Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

ex nihilo

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    2143
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    106

Zawartość dodana przez ex nihilo

  1. W niektórych miejscach na świecie historia, w innych nie. Technologie zabijania faktycznie się w jakimś stopniu zmieniły, ale moralność jest niezmienna od neolitu - forsa i władza za wszelką cenę. A moralne pierdoły to kit dla pospólstwa, które nie ma ani jednego, ani drugiego. Zwiększyła się natomiast hipokryzja, od skali "ku**wa" zamiast tego, co być tam powinno, chociaż wszyscy wiedzą, co być ma, do skali nie tylko "tu", ale i "tam". Co do profesjonalnych katów - to w sumie nic innego, jak zwykłe "brudną robotę niech robią inni, ja chcę mieć czyste ręce". Tutaj trochę więcej o katach i w ogóle takich sprawach: http://www.zjk.centrix.pl/index.php/szubienica/ Warto przeczytać opis remontu szubienicy (rozłożenie odpowiedzialności na wszystkich) No tak... niech zabijają inni, w rzeźni, a ja kupię mięsko w tescu i będę miał przyjemność jedzenia. Czysta hipokryzja i nic więcej. A teza "zabijają dla przyjemności {zabijania]" odnosi się do niewielkiego raczej odsetka myśliwych. Nie na tym to polega. ale... Poza tym nie wiem czy zabijanie dla forsy (rzeźnicy, profesjonaliści) w czymkolwiek jest lepsze od tego, jak to określasz "dla przyjemności". Jest tyle innych zawodów, bez zabijania. Tak, jeśli myszy, szczury & co. też będą zabijać tylko profesjonaliści. Może muchy, komary i inne "szkodniki" też. Myszy i szczury są nie mniej rozwinięte psychicznie niż sarny czy dziki. No nie wiem czy "amator od siedmiu boleści". Strzelanie na polowaniu, to nie wszystko, są np. tacy, którzy ogólnie strzelają bardzo dużo, a polują "ze strzałem" raz czy dwa w roku. W Polsce jest ponad 70 strzelnic myśliwskich, specjalnie przystosowanych, a do tego są zwykłe strzelnice, co najmniej w takiej samej ilości. Poza tym cała masa zawodów strzeleckich dla myśliwych, tytuły, nagrody itd. I myśliwi tam strzelają. Wg statystyk 80-90% strzałów kończy się natychmiastową ("w ogniu") śmiercią zwierzaka. Postrzałki się zdarzają, taka jest natura rzeczy. Myśliwi mają obowiązek każdego postrzałka wytropić i dobić. Jeśli to jedna tuczarnia przemysłowa, to i tak dobrze, bo jedna mniej. Eksport nie ma znaczenia, bo nieważne kto zje. A te z tuczarni też w znacznej części idą na eksport. Obliczeń nie sprawdzałem, nie to jest istotne ile, ale że w ogóle. A co robić? Truć? W Polsce jest bardzo niewiele (i coraz mniej) miejsc, gdzie można próbować utrzymać jako taką równowagę biologiczną w przypadku dużych ssaków, ale do tego i tak brakuje dużych drapieżników. I raczej nie będzie społecznej i politycznej zgody na zwiększenie ich populacji do odpowiedniego poziomu.
  2. Np. tym: https://www.google.com/search?q=sidła+kłusownika&client=ubuntu&hs=Pvi&channel=fs&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=2ahUKEwir78b43oDnAhWl-ioKHTCqDawQ_AUoAnoECAwQBA&biw=1920&bih=1053 https://www.google.com/search?client=ubuntu&channel=fs&q=wnyki&ie=utf-8&oe=utf-8 https://www.google.com/search?q=wnyki&client=ubuntu&hs=1b3&channel=fs&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=2ahUKEwiaubef34DnAhUN_CoKHa7qCF8Q_AUoAXoECBAQAw Za każdym razem, kiedy kolejne takie k**estwo z lasu wywlekam, przechodzą mi wszelkie "no tego" do myśliwych...
  3. W Singapurze za wyrzucony na ulicę niedopałek albo gumę do żucia, od kilkudziesięciu lat kary były i są na poziomie kilkuset dolarów. Podziałało i działa nadal. Może to i prymitywne, ale skuteczne. Oczywiście jako jedno z działań, a nie jedyne.
  4. Niekoniecznie. Podejrzewam, że gdyby zebrać wszystko zusammen do kupki, to zawodowcy byliby w mniejszości. Z takich najbardziej znanych przykładów - kamienowanie, plutony egzekucyjne, rodziny ofiar itd., itp. Nie to jest sensem sprawy. Powtórzę - to jest przede wszystkim hodowla zwierzaków do zjedzenia, tyle że w warunkach naturalnych, a nie przemysłowych. Na wolności, a nie w jakichś obozach koncentracyjnych dla zwierząt. I z tą przemysłową produkcją mięsa by trzeba walczyć, to ograniczać, bo to jest znacznie gorsze niż myśliwi i polowania. Też jeśli chodzi o świadomość zjadających. Świnia z fermy ma talerzu jest dla nich tylko mięsem z mięsnego, kotletem, z niczym więcej się nie kojarzy, no może z ceną (promocja dzisiaj była!). Sarna czy dzik nawet po upieczeniu zwierzakiem zostaje. Rozumiem emocje, ale często przeszkadzają one w obiektywnej ocenie. Czy bywają myśliwi z chorymi żądzami? Tak, bywają, ale raczej nie przekraczają one średniej krajowej. Nie znam dokładnych statystyk, ale przeciętny myśliwy strzela do zwierzaków kilka razy w roku, nawet jak dosyć często jeździ na polowania. Podejrzewam, i raczej się w tym nie mylę, że tych chorych żądzy znacznie więcej jest wśród rzeźników z ubojni niż wśród myśliwych. Rzadko ktoś zmuszony jest do pracy w ubojni, zwykle to jest swobodny wybór. A co tam się często dzieje... tego w żaden sposób nie da się porównać z polowaniem. A kto to będzie tym zawodowcem? Ktoś z mniej chorymi żądzami niż myśliwy? Wątpię. Też zdarzało mi się tak myśleć, że zawodowcy itd., ale jednak to by chyba nie było lepsze. I to nie tylko z powodu kasy. W lasach i leśnych sprawach przesiedziałem spory kawał życia. I nadal las to mój dom (pustynia czy rzeka też), bardziej niż ten z kamieni i cegieł, z którego piszę. Wchodząc do lasu, nawet takiego zwykłego, przeciętnego, jestem zwierzakiem, takim samym jak inne, które po tym lesie łażą. Tak jak one szukam żarcia - grzybów, malin, dzikich czereśni czy gruszek. A kiedy widzę zająca czy sarnę, niezależnie od tego, że mi się podoba jako zwierzak, zawsze gdzieś tam jest "czy bym go trafił"... Bo jestem drapieżnikiem, takim jak lis czy wilk. Tyle że wszedłem do tego lasu 10000 lat za późno. Chora żądza? Może.
  5. Żeby nie komplikować - możesz to potraktować jako wolnościową hodowlę zwierzaków do zjedzenia. Dzików strzela się 200-300 tys. rocznie, przy zachowaniu stabilnej lub lekko rosnącej populacji. Do tego jelenie, sarny, zające, ptaszory i co tam jeszcze jadalnego po polach i lasach gania. Przelicz to na wagę mięsa - dzik netto jakieś 20-30 kg, inne policz łącznie tyle samo co dzików. Teraz przelicz to na produkcję ferm przemysłowych i zobacz o ile mniej tych ferm musi być. A wszystko to nie tylko bez strat dla środowiska, jak to jest w przypadku produkcji (bo to nie jest przecież hodowla) przemysłowej, ale z korzyścią dla całego ekosystemu. I całkiem inne życie zwierzaków w lesie i tych z produkcji przemysłowej... Dodaj do tego, co by się działo, gdyby zwierzaki rozmnażały się bez tych odstrzałów. Dziki np. mnożą się błyskawicznie, nawet dwa trzy mioty w roku. Lasów nie oddzielisz skutecznie od rolniczych upraw czy miast. Pójdą tam, tak jak już teraz wchodzą. Co na to rolnicy i ludzie w miastach? Co będzie się działo na drogach, bo ich też nie oddzielisz? Jak Ci się wydaje? Dolicz do tego, że nadmierne zagęszczenie to łatwe rozprzestrzenianie się chorób, niebezpiecznych też dla zwierząt gospodarskich (jak z tym ASF), a czasem i dla ludzi. I co wtedy? No odstrzał, bo z reguły niewiele więcej można zrobić. Kto będzie wtedy strzelał, jeśli myśliwych nie będzie? Wojsko? Snajperzy ok., ale ilu ich jest, reszta się nie nadaje. Czyli co, napalmem wszystko? Itd. Zgadzam się z Tobą, że w myślistwie syfu nie brakuje, chociaż raczej nie on przeważa, jest tylko lepiej widoczny. Ale co w zamian? Profesjonalizacja byłaby bardzo kosztowna, a co najmniej wątpliwe, żeby syf mogła wyeliminować.
  6. Jeśli to ich, naukowców z CERN, wypowiedź, to podaj namiar na oryginał, bo bez tego temat nie jest poważny. Resztę pomijam, przynajmniej na razie.
  7. W zasadzie glifosatu w oleju rzepakowym nie powinno być, przynajmniej w ilościach mających jakieś znaczenie dla zdrowia. Z tego, co czytałem, dotychczas nie stwierdzono śladów glifosatu w oleju. A tu ciekawostka związana z GMO, glifosatem i Monsanto: https://wolnemedia.net/bayer-odkryl-oddzial-monsanto-do-zadan-specjalnych/
  8. >99,9%, czyli wszystkie zdrowe, jest przeznaczane do wszamania. Całkiem normalnie, jak w przypadku wszystkich innych zamordowanych dzików. Każdy upolowany dzik musi być zbadany przed wszamaniem i jest to niezależne od ASF. Akurat wirus ASF dla ludzi i innych zwierzaków poza świniami, dzikami i ich krzyżówkami jest całkowicie niegroźny. I żeby było ciekawie - tych zamordowanych dzików wcale nie jest znacząco więcej niż byłoby zamordowanych gdyby ASF nie było, czyli bez odstrzałów sanitarnych. W całej tej sprawie jest dużo nieporozumień. I polityki też. To skonkretyzuj swoją rzecz.
  9. I tak ma być. To nie ma być walka ze zwierzakiem, czy coś w tym rodzaju, a szybkie i skuteczne zabicie. Dlatego np. nie podoba mi się propagowanie w wędkarstwie zasady "złów i wypuść". Ryba to nie zabawka. Złowiona powinna być zjedzona. Oczywiście od tego są i powinny być wyjątki, ale tylko wyjątki. Pomijając już inne sprawy - wśród pierwotnych myśliwych, a o tych pewnie piszesz, zjedzenie było przejawem szacunku dla ofiary. Zabity zwierzak stawał się częścią myśliwego. I raczej bez ryzyka pomyłki można przyjąć, że był to jeden z czynników chroniących przed wybiciem wszystkiego, co dookoła się ruszało.
  10. Hmm... mam co najmniej duże wątpliwości - i co do tego "niewątpliwie", i co do samej stabilności próżni. No fakt... to pewnie gówno. Dasz mi jakieś namiary do Twoich produkcji, niewątpliwie niegównianych?
  11. Gdybym miał kucharkę, to pewnie bym z takimi sprawami kombinował, ale ja się do tych tematów zupełnie nie nadaję - zbyt skomplikowane dla mnie.
  12. Polowanie nie ma koniecznego związku z sadyzmem. To różne sprawy. Ludzie mają takie samo prawo do polowania na dziki i zjadania ich jak wilki. To raczej nadmierne uproszczenie. W mojej ocenie znacznie więcej i gorszej patologii chowa się pod garniturami i krawatami. Chociaż to nie jest ta patologia od drutów i sideł. Jeśli zabijają zwierzaki, to zwykle hurtowo, a nie detalicznie i nie po to, żeby je zjeść. Ma. I to w przeważającej części legalnie - od robali do szczurów. Jeśli zlikwiduje się odstrzał, będą też zające, lisy, sarny i dziki. Niekoniecznie legalnie, ale skutecznie. To nie jest syf, to zwierzaki... Ograniczam, ale te możliwości ograniczania mam dosyć ograniczone. Na samym zielsku nawet jednej zimy bym nie wyżył. Za mała gęstość energetyczna.
  13. Sprawa nie jest taka prosta, jak by się mogło wydawać - nie ma na poziomie ogólnym rozwiązań jednoznacznie "dobrych" lub "złych. Żeby nie wchodzić w tematy, o których ksiązki by trzeba napisać, a nie kilka zdań tutaj, zajmę się tylko jednym - talerzem, własnym. Jestem umiarkowanie mięsożerny. I wolę na talerzu mieć kawałek dzika niż świni. Dzik żył sobie swoim naturalnym dziczym życiem, aż dostał kulkę. Świnia "żyła" w przemysłowej tuczarni. "Żyła", bo to określenie czysto formalne - w tuczarni nie ma życia, jest tylko żarcie, sranie i ciągły stres. Gdybym miał wybierać, wolał bym być dzikiem... i dlatego dzika zjadam bez żadnych oporów, a świniaka zjem, ale dużo trudniej przechodzi mi przez gardlo. Sam nie poluję. Nie z powodów etycznych czy innych takich. Kiedyś miałem pomysł, żebym zjadać tylko te zwierzaki, które sam sobie ustrzelę. Ale wyszło inaczej. Co do myśliwych - różni są. Ale gdyby ich nie było, kłusowników byłoby znacznie więcej, chociaż i teraz ich nie brakuje (niekiedy też wśród myśliwych). Chyba jednak lepsze legalne polowania i pukawki niż druty i inne takie (sam tego trochę zlikwidowałem). Albo trucizny rozkładane przez rolników. Itd.
  14. Nie wiem jaki związek by miał mieć LHC z wytworzeniem przestrzeni jedenastowymiarowej, ale w naszych 3+1 wymiarach bać się LHC nie trzeba. Energie uzyskiwane w LHC są o rzędy wielkości mniejsze niż energie osiągane przez naturalne akceleratory.
  15. Niestety by nie zniknęły, byłyby tylko mniej widoczne. Ogromna ilość śmieci jest już pod powierzchnią. Też zwykle z lasów i innych takich trochę syfu wywlekam, ale to jak smarowanie raka maścią na pryszcze.
  16. https://tech.wp.pl/australia-w-ogniu-w-tym-samym-czasie-w-afryce-plona-znacznie-wieksze-obszary-6465085988501121a
  17. ex nihilo

    Helikopterem po Marsie

    W tym przypadku pdp rozbieg by można skrócić do zera wykorzystując zasadę działania latawca (uwięź). Ładunek by mógł być podwieszony na kilkumetrowej lince wyciąganej z oporem (sprężyna) z rolki. Czyli - czekamy na odpowiednie warunki (wiatr), wiatrakowiec startuje bez ładunku jako latawiec utrzymywany przez ładunek, a po osiągnięciu wystarczającej siły nośnej (wiatr + napęd poziomy) podnosi ładunek i fruuu... Jeśli byłaby taka konieczność, ładunek przed startem by można dociążyć balastem (piach) zrzucanym w momencie startu. Na Marsie podstawowym problemem jest energia, a dalej lekkość i niezawodność (prostota konstrukcji). Sprzęt pdp by był używany do przenoszenia jakiejś aparatury poza zasięgiem łazika. Raczej w tym przypadku by nie było problemu czy poleci toto dzisiaj, jutro, czy za tydzień, czyli by można czekać na optymalne warunki do startu i lotu przy zużyciu minimum energii. A na Ziemi? To przede wszystkim fajna i względnie niedroga zabawka. Gdyby zrobili konstrukcję, którą można złożyć i wsadzić do bagażnika jak motolotnię, pewnie by był bardziej popularny niż teraz. Do zastosowań profesjonalnych niezbyt się nadaje (poza obserwacjami itp.) - wygodniejsze są śmigłowce i samoloty, a zużycie energii nie jest aż tak ważne jak na Marsie.
  18. ex nihilo

    Helikopterem po Marsie

    12 954 https://www.fred-north.com/record To oczywiście tylko rekord, a nie pułap użyteczny, ale w ogóle porównywanie konstrukcji "ziemskich" do "marsjańskiej" nie bardzo ma sens. Marsjańska może być bardzo uproszczona i lekka (co widać zresztą na filmie), a CO2 w takich samych warunkach da 1,5x lepszy ciąg niż powietrze. Ciekawe jak by się sprawdził wiatrakowiec... Jego zaletą jest m.in. to, że do startu można wykorzystać wiatr, który przy starcie może dać znaczną część siły nośnej. Ogólnie ma znacznie lepszą sprawność niż śmigłowiec, a szybkość nie ma w tym przypadku znaczenia. Jeśli chodzi o manewrowość, to może być zbliżona przy dobrym układzie sterowania. Jeśli chodzi o napęd, to pdp kombinują z elektrycznym.
  19. ex nihilo

    Helikopterem po Marsie

    https://en.wikipedia.org/wiki/Aérospatiale_SA_315B_Lama Bez człowieków by można wyżej. Lekka konstrukcja pewnie i ze 20+ pociągnie, tyle że na własnym tlenie, bo atmosferycznego chyba nie wystarczy. Ale tu raczej gęstość ma większe znaczenie niż ciśnienie. Na Marsie 95% CO2, czyli nieźle. W sumie zmiennych od cholery, bo też aerodynamika itd.
  20. To chyba cecha głębsza, każde zwierzę ją ma. Nie całkiem - żarłoczność zwierzaków jest ograniczona biologicznie. Żarłoczność Hs nie ma żadnych ograniczeń - jeśli nie wystarczają trzy samochody, można kupić sobie samolot... i dwustumetrowy jacht też. Odporność na to jest możliwa, ale raczej dla jednostek tylko, a nie społeczeństw.
  21. Raczej całkiem zwykły realizm. Nie. Ilość dostępnej energii decyduje o ilości zużywanej energii i co ważniejsze - innych zasobów. A na co zużywanych? No właśnie widać na co... Jest wyliczenie, które dosyć łatwo można samemu sprawdzić - gdyby wszyscy mieli żyć na poziomie konsumpcji USA czy UE, potrzebna by była nie jedna Ziemia, a 5. I nie tylko o energię chodzi, ale w ogóle zasoby. No i pewnie następne 5, żeby było gdzie śmieci się pozbyć. Przecież cały czas daje się działać "postępowi i rynkowi". Efekty są, jakie są. Kiedyś, dosyć już dawno temu, w wielu artykułach czytałem, że dzięki informatyzacji 90% (nie wiem czy akurat tyle, ale...) zużycia papieru okaże się zbędne. No i co? Ano to, że dzięki informatyzacji zużycie papieru znacznie się zwiększyło. Dotychczasowe doświadczenie wskazuje, że gatunek Hs nie ma limitu żarłoczności. Nawet gorzej - im więcej żre, tym bardziej głodny. I co jeszcze gorsze - im więcj żre, tym bardziej nieefektywnie. Ilość g. rośnie wykładniczo w stosunku do ilości efektywnie zeżartego.
  22. Czyli nie o hulajnogi i inne takie chodziło. A te 2% (nie sprawdzałem) to raczej sprzęt do specjalnych zastosowań. Ogólnie problem jest nie w tym czy takie silniki, czy inne, bo te i te mają zalety i wady, ale w ilości silników. I to trzeba ograniczyć. Elektryczne niewiele zmienią.
  23. Lepiej byłoby "tłok", a nie "cylinder". E... no tego. Serio? A które to trucki na benzynie pomykają? Hmm? No i stop. Ekonotego - oszczędzanie klawiatury Dodam ciekawostkę do tej "jakiejkolwiek" skrzyni biegów: 24 biegi. I to jest diesel oczywiście - benzynowe w truckach nie są używane.Gdyby był benzynowy, to i czwarta wajcha by mogła nie wystarczyć Tu inny patent (18 biegów):
  24. Jeśli modele i dostępne dane nie pozwalają na osiągnięcie pewności > 95%, to czy jedna małpa uzyska taki wynik, czy 1300 małp, 95% pozostanie. Różnica będzie tylko taka, że zwiększy się pewność tego oszacowania. I nic poza tym. 95% pewności to dużo czy mało? Zależy to od skali ryzyka, jaka jest stawka na stole i co jeszcze mamy w kieszeni. Napisałeś gdzie indziej coś w stylu: "damy sobie radę", "postęp techniczny itd.", "ostatnie 250 lat"... Możliwe, ale po pierwsze jest to raczej niezbyt uprawniona ekstrapolacja z interpolacji (), po drugie, żeby "dać sobie radę", to coś trzeba robić, bo sama nadzieja raczej w tym przypadku nie wystarczy, a po trzecie, jak na razie nie ma żadnych realnych podstaw do takiej nadziei - ani technicznych, ani politycznych, ani mentalnych, biorąc pod uwagę naturę i sposób (?)myślenia 99% Homo (?)sapiens: https://streamable.com/xxg2z
×
×
  • Dodaj nową pozycję...