ex nihilo
Użytkownicy-
Liczba zawartości
2176 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
110
Zawartość dodana przez ex nihilo
-
Zmienia się Twój pęd -> OTW, tensor energii-pędu. "A" ma pęd jak poprzednio (= 0), "B" już inny (> 0), czyli nie będą już w tym samym układzie inercjalnym. Wcześniej A i B mieli względem siebie taki sam pęd (= 0).
-
Nic tu nie znika, ani nie pojawia się znikąd. Pęd to wektor. Pododawaj wektory pędu emitera, nośnika ("fotonu") i odbiornika, i wszystko będzie ok. Masa spoczynkowa nie jest konieczna, pęd fotonu jest związany z jego częstotliwością.
-
Tu: http://www.spacetimetravel.org/ są bardzo fajne wizualizacje efektów STW i OTW, chyba najlepsze w sieci. Jak widać, "szkolne" intuicje TW nie zawsze się sprawdzają
-
No nie całkiem. Tu i tam ruch falowy, ale on też jest różny. Światło to fala (poprzeczna) w ośrodku bezmasowym, dźwięk fala (podłużna) w ośrodku mającym masę. A z prędkością już całkiem paskudnie, bo dźwięk można wyprzedzić, a światła (w próżni) nie. Ale niektóre analogie oczywiście istnieją, np. efekt Dopplera. Ten paradoks istnieje w STW, w OTW go nie ma, bo w OTW rozwiązuje się "sam z siebie". Ale są też rozwiązania dla STW. Najprościej - STW dotyczy układów inercjalnych, czyli takich, w których obiekty poruszają się jedynie siłą bezwładności i w przestrzeni, której geometria jest płaska. Jeśli A i B siedzą obok siebie, są w jednym układzie inercjalnym. Kiedy poruszają się względem siebie po prostych (warunek konieczny inercjalności), są w dwóch układach inercjalnych, każdy w swoim. Jeśli wtedy A patrzy na swój zegarek, widzi, że chodzi normalnie, a kiedy popatrzy na zegarek B, zobaczy, że zegarek B się spóźnia. B stwierdzi analogicznie - mój chodzi normalnie, a zegarek A się spóźnia. Obaj mają rację. Ale żeby sprawdzić to bezpośrednio, a nie tylko "zdalnie", by musieli położyć zegarki obok siebie, a tego zrobić nie mogą, bo w ten sposób by musieli przejść przez układ nieinercjalny (przyspieszenie lub hamowanie), czyli wyjść z STW Inna sprawa, że da się to zrobić obliczeniową sztuczką i efekt jest taki jak powinien, czyli paradoksów nie ma. Wróćmy teraz do bliźniaków, którzy obok siebie siedzą, czyli są w jednym inercjalnym układzie. Jeśli teraz któregoś (np. B) wsadzimy w rakietę i wyślemy w π..., Kosmos znaczy się, to "wyrzucimy" go z wspólnego z A układu odniesienia i to przechodząc przez układ nieinercjalny (zmiana pędu B). Czas dla A płynie jak poprzednio, natomiast dla B już wolniej niż w poprzednim układzie, chociaż B tego nie odczuwa (w układzie B czas dla B zawsze będzie upływał tak samo). Czyli - A i B byli w tym samym układzie odniesienia, później A pozostał w poprzednim układzie, natomiast B przechodząc przez układ nieinercjalny przeniósł się do innego. I to samo będzie przy powrocie B na Ziemię - B znowu przejdzie przez układ nieinercjalny i to trzy razy: hamowanie w maksymalnej odległości, przyspieszenia w kierunku Ziemi i hamowanie przed lądowaniem. Po przeliczeniu tych wszystkich zmian układów okaże się, że faktycznie B jest młodszy od A (mniej czasu upłynęło w związanym z nim układzie odniesienia). W sumie paradoks polega na tym, że nie uwzględnia się tych zmian układów odniesienia. Kiedy się je przeliczy, paradoks znika. W OTW coś takiego wychodzi "samo z siebie". Sorki za literówki i inne takie, ale spać mi się już zachciewa i edycji nie będzie
-
A weś sie nie wygupiaj Jajcenty, bo zaras bedziesz jeszcze tfierdził, że Ziemnia to taka gulka, co se dookoła Sońca za... no ten tego, a wisz pszeciesz, że to g. prowda, bo Ziemnia plaskato jest jak krufski placek na łonce!
-
:D Abo misie paluch omsk...
-
Na spam to wygląda. Ugryź Wilku, a porządnie
-
Czy cywilizacja ludzka kiedyś stanie się "boska"?
ex nihilo odpowiedział NieograniczonaSI na temat w dziale Filozofia
Spróbuj "wszechwiedzę" zdefiniować (nawet "miękko"), to się przekonasz, co z niej zostanie -
Hmm... mózg jest bardziej przestarzały (konstrukcja całkiem przedpotopowa, a, pomijając małe dzieci, konkretny egzemplarz też)... Czyli - co wymienić?
-
I nie zainteresuje, nie ma na to szans - dla fachowców zbyt mało w tym konkretu, a reakcja zwykłych ludzi będzie: "no i fajnie, ale i tak nie wiem co to za rewelacja". Gdyby to był jakiś pierwszy polski "eksport naukowy", wtedy by mogło zainteresować, ale teraz raczej na nikim nie robi wrażenia, że ktoś z Krakowa, Warszawy czy Poznania coś ciekawego wymyślił. Przede wszystkim nie "codzienność", bo ile znasz podobnych przypadków w Polsce? I to w dodatku przeciw jednej z największych firm na świecie? Gdyby to była jakaś nieznana firma, zainteresowanie byłoby na zerowym poziomie. W dziesiątkach przejrzanych komentarzy pod artykułami nie znalazłem żadnego hejtu pod Twoim adresem czy chociażby zarzutu "kłótliwości", co zresztą trochę mnie zaskoczyło, bo podobna statystyka zdarza się bardzo rzadko. Poza środowiskiem i tak nie będziesz znany z autorstwa ANS - po pięciu minutach od przeczytania artykułu ogromna większość nie będzie nawet pamiętała czy to ANS, AMS, czy KMS. No i dobrze, bo po co by mieli pamiętać, i tak sami bezpośrednio nie będą tego używać, a gdyby chcieli sprawdzić co to za cudo, to mało kto dotrwa do trzeciej linijki opisu Ale... właśnie dopiero teraz masz szansę być znany poza bardzo niewielkim środowiskiem profesjonalistów jako autor "jakiegoś bardzo dobrego sposobu kodowania", który być może będzie po niedługim czasie nazywany "Duda coding" albo po prostu "Duda", podobnie jak "Huffman" Czy w tym wszystkim jest coś złego (pomijam sprawę patentu)? Uważam, że nie. Tak to po prostu działa i przy tej ilości informacji, którą każdy codziennie przez oczy i uszy przepuszcza, inaczej być nie może. Tak, właśnie ten determinizm - lokalność nie jest szczególnym problemem, a realizm dałoby się jakoś przeżyć, ale ten determinizm... brr. "Fizyka wie co robi", czy "Natura wie co robi"? Fizyka jest tylko opisem dynamiki, i to nawet nie samej rzeczywistości, a jakiegoś modelu. Żeby w roku 2017 fizyka radziła sobie z każdym "fizycznym" pytaniem, to chyba czarownik jakiś byłby potrzebny... albo inny Wszechświat, jakiś bardzo uproszczony. I tak przecież od początku fizyka działa na granicy możliwości sprzętu badawczego wliczając w to zawartość czaszek fizyków, matematyków itp. - nie do tego przecież była ona przeznaczona. Trafić kamieniem w zająca używając do tego doświadczenia setek prób i pamięć mięśniową... to wszystko. A że <1% populacji potrafi różniczkowymi równaniami w przybliżeniu opisać ruch zająca i kamienia, to tylko efekt rozkładu statystycznego, nic więcej. "Nie wiem dlaczego tak jest, ale tak jest", to tylko dziura w wiedzy, którą zapełnia się jakimś lepszym czy gorszym kitem, ale to nie jest żaden byt nadprzyrodzony, bo tu w ogóle "bytów" (ontycznych) nie ma, są tylko elementy modelu, wybranego sposobu opisu. Nie widzę w tym jakiejkolwiek magii czy czegoś nadprzyrodzonego. A czy "Natura wie co robi"? Mam mocne przekonanie, że nie wie - bo po co by miała wiedzieć. Wiedza jest konieczna, kiedy istnieje jakiś cel. Czy Natura ma cel? Gdybyśmy odpowiedzieli "tak", to wejdziemy w twardą mistykę - nie przypuszczam, żebyś tego chciał. A jeśli nie ma celu, to "wiedza" nie jest konieczna, najwyżej może być możliwa. "Wiedza" dana, czy nabyta? Jeśli dana, to znowu wchodzimy w mistykę. Nabyta? W jaki sposób? Natura "uczy się" metodą prób i błędów - nie ma przecież żadnego nauczyciela ani wzorców (jedno i drugie to mistyka). Czyli ta "wiedza" (determinizm) jest raczej wynikiem przetrwania pewnych rozkładów statystycznych, które okazały się (w naszym Wszechświecie) mocniejsze niż inne, a jednocześnie stworzyły dynamiczny, wzajemnie powiązany układ oddziaływań. Uważam, że równie dobrze mogło być inaczej - szybkie dojście do jakiejś równowagi, statycznej lub oscylacyjnej, i na tym koniec ewolucji. Przypuszczam, że wśród "wszechświatów jak mrówków" takich nie brakuje. Ale czy "wie co robi" (w sensie determinizmu)? Tam gdzie kopniak w zadek był porządny, to i trochę wie, bo zadek boli (pęd), ale kiedy kopniak był słaby, to raczej nie bardzo wie - może w lewy półdupek było kopnięte, może w prawy, trudno wyczuć czy wektor w prawo bardziej, czy w lewo... Ok, ale czy ta konkretna skomplikowana dynamika, która uśrednia się do tej chmurki, będzie mniej "magiczna" niż QM? Poszukiwanie ukrytego porządku niejednego, włącznie z samych Bohmem, doprowadziło do dosyć "twardej" mistyki. I nic w tym dziwnego - determinizm nie może wziąć się "sam z siebie". Musi być albo przez kogoś (coś) dany, albo być tylko determinizmem statycznym, rozkładem, "całką po historiach" od strony t- i "całką po możliwościach" od t+. Inaczej nie obejdzie się bez mistyki, i to takiej prawdziwej. Gdybym miał się zakładać - taki zakład nie ma sensu, bo do rozwiązania praktycznie nie mam szans dożyć - to bym prawie wszystko (żeby tylko na żarcie dla psiurów i fajki dla mnie zostało w razie przegranej) postawił na to, że "tam" jest nie "ukryty porządek" (determinizm), a "ukryty nieporządek" - bajzel, jakiego nasza matematyka chyba jeszcze nie potrafi opisać QM to przy tym prawdopodobnie zabawka dla przedszkolaków. Uff... ale tego naklepałem... sorki i sorków worki
-
Czy na pewno świat klasyczny jest 'prostszy' od kwantowego (czym zresztą jest 'prostota'?)? I czy od kwantowego mniej 'magiczny' (dynamika nieliniowa i inne takie)? Cholernie bym się zdziwił, gdyby na wszystkich poziomach fizycznej rzeczywistości świat był klasyczny. To dla mnie byłaby prawdziwa magia - wymagająca istnienia jakiejś Siły Nadprzyrodzonej, coby to wszystko stworzyć i w kupce, jako działający (no jako tako działający) mechanizm utrzymać. Kwantologia jaka jest, taka jest - nie do końca intuicyjna (a musi być?), tu i tam dziurawa (to raczej dopiero początek tworzenia tej zabawki) - ale daje szanse wyjścia z wszelkich magii (też magii stworzenia), no i w praktycznych zastosowaniach całkiem nieźle działa. Czy możliwy jest powrót do klasyki, uklasycznienie mikroświata? Bardzo mocno wątpię, chociaż próbować trzeba, próba to próba i wynik negatywny też ma wartość. Widzę, że szukasz, gdzie się da - Couder (Bohm), Gryziński, solitony. Ale MERW raczej nie do końca jest klasyczny, bo nielokalność w nim siedzi. O MERW spróbuję pomęczyć kiedy indziej, jak będę miał czas na porządne przeczytanie Twoich artykułów. A na teraz, dla żartu, coś, co może trochę pogodzi nasze dosyć skrajne wyobrażenia świata: załóżmy, że Q (kwantologia) i K (klasyka) to stany własne świata i [Q,K] =/= 0 to ΔQΔK >= sqrt((N/W)2) gdzie N = niewiedza, W = wiedza, a W może też być ujemne, kiedy jest antywiedzą Echch... no nie wiem, czy to pogodzi, bo dla mnie będzie to efekt samej natury świata, a dla Ciebie - jak przypuszczam - tylko naszego braku wiedzy No i w sumie dobrze - tak jest ciekawiej
-
No i fajnie, jest konkret. Nie znam procedur w tym przypadku, ale może dobrze by było zmobilizować użytkowników, inne uniwerki i takie różne (np. PAN, ministerstwo itd.), żeby też protesty powysyłali. Jeśli nie pomoże, to i pewnie nie zaszkodzi, a jeden papier zawsze łatwiej "przegapić", niż odpowiednio gruby pakiet A z innego wora - od jakiegoś już czasu ciekawi mnie MERW i odniesienia do kwantologii, które proponujesz, i chętnie bym Cię pytaniami tutaj podręczył (na bardzo amatorskim poziomie rzecz jasna, bo tyle mojego), ale ciągle nie mam na to czasu - ostatnio u mnie komp = prostowanie i wyginanie paragrafów Niektóre Twoje prace mam otwarte w przeglądarce od roku chyba albo i więcej... no i... obrazki znam już na pamięć Może pod koniec roku będę miał trochę luzu, i wtedy, jeśli będziesz miał czas i cierpliwość, spróbuję jedno i drugie trochę ponadużywać To forum, do którego tutaj dałeś link, to chyba jakiś klub lokalnych realistów? Tak z pobieżnego przeglądu mi wynika.
-
Hmm... łatwiej zmienić kodowanie świata niż jego naturę. Ale to, czego nie można można zmienić, można spróbować wykorzystać Popatrz na to z innej strony - gugieł robi Ci doskonałą reklamę. Widzę tu dużą szansę dla Ciebie. Fejsbuki, ćwierkacze, i inne takie... to działa. Przy dobrym rozegraniu sprawy robisz nazwisko w ciągu kilku-kilkunastu dni. Może warto spróbować, temat jest "mocny". Niuch mi mówi, że dostałeś pokera w tym rozdaniu
-
http://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,22192516,naukowiec-z-uj-walczy-z-google-poszlo-o-patent.html#MTstream Powodzenia! Się nie daj, gugła bij, i patrz, czy równo puchnie
-
Było kiedyś coś takiego jak magnetowidy. Na początku trzy systemy: Betamax, Video 2000 i VHS. Środowisko (rynek) wybrało najgorszy, czyli VHS. Może i z tym zielonym podobnie - badziewne (???), ale łatwe do masowej produkcji i tanie.
-
Astro & co. Nie wiem ile jest możliwości w miarę skutecznego żarcia światła dla organiki wszelkiej, bez szybkiego wykitowania. Nie mam czasu w tym pogrzebać. Ale... załóżmy, że jest ich kilka. I drugie ale... organizm to całość, a żarcie światła to tylko jedna z jego funkcji. Jak dodamy te "ale", to wyjdzie na to, że wcale to żarcie światła nie musiało być decydujące. Być może (ale tylko być może) zdecydowało coś całkiem innego, a że akurat toto, które miało "to coś", światło żarło chlorofilem, no to mamy zielone. Czyli być może szukać trzeba całkiem gdzie indziej, a nie w "zielonym".
-
Uprośćmy sobie sytuację do`maksimum: mamy dwie idealne kulki (kosmiczne), które się do siebie zbliżają bez żadnych obrotów własnych i ruchu orbitalnego. Wzajemnie na siebie oddziałują siłą grawitacji (krzywizna 3+1D). Powoduje to, że im bardziej się zbliżają, tym bardziej z kulek robią się jajca skierowane do siebie najdłuższą średnicą. Im bardziej wydłuża się ta średnica najdłuższa, tym jajca stają się chudsze, bo ich objętość pozostaje stała. To odkształcenie można opisać i obliczyć wsadzając do środka jajec takie trzy wektorki skierowane wzdłuż średnic i do siebie prostopadłe (tensor). Im dłuższy będzie się robił najdłuższy wektorek (wzdłuż kierunku zbliżania), tym krótsze będą dwa pozostałe. Teraz możemy sobie do tego dodać własne obroty tych coraz bardziej jajcowaciejących kulek. Ponieważ kierunek najdłuższego wektora tensora pozostanie stały (na linii kulka-kulka) odkształcenie będzie się przemieszczać w objętości kulek. Masy wewnątrz kulek przemieszczają się względem siebie, co powoduje m.in. ich nagrzewanie, a może też doprowadzić do rozpadu. Na razie tyle Dżety to inna bajka.
-
Owszem, rośnie... statystyka. szczególnie po wejściu do UE, kiedy wprowadzono dopłaty do zalesień. Biznes na tym był jak cholera, ale lasu z tego niewiele będzie. Duża część skończy jako kijki do fasoli i innych takich. Bo nie o las w tym chodziło, a o szybką forsę. Zresztą... "las". Byłeś kiedyś w prawdziwym lesie? Takich lasów jest w Polsce kilka %, może nawet 1, albo i mniej. Reszta to plantacje desek z prawdziwym lasem niewiele mające wspólnego. Czasem, jak trochę przez leśników zapomniane, nawet dosyć fajne, ale tylko tyle - lepsze niż nic. Coś o tym wiem. Bawiłem się tymi sprawami zawodowo. Puszczę Białowieską, tą część chronioną, znam nie tylko z turystycznej trasy. To, co naprawdę ciekawe, jest poza trasą. I inne podobne miejsca też poznałem. Nie tylko w Polsce zresztą. Ładne laski? Przypuszczam, że bardzo mało o tym wiesz. Chociaż nie wiem, czy te prawdziwe lasy by ci się spodobały, ale może, kto wie. Wyściubiać nosa z miasta nie muszę. Od ponad 10 lat jestem wieśniakiem (chociaż czy teraz "wieś" to jeszcze wieś?), a i wcześniej większość czasu od wiosny do późnej jesieni gdzieś po lasach i wsiach się pętałem. Dupogodzin nigdy odwalać nie musiałem, mogłem być tam, gdzie mi się zachciało. Oczywiście, że te filtry istnieją. Trzeba je po prostu poznać - w jaki sposób działają. Trybuna Ludu była kiedyś całkiem niezłą gazetą... jeśli się wiedziało, jak ją czytać Najgorszym filtrem jest wiara, i nie tylko o religijną mi chodzi. Jakakolwiek wiara. "Wierzę, że tak właśnie jest" to filtr najbardziej paskudny. W jednostkowych przypadkach tak, średnio tak źle nie jest, chociaż dobrze też nie. PiS tu dużo dobrego miał szansę zrobić, ale chyba już sprawę zapieprzyli. Nie wiem, czy aż na taką "starość". Po prostu licytowałem 40 i już ponad 20 jadę na nadróbkach. Czy mój świat przemija? Już dawno przeminął, jakieś 10 000 lat temu. Teraz szlag trafia jego ostatnie resztki. Plastikowy śmietnik? Nie dla mnie.
-
Pisałeś coś niedawno o "wartościach"... Jak widzę, dla Ciebie wartością podstawową są piniendze, forsa. A co ma Ci robić to czyste powietrze? Tuje i koszone na 3 cm trawniki? Co to jest "ładny lasek"? To, co jest zwykle uznawane za "ładny lasek", ma z reguły wartość przyrodniczą na poziomie zbliżonym do pola kukurydzy. Ludzi (niestety!) przybywa, przestrzeni nie, a tej przestrzeni, która może "robić czyste powietrze" ubywa, bardzo szybko. Mnie to już mało obchodzi, niedługo pewnie szlag mnie trafi, dzieci nie mam... mogę to wszystko mieć gdzieś. Ty masz dzieci i pewnie chciałbyś też mieć wnuki, Ciebie powinno to obchodzić. Wartość działki wszystkiego nie załatwi. Ee tam, smród by się mieścił w normach. Twój sąsiad by miał w sądzie fajną zabawę, a Ty koszty... Ale możemy zmienić wykorzystanie działki - niech tam wybuduje np. socjalne baraki, albo cokolwiek innego takiego, z czego bardzo się ucieszysz. Bardzo rzadko, ale zdarza się, kiedy jest do tego powód. Dzięki za radę, ale nie skorzystam, bo w tym właśnie chyba jest najbardziej fundamentalna różnica między nami - ani sam sobie nie wbijam czegokolwiek w głowę, ani nie pozwalam na to innym, kimkolwiek by byli. Księżmi, komuchami, specami od reklamy itp., itd. To taka moja wada, od dziecka. "Ucha prezesa", ani innych takich nie oglądam - rzeczywistość jest znacznie ciekawsza, kiedy się ją bez filtrów obserwuje.
-
Tak ogólnie to źle Ci nie życzę, ale w tym przypadku cieszył bym się, gdyby w Twojej najbliższej okolicy na takiej działce ktoś porządne wysypisko śmieci zrobił, przemysłową tuczarnię świń, albo jakąś podobną atrakcję. W końcu własność to własność, i nic Ci do tego jak to nie Twoje. No i wiesz, gospodarka, postęp, miejsca pracy i inne takie. Tego mi się nawet komentować nie chce.
-
Muszę zaraz odpadać od kompa, dlatego na szybko: http://next.gazeta.pl/next/7,151003,21670527,gus-zrewidowal-dane-o-polskim-pkb-w-2016-r-nie-bylo-wzrostu.html#Czolka3Img Popatrz na wykres. I porównaj z tym, co podałeś: W ogóle, żeby sensownie o tym rozmawiać, trzeba przekopać się przez duuuuuużo więcej danych, i to z kilku lat. Pińcet+? Pokerowa zagrywka, wrzucenie na stół wirtualnej forsy. Co z tego wyjdzie, okaże się po 3-4 latach. Ale zabrać tego już raczej nikt nie zabierze. Wątpię, żeby z tego można się cieszyć. Na jedną sensowną sensowną ustawę dziesięć ustaw durnych + trzy uchwały "fatimskie"... Kiepska statystyka.
-
A co PiS zrobił dotychczas w gospodarce (oprócz zwiększenia zadłużenia i powsadzania Pisiewiczów gdzie się da)? No raczej nic... czyli... Ale za to pochwalić muszę (i to bez przymusu): https://www.wprost.pl/kraj/10050463/PiS-zmienia-prawo-o-znecaniu-sie-nad-zwierzetami-Organizacje-pozarzadowe-zyskaja-miliony-zlotych.html Mam nadzieję, że przejdzie. No i... (ostrzegam: oglądanie z pełną paszczą grozi śmiercią lub kalectwem!): http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/pogon-za-prezesem-pis-zobacz-w-akcji-wicemarszalka-terleckiego,733889.html
-
Kury to kury... teraz ważne są kaczki: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114871,21638126,oto-program-dni-pamieci-lecha-kaczynskiego-w-bogatyni-ludzie.html#MTstream
-
Eee tam... z tym "CZEGOKOLWIEK" to chyba trochę przewaliłeś. Tam się można naprawdę duuużo dowiedzieć
-
Niezależnie od takich czy innych definicji jest jeden czynnik, którego w tym przypadku (kobiety/faceci) nie bierze się pod uwagę: zmiany w cyklu miesięcznym, czego nie ma u facetów. Część facetek przed okresem tępieje na kilka dni lekko licząc o 10-20 pkt. To by mogło tłumaczyć rozejście się krzywych w okolicach 14. r.ż.
