Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

mankomaniak

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    383
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    10

Zawartość dodana przez mankomaniak

  1. Hahahah, rozśmieszyłeś mnie tym. T Chyba już dowiodłem, że jak najbardziej przystaje i nie będę powtarzał wniosków badań. Czy profesor Pawłowicz, słynna pisowska posłanka, to dla ciebie autorytet w dziedzinie prawa, bo ma tytuł, "REFERENCJE"? Czy może prezydent A. Duda - doktor prawa, który codziennie łamie Konstytucję, jest autorytetem? Przykładów patologii wśród "naukowców" jest mnóstwo. To że ktoś ma "referencje", nie znaczy, że musi stanowić autorytet. PIS jest idealną aluzją do tatuaży - szpetna plama w historii kraju. Dla każdego powinno być jasne, że jeśli ktoś jest z PIS, to dyskwalifikuje go jako autorytet w jakiejkolwiek dziedzinie naukowej Tak samo jest z tymi odkrytymi tatuażami.
  2. Ty pisałeś tu coś o jakimś jednym drzewie. A rozumiesz w ogóle, że ten eksperyment dotyczy właśnie rozkładów prawdopodobieństwa?
  3. No ale tutaj badacze nie dzielili na osoby z dużymi i małymi tatuażami albo z ukrytymi i odkrytymi tatuażami. Prawdopodobnie ci z ukrytymi i małymi tatuażami, które nie szpecą ciała, zawyżają istotnie IQ tych z odkrytymi i dużymi. Nasz "naukowiec" z filmu miał wielki, odkryty i szpetny tatuaż, więc jest uzasadnione twierdzić, że ma niższe IQ od własnej pewności siebie. Czytając takie bzdury, zaczynam rozumieć, dlaczego to właśnie cała nasza materia powinna zostać uznana za nieistotną statystycznie:
  4. Serio? Czyli jakby założył różowe rajstopy, wyszminkował się i tak wyszedł na scenę jako naukowiec i zaczął opowiadać o fizyce, to byłoby też w porządku? No niestety nie byłoby, bo to nie scena artystyczna. Na scenie artysta niech robi co mu się podoba - jeśli jego celem jest zszokowanie publiczności, to może ubrać pończochy. Wobec takich "ekscesów" jestem mega-tolerancyjny, bo wiem, że to ma jakiś sens, jakiś cel. Jeśli nie podoba mi się wygląd artysty, nie idę na jego występ i tyle. Ale co innego naukowiec, który zajmuje się poważnymi sprawami intelektualnymi, nie rozrywką. On reprezentuje uczelnię, jakiś prestiż. Nawet jeśli jego wykłady są merytorycznie poprawne, to sam tworzy "ujemną wartość dodaną" swoich wykładów. Czy ta ujemna wartość dodana jest obiektywną czy subiektywną rzeczywistością? Otóż można się przychylić do stanowiska, że obiektywną. W badaniu: https://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=3&cad=rja&uact=8&ved=2ahUKEwjar7vPk6PiAhUipYsKHd9ADdcQFjACegQIARAC&url=http%3A%2F%2Farticle.sciencepublishinggroup.com%2Fpdf%2F10.11648.j.pbs.20150404.14.pdf&usg=AOvVaw39sC-L5M860vYOTiUM9Yyz naukowcy badali mądrych uczniów, stąd średnie IQ wyszło bardzo wysokie. W grupie bez-tatuaży studenci mieli średnio IQ = 115,6, a z tatuażem IQ = 113,16. Chociaż statystycznie wyniki nie różnią się od siebie, co zaznaczają autorzy, to widać, że ci bez tatuaży są nieco bardziej inteligentni. A może znajdą się tacy, którzy będą bronić tatuażystów-naukowców w ten sposób, że są oni bardziej kreatywni, jakby artyści? Otóż to badanie także temu zaprzecza. Co więcej, znów istnieje niewielka różnica w kreatywności na korzyść studentów bez tatuaży, którzy zdobyli średnio 17,6 punktów, a z tatuażami 16,06. Dziwny przypadek, że w obydwu testach wytatuowani wypadli gorzej. Mamy tu do czynienia z potencjalnymi naukowcami, więc jest to dobre porównanie. Zatem można postawić tezę, że ci wytatuowani naukowcy są mniej inteligentni i mniej kreatywni, prawidłowym jest sceptyczne spojrzenie na nich i z większą podejrzliwością traktowanie ich.
  5. Stereotyp czy nie, badania wskazują, że ludzie wytatuowani częściej mają problemy z prawem, częściej stosują przemoc, mają więcej kontaktów seksualnych, problemy z alkoholem czy narkotykami. A że nie wierzysz, to podam jeden dowód: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12456900 "Tattooing was strongly associated with peer substance use. Adjusting for sociodemographic factors and peer substance use, tattooing in adolescents was independently and significantly associated with reported sexual intercourse, substance use, violent behaviors, and school problems." I myślę, że standardowo temat można uznać za zakończony. Wszystko co napisałem ma podstawy empiryczne.
  6. Skoro już zaczęliście offtop, to ja mam pytanie od kiedy uznanie kaleczenia sobie ciała za coś nienormalnego stało sie stereotypem?
  7. Nie sądzisz, że to offtop? No, ale oczywiście, że mógłbym. Tatuaż jest symbolem "wolności", często wolności seksualnej. Stąd jednym z sygnałów, że mamy do czynienia z prostytutką, czyli takiej "wyzwolonej seksualnie kobiety" jest tatuaż. Jest też drugi powód. Jeśli prostytutka szuka klienta, to musi się ubrać tak, by ją poznał. Jej wygląd będzie wyzywający, tak by przyciągnąć uwagę. Tatuaż przyciąga uwagę. U faceta jest podobnie, tylko że tatuaż ma na celu zaznaczyć swoją pozycję w stadzie (więzieniu). Trochę jak zwierzę, który musi się nastroszyć i postraszyć wroga. Normalny człowiek nie robi sobie tatuaży, bo nie musi niczym szpanować, nie musi nikogo straszyć, bo żyje w społeczeństwie nie w oparciu o konkurencję, ale współpracę (szczególnie prawdziwy naukowiec).
  8. Nie jestem tolerancyjny dla gejów, którzy obnoszą się swoim gejostwem. Tak samo jak nie jestem tolerancyjny dla całujących się par w miejscach publicznych. Bo mnie to po prostu obrzydza. A to co mnie obrzydza, to jawnie krytykuję i mogę być uznany nawet za prawicowca przez otoczenie. Ale to co mnie nie dotyka osobiście, jest jak dla mnie dozwolone (poza skrajnymi przypadkami, o których nie trzeba pisać). Więc jak ktoś chce sobie robić tatuaż, to niech go ukryje przed publiką - wtedy będzie miał moją tolerancję. W przeciwnym wypadku nazwę go dziwką (jeśli będzie kobietą) albo skazańcem. A jeśli tatuaż robi sobie naukowiec - osoba, która sama sobą powinna reprezentować jakiś poziom - to jest tylko pomywaczem, który chce zabłysnąć dziwacznym wyglądem zamiast intelektem.
  9. Czy poważny jest gość, który robi sobie tatuaże i się nimi chwali? Nic ma nic głupszego niż robienie sobie tatuaży, zatem słuchanie takiego profesorka to strata czasu.
  10. Jak dla mnie wszystko jest logiczne i nie ma co się doszukiwać czarów marów: dopóki obserwatorzy będą ze sobą skorelowani, dopóty nie będzie istnieć obiektywna rzeczywistość. Bo skoro jedna rzeczywistość wpływa na drugą, to nie można mówić o obiektywnych faktach. Wszyscy się zgodzą, że żeby mówić o obiektywnym obserwatorze, to obserwator musi być niezależny od tego co obserwuje. Skoro tak nie jest, to nie ma obiektywnej rzeczywistości. Prosty przykład unaocznia, że to "odkrycie" można łatwo zrozumieć na poziomie makro. Wyobraźmy sobie, że jest dwóch graczy giełdowych i każdy z nich obserwuje kurs akcji. Dopóki nie podejmą decyzji, rzeczywistość obiektywna istnieje, bo każdy widzi ten sam poziom kursu. Ale kiedy kiedy zaczynają sami brać udział w grze, to kurs zmieni się pod ich wpływem. Gdy obaj zobaczą wzrost kursu, to obaj będą chcieć sprzedać akcje na tym wzroście. Ale żeby sprzedać akcje, trzeba nieco obniżyć cenę sprzedaży w stosunku do tego nowego rosnącego kursu. Ale gdy jeden przewiduje, że drugi też chce sprzedać, to wie, że musi się pospieszyć się z tą sprzedażą (bo inny gracz, który jest kupujący chce kupić jak najtaniej). Ale drugi przewiduje, że pierwszy tak myśli, więc musi szybciej sprzedać. Skoro jednak obaj wiedzą, że muszą się pospieszyć, a są prawdopodobnie tak samo szybcy, to jedyną rozsądną strategią będzie maksymalne obniżenie ceny sprzedaży - kurs spadnie do poziomu bliskiego początku. Co by się jednak stało, gdyby gracze ci byli niezależni od siebie i nie analizowali wzajemnie swoich ruchów? Byłoby kto pierwszy ten lepszy, a kurs spadłby minimalnie (bo kupujący wie, że tamci nie przewidują swoich ruchów, więc sprzedają najdrożej jak się da, więc taniej już nie kupi). Tak więc obiektywna rzeczywistość nie istnieje, bo obiektywny obserwator sam wpływa na decyzje tego co obserwuje. Taka prosta zagadka rozwiązana.
  11. Ta, ta. W zasadzie to już idąc tym tropem, to zgodnie z teorią Darwina, czarni powinni wymierać, tak jak Neandertalczycy. A jak się okazuje " Od 1950 liczba ludności Afryki wzrosła prawie czterokrotnie — do 968 mln mieszkańców (2008), co stanowi 13,6% ludności świata; przyrost naturalny najwyższy na świecie — ok. 24‰ rocznie " https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/Afryka-Ludnosc;4019171.html A jakoś nie chcą wymrzeć. Czyli teoria coś nie działa.
  12. Z pewnością bez karmy dla ciemnego luda.
  13. Mieć nadzieję czy obawę - wszystko jedno. Bo po co mieć nadzieję na coś niemożliwego. Np. mogę mieć nadzieję, że jak skoczę z 10 piętra, to się nie zabiję. A co, postawisz na to cały majątek? Widać, należysz do tych nawiedzonych.
  14. To niech nie płaczą, że nie mają co do gęby włożyć albo umierają, bo nie mają leków. Naprodukują bachorów a potem wymyślają "problem głodu na świecie". P. S. Lwy nie mają religii - czarni żyją religią. Tak wiem, w chwili śmierci dusza ucieka i szuka nowego sponsora. Ta dusza zupełnie jak pasożyt. Tak - brać racjonalnie albo nieracjonalnie. Ci inteligentni teiści są nieracjonalni nie dlatego, że są głupi, tylko dlatego, że są przerażeni.
  15. To się zastanów czy 48,5% czy 10% ateistów. Nie obchodzi mnie czy ktoś nazwie ateistą, agnostykiem czy buddystą czy jakimś ezoterykiem. Zatem 48,5% niewierzących to dla ciebie mało, a jednak trzeba porównać z populacją. Mówimy przecież statystycznie o różnicach w IQ. A... no i przypominam, że podałem na samym początku jeszcze drugą przyczynę religijności. Ci inteligentni wierzący po prostu nie mogą znieść myśli, że wyparują i nic z nich zostanie.
  16. No się nie dziwię, bo to najwybitniejsi ludzie. Co do artykułu: "Ogólny odsetek wierzących naukowców w Stanach Zjednoczonych wynosił w ich badaniu 39,3% i prawie nie różnił się od globalnych wyników pierwszego badania Leuby (41,8%). Najwięcej wierzących było wśród matematyków – około 45%. W artykule pt. „Wybitni naukowcy nadal odrzucają wiarę w Boga” („Leading scientists still reject God”) wspomniani autorzy stwierdzili, że spadła liczba wybitnych naukowców wierzących w Boga. Wynosiła ona 7% w roku 1996, podczas gdy w latach 1914 i 1933 – odpowiednio: 27,7% i 15% (Larson i Witham, 1998)." "Wspomniana wcześniej Ecklund wraz z Christopherem Scheitle (Ecklund i Scheitle, 2007) zbadali za pomocą swej ankiety 1646 naukowców. Uzyskali bardzo wysoki wskaźnik uczestnictwa: na zaproszenia do udziału w badaniu odpowiedziało prawie 75% zaproszonych. Być może pewną rolę odegrał fakt, że przesyłali osobom, do których się zwracali, kwotę 15 USD. Deklarację wiary złożyło 25,2% badanych z dziedziny nauk społecznych (30% politologów, 25,2% ekonomistów, 23,7% psychologów i 20,8% socjologów). Nieco mniej wierzących było wśród naukowców reprezentujących nauki przyrodnicze: 29,1% chemików, 19% fizyków i 17,4% biologów. Ogólny procent wierzących w tej grupie nauk wynosił 20,7%." To mi wystarczy. W USA naukowcy to poziom kilka razy wyższy od naszych.
  17. A są biedni, bo takie było ich przeznaczenie? Wola boska? Czy są biedni, bo są głupsi. Wolą chodzić do kościoła niż się uczyć. Rzeczywiście, im wyższy dochód na głowę, tym mniejsza szansa, że osoba będzie chodzić do kościoła czy odbywać inne modły (wprawdzie niewielka, bo 4%, ale zawsze). Bezrobotni częściej chodzą do kościoła niż pracujący (5%).
  18. Nic się nie wali kolego. Paradoks już wyjaśniłem: te 40% wierzących Czechów jest tak głupich, że obniża średnią. Tak samo z USA i resztą. Mam przypomnieć tabelkę? W USA ateiści są inteligentniejsi od wierzących, im bardziej wierzący tym głupsi. Nie ma powodu, by w innych krajach nie było podobnie.
  19. Wygląda na to, że na tą korelację trzeba spojrzeć binarnie poprzez podział na kraje prymitywne (południowa część świata) i rozwinięte (północna część świata). Kraje południowe mają max 3% ateistów i tam IQ < 90. Kraje północne mają więcej ateistów i IQ równa się ok. 100. Nie wiem dlaczego Czechy mając 60% ateistów nie mają wyższego IQ - to paradoks. Chiny i Płd Korea potwierdzają korelację. W sumie trzeba patrzeć binarnie, na część inteligentniejszą świata i głupszą. Ta lepsza część ma medianę powiedzmy na poziomie 40% ateistów, ta gorsza jakieś 2%. Na różnice pomiędzy poszczególnymi krajami raczej nie ma sensu patrzeć (inne czynniki silniej działają). P. S. A już wiem - w krajach południowych występuje większy fundamentalizm religijny i stąd ta przepaść. Tam gdzie nie ma tego, różnice się zacierają czego przykładem są Czechy i Polska.
  20. "It had 33 adolescents, who were 12- to 16-years-old when the study started. Price and her team gave them IQ tests, tracked them for four years, and then gave them IQ tests again. The fluctuations in IQ were enormous. I'm not talking about a couple points, but 20-plus IQ points, one way or another. These changes in IQ scores were not random — they tracked very nicely with structural and functional brain imaging. Suppose the adolescent's verbal IQ really went up during that time; it was verbal areas of the brain that changed." https://www.livescience.com/36143-iq-change-time.html P.S. Miałeś podać źródło twoich rewelacji, że państwa ateistyczne zabijały teistów. Czekam.
  21. Ateistą się nie zostaje na zawołanie kolego. Jeśli ktoś wierzy w boga, to się nie oduczy wierzyć, tylko dlatego, że tak chce. Przemyśl to.
  22. Bredzę, a jednak pokazałem dowód, że głupota rozumiana jako kombinacja niskiego IQ z niskim poziomem wiedzy znacząco koreluje z fundamentalizmem religijnym. Faktów nie zmienisz.
  23. Standardowo pleciesz od rzeczy. Wiadomo, że fundamentalizm (fanatyzm, moheryzm, pislam) jest jednym z przejawów głupoty. Jeśli teraz zdefiniujemy głupotę jako kombinację niskiego IQ z niskim poziomem wiedzy (edukacji), to otrzymujemy dowód korelacji głupoty z poziomem religijności. Tabela ta pokazuje, że im silniejszy poziom religijności, tym niższe IQ i niższy poziom edukacji. Oznaczenia: Mind = mindfulness; Spirit = spirituality; Supp = religious support; Id = religious identification; Priv = private religious practice; Fund = fundamentalism; IQ = intelligence; Edu = education
  24. To jak chcecie na jednym kraju, to oto przykład pracy, testowano dorosłych w USA na różnych poziomach wiary. http://www.midus.wisc.edu/findings/pdfs/1197.pdf Zmienne dotyczące religii: religious support (the belief that religion provides strength and guidance), religious identification (the importance of religion and religious community in one's life), private religious practice (how often one reads scripture, prays, or meditates), and fundamentalism (strict adherence to a religious doctrine) Korelacja z IQ wyniosła dla religious support -> −0.10 religious identification -> − 0.14 private religious practice -:> −0.15 fundamentalism -> −0.25 Tak więc po raz kolejny potwierdza się wszystko co wcześniej powiedziałem, a ci co twierdzą, że korelacja nie występują, tylko się pogrążają w swojej ignorancji, w dodatku szerzą kłamstwa na portalu szerzącym naukowe fakty.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...