Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

ex nihilo

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    2172
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    109

Zawartość dodana przez ex nihilo

  1. Nie mam zamiaru wchodzić w żadne licytacje. Esencja "moralności", niestety. Gdyby KK chciał, to i z toruńską sektą by sobie poradził i z różnym innym syfem... ale widocznie nie chce. Rydzyk & co., najbardziej moralni z moralnych... a jak smród jakiś, to bez większego ryzyka pomyłki można przyjąć, że w Toruniu śmierdzi najbardziej. Taki argument by mógł mieć sens, gdyby u nas były jakieś super warunki, a gdzie indziej by miało być gorzej. No ale tak nie jest. Artykuł w Polityce, który zlinkowałeś, całkiem nieźle pokazuje co, jak i dlaczego. Duży biznes dla niewielkiej grupy i trochę ochłapów dla tych, którzy takie ochłapy lubią. Im szybciej to będzie zlikwidowane, tym lepiej dla (prawie) wszystkich, nie tylko dla zwierzaków.
  2. Żeby mogło podziałać, by trzeba moczyć dzień, a może dwa. Z tym, że przede wszystkim trzeba by sprawdzić, czy to rzeczywiście skórka jest gorzka, bo jeśli orzech jest w środku chociaż odrobinę brązowy, to jest zepsuty i tylko do wyrzucenia się nadaje. Przepisy: - najpierw trzeba dopaść niedojrzałe orzechy, takie zielone jeszcze, dobrze wypełnione, ale zanim skorupa zacznie twardnieć. Zwykle najlepsze są ok. 20 czerwca, ale w różnych miejscach i latach różnie może być. i teraz: w syropie - upierdliwość makabryczna, > 5/5, ale warto spróbować, bo dobre są - średnio 30 orzechów to ok. 1 kg, ja robię 90-100, bo tyle mi do gara wchodzi - każdy orzech trzeba podziobać, żeby gorzkie z niego wypłukać, a później żeby słodkie do środka wlazło - dziobię widelcem, bo od razu cztery dziury robi, trzy dziobnięcia, czyli 12 dziur, takich do środka prawie; żeby mniej się męczyć można pozakładać na widelec gumki, coby wystawało tylko tyle ile trzeba - podziobane trzeba moczyć... trzy dni, albo w dużej ilości wody (u mnie 30 l) i zmieniać raz dziennie, albo w mniejszej i zmieniać częściej - po wymoczeniu do gara z nimi, zalać wodą i gotować aż zmiękną (widelcem można wyczuć) - wodę wylać a orzechy zasypać cukrem, tak ok. 1:1 i parę godzin poczekać żeby trochę soku puściły - jak już trochę soku będzie, zacząć podgrzewać (przykryte), aż cały cukier się rozpuści (można trochę wody dolać, ale...) - kiedy będą już pływać, dodać cynamon i goździki (ilość na czuja) i gotować, tak z pół godziny, bez pokrywki (trzeba pozbyć się nadmiaru wody) - zostawić do ostygnięcia (odkryte) i zapomnieć o nich na dwa-trzy dni - kiedy się o nich przypomni, znowu na ogień, pół godziny pogotować, a potem zapomnieć na następne dwa-trzy dni... - i następne gotowanie, już ostatnie, też jakieś pół godziny - w czasie tego ostatniego gotowania można spróbować (wcześniej są gorzkie i paskudne) i ew. dodać jeszcze cukier, trochę wody, albo syropu cukrowego, jeśli mokrego za mało, cynamon/goździki, gdyby mało było - jeśli będą już jadalne i w miarę dobre (później zrobią się lepsze) można gorące poprzekładać do słoików, ilością syropu nie trzeba się przejmować, mogą być utopione albo wystawać - niewykluczone, że może być potrzebne i czwarte gotowanie, ale mi się to nie zdarzyło - nie pasteryzuję, nawet po kilku latach nic złego z nimi się nie dzieje. odwrotnie raczej - im dłużej w słoikach siedzą, tym lepsze są, ale zapasteryzować można, w niczym im to nie zaszkodzi - ufff, to tyle. sok - upierdliwość 3/5, czyli nie tak tragicznie - orzechy trzeba pociąć na małe kawałki, można np. na połówki, połówkę wzdłuż i ze trzy-cztery ciachnięcia w poprzek - pocięte orzechy do słoja (paluchy bandażem, odcięte wyrzucić) - na ok 40 orzechów rozpuścić 1,5 kg cukru w 1.5 l wody i po ochłodzeniu zalać orzechy - słój przykryć gęstą szmatką i sznurkiem lub gumką zatentegować coby owocówki nie właziły, bo z jednej zaraz zrobi się sto - na następny dzień dodać ok. 20 g drożdży i odstawić słój w w miarę ciepłe miejsce, żeby mogło fermentować, fermentuje ok. dwa tygodnie - po mniej więcej sześciu tygodniach sok można przelać, do gardła już też, ma kilka % alkoholu, czyli kierowcy przed wyjazdem przelewać nie powinni - orzechy ludzie zwykle wyrzucają, ale chyba gupio robią, bo dobre są, ja przekładam do słoików i zżeram, pasteryzować nie trzeba - może się zdarzyć, że pójdzie fermentacja octowa zamiast alkoholowej, no i wtedy... dobrze mieć zrobiony drugi słój, z alkoholową No i tyle. Aha, bo zapomniałem - wszystko z zielonymi orzechami trzeba robić w grubych gumowych rękawicach, długich dosyć, bo bez nich brązowe plamy po soku przez kilka dni z rąk trzeba będzie zmywać
  3. Np. zielone orzechy w syropie? Albo sok orzechowy - ma własne procenty, ale najlepszy jest po zmieszaniu z "zewnętrznymi" procentami... praktycznie w dowolnym stosunku Później podam przepisy.
  4. Co do tego pełna zgoda (+Azja), ale realia są, jakie są. Czasem zaglądam do "tamtych" (mam prawie komplet). To niezła pigułka na optymistyczny skręt zwojów, który czasem mi się zdarza, na szczęście rzadko. Nie przegapiłem. Jeszcze przemysłowa do tego, a wcześniej neolityczna, no i demograficzna też. Ale jak to z rewolucjami - coś tam na jakiś czas załatwiają, jednak wykładniczo zwiększają skalę problemów, bo zarówno Hs, jak i świat są znacznie lepiej przystosowane do ewolucji niż do rewolucji. No nie wiem czy umoralnionych, bo moda na coś niekoniecznie jest równoznaczna z umoralnieniem, ale nawet jeśli , to wyjątek nie tworzy reguły.
  5. Nie wtykaj mi moralizowania, bo to Twoja robota tutaj (projekcja?). Mnie niezbyt interesuje moralność myśliwych, bardziej efekty ich działania w porównaniu z innymi realnymi wariantami. Taki cykl to tylko strata energii, którą by można wykorzystać bezpośrednio np. do trwałego wiązania CO2. @peceed Jak czytam Twoje teksty o tych sprawach, to mam wrażenie powrotu do przeszłości - dokładniej do "Problemów" z lat 40/50, które po studiach wujka w chałupie zostały, a ja na tym uczyłem się czytać. Tam też było "swietłoje buduszczie cziełowieczestwa", tyle że pod przewodem takiego jednego wąsatego geniusza. Wąsatego już nie ma, ale jak widać niezachwiana wiara w "postęp" pozostała... A energetycznie sprawa jest prosta - znacznie mniej energii (i czasu) trzeba zużyć, żeby komuś dać w mordę i mu zabrać, niż taki postęp tworzyć w skali globalnej, żeby zabierać nie trzeba było. Zwłaszcza, kiedy czasu jest za mało, a i energii na to nie ma. No i wiedzy też. Czyli najbardziej prawdopodobny wybór jest oczywisty.
  6. Dmuchnij przez rurkę, zatkaną i otwartą, będziesz wiedział.
  7. Możesz np. spróbować zrobić z nich masło orzechowe: https://www.google.com/search?client=ubuntu&hs=cZx&channel=fs&q=masło+orzechowe+z+orzechów+włoskich&sa=X&ved=2ahUKEwjv7fuhyJLnAhWErIsKHRsIBo8Q1QIoAnoECAsQAw&biw=1920&bih=1053 wtedy smak się uśredni, a poza tym można pokombinować z dodatkami. Gorzkie są skórki, szczególnie kiedy orzechy były nie całkiem dojrzałe, no chyba, że orzechy są zepsute, wtedy całe. Usunąć skórek się nie da, ale można spróbować orzechy wymoczyć i wtedy pewnie mniej gorzkie będą. Trzeba uważać na pleśń, często jest mało widoczna. No a poza tym... z tym zdrowe/niezdrowe... za pół roku może okazać się, że zdrowe jest niezdrowe, bo coś tam, a później będzie znowu zdrowe, bo coś tam, itd., do usranej...
  8. Po co komplikować, wystarczy zajrzeć do tych, którzy z pieprzenia o moralności żyją, i to całkiem nieźle: https://www.google.com/search?client=ubuntu&hs=1Zh&channel=fs&ei=leAkXpHhIr2FwPAPtqiC2AM&q=zakaz+hodowli+zwierząt+futerkowych+radio+maryja&oq=zakaz+hodowli+zwierząt+futerkowych+radio+m&gs_l=psy-ab.1.1.33i160l2j33i21.161549.165718..169368...0.5..0.113.568.5j2......0....1..gws-wiz.......0i71j33i22i29i30.UWUTJOsIRBQ W tym przypadku przynajmniej te ultramoralniaki otwartym tekstem mówią, o jaką to "moralność" im chodzi. I jak to porównać z metrowymi łańcuchami, z których zresztą te psiury wieczorem zwykle są spuszczane? (tylko niech mi tu jakiś moralniak nie wsadzi, że pochwalam łańcuchy) No nie... Litości Astro! Dla mnie i dla leśnych zwierzaków. Mnie w pięć minut wykończy moralną upierdliwością, a zwierzaki na wszelki wypadek spieprzą tam gdzie patologiczni strzelają, bo to bezpieczniejsze, niż gdyby mieli przyjść moralni profesjonalni, którzy na rozkaz i bez przyjemności...
  9. I znowu ta (marna) erystyka... Ciekawe jaka by była statystyka korelacji tych 1 m łańcuchów z częstotliwością wizyt w kościele.
  10. No pewnie trzeba... Tylko podstawowy warunek, to prawidłowe rozpoznanie tych patologii. Z moich życiowych obserwacji wynika, że mało gdzie tyle patologii się znajdzie niż wśród bardziej lub mniej zawodowych moralistów.
  11. Ale przecież tak właśnie jest! ASF itd. cd: https://www.money.pl/gospodarka/wirus-asf-w-polsce-minister-ardanowski-zapowiada-drakonskie-ustawy-6469357173868673a.html "- Polski Związek Łowiecki, do tego powołany, twierdzi, że nie będzie polował. Musimy zatem wprowadzać drakońskie ustawy - zapowiada. Na czym będą polegać? Kilka dni temu minister Ardanowski sugerował, że ustawa ma zmienić kilka innych ustaw tak, by dać uprawnienia wojsku, policji i przymusić myśliwych do odstrzału dzików." Czyli co? "Patologicznych" przymuszać trzeba, bo nawet premie nie pomagają? Chyba coś kiepsko oni patologiczni. Przecież mogą walić z pukawek praktycznie bez limitu (normalnie na każdego zwierza trzeba dostać kwit, bo są limity), a tu... Wyobraźmy sobie teraz "państwowych". Niech niech jakiemuś szyszkowatemu (sorki, ale stał się już symbolem, na własne życzenie) do łba przyjdzie, że wszystkie jelenie trzeba odstrzelić, bo szkody robią. "Patologiczni" odpowiedzą krótko i jednoznacznie - "wal się idioto", a "państwowi"... Hmm?
  12. I o piasek też: https://turystyka.wp.pl/walka-o-ziarenka-na-swiecie-konczy-sie-piasek-6468714625689217a
  13. Tak, tyle że UE nie jest "państwem". To inna struktura. Ale i tak, jeśli do Unii więcej szyszek powpada, to... wiadomo co. A poza tym Unia to tylko 5% całości.
  14. @ venator Efekt "lisa w kurniku"... no i wóda do tego. Coś podobnego dzieje się teraz, w skali globalnej. Zamiast wódy jest forsa i możliwości, jakie daje.
  15. No dobrze, zostawmy świat w spokoju, zajmijmy się Pikutkowem Górnym: 1. krowa Staśka się ocieliła 2. córka Maryny zdała maturę 3. Edek sobie kupił samochód Poprawiło się w Pikutkowie, no nie? Ale w tym samym czasie: 1. Antkowi chałupa sie spaliła 2. Maciaszczykom grad zboże wymłócił 3. Kazik wpadł pod traktor i jest sparaliżowany Dalej się poprawiło? No przecież masz tam linki! No i tyle, bo to nie ma sensu.
  16. Nie wiem czy to fakty, czy bzdety, bo nie miałem zamiaru stracić całej nocy na sprawdzanie czegoś bez podanych źródeł, tym bardziej, że p. 13 to bzdet, co już kiedyś tu wykazałem. Ale nawet gdyby przyjąć, że wszystko to fakty, a nie bzdety, to ten zestaw nie daje żadnych podstaw do zrobienia statystyki pokazującej kierunek zmian. Trochę oderwanych, jednostronnie dobranych pod z góry przyjętą tezę faktów lub bzdetów... i tyle, nic więcej. Dobre na Plotka lub Pudelka, ale tutaj nic nie wnoszące. No może jako ciekawostki - jeśli to fakty, a nie bzdety. Bzdet. 1. Nie dlatego nie mają, że "do odstrzału nie dopuszczono pożal się Boże amatorów", bo... 2. ... nie tylko tych amatorów dopuszczono, ale nawet dostawali premie, i to całkiem niezłe - w zależności od strefy 2000-5000 koron (334-836 zł po przeliczeniu) za odstrzelonego zwierza. 3. Faktem jest, że zaangażowani byli też odpowiednio do tego przeszkoleni policyjni snajperzy, ale to z powodów organizacyjnych - raczej niewielu myśliwych może walić z armat przez wiele dni full time, bo pracują, mają firmy itd. Dlatego wzięto tych snajperów. Było to też prostsze organizacyjnie, no i poza tym przy tej eksterminacji w zamkniętej strefie raczej nie obowiązywały normalne zasady polowania, czyli np. strzelano z odległości do których myśliwi ani nie są przyzwyczajeni, ani nie mają odpowiedniej broni. Karabin snajperski to trochę co innego, niż zwykła broń myśliwska. 4. Czesi nie mają ASF, bo po pierwsze: mieli tylko jedno ognisko zakażenia, łatwe do odizolowania; a po drugie: dobrze to zorganizowali, w przeciwieństwie do naszej rozpierduchy, przez myśliwych niezawinionej. Tutaj więcej szczegółów: https://www.tygodnik-rolniczy.pl/articles/hodowla-zwierzat/jak-czechom-udalo-sie-powstrzymac-asf/ https://www.cenyrolnicze.pl/wiadomosci/asf/15059-jak-czechy-pokonaly-asf-czy-mozemy-zrobic-to-samo u Czechów jeszcze więcej, ale po ichniemu. U nas myśliwi też dostają premie - 300 i 650 - co może sugerować, że raczej nie mają jakiejś wielkiej chęci mordu, bo gdyby mieli, to premie by nie były potrzebne. I pomysł z wojskiem i policją też był, ale nie wiem dlaczego nie wypaliło. Echch... nie chce mi się już. Praktycznie od początku bawisz się w sztuczki erystyczne (dosyć prymitywne zresztą), co do tego tematu zupełnie nie pasuje, a jakość Twoich "faktów" i "argumentów" jest... no tego... wystarczy sprawdzić i widać jaka jest. Niestety, bo temat zasługuje na trochę inną niż taka dyskusję.
  17. Myśliwi PZŁ mają taki państwowy certyfikat, tyle że nie wydawany bezpośrednio przez państwo (z wyjątkiem pozwolenia na broń, bo tu państwo bezpośrednio). Jest to wszystko uregulowane ustawowo (prawo łowieckie). Państwo zleca tez myśliwym (też odpłatnie) niektóre zadania, jak np. sprawa dzików. Tak jeszcze co do tego państwa... "U mnie" ostatnio duże wycinki poszły, dosłownie masakra. Niedawno rozmawiałem o tym z leśniczym. Powiedział, że on by nawet połowy tego nie ciął... ale niewiele ma do gadania w tej sprawie. Przychodzi prikaz, plan, no i wykonać. Tyle. Podobnie byłoby z tymi zawodowymi, gdyby byli oni w państwowych strukturach. Odrębność PZŁ i fakt, że jest to silna i liczna organizacja, samofinansująca się, w praktyce uniemożliwia takie działania.
  18. Jak wcześniej napisałem też takie pomysły do łba mi przychodzą kiedy czytam np. o jakichś akcjach w stylu "polowania" Szyszki (nie jest to częste), ale szybko mi to przechodzi. To nie ma sensu. Powodów jest dużo, ale żeby się nie rozpisywać, to tylko dwa teraz - (1) zwierzaków będzie mniej, a (2) kłusowników więcej. 1. Taki zawodowy pułk egzekucyjny (2-5 tys. ludzi, dlaczego tyle można policzyć) by podlegał Ministerstwu Środowiska (razem z Lasami) lub bezpośrednio Lasom. Polski Związek Łowiecki nie ma żadnej formalnej podległości pod struktury państwa, podlega tylko prawu. Myśliwi mają motywację do utrzymywania ilości zwierząt na poziomie naturalnych możliwości środowiska lub trochę więcej. Dla Lasów jeleniowate i zające to leśne szkodniki i nic więcej. Dodatkowo odszkodowania za szkody wyrządzone przez zwierzynę łowną płacą myśliwi (koła łowieckie) z własnej forsy. Czyli Lasy mają motywację do zmniejszania ilości zwierzaków, a po profesjonalizacji ta motywacja jeszcze się zwiększy. Przeciwwagą pozostaną tylko ekooszołomy. Jak widać w tym przypadku myśliwi są sojusznikami ekooszołomów. 2. W praktyce myśliwi są jedynymi, którzy efektywnie zwalczają/ograniczają kłusownictwo. Jest to bardzo trudne (i nie zawsze bezpieczne), bo żeby kłusownika skazać, trzeba go złapać "na gorącym" albo ze zwierzakiem w chałupie. A i tak kary bywają symboliczne. Czyli w praktyce działania polegają przede wszystkich na likwidacji pułapek, rozmowach "wychowawczych" itd., itp, a jak się uda, wspólnych akcjach z policją, bo policja sama nic w tej sprawie nie zrobi. Działania te są możliwe przez to, że myśliwych jest ok. 130 tys. + 20 tys. kandydatów. Oni łażą po lesie i okolicach nie tylko na polowania. Znają dobrze swój teren (obwód łowiecki), znają miejscowych ludzi itd. Liczący 2-5 tys. ludzi "pułk egzekucyjny" w żaden sposób ich nie zastąpi. To nie są jacyś "wybrańcy", nie licząc tej procedury: http://www.wroclaw.pzlow.pl/jak-zostac-mysliwym A badania nie są raczej tylko formalnością (broń) + jest obserwacja w czasie stażu (rok) itd., a i później (sankcje dyscyplinarne i odpowiedzialność karna). Ale załóżmy - co nie jest prawdą - że chodzi w tym o przyjemność zabijania. Jeśli odbierze się im możliwość polowania, to przyjemności zabijania będą szukać w inny sposób... Lepiej będzie? No nieee... Przecież to się na forum jakiegoś Pudelka może nadaje, a nie tu... Wartość informacyjna, a zwłaszcza statystyczna tego jest zerowa. Albo i gorzej. Popatrz na datę: 05.01.2019, czyli noworoczna dawka optymizmu dla skacowanych po Sylwestrze. Całkowita jednostronność + brak jakichkolwiek źródeł. Nie będę tracił czasu na szczegóły. Jedno tylko, już wcześniej użyłeś: "W tym roku, pierwszy raz w 10 000 letniej historii cywilizacji większość ludzi na Ziemi nie jest już na skraju ubóstwa." Przypominasz sobie może taką długą dosyć dyskusję o klasie średniej itd.? Pokazałem tam, w jaki sposób ta statystyka została sfałszowana... No i tyle. Naprawdę tak kiepsko u Ciebie z argumentami, że musisz takie gówna tu zwlekać? Aha... no i nie "wiara", a przekonanie - na podstawie faktów, i to nie tych z Pudelka.
  19. Dzięki, bo mi się nie chciało szukać. Czyli 13 na 5 lat, doliczmy do tego postrzałki, te ludzkie, niech będzie drugie tyle. A teraz przyjrzyjmy się temu dokładniej: https://www.google.com/search?client=ubuntu&channel=fs&q=Śmierć+na+polowaniach&ie=utf-8&oe=utf-8 - myśliwy myśliwego - myśliwy sam siebie - myśliwy naganiacza - myśliwy spadł z ambony - myśliwy zmarł na zawał - itd. Ilu jest "cywilów"? Bo jeśli "oni" sami siebie odstrzeliwują, to mnie nie obchodzi. Jeden rocznie czy mniej? Na wszystkie polskie lasy, pola, krzaczory, trzcinowiska itp., itd., gdzie się poluje. Jakieś 2/3 powierzchni kraju i 38 mln ludzi. Hmm? Takie są fakty. Porównaj je z innymi zagrożeniami... A jak często w lesie jesteś? Podejrzewam, że bardzo rzadko albo wcale... Bo jeszcze nie spotkałem nikogo, dosłownie nikogo, z tych, którzy w lesie są często - leśników, robotników leśnych, przyrodników, grzybiarzy, zwykłych ludzi, którzy często na spacer do lasu chodzą - kto by się tego bał. Jeśli przy takiej statystyce się boisz, to jest tylko histeria albo coś podobnego, co leczenia wymaga, bo z realnym zagrożeniem to nie ma żadnego związku. Już chyba nawet diabły i piekło są bardziej realnym zagrożeniem niż to. Ale może dobrze, że lasu nie chodzisz - przy takim poziomie oderwania od realiów (histerii), gdybyś ryj dzika zobaczył, to pewnie na zawał byś padł. Aha, ostrzegam - żmije też są, a kleszcze z boreliozą w dowolnej ilości. I te kleszcze są zagrożeniem realnym. A po co wiara, kiedy są dowody? Zastąp swoją wiarę faktami, i nasz spór przestanie istnieć. To nie ja racjonalizuję, tylko to jest racjonalne - przynajmniej w konkretnej sytuacji. Emocje może są i fajne, moralne, ale bardziej zaszkodzić mogą niż pomóc. Zwierzakom - bo te mnie bardziej interesują niż ludzie. Masz jakiś lepszy pomysł? Racjonalny. Czy może wolisz druty i żelaza kłusowników albo trucizny rozkładane przez rolników? Bo zwierzaki chyba jednak wolą kulki... Nie pytałem ich, ale... Pewnie tak... jeśli do tego czasu ludzie sami się nie pozjadają.
  20. Ale co to ma wspólnego z moralnością? To efekt działania czynników ekonomicznych, co zresztą już się załamuje przecież. Można się spierać o taki czy inny sposób liczenia, ustawienie granicy niewolnictwa (np. półniewolnictwo, niewolnictwo ekonomiczne) itd. Ale przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę, że współcześnie niewolnictwo (to klasyczne) jest na ogół nieefektywne ekonomicznie, i to decyduje, a nie "moralne pierdoły". Poza tym zobacz co się zaczyna dziać - np. totalna inwigilacja (Chiny, ale nie tylko). Itd.) Ale on przecież zje jedną więcej... Albo pół kiełbachy więcej, a pół wyrzuci.
  21. 1. https://pl.wikipedia.org/wiki/Niewolnictwo#Niewolnictwo_współczesne 2. Formalnie, bo faktycznie różnie z tym bywa, zwłaszcza w Azji. Ale nierównoprawność w w ogóle wynalazek cywilizacji, więc... 3. Popatrz na praktykę na świecie, a nie teorię. Niestety, ale moralne pierdoły na ogół pierdołami pozostają, bo decyduje forsa... I to coraz bardziej, bo teraz cały świat w ten wyścig o forsę został włączony. A Europa czy Ameryka, to, co u nich by nie przeszło, wypycha do Azji czy Afryki. I licz raczej ilość ludzi, a nie procenty. Ilościowy rachunek wyjdzie inaczej niż procentowy. Np. oblicza się, że niewolników (faktycznych, a nie formalnych) pdp może być teraz więcej niż w sumie w całej dotychczasowej historii świata.
  22. W niektórych miejscach na świecie (tych "prymitywnych" bardziej!) tyłek się myje po użyciu, a nie rozmazuje po nim gówna papierkiem, więc... Sumarycznie? Może się i zmienia, ale raczej nie tak (w domyśle "na lepsze") jak piszesz. Jeśli nawet jest jakaś poprawa procentowa (a jest?), to ilość ludzi się zwiększa, czyli sumarycznie, netto, "moralność świata" się zmniejsza. Z tym molestowaniem dzieci - może w skali cywilizacji to nowość (chociaż też nie), ale w społecznościach pierwotnych z reguły dzieci były objęte tabu, i to bardzo silnym. Inaczej była określana granica między dzieckiem a dorosłym - obiektywnie, biologicznie, a nie biurokratycznie, jak teraz. Się mylisz... Nikt nie sprawdza każdego zwierzaka osobno. A żadna stosowana w praktyce procedura nie zapewnia 100% skuteczności i pewności, bo reakcje są różne, czyli jest tam jakaś statystyka - część zwierzaków idzie do dalszej obróbki jeszcze żywa... Są filmy z ubojni itd. A to tylko technologiczna norma, pominąłem sprawy całkiem patologiczne, takie jak celowe znęcanie się, co nie jest rzadkie, niesprawny sprzęt, brak profesjonalizmu itd. No i samo "życie" przed śmiercią... Po co chodzić na polowania, płacić, czas tracić, jeśli można sobie hodować masowo króliki, szczury czy inne jakieś i mieć przyjemność zabijania codziennie i bez ograniczeń. No nie? Sprawdź ile jest rocznie wypadków z "cywilami" (2?, 3?) i porównaj z innymi zagrożeniami. Większość wypadków na polowaniach to postrzelenie siebie lub innego myśliwego, a to już jest dobrowolne ryzyko każdego, kto idzie na polowanie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...