Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36699
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    204

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Królowa Kamila zaprosiła czołowych współczesnych pisarzy, ilustratorów oraz introligatorów do ręcznego stworzenia 20 miniaturowych książek. W ten sposób monarchini chce uczcić 100-lecie powstania Queen Mary's Dolls' House, największego w swoim czasie domku dla lalek na świecie. Domek dla Lalek Królowej Marii budował między 1921 a 1924 rokiem wiodący brytyjski architekt Sir Edwin Lutyens. To dar od narodu dla królowej Marii (Marii Teck, żony Jerzego V) po I wojnie światowej. Jest doskonałą repliką w skali 1:12 rezydencji w stylu edwardiańskim. W środku znajdują się dzieła ponad 1500 artystów/dekoratorów, rzemieślników i fabrykantów z początku XX w. (koszty i praca miały być podzielone między jak największą liczbę osób). Chciano, by domek był tak realistyczny, jak tylko się da, stąd elektryczność, bieżąca woda czy działające windy. Wszystkie pomieszczenia są pięknie urządzone. Queen Mary's Dolls' House wystawiano w 1924 r. na British Empire Exhibition. W lipcu 1925 r. domek przeniesiono do zamku w Windsorze, gdzie można go podziwiać do dziś. Jednym ze skarbów domku jest biblioteka. Jej ściany wyłożono drewnem orzechowym. Ściany zdobią liczne akwarele. Na półkach wystawiono blisko 600 książek; ponad 170 to rękopisy stworzone przez najsławniejszych pisarzy lat 20. XX w. (w ten sposób starano się oddać kulturę literacką tamtych czasów). Wielu twórców, w tym Sir Arthur Conan Doyle, A.A. Milne czy Thomas Hardy, przystało na propozycję stworzenia takiego dzieła. Niektórzy jednak, np. Virginia Woolf i George Bernard Shaw, odmówili udziału w przedsięwzięciu. Strony mają zaledwie 4 cm wysokości. Książeczki zostały oprawione przez ówczesne najlepsze introligatornie. Chcąc stworzyć Współczesną Miniaturową Bibliotekę (Modern-Day Miniature Library), królowa Kamila zamówiła 20 książeczek, które ponownie miałyby zaprezentować literaturę brytyjską. Autorzy mogli skopiować książki, które już wydano albo napisać coś nowego. Ich książeczki trafiły do czołowych introligatorów-projektantów. O ile w latach 20. XX w. dla księgozbioru Domku dla Lalek Królowej Marii preferowano styl tradycyjny, o tyle obecne postawy artystyczne znalazły wyraz w indywidualnej kreatywności i wykorzystaniu alternatywnych materiałów - napisano na stronie Royal Collection Trust. Część nowych książek oprawiono w Introligatorni Królewskiej na zamku w Windsorze. Autorom dostarczono książeczki do zapisania, które później oprawiono. W Modern-Day Miniature Library zgromadzono różnego rodzaju utwory i gatunki literackie. Znajdziemy tu poezję, opowiadania, historie o duchach, sztuki teatralne, artykuły i przepisy. Sto lat temu do projektu nie zaproszono autorów książek dla dzieci, w 2024 r. pomyślano jednak o paru dziełach napisanych z myślą o najmłodszych odbiorcach. Nowy księgozbiór jest także bardziej ilustrowany. Ilustracje tworzyli rysownicy/graficy, sami pisarze oraz utalentowani amatorzy, w tym dzieci. Serię 20 książeczek uzupełnia miniatura stworzona przez samą królową Kamilę - jest to wprowadzenie do projektu Modern-Day Miniature Library. Tom Parker Bowles, brytyjski pisarz i krytyk kulinarny, a prywatnie syn królowej z pierwszego małżeństwa z Andrew Parker Bowlesem, jest autorem „A Recipe Fit for a Queen”. W książeczce pojawiają się przepisy na pieczonego kurczaka i ziemniaki. Po zakończeniu wystawy specjalnej na zamku w Windsorze książeczki trafią do Royal Library. Na stronie Royal Collection Trust można się zapoznać ze szczegółami dotyczącymi poszczególnych pozycji. Stulecie ukończenia domku stało się okazją do zaprezentowania pięknych przedmiotów, które zwykle są schowane w jego wnętrzu. Na rocznicowej wystawie znajdują się m.in. miniaturowy fortepian koncertowy ze strunami i działającymi klawiszami czy klejnoty koronne wysadzane prawdziwymi diamentami, rubinami, szafirami, szmaragdami i perłami. Z kuchni i kwater dla służby pochodzą odkurzacz, maszyna do szycia z nicią, malutkie nożyczki czy miedziany czajnik, który wykonano z monety (wizerunek króla jest nadal widoczny). Jubileuszowej metamorfozie poddano pomieszczenie, zaprojektowane przez architekta domku Sir Edwina Lutyensa do prezentowania Queen Mary's Dolls' House. Zdobiące ściany murale zostały odnowione i odpowiednio oświetlone, tak by zwiedzający mogli docenić szczegóły scen przedstawiających elegancko ubranych ludzi, odpoczywających w różnych królewskich posiadłościach, w tym w zamku w Windsorze, pałacu Buckingham czy Hampton Court. Nowe oświetlenie zyskał również sam domek. « powrót do artykułu
  2. Szybkie rozbłyski radiowe (FRB) to jedna z wielu tajemnic wszechświata, których nie potrafimy wyjaśnić. Trwają ułamki sekund i uwalniają tyle energii, ile Słońce produkuje w ciągu roku. Do niedawna wszystkie znane FRB pochodziły spoza naszej galaktyki. Dopiero w 2020 roku znaleziono pierwszy FRB wygenerowany w Drodze Mlecznej. Jego źródłem okazał się magnetar SGR 1935+2154. A 1,5 roku temu dwa urządzenia zarejestrowały kolejny FBR z tego magnetara. Jego analiza przyniosła wiele interesujących informacji, które przybliżają naukowców do rozwiązania zagadki szybkich rozbłysków radiowych. W październiku 2022 roku NICER (Neutron Star Interior Composition Explorer) znajdujący się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej oraz krążący na niskiej orbicie okołoziemskiej NuSTAR (Nuclear Epectroscopic Telescope Array) zarejestrowały FRB pochodzący z SGR 1935+2154 i obserwowały magnetar przez kolejne godziny. Dostarczyły danych, co działo się na powierzchni magnetara przed i po pojawieniu się szybkiego rozbłysku radiowego. Okazało się, że do rozbłysku doszło pomiędzy dwoma okresami gwałtownego przyspieszenia magnetara. Obiekt ten ma około 20 kilometrów średnicy, a jego zwykła prędkość obrotowa to 3,2 obrotu na sekundę. To oznacza, że prędkość punktu na równiku wynosi ponad 720 000 km/h. Spowolnienie lub przyspieszenie magnetara wymaga więc znaczących ilości energii. Dlatego też naukowcy byli niezwykle zaskoczeni, gdy zauważyli, że pomiędzy przyspieszeniami magnetar powrócił do swojej standardowej prędkości obrotowej w ciągu zaledwie 9 godzin. To mniej więcej 100-krotnie szybciej, niż w przypadku innych magnetarów. Zwykle, gdy dochodzi do zmian prędkości obrotowej, magnetar potrzebuje tygodni lub miesięcy, by powrócić do swojej standardowej prędkości. Tutaj widzimy, że proces ten może zachodzić znacznie szybciej niż sądziliśmy i może mieć to związek z generowaniem szybkich impulsów radiowych, mówi główny autor badań, Chin-Ping Hu z Narodowego Uniwersytetu Changhua na Tajwanie. Magnetary to rodzaj gwiazd neutronowych i, podobnie jak one, są niezwykle gęste. Tak gęste, jakbyśmy Mount Everest ścisnęli do rozmiarów kostki cukru. Wiąże się z tym niezwykle silne oddziaływanie grawitacyjne. Cukierek upadający na powierzchnię magnetara uderzyłby weń z siłą bomby atomowej. Silna grawitacja oznacza zaś, że powierzchnia magnetara jest niespokojna, dochodzi na niej do uwalniania promieniowania rentgenowskiego i promieniowania gamma. To właśnie rosnąca aktywność tego typu skłoniła operatorów NICER i NuSTAR do nakierowania urządzeń bezpośrednio na SGR 1935+2154, dzięki czemu udało im się po jakimś czasie zaobserwować FBR. Cała ta rosnąca aktywność w zakresie promieniowania rentgenowskiego miała miejsce przed zmianą prędkości. Energia wyładowań była na tyle duża, że mogła doprowadzić do pojawienia się FBR, ale tak się nie stało. Zatem wydaje się, że w czasie spowalniania ruchu obrotowego doszło do jakiejś zmiany, w wyniku której powstał szybki rozbłysk radiowy, wyjaśnia współautor badań Zorawar Wadiasingh z University of Maryland. Powierzchnia magnetara to ciało stałe, ale wnętrze, z powodu olbrzymiego ciśnienia, jest nadciekłe. Czasem może dojść do utraty synchronizacji ruchu pomiędzy zewnętrzną skorupą i nadciekłym wnętrzem, które może wówczas dostarczyć dodatkowej energii na zewnątrz. Autorzy badań sądzą, że tak się właśnie stało, a skutkiem tego był FBR. Naukowcy rozważają scenariusz, w którym doszło do takiej utraty synchronizacji, w wyniku czego w skorupie magnetara pojawiło się pęknięcie. Doszło do czegoś w rodzaju erupcji wulkanicznej, która uwolniła materiał z wnętrza obiektu. Uciekł on w przestrzeń kosmiczną, zmniejszając masę magnetara, co doprowadziło do spowolnienia jego ruchu obrotowego. To może wyjaśniać szybkie wyhamowanie ruchu. To jednak tyko spekulacje i wciąż nie wiadomo, czy w ten sposób da się wyjaśnić FRB. Bez wątpienia zaobserwowaliśmy coś istotnego dla zrozumienia natury szybkich rozbłysków radiowych. Jednak potrzebujemy znacznie więcej danych, by rozwiązać zagadkę, dodaje George Younes z NASA, którego zespół specjalizuje się w badaniu magnetarów. « powrót do artykułu
  3. Badacze z Cleveland Clinic powiązali zbyt wysoki poziom niacyny (witaminy B, witaminy PP) z chorobami układ krążenia. Doktor Stanley Hazen i jego zespół odkryli związek pomiędzy 4PY, produktem rozkładu nadmiarowej niacyny z chorobami serca. Podwyższony poziom 4PY we krwi jest silnie związany z udarami, zawałami i innymi problemami z układem krążenia. Podczas badań przedklinicznych naukowcy wykazali, że 4PY bezpośrednio wpływa na rozwój stanu zapalnego naczyń krwionośnych, co może z czasem prowadzić do rozwoju miażdżycy. Najbardziej ekscytującym elementem naszych badań jest odkrycie istotnej, a nieznanej wcześniej, drogi rozwoju chorób układu krążenia, wyjaśnia Hazen. Co więcej, możemy zmierzyć ten wpływ, co można wykorzystać do stworzenia odpowiednich testów. Odkrycie można wykorzystać również do zapobiegania rozwojowi chorób układu krążenia, dodaje. Niacyna powszechnie występuje w diecie zachodniej, a kilkadziesiąt krajów na świecie – w tym USA – nakazuje wzbogacanie niacyną takich produktów jak mąka czy płatki zbożowe. Ma to zapobiegać niedoborom tej witaminy. Okazało się jednak, że aż 25% osób, które brały udział w badaniach Hazena, ma zbyt wysoki poziom witaminy B3 i, co za tym idzie, 4PY, co może prowadzić do rozwoju chorób układu krążenia. Biorąc pod uwagę to odkrycie, należy zastanowić się, czy nadal należy dodawać niacynę do mąki czy płatków, stwierdza Hazen. Uczony porównuje nadmiar niacyny w organizmie do wody przelewającej się z przepełnionego pojemnika. Nasze ciało, by poradzić sobie z tym nadmiarem, wytwarza różne metabolity, w tym 4PY. Problemem też są coraz bardziej popularne suplementy. Witamina B3 jest chętnie przyjmowana, ze względu na swoje rzekome właściwości zapobiegające starzeniu się. Odkrycie Hazena wyjaśnia też, dlaczego niacyna nie jest już standardowym środkiem na obniżenie poziomu cholesterolu. W przeszłości była podstawowym lekiem na obniżenie poziomu LDL. Później okazało się, że jest mniej efektywna niż inne środki, została tez powiązana z różnymi skutkami ubocznymi i zwiększoną śmiertelnością. Wszystko wskazuje na to, że o ile witamina B3 obniża poziom cholesterolu – zatem ma korzystny wpływ na układ krążenia – to jej nadmierna ilość przynosi układowi krążenia więcej szkód niż pożytku. Naukowcy z Cleveland uważają, że konieczne jest przeprowadzenie badań nad długoterminowym wpływem podwyższonego poziomu 4PY na rozwój miażdżycy. Hazen i jego zespół prowadzą szeroko zakrojone badania, których celem jest identyfikowanie we krwi chemicznych sygnatur chorób serca. To oni ostrzegali w ubiegłym roku, że popularny słodzik może zwiększać ryzyko ataku serca i udaru, a przed trzema laty informowali, że bakterie w naszych jelitach zmieniają składniki czerwonego mięsa w związki szkodliwe dla zdrowia. « powrót do artykułu
  4. Astronomowie z Chile, Francji i Australii zidentyfikowali najjaśniejszy kwazar, a jednocześnie najszybciej rosnącą czarną dziurę i najjaśniejszy znany obiekt we wszechświecie. Kwazary to galaktyki z niezwykle jasnym źródłem promieniowania w centrum. Znajduje się tam supermasywna czarna dziura, która pochłania olbrzymie ilości materii. Część tej materii zamieniana jest w energię i w efekcie okolice czarnej dziury świecą tak jasno, że ich światło przyćmiewa całą galaktykę. Kwazary są jednym i z najjaśniejszych obiektów we wszechświecie. A ten właśnie zaobserwowany jest nie tylko wyjątkowo jasne, ale i zawiera wyjątkowo szybko rosnącą czarną dziurę. Odkryliśmy najszybciej rosnącą czarną dziurę. Ma ona masę 17 miliardów razy większą od masy Słońca, a każdego dnia pochłania materię o masie nieco większej niż masa Słońca, mówi główny autor badań Christian Wolf z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego (ANU). Kwazar J0529-4351 znajduje się w odległości 12 miliardów lat świetlnych od Ziemi. Wchłaniana przezeń materia emituje tyle energii, że obiekt jest 500 bilionów razy jaśniejszy od naszej gwiazdy. Całe to światło pochodzi z dysku akrecyjnego o średnicy 7 lat świetlnych, dodaje doktorant Samuel Lai z ANU. Zaskakująca jest nie tylko jasność kwazara i tempo przybierania na masie czarnej dziury, ale również fakt, że ten niezwykły obiekt został zauważony dopiero teraz. Znamy bowiem około miliona mniej imponujących kwazarów. Co więcej, obiekt ten widać już na wykonanych przed dekadami zdjęciach Europejskiego Obserwatorium Południowego (VLT). Dopiero teraz jednak rozpoznano w nim kwazar. Kwazarów szuka się na olbrzymich obszarach nieboskłonu. Obserwacje takie przynoszą olbrzymią ilość danych, których człowiek nie jest w stanie przeanalizować. Dlatego analizą zajmują się modele oparte na maszynowym uczeniu się. Te jednak są trenowane na dostępnych danych. Jeśli zatem kwazar jest znacznie jaśniejszy niż znane wcześniej obiekty tego typu, automat może uznać, że ma do czynienia nie z kwazarem, a z niezbyt odległą od Ziemi gwiazdą. I to właśnie stało się w przypadku J0529-4351. Oprogramowanie analizujące dane z satelity Gaia uznało, że obiekt ten jest zbyt jasny jak na kwazar i zaproponowało sklasyfikowanie go jako gwiazdy. W ubiegłym roku obiektowi przyjrzeli się naukowcy z Australii, wykorzystując do obserwacji 2,3-metrowy teleskop w Siding Spring Observatory. Stwierdzili wówczas, że to kwazar, a nie gwiazda. Jednak określenie jego parametrów wymagało użycia większego teleskopu. Wykorzystali więc spektrograf zainstalowany na należącym do ESO Very Large Telescope. Dopiero wówczas dowiedzieli się, z jak wyjątkowym obiektem mają do czynienia. Badacze z niecierpliwością czekają na ukończenie rozbudowy VLT o instrument GRAVITY+, który będzie precyzyjnie badał masę czarnych dziur. A budowany od 2017 roku największy na Ziemi teleskop optyczny Extremely Large Telescope (ELT), który ma ruszyć w 2028 roku, będzie w stanie identyfikować kolejne odległe supermasywne czarne dziury. Warto tutaj przypomnieć, że kilka lat temu NASA i ESA ogłosiły, że Teleskop Hubble'a odkrył kwazar 600 bilionów razy jaśniejszy od Słońca. Okazało się jednak, że jego jasność została powiększona w wyniku soczewkowania grawitacyjnego i w rzeczywistości obiekt ten jest jaśniejszy od Słońca „zaledwie” 11 bilionów razy. « powrót do artykułu
  5. W 1931 roku we włoskich Alpach w formacji skalnej sprzed około 247 milionów lat znaleziono skamieniałego płaza. Tym, co przyciągnęło uwagę naukowców były ślady tkanek miękkich, zachowane w postaci obrysu ciała. Znalezisko stało się znane w kręgach naukowych, zwierzę zakwalifikowano jako Tridentinosaurus antiquus z grupy Pronorosauria i uznano je za ważny element zrozumienia wczesnej ewolucji płazów. Teraz okazało się, że ta ważna skamieniałość – przechowywana w Museo della Natura e dell'Uomo na Uniwersytecie w Padwie – to w znacznej mierze falsyfikat. To, co uważano za ślad zachowanej skóry było niejednokrotnie przywoływane w książkach i artykułach naukowych, nigdy jednak „skóry” szczegółowo nie zbadano. Jej wygląd wskazywał na nietypowy sposób zachowania skamieniałości, co powodowało problemy z klasyfikacją i określeniem wieku. Tkanki miękkie rzadko się zachowują, jednak gdy znajdujemy skamieniałość z ich śladami, możemy poznać wiele istotnych informacji na temat zwierzęcia – jego barwę, anatomię wewnętrzną, fizjologię, mów doktor Valentina Rossi z University College Cork, której zespół ujawnił fałszerstwo. Skamieniałość była już wcześniej badana m.in. za pomocą fotografii w ultrafiolecie. Zauważono wówczas, że cały okaz został pokryty jakąś substancją. Nie było w tym nic dziwnego, gdyż w przeszłości standardowo pokrywano podobne skamieniałości werniksem czy lakierem, by go lepiej zachować. Czasami robi się to nawet obecnie. Zespół doktor Rossi wykorzystał cały szereg nowoczesnych technik do zbadania Tridentinosaurus antiquus: fotografię i modelowanie 3D, skaningową mikroskopię elektronową, dyfrakcję rentgenowską czy spektroskopię ATR-FTIR. Okazało się, że ktoś dopuścił się sfałszowania prawdziwej skamieniałości. Cała rzekomo zachowana skóra to farba. Prawdziwe są skamieniałe – niestety słabo zachowane – kości kończyn tylnych, szczególnie kości udowe. Nowe analizy wykazały też obecność autentycznych osteodermów, płytek kostnych, pokrywających grzbiet zwierzęcia. Wyjątkowy stan zachowania Tridentinosaurusa od dekad był zagadką dla ekspertów. Teraz wszystko jest jasne. To, co uważano za skórę, to po prostu farba, mówi współautorka badań, profesor Evelyn Kustatscher. « powrót do artykułu
  6. Podróż do tajemniczego świata ludzkich zmysłów Zapach porannej kawy, dźwięki ulubionej piosenki, miękki koc otulający ramiona… Rejestrujemy otaczający nas świat i nawet nie zwracamy na to uwagi. A co jeśli nasze zmysły nas zwodzą? Mogłoby się okazać, że kawa ma przykry zapach, piosenka to sekwencja kolorów, a dotyk materiału niemal pali skórę. 1) Do czego zdolne są dzieci, które nie czują bólu? 2) Jak nie oszaleć, kiedy słyszy się nawet ruch gałek ocznych? 3) Dlaczego bliskie osoby nagle widzimy jako zombie? Z takimi problemami do doktora Guya Leschzinera zgłaszają się ludzie z całego świata. Przez pryzmat niecodziennych, nierzadko tajemniczych, chorób swoich pacjentów uznany neurolog pokazuje, jak działają zmysły i co się dzieje, kiedy ich praca zostaje zaburzona. Udowadnia, jak bardzo nasze odbieranie rzeczywistości jest uzależnione od mózgu. Premiera książki „Kobieta, która widziała zombie” Guya Leschzinera wydawnictwa Znak Literanova miała miejsce 24.01.2024. Guy Leschziner – profesor neurologii i medycyny snu w Instytucie Psychiatrii, Psychologii i Neuronauki w King's College London. Pracuje jako neurolog na Oddziale Neurologii i Centrum Zaburzeń Snu w Guy's Hospital i St Thomas' Hospital, a także w London Bridge Hospital, Cromwell Hospital i One Welbeck. W kręgu jego zainteresowań badawczych są zaburzenia snu, epilepsja, choroba Alzheimera oraz choroba Parkinsona.
  7. Państwo osmańskie powstało pod koniec XIII wieku, do Europy wkroczyło w drugiej połowie XIV wieku, a sto lat później zakończyło tysiącletnie dzieje Cesarstwa wschodniorzymskiego, znanego obecnie jako Cesarstwo Bizantyńskie. Ono zaś było kontynuatorem jeszcze starszego państwa, którego początki datujemy na rok 753 p.n.e. Imperium Osmańskie było państwem wielonarodowym, w którym rządził nie tylko żywioł turecki. Wielu sułtanów miało pochodzenie greckie, albańskie czy serbskie. Było wśród nich dwóch, których korzeni możemy szukać na terenie dawnej Rzeczypospolitej. Pierwszym z nich był Selim II, zwany Blondynem, to po matce, oraz Pijakiem czy też Opojem – to po zamiłowaniach. Selim najwyraźniej miał pecha. Był synem Sulejmana Wspaniałego, jednego z największych władców Imperium Osmańskiego. Jasnym więc było, że jego rządy będą porównywane z panowaniem Sulejmana. Jego matką była 4. żona Sulejmana, Hürrem Sultan, lepiej nam znana jako Roksolana. To właśnie dzięki niej wspominamy o Selimie. Roksolana pochodziło bowiem z terenu Królestwa Polskiego. Prawdopodobnie była Rusinką (Ukrainką) porwaną w I lub II dekadzie XVI wieku podczas tatarskich najazdów na Rohatyń. Niektóre źródła podają, że nazywała się Aleksandra Lisowska. Jej przydomek Roksolana pochodzi prawdopodobnie od jej rusińskiego pochodzenia. Tatarzy zabrali dziewczynkę do Konstantynopola, gdzie została sprzedana na targu niewolników. Trafiła do haremu, zrobiła wielką karierę i została żoną Sulejmana Wspaniałego. Wróćmy jednak do Selima. Przyszły sułtan urodził się w 1524 roku i nie wydaje się, by był zainteresowany władzą. Nie miał zresztą wielkich szans na objęcie tronu. Tak się jednak złożyło, że wszyscy jego bracia poumierali – w różnych okolicznościach – jeszcze za życia Sulejmana. Gdy więc jego wielki ojciec zmarł w 1566 roku Selim bez większych problemów objął tron. Czas jego rządów to okres pokoju i umocnienia władzy Imperium Osmańskiego nad basenem Morza Śródziemnego, jednak główna w tym zasługa wielkiego wezyra Mehmeda Sokollu, który sprawował władzę w imieniu Selima. To w tym czasie rozpoczął się okres stopniowej utraty władzy przez sułtanów. Selim wolał się bowiem bawić niż rządzić. A w zabawie pomagało mu wino. Co prawda inni osmańscy władcy również nie stronili od alkoholu, jednak Selim II się wyróżniał. A tym bardziej wyróżniał się na tle swojego ojca. Sulejman za młodu pijał wino, jednak z czasem zaczął regularnie chodzić w piątki do meczetu, przestał słuchać muzyki oraz pić alkohol. W końcu w 1555 roku, jako pierwszy osmański sułtan, zakazał sprzedaży alkoholu. Tawerny zamknięto lub zniszczono, przybywające do Konstantynopola statki z winem spalono. Miłośnicy alkoholu zeszli do podziemia. Selim ojca nie przypominał. Francuski dyplomata Philippe du Fresne-Canay, który w Konstantynopolu spędził trzy miesiące w roku 1573 wspominał, że w tym czasie sułtan wybrał się do meczetu dwukrotnie. Zbyt pobożny więc nie był i widać to było w jego trybie życia. Zniósł zakaz handlu alkoholem. Najbardziej zyskał na tym zaufany doradca jego i jego ojca sefardyjski żyd z Portugalii bankier Joseph Nasi. To niezwykle interesująca postać, zręczny biznesmen i dyplomata. Nasi otrzymał od sułtana monopol import wina. Zresztą to prawdopodobnie on zapoznał Selima z tym trunkiem. Sułtan nie pogardził też czymś mocniejszym. Ambasador Wenecji informował, że każdego ranka Selim wypijał pół karafki destylowanego alkoholu, a przy stole potrafił spędzić trzy dni i trzy noce. Władca tak lubił dobrą zabawę, że miał ponoć mawiać myślę jedynie o dzisiejszych przyjemnościach, o jutro nie dbam.  Jego zamiłowanie do alkoholu znane było za granicą. Wśród ludu Italii krążyły piosenki, w których władcę budzącego grozę Imperium opisywano jako pijaka w karmazynowych ciuchach. O pijaństwie władcy pisali też muzułmanie. A mieszkańcy Stambułu jeszcze w XIX wieku wspominali o Selimie Pijaku. Historycy nie wykluczają, że to zamiłowanie do trunków przyczyniło się do przedwczesnej śmierci Selima. Zmarł on w wieku zaledwie 50 lat, a przyczyną śmierci miało być uderzenie głową o posadzkę w łaźni. Pijany Selim podobno pośliznął się, goniąc jedną z nałożnic. Kilkadziesiąt lat po śmierci Pijaka urodził się kolejny z „polskich” sułtanów, Mehmet IV zwany Myśliwym. W jego przypadku rodzinne związki z Polską są bardziej wątpliwe niż u Selima. Jednak to za jego rządów miał miejsce najbardziej znany epizod historii kontaktów Polski z Imperium Osmańskim, bitwa pod Wiedniem. Mehmet przyszedł na świat w 1642 roku. Jego matka, Turhan Hatice, najprawdopodobniej również pochodziła z terenów dzisiejszej Ukrainy. Nie wiemy jednak, czy gdy została porwana przez Tatarów tereny te wchodziły w skład Rzeczpospolitej. Mehmet nie miał okazji pójść w ślady Selima. Na tron wstąpił w wieku sześciu lat, po tym, jak jego umysłowo chory ojciec został obalony i wkrótce uduszony. W imieniu małoletniego rządzili dowódcy janczarów, wezyrowie oraz babka, a po jej zamordowaniu matka, która okazała się jedną z najważniejszych władczyń Osmanów. Mehmet miał stać się, po Sulejmanie Wspaniałym, najdłużej zasiadającym na tronie sułtanem. Jednak rządził już po Selimie, a – jak wspomnieliśmy – od czasów Opoja sułtanowie mieli coraz mniej władzy. Za czasów Mehmeda doszło do wielkiego pożaru w stolicy (1660), w którym mogło zginąć nawet 40 000 mieszkańców. Ulemowie ogłosili, że to kara za nieprzestrzegania zasad islamu, nadużycia ze strony janczarów oraz obecność niewiernych w dzielnicach muzułmańskich. Szybko więc zakazano sprzedaży wina w dzielnicach muzułmańskich, następnie zakaz rozszerzono na każdą dzielnicę, w której znajdował się meczet, w końcu zaś zakazano picia alkoholu każdemu mieszkańcowi w każdej miejscowości z meczetem. Młodego sułtana nie interesował jednak alkohol, a polowania, co przyniosło mu przydomek Myśliwy. Jego panowanie przypadło na tzw. okres Köprülü, kiedy to Imperium rządzili wpływowi wezyrowie z albańskiej rodziny Köprülü. Jednym z nich był znany dobrze w Polsce wielki wezyr Kara Mustafa. Początek dynastii wezyrów Köprülü przypada właśnie na okres rządów Myśliwego. Ambitni i zręczni politycy oraz wojskowi próbowali wzmacniać Imperium, głównie za pomocą podbojów. Mehmed brał udział w wyprawach wojennych przeciwko Austrii (1663) i Polsce (1672), jednak interesował się nie samą wojaczką, ale... poszukiwaniem terenów łowieckich. Sułtan sprzeciwiał się też planom zdobycia Wiednia przez Kara Mustafę, jednak miał niewiele do powiedzenia. Jak wiemy, to Mehmed miał rację. Pokonany pod Wiedniem wielki wezyr został z rozkazu Mehmeda uduszony. Po klęsce pod Wiedniem (1683) armie tureckie wycofały się na teren Węgier. Podczas rozpoczętej wieloletniej wojny Imperium coraz bardziej słabło, ponosząc kolejne klęski. W 1687 roku po drugiej bitwie pod Mohaczem armia turecka poszła w kompletną rozsypkę, została porzucona przez własnych dowódców, w tym wielkiego wezyra. Sułtan kazał dezertera zabić, powołał nowego wezyra, a ten zdecydował o detronizacji Mehmeda IV i powołaniu na tron jego brata, Sulejmana II. Mehmed został osadzony w areszcie domowym i zmarł w 1693 roku. Na tronie zasiadał zaś w latach 1648–1687. « powrót do artykułu
  8. Jeśli grawastary istnieją, to dla obserwatora z zewnątrz wyglądają jak czarne dziury, przypominają naukowcy z Uniwersytetu Johanna Wolfganga Goethego we Frankfurcie nad Menem. Dwóch tamtejszych fizyków-teoretyków zaproponowało nowe rozwiązanie równań ogólnej teorii względności Einsteina. Zgodnie z ich pomysłem grawastary mogą przyjmować postać matrioszki, z jednym grawastarem ukrytym wewnątrz drugiego. Wnętrze czarnych dziur to dla fizyki nieprzenikniona zagadka. W 1916 roku Karl Schwarzschild zaproponował rozwiązanie równań ogólnej teorii względności, zgodnie z którym w centrum czarnej dziurze istnieje osobliwość, punkt, gdzie nie istnieją czas ani przestrzeń i gdzie dochodzi do unieważnienia wszystkich praw fizyki. Propozycja Schwarzschilda i wynikające z niej konsekwencje – na przykład niemożność wydostania się informacji z czarnej dziury – była tak, nomen omen, osobliwa, że przez dziesięciolecia znana była wyłącznie w gronie teoretyków. Na popularności zyskała wraz z odkryciem pierwszej czarnej dziury w 1971 roku. Kilka dziesięcioleci później odkryto też czarną dziurę w centrum naszej galaktyki. W 2001 roku Paweł Mazur i Emil Mottola zaproponowali nowe rozwiązanie równań Einsteina. Miały nim być grawastary. Mają one  kilka zalet w porównaniu z czarnymi dziurami. Z jednaj strony mają podobną do nich wielkość i masę, wywierając na otoczenie równie potężny wpływ grawitacyjny. Jednak w przeciwieństwie do czarnych dziur grawastary nie posiadają budzącego spory wśród fizyków horyzontu zdarzeń, granicy którą nie może nic przekroczyć, nie mają też osobliwości. Zamiast tego w centrum grawastara znajduje się ciemna energia, wywierająca potężne ujemne ciśnienie kompresujące grawastar. Ponadto, znowu w przeciwieństwie do czarnych dziur, grawastary posiadają niezwykle cienką materialną powierzchnię. Jej grubość dąży do zera. Teraz Daniel Jampolski i profesor Luciano Rezzolla z Uniwersytetu we Frankfurcie nad Menem zaprezentowali rozwiązanie równań Einsteina, które opisuje grawastar wewnątrz grawastara. Taki hipotetyczny obiekt nazwali „nestarem”, od angielskiego słowa „nested” (wchodzący jeden w drugi). Jampoloski wpadł na rozwiązanie podczas pisania pracy licencjackiej pod kierunkiem profesora Rezzolli. Nestar przypomina matrioszkę. Nasze rozwiązanie równań Einsteina pozwala na istnienie całej serii grawastarów wewnątrz innych grawastarów. Nestary mają też nieco grubszą powierzchnię niż grawastary. Dlatego też łatwiej przyjąć istnienie takiego obiektu. To wspaniałe, że nawet 100 lat po tym, jak Schwarzschild zaproponował pierwsze rozwiązanie równań ogólnej teorii względności, można wciąż znajdować nowe rozwiązania. To tak, jakby znaleźć złotą monetę przy ścieżce, którą wcześniej chodziło wiele osób. Niestety, wciąż nie wiemy, w jaki sposób grawastary mogłyby powstawać. Jeśli nawet jednak nestary nie istnieją, badanie ich matematycznych podstaw pozwoli nam lepiej zrozumieć czarne dziury, wyjaśnia Rezzolla. « powrót do artykułu
  9. W pobliżu Tel Megiddo w Izraelu znaleziono pozostałości koszar Legio VI Ferrata (Legion VI Pancerny). Jednostka, powołana  przez Juliusza Cezara, brała udział w wojnach domowych Republiki, bitwie pod Akcjum, walczyła z Partami, jej żołnierze zdobywali stolicę Decebala, uczestniczyli w wojnie żydowskiej i walczyli z powstańcami Bar Kochby. Teraz archeolodzy pracują w miejscu, które przez około 180 lat (117/120 – ok. 300) stanowiło bazę dla ponad 5000 rzymskich żołnierzy, mówi dyrektor wykopalisk doktor Yotam Tepper. Koszary miały długość 550 i szerokość 350 metrów. W ich centrum krzyżowały się dwie główne drogi, a przy skrzyżowaniu wzniesiono budynki dowództwa. Od tego miejsca, wzdłuż dróg,  mierzono odległości do najważniejszych miast na północy kraju i wzniesiono tam kamienie milowe. Starożytne budynki nie zachowały się. Kamienie, z których zostały wzniesione, wykorzystano w okresie bizantyjskim i islamskim do postawienia nowych budowli, wyjaśnia Tepper. Uczony przyznaje, że w odkryciu koszar nie ma niczego przypadkowego.  W ciągu ostatniej dekady niejednokrotnie prowadzono badania, które wskazywały na istnienie tutaj starożytnej bazy wojskowej. Teraz nadszedł czas na rozszerzenie zakresu prac w związku z planowaną rozbudową drogi nr 66. Wstępne badania pokazywały, że całe koszary oraz otaczająca je infrastruktura znajdują się pod polami uprawnymi należącymi do kibucu Megiddo. Odkrycie, mimo że spodziewane, jest wyjątkowe. Z terenu Izraela znane są pozostałości po miejscach stacjonowania rzymskich wojsk, jednak były to albo tymczasowe obozy zakładane na potrzeby prowadzenia oblężenia lub miejsca stacjonowania jednostek pomocniczych. Tutaj zaś mamy stałe koszary całego legionu. To pierwsze takie miejsce w Izraelu. Ze źródeł historycznych wiemy, że w Jerozolimie istniały też koszary Legionu X Fratensis, jednak nie zostały jeszcze odnalezione. Podczas trwających właśnie wykopalisk odkryto pozostałości principia czyli kwatery głównej legionu. Znaleziono monety, części broni, fragmenty ceramiki i szkła oraz olbrzymią liczbę dachówek. Niektóre z nich noszą pieczęcie Legionu VI. Dachówki były wykorzystywane przez Rzymian nie tylko na dachach. Służyły również do wykładania podłóg i ścian. « powrót do artykułu
  10. W danych zebranych przez Stratospheric Observatory for Infrared Astronomy (SOFIA) zidentyfikowano pierwsze molekuły wody znalezione na powierzchni asteroidy. Odkrycia dokonali naukowcy z Southwest Research Institute (SwRI), którzy przyjrzeli się czterem bogatym w krzemiany asteroidom. Na dwóch z nich zauważyli sygnaturę w średnim zakresie podczerwieni, która świadczy o obecności molekuł wody. Asteroidy są pozostałością po tworzeniu się planet, więc ich skład zależy od tego, w którym miejscu Układu Słonecznego powstały. Szczególnie interesuje nas obecność wody na asteroidach, gdyż chcemy dowiedzieć się, skąd wzięła się woda na Ziemi, mówi doktor Anicia Arredondo. Uczona wraz z zespołem wykorzystała doświadczenia wcześniejszych badaczy, którzy użyli SOFIA do wykrycia molekuł wody w jednym z kraterów Księżyca. Pomyśleliśmy, że można użyć SOFII do poszukania sygnatur molekularnej wody na innych ciałach niebieskich, wyjaśnia Arredondo. Już wcześniej narzędzie to zostało wykorzystane do badań Księżyca i asteroid, dostarczając informacji o obecności wodoru. Jednak wówczas eksperci nie byli w stanie jednoznacznie określić, czy mają do czynienia z molekułami wody czy grupą hydroksylową (OH). Teraz udało się rozwiązać zagadkę. Ślady wody jednoznacznie odkryto na asteroidach Iris i Massalia. Biorąc pod uwagę siłę sygnału, możemy stwierdzić, że jest jej tam tyle, co w księżycowym gruncie, do którego dociera światło słoneczne, cieszy się Arredondo. Dane z dwóch pozostałych badanych asteroid, Parthenope i Melpomeny, były zbyt niejednoznaczne, by wyciągnąć wnioski o obecności wody. Najprawdopodobniej instrumenty SOFII nie są wystarczająco czułe, by w wielu wypadkach wykryć sygnatury molekuł wody. Jednak naukowcy wpadali na pomysł, by wykorzystać Teleskop Webba do poszukiwania wody na asteroidach. Zespół Arredondo przeprowadził już wstępne badania dwóch asteroid i zarezerwował sobie Webba do zbadania kolejnych 30 tego typu obiektów. Nasze badania pozwolą nam lepiej rozumieć kwestie związane z dystrybucją wody w Układzie Słonecznym, mówi uczona. Z pełnym opisem badań można zapoznać się w artykule Detection of Molecular H2O on Nominally Anhydrous Asteroids. « powrót do artykułu
  11. Philips Hue to inteligentny system oświetlenia, który potrafi odmienić Twój dom, tworząc w nim wyjątkową atmosferę i podnosząc komfort życia. System składa się z żarówek LED, lamp oraz sterowników, które można ze sobą łączyć i konfigurować za pomocą aplikacji mobilnej. Dzięki temu zyskujesz pełną kontrolę nad oświetleniem w swoim domu, dostosowując je do swoich potrzeb i preferencji. Philips Hue: Twój dom w nowej odsłonie Philips Hue pozwala na tworzenie różnorodnych scenariuszy oświetleniowych, które dopasują się do każdej sytuacji. Możesz z łatwością stworzyć relaksującą atmosferę do odpoczynku, pobudzające światło do pracy lub nastrojowe oświetlenie na romantyczną kolację. System oferuje również szeroką gamę kolorów, którymi możesz upiększyć swoje wnętrza, nadając im niepowtarzalny charakter. Oprócz walorów estetycznych, Philips Hue oferuje również szereg praktycznych funkcji. System może automatycznie włączać i wyłączać światło o określonych godzinach, symulować Twoją obecność podczas wakacji lub budzić Cię delikatnym światłem o poranku. Możesz również sterować oświetleniem za pomocą głosu, wykorzystując kompatybilnych z systemem asystentów głosowych, takie jak Amazon Alexa, Google Assistant czy Siri. Jak kształtować atmosferę z Philips Hue? Oświetlenie odgrywa kluczową rolę w kreowaniu atmosfery w każdym wnętrzu. Philips Hue wychodzi naprzeciw tym potrzebom, oferując inteligentny system oświetlenia, który pozwala na dostosowanie światła do Twoich potrzeb i preferencji. Więcej na ten temat znajdziesz na: https://www.mediaexpert.pl/dom/inteligentny-dom/lampy/philips. Wykorzystaj ciepłe, stonowane światła, aby stworzyć przytulną atmosferę sprzyjającą relaksowi. Przygaszone światło świec lub ciepłe barwy żarówek LED pomogą Ci się wyciszyć i odprężyć po ciężkim dniu. Stosując jaśniejsze, bardziej neutralne barwy, możesz stworzyć optymalne warunki do pracy lub nauki. Jasne światło o temperaturze barwowej 4000K i wyższej pobudza koncentrację, i zwiększa wydajność. Nastrojowe oświetlenie na romantyczną kolację możesz stworzyć wybierając delikatne i ciepłe światło. Czerwone lub fioletowe barwy mogą dodać wnętrzu namiętności, a przygaszone światło świec stworzy intymną atmosferę. Zyskaj energię przez oświetlenie do zabawy wykorzystując dynamiczne, kolorowe i imprezowe światła. Możesz tworzyć pulsujące lub zmieniające się kolory, aby nadać wnętrzu energetycznego klimatu. Z Philips Hue możesz stworzyć idealną atmosferę do każdego rodzaju aktywności. Możliwości są nieograniczone. Więcej niż atmosfera Philips Hue to nie tylko inteligentne oświetlenie, ale również inwestycja w komfort i bezpieczeństwo Twojego domu. System możesz ustawić w zależności od swoich potrzeb na wyjazdy, aby zapobiegać różnym wydarzeniom, takim jak włamanie w trakcie nieobecności. Możesz także ułatwiać poruszanie się po domu w nocy, automatycznie zapalając światło na Twojej drodze. Jeśli szukasz sposobu na to, aby Twój dom stał się bardziej komfortowy, stylowy i bezpieczny, Philips Hue jest idealnym rozwiązaniem dla Ciebie. System jest łatwy w instalacji i konfiguracji, a jego bogate możliwości i szeroka gama funkcji sprawiają, że jest to doskonały wybór dla każdego, kto chce w pełni wykorzystać potencjał inteligentnego oświetlenia. Philips Hue oferuje szeroką gamę produktów oświetleniowych, w tym: żarówki LED w różnych kształtach i rozmiarach. lampy sufitowe, ścienne i stołowe. taśmy LED. oświetlenie zewnętrzne. Dzięki temu możesz z łatwością znaleźć produkty idealnie dopasowane do Twoich potrzeb i preferencji. « powrót do artykułu
  12. Odkurzacz piorący to wielofunkcyjne urządzenie, które zmienia oblicze codziennego sprzątania, łącząc tradycyjne odkurzanie z mokrym czyszczeniem. Jest idealne do usuwania brudu, plam i alergenów z dywanów, wykładzin, twardych podłóg i tapicerki. Dzięki tej innowacyjnej technologii, sprzątanie staje się szybsze, efektywniejsze i mniej żmudne, oferując wyższy standard czystości przy minimalnym wysiłku. Zasada działania odkurzacza piorącego Odkurzacz piorący działa na zasadzie połączenia funkcji tradycyjnego odkurzania z możliwością mycia i czyszczenia dywanów oraz tapicerki, oferując kompleksowe rozwiązanie do utrzymania czystości w domu. W pierwszej fazie, urządzenie rozprowadza wodę zmieszaną z detergentem bezpośrednio na czyszczoną powierzchnię, dzięki czemu nawet głęboko osadzony brud i plamy zostają skutecznie zmiękczone i rozpuszczone. Następnie, za pomocą wbudowanych szczotek lub dysz, odkurzacz intensywnie szczotkuje materiał, docierając do wszystkich zabrudzeń. Kluczowym aspektem działania odkurzacza piorącego jest jego zdolność do zasysania użytej brudnej wody wraz z rozpuszczonym brudem i plamami. Mechanizm ssący urządzenia jest na tyle mocny, że potrafi wyeliminować większość wilgoci z czyszczonej powierzchni, co znacząco skraca czas schnięcia i minimalizuje ryzyko powstawania pleśni czy nieprzyjemnych zapachów. Dzięki temu odkurzacz piorący nie tylko skutecznie czyści, ale również odświeża i przywraca estetyczny wygląd tkaninom i dywanom, zapewniając zdrowsze i bardziej higieniczne środowisko w domu. Główne komponenty odkurzacza piorącego Główne komponenty odkurzacza piorącego odgrywają kluczową rolę w jego funkcjonowaniu, umożliwiając skuteczne czyszczenie i odświeżanie powierzchni. Do najważniejszych elementów należy: Zbiornik na wodę czystą – służy do przechowywania wody połączonej z detergentem, która jest następnie aplikowana na czyszczone powierzchnie. Jego pojemność decyduje o czasie pracy odkurzacza bez konieczności uzupełniania płynu. Zbiornik na brudną wodę – zbiera wodę wraz z rozpuszczonym brudem i plamami zasysaną z czyszczonych powierzchni. Oddzielenie brudnej wody od czystej jest kluczowe dla higieny i efektywności procesu czyszczenia. Szczotki i dysze – te elementy bezpośrednio kontaktują się z czyszczoną powierzchnią, umożliwiając usunięcie brudu. Szczotki mechanicznie usuwają zanieczyszczenia, podczas gdy dysze aplikują wodę z detergentem i zasysają brudną wodę. Inne akcesoria – wiele odkurzaczy piorących jest wyposażonych w dodatkowe narzędzia, takie jak dysze do tapicerki, narzędzia do czyszczenia szczelin czy specjalne szczotki do delikatnych powierzchni. Pozwalają one na dostosowanie procesu czyszczenia do konkretnych potrzeb i typów powierzchni. Zalety używania odkurzacza piorącego Używanie odkurzacza piorącego przynosi szereg korzyści, które znacznie ułatwiają codzienne obowiązki domowe, jednocześnie podnosząc standardy higieny i estetyki w domowym zaciszu. Główne zalety to: Oszczędność czasu: Odkurzacz piorący łączy kilka etapów sprzątania w jedną czynność, dzięki czemu proces czyszczenia jest szybszy i bardziej efektywny. Skuteczność w usuwaniu plam i zapachów: Zaawansowane technologie stosowane w odkurzaczach piorących pozwalają na dogłębne czyszczenie, usuwając nawet najtrudniejsze plamy i nieprzyjemne zapachy, co jest trudne do osiągnięcia przy użyciu tradycyjnych metod. Poprawa higieny domu: Odkurzacze piorące są w stanie usunąć z powierzchni nie tylko brud, ale również alergeny i bakterie, co przyczynia się do znaczącej poprawy jakości powietrza i ogólnej higieny. Jaki odkurzacz piorący jest najlepszy? Na rynku dostępna jest szeroka gama modeli odkurzaczy piorących, co pozwala dopasować urządzenie do indywidualnych potrzeb i specyfiki sprzątanych powierzchni. Na przykład, model Karcher SE 5.100 należy do serii domowej i oferuje funkcje prania oraz odkurzania, co czyni go idealnym wyborem do użytku domowego. Należy pamiętać, że nie każde urządzenie posiada tę funkcje. Z kolei Karcher Puzzi 10/1 to urządzenie z serii profesjonalnej, przeznaczone wyłącznie do prania, ale cechujące się wyjątkową wydajnością i przeznaczone do intensywnej pracy. Posiada ono większe zbiorniki na wodę czystą i brudną, co sprawia, że jest doskonałym rozwiązaniem dla firm sprzątających, hoteli, czy też innych dużych obiektów wymagających regularnego i skutecznego czyszczenia. Ile kosztuje odkurzacz piorący? Cena odkurzacza piorącego zależy od wielu czynników, w tym od marki, modelu, funkcji, jakie oferuje, oraz od jego przeznaczenia – czy jest to urządzenie do użytku domowego, czy profesjonalnego. Modele domowe, które są zaprojektowane do regularnego, ale nie tak intensywnego użytkowania, jak w przypadku urządzeń profesjonalnych, można już kupić za trochę ponad tysiąc złotych. Te podstawowe wersje są idealne do codziennego utrzymania czystości w domach i mieszkaniach, oferując dobry stosunek jakości do ceny. Z kolei odkurzacze piorące przeznaczone do ciągłej, profesjonalnej pracy charakteryzują się wyższymi cenami, które odzwierciedlają ich zaawansowanie technologiczne, wytrzymałość oraz dodatkowe funkcje ułatwiające intensywne użytkowanie. Ceny tych modeli zaczynają się od około 2 tysięcy złotych i mogą sięgać nawet 4 tysięcy złotych. Urządzenia te są szczególnie polecane firmom sprzątającym, hotelom czy instytucjom, które wymagają niezawodnych i efektywnych rozwiązań do utrzymania wysokiego poziomu czystości na dużych powierzchniach. Tutaj można zobaczyć cały przekrój cen wszystkich model odkurzaczy piorących, od domówki po wersje najbardziej zaawansowane: https://myjki.com/13-odkurzacze-piorace-i-wodne Porady dotyczące efektywnego użytkowania Aby zmaksymalizować skuteczność i przedłużyć żywotność odkurzacza piorącego, warto stosować się do kilku praktycznych wskazówek: Efektywne korzystanie: Dobór odpowiedniego detergentu: Używaj tylko środków czyszczących rekomendowanych przez producenta odkurzacza. Nieodpowiednie detergenty mogą nie tylko zmniejszyć skuteczność czyszczenia, ale też uszkodzić urządzenie. Regularne opróżnianie zbiorników: Pamiętaj o opróżnianiu zbiornika na brudną wodę oraz uzupełnianiu zbiornika na wodę czystą przed każdym użyciem, aby zapewnić optymalną efektywność pracy. Wstępne odkurzanie: Przed użyciem odkurzacza piorącego warto odkurzyć powierzchnię tradycyjnym odkurzaczem, aby usunąć luźny brud i kurz. To zwiększy efektywność mokrego czyszczenia. Wyjątkiem są odkurzacze które posiadają obie funkcje (wyżej w artykule, wymieniliśmy taki model, jak odkurzacz uniwersalny Karcher SE 5.100). Test na niewidocznej powierzchni: Przed pierwszym użyciem na nowej powierzchni, przetestuj działanie odkurzacza na mało widocznym obszarze, aby upewnić się, że nie uszkodzi materiału. Konserwacja i pielęgnacja: Czyszczenie po każdym użyciu: Po każdym użyciu odkurzacza należy dokładnie wyczyścić zbiorniki na wodę, dysze oraz szczotki, aby zapobiec gromadzeniu się brudu i bakterii. Kontrola filtrów: Regularnie sprawdzaj i czyść filtry w odkurzaczu. Zatłuszczone lub zanieczyszczone filtry mogą wpływać na moc ssania i ogólną wydajność urządzenia. Przechowywanie w odpowiednich warunkach: Po czyszczeniu i wysuszeniu wszystkich komponentów, przechowuj odkurzacz w suchym miejscu, z dala od bezpośredniego działania słońca. Regularne serwisowanie: Nie zapominaj o regularnym serwisowaniu urządzenia zgodnie z zaleceniami producenta. Profesjonalne przeglądy mogą zapobiec poważnym awariom i przedłużyć żywotność odkurzacza. Stosując się do powyższych porad, możesz nie tylko zwiększyć efektywność czyszczenia realizowaną przez odkurzacz piorący, ale również zapewnić jego długotrwałe i bezproblemowe użytkowanie. « powrót do artykułu
  13. Zespół profesora Todda Surovella z University of Wyoming znalazł najstarszy koralik znany z terenu obu Ameryk. Zabytek, którego wiek naukowcy oceniają na 12 940 lat, odkryto na stanowisku La Prele Mammoth. To miejsce, w którym znaleziono resztki szkieletu młodego mamuta oraz obozowiska z czasów, gdy zwierzę zmarło. Nie wiadomo, czy zostało ono upolowane przez ludzi, czy też znaleźli oni jego zwłoki. Naukowcom udało się pobrać kolagen z koralika i przeprowadzić badania zooarcheologiczne. Dowiedzieli się, że wykonano go z kości odcinka metapodialnego (u ludzi są to kości śródręcza i śródstopia) lub bezpośrednio z nimi sąsiadujących kości palców zająca. To jednocześnie pierwszy dowód, że w okresie kultury Clovis – uważanej niegdyś za pierwszą kulturę Ameryk – wykorzystywano kości zajęcy. Koralik ma około 7 milimetrów długości, a średnica otworu wynosi średnio 1,6 milimetra. Badacze rozważali możliwość, że taki kształt fragmentu kości powstał przypadkiem, w wyniku działania mięsożernego zwierzęcia. Jednak wykluczono taką możliwość, gdyż na stanowisku znaleziono niewiele śladów świadczących o obecności mięsożerców, a koralik znaleziono w odległości 1 metra od wielu innych śladów ludzkiej bytności. Ponadto na zewnętrznej stronie koralika znaleziono ślady świadczące o celowej obróbce przez ludzi, czy to za pomocą kamienia czy zębów. « powrót do artykułu
  14. Przed dwoma tygodniami na pokładzie pojazdu Cygnus firmy Norhtrop Grumman, który poleciał na Międzynarodową Stację Kosmiczną, znalazł się robot chirurgiczny zbudowany przez Shane'a Farritora i jego zespół z University of Nebraska-Lincoln. To pierwszy robot chirurgiczny na ISS, a za jego pomocą zostanie przeprowadzony jeden z pierwszych w kosmosie testów zdalnego zabiegu chirurgicznego. Testów, które pomogą określić kolejne kroki rozwoju technologii zdalnej chirurgii na potrzeby lotów kosmicznych. Ich rozwój będzie miał też znaczenie na Ziemi, gdzie technologie takie można by wykorzystać tam, gdzie chirurdzy są niedostępni. Podróże kosmiczne to ekscytujące przedsięwzięcia, jednak i na Ziemi są pacjenci, którzy potrzebują szybkiego dostępu do chirurga, mówi profesor Farritor. Jest on współzałożycielem startupu Virtual Incision, którego celem jest komercjalizacja miniaturowego robota chirurgicznego. Problemy z dostępnością chirurgów dotyczą, wbrew pozorom, nie tylko krajów ubogich. W Polsce liczba chirurgów gwałtownie się zmniejsza, a średni wiek chirurga rośnie i wynosi obecnie niemal 60 lat. Natomiast z raportu opublikowanego w 2018 roku przez American College of Surgeons dowiadujemy się, że w 1/3 amerykańskich hrabstw nie było chirurga, mimo że w połowie z hrabstw pozbawionych chirurga znajdował się szpital. Rozwój systemów do zdalnej chirurgii mógłby, przynajmniej częściowo, pomóc z poradzeniu sobie z tymi niedoborami. Profesor Farritor i jego zespół przez dwa lata przygotowali specjalną „kosmiczną” wersję rozwijanego przez siebie robota MIRA (Miniaturized In vivo Robotic Assistant). MIRA powstaje na potrzeby przeprowadzania operacji w trudno dostępnych regionach – w kosmosie, na polu bitwy czy odległych regionach wiejskich. W ciągu najbliższych tygodni spaceMIRA zostanie wykorzystana w testach symulowanej operacji, którą będzie przeprowadzał chirurg znajdujący się w Nebrasce. Podczas eksperymentu zostanie użyta sztuczna tkanka, którą zdalnie będzie ciął chirurg. Robot spaceMIRA wyposażony jest w dwa ramiona, z których lewe służy do przytrzymywania, prawe zaś do cięcia. Naukowcy wiedzą, że przed nimi trudne zadanie. Początkowo spaceMIRA został zaprogramowany, by samodzielnie przeprowadzać pewne działania. Kolejny stopień trudności to kontrolowanie robota z Ziemi. A jednym z najpoważniejszych wyzwań jest poradzenie sobie z opóźnieniami sygnału. Nawet pół sekundy stanowi poważny problem. Musimy radzić sobie z wieloma przeszkodami. Jak się niedawno przekonaliśmy, nawet skonfigurowanie Zooma tak, by działał zgodnie z naszymi oczekiwaniami, nie jest łatwe, mówi Farritor. Uczony rozpoczął rozwój MIRA niemal 20 lat temu. Wkrótce przetestuje swój system w przestrzeni kosmicznej. spaceMIRA powróci na Ziemię jeszcze wiosną. Wówczas twórcy systemu rozpoczną analizę danych oraz wyników prowadzonych testów. Na ich zakończenie przyjdzie nam prawdopodobnie czekać ponad rok. Przed nami jeszcze długa droga, zanim można będzie prowadzić zdalne operacje na prawdziwych pacjentach. Pierwszym krokiem jest zademonstrowanie działania urządzeń, stwierdza Farritor. « powrót do artykułu
  15. Naukowcy obawiają się, że niedźwiedzie polarne nie poradzą sobie z globalnym ociepleniem. Dotychczas niektórzy spekulowali, że zanikanie lodu morskiego spowoduje, że zwierzęta te zaczną żywić się na lądzie, podobnie jak grizli czy inne gatunki niedźwiedzi. Jednak niedźwiedzie polarne to nie są grizli w białych futrach. To naprawdę bardzo odmienne zwierzęta, mówi Charles Robbins, dyrektor Washington State University Bear Center i jeden z autorów najnowszych badań. Badań, z których wynika, że niezależnie od wypróbowanej strategii przetrwania, gdy brak lodu pływającego, niedźwiedzie tracą 1 kilogram wagi dziennie. Wydłużający się sezon bez lodu grozi im więc śmiercią głodową. Naukowcy obserwowali 20 niedźwiedzi polarnych, by sprawdzić, jak radzą sobie one z coraz dłuższym okresem, gdy brak lodu. Zwierzęta stosowały różne strategie, od wydłużonego odpoczynku, przez aktywne poszukiwanie pożywienia, po zjadanie padliny. "Żadna z tych strategii nie pozwala niedźwiedziom przebywać zbyt długo na lądzie. Nawet te zwierzęta, które aktywnie poszukiwały pożywienia, traciły masę tak szybko, jak te, które odpoczywały", wyjaśnia Robbins. Niedźwiedzie polarne są znacznie większe i cięższe od grizli. Żeby przeżyć, muszą pożywiać się bogatymi w tłuszcz fokami, a te najłatwiej spotkać na lodzie. Niewiele wiemy o wydatkowaniu energii i zachowaniu niedźwiedzi polarnych na lądzie. Naukowcy postanowili więc zbadać zwierzęta przebywające w sezonie letnim w zachodnim regionie Zatoki Hudsona. Chcieli dowiedzieć się, co niedźwiedzie jedzą i jak się zachowują, gdy foki są niedostępne. Naukowcy wyposażyli 20 niedźwiedzi w kamery oraz nadajniki GPS. Zważyli też zwierzęta przed rozpoczęciem badań oraz po ich zakończeniu, zmierzyli też ich wydatkowanie energii. Wiele samców spędzało czas leżąc i spalając energię w tempie podobnym do tempa spalania podczas hibernacji. Inne aktywnie poszukiwały pożywienia, zjadając padłe ptaki, karibu, jagody, trawy czy wodorosty. Naukowcy odnotowali olbrzymią różnicę w wydatkowaniu energii wśród zwierząt. Najmniej zużył jej samiec, który przez 98% czasu leżał, najwięcej zaś ten, który przebył 330 kilometrów. Niektóre z samic aż 40% czasu spędziły na poszukiwaniu pożywienia. Jednak żadna z tych strategii się nie opłaciła. Zwierzęta traciły średnio po 1 kilogramie masy ciała na dobę. Lądowe pożywienie zapewniało im nieco energii, jednak żeby je zdobyć, niedźwiedzie musiały wydatkować więcej energii niż zużywały, mówi główny autor badań Anthony Pagano z Polar Bear Research Program w US Geological Survey. Uczeni zauważyli też, że trzy niedźwiedzie udały się w długie, wielokilometrowe podróże morskie. Jeden z nich przepłynął 175 kilometrów w poprzek Zatoki Hudsona. Dwa znalazły w wodzie martwe zwierzęta – jeden fokę, inny bieługę – jednak nie mogły się pożywiać przebywając w wodzie, nie były też w stanie przenieść ciał na brzeg. Spośród badanych 20 niedźwiedzi przytył tylko jeden, który znalazł na lądzie martwe morskie zwierzę. Badania sugerują, że w miarę postępów globalnego ocieplenia, wielu niedźwiedziom grozi śmierć głodowa. Niedźwiedzie polarne już teraz muszą schodzić na ląd wcześniej, więc skraca się czas, w którym normalnie mogły polować i gromadzić zasoby energii potrzebne im do przeżycia. Im dłużej będą przebywały na lądzie, tym częściej będziemy widzieli umierające z głodu niedźwiedzie polarne. Największe niebezpieczeństwo grozi młodym oraz samicom z potomstwem, dodaje Pagano. « powrót do artykułu
  16. Podczas prac archeologicznych prowadzonych przy remoncie Żurawia w Gdańsku archeolodzy znaleźli cynową plakietkę w kształcie turkawki. To płasko-wypukły relief, na którym pod sylwetką ptaka umieszczono szarfę z napisem „Amor vincit omnia” – „Miłość wszystko zwycięża”. Na grzbiecie turkawki widzimy ślady po dwóch odłamanych uchwytach. Służyły one do zawieszenia plakietki na łańcuszku na szyi lub przypinania do ubrania. Moda na plakietki miłosne dotarła do średniowiecznego Gdańska z Europy Zachodniej. Wiele tego typu zawieszek z XVI i XV wieku znajdowanych jest w Anglii i Holandii. Wiemy, że i mieszkańcy Gdańska nosili takie ozdoby. A odkrycie w Żurawiu to jednoznacznie potwierdza. Turkawka tworzy monogamiczne pary, więc na przestrzeni dziejów w wielu kulturach uznawana była i jest za symbol miłości i wierności. Motyw turkawki obecny jest w wielkich dziełach literackich. W „Królu Henryku VI” Szekspira książę Burgundii wypowiada takie słowa: „Ja sam, o ile zdołałem rozpoznać, Pośród mgły gęstej i śród kłębów dymu, Delfina z kumą jego wypłoszyłem, Właśnie gdy, ręka w ręce, nadbiegali, Niby turkawek zakochanych para, Nierozłączonych i we dnie i w nocy”. Zabytek, znaleziony w jednej z warstw niwelacyjnych Żurawia, został już poddany zabiegom konserwatorskim i trafił do Narodowego Muzeum Morskiego. Od kwietnia będzie można oglądać go na wystawie w Żurawiu, na której zostaną pokazane też inne przedmioty odkryte w czasie remontu. « powrót do artykułu
  17. W 2021 roku na dnie Morza Bałtyckiego geolodzy zauważyli długi na niemal kilometr rząd regularnie ułożonych głazów. Struktura nie wyglądała na dzieło natury, więc rozpoczęto jej szczegółowe badania. Ich autorzy opublikowali właśnie na łamach PNAS artykuł, w którym informują, że w Zatoce Meklemburskiej, 21 metrów pod powierzchnią wody, znajduje się megastruktura stworzona ponad 9000 lat temu przez łowców-zbieraczy. Europa jest gęsto zaludnionych kontynentem. Z tego też powodu nie przetrwała zdecydowana większość mezolitycznych megastruktur. Wyjątkiem są niektóre regiony basenu Morza Bałtyckiego, które zostały zalane przez wodę w środkowym holocenie. Istniejące tam struktury niejednokrotnie zachowały się w stanie nienaruszonym. Pod wodami Zatoki Meklemburskiej badacze odnaleźli 1673 kamienie ułożone na długości 971 metrów. Większość głazów ma mniej niż 1 metr wysokości, a sposób ich organizacji wskazuje, że nie zostały one uporządkowane w wyniku naturalnego procesu. Struktura, nazwana Blinkerwall, znajduje się 10 kilometrów na północny-zachód od miejscowości Rerik. Głazy ułożono wzdłuż dawnego jeziora lub mokradeł, a pierwsze fragmenty struktury powstały około 9200 lat temu. Zdaniem niemieckich naukowców, głazy ustawili łowcy-zbieracze, by ułatwić sobie polowanie na renifera tundrowego. Podobne megastruktury spotykane są na całym świecie, rzadko jednak znajdowane są w Europie. Blinkerwall należy do najstarszych i największych tego typu budowli na świecie. Została ona zalana około 8500 lat temu, gdy zaczęło powstawać Morze Litorynowe, co nadało Bałtykowi obecny kształt. Badacze oszacowali, że objętość wszystkich kamieni użytych do budowy struktury wynosi ponad 53 m3, a ich łączna masa to niemal 142,5 tony. Większość głazów waży poniżej 100 kilogramów, ale zidentyfikowano 288 o większej masie. Najcięższy z kamieni, którego masę oszacowano na 11 389 kilogramów, stoi w centrum Blinkerwall. Maksymalna głębokość Zatoki Meklemburskiej wynosi 28 metrów. W ciągu ostatnich kilkunastu lat udokumentowano tam wiele zatopionych stanowisk archeologicznych. Wiemy o co najmniej 23 takich miejscach położonych na głębokości od 11 do 2 metrów i datowanych na okres od 8500 do 5000 lat temu. Starsze zatopione stanowiska archeologiczne znane są ze wschodniej części Bałtyku i okolic Skandynawii. « powrót do artykułu
  18. Lodowy druk 3D może być sposobem na poradzenie sobie z problemem tworzenia naczyń krwionośnych dla uzyskiwanych w laboratorium tkanek i organów do przeszczepów, uważają naukowcy z Carnegie Mellon University. Raczkujące technologie hodowania w laboratoriach organów napotykają wiele problemów, a jednym z nich są trudności ze stworzeniem w nich sieci naczyń krwionośnych, które pracowałyby tak, jak w naturalnych organach. Drukowanie 3D lodem polega na podawaniu strumienia wody na bardzo zimne podłoże. Nasza metoda różni się od innych tym, że nie pozwalamy wodzie całkowicie zamarznąć, na górze utrzymujemy fazę płynną. Ten ciągły proces, który nazywamy „swobodnym”, pozwala nam uzyskać bardzo gładką strukturę. Nie tworzą się warstwy typowe dla 3D, wyjaśnia magistrant Feimo Yang, który wraz z profesorem Burakiem Ozdongalarem omawiał wspomnianą technikę podczas 68th Biophysical Society Annual Meeting. Wydrukowane struktury z lodu są wprowadzane do stworzonego na bazie żelatyny materiału światłoczułego GelMA. Całość poddawana jest oddziaływaniu światła ultrafioletowego. GelMA twardnieje, lód się roztapia i naukowcy uzyskują sztuczne naczynia krwionośne. Badacze wykazali już, że do tak stworzonych struktur potrafią wprowadzić komórki śródbłonka – które tworzą naczynia krwionośne w naszym organizmie – a komórki mogą przetrwać dwa tygodnie. Naukowcy pracują obecnie nad wydłużeniem czasu przeżycia komórek. Podkreślają przy tym, że w przyszłości ich technologia może zostać wykorzystana do testowania wpływu leków na naczynia krwionośne. Co więcej, drukowane struktury można będzie pokryć komórkami śródbłonka konkretnego pacjenta, by przed podaniem leków sprawdzić, jak wpłyną one na jego układ krwionośny. Technika z Carnegie Mellon polega na dostarczaniu niewielkich kropli wody – o średnicy 50 mikrometrów – na powierzchnię schłodzoną do temperatury -35 stopni Celsjusza. Bardzo ważna jest tutaj odpowiednia prędkość. Dysza drukarki pracuje z prędkością około 200 kropli na sekundę. To na tyle powoli, że już zaczyna się proces zamarzania poprzedniej kropli, zanim następna na nią spadnie, jednak na tyle powoli, że proces ten nie dobiegł do końca, zatem obie krople zamarzają razem, tworząc gładką strukturę, a nie warstwy. Gdyby krople spadały wolniej, powstawałyby niepożądane warstwy, a gdyby były dostarczane szybciej, doszłoby do łączenia się kropli i ich niekontrolowanego rozprzestrzeniania się, zanim całkowicie zamarzną. W tej chwili stworzenie trójwymiarowej struktury o wysokości 3 milimetrów i średnicy 0,2 mm zajmuje około 20 sekund. « powrót do artykułu
  19. Jak długo wszy towarzyszą człowiekowi? Jakimi ścieżkami potoczyła się ewolucja? Zacznijmy o początku. Od tego, jak wszy stały się krwiopijcami. Wszy pochodzą od gryzków, drobnych, wolno żyjących owadów, które nie są pasożytami, odżywiają się najczęściej resztkami organicznymi lub grzybami. Niektórzy z czytelników pewnie mieli z nimi do czynienia, część gatunków jest synantropijna, to znaczy, że występują blisko człowieka, w naszych domach. Upraszczając, bo cały proces był bardzo skomplikowany, a trwał miliony lat: dawno temu jakiś gryzek „pomyślał”, że fajnie byłoby przebywać w pobliżu jakiegoś zwierzęcia i wprowadził się do gniazd, zaczęło się od ptasich. Przybywając tam, zaczął „pogryzać” właściciela: żywić się piórami, wydzielinami naskórka, łojem itd. Stąd mamy wszoły. Wszoły, Mallophaga, żywią się także zwierzęcą sierścią, martwym naskórkiem. Mają aparat gryzący, pasożytują u ptaków i ssaków, ale nie potrafią wysysać krwi. Jednak w którymś momencie stało się tak, że wszoł zasmakował w krwi żywiciela. Oczywiście musiał wykształcić się aparat kłująco-ssący i tak powstały wszy. Wszy – Anoplura – i wszoły – Mallophaga – funkcjonują we wspólnej grupie Phthiraptera. Z człowiekiem wszy są od dawna, wiemy, że na pewno od prehistorii. Same osobniki wszy nie zostały jeszcze odnalezione w skamieniałościach (dotychczasowe odkrycia zostały obalone), natomiast w plejstoceńskim bursztynie odnaleziono jaja Phthiraptera, a mumie egipskie miały jaja wszy na włosach (przy mumiach znajdowano również grzebienie do wyczesywania tych pasożytów). Są dowody, że wszy ludzkie musiały mocno modyfikować swoje zachowanie, budowę ciała, aby się do nas dostosować, zwłaszcza wtedy, gdy zrzuciliśmy „futro”, a one nie mogły już występować na całej powierzchni naszego ciała. To właśnie wtedy z jednego gatunku zrobiły się dwa. Czy mogłaby Pani przedstawić pokrótce historię badań nad tymi pasożytami? Przychodzą tu na myśl prof. Rudolf Weigl i jego karmiciele wszy czy prof. Feliks Piotrowski, o którym wspomina Pani w wywiadach, ale to na pewno nie koniec... Och, sięga ona czasów Arystotelesa (IV w. p.n.e.). To w jego zapiskach oraz wcześniejszych, papirusach egipskich, znajdziemy informacje o wszach oraz metodach ich zwalczania. Aż do XVIII w. wierzono, że wszy powstają na skutek samorództwa, głównie z braku higieny. Tak więc mało się nimi zajmowano. Za to obarczano je odpowiedzialnością za różne plagi lub śmierć, zwykle były karą dla chrześcijan. Tak naprawdę dopiero w XX wieku rozpoczęto intensywne badania nad tą grupą pasożytów. Ale głównie ze względu na choroby, które wywoływały lub drobnoustroje, jakie przenosiły. Naukowców interesowały głównie wszy związane z człowiekiem oraz zwierzętami gospodarskimi. Im większa epidemia chorób odwszowych, tym większe zainteresowanie. Na świecie jest wówczas kilku specjalistów zajmujących się omawianą grupą zwierząt. Jedni badają ich budowę, inni zachowania, a jeszcze inni skupiają się na chorobotwórczości. Stąd m.in. badania Polaka Rudolfa Stefana Jana Weigla (1883-1957) nad szczepionką na tyfus podczas II wojny światowej. Naukowiec uratował miliony istnień nie tylko przez stworzenie szczepionki, ale również dając pracę karmicielom wszy podczas wojny. Innym Polakiem, który je badał, był prof. Feliks Piotrowski. Badania, jakie prowadził, skupiały się na różnych aspektach, m.in. rozwoju zarodkowym, występowaniu czy chorobotwórczości. Jednak nie sposób wymienić wszystkich współczesnych badaczy, anoplurologów, gdyż obecnie są ich setki. « powrót do artykułu
  20. Czarne dziury nie tylko istniały u zarania wszechświata, ale brały udział w narodzinach gwiazd i napędzały formowanie się galaktyk. Takie – potencjalnie przełomowe – wnioski, płynące z analizy danych uzyskanych za pomocą Teleskopu Webba, stanowią poważne wyzwanie dla klasycznych teorii dotyczących formowania się pierwszych gwiazd i galaktyk. Naukowcy USA, Francji, Wielkiej Brytanii i Izraela zauważyli w danych z Webba niewielkie czerwone kropki, które zidentyfikowali jako jedne z pierwszych galaktyk. Niezwykłe w odkryciu Webba jest nie tylko to, że pokazał on obszar wszechświata, w którym istnieją te bardzo kompaktowe i jasno świecące w podczerwieni obiekty, ale i to, że prawdopodobnie istnieją tam olbrzymie czarne dziury. Dotychczas sądzono, że to niemożliwe, mówi profesor Mitch Begelman. Wszystko wskazuje na to, że trzeba będzie wprowadzić poważne poprawki do teorii dotyczących formowania się galaktyk. Dotychczas bowiem uważa się, że galaktyki tworzyły się w dość uporządkowany sposób, stopniowo przez miliardy lat. Najpierw powstały gwiazdy, a nich zaś galaktyki. Proces ten miał wyglądać tak, że wszechświat przeszedł z pierwszej generacji gwiazd do galaktyk zdominowanych przez gwiazdy. Dopiero później, pod koniec tego procesu, zaczęły pojawiać się czarne dziury, dodaje Begelan. Czarne dziury, które – co warto dodać – czasem wybuchały, spowalniając tworzenie się nowych gwiazd i utrzymując równowagę w galaktykach. Jednak kompaktowe jasno świecące galaktyki, zauważone przez Webba, są jaśniejsze się niż się spodziewano i zawierają gwiazdy oraz kwazary. Kwazary to najjaśniejsze obiekty we wszechświecie. Powstają w wyniku akrecji gazu wokół masywnej czarnej dziury w centrum galaktyki i świecą jaśniej niż ich galaktyki macierzyste, wyjaśnia Silk. Naukowcy zdali sobie sprawę, że to, co widzą, nie zgadza się ze standardowymi teoriami. Te dane wskazywały, że proces jest odwrotny, że czarne dziury powstają wraz z gwiazdami, a dopiero później formuje się reszta galaktyki. Uważamy, że czarne dziury najpierw wspomagają rozwój gwiazd, a dopiero później, gdy warunki się zmienią, przełączają się w tryb, w którym „wyłączają” gwiazdy, wyjaśnia Begelman. Innymi słowy, czarne dziury i gwiazdy są ze sobą bardziej związane, niż się wydaje. Początkowo nawzajem napędzają swój wzrost. Tworzenie się gwiazd przyspiesza tworzenie się masywnych czarnych dziur i vice versa. To nierozerwalnie powiązany proces narodzin i śmierci, który jest zaczątkiem formowania się galaktyk, uważa Silk. Dopiero później, po mniej więcej miliardzie lat, powstają supermasywne czarne dziury, które pozbawiają galaktyki gazu i hamują powstawanie gwiazd. Autorzy badań zaproponowali więc nową chronologią wczesnej historii wszechświata. Badając przesunięcie ku czerwieni obserwowanych obiektów stwierdzili, że do zmiany sposobu, w jakich czarne dziury oddziałują na formowanie się gwiazd, doszło około 13 miliardów lat temu, zatem około miliarda lat po Wielkim Wybuchu. Określenie tego momentu oznacza, że warto przyglądać się obiektom o przesunięciu ku czerwieni z≈6. To pozwoli lepiej zrozumieć wszechświat, cechy współczesnych galaktyk oraz ich rozmiary, kształty czy poziom aktywności. Begelman i Silk uważają, że zweryfikowanie wyników ich badań może zająć nieco czasu. Sprawdzenie bowiem hipotezy tym, że gwiazdy i czarne dziury jednocześnie mogły tworzyć galaktyki, wymagać będzie znacznie lepszych symulacji komputerowych, niż obecnie jesteśmy w stanie wykonać. Jednak nie trzeba czekać na symulacje. Następnym krokiem będą lepsze obserwacje. W najbliższych latach Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba będzie mógł z pełną mocą badać światło najdalszych galaktyk, stwierdzają. Obaj uczeni uważają tez, że środowisko astronomów szybko zaakceptuje ich odkrycie. « powrót do artykułu
  21. Pod powierzchnią Mimasa, jednego z najmniejszych księżyców Saturna, kryje się młody ocean. O niespodziewanym odkryciu poinformował zespół doktor Valéry'ego Laineya z Observatoire de Paris-PSL. Jak dowiadujemy się z artykułu, opublikowanego na łamach Nature, ocean powstał zaledwie 5–15 milionów lat temu. Jego odkrycie może spowodować, że Mimas stanie się głównym celem badania początków życia w Układzie Słonecznym. Mimas to mały księżyc, ma około 400 kilometrów średnicy, a jego mocno przeorana kraterami powierzchnia nie zawiera żadnego śladu wskazującego na obecność pod nią oceanu. Dzięki temu odkryciu Mimas dołącza do ekskluzywnego klubu księżyców posiadających ocean, to którego należą Enceladus i Europa. Jednak z tą zasadniczą różnicą, że jego ocean jest bardzo młody, liczy zaledwie 5 do 15 milionów lat, mówi współautor badań, doktor Nick Cooper z Queen Mary University of London. Wiek oceanu określono na podstawie interakcji sił pływowych Mimasa z Saturnem. Odkryte niespodziewane nieregularności orbity księżyca pokazały, że ocean uformował się tam niedawno. Dzięki temu będziemy mogli badać młody ocean i potencjalnie formujące się tam życie. To właśnie dzięki temu młodemu wiekowi ocean Mimasa może stać się niezwykle atrakcyjnym celem dla badaczy poszukujących odpowiedzi na pytanie o początki życia w Układzie Słonecznym. Odkrycia dokonano dzięki bardzo szczegółowej analizie danych z sondy Cassini, która w latach 2004–2017 badała Saturna i jego otoczenie. To był wielki zbiorowy wysiłek. Wraz z kolegami z pięciu instytucji naukowych z trzech krajów wykorzystaliśmy dane z Cassini do odkrycia fascynującej, niespodziewanej tajemnicy, mówi Cooper. Badania pokazały że nawet małe, pozornie nieaktywne księżyce mogą zawierać oceany i potencjalne środowisko, w których może istnieć życie. « powrót do artykułu
  22. W październiku ubiegłego roku w regionie Svartsengi na półwyspie Reykjanes na Islandii uformowało się wielkie pęknięcie skorupy ziemskiej. Miało ono 15 kilometrów długości i wiele kilometrów głębokości. Naukowcy z Uniwersytetu Islandzkiego zbadali ilość magmy, która wpłynęła do szczeliny i okazało się, że był to największy wypływ tego typu. Znamy przykłady większych wypływów magmy w czasie bardzo dużych erupcji wulkanicznych, ale nie znam żadnych wyższych szacunków dotyczących wpływu magmy do szczeliny, mówi Freysteinn Sigmundsson. Sigmundsson i jego zespół badali wspomnianą szczelinę i magmę za pomocą czujników naziemnych oraz satelitarnych. Magma zaczęła gromadzić się wiele kilometrów pod regionem Svartsengi. Gdy pojawiła się szczelina, magma zaczęła wpływać do niej z prędkością 7400 metrów sześciennych na sekundę. To mniej więcej 100-krotnie szybciej niż przepływ magmy w latach 2021–2023 w pobliskim regionie Fagradalsfjall. Uformowana szczelina była niezwykle wąska, w najszerszym miejscu miała zaledwie 8 metrów szerokości. W grudniu rozpoczęła się trzydniowa erupcja szczelinowa, która powtórzyła się w połowie stycznia bieżącego roku. « powrót do artykułu
  23. Bezsenność jest zaburzeniem snu, które wpływa na zdolność osoby do zasypiania, utrzymania snu lub zadowalającej jego jakości. Chociaż czasami może być przejściowym zjawiskiem, u niektórych osób może stać się przewlekłym problemem zdrowotnym. Przewlekła bezsenność nie tylko wpływa negatywnie na nastrój i wydajność w ciągu dnia, ale może również prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych, takich jak depresja, choroby serca i cukrzyca. Bezsenność często wiąże się z stresem lub innymi problemami psychicznymi, takimi jak lęk czy depresja. Może być również spowodowana pewnymi lekami, napojami zawierającymi kofeinę, niewłaściwymi nawykami snu lub zmianami w środowisku lub harmonogramie snu. Niezależnie od przyczyny, bezsenność może mieć poważny wpływ na jakość życia osoby, utrudniając koncentrację, utrudniając wykonywanie codziennych czynności i prowadząc do uczucia ciągłego zmęczenia. W przeciwdziałaniu bezsenności ważne jest zidentyfikowanie i leczenie wszelkich potencjalnych przyczyn. W niektórych przypadkach może to obejmować terapię behawioralną, mającą na celu poprawę nawyków snu, lub leczenie farmakologiczne. W każdym przypadku, zrozumienie wpływu bezsenności na zdrowie jest kluczowe dla zapewnienia efektywnego leczenia i poprawy jakości życia. Rola witamin w regulacji cyklu snu Badania naukowe wskazują, że witaminy mogą odgrywać kluczową rolę w regulacji cyklu snu. Niektóre witaminy, takie jak witamina D, są wiązane z regulacją rytmów dobowych, które kontrolują sen i czuwanie. Niedobór witaminy D został związany z problemami ze snem, takimi jak bezsenność i zaburzenia rytmu dobowego. Szczegółowe informacje na https://esperallodz.com/blog/niedobor-jakiej-witaminy-powoduje-bezsennosc/. Podobnie, witamina B6 jest niezbędna dla produkcji melatoniny, hormonu, który reguluje cykl snu i czuwania. Niski poziom witaminy B6 może prowadzić do problemów z zasypianiem i niskiej jakości snu. Inne witaminy z grupy B, takie jak B12 i kwas foliowy, również mogą wpływać na jakość i ilość snu. W związku z tym, zrównoważona dieta bogata w te i inne witaminy może pomóc zapewnić zdrowy sen. W niektórych przypadkach, suplementacja witaminami może być również korzystna. Jednak zawsze należy skonsultować się z lekarzem lub dietetykiem przed rozpoczęciem jakiejkolwiek suplementacji, aby upewnić się, że jest ona bezpieczna i skuteczna. Zarys przyczyn niedoborów witaminowych Niedobory witaminowe to problem, który dotyka wielu ludzi na całym świecie. Przyczyn może być wiele, ale najczęściej wynikają one z nieprawidłowej diety, chorób przewlekłych lub problematycznej absorpcji składników odżywczych w przewodzie pokarmowym. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że ich dieta jest niewłaściwa i nie dostarcza wszystkich niezbędnych witamin i składników odżywczych. Wśród najczęstszych przyczyn niedoborów witaminowych należy wymienić diety eliminacyjne, takie jak weganizm czy dieta bezglutenowa, które bez odpowiedniej suplementacji mogą prowadzić do niedoborów. Inną przyczyną mogą być choroby przewodu pokarmowego, takie jak choroba Leśniowskiego-Crohna czy celiakia, które utrudniają prawidłowe przyswajanie składników odżywczych. Witamina D i jej wpływ na jakość snu Witamina D, zwana również witaminą słońca, odgrywa kluczową rolę w wielu procesach zachodzących w organizmie. Jednym z nich jest wpływ na jakość snu. Badania wykazały, że osoby z odpowiednim poziomem witaminy D w organizmie śpią lepiej i czują się bardziej wypoczęte. Witamina D wpływa na regulację rytmu dobowego, co ma bezpośredni wpływ na jakość i długość snu. Witamina D jest również niezbędna do prawidłowego funkcjonowania układu immunologicznego i układu nerwowego, co również może wpływać na jakość snu. Niedobór witaminy D jest często związany z problemami ze snem, takimi jak bezsenność czy częste budzenie się w nocy. Witamina D jest produkowana w skórze pod wpływem promieniowania UVB, dlatego jej poziom w organizmie często spada w miesiącach zimowych, kiedy słońce jest rzadko widoczne. Można ją również znaleźć w niektórych produktach spożywczych, takich jak tłuste ryby, jaja czy wątroba, ale zwykle jest to niewystarczające źródło tej witaminy. Dlatego często zaleca się suplementację witaminy D, szczególnie w sezonie zimowym. Podsumowując, odpowiedni poziom witaminy D jest niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania organizmu i może znacząco wpływać na jakość snu. W przypadku problemów ze snem warto sprawdzić poziom witaminy D w organizmie i ewentualnie rozważyć jej suplementację. Znaczenie witaminy B12 w utrzymaniu prawidłowego rytmu dobowego Witamina B12 jest niezbędna dla naszego organizmu do prawidłowego funkcjonowania. Jednym z najważniejszych aspektów, które mogą być wpływane przez poziom tej witaminy w naszym ciele, jest nasz rytm dobowy. Rytm dobowy, inaczej cykl snu i czuwania, jest fundamentalnym elementem naszego zdrowia fizycznego i psychicznego. Badania dowodzą, że niedobór witaminy B12 może prowadzić do zaburzeń rytmu dobowego, co z kolei może prowadzić do problemów ze snem, takich jak bezsenność. Witamina B12 ma bezpośredni wpływ na produkcję melatoniny, hormonu odpowiedzialnego za regulację rytmu dobowego. Kiedy poziom witaminy B12 jest niski, nasza produkcja melatoniny może być zaburzona, co prowadzi do problemów ze snem. Deficyt magnezu i witaminy B6 jako potencjalne przyczyny bezsenności Magnez i witamina B6 są dwoma kluczowymi składnikami, które mogą wpływać na jakość naszego snu. Niedobór tych składników może prowadzić do różnych problemów zdrowotnych, w tym do bezsenności. Magnez jest niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego i mięśniowego, a także odgrywa kluczową rolę w regulacji rytmu dobowego. Z drugiej strony, witamina B6 jest ważna dla produkcji serotoniny, neuroprzekaźnika, który jest niezbędny do produkcji melatoniny - hormonu regulującego sen. Badania wykazują, że suplementacja magnezu i witaminy B6 może poprawić jakość snu u osób cierpiących na bezsenność. Jednak zawsze należy skonsultować się z lekarzem lub dietetykiem przed rozpoczęciem jakiejkolwiek suplementacji, ponieważ nadmiar tych składników również może prowadzić do problemów zdrowotnych. Rola kwasu foliowego (witaminy B9) w regulacji snu Kwas foliowy, znany również jako witamina B9, jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Jednym z obszarów, w których odgrywa kluczową rolę jest regulacja snu. Badania wykazały, że niski poziom witaminy B9 w organizmie może prowadzić do zaburzeń snu, takich jak bezsenność czy częste budzenie się w nocy. Niedobór witaminy E i jego wpływ na zaburzenia snu Witamina E, choć często pomijana w dyskusjach o zdrowiu, odgrywa istotną rolę w procesach zachodzących w naszym organizmie. Niedobór tej witaminy może mieć poważne konsekwencje dla naszego zdrowia, w tym również dla jakości snu. Witamina E jest silnym antyoksydantem, który chroni nasze komórki przed szkodliwym wpływem wolnych rodników. Dzięki temu, pomaga zapobiegać wielu chorobom, takim jak choroby serca, nowotwory czy choroby neurodegeneracyjne. Niedobór witaminy E może prowadzić do osłabienia naszego układu immunologicznego, co z kolei może wpływać na jakość i długość snu. Badania wykazały, że osoby z niedoborem witaminy E częściej cierpią na zaburzenia snu. Mogą to być problemy z zasypianiem, częste przebudzenia w nocy czy uczucie zmęczenia mimo pozornie wystarczającej ilości snu. Dlatego też, odpowiednia ilość witaminy E w diecie jest niezbędna dla zdrowego i regenerującego snu. Przegląd badań naukowych na temat witamin i jakości snu Nauka stale dowodzi, że odpowiednie zaopatrzenie organizmu w witaminy ma kluczowe znaczenie dla zdrowia, w tym również jakości snu. Niektóre witaminy, takie jak B6 i D, są szczególnie istotne dla regulacji rytmu dobowego i poprawy jakości snu. W jednym z badań naukowych udowodniono, że suplementacja witaminą B6 może zwiększyć produkcję melatoniny, hormonu odpowiedzialnego za regulację rytmu dobowego. Dzięki temu, może ona pomóc w poprawie jakości snu, zwłaszcza u osób z zaburzeniami snu. Witamina D, często nazywana "witaminą słońca", jest kolejnym składnikiem, który może wpływać na jakość snu. Badania wykazały, że niski poziom witaminy D w organizmie może prowadzić do snu nisko-jakościowego i zaburzeń snu. Suplementacja witaminy D może poprawić jakość snu, zwłaszcza u osób z niedoborem. Wreszcie, badania wykazały, że antyoksydanty, takie jak witamina C i E, mogą również wpływać na jakość snu. Antyoksydanty pomagają zwalczać stres oksydacyjny, który jest często związany z zaburzeniami snu. Witamina B6 - zwiększa produkcję melatoniny, poprawiając jakość snu. Witamina D - niski poziom może prowadzić do gorszej jakości snu, suplementacja poprawia jakość snu. Antyoksydanty (witaminy C i E) - zwalczają stres oksydacyjny, który jest związany z zaburzeniami snu. Jak wykryć i leczyć niedobory witamin prowadzące do bezsenności Jeśli odczuwasz problemy ze snem, może to być wynikiem niedoboru witamin. Pierwszym krokiem powinno być wykonanie badania krwi, które pomoże określić, czy występuje niedobór jakiejkolwiek witaminy. Jeśli tak, możesz rozważyć suplementację. Badanie krwi - pomaga wykryć niedobór witamin, który może wpływać na sen. Suplementacja - jeśli badanie krwi wykaże niedobór, suplementacja odpowiednimi witaminami może pomóc poprawić jakość snu. Wpływ diety i suplementacji na poprawę jakości snu Właściwe odżywianie i suplementacja mogą znacząco wpłynąć na poprawę jakości snu. Dieta bogata w tryptofan, który jest prekursorem melatoniny - hormonu odpowiedzialnego za regulację rytmu dobowego, może pomóc w zasypianiu i utrzymaniu głębokiego snu. Również ważne jest spożywanie produktów zawierających magnez, który działa relaksująco na mięśnie oraz witaminy B6, wpływającej na produkcję melatoniny. Wśród suplementów, które mogą wspomóc zdrowy sen, warto wymienić melatoninę, magnez, L-teaninę, ekstrakt z Valeriany czy olej z konopi. Suplementacja powinna być jednak konsultowana z lekarzem lub dietetykiem, aby uniknąć nadmiernego spożycia i potencjalnych skutków ubocznych. Ważne jest również unikanie przed snem ciężkostrawnych posiłków, kofeiny i alkoholu, które mogą zakłócać sen. Ostatni posiłek powinien być spożywany na 2-3 godziny przed snem, aby organizm miał czas na trawienie. Podsumowanie i znaczenie kompleksowego podejścia do problemu bezsenności Bezsenność jest poważnym problemem, który może wpływać na jakość życia, zdrowie psychiczne i fizyczne. Dlatego tak ważne jest kompleksowe podejście do tego problemu, które uwzględnia zarówno zmiany stylu życia, diety, jak i możliwość suplementacji czy farmakoterapii. Styl życia ma kluczowe znaczenie w walce z bezsennością. Regularna aktywność fizyczna, unikanie stresu, odpowiednia higiena snu (m.in. utrzymanie ciemności i ciszy w sypialni, unikanie ekranów na godzinę przed snem), to tylko niektóre z zaleceń, które mogą pomóc w poprawie jakości snu. Dieta i suplementacja, o których mówiliśmy wcześniej, to kolejne elementy, które mogą wspierać zdrowy sen. Ważne jest jednak, aby pamiętać, że suplementy nie zastąpią zdrowego stylu życia i diety, a jedynie mogą go wspomagać. Jeżeli pomimo wprowadzenia zmian w diecie, stylu życia i zastosowaniu suplementacji problem bezsenności nadal występuje, warto skonsultować się z lekarzem. Może być konieczne skierowanie do specjalisty, np. neurologa czy psychiatry, oraz zastosowanie farmakoterapii. « powrót do artykułu
  24. Setki nasion lulka czarnego znalezionych w wydrążonej kości odkrytej w Houten-Castellum w Holandii to pierwszy jednoznaczny dowód na używanie tej rośliny w świecie rzymskim. Silnie trujący lulek znany był w starożytności nie tylko ze względu na zabójcze działanie, ale również dzięki właściwościom halucynogennym i uspokajającym. Jego stosowanie zalecali starożytni autorzy. Dotychczas nie było całkowitej pewności, czy nasiona znajdowane na stanowiskach z okresu rzymskiego trafiły tam przypadkiem czy celowo. Dopiero zmagazynowanie nasion w wydrążonej kości stanowi fizyczny dowód jego używania. Lulek to roślina dziko rosnąca, często spotykana wokół osad ludzkich. Jej nasiona mogą więc trafić do stanowisk archeologicznych w sposób naturalny, bez woli człowieka. Dlatego właśnie, gdy są one znajdowane na stanowiskach, to klasyfikuje się je pochodzące ze źródeł naturalnych, mówi główna autorka badań, doktor Maaike Groot. Badała ona nasiona znalezione na stanowisku Houten-Castellum wewnątrz wydrążonej kości owcy lub kozy, którą zamknięto korkiem z dziegciu. To jednoznaczny dowód, że nasiona umieszczono w kości celowo. Autorzy wcześniejszych badań sugerowali, że kość wykorzystywano jako fajkę do palenia lulka. Jednak doktor Groot stwierdziła, że wewnątrz brak śladów spalenizny, zatem kość była pojemnikiem do przechowywania nasion. Dotychczas w całej Europie północno-zachodniej tylko czterokrotnie trafiono na nasiona lulka czarnego w kontekście, który wskazywał na ich celowe używanie. Tylko w jednym przypadku, na średniowiecznym stanowisku w Danii, nasiona znajdowały się w pojemniku. Tutaj zaś mamy pierwszy przypadek zamknięcia nasion lulka w pojemniku z okresu rzymskiego. To unikatowy i jednoznaczny dowód wskazujący, że nasion tych celowo używano w rzymskiej Holandii, mówi doktor Groot. Autorzy klasyczni, jak Pliniusz Starszy, pisali o lulku i jego użyteczności w medycynie. To sugeruje, że właśnie w tym celu – a nie w celach rekreacyjnych – lulek był używany w świecie rzymskim. A obecność kości z nasionami na peryferyjnych wiejskich terenach Imperium Romanum to dowód, że i tam dotarła rzymska wiedza medyczna. « powrót do artykułu
  25. Turysta wędrujący po Tabor Stream Nature Reserve w Dolnej Galilei znalazł leżącego na ziemi skarabeusza z czasów Pierwszej Świątyni, sprzed 2800 lat. Wziąłem dwudniowy urlop z wojska i postanowiłem skorzystać z ładnej pogody. W czasie wycieczki zauważyłem, że coś błyszczy na ziemi. Pomyślałem, że to jakiś koralik albo pomarańczowy kamień. Gdy go podniosłem, zauważyłem grawerunek w kształcie skarabeusza. Skontaktowałem się z Izraelską Służbą Starożytności, mówi Erez Abrahamov. Telefon odebrał Nir Ditelfeld z Wydziału Zapobiegania Kradzieżom Izraelskiej Służby Starożytności. Zrozumiałem, że Erez znalazł coś specjalnego. Poprosiłem go, by przyjrzał się drugiej stronie znaleziska, tej płaskiej, i sprawdził, czy tam też coś wygrawerowano. Usłyszałem okrzyk zdziwienia, a Erez powiedział, że widzi tam jakąś postać. Okazało się, że wojskowy znalazł skarabeusza z karneolu z przedstawieniem gryfa lub postaci galopującą na koniu. Podobne pieczęcie powstawały w VIII wieku p.n.e. Zabytek został znaleziony u stóp Tel Rekhesh. Mianem „tell” określa się wzgórze powstałe w wyniku nawarstwiających się szczątków kolejnych osad ludzkich. Tel Rekhesh należy do najważniejszych takich miejsc na północy Izraela. Jest ono utożsamiane z biblijnym Anacharat [Joz 19,19] należącym do potomków Issachara. Jeden z najważniejszych okresów osadnictwa w tym miejscu przypada na epokę żelaza (VII-VI wiek p.n.e.). W tym czasie na szczycie wzgórza istniała wielka cytadela, fortyfikacje, łaźnie, izby i komnaty reprezentacyjne należące do asyryjskich władców tych terenów. Asyryjczycy zniszczyli Królestwo Izraela. Skarabeusz może pochodzić z okresu asyryjskiego i może wskazywać na obecność tutaj asyryjskich lub babilońskich urzędników. Gryf, obecny na pieczęci, to częsty motyw występujący w sztuce starożytnego Bliskiego Wschodu i powszechnie pojawia się na pieczęciach z epoki żelaza. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że mamy niewiele zabytków z tego okresu i jeśli na podstawie ikonografii pieczęć rzeczywiście można datować na epokę żelaza, to może być ona dowodem na obecność Asyryjczyków w Tel Rekhesh, a jeśli tak, jest to odkrycie o wielkim znaczeniu, ekscytuje się doktor Icchak Paz, który od 2006 roku prowadzi badania w Tel Rekhesh wraz z japońską misją archeologiczną. Znaleziony przez Ereza skarabeusz to typowa pieczęć, jakich używano w regionie od IV tysiąclecia przed Chrystusem. Wykonywano je z najróżniejszych kamieni, najczęściej ze steatytu. Mają zielonkawo-niebieski kolor, jednak barwy steatytu zachowują się dobrze w suchym egipskim klimacie. Te znajdowane w Izraelu mają szaro-biały kolor. Tym cenniejszy jest więc piękny pomarańczowy skarabeusz, który nie umknął uwagi turysty. Jak to się jednak stało, że zabytek sprzed tysiącleci leżał na powierzchni ziemi? Każdej zimy, wraz z nastaniem pory opadów, zabytki zaczynają „wypływać” na powierzchnię. Przypominamy o obowiązujących przepisach i prosimy osoby, które trafią na zabytek, by natychmiast informowały o odkryciu Izraelską Służbę Starożytności. Kluczową informacją dla zdobycia wiedzy o zabytku jest określenie dokładnego miejsca jego znalezienia. Ten wyjątkowy skarabeusz trafi do zbioru skarbów narodowych i będziemy mogli dokładnie go badać, skomentował Eli Escusido, dyrektor Izraelskiej Służby Starożytności. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...