Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Ludzkie odchody mogą stać się cennym źródłem... komórek mózgowych. Naukowcy znaleźli prosty sposób na zamianę komórek zawartych w ludzkim moczu w prekursorowe komórki neuronalne. Z nich z kolei mogą powstać komórki mózgu. Zwykle wykorzystuje się komórki skóry lub krwi, z których tworzone są indukowane pluripotencjalne komórki macierzyste (komórki iPS), a te z kolei mogą zamieniać się w potrzebne komórki dowolnego rodzaju. Duanqing Pei i jego koledzy z Instytutów Biomedycyny i Zdrowia Guangzhou, które są częścią Chińskiej Akademii Nauk, już wcześniej dowiedli, że możliwa jest zamiana komórek nerek znajdujących się w moczu w komórki iPS. Wówczas jednak wykorzystali standardową technikę z użyciem retrowirusa pozwalającego na wprowadzenie genów do komórek, które chcemy przeprogramować. Ta technika ma jednak pewną wadę. Wprowadzamy do komórki także materiał wirusa, przez co zachowanie się komórek jest mniej przewidywalne. Tym razem użyli wektora, który nie integruje się z genomem komórki docelowej. Uzyskali w ten sposób kolonie komórek, które już po 12 dniach przypominały komórki iPS. To dwukrotnie szybciej niż przy standardowych technika. Później kolonie przyjęły typowy dla neuronalnych komórek macierzystych kształt rozety. Po kolejnych zabiegach uczonym udało się uzyskać w laboratorium działające neurony. Tak stworzone komórki wszczepiono w mózgi nowo urodzonych szczurów. Nie tylko nie rozwinął się u nich nowotwór, ale po czterech tygodniach komórki wyglądały jak neurony i posiadały ich molekularne markery. Prekursorowe komórki neuronalne dobrze rozwijają się w laboratorium, łatwo więc uzyskać ich odpowiednią ilość. Badania chińskich naukowców mają i tę zaletę, że poprzednio gdy wykorzystywano tak proste reprogramowanie, dochodziło do szybszej produkcji neuronów niż komórek iPS, przez co trudno było uzyskać ich odpowiednią ilość.
  2. Żyworodność mogła się po raz pierwszy pojawić 280 mln lat temu, a nawet wcześniej. Autorzy raportu opublikowanego w grudniowym numerze pisma Historical Biology: An International Journal of Paleobiology skupili się na mezozaurach, prymitywnych gadach, które powróciły do życia w wodzie i zamieszkiwały Ziemię od górnego karbonu po dolny perm. Wg Gracieli Piñeiro Martínez z Uniwersytetu Republiki, mezozaury były niezdolne do wytwarzania jaj w twardych skorupkach, przynajmniej przez kilka milionów lat na początku swej ewolucji. Pani paleontolog oraz jej współpracownicy - Jorge Ferigolo, Melitta Meneghel i Michel Laurin - odkryli ostatnio w Urugwaju i Brazylii świetnie zachowane płody. W niektórych przypadkach warunki środowiskowe pozwoliły na zakonserwowanie tkanek miękkich, w tym nerwów i naczyń krwionośnych. Ponieważ naukowcy zauważyli nieotoczony skorupką embrion wewnątrz dorosłego osobnika, oznacza to, że albo mezozaury były żyworodne, albo składały jaja na zaawansowanym etapie rozwoju. Zespół chwali się, że to pierwsze udokumentowane embriony owodniowców z paleozoiku i najwcześniejszy znany przypadek żyworodności. Wszystkie znalezione okazy reprezentowały jeden gatunek: Mesosaurus tenuidens. Sądzimy, że retencja jaj [w organizmie matki] mogła się rozwinąć u owodniowców jako strategia unikania upolowania i zwiększania przeżywalności embrionów - uważa Piñeiro Martínez. Rodzice żyworodnych dzieci często się nimi opiekują i wydaje się, że tak właśnie było u mezozaurów, bo młode i dorosłe osobniki niejednokrotnie zachowywały się razem w zapisie kopalnym. W Urugwaju mezozaury mogły na początku skolonizować płytkie wody formacji Mangrullo, które po ustaleniu suchego klimatu zwiększającego parowanie upodobniły się do słonych bagien. Tylko nieliczne organizmy oportunistyczne były w stanie tolerować brak tlenu przy dnie (anoksja to wynik nagromadzenia dużych ilości materii organicznej). Prawdopodobnie noworodki mezozaurów dysponowały gruczołami solnymi i innymi przystosowaniami do życia w tak nieprzyjaznych warunkach.
  3. Odchodzący prezes Intela Paul Otellini przewiduje spore zmiany na rynku producentów układów scalonych. Jego zdaniem, nieuniknione w przyszłości przejście na proces produkcyjny wykorzystujący 450-miliometrowe plastry krzemowe będzie wiązał się ze zniknięciem połowy obecnych producentów. Myślę, że w bieżącej dekadzie czeka nas wiele zmian. W pewnym momencie trzeba będzie przejść na 450-milimetrowe plastry oraz na technologię EUV [ekstremalnie daleki ultrafiolet - red.]. Te zmiany będą kosztowne. Ogólnie mówiąc, za każdym razem, gdy dochodzi do zmiany rozmiarów plastra, tylko połowa rynkowych graczy jest w stanie tego dokonać i przetrwać - stwierdził Otellini podczas konferencji technologicznej Sanford Bernstein. Oczywiście Otellini nie wątpi, że Intel poradzi sobie z tym zadaniem. Koncern ma olbrzymie doświadczenie, środki i jest jednym z najważniejszych przedsiębiorstw pracujących zarówno nad technologią 450 milimetrów, jak i EUV. Zapowiadane przez Otelliniego dramatyczne zmiany na rynku zajdą, jego zdaniem, w ciągu najbliższych 4-5 lat.
  4. Przez ostatnie 2 miesiące trener Mark Vette uczył psy prowadzenia samochodu. Lekcje są częścią kampanii New Zealand Society for the Prevention of Cruelty to Animals (SPCA), która ma wykazać, że uratowane psy są inteligentne i dobrze sobie radzą nawet w najbardziej nietypowych sytuacjach. Czasem ludzie myślą, że ponieważ dostają psa, który kiedyś został porzucony, mają do czynienia ze zwierzęciem drugiej kategorii. Kierowanie samochodem pokazuje potencjalnym adoptującym, że starego psa można nauczyć nowych sztuczek - podkreśla dyrektor wykonawczy filii SPCA z Auckland Christine Kalin. Wszystkie zasiadające za kółkiem czworonogi pochodzą ze schroniska. Osiemnastomiesięczny Monty jest sznaucerem olbrzymim, który przerósł umiejętności poprzedniego właściciela. Roczna Ginny, mieszaniec whippeta, trafiła do przytułku z wypełnionego przemocą domu. Dziesięciomiesięcznego Portera ktoś porzucił na ulicy. Po paru tygodniach wstępnych ćwiczeń psy zaczęły jeździć po laboratorium w drewnianych gokartach. Prawdziwy samochód - MINI Countryman - został specjalnie dostosowany do potrzeb czworonożnych użytkowników (pedały znajdują się po bokach kierownicy). Na początku adepci prowadzili wyłącznie w towarzystwie ludzkich opiekunów, którzy wydawali odpowiednie komendy i ewentualnie korygowali kierownicą tor jazdy. Później przyszła pora na test samodzielnych dokonań. Jako pierwszy po torze wyścigowym przejechał się Porter. Potem i Monty'emu pozwolono spróbować swoich sił. Monty, Ginny i Porter mają różne osobowości, ale dzięki zrozumieniu psiej psychologii wszystkie opanowały trudną i dla wielu ludzi sztukę. Wyspecjalizowane metody treningowe sprawiają, że inteligentne istoty potrafią się przystosować do sytuacji - opowiada Vette, podkreślając, że nie należy, oczywiście, wierzyć, że psy zaczną się uczyć jazdy na własną łapę. Projekt jest wspólną inicjatywą SPCA Auckland, Vette'a, szefa Animal on Q, MINI New Zealand oraz agencji reklamowej DraftFCB.
  5. Google przestaje udostępniać bezpłatne Google Apps dla biznesu. Dotychczas firmy mogły wybierać pomiędzy bezpłatną, uproszczoną, wersją online'owego pakietu biurowego a płatną wersją Premium. Teraz muszą korzystać z tej ostatniej. Oferta Google Apps for Business kosztuje 50 dolarów rocznie za użytkownika. Oprócz programów biurowych, otrzymuje skrzynkę pocztową o pojemności 25 gigabajtów, gwarancję, że usługi będą działały przez 99,9% czasu w roku oraz możliwość korzystania z całodobowej telefonicznej pomocy technicznej.
  6. Krucjaty północne, podejmowane przez katolickich królów Danii oraz Szwecji i niemieckie zakony rycerskie, krzyżaków i kawalerów mieczowych, przeciwko poganom w północnej Europie, dają wg autorów publikacji z Science, wgląd w kolonializm, zmiany kulturowe oraz eksploatację ekologiczną. Nie trzeba zaś dodawać, że to kwestie niezmiernie ważne z punktu widzenia współczesnej globalizacji. Zespół specjalistów z USA i Europy postanowił się przyjrzeć działaniom chrześcijan przez pryzmat ekologii. Pracujący ramię w ramię naukowcy z różnych dziedzin zaczęli już sporządzać rozbudowaną bazę danych. Studium obejmuje okres od XII do XVI w. Najeźdźcy eksploatowali dziewicze lasy i obfitość fauny, by narzucić lokalnym ludom miejski, chrześcijański styl życia (wcześniej ludy te często czciły naturę). Prof. Krish Seetah z Uniwersytetu Stanforda, który specjalizuje się w zooarcheologii, podkreśla, że sukces militarny krzyżaków zależał w duże mierze od koni. Były one większe, a przez to silniejsze od wierzchowców pogan, mogły więc unieść żołnierza w zbroi i jego broń. Gdyby w analogiczny sposób spojrzeć na krucjaty w Ziemi Świętej, okazałoby się, że muzułmanie odnieśli ostateczne zwycięstwo, ponieważ ich araby były z kolei silniejsze i szybsze od rumaków europejskich. Poza konnicą naukowcy analizowali również przygotowanie posiłków w zderzających się kulturach. Wstępne badania odkrytych dowodów wskazują, że poganie jedli psy. Po inwazji krzyżaków nagle przestali się tak zachowywać. Po nawiązaniu współpracy ze SLAC National Accelerator Laboratory zespół Seetaha wykorzystuje spektroskopię fluorescencji rentgenowskiej do badania chemicznego i molekularnego składu kości zwierzęcych. W ten sposób można nie tylko zidentyfikować gatunki, ale i ich ruchy wzdłuż tras handlowych czy pasterskich. Trójwymiarowa morfometria geometryczna, która bazuje na odtwarzaniu kształtów części ciała zwierząt, głównie zębów, także pomaga w odtworzeniu wzorców polowania i handlu futrami oraz bydłem. Ponieważ w czasie krucjat w coraz większym stopniu polegano na zwierzętach, nieuchronnie prowadziło to do zagłady różnych gatunków, w tym tura. Relatywnie szybkie zanikanie gatunków odzwierciedlało zmianę w postrzeganiu świata przez podbijane ludy. Przekonanie o łączności flory z fauną ustępowało miejsca bardziej utylitarnemu chrześcijańskiemu podejściu do natury. Kolejna różnica dotyczyła budowli. Zamki krzyżackie wymagały wycięcia sporych połaci lasu. Pogańskie osady nie wymagały tego typu interwencji.
  7. Bakterie mogą się bronić przed antybiotykami na wiele różnych sposobów, np. wypompowując je szybko z komórki albo modyfikując, tak by przestały już być toksyczne. Kanadyjsko-francuski zespół wpadł ostatnio na trop kolejnego mechanizmu zabezpieczającego: pewne bakterie glebowe rozkładają sulfametazynę, traktując ją jak źródło niezbędnych do wzrostu azotu i węgla. Ed Topp, mikrobiolog glebowy z Agriculture and Agri-Food Canada, podkreśla, że już wcześniej odkryto, że istnieją bakterie, które wykorzystują pesty- i herbicydy, ale "antybiotykożerność" to, wg niego, całkowite novum. Ponieważ wiele podawanych trzodzie i bydłu antybiotyków dostaje się do środowiska, w 1999 r. zespół Toppa rozpoczął serię eksperymentów polowych. Miały one pomóc w ocenie, jak długoterminowa ekspozycja na antybiotyki wpływa na populacje mikroorganizmów glebowych. Rokrocznie do ziemi aplikowano mieszankę 3 antybiotyków weterynaryjnych: sulfametazyny (SMZ), tylozyny (TYL) i chlortetracykliny (CTC). W pierwszych 6 latach (1999-2004) stosowano dawki 0, 0,01, 0,1 i 1,0 mg kg−1 gleby, a w latach kolejnych 0, 0,1, 1,0 i 10 mg kg−1. Niższy koniec tego zakresu odpowiada nawożeniu raz do roku odchodami świń po antybiotykach. Początkowo naukowcy interesowali się, czy coroczne zabiegi sprzyjają wyższemu poziomowi lekooporności u bakterii glebowych. Parę lat temu postanowili też porównać utrzymywanie się antybiotyków na wielokrotnie dawkowanych polach i w glebach kontrolnych. Akademicy zdecydowali się na drugi z eksperymentów, ponieważ wcześniejsze prace sugerowały, że w glebach o dłuższej historii ekspozycji pestycydy są często rozkładane szybciej (sugerowało to, że z czasem dobór naturalny zaczynał faworyzować bakterie rozkładające te związki). Gdy po 10 latach przystąpiono do analizy, okazało się, że w porównaniu do pól kontrolnych, w glebie długo traktowanej wysokimi dawkami antybiotyków leki - SMZ i TYL, ale nie CTC - były degradowane o wiele szybciej. Efekt dotyczył zwłaszcza sulfametazyny, która znikała nawet do 5 razy prędzej. W kolejnym etapie naukowcy wyizolowali rozkładający SMZ szczep (Microbacterium sp.) i rozpoczęli jego hodowlę. Ostatnio pojawiły się doniesienia o co najmniej 2 innych szczepach Microbacterium, które rozkładają sulfonamidy. Jeden odkryto w glebie, drugi w oczyszczalni ścieków.
  8. Bioinformatycy z hiszpańskiego instytutu IMIM (Institut Hospital del Mar d'Investigacions Mèdiques) i UPF (Uniwersystet Pompeu Fabrs) dokonali symulacji procesu dojrzewania i rozprzestrzeniania się wirusa powodującego AIDS. W badaniach wykorzystano otwartą, dobrowolną platformę rozproszonych obliczeń GPUGRID.net, opartą na procesorach graficznych m.in. NVIDIA w komputerach tysięcy użytkowników, tworzących „wirtualny superkomputer”. Naukowcy wykorzystali technikę symulacji molekularnej w celu wyjaśnienia zasady działania ważnego etapu w procesie dojrzewania wirionów HIV. Wiriony te dojrzewają i stają się zaraźliwe wskutek działania konkretnej proteiny, nazywanej proteazą HIV. Opisywana proteina funkcjonuje jak nożyczki, tnąc długi łańcuch protein wirusa HIV na mniejsze elementy, które stanowią strukturę nowych, zaraźliwych wirionów. Zatrzymanie rozwoju proteazy HIV poskutkowałoby wstrzymaniem procesu tworzenia zaraźliwych wirionów i zatrzymaniem rozprzestrzeniania się tej strasznej choroby. Badania wykonano za pomocą otwartej platformy rozproszonych obliczeń GPUGRID.net, umożliwiającej wykorzystanie mocy obliczeniowej tysięcy akceleratorów graficznych firmy NVIDIA zainstalowanych w domowych komputerach użytkowników, którzy dobrowolnie udostępnili je do celów naukowych. Platforma GPUGRID funkcjonuje jak wirtualny superkomputer. Jedną z zalet jest moc obliczeniowa, która jest około dziesięciokrotnie wyższa od typowej mocy procesorów centralnych. Wykorzystanie procesorów graficznych zmniejsza koszt prowadzenia badań, zapewniają moc superkomputerów kosztujących miliony dolarów. Naukowcy wykorzystali nowe możliwości obliczeniowe do przetworzenia ogromnych ilości danych. W tym konkretnym przypadku wykonano tysiące symulacji komputerowych; każda symulacja obejmowała setki nanosekund (miliardowe części sekundy), a łącznie zasymulowano prawie całą milisekundę procesu. Według naukowców, odkrycie otwiera nowe możliwości w branży farmaceutycznej, umożliwiając tworzenie leków wykorzystujących działanie nowo odkrytych mechanizmów molekularnych. Badania zwiększyły naszą wiedzę na temat cyklu rozwoju wirusa HIV, który atakuje i osłabia ludzki system odpornościowy, zwiększając podatność organizmu na różnorodne infekcje. Na zespół nabytego niedoboru odporności chorują obecnie miliony ludzi na całym świecie.
  9. Zjadanie 3 głównych posiłków zamiast 6 mniejszych obniża poziom trójglicerydów we krwi otyłych kobiet. W dłuższej perspektywie może to zmniejszyć ryzyko choroby serca. Od dawna dietetycy i nie tylko oni powtarzają, że z myślą o zdrowym metabolizmie ludzie powinni spożywać wiele drobnych posiłków w ciągu dnia, jednak z badań naukowców z University of Missouri wynika, że pojadanie przez większość doby nie jest tak zdrowe, jak sądzono, zwłaszcza w przypadku otyłych kobiet. Nasze dane sugerują, że u otyłych pań jedzenie rzadszych i bardziej obfitych posiłków może być korzystniejsze metabolicznie [...], prowadząc do obniżonego stężenia lipidów we krwi - podkreśla Tim Heden. Doktorant podkreśla, że choć postulat wielu drobnych posiłków jest podnoszony bardzo często, przeglądając literaturę przedmiotu, jego zespół nie natrafił na zbyt dużą liczbę studiów, które by go potwierdzały. Brak badań zaowocował naszym studium [...]. Bazując na dwóch 12-godzinnych sesjach prowadzonych w różnych dniach, Amerykanie sprawdzali, jak częstotliwość posiłków wpływa na poziom cukru i innych związków we krwi 8 otyłych kobiet. Wszystkie badane spożywały łącznie 1500 kilokalorii (14% białka, 21% tłuszczu i 65% węglowodanów), z tym że przy jednym scenariuszu zaplanowano 3 płynne posiłki o wartości energetycznej 500 kcal, które należało spożywać co 4 godziny, a przy drugim zastosowano podział na 6 posiłków co 2 godziny. Co 30 minut oznaczano poziom insuliny, trójglicerydów (TG), całkowity cholesterol, stężenie frakcji LDL i HDL oraz utlenionego LDL (ox-LDL). Badano też aktywność 2 enzymów: 1) mieloperoksydazy, która zwiększa oksydację LDL (utleniony LDL może się przyczyniać do rozwoju stanów zapalnych w tętnicach) i 2) paraoksonazy 1 (działanie PON1 polega na wiązaniu się z cząsteczką HDL; zapobiega to utlenieniu HDL do złego LDL). Okazało się, że przy planie 3 razy 500 kcal iAUC (ang. incremental area under the curve) dla TG, czyli pole pod krzywą poposiłkowego poziomu trójglicerydów powyżej wartości oznaczonej na czczo, było mniejsze niż dla planu 6 razy 250. Rzadsze, ale większe posiłki prowadziły jednak do większych skoków poziomu insuliny. Nie zaobserwowano wpływu częstotliwości posiłków na cholesterol, stres oksydacyjny ani aktywność przeciwutleniającą.
  10. Ludzie, którzy przypominają sobie odpuszczenie grzechów, są bardziej skłonni przekazywać datki. Naukowcy z Uniwersytetu w Oksfordzie i Royal Holloway, University of London poprosili ochotników (katolików), by wzięli udział w 2 zadaniach pamięciowych. W pierwszym proszono, by przypomnieć sobie grzech. W drugim należało przypomnieć sobie wyspowiadanie się z niego lub wyobrazić sobie spowiedź, jeśli w rzeczywistości do niej nie doszło. Wszyscy badani mieli okazję wspomóc datkiem lokalny kościół (pieniądze wkładano do koperty), z tym że w przypadku części grupy zbiórkę prowadzono przed przywołaniem wspomnienia o odpuszczeniu grzechu, a u pozostałych po. Okazało się, że przypominanie/wyobrażanie sobie uzyskania wybaczenia silnie zwiększało hojność. Efekt był silniej zaznaczony u osób wierzących w sąd boski i zaangażowanych religijnie, np. czytających Biblię czy modlących się. Ostatnie dowody sugerowały, że ludzie z większym prawdopodobieństwem [...] pomagają, dzielą się, składają datki, współpracują i działają jako wolontariusze, gdy mają poczucie winy. To rodzi pytanie, czy religijny rytuał rozgrzeszenia [...] nie sprawia, że wierni stają się mniej prospołeczni. Wyniki naszego studium sugerują jednak odwrotne zjawisko - że uwalnianie od grzechu [także] wywiera prospołeczny skutek - wyjaśnia dr Ryan McKay. Ponieważ w innych niż katolicyzm religiach również występuje koncept rozgrzeszenia - np. Istighfar w islamie czy Prāyaścitta w hinduizmie - Brytyjczycy zamierzają sprawdzić, czy i tutaj uda im się zaobserwować opisane zjawisko.
  11. Starsi ludzie częściej padają ofiarą oszustwa, bo pewna część ich mózgu - przednia część wyspy - nie aktywuje się w odpowiednim stopniu podczas oglądania podejrzanych twarzy. Zespół prof. Shelley Taylor z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles badał grupę 119 emerytów w wieku od 55 do 84 lat oraz 24 studentów i pracowników uczelni w wieku 20-42 lat. Okazało się, że obie grupy wypadały podobnie, oceniając twarze wzbudzające zaufanie i neutralne, jednak w przypadku fizjonomii z cechami sugerującymi złe zamiary, starsi ludzie deklarowali o wiele wyższą dozę zaufania i silniejszą chęć zbliżenia. Różnice w zachowaniu stanowią odzwierciedlenie aktywności mózgu. Amerykanie doszli do takiego wniosku po przeprowadzeniu funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) u 23 staruszków i 21 młodych dorosłych. Gdy przebywali oni w skanerze, pokazywano im zdjęcia. Szybko stało się jasne, że u młodych badanych podejrzane fizjonomie silnie rozświetlały lewą przednią wyspę. Podobnego zjawiska nie zaobserwowano u emerytów. Taylor twierdzi, że młodszy mózg wychwytuje nieświadomie wiele wskazówek potencjalnie powiązanych z oszustwem, np. odwracanie wzroku, brak uśmiechu lub uśmiech nieszczery, który obejmuje tylko usta, ale już nie okolice oczu. Męskie twarze wydają się mniej godne zaufania niż kobiece, a broda czy wąsy tylko pogarszają sprawę. Przednia wyspa ma związek z "przeczuciami". To bardzo stara, gadzia, część mózgu, dlatego w jej przypadku nie ma mowy o ubieraniu w słowa. [...] Komunikuje ona po prostu, że coś tu jest nie tak. Chodzi o generowanie sygnału ostrzegawczego. W przeszłości wykazano, że wyspa wspiera świadomość interoceptywną, która tworzy podstawy przeczucia (reprezentuje ono oczekiwane ryzyko i poprzedza zachowanie unikowe). Jak tłumaczy Taylor, to ten region mózgu odpowiada za fizyczny dyskomfort, odczuwany w związku ze strachem, stresem czy obrzydzeniem. Stępienie nieprzyjemnych doznań w odpowiedzi na wskazówki zagrożenia może, przynajmniej częściowo, stanowić przyczynę zwiększonej podatności starszych ludzi na oszustwo.
  12. Chińscy archeolodzy odkryli pałac pierwszego cesarza Chin. Na siedzibę władcy natrafiono w kompleksie grobowym, w którym w 1974 roku znaleziono słynną terakotową armię. W skład kompleksu pałacowego Qin Shi Huanga wchodzi główny budynek oraz 10 innych budowli. W sumie zajmowały one powierzchnię czterokrotnie mniejszą niż pekińskie Zakazane Miasto. Archelolog Sun Weigang poinformował, że prace nad odkopaniem pałacu trwały od 2010 roku. Główny budynek ma wymiary 690x250 metrów i powierzchnię około 170 000 metrów kwadratowych. Pierwszy władca Chin urodził się w roku 259 p.n.e. W wieku 13 lat odziedziczył tron Qin, jednego z sześciu chińskich królestw. Do roku 221 przed Chrystusem podbił sąsiadów i stworzył imperium, którym rządził do śmierci w 210 roku p.n.e. Mauzoleum władcy, które zaczęto budować zaraz po tym, gdy zjednoczył królestwa, ma rozmiary niewielkiego miasta. Z dotychczasowych badań kompleksu pałacowego wiemy, że zachowały się mury, kanały ściekowe, bramy i drogi. Znaleziono też resztki ceramiki. Archeolodzy od kilkudziesięciu lat badają kompleks grobowy pierwszego cesarza i wiedzą, że przed nimi jeszcze sporo pracy i fascynujących odkryć. Wciąż nie dotarli do komory grobowej. Nie chcą się spieszyć, w obawie przed zniszczeniem niezwykłych zabytków, na które mogą tam trafić. Z dokumentów pisanych po śmierci władcy wynika bowiem, że w komorze znajduje się mapa całego cesarstwa, a zaznaczone na niej rzeki zostały wykonane z rtęci. Sufit komory został podobno wyłożony drogocennymi kamieniami.
  13. Tim Cook, prezes Apple'a, poinformował, że od przyszłego roku część produkcji komputerów Mac zostanie przeniesiona do USA. Cook został zapytany o to przez dziennikarzy, gdyż przed kilkoma dniami jeden z klientów Apple'a zauważył na swoim komputerze iMac naklejkę z napisem "Złożone w USA". Cook przypomniał jednocześnie, że już obecnie część podzespołów Apple produkuje w Stanach Zjednoczonych. Mowa tutaj przede wszystkim o procesorze wykorzystywanym w iPhone'ach. Niewiele osób wie, że procesor dla iPhone'a oraz iPada jest robiony w USA. Szkło wytwarzane jest w Kentucky. A w przyszłym roku w USA będą produkowane podzespoły do Maka. Od dawna nad tym pracujemy i w końcu rozpoczniemy produkcję w 2013 roku. Jesteśmy z tego naprawdę dumni - powiedział Cook.
  14. Naukowcy z USA odkryli najstarszego dinozaura albo najbliższego jak dotąd krewnego tych gadów. Nyasasaurus parringtoni, bo o nim mowa, mierzył z ogonem ok. 3 m i ważył od 20 do 60 kg. Żył mniej więcej 10 mln lat przed bardziej znanymi eoraptorem czy herrerazaurem. Odkrycie oznacza, że dinozaury pojawiły się 10-15 mln lat wcześniej niż sądzono na podstawie wcześniejszych skamieniałości, a więc w środkowym, a nie późnym triasie. Jeśli [...] N. parringtoni nie jest najwcześniejszym dinozaurem, musi być najbliższym z poznanych dotąd krewnych. Przez 150 lat ludzie sugerowali, że dinozaury ze środkowego triasu powinny istnieć, jednak wszystkie dowody były niejednoznaczne. Niektórzy naukowcy posługiwali się sfosylizowanymi tropami [skamieniałościami śladowymi], ale teraz wiemy, że inne zwierzęta z tamtych czasów miały bardzo podobną stopę. Kolejni akademicy wskazywali na pojedynczą dinozauropodobną cechę w pojedynczej kości, ale to mylące, gdyż pewne charakterystyki wyewoluowały w różnych grupach gadów i nie były wynikiem pochodzenia od wspólnego przodka - tłumaczy dr Sterling Nesbitt z University of Washington. Wygląd N. parringtoni odtworzono na podstawie kości ramiennej i 6 kręgów. Skamieniałe kości znaleziono w latach 30. XX wieku w Tanzanii podczas ekspedycji zorganizowanej przez Francisa Parringtona, paleontologa z Uniwersytetu w Cambridge. Gdy N. parringtoni chadzał po naszej planecie, tereny te wchodziły w skład południowej Pangei. Włókna kolagenowe kości ramiennej N. parringtoni były ułożone chaotycznie, co wskazuje na szybki wzrost (to cecha wspólna dinozaurów i ich bliskich krewnych). Mamy do czynienia z bardzo dobrym przykładem skamieniałości przejściowej; tkanka kostna pokazuje, że Nyasasaurus rósł [...] tak szybko jak dinozaury prymitywne, ale nie tak szybko jak późniejsze dinozaury - wyjaśnia Sarah Werning z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Poza tym naukowcy dostrzeli wydłużony grzebień naramienno-piersiowy, który zapewniał mocowanie mięśniom ramienia (to również wspólna cecha wczesnych dinozaurów). Okaz wykorzystany do opisania nowego gatunku stanowi część kolekcji Muzeum Historii Naturalnej w Londynie. Cztery kręgi z drugiego egzemplarza, które także uwzględniono w badaniach, są przechowywane w Muzeum Południowoafrykańskim w Kapsztadzie. Materiał przywieziony przez Parringtona był tak obszerny, że zebrane okazy rozdzielono między jego doktorantów. Nieżyjącemu już Alanowi Charigowi przypadły w udziale gadzie pozostałości, w tym kość ramienna z fragmentem kręgosłupa. Naukowiec pracował nad nią w latach 50. Opisał ją nawet w pracy doktorskiej z 1956 r, ale ograniczył się do ukucia ogólnej nazwy Nyasasaurus - pochodzącej od jeziora Niasa i gr. saurus, czyli jaszczurka - oraz sugestii dot. dinozauropodobnych cech. Gdy Charig zmarł w 1997 r., okazało się, że pozostawił po sobie manuskrypt na ten temat. Ponieważ istnieje tradycja kończenia zaczętych projektów nieżyjących akademików, Nesbitt i inni zabrali się ochoczo do dzieła, wymieniając, oczywiście, Chariga w spisie autorów publikacji. Ostateczna nazwa Nyasasaurus parringtoni upamiętnia miejsce znaleziska oraz Parringtona. Zespół z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley i University of Washington przeprowadził własne analizy materiału. Okazało się, że ogólne wnioski były takie same jak u Chariga. Co więcej, zarówno on, jak i młodsi koledzy zwrócili uwagę na te same właściwości okazu.
  15. John McAfee, założyciel znanej firmy antywirusowej, który jest poszukiwany przez policję w Belize w związku z zamordowaniem jego sąsiada, został aresztowany w Gwatemali. Przedsiębiorcę zatrzymano prawdopodobnie z powodu nielegalnego przekroczenia granicy. McAfee poinformował o zatrzymaniu na... swoim blogu. Jestem w więzieniu w Gwatemali. Są tu lepsze warunki niż w więzieniach w Belize. Kawa jest doskonała - napisał. A przy okazji... Myślę, że blogowanie z więzienia może być przełomowym wydarzeniem. Zobaczmy, czy to chwyci - dodał. McAfee opuścił Belize 11 listopada. Tamtejsza policja chce go przesłuchać w związku ze śmiercią jego sąsiada, Amerykanina Gergory'ego Faulla, z którym McAfee miał zatargi. Przedsiębiorca twierdzi, że policja chce go zamordować. Poszukiwaniami zajmuje się sformowana przez kilkoma laty jednostka specjalna o nazwie Gang Supression Unit. Jej członkowie są oskarżani m.in. o pobicia postronnych osób, a niektórzy twierdzą, że jednostka jest ramieniem zbrojnym rządzącej partii. Przed kilkoma miesiącami jednostka dokonała nalotu na dom McAfee'ego w związku z podejrzeniami, że produkuje on metaamfetaminę. W posiadłości znaleziono broń i laboratorium chemiczne. Okazało się, że broń była legalna, a laboratorium służyło do produkcji ziołowego środka antybakteryjnego. Władze w Belize twierdzą, że McAfee jest poszukiwany jako świadek, a nie podejrzany, a cała jego ucieczka to wynik paranoi i nie ma nic wspólnego z rzeczywistym zagrożeniem.
  16. Korzystanie z wielu mediów naraz wiąże się z niepokojem i depresją. Nie wiemy, czy wielozadaniowość medialna wywołuje objawy depresji i lęku społecznego, czy też raczej osoby z obniżonym nastrojem chętniej korzystają z mediów, by przestać myśleć o swoich problemach - opowiada prof. Mark Becker z Uniwersytetu Stanowego Michigan. Psycholog dodaje, że o ile wykorzystanie mediów wśród młodych osób wzrosło w ciągu ostatnich 10 lat o 20%, o tyle czas spędzany z kilkoma mediami jednocześnie wydłużył się aż o 120%. Becker, Reem Alzahabi i Christopher Hopwood przeprowadzili wywiady z 318 ochotnikami. Pytano o liczbę godzin tygodniowo, kiedy zdarza im się korzystać z 2 lub więcej podstawowych mediów - telewizji, odtwarzaczy muzyki, telefonów komórkowych, gier wideo czy Internetu - naraz. Badani wypełniali też baterię kwestionariuszy. Korzystanie z wielu mediów w tym samym czasie wiązało się bardziej nasiloną depresją i lękiem społecznym; związek utrzymywał się nawet po wzięciu poprawki na kilka czynników, w tym na ogólny czas użytkowania mediów oraz neurotyzm i ekstrawersję. Amerykanie podkreślają, że w przyszłości trzeba koniecznie ustalić kierunek zależności. Jeśli udowodnimy, że to wielozadaniowość medialna wywołuje depresję i lęk, wg Beckera, warto sformułować odpowiednie zalecenia dla użytkowników. W przypadku odwrotnej zależności, depresji skłaniającej do medialnej ekwilibrystyki, może się okazać, że to korzystny trend i że dzięki takiemu zachowaniu pacjenci lepiej sobie radzą z chorobą. Bez względu na przyczynę, obserwacja internetowo-telefoniczno-muzycznej aktywności młodych osób ma szansę stać się cennym źródłem danych klinicznych (i sygnałów ostrzegawczych depresji). Naukowcy zauważają, że przesiadując przed ekranem rozmaitych urządzeń, młodzi ludzie mają mniej czasu na kontakty z rówieśnikami twarzą w twarz. [...] Zrozumienie związku między mediami a zdrowiem psychicznym wymaga rozważenia nie tylko typu przekaźnika, ale i sposobów wykorzystania. Sondaże prowadzone zarówno wśród brytyjskich, jak i amerykańskich respondentów pokazują, że właściciele tabletów (T) i smartfonów (S) powszechnie korzystają z nich podczas oglądania telewizji. Dane dla USA demonstrują, że łączą się oni z serwisami społecznościowymi (44% grupy T i 38% S), szukają informacji powiązanych z emitowanym programem (35% T i 23% S), szukają informacji o reklamowanym produkcie (26% T i 15% S) lub kuponach (24% T, 12% S) i robią zakupy (45% T, 22% S). Analizy rynku brytyjskiego odzwierciedlają podobny trend. Badania Pew Research Center dot. "podłączonego oglądania" (ang. connected viewing), które wiosną br. prowadzono wśród osób 18-letnich i starszych, wykazały, że wśród 904 właścicieli smartfonów aż 58% traktowało gadżet jako sposób na zabicie czasu w przerwie reklamowej, 37% sprawdzało wiarygodność zasłyszanych danych, 35% odwiedzało witrynę wymienioną w programie, 32% wymieniało ze znajomymi SMS-y nt. programu, 20% sprawdzało, co inni mówią o programie, a 19% zamieszczało własne posty o audycji.
  17. Sąd w Auckland zdecydował, że Kim Dotcom może domagać się odszkodowania od nowozelandzkiej agencji wywiadowczej Government Communications Security Bureau (GCSB). Co więcej GCSB będzie musiało ujawnić ściśle tajne dane dotyczące śledzenia Dotcoma oraz informacje o tym, komu udostępniało informacje z nielegalnie przechwyconych rozmów twórcy Megaupload. Sędzia Helen Winkelmann, która wydała wyrok, zaznaczyła, że jej nakaz dotyczy też członków systemu Echelon, jeśli przekazano im dane. Echelon to sieć przechwytywania i analizy sygnałów elektronicznych zbudowana przez USA, Wielką Brytanię, Australię, Kanadę i Nową Zelandię. Działania GCSB przeciwko Dotcomowi były nielegalne. Agencja podsłuchiwała jego oraz Brama van der Kolka. Obaj są w Nowej Zelandii rezydentami, a lokalne prawo zabrania GCSB podsłuchiwania obywateli i rezydentów.
  18. Od kilku lat słyszymy zapowiedzi prywatnych firm, które chcą oferować osobom indywidualnym wycieczki na orbitę okołoziemską. Jednak wszystkie je przebiła firma Golden Spike, która twierdzi, że do roku 2020 zaoferuje prywatne... loty na Księżyc. Wiarygodności przedsięwzięciu dodaje fakt, że na czele Golden Spike stoją byli pracownicy NASA. Jej założycielem jest Alan Stern, były szef wydziału Science Mission Directorate w NASA. W prace przedsiębiorstwa zaangażowany jest też 80-letni Gerry Griffin, który był dyrektorem lotu w wielu misjach programu Apollo. W dzisiejszych czasach [wysłanie człowieka na Księżyc - red.] to nie problem technologiczny. To problem finansów i woli. Jestem ciekaw, czy mają jakiś model biznesowy poza wywołaniem sensacji swoim ogłoszeniem - mówi Jason Crusan, dyrektor Advanced Exploration Systems w NASA. Obecnie nie wiadomo, kto i w jaki sposób finansuje lub będzie finansował Golden Spike. Stern jest prezesem ds. naukowych firmy Moon Express, która startuje w programie Google Lunar X Prize, w ramach którego na Księżyc ma zostać wysłany łazik. Nie wiadomo, czy Golden Spike jest w jakiś sposób powiązany z Moon Express. Zarówno Stern jak i Griffin niejednokrotnie krytykowali NASA w przeszłości. Ich zdaniem program budowy SLS (Space Launch System) posuwa się zbyt wolno, a Agencja nie robi wystarczająco dużo, by umożliwić załogową eksplorację kosmosu.
  19. Sumy europejskie (Silurus glanis) z rzeki Tarn nauczyły się polować na gołębie skalne (Columbia livia Gmelin). Wydostają się na brzeg obleganej przez ptaki wysepki, łapią je i wciągają do wody. Horror rozgrywa się na łasze w mieście Albi, a o tym, że sytuacja gołębi jest nie do pozazdroszczenia, może świadczyć choćby dysproporcja rozmiarów obu gatunków. Sumy ważą ponad 100 kg, a zaskoczone podczas zabiegów higienicznych czy odpoczynku ofiary zaledwie kilkaset gramów. Ponieważ atak suma bardzo przypomina polowania waleni, m.in. argentyńskich orek, które napadają na wylegujące się lwy morskie, Julien Cucherousset z Université Paul Sabatier Toulouse III nazwał sumy z południowo-zachodniej Francji słodkowodnymi orkami. Cucherousset dowiedział się o dziwnym zachowaniu sumów od rybaków. Z mostu, z którego roztacza się widok na wysepkę, sfilmował w zeszłym roku 45 ataków (28% zakończyło się sukcesem). Ryby polowały wyłącznie na poruszające się gołębie, co sugeruje, że za pomocą wąsów wyczuwały drgania podłoża przy wodzie. Na obserwowanym odcinku rzeka ma 100 m szerokości i maksymalnie 5,4 głębokości. Ponieważ jest to obszar chroniony, nie wolno tu łowić. W sumie między 30 czerwca a 19 października Francuzi przeprowadzili 24 poranne i popołudniowe sesje, uzyskując 72 godz. materiału badawczego. Analiza próbek tkanek pod kątem zawartości izotopów węgla i azotu (13C i 15N) wykazała, że sumy, które jadły więcej gołębi, mniej polowały na ryby. Choć to dopiero początek badań, pojawiły się pierwsze hipotezy wyjaśniające genezę nietypowego zachowania. Ponieważ mamy do czynienia z gatunkiem introdukowanym we Francji, Włoszech i na Półwyspie Iberyjskim, niektórzy przypuszczają, że po przetrzebieniu innych źródeł pokarmu - karpi, płoci czy raków pręgowanych - S. glanis zwróciły uwagę na latające kąski. Z drugiej jednak strony fakt, że samowyrzucanie na brzeg stosują głównie mniejsze sumy, można wyjaśnić nie głodem, lecz tym, że drobniejsi raczej nie utkną na wyspie na zawsze. Albo tym, że łatwiej im będzie wrócić do wody. Autorzy artykułu opublikowanego w PLoS ONE podkreślają, że choć drapieżniki stale "pracują" nad metodami polowania i już choćby narzędzia krukowatych prezentują się imponująco, największe wrażenie robią jednak na obserwatorze strategie wykraczające poza granice ekosystemu napastnika. Wodny drapieżnik może czekać na zwierzę wkraczające na jego terytorium (tak postępują krokodyle czyhające na migrujące gnu). Może też zmuszać ofiarę, by znalazła się tam, gdzie upolowanie jest tylko kwestią czasu (strzelczyki indyjskie wystrzeliwują z pyska strumień wody, strącając kąski do zbiornika). Czasem jednak, i tak zachowuje się sum europejski, warto samemu zdobyć terra incognita.
  20. TrendMicro informuje o znalezieniu pierwszego szkodliwego kodu, który atakuje osoby korzystające z pirackiego Windows 8. Odkryty trojan udaje generator kluczy potrzebnych do aktywacji systemu. Nielegalne kopie Windows 8 można znaleźć na wielu torrentach. Osoby, które chcą używać systemu potrzebują klucza aktywacyjnego. Oczywiście klucz taki nie jest dostarczany z pirackimi kopiami. Posiadacze nielegalnych kopii szukają więc oprogramowania, które generuje takie klucze. Dobrze wiedzą o tym cyberprzestępcy, którzy właśnie przygotowali program udający taki generator. Jego uruchomienie kończy się zarażeniem komputera koniem trojańskim. TrendMicro ocenia zagrożenie jako niewielkie i zauważa, że obecnie interfejs użytkownika rzekomego generatora kluczy jest w języku rosyjskim. Niewątpliwie jednak twórcy szkodliwego kodu szybko go udoskonalą tak, by skuteczniej atakował internautów.
  21. Unia Europejska ukarała producentów monitorów i telewizorów za ustalanie cen... urządzeń CRT. Philips, LG, Samsung, Panasonic, Toshiba i Technicolor mają zapłacić w sumie 1,47 miliarda euro za zmowę cenową z lat 1996-2006. Firmy nie tylko ustalały ceny urządzeń z działem elektronowym, ale również umawiały się co do wielkości produkcji i dzieliły między siebie rynek. Uznany za lidera całego przedsięwzięcia Philips zapłaci 313 milionów. LG zostało ukarane grzywną w wysokości 295 milionów, Panasonic ma zapłacić 157 milionów, a Samsung - 151 milionów. Grzywna może być szczególnie dotkliwa dla japońskich firm. Panasonic i Toshiba przeżywają obecnie trudne chwile. Obu przedsiębiorstwom nie udało się skutecznie dostosować do nowych wymagań rynku i nie stworzyły produktów, które zdobyłyby popularność wśród klientów.
  22. Gdy Mischa Schirmer z Gemini Observatory otrzymał dane obiektu J2240 przesłane z Europejskiego Obserwatorium Południowego w Chile, natychmiast zauważył pewną niezwykłą charakteryzującą go cechę. Galaktyka świeciła wyraźnym zielonym kolorem. Skupiłem swoje prace na tym obiekcie, bo stało się jasne, że to coś naprawdę nowego - mówi Schirmer. Bliższe badania wykazały, że J2240 była w przeszłości zasilania przez bardzo aktywną czarną dziurę, która obecnie się wyłącza. W centrum wielu galaktyk znajdują się wielkie czarne dziury, których promieniowanie powoduje świecenie otaczającego je pyłu. Zwykle jednak świecące obszary obejmują nie więcej niż 10% galaktyki. W przypadku J2240 jest inaczej, świecący region ma rozmiar całej galaktyki. Dzięki temu można go oglądać z niezwykłą dokładnością. Naukowcy mają nadzieję, że dzięki temu zdobędą nowe informacje o ewolucji wszechświata. Gdy Schirmer i jego zespół sprawdzili około miliarda innych znanych galaktyk, stwierdzili, że świecące na zielono obiekty takie jak J2240 są niezwykle rzadkie. W sześcianie o przekątnej 1,3 miliarda lat świetlnych znajduje się średnio jedna taka galaktyka.
  23. Czym miejskie ptaki ocieplają swoje gniazda, odstraszając jednocześnie pasożytnicze roztocze? Niedopałkami papierosów. Nikotyna staje się naturalnym insektycydem, a celuloza pełni funkcje izolujące. Biolodzy badali gniazda wróbli i dziwonii ogrodowych z miasta Meksyk. Okazało się, że średnio znajdowało się w nich 10 niedopałków (ich liczba wahała się od 0 do 48). W przypadku obu gatunków im więcej petów zgromadzono, tym mniejsze zanieczyszczenie pasożytami. Aby przetestować hipotezę odstraszającą, naukowcy uciekli się do pułapek termicznych. Przymocowali do nich włókna celulozowe z filtrów wypalonych i niewypalonych papierosów. Eksperyment wykazał, że choć wszystkie pułapki kusiły ciepłem, do tych potraktowanych materiałem z petów schodziło się mniej owadów. Zespół doktora Constantina Maciasa Garcii z Narodowego Uniwersytetu Meksykańskiego podkreśla, że nikotyna z tytoniu odstrasza roślinożerców, nic więc dziwnego, że kiedyś ludzie próbowali zabezpieczać swoje plony, przygotowując napary z tej rośliny. Niewykluczone, że ptaki przez przypadek wpadły na podobny trop - wszystko zaczęło się od ocieplania gniazda, a potem mogło się okazać, że izolacja spełnia dodatkowe funkcje. W przyszłości Meksykanie zamierzają sprawdzić, czy tak się już stało, oferując ptakom wypalone i niewypalone resztki papierosów. Ciepło zapewnią jedne i drugie, ale tylko te używane przydadzą się jako repelenty. Ptaki mogą rozpoznawać stan papierosowych resztek po zapachu. Tak właśnie postępują osobniki, które odwołują się do bardziej naturalnych środków - substancji zawartych w roślinach.
  24. Firma analityczna Canalys donosi, że tylko niewielki odsetek developerów zarabia spore pieniądze na aplikacjach, jakie umieszczają w sklepach takich jak App Store czy Google Play. W pierwszych 20 dniach października amerykańskie sklepy z płatnymi aplikacjami oraz same aplikacje (np. poprzez sprzedaż graczom wirtualnych przedmiotów) zarobiły dla developerów 120 milionów dolarów. Połowa z tej kwoty trafiła do zaledwie 25 twórców oprogramowania, m.in. Disneya, Electronic Arts, Gamelof, Rovio czy Storm8. Najchętniej kupowanymi aplikacjami są gry. Z danych Canalys wynika, że w App Store stanowiły one 145, a w Google Play 116 spośród 300 najpopularniejszych programów. Spośród 25 wspomnianch deweloperów tylko jeden, Pandora, zarobił na oprogramowaniu innym niż gry. Firma ta sprzedaje aplikację Pandora Radio. Producenci gier starają się jak najbardziej różnicować ofertę. Rovio proponuje w Google Play osiem różnych wariantów Angry Birds oraz stworzone na jej podstawie gry takie jak np. Bad Piggies. Natomiast Electronic Arts oferuje 962 różne gry dla systemu iOS. Deweloperów, którzy nie trafili na listę 25 najlepiej zarabiających powinien pocieszyć fakt, że działają na szybko rosnącym rynku. Pomiędzy styczniem a październikiem 2012 przychody App Store zwiększyły się o 12,9%, a Google Play poinformował o ponaddtrzykrotnym wzroście.
  25. Szkocka firma Murray Hogarth stworzyła linię turbanów dla pacjentek chorych na nowotwory. Akcesoria ASHA są nie tylko ładne, mają też chronić i relaksować: wydzielają olejki eteryczne, zabezpieczają przed promieniowaniem UV i wspomagają funkcję termoregulacyjną. W tkaninie znajdują się mikrokapsułki, dlatego w wyniku pocierania o skórę wydzielają się uspokajające wonie lawendy czy aloesu. Woskowanie pozwala podtrzymać prawidłową temperaturę głowy. Gdy jest gorąco, wykończenie topi się, by absorbować ciepło. Kiedy jest chłodno, zastyga, nie dopuszczając do jego wypromieniowywania do otoczenia. Pomyślano też o olejku herbacianym, znanym ze swoich właściwości przeciwbakteryjnych, przeciwgrzybicznych i przeciwwirusowych (jako silny antyseptyk zapobiega on zakażeniom i przyspiesza procesy regeneracji). Turbany z dodatkowymi funkcjami kosztują ok. 20 funtów. Dziesięć procent ze sprzedaży całego asortymentu zasila konto sieci ośrodków wspierających pacjentów z chorobą nowotworową. Seria nigdy by nie powstała, gdyby nie współpraca Murray Hogarth ze Szkołą Tekstyliów i Designu Heriot-Watt University.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...