Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36971
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Naukowcy zidentyfikowali związek między grubością istoty szarej w pewnym obszarze mózgu a tendencją do konformizmu. Choć spodziewano się istnienia całej sieci obszarów, które wpływałyby na tendencję do ulegania presji innych, istotna okazała się budowa wyłącznie bocznej kory oczodołowo-czołowej. Amerykańsko-brytyjsko-duński zespół zaczął badania od zmierzenia obszarów mózgu 28 osób. Podczas analizy obrazów uzyskanych podczas rezonansu magnetycznego posłużono sie morfometrią bazującą na wokselach (ang. voxel-based morphometry, VBM). Dzięki temu uzyskano trójwymiarową mapę objętości istoty szarej. Aby określić sposób reagowania na naciski społeczne, patrzono, jak preferencje dotyczące utworów zmieniają się po zaprezentowaniu opinii wpływowych krytyków muzycznych. Tydzień przed testem każdy z badanych sporządzał listę 20 utworów, które mu się podobały, ale nie znajdowały się w jego zbiorach. W dniu badania należało je ocenić na skali od 0 do 10. W pewnym momencie eksperymentatorzy informowali wolontariuszy, że eksperci przejrzeli i ocenili ich listy. Następnie trzeba było porównać wybrane piosenki z nieznaną muzyką i jeszcze raz ocenić pierwotną listę. Stopień zmiany not stanowił miarę konformizmu. Analiza wykazała, że tylko objętość istoty szarej w bocznej korze oczodołowo-czołowej w prawej i lewej półkuli wiązała się z tendencją do ulegania innym. Była to zależność liniowa. Wiele wskazuje więc na to, że obszar ten odpowiada za rozpoznawanie wskazówek świadczących o społecznym konflikcie, np. o tym, że ktoś nie akceptuje naszego wyboru, co może skłaniać do uzgodnienia opinii. Zdolność do przystosowywania się do innych [...] to ważna umiejętność społeczna. Na jakim jednak poziomie jest ona implementowana w mózgu? Oprogramowania (przetwarzania informacji) czy sprzętu (budowy)? Nasze wyniki wskazują, że przynajmniej częściowo konformizm jest wbudowany w anatomię mózgu - podsumowuje prof. Chris Frith.
  2. W zlokalizowanej na zachodnim brzegu Nilu naprzeciw miasta Asuan nekropolii Qubbet el-Hawa hiszpańscy archeolodzy z Uniwersytetu w Jaén odkryli doskonale zachowany drewniany sarkofag. Leżąc w piaskach, uległ zakonserwowaniu. Podczas wykopalisk, które rozpoczęły się na nowo w styczniu br., naukowcy natrafili także na 20 mumii z różnych okresów i grobowiec datowany na 1830 r. p.n.e. Pracami kieruje profesor Alejandro Jiménez Serrano. Ponieważ w skład hiszpańsko-brytyjskiego zespołu wchodzą przedstawiciele różnych profesji, do znalezisk można podejść naprawdę kompleksowo. Dzięki skanowaniu ścian w trójwymiarze udaje się np. wyjątkowo dokładnie odczytać hieroglify. Wykute w skale grobowce w Qubbet el-Hawa nazywa się Grobowcami Książąt. Większość pochodzi z okresu Starego Państwa. Chowano tam notabli. W wielu kaplicach grzebalnych zachowały się jeszcze kolumnady i tarasy. To czwarty sezon prac w dużym grobowcu skonstruowanym przez gubernatora prowincji z XII dynastii. Nowo odkryty sarkofag dodano do niego później. W ciągu kilku najbliższych dni archeolodzy dotrą do najstarszego poziomu grobowca, gdzie mają się znajdować kolejne komory, najprawdopodobniej nietknięte. Realizację projektu można śledzić na witrynie Uniwersytetu w Jaén. Niestety, na razie wyłącznie w wersji hiszpańskojęzycznej.
  3. Gdy w ubiegłym tygodniu pojawiły się informacje, że Google obchodzi zabezpieczenia Safari mające chronić użytkowników przeglądarki przed śledzeniem, koncern tłumaczył, że miało miejsce nieporozumienie, a problem ograniczony jest tylko do przeglądarki Apple’a. Teraz Dean Hachamovitch, odpowiedzialny w Microsofcie za rozwój Internet Explorera, informuje, że Google obchodzi zabezpieczenia prywatności użytkownika. W swoim blogowym wpisie Hachamovitch stwierdza: Gdy zespół IE dowiedział się, że Google obchodzi zabezpieczenia prywatności użytkownika Safari, zadaliśmy sobie proste pytanie: czy Google obchodzi też zabezpieczenia prywatności użytkowników Internet Explorera? Odkryliśmy, że odpowiedź brzmi - tak. Hachamovitch wyjaśnia, że Google omija P3P (Platform for Privacy Preferences Project). To protokół, który pozwala witrynom na zadeklarowanie, w jaki sposób będą wykorzystywały informacje, które zbierają o użytkowniku. W IE cookies stron trzecich są domyślnie blokowane, chyba, że strona wyświetli informacje P3P na temat sposobu wykorzystywania danych o użytkowniku oraz zadeklaruje, że nie będzie śledziła użytkownika. Tymczasem, jak twierdzi Hachamovitch, stosowana przez Google’a polityka P3P (CP - compact policy) powoduje, że IE akceptuje cookies, nawet bez deklaracji dotyczących intencji koncernu. Z wpisu wiceprezesa Microsoftu wynika, że Google oszukuje przeglądarkę, nadużywając opracowanego przez W3C standardu P3P. Blokowane są bowiem cookies z tych witryn, których twórca nie dodał do nagłówka specjalnego kodu dotyczącego polityki prywatności. Gdy taki kod znajduje się na witrynie, jest on sprawdzany przez przeglądarkę. Blokowany jest taki CP, który jest „niesatysfakcjonujący“ z punktu widzenia prywatności. Firmy odkryły jednak, że można po prostu kłamać w CP. Okazało się ponadto, że błąd w IE powoduje, iż ustawienie nieważnego opisu powoduje ominięcie blokady. Google ustawiło zatem następujący metatag: P3P:CP="This is not a P3P policy! See http://www.google.com/support/accounts/bin/answer.py?hl=en&answer=151657 for more info." Okazuje się jednak, że podobnie robi wiele dużych witryn. Badacze z Carnegie Mellon University odkryli tysiące witryn, które po prostu omijają politykę Internet Explorera. W Facebooku wygląda to tak: P3P:CP="Facebook does not have a P3P policy. Learn why here: http://fb.me/p3p". Podobną sztuczkę stosował Amazon, jednak firma została pozwana przez jednego ze swoich klientów. Co prawda pozew oddalono, gdyż powód nie stwierdził, że odniósł jakąś szkodę, jednak koncern Bezosa ma już właściwą politykę P3P. Witryny korzystające z tego typu sztuczek tłumaczą, że P3P i tak jest martwym standardem, a cookies pozwalają na pełne korzystanie ze wszystkich funkcji witryny.
  4. Naukowcy z King’s College London jako pierwsi przeprowadzili eksperymenty potwierdzające prawdziwość teorii Alana Turinga, która dotyczy sposobu formowania się w przyrodzie wzorców takich jak np. paski na ciele tygrysa. W latach 50. ubiegłego wieku Alan Turing, twórca nowoczesnej informatyki i jeden z najwybitniejszych matematyków swoich czasów, zaproponował teorię, zgodnie z którą regularnie powtarzające się wzorce w systemach biologicznych to wynik działania morfogenow, z których jeden jest aktywatorem, a drugi inhibitorem. Teraz naukowcy z Londynu postanowili zbadać tę teorię testując sposób powstawania regularnego „ożebrowania“ w podniebieniu myszy. Eksperymenty na embrionach pozwoliły im na zidentyfikowanie pary morfogenów, których współpraca tworzy wspomniane „ożebrowanie“. Morfogeny kontrolują swoją ekspresję, raz aktywując, a raz powstrzymując swoje działania, co prowadzi do pojawienia się regularnego wzorca. Szczegółowe badania wykazały, że wzorzec tworzony jest dokładnie tak, jak wyliczał to Turing. Przy okazji udało się po raz pierwszy w historii zidentyfikować konkretne morfogeny odpowiadające za konkretny wzorzec. W przypadku podniebienia myszy były to FGF (Fibroblast Growth Factor - czynnik wzrostu fibroblastów) oraz Shh. Regularne struktury, od kręgów w kręgosłupie czy mieszków włosowych na skórze po paski na ciele tygrysa czy danio pręgowanego są podstawowym motywem w biologii. Istnieje wiele teorii na temat ich formowania się. Dotychczas istniały tylko pośrednie dowody na potwierdzenie teorii Turinga. Nasze badania dały pierwszy eksperymentalny dowód na tworzenie się wzorców za pomocą opisanego przez Alana Turinga wzorca aktywator-inhibitor - mówi doktor Jeremy Green z King’s Dental Institute.
  5. Holenderski fizjolog z Maastricht University Mark Post poinformował, że jeszcze bieżącej jesieni może powstać pierwszy hamburger z próbówki. Post pracuje na stworzeniem metod masowej produkcji w laboratorium mięśni szkieletowych z komórek macierzystych. Ma on nadzieję, że w przyszłości jego wynalazek wyeliminuje potrzebę hodowli zwierząt. Jego pierwszy hamburger znajduje się wciąż w fazie eksperymentalnej jednak, jak powiedział Post podczas sympozjum „Następna rewolucja rolnicza“, odbywającego się podczas dorocznego spotkania Amerykańskiego Towarzystwa Postępu w Nauce, do jesieni mają powstać tysiące fragmentów tkanki, które połączymy w hamburgera. Post poinformował, że jego badania otrzymały dofinansowanie w wysokości 250 000 euro. Sponsoruje je prywatna osoba, która chce w ten sposób przyczynić się do ochrony środowiska i wyżywienia świata. Pozyskiwanie mięsa i produktów mlecznych współczesnymi metodami wymaga większej ilości ziemi, wody, roślin i przyczynia się do wytwarzania większej ilości odpadów niż produkcja wszystkich innych rodzajów żywności. Do roku 2050 światowe zapotrzebowanie na mięso może zwiększyć się aż o 60%. Tymczasem większość ziemi nadającej się na pastwiska jest już wykorzystywana. Jedynym sposobem zwiększenia produkcji mięsa jest zatem zamiana w pastwiska kolejnych terenów. To może odbywać się tylko kosztem przyrody, utraty bioróżnorodności, będzie oznaczało większą emisję gazów cieplarnianych oraz częstsze epidemie. Hodowla zwierząt to największe zagrożenie w skali globalnej jakie sobie szykujemy. Co więcej jest to metoda nieefektywna, która od tysięcy lat nie uległa radykalnej zmianie - mówi Patrick Brown z Wydziału Medycyny Stanford University. Brown jest tak bardzo przekonany, że sytuacja musi ulec zmianie, iż założył dwie firmy i ma zamiar poświęcić resztę życia na badania nad stworzeniem substytutów mięsa i produktów mlecznych. Mają być to produkty nie do odróżnienia od prawdziwego mięsa czy mleka, które jednak w całości będą powstawały z roślin. Zarówno Brown jak i Post mówią, że ich pomysłami nie zainteresowała się żadna z firm zajmujących się produkcja mięsa.
  6. Sposób na lekooporne bakterie szpitalne? Otwieranie okien. Jack Gilbert z Argonne National Laboratory uważa, że wpuszczenie do środka innych mikroorganizmów może zachwiać pozycją superbakterii, które w sterylnym na co dzień otoczeniu nie mają po prostu konkurencji. Amerykanin wyjaśnia, że gdyby porozmawiać z jakimkolwiek lekarzem z oddziałów czy klinik leczących zakażenia ran, dowiedzielibyśmy, że mimo ciągłego odkażania narzędzi i rąk, patogeny dostają się do organizmu operowanych. To sytuacja, kiedy nie mają one żadnej konkurencji ze strony innych bakterii skórnych lub środowiskowych, bo te zostały przecież wyeliminowane. Nadmierne wykorzystanie antybiotyków i środków sterylizujących zagraża populacji korzystnych dla zdrowia bakterii szpitalnych. Otwierając okna, [...] albo rozrzedzimy patogeny, albo nie pozwolimy im się zadomowić i rozrosnąć ze względu na zbyt dużą konkurencję o składniki odżywcze i energię. Rozwiązanie rodem z klasycznego podręcznika "Uwagi o pielęgniarstwie" autorstwa Florence Nightingale wydają się jeszcze bardziej zasadne w świetle wyników badań, które upubliczniono pod koniec zeszłego roku. Jessica Green z Oregon University wykazała bowiem, że powietrze w klimatyzowanych salach szpitalnych zawiera, w porównaniu do sal wietrzonych, mniej zróżnicowane populacje mikroorganizmów. W oparciu o mikrobiom stwierdzono, że relatywna częstość występowania bakterii blisko spokrewnionych z ludzkimi patogenami była wyższa w pomieszczeniach niż na zewnątrz i wyższa w pomieszczeniach ze słabszym przepływem powietrza i niższą wilgotnością względną. Budynki są w końcu złożonymi ekosystemami i nie wolno zapominać, że bilony mikroorganizmów wchodzą tu w interakcje ze sobą, ludźmi i otoczeniem. My możemy zaburzać równowagę, ale i starać się ją przywracać...
  7. Badania skamieniałych pyłków pozwoliły na stwierdzenie, jakie rośliny uprawiano w ogrodach pałacowych w pobliżu Jerozolimy. Od kilkudziesięciu lat na szczycie wzgórza Ramat Rahel górującego nad współczesną Jerozolimą prowadzone są prace archeologiczne. Na wzgórzu znajdował się jedyny znany nam pałac Królestwa Judy. Przy pałacu były też ogrody, a odkryty skomplikowany system irygacyjny pozwalał wyobrazić sobie, jaki był ich układ. Teraz wiemy również, jak wyglądały. Profesor Oded Lipschits oraz doktorzy Yuval Gadot oraz Dafna Langgut zbadali skamieniałe pyłki roślin i stwierdzili, że przy pałacu uprawiano nie tylko lokalne figi czy winorośl. Znajdowały się tam również egzotyczne cytrony czy orzechy włoskie. Cytron, który przywędrował z Indii przez Persję pojawia się po raz pierwszy właśnie w we wspomnianych ogrodach. Obecny w ogrodzie system irygacyjny to jedno z najbardziej imponujących odkryć. W pobliżu nie ma źródła wody. System pozwalał na efektywne zbieranie deszczówki i rozprowadzanie jej po ogrodzie. W jego skład wchodziły oczka wodne, podziemne kanały, tunele i rynny. To właśnie system irygacyjny naprowadził naukowców na trop pyłków. Próby uzyskania pyłków z gleby spełzły na niczym, gdyż utleniły się one. Uczeni stwierdzili jednak, że jeśli kiedykolwiek prowadzono jakieś prace remontowe w czasie, gdy rośliny kwitły, to ich pyłki powinni przylepić się do mokrych materiałów budowlanych i wyschnąć razem z nimi. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. System irygacyjny remontowano wielokrotnie, można było zatem datować różne warstwy wykorzystywanej zaprawy. Zwykle znajdowały się w niej pyłki typowe dla okolicy, jednak w jednej z warstw, datowanej na V-IV wiek p.n.e. odkryto niezwykłą kompozycję pyłków. Znajdowały się tam nie tylko ślady wspomnianych wcześniej roślin, ale również dowody na występowanie wierzby, topoli, lilii wodnych, mirtu, libańskiego cedru i brzozy. Eksperci spekulują, że importu roślin na tak szeroką skalę dokonywali rządzący wówczas na tamtym obszarze Persowie.
  8. Wynikiem współpracy uczonych z Purdue University, University of New South Wales i University of Melbourne jest najmniejszy tranzystor na świecie. Urządzenie zbudowane jest z pojedynczego atomu fosforu. Tranzystor nie tyle udoskonali współczesną technologię, co pozwoli na zbudowanie zupełnie nowych urządzeń. To piękny przykład kontrolowania materii w skali atomowej i zbudowania dzięki temu urządzenia. Pięćdziesiąt lat temu gdy powstał pierwszy tranzystor nikt nie mógł przewidzieć, jaką rolę odegrają komputery. Teraz przeszliśmy do skali atomowej i rozwijamy nowy paradygmat, który pozwoli na zaprzęgnięcie praw mechaniki kwantowej do dokonania podobnego jak wówczas technologicznego przełomu - mówi Michelle Simmons z University of New South Wales, która kierowała pracami zespołu badawczego. Niedawno ta sama grupa uczonych połączyła atomy fosforu i krzem w taki sposób, że powstał nanokabel o szerokości zaledwie czterech atomów, który przewodził prąd równie dobrze, jak miedź. Gerhard Klimeck, który stał na czele grupy uczonych z Purdue prowadzących symulacje działania nowego tranzystora stwierdził, że jest to najmniejszy podzespół elektroniczny. Według mnie osiągnęliśmy granice działania Prawa Moore’a. Podzespołu nie można już zmniejszyć - powiedział. Prawo Moore’a stwierdza, że liczba tranzystorów w procesorze zwiększa się dwukrotnie w ciągu 18 miesięcy. Najnowsze układy Intela wykorzystują 2,3 miliarda tranzystorów, które znajdują się w odległości 32 nanometrów od siebie. Atom fosforu ma średnicę 0,1 nanometra. Minie jeszcze wiele lat zanim powstaną procesory budowane w takiej skali. Tym bardziej, że tranzystor zbudowany z pojedynczego atomu ma bardzo poważną wadę - działa tylko w temperaturze -196 stopni Celsjusza. Atom znajduje się w studni czy też kanale. Żeby działał jak tranzystor konieczne jest, by elektrony pozostały w tym kanale. Wraz ze wzrostem temperatury elektrony stają się bardziej ruchliwe i wychodzą poza kanał - wyjaśnia Klimeck. Jeśli ktoś opracuje technikę pozwalającą na utrzymanie elektronów w wyznaczonym obszarze, będzie można zbudować komputer działający w temperaturze pokojowej. To podstawowy warunek praktycznego wykorzystania tej technologii - dodaje. Pojedyncze atomy działające jak tranzystory uzyskiwano już wcześniej, jednak teraz po raz pierwszy udało się ściśle kontrolować ich budowę w skali atomowej. Unikatową rzeczą, jaką osiągnęliśmy, jest precyzyjne umieszczenie pojedynczego atomu tam, gdzie chcieliśmy - powiedział Martin Fuechsle z University of New South Wales. Niektórzy naukowcy przypuszczają, że jeśli uda się kontrolować elektrony w kanale, to będzie można w ten sposób kontrolować kubity, zatem powstanie komputer kwantowy.
  9. Michael Houghton, szef zespołu, który w 1989 r. odkrył wirus zapalenia wątroby typu C (HCV), poinformował o uzyskaniu szczepionki na WZW C. Chociaż wykorzystano przy tym pojedynczy szczep HCV, szczepionka jest ponoć skuteczna przeciwko wszystkim znanym szczepom wirusa. Jak tłumaczy Houghton, HCV jest bardziej zjadliwy od HIV, dlatego skonstruowanie szczepionki przeciw szczepom z całego świata uważano za niemożliwe. Testowanie na ludziach szczepionki pomysłu Houghtona i Johna Law wykazało jednak, że aktywizuje ona całą gamę przeciwciał działających na różne szczepy HCV. Badacz z University of Alberta podkreśla, że nim szczepionka zyska niezbędne pozwolenia, musi minąć jeszcze 5-7 lat i chociaż może ona zmienić w pewnym stopniu życie osób z WZW C, to jej głównym zadaniem ma być, oczywiście, zapobieganie zakażeniu. http://www.news.ualberta.ca/
  10. Ograniczony dostęp do czystych źródeł energii (tzw. ubóstwo energetyczne) sprawia, że prawie połowa ludzkości musi gotować, spalając drewno, węgiel czy resztki zwierząt. Prowadzi to do poważnych chorób dróg oddechowych, na które umiera ok. 2 mln osób rocznie. To więcej niż w przypadku malarii. Prof. Hisham Zerriffi z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej podkreśla, że z powodu skażenia powietrza w pomieszczeniach najczęściej cierpią kobiety i dzieci, czyli ta sama grupa, która zazwyczaj zajmuje się pozyskiwaniem opału. Kanadyjczyk zwraca uwagę, że poza kwestiami zdrowotnymi, spalanie biomasy wiąże się też ze wzrostem emisji węgla oraz zmianą klimatu. Mimo dostępności wielu technologii efektywniejszego spalania paliw, rządom, firmom oraz organizacjom społecznym nie udało się przekonać do nich ludzi. Musimy połączyć nowe technologie z mądrymi zasadami działania. Zerriffi tłumaczy, że chodzi mu o stworzenie rentownych rynków, zachęcanie gospodarstw domowych do zmiany sposobu gotowania oraz naprawę luk w finansowaniu - zwłaszcza w przypadku osób o najniższych dochodach. Zadanie nie jest łatwe, bo rządy nie są w stanie dostarczyć kuchni do ciągle powiększających się populacji. Początkowo rozwiązaniem wydawał się sektor prywatnego biznesu, ale większość potrzebujących nowych rozwiązań energetycznych ludzi nie ma pieniędzy na inwestycje. Stąd obecny kryzys w branży: brak dodatkowych źródeł na promowanie produktu i utrzymywanie sieci sprzedaży. Najnowszym pomysłem na wsparcie dystrybucji czystszych energetycznie kuchni jest przeznaczanie na ten cel środków z programów "carbon offset", kompensujących środowisku skutki emisji CO2.
  11. Samsung Electronics ogłosił, że wydzieli niedochodowy wydział zajmujący się produkcją wyświetlaczy LCD. Nowa firma, nazwana tymczasowo Samsung Display Co., zostanie powołana 1 kwietnia, a jej kapitał założycielski wyniesie 750 miliardów wonów (ok. 668 milionów USD). Samsung chce skupić się na produkcji wyświetlaczy OLED. Obecnie rynek wyświetlaczy przechodzi szybkie zmiany, a panele OLED wkrótce zastąpią monitory LCD. W związku z takimi strukturalnymi zmianami w przemyśle, konieczne są restrukturyzacja firmy i poprawienie naszej konkurencyjności. W związku z tym najpierw wydzielimy wydział produkujący LCD, który stanie się nową firmą, należącą w całości do Samsung Electronics. W przyszłości dla tej nowej firmy przygotujemy różne scenariusze restrukturyzacji, w tym połączenie z Samsung Mobile Display i S-LCD Corporation - czytamy w oświadczeniu Samsung. Firma analityczna DisplaySearch uważa, że do roku 2015 światowa sprzedaż paneli LCD zmniejszy się o 8%, a jej globalna wartość wyniesie 92 miliardy dolarów. Do roku 2018 wartość sprzedaży wyświetlaczy OLED ma przekroczyć 20 miliardów dolarów. Będzie to oznaczało, że rynkowe udziały tego typu paneli zwiększą się z obecnych 4 do 16 procent. Nie tylko Samsung powoli przygotowuje się do rezygnacji z LCD. W grudniu Sony zgodziło się na wycofanie się ze wspólnej z Samsungiem produkcji LCD. Sharp poinformował, że w w najbliższym czasie zmniejszy o połowę produkcję LCD w jednej ze swoich japońskich fabryk.
  12. Przez lata naukowcy starali się stworzyć materiał, który pozwoliłby na odtworzenie niezwykłych właściwości łap gekona, dzięki którym zwierzę może poruszać się po pionowych gładkich powierzchniach. Teraz uczeni z University of Massachusetts Amherst ogłosili, że zbudowali urządzenie, które pozwala na utrzymanie na pionowej gładkiej ścianie ciężaru o wadze ponad 300 kilogramów. Niezwykłe jest to, że stopy gekona łatwo się przylepiają i odlepiają, nie pozostawiając na powierzchni żadnych klejących się śladów - mówi biolog Duncan Irschick. Mają one niezwykle pożądane właściwości - możliwość wielokrotnego używania, przyklejanie się na sucho, możliwość utrzymania dużego ciężaru. Znalezienie syntetycznego materiału o takich właściwościach oznacza np. możliwość bezproblemowego przyczepienia do ściany telewizora, łatwe i wygodne rozmieszczenie sprzętu medycznego w szpitalach itp. itd. Alfred Crosby, szef laboratorium, w którym były prowadzone badania, stwierdził: Nasze urządzenie Geckoskin ma 103 centymetry kwadratowe i może utrzymać na gładkiej powierzchni ciężar przekraczający 300 kilogramów. Co więcej, wystarczy lekko szarpnąć, by je od kleić. Na powierzchni nie pozostaje żaden ślad, a Geckoskin może być wykorzystane wielokrotnie. Naukowcy z Massachusetts zdradzają, że wcześniej uczeni skupiali się przede wszystkim na włoskach znajdujących się na podeszwach stóp gekona. Tymczasem do problemu należy podejść całościowo, bo ważne jest współdziałanie całej stopy. Ponadto, jak wykazały badania, włoski wcale nie są konieczne do uzyskania pożądanych właściwości. Głównym elementem wynalazku jest zintegrowana miękka polimerowa nić, która działa jak substancja klejąca, zwiększając powierzchnię styku. Co ważne, Geckoskin jest zbudowane z ogólnodostępnych materiałów, takich jak poli(dimetylosilokan). Naukowcy udoskonalają też Geckoskin korzystając z wiedzy na temat ewolucji gekonów.
  13. Bay van der Bunt, holenderski kolekcjoner starych alkoholi, zdecydował się na sprzedaż całości swoich zbiorów. Wśród 5 tys. przeznaczonych na aukcję butelek znajduje się m.in. najdroższy na świecie koniak. Wyprodukowano go w 1795 r. w Brugerolle. Jest cenny nie tylko ze względu na wiek, ale i na historyczne koleje losu - towarzyszył bowiem wojskom napoleońskim podczas podboju Europy. Kolekcjonowanie rozpoczął w 1880 r. prapradziadek Baya. Biznesmen nie chce wyprzedawać zbiorów po kawałku, dlatego nastawia się na transakcję z pojedynczym klientem. Liczy, że zostanie ona przeprowadzona do końca br. Van der Bunt obawia się, że w przyszłości ktoś mógłby wypić "jego" trunki. To prawdziwe barbarzyństwo - komentuje. Agent Bart Laming ma więc zadbać o to, by kupił je raczej kolekcjoner niż koneser praktyk. W 1990 r. Holender kupił 3-litrową butelkę jeroboam za 26,3 tys. euro. W ciągu 22 lat wartość koniaku wzrosła ponad 5-krotnie - do 137, 2 tys. euro - głównie w wyniku pojawieniu się na rynku handlarzy alkoholem Rosjan i Chińczyków. Wiele wskazuje na to, że najdroższy koniak świata trafi do przedstawiciela którejś z tych nacji. Poniżej zamieszczamy krótki reportaż o kolekcji van der Bunta. Jest po holendersku, ale okazja do zobaczenia tylu cennych butelek naraz nadarza się naprawdę rzadko.
  14. Oksygenaza hemowa-1 (ang. heme oxygenase-1, HO-1) wpływa na wzrost naczyń krwionośnych w łożysku oraz ustanowienie przepływu krwi pępowinowej. Zbyt niskie stężenia enzymu, uznawanego za jeden z najważniejszych cytoprotektantów o działaniu przeciwzapalnym i przeciwutleniającym, grożą zahamowaniem wzrostu płodu, a nawet jego śmiercią i poronieniem czy stanem przedrzucawkowym. Okazuje się, że u myszy niewielkie dawki tlenku węgla wspomagają działanie łożyska, gdyż gaz naśladuje działanie HO-1. Naukowcy z Uniwersytetu Ottona von Guerickego w Magdeburgu sprawdzali skuteczność terapii CO w przypadku ograniczenia wzrostu płodowego u myszy. Okazało się, że długoterminowe podawanie niewielkich dawek tlenku węgla (50 ppm) całkowicie eliminowało zgony płodów - następował spadek śmiertelności z 30 do 0%. [...] Inhalowanie niskich dawek tlenku węgla działa przeciwzapalnie. Ogranicza apoptozę, a także zwiększa w łożysku stężenie antyapoptycznej cząsteczki BAG-1 i czynnika wzrostu śródbłonka naczyniowego VEGF, który odpowiada za powstawanie nowych naczyń [angiogenezę] oraz naprawę starych - opowiada prof. Ana Claudia Zenclussen. Podczas terapii CO trzeba zachować daleko idącą ostrożność. Krótsze leczenie niższymi dawkami nie skutkuje, a aplikowanie wyższych dawek poprawia działanie łożyska, lecz szkodzi płodowi.
  15. Nevada jest pierwszym stanem w USA, który uchwalił przepisy określające warunki, jakie muszą spełniać automatyczne samochody. Stanowi prawodawcy zdają sobie sprawę, że upłynie wiele lat, zanim tego typu pojazdy trafią na drogi, jednak chcą być przygotowani na tę chwilę. Nowe przepisy przewidują, że firmy, które chcą testować na terenie stanu takie samochody muszą wnieść zabezpieczenie w wysokości 1-3 milionów dolarów, szczegółowo opisać plan testów, zdradzić ich lokalizację oraz dostarczyć władzom stanowym wszystkie dane uzyskane podczas prób. Podczas testów w samochodzie muszą przebywać dwie osoby, które powinny mieć możliwość przejęcia kontroli nad samochodem. Gdy już automatyczne samochody trafią do rąk klientów, osoby nimi operujące będą musiały posiadać specjalne prawo jazdy, a samochód musi zawierać czarną skrzynkę zbierającą wszelkie dane na temat podróży. Przyjęcie nowych przepisów to efekt nacisków m.in. Google’a, który pracuje nad autonomicznymi samochodami. Podobne prace prowadzi m.in. GM, którego Chevrolet Tahoe „Boss“ samodzielnie przejechał 100 kilometrów w ruchu miejskim.
  16. W akwarium Oceanopolis w Breście pojawi się wkrótce ciekawa nowinka - pudło głębinowe (Abyss Box), które pozwala na wystawianie zwierząt żyjących na dużych głębokościach w warunkach olbrzymiego ciśnienia. Na razie urządzenie jest małe, bo zaledwie 16-litrowe, ale naukowcy mają nadzieję, że niedługo uda się przeskalować technologię i odwiedzający będą mogli podziwiać większe gatunki, np. ryby. Jako pierwsze na wystawę trafią krab i krewetka. Dr Bruce Shillito z Uniwersytetu Piotra i Marii Curie w Paryżu podkreśla, że pudło to szansa na zdobycie wielu ważnych informacji, np. o cyklu życiowym czy długości życia gatunków głębinowych. "Co prawda poznamy długość życia w niewoli, ale lepsze to niż nic". Poza tym za pomocą Abyss Box biolodzy mają nadzieję ustalić, które ze zwierząt żyjących w ocieplających się morzach są w stanie migrować i przeżyć na większych głębokościach. Francuz omówił szczegóły projektu na konferencji American Association for the Advancement of Science (AAAS) w Vancouver, tej samej, na której dr Steve Waller przedstawił swoją ryzykowną teorię na temat Stonehenge. Okazuje się, że cała aparatura ma ważyć ok. 600 kg, a ze względu na wartości ciśnienia okienko do oglądania mieszkańców głębin będzie miało aż 10 cm grubości i zaledwie 15 szerokości. Szanse na ujrzenie zwierząt zależą więc od ich humoru - czy będą się chciały pokazać w okolicy bulaja, czy nie - oraz ostrości wzroku zwiedzających. Przy zmianie wody czy podawaniu pokarmu w Abyss Box ma być utrzymywane stałe ciśnienie 180 barów. Karmienie mieszkańców pudła będzie przypominać przygotowania astronautów do opuszczenia stacji kosmicznej czy wahadłowca, ponieważ poczęstunek, najprawdopodobniej w postaci omułków jadalnych (Mytilus edulis), będzie organizowany w czymś w rodzaju śluzy.
  17. Artykuł dotyczący nowotworu pyska u diabłów tasmańskich to druga w ostatnim czasie dobra wiadomość, która może pomóc w ocaleniu gatunku. Z magazynu Cell dowiadujemy się, że nowotwór pochodzi od jednej samicy, która zachorowała przed 15 laty. Populacja diabła tasmańskiego jest od lat dziesiątkowana przez zaraźliwy nowotwór pyska. Gatunkowi grozi całkowite wyginięcie, co oznaczałoby stratę nie tylko diabła, ale również zagroziłoby całemu ekosystemowi, gdyż kontroluje on populacje inwazyjnych dzikich kotów i lisów, które wyniszczą inne gatunki gdy diabła zabraknie. Opisywane w Cell badania pokazały, że wszystkie nowotwory u wszystkich zwierząt zawierają komórki pierwotnego nosiciela. Nazywam ją nieśmiertelnym diabłem. Jej komórki żyją długo po jej śmierci - mówi Elizabeth Murchison, badaczka z Wellcome Trust Sanger Institute. Nowotwór występujący u diabłów tasmańskich to jedyny nowotwór, który zagraża egzystencji całego gatunku - dodaje. Naukowcy przebadali próbki nowotworu pobrane od 104 osobników schwytanych w różnych miejscach Tasmanii. Chociaż same nowotwory różniły się od siebie, to wszystkie zawierały komórki tej samej samicy. Zsekwencjownowanie genomu pozwoliło nam na zbadanie mutacji, które przyczyniły się do rozwoju nowotworu - mówi Murchison. Naukowcy mają nadzieję, że dalsze badania pozwolą na opracowanie odpowiedniego leku. Zbadanie ewolucji choroby i jej sposobu rozprzestrzeniania się pozwala nam zrozumieć jej przyczyny oraz przewidzieć, jak może się ona rozwijać w przyszłości - powiedział David Bentley, szef zespołu naukowego z Illumina Cambridge Ltd. Nowotwór pyska diabłów tasmańskich ma ponad 17 000 różnych mutacji. To mniej mutacji niż znajdujemy u niektórych nowotworów występujących u ludzi, a to oznacza, że nowotwory nie muszą być skrajnie niestabilne by stały się zaraźliwe - mówi Bentley. Dotychczas znaliśmy jeden zaraźliwy nowotwór - przenoszony drogą płciową nowotwór atakujący psy i wilki. Badania nad chorobą dziesiątkującą diabła tasmańskiego mogą uratować nie tylko ten gatunek, ale również przygotować naukowców na wypadek wystąpienia zaraźliwego nowotworu u ludzi.
  18. Stany Zjednoczone, Bangladesz, Kanada, Meksyk, Ghana i Szwecja utworzyły koalicję, która pod kierunkiem Programu Środowiskowego ONZ będzie prowadziła działania mające na celu zmniejszenie emisji innych niż dwutlenek węgla zanieczyszczeń, przyczyniających się do powstawania efektu cieplarnianego. Przed miesiącem informowaliśmy, że naukowcy z Goddard Institute for Space Studies opublikowali wyniki badań, z których wynika, że można niemal natychmiastowo spowolnić globalne ocieplenie redukując emisję metanu i sadzy. Wprowadzenie tego pomysłu w życie jest o tyle proste, że wystarczy wyeliminować zaledwie 14 źródeł metanu i sadzy, by uzyskać znaczącą poprawę. Ponadto, w przeciwieństwie do propozycji eliminacji dwutlenku węgla, ograniczenie emisji metanu i sadzy nie pociągnie ze sobą tak wysokich kosztów i nie zagrozi rozwojowi gospodarczemu szczególnie słabiej rozwiniętych państw. Sześć wspomnianych krajów chce walczyć z emisją metanu, sadzy oraz fluorowanych węglowodorów (HFC). Te zanieczyszczenia wywierają silny efekt cieplarniany, jednak pozostają w atmosferze zaledwie przez kilka dni lub tygodni. Zatrzymanie ich emisji będzie oznaczało natychmiastowe spowolnienie ocieplenia. Uczeni szacują, że jeśli plan się powiedzie, to do roku 2050 średnie globalne temperatury wzrosną o 0,5 stopnia Celsjusza mniej niż się obecnie przewiduje. Dodatkowe korzyści z ich wyeliminowania z powietrza to większe zbiory roślin uprawnych oraz uratowanie życia setek tysięcy osób, które umierają z powodu chorób układu oddechowego i sercowo-naczyniowego. Jeśli koalicja będzie prężnie działała i dołączą do niej inne kraje, niewykluczone, że uda się zintensyfikować międzynarodowe wysiłki na rzecz walki z globalnym ociepleniem. Co ciekawe, badania nad zanieczyszczeniami, które krótko są obecne w atmosferze, a wywierają wpływ na klimat, prowadzone są co najmniej od dekady. Jednak dopiero teraz politycy zainteresowali się tym zagadnieniem. Sporów politycznych nie da się jednak całkowicie uniknąć. Z jednej strony sporo metanu emituje przemysł wydobywczy, szczególnie gazowy. Można się więc spodziewać opozycji z jego strony. Z kolei Indie już wcześniej wyrażały sprzeciw wobec skupiania się na sadzy w obawie, że zmniejszy to nacisk na kraje wysoko uprzemysłowione, które są największymi emitentami CO2. Indie i Chiny sprzeciwiają się też ograniczeniom emisji HFC, mimo, że związki te wywołują tysiące razy silniejszy efekt cieplarniany niż dwutlenek węgla. Finansowanie prac wspomnianej na wstępie grupy wzięły na siebie na razie Stany Zjednoczone i Kanada, które zadeklarowały, odpowiednio, 10 i 3 miliony dolarów. Wiadomo też, że Norwegia rozważa przyłączenie się do nowej inicjatywy.
  19. Przy ruinach Templo Mayor, głównej świątyni Tenochtitlanu, stolicy Azteków, które znajdują się obecnie w centrum miasta Meksyk, odkryto 23 kamienne płaskorzeżby, których wiek określono na ponad 550 lat. Są one zapisem prehiszpańskich mitów związanych z narodzinami boga wojny Huitzilopochtli oraz początkiem Świętej Wojny. Raul Barrera, archeolog odpowiedzialny za wykopaliska mówi, że znalezisko ma olbrzymią wartość historyczną, gdyż mamy tu do czynienia z przedstawioną w kamieniu i celowo umieszczoną w tym miejscu historią opisującą ważne mity azteckie. Uczony dodał, że mity, które poznaliśmy dzięki dziełom Bernardino de Sahaguna, Diego Durana, kodeksom Boturini i Chmalpopoca zostały też opowiedziane w kamieniu. Mit o narodzeniui Huitzilopochtli mówi, że bogini ziemi i płodności, Coatlicue, została zapłodniona przez pórko, które dostało się do jej brzucha gdy zamiatała. Na wieść o tym jej 400 synów, którzy byli wojownikami oraz córka, bogini Coyolxauhqui, zdecydowali się wybrać w góry Coatepec, gdzie mieszkała Coatlicue, by ją zabić. Aby tam dotrzeć przechodzili przez różne miejsca, Tzompantitlan, Coaxalpan i Apetlac. Po przybyciu na miejsce starli się oni z Coatlicue i obcięli jej głowę. W tym momencie narodził się Hutzilopochtli, który rozpoczął z nimi walkę. Zabił swoją siostrę i poćwiartował jej ciało. Inny mit o początkach Świętej Wojny, opisany w kodeksach Chimalpopoca i Boturini opowiada, że gdy Aztecy dotarli z krainy Aztlan nad jezioro Texcoco, gdzie zbudowali Tenochtitlan, z nieba przybyli gwiezdni wojownicy północy, zwani w języku nahuatl mimixcoas, którzy zostali pokonani przez Azteków. Oba mity zawierają koncepcję boskiej wojny, w której bóg wojny i słońca, Huitzilopochtli wychodzi zwycięsko z bitwy przeciwko 400 wojownikom i swojej siostrze Coyolxauhqui, co dało początek gwiazdom (ciała zabitych wojowników) oraz Księżycowi (głowa Coyolxauhqui), które na niebie umieścił Hutitzilopochtli - mówi Barrera.
  20. Uczestnicy konferencji American Association for the Advancement of Science (AAAS) w Vancouver usłyszeli, że Stonehenge powstało w wyniku złudzenia słuchowego, wywołanego tańcem wokół dwóch osób grających np. na fletach czy gwizdkach. Pracujący na własną rękę dr Steve Waller twierdzi, że dla sztuki i architektury istotną inspiracją są nie tylko wrażenia wzrokowe, ale i słuchowe. Tłumaczy przy tym, jak ważną rolę odgrywa wzorzec interferencji fal dźwiękowych, który decyduje, jaka część melodii zostanie wytłumiona. Podczas jednego ze swoich eksperymentów Waller zawiązał dwóm grupom ochotników oczy i prowadził wokół dwóch magnetofonów. Później badanych poproszono, by się odwrócili i narysowali, co znajdowało się między nimi a źródłem dźwięku. W pracach pojawiały się filary, arkady i pionowe listwy. Sądzę, że to mogło się zdarzyć 5 tys. lat temu tak samo prosto, jak zademonstrowałem współcześnie. Naukowiec tłumaczy, że obracając się wokół grających instrumentów, tancerze natrafiali na miejsca wzmocnienia i wyciszenia dźwięków. Na miejscu, w Stonehenge, potwierdził swoje przypuszczenia, że kamienne obeliski dają taki właśnie efekt akustyczny. Waller chce opublikować artykuł na ten temat w fachowym piśmie. Jak każdy ojciec jest bardzo przywiązany do swojej teorii, dlatego broni jej, powołują się na legendę o dziewicach, które zostały przemienione w kamień podczas tańca do dźwięków magicznych dud. Co ciekawe, w drugiej historycznie wzmiance o Stonehenge kronikarz Geoffrey of Monmouth przytoczył w 1136 r. mit, zgodnie z którym kromlech jest pomnikiem tańca gigantów przeniesionym z Irlandii.
  21. Pisanie SMS-ów wywiera negatywny wpływ na zdolność interpretowania i akceptowania nowych słów. Joan Lee z Uniwersytetu w Calgary ustaliła, że osoby, które wysyłały więcej wiadomości tekstowych, w mniejszym stopniu akceptowały nowe wyrazy. Dla odmiany zwolennicy tradycyjnych mediów - książek czy gazet - byli w tym względzie bardziej tolerancyjni. W ramach studium pytano studentów o ich nawyki dot. czytania, włączając w to SMS-owanie. Badanym przedstawiono szereg słów, zarówno prawdziwych, jak i fikcyjnych. Założenie dotyczące SMS-owania było takie, że zachęca ono do używania swobodnego języka. Studium wykazało jednak, że to mit. Ludzie, którzy akceptowali więcej słów, postępowali tak, bo potrafili lepiej zinterpretować ich znaczenie lub tolerować mimo braku rozpoznania. Studenci intensywniej korzystający z wiadomości tekstowych odrzucali więcej wyrazów, zamiast uznać je za słowa możliwe. Lee uważa, że czytanie tradycyjnych mediów wystawia ludzi na oddziaływanie zróżnicowanego i twórczego języka, sprzyjając elastyczności językowej i tolerancji w stosunku do różnych sformułowań/słów. Widząc nieznany czy nietypowy wyraz, starają się go zinterpretować. SMS-owanie jest związane ze sztywnymi ograniczeniami językowymi, które powodowały, że studenci odrzucali wiele słów testowych. To zaskakujące, ponieważ w języku wiadomości tekstowych istnieje wiele [reprezentujących slang internetowy] niezwykłych akronimów. Kanadyjka podkreśla, że dla zwolenników wiadomości tekstowych ważnym kryterium akceptowalności jest częstotliwość występowania słowa.
  22. DARPA, amerykańska Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych, ujawniła, że w swoim najnowszym budżecie przeznaczyła 7 milionów dolarów na projekt „Avatar“. Nazwa nie jest przypadkowa. W ramach programu Avatar będą prowadzone prace nad programami i algorytmami, które pozwolą na zapewnienie żołnierzowi towarzystwa dwunożnej półautonomicznej maszyny, która będzie działała w jego zastępstwie - czytamy w dokumentach DARPA. Urządzenie ma być na tyle inteligentne i zręczne, by móc zastąpić człowieka podczas takich zadań jak walka w pomieszczeniach, kontrola jeńców i wynoszenie rannych z pola walki. Warto tutaj przypomnieć, że na zlecenie DARPA trwają już prace nad humanoidalnym Petmanem czy opisywanym przez nas AlphaDogiem. Swoją drogą, niedawno pokazano film, na którym widać AlphaDoga podczas prób terenowych. Urządzenie niosło 180-kilogramowy ładunek, było w stanie przejść 32 kilometry na jednym ładowaniu baterii i bez przeszkód podążało za ludzkim przewodnikiem. Avatar, jak wspomniano, ma być urządzeniem półautonomicznym, a to oznacza, że w pewnym stopniu będzie on sterowany przez operatora. Na razie nie wiadomo, jak miałoby się to odbywać. Jednak w przeszłości DARPA prowadziła udane eksperymenty z kontrolowaniem robotów za pomocą myśli.
  23. Zeszłoroczne trzęsienie ziemi w Japonii spowodowało uwolnienie z płyty oceanicznej pióropusza metanu. Wraz z gazem uniosły się żyjące w płytach i nieco wyżej w kolumnie wody mikroorganizmy. Pojawiła się charakterystyczna mleczna chmura (Scientific Reports). Trzydzieści sześć dni po trzęsieniu zespół doktora Shinsuke Kawagucciego z Japońskiej Agencji Nauk Morsko-Lądowych i Technologii (JAMSTEC) pobrał w 4 punktach wzdłuż Rowu Japońskiego próbki wody z głębokości do 5,7 km; w pobliżu znajdowało się epicentrum z 11 marca. Chmura mierzona od najniższego punktu rowu miała ok. 500 km długości, 400 km szerokości i 1,5 km wysokości. Gdy Kawagucci wrócił po 98 dniach od kataklizmu, nadal tam była. Stwierdzono, że stężenie metanu w chmurze było 20-krotnie wyższe niż w wodzie przed trzęsieniem. Ponieważ w CH4 występował izotop węgla pasujący do izotopu wykrytego wcześniej podczas badań wiertniczych rowu, metan musiał pochodzić z rejonów położonych głęboko pod dnem. Próbki wody badano nie tylko pod kątem stężenia metanu, ale i obecności RNA mikroorganizmów. Okazało się, że 36 dni po trzęsieniu na głębokości 5 km było 7-krotnie więcej bakterii i archeonów niż wcześniej. Po 98 dniach poziom mikroorganizmów wrócił z grubsza do normy, ale nadal wykrywano gatunki występujące w płytach oceanicznych.
  24. Gdy Wall Street Journal opublikował informację o śledzeniu przez Google'a użytkowników przeglądarki Safari, tematem szybko zainteresowały się media. Tekst WSJ zawierał jednak, niestety, sporo nieścisłości, które Google postanowiło wyjaśnić. Jak dowiadujemy się z oświadczenia wydanego przez wiceprezes Google'a Rachel Whetstone, Safari, w przeciwieństwie do innych przeglądarek, domyślnie blokuje ciasteczka firm trzecich. Jednak z drugiej strony przeglądarka pozwala użytkownikom na korzystanie z licznych funkcji obecnych na witrynach WWW, do uruchomienia których konieczna jest jednak akceptacjach takich cookies. Dlatego też Apple udosŧepnia w niej pewne mechanizmy pozwalające na serwowanie cookies. W ubiegłym roku Google zaczął wykorzystywać ten mechanizm. Działał on tylko u tych użytkowników, którzy byli zalogowani do serwisów Google'a wyrazili zgodę na wyświetlanie spersonalizowanych reklam oraz zawartości innego typu, takiej jak np. przycisk +1. Serwery Google'a sprawdzały przeglądarkę takich użytkowników, by dowiedzieć się, czy zezwolili oni na uruchomienie mechanizmu pobierania cookies stron trzecich. Sprawdzenie odbywało się anonimowo. Niestety poniewczasie okazało się, że Safari zawiera też funkcję, która umożliwiła innym cookies reklamowym Google'a na przedostanie się do przeglądarki. Pracownicy Google'a nie wiedzili, że tak się stanie i gdy tylko zostali poinformowani o problemie serwery wyszukiwarkowego giganta natychmiast zaczęły usuwać niewłaściwe ciasteczka z przeglądarek. Google podkreśla przy tym, że ciasteczka te, podobnie jak wszelkie inne cookies reklamowe używane przez firmę, nie zbierały inforamcji umożliwiających zidentyfikowanie użytkownika komputera. Problem nie dotyczy ani użytkowników innych przeglądarek, ani użytkowników Safari, którzy nie wyrazili zgody na wyświetlanie spersonalizowanych reklam Google'a.
  25. Cesarstwo Zachodniorzymskie stało nie tylko na koniach, ale i na wielbłądach. Co więcej, były one importowane również na północ Europy. W czasie podróży siecią traktów można się więc było poczuć jak na Saharze czy stepach centralnej Azji... W swoim artykule z Journal of Archaeological Science archeolodzy Fabienne Pigière i Denis Henrotay opisali kości dromadera odkryte w belgijskim Arlon. Dokonali także przeglądu 22 stanowisk, na których znaleziono zarówno kości wielbłądów jednogarbnych, jak i dwugarbnych. Naukowcy podkreślają, że wielbłądy były obecne na Starym Kontynencie przez cały okres rzymski. Dowodzą również, że ich analiza wykazała, że wbrew wcześniejszym teoriom, baktriany i dromadery nie służyły do celów wojskowych, a przynajmniej nie tylko. W kilku przypadkach ich kości znaleziono bowiem w cywilnych siedliskach: willach lub wioskach. Wszystkie stanowiska archeologiczne z wielbłądami znajdowały się w pobliżu dróg. Oznacza to, że zwierzęta te miały pierwotnie spełniać funkcje juczne, przewożąc zarówno towar militarny, jak i cywilny. Wszystkie wielbłądzie znaleziska to dorosłe osobniki, które pasowały do celów transportowych. Poza tym rzymskie źródła pisane wskazują, że duża odporność była cechą poszukiwaną u wielbłądów wykorzystywanych w roli zwierząt jucznych. [...] Szczególnie mocna budowa dromaderów z Arlon potwierdza możliwość wykorzystanie wielbłądów jako środków transportu. Innym możliwym wyjaśnieniem dla obecności wielbłądów w osadach wojskowych jest też spełnianie przez nie roli maskotek. Datowanie wykazało, że kości z Arlon pochodzą z IV w. n.e. Gwoli ścisłości, Arlon nie było dużym ośrodkiem, ale wioską zlokalizowaną przy skrzyżowaniu prowincjonalnych dróg. Choć badania wskazujące na obecność wielbłądzich kości to nie novum, dopiero teraz ktoś pokusił się o dokonanie przeglądu i skompilowanie wyników. Skąd przekonanie, że wielbłądy importowano? Bo nigdzie nie natrafiono na dowody świadczące o hodowli i rozmnażaniu. Miko Flohr, archeolog, a obecnie dyrektor Oxford Roman Economy Project, snuje rozważania, że wielbłądy mogły trafić do Europy przez przypadek - z handlarzami, byłymi żołnierzami czy podróżnikami. Mimo że było ich stosunkowo dużo, nie musi to świadczyć o istotnym historycznie zjawisku. Nacieszyły oczy, pomogły, a potem wymarły. To jednak tylko luźne skojarzenie, a wyjaśnienie wskazujące na funkcje transportowe wygląda na o wiele lepiej uzasadnione.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...