza prostym przypadkiem granicznym N=0, który wynika z założenia. Upieranie się że symetria CPT zachodzi dla N=1, a dla N=0 nie, jest naiwne. Nie wspominając o zignorowaniu sytuacji z N > 1.
-
Z przeszłości w przyszłość. Nobla za to nie dostanę Absolutnie nie. Fizyka zarówno jako nauka jak i subiektywne doznania związanych stanów materii wymaga upływu czasu. Fizyka to zasadniczo framework predykcyjny który pozwala przewidywać przyszłość na podstawie przeszłości. Setu->Eksperyment->Wyniki. Strzałka czasu jest wbudowana w logiczną strukturę fizyki, co wynika z faktu że fizyka jest uprawiana przez obiekty które mają wewnętrzną termodynamiczną strzałkę czasu, badamy świat który również podlega termodynamicznej strzałce czasu. Wszystkie te 3 strzałki muszą być sobie równe. Natomiast pewne struktury które fizyka wykorzystuje do modelowania rzeczywistości są symetryczne, asymetria jest odzyskiwana właśnie przez postać szczególnego rozwiązania. Ależ nie, fizycznie możemy ustalać jedynie warunki początkowe, a formalnie to je wręcz po prostu poznawać. Ustalanie to artefakt konstrukcji naszych mózgów który tworzy złudzenie celowości, tzn. mamy pętle zwrotne które zapewniają powstawanie pewnych istotnych dla nas korelacji poprzez akcje. Sprowadza się to do tego, że możemy rzucać kostką ileś razy i zastopować gdy na przykład wypadnie 6. Wtedy "ustaliliśmy stan początkowy". Przejście klasyczne zapewnia, że nawet proste układy fizyczne uzyskują rezultaty w sposób praktycznie pewny, powtórki są niejako "wbudowane" w makroskopowe struktury fizyczne. Ustalać przyszłość to można sobie jedynie w ramach szukania rozwiązań matematycznych.