Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

peceed

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1797
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    64

Zawartość dodana przez peceed

  1. Tęsknię za czasami gdy nauka nie zajmowała się w 90% "globalnym ociepleniem". 1) Skąd informacja że średnia temperatura globalna wzrosła o blisko 1 stopień od roku 1980? To jest oczywista nieprawda. Wzrost wyniósł około 0.4 stopnia. Branie lokalnych minimów z okolicy 1980 i porównywanie do maksimów z okolicy 2017 jest najzwyczajniejszą manipulacją. 2) Różnica pomiędzy dniem a nocą jest znacznie większa niż drobne wahania temperatury globalnej, wysokość lotnisk ma znacznie większy wpływ na gęstość powietrza niż temperatura. 3) Jakie 4 do 8 stopni? I my płacimy w podatkach za takie gówno? Nawet jeśli przyjmiemy liniową ekstrapolację z ostatnich 40 lat (a jest to zbyt "optymistyczne") to wzrost temperatury nie wyniesie więcej niż 0.6K. I takie coś dostało grant zamiast czegoś pożytecznego, bo debil który o tym decydował zobaczył frazę "globalne ocieplenie".
  2. Król jest nagi. Lekarze medycyny to najbardziej przeceniania pod względem intelektualnym grupa zawodowa. Nie potrafią myśleć - nie są tego uczeni w trakcie swojej edukacji (wręcz przeciwnie!), nie są również selekcjonowani na podstawie umiejętności sprawnego wnioskowania. Ich wiedza bywa rozległa, ale niewiarygodnie płytka co czyni ich idealnie zastępowalnymi przez nawet proste systemy ekspertowe (wzrost trafności diagnoz z 70 do 90%). Kolejnym problemem jest jakość wiedzy medycznej. Kiedy Richard Faynmann pisał o "cult cargo science", niewielu spodziewało się, że to określenie odnosi się nie tylko do psychologii, ale też do nauk medycznych. Prawdziwy postęp w medycynie nie powstaje w jej obrębie, ale poprzez wykorzystanie osiągnięć innych dyscyplin wiedzy. Im mniej tego kontaktu i większą swobodę pozostawia się "medykom", tym bardziej oderwane od rzeczywistości są ich ustalenia i absurdalne teorie. Bardzo często medycynę chińską przeciwstawia się zachodniej, wyśmiewając jej "magiczne" podstawy teoretyczne. Ale medycyna zachodnia, tam gdzie może działać sobie w oderwaniu o twardych danych eksperymentalnych i wyników z innych dziedzin, tworzy konstrukty które nie są jakościowo lepsze. Idealnym przykładem jest uporządkowana monotonicznie triada: psychologia-psychiatria-neurologia (na te dyscypliny już przygotowuje się bicz boży w postaci neurokongwistyki). Medycyna to myślenie grupowe, nie posiada sprawnych mechanizmów do korygowania się, poza naturalnymi procesami wymierania starych generacji lekarzy (ktoś jeszcze pamięta, że za wymyślenie lobotomii przyznano nagrodę Nobla a procedurę zatrzymali dopiero radzieccy politycy?). Tytuł artykułu jest mylący - to, że systemy automatyczne diagnozują lepiej niż lekarze, to wiadomo od 20 lat. Tutaj mamy przykład innego rodzaju - jest to wykazanie przewagi uczenia maszynowego nad społecznością lekarzy w tworzeniu wiedzy medycznej.
  3. Po raz kolejny i ostatni zwrócę uwagę: kolaps funkcji falowej nie ma nic wspólnego ze zmianą poziomu energetycznego w atomie. Uznałem, że nie ma sensu odnosić się do reszty sensacyjnych tez kolegi na temat mechaniki kwantowej jeśli ma on problemy z jej elementarnymi podstawami. A w praktycznie każdym zdaniu widzę symptomy niezrozumienia kolejnych zagadnień. Czyli takie podejście w stylu Luisa de Brogile. Jak widzę nikt nie bawi się w tworzenie nowej mechaniki kwantowej, raczej dotyczy to zastosowań.
  4. W opisie matematycznym nie ma zbyt wiele miejsca na naturalne intuicje, ja dobrze pamiętam jak musiałem w podstawówce tworzyć je dla pojęć takich jak punk nieskończenie mały, prosta ciągła składająca się z tych punktów, płaszczyzna składająca się z tych prostych i punktów, pojęcia zbiorów, nieskończoności itd. Sama idea klasycznego pola też wymaga co najmniej przyzwyczajenia i tych wcześniej nauczonych pojęć. Klasyczna teoria to nie są naturalne intuicje, tylko wcześniejsze intuicje. Z drugiej strony fizyka była zawsze walką z naturalną intuicją. Na przykład naturalna intuicja mówi, że mogę pokryć całą ziemię przystającymi kwadratami, naturalna intuicja mówi, że jak coś podrzucę w górę to to spadnie. To dosyć słuszne podejście. Według dokładnie takiego samego podejścia uczy się matematyki i fizyki wcześniej. Trzeba dać naszej mózgowej czas na treninig. Jeśli ktoś po dłuższym czasie nie daje sobie rady, to się stwierdza że delikwent nie ma zdolności Kształcenie fizyki na żadnym poziomie nie ma na celu zbawienia ludzkości poprzez jej znajomość, to konkurencyjna dziedzina która bazuje na selekcjonowaniu talentów. Przez analogię do sportu - żadna szkoła kształcąca sportowców na najwyższym poziomie nie zajmuje się problemem jak sprawić, aby przeciętny człowiek miał wyniki na poziomie 95% mistrza, problemem jest jak sprawić aby mistrz miał 101%. Interesuje nas bicie rekordów, czyli postęp. Nie szedłbym w tym kierunku. Symetria CPT nie może być interpretowana w ten sposób. Tutaj się uśmiałem, jaką terminologię kolega stosuje? Tzn. Jaka jest różnica pomiędzy obiektami klasycznopolowymi a klasycznymi? Że niby co, Feynman kategorycznie wykluczył istnienie takich zjawisk? Są lepsze doświadczenia tego typu, moje ulubione to z wyciętymi z blistrów plastikowymi miseczkami pływającymi w wodzie - demostrują powstawania sieci krystalicznej z defektami. Tak właśnie należy interpretować to doświadczenie. Przede wszystkim największe spustoszenie w umysłach wywołuje dualizm korpuskularno - falowy. W interpretacji "falowej" mechaniki kwantowej jedynym obiektem są fale. Fale opisywane są przy użyciu dystrybucji i w ten sposób formalizm dopuszcza istnienie obiektów punktowych, ale nie są to realne obiekty fizyczne. Z prostego powodu - perfekcyjna lokalizacja wymaga nieskończenie wielkiej energii. Dlatego można pominąć ten przypadek i zostajemy z falami niepunktowymi, jedne są zlokalizowane lepiej, inne gorzej. Gorzej, ale tak samo jak nie ma punktów nie ma też fal o perfekcyjnej delokalizacji - sinusoidalnych. Występują w formaliźmie, ale nie odpowiadają obiektom fizycznym. Fale wysoce zlokalizowane mogą być w przybliżeniu klasycznym traktowane jako cząstki punktowe, ale tak naprawdę zawsze mamy do czynienia z "bytami rozciągłymi". Jeśli niczym, to po co o tym w ogóle gadać?Paul Dirac wykazał, że "kwantowy" eter nie jest niesprzeczny z przekształceniami Lorentza. I ograniczył się do tego, nie propagował zbędnej idei na siłę. Dobrze rozumiał rolę fizyki. Od strony formalnej losowość jest równoważna z brakiem wiedzy. Każde "losowanie" to moment w którym nabywamy pewną wiedzę. Nie ma nic dziwnego, że pojawia się w opisie układów w których posiadamy fundamentalne ograniczenia możliwości ich poznania. Tak naprawdę determinizm w żadnym wypadku nie chroni nas przed losowością, on ją przesuwa "wstecz". Albo w "przód". Bez znaczenia. Eksperyment z dwoma szczelinami. Z opóźnionym wyborem. Bardzo chętnie zobaczę jak "tłumaczy" go wersja dropletowa. Przy czym z punktu MK nie ma żadnej różnicy w stosunku do zwykłego eksperymentu z dwoma szczelinami, to dokładnie ten sam eksperyment. BTW. w ramach rewanżu - wszyscy żyjemy w matrixie. Proszę mi podać wynik jednego eksperymentu, w którym nie możemy mieć wyjaśnienia matrixowego. Ech, materia spadająca do wnętrza czarnej dziury ma wywalone na to, czy znajduje się w stożku świetlnym odkrycia poprawnej kwantowej teorii grawitacji na planecie Ziemia. Ja mam ciekawszy problem. Czy foton spadający do takiej osobliwości wytrzyma ściskanie i nie pęknie. Ponieważ leci do osobliwości, jego energia rośnie a długość maleje. Czyli się zmieści. Rozważania na poziomie "ile diabłów zmieści się w osobliwości". Od 5 lat widzę wciąż ten sam zestaw slajdów. Czy to wynika z braku postępu w teorii, czy też szykuje się jakaś bomba? Zadaniem fizyki jest dostarczanie matematycznych modeli rzeczywistości które pozwalaja nam na przewidywanie wyników kolejnych doświadczeń na podstawie poprzednich. Mechanika kwantowa robi to znacznie lepiej od teorii klasycznych. Teoria kolegi jest dobra na tyle, na ile jest w stanie zrekonstruować mechanikę kwantową. Kolega nawet nie twierdzi, że ma inne przewidywania od teorii kwantowej.
  5. Jasne, na takiej zasadzie jest naiwny każdy przejaw myślenia abstrakcyjnego. Żaden fizyk nigdy nie zapomina, że pracuje z pewnymi matematycznymi modelami rzeczywistości, jest to absolutnie oczywiste dla każdego. A dosyć zaskakujące dla laików. To raczej normalna sytuacja w fizyce i matematyce że obiekty opisywane skończonymi wyrażeniami algebraicznymi zdarzają się rzadko. Nie rozumiem co oznacza "mieć dostęp do ewolucji funkcji falowej". Funkcja falowa nie jest obserwablą, funkcje falowe zasadniczo są niepoznawalne - w sumie można tak zinterpretować zakaz kwantowego klonowania. Aktualny stan funkcji falowej zależy od wiedzy obserwatora, różnie obserwatorzy mogą opisywać układ fizyczny różnymi funkcjami falowymi - klasyczny przykład do Wigner i jego przyjaciel. Biedacy odkryli układ fizyczny który przypomina przez bardzo dalekie analogie mechanikę Bohma dla jednej cząsteczki, nie ma w tym nic dziwnego że zachowanie jest opisywane podobnymi równaniami matematycznymi. Matematyka jest bardzo uniwersalna i bardzo wiele zjawisk może być wyjaśnione tymi samymi równaniami. Dokładnie z tego powodu próbowano wyjasniać fale elektromagnetyczne eterem. Okazało się że eteru nie ma. Mamy wzór na drogę hamowania punktu materialnego ze stałym przyspieszeniem. Kolega może pójść na stację i zobaczyć że ten sam wzór stosuje się do lokomotywy, na tej podstawie będzie twierdził że każdy punkt materialny to tak naprawdę maluteńka lokomotywa?. Einstein pewnie by powiedział "powinien wystarczyć jeden" Róźnica jest mikroskopijna - ih: w opisie klasycznym wszystkie wielkości komutują a w mechanice kwantowej nie. Ostatnio czytałem, że zastosowano równania mechaniki kwantowej do opisu mózgu. Czy na tej podstwie mamy twierdzić, że świat to odbicie mózgu jakiegoś boga?
  6. 0, tak. Z zastrzeżeniem, że "to wszystko jest strasznie naiwne". Rozumiem ból kolegi. Ja też dorobiłem się wykładów Feynmana w twardej oprawie dopiero gdy zamieniłem fizykę na Javę Podręcznikowy model atomu pod względem realizmu odpowiada mniej więcej pojęciu punktu materialnego. Jeśli kolega chce liczyć otoczenie atomu, to trzeba użyć kwantowej teorii pola. QFT nie jest kwantowy opisem klasycznej teorii pola, jest odwrotnie: to klasyczne pola są granicą QFT. Bzdura, zawsze wygodniej jest operować na mechnice klasycznej, tylko że ta przestaje dawać poprawne rezultaty. Opisy klasyczny i kwantowy nie są równoważne, jeden jest granicą drugiego. Ogólnie rozumiem problem kolegi - mechanika kwantowa jest kiepsko uczona. Nie zmienia to faktu, że do mechaniki kwantowej trzeba przywyknąć, i to zajmuje wiele lat czasu. To nasz mózgi mają problem z mechaniką kwantową, a nie natura. Polecam artykuły z bloga: http://motls.blogspot.com/search/label/quantum%20foundations?m=1 Najlepiej zacząć od najstarszych. Bardzo zgrabnie omawiają wiele typowych wątpliwości dotyczących mechaniki kwantowej.
  7. I jeszcze mała ciekawostka, o ile nic nie pokręciłem w rachunkach to ciśnienie promieniowania 1Pa wytwarza czarna dziura o masie 27 miligramów. Zależność jest P*M^4 = const,
  8. Raczej nie wyszedł mi dowcip, clou jest takie że ta pani zdecydowanie nie ma owych 50 lat. Wczoraj wydawało się to bardziej zabawne :/ Nie, u Hawkinga nie ma śladu demencji starczej ale widać coraz większe parcie na szło Nie rozumiem pomysłu porównywania Hawkinga do pani Laury. Na podstawie bardzo wątpliwej fizyki stworzono komputerową symulację na podstawie której wyciąga się absolutnie nadzwyczajne i w oczywisty sposób nieuprawnione wnioski. I można to zobaczyć bez żadnej głębszej znajomości dziedziny. Absolutnie nie znam się na symulowaniu realistycznego zachowania czarnych dziur. Problem w tym, że nikt się nie zna - czara dziura jest obiektem, który od początku należy rozpatrywać w kategoriach kwantowej grawitacji. Tworzenie semiklasycznych symulacji i wyciąganie na ich podstawie wniosków odnośnie KG to jest naprawdę niezły tupet. Skąd ten pomysł, że wnętrze ovego "wirtualnego horyzontu zdarzeń" jest równoważne z czarną dziurą? Przede wszytkim nie ma ono widocznego fizycznego charakteru, i to można pokazać na podstawie doświadczenia myślowego z ogromną kurczącą się materialną sferą. Wówczas ów pozorny horyzont nie zawiera w sobie żadnej masy, ani tym bardziej osobliwości. Czasoprzestrzeń w żadnym wypadku nie jest nieciągła. Mechanika kwantowa jest absolutnie fundamentalną teorią, w tym sensie że nie będzie nic bardziej fundamentalnego jako granica przy słabych oddziaływaniach grawitacyjnych. Nie rozumiem dlaczego wciąż traktuje kolega przejście stanu energetycznego w atomie jako redukcję funkcji falowej - te dwa pojęcia naprawdę są jakościowo różne. Dziwi mnie to tym bardziej, że 2 (o ile pamiętam) lata temu zwrócono koledze uwagę na to na jakimś anglojęzycznym forum. Warto pamiętać, że mechanika kwantowa jest mechaniką, tzn. umożliwia nam efektywne rozwiązywanie problemów przez wprowadzanie rozmaitych uproszczeń i przybliżeń. Zerowy czas przejścia stanu energetycznego w atomie przy jego niemierzalnie małej wartości był uprawnionym przybliżeniem.
  9. Odnośnie artykułu - to straszne, że błedne prace trzeciorzędnych fizyków z początkami demencji starczej są traktowane w newsach jako poważne odkrycia naukowe. Najwidoczniej czas przywyknąć, takie czasy. @Jarek Duda Szanowy kolego, od ładnych kilku lat obserwuję beznadziejną walkę kolegi z rzeczywistością. Ma kolega 2 wyjścia. Może kolega potraktować swoją chęć zrozumienia świata poważnie, dać jej szansę. Wiąże się z to z koniecznością opanowania teorii strun (używając określenia historycznego, bo to już dawno nie jest nauka o strunach), ale wcześniej powinien kolega nauczyć się wreszcie mechaniki kwantowej i potem kwantowej teorii pola. Albo też może kolega dać sobie spokój z fizyką, bo na razie jest kolega niewolnikiem "klasycznej" intuicji i modelowania świata. Trwanie pośrodku to strata czasu i życia. Przy wybraniu wariantu nr 1 zrozumie kolega naturę unifikacji OTW i MK. Wariant nr 2 spowoduje, że kolega przestanie wypisywać bzdury o czarnych dziurach. Zresztą pierwszy też. I żeby było jasne - nie piszę tego złośliwie. Kiedyś też fascynowałem się "trzecią drogą" w fizyce. Na początek kilka wskazówek: W mechanice kwantowej wielkości nie zmierzone nie istnieją obiektywnie. Mechanika kwantowa to moment w którym "natura rzeczy" i informacja o "naturze rzeczy" stają się nierozróżnialne. Nie ma nic "pod spodem": mechanika kwantowa jest granicą poznania. Być może istnieją modele, które są w stanie odtworzyć mechanikę kwantową w sposób emergentny (osobiście uważam że może być ich nieskończenie wiele), ale nie wnoszą one nic do fizycznego poznania świata, nie dają żadnej dodatkowej mocy predykcyjnej, nie są domeną fizyki, bo są fundamentalnie niepoznawalne - oraz zbędne z logicznego punktu widzenia.
  10. A czy przypadkiem po odbiciu nie następuje odwrócenie kierunku polaryzacji światła? Wtedy skuteczność własnych świateł spadłaby do nieakceptowalnego poziomu.
  11. Nie rozumiem dlaczego wkraczać do akcji na etapie płodu. Zdecydowanie lepiej przpeprowadzić analizę na poziomie zygot i potem przeprowadzić selekcję cech przez dobór chromosomów. Niby granularność niska, ale to już daje możliwość wybrania w prostym przypadku jednego genomu z O(c^46) potencjalnych.
  12. Ta ilość mutacji jest po prostu zbyt mała aby wywołać taki efekt - w genomie są tysiące mutacji z poprzednich pokoleń. Tutaj mogą pomylić skutek z przyczyną Ja najpierw bym porównał atrakcyjność ojców 20 i odmłodzonych 40 letnich. Do tego jednak porównałbym atrakcyjność matek.
  13. Najpierw muszą się zastanowić czy potencjalne uratowanie kilku tysięcy niedoszłych ofiar Eboli jest warte odwetu (tzw. "wprowadzenia demokracji").
  14. Absolutnie nie zawodzi. Przecież te pieniądze w końcu się znalazły opłacane przez "wszystkich" jako forma ubezpieczenia od epidemii. A realne badania i tworzenie leków odbyło się w prywatnych firmach. "Ogół" też jest podmiotem gry rynkowej i ma swoją reprezentację w postaci rządów.
  15. peceed

    Dlaczego własnie Gorbaczow?

    Jelcyna. Błąd razi tym bardziej, że nie stoi obok Gorbatschowa przez co nie ma żadnej konsekwencji w transkrypcji.
  16. peceed

    Dron sobie poradzi

    Taki pomysł miałem z 10 lat temu, tylko ze drony miały służyć do... niszczenia infrastruktury przesyłowej u wroga. Atak praktycznie nie do obrony, bo nie istnieją systemy które byłyby w stanie skutecznie zestrzeliwać "małe latające roboty" (dzisiaj zwane dronami) zdolne pokryć tak wielki obszar. Jedna drona byłaby w stanie linie dokonać cięć w setkach punktów na kilkudziesięciu liniach w ciągu nocy. Nawet znając zagrożenie koszta ochrony linii byłyby bardzo wysokie. Prawdopodobnie jedynym rozwiązaniem byłyby własne drony "myśliwiskie".
  17. Te super ekologiczne technologie to składowanie CO2 z węgla w ziemi, czyli są to dopłaty do węgla. Ależ oczywiście że nie są ekorealistami i opowiedziały się za technologiami węglowymi kosztem jądrowych (tzw. zielony węgiel). Ze Słońca dociera cały czas taka sama ilość ciepła i energii, do tego równa ciepłu wypromieniowanemu z ogromną dokładnością. Ogniwa fotowoltaiczne mogłyby co najwyżej obniżyć albedo Ziemi, ale wpływ na klimat globalny byłby pomijalnie mały jeśli ilość konsumowanej energii nie wzrosłaby istotnie. Wiatraki mają problemy z infradźwiękami, nie ultradźwiękami.
  18. Skorzystałbyś jedynie z okazji bezproduktywnego zmarnowania mojego czasu, a przy okazji swojego (tu pewności nie ma bo może mógłbyś się czegoś pożytecznego nauczyć). Nie wchodzę w interes na którym mogę tylko stracić z definicji. Przypomina to trochę mechanizmy spekulacyjne na giełdzie i powstawanie baniek. Nikt nie chce zostać w tyle bo czuje że straci! Firmy europejskie zaczynają zyskiwać przewagę technologiczną nad amerykańskimi. Amerykański biznes zauważył że te nowe gałęzie przemysłu z grubsza przypominają te stare pod względem kierunku przepływu pieniędzy między państwowym a prywatnym Nawet na wyrzucaniu pieniędzy w błoto ktoś zarobi. Jest jednostka którą wygodnie będzie się posługiwać mierząc siłę oddziaływania prywatnego z publicznym: ISS. Wspomniane ratowanie banków to ok. 70ISS. Tutaj mówimy o kwotach dochodzących do 100ISS. Do tego wejście w "zieloną" energię to arbitraż dla dotychczasowych firm opierających się na węglu: 2 biznesy skorelowane negatywnie pod wzgledem swojej dochodowści i o bardzo nieprzewidywalnej koniukturze po połączeniu dają znakomity (pompowany dotacjami) i bezpieczny interes. Tylko że hazard to gra o sumie zerowej - straty grających są zyskami państwa i kasyn. W przypadku ekohisterii nie widać wygranych, można tylko stracić mniej lub więcej.
  19. Na tej zasadzie to mogę zaoferować 10tyś USD za dowód na nieistnienie krasnoludków. I też będę sobie szydził że nikt nie nie chce 10 klocków "za darmochę". Warto zauważyć, że teza której udowodnienia żąda gość jest znacznie silniejsza od twierdzeń racjonalnych sceptyków klimatycznych, którzy twierdzą, że oczekiwany wzrost temperatury z powodu emisji CO2 z ogromym prawdopodobieństwem nie przekroczy 1 stopnia w ciągu następnych 100 lat, a w konsekwencji nigdy (bo do tego czasu z konieczności zmienimy źródła energii). Można śmiało założyć że idioci pokrywają całe spektrum poglądów klimatycznych i wśród nich zdażają się i tacy ("wulkany emitują więcej CO2 niż człowiek", "efekt cieplarniany nie istnieje") . Nie można ich nazwać sceptykami klimatycznymi, bo nie są sceptykami w ogóle, ograniczają się do powtarzania swojej wersji prawdy objawionej w dokładnie ten sam sposób jak ultrasi AGW.
  20. Jedna taka lawina nazywa się IPCC. Bo przyznawaniem pieniędzy zajmują się _urzędnicy_, czyli niekompetentni ludzie urabiani nie mniej niż reszta szarych ludzi, których jedyną strategią osiągnięcia sukcesu jest "nie wychylać się". Urzędnik widzi 2 granty z których niczego nie rozumie, ale jeden ma tę zaletę że pozwala walczyć z ociepleniem. To jaką ma podjąć decyzję zgodnie ze stanem swojej wiedzy i sumieniem? To bardzo smutna wiadomość, ale analizując newsy naukowe to od 10 lat ponad polowa "odkryć" technicznych ma służyć walce z globalnym ociepleniem albo paliwami kopalnymi Doszukiwanie się celu w prądzie ideoologicznym to jakby doszukiwać się celu w istnieniu deszczu. Ludzie w swoim codzinnym życiu nie stosują metody naukowej, a tylko takie podejście dałoby możliwość skutecznej walki z zalewem agresywnych memów. Nie należy na to liczyć. Tragedią jest to, że ideologia opanowuje środowiska naukowe i wykorzystuje społeczne zaufanie wobec nauki do rozprzestrzeniania się. Klimatologia tak bardzo lubi numeryczne modele klimatyczne nie dlatego, że są wartościowe z naukowego punktu widzenia, tylko dlatego, że wykorzystują superkomutery co pozwala się podeprzeć atrybutem kojarzonym z wysokimi komptencjami i zaawansowaniem. Zwykły człowiek nie zastanawia się jakie zastosowanie ma tu podstawowa zasada informatyki "Shit In Shit Out". Historia uczy, że jedynym skutecznym regulatorem pozwalającym walczyć z takimi prądami były konflikty międzypaństwowe. Jeśli jakaś nacja zbyt długo "przebywała na orbicie", bardzo szybko i skutecznie sprowadzana była na ziemię przez sąsiadów. Czasami trwało to krótko (ZSRR, komunizm i boskość Stalina), czasami długo (Chiny, feudalizm i boskość cesarza). W zglobalizowanym świecie bez większych wojen z więszym przepływem ideii ten proces może być znacznie słabszy, ale w końcu zostanie to skorygowane (Chiny i Rosja naszą nadzieją - dziwnie to brzmi). Komunizm był kiepską regligią, bo obiecywał cuda na ziemi. AGW ma ten sam feler. Też może to kosztować miliony ofiar(pośrednio) i biliony dolarów. Analogia z komunizmem jest głębsza. Karl Popper stwierdził że komunizm nie jest teorią naukową, bo nie istniało zjawisko które mogłoby go sfalsyfikować. W myśli ideologii komunistycznej absolutnie wszystkie możliwe zjawiska potwierdzały nieuchronność i słuszność komunizmu. W przypadku AGW jest podobnie: susza - AGW, powódz - AGW, lód topnieje - AGW, lód narasta - AGW. Naturalna zmienność absolutnie nie może odpowiadać za obserwowane dane paleoklimatyczne. Ocieplenie nie postępuje zgodnie z "planem "? - powodem są oczywiscie naturalne cykle klimatyczne które maskują ogromy wzrost temperatury, za chwilę się odwrócą i będzie gorącoooo, że hej. Teoria o dominującej roli człowieka w ociepleniu klimatycznym przez emisję CO2 nie jest teorią naukową w sensie popperowskim, cała ta banda przez ponad 40 lat swojej działalności nie przedstawiła _jednego_ zjawiska które uczciwie mogłoby ją sfalsyfikować. Spotkali się tam fanatycy ekologiczni oraz naukowcy o zbyt niskich kompetencjach aby zająć się czymś innym.
  21. Związek przyczynowo skutkowy pomiędzy poziomem CO2 i średnią temperaturą nie jest potwierdzony naukowo, bo aklamacji nie traktujemy jako części metody naukowej. Przyjęcie takiej tezy ma w chwili obecnej charakter wybitnie religijny. (Oczywiście to zdanie ograniczone jest do dominującej roli w odniesieniu do danych paleklimatycznych. Nie wykluczam wpływu efektu cieplarnianego na poziomie 1.0 +-0.3 oC na każde podwojenie koncentracji CO2 w atmosferze). W imię jakiś katastroficznych fantazji proponuje się wydanie lekką rączką 10T$ w ciągu dekady. Trzeba nie mieć elementarnego poczucia przyzwoitości i realizmu aby coś takiego zaproponować. Przejście na odnawialne źródła energii nastąpi błyskawicznie w momencie, kiedy cena energii odnawialnej spadnie poniżej poziomu ceny paliw kopalnych. Próby przyspieszenia tego momentu mogą mieć co najwyzej przeciwny efekt, bo wyrzucamy w błoto pieniądze które wydawane razjonalnie zwiększyłyby tempo postępu. Poziom dwutlenku węgla w atmosferze nie przekroczy 700ppm nawet gdybyśmy przestali promować na siłę odnawialne źródła energii.
  22. Nie należy histeryzować. Wrażliwość temperatury od ilości dwutlenku węgla w atmosferze ma zależność logarytmiczną, dlatego nawet ogromny wzrost w ilości dwutlenku węgla nie może się przełożyć na niebezpieczny wzrost temperatury. Dodatkowo dwutlenek węgla jest prawie całkowicie maskowany przez parę wodną, co powoduje że jego wpływ jest jeszcze mniej istotny. Przyczyna obecnego wzrostu temperatury jest nieznana, dominująca rola CO2 to bardzo słaba hipoteza. Osobiście nie wykluczam wpływu antropogenicznego, ale nie poprzez CO2. Na przykład - wzrost transportu lotniczego. Dodatkowym powodem aby nie histeryzować jest reguła przekory - w końcu uruchomią się ujemne sprzężenia zwrotne.
  23. Emisja światła nie może poprzedzić emisji neutrin. Jednocześnie wiadomo, że światło w trakcie wybuchu supernowej musi pojawić się kilka godzin po neutrinach, bo nie może się szybciej wydostać przez zewnętrzne warstwy gwiazdy. To powoduje, że może nie być żadnego dodatkowego czasu wymaganego przez tą teorię dla spowolnionego światła. Z drugiej strony równania Maxwella są relatywistyczne, co implikuje ścisłą równość c^2 = 1/(U0*E0) i równość "obu" prędkości światła! Mamy nową teorię, która jest zbędna, nie tłumaczy żadnego zjawiska i wymaga raptem tylko obalenia teori relatywistycznej. W oparciu o jej spotkanie z Brzytwą Ockhama można by nakręcic scenę w horrorze klasy B.
  24. Betamax nie była firmą, tylko nazwą/marką technologii Sony.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...