Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'zapach' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 81 wyników

  1. Studium Mathilde Beaulieu-Lefebvre z Uniwersytetu Montrealskiego obaliło mit o wyostrzonym zmyśle powonienia osób niewidomych. Okazuje się, że niemożność posługiwania się wzrokiem sprawia, iż ludzie po prostu zwracają większą uwagę na to, jak postrzegają zapachy. Jeśli wejdziesz do pomieszczenia, gdzie zaparza się kawę, szybko spojrzysz na ekspres. Wchodząc do tego samego pokoju, osoba niewidoma uzyska informację jedynie w postaci zapachu kawy. Z tego powodu woń stanie się bardzo ważna dla jej przestrzennej reprezentacji [otoczenia]. W 3-etapowym badaniu wzięło udział 25 ludzi, w tym 11 niewidomych od urodzenia. Wszyscy wypełniali kwestionariusz i byli angażowani w 2 eksperymenty. W pierwszym za pomocą olfaktometru mieli rozróżnić 16 zapachów perfum, w drugim, leżąc w specjalnym urządzeniu do obrazowania tomodesytometrze, mieli zidentyfikować trzy wonie: róży, wanilii oraz butanolu. Prof. Maurice Ptito, opiekun naukowy Beaulieu-Lefebvre, uznaje teorię o dokładniejszym zmyśle powonienia niewidomych za jeden z tzw. miejskich mitów. Przyznaje jednak, że ociemniali przewyższają widzących pod względem nakładów poznawczych, przeznaczanych do rozpoznania zapachu. Dzięki obrazowani funkcjonalnemu Kanadyjczycy ustalili, że ludzie niewidomi intensywniej używają wtórnej kory węchowej (haka i kory śródwęchowej), poza tym posługują się korą potyliczną, która w zwykłych okolicznościach realizuje funkcje związane z widzeniem. W przypadku tej ostatniej Ptito mówi o swego rodzaju recyklingu, gdzie część mózgu jest reorganizowana i wykorzystywana w inny niż pierwotnie pomyślano sposób. Beaulieu-Lefebvre już planuje programy adaptacyjne dla ociemniałych. Wspomina m.in. o centrach handlowych, gdzie każdy dział czy sklep ma swój unikatowy zapach. Specjalnie opracowana metoda pozwoliłaby niewidomym orientować się w takich miejscach.
  2. Dwie oddzielone od siebie niedawno populacje ptaków z południowej Kalifornii wydzielają inny zapach. Biolodzy sądzą, że woń może się przyczyniać do reprodukcyjnej izolacji i towarzyszy powstawaniu nowych gatunków. Naukowcy z Indiana University badali związki organiczne z gruczołów kuprowych junko zwyczajnych (Junco hyemalis). Dr Danielle Whittaker podkreśla, że w naszej wiedzy na temat roli zapachu w zachowaniu ptaków istnieje wiele luk. Tymczasem różnice w woni mogą oddziaływać na zachowania seksualne, opiekę nad młodymi, a nawet sprzyjać tworzeniu się gatunków, czyli specjacji. Akademicy analizowali skład tłustej wydzieliny, pozwalającej zabezpieczyć pióra przed zamakaniem i stanowiącej źródło prowitaminy D. Wyizolowano 19 lotnych związków. Naukowcy stwierdzili, że każdy junko odznaczał się unikatowym profilem zapachowym. Inną woń wydzielały samice, a inną samce, podobnie zresztą jak przedstawiciele różnych populacji. To najbardziej wszechstronne studium tego rodzaju. O ile wiemy, to również pierwszy raz, kiedy na poziomie populacji przyglądano się z tak bliska związkom chemicznym u jakiegokolwiek ptaka. Whittaker i in. łapali młode junko zwyczajne z dwóch populacji – jedna z nich zamieszkuje okolice kampusu Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego (dzielnicę La Jolla), druga osiedliła się 68 km na wschód w górach Laguna Mountains. Następnie młode przeniesiono do ptaszarni w Bloomington, gdzie wychowywały się w identycznych warunkach. Za pomocą chromatografii gazowej ze spektrometrią mas akademicy zidentyfikowali 19 lotnych związków. Poszczególne osobniki cały czas wytwarzały w miarę stałe ich ilości. Wykryto znaczne różnice między samcami i samicami oraz między junko z San Diego i z gór. Odmienność zapachowa utrzymała się, mimo że ptaki wyhodowano w takich samych warunkach. Oznacza to, że woń ma raczej podłoże genetyczne, a nie środowiskowe czy rozwojowe. Dziewiętnastoskładnikowy zestaw zapachów jest najprawdopodobniej charakterystyczny wyłącznie dla junko, jednak na razie jest to na tyle nowa dziedzina badań, że dotąd sporządzono profile zapachowe zaledwie kilku gatunków ptaków. Co ciekawe, wcześniej zakładano, że zapach odgrywa niewielką, jeśli nie żadną rolę w zachowaniu ptaków. Ich opuszka węchowa jest bowiem mała w zestawieniu z rozmiarami całego mózgu, w dodatku nie dysponują one narządem Jacobsona, zwanym też narządem przylemieszowym bądź lemieszowo-nosowym, który zawiera receptory feromonów. Potem jednak okazało się, że petrele są w stanie rozpoznać drugiego osobnika wyłącznie po zapachu. To skłoniło ornitologów do zrewidowania wiedzy dot. innych gatunków ptaków.
  3. Naukowcy odkryli, w jaki sposób hormon wazopresyna pozwala zwierzętom rozpoznawać się wzajemnie po zapachu. To ona wspomaga mózg w odróżnianiu woni znanych od całkowicie nowych. Dla zwierząt umiejętność rozpoznawania innych po zapachu jest niezwykle ważna, ponieważ to pozwala na ustanawianie silnych więzi. Naukowcy mają nadzieję, że studium, które zostało sfinansowane przez Biotechnology and Biological Sciences Research Council (BBSRC), rzuci też nieco światła na rolę zapachu w ludzkiej pamięci i na tworzenie się związków emocjonalnych przez woń. Niektórzy naukowcy uznają, że defekt układu rozpoznawania nie pozwala części ludzi nawiązać głębszych relacji z innymi. Nie wykluczają też, iż zjawisko tego typu leży u podłoża autyzmu czy fobii społecznej. Pracami międzynarodowego zespołu kierowali akademicy z Uniwersytetu w Edynburgu. Przyglądali się oni, jak szczury zaznajamiają się ze sobą przez zapach. W tej samej zagrodzie umieszczali dorosłego i młodego osobnika, a następnie pozwalali gryzoniom węszyć i zajmować się sobą. Po krótkiej przerwie do tego samego dorosłego szczura wkładano znane mu młode oraz inne małe zwierzę. Okazało się, że dorosły osobnik, u którego zablokowano działanie wazopresyny, nie rozpoznawał napotkanego wcześniej gryzonia. Profesor Mike Ludwig uważa, że wazopresyna pozwala posortować informacje czuciowe ze względu na ich znaczenie emocjonalne.
  4. Złożone zapachy sprawiają, że czujemy się bardziej syci. To ważna wskazówka dla wszystkich, którzy dbają o linię (Chemical Senses). Zespół Rianne Ruijschop z Nizo Food Research w Ede dodał do kubków ze słodzonym jogurtem truskawkowym dwa różne zapachy: pierwszy składał się z jednej tylko substancji, drugi z 15 związków. Niewytrenowanym nosom wonie wydawały się identyczne, ale wg wszystkich 41 badanych, jogurt ze złożonym zapachem był bardziej sycący. Eksperymenty na większej próbie wykazały jednak, że ludzie zjadali podobne ilości obu produktów. Psycholodzy podkreślają, że tak naprawdę o niczym to nie świadczy, ponieważ niektórym ludziom zdarza się jeść dalej po zaspokojeniu głodu i dość często zjawisko to uznaje się za przyczynę otyłości. Sama Ruijschop zaznacza, że zapach jest jednym z wielu czynników wpływających na uczucie sytości, dlatego w przyszłości zamierza eksperymentować z konsystencją. W badaniu Holendrów wzięły udział młode i zdrowe osoby z prawidłową masą ciała. Ich reakcjom przyglądano się w warunkach eksperymentalnych dwojakiego rodzaju: 1) podczas swobodnego jedzenia oraz 2) wspomagania olfaktometrem. Za każdym razem produkt o złożonym zapachu wzmagał uczucie sytości, przy czym przy swobodnej konsumpcji postrzegana sytość wzrastała po 10-15 min od zakończenia jedzenia.
  5. Zapach jajeczkującej kobiety powoduje u mężczyzn wzrost poziomu testosteronu. Oznacza to, że zamiast inwestować w pachnące kosmetyki, panie powinny raczej stawiać na swoją naturalną woń. Wcześniej podobne zjawisko zaobserwowano u zwierząt, dlatego psycholodzy Saul L. Miller i Jon K. Maner z Uniwersytetu Stanowego Florydy postanowili sprawdzić, czy podobnie reagują ludzie. Podczas dwóch studiów kobiety w różnych fazach cyklu spały przez 3 noce z rzędu w tej samej koszulce. Panowie wąchali później jeden z takich T-shirtów, a niektórym dawano koszulki kontrolne, których nikt wcześniej nie wkładał. Przed i po eksperymencie od ochotników pobierano próbki śliny, by zbadać, ile testosteronu zawierają. Okazało się, że u mężczyzn wąchających garderobę owulujących kobiet poziom testosteronu był później wyższy niż u panów obcujących z T-shirtami pań niejajeczkujących bądź kontrolnymi. Po powąchaniu koszulek wolontariusze mieli ocenić atrakcyjność woni. Jak łatwo się domyślić, najwyższe noty zdobyły zapachy kobiet owulujących, czyli najbardziej płodnych.
  6. Naukowcy z University of California znaleźli odpowiedź na pytanie trapiące ludzi od wielu lat: dlaczego komary kąsają ludzi i ptaki, lecz nie wykazują większego zainteresowania przedstawicielami innych gromad? Jak się okazało, czynnikiem decydującym o preferencjach insekta jest wytwarzanie przez jego ofiary nonanalu - jedego z aldehydów. Dotychczas jedynym związkiem znanym ze zdolości do wabienia komarów był ditlenek węgla (CO2). Jego cząsteczki są jednak wydzielane przez wszystkie zwierzęta, a mimo to komary atakują niemal wyłącznie ptaki i ssaki. Dwaj badacze z University of California, prof. Walter Leal i dr Zain Syed, chcieli zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Do swojego studium badacze wybrali komary z rodzaju Culex, zdolne do przenoszenia zarodźca malarii i wirusa Zachodniego Nilu na ludzi. Celem eksperymentu była ocena zdolności związków wydzielanych przez organizmy ptaków oraz ludzi do wabienia insektów. Po zakończeniu serii testów okazało się, że choć czysty CO2 skutecznie wabi komary do miejsca jego emisji, jego skuteczność wzrastała o 50% po zmieszaniu z nonanalem - aldehydową pochodną prostego węglowodoru, znaną ze swojego owocowego (lub, jak opisują inni, "roślinnego") zapachu. Podczas prób terenowych wykazano, że zastosowanie obu związków pozwalało na złapanie w ciągu jednej nocy aż 2000 osobników z rodzaju Culex. Wiedza zdobyta dzięki studium jest istotna przede wszystkim z punktu widzenia profilaktyki chorób zakaźnych prznoszonych przez komary. Na szczęście każdy z nas może ją wykorzystać do ochrony przed tymi insektami - nie każdy wie bowiem, że nonanal jest często dodawany do... perfum.
  7. Zespół Rianne Ruijschop z NIZO Food Research w Ede w Holandii odkrył, że za pomocą zapachów o określonych parametrach można zmniejszyć apetyt i w ten sposób zapobiegać przejadaniu się oraz otyłości (Journal of Agricultural and Food Chemistry). Cząsteczki zapachowe z pożywienia mogą uaktywniać obszary mózgu odpowiedzialne za uczucie najedzenia. Kiedy ludzie przeżuwali pokarm, naukowcy kierowali zapach z ust na tylną część jamy nosowej, przez co głód zostawał skutecznie stłumiony. Nie spodziewaliśmy się takich wyników – podkreśla Ruijschop. Holendrzy zauważyli, że pokarmy stałe, które wymagają żucia i przełykania, a więc sprzyjają uwalnianiu aromatów, są bardziej sycące od przekąsek płynnych. Gdy dodawano wonie związane z tłuszczami, węglowodanami i białkami, dwa ostatnie rodzaje nasilały uczucie sytości. Być może dlatego, że w domyśle takie pokarmy są wysokoenergetyczne. Podobnie działały zapachy złożone, które, w odróżnieniu od prostych woni, sugerowały zróżnicowanie posiłku i większy rozmiar porcji. Ekipa Ruijschop stwierdziła też, że niebagatelny wpływ miała wielkość próbki. Małe wydłużały czas działania woni. Podczas eksperymentów naukowcy byli w stanie modyfikować właściwości sycące poszczególnych produktów. Kiedy np. napój wydzielał tyle zapachów, co pokarm stały, zwiększała się jego zdolność zaspokajania głodu. Odkrycia badaczy z Ede można wykorzystać w profilaktyce otyłości. Warto rozważyć choćby dodawanie do produktów kapsułek wzmagających bądź przedłużających posmak lub wydzielanie zapachu. Sprawdzić powinno się także wzbogacanie pokarmów składnikami wymagającymi żucia albo zmniejszanie wielkości odgryzanych porcji, by wymusić porządniejsze przeżuwanie. W ramach nieopublikowanego jeszcze studium Ruijschop udowodniła, że manipulując zapachem, można zmniejszyć ilość spożywanego przez ludzi pożywienia aż o 10%.
  8. Kiedy do nosa docierają dwa zapachy naraz, mózg przetwarza je oddzielnie, wykorzystując do tego poszczególne dziurki. W dodatku co pewien czas następuje zmiana nozdrza dominującego (Current Biology). Profesor psychologii Denise Chen i studentka Wen Zhou z Rice University badały 12 ochotników, którzy wąchali dwie butelki. Znajdowały się w nich substancje o zupełnie różnych woniach. Jedną wypełniono alkoholem fenyloetylowym, który pachnie różą, dlatego czasem nazywa się go alkoholem różanym, a drugą alkoholem n-butylowym, kojarzącym się z zapachem markerów (flamastrów). Na buteleczkach znajdowały się nakładki, umożliwiające jednoczesne wąchanie obu próbek. Podczas 20 prób u wszystkich ochotników następowały przełączenia zapachu górującego nad drugim. Niektórzy ludzie doświadczali częstszych i bardziej gwałtownych zmian niż inni. Nie dało się zatem wyznaczyć przewidywalnego wzorca zmian dla całej grupy. Chen uważa, że mamy do czynienia z rywalizacją dziurek, która przypomina rywalizację występującą w parzystych narządach zmysłów. Kiedy np. każde oko widzi coś innego, oba obrazy są postrzegane na zmianę (widzimy jeden w danym momencie). Gdy w warunkach laboratoryjnych do każdego nozdrza docierał inny zapach, badani ulegali złudzeniu węchowemu. Zamiast stale wyczuwać mieszankę dwóch woni, oni postrzegali jedną z nich, a potem drugą. I tak na zmianę, jakby nozdrza ze sobą współzawodniczyły. Mimo że zapachy są tak samo silne, w określonym momencie mózg zajmuje się głównie jednym. Rywalizacja angażuje adaptacje w obrębie obwodowych neuronów czuciowych. Zmagania zapachowe odbywają się wyłącznie w głowie odbiorcy, właściwości samych bodźców w ogóle się nie zmieniają.
  9. Samoopalacze dość często niezbyt ładnie pachną. Naukowcy mają już na to sposób, a ulepszone kosmetyki trafiły, choć jeszcze nie w Polsce, na sklepowe półki. Tim Whiteley z CPL Aromas w Bishop's Stortford i zespół zastosowali technikę analizy fazy nadpowierzchniowej i desorpcji termicznej. Dzięki temu udało im się wychwycić od 250 do 300 różnych cząsteczek zapachowych, które unosiły się w powietrzu po naniesieniu samoopalacza na rozmaite typy skóry. W wyniku przereagowania kolagenu z dihydroksyacetonem, czyli aktywnym składnikiem balsamu, powstawał m.in. dwutlenek siarki – gaz o gryzącym zapachu. W przypadku mężczyzn woń była silniejsza. Chemicy spekulują, że powodem jest grubsza skóra, w której występuje więcej włókien kolagenu. Brytyjczycy przetestowali związki chemiczne mające zredukować nieprzyjemny zapach. W założeniu podczas reakcji powinny powstać większe cząsteczki lub molekuły o innym kształcie, co dla nosa oznacza zdecydowaną zmianę zapachu. Dzięki temu 12-krotnie zmniejszono ilość SO2. Dobre rezultaty osiągnięto także w odniesieniu do paru innych substancji. Zawodowi kiperzy zapachu stwierdzili, że natężenie niemiłej woni zmniejszyło się aż o 70%. Wygląda więc na to, że wreszcie nie trzeba będzie wybierać między pozasezonową opalenizną a unikaniem "zapaszku".
  10. Już wkrótce serwisy randkowe będą zapewne oferować możliwość przetestowania zapachu potencjalnego partnera jeszcze przed pierwszym spotkaniem twarzą w twarz, a wszystko dzięki powstałej niedawno firmie Basisnote z Berna. Jej założyciel, biolog August Hämmerli, podkreśla, że wbrew pozorom, to ważna część profilu, bo nawet jeśli wszystko pasuje, mamy te same zainteresowania i dużo do omówienia, ale nie możemy wytrzymać woni drugiej osoby, ze związku raczej nic nie wyjdzie. Przedstawiciele Basisnote i Politechniki Federalnej w Zurychu wspólnie opracowali szybką metodę identyfikowania własnego zapachu i wprowadzania go w postaci cyfrowego kodu do bazy danych. Podstawą jest przypominające test ciążowy badanie śliny, które można z łatwością przeprowadzić u siebie w domu. Wszystko, łącznie z "wklepaniem" zapachowego kodu do komputera, zajmuje nie więcej niż 20 minut. Jednym z autorów testu jest profesor Paul Schmidt-Hempel, specjalista ds. ekologii eksperymentalnej. Urządzenie trafi na rynek najprawdopodobniej jeszcze w tym roku. Stanie się tak za sprawą providera usług randkowych. Nie tylko myszy sprawdzają genetyczne podobieństwo bądź odmienność partnera na podstawie jego zapachu. W latach 90. ubiegłego wieku Claus Wedekind, biolog z Uniwersytetu w Bernie, udowodnił, że nieświadomie podobnie zachowują się także ludzie. Podczas szwajcarskiego eksperymentu kobiety wąchały koszulki noszone przez różnych mężczyzn. Za najprzyjemniejszą uznawały woń panów, których układ odpornościowy w największym stopniu różnił się od ich własnego. Hämmerli wyjaśnia, że wybierając partnera, cenimy osoby o odmiennym głównym układzie zgodności tkankowej (ang. major histocompatibility complex, MHC), bo to zwiększa możliwości obronne ewentualnego potomstwa. Co ważne, MHC wpływa na skład płynów ustrojowych, a więc i na zapach ciała. Hämmerli dodaje, że jego firma przekształca jedynie T-shirtowy eksperyment Wedekinda w wystandaryzowany system testowy z prawdziwego zdarzenia. Biolog jest do tego stopnia przekonany, że jego pomysł się sprawdzi i spodoba, że porzucił posadę na Politechnice Federalnej. Współzałożycielem Basisnote jest Dominic Senn, ekonomista i politolog. Fizyk Manuel Kaegi odpowiada za wdrożenie odpowiedniego oprogramowania oraz zapewnienie zgodności z interfejsami już istniejących serwisów randkowych. Prace nad produktem zajęły 3 panom aż 2,5 roku.
  11. Kobiety są wyczulone na zapach potu z powodów biologicznych (zawiera wskazówki odnośnie do wyboru partnera), dlatego trudniej ukryć przed nimi jego woń, podczas gdy oszukanie na tym polu mężczyzn nie wymaga zbyt dużego wysiłku. Zmniejszenie kobiecej świadomości w zakresie zapachu ciała jest naprawdę trudne. Tego samego nie można jednak powiedzieć o panach – przekonuje szef zespołu badawczego, dr Charles J. Wysocki z Monell Center. W ramach eksperymentu kobiety i mężczyźni oceniali siłę woni spod pachy w dwóch wariantach: samodzielnie bądź w połączeniu z którymś z 32 dodatkowych zapachów. Naukowcy wykorzystali istnienie adaptacji krzyżowej, która polega na zmniejszeniu wrażliwości na jeden zapach pod wpływem ekspozycji na inny zapach. W pojedynkę "zapach pachowy" był dla kobiet i mężczyzn jednakowo silny. Po wprowadzeniu drugiej woni tylko 2 jej warianty skutecznie zamaskowały pot, gdy wąchającymi były panie. Jeśli zaś testerami stawali się panowie, aż 19 zapachów wyprowadziło ich w pole. Wysocki podkreśla, że wcześniejsze badania wykazały, że kobiety i mężczyźni nie różnią się pod względem adaptacji krzyżowej do zapachów niezwiązanych z ciałem. Reasumując, [...] ludzki pot musi zatem przekazywać informacje szczególnie istotne dla pań. Potwierdza to kolejne odkrycie tego samego zespołu. Okazało się bowiem, że kobiety są rzeczywiście lepsze w wykrywaniu męskiego potu, ale dodatkowo wspomagają je właściwości samego potu panów – wyeliminowanie jego woni jest trudniejsze niż usunięcie naturalnego zapachu kobiet. Mimo że zapach potu obu płci był jednakowo silny, w przypadku mężczyzn skutecznie usuwało go tylko 19% zastosowanych substancji, a u kobiet sprawdzała się aż połowa. Uczestników eksperymentu podzielono na dwa panele. Jeden wąchał fiolki z zebranymi wcześniej próbkami męskiego potu, drugi zapoznawał się z woniami żeńskimi. W skład każdej grupy kiperskiej wchodzili zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Na początku oceniano intensywność zapachu spod pachy, potem (po wąchaniu przez 2,5 min innej woni) procedurę powtarzano.
  12. Discovery powrócił już na Ziemię, ale astronauci nadal wspominają dziwny i niepodobny do niczego zapach przestrzeni kosmicznej. Twierdzą, że opowiadali o nim ich poprzednicy, nikt jednak nie zwracał na to uwagi. Pilot Dominic Antonelli podkreśla, że woń można było poczuć, gdy osoby powracające po wykonaniu swojego zadania na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zamykały zewnętrzny właz śluzy powietrznej i otwierały wewnętrzne drzwi. Thomas Jones, były astronauta NASA, który odbył 3 spacery w przestrzeni kosmicznej, spekuluje, że za dziwny zapach może odpowiadać atomowy tlen termosfery, który przywiera do tkaniny kombinezonu. Wspomina on, że po opuszczeniu śluzy i zdjęciu kombinezonu nos drażni "cierpka" woń, przypominająca wypalony proch bądź ozon emitowany przez urządzenia biurowe, np. kserokopiarkę czy drukarkę. Nie wykrywa się jej wewnątrz kombinezonu, [...] który pachnie tam jak zwykły plastik.
  13. Zespół z Muzeum Egipskiego Uniwersytetu w Bonn analizuje zawartość metalowego słoiczka, w którym najprawdopodobniej Hatszepsut, władczyni z XVIII dynastii, przechowywała swoje perfumy. Gdy uda się określić ich skład, można będzie odtworzyć pierwszy luksusowy zapach sprzed tysięcy lat. Perfumy sporządzano zapewne ze składników sprowadzanych z terenu dzisiejszej Somalii. Hatszepsut rządziła krajem jak mężczyzna, udało jej się utrzymać przy władzy ponad 20 lat. Zorganizowała karawany do Puntu (Ziemi Boga), które powróciły z mirrą, żywicą kadzidłowca (olibanum) oraz okazami Calomeria amaranthoides, które posadzono w pobliżu jej świątyni grobowej. Kadzidło było w starożytnym Egipcie czymś niezwykle cennym. Używali go tylko kapłani w świątyniach oraz wcielone bóstwa, czyli faraonowie – opowiada Michael Höveler-Müller, kurator bońskiego muzeum. Pozostałości wyschniętej cieczy wykryto na dnie metalowego pojemnika za pomocą promieni rentgenowskich. Słoiczek podpisano imieniem Hatszepsut. Na to, że wewnątrz znajdowały się perfumy, wskazywał kształt naczynia. Historycy twierdzą, że perfumy były w starożytnym Egipcie produktem wyższych klas. Używano miejscowych kwiatów, owoców i aromatycznego drewna, które zanurzano w oleju. Do kadzidłowca dostęp mógł mieć jednak wyłącznie król bądź królowa. Hatszepsut lubiła roztaczać jego woń, by zgromadzeni wiedzieli, jak ważną jest osobą.
  14. George Clooney musiał być ostatnio bardzo zaskoczony, gdy przeczytał list od PETA. Organizacja otrzymała ręcznik, używany przez aktora w jednym z klubów fitness. W związku z tym pojawił się pomysł, by wyprodukować linię tofu o jego zapachu (smaku?). Nosiłoby ono nazwę CloFu i miałoby przyciągnąć nie tylko fanów George'a, lecz także innych ludzi, którzy dotąd obawiali się mdłego smaku bądź braku odpowiednich umiejętności kulinarnych. Jedzenie CloFu sprzyjałoby zachowaniu zdrowia, ocaliłoby także wiele zwierząt. Autorka listu, Ingrid E. Newkirk, powołuje się na wyniki badań kilku naukowców. I tak dr Kevin Keener z Purdue University zwraca uwagę na fakt, że każde zwierzę, a więc i człowiek, ma unikalny profil zapachowy. Harry Lawless z Uniwersytetu Cornella przekonuje zaś, że posłużenie się próbką ludzkiego potu nie różni się od aromatyzowania sosu w proszku wonią kurczaka. Newkirk, szefowa i współzałożycielka PETA, wspomina o wykorzystaniu chromatografii gazowej oraz grupy wyszkolonych "kiperów" zapachu, których zadanie polegałoby na określeniu składu potu Clooneya. Wtedy można by odtworzyć jego woń i dodawać mieszankę aromatyzującą do bloków tofu. Skoro pot mężczyzn pachnie serem, serowe CloFu stanowiłoby wspaniały dodatek do pizzy lub makaronów. Wg członków PETA, to doskonałe rozwiązanie w dobie choroby wściekłych krów. Clooney nie docenił jednak propozycji. Skomentował ją następująco: Jako ssak czuję się urażony. Dla niektórych CloFu jest powtórką sytuacji sprzed 4 lat. Wtedy to firma Hufu zaproponowała tofu o smaku i konsystencji ludzkiego mięsa (stąd nazwa: human tofu). Dyrektor wykonawczy Mark Nuckols przyznawał wtedy, że sam go nie próbował, ale przewertował literaturę przedmiotu, czyli historię i antropologię kanibalizmu, dlatego udało mu się stworzyć niezłą "podróbkę".
  15. Dobrze przyprawione, pikantne potrawy są w przestrzeni kosmicznej wyjątkowo chodliwym towarem. Dzieje się tak, ponieważ wielu astronautów twierdzi, że w warunkach mikrograwitacji smaki są przytłumione. Stąd pociąg do ostrzejszych i bardziej cierpkich pokarmów niż te, które odpowiadałyby im na Ziemi. O ile zapewnianie smakowitego zestawu dań na krótsze loty wydaje się rozrzutnością, o tyle propozycję taką warto wziąć pod rozwagę w przypadku dłuższych podróży na Marsa czy półrocznych wacht na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Wg Vickie Kloeris, menedżerki NASA ds. zaopatrzenia ISS w żywność, jedzenie uspokaja kosmonautów, a wpływ na zawartość spiżarni pozwala zachować poczucie kontroli. Kloeris dodaje, że choć badania nad wpływem mikrograwitacji na smak i zapach są prowadzone od lat 70., naukowcy dysponują niewieloma dowodami potwierdzającymi postulaty astronautów. Co więcej, nawet sami zainteresowani są w tej kwestii podzieleni. Nieważkość powoduje, że płyny z dolnych partii ciała przemieszczają się w górę. Obrzęk położonych wyżej okolic, w tym twarzy, upośledza percepcję woni i smaków. Niekorzystna zmiana w zakresie doznań zmysłowych może być także skutkiem działania różnych systemów pokładowych wahadłowców, np. odpowiedzialnego za klimatyzację i utrzymanie odpowiedniej temperatury. Scott Parazynski, lekarz, uczestnik 5 misji, opowiada się za pierwszym z podanych wyjaśnień. Wg niego, w przestrzeni kosmicznej nos zatyka się jak przy alergii czy przeziębieniu. Chociaż na Ziemi nie przepada za koktajlem z krewetek, poza nią pałaszuje je z ochotą. Podobnie jak jego koledzy i koleżanki, którzy chwalą sobie głównie pokrywający skorupiaki pikantny sos na bazie chrzanu. Parazynski wspomina także o sterylnym zapachu wahadłowca, tworzącym wonną mieszankę wybuchową choćby z szamponem do włosów bez spłukiwania. Clayton Anderson, który w ramach Ekspedycji 15 przebywał na orbicie 152 dni, cierpiał z powodu obrzęku nosa przez kilka pierwszych dni, stan ten jednak nawracał. Zauważył on, że niektóre dania nagle straciły swój wyraz, a rzeczy nielubiane na Ziemi przemieniły się w prawdziwe rarytasy. Jego zdaniem, monotonię dań można doskonale przełamać mocnymi przyprawami, np. ostrymi sosami chili. Kloeris uważa, że na pewno nie pomaga fakt, że jedzenie znajduje się w woreczku, a nie na talerzu, bo to znacznie ogranicza rozchodzenie się woni. Menedżerka dodaje, że ludzie jedzą mniej na krótszych misjach, bo są w większym stopniu obciążeni obowiązkami i ciągle jest coś do zrobienia. Na razie zapasy są dostarczane do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej przez NASA i Roskosmos. Już wkrótce dołączą do nich Europejska Agencja Kosmiczna i japońska JAXA. Kloeris opowiada, że realizowano już rozmaite zamówienia, np. na pesto oraz wasabi.
  16. Frytki są lubiane na całym świecie, więc zamiłowanie do tak przyrządzonych ziemniaków nie mogło ominąć także Europy. Słynne brytyjskie fish and chips to danie niemal narodowe, a i Duńczycy słyną ze swoich frytek, podawanych z majonezem w gazetowych rożkach. Czym pachną? Wbrew pozorom, nie tylko ziemniakami i rozgrzanym olejem, ale również toffi, kakao, cebulą, serem i deską do prasowania. Naukowcy z Uniwersytetu w Leeds twierdzą, że to właśnie ta wybuchowa mieszanka zapachowa pociąga amatorów złocistych "pałeczek". Badania przeprowadzono na Narodowy Tydzień Frytek 2009 (National Chip Week 2009), a zespół doktora Grahama Claytona zaprzągł do pracy zarówno urządzenia laboratoryjne, jak i ludzkie nosy. W tym samym czasie grupy fokusowe poszukiwały frytek o najpiękniejszej woni. Aparatura laboratoryjna oznaczyła zapachy, które może wychwycić ludzki nos. Określono ich rodzaj oraz natężenie. Okazało się, że smażone dwukrotnie frytki mają bardziej złożoną woń i czuć je kakao, toffi, serem, ubrudzonymi ziemią kartoflami, cebulą i kwiatami. Bez względu na to, czy pieczemy je w piekarniku, czy smażymy, skromne frytki nie pachną zwyczajnie frytkami – zapach jest bardziej złożony i to prawdopodobnie wyjaśnia, czemu każdy ma jakiś ulubiony rodzaj. Clayton śmieje się, że w przyszłości będzie można opisywać frytki jak wino, perfumy czy kawę: "owocowe z przyjemną korzenną nutą w tle". Liczą się wszystkie składowe i ich kombinacje – rodzaj ziemniaków, oleju, temperatura czy przyprawy. Tylko w ten sposób można uzyskać danie odpowiednie do okazji. Lekko podsmażone/niedogotowane frytki zawierają 3 proste zapachy, w tym gorzkiego kakao. Odrobinę dłuższa obróbka cieplna i już powstaje bardziej złożona woń z co najmniej 9 nutami aromatycznymi.
  17. Firmenich, genewska firma specjalizująca się w badaniach nad zapachami i smakami dla przemysłów spożywczego oraz kosmetycznego, rozszyfrowała główne nuty zapachowe potu mężczyzn i kobiet. Wg szefa zespołu badawczego Christiana Starkenmanna, u panów przeważa woń sera, a u pań cebuli lub grejpfruta (Chemical Senses). Próbki potu spod pachy pobrano od 24 mężczyzn i 25 kobiet. Najpierw musieli oni posiedzieć w saunie albo popedałować przez 15 min na rowerku treningowym. W wydzielinie płci pięknej znaleziono stosunkowo duże ilości bezwonnych związków siarki (5 miligramów na mililitr potu, w porównaniu do 0,5 mg/ml u mężczyzn). Po dodaniu do potu bakterii występujących zwykle w dole pachowym, w wyniku reakcji chemicznej powstały tiole – stąd czosnkowo-cebulowy zapach. U mężczyzn Szwajcarzy znaleźli z kolei relatywnie wysokie stężenia kwasów tłuszczowych. Po zetknięciu z enzymami tych samych bakterii zaczynały one wydzielać woń sera. Niezależni sędziowie uznali zapach kobiecego potu za bardziej nieprzyjemny, a powodem był określony stosunek związków serowych i cebulowych. To ważna wskazówka przy opracowywaniu dezodorantów dla poszczególnych płci. Badacze będą się musieli skupić na neutralizowaniu związków prekursorowych lub na blokowaniu enzymów bakteryjnych. Nie wszyscy eksperci zajmujący się zapachami uważają, że podobne wyniki uzyskano by poza Szwajcarią. Powód? Inna dieta, geny, środki czystości, a nawet rodzaje noszonych ubrań.
  18. Czy czynnikiem determinującym szybkość starzenia się jest... węch? Hipoteza taka brzmi dość egzotycznie, ale taki właśnie wniosek można wysnuć z najnowszych badań. Autorami odkrycia są badacze ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Waszyngtońskiego w Saint Louis. Naukowcy, prowadzeni przez dr. Kerry'ego Kornfelda, pracowali nad wyjaśnieniem fenomenu znaczego wydłużenia życia zwierząt dzięki wprowadzeniu tzw. restrykcji kalorycznej, czyli radykalnego obniżenia wartości energetycznej przyjmowanego pokarmu. Dzięki eksperymentom na modelowych organizmach, nicieniach z gatunku Caenorhabditis elegans, badacze zaobserwowali, że ten sam efekt można osiągnąć dzięki zastosowaniu leku blokującego u robaków zmysł węchu. Amerykanie już trzy lata temu dostrzegli, że jeden z leków przeciwdrgawkowych, etosuksimid, powoduje u zwierząt wydłużenie życia. Dotychczas nie było jednak jasne, w jaki sposób preparat wywołuje ten efekt. Kolejne eksperymenty, których wyniki prezentuje czasopismo PLoS Genetics, przyniosły rozwiązanie tej zagadki. Zauważyliśmy, że leki blokują w głowie robaka neurony odpowiedzialne za wykrywanie związków chemicznych w otoczeniu - neurony te pełnią u robaka funkcję podobną do nosa, tłumaczy dr Kornfeld. Podobnie jak nicienie dojrzewające w środowisku o obniżonej zawartości pożywienia, robaki poddane działaniu przeciwdrgawkowego etosuksimidu żyły dłużej. Ale te robaki jadły mnóstwo pożywienia. Sugeruje to, że zdolność do zmysłowego wykrywania pokarmu jest kluczowa dla kontrolowania ich metabolizmu i długości życia. Gdy nicień wykrywa duże ilości pokarmu w swoim otoczeniu, jego metabolizm szybko dostosowuje się do korzystnych warunków. Cały organizm zwierzęcia przestawia się w tryb szybkiego pobierania pokarmu, szybkiego wzrostu i szybkiego starzenia, tłumaczy badacz. Liczne eksperymenty pokazały także, że w sytuacji, gdy pożywienia jest znacznie mniej, organizm zaczyna oszczędzać energię, dzięki czemu wolniej się "zużywa", czyli starzeje. Mechanizm działania etosuksimidu opiera się na wywołaniu efektu identycznego z konsekwencjami jednej z mutacji zidentyfikowanych u niektórych przedstawicieli C. elegans. Polega on na ograniczaniu aktywności części neuronów odpowiedzialnych za identyfikację substancji chemicznych w otoczeniu, czyli prymitywną formę węchu. Na razie nie wiadomo jednak dokładnie, w jaki sposób lek, stosowany m.in. w leczeniu objawów padaczki, wiąże się z komórkami nerwowymi i blokuje ich aktywność. Nie jest także do końca jasne, dlaczego dochodzi do zmian w metabolizmie zwierzęcia i wydłużenia czasu życia. Pomimo wielu niewiadomych, trzeba przyznać, że wyniki podawania preparatu są imponujące. Robaki poddane jego działaniu żyją nawet o 29 procent dłużej. Ponieważ metabolizm prostego nicienia oraz człowieka jest zadziwiająco podobny, istnieje duża szansa, że podobny efekt można uzyskać także u ludzi. Ewentualne potwierdzenie tej tezy będzie jednak wymagało przeprowadzenia wielu badań.
  19. Naukowcy z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie odkryli sposób na genetyczne wzmocnienie zapachu kwiatów i wprowadzenie go do gatunków bezwonnych (Plant Biotechnology Journal). Profesor Alexander Vainstein rozwodzi się nad znaczeniem zmysłu powonienia w naszym życiu. On wpływa na to, jakie owoce i warzywa, perfumy, a nawet partnera wybieramy. Aromat ma bardzo duże znaczenie dla zdefiniowania smaku pokarmu. Kwiaty przyciągają zapachem zapylające je owady. Intensywność woni zależy od pory dnia, pogody, wieku kwiatu i gatunku rośliny. Vainstein i zespół opracowali metodę 10-krotnego wzmacniania zapachu kwiatów, który unosi się zarówno w dzień, jak i w nocy (naturalne rytmy wytwarzania aromatu odchodzą więc w zapomnienie). Wynalazek został opatentowany przez firmę Yissum, która zajmuje się transferem uniwersyteckich technologii. Za pomocą opisywanej metody można nie tylko wpływać na zapach oraz smak owoców i warzyw. Profesor sądzi, że zainteresuje się nią także przemysł ogrodniczy. Sporo kwiatów traci zapach podczas wielu lat hodowli i rozmnażania. Ostatnie osiągnięcia pozwolą stworzyć zarówno kwiaty o silniejszym zapachu, jak i dodać nowe składowe woni. Zapachy kwiatowo-roślinne są bardzo często wybierane przez miłośników perfum. Nic dziwnego, że przemysł nieustannie próbuje odtworzyć naturalne aromaty.
  20. Inżynierowie z MIT-u potrafią masowo produkować w laboratorium receptory zapachu. To daje nadzieję na wyprodukowanie "sztucznego nosa". "Zapach to prawdopodobnie jeden z najstarszych i najbardziej prymitywnych zmysłów, a jednak nikt tak naprawdę nie wie, jak on działa" - mówi Shuguang Zhang z Centrium Inżynierii Biomedycznej MIT. Niewykluczone, że dzięki receptorom zapachu akademicy poznają jego tajemnicę. Sztuczne nosy, które mają powstać w ramach finansowanego przez DARPA programu RealNose, mogą w przyszłości zastąpić psy wykrywające narkotyki i środki wybuchowe oraz znajdą zastosowanie w medycynie. Dotychczas główną przeszkodą w badaniach nad węchem była niemożność wyprodukowania dużej liczby białek, które są receptorami zapachu. Przeszkoda ta właśnie została pokonana przez MIT. Receptory zapachu są hydrofobowe, a więc po oddzieleniu ich od komórek i umieszczeniu w wodzie, traciły swoją strukturę, przez co ich pozyskanie było bardzo trudne. Lisolette Kaiser wraz z innymi naukowcami spędzili wiele lat, starając się opracować technikę wyizolowania i oczyszczenia tych białek wyłącznie z wykorzystaniem hydrofobowych odczynników. Tylko bowiem nieobecność wody dawała gwarancję, że białka zachowają swoją strukturę i funkcje. Teraz, gdy już wiedzą, w jaki sposób izolować białka na masową skalę, chcą stworzyć miniaturowe urządzenia, które będą działały jak sztuczne nosy i rozróżnią wiele zapachów - od woni narkotyków i materiałów wybuchowych po zapachy różnych chorób, takich jak cukrzyca czy też nowotwory skóry, płuc i pęcherza.
  21. Szczury doskonale wiedzą, kiedy w okolicy pojawia się nowy kot. Zespół Iaina McGregora z Uniwersytetu w Sydney wykazał, że gryzonie przestają reagować na woń danego drapieżnika, gdy stykają się z nią wiele razy. Kiedy jednak poczują coś nowego, natychmiast uciekają do nory i stają się wyjątkowo czujne (Neuroscience and Biobehavioral Reviews). W trakcie przeprowadzania sekcji Australijczycy zauważyli, że część mózgu szczurów, która wykrywa kocie feromony, staje się mniej aktywna, gdy zwierzęta lepiej się znają. Ten sam rejon uaktywniał się jednak od razu, kiedy tylko pojawiała się woń nieznanego kota. Oznacza to, że szczury reagują inaczej na zapachy poszczególnych drapieżników. McGregor tłumaczy, że to bardzo przystosowawcze zachowanie. Lepiej obserwować zwyczaje i możliwości nowego z ukrycia. Nie ma niebezpieczeństwa, że wpadnie się w jego łapy, a dość szybko staje się jasne, jak groźny jest przybysz. Czy można mu bez obaw paradować koło nosa, bo jest stary i/lub leniwy, czy też jest to samiec w kwiecie wieku.
  22. Chcesz mieć piękniejsze sny? Ustaw sobie w sypialni bukiet pachnących kwiatów. Jak zauważyli naukowcy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Mannheim, rozpylenie pod nosem 15 śpiących kobiet olejku różanego sprzyjało pojawianiu się snów przesyconych pozytywnymi emocjami. Gdy jednak poczuły smród siarkowodoru, tematyka i atmosfera marzeń sennych zmieniały się o 180 stopni. Opierając się na już uzyskanych wynikach, Niemcy planują osobny eksperyment z udziałem osób dręczonych przez koszmary senne. Zespół profesora Borisa Stucka, otolaryngologa z Uniwersytetu w Heidelbergu, ma nadzieję, że za pomocą odpowiednich zapachów można by ulżyć im w cierpieniu. Niejednokrotnie bowiem sny są tak przerażające i powtarzają się tak regularnie, np. każdej nocy, że utrudnia to normalne funkcjonowanie nie tylko samemu pacjentowi, ale i śpiącemu z nim partnerowi. Badacze z Mannheim czekali, aż dana kobieta wejdzie w fazę snu REM, wtedy bowiem pojawiają się sny, a przynajmniej większość z nich. Delikwentkom przez 10 sekund podawano w okolice nosa zapach róż lub zbuków, a także bezzapachową substancję kontrolną. Minutę później je budzono i wypytywano o sny: scenariusz i związane z tym emocje. Każdą uczestniczkę badań budzono 3-krotnie, tak więc testowano na niej wszystkie uwzględnione w teście bodźce. W 40 na 45 przypadków wolontariuszki pamiętały, co im się śniło. Okazało się, że kobiety prawie nigdy nie śniły o wąchaniu czegoś, ale w zależności od podanego zapachu bardzo zmieniała się wymowa marzeń sennych. Panie oceniały ją na skali od -3 do +3 (środek skali stanowiło 0, wskazujące na sen neutralny). Przy substancji bezwonnej uzyskano średnią wartość 0,5, podczas gdy woń siarkowodoru wiązała się z oceną -0,4, a zapach róż z +1,2. W ramach wcześniejszych eksperymentów określano, jak inne rodzaje bodźców, tj. dźwięki, nacisk czy wibracje, wpływają na treść i wydźwięk emocjonalny snów. Stuck ujawnił, że największa trudność polegała na znalezieniu odpowiedniego miejsca zaaplikowania bodźca. Ponadto musiał on być dość silny, żeby wpłynąć na treść snu, ale też nie za mocny, gdyż groziłoby to wybudzeniem ochotniczek
  23. Kobiety zażywające pigułki antykoncepcyjne inaczej reagują na zapach mężczyzny. Bardziej przyciągają je partnerzy, z którymi trudniej będzie im począć dzieci. Wzrasta też ryzyko poronienia oraz okresy dzielące ciąże. Co więcej, potomstwo takiej pary ma słabszy układ odpornościowy (Proceedings of the Royal Society B: Biological Sciences). Zapach mężczyzny to informacja na temat jego genów. We współczesnych czasach jest on maskowany wonią kosmetyków czy proszku do prania, kobiety jednak nadal na niego reagują. Wybierają partnerów o genach odmiennych od własnych. Daje to gwarancję zróżnicowanego układu odpornościowego, który poradzi sobie z różnymi chorobami. Pigułki antykoncepcyjne zaburzają tę naturalną umiejętność, stąd błędy w wyborze partnera. Warto, by rodzice mieli jak najbardziej odmienne główne układy zgodności tkankowej (ang. Major Histocompatibility Complex, MHC), bo wtedy organizm dziecka dysponuje większym wachlarzem białek chroniących przed patogenami itp. Badacze z Uniwersytetów w Liverpoolu i Newcastle zebrali grupę stu kobiet. Od 97 ochotników uzyskano próbki zapachowe. Zadanie polegało na wskazaniu najprzyjemniejszych woni w 6-elementowym zestawie. Swoje typy panie przedstawiały przed i po rozpoczęciu zażywania pigułek antykoncepcyjnych. W odróżnieniu od wyników wcześniejszych studiów, okazało się, że kobiety z grupy kontrolnej (niezażywające pigułek) nie były w większym stopniu przyciągane przez zapach mężczyzn z innym MHC. Kobiety łykające tabletki z hormonami częściej preferowały jednak woń mężczyzn z podobnym do własnego układem odpornościowym. Dr Craig Roberts, szef zespołu badawczego, nie wyklucza, że gdy kobieta przestaje stosować pigułki, rzuca obecnego partnera, bo ponownie zaczyna się posługiwać naturalnymi zasadami wyboru woni mężczyzny. Odsetek rozwodów był znacznie niższy do połowy lat 60., kiedy pigułki antykoncepcyjne weszły do powszechnego użytku. Oczywiste jednak, że można podać masę innych powodów, dla których od tego momentu tak wzrosła liczba rozstających się par. Rozstrzygające badania nie zostały przeprowadzone, na razie szukam na nie funduszy. Brytyjczyk opowiada o niewielkim studium, w ramach którego badano pary w okolicach sześćdziesiątki. Kobiety związane z mężczyznami z podobnym MHC częściej wspominały o niższej satysfakcji seksualnej. Innym razem udowodniono, że u par leczących się z powodu niepłodności geny kodujące białka głównego układu zgodności tkankowej są bardziej podobne niż w populacji generalnej.
  24. Umiejętne "projektowanie" enzymów odpowiedzialnych za smak i zapach mogłoby być dla ludzi bardzo przydatne. Pozwoliłoby na poprawę smaku żywności lub zwalczanie szkodników upraw w bezpieczny dla ludzi sposób. Jest to zadanie bardzo złożone, lecz naukowcy ze szkoły medycznej Uniwersytetu Teksańskiego twierdzą, że uczynili ważny krok naprzód ku jego realizacji. Eksperyment, prowadzony przez dr. C.S. Ramana, polegał na modyfikacji genetycznej rzodkiewnika (Arabidopsis thaliana) - rośliny powszechnie stosowanej w badaniach naukowych. Badacze wprowadzili zmiany w genie kodującym enzym syntazę tlenków alkenów (AOS, ang. allene oxide synthase), odpowiedzialną za produkcję związków zapachowych z grupy jasmonianów. W wyniku modyfikacji uzyskano białko o właściwościach identycznych z innym enzymem, liazą wodoronadtlenkową (HPL, ang. hydroperoxide lyase), zdolną do produkcji związków lotnych odpowiedzialnych za zapach owoców i warzyw. Przeprowadzone przez naukowców badania mają nie tylko wartość czysto poznawczą. Jak tłumaczy dr Raman, substancje wytwarzane po modyfikacji genetycznej mogą być korzystne dla roślin: pamiętajmy, że rośliny nie mogą uciec przed robakami i innymi szkodnikami. Muszą sobie z nimi radzić. Jednym ze sposobów jest wydzielanie lotnych związków wabiących naturalnych wrogów tych szkodników. Oznacza to, że możliwe jest genetyczne modyfikowanie roślin w taki sposób, by zwalczały one robaki w sposób całkowicie bezpieczny dla człowieka. Opanowanie sztuki "projektowania" enzymów pozwoli także m.in. na wydajne wytwarzanie pożądanych związków odpowiedzialnych za smak roślin mających zastosowanie w przemyśle spożywczym. Kluczem do przeprowadzenia udanej modyfikacji genetycznej były precyzyjne dane na temat struktury enzymów. Dzięki zastosowaniu technik komputerowych możliwe było zaplanowanie modyfikacji genetycznej w taki sposób, by wzajemne ułożenie atomów w cząsteczce AOS zmienić tak, by białko to nabrało właściwości enzymu HPL. Obie te proteiny są ze sobą spokrewnione - należą do grupy tzw. cytochromów P450. Enzymy z tej grupy występują także w organizmie człowieka, gdzie odpowiadają m.in. za metabolizm niemal połowy przyjmowanych przez nas leków oraz ogromnej liczby innych wchłanianych przez nasze organizmy związków. Przełożony dr. Ramana, prof. Rodney E. Kellems, podkreśla istotę odkrycia: ważną zaletą tej pracy jest zastosowanie dziedziny biologii strukturalnej i ewolucyjnej w celu pogłębienia wiedzy na temat funkcji enzymów. Wiedza ta umożliwiła nam zademonstrowanie, że zmiana pojedynczego aminokwasu [cząsteczki budulcowej wchodzącej w skład łańcucha białkowego - przyp. red.] powoduje zamianę jednego enzymu w inny. Pokazuje to, że nawet pojedyncza mutacja może wpływać na ewolucję nowych szlaków biosyntezy. Zaczynamy w ten sposób odpowiadać na pytanie, w jaki sposób pojedynczy związek może być przekształcany w zupełnie różne produkty za pomocą uderzająco podobnych do siebie enzymów. Eksperci z Uniwersytetu Teksańskiego dokonali jeszcze jednego odkrycia. Zaobserwowali, że enzymy odpowiedzialne za produkcję bardzo podobnych związków zapachowych są wytwarzane także w organizmach zwierząt morskich. Na razie nie wiadomo jednak, jaką dokładnie pełnią u nich funkcję.
  25. Sposób, w jaki dzieci reagują na zapach alkoholu, jest uzależniony od motywów, którymi ich matka uzasadnia swoje picie – twierdzi dr Julie Mennella, biopsycholog z Monell Chemical Senses Center. Gdy sięga po procenty, by uwolnić się od stresu (tendencje ucieczkowe), jej potomstwo woli niemiłe wonie od zapachu alkoholu. Dziecięce reakcje na zapachy to okno do ich emocji. Mając do wyboru piwo lub śmierdzącą zbukami pirydynę, dzieci kobiet pijących, by zapomnieć o kłopotach, wybierają pirydynę. W eksperymencie wzięło udział 145 maluchów w wieku od 5 do 8 lat. Demonstrowano im 7 par zapachów. Zawsze jeden z członów pary stanowiło piwo. Pozostałe, to: guma balonowa, czekolada, cola, kawa, zielona herbata, pirydyna i dym papierosowy. Zadanie dzieci polegało na wskazaniu preferowanego zapachu. Mennella wybrała taki właśnie schemat eksperymentu, wychodząc z założenia, że dane o zapachu trafiają do tych samych części mózgu, które zarządzają niewerbalnymi aspektami emocji i pamięci. Dlatego też ustalając reakcje wywoływane przez zapachy, można zyskać wgląd w uczucia. Podobnie jak dorośli, dzieci nie są zbyt dobre w nazywaniu woni, ale potrafią stwierdzić, które z nich lubią, a których nie. Studium wykazało, że to, czy lubią zapach piwa, czy nie, zależy zarówno od tego, jak często matka pije, jak i dlaczego to robi. Matki uczestniczących w badaniu dzieci wypełniały kwestionariusz. Pytania dotyczyły m.in. powodów sięgania po alkohol. Trzydzieści pięć pań uznano za osoby pijące ucieczkowo. Kobiety te wymieniały co najmniej 2 z motywów ucieczkowych: 1) pomoc w zrelaksowaniu, 2) potrzebę sięgania po alkohol w momentach napięcia i nerwowości, 3) pomoc w rozweseleniu, 4) pomoc w zapominaniu o problemach i 5) pomoc w zapominaniu o wszystkim. Okazało się, że dzieci tych kobiet z większym prawdopodobieństwem niż dzieci pań sięgających po alkohol z innych powodów, np. rozrywkowych, tak bardzo nie lubiły zapachu piwa, że wybierały wonie niemiłe, np. pirydyny lub tytoniu. Kwestionariusz wykazał, że panie pijące ucieczkowo piły częściej, stąd też ich pociechy częściej stykały się z alkoholem. Ponadto ich kontakt z nim miał inny kontekst emocjonalny, ponieważ sięgając po procenty, matki z większym prawdopodobieństwem czuły się winne i zamartwiały się swoim postępowaniem. Zanim dzieci po raz pierwszy spróbują alkoholu, zdobywają informacje, obserwując innych ludzi, zwłaszcza rodziców, i słuchając, co mają do powiedzenia na temat używki. Zapach alkoholu jest przetwarzany w powiązaniu z motywami kierującymi piciem matki i/lub ojca. W przyszłości Mennella chce sprawdzić, czy stroniące od negatywnie skojarzonego zapachu dzieci pijących ucieczkowo rodziców będą w okresie dorastania mniej czy bardziej skłonne sięgać po alkohol w sytuacjach stresowych.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...