Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37636
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Zajęło nam to trzy lata i wymagało 750 prób, ale w końcu się udało powiedział doktor Jerome Bonnet ogłaszając opracowanie metody wielokrotnego zapisywania, przechowywania i kasowania danych w DNA żywych komórek. Bonnet we współpracy z dwoma kolegami z Uniwersytetu Stanforda pracuje nad wykorzystaniem enzymów pozyskiwanych z bakterii do przestawiania sekwencji DNA. Opracowali w ten sposób genetyczny odpowiednik bitu. Po prostu chodzi o to, że jeśli dana część DNA zwrócona jest w jeną stronę, to mamy 0, a gdy w stronę przeciwną - otrzymujemy 1 - mówi Pakpoom Subsoontom. Współpracujący z oboma naukowcami profesor Drew Endy dodaje, że programowalne przechowywanie danych w DNA żywych komórek może okazać się niezwykle potężnym narzędziem umożliwiającym badania nad rakiem, starzeniem się, rozwojem organizmu czy nawet środowiskiem naturalnym. Być może dzięki tak zmodyfikowanemu DNA będzie możliwe obliczenie, ile razy doszło do podziału komórki i uniemożliwienie nadmiernej liczby podziałów prowadzących do nowotworu. Naukowcy nazwali swoje urządzenie do zapisywania danych „rekombinazą adresowalnych danych“ czyli RAD. Za jego pomocą zmienili DNA fluorescencyjnych organizmów tak, że w zależności od wartości bitowej, jaką im przypisano, świeciły na zielono bądź czerwono. Uczeni, by zmusić całość do działania, musieli precyzyjnie kontrolować zmiany w dwóch przeciwstawnych proteinach - integrazie i Xis. Bonnet wspomina, że już wcześniej pokazano, że można zmieniać orientację sekwencji genetycznej. Jednak była to zmiana jednorazowa i trudno było ją precyzyjnie kontrolować. Problem w tym, że proteiny działają też na własną rękę. Jeśli obie są aktywne w tym samym czasie albo robią niepożądane rzeczy, wychodzi z tego bałagan i otrzymujesz przypadkowe wyniki - wyjaśnia Subsoontom. Naukowcy przez trzy lata szukali odpowiedniej konfiguracji obu protein, która pozwalałaby na ich precyzyjne kontrolowanie. Podczas ostatnich testów naukowcy zaobserwowali, że mikroorganizmy podzieliły się ponad 100 razy i nie doszło w tym czasie do zmiany położenia „przełącznika“. Uczeni sami zmienili jego położenie i pozwolili na 90 kolejnych podziałów. „Przełącznik“ nie przestawił się samodzielnie. Co więcej, jego położenie nie uległo zmianie nawet wówczas, gdy z komórki usunięto enzymy służące do jego kontrolowania. To oznacza, że całość działa tak, jak tego oczekiwano i możliwe jest trwałe wiarygodne zapisywanie danych. Naukowcy chcieliby teraz przejść od przechowywania pojedynczego bitu do zapisania całego bajtu (8 bitów). Zdają sobie jednak sprawę, że to wyjątkowo trudne wyzwanie. Taki system będzie 10 do 50 razy bardziej skomplikowany niż najnowocześniejsze projekty z zakresu inżynierii genetycznej - mówią. Wierzą jednak, że prace nad zapisaniem drugiego bitu będą przebiegały sprawniej niż pierwszego, a trzeciego - sprawniej niż drugiego.
  2. Oświetlając jelito cienkie w pobliżu połączenia z trzustką (przewody trzustkowe uchodzą na brodawkach dwunastniczych), naukowcy z Mayo Clinic potrafili w ramach niewielkiego studium wykryć 100% przypadków raka trzustki. Amerykanie posłużyli się metodą zwaną spektroskopią rozdzieloną w czasie (czasowo-rozdzielczą). Za pomocą impulsu lasera wzbudzano próbkę (tutaj tkankę), a następnie rejestrowano widma emisji z bardzo krótką podstawą czasu, wykrywając zmiany w obrębie komórek i naczyń jelita, które powstały w wyniku wzrostu guza w sąsiedniej trzustce. Uzyskane wyniki rodzą nadzieje, że w przyszłości badania przesiewowe będzie można prowadzić z użyciem mniej inwazyjnego endoskopu. Trzustka to trudno dostępny narząd, ponieważ jest położona głęboko i zasłonięta (z przodu przylegają do niej pętle jelita cienkiego i żołądek, a z tyłu lewa nerka z nadnerczem). Naukowcy dywagowali więc, że można by poszukiwać zmian w położonej obok z pozoru normalnie wyglądającej tkance jelita, do której o wiele łatwiej dotrzeć. Dotąd nikt nie przypuszczał, że można wykryć raka trzustki w rejonie nieco oddalonym od trzustki, ale nasze studium wykazało, że jest to wykonalne. Choć wyniki są na razie wstępne, koncept wykrywania efektu polowego pobliskich nowotworów daje duże nadzieje na wczesną detekcję raka trzustki - przekonuje dr Michael Wallace. Naukowiec podkreśla, że obecnie medycyna nie dysponuje metodami na tyle wczesnego wykrywania raka trzustki, by wyleczyć dużą liczbę pacjentów. W ramach najnowszego studium zespół z Mayo Clinic testował przyczepioną do endoskopu sondę, która została zaprojektowana na Northwestern University. Określając charakterystyki czasowe i spektralne sygnału, można było określić ilość natlenowanej krwi oraz rozmiar naczyń krwionośnych. Ponieważ rosnący guz wymaga zwiększonych dostaw krwi, w tkance w jego pobliżu wykrywa się m.in. poszerzone naczynia. Efekt polowy nowotworu można mierzyć także w obrębie innych części układu pokarmowego. Autorzy innych badań wykazali, że za pomocą tej techniki da się wykryć polipy nowotworowe w odległości ponad 11 cali [27,9 cm] od samego polipa. Obecnie trwają wstępne testy przydatności metody w detekcji raka przełyku. W eksperymentach Wallace'a wzięło udział 10 pacjentów, u których później zdiagnozowano raka trzustki i 9 osób bez tego nowotworu. Okazało się, że mierząc natlenowanie krwi i średnicę naczyń krwionośnych wykryto wszystkie przypadki choroby. Trafność techniki w przypadku zdrowych ochotników była jednak dużo mniejsza (63%), co oznacza spory odsetek wyników fałszywie dodatnich.
  3. Steve Ballmer jest pewien, że Windows 8 odniesie sukces. Zdaniem prezesa Microsoftu do końca przyszłego roku najnowszy OS będzie miał 500 milionów użytkowników. Windows 8 zadebiutuje prawdopodobnie w październiku. W przyszłym miesiącu ukaże się wersja Release Preview. Podczas konferencji w Seulu Ballmer stwierdził, że w bieżącym roku zostanie sprzedanych 350 milionów komputerów z Windows 7, a w przyszłym - 500 milionów urządzeń z Windows 8. Nie powiedział jednak, ile z tej liczby będą stanowiły aktualizacje z Windows 7, ani jaki odsetek zostanie zainstalowanych na tabletach. Zdaniem firmy analitycznej Gartner do końca przyszłego roku Windows 8 zdobędzie 12% rynku tabletów i znajdzie się na 5 milionach tego typu urządzeń. Aktualizacja: Zarówno Microsoft, jak i niezależni analitycy twierdzą, że media popełniły błąd przypisując Ballmerowi zapowiedź sprzedaży 500 milionów kopii Windows 8 do końca 2013 roku. AFP, która jako pierwsza poinformowała o rzekomej wypowiedzi Ballmera, prawdopodobnie pomieszała treść dwóch różnych depesz dotyczących systemu Windows. W depeszy z Seulu znalazły się słowa wypowiedziane w grudniu ubiegłego roku i dotyczące istniejącej bazy użytkowników Windows 7, planowanego debiutu wersji beta Windows 8 oraz zapowiedzi dotyczących Windows Store.
  4. Szczepionka przeciw gruźlicy BCG (Bacillus Calmette-Guérin) jest wykorzystywana w leczeniu raka pęcherza moczowego. Najnowsze badania Centrum Medycznego University of Rochester wskazują, że dodatek witaminy D może zwiększyć skuteczność szczepionki. Dr Yi-Fen Lee przeprowadziła badania przedkliniczne na modelu mysim. Wykazała, że połączenie terapii witaminą D i BCG znacznie poprawia przeżywalność. Wkrótce rozpoczną się pierwsze testy kliniczne z udziałem ludzi. Związek między witaminą D a gruźlicą odkryto bardzo dawno temu. Już społeczeństwa starożytne wysyłały chorych z gruźlicą na terapię słoneczną. Podwyższenie poziomu witaminy D pozwala wyzwolić odpowiedź immunologiczną w razie infekcji czy stanu zapalnego. BCG pomaga w terapii raka pęcherza moczowego, "nakłaniając" komórki układu odpornościowego, by zwalczały komórki nowotworowe. Szacuje się jednak, że ok. 30-40% pacjentów z rakiem pęcherza, którym podaje się szczepionkę, nie reaguje na nią. Lee sprawdza, czy za zjawisko to może odpowiadać niedobór witaminy D. Wcześniejsze badania wykazały, że BCG, która zawiera odzjadliwiony szczep Mycobacterium bovis, włącza receptory toll-podobne (TLR), co stanowi sygnał dla powstania większej liczby receptorów witaminy D oraz pozyskania silnie bioaktywnego metabolitu witaminy D; w wyniku hydroksylacji powstaje (1,25(OH)2D3). W ramach eksperymentu Lee wyodrębniła 4 grupy myszy: 1) kontrolną, 2) otrzymującą samą witaminę D, 3) szczepioną BCG oraz 4) szczepioną i leczoną witaminą. Tylko w 4. grupie 100% zwierząt przeżyło raka pęcherza. Warto podkreślić, że w ramach badań in vitro stwierdzono, że metabolit witaminy D - 1,25-dihydroksycholekalcyferol (1,25(OH)2D3) - spełnia w organizmie naprawdę ważną rolę. Po pierwsze, reguluje wzrost i różnicowanie komórek, po drugie, oddziałuje na funkcje limfocytów T oraz komórek prezentujących antygen. Co więcej, przy niedoborach witaminy D u zwierząt szybciej rozwijają się zarówno nowotwory, jak i choroby autoimmunologiczne.
  5. W drugiej połowie bieżącego roku na rynek trafią pierwsze urządzenia korzystające z linuksowej platformy Tizen. To wspólne dzieło Intela, Samsunga, Linux Foundation i LiMo Foundation. Wśród członków Tizen Association znajdziemy NTT DoCoMo, Orange, NEC, Panasonica czy Vodafone. Z organizacją prawdopodobnie współpracują też Acer, Asustek i HTC. Wszystkie trzy wspomniane firmy mają zamiar jeszcze w tym roku zaprezentować urządzenia z Tizen. Tizen bazuje na intelowskim MeeGo i LiMo Samsunga. Platforma powstała z myślą o zastosowaniu jej w licznych urządzeniach - od smartfonów, poprzez tablety, po elektronikę w samochodzie.
  6. Google ma prawdopodobnie ostatnią szansę, by uniknąć formalnego oskarżenia przez Komisję Europejską o stosowanie praktyk monopolistycznych. Do KE trafiło już 16 skarg w sprawie rzekomego manipulowania przez Google’a wynikami wyszukiwania tak, by usługi Google’a zyskiwały nowych użytkowników. Większość ze skarżących to małe firmy z USA, Wielkiej Brytanii czy Francji, ale jedną ze skarg wniósł też Microsoft. Obecnie do Google’a należy około 80% światowego rynku wyszukiwania. Komisja Europejska zajęła się skargami przeciwko koncernowi w 2010 roku. Tomisarz ds. konkurencyjności Joaquin Almunia podkreśla, że UE woli uniknąć nakładania kar finansowych i innych sankcji, dlatego oczekuje, iż dojdzie do zawarcia porozumienia. Almunia napisał właśnie list do Erica Schmidta, przewodniczącego rady nadzorczej Google’a. Czytamy w nim, że „jeśli Google zaproponuje rozwiązanie, które wyjaśni nasze obiekcje, wydam podległym mi pracownikom polecenie, by rozpoczęli dyskusje na temat ich wdrożenia. To pozwoli na rozwiązanie problemu zgodnie z artykułem 9. unijnych przepisów antymonopolowych. W przeciwnym razie wniesiemy formalne oskarżenie“. Zdaniem Davida Wooda, prawnika grupy lobbystycznej ICOMP, w skład której wchodzą firmy skarżące się na Google’a, list oznacza, że Google’owi została ostatnia szansa, by porozumieć się z KE. Jeśli mu się nie uda, zostanie oficjalnie oskarżony o praktyki monopolistyczne.
  7. Google ma prawdopodobnie ostatnią szansę, by uniknąć formalnego oskarżenia przez Komisję Europejską o stosowanie praktyk monopolistycznych. Do KE trafiło już 16 skarg w sprawie rzekomego manipulowania przez Google’a wynikami wyszukiwania tak, by usługi Google’a zyskiwały nowych użytkowników. Większość ze skarżących to małe firmy z USA, Wielkiej Brytanii czy Francji, ale jedną ze skarg wniósł też Microsoft. Obecnie do Google’a należy około 80% światowego rynku wyszukiwania. Komisja Europejska zajęła się skargami przeciwko koncernowi w 2010 roku. Tomisarz ds. konkurencyjności Joaquin Almunia podkreśla, że UE woli uniknąć nakładania kar finansowych i innych sankcji, dlatego oczekuje, iż dojdzie do zawarcia porozumienia. Almunia napisał właśnie list do Erica Schmidta, przewodniczącego rady nadzorczej Google’a. Czytamy w nim, że „jeśli Google zaproponuje rozwiązanie, które wyjaśni nasze obiekcje, wydam podległym mi pracownikom polecenie, by rozpoczęli dyskusje na temat ich wdrożenia. To pozwoli na rozwiązanie problemu zgodnie z artykułem 9. unijnych przepisów antymonopolowych. W przeciwnym razie wniesiemy formalne oskarżenie“. Zdaniem Davida Wooda, prawnika grupy lobbystycznej ICOMP, w skład której wchodzą firmy skarżące się na Google’a, list oznacza, że Google’owi została ostatnia szansa, by porozumieć się z KE. Jeśli mu się nie uda, zostanie oficjalnie oskarżony o praktyki monopolistyczne.
  8. Grupa naukowców odkryła, że za jednym z typów związanego z wiekiem zwyrodnienia plamki żółtej stoi zakażenie oczu pewnym herpeswirusem - cytomegalowirusem (CMV). Cytomegalowirus oddziałuje na produkcję czynnika wzrostu śródbłonka naczyniowego VEGF (ang. vascular endothelial growth factor), białka sygnalizacyjnego, które bierze udział w angiogenezie. Nowe naczynia są bardzo delikatne i mają nieprawidłowo zbudowane ściany, które przepuszczają osocze. Tworzą się obrzęki, dodatkowo krwawienia prowadzą do uszkodzenia okolicznych tkanek i do powstawania blizn, a w efekcie do utraty wzroku. Jest to tzw. mokre, inaczej wysiękowe, zwyrodnienie plamki żółtej (suche nie ma związku z powstawaniem nowych naczyń). AMD wysiękowe jest rzadszą formą choroby, ale ma bardziej dramatyczny przebieg i częściej prowadzi do ślepoty. Przed tym studium wśród kofaktorów rozwoju AMD wymieniano genetykę, wysokotłuszczową dietę i palenie. Teraz do listy możemy dopisać czynnik zakaźny - podkreśla Richard D. Dix z Georgia State University. Jeśli zakażona osoba ma zdrowy układ immunologiczny, cytomegalowirus przechodzi w stan latentny, ale u starszych ludzi funkcje układu odpornościowego ulegają osłabieniu, CMV zaczyna się namnażać i rośnie produkcja VEGF. Dix podkreśla, że odkrycie międzyuczelnianego zespołu pozwala na rozszerzenie metod leczenia AMD o podawanie leków zmniejszających ładunek wirusowy. W przyszłości będą prowadzone badania, w ramach których naukowcy zamierzają ustalić, jak z genetycznego punktu widzenia wygląda nasilenie przez CMV produkcji czynnika wzrostu śródbłonka naczyniowego.
  9. Dr John Wemmie z University of Iowa interesuje się wpływem kwaśnego środowiska na mózg. Jego badania sugerują, że zwiększona kwasowość (niskie pH) wiąże się z zaburzeniami lękowymi czy depresją. Ostatnio wykazał, że zmiany pH są istotne także podczas normalnego funkcjonowania mózgu. Jak ujawnia Amerykanin, jego zespół wpadł na trop receptorów aktywowanych przez niskie pH. Obecność tych receptorów stwarza możliwość, że niskie pH odgrywa pewną rolę sygnalizacyjną w normalnym funkcjonowaniu mózgu. Wemmie stwierdził, że u myszy takie białka są konieczne do normalnego przebiegu reakcji lękowej, uczenia i zapamiętywania. Wemmie nawiązał współpracę z radiologiem prof. Vincentem Magnottą, który ma już spore doświadczenie w projektowaniu bazujących na rezonansie magnetycznym technik obrazowania mózgu. Tym razem pomógł swojemu koledze z uczelni stworzyć oraz przetestować metodę wykrywania i monitorowania pH w żywym narządzie. Ich artykuł na ten temat ukazał się w Proceedings of the National Academy of Sciences. Okazało się, że wdychanie dwutlenku węgla, który obniżając pH, sprawiał, że mózg stawał się bardziej kwasowy, zwiększało siłę sygnału, natomiast iniekcje z wodorowęglanów zwiększały pH mózgu i zmniejszały siłę sygnału. Związek między sygnałem a pH miał w badanym zakresie charakter liniowy. Co ważne, autorzy metody byli w stanie wykryć zlokalizowaną aktywność mózgową. Gdy ludziom wyświetlano migającą szachownicę (to klasyczny eksperyment, w ramach którego pobudza się pierwszorzędową korę wzrokową), MRI wskazywało na spadek pH tego obszaru. Zespół potwierdził wzrost kwasowości za pomocą innych technik. Wyniki potwierdzają wstępną tezę, że prawidłowe działanie mózgu zmienia lokalne pH, co oznacza, że zmiana pH i pH-wrażliwe receptory mogą stanowić część systemu sygnalizacyjnego, który wpływa na aktywność mózgu i funkcjonowanie poznawcze - podkreśla Wemmie. Nowa metoda wydaje się świetnie uzupełniać wcześniej dostępne techniki obrazowania. Dzięki niej zespół ma nadzieję wyjaśnić, jaką dokładnie rolę odgrywa pH w zaburzeniach lękowych i depresji.
  10. Przed trzema laty profesor Krishna Palem z Rice University zaprezentował pierwszy procesor probabilityczny (PCMOS - Probabilistic CMOS). Teraz pokazano jego doskonalszą wersję, a praca na jego temat została uznana podczas ACM Computing Frontiers za najlepszy dokument tego typu. Profesor Palem od 2003 roku prowadzi badania nad procesorami probabilistycznymi. Uczony uważa, że warto poświęcić nieco dokładności w obliczeniach, nie korygować powstających błędów, a w zamian za to uzyskać znaczny przyrost mocy przy jednoczesnym zmniejszeniu poboru energii. I rzeczywiście. Pokazany właśnie procesor jest co najmniej 15-krotnie bardziej wydajny niż współczesne chipy. Już w 2011 roku podczas symulowanych testów zespół Palema wykazał, że zredukowanie niektórych części tradycyjnego układu scalonego powoduje, że jest on mniejszy, zużywa mniej energii i szybciej przeprowadza obliczenia. Nasze najnowsze testy pokazują, że taka redukcja układu powoduje, iż zużywa on 3,5 raza mniej energii, przy jednoczesnym zwiększeniu liczby błędów w obliczeniach o 0,25%. Gdy weźmiemy pod uwagę zyski na prędkości obliczeń i zmniejszeniu rozmiarów, to taki układ jest 7-krotne bardziej wydajny od zwykłych procesorów. Jeśli natomiast liczbę błędów zwiększymy o 8%, to układ będzie 15-krotnie bardziej wydajny - mówi Avinash Lingamneni, współpracownik profesora Palema. Tego typu procesory nie nadają się, oczywiście, do wielu zastosowań. Ale będzie ich można używać tam, gdzie nie jest wymagana duża precyzja obliczeń. Istnieją plany wbudowania ich w tanie tablety, które trafią do uczniów z najuboższych regionów Indii. Procesor probabilistyczny dobrze sprawdzi się też w roli układu przetwarzającego obraz wideo, szczególnie w urządzeniach o niewielkim wyświetlaczu na którym można tolerować niedoskonałości obrazu.
  11. Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda opisali jeden z najdłuższych udokumentowanych łańcuchów interakcji ekologicznych. Ponieważ wszystko zaczynało się na lądzie, a po wielu etapach kończyło w morzu, zyskaliśmy wskazówkę, że by chronić ekosystemy, trzeba naprawdę rozbudowanych koalicji multidyscyplinarnych. Wszystko rozegrało się na atolu Palmyra w północnej części Oceanu Spokojnego. Douglas McCauley i Paul DeSalles badali tam kontakty drapieżnik-ofiara i w związku z tym śledzili ruchy mant (Manta birostris). W tym samym czasie Hillary Young analizowała wpływ rozprzestrzenienia się palmy kokosowej (Cocos nucifera) na ptaki i rodzime habitaty. Ponieważ wszyscy naukowcy mieszkali w tej samej bazie, dyskutowali o swoich odkryciach podczas posiłków. Wtedy okazało się, że pozornie niezwiązane kwestie stanowią elementy większej układanki. W przeszłości atol Palmyra porastały duże, przechodzące w siebie łaty pierwotnego lasu, złożone głównie z rodzimych drzew Pisonia grandis i Tournefortia argentea. Niestety, działalność człowieka ułatwiła ekspansję palm kokosowych, w wyniku czego placki P. grandis i T. argentea otoczyły gęste stanowiska C. nucifera. Analiza zawartości izotopu azotu 15N, śledzenie zwierząt i spisy w terenie ujawniły, że zastąpienie rodzimych drzew palmami doprowadziło do 5-krotnego spadku liczby odpoczywających ptaków (wydaje się, że nie lubią one koron palm, z łatwością bujanych przez wiatr). Na glebę pod spodem opada mniej odchodów, przez co rośliny są słabiej nawożone, a do wód spływa mniej składników odżywczych. To z kolei negatywnie wpływa na obfitość i wielkość zooplanktonu, a później na manty, które rzadziej przypływają w poszukiwaniu pokarmu.
  12. Firma ARM usilnie stara się, by procesory oparte o jej architekturę zaistniały na rynku komputerów stacjonarnych i serwerów. Przedsiębiorstwo ma niezwykle ambitne plany. Jego dyrektor, Warren East, oświadczył, że w roku 2014 lub 2015 układy ARM będą zdobędą 10-20 procent rynku tego typu maszyn. Jednocześnie przewiduje, że Intel, który dokonuje ekspansji na rynku smartfonów, będzie w ciągu kilku miał na nim 5-10 procent udziałów. Jeśli popatrzymy na pecety, to zobaczymy, że ludzie chcą uruchomić na nich przeglądarkę, program pocztowy, niektóre aplikacje biurowe i Photoshopa lub coś podobnego i niewiele ponad to. Możemy zatem użyć procesora ARM w pececie i spełnić wiele tych wymagań - powiedział East. Plany wejścia na rynek pecetów i serwerów oraz odebrania AMD i Intelowi nawet 20% rynku są niezwykle ambitne. Trzeba bowiem zauważyć że tanie zamienniki pecetów, jak chociażby netbooki, nigdy się nie przyjęły. Ponadto, jak zapewniają przedstawiciele Intela, procesory x86 pozostaną konkurencyjne cenowo (stosunek moc/cena) do układów AMD. Eastowi będzie zatem wyjątkowo trudno spełnić swoją obietnicę.
  13. Okazuje się, że to, co dobre dla serca, jest dobre i dla mózgu. Jednonienasycone kwasy tłuszczowe powiązano z lepszym ogólnym funkcjonowaniem poznawczym i pamięcią słowną, natomiast nasycone z gorszymi ich profilami (Annals of Neurology). Zespół z Brigham and Women's Hospital (BWH) analizował dane zebrane w ramach Women's Health Study. Dotyczyły one podgrupy 6183 kobiet w wieku powyżej 65 lat. Panie brały udział w 3 turach testów poznawczych. Wykonywano je co 2 lata na przestrzeni 4 lat. Na początku studium - 5 lat przed rozpoczęciem badań psychologicznych - ochotniczki wypełniały szczegółowy kwestionariusz dotyczący częstości spożywania różnych pokarmów. Patrząc na zmiany w funkcjonowaniu poznawczym, odkryliśmy, że liczyło się nie tyle ogólne spożycie, co rodzaj tłuszczu - podkreśla dr Olivia Okereke. W porównaniu do osób spożywających najmniej nasyconych kwasów tłuszczowych (dolny kwintyl), występujących w dużych ilościach w maśle, tłuszczu wieprzowym, tłustych serach, mięsach i wędlinach oraz śmietanie, kobiety, które zjadały ich najwięcej (górny kwintyl), funkcjonowały gorzej zarówno poznawczo, jak i pamięciowo. W ich przypadku ryzyko najgorszej z możliwych zmian było wyższe. U pań jedzących najwięcej jednonienasyconych kwasów tłuszczowych, występujących np. oliwie, wzorce funkcjonowania poznawczego były o wiele lepsze, dodatkowo prawdopodobieństwo najgorszych możliwych zmian w ogólnych zdolnościach poznawczych i pamięci słownej było niższe.
  14. Na Uniwersytecie Stanforda powstał niezwykle ciekawy projekt, który w nietypowy sposób łączy nauki humanistyczne z nowoczesną technologią. ORBIS The Stanford Geospatial Netword Model of the Roman World to rodzaj Google Maps Imperium Romanum. Twórcy ORBISA zrekonstruowali warunki i koszty podróży po imperium. Pod uwagę wzięto główne drogi lądowe, drogi morskie i wody śródlądowe. Mapa uwzględnia warunki podróży w różnych porach roku i różnymi środkami transportu oraz sposobami podróży. Możemy na przykład korzystać z wozu ciągniętego przez woły, podróżować na mule, pieszo, sprawdzić jak wyglądał marsz armii lub szybki marsz nieobciążonego oddziału wojska, jak przemieszczała się karawana wielbłądów, a jak stado zwierząt. Punktem wyjścia do stworzenia mapy był kształt Imperium i jego sieci drogowej z około 200 roku naszej ery, chociaż uwzględniono też nieco miejscowości i dróg powstałych po tej dacie. Na mapie ORBIS znajdziemy 751 miejscowości, głównie miast. Jest wśród nich 268 portów. Sieć drogowa składa się z 84 631 kilometrów dróg lądowych oraz 28 272 kilometrów rzek i kanałów, które były wykorzystywane do przemieszczania się. Oczywiście nie mogło zabraknąć też tras prowadzących przez Morze Śródziemne. W modelu znajdziemy 900 szlaków morskich tworzących 450 par (podróż w obie strony). Ich łączna długość to 180 033 kilometry. Możliwa jest podróż z dwoma różnymi prędkościami, uwzględniono też warunki pogodowe symbolizowane przez wysokość fal. Twórcy mapy wzięli pod uwagę liczne czynniki, jak chociażby siłę prądu na rzekach, sieć kanałów czy rodzaje łodzi. Prace nad udoskonaleniem ORBIS ciągle trwają.
  15. Jak bardzo można spowolnić swoje procesy życiowe? Wielu osobom przyjdą teraz na myśl hibernujące zwierzęta, ale przy bakteriach, które znaleziono w osadach 30 metrów pod dnem Oceanu Spokojnego, ich osiągnięcia na niwie fizjologii nie wydają się już tak imponujące. Okazuje się bowiem, że mikroby są tam pogrzebane już od 86 mln lat i mimo że ostatni raz zetknęły się z dostawą świeżego pokarmu jeszcze w czasach dinozaurów, nadal, choć w niesamowicie zwolnionym tempie, zużywają tlen. Na ich przykładzie widać więc, jak mało potrzeba do życia na naszej planecie, a może i poza nią, np. na Marsie. "Ich aktywność jest tak spowolniona, że w naszej skali czasowej nic się nie dzieje" - podkreśla Hans Røy z Uniwersytetu w Aarhus. Bakterie o skrajnie spowolnionych procesach życiowych odkryto na dnie oceanu już w latach 90., ale początkowo wielu naukowców uznało je za martwe. Już w zeszłym roku, prześledziwszy asymilację azotu i węgla, japoński zespół Yuki Morono wykazał, że to nieprawda, lecz Røy i inni poszli o krok dalej, mierząc metabolizm bakterii bezpośrednio w osadach. Początkowo statek badawczy płynął na zachód wzdłuż równika, poczynając od Galapagos, później skręcił na północ, by znaleźć się w zasięgu Prądu Północnopacyficznego. Po drodze 9-krotnie się zatrzymywano, za każdym razem pobierając 30-metrowy rdzeń osadów dennych. Po wyciągnięciu próbek na pokład, naukowcy zabierali się do ich badania za pomocą przypominającego igłę czujnika. Ponieważ wiedzieli, ile tlenu powinno się znajdować na poszczególnych poziomach, braki mogli przypisać metabolizmowi bakteryjnemu. W większości miejsc mikroby zużywają niemal cały tlen do głębokości 10 cm, dlatego organizmy żyjące głębiej w osadach muszą polegać na oddychaniu anaerobowym. W rdzeniu z okolic położonych ok. 1000 km na północ od Hawajów, gdzie operuje Prąd Północnopacyficzny, akademicy odkryli jednak tlen nawet w osadach z głębokości 28 metrów. Gaz zachował się, bo mikroorganizmów jest tu jak na lekarstwo. W ubogich w składniki odżywcze wodach żyje niewiele glonów, które po obumarciu stają się pokarmem dla bakterii. Większość detrytusu znika wkrótce po opadnięciu na dno, a mizerne resztki zostają pogrzebane w osadach (bardzo wolno zresztą, gdyż tutaj milimetrowa warstwa tworzy się przez 1000 lat). Niewielkie społeczności mikrobów są w stanie przetrwać głębiej w osadach dzięki bardzo wolnemu zużyciu zarówno resztek organicznych, jak i tlenu. Te, które można znaleźć w osadach na głębokościach poniżej 20 metrów, zużywają tlen w tempie 0,001 mikromola na litr osadów rocznie. Jak tłumaczy Tori Hoehler, niezwiązany z badaniami Røya biogeochemik z NASA, w ten sposób mikroby zamieszkujące 1 m sześcienny osadów potrzebowałyby aż 10 lat na zutylizowanie tlenu pochłanianego przez jedną przeciętną osobę przy jednym wdechu.
  16. Na etykietach żywności organicznej, czy jak ktoś woli - ekologicznej, często pojawiają się wyrazy odnoszące się do etyki. Mając to na uwadze, Kendall Eskine, prof. psychologii z Loyola University w Nowym Orleanie, postanowił sprawdzić, czy po utwierdzeniu się w słuszności swoich wyborów moralnych i środowiskowych ludzie będą się zachowywać bardziej czy mniej altruistycznie. Okazało się, że, niestety, to drugie... Eskine podzielił 60 ochotników na 3 grupy. Jednej z nich pokazywano zdjęcia czytelnie oznaczonej żywności organicznej, np. szpinaku. Druga oglądała fotografie pokarmów poprawiających nastrój, np. czekoladowych ciasteczek. Trzeciej (kontrolnej) demonstrowano zdjęcia produktów, które nie były ani ekologiczne, ani uspokajające, np. płatków owsianych. Po obejrzeniu fotografii należało przeczytać kilka dylematów moralnych i ocenić postępowanie bohaterów historyjek na skali od 1 do 7. Jedna z fiszek dotyczyła współżycia płciowego kuzynki i kuzyna 2. stopnia. W drugiej centralną postacią był prawnik, który krążył po oddziale ratunkowym, poszukując ludzi, którzy w związku ze swoim urazem chcieliby złożyć pozew. W kolejnym etapie eksperymentu przedstawicieli wszystkich trzech grup pytano, ile czasu byliby skłonni poświęcić na wolontariat. Stwierdziliśmy, że organiczni oceniali surowiej, w porównaniu do grup kontrolnej i z produktami poprawiającymi nastrój. Na skali od 1 do 7 ekologiczni dawali średnio 5,5, osoby z grupy kontrolnej ok. 5, a stykający się z uspokajaczami 4,89. W przypadku pomagania obcemu w potrzebie wcale nie było lepiej, bo jak wyliczono, organiczni zdecydowali się poświęcić na wolontariat zaledwie 13 min, w porównaniu do 19 min grupy kontrolnej i aż 24 min osób stykających się z poprawiaczami humoru. Jest coś w ekspozycji na organiczne produkty, co sprawia, że ludzie czują się lepsi. Czują, że zrobili już dobry uczynek, uzyskując tym samym pozwolenie na gorsze zachowanie. To przypomina sytuację, gdy po odwiedzeniu siłowni i ćwiczeniach na bieżni [...] zaczynamy się czuć na tyle dobrze, że chwilę później sięgamy po batonik. Eskine spodziewał się innych wyników. Zakładał, że produkty organiczne będą raczej wprawiać ludzi w stan uniesienia, wzbudzając chęć odwdzięczenia się. Psycholog nie poddaje się i w przyszłości chce przeprowadzić jeszcze jedno badanie, by stwierdzić, czy istnieją warunki, w których badani zachowywaliby się wspaniałomyślnie.
  17. Yahoo! zgodziło się sprzedać połowę z posiadanych przez siebie udziałów w chińskim portalu Alibaba. Po latach negocjacji Chińczycy odkupią 20% swoich własnych akcji za 7,1 miliarda dolarów. Yahoo! otrzyma 6,3 miliarda USD w gotówce i 800 milionów dolarów w uprzywilejowanych akcjach Alibaby. Dzięki takiemu zastrzykowi gotówki przeżywający kłopoty portal będzie mógł wypłacić dywidendy, przejąć inne firmy czy odkupić swoje własne akcje. Część analityków mówi, że znaczna część wartości Yahoo! wynika z posiadania przezeń akcji Alibaby. Ich pozbycie się pozwoli na dokładną wycenę koncernu. Niewykluczone, że jeśli Alibaba zdecyduje się na giełdowy debiut, to odkupi od Yahoo! pozostałe 20% swoich akcji. Jack Ma, prezes Alibaba Group, chce by obie firmy nadal współpracowały. Chińska firma ma bowiem zamiar dokonać ekspansji na rynki zagraniczne i może się jej do tego przydać liczne grono użytkowników Yahoo!.
  18. Pomimo sukcesu, jakim na rynku USA okazał się telefon Lumia 900, Nokia korzysta ze swoich rezerw finansowych, a niektórzy analitycy zwracają uwagę, że fińskiej firmie nie pozostało wiele czasu. W ciągu ostatnich pięciu kwartałów koncern zmniejszył rezerwy o niemal 2,7 miliarda USD. Co prawda firma ma jeszcze zapasy gotówki sięgające 6,2 miliarda USD, jednak analitycy przewidują, że straty będą rosły i w ciągu trzech najbliższych kwartałów sięgną 2,5 miliarda dolarów. Ponadto w 2014 roku Nokia będzie musiała wykupić swoje obligacje o wartości 1,6 miliarda USD. Jednocześnie agencje ratingowe obniżyły wiarygodność firmy, zatem nie będzie jej łatwo pożyczyć pieniądze. Mimo to rzecznik prasowy Nokii, James Etheridge uspokaja: Nokia wdraża plan, który ma zapewnić firmie przyszły wzrost. Jego główne punkty to obniżenie kosztów, poprawa przepływu gotówki oraz utrzymanie dobrej kondycji finansowej. Warto jednak zauważyć, że koncern jak dotąd działał wyjątkowo ospale. Dopiero po 9 miesiącach od podpisania z Microsoftem umowy o partnerstwie na rynek trafił pierwszy telefon Nokii z Windows Phone. Musiało minąć kolejnych 5 miesięcy zanim flagowy model trafił do USA - na najważniejszy światowy rynek. Znaczna część analityków wierzy jednak, że Nokia sobie poradzi. W bieżącym roku firma ma sprzedać 20 milionów smartfonów, a jeśli zaprezentuje kolejne udane modele, to w przyszłym roku sprzedaż tego typu urządzeń może się zwiększyć do 46 milionów sztuk. Ponadto, jak zwracają uwagę niektórzy, Microsoft może ruszyć Nokii z pomocą i w jakiś sposób wesprzeć ją finansowo - czy to kupując część jej akcji czy nawet całą firmę.
  19. Amerykański Narodowy Instytut Raka, który jest częścią Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH), ogłosił, że osoby starsze, które piją kawę są narażone na mniejsze ryzyko śmierci niż osoby niepijące tego napoju. Badania wykazały, że spożywanie kawy zmniejsza prawdopodobieństwo śmierci z powodu chorób serca, chorób układu oddechowego, udaru, urazów, wypadków, cukrzycy i infekcji. Doktor Neal Freedman i jego zespół badali związek pomiędzy spożywaniem kawy a ryzykiem śmierci. Badaniami objęto 400 000 kobiet i mężczyzn w wieku 50-71 lat. Informacje na temat spożycia kawy zebrano w latach 1995-1996, a dalsze losy badanych śledzono do śmierci bądź do 31 grudnia 2008 roku. Naukowcy odkryli, że związek pomiędzy spożyciem kawy a zmniejszonym ryzykiem jest tym silniejszy im więcej kawy spożywali uczestnicy badań. Trzy lub więcej filiżanek kawy dziennie oznaczało redukcję ryzyka śmierci o 10 procent. Spożycie kawy nie miało u kobiet żadnego wpływu na prawdopodobieństwo śmierci z powodu nowotworów. W przypadku mężczyzn pijących kawę zauważono niewielkie, niemalże pomijalne statystycznie zwiększenie ryzyka śmierci z powodu nowotworów. Kawa to jeden z najpopularniejszych napojów w Ameryce, jednak jej wpływ na ryzyko zgonu nie był jasny. Odkryliśmy, że spożywanie kawy może być łączone ze zmniejszonym ryzykiem śmierci w ogóle oraz ze zmniejszonym ryzykiem w powiązaniu z konkretnymi przyczynami. Chociaż nie możemy wykluczyć przypadkowej zbieżności pomiędzy piciem kawy a zmniejszonym prawdopodobieństwem śmierci, to sądzimy, iż uzyskane przez nas wyniki wskazują, że kawa nie ma niekorzystnego wpływu na zdrowie -powiedział doktor Freedman. Badacze podkreślają, że kwestionariusze dotyczące spożycia kawy były zbierane raz, w konkretnym momencie życia danej osoby, nie odzwierciedlały zatem długotrwałych i zmieniających się w ciągu życia nawyków. Ponadto nie pytano o sposób przygotowywania kawy. Nie można zatem wykluczyć, że znaczenie ma metoda, jaką kawę parzono. Sposób, w jaki kawa zmniejsza ryzyko śmierci - jeśli rzeczywiście nie mamy tutaj do czynienia z przypadkową korelacją - nie jest jasny. Trzeba pamiętać, że kawa zawiera ponad 1000 związków, które mogą wpływać na zdrowie. Najlepiej zbadanym z nich jest kofeina, chociaż nasze badania dały podobne rezultaty dla kawy kofeinowej i bezkofeinowej - dodaje Freedman.
  20. W Chinach pojawił się miniaturowy komputer, niewiele większy od standardowego klipsu USB. Urządzenie zawiera jednordzeniowy procesor AllWinner A10 ARM, procesor graficzny Mali 400 oraz 512 megabajtów RAM. Wyposażono je w porty USB, microUSB, HDMI oraz łącze bezprzewodowe 802.11 b/g. Komputer może współpracować z systemem Android 4.0 lub dowolnym Linuksem kompatybilnym z układami ARM. Miniaturowa maszyna powstała przede wszystkim z myślą o podłączaniu jej do telewizora i wykorzystywaniu w roli odtwarzacza. Komputer można kupić online w cenie 74 dolarów.
  21. Na podstawie wzorców korzystania z Internetu można zidentyfikować depresję. Dr Sriram Chellappan z Missouri University of Science and Technology analizował dane z sieci uniwersyteckiej i stwierdził, że na depresję wskazuje 9 wzorców, m.in. intensywniejsze korzystanie z serwisów wymiany plików czy poruszanie się po Internecie w bardziej chaotyczny sposób z częstym przełączaniem się między różnymi aplikacjami, np. grami, pocztą i czatem. Akademicy przypuszczają, że to ostatnie wskazuje na problemy z koncentracją. Amerykanie podkreślają, że wcześniej przy tego typu badaniach naukowcy posługiwali się wywiadami czy kwestionariuszami, które są o wiele mniej dokładnym sposobem oceny ludzkich zachowań. Kiedy studenci sami określają intensywność i rodzaj aktywności w Internecie, dane są ograniczone, bo wspomnienia blakną z czasem. Mogą się pojawić błędy oraz efekt społecznych oczekiwań [kiedy respondent wykazuje skłonność do udzielania odpowiedzi wskazanych społecznie]. Zespół Chellappana analizował dane z miesiąca, które dotyczyły aktywności internetowej 216 studentów. Naukowcy zarzekają się, że zebrano je dyskretnie i z zachowaniem anonimowości, bo badanym przypisywano pseudonimy. Na samym początku studentów testowano pod kątem objawów depresji. Później wyniki kwestionariusza Center for Epidemiologic Studies Depression Scale (CES-D), które wskazywały, że ok. 30% ankietowanych spełnia minimalne kryteria depresji, zestawiano z zachowaniem w Sieci. Psycholodzy odkryli, że osoby z depresją intensywniej korzystają z serwisów wymiany plików, programów przyspieszających przepływ danych, wysyłają też więcej e-maili. Można je też częściej spotkać na czacie. Chaotyczność depresyjnych studentów ujawniła się w pełnej krasie, gdy jeden ze współpracowników Chellappana - Raghavendra Kotikalapudi - zajął się tzw. entropią czasów przepływu, która odnosi się do konsekwencji wykorzystania Internetu w wybranych okresach. Im niższa entropia, tym spójniejsze wykorzystanie Sieci i na odwrót. Chellappan myśli nad wykorzystaniem uzyskanych wyników do stworzenia oprogramowania, które po zainstalowaniu na domowym komputerze mogłoby pomóc komuś w zauważeniu symptomów depresji. Naukowiec wierzy też, że tę samą metodę dałoby się zastosować do połączenia określonych wzorców działania w Internecie z innymi chorobami, np. anoreksją, bulimią, ADHD czy schizofrenią.
  22. Wynaleziony przed kilku laty grafen ma niezwykle interesujące właściwości elektroniczne oraz pewną poważną wadę. Nie występuje w nim pasmo wzbronione, zatem nie jest możliwe wyłączenie przepływu prądu. Przez to nie nadaje się do zastosowań w elektronice, gdzie operacje logiczne wykonuje się dzięki włączaniu i wyłączaniu przepływu elektronów. Próbowano sobie radzić z tym problemem tworząc pasmo wzbronione w grafenie, jednak znacząco zmniejszało to mobilność elektronów. A to właśnie m.in. fakt, że elektrony poruszają się w nim setki razy szybciej niż w krzemie czyni go niezwykle obiecującym materiałem. Samsung poinformował właśnie, że Samsung Advanced Institute of Technology opracował sposób na rozwiązanie tego problemu. Koreańscy naukowcy postanowili zmienić podstawy działania przełączników i pokazali grafenowo-krzemowe urządzenie, w którym przełączniki działają dzięki manipulacji wysokością bariery Schottky’ego. Nowe urządzenie zostało nazwane barristorem. Pracownicy Samsunga zademonstrowali działającą w ten sposób bramkę NOT i półsumator logiczny. Bariera Schottky’ego, która powstaje na styku metalu i półprzewodnika blokuje albo dziury, albo elektrony. Gdy zablokowane są elektrony, dziury przepływają i mamy do czynienia z tranzystorem typu p. Nieco inne napięcie spowoduje, że zablokowane zostaną dziury, a możliwy będzie ruch elektronów. Badania Samsunga przybliżają nas do pojawienia się grafenu w codziennej elektronice. Jednak, jak zauważają analitycy, na ten dzień będziemy musieli poczekać jeszcze kilka lat.
  23. Naukowcy z Salk Institute odkryli, że mimo niewłaściwej wysokołuszczowej diety można nie przytyć i uchronić się przed cukrzycą czy chorobami wątroby, jeśli regularnie je się posiłki, a przez dużą część doby pości. Amerykanie prowadzili badania na myszach. W artykule opublikowanym na łamach Cell Metabolism ujawnili, że gryzonie, którym okres jedzenia ograniczono do 8 godzin w ciągu doby, były zdrowsze od zwierząt jedzących swobodnie przez cały dzień. Celem studium zespołu z Salk było ustalenie, czy otyłość i choroby metaboliczne są skutkiem wysokotłuszczowej diety, czy zaburzenia cykli metabolicznych. Istnieje dogmat, że wysokotłuszczowa dieta prowadzi do otyłości i że powinniśmy jeść często w czasie, kiedy nie śpimy. Nasze odkrycia sugerują jednak, że dla zdrowia korzystne są raczej regularne pory posiłków i poszczenie przez znaczącą liczbę godzin w ciągu dnia - opowiada Satchidananda Panda. Akademicy podzielili myszy z takimi samymi genami, w tym samym wieku i tej samej płci na dwie grupy. W przypadku wszystkich 60% spożywanych kalorii pochodziło z tłuszczów. Jedna z grup jadła, kiedy chciała, co w praktyce oznaczało pochłanianie połowy pożywienia nocą (myszy są głównie nocne) i podskubywanie przez resztę doby. Drugiej grupie jedzenie ograniczono do 8 godzin w ciągu nocy. Przez 16 godzin na dobę zwierzęta te więc pościły. Panda pomyślał też o dwóch grupach kontrolnych, którym podawano paszę o standardowym składzie, gdzie z tłuszczu pochodziło jedynie ok. 13% kalorii. Karmiono je wg 2 schematów ułożonych dla grup eksperymentalnych. Po 100 dniach myszy, które jadły tłusto i miały stały dostęp do karmy, przytyły. Miały też wysoki poziom cholesterolu, cukru, uszkodzenia wątroby, a także upośledzoną kontrolę motoryczną. Gryzonie z ograniczonym do 8 godzin dostępem do jedzenia ważyły o 28% mniej i nie wykazywały żadnych niepokojących objawów, mimo że z tak samo tłustym pokarmem spożywały identyczną liczbę kalorii. Co więcej, podczas testów sprawnościowych myszy jedzące tylko przez ułamek doby radziły sobie lepiej niż jedzące cały czas zwierzęta z drugiej grupy kontrolnej i gryzonie z grup kontrolnych. Wiele wskazuje na to, że otyłość to nie tylko skutek składu diety. Gdy spożycie kalorii ma miejsce przez cały dzień, może dochodzić do zaburzenia szlaków metabolicznych zarządzanych przez zegar biologiczny i sensory kaloryczności diety. Badacze z Salk Institute odkryli, że jedząc, organizm odkłada tłuszcz, a jego spalanie i rozkład cholesterolu do kwasów żółciowych zaczyna się dopiero po kilku godzinach poszczenia. Gdy się stale pojada, organizm kontynuuje odkładanie tłuszczu w adipocytach i hepatocytach. Poza tym w takich warunkach w wątrobie ciągle zachodzi glikogenoliza, co prowadzi do poniesienia poziomu cukru we krwi. Ograniczone czasowo karmienie zmniejsza poziom cholesterolu czy glukozy i sprawia, że organizm lepiej je wykorzystuje. Kilka godzin po zakończeniu jedzenia włącza się mechanizm spalania, przez co hepatocyty pozostają zdrowe, a ciało nie jest otłuszczone. Codzienny cykl jedzenia-poszczenia aktywuje enzymy wątrobowe, które rozkładają cholesterol do kwasów żółciowych, napędzając metabolizm brązowej tkanki tłuszczowej. Wątroba na parę godzin zahamowuje glikogenolizę, przez co spada poziom cukru we krwi. Dodatkowa glukoza jest wykorzystywana w cząsteczkach, które naprawiają uszkodzone komórki i tworzą nowe DNA. W ten sposób ograniczane jest ryzyko przewlekłych stanów zapalnych. Amir Zarrinpar, kolejny autor studium, cieszy się, że zwyczajnie wydłużając czas poszczenia, można zapobiec przyrostowi wagi i chorobom. W innym razie dałoby się to częściowo osiągnąć za pomocą różnych wywołujących efekty uboczne pigułek. Jedzenie o regularnych porach dnia i post w ciągu nocy mogą okazać się korzystne, ale musimy poczekać na badania na ludziach, by to udowodnić - podsumowuje Panda.
  24. Wyciąg z kudzu, inaczej ołownika łatkowatego, ogranicza spożycie alkoholu i może pomóc w walce z uzależnieniem. Nasze studium to kolejny dowód, że składniki występujące w korzeniach ołownika mogą ograniczać konsumpcję alkoholu, nie wywołując skutków ubocznych - ujawnia dr David Penetar z McLean Hospital. Amerykanie skupili się na jednej z substancji czynnych kudzu - izoflawonie puerarynie. Wybrali właśnie ją, ponieważ podczas wcześniejszych badań na ludziach wykazano, że jest bezpieczna i skuteczna. W studium Penetara wzięło udział 10 osób (kobiet i mężczyzn) w wieku dwudziestu kilku lat, które regularnie piły alkohol. Laboratorium McLean Hospital przerobiono na apartament, wyposażony w telewizor, odtwarzacz DVD oraz lodówkę z ulubionymi piwami ochotników. Zadbano też o spory wybór napojów alkoholowych. Podczas wstępnej 1,5-godzinnej sesji pozwolono badanym wypić do 6 piw. Później poszczególnym osobom dawano puerarynę albo placebo i polecano, by specyfik przyjmować codziennie przez tydzień. Po tygodniu znów urządzano 90-min poczęstunek. Na trzeciej sesji sprawdzano, czy dwudziestokilkulatkowie wrócili do początkowego natężenia spożycia alkoholu. W kolejnym etapie eksperymentu wolontariusze dostawali preparat, którego nie zażywali za pierwszym razem (instrukcja dawkowania była jednak taka sama jak wtedy). Potem przychodziła kolej na 4. i 5. sesję picia. Okazało się, że osoby zażywające puerarynę piły znacząco mniej piw - średnia spadła z 3,5 do 2,4. Podczas symulacji odnotowaliśmy nie tylko spadek ilości wypijanego alkoholu, ale i tempa spożycia, co oznacza, że badani pili wolniej i opróżniali butelkę czy puszkę za pomocą większej liczby łyków. Nie sugerujemy, że pueraryna całkowicie zahamuje picie alkoholu, może za to ograniczyć przyjmowaną pojemność oraz łapczywość. Kudzu to pnącze występujące naturalnie w Azji Południowo-Wschodniej i na wyspach Oceanii, lecz zawleczone w wiele miejsc, np. do Stanów Zjednoczonych, gdzie stało się wyjątkowo uporczywym chwastem. Walka z tą rośliną inwazyjną trwa, a wykorzystanie w celach terapeutycznych wydaje się skuteczniejszą metodą przetrzebiania niż proponowane przez niektórych gotowanie.
  25. Dzisiaj, 18 maja, rozpoczyna się pierwotna oferta publiczna akcji Facebooka. Ich cenę ustalono na 34-38 USD. Początkowo na rynek trafi ponad 421 milionów akcji. Sam Facebook sprzedaje 180 milionów, a jego dotychczasowi akcjonariusze zaoferowali ponad 241 milionów papierów. To oznacza, że wycena Facebooka wyniesie ponad 100 miliardów dolarów. Zdaniem wielu analityków jest to cena mocno wyśrubowana. Pojawienie się na giełdzie będzie prawdziwym testem umiejętności dla zarządu portalu. A rysujące się przed nim perspektywy wcale nie muszą być różowe. Niedawno General Motors stwierdził, że reklama na Facebooku nie działa i zredukował swój budżet. Znany inwestor, Warren Buffet oświadczył, że nie kupi akcji firmy Zuckerberga, a na domiar złego niedawno przeprowadzony sondaż pokazał, że prawie połowa Amerykanów uważa Facebooka za modę, która przeminie. Z drugiej jednak strony inwestorów pociesza fakt, że Facebook nie ma żadnego konkurenta, a liczba jego użytkowników zbliża się do miliarda. W październiku ubiegłego roku przeciętny użytkownik serwisu poświęcał mu 6 godzin miesięcznie, czyli o 40% więcej czasu niż rok wcześniej. Ponadto, jak się okazuje, z Facebooka trudno jest zrezygnować. Likwidacja konta oznacza często utratę kontaktu z wieloma osobami. Dlatego też serwisowi użytkowników przybywa, a nie ubywa. Facebook jest tak duży, że można w nim wydzielić atrakcyjne, bardzo zróżnicowane grupy użytkowników. Na przykład w USA głównymi odbiorcami Facebooka są osoby w wieku 25-34 lata. W tym czasie ludzie podejmują swoje pierwsze poważne decyzje zakupowe i wybierają ulubione marki, którym pozostają wierni przez lata. Drugą pod względem wielkości grupą są osoby w wieku 35-44 lata, które dysponują sporymi pieniędzmi i mają już ulubione marki. Inwestorzy wierzą zatem, że nawet jeśli obecnie wartość Facebooka wydaje się przeszacowana, to w przyszłości firma znajdzie sposób na zarabianie dużych pieniędzy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...