mankomaniak
Użytkownicy-
Liczba zawartości
383 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
10
Zawartość dodana przez mankomaniak
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 16
-
https://forsal.pl/artykuly/1193161,500-plus-to-globalne-kuriozum-nie-placisz-pit-ani-zus-i-jeszcze-dostajesz-gotowke.html " Polska jest jedynym z 35 państw badanych przez OECD, gdzie część pracujących rodzin nie dość, że nie płaci podatków czy składek na ubezpieczenie społeczne oraz emerytalne, to dodatkowo otrzymuje świadczenia społeczne. "
-
Patologia+ nie zasługuje na to by ją nobilitować książkowym językiem!
-
No ale ty jesteś oderwany od rzeczywistości. Bo zobacz, mediana to 25000, średnia 33000 rocznie (https://businessinsider.com.pl/finanse/makroekonomia/obciazenia-podatkowe-w-polsce-raport-mf/1dg8fj1). 25k * 18% - 556 = 3944. Miesięcznie to jest 330. A jak dostajesz Patologię+, to płacisz ujemny podatek. Ale nawet bez Patologii+ ta kwota jest mniejsza, Możesz sprawdzić, tutaj https://finanse-arch.mf.gov.pl/documents/766655/6487082/Informacja Jest to 2017, ale procentowo można ocenić poziom dochodów na tle podatków PIT: dochody do 85 528 - 718917886 tys. (str 12), Podatek należny - 49169 980 tys (str 14), 49169 980 / 718917886 = 6,8%. Zamiast 18% mamy 7%. Więc wracając do mediany 25k * 7% / 12 = 146 miesięcznie. Dla średniej masz 30k * 7% / 12 = 175. Czyli przeciętna osoba płaci PIT 150 zł na mc. Bez Patologii+.
-
Te 97% płaci praktycznie grosze, nie podatek. Jak dodasz te ulgi, nie ulgi i jeszcze tą Patologię+, to nie ma żadnego podatku.
-
https://www.money.pl/podatki/wiadomosci/artykul/podatek-dochodowy-pit-2015,181,0,2175669.html " Tylko trzech na stu podatników przekracza drugi próg podatkowy, co oznacza, że zarabiają przynajmniej niecałe 8,4 tys. zł brutto miesięcznie - wynika z najnowszych danych Ministerstwa Finansów. "
-
No to PIS rozpasał społeczeństwo, jak politycy w Grecji, gdzie ludzie strajkują, bo nagle się okazało, że muszą pracować. Nikt nic nikomu nie zabiera, bo to nie jest ich. Tak przy okazji: to jeśli tym podatnikom PIT też się płaci 500+, to z punktu widzenia logiki stosowanej przy progresji podatkowej, to jest za mało, żeby przekonać ich do płodzenia. Musiałoby to być też progresywnie więcej, żeby w ogóle mogło pyknąć. Więc odebranie im tego jest tym bardziej racjonalne. Dla nich to żadna strata. A skoro zmiana podatku na łagodnie progresywny, będzie przez nich odczuwalna, to znaczy że suma sumarum chętniej przystaną na takie rozwiązanie - przynajmniej ci z trochę wyższym dochodem. To znaczy 3%. Ciężko uwierzyć? Widzisz jak odleciałeś od rzeczywistości.
-
No ale na tle populacji niewielu zarabia tyle, by w ogóle płacić PIT. A na PIS głosuje i tak głównie lumpenproletariat o niskich zarobkach. Ci o wysokich też czasami głosują, ale ich nie trzeba szczególnie przekonywać.
-
Likwidacją 500+ w pierwszej kolejności to jasne.
-
Dobrze rozumiesz.
-
Stawka nie może być za wysoka, bo będzie zachęcać do ukrywania dochodów, tak by nie wpadł do nowego progu. Czyli musi być taka, by nie opłacało mu się kombinować. Może od 5% i tak po 5% od kolejnych kwot. Dochód odniesienia, to byłby albo pensja minimalna albo średnia. Wtedy pierwszy próg byłby od średnia+k*odchylenie standardowe, gdzie k=1, 2 itd. To tylko przykład, może być inaczej. Mów za siebie kolego, "mogę", nie można.
-
Poczytaj mój poprzedni wpis, to pojmiesz "absurd" tej idei. Progresja podatkowa ma jak najbardziej sens, bo użyteczność krańcowa bogactwa spada wraz ze wzrostem bogactwa. Wszystko powyżej średniej krajowej nie jest mało. Ale tak jak mówię - dobrym rozwiązaniem jest lekka progresja, a nie taka, że nagle od 8k pojawia się 18 czy 19%. Trudno tu rzucać procentami, myślę, że to powinna być jednocyfrowa progresja - taka, która byłaby akceptowalna przez podatnika.
-
A czytałeś tytuł tego wątku. A jakbym napisał "podatek progresywny od dochodu to dobre rozwiązanie", byłoby cacy?
-
Generalnie jestem za podatkiem progresywnym, w lekkim stopniu - i to jest taki przykład. Bardzo wysokie zarobki nie zwiększają wcale specjalnie zadowolenia tych osób, wyobraź sobie, że masz 1000 mieszkań na wynajem, zarabiasz na tym. Nagle tracisz jedno, masz 999. Oj, jaka szkoda! Nie będziesz jednak długo się tym martwił, bo 1/1000 to co to jest. A teraz powiedzmy, że masz 10 mieszkań i jedno tracisz. To na pewno mocniej zaboli. Ogólnie, im coraz większa ilość pieniędzy, tym ich użyteczność będzie rosła coraz wolniej. A to oznacza, że nawet strata dużej kwoty przy całości spowoduje niewielką utratę użyteczności bogactwa. Dlatego niewielka progresja ma sens, jeśli mówimy o podatku dochodowym.
-
Nie zgadzam się. Gdyby szkoła nie była obowiązkowa, to wielu nie posyłałoby do nich dzieci, bo po co. Na pewno na wsi by tak było. Mielibyśmy wysyp pisowskiego proletariatu, analfabetów itd.
-
Poucz się chłopcze trochę ekonomii, to pogadamy.
-
Mieszasz różne rzeczy. Proszek i woda i tak byłyby użyte niezależnie czy jest pralka czy nie ma. Osobna sprawa to prąd. Jest spora różnica w użyciu "energii ręcznej" a prądu: prąd to energia silnie skoncentrowana, którą maszyna wykorzystuje do prania. Wykorzystanie tej koncentracji sprawia, że w danej jednostce czasu można wykonać dużo więcej pracy. Stąd nie trzeba dużo tej energii zużywać, aby uzyskać ten sam efekt manualnie. A skoro mniej energii jest zużywanej, to znaczy, że są mniejsze nakłady, a więc płaci się mniej. A skoro płaci się mniej, to powstają oszczędności, które prowadzą właśnie do postępu technicznego.
-
Nie naprawisz drzwi samymi rękoma, potrzebne są narzędzia i materiały. Zrobienie nowych czy kupienie drzwi to wydatek, który teraz musicie obaj ponieść. Oczywiście jest też trzecia opcja - możecie ukraść materiały (być może nawet sobie nawzajem heh). Ale generalnie nie tworzysz dodatkowego dochodu w ten sposób, jeśli nie zakładamy kradzieży. Dodatkowy dochód powstaje tylko wtedy, gdy powstaje wartość dodana, jakieś dodatkowe dobro. A tu niczego nowego nie ma. Materiały, które trzeba uzyskać na produkcję, niby tworzą to dodatkowe dobro, no ale przecież idą one nie na zbudowanie zupełnie nowych drzwi, tylko na naprawę zniszczonych. I te nowe materiały są okupione pieniędzmi, które być może byłyby wydane na coś pożyteczniejszego.
-
Nie wiem o jakich łowcach zbieraczach mówisz. Prosty przykład to pralka, dzięki której oszczędza się czas i wysiłek na pranie, W tym czasie można zrobić coś innego. Czy maszyna do krojenia chleba - chleb krojony będzie tańszy, bo nie trzeba płacić za to, że ktoś będzie kroił nam chleb. W dodatku maszyna jest szybsza i precyzyjniejsza. Piekarz już nie kroi chleba, tylko obsługuje maszynę. Pracuje krócej albo bez wysiłku. Wobec tego nie musi dostawać za tę pracę tyle pieniędzy ile poprzednio. Konsument płaci mniej za chleb, powstaje oszczędność, za którą może kupić coś nowego, np. bułkę od piekarza. Ponieważ piekarz ma teraz więcej czasu, to może produkować te bułki. W ten sposób nikt nie traci, a gospodarka zyskuje. Logiczne.
-
Ech... poczytaj trochę o ekonomii, bo nie rozumiesz skąd się bierze dochód. To nie jest żadna gra o sumie zerowej. Dochód rośnie, bo jest więcej towarów i potrzeb. Technologia skraca czas pracy, więc ludzie mogą ten czas wykorzystywać czy to na zabawę czy inwestycję czy naukę. Rodzi się więc potrzeba nowych produktów służących do tego. Wystarczy pomyśleć, do czego prowadzi postęp techniczny, a nie pitolić bzdety.
-
Przyznaję, że nie zarabiam 8 tys na mc i nie pobieram do tego 500+. Jednak nie wiem co trzeba mieć w głowie, żeby proponować zniesienie PIT, a nie wspomnieć o likwidacji tej Patologii+, tak że bogacz ma jeszcze mieć dodatkową kasę z podatku. Brawo. Czyli wnioskujesz, że trup jednak obniża PKB, a nie podnosi? Może i masz rację.
-
Nie, nie proste, bo nie wiem o co ci chodzi. Zmieniasz przykłady i teoretyzujesz, zamiast skupić się na jednym. Więc ja proponuję ci skupić na jednym przykładzie i go przeanalizować, rozbić na czynniki pierwsze: 1. jest sobie człowiek, który wydaje pieniądze (źródła: emerytura, praca) na swoje życie. 2. Ktoś zarabia dzięki niemu. Powstaje dochód. 3. Nagle jest trup. Przestaje wydawać kasę. 4. Ktoś traci zarobek z (2). 5. Ktoś sprząta trupa. Zarabia. 6. Wydaje te zarobione pieniądze na rzeczy z (1). 7. Ktoś znowu zarabia jak (2). 8. Sumarycznie dochód się nie zmienił. Możesz teraz przyznać się do błędu zamiast filozofować.
-
Tylko że to nie paradoks, chyba że pozorny paradoks, to tak. Nie jest naciągane, to ten sam błąd rozumowania. Laik nie dostrzega, że trup zanim był trupem, zarabiał, wydawał pieniądze, płacił podatki, czyli generował dochody. A trup tego nie robi. Po prostu robi to ktoś za niego - ci co go sprzątają. Dochód jednak pozostał stały.
-
Co mam ci wyjaśnić? Mit zbitej szyby pokazuje, że wątpliwe jest zwiększanie dochodów na szkodach. Walające się zwłoki nie wydają pieniędzy, które też przynoszą dochody gospodarce. Więc? Praca dla jednych zostaje skompensowana stratą drugich. Kapujesz?
-
POczytaj wpierw o micie zbitej szyby, bo głupoty opowiadasz. Może trochę ekonomii się nauczysz, bo widzę, że jesteś laik totalny.
-
Haha, brawo. Nie paradoks, tylko mit. A ty bogaczu ile płacisz tego PITu, że tak go nie znosisz?
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 16