-
Liczba zawartości
37640 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
W Chinach odkryto największy owocnik na świecie. Grzyb Fomitiporia ellipsoidea zajął spodnią część drzewa. Owocnik ma ponad 10 metrów długości i osiemdziesiąt kilka cm szerokości. Waży ok. 500 kg. Mykolodzy szacują, że ma przynajmniej 20 lat. Istnienie nowego grzyba odnotował po raz pierwszy w 2008 r. prof. Yu-Cheng Dai z Chińskiej Akademii Nauk w Shenyang. Natrafił na niego w prowincji Fujian. Artykuł nt. nowego gatunku ukazał w piśmie Fungal Biology. W zeszłym roku 10-metrowego rekordzistę odnaleziono w prowincji Hajnan. Profesor i jego asystent dr Cui prowadzili badania grzybów rozkładających drewno, gdy ich oczom ukazał się prawdziwy gigant. Nie szukaliśmy go specjalnie; nie mieliśmy pojęcia, że może być taki duży. Byliśmy zaskoczeni znaleziskiem i początkowo nie rozpoznaliśmy go w lesie […]. F. ellipsoidea to żagiew wieloletnia. Kolonizując spodnią część dużego przewróconego drzewa, zyskuje ogromną ilość pokarmu. Po drobiazgowych pomiarach okazało się, że owocnik z Hajnanu ma 10,85 m długości, 82-88 cm szerokości oraz 4,6-5,5 cm grubości. Jego waga również jest imponująca. Na podstawie gęstości Chińczycy oszacowali, że sięga ona 400-500 kg. W owocniku znajduje się ok. 450 mln zarodników. Po odkryciu z 2010 naukowcy jeszcze 2-krotnie podróżowali do giganta, by móc go dokładniej zbadać. Przed zdetronizowaniem przez F. ellipsoidea tytuł właściciela największego owocnika należał do rosnącego w 2003 r. w Królewskich Ogrodach Botanicznych w Kew twardoporka wiązowego (Rigidoporus ulmarius). Żagiew ta była znacznie mniejsza od chińskiego znaleziska, ponieważ mogła się pochwalić średnicą "zaledwie" 1,5 m i obwodem 425 cm.
- 2 odpowiedzi
-
- prof. Yu-Cheng Dai
- Fomitiporia ellipsoidea
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Uczeni z University of Illinois, zainspirowani naturą, wyposażyli kompozyt w „system krwionośny" uzyskując w ten sposób wielofunkcyjny materiał, potencjalnie zdolny do samonaprawiania się, samochłodzenia, wykazujący cechy metamateriału i mający wiele innych zalet. Umieszczając w kompozycie płyn, możemy w prosty sposób uzyskać materiał o wielu różnych właściwościach. Stworzyliśmy materiały z ‚układem krążenia', które mogą niemal wszystko - mówi profesor inżynierii kosmicznej Scott White, który stał na czele grupy badawczej. Kompozyty to struktury zbudowane z co najmniej dwóch materiałów, które charakteryzują się właściwościami obu części składowych. Zespół z Illinois opracował kompozyt wzmacniany włóknami, w którym zastosowano mikrokanaliki wypełniane płynami lub gazami. Profesor Jeffrey Moore, specjalizujący się w chemii, inżynierii i materiałoznawstwie, zauważa: Drzewa to niezwykłe materiały i jednocześnie dynamiczne struktury. Mogą pompować płyny, przenosić energię i masę z korzeni do liści. Nasze badania to pierwszy krok w stworzeniu podobnie działających materiałów syntetycznych. Kluczem do wykonania nowego materiału było odpowiednie zmodyfikowanie komercyjnie dostępnych włókien używanych do wzmacniania kompozytów. Zespół z Illinois zmienił je tak, że rozpadały się pod wpływem wysokiej temperatury. Wówczas po podgrzaniu kompozytu włókna odparowywały, pozostawiając mikrokanaliki. Uczeni zademonstrowali następnie cztery różne klasy materiałów utworzonych tą metodą. Pokazali kompozyty przydatne do regulowania temperatury, które uzyskali wstrzykując w mikrokanaliki gorące lub zimne ciecze. Wypełnienie ‚systemu krwionośnego' środkami chemicznymi pozwalało na przeprowadzanie różnych reakcji, dzięki czemu doprowadzono np. do pojawienia się luminescencji w kompozycie. Z kolei wtłaczając w mikrokanaliki płyt przewodzący prąd lub też ferrofluid mogli manipulować właściwościami elektrycznymi i magnetycznymi materiału, co może okazać się przydatne np. przy produkcji pojazdów niewykrywalnych dla radarów. To nie jest po prostu kolejne urządzenie z mikrokanalikami. To nie system na chipie. To nowy materiał strukturalny, zdolny do naśladowania systemów biologicznych. To wielki krok naprzód - powiedziała profesor inżynierii materiałowej i kosmicznej Nancy Sottos.
- 2 odpowiedzi
-
- układ krwionośny
- mikrokanaliki
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
10% wystarczy, by zarazić społeczeństwo nową ideą
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Specjaliści z Rensselaer Polytechnic Institute (RPI) dowiedli, że wystarczy by 10% populacji posiadało niewzruszone przekonanie co do jakiejś idei, by rozpowszechniła się ona w całej grupie. Uczeni wykorzystali komputerowe modele analityczne do odnalezienia punktu, w którym opinia mniejszości zostaje przejęta przez większość. Gdy liczba osób silnie w coś wierzących jest poniżej 10% dla danej populacji, nie widać wyraźnego postępu w rozprzestrzenianiu się danej idei. W takiej sytuacji idea ta może nigdy nie stać się opinią większości. Jednak wystarczy, by uwierzyło w nią 10% osób, by zaczęła się ona rozprzestrzeniać z szybkością błyskawicy - stwierdził profesor Bolesław Szymański, dyrektor Social Cognitive Networks Academic Research Center (SCNARC) na Rensselaer. Przykładem tak szybkiego rozprzestrzeniania się idei są, zdaniem naukowca, wydarzenia w Egipcie i Tunezji. Dyktatorzy, którzy rządzili tam przez dziesięciolecia, zostali obaleni w ciągu kilku tygodni - mówi Szymański. Bardzo ważnym odkryciem jest spostrzeżenie, że te graniczne 10% jest niezależne od sieci społecznej w grupie. Innymi słowy, niezależnie od tego jak i gdzie rodzi się dana idea oraz w jaki sposób się rozprzestrzenia, punktem granicznym jest zawsze wspomniane 10%. Wniosek taki wyciągnięto na podstawie modeli komputerowych obrazujących różne typy sieci społecznych. W jednym z nich każda z osób miała łączność ze wszystkimi innymi, w innym były osoby, które miały więcej połączeń z innymi niż pozostali, działając jak liderzy idei. Po stworzeniu wielu różnych typów sieci, naukowcy „zarazili" niektórych przedstawicieli badanych wirtualnych społeczności ideami i sprawdzali, jak się one rozprzestrzeniają. Ci „zarażeni" byli całkowicie przekonani i nie zmieniali tego, w co wierzą. „Ludzie nie chcą wierzyć w coś, co jest niepopularne i zawsze próbują dojść do jakiegoś konsensusu ze swoim otoczeniem. Takie założenie przyjęliśmy więc w naszych modelach" - powiedział współautor badań Sameet Sreenivasan. W komputerowych modelach jednostki „rozmiawiały" ze sobą o swoich opiniach. Spotkanie kogoś, kto wierzył to samo, wzmacniało wiarę. Spotkanie osoby, która nie wierzyła, osłabiało ją. Jeśli wirtualne byty odpowiednio często spotykały kogoś o innej opinii, zmieniały własną opinię. Ludzie zaczynali kwestionować własną opinię, później ją zmieniali i sami zaczynali rozprzestrzeniać nowe idee. Jeśli osoby w coś wierzące miały wpływ tylko na sąsiadów, to w dużym systemie nie zachodziły żadne zmiany, bo odsetek przekonanych utrzymywał się poniżej 10% - dodaje Sreenivasan. Takie badania pomogą w rozprzestrzenianiu opinii lub też w zapobieganiu rozprzestrzeniania się innych. Pomogą zrozumieć, w jaki sposób można np. przekonać mieszkańców miasteczka o konieczności ewakuacji w obliczu nadchodzącego zagrożenia czy też jak namówić ludzi do podjęcia działań mających na celu powstrzymanie epidemii jakiejś choroby. Uczeni z RPI szukają teraz specjalistów, którzy pomogą im w sprawdzeniu wyników ich badań na dostępnych danych historycznych. Chcą też sprawdzić, jak idee rozprzestrzeniają się w mocno spolaryzowanych społeczeństwach, gdzie dominują dwie silne opinie.- 32 odpowiedzi
-
- społeczność
- idea
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kaski motocyklowe chronią głowę i mózg przed urazami, ale, niestety, mogą prowadzić do utraty słuchu. Naukowcy z University of Bath i Bath Spa University przeprowadzili testy w tunelu aerodynamicznym. Stwierdzili, że wbrew obiegowej opinii, źródłem największego hałasu wcale nie jest silnik, ale powietrze przepływające wokół kasku. Nie trzeba przekraczać dozwolonych prędkości, by natężenie dźwięku przestało być bezpieczne. Podczas eksperymentu kaski wkładano na głowy manekinów. W różnych miejscach kasku, a także w uchu manekina montowano mikrofony. Okazało się, że źródłem znaczącego hałasu, który docierał aż do błony bębenkowej, była dolna część kasku, a także pasek pod brodą. Brytyjczycy sprawdzali również, jak na głośność wpływają kształt kasku (kąty ustawienia i wycięcia poszczególnych elementów) oraz prędkość wiatru. Czasowe przesunięcie progu słyszenia (ang. temporary threshold shift, TTS) zmienia się jako funkcja charakterystyki spektralnej hałasu. Naukowcy z Bath podkreślają jednak, że przed ich badaniami TTS mierzono i przewidywano w sposób nieuwzględniający zmienności częstotliwości. Z tego powodu w czasie jednego z eksperymentów poddali oni ochotników audiometrii tonalnej (ang. pure tone audiometry), w ramach której określano najsłabszy słyszany przez nich dźwięk. Badanie przeprowadzano przed i po ekspozycji na biały szum. Jako że wcześniej zespół Nigela Holta ustalił, że kask motocyklowy działa jak filtr spektralny, wytłumiając dźwięki o częstotliwości powyżej 500 Hz i wzmacniając dźwięki o częstotliwości poniżej 500 Hz, testy przeprowadzano w i bez kasku motocyklowego. Okazało się, że wzorzec czasowego przesunięcia progu słyszenia stanowi funkcję filtrujących cech hełmu. Wystąpił np. wzrost wrażliwości na wysokie dźwięki i większy niż oczekiwano spadek wrażliwości na niskie dźwięki wzmacniane przez kask. Akademicy z Bath zaprezentowali wyniki swoich studiów na 161. konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Akustycznego, która odbywała się od 23 do 27 maja w Seattle.
- 5 odpowiedzi
-
- filtr akustyczny
- częstotliwość
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Niemieccy inżynierowie wykorzystali sygnały z mózgu kierowcy do uruchomiania hamulców samochodu. Okazało się, że dzięki temu udaje się znacznie skrócić drogę hamowania, a tym samym uniknąć wielu wypadków. Za pomocą EEG wykazano, że urządzenie jest w stanie wykryć sygnały świadczące o tym, iż kierowca chce hamować na 130 milisekund przed jego reakcją. Przy prędkości 100 km/h oznacza to skrócenie drogi hamowania o 3,66 metra. Oprócz EEG wykorzystano też urządzenie EMG, wykrywające aktywność elektryczną mięśni. Pozwala ono stwierdzić, że np. mięśnie nogi przygotowują się do działania, jeszcze zanim sama kończyna się poruszy. W czasie badań prowadzonych na symulatorze 18 ochotników prowadziło wirtualny samochód. Ich zadaniem było utrzymanie się w odległości około 20 metrów za poprzedzającym pojazdem, jadącym z prędkością 100 km/h po krętej drodze, na której znajdowały się inne samochody. W przypadkowo wybieranych momentach samochód poprzedzający nagle hamował. Reakcję badanych sprawdzano zbierając dane z EEG i EMG i porównywano z czasem rzeczywistego naciśnięcia na pedał hamulca oraz z reakcją całego prowadzonego przez nich samochodu. Dzięki EEG uczeni dowiedzieli się, które części mózgu najsilniej reagują na potrzebę zatrzymania pojazdu i mogli dzięki temu dostosować cały system. Uwzględniając wszelkie zmienne uczeni wyliczyli, że średni czas reakcji systemu korzystającego z EEG i EMG jest o 130 milisekund krótszy w porównaniu z innymi systemami unikania kolizji.
-
Naukowcom z Uniwersytetu Alaskańskiego w Fairbanks udało się opanować sztukę wprowadzania susła arktycznego w stan hibernacji na żądanie (Journal of Neuroscience). U hibernujących zwierząt znacznie spada tętno i przepływ krwi, przypominają więc ludzi z nagłym zatrzymaniem krążenia, tyle że u nich nie ma mowy o ewentualnych uszkodzeniach mózgu. Kelly Drew podkreśla, że zrozumienie neuroochronnych właściwości hibernacji być może pozwoli opracować lek czy terapię, które ocalą życie wielu osób po udarze lub zawale serca. U hibernujących zwierząt występuje torpor, czyli stan kontrolowanego obniżenia temperatury przez zwierzęta stałocieplne. Towarzyszy mu spowolnienie pracy serca i tempa przebiegu innych procesów fizjologicznych. Zużycie tlenu zmniejsza się do 1% zwykłej spoczynkowej przemiany materii. Susły arktyczne, tak jak inne zwierzęta i ludzie, wytwarzają adenozynę, która pełni wiele różnych ról, m.in. działa jako neuroprzekaźnik hamujący w ośrodkowym układzie nerwowym. Kiedy suseł zaczyna hibernować, a my stajemy się senni, dzieje się tak, gdyż adenozyna wiąże się z odpowiednimi receptorami – wyjaśnia Tulasi Jinka, główny autor badań. Biolog dodaje, że cząsteczka kofeiny jest na tyle podobna do adenozyny, że może się także wiązać z jej receptorami w mózgu, skutecznie hamując lub nawet odwracając skutki senności. Zaplanowaliśmy eksperyment, w ramach którego niehibernującym susłom arktycznym podawano substancję stymulującą receptory adenozynowe w mózgu. Spodziewaliśmy się, że wywoła ona hibernację. Podaliśmy też związek przypominający kofeinę, który miał pobudzić hibernujące zwierzęta – wyjaśnia Drew. Susły testowano 3 razy w ciągu jednego roku: 1) latem, kiedy nie hibernują, 2) na początku okresu hibernacyjnego oraz 3) w środku sezonu hibernacyjnego. Jeśli zwierzęta wprowadzały się przed badaniem w torpor, Jinka wszystkie budził, by sprawdzić, czy badana substancja wprowadzi je ponownie w stan hibernacji. By potwierdzić, że na wyniki nie wpływają jego oczekiwania, w identyczny sposób podawał zwierzętom placebo. Próby były ślepe, ponieważ nie wiedział, który roztwór jest który. Torpor wywołano u wszystkich 6 obudzonych w środku sezonu hibernacyjnego susłów, ale tylko u 2 z 6 w grupie z wczesnego okresu hibernacyjnego i u żadnego w czasie lata. Substancja kofeinopodobna odwracała torpor u wszystkich hibernujących susłów. Wykazaliśmy po raz pierwszy, że aktywacja receptorów adenozynowych wystarczy, by w sezonie hibernacyjnym wywołać torpor u susłów arktycznych – podsumowuje Jinka. Na razie Amerykanie nie wiedzą, jak pora roku zwiększa wrażliwość receptorów na adenozynę. Planowane są eksperymenty z adenozyną na szczurach, które pod względem genetycznym bardziej przypominają ludzi.
-
Dzięki udanemu układowi Fusion, który jest połączeniem procesora z procesorem graficznym, AMD odbiera Intelowi rynek układów scalonych. W drugim kwartale bieżącego roku do AMD należało 19,4% rynku układów x86, podczas gdy w analogicznym okresie roku ubiegłego odsetek ten wynosił 17,8%. Jednocześnie Intel zanotował spadek udziałów z 81,3 do 79,9 procenta. W ciągu kwartału AMD sprzedało około 12 milionów układów Fusion. Obecnie kości te stanowią aż 70% sprzedaży mobilnych układów AMD.
-
- udziały w rynku
- Intel
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Z danych ONZ wynika, że przed końcem bieżącego roku na Ziemi będzie żyło 7 miliardów ludzi. Szacunki mówią, że w roku 2011 umrze 57 milionów osób, a urodzi się 135 milionów. Do roku 2050 liczba ludności ma zwiększyć się o kolejne 2,3 miliarda, a zatem o niewiele mniej niż żyło na planecie w roku 1950. Z kolei do końca wieku populacja ludzi przekroczy 10 miliardów. Aż 97% wzrostu liczby ludności będzie miało miejsce w regionach słabiej rozwiniętych, z czego niemal połowa przypadnie na Afrykę. Jednocześnie w najbogatszych krajach liczba ludzi będzie utrzymywała się na mniej więcej tym samym poziomie. Będzie coraz więcej osób starszych i coraz mniej młodszych. Oczywiście wszystko to są szacunkowe dane, obliczane na podstawie przewidywanej liczby urodzeń na jedną kobietę. W zależności od tego, jakie liczby weźmiemy pod uwagę, dojdziemy do wniosku, że do roku 2100 na Ziemi będzie żyło od 6,2 do 15,8 miliarda ludzi. Jako, że z największą liczbą urodzeń mamy do czynienia w krajach słabo rozwiniętych, już teraz cierpiących na niedobory zasobów koniecznych do utrzymania swojej ludności, pogłębiające się problemy doprowadzą albo do zmniejszenia przewidywanej liczby urodzeń, albo też do masowych migracji.
-
Naukowcy wskazali na polimorfizmy pojedynczego nukleotydu (ang. Single Nucleotide Polymorphism, SNP), które pogarszają rokowania w przypadku zaburzeń odżywiania i wiążą się prawdopodobieństwem, że będą one przewlekłe. Wyniki badań zespołu z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego oraz Scripps Translational Science Institute (STSI) ukazały się w piśmie Neuropsychopharmcology. Studium rzuca nieco światła na SNP, czyli zmienność sekwencji DNA, związaną z długoterminowymi, przewlekłymi zaburzeniami odżywiania. Warianty te sugerują istnienie genetycznych prognostyków u pacjentów, którzy będą szczególnie podatni na zaburzenia odżywiania i których choroba okaże się najtrudniejsza w leczeniu – wyjaśnia dr Walter H. Kaye z UCSD. Badacz podkreśla, że tego typu cechy genetyczne można również powiązać z wyższym lękiem i nasiloną obawą przed pomyłkami, a są to cechy typowe zarówno dla anoreksji, jak i bulimii. Dr Cinnamon Bloss, główna autorka studium, ma nadzieję, że odkrycia jej zespołu utorują drogę bardziej zindywidualizowanemu podejściu do leczenia osób z zaburzeniami odżywiania. Ostatnio autorzy różnych badań, w tym Kaye, dywagowali, że anoreksja i bulimia dzielą niektóre czynniki ryzyka i że pacjenci mogą być genetycznie predysponowani do cech osobowości i temperamentu, które zwiększają podatność na zaburzenia odżywiania. Szczególnie chorzy z anoreksją są często oporni na leczenie i brakuje im świadomości medycznych konsekwencji ich zachowania, co może skutkować chroniczną chorobą, a nawet śmiercią. Pojawiło się więc pytanie: czy istnieją czynniki prognostyczne, które mogą pomóc klinicystom w zidentyfikowaniu dobrych i złych rokowań dla różnych form terapii, włączając w to farmako- i psychoterapię? W studium uwzględniono 1878 kobiet. Większość przez całe życie zmagała się z anoreksją lub z anoreksją typu bulimicznego, gdzie oprócz ograniczania ilości przyjmowanego pokarmu występują też okresy przejadania się. W porównaniu do grupy kontrolnej, dla pacjentek tych charakterystyczny był niższy wskaźnik masy ciała, podwyższony lęk oraz silniejsza obawa przed pomyłkami. Naukowcy ocenili w sumie 5151 polimorfizmów pojedynczych nukleotydów w 350 genach. Na tej podstawie zidentyfikowali 25 najistotniejszych statystycznie. Dziesięć z 25 haplotypów (kombinacji alleli różnych genów, które znajdują się blisko siebie na chromosomie i są zazwyczaj dziedziczone łącznie) objęło SNP z genów GABA-ergicznych (kwas γ-aminomasłowy, in. GABA, jest głównym neuroprzekaźnikiem o działaniu hamującym; receptory GABA-ergiczne wykazują do niego powinowactwo). Najsilniejsze powiązanie z chronicznymi objawami wykazywał polimorfizm pojedynczego nukleotydu w intronie genu GABRGI (znajduje się on na chromosomie 4.).
-
Producent oprogramowania antywirusowego Avast ostrzega, że komputery z systemem Windows XP stały się „rezerwatem" dla szkodliwego oprogramowania. Zdaniem czeskiej firmy liczba maszyn z Windows XP zainfekowanych rootkitami jest nieproporcjonalnie duża w stosunku do udziału systemu w rynku. Avast Software przeanalizowała dane z 600 000 pecetów z systemem Windows. Obecnie do Windows XP należy około 58% rynku systemów firmy Microsoft. Jednocześnie maszyny z Windows XP stanowią aż 74% komputerów z Windows zainfekowanych rootkitami. Znacznie bezpieczniejszy pod tym względem jest system Windows 7. Jego udziały w rynku komputerów z systemem Microsoftu wynoszą 31%, ale udziały wśród komputerów zarażonych rootkitami to jedynie 12%. Rootkity stały się w przeciągu ostatnich lat codziennością w świecie IT. Stanowią one bardzo ważną część najbardziej zaawansowanych ataków. Szczególnie popularne są wśród twórców botnetów, gdyż pozwalają ukryć przed użytkownikiem fakt, że ich komputer został zarażony innym szkodliwym kodem. Zdaniem Avasta przyczynami tak dużej dysproporcji w infekcjach pomiędzy Windows XP a Windows 7 są z jednej strony olbrzymia liczba pirackich kopii tego pierwszego oraz lepsze mechanizmy zabezpieczające ten drugi system. Z danych Avast Software wynika, że około 33% użytkowników Windows XP korzysta z wersji z SP2 lub wcześniejszych. A to oznacza, że nie instalują oni łat udostępnianych przez Microsoft. Koncern z Redmond zakończył wsparcie dla Windows XP SP2. Obecnie łaty mogą pobierać użytkownicy Windows XP SP3. Jednak co trzeci posiadacz Widnows XP nie zainstalował SP3 gdyż posiada piracką kopię systemu i obawia się instalowania Service Packa 3. Specjaliści zalecają użytkownikom Windows XP zainstalowanie SP3 lub przejście na system Windows 7, najlepiej jego 64-bitową wersję.
- 4 odpowiedzi
-
- szkodliwy kod
- rootkit
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pewne zapylane przez nietoperze pnącze wytwarza liście, które wyjątkowo skutecznie odbijają wysłane przez latające ssaki sygnały echolokacyjne. Naukowcy zauważyli, że w porównaniu do Marcgravia evenia pozbawionych przypominających wymyślny abażur liści, kompletna roślina jest lokalizowana aż 2-krotnie szybciej. Studium naukowców z Uniwersytetu Bristolskiego, a także Uniwersytetów w Erlangen i Ulm ukazało się właśnie w prestiżowym piśmie Science. O ile wiadomo, że rośliny korzystające z usług zapylaczy polegających głównie na wzroku wykształciły barwne kwiatów, o tyle rzadko sprawdzano, czy rośliny współpracujące przy zapylaniu i rozprowadzaniu nasion z nietoperzami bazującymi na echolokacji wytworzyły analogiczne do kwiatów sygnały echoakustyczne. U występujących na Kubie M. evenia wklęsłe liście są zawieszone tuż pod kwiatostanem. Niemiecko-brytyjski zespół stwierdził, że stanowią one rodzaj radiolatarni nawigacyjnej, ponieważ odsyłają silny, wielokierunkowy sygnał z łatwo rozpoznawalną, niezmienną sygnaturą akustyczną. Naukowcy wytrenowali jęzorniki ryjówkowate (Glossophaga soricina), by wyszukiwały pojedynczy karmnik ukryty wśród sztucznego listowia. Zmieniano ustawienie karmnika, mierząc czas potrzebny do jego odnalezienia. Czasem karmnik występował sam, czasem doczepiano do niego replikę standardowej blaszki liściowej, a czasem replikę liścia M. evenia. Każdy z wariantów karmnika testowano po jednym razie w 64 różnych ustawieniach z tłem w postaci sztucznych liści. Okazało się, że jęzorniki najdłużej szukały karmników niesparowanych z żadnym liściem. Czas poszukiwań ulegał nieznacznemu skróceniu, gdy do karmnika dodawano standardową blaszkę liściową. Zespół zauważył, że wykorzystanie wklęsłego liścia skracało czas dotarcia do jedzenia mniej więcej o połowę. Mimo że nietypowy kształt i ustawienie liści echolokacyjnych zmniejszają powierzchnię fotosyntetyczną, w porównaniu do blaszki liściowej o podobnych wymiarach, biolodzy sądzą, że koszty są niwelowane przez wzrost liczby przyciąganych zapylaczy. Dzięki tego rodzaju radiolatarni nietoperze skuteczniej wyszukują nektar, a pnącza zapewniają sobie stały dopływ zapylaczy. Dr Marc Holderied z Uniwersytetu Bristolskiego podkreśla, że to korzystna dla obu stron współpraca, ponieważ by zaspokoić swoje potrzeby metaboliczne, nietoperze muszą odwiedzić setki kwiatów, a pnącza M. evenia są tak rzadkie, że potrzebują jak najbardziej mobilnych zapylaczy.
-
- Kuba
- jęzornik ryjówkowaty
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Przed miliardami lat pewna bakteria została zmuszona do życia wewnątrz innych żywych komórek. Tak został zapoczątkowany łańcuch wydarzeń, które doprowadziły do powstania mitochondriów, czyli centrów energetycznych komórek eukariotycznych. Badania naukowców z Uniwersytetu Hawajskiego i Uniwersytetu Stanowego Oregonu wykazały, że mitochondria mają wspólnego przodka z linią morskich bakterii SAR11. Bakterie SAR11 są tak rozpowszechnione, że 1 na 3 komórki bakteryjne z powierzchni oceanów reprezentuje ten właśnie klad. To bardzo ekscytujące odkrycie. Prezentowane przez nas wyniki mają sens z kilku powodów. [Po pierwsze], fizjologia SAR11 sprawia, że są one bardziej skłonne do bycia zależnymi od innych organizmów. [Po drugie], zważywszy na obecne rozpowszechnienie SAR11 w globalnym oceanie, można założyć, że linia ich przodków także była rozpowszechniona w praoceanie, co zwiększa liczbę spotkań między bakteriami a gospodarzem pierwotnej symbiozy – opowiada Miachael Rappé. By zrozumieć ewolucyjną historię SAR11, naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Oregonu porównali genomikę mitochondriów z różnych supergrup eukariontów, w tym Excavata (jednokomórkowych protistów), Chromalveolata (obejmuje m.in. żółtobrunatne glony) oraz Archaeplastida, z genomiką szczepów SAR11. Dzięki podejściu filogenomicznemu odkryto nie tylko ewolucyjne powiązania między mitochondriami, ale także zaproponowano nową rodzinę bakterii – Pelagibacteraceae. Rappé podkreśla, że SAR11 okazały się znacznie zróżnicowane genetycznie, co wskazuje również na potencjalne odmienności w zakresie metabolizmu.
-
- Pelagibacteraceae
- Miachael Rappé
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna zostanie zatopiona
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Astronomia i fizyka
Rosjanie oświadczyli, że Międzynarodowa Stacja Kosmiczna zostanie zatopiona w oceanie około roku 2020. Po zakończeniu misji będziemy zmuszeni do zatopienia ISS. Nie można jej zostawić na orbicie. To zbyt skomplikowany, zbyt ciężki obiekt, który mógłby pozostawić po sobie wiele śmieci - powiedział Witalij Dawidow, zastępca agencji kosmicznej Roskosmos. Zgadzamy się z naszymi partnerami, że stacja będzie używana do około 2020 roku - dodał. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna zaczęła pracę w 1998 roku. Początkowo przewidywano, że pozostanie ona na orbicie przez 15 lat. Później wydłużono ten czas do roku 2020. -
Ziemia staje się coraz „grubsza w pasie". Naukowcy w końcu dowiedzieli się, jakie są przyczyny zaskakującego zjawiska, które obserwują od około 20 lat. Ziemia, jak wiemy, nie jest idealną kulą, przypomina nieco spłaszczoną sferę, a deformacja ma związek z ruchem obrotowym planety. Gdy nastała ostania epoka lodowcowa, północna półkula została poddana olbrzymiemu ciśnieniu lodu, które spłaszczyło planetę na biegunie. Jednak lód zaczął ustępować, ciśnienie się zmniejszało i przez ostatnie tysiące lat Ziemia zmieniała swój kształt na coraz bardziej kulisty. Takie zjawisko obserwowano przez lata. Jednak nagle, około połowy lat 90. ubiegłego wieku zauważono, że planeta znowu zaczyna się spłaszczać jak gumowa piłka naciśnięta od góry i od dołu. Przez ostatnie 20 lat uczeni mieli zbyt mało danych, by zrozumieć przyczynę tego zjawiska. Teraz naukowcy z University of Colorado, dzięki nowym analizom, w których wykorzystano dane z satelit GRACE (Gravity Recovery and Climate Experiment) wyjaśnili przyczynę zmiany kształtu. Okazało się, że ponownie odpowiada za nią lód. Tym razem jednak nie chodzi o jego przybywanie, a... ubywanie. Topniejące na całej kuli ziemskiej lody powodują, że wody w oceanach jest coraz więcej, a gromadzi się ona wzdłuż równika. Naukowcy szacują, że corocznie Grenlandia i Antarktyda tracą 382 miliardy ton lodu. To powoduje, że przyrost wody na równiku jest taki, iż Ziemia „tyje" w tempie 0,7 centymetra na 10 lat. Obecnie obwód Ziemi mierzony po równiku jest o około 21 kilometrów większy niż mierzony po południku zerowym.
-
Archeolodzy prawdopodobnie odkryli grób apostoła Filipa. O świętym wiadomo było, że zmarł około 81 roku w Hierapolis. I tam właśnie, w tureckim obecnie mieście, znaleziono prawdopodobne miejsce jego spoczynku. Od wielu lat szukaliśmy grobu świętego Filipa. W końcu znaleźliśmy go w ruinach odkrytego przed miesiącem kościoła - powiedział profesor Francesco D'Andria. Jego zdaniem budowa grobu oraz napisy na ścianach stanowią dowód, iż złożono w nim świętego. Apostoł Filip to brat apostołów Piotra i Andrzeja. Jest uznawany za świętego przez katolików, prawosławnych, anglikanów, wyznawców kościołów ormiańskiego, koptyjskiego i ewangelickiego. O jego życiu niewiele wiadomo. Informacje co do miejsca pochówku świętego przekazał nam biskup Polikrates z Efezu, który pisał w liście datowanym na lata 189-198 do świętego Wiktora: Filip, jeden z Dwunastu Apostołów, który został pochowany w Hieropolis wraz ze swoimi dwiema córkami. Problem jednak w tym, że w Dialogu Kajusza, skierowanym przeciwko montaniście imieniem Proctus czytamy, że były cztery wieszczki, córki Filipa, w Azji w Hieropolis, gdzie znajduje się ich grób. Z innych źródeł dowiadujemy się, że Filip Apostoł miał trzy córki oraz że w Hieropolis mieszkał diakon Filip, który miał cztery córki i został pochowany z trzema z nich. Niewykluczone więc, że pomylono Filipów i trzy córki diakona przypisano Apostołowi. Pojawiają się też informacje o przeniesieniu szczątków Filipa (tylko którego?) do Konstantynopola, a stamtąd do Rzymu. Jak widać profesorowi D'Andria nie będzie łatwo udowodnić, że w odnalezionym grobie spoczywają szczątki apostoła.
-
Więcej mięśni, mniejsze ryzyko cukrzycy typu 2.
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
Im większa masa mięśniowa, tym mniejsze ryzyko insulinooporności – twierdzi dr Preethi Srikanthan z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Wcześniejsze studia wykazały, że bardzo niska masa mięśniowa stanowi czynnik ryzyka insulinooporności, ale dotąd nie prowadzono badań dotyczących odwrotnego scenariusza, czyli czy zwiększenie masy mięśniowej do przeciętnej i powyżej średniej (niezależnie od stopnia otyłości) poprawia zdolność organizmu do regulowania poziomu glukozy. Srikanthan podkreśla, że badania jej zespołu abstrahują od zagadnienia odchudzania się w celu poprawienia profilu metabolicznego. Zamiast tego nasze studium wskazuje na rolę podtrzymywania sprawności fizycznej i budowania masy mięśniowej. To zachęcająca wiadomość dla pacjentów z nadwagą, którzy mają problem ze zrzuceniem zbędnych kilogramów, ponieważ okazuje się, że sam wysiłek wkładany w ruch i utrzymywanie sprawności […] przyczynia się do zmian metabolicznych. Amerykanie przyglądali się związkowi między masą mięśni szkieletowych a insulinoopornością i zaburzeniami metabolizmu glukozy w próbie 13.644 osób. Badani mieli ponad 20 lat, nie byli w ciąży i ważyli więcej niż 35 kg. Okazało się, że im większa masa mięśniowa, w porównaniu do rozmiarów ciała, tym lepsza insulinooporność i mniejsze ryzyko stanu przedcukrzycowego oraz cukrzycy. Srikanthan postuluje więc, by lekarze rodzinny i diabetolodzy monitorowali nie tylko wskaźnik masy ciała i obwód talii, ale także masę mięśniową. -
Cztery amerykańskie uniwersytety podzielą się grantem w wysokości 1,2 miliona dolarów, który przeznaczony jest na stworzenie interfejsu pozwalającego na kontrolę protez za pomocą mózgu. Naukowcy z Rice University zbudują sztuczną dłoń sterowaną za pomocą elektrod przyczepionych do głowy. Dane EEG zostaną w czasie rzeczywistym połączone z informacjami o przepływie krwi i poziomie tlenu w płacie czołowym. Będzie to możliwe dzięki działającej w bliskiej podczerwieni technologii opracowanej na Drexler University. Sztuczna ręka będzie zawierała czujniki zbierające informacje z palców i dłoni, a dane będą przesyłane użytkownikowi za pomocą wibrujących części protezy, które w punkcie styku z ciałem pacjenta będą dawały sygnały, informujące np. o konieczności zmiany siły uchwytu. Trzecią z uczelni biorących udział w projekcie jest University of Maryland, gdzie powstała technologia EEG pozwalająca na przesuwanie kursora po ekranie za pomocą myśli. Chcemy połączyć te wszystkie technologie - nieinwazyjne dekodowanie neuronalne, bezpośrednią kontrolę za pomocą mózgu oraz system dotykowych informacji zwrotknych - mówi Marcia O'Malley, jedna z głównych badaczy na Rice University. Z trzema wspomnianymi uczelniami będzie współpracował też University of Michigan. W perspektywie długoterminowej mogą powstać protezy o takich samych możliwościach jak prawdziwe kończyny - dodaje O'Malley. To niejedyny w USA program mający na celu stworzenie zaawansowanych protez. W ubiegłym roku DARPA przyznała Uniwersytetowi Johnsa Hopkinsa grant w wysokości 34,5 miliona dolarów. Pieniądze zostaną przeznaczone na stworzenie interfejsu pozwalającego na sterowanie za pomocą mózgu sztucznym ramieniem o 22 stopniach swobody.
-
- sterowanie
- interfejs
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wiele osób poddających się operacjom plastycznym nosa z powodów niemedycznych cierpi na dysmorfofobię (DF), czyli zaburzenie psychiczne, którego źródłem jest przekonanie o zniekształceniu ciała czy niekorzystnym wyglądzie. Z obiektywnego punktu widzenia jest ono nieuzasadnione. Na całym świecie na DF cierpi od 1 do 2% ludzi. Przez 16 miesięcy naukowcy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Leuven zbadali grupę 266 pacjentów poddawanych rhinoplastyce. Wypełniali oni kwestionariusze dotyczące DF oraz inne testy. Dwadzieścia procent osób miało już wcześniej operację nosa. Belgijski eksperyment ujawnił, że 33% próby wykazywało umiarkowane lub silne objawy dysmorfofobii. Odsetek wzrastał do 43%, gdy pod uwagę wzięto pacjentów decydujących się na rhinoplastykę z powodów estetycznych, bez wskazań medycznych w rodzaju skrzywionej przegrody nosowej. Akademicy ustalili też, że umiarkowane-silne symptomy DF występowały tylko u 2% grupy operowanej z powodów medycznych. Nasilenie objawów dysmorfofobii było niezależne od rzeczywistego wyglądu nosa (kształt nosa każdej osoby poddawano obiektywnej ocenie wg naukowych kryteriów). Belgowie spodziewali się tego, ponieważ wcześniejsze studia wykazały, że chorzy z DF nadal wykazują objawy sprzed operacji, a w niektórych przypadkach zabieg może wywołać także nowe lęki. Studium pokazuje, że częstość występowania objawów DF w populacji poddającej się kosmetycznym operacjom nosa jest wysoka. Nasilenie symptomów ma oczywisty negatywny wpływ na codzienne funkcjonowanie – podsumowuje dr Valerie A. Picavet. Ze szczegółowymi wynikami badań zespołu z Leuven można się zapoznać w sierpniowym numerze pisma Plastic and Reconstructive Surgery.
-
- nos
- wskazania medyczne
- (i 5 więcej)
-
Na California Institute of Technology powstała pierwsza dioda akustyczna - urządzenie, które dopuszcza rozprzestrzenianie się fali dźwiękowej tylko w jednym kierunku i pozwala przy tym kontrolować jej częstotliwość. Pomysł diody zapożyczono z elektroniki. Umożliwia ona fali - w tym wypadku fali dźwiękowej - na przepłynięcie w jedną stronę, blokując ruch w odwrotnym kierunku. Badaliśmy fizyczny mechanizm, który stanowi różnicę pomiędzy stanem pozwalającym na transmisję i stanem go blokującym. Dzięki eksperymentom i symulacjom zaprezentowaliśmy, po raz pierwszy w historii, jednokierunkową transmisję fali dźwiękowej w słyszalnych częstotliwościach - informuje profesor astronautyki i fizyki stosowanej Chiara Daraio, główna autorka artykułu nt. badań. Jednokierunkowa transmisja dźwięku może być bardzo ważna w architekturze - stwierdził Georgios Theochartis, współpracownik Daraio. Pozwoli ona np. słyszeć dźwięk z pokoju A w pokoju B, ale już taki sam dźwięk z pokoju B nie będzie słyszalny w pokoju A. System opiera się na wykorzystaniu elastycznych sferycznych kryształów, które przenoszą wibracje wywoływane dźwiękiem. Można je łatwo dostosowywać do różnych wymagań i skalować. Niewykluczone, że w przyszłości pomysł znajdzie też inne zastosowanie niż tylko ochrona przez niepożądanym hałasem. System Daraio jest bardzo czuły na zmiany ciśnienia czy na ruch, dzięki czemu można go wykorzystać w czujnikach dźwiękowych. Może pracować na różnych częstotliwościach i pozwala też na zmianę częstotliwości fali dźwiękowej. Możemy na przykład wygłuszyć niepożądane dźwięki z pracującej maszyny, przesyłając falę dźwiękową do przetwornika, który zmieni ją w energię elektryczną - dodaje Daraio. Uczona sądzi, że poza wygłuszaniem pomieszczeń jej system można będzie wykorzystać m.in. do budowy biomedycznych urządzeń korzystających z ultradźwięków.
- 1 odpowiedź
-
- dioda akustyczna
- fala
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ostatnie eksperymenty na szczurach wykazały, że wystąpienie tzw. fali śmierci – wolnej fali o dużej amplitudzie – wcale nie musi wskazywać na śmierć neuronów mózgu i nie oznacza, że procesy, które zaszły, są nieodwracalne. Zespół Michela van Puttena z Universiteit Twente dekapitował gryzonie. Minutę później pojawiało się trwające ok. 5-15 s wyładowanie (PLoS ONE). Naukowcy zaprezentowali model obliczeniowy pojedynczego neuronu, a także wewnątrz- i zewnątrzkomórkowego stężenia jonów. Obserwowana fala była powodowana przez oscylacje potencjału błonowego. Występują one po ustaniu działania pomp sodowo-potasowych, co prowadzi do nadmiaru zewnątrzkomórkowego potasu. Oscylacje można opisać za pomocą równań Hodgkina-Huxleya dla kanałów sodowych oraz potasowych. W połączeniu z działaniem filtra górnoprzepustowego, który tłumi część widma sygnału powyżej swojej częstotliwości odcięcia (jego rola polega na usunięciu z sygnału EEG zakłóceń z sieci zasilającej/urządzeń zewnętrznych oraz powstałych na granicy skóra-elektroda-elektrolit), nagła depolaryzacja błony daje w elektroencefalogramie zapis w postaci fali śmierci. W rzeczywistości ta fala nie wskazuje na śmierć ani neuronów, ani jednostki. Parę miesięcy przed van Puttenem Anton Coenen z Radboud Universiteit Nijmegen i jego zespół zastanawiali się, czy odbieranie życia szczurom laboratoryjnym przez dekapitację jest etyczne, czy nie: czy zwierzęta szybko tracą przytomność, czy też cierpią. Akademicy pozbawiali głowy przytomne i znieczulone zwierzęta i w tym czasie wykonywali im EEG. U obu grup szczurów zapis EEG stawał się płaski po ok. 17 s od dekapitacji. Aktywność mózgu zmieniała się w ten sposób, że w ciągu 3,7 s gryzonie musiały najprawdopodobniej tracić przytomność. Minutę po zabiegu pojawiała się fala śmierci, którą Holendrzy uznali za przejaw ostatecznego zaniku potencjału błonowego i nieodwracalnej śmierci mózgu. W badaniach van Puttena także wystąpiła fala śmierci, ale neurolog nie zgodził się z interpretacją poprzedników. Wg niego, fala śmierci nie jest jeszcze punktem, od którego nie ma odwrotu. Nawet po fali śmierci komórki nerwowe mogą, przynajmniej teoretycznie, przyjść do siebie, jeśli przywrócone zostaną dostawy tlenu i glukozy. Ekipa van Puttena powołała się w tym miejscu m.in. na badania z 2002 r., które dowiodły, że neurony z obszarów podkorowych, pobrane od osoby uznanej kilka godzin wcześniej za zmarłą, żyją w laboratoryjnych hodowlach tkankowych przez wiele tygodni (artykuł Verwera, Dubelaara i innych ukazał się w piśmie Journal of Cellular and Molecular Medicine), a także na raport z pisma Stroke z 1981 r., którego autorzy zaobserwowali u szczurów powrót aktywności elektrycznej neuronów po 10-min niedokrwieniu.
- 14 odpowiedzi
-
- Michel van Putten
- śmierć
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Znaleziono pierwszą planetoidę trojańską Ziemi
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Astronomia i fizyka
Odkryto pierwszą trojańską planetoidę Ziemi. Planetoidy trojańskie to obiekty, które znajdują się na stałych orbitach, w miejscu, gdzie równoważą się wpływy grawitacyjne planety i Słońca. Dotychczas odkrywano je w okolicach Neptuna, Marsa i Jowisza. Teraz pierwszą ziemską planetoidę trojańską odkrył zespół pracujący pod kierunkiem doktora Martina Connorsa z kanadyjskiego Athabasca University. Odkrycie jest ważne, gdyż dowodzi, że planetoidy trojańskie mogą istnieć na orbitach planet podobnych do Ziemi. A jako, że prezydent Obama ogłosił, iż celem NASA będzie lądowanie człowieka na asteroidzie do roku 2025, możemy znaleźć planetoidy trojańskie, które będą idealnymi kandydatami na lądowisko - mówi doktor Connors. Asteroida 2010 TK7 została odkryta dzięki wykorzystaniu danych z satelity WISE. Jej istnienie potwierdzono za pomocą kanadyjsko-francuskiego teleskopu znajdującego się na Hawajach. -
Samiec pumy, który 11 czerwca został zabity przez ciężarówkę w Milford w Connecticut, przebył prawie połowę Stanów Zjednoczonych. Naukowcy uważają, że to jedna z najdłuższych wędrówek odbytych przez lądowego ssaka. Testy DNA ujawniły, że zwierzę pochodziło z Gór Czarnych w Dakocie Południowej, co oznacza, że przebyło ok. 2896 km. Materiał genetyczny dopasowano do włosów i krwi pobranych w latach 2009 i 2010 w Minnesocie oraz Wisconsin. Kot, który zginął w wypadku, był młody (miał 2-5 lat) i szczupły (ważył 64 kg). Daniel Esty ze stanowego Departamentu Energii i Ochrony Środowiska ujawnił, że to pierwsza puma, widziana w Connecticut od ponad 100 lat. Samiec musiał obejść od południa jezioro Michigan, minąć Chicago i pas starych miast przemysłowych Ohio oraz zachodniej Pensylwanii, by ostatecznie skierować się na północ od Nowego Jorku. Puma miała pazury i nie była wysterylizowana, co oznacza, że nie uciekła z żadnej hodowli.
- 1 odpowiedź
-
- samiec
- ciężarówka
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hirara (Eira barbara), drapieżny ssak lądowy z rodziny łasicowatych, gromadzi niedojrzałe owoce, by móc je spokojnie zjeść później. To pierwszy przykład odnoszenia własnych działań do przyszłości, opisany przez naukowców u zwierzęcia spoza rodziny człowiekowatych. Fernando Soley z Macquarie University oraz Universidad de Costa Rica i Isaías Alvarado-Díaz z kostarykańskiej Organizacji na rzecz Badań Tropikalnych monitorowali 36 plantanowców w lasach i na opuszczonych plantacjach w La Selva. Wyodrębniono następujące klasy: I-IV - owoce zielone, bogate w skrobię i niejadalne, V - owoce dojrzałe. W 22 plantanach IV kategorii umieszczono radionadajniki. Dojrzałe owoce są szybko zjadane przez różne zwierzęta, lecz zrywając np. plantany tuż przed dojrzeniem, hirary zapewniają sobie źródło pokarmu, o który nie muszą konkurować z całą rzeszą innych chętnych. Podczas eksperymentów okazało się, że hirary zebrały 52 owoce klasy IV. Co ciekawe, E. barbara umiały wybrać właściwy moment zbiorów zarówno gatunków rodzimych (sapote), jak i obcych (plantan), które bardzo różnią się pod względem morfologii i rozwojowych ram czasowych. Zachowanie to wymaga wysoko rozwiniętych zdolności uczenia się i/lub myślenia o przyszłości. Pewnego razu Soley widział dwie hirary chowające niedojrzałe owoce na drzewach. Kilka dni później pojawiły się znowu i skierowały się po łup wprost na te drzewa. Nie da się, oczywiście, stwierdzić, że za pierwszym i drugim razem były to te same osobniki, ale wiele sugeruje, że tak. Gdyby jakieś zwierzę natknęło się na owoce przypadkiem, widać by było, że czegoś szuka i węszy. Bardzo istotne jest też to, iż skórki owoców z radionadajnikami znaleziono schowane wśród drzew albo pod trawą, poza tym hirary magazynowały wyłącznie owoce klasy IV, czyli np. szybko dojrzewające plantany w fazie klimakterycznej.
- 1 odpowiedź
-
Apple, które twierdzi, że Android narusza należące do firmy patenty i niedawno odniosło sukces w toczącym się przed amerykańską Komisją Handlu Zagranicznego sporze przeciwko HTC, tym razem zanotowało poważną porażkę. Jeden z sędziów Komisji - James Gildea - uznał wstępnie, że niektóre komputery Mac naruszają własność intelektualną nabytą przez HTC wraz z zakupem S3 Graphics. Chodzi tutaj o patent dotyczący sprzętowej i programowej kompresji obrazu. Sporną technologię licencjonuje Nvidia, zatem Maki korzystające z jej kości nie naruszają prawa. Natomiast te, w których wykorzystano układy AMD i Intela łamią prawo. Opinia sędziego oznacza, że Międzynarodowa Komisja Handlu może nałożyć na komputery Apple'a zakaz importu. Jako, że wszystkie one są produkowane poza USA, taki zakaz byłby poważnym ciosem dla koncernu Jobsa. Jednocześnie sędzia Gildea stwierdził, że dwa patenty należące do S3, a które miał naruszyć Apple, są nieważne. Swój wyrok sędzia wydał pierwszego lipca. Dopiero teraz informacje o nim zostały upublicznione. Sam wyrok nie jest jeszcze dostępny, gdyż HTC i Apple nie mogą dojść z sądem do porozumienia, w jaki sposób należy zredagować uzasadnienie w częściach dotyczących tajemnic handlowych. Teraz wyrok sędziego Gildei musi zostać zatwierdzony bądź odrzucony przez sześcioosobowy skład sędziowski ITC.
-
Terrapower przygotowuje się do budowy reaktora TWR
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
Firma Terrapower, w którą zainwestowali Nathan Myhrvold i Bill Gates, jest coraz bliżej zbudowania nowatorskiego reaktora atomowego typu TWR (travelling wave reactor - reaktor z falą wędrującą). O tym, jak wygląda koncepcja tego typu reaktora, informowaliśmy przed dwoma laty. Dość przypomnieć, że jest to reaktor, który sam dla siebie produkuje paliwo, dzięki czemu teoretycznie może działać przez setki lat. Jest urządzeniem znacznie bezpieczniejszym i tańszym w eksploatacji niż obecne elektrownie atomowe. Terrapower rozpoczęła prace nad reaktorem w 2006 roku. W międzyczasie projekt zmieniono tak, że stało się on bardziej podobny do konwencjonalnych reaktorów, dzięki czemu będzie łatwiejszy w budowie. Terrapower obliczyła też już dokładne parametry reaktora. Firma planuje, że w 2016 roku rozpocznie budowę 100-magawatowego TWR, a urządzenie podejmie pracę w roku 2020 i ma działać przez 40-60 lat bez konieczności wymiany paliwa. Największym problemem są koszty budowy reaktora. TWR ma olbrzymie zalety, jednak na jego budowę trzeba prawdopowodnie wydać tyle samo pieniędzy, co na budowę konwencjonalnego reaktora. W oryginalnej koncepcji TWR reakcja rozpoczyna się na jednym końcu reaktora i powoli, w tempie około 1 centymetra na rok, przesuwa się - stąd mowa o „wędrującej fali" - na jego drugi koniec. W zmodernizowanym projekcie Terrapower zaproponowano, by reakcja rozpoczynała się w centrum reaktora. Urządzenie zostanie wypełnione prętami paliwowymi z uranem-235, które zostaną otoczone prętami z uranem-238. Gdy reakcja się rozpocznie, w tych prętach z uranem-238, które są najbliżej prętów z uranem-235 przemiana uranu w pluton zajdzie w pierwszej kolejności. To z kolei spowoduje zapoczątkowanie reakcji w sąsiednich prętach. Gdy paliwo w prętach położonych najbliżej centrum zostanie wypalone, zdalnie sterowane urządzenie przesunie je na obrzeża rdzenia reaktora, a reszta prętów, w tym te, w których reakcja już się rozpoczęła, zostaną przesunięte bliżej środka. Mimo, że system taki wydaje się bardziej skomplikowany od pierwotnej koncepcji, jest w rzeczywistości prostszy. Ciepło jest w nim bowiem generowane zawsze w tym samym miejscu reaktora, a zatem łatwiej jest je wykorzystać do produkcji elektryczności. Jednym z najpoważniejszych problemów jest brak odpowiedniego materiału do produkcji prętów paliwowych. Obecnie używana stal nie jest w stanie wytrzymać dziesiątków lat promieniowania. Może puchnąć i zamknie przestrzenie pomiędzy prętami, którymi przepływa chłodziwo. Eksperci z Terrapower mówią, że stal, która miałaby wytrzymać 40 lat musi być dwu- lub trzykrotnie bardziej wytrzymała niż obecnie. Inżynierowie wykorzystują modele komputerowe do przewidywania zachowań materiałów. Jeśli dowiedzą się dzięki nim, jak bardzo stal może puchnąć, niewykluczone, że zwiększą odległości pomiędzy prętami. Terrapower prowadzi obecnie negocjacje z partnerami z Chin, Rosji i Indii, z którymi chce wybudować pierwszy TWR.-
- energia
- reaktor z falą wędrującą
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: