ex nihilo
Użytkownicy-
Liczba zawartości
2176 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
110
Zawartość dodana przez ex nihilo
-
.
-
I chyba lepiej, żeby tego nie robił, bo tam dopiero prawdziwe "brednie" znajdzie
-
Aućć...Jakieś diabelstwo mnie podkusiło i wlazłem sobie dzisiaj w te wszystkie brany i inne takie, czego już dosyć dawno nie robiłem. Wlazłem i po kilkunastu stronach wylazłem. Pewnie dokończę ten tekst, bo nawet dosyć ciekawy (60 jeszcze zostało), chociaż paskudnie robaczywy. Ale wrażenie takie jak zawsze w takich przypadkach - kurde... to jest kosmicznie przecudowane. Może można i tak, ale raczej nie tędy droga. No chyba, że świat jakiś Pan/Pani Bozia stworzył. Bo bez tego ciężko raczej. No i bardziej konkretna sprawa - "materią" strun są struktury przestrzeni (i to mi się podoba), ale teoria fundamentalna, a taką chcą być struny, nie może działać w przestrzeni/materii, którą skądś tam dostała w prezencie. Musi sama sobie tą przestrzeń stworzyć. A tego struny nie robią.
-
Co masz na myśli to ja rozumiem tylko nie za bardzo wiem skąd to wziąłeś. Najkrócej - z braku powodów, żeby miało być inaczej Nieporozumienie - ""to" nie jest ziarniste. Przeciwnie, jest dowolnie rozmyte, chociaż jakieś struktury ziarniste czy inne takie mogą się pojawić, bo zakazu nie ma. Ale będzie to wyjątek, a nie reguła. Fluktuacje są dowolnie wymiarowe, mogą też w dowolny sposób się zapętlać, przenikać itd., itp. co im się zachce, a efektywnie - zależy jaka wytworzy się statystyka ich wzajemnych oddziaływań. W "naszym" przypadku efektywnie byłoby to wzmocnienie fluktuacji dających wielkoskalowe 3D+T + pdp trochę wymiarów zwiniętych (itp.), które odbieramy jako podstawowe oddziaływania i być może nie tylko. Pozostałe wymiary to zminimalizowana egzotyka, która w "naszym" nie przejawia się bezpośrednio, przynajmniej jak na razie, bo później może być inaczej. Są dla nas tylko wirtualne. Zresztą same fluktuacje można tak potraktować, w zasadzie niczego to nie zmieni. Dlaczego akurat tak? Bo taka statystyka okazała się względnie stabilna, być może jako jedna z wielu możliwych. Tak, to jest możliwe. To oczywiste, jednak jakaś szansa na poprawność jest, a że ilość możliwych klas rozwiązań jest dosyć ograniczona, to... Tym bardziej, że ogólnie próby "uziarnienia" CP na razie nie bardzo wychodzą. To taka zabawa w klocki - jak zbudować z klocków w miarę stabilną konstrukcję w sytuacji, kiedy tatuś zapomniał klocki kupić Oczywiście, że też, ale fluktuacje i ich statystyka to bardziej ogólna zasada działania naszego świata w różnych skalach. I być może jest to zasada podstawowa. Co do CD i nie tylko - droga do rozwiązania może zaczynać się od pytania czy świat jest substancjalny, czy strukturalny, a w skrajnym przypadku, czy może istnieć struktura w sytuacji, kiedy substancja będzie wirtualna. Takie "coś z niczego"
-
No fajna wiadomość Nie sprawdzałem tego, ale przyjmując to, co wcześniej zalinkowałem (ziarnistość czasu <10-33s) i Twoje <10-48m, wygląda na to, że mój główny wróg, ziarnistość, jeśli w ogóle żywy, to jest bardzo daleko A co do samej ciągłości przestrzeni klasycznej (PK) - trochę nieprecyzyjnego określenia użyłem. Chodzi nie o brak przerw, a o homogeniczność ("ciągłość") metryki PK, jej identyczność we wszystkich punktach czasoprzestrzeni zakładając, że jest to przestrzeń płaska. "U mnie" takiej ciągłości nie ma. Metryka jest fluktuacyjna. Fluktuacje nie są ani "obok" siebie, ani "jedna po drugiej" - one się przenikają. Wielkość "pojedynczych" fluktuacji może być dowolna - od mikroskali do całego Wszechświata. Nie wiem, jak to lepiej słowami opisać, wygodniejsza by była jakaś animka, ale nie mam na to czasu. Czyli "ciągłość" w tym dosłownym znaczeniu, jest w "mojej" nawet większa niż w PK, bo mojej nie da się ani podzielić na punkty (punktów w niej nie ma), ani "przeciąć" (fluktuacji nie da się przeciąć). Nie wiem jak to inaczej... Spróbuj sobie takiego dziwoląga wyobrazić, to nie jest trudne. Ale na jakiej podstawie tak uważasz? Nasze możliwości techniczne da się w wielu przypadkach nie tylko dość ściśle określić na dziś ale i da się im postawić bariery na przyszłość. Na takiej, że te fluktuacje mogą spowodować dowolnie duży błąd pomiaru, tyle że im ten błąd większy tym jego pdp mniejsze. I może to być błąd zarówno ilościowy, jak i jakościowy. Im mniejsza skala, tym większe pdp błędu, aż do praktycznie całkowitego rozmycia, które nie pozwoli nawet na stworzenie jakiejś sensownej statystyki. I wtedy znika Ci teraźniejszość. Jak zmienisz logikę z klasycznej (fujjjj!) na rozmytą, to bez problemu teraźniejszość zobaczysz Wyobraź sobie np. bagnisty brzeg jeziora czy morza. To bagno, które jest mieszaniną lądu i wody, to właśnie teraźniejszość. Sam siebie zacytuję:
-
Może - ale jest to wątpliwe. Cząstki rozpadają się właśnie w supermikroskali. Bez rozróżnienia czasu byłoby to trudne. Zawsze można powiedzieć że w jeszcze mniejszej skali. Ale to nigdzie nie prowadzi. Nawet jak wymyślimy TOE to zawsze można mówić: ale w mniejszej skali jest lepsza TOE chociaż nie możemy tam nic zbadać. Nie jest to problem samej TOE, a problem ciągłości, nieskończonej podzielności czasoprzestrzeni (DT). Jego rozwiązaniem może być albo kwantyzacja DT, co załatwia sprawę tylko częściowo i powoduje dużo komplikacji, albo przenikające się fluktuacje DT z fundamentalnie nieokreśloną metryką, która określa się dopiero na poziomie statystyki (struktura/stan/konfiguracja/"infoenergia"). Mniejszej skali wtedy już nie będzie, bo być jej nie może - tego nie da się w żaden sposób dzielić. A poza tym, ta mniejsza skala do niczego by nie była potrzebna. Czy takie fluktuacje byłyby możliwe do wykrycia? Uważam, że tak i nie można wykluczyć, że zostały już wykryte i wyrzucone do śmietnika jako błędy pomiaru. Przeszłość-teraźniejszość-przyszłość. Zdarzało mi się w różnych miejscach (tutaj też) pytać "co to jest teraźniejszość". Jest to pytanie absolutnie podstawowe, bo teraźniejszość to jedyny (?) realny stan świata. Odpowiedzi można sprowadzić do "no wicie towarzyszu, rozumicie..." No bo faktycznie - jeśli przyjmiemy nieskończoną podzielność przestrzeni i czasu, to teraźniejszość dostanie wymiar "0", podobnie zresztą jak pdp znalezienia elektronu w dowolnie wybranym punkcie (klasyka QM). i różne inne takie zera i nieskończoności, na które fizyka ciągle się nadziewa i szuka lepszych lub gorszych myków (renormalizacje, "plancki", osobliwości i co tam jeszcze). Problem jeśli nie znika, to przynajmniej bardzo się upraszcza, kiedy przyjmiemy (toy)model fluktuacyjny DT, w którym przeszłość i przyszłość płynnie w siebie przechodzi, a to, co obserwujemy jest statystyką. "Teraźniejszość" może trwać w zasadzie dowolnie krótko/długo jako stan podobny do superpozycji, z którego wychodzi (odpowiednik dekoherencji) pod wpływem statystyki otoczenia (struktura/stan/konfiguracja/"infoenergia"). Kierunek strzałki czasu byłby statystycznie określony przez otoczenie. Z tego w całkiem naturalny sposób możemy dostać losowość i determinizm (dwa końce kijka), energię, entropię, a jeśli skubniemy trochę (zwinięte wymiary) z Kaluzy/Kleina i strun (no niech będzie), to i pola (fluktuacje i kwantyzacja). W tej sytuacji minimalne początkowe losowe złamanie symetrii T mogłoby doprowadzić do świata, jaki znamy. STW? Powinna działać (prawie) bez zmian, z tym, że zamiast "kontrakcji" będzie lokalnie obserwowana zmiana statystyki. A "prawie", bo zamiast (x=0, t=0) przy c, zera zastąpione będą przez okołozerowe fluktuacje/superpozycję "+0-". Inaczej to określając, przyszłość zmiesza się z przeszłością, x też stanie się nieokreślone. OTW? Powinno wyjść na podobnej zasadzie... W sumie takie fluktuacyjne pole DT działa podobnie do innych pól fizycznych, z tym, że nie wymaga kwantyzacji, bo, upraszczając, nie ma w nim oddziaływań kwant/kwant. I to tyle w maksymalnym skrócie. Spróbuj z bezwzględną wartością entropii - w przypadku startu od czasowo symetrycznego początku świata (światów) dostaniesz dwa światy z przeciwną strzałką czasu i rosnącą (w obu) entropią
-
Może nie do końca. Może w przestrzenno-czasowej supermikroskali nie istnieje rozróżnienie przeszłość-teraźniejszość-przyszłość, a pojawia się ono jako efekt statystyczny większej całości. Przy okazji (do oryginału nie zaglądałem): https://phys.org/news/2020-06-theorists-upper-limit-quantization.html Coby jasność była - nie podoba mi się ani kwantyzacja przestrzeni i czasu, ani ich ciągłość
-
1. Czy Wszechświat, ten nasz, jest termodynamicznie układem zamkniętym, czy otwartym? 2. Załóżmy, że istnieje t=0 i s=0 i od tego startujemy. Wtedy sprawa symetrii jest prosta - w obu kierunkach T IsI rośnie. Sprawa trochę się komplikuje, kiedy spróbujemy wystartować z punktu innego niż t=0 i s=0. 3. I co z tego wynika dla układów złożonych (pomijam matematyczne sztuczki w stylu psi całego Wszechświata)? 4. formalna (matematyczna) i realna (fizyczna) symetria T. 5. nieoznaczoność entropia/czas.
-
To zależy też od zdefiniowania prywatności. Definicja z Wiki jest chyba całkiem niezła: Prywatność (z łac. prīvātus 'oddzielony') – zdolność jednostki lub grupy osób do utrzymania swych danych oraz osobistych zwyczajów i zachowań nieujawnionych publicznie. Niezależnie od teorii komunizmu pierwotnego czy innych, w praktyce w niewielkich grupach zachowanie prywatności jest technicznie bardzo trudne, a poza tym musi istnieć i świadomość prywatności, i taka potrzeba. Ewolucję tej świadomości i potrzeby bardzo ciekawie opisał Norbert Elias w "Przemiany obyczaju w cywilizacji Zachodu". Pewnie to znasz, ale dla tych , którzy nie znają: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/96331/przemiany-obyczajow-w-cywilizacji-zachodu Czy jakaś musiała istnieć? W śladowym stopniu pewnie tak, chociażby z przyczyn "technicznych", ale też mniej czy bardziej udane próby ukrycia przekroczeń jakichś tabu itp., itd. Jednak mogło to dotyczyć raczej pojedynczych zdarzeń i niewiele więcej, bo wszyscy się zbyt dobrze znali, żeby mogli ukrywać cokolwiek poza myślami. Plotki itp., to raczej oddzielna sprawa - są niezależne od faktów, istnieją nawet kiedy wszyscy wiedzą, że to tylko plotki. Poza tym nie ma możliwości poznania 100% faktów, czyli zawsze znajdzie się miejsce na plotkę. A jeśli to miejsce jest, to puste nie zostanie W zasadzie prywatność to bardziej idea lub złudzenie niż rzeczywistość. Ilość informacji o każdym z nas była, jest i będzie ogromna. Chodzi raczej o to, na ile te informacje są rozproszone (im bardziej tym większa prywatność), kto ma do nich dostęp i w jaki sposób. Co się zmieni, kiedy każdy będzie miał dostęp do kompletu? Wbrew pozorom - ogólnie raczej niewiele w porównaniu z tym, co jest już teraz.
-
Jako element mocno aspołeczny bardzo lubię prywatność, ale: 1. już teraz skuteczna ochrona prywatności jest praktycznie niewykonalna 2. za kilka lat będzie jeszcze gorzej i żadne RODO i SRODO tego nie zmienią 3. przez prawie trzy lata mieszkałem w mieszkaniu, w którym podsłuchów było nie mniej niż karaluchów. Po pierwszym dniu przestałem się przejmować i jednymi i drugimi. No może nie całkiem, bo jedne i drugie podkarmiałem - karaluchy okruchami ciastek, a podsłuchy najróżniejszymi pierdołami... 4. w tym czasie miałem też "opiekę" na zewnątrz, nie przez cały czas, ale średnio kilka godzin dziennie. Dwie opiekunki (przyznały się już na początku) były bardzo ładne i sympatyczne, dlatego roboty im nie utrudniałem, raczej przeciwnie 5. m.in. to doświadczenie, a i niektóre wcześniejsze, nauczyło mnie kontrolować prywatność kiedy jest mi to potrzebne (a tak było wtedy i niedawno przez jakiś czas też) - mogę tak zamulić kanały informacyjne, że osoby zainteresowane będą miały niewielkie szanse zorientować się co jest prawdą, a co nie. Prawdą będzie 99%, ale nie będzie wiadomo gdzie jest ten 1% nieprawdy, i to wystarczy 6. internet, kamery wszędzie - na ulicach, w sklepach, samochodach, nawet w lasach... każdy może w dowolnej chwili włączyć dyktafon lub kamerę, albo wrzucić mi pluskwę do chałupy... Nie przeszkadza mi to jakoś specjalnie. Ważne dla mnie jest to, że o tym wiem i w razie potrzeby będę mógł to wykorzystać 7. całkowita jawność, na tyle, na ile może być osiągalna bez np. wszczepów do mózgu i innych takich, w zasadzie nie jest zagrożeniem dla jednostek, m.in. dlatego, że stworzy ogromny szum informacyjny i zmieni "próg zainteresowania". Pierwszy "Big Brother" to była sensacja, oglądały i komentowały miliony. Nie wiem kiedy był ostatni, bo to już tylko niewielu interesowało. 8. co do skali społecznej - Hitler, Stalin czy Kimy nie potrzebowali kamer na ulicach i internetowego robactwa, żeby kontrolować społeczeństwo.
-
Całkowity brak prywatności już był - w pierwotnych grupach Hs, czyli przez >90% historii gatunku. Później prywatności stopniowo przybywało, chociaż nie wszędzie. W zasadzie prywatność, taka jak teraz się ją rozumie, to wynalazek ostatnich 200 lat i dotyczy tylko 10-20% Hsów.
-
https://streamable.com/s/73mk8j#
-
Tak, oczywiście, m.in. na tym zabawa w chaos polega. Mi chodziło tylko o pokazanie większego skomplikowania problemu, w tym możliwości powrotu. Przypuszczam zresztą, że rower tu wymyślamy, bo sprawa dawno już jest porządnie rozpracowana.
-
Ja to wrzuciłem na świeżo, chyba wcześniej się tym nie bawiłem. Teraz też tylko szybka wrzutka. Weźmy informację (zdanie) składającą się z kilku powiązanych z sobą elementów. Ich waga będzie różna. Można przyjąć, że ten "najcięższy" będzie podlegał najmniejszym zniekształceniom, czyli stworzy atraktor. Też zniekształcenia losowe będą działały w obie strony, czyli jedne będą oddalać krzywą od pierwotnego sensu, a im przeciwne, przybliżać. W efekcie po iluś tam krokach możliwy jest powrót w pobliże pierwotnej informacji (zdania) z ew. zmianami tych elementów, których waga była najmniejsza. Czyli coś w rodzaju hipotezy powrotu, ale z czynnikami przynajmniej częściowo deterministycznymi.
-
Wystarczy suma. Brak zrozumienie ma zawsze charakter kumulatywny, bez konieczności zatrudnienia translatora, dlatego (o ile rozumiesz) wystarczy suma. To raczej nie takie proste. Chyba bardziej by tu pasowały zabawki z chaosu deterministycznego z wprowadzonymi elementami losowymi. Na początku faktycznie zwykle będzie narastać stopień niezrozumienia (odległość od komunikatu pierwotnego), ale później niekoniecznie.
-
Tak było w starych strzykawkach ze szklanym cylindrem i tłokiem z elastyczną uszczelką. Teraz jest odwrotnie - elastyczny jest cylinder a tłok sztywniejszy.
-
Wyższość religii nad wyższością ateizmu w walce z wirusem (offtop)
ex nihilo odpowiedział ex nihilo na temat w dziale Filozofia
Krótki (1:59) wykład pierdołologii stosowanej - wykłada ks. Guz z KUL, czyli Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego: -
Wyższość religii nad wyższością ateizmu w walce z wirusem (offtop)
ex nihilo odpowiedział ex nihilo na temat w dziale Filozofia
No i arcybiszkopt (Lenga, 70 s, warto!): https://streamable.com/5dhvf -
Wyższość religii nad wyższością ateizmu w walce z wirusem (offtop)
ex nihilo odpowiedział ex nihilo na temat w dziale Filozofia
A tu stare: https://torun.wyborcza.pl/torun/7,48723,25806167,koronawirus-rydzyk-grozi-nam-zamkniecie-radia-maryja-i-telewizji.html#s=BoxWyboImg3 -
Wyższość religii nad wyższością ateizmu w walce z wirusem (offtop)
ex nihilo odpowiedział ex nihilo na temat w dziale Filozofia
https://news.yahoo.com/massive-bangladesh-coronavirus-prayer-gathering-sparks-outcry-193538973.html?guce_referrer=aHR0cHM6Ly90LmNvL1dDYWsyUnR5RmM&guce_referrer_sig=AQAAAIcpyk-qZMirDh_re9iMzt_zC3Tea0GkBlAftP0kaf-sl-2QU6RNSWtRCF8IcXB5nN10J&guccounter=1 -
Wyższość religii nad wyższością ateizmu w walce z wirusem (offtop)
ex nihilo odpowiedział ex nihilo na temat w dziale Filozofia
To że ktoś się modli, mi nie przeszkadza, ale mocno nie podoba mi się - w kontekście modlitw - to: /www.whitehouse.gov/presidential-actions/ -
Wyższość religii nad wyższością ateizmu w walce z wirusem (offtop)
ex nihilo odpowiedział ex nihilo na temat w dziale Filozofia
Warto przeczytać: https://www.pch24.pl/prof--grzegorz-kucharczyk--sensus-fidei-czy-laicyzacja-serca-,74625,i.html bo napisał to: https://pl.wikipedia.org/wiki/Grzegorz_Kucharczyk profesor... ekhm... no tego. Kurcze, ostatnio trochę zapomniałem o profesorze abp. Kpinomirze, ale obiecuję poprawę -
Wyższość religii nad wyższością ateizmu w walce z wirusem (offtop)
ex nihilo odpowiedział ex nihilo na temat w dziale Filozofia
O******o po całości: https://www.pch24.pl/francja--wierni-w-alzacji-przygotowuja-procesje-modlitewne-w-intencji-ochrony-przed-wirusem,74634,i.html -
Wyższość religii nad wyższością ateizmu w walce z wirusem (offtop)
ex nihilo odpowiedział ex nihilo na temat w dziale Filozofia
Wklejam też tutaj, bo uważam, że to powinno być też w tym kontekście, a może nawet przede wszystkim w tym kontekście w aktualnej sytuacji. źródło: https://medium.com/@tomaspueyo/coronavirus-act-today-or-people-will-die-f4d3d9cd99ca (znalazł cyjanobakteria) "How do we flatten the curve? Social Distancing There is one very simple thing that we can do and that works: social distancing. If you go back to the Wuhan graph, you will remember that as soon as there was a lockdown, cases went down. That’s because people didn’t interact with each other, and the virus didn’t spread. The current scientific consensus is that this virus can be spread within 2 meters (6 feet) if somebody coughs. Otherwise, the droplets fall to the ground and don’t infect you. The worst infection then becomes through surfaces: The virus survives for hours or days on different surfaces. If it behaves like the flu, it can survive for weeks on metal, ceramics and plastics. That means things like doorknobs, tables, or elevator buttons can be terrible infection vectors. The only way to truly reduce that is with social distancing: Keeping people home as much as possible, for as long as possible until this recedes." "Jak możemy spłaszczyć krzywą? Dystans społeczny Jest jedna bardzo prosta rzecz, którą możemy zrobić i która działa: dystans społeczny. Jeśli wrócisz do wykresu Wuhana, będziesz pamiętał, że jak tylko doszło do zamknięcia, sprawy się skończyły. To dlatego, że ludzie nie wchodzili ze sobą w interakcje, a wirus się nie rozprzestrzeniał. Obecny naukowy konsensus jest taki, że ten wirus może się rozprzestrzeniać w promieniu 2 metrów, jeśli ktoś kaszle. W przeciwnym razie kropelki spadną na ziemię i nie zainfekują cię. Najgorsza infekcja przechodzi wtedy przez powierzchnie: Wirus żyje przez godziny lub dni na różnych powierzchniach. Jeśli zachowuje się jak grypa, może przetrwać tygodnie na metalu, ceramice i plastiku. Oznacza to, że takie rzeczy jak gałki do drzwi, stoły czy przyciski w windach mogą być strasznymi wektorami infekcji. Jedynym sposobem na prawdziwe zmniejszenie tego jest zdystansowanie społeczne: Trzymanie ludzi w domu tak długo, jak to możliwe, aż do momentu, gdy to się ustabilizuje." Tłumaczenie automatyczne www.DeepL.com/Translator. Nie chciało mi się w klawiaturę klepać. Niepoprawiane, uważam, że bdb jak na automat. Nie ma absolutnie żadnego religijnego uzasadnienia dla organizowania w tej sytuacji nabożeństw, procesji, spędów modlitewnych czy jakichkolwiek innych podobnych działań. Jeśli modlitwy miałyby działać, to będą działać niezależnie od tego, czy ludzie będą modlić się w swoich domach, czy w kościołach albo masowo na ulicach. "Siła" modlitwy od tego w żaden sposób nie zależy. Msze ksiądz może odprawiać bez udziału wiernych, nawet bez ministrantów - nie ma to znaczenia dla "ważności" mszy. I tak dalej, bo podobnie jest np. z sakramentami (mogą być udzielane indywidualnie, w dowolnym miejscu). Przy okazji art. 165 kk: §1. Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób (...): 1) powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej (...), podlega karze pozbawienia wolności [kara zależy od okoliczności] -
Wyższość religii nad wyższością ateizmu w walce z wirusem (offtop)
ex nihilo odpowiedział ex nihilo na temat w dziale Filozofia
No to teraz odsuwany dalej kawę, papierochy, skręty i wszystko inne, czym by można się udławić, ciężkie przedmioty też, bo kompa szkoda, kota i psa wont do innego pokoju albo na świeże powietrze, bo nie wiadomo jak mogą zareagować... i słuchamy, a warto do końca, chociaż jeśli ktoś wrażliwy, to relanium w pobliżu nie zaszkodzi:
