Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Tolo

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    955
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Zawartość dodana przez Tolo

  1. Tolo

    Niedochodowy online

    Nie ma się specjalnie co dziwić. Z gazetą się idzie do kibelka i pewnej części społeczeństwa jest ona tylko po to no a jak maja brać ze sobą laptopa to po co im gazeta x czy y jak mają internet w całości. A tak bardziej na serio to wydanie pagerowe jest czymś co buduje w pewien sposób wartość gazety, program telewizyjny mam w internecie ale co tydzień czeka na mnie odłożona gazeta z programem bo program ma być przy telewizorze a nie w internecie i nie będę go sprawdzał na palmie czy w telegazecie bo papierowy ma daleko większą użyteczność a nawet dostępność w standardowych przy telewizorowych aplikacjach na przykład jestem w stanie sprawdzić od razu co jest na kilku kluczowych dla mnie programach. Jest tez taka kwestia ze w momencie gdy mamy wydanie online to nie wiadomo za co płacimy bo to jest niematerialne, a tak mamy kawałek papieru który w awaryjnej sytuacji nie jednej osobie uratował d... w dosłownym tego słowa znaczeniu kompensując w ten sposób wszelkie wydatki . Mając do dyspozycji internet gazeta ze źródła informacji staje się tylko kolejnym ich agregatorem
  2. Co do YT to skład się na to kilka rzeczy które powodują ze to jest słabe miejsce na reklamę. Z wycelowaniem jest poważny problem co zostało zauważone. Główna cześć użytkowników to ludzie młodzi którzy żyją z kieszonkowego lub z tego co przyrobią na boku ucząc się i to nam zawęża grupę potencjalnych reklamodawców. Nikt tam nie sprzeda np młota udarowego a przy reklamie google to inna bajka bo młot udarowy moze trafic w kogoś kto go szuka akurat przy użyciu Google. Poza tym po co płacić za reklamę jak można umieścić filmik z młotem udarowym na YT YT to serwis rozrywkowy i nikt nie szuka tam czegokolwiek innego. Obraz i dźwięk na tyle mocno absorbują uwagę oglądaczy ze reklama nie dociera praktycznie wcale. Reklama przed filmem była by może skuteczniejsza ale wkurzająca. Co do serwisów w20 to jest to tak naprawdę nic innego jak bańka która kiedyś pęknie jak banka "dot-com`ów". Chodzi tylko o to żeby ją dmuchać do puki można na tym w jakiś sposób zarobić. Jaka jest wartość serwisu web 2.0? Nie taka wielka jak się powszechnie wydaje Można ją podzielić na dwie kategorie wirtualną i realną. Wirtualna to ta piękna i wspaniała wynikająca z ilości użytkowników potencjału możliwości rozwoju potencjalnych zysków i tak dalej, i wszyscy na nią patrzą. I przekonują jak to będzie wspaniale dmuchając właśnie bańkę A druga realna to ta która stanowi wpływy z reklam itp. innymi słowy jeśli serwis web 2.0 miał by jakieś zaległości płatnicze to komornik wezmie krzesła weźmie komputery a userów nie weźmie. No bo tak naprawdę na czym może zarabiać taki serwis na reklamie niby tak ale jaka jest jej skuteczność czyli wartość dla reklamodawców skoro ludzie reklamą są bombardowani wszędzie i stają się reklamo odporni. To nie liczba użytkowników jest kluczem ale koszty jej utrzymania a najbardziej sposób jej konwersji na $. A tego web 2.0 brakuje najbardziej. Można powiedzieć ogólnie ze można sprzedać coś userowi albo sprzedać komos usera. Pamiętam kiedyś były takie systemy "zarabiania" w internecie klikało się w linki i wyświetlały się ogłoszenia no i teraz jaka jest skuteczność takiej reklamy żadna no bo tylko idiota świadomie zapłaci za wyświetlanie reklamy takim którzy zarabiają na jej oglądaniu jedyna reklama jaka ma sens to innych serwisów które takie rzeczy robią. Nie twierdze ze się na tym nie da zarobić, ale właśnie zastanawiam się na ile w przyadku web 2.0 działa efekt skali bo może się okazać że wzrostu dochodów jest nieproporcjonalny do rozwoju serwisu. I optimum wcale nie jest w ciągłym wzroście liczby userów. Na fali euforii serwisy są przewartościowane to za jakiś czas padnie na pysk a jak ktoś wymyśli jak na technologi która jest dawno znana znowu zarobić, to powstanie web 3.0 i znowu się to rozdmucha ponad wartość realną. Az padnie na pysk. I tak w nieskończoność albo z gasnącą amplitudą w miarę modrzenia ludzi do mniej więcej stabilizacji w okolicy wartości realnej.
  3. Piękna technologia od dłuższego czasu zastanawiałem się tylko kiedy ktoś taki bot net stworzy. Teoretycznie trudno wykrywalne. Praktycznie prawie wcale, ile nie będzie się łasił na pasmo. Atak słownikowy nieco mnie zdziwił bo nie myślałem ze ktoś posunie się do czegoś takiego (względnie słaba efektywność) chociaż z drugiej strony nie ma w tym nic specjalnie dziwnego bo troszkę mocy obliczeniowej i pasma można ruterowi uszczknąć niezauważanie i łamać następna hasła. Ale przyznam się ze osobiście spodziewałem się ze ktoś użyje raczej haseł uniwersalnych. Nie zmienia to jednak jednego faktu weszliśmy w nową erę (nie)bezpieczeństwa informatycznego której obawiałem się już od jakiegoś czasu. Ponieważ jest to taki dość śmierdzący bobek bo tak naprawdę mając hasło można zaatakować skutecznie dowolne dzisiaj używane urządzenie z systemem wbudowanym. Jest to bardzo niebezpieczny precedens bo taki ruter jest w stanie wysyłać dziesiątki spamów i robić wiele brzydkich rzeczy które robią bot nety ale to jest również idealne miejsce na atak typu man-in-the-mile. Szczególnie ze statystyczny kowalski nie ma jak śledzić co wychodzi z rutera na interface podłączonym do DSL`a. I tak naprawdę to mogą tam nawet biegać krasnoludki z pakietami. Tak naprawdę to nie ma też jak się przed tym zabezpieczyć bo dziś można dać długie hasło "śmieciowe" np '[saofi43563456qoifsy2542gqo[i' Ale co będzie jutro ? Jak się okaże ze firmware jest dziurawe jak szwajcarski ser? i kilka pakietów wystarczy żeby zrobić ruterowi kuku? i już nie trzeba będzie łamać haseł brut-force. Boje się nowej fali cyberprzestępczości skierowanej przeciw urządzeniom wbudowanym mój ulubiony przykład to taki troszkę absurdalny atak na "inteligętna" lodówkę i podgrzanie piwa. I o ile wczoraj mnie to śmieszyło bardzo dziś już tylko trochę a za jakiś czas będę miał ciepłe piwo w lodówce.
  4. Tolo

    Śmiertelne błędy

    Niestety bezpieczeństwo to jest coś co jest powszechnie uważane za stan co gorsza trwały i to niezależnie od poziomu ryzyka. Problem polega na tym ze wydatki na bezpieczeństwo uważane są za mniej lub bardziej zmarnowane pieniądze bo jeśli do tej pory nic się nie wydarzyło a po jakiś inwestycjach dalej się nic nie wydarzyło to bardzo trudno ocenić czy to jest efekt inwestycji czy po prostu i tak by się nic nie stało. Niestety większość myśli o tym po katastrofie. Świadomość problemów związanych z bezpieczeństwem w społeczeństwie jest bardzo niska i powierzchowna a wręcz prawie żadna. I to ma również swoje odzwierciedlenie w rożnych miejscach. Jest to z jednej strony problem osób decyzyjnych (brak wiedzy w tym zakresie i tak dalej) a z drugiej opór pracowników bo nawet jak się trafi ktoś kto ma o tym pojecie to najczęściej jest on traktowany jako wróg wszystkich w koło bo wymyśla jakieś głupoty (cały czas było dobrze a nagle nie wolno tego czy tamtego). A tak naprawdę nie należy zadawać sobie pytania czy tylko kiedy. Dobrym zobrazowaniem tego jest powiedzonko z podwórka informatycznego "ludzie dzielą się na tych którzy robią kopie bezpieczeństwa i tych którzy będą je robić" Jest to kwestia podejścia i pewnej świadomości (zrozumienia) problemu, trzeba szkolić szkolić i jeszcze raz szkolić. Naprawdę nie można oczekiwać w tej dziedzinie świadomości od ludzi którzy na rożnych portalach podają dane które mogą powodować zagrożenie dla nich samych. Nieuczciwość pracowników to inna kwestia i bardzo szeroki problem, najlepiej było by oczywiscie gdyby pracownik zarabiał tyle ile chciał i nikt od niego nic w pracy nie wymagał. No ale to jest utopia. Ten problem dobrze przybliża coś co się nazywa bodajże trójkąt przestępstwa czyli współistnienie motywu okazji i uzasadnienia dla takiego działania i w tych miejscach należy odpowiednio wpływać by minimalizować ryzyko, oczywiscie zakładamy ze mamy do czynienia z przestępcami którym jakieś uzasadnienie jest potrzebne dla "spokojności" sumienia, choć takie uzasadnienie pewnie można znaleźć nawet u takich osobników jednak możne ono się okazać dość kuriozalne i mało przekonywujące dla normalnego człowieka). Oczywiście umiejętność określenia zagrożeń i przyporządkowania im odpowiednich prawdopodobieństw i potencjalnych strat jest kluczowa bo można podjąć pewne krotki które maja na celu zapobiegniecie czy to przez minimalizacje samych zagrożeń czy przygotowanie się na ich zaistnienie. No ale co z samym ryzykiem można zrobić? Wiele rzeczy szczególnie ze jest to dość uniwersalny problem odejdźmy od informatyki i weźmy pod lupę na przykład dziecko i rower oraz ryzyko ze dziecko zrobi sobie kuku. Możemy ryzyko redukować na przykład przez kupienie kasku i ochraniaczy, możemy je przetransferować na przykład na firmę ubezpieczeniową lub teściową której każemy pilnować, możemy unikać nie kupując roweru, lub porostu zaakceptować i zaopatrzyć apteczkę w środki opatrunkowe i dezynfekcyjne. Tak naprawę ludzie mają odczynienia z ryzykiem dość powszechnie nawet przy przechodzeniu przez jezdnie i niekiedy radzą sobie intuicyjnie z nim całkiem nieźle. Jednak problem pojawia się w monecie gdy ryzyka nie widzą lub widzieć nie chcą (jest ono sprzeczne z ich szeroko pojętym interesem), wtedy intuicja nie zadziała.
  5. Tolo

    Groźne DPI

    Coś dużo polskich nazwisk w tym artykule ale to tylko dygresja. Tak naprawdę jesteśmy w internecie na widelcu i nic z tym nie zrobimy niestety korzystając z jego zasobów pośrednio godzimy się na to ze te czy inne dane o nas w sposób mniej lub bardziej zgodny z prawem bedą gromadzone.
  6. Tolo

    Drogie "makówki"

    Wyjaśnienia należy szukać w "efekcie snoba" i "paradoksie Veblena". To dwa rożne efekty i są one z ekonomicznego punktu widzenia odwrotne jednak w tym przyadku pierwszy efekt to nie kupowanie pecetów jako "gorszych" a drugi odnosi się do kupowania macków jako "lepsze". Wiec one w tym przyadku nie są do siebie dosłownie odwrotne bo dotyczą innych dóbr (pc/mac). A co do samych macków to były bardzo wyjątkowe kiedyś bo miały przewagę architektury w pewnych zastosowaniach i przewagę kompatybilności. Dzisiaj gdy system operacyjny macków jest Uniksem a bebechy "pcetem" pozostała jedynie przewaga kompatybilności. Nawet Windows mógł by konkurować z systemami z pod znaku jabłka jeśli miały by być kompatybilne z konkretnym sprzętem a nie "wszechdostępnym". Z technicznego punktu widzenia wydajność macków można osiągnąć PC pod kontrolą dobrze skonfigurowanego Linuxa. Jednak pozostaje jeszcze kwestia wartości marki jako takiej. No i fakt ze pogląd ze jabłka są lepsze jest tak silnie zakorzeniony ze ludzie nawet nie zastanawiają się co jest w środku. Ale to właśnie jeden ze składników wartości marki.
  7. Okna za darmo na pewno nie (przynajmniej nie tak jak byśmy tego chcieli). Oni coś głupiego pewnie opatentują . Windows za dolara który będziesz mógł obsługiwać stojąc na jednej nodze albo coś takiego. Ale tylko po to żebyś kupił prawdziwego jak będziesz chciał przy niem stać na dwóch nogach albo siedzieć. To prostu dalsza ewolucja działania poprzez przyzwyczajenie. Takiego Windowsa dadzą w Bangladeszu itp żeby nim przyzwyczajać, tam gdzie spowodowało by to zmniejszenie wpływów nie ma na co liczyć. Ale Balmer przyznał to co zawsze powtarzam ze m$ powstał na przyzwyczajeniu poprzez piractwo.
  8. W sukcesie Microsoftu było więcej szczęścia i przyadku niż ciężkiej pracy. Inwestycje ciężkich pieniędzy w os`y m$ to kwesta przyjętego przez nich modelu biznesowego. Po prostu trzeba wydać kupę kasy żeby zgolić jeszcze więcej żeby jeszcze więcej można było wydać.... I nie wiem czy marnotrawstwo zasobów to dobry argument. Kolejna wersja pojawia się w m$ wtedy kiedy chcą księgowi a nie wtedy gdy m$ coś wiekopomnego osiągnie Wielki seven to vista bis bo sie reszta za księgowymi nie wyrobiła. To jest tak naprawdę żałosne. Co do przeglądarek to m$ działa w chwili obecnej z poziomu monopolisty i z tego korzysta jak może. Jak mam być szczery to w tej kwestii wole euro-socjalizm bo jest on w stanie urynkowić, Tak naprawdę to nie chodzi o to czy na kompie będzie ff czy IE czy co tam. Chodzi o konkurencje która długofalowo będzie regulować rynek. Kiedyś dawno temu jak miałem modem każda sekunda była dla mnie wartościowa dziś jest inaczej dzięki konkurencji.Tak naprawdę w tym miejscu euro-socjalizm poprzez wymuszenie pozwala zadziałać mechanizmom rynkowym, które będą to regulować w długim horyzoncie czasowym.
  9. Mnie tez to dziwi szczególnie ze ilość energii zgromadzona w litrze paliwa jest określona i nie da się jej z stamtąd wydobyć więcej. A samochody nigdy nie żarły tyle benzyny co kiedyś prądu komputery. Należało by to odwrócić i napisać ze jeśli silnik spalinowy miał by na swoim początku taka sprawność jak 4004 to byśmy do dziś końmi jeździli. Żeby takie porównanie miało sens należało by porównywać dzisiejszego xenona z nowym mercedesem a 4004 z wynalezienie koła. Ale wtedy to porównanie dla marketingowców było by bezużyteczne.
  10. Jak dla mnie to pomylenie efektów ze skutkami. Są różni ludzie jedni maja pewne "predyspozycje" do łamania prawa inni nie. Chodzi o to ze szablonowy dresiarz ma pewne rzeczy w głębokim poważaniu nie wazne czy naraza sie na paragraf o pobicie, jazde po pijaku czy posiadanie czegoś. Niektórzy ludzie maja pewne zasady którymi się kierują u innych są one "elastyczne" (maja je w d...) Nie jestem tu ekspertem ale jak dla mnie to sprawa jest prosta pewni ludzie dbają bardziej o zasady współżycia społecznego niż inni a to ma w dużym stopniu przełożenie na poszanowanie prawa (w dużym bo przejście poza przejściem nie naraża innych a samego siebie mimo ze jest sprzeczne z prawem może być przez jednostkę akceptowalne powszechniej niż jazda po pijanemu). Jak dla mnie to chodzi o to ze niektórzy są bardziej nastawieni na własne korzyści i dla ich osiągnięcia są w stanie dużo poświecić (niewspółmiernie dużo). I teraz jeśli weźmiemy sprawę statystycznie to wyjdzie nam korelacja miedzy jazda po pijanemu a inną forma "rozrabiania" ale pewnie podobna korelacja wyjdzie miedzy tłuczeniem przypadkowych przechodniów po gębie a innymi występkami. Po prostu pewne jednostki blednie (a może wręcz prawidłowo a blednie tylko wg jakiś zasad) mają tendencje do niestosowania zasad które są dobre dla ogółu a niekoniecznie dla jednostki. Nie wiem z czego to wynika może to być uwarunkowane genetycznie, przez proces socjalizacji i tak dalej. Po prostu osoba mająca tendencje do łamania pewnych zasad będzie je łamać częściej niż inna osoba i taka korelacja wyjdzie bo jazda po pijaku w imię własnych korzyści się zalicza do tego zbioru.
  11. No ale obawiam się że na takim procesorze system operacyjny to będzie działał tylko mniej więcej. Można tworzyć jakieś tam procesory wyspecjalizowane ale te które dziś mamy tez wtedy całkiem niezłe działają. Co do sztucznej inteligencji to wydaje mi się ze na błędach jej opierać nie można. Człowiek oczywiscie robi błędy ale to nie do końca o to chodzi przynajmniej dla mnie. Co do samej sztucznej inteligencji to jeśli uda nam się zasymilować działanie ludzkiego mózgu na tyle dobrze żeby uznać taki twór za substytut, to będzie to oznaczało ze nie jesteśmy niczym wielkim a poczucie naszej wielkości wynika tylko i wyłącznie z faktu ze jesteśmy głupi i ograniczeni. Jeśli uda się za symulować komputerowi mózg to jak dla mnie będzie to dowód na to ze ludzki mózg jest deterministyczny w swojej niedeterministyczności. Innymi słowy nasza wspaniała inteligencja to fake, a nasze działanie to po prostu funkcja tylu zmiennych ze nie jesteśmy ich w stanie ogarnąć naszym umysłem ale "wyjście" jest zdeterminowane "wejściem". Czyli tak naprawdę jesteśmy przewidywalni jak mrówki czy pszczoły ale jednocześnie sami nie potrafimy się przewidywać (tzn kogoś innego). Sztuczna siec neuronowa tez jest deterministyczna wiedząc jak była "uczona" wiemy jak zareaguje na określone dane wejściowe.
  12. Chodzi o to ze model biznesowy M$ się zdezaktualizował a Linus w ogóle go nie musi mieć bo on się stworzył sam i nazwanie tego modelem biznesowym jest w sumie trochę naciągane naciągane .
  13. AES jak DES to szyfr blokowy symetryczny. Tam nie ma jakiś żadnych cudów w obliczeniach to powtarzanie względnie tych samych czynności w kółko. Nie ma wielkich problemów z implementacją tego nawet sprzętowo tymi algorytmami to można szyfrować nawet na kartce bez kalkulatora, i pewnie dało by się tego nauczyć "średniointeligentnego" szympansa. Niema tam żadnych działam w ciałach modulo ani nic takiego. To zwykły chwyt marketingowy żeby sprzedać to samo drożnej. Takie szyfrowanie nie jest żadną nowością. Wystarczy ze fabryka wmonutje w dysk mniejwiecej cos takiego http://www.hal.trzepak.net/faq/winxp/hddkey.htm to jeden scalak i generator kwarcowy który w locie będzie szyfrować linie danych. Wilk pomysł możne i dobry ale raczej na sprzedaż dysków niż realne bezpieczeństwo. Po pierwsze jesli bedziemy znac hasło to nic wielkiego sie nie stanie nawet jak dysk się wykrzaczy bo dane odczyta firma DR takie jakie są a potem będzie obraz deszyfrować albo od razyu odczyta zdeszyfrowane. Brak klucza troszkę życie skomplikuje ale tak naprawdę mamy tu dość niekorzystną sytuacje z kryptograficznego punktu widzenia bo znamy szyfrogram (no bo mamy zaszyfrowane dane) znamy cześć tekstu jawnego bo tablice partycji i MBR maja określoną strukturę. Co więcej może się okazać ze atak BF na takie rozwiązanie będzie łatwy. Jeśli będzie to zaimplementowane w dysku musimy założyć ze będzie jakiś mechanizm weryfikacji autentyczności klucza no bo bez tego podamy zły i masze dane polecą w kosmos. trzymanie klucza w formie jawnej przez dysk gdziekolwiek nawet tam gdzie wzrok usera nie sięga było by mało kreatywne ale trzeba coś z tym fantem zrobić. I cały trik polega na tym jak mocno się producenci zabezpieczą w tym miejscu. Poprzednie zabezpieczenie tego typu przewidziane w standardzie dało się w ten sposób atakować całkiem skutecznie. Nawet jeśli się okaże ze się postarają to łamanie użytej funkcji skrótu nawet BF polegające na liczeniu funkcji skrótu i porównywaniu jej z tym co wyjęte z dysku będzie ciut efektywniejsze (oczywiscie uwzględniając możliwości wystąpienia kolizji które w tym przyadku akurat pożądanymi nie są, ale te będzie łatwo wyeliminować poprzez odszyfrowanie potencjalnym kluczem np MBR i już będzie wszystko wiadomo czy otrzymamy MBR czy śmiecie). Idąc dalej pewnie producenci biosów dodają taka opcje żeby klucz był podawany automatycznie a to kolejne miejsce do ataku i wyciągnięcia klucza lub podsłuchania transmisji, jest to o tyle niebezpieczne ze w tym przyadku klucz musi zaistnieć w formie jawnej, a nawet jeśli będzie jakoś zaszyfrowany to cały sens takiego rozwiązania jest wątły jeśli nie będzie to działało automatycznie. Tu dobrym rozwiązaniem był by klucz sprzętowy. mikroos standaryzacja tego będzie dość dowolna pewnie się ograniczy do wspólnego interfejsu komunikacji z tym szyfratorem i wykorzystanego algorytmu reszta będzie na pewno inna. Standard SATA też jest ujednolicony a jego implementacje od sprzętu po firmware rożne dla każdego producenta.
  14. Tolo

    Raz a dobrze

    ->wilk Wydaje mi się ze Departament Obrony widział sens jakiś czas temu teraz nawet jeśli go nie widzi to rekomendowanie słabszych zabezpieczeń było by niedorzeczne. Kwestia niszczenia fizycznego to wymóg formalny i mnie nie przekonuje jako argument w sprawie skuteczności zamazywania danych szczególnie ze nie znam żadnej polskiej regulacji (może jestem niedoinformowany, nie wykluczam tego) która by w jakiś sposób normowała kwestie utylizacji danych poprzez nadpisywanie i może dla tego dyski należy niszczyć fizycznie. Hm degaussowanie straszy mnie bardziej niż dekapitacja. Nie wiem w ogóle z skąd to się wzięło i po co. Nie jestem fanem "dwumlasków", ale nie przesadzajmy, kineskopów nie trzeba deagaussować starczy rozmagnesować. ->mikroos w Twoim rozumowaniu jest błąd przynajmniej według mojej jego interpretacji . W dużym uproszczeniu jeśli odczytasz bit 8 razy to +/- 4,58 razy odczytasz informacje dobrą a 3,52 zła, jeśli odczytasz bit 100 razy to podchodząc do sprawy czysto matematycznie 56 razy odczytasz prawidłową wartość bitu a 44 nieprawidłową, jeśli wplątamy w to statystykę to nawet nie do końca będzie wiadomo która jest prawidłowa. Wiec żeby w ogóle móc ocenić prawdopodobieństwo odczytania informacji nadpisanej trzeba wiedzieć co tam wcześniej było
  15. Tolo

    Raz a dobrze

    Wszytko ok ale : Jeśli mamy szanse na odczytanie pojedynczego bita równą 56%, a za chwile żeby go odzyskać musimy 8 razy pozycjonować głowice i szansa nagle spada do 0,97% to coś jest nie tak . Jak mniemam prawdopodobieństwo odzyskania jednego bita to 0,56 % natomiast prawdopodobieństwo poprawnego odczytania jednego BAJTU czyli 8 bitów to iloczyn prawdopodobieństw odczytania ośmiu pojedynczych bitów co da nam 0,97% (w zaokrągleniu).
  16. Kiedy wyjdzie Windows 7 ? jak najszybciej się da bo trzeba pieniędzy a vista ich nie daje tyle ile trzeba, a moloch musi nawet w krótkim okresie na siebie zarabiać bo jak przestanie to się okaże ze jest dmuchana banką i będzie pierdut. Ciekawa jest tez sama nazwa. Windows 7 miał byc kolejnym krokiem milowym w numeracji Windowsów od nt 4.0, 5.0 to w 2000, 5.1 to XP , 6.0 to vista a 7 to miało być wiadomo co i ze wspaniałości zostało tylko seven bo ten Windows ma oznaczenie 6.1, przez analogie oznacza to mniej więcej ze miedzy nim będzie taka różnica jak miedzy 2000 a xp czyli żadnego skoku technologicznego nie będzie jedynie dołożą troszkę wodotrysków. I ten numer im wyjdzie drugi raz i nikt sie nie połapie bo windows 2000 był raczej niedomowy wtedy po domach było raczej 98 czasem me i tak naprawde ta taktyka nie była jeszcze otwarcie stosowana. Za to wzmoże się bełkot marketingowy jaki to wspaniały i nowy system pewnie będą nawet ciśli kity ze ekologiczny bo to modne. Co ciekawe takie postępowanie oznacza ze w m$ cieńko z kasą. Poza tym argument w postaci kroku w przód pozostanie dla kolejnego Windowsa i znowu będzie popyt. Już dziś wielu ludzi jest przekonanych ze seven to wielki krok do przodu (pewnie nazwy nie zmienili żeby z błędu nie wyprowadzać i tak mało kto się interesuje co jest w środku byleby ładnie mrugało) a tak naprawdę cały seven mógł by być service packiem do visty. Ale ludzie jak zobaczą nowy pulpit to stwierdza ze jest postęp bo użytkownik m$ został przez lata skutecznie oduczony od zastanawiania się co jest w srodku. Należy zwrócić jeszcze uwagę na jeden bardzo istotny aspekt otóż nie robiąc kroku w przód Microsoft się cofa jednak dzięki temu otrzymuje dość poważne wsparcie w walce z linuxem. Jeśli wypościli by Windowsa na na nowym jądrze to pojawiły dy się standardowe problemy ze sterownikami i kompatybilnością milionów produktów. Windows 2008 działa jako system serwerowy w dość ograniczonym i mało zróżnicowanym środowisko sprzętowym. I kolejny argument w walce z linuxem czyli łatwość instalacji czegokolwiek wypadł by M$ z reki pozostało by jedynie przyzwyczajenie użytkowników i rożne specjalne zastosowania (od Photoshopa po co się tam komu wymyśli, oraz gracze) jednak to by wystarczyło by pewna cześć firm zmieniła oprogramowanie a to by m$ zabolało bo był by to krok bliżej do detronizacji Windowsa a niestety po którymś takim kroku spadnie lawina.
  17. Tolo

    Samochód z kokosa

    Już kiedyś z czegoś takiego auta produkowali to się trabant nazywało
  18. Panowie i panie mam wrażenie ze Microsoft niniejszym zgłosił wniosek patentowy na "telefon za złotówkę" Ale o ile w przyadku telefonii komórkowej tego typu model biznesowy jest jak najbardziej funkcjonalny i stanowi jak by następstwo modelu gdzie płaci się najpierw za sprzęt a potem za czas. To w przyadku ms jest on poważnie naciągany w przyadku telefonii płacimy za usługę, spłacając sprzęt (nie płacimy za używanie telefonu ale za korzystanie z infrastruktury a telefon to tylko sposób dostępu do niej). Microsoft chce dać komputer i każe sobie płacić za używanie nie dając nic dodatkowo,no bo używamy komputera firmy X (lub kilku wykonawcy jego części ale to nie istotne) ważne jest to ze komputer na abonament będzie tak samo funkcjonalny w oderwaniu od Ms (jako zakupiony) i brak tego oderwania Ms właśnie chodzi. Statystycznemu Kowalskiemu to się nie opłaci bo zapłaci więcej bo musi na tym zarobić Ms i producent komputera. Po co to microsoftowi ? dla $$ będzie to sposób mniejszej lub większej inwigilacji. będzie to sposób na uszczęśliwianie ludzi jakimś Windowsem Na takim czymś nie odpali się linuxa ... Jakie mi się z tego nasuwają wnioski ? Microsoft boi się konkrecji linuxa i wszystkiego co darmowe lub alternatywne dla Windowsa. Microsoft chce uszczęśliwić cały świat Windowsem utrzymując pozycje lidera za pieniadze Kowalskiego tłumacząc mu ze to w jego interesie i ze tak naprawdę to robi mu dobrze. Takie kroki świadczą o coraz większej obawie m$ o swoje zyski widocznie jest już cienko w słupkach lub przewidują ze będzie cienko albo jeszcze cieniej. Tak naprawdę w ogólności nie ma w tym kroku nic szczególnego jest to nowa realizacja starej strategi Microsoftu. Czyli zysku przez uzależnienie. To tak samo jak z niewalczeniem z piractwem jak się Polska na Windowsie wychowała to odwiedził nas bill i się zaczęło chowanie Windowsów po piwnicach. Jeśli człowiek potrzebuje komputera jako maszyny do pisania to ja mam w tym charakterze AMD 300 MHz i linuxa i nikomu za nic nie muszę płacić I to jest wydłużenie żywota maszyny (mam jeszcze w zapasie pIII 733 ale go nie używam bo Amd mi starcza do tego celu) Jak chce poszaleć to mam od tego porządny komputer. Tak naprawdę to Microsoft chce dawać komputery na kredyt i żeby go dostać będzie trzeba spełniać dokładnie takie same wymagania nikt nie da komputera bezdomnemu ! A firmie to Ms sprzeda Windowsa proHiperSuper w pudelku bo ten na abonament nie będzie się do firmy nadawał. mikroos to nie chodzi o aplikacje tylko o komputer. Jeśli będziesz chciał używać aplikacji firm trzecich zapłacisz im za nie i mS za czas procesora Ram itp. Albo pozostaniesz przy tym co dostałeś w abonamencie od Microsoftu. To jest próba monopolizacji rynku i nic poza tym. I to do tego uderzając socjalistyczną nutę i inna sprawiedliwość społeczną, bo to modne ostatnio hasła za chwile będą tłumaczyć ze to ekologiczne. Jeśli się zakłada firmę to można skorzystać z leasingu i działa to dokładnie tak samo a nawet lepiej bo sobie można zainstalować co się komu rzewnie podoba. Po zatem już są w praktyce stosowane rozwiązania polegające na tym ze na mainframe jest uruchomione ileś tam wirtualnych środowisk a stacje klienckie to zwykłe terminale i wszystko przetwarza maszyna w serwerowni wtedy to ma jakiś sęs bo nie mamy w domu kilku rdzeniowego kaloryfera za który jeszcze płącimy za prąd. Mamy terminal która ma system X lub Y a jak będziemy chcieli nowszy to upgrade będzie po stronie serwerowni a my mamy terminal aż się zepsuje. I tak robią duże firmy. Na silę to mS nikogo do tego nie przekona bo nie zapełnia to żadnej rynkowej niszy. A po zatem będzie to umowa terminowa wiec nawet jak zmienimy zdanie bedziemy i tak płacic nie mogąc sprzętu sprzedać. Dziękuje postoje.
  19. Znowu ktoś z tego co nie jest specjalnym odkryciem zrobił wielkie badania naukowe. Kiedyś jak byłem w jeszcze w szkole podstawowej opowiadano taki kawał: Leci sobie nietoperz i d*p w słup otrzepuje się, podnosi się i mówi "kurde ja się kiedyś przez tego walkmana zabije" Jestem zdania ze człowiek wykształcił określoną ilość zmysłów bo były mu do czegoś potrzebne. Co więcej w działaniu zmysłów u człowieka wg mnie dużą rolę odgrywa efekt synergiczny. Człowiek przez wieki nauczył się z korzystania zmysłów razem jeśli poczujemy ze dym to się rozgadany czy gdzie się coś nie pali czasem. Jeśli usłyszymy pisk opon to się rozgadany gdzie piszczy i tak dalej taka wzajemna stymulacja zmysłów. Natomiast jeśli nałożymy sobie słuchawki mózg będzie troszkę oszukany bo będą docierać do niego rożne sygnały nie mające nic wspólnego z otoczeniem i zupełnie niepowiązane z doznaniami innych zmysłów a mózg dalej będzie traktował słuch jako godnego informatora. Idąc dalej właśnie wykułem sobie kiedyś pewna tezę która jacyś naukowcy mogli by zweryfikować. Chodzi o to ze ludzie którzy w dzieciństwie słuchali często muzyki z wykorzystaniem słuchawek mogą się różnic w pewnym zakresie od ludzi którzy tego nie robili. Dlaczego tak myślę wyobraźmy sobie ze idziemy sobie przez park bez słuchawek tu coś chrupało rozglądamy się o wiewiórka idziemy dalej słyszymy miły głos rozglądamy się o fajna dziewczyna/facet i tak dalej. Chodzi o to ze dostarczamy mózgowi ogromnej ilości rożnego rodzaju danych które mózg przetwarza ćwicząc samego siebie, trenujemy współprace rożnych zmysłów zdolność logicznego myślenia kojarzenia faktów itp. Jeśli natomiast założymy słuchawki i jeszcze w miedzy czasie będziemy pisać SMS na telefonie zajmiemy nasze zmysły czym innym i nie damy mózgowi odpowiednich bodźców (co więcej te które będziemy dawać będą przewidywalne jak pomyłka przy pisaniu SMS czy znany na pamięć tekst piosenki). Dostarczymy przez to jednemu lub więcej zmysłów bodźce które nie przystają do reszty co może w przyszłości powodować błędną interpretacje innych bodźców bo nasz mozg nauczy się tego na złym przykładzie. Bodzie z otoczenia są nieprzewidywalne ale spójne ze sobą tzn jedna rzecz może być odebrana we współpracy kilku zmysłów (to tak jak z patrzeniem patrzymy jednym okiem widzimy płasko dwoma oczami trójwymiarowo) mózg cały czas musi "opracowywać" takie dane. Generalnie może się okazać ze to czy ktoś słuchał dużo muzyki na słuchawkach ma przełożenia nawet na iloraz inteligencji ale raczej na taka prosta zależność bym nie liczył (oczywiscie w ujęciu statystycznym bo równie dobrze ktoś może to nadrabiać grając w CS ze słuchawkami gdzie wszystkie bodźce będą również w pewnym sensie nie przewidywalne a jednocześnie z sobą zintegrowane dostarczając większości zmysłów spójne doznania). Jakie mogą być tego konsekwencje w sumie to na chwile obecna trudno powiedzieć pewnie nawet było by to trudne do wychwycenia ale może się okazać za kilka lat ze cześć populacji z mniej przetrenowanym mózgiem może być bardziej podatna na demencje starcza czy coś z tej serii.
  20. Cóz zachęcam sie do zainteresowania statystyka, proszę nie poprzestawać na średniej i zainteresować sie miarami dyspersji, I zastanowić sie jaki wpływ na srednie zarobki ma http://beta.di.com.pl/news/19400,1,0,Ile_zarabiaja_decydenci_w_Telekomunikacji_Polskiej.html a ile zarabia pracownik na infolinii neostrady i zastanowić sie z kad sie bierze średnia. A może tworzy porostu barachło ? Jaos nikogo nie dziwi ze slaby mechanik samochodowy nie ma mniej pracy od dobrego To nie wina piractwa. Skoro nikt nie chce artysty sluchjac to moze pora wziasc sie za prace. moim liceum było średnio 1.5 zespołu na klasę i do dziś (10 lat) nie ma żadnego. Ludzie myślą ze będą sławni jak doda albo piasek a tu niespodzianka. Jesli tworca nie jest w Odpowiedz na to pytanie jest prosta jak. Microsoft "odmóżdżył" ludzi na tyle skutecznie ze boja sie linuxa, są od windy uzależnieni. Komputer bez myszki dla 98% populacji jest bezużyteczny. i To microsoft osiagnol dzieki piractwu i naprawde jest z siebie dumny. Ale nawet psami producenci rozdajac swoj soft bezplatnie nie twierdza ze to dla nich strata natomiast robia sobie z tego jeszcze akcje promovcyjne. Neuma ? pierwsze słyszę. I nie pójdę ani na koncert zespołu a tym bardziej nie kupie płyty zespołu o którym nie słyszałem i takich zespołów są tysiące i sie nie dziwie ze nikt o nich nie słyszał bo są ich tysiące. I żadne wytwornie nie wydadzą plyt tysiącom artystów znaczna cześć z nich i tak zniknie z rynku albo pozostanie w swoim garażu prawa rynku żądza wszędzie. Jedyne co takim zespołom może pomoc to właśnie jest piractwo !!! może ktoś o nich usłyszy. NIe starczy tworzyć i z uwagi na sam fakt ze ktoś coś tworzy nie powinien mieć żadnych profitów jeśli zacznie produkować samochody bez kol i kierownicy to mam za to dostawać pieniądze skoro nikt takiego auta nie wziol by za darmo ? Wytwornie tez nie wydadzą płyty jakimus nieznanemu zespołowi dlatego ze jest nieznany a nie dla tego ze ktos piraci jego utwory. Jak ktos piraci to juz jest dobrze ! To sie nazywa ryzyko i konsekwencje ponosi każdy kto zaryzykuje. Ale jak sie komuś śni sława zagranicznych zespołów to sie to potem rożnie kończy są rozczarowania i frustracje, bo kiedyś sie trzeba obudzić. Ale tu mały przykładzik z życia. Weźmy zespól dżem, kiedyś grywali po studniówkach (gdzieś w czasach moich rodziców i im współczesnych). Czy ktos z was jest w stanie stwierdzić ze zespól ten cieszył by sie dalej NIEMALEJĄCA popularnością jak by nie piractwo ? Znaczna cześć ludzi na pogrzebie Bergera stanowiło właśnie pokolenie mp3. Młodym garażowym zespołom właśnie piractwo jest w stanie pomoc. Tak jak w przypadku niekomercyjnego hip-hopu to właśnie przegrywanie taśm przez zainteresowanych (nie bylo jeszcze mp3 ani powszechnie dostępnych nagrywarek CD) zbudowało popularność wielu zespołów która pozwoliła im na komercjalizacje swojej działalności. A jak ktoś chce pieniądze bo jest "twórcą" a to ze go nikt nie słucha to wina piratów i ma pretensje do całego świata ze nikt nie chce wydać jego płyty to sorry, ale historia dowiodła ze nie tedy droga. Tacy twórcy to są w co drugim garażu. Nawet wiśniewski zaczynał od klubu karaoke i wpieprzał placki ziemniaczane bo nie stać go było na nic innego jak olej i ziemniaki. I to właśnie do takich ludzi mam szacunek i jak by mi odpowiadała jego muzyka to nawet bym coś kupli. Ale one cierpia bo sa male. Male firmy transportowe tez cierpią bardziej podwyznacznikach cen paliwa. Male firmy produkcyjne tez cierpią na wzroście kosztów surowców bardziej niż duże ale czy to kogoś obchodzi ? Proponuje sie zastanowić jeśli nie było by internetu nagrywarek piractwa w ogóle to ile by sie wiedźmina sprzedało ? Mniej niż dziś bo by o nim nikt nie słyszał !! Bo jedyna droga by dowiedzieć sie o nim była by gazeta która kosztowała by 15 pln nawet to dla niektórych to dużo (oczywiście w segmencie rynku zainteresowanym potecjalnie wiedźminem) Cd projekt czerpie korzyści z internetu jako źródła promocji wiec i tak sprzedaje więcej niż jak by nie było piractwa !! Powtórzę jeszcze raz w biznesie o wiele bardziej wartościowy jest jeden wierny klient niż 10 przypadkowych. I dla tego liczy sie świadomość marki i popularność (rozpoznawalność ) zespołu/produktu. A nie ktoś kto kupi raz płytę nieznanego zespołu i więcej tego błędu nie popełni jeśli okaże sie szmira. Każda firma przede wszystkim realizuje cele strategiczne, potem taktyczne, a cele operacyjne to tylko środki do osiągnięcia celów strategicznych, i dla tego wcale firma nie musi zarabiać na wszystkim co robi ba nawet czasem dopłaca sama do różnych rzeczy po to żeby być bliżej swoich celów strategicznych !! I tu przykladem jest m$ która w ten sposób dochrapała sie tak silnej pozycji na rynku ze ludzie dalej sa przywiązani do windy mimo ze maja alternatywę. To jest właśnie cel jaki Microsoft zrealizował bo dzięki temu w urzędach będzie Windows bo pani Krysi sie wydaje ze linux jest straszny i nie poradzi sobie z ubuntu i będą silne opory przed zmiana. A urzędy płaca microsoftowi i to słono chocby tutaj zmiana jednego programu to oszczednosc 300 tysi w skali kilku lat (do kolejnej wesji odffice). http://beta.di.com.pl/news/19436,0,Katowice_porzucaja_Microsoft_Office.html I to tu firmy zarabiają szybko i w hurcie a nie na jakiś szaraczkach szaraczek ma tylko używać windowsa żeby potem tam gdzie microsoftowi płaca używany był windows. Tak jak tu http://beta.di.com.pl/news/19502,0,Microsoft_na_utrzymaniu_Trojmiasta.html I to jest realizacja celów strategicznych. Jak cd projekt wyda kolejna grę to więcej ludzi bedziania zainteresowanych tylko dla tego ze wydal ja cd projekt a oni kiedyś grali w spiracongo wiedzmina
  21. Ludzie stanowczo przesadzacie. Pisałem ze nie każdy kto jest piratem przekłada sie na stratę dla wytwórcy. Klękacie nad losem biednych programistów. A tak naprawdę (i mowie to z mojego własnego doświadczenia) programista pracujący w jakiejś firmie ma w d... czy czy ktoś za ten program zapłaci choćby złotówkę. To nie jest jego problem ma każą pisać pisze i za pisanie ma płacone. Sprzedażą zajmuje sie ktoś zupełnie inny i to jego problem. Tylko ze sprzedający jak jest dobry to ma pojecie o czymś takim jak segregacja rynku i wie ze gnojek z podstawówki nie kupi softu za powiedzmy tysiaka, I ma to w głębokim poważaniu czy dzieciak to piraci czy nie bo to nie jest dla niego klient który powoduje starte. Oni to wiedza wy starczy ze przyjmiecie do wiadomości. Co więcej jeśli ten dzieciak zacznie korzystać z tego programu to zgodnie z zasada "czym skorupka..." z dużym prawdopodobieństwem stanie sie klientem w przyszłości. Co więcej firmy same pomagają w rozwiązaniu prawnych problemów związanych z piractwem w określonych grupach gdzie jest ono pożądane!!! . Na przykład Microsoft posiada program msdn AA, adobe photoschopa studentom pcha za kilka $,, przykładów jest więcej...I nikt nie twierdzi ze microsoft coś traci dając windowy jakie by nie chcieli studentom informatyki za darmo !! Microsoft jest z tego BARDZO ZADOWOLONY !!! I wcale tego nie kryje. Tak w zasadzie najbardziej w tym wszystkim przeszkadza policja. Piractwo jest najskuteczniejsza forma marketingu. to właśnie dzięki łatwości piracenia jego produktów microsoft jest dziś tym czym jest. Co niego hobbyści ci albo pracują zupełnie za darmo (dla idei np open source) albo wybierają opcje wspomóż i tu odnoszą doże sukcesy bo sam nie raz i nie dwa odpaliłem coś z konta paypal jak uznałem ze warto. Dodatkowo taki model powoduje ze ludzie chętniej dotują niż płaca za program. Ponieważ jeśli ktoś daje coś za darmo podświadomie chcemy sie odwdzięczyć. I ci generalnie juz do tego sami doszli a ci co nie doszli pewnie dojdą. Zauważcie ze cały internet jest praktycznie za darmo a strony gdzie trzeba za dostęp płacić są zepchnięte na margines i to one są nisza. Jednak co ciekawe właściciele darmowych stron tez na nich zarabiają w sposób inny niż bezpośrednie wyciąganie forsy komuś z kieszeni. często programy rozwijane w ten sposób są przez korporacje odkupywane (jeśli spotkały sie z zainteresowaniem) i tu jest zysk programisty. Co ciekawe trend micro inc. po przejęciu programu hijackthis wcale nie zrobił go płatnym. Hijack jest dalej darmowy za to promuje w swoich użytkownikóow marke trend micro inc. Z muzyka jest jeszcze gorzej znam kilka przykładów zespołów które jak by nie piractwo nie zarobiły by ani złotówki. Jak ktoś wspomniał zespoły kosza za koncerty a piracone nagrania to najlepsza jego promocja !! Najlepszym przykładem z ostatnich tygodni jest jozin z bazin gdyby nie klip który na yuotube lamie pewnie prawo autorskie to nikt by o nim nie słyszał bo więcej jozinowi z bazin tez to piractwo nie przeszkadza. z grami i filmami jest podobnie ludzie je oglądają i to jest ważne, a pieniądze są gdzie indziej. Znam znowu wiele przykładów filmów o których nikt by nie słyszał jak by nie divx. Aktorzy reżyserzy scenarzyści i operatorzy zarabiają na tym ze są rozpoznawani wśród ludzi. Aktor za role dostanie tym więcej im szerszej publiczności jest znany. Jak by na świecie ludzie oglądali tylko filmy w kinach to by ten przemysł upadł. Jak myślicie na czym gwiezdne wojny zarobiły najwięcej ? na gadżetach !! a im film bardziej rozpoznawalny tym wyższa wartość "marki" jaka reprezentuje,i więcej jest w stanie skosić na boku, a także jego kadra przy następnej produkcji albo aktorzy w reklamówkach telewizyjnych. Tam naprawdę na piractwie wszyscy (no prawie ale o tym zaraz) zyskują, jednak nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę lub chcą sie do tego przyznać. To jak z kradzionymi telefonami. Widzieliśmy ostatnio w pewnej szopce ze telefon da sie dokładnie namierzyć i śledzić jego ruch po korytarzu. To dlaczego nie da sie namierzyć skradzionego telefonu ? Albo chociażby zablokować zgłoszony imei jako kradziony. Bo zadnej sieci telefonicznej na tym nie zależy bo ten komu ukradli kupi następny telefon a ten ukradziony zostanie z dużym prawdopodobieństwem aktywowany w sieci na która ma simlocka a nawet jak nie to z innej sieci ktoś zdejmie i bilans na zero wyjdzie będzie kolejny zadowolony klient. Tak samo jest z piractwem niby przeszkadza i niby sie z nim walczy ale tak bardziej proforma. A najbardziej przeszkadza tak naprawdę policja. Tu wyjątkiem jest Microsoft (ale czesciowo) bo naloty policji spowodowały gwałtowny wzrost sprzedaży windowsow, ale równie gwałtowny wzrost liczby użytkowników Open source. co i tak w dalszej perspektywie dobije sie źle na microsofcie. Jedyne organizacje którym przeszkadza piractwo to organizacje zarządzając zbiorowo prawami autorskimi czyli zaiksy i inne śmiecie. to właśnie one są tym ogniwem którym piractwo przeszkadza najbardziej bo uderza w ich aktualne interesy . Zauważcie ze twórcy wlatcow much wcale piractwo nie przeszkadza mimo ze wlatcy są najczęściej nielegalnie oglądaną rzeczą w polskim necie. Co więcej cieszy sie z tego i twierdzi ze przedkłada sie to na oglądalność w tv 4. I ma racje bo ja wlatcow poznałem z netu jak wielu internautów.
  22. ->Mariusz Błoński Wydaje mi sie ze zaprezentowany przez ciebie przykład nie przystaje. Zauważ ze ograniczyłem sie w tej wypowiedzi do oprogramowania. A zaprezentowanym przez ciebie przykładzie mamy odczynienia z naruszeniem osobistych praw autorskich a brak forsy jest tylko konsekwencja tego ze ktoś inny podpisał sie pod textem stajać sie posiadaczem majątkowych praw autorskich. Dlatego tez prawdziwemu u autorowi nie "należało" sie honorarium. Bardzo optymistyczne założenie problem w tym ze blednę ponieważ jak to mówią jak by babcia .... Tak naprawdę nie wiadomo ilu by kupiło. Istotnie jak by jeden na 20 kupli to była by może jakaś strata ale tego porostu nie wiadomo. Ale tak naprawdę nie o to mi chodzi tylko o fakt ze przeliczanie tego 1:1 to poważne nadużycie marketingowe Mnie tam kiedyś uczyli ze towar jest warty tyle ile ktoś jest w stanie za niego zaoferować. A skoro są osoby które nie chcą zaoferować ceny producenta to znaczy ze dla nich wartosc tego programu jest nizsza. Ale tu również chodzi mi o to ze przeliczanie takiej wartości 1:1 to pewne nadużycie które ma nie wiem co pokazać. Skuteczność policji ? No tu ja sie nie zgodzę. Firma m robiła wszystko zęby takowej alternatywy nie było W tym praktycznie nie zabezpieczała swoich produktów Win 3.x działał bez seriala, a win 95 startował z serialem z 3.11 (to moim zdaniem jest zachęcanie do piractwa).naprawdę w czasach gdy nie było internetu m$ by sobie zabezpieczeniami strzelił samobója. Ale powtórka z historii. DOS - Bil go praktycznie kupił nie wymyślił tzn kopił gotowy system i troszkę przerobił. Alternatywa był PC DOS (i działał bo sam widziałem go na 386 IBM ps/2) win 3.x nie był systemem operacyjnym a jedynie nakładka na dosa o funkcjonalności zbliżonej do Norton Commandera czy linii poleceń dosa (wiem do wszystkich 3 używałem z ostatnich 2 często korzystam do tej pory). Pyzatym win 3.x wyglądał bardzo podobnie do geosa z komodorca (starszego jakies 3 lata) Poza tym nim wyszedł 3.0 (czyli pierwszy którego dało sie jakoś uzywac). IBM mail już os/2 z graficznym interface 2 lata. Potem powstała rodzina systemów NT Problem w tym ze mimo ze jest kontynuowana do dzisiaj to nie był pomysł M$ a dziecko współpracy z ibm. Potem sie rozeszli. Caly czas byl os/2. Rodzina 9x to był jak by autorski pomysł ms tzn troszkę przerobili interface który stworzyli za innymi. I wykorzystali wspomnianego dosa jako "loader". Cały czas była rodzina OS/2. A szczytem zrobienia sobie przez microsoft jaj z ludzkości był Microsoft BOB (odsyłam do googli naprawdę warto). No i potem wzięli wygląd z 9x i posadzili to na bebechach NT i powstał jedyny Windows którego można używać. Jak już umarł os/2 to były już linuxy. Alternatywa była cały czas. Ale to latwosc z jaka można było mieć windowsa spiraconego spowodowała ze nikt z niej nie korzystał i tak jest do dziś. I to jest właśnie to co legło u podstawy dominującej pozycji ms potem i to właśnie to spowodowało ze Windows i system operacyjny to synonimy. Zauważcie ze ms nie za bardzo chce popuścić taniego laptopa, również w kilku krajach rozdaje winde prawie za darmo, daje ja również za free studentom kierunków informatycznych po co ? z dobrego serca ? nie żeby mieć kolejne pokolenia przyzwyczajonych. Przecież nawet jak informatycy będą windowsa używać to pozycja ms będzie tak naprawdę bezpieczna. Bedze sie trzymał wersji ze to piractwo pomogło microsoftowi. A teraz mając pokolenia przyzwyczajone do m$ starczy plota o kontrolach i brakuje windowsow w okolicy w sklepach. Pozdrowienia
  23. Witam Co do kradzieży rozumianej wprost jako strata właściciela w przypadku oprogramowania mam poważne wątpliwości. Ponieważ jak już zostało zauważone to nie jest nawet potencjalny zysk twórcy. Podobnie śmieszy mnie w doniesieniach prasowych ze złapano jakiegoś wielkiego pirata i miał płyty z programami o rynkowej wartości xxx pln. No i tu należy sie zastanowić bo czasem xxx jest z kosmsu . Co to wogole jest wartość rynkowa ? Po raz te piraty nie maja żadnej wartości rynkowej bo ich nie można sprzedać bo są piratami. Po dwa nawet jeśli uznamy ze można je sprzedać to przecież żaden pirat nie sprzedaj po cenie rynkowej bo nie było by piractwa, wiec te programy to moaga mieć wartość conajwyzej plytek. Po trzy przekładanie tego co mial pirat wprost na strate firmy "y" jest tez znaczna przesada bo jak by na świecie nie było piractwa (wyobraźmy sobie taka utopie ) To nawet wtedy cześć (i to znaczna) użytkowników (z różnych względów w tym finansowych ) nie kupiła by legalnego oprogramowania bo wtedy opłacało by sie iść w strunę open source. Tak naprawdę to firma na literę M odcina właśnie kupony od tego ze w Polsce przez 15 lat nikt nie walczył z piractwem a zdarzało sie ze pirackie programy były nadawane w formie do nagrania na kasetę w polskim radiu !! Jak by nie brak walki z piractwem microsoft nie miał by dominującej pozycji na rynku !! a w chwili obecnej cale pokolenia wychowały sie na produktach ms i zapewnia mu rzesze wiernych klientów na lata. Co do sporu ms vs li/u..x to ja w domu mam win xp (MSDN) bo akurat mam ale jak sie skończy to zadem problem (nie kupie go a visty nawet za darmo nie zainstaluje) bo mam jeszcze debiana (bo mam postawionego na maszynkach w robocie), Do tego na drugim kompie siedzi tylko Debian (konsolowo). do tego mam jeszcze Ubuntu i free bsd, Co do argumentu ze linux jest inny niż Windows to sie zgodzę jest lepszy . Argument ze linux nie nadaje sie dla laika jest wręcz śmieszny, bo radzi sobie nawet z nim moja siostra i matka nawet jej sie bardziej podoba bo ma więcej gier. Rożnica w obsłudze miedzy linuxem a dowolnym windowsem jest porównywalna jak miedzy win 3.x i 95, 95 i xp, xp i vista przeskoku z 3.x do vista to ja nawet nie skomentuje . Amimo to ludzie twierdza ze nie będą sie potrafili posługiwać linuxem. Większość programów używanych przez laików ma linuxowe odpowiedniki. Ktoś powie ze pod linuxem nie działa Photoshop a gimp to nie to, OK zgadzam sie ale jest wine. Poza tym jeśli kogoś stać na Photoshopa za klika tyś to istotnie cena xp przy tym to pryszcz. choć tak naprawdę dobry grafik to nawet w matlabie obrazek obrobi, bo wszystko sprowadza sie do matematyki Dobry grafik wie co sie dzieje z obrazem a ten słabszy tylko klikać potrafi dobre baletki z nikogo baletnicy nie zrobia. To jak z fotografem Amator zrobi dobre zdjęcie ale profesjonalny fotograf wie dlaczego dobrze wyszło i zrobi drugi raz takie samo jutro i za rok.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...