Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

ex nihilo

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    2123
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    105

Zawartość dodana przez ex nihilo

  1. W niektórych miejscach na świecie (tych "prymitywnych" bardziej!) tyłek się myje po użyciu, a nie rozmazuje po nim gówna papierkiem, więc... Sumarycznie? Może się i zmienia, ale raczej nie tak (w domyśle "na lepsze") jak piszesz. Jeśli nawet jest jakaś poprawa procentowa (a jest?), to ilość ludzi się zwiększa, czyli sumarycznie, netto, "moralność świata" się zmniejsza. Z tym molestowaniem dzieci - może w skali cywilizacji to nowość (chociaż też nie), ale w społecznościach pierwotnych z reguły dzieci były objęte tabu, i to bardzo silnym. Inaczej była określana granica między dzieckiem a dorosłym - obiektywnie, biologicznie, a nie biurokratycznie, jak teraz. Się mylisz... Nikt nie sprawdza każdego zwierzaka osobno. A żadna stosowana w praktyce procedura nie zapewnia 100% skuteczności i pewności, bo reakcje są różne, czyli jest tam jakaś statystyka - część zwierzaków idzie do dalszej obróbki jeszcze żywa... Są filmy z ubojni itd. A to tylko technologiczna norma, pominąłem sprawy całkiem patologiczne, takie jak celowe znęcanie się, co nie jest rzadkie, niesprawny sprzęt, brak profesjonalizmu itd. No i samo "życie" przed śmiercią... Po co chodzić na polowania, płacić, czas tracić, jeśli można sobie hodować masowo króliki, szczury czy inne jakieś i mieć przyjemność zabijania codziennie i bez ograniczeń. No nie? Sprawdź ile jest rocznie wypadków z "cywilami" (2?, 3?) i porównaj z innymi zagrożeniami. Większość wypadków na polowaniach to postrzelenie siebie lub innego myśliwego, a to już jest dobrowolne ryzyko każdego, kto idzie na polowanie.
  2. Może i tak, ale pod warunkiem, że będzie to symetryczne, czyli wierzący (w dowolnego boga) nie będą mieszać swojej wiary do spraw pozareligijnych - dotyczących też ateistów czy wyznawców innych religii.
  3. Tak, ale rzecz w tym, że obojętnie w którą stronę się obrócić, d*pa zawsze z tyłu... To wielkie żarcie i wielkie sranie musi się skończyć, raczej nie ma innej możliwości. Recykling to tylko półśrodek, a nierzadko zaklinanie rzeczywistości. Zmienić trzeba proporcje użyteczne/odpad i zmniejszyć ilość "użytecznego", do tego, co faktycznie jest użyteczne (konieczne), bo użyteczne też kiedyś stanie się odpadem. I tu jest problem, bo przekonanie ogółu do minimalizmu jest chyba niewykonalne. Przynajmniej do czasu, aż z gówna wystawać będą tylko uszy. Więcej, więcej, więcej i więcej... No i tyle.
  4. Zamieniamy plastik na papier, i: https://www.money.pl/gospodarka/europa-tonie-pod-zwalami-makulatury-ktorej-nie-ma-kto-przerabiac-tektury-nawet-za-darmo-nie-przyjmiemy-6465864756086401a.html
  5. Gratuluję. Tylko co kwaziklasyczne modele obliczeniowe mają wnosić do dyskusji o MK? Cząstki to znacznie bardziej abstrakcyjna idea niż zlokalizowane stany pól. Raczej dosyć wyraźnie napisałem, że jest to "zabawka", "toy model", bardzo ogólna i maksymalnie skrótowo tu opisana intuicja, którą łatwo dostosować do różnych modeli czy formalizmów, bardzo nieklasyczna zresztą w całości. I to wszystko. A jak "jest naprawdę"? Tego nie wiem i raczej się nie dowiem z wystarczającą pewnością przed powrotem do nicości (...) Wyplucie lub połknięcie fotonu przez elektron nie ma nic wspólnego z kolapsem funkcji falowej... Przypuszczam, że niemal wszyscy zrozumieli o co chodzi, i nie mieszali do tego diagramów Feynmana. Cholera chciałbym, ale nie mogę... Muszę pilnować, żeby psiur i kicior spali. Bo jak coś z tych tematów wrzucę na ekran, to po minucie patrzą na mnie jak na idiotę, że w 30 sekund nie załapałem, a to przecież takie proste. No i obciach. Ale i tak dobrze, że kury u siebie, bo by mi pewnie robale z ekranu powyżerały. Co jest fundamentalne a co emergentne, to się dopiero okaże. Do tego pdp jeszcze dosyć daleko. A że sposób opisu można zmienić? No można, ale nie zmienia to bytu, a tylko język w jakim byt jest opisywany. (...) Nie rozumiem tylko jaki mają związek z komunikacją szybszą niż światło. Nie wiem czy mają, czy nie mają, bo ich nie znam. A chodziło o to, że ciągle po "małpach" jeździsz, w dodatku bez sprawdzalnej argumentacji. Gdybym te publikacje poznał, to pomimo wrodzonej tępoty i nabytej demencji, może chociaż w taki pośredni i niedoskonały sposób mógłbym ocenić współczynnik małpiości jednej i drugiej strony Czyli fundamentalna, obiektywna losowość nie istnieje? Mamy zegar Laplace'a na wszystkich poziomach rzeczywistości? Czy może świat tylko w naszych bańkach istnieje?
  6. W niektórych miejscach na świecie historia, w innych nie. Technologie zabijania faktycznie się w jakimś stopniu zmieniły, ale moralność jest niezmienna od neolitu - forsa i władza za wszelką cenę. A moralne pierdoły to kit dla pospólstwa, które nie ma ani jednego, ani drugiego. Zwiększyła się natomiast hipokryzja, od skali "ku**wa" zamiast tego, co być tam powinno, chociaż wszyscy wiedzą, co być ma, do skali nie tylko "tu", ale i "tam". Co do profesjonalnych katów - to w sumie nic innego, jak zwykłe "brudną robotę niech robią inni, ja chcę mieć czyste ręce". Tutaj trochę więcej o katach i w ogóle takich sprawach: http://www.zjk.centrix.pl/index.php/szubienica/ Warto przeczytać opis remontu szubienicy (rozłożenie odpowiedzialności na wszystkich) No tak... niech zabijają inni, w rzeźni, a ja kupię mięsko w tescu i będę miał przyjemność jedzenia. Czysta hipokryzja i nic więcej. A teza "zabijają dla przyjemności {zabijania]" odnosi się do niewielkiego raczej odsetka myśliwych. Nie na tym to polega. ale... Poza tym nie wiem czy zabijanie dla forsy (rzeźnicy, profesjonaliści) w czymkolwiek jest lepsze od tego, jak to określasz "dla przyjemności". Jest tyle innych zawodów, bez zabijania. Tak, jeśli myszy, szczury & co. też będą zabijać tylko profesjonaliści. Może muchy, komary i inne "szkodniki" też. Myszy i szczury są nie mniej rozwinięte psychicznie niż sarny czy dziki. No nie wiem czy "amator od siedmiu boleści". Strzelanie na polowaniu, to nie wszystko, są np. tacy, którzy ogólnie strzelają bardzo dużo, a polują "ze strzałem" raz czy dwa w roku. W Polsce jest ponad 70 strzelnic myśliwskich, specjalnie przystosowanych, a do tego są zwykłe strzelnice, co najmniej w takiej samej ilości. Poza tym cała masa zawodów strzeleckich dla myśliwych, tytuły, nagrody itd. I myśliwi tam strzelają. Wg statystyk 80-90% strzałów kończy się natychmiastową ("w ogniu") śmiercią zwierzaka. Postrzałki się zdarzają, taka jest natura rzeczy. Myśliwi mają obowiązek każdego postrzałka wytropić i dobić. Jeśli to jedna tuczarnia przemysłowa, to i tak dobrze, bo jedna mniej. Eksport nie ma znaczenia, bo nieważne kto zje. A te z tuczarni też w znacznej części idą na eksport. Obliczeń nie sprawdzałem, nie to jest istotne ile, ale że w ogóle. A co robić? Truć? W Polsce jest bardzo niewiele (i coraz mniej) miejsc, gdzie można próbować utrzymać jako taką równowagę biologiczną w przypadku dużych ssaków, ale do tego i tak brakuje dużych drapieżników. I raczej nie będzie społecznej i politycznej zgody na zwiększenie ich populacji do odpowiedniego poziomu.
  7. Np. tym: https://www.google.com/search?q=sidła+kłusownika&client=ubuntu&hs=Pvi&channel=fs&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=2ahUKEwir78b43oDnAhWl-ioKHTCqDawQ_AUoAnoECAwQBA&biw=1920&bih=1053 https://www.google.com/search?client=ubuntu&channel=fs&q=wnyki&ie=utf-8&oe=utf-8 https://www.google.com/search?q=wnyki&client=ubuntu&hs=1b3&channel=fs&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=2ahUKEwiaubef34DnAhUN_CoKHa7qCF8Q_AUoAXoECBAQAw Za każdym razem, kiedy kolejne takie k**estwo z lasu wywlekam, przechodzą mi wszelkie "no tego" do myśliwych...
  8. W Singapurze za wyrzucony na ulicę niedopałek albo gumę do żucia, od kilkudziesięciu lat kary były i są na poziomie kilkuset dolarów. Podziałało i działa nadal. Może to i prymitywne, ale skuteczne. Oczywiście jako jedno z działań, a nie jedyne.
  9. Niekoniecznie. Podejrzewam, że gdyby zebrać wszystko zusammen do kupki, to zawodowcy byliby w mniejszości. Z takich najbardziej znanych przykładów - kamienowanie, plutony egzekucyjne, rodziny ofiar itd., itp. Nie to jest sensem sprawy. Powtórzę - to jest przede wszystkim hodowla zwierzaków do zjedzenia, tyle że w warunkach naturalnych, a nie przemysłowych. Na wolności, a nie w jakichś obozach koncentracyjnych dla zwierząt. I z tą przemysłową produkcją mięsa by trzeba walczyć, to ograniczać, bo to jest znacznie gorsze niż myśliwi i polowania. Też jeśli chodzi o świadomość zjadających. Świnia z fermy ma talerzu jest dla nich tylko mięsem z mięsnego, kotletem, z niczym więcej się nie kojarzy, no może z ceną (promocja dzisiaj była!). Sarna czy dzik nawet po upieczeniu zwierzakiem zostaje. Rozumiem emocje, ale często przeszkadzają one w obiektywnej ocenie. Czy bywają myśliwi z chorymi żądzami? Tak, bywają, ale raczej nie przekraczają one średniej krajowej. Nie znam dokładnych statystyk, ale przeciętny myśliwy strzela do zwierzaków kilka razy w roku, nawet jak dosyć często jeździ na polowania. Podejrzewam, i raczej się w tym nie mylę, że tych chorych żądzy znacznie więcej jest wśród rzeźników z ubojni niż wśród myśliwych. Rzadko ktoś zmuszony jest do pracy w ubojni, zwykle to jest swobodny wybór. A co tam się często dzieje... tego w żaden sposób nie da się porównać z polowaniem. A kto to będzie tym zawodowcem? Ktoś z mniej chorymi żądzami niż myśliwy? Wątpię. Też zdarzało mi się tak myśleć, że zawodowcy itd., ale jednak to by chyba nie było lepsze. I to nie tylko z powodu kasy. W lasach i leśnych sprawach przesiedziałem spory kawał życia. I nadal las to mój dom (pustynia czy rzeka też), bardziej niż ten z kamieni i cegieł, z którego piszę. Wchodząc do lasu, nawet takiego zwykłego, przeciętnego, jestem zwierzakiem, takim samym jak inne, które po tym lesie łażą. Tak jak one szukam żarcia - grzybów, malin, dzikich czereśni czy gruszek. A kiedy widzę zająca czy sarnę, niezależnie od tego, że mi się podoba jako zwierzak, zawsze gdzieś tam jest "czy bym go trafił"... Bo jestem drapieżnikiem, takim jak lis czy wilk. Tyle że wszedłem do tego lasu 10000 lat za późno. Chora żądza? Może.
  10. Żeby nie komplikować - możesz to potraktować jako wolnościową hodowlę zwierzaków do zjedzenia. Dzików strzela się 200-300 tys. rocznie, przy zachowaniu stabilnej lub lekko rosnącej populacji. Do tego jelenie, sarny, zające, ptaszory i co tam jeszcze jadalnego po polach i lasach gania. Przelicz to na wagę mięsa - dzik netto jakieś 20-30 kg, inne policz łącznie tyle samo co dzików. Teraz przelicz to na produkcję ferm przemysłowych i zobacz o ile mniej tych ferm musi być. A wszystko to nie tylko bez strat dla środowiska, jak to jest w przypadku produkcji (bo to nie jest przecież hodowla) przemysłowej, ale z korzyścią dla całego ekosystemu. I całkiem inne życie zwierzaków w lesie i tych z produkcji przemysłowej... Dodaj do tego, co by się działo, gdyby zwierzaki rozmnażały się bez tych odstrzałów. Dziki np. mnożą się błyskawicznie, nawet dwa trzy mioty w roku. Lasów nie oddzielisz skutecznie od rolniczych upraw czy miast. Pójdą tam, tak jak już teraz wchodzą. Co na to rolnicy i ludzie w miastach? Co będzie się działo na drogach, bo ich też nie oddzielisz? Jak Ci się wydaje? Dolicz do tego, że nadmierne zagęszczenie to łatwe rozprzestrzenianie się chorób, niebezpiecznych też dla zwierząt gospodarskich (jak z tym ASF), a czasem i dla ludzi. I co wtedy? No odstrzał, bo z reguły niewiele więcej można zrobić. Kto będzie wtedy strzelał, jeśli myśliwych nie będzie? Wojsko? Snajperzy ok., ale ilu ich jest, reszta się nie nadaje. Czyli co, napalmem wszystko? Itd. Zgadzam się z Tobą, że w myślistwie syfu nie brakuje, chociaż raczej nie on przeważa, jest tylko lepiej widoczny. Ale co w zamian? Profesjonalizacja byłaby bardzo kosztowna, a co najmniej wątpliwe, żeby syf mogła wyeliminować.
  11. Jeśli to ich, naukowców z CERN, wypowiedź, to podaj namiar na oryginał, bo bez tego temat nie jest poważny. Resztę pomijam, przynajmniej na razie.
  12. W zasadzie glifosatu w oleju rzepakowym nie powinno być, przynajmniej w ilościach mających jakieś znaczenie dla zdrowia. Z tego, co czytałem, dotychczas nie stwierdzono śladów glifosatu w oleju. A tu ciekawostka związana z GMO, glifosatem i Monsanto: https://wolnemedia.net/bayer-odkryl-oddzial-monsanto-do-zadan-specjalnych/
  13. >99,9%, czyli wszystkie zdrowe, jest przeznaczane do wszamania. Całkiem normalnie, jak w przypadku wszystkich innych zamordowanych dzików. Każdy upolowany dzik musi być zbadany przed wszamaniem i jest to niezależne od ASF. Akurat wirus ASF dla ludzi i innych zwierzaków poza świniami, dzikami i ich krzyżówkami jest całkowicie niegroźny. I żeby było ciekawie - tych zamordowanych dzików wcale nie jest znacząco więcej niż byłoby zamordowanych gdyby ASF nie było, czyli bez odstrzałów sanitarnych. W całej tej sprawie jest dużo nieporozumień. I polityki też. To skonkretyzuj swoją rzecz.
  14. I tak ma być. To nie ma być walka ze zwierzakiem, czy coś w tym rodzaju, a szybkie i skuteczne zabicie. Dlatego np. nie podoba mi się propagowanie w wędkarstwie zasady "złów i wypuść". Ryba to nie zabawka. Złowiona powinna być zjedzona. Oczywiście od tego są i powinny być wyjątki, ale tylko wyjątki. Pomijając już inne sprawy - wśród pierwotnych myśliwych, a o tych pewnie piszesz, zjedzenie było przejawem szacunku dla ofiary. Zabity zwierzak stawał się częścią myśliwego. I raczej bez ryzyka pomyłki można przyjąć, że był to jeden z czynników chroniących przed wybiciem wszystkiego, co dookoła się ruszało.
  15. Hmm... mam co najmniej duże wątpliwości - i co do tego "niewątpliwie", i co do samej stabilności próżni. No fakt... to pewnie gówno. Dasz mi jakieś namiary do Twoich produkcji, niewątpliwie niegównianych?
  16. Gdybym miał kucharkę, to pewnie bym z takimi sprawami kombinował, ale ja się do tych tematów zupełnie nie nadaję - zbyt skomplikowane dla mnie.
  17. Polowanie nie ma koniecznego związku z sadyzmem. To różne sprawy. Ludzie mają takie samo prawo do polowania na dziki i zjadania ich jak wilki. To raczej nadmierne uproszczenie. W mojej ocenie znacznie więcej i gorszej patologii chowa się pod garniturami i krawatami. Chociaż to nie jest ta patologia od drutów i sideł. Jeśli zabijają zwierzaki, to zwykle hurtowo, a nie detalicznie i nie po to, żeby je zjeść. Ma. I to w przeważającej części legalnie - od robali do szczurów. Jeśli zlikwiduje się odstrzał, będą też zające, lisy, sarny i dziki. Niekoniecznie legalnie, ale skutecznie. To nie jest syf, to zwierzaki... Ograniczam, ale te możliwości ograniczania mam dosyć ograniczone. Na samym zielsku nawet jednej zimy bym nie wyżył. Za mała gęstość energetyczna.
  18. Sprawa nie jest taka prosta, jak by się mogło wydawać - nie ma na poziomie ogólnym rozwiązań jednoznacznie "dobrych" lub "złych. Żeby nie wchodzić w tematy, o których ksiązki by trzeba napisać, a nie kilka zdań tutaj, zajmę się tylko jednym - talerzem, własnym. Jestem umiarkowanie mięsożerny. I wolę na talerzu mieć kawałek dzika niż świni. Dzik żył sobie swoim naturalnym dziczym życiem, aż dostał kulkę. Świnia "żyła" w przemysłowej tuczarni. "Żyła", bo to określenie czysto formalne - w tuczarni nie ma życia, jest tylko żarcie, sranie i ciągły stres. Gdybym miał wybierać, wolał bym być dzikiem... i dlatego dzika zjadam bez żadnych oporów, a świniaka zjem, ale dużo trudniej przechodzi mi przez gardlo. Sam nie poluję. Nie z powodów etycznych czy innych takich. Kiedyś miałem pomysł, żebym zjadać tylko te zwierzaki, które sam sobie ustrzelę. Ale wyszło inaczej. Co do myśliwych - różni są. Ale gdyby ich nie było, kłusowników byłoby znacznie więcej, chociaż i teraz ich nie brakuje (niekiedy też wśród myśliwych). Chyba jednak lepsze legalne polowania i pukawki niż druty i inne takie (sam tego trochę zlikwidowałem). Albo trucizny rozkładane przez rolników. Itd.
  19. Nie wiem jaki związek by miał mieć LHC z wytworzeniem przestrzeni jedenastowymiarowej, ale w naszych 3+1 wymiarach bać się LHC nie trzeba. Energie uzyskiwane w LHC są o rzędy wielkości mniejsze niż energie osiągane przez naturalne akceleratory.
  20. Niestety by nie zniknęły, byłyby tylko mniej widoczne. Ogromna ilość śmieci jest już pod powierzchnią. Też zwykle z lasów i innych takich trochę syfu wywlekam, ale to jak smarowanie raka maścią na pryszcze.
  21. https://tech.wp.pl/australia-w-ogniu-w-tym-samym-czasie-w-afryce-plona-znacznie-wieksze-obszary-6465085988501121a
  22. ex nihilo

    Helikopterem po Marsie

    W tym przypadku pdp rozbieg by można skrócić do zera wykorzystując zasadę działania latawca (uwięź). Ładunek by mógł być podwieszony na kilkumetrowej lince wyciąganej z oporem (sprężyna) z rolki. Czyli - czekamy na odpowiednie warunki (wiatr), wiatrakowiec startuje bez ładunku jako latawiec utrzymywany przez ładunek, a po osiągnięciu wystarczającej siły nośnej (wiatr + napęd poziomy) podnosi ładunek i fruuu... Jeśli byłaby taka konieczność, ładunek przed startem by można dociążyć balastem (piach) zrzucanym w momencie startu. Na Marsie podstawowym problemem jest energia, a dalej lekkość i niezawodność (prostota konstrukcji). Sprzęt pdp by był używany do przenoszenia jakiejś aparatury poza zasięgiem łazika. Raczej w tym przypadku by nie było problemu czy poleci toto dzisiaj, jutro, czy za tydzień, czyli by można czekać na optymalne warunki do startu i lotu przy zużyciu minimum energii. A na Ziemi? To przede wszystkim fajna i względnie niedroga zabawka. Gdyby zrobili konstrukcję, którą można złożyć i wsadzić do bagażnika jak motolotnię, pewnie by był bardziej popularny niż teraz. Do zastosowań profesjonalnych niezbyt się nadaje (poza obserwacjami itp.) - wygodniejsze są śmigłowce i samoloty, a zużycie energii nie jest aż tak ważne jak na Marsie.
  23. ex nihilo

    Helikopterem po Marsie

    12 954 https://www.fred-north.com/record To oczywiście tylko rekord, a nie pułap użyteczny, ale w ogóle porównywanie konstrukcji "ziemskich" do "marsjańskiej" nie bardzo ma sens. Marsjańska może być bardzo uproszczona i lekka (co widać zresztą na filmie), a CO2 w takich samych warunkach da 1,5x lepszy ciąg niż powietrze. Ciekawe jak by się sprawdził wiatrakowiec... Jego zaletą jest m.in. to, że do startu można wykorzystać wiatr, który przy starcie może dać znaczną część siły nośnej. Ogólnie ma znacznie lepszą sprawność niż śmigłowiec, a szybkość nie ma w tym przypadku znaczenia. Jeśli chodzi o manewrowość, to może być zbliżona przy dobrym układzie sterowania. Jeśli chodzi o napęd, to pdp kombinują z elektrycznym.
  24. ex nihilo

    Helikopterem po Marsie

    https://en.wikipedia.org/wiki/Aérospatiale_SA_315B_Lama Bez człowieków by można wyżej. Lekka konstrukcja pewnie i ze 20+ pociągnie, tyle że na własnym tlenie, bo atmosferycznego chyba nie wystarczy. Ale tu raczej gęstość ma większe znaczenie niż ciśnienie. Na Marsie 95% CO2, czyli nieźle. W sumie zmiennych od cholery, bo też aerodynamika itd.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...