Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Prezydent Trump nie wierzy w rządowy raport dot. zmian klimatu

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 30.11.2018 o 10:33, Afordancja napisał:

Żaden model przewidywania kursu ropy, walut, nie może działać jeśli jest powszechnie znany

W takim razie idiotyczne jest założenie że może działać jakikolwiek model klimatyczny oparty na zależności od giełdy właśnie. Sam się orzesz :)
A co gorsza nie rozumiesz ironii :D
Jeśli jako twierdzisz nie da się przewidzieć giełdy - ropy w szczególności to nie da się również przewidzieć emisji CO2 - co za tym idzie nie da się w żaden sposób przewidzieć klimatu - przy założeniu silnej zależności pomiedzy jednym a drugim co jest przecież głównym założeniem.

 

23 godziny temu, Szedar napisał:

Będę obstawał przy swoim.

Piszecie w zasadzie to samo tylko się jakoś zrozumieć nie możecie. W sumie to już Wasz problem a nie mój :)

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 hours ago, thikim said:

Jeśli jako twierdzisz nie da się przewidzieć giełdy - ropy w szczególności to nie da się również przewidzieć emisji CO2 - co za tym idzie nie da się w żaden sposób przewidzieć klimatu - przy założeniu silnej zależności pomiedzy jednym a drugim co jest przecież głównym założeniem.

Kompromitujesz się coraz bardziej kolego. Nie rozumiesz co to jest giełda, a gadasz o niej. Kup człowieku raz jakieś akcje czy właśnie kontrakty na CO2 albo ropę, to zrozumiesz jakie bzdury opowiadasz. Przewidywanie giełdy to przewidywanie ceny, w tym przypadku ceny CO2 albo ropy, a nie samej ilości CO2 czy ropy. Cena jest funkcją podaży i popytu, a więc też dostępnej ilości. Ale ilość to tylko jeden z wielu czynników wpływających na cenę. Natomiast przewidywanie samej ilości CO2 to zupełnie inna sprawa, nie można indywidualnie zarobić na tym. Jedynie społeczeństwo może na tym zarobić obniżając koszty alternatywne. Giełda nie ma z tym nic wspólnego. Twoja gadanina tylko dowodzi, że rozgadujesz się o rzeczach, o których nie masz zielonego pojęcia.

On 11/29/2018 at 9:50 PM, Andrzej Altenberger said:

Jak widac z wykresu jaki zrobilem (i jaki kazdy moze powtorzyc uzupelniajac o nowsze dane) jednego roku mamy wyzsze stezenie CO2 ale obserwujemy nizsza temperature srednia globu (w czasie rocznym) a innym razem jest odwrotnie.

No, mądrzejsi ode mnie też zrobili i to dużych skalach czasu:

https://www.ncdc.noaa.gov/global-warming/temperature-change

Specjaliści dowodzą wiec, że zależność istnieje i to silna, więc nie kłam pan.

 

2018-12-01 17_29_52-Temperature Change and Carbon Dioxide Change _ National Centers for Environmenta.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
51 minut temu, mankomaniak napisał:

 

W dniu ‎29‎.‎11‎.‎2018 o 21:50, Andrzej Altenberger napisał:

Jak widac z wykresu jaki zrobilem (i jaki kazdy moze powtorzyc uzupelniajac o nowsze dane) jednego roku mamy wyzsze stezenie CO2 ale obserwujemy nizsza temperature srednia globu (w czasie rocznym) a innym razem jest odwrotnie.

 

Aha, mamy sobie udowodnić, że masz rację.:D

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
On 11/30/2018 at 11:38 AM, Jajcenty said:

Niestety nie masz racji. Równie dobrze koreluje mój wiek (Twój też) ze średnią temperaturą, a związek przyczynowy jest żaden.

Dlatego profesjonaliści wiedzą, że należy badać korelacje między zmianami wartości a nie wartościami, bo wychodzą właśnie takie głupoty, o których piszesz. Ten Alteberger to amator, który o takich podstawach nie wie. Nie mówiąc już o tym, że bierze maleńki przedział czasu. Tutaj tych błędów nie ma:  https://www.ncdc.noaa.gov/global-warming/temperature-change

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, thikim napisał:

W takim razie idiotyczne jest założenie że może działać jakikolwiek model klimatyczny oparty na zależności od giełdy właśnie. Sam się orzesz

Odpadam, bo orzesz się sam, ale to nie mój problem :) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam powtorzenie wykresu z https://bobolowisko.blogspot.com/2010/11/w-przyszlosci-cieplej-zimniej-czy-tak.html w wiekszej skali czasowej I temperaturowej.

Wszystkie argumenty I dane faktograficzne opisalem w moich  artykulach cytowanych w pierwszysm wpisie. Od paru lat nie zajmowalem sie problemem katastrofy klimatycznej bowiem powiedzialem juz wszystko co mialem do powiedzenia na ten temat. Powtarzac sie nie lubie i nie mam na to czasu. Ale rozejrze sie teraz za nowszysmi danymi pomiarowymi I jesli znajde cos nowego, co by przeczylo moim poprzednim konkluzja to znowu zajme stanowisko.  Zapraszam na bobolowisko!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mu dowodzę, że nie ma racji i jest amatorem, a ten dalej swoje, dobre. Mam nadzieję, że ludzie z jego uczelni zobaczą tą dyskusję i jak "ich człowiek" się ośmiesza. Takim ludziom powinno się odbierać tytuły naukowe, a przynajmniej wyrzucać z uczelni, bo tylko kompromitują uczelnię, którą przecież reprezentują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Andrzej Altenberger napisał:

Zapraszam na bobolowisko!

Andrzeju, dlaczego nie piszesz po polsku? Tylko jakąś dziwną odmianą naszego ojczystego języka, pozbawioną polskich literek. Mam tu na myśli przede wszystkim twojego bloga.

Brak polskich literek w krótkim poście na forum jeszcze tak nie razi. Takiego forumowicza, który mieszka gdzieś na drugim końcu świata i nie posługuje się na co dzień ojczystym językiem mogę zrozumieć. Szczególnie jeśli akurat posługuje się korpo-laptopem z restrykcjami dotyczącymi instalacji nowych programów czy elementów systemu, np. polskiej klawiatury. Ty jednak piszesz bloga w języku polskim. W dodatku dobrą polszczyzną. I z twoich słów w ostatnim artykule - "moich szanownych czytelnikow" - wnoszę, że nie tylko dla siebie (a kto tam zajrzy, to jego) tylko dla Polaków. Zainstalowanie polskiej klawiatury w dowolnym systemie operacyjnym nie jest żadnym problemem. Jeśli trudno ci zmienić przyzwyczajenia, to można taki tekst poddać autokorekcie nieomal każdym edytorze (z doinstalowanym polskim słownikiem).

I wiem, taka korekta to kolejne 10-15 minut pracy nad artykułem. Ale może warto przeznaczyć na to ten kwadrans? Pisanie dla Polaków w taki sposób jak teraz jest co najmniej - jakby to ująć... - słabe. A ktoś mógłby nawet pomyśleć, że sformułowanie "moich szanownych czytelnikow" raczej ma zamaskować tego szacunku brak.

Przepraszam za "offtop", jednak w tym wątku pojawiło się zaproszenie na bloga, zatem tutaj się do niego odniosłem.

Przy okazji - chętnie zapoznam się z blogiem. Jak dotąd, po przeczytaniu dwóch artykułów, wydaje się całkiem ciekawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Andrzej Altenberger napisał:

Zapraszam na bobolowisko!

A tam cywilizowana i jak przystało na profesora mieszkającego w USA, humanitarna metoda rozwiązania naszego europejskiego problemu:

"Gdyby w pore zatopiono (byc moze przez nieznanych sprawcow) pare lodzi przemytniczych szmuglujacych ludnosc inwazyjana naplyw nowych kandydatow zostalby zahamowany."   

Albo zdalne, turbopatriotyczne instrukcje jak nas dalej skłócać z sąsiadami:

 "Ostatnio z okazji "Dni Wolynia" widzialem masowe zgromadzenia Polakow , na ktorych to publicznie przebaczano naszym ukrainskim winowajcom za nieslychane zbrodnie jakich sie dopuscili wobec swoich polskich sasiadow. Niestety nigdzie nie zobaczylem transparentu z napisem bardziej odpowiednim  do sytuacji a mianowicie z haslem "Wolyn pomscimy!" ]

A podjudza to człowiek chowający się za plecami Trumpa, bezpieczny w dalekim kraju.

 

PS 

Wytłuszczenie moje.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
40 minut temu, 3grosze napisał:

"Wolyn pomscimy!"

Uuu, grubo. Nie dotarłem jeszcze do tych fragmentów. Czyli mamy tu gościa, który uważa, że wnuki i prawnuki dawnych ofiar powinny dzisiaj lub w nieodległej przyszłości chwycić za broń i mordować wnuki i prawnuki dawnych katów? W imię jakiej idei? Aha, tak - zemsty.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Jarkus napisał:

Nie dotarłem jeszcze do tych fragmentów.

https://bobolowisko.blogspot.com/2018/07/

Swoją drogą, nie dziwię się, że takim radykałem jest, skoro ( w tym samym linku):

Moimi zrodlami sa glownie wypowiedzi pojawiajace sie w Dzienniku Telewizyjnym - Wiadomosci , portalu You Tube oraz znajomi -  czesto nalezacy do mlodszych pokolen.

:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisze uzywajac klawiatury anglosaskiej bo tak mi jest wygodnie. Ide tu za wzorem "Donosow" Wydzialu Fizyki UW.  Tresc I tak jest zrozumiala a naklad  pracy mniejszy. Czasem, ale zadko stosuje witryne transferujaca moja pisownie na polszczyzne ortodoksyjna ale jest to strata czasu.

Edytowane przez wilk
korekta pisania całości indeksem górnym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogonki w tym wszystkim najmniej ważne (IMO), chociaż w przypadku kogoś, kto pisze o "Naszej Umeczonej Ojczyznie" nawet w kontekście zim stulecia i innych takich, pewnie inaczej trzeba to oceniać. Ale że sprawy bogoojczyźniane, to trochę nie moja działka, to...

Gorzej, że meritum nie tylko ogonki ma pourywane. Całe jest "pourywane", najdelikatniej to określając.
Ocieplenie, CO2 & co., to w sensie praktycznym skala kilkudzieisęciu-stu lat, a nie 120 000 +/- 10 000. Jeśli tendencja się utrzyma, a wszystko na to wskazuje, to już za 20-30 lat nawet strzelanie do łodzi z uchodźcami może nie pomóc...
Zresztą kto wie, czy to my na tych łodziach nie będziemy siedzieć, jeśli w lecie będzie u nas +50, a w zimie -50, bo i tak może być. I co wtedy z "Nasza Umeczona Ojczyzna"?

A przy okazji - jesli zrobic całki po historii ojczyzn w  Europie i reszczie świata, to pewnie wyjdzie, że ta nasza znajdzie w kilku procentach najmniej umęczonych... Inne znacznie gorszy wπ..... od historii dostawały i nadal dostają (chociaż nie wiadomo do czego teksty typu "Wołyń pomścimy" i inne takie  π[autocenzura] przez "prawdziwych patriotów"doprowadzić mogą).

Tra ta ta ta
trąbka gra
szable w dłoń
zadki na koń.
Szable drewniane
koniki bujane
pyski pijane
zadki osrane.
Tra ta ta ta
trąbka gra.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale może wróćmy do Trumpa i GO. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracając więc do GO.

Pozwolę sobie na użycie grafik z Bobolowiska:
co2vstemp.jpg
Wyraźnie widzimy tutaj, że w miarę wzrostu stężenie CO2 wzrasta średnia temperatura. Nie chce mi się przepisywać tego do excela by nałożyć na to linię trendu, jedna wyraźnie widać, że im bliżej prawego końca wykresu, tym rzadziej wyniki są poniżej pomarańczowej kreski. Co gorsze: wzrost stężenia koreluje z większymi odchyleniami, czyli większymi ekstremami i ryzykiem lokalnych katastrof. Aż boję się robić analogiczny wykres sięgający obecnych czasów i stężenia CO2 przekraczającego 400ppm, bo tu się kończy na "marnych" 350ppm.

tempziemia.jpg
A o tym to już w ogóle nie ma co mówić... 2 pierwsze wykresy wyglądają niemal jak kalka jednego od drugiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
On 11/29/2018 at 12:07 AM, Andrzej Altenberger said:

Tam odsylam wszystkich, ktorzy sa zainteresowani merytoryczna strona zagadnienia.
Moim zdaniem istnieje niemal opkresowy (okres 130 000 lat) proces zmian temperatury sredniej globu, ktorego przyczyna nie jest dzialanosc ludzka (przez wiekszosc czasu nie bylo mowy o jakiejs ludzkiej cywilizacji) . W tej chwili stoimy przed nastepnym wielkim zamrozeniem Ziemi (spadek sredniej temperatury rzedu 8 sto. C) , i ocieplenie spowodowane nasza dzialnoscia moze nam tylko pomoc. Podobnie powinnismy dbac o rozwoj energetyki paliw kopalnych i nie zawracac sobie glowy energetyka pro-ekologiczna.

Największym problemem w globalnym ociepleniu jest tempo zachodzących obecnie zmian. Sceptycy antropogeniczności zmian tak jak kolega ( który widzę że w sam czynnik ludzki nie wątpi) często przytaczają jako dowód cykliczność zmiany średniej temperatury w skali geologicznej i porównują je do zmian jak zachodzą w ciągu ostatniego stulecia co jest totalną głupotą. Tak samo głupotą jest porównywanie się do małych zlodowaceń i wpływu wulkanów na klimat. Mechanika tych zmian opiera się o ogromne ilości pyłu uwolnionego do atmosfery przez wulkany. Pyły opadają i problem znika, a ponowne uwięzienie CO2 w skorupie ziemskiej jest bardzo trudne szczególnie jak wycina się lasy, które robią to najwydajniej na m2 powierzchni Ziemi ( no może poza oceanami).

Globalne Ocieplenie to nie jest problem dla Planety Ziemi tylko dla cywilizacji ludzkiej. Ziemia sobie poradzi ze szkodami jakie narobimy ale my sami już nie. To co się obecnie dzieje będzie kiedyś małą niezauważalną anomalią w skali geologicznej na wykresach jakiejś przyszłej cywilizacji ( jeśli życie inteligentne jeszcze wyewoluuje ), bo sama cywilizacja ludzka w tej skali czasu jest nieistotnym ziarnem. Szkoda tylko zwierząt i roślin którym przyszło żyć w tym samym czasie co nam. 

 

Polecam jeszcze poczytać dlaczego w ogóle homosapiens miał szanse zbudować cywilizację na przykałd tu : https://www.theguardian.com/environment/2009/nov/30/era-of-climate-stability-end 

Edytowane przez dexx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 hours ago, dexx said:

Globalne Ocieplenie to nie jest problem dla Planety Ziemi tylko dla cywilizacji ludzkiej.

Całkowicie się zgadzam. Uważam też, że nawet gdyby zmiany klimatu nie byłyby w żaden sposób związane z działalnością człowieka, to redukcja emisji szkodliwych substancji i tak nie wyjdzie na złe nikomu z wyjątkiem korporacji, których działalności są owe emisje efektem ubocznym.

Obrona utrzymania dotychczasowego poziomu zatruwania powietrza, moim zdaniem wynikać może jedynie z krótkowzroczności, prywatnego interesu połączonego z brakiem empatii w stosunku do innych ludzi, lub głupoty.

Jednocześnie przypuszczam, że brak zaufania Trumpa do raportu bierze się głównie z nadwyżki osób o poglądach lewicowych do tych o poglądach prawicowych wśród przedstawicieli amerykańskiej nauki. Sądzę też, że planuje on w znacznie krótszej perspektywie czasowej, niż ta której wymagałaby redukcja emisji w znaczący sposób. On nie jest ideowcem tylko biznesmenem i traktuje kraj jak przedsiębiorstwo, które musi być konkurencyjne na światowym rynku a w najlepszym wypadku wieść prym. Dlatego każdy wydatek, który nie powoduje wprost wzrostu gospodarczego i poprawy pozycji USA, uważa za zbędny, a wydatki na obniżenie emisji za podcinanie skrzydeł amerykańskiej gospodarce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 29.11.2018 o 17:11, 3grosze napisał:

Bez wątpienia, ale masz wyliczenia ile to stanowi % dżuli podgrzewających Ziemię? Od siebie jeszcze dołożę nieekologiczne wydzielanie ciepła uprawiających sport.

On najbardziej wpływowy nie jest, ale my:D mamy na niego wpływ.

Generalnie zgadzam się z logiką ale czy na pewno tylko na CO2 mamy wpływ? Z tego co słyszałem mnóstwo metanu produkują ludzie a jeszcze więcej zwierzęta hodowlane których jest na ziemi więcej niż ludzi (chyba 9 miliardów sztuk?). Ciekawe jaki to ma wpływ na efekt cieplarniany w porównaniu do CO2? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 hours ago, dexx said:

Największym problemem w globalnym ociepleniu jest tempo zachodzących obecnie zmian. Sceptycy antropogeniczności zmian tak jak kolega ( który widzę że w sam czynnik ludzki nie wątpi) często przytaczają jako dowód cykliczność zmiany średniej temperatury w skali geologicznej i porównują je do zmian jak zachodzą w ciągu ostatniego stulecia co jest totalną głupotą.

Cykliczność istnieje, co dowodzi wykres, który wcześniej zamieściłem. Widać na nim, że niezależnie od działalności ludzkiej temperatura razem z CO2  przeżywają "szczyt koniunktury". Stąd wniosek, że nastąpi okres oziębienia ma rację bytu. I tu się zaczyna problem, bo prawica wykorzystuje ten argument do propagandy, że ludzie nie mają nic do globalnego ocieplenia. Tymczasem zostało udowodnione, że temperatura nie tylko koreluje z CO2, ale i to, że wzrost CO2 naprawdę przyczynia się do wzrostu temperatury i globalnego ocieplenia. Wystarczy, że poczyta się FACHOWCÓW. I tak np. tutaj: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4761980/ autorzy wykorzystują nowocześniejsze narzędzia analizy statystycznej do badania przyczynowości:

" We use a newly developed technique that is based on the information flow concept to investigate the causal structure between the global radiative forcing and the annual global mean surface temperature anomalies (GMTA) since 1850. Our study unambiguously shows one-way causality between the total Greenhouse Gases and GMTA. "

I są to niezbite dowody, bo te same wnioski powtarzają się w innych pracach, które ci autorzy podają w przypisach.

1 hour ago, Daniel O'Really said:

Uważam też, że nawet gdyby zmiany klimatu nie byłyby w żaden sposób związane z działalnością człowieka, to redukcja emisji szkodliwych substancji i tak nie wyjdzie na złe nikomu z wyjątkiem korporacji, których działalności są owe emisje efektem ubocznym.

Tylko że są związane i to też zostało dowiedzione w kilku pracach. W https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4761980/   kontruują specjalne do tego narzędzia i dają taki wykres:

1751398338_2018-12-0315_43_35-OnthecausalstructurebetweenCO2andglobaltemperature.thumb.png.fdbd8e3ad69ab3989159f7e676005a70.png

Wszystko powyżej przerywanej linii oznacza wpływ działalności ludzkiej.

Co więcej, jest więcej badań to potwierdzających. Np. https://link.springer.com/article/10.1007/s00704-012-0634-x autorzy testują przyczynowość w sensie Grangera i stwierdzają:

" The results show there is no-evidence of Granger causality from natural forcings to global temperature. On the contrary, a detectable Granger causality is found from anthropogenic forcings to global temperature confirming that greenhouse gases have an important role on recent global warming "

Sa to dość nowe badania, ale nie ma sensu w ogóle dyskutować o rzeczach, które już zostały sprawdzone przez FACHOWCÓW.

 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego przygotowali raport o konsumpcji informacji przez Amerykanów w 2008 roku [PDF]. Wynika z niego, że mieszkańcy USA w ciągu 12 miesięcy "użyli" 3,6 zettabajtów (1021, bilion gigabajtów) informacji i niemal 11 biliardów wyrazów. Oznacza to, że przeciętny mieszkaniec tego kraju "konsumował" każdego dnia 34 gigabajty informacji i 100.500 wyrazów. Dane takie uzyskano na podstawie analizy ponad 20 źrodeł informacji. Od książek i gazet po przenośne gry komputerowe, radio satelitarne i internetowy przekaz wideo. W badaniach nie uwzględniono informacji "konsumowanej" w czasie pracy.
      Uczeni zdefiniowali "informację" jako przepływ danych docierających do ludzi i policzyli bajty, słowa oraz czas spędzany na konsumpcji.
      Najbardziej rozpowszechnionym sposobem korzystania z informacji jest przekaz obrazkowy. Około 2 zettabajtów pozyskano z gier wideo, a 1,3 ZiB z telewizji. Widać tutaj wyraźny wzrost w porównaniu z poprzednimi badaniami z roku 2000 i 2003.
      Uczeni zauważają, że liczba godzin spędzanych na konsumpcji informacji rośnie w latach 1980-2008 w tempie 2,8% rocznie. Przed 28 laty przeciętny Amerykanin "konsumował" informacje średnio przez 7,4 godziny na dobę. Obecnie jest to 11,8 godziny.
      Wśród źródeł informacji nadal dominuje radio i telewizja. Naukowcy wyliczyli, że 60% czasu konsumpcji jest związane właśnie z tymi mediami. Amerykanie spędzają przy źródłach nie związanych z komputerem ponad 75% czasu związanego z konsumpcją informacji.
      Jednocześnie jednak widać, że komputery zmieniają sposób przyswajania informacji. Przed ich pojawieniem się jedynym interaktywnym źródłem informacji był telefon. Dzięki komputerom 33% słów i ponad 50% bitów jest odbieranych w sposób interaktywny. Komputery przyczyniły się też do zwiększenia, zagrożonego przez telewizję, czytelnictwa, gdyż słowo pisane jest głównym sposobem komunikacji z maszyną.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa 126 laureatów nagrody Nobla wezwała globalnych liderów do podjęcia pilnej akcji w celu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o połowę i odwrócenie trendu utraty bioróżnorodności do roku 2030. List w tej sprawie został złożony na ręce sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa i premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona.
      List podpisali nobliści ze wszystkich dziedzin. Wśród sygnatariuszy są m.in. Georg Bednorz (Nobel w 1987 z fizyki), Konstantin Novoselov (fizyka, 2010), Peter Agre (2003, chemia), XIV Dalajlama (nagroda pokojowa, 1989), Jennifer Doudna (2020, chemia) czy Jeffrey Hall (2017, medycyna). Obok noblistów list podpisali inni znani naukowcy z całego świata.
      Długoterminowy potencjał ludzkości zależy od tego, czy dzisiaj będziemy w stanie docenić naszą przyszłość, czytamy. Oznacza to umiejętność docenienia odporności społeczeństw i odporności ziemskiej biosfery.
      Ludzkość późno zauważa wyzwania i szanse dotyczące aktywnego kierowania losem planety. Ale się budzimy, piszą autorzy listu.
      Długoterminowe, oparte na nauce decyzje polityczne są zawsze pomijane w obliczu bieżących potrzeb. Politycy i naukowcy muszą współpracować, by połączyć wiedzę naukową, krótkoterminowe potrzeby polityczne oraz konieczność zachowania życia na planecie w epoce antropocenu.
      List zatytułowany „Nasza planeta, nasza przyszłość” [PDF] został skierowany do polityków zgromadzonych na kończącym się dzisiaj szczycie G-7 w Wielkiej Brytanii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Globalne ocieplenie mogło w znaczącym stopniu przyczynić się do... wybuchu pandemii COVID-19 dowodzą na łamach Science and the Total Environment naukowcy z University of Cambridge. Dostarczyli oni pierwszego dowodu na istnienie mechanizmu powodującego, że zmiany klimatyczne mogły w sposób bezpośredni przyczynić się do pojawienia się wirusa SARS-CoV-2.
      Autorzy badań wykazali, że w ciągu ostatnich 100 lat globalne ocieplenie spowodowało duże zmiany szaty roślinnej w prowincji Junnan oraz w przylegających doń obszarach Mjanmy i Laosu. Zmiany klimatyczne zmieniły miejscowe habitaty z tropikalnego buszu w tropikalne sawanny i lasy liściaste. To zaś stworzyło świetne warunki do bytowania dla nietoperzy, które lubią lasy liściaste.
      Naukowcy powiązali liczbę występujących tam koronawirusów z liczbą gatunków nietoperzy. Wykazali, że w ciągu ostatnich 100 lat w prowincji Junnan pojawiło się około 40 nowych gatunków nietoperzy, w których organizmach bytuje około 100 odmian koronawirusów. Przeprowadzone wcześniej badania genetyczne wskazują, że wirusy najbliżej spokrewnione z SARS-CoV-2 występują właśnie wśród nietoperzy w prowincji Junnan.
      Zmiany klimatyczne, do jakich doszło na przestrzeni ostatniego wieku, stworzyły w prowincji Junnan lepsze warunki do życia dla większej liczby gatunków nietoperzy, mówi główny autor badań doktor Robert Beyer z Wydziału Zoologii Uniwersytetu w Cambridge. Zrozumienie, w jaki sposób – w związku z ociepleniem klimatu – zmieniło się występowanie gatunków nietoperzy może być istotnym krokiem w kierunku rekonstrukcji pochodzenia COVID-19.
      Naukowcy, wykorzystując dane m.in. o temperaturach, opadach i pokrywie chmur zrekonstruowali szatę roślinną ziemi sprzed 100 laty. Następnie sprawdzili, jakiej szaty roślinnej wymagają poszczególne gatunki nietoperzy i na tej podstawie określili ich występowanie na początku XX wieku. Później porównali te dane z danymi współczesnego występowania, co pozwoliło na określenie, jak w międzyczasie zmieniła się bioróżnorodność gatunków w poszczególnych regionach.
      W miarę jak zmiany klimatu zmieniają habitat, gatunki opuszczają jedna obszary i przenoszą się do innych, zabierając przy tym wirusy. To zaś nie tylko zmienia mapę występowania wirusów, ale prowadzi do pojawienia się nowych interakcji pomiędzy wirusami a zwierzętami, co zwiększa prawdopodobieństwo przeniesienia lub wyewoluowania bardziej niebezpiecznych wirusów", mówi Beyer.
      Szacuje się, że w światowej populacji nietoperzy żyje ponad 3000 odmian koronawirusów. Średnio jeden gatunek nietoperza współistnieje z 3 gatunkami koronawirusów. Zwiększenie liczby gatunków nietoperzy oznacza więc zwiększenie liczby gatunków koronawirusów. Nie szkodzą one nietoperzom, gdyż te mają wyjątkowy układ odpornościowy. Większość koronawirusów nie może przejść z nietoperza na człowieka. Do znanych przypadków zakażeń, jak epidemie MERS, SARS-CoV-1 i SARS-CoV-2 zawsze dochodziło za pośrednictwem jeszcze jakiegoś gatunku.
      W prowincji Junnan, w której tak gwałtownie zwiększyła się bioróżnorodność nietoperzy, jest też miejscem występowania łuskowców, które mogły być pośrednikiem, który przekazał ludziom wirusa SARS-CoV-2. Bardzo prawdopodobne, że wirus najpierw przeszedł z nietoperzy na łuskowce, zmienił się w ich organizmach, a gdy łuskowce trafiły na targ w Wuhan, doszło tam do pierwszych zakażeń wśród ludzi.
      To już kolejne badania, które zwracają uwagę na rolę zmian klimatu w pojawianiu się i rozprzestrzenianiu chorób zakaźnych. Fakt, że zmiany klimatyczne mogą zwiększać tempo transmisji dziko żyjących patogenów na ludzi powinien być kolejnym z powodów ograniczenia emisji, mówi profesor Camilo Mora z University of Hawai'i. Naukowcy zwracają uwagę, że konieczne jest ograniczenie rozprzestrzeniania pól uprawnych, miast i terenów łowieckich na kolejne dzikie tereny, co pozwoli na ograniczenie kontaktów ludzi z dzikimi zwierzętami.
      Autorzy najnowszych badań wykazali też, że w ciągu ubiegłego wieku doszło do zwiększenia liczby gatunków nietoperzy w Afryce Centralnej oraz różnych miejscach Ameryki Południowej i Środkowej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Z raportu „Living planet report 2020” [PDF] przygotowanego przez WWF i Zoological Society London dowiadujemy się, że pomiędzy rokiem 1970 a 2016 liczba dziko żyjących ssaków, ptaków, płazów, gadów i ryb zmniejszyła się aż o 64%. Raport został przygotowany w oparciu o badania 20 811 populacji dzikich zwierząt z 4392 gatunków. Dane na ich temat zebrano z niemal 4000 źródeł. Większość z nich jest publicznie dostępnych i można je znaleźć w literaturze naukowej lub online'owych bazach danych.
      Jak czytamy w podsumowaniu raportu bioróżnorodność jest podstawowym czynnikiem do utrzymania się człowieka na Ziemi, a dostępne dowody są jednoznaczne. Ulega ona zniszczeniu w bezprecedensowym tempie. Od czasu rewolucji przemysłowej ludzie coraz bardziej niszczą lasy, mokradła, tereny trawiaste i inne ważne ekosystemy, zagrażając w ten sposób samej ludzkości. Dotychczas w znaczącym stopniu zmieniliśmy 75% powierzchni lądów wolnej od lodu, większa część oceanów jest zanieczyszczona, utraciliśmy też 85% powierzchni mokradeł.
      Sytuacja z roku na rok się pogarsza. Jeszcze do roku 1970 ludzkość zużywała zasoby Ziemi na tyle wolno, że planeta była w stanie je odtworzyć.Jednak od 50 lat tempo zużywania zasobów jest szybsze, niż tempo ich regeneracji. Na przykład w bieżącym roku Earth Overshoot Day, czyli dzień, w którym zużyliśmy wszystkie zasoby, jakie Ziemia jest w stanie zastąpić do końca roku, nastąpił już 22 sierpnia. To i tak wyjątkowo późno, gdyż z powodu pandemii gospodarka pracowała na wolniejszych obrotach.
      Najbardziej niszczącym elementem działalności człowieka jest zmiana użycia ziemi i wód. Powodujemy takie modyfikacje terenów, na których żyją gatunki, że ich habitaty zostają albo całkowicie zniszczone, albo też zostają pofragmentowane i zdegradowane. W każdym z pięciu wyodrębnionych regionów (Ameryka Północna, Europa i Azja Środkowa, region Azji i Pacyfiku, Afryka oraz Ameryka Łacińska i Karaiby) zmiany te były odpowiedzialne za od 43% (Azja-Pacyfik) do 57,9% (Europa i Azja Środkowa) zniszczeń ekosystemu.
      Kolejnym poważnym problemem jest nadmierne eksploatacja gatunków, od polowań i połowów, poprzez kłusownictwo. Jeszcze inny problem to wprowadzanie gatunków inwazyjnych na nowe tereny. Gatunki takie konkurują z gatunkami rodzimymi o żywność czy przestrzeń życiową, mogą też dziesiątkować gatunki rodzime czy to poprzez polowania czy wprowadzając do ich ekosystemów nowe choroby. Zanieczyszczenie środowiska jest jednym z mniejszych problemów. Odpowiada ono za od 2,3% (Ameryka Południowa i Karaiby) po 11% (Azja-Pacyfik) utraty bioróżnorodności. Ostatnim z wymienionych powodów utraty bioróżnorodności są zmiany klimatyczne. W tej chwili odpowiadają one za od 4% (Europa/Azja Centralna) do 12,5% (Ameryka Południowa i Karaiby) utraty bioróżnorodności.
      Nie we wszystkich regionach świata utrata bioróżnorodności jest taka sama. Najgorzej jest tam, gdzie dotychczas bioróżnorodność była największa. W Ameryce Południowej i na Karaibach doszło do 94% spadku, w Afryce spadek sięgnął 65%, region Azji i Pacyfiku odnotował 45-procentowy spadek, w Ameryce Północnej wyniósł on 33%, a w Europie i Azji Środkowej – 24%.
      Niestety, mimo – jakby się pozornie wydawało – rosnącej świadomości ludzkości, coraz bardziej niszczymy Ziemię. Od 30 lat monitorujemy sytuację i stwierdzamy, że spadek bioróżnorodności przyspiesza. Wszystko idzie w złym kierunku, mówi dyrektor generalny WWF International, Marco Lambertini. W raporcie z 2016 roku (obejmującym lata 1970–2012) spadek populacji dzikich zwierząt wynosił 58%. W ciągu zaledwie 4 lat liczba dzikich zwierząt spadła aż o 6 punktów procentowych. A trzeba pamiętać, że te 4 lata to mgnienie oka w porównaniu z milionami lat, jakie gatunki te przetrwały na Ziemi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Analiza roślinności na jednej z wysp Morza Beringa wykazała, że zasięg lodu pływającego na tym akwenie jest obecnie najmniejszy od 5500 lat. Badania, opublikowane na łamach Science Advances, opisują, w jaki sposób rdzeń torfowy z Wyspy Św. Mateusza pozwala zbadać przeszłość klimatu. Pobrany rdzeń pozwolił na cofnięcie się w czasie o 5500 lat i ocenę zmian zasięgu lodu pływającego.
      To niewielka wyspa na środku Morza Beringa. Jest na niej zapis tego, co działo się w atmosferze i na morzu wokół niej, mówi główna autorka badań Miriam Jones ze Służby Geologicznej Stanów Zjednoczonych i University of Alaska Faribanks. Pani Jones prowadzi swoje badania od 2012 roku.
      Dane na temat lodu pływającego można odczytać ze względnego stosunku izotopów tlenu-16 do tlenu-18. Stosunek tych izotopów względem siebie zmienia się w zależności od opadów, co odzwierciedla zmiany w atmosferze i oceanie. Więcej tlenu-18 oznacza obecność większych opadów, a rosnący tlen-16 to znak, że opady były lżejsze.
      Na potrzeby swoich badań naukowcy przeanalizowali też dane z modelu cyrkulacji powietrza i stwierdzili, że bardziej intensywne opady nadchodzą z północnego Pacyfiku, a lżejsze opady są zapoczątkowywane nad Arktyką. Uczeni przyjrzeli się też zbieranym od 1979 roku danym satelitarnym na temat zasięgu lodu pływającego i stwierdzili, że okresy bardziej intensywnych opadów związane są z mniejszym zasięgiem lodu pływającego, a mniej intensywne opady – z większym jego zasięgiem. Analizy te znajdują potwierdzenie w przeprowadzonych w przeszłości badaniach mikroorganizmów obecnych w rdzeniach.
      Po przeprowadzeniu analizy izotopów we wspomnianym na początku rdzeniu torfowym stwierdzono, że obecny zasięg lodu pływającego na Morzu Beringa jest wyjątkowo mały. To, co obserwujemy obecnie nie ma precedensu w ciągu ostatnich 5500lat. W tym czasie zasięg lodu pływającego na Morzu Beringa nigdy nie był tak mały jak obecnie, mówi współautor badań Matthew Wooller, dyrektor Alaska Stable Isotope Facility, gdzie były prowadzone analizy rdzenia.
      Jones dodaje, że analizy potwierdzają, iż zmniejszenie zasięgu lodu pływającego na Morzu Beringa nie jest związane wyłącznie z rosnącą temperaturą. Większe znaczenie mają tutaj – wywołane zmianami klimatu – zmiany cyrkulacji atmosferycznej i oceanicznej. Tutaj w grę wchodzi znacznie więcej czynników niż tylko rosnące temperatury. Obserwujemy zmiany wzorców cyrkulacji w atmosferze i oceanie, stwierdza Jones.
      Z artykułem High sensitivity of Bering Sea winter sea ice to winter insolation and carbon dioxide over the last 5500 years można zapoznać się na łamach Science Advances.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...