Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37634
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. U ludzi, którzy ograniczają spożycie kalorii, by żyć dłużej, serce działa jak u osób o 20 lat młodszych (Aging Cell). Naukowcy ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Waszyngtona w St. Louis odkryli, że u badanych, którzy średnio przez 7 lat znacznie ograniczali spożycie kalorii, miara zdolności serca do przystosowania się do różnych sytuacji, np. aktywności fizycznej czy stresu, nie pogarszała się z wiekiem tak szybko jak w grupie kontrolnej. [...] Badając zmienność rytmu serca [ang. ang. heart rate variability, HRV], patrzymy na miary, które mogą nam dużo powiedzieć o funkcjonowaniu autonomicznego układu nerwowego. Ponieważ reguluje on nie tylko działanie serca, ale i trawienie, częstość oddechu oraz inne reakcje niezależne od naszej woli, można przypuszczać, że lepsza zmienność rytmu serca [przy głodówce] sygnalizuje poprawę reszty procesów - przekonuje dr Luigi Fontana. W ramach eksperymentu 22 osoby praktykujące ograniczanie kaloryczności diety (spożywające zdrowe posiłki, które zapewniają o 30% mniej kalorii, niż zakłada norma) wyposażono w przenośne kardiomonitory. Średnia wieku wynosiła nieco powyżej 51 lat. Akademicy uwzględnili też grupę kontrolną równolatków hołdujących typowej diecie zachodniej. Okazało się, że wśród ograniczających się osób tętno było znacząco niższe, a jego zmienność większa niż w grupie kontrolnej. Tym samym potwierdzono, że serce ludzi reaguje na zmniejszenie energetyczności menu tak samo jak serce zwierząt. Podczas wcześniejszych badań zaobserwowano wiele innych analogicznych zmian metaboliczno-fizjologicznych. Wyższa zmienność rytmu serca oznacza, że narząd szybciej dostosowuje się do potrzeb. HRV spada z wiekiem, ponieważ układ sercowo-naczyniowy staje się mniej elastyczny. Kiepska zmienność rytmu serca jest z kolei związana z wyższym ryzykiem zgonów z powodu chorób sercowo-naczyniowych - tłumaczy dr Phyllis K. Stein. Zespół podkreśla, że kiedy przyglądano się HRV osób w różnym wieku, stwierdzono, że praktykujący zmniejszanie kaloryczności mieli serca, które wyglądały i działały jak narządy młodszych jednostek. Wg Stein, ludzie jedzący zdrowo i mniej kalorycznie są bardzo zmotywowani, dlatego nie można wykluczyć, że za lepszą elastyczność układu sercowo-naczyniowego odpowiada coś więcej niż sama zmodyfikowana dieta.
  2. Dr Eugenio Proto z Uniwersytetu w Warwick sprawdzał, w jaki sposób cechy osobowościowe wpływają na postrzeganie przychodu i zadowolenie z życia. Stwierdził, że osoby neurotyczne mogą postrzegać wzrost płacy jako porażkę, jeśli podwyżka nie jest tak duża, jak się spodziewały. Człowiek z wysokim poziomem neurotyzmu będzie postrzegał zwiększenie dochodu jako miarę sukcesu. Przy niższych dochodach wzrost pensji satysfakcjonuje, bo jest traktowany jako osiągnięcie. Jeśli jednak neurotyk już zarabia dużo, podwyżka może nie spełniać jego oczekiwań. Postrzegana jako częściowa porażka, obniża zadowolenie z życia. Ekonomista dodaje, że uzyskane wyniki sugerują, że postrzegamy pieniądze raczej jako miarę naszych sukcesów czy porażek, a nie sposób na zwiększenie wygody. Proto i drugi autor studium Aldo Rustichini z University of Minnesota wykorzystali dane zgromadzone w ramach British Household Panel Survey i German Socioeconomic Panel.
  3. Zdaniem Rory’ego Reada, dyrektora wykonawczego AMD, w ciągu najbliższych lat będziemy świadkami ostrej konkurencji pomiędzy producentami tabletów. Read przewiduje, że do roku 2017 tablety z Windows 8 i Windows 9 zdobędą 20% rynku. Dzięki pojawieniu się Windows 8 tradycyjni producenci pecetów będą mogli efektywniej konkurować z iPade czy Galaxy Tab Samsunga. Prezes AMD sądzi, że bardzo szybko staniemy się świadkami wojny na rynku tabletów. Producenci, którzy od lat konkurują na rynku pecetów, będą oferowali coraz lepiej wyposażone i coraz tańsze tablety. Read trzyma kciuki za taki rozwój sytuacji, gdyż dzięki temu jego firma będzie mogła zaznaczyć swoją obecność na rynku tabletów. Obecnie dominuje na nim Apple, który korzysta z procesorów ARM, zatem nie kupuje układów x86, a takie oferuje ARM. Co prawda AMD współpracuje obecnie z Google’em by zapewnić lepszą współpracę swoich kości z Androidem, jednak najwyraźniej Read większą nadzieję pokłada w Windows. Problem jednak w tym, że dotychczas AMD nie podpisał żadnej umowy z producentem sprzętu, który były zainteresowany wykorzystaniem przeznaczonych dla tabletów układów Hondo. Główny rywal AMD - Intel - już poinformował, że w ciągu roku na rynek trafi 20 modeli tabletów z Windows 8 i procesorem Atom.
  4. Antydepresanty i inne środki psychoaktywne, które dostają się do wody, zmieniają profil ekspresji genów u ryb. Zaczyna ona przypominać tę widywaną przy spektrum zaburzeń autystycznych (ang. autism spectrum disorder, ASD). Mniej więcej rok temu w Archives of General Psychiatry ukazał się artykuł, z którego wynikało, że ekspozycja na selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny (ang. Selective Serotonin Reuptake Inhibitor, SSRI) we wczesnej ciąży może zwiększać ryzyko ASD. Biorąc pod uwagę, jak dużo różnych leków zażywamy i że są one wykrywane w wodzie do picia, Michael A. Thomas z Uniwersytetu Stanowego Idaho postanowił sprawdzić, czy nie byłby to jeden ze środowiskowych wyzwalaczy zaburzeń autystycznych. Jego zespół wystawiał słodkowodne Pimephales promelas na oddziaływanie 3 często przepisywanych leków: 1) fluoksetyny (SSRI), 2) wenlafaksyny (leku przeciwdepresyjnego należącego do grupy selektywnych inhibitorów wychwytu zwrotnego noradrenaliny i serotoniny, SNRI) oraz 3) karbamazepiny (leku przeciwdrgawkowego i stabilizującego nastrój). Amerykanie wykorzystywali dawki zbliżone do najwyższych szacowanych stężeń środowiskowych. Badano tkankę mózgu ryb poddawanych wpływowi jednego bądź mieszaniny wszystkich 3 psychotropów. Okazało się, że zmianie ulegały wyłącznie wzorce ekspresji związane z idiopatycznymi zaburzeniami ze spektrum autyzmu (uznaje się, że stanowią one połączenie podatności genetycznej i nieznanych czynników środowiskowych). Thomas i Rebecca D. Klapper z University of Wisconsin-Milwaukee podkreślają, że w ciągu ostatnich 25 lat częstość występowania idiopatycznego autyzmu bardzo wzrosła. Podczas gdy inni [jedynie] przewidywali sprawczą rolę psychotropów w idiopatycznym autyzmie, my byliśmy zaskoczeni, znajdując dowody, że może do tego dojść przy bardzo niskich dawkach, takich jak te wykrywane w ekosystemach wodnych - zauważa Thomas. Autorzy artykułu opublikowanego w PLoS ONE zamierzają kontynuować badania. Sprawdzą kolejne leki, przetestują też swoją teorię na zwierzętach innych niż ryby.
  5. Mozilla ogłosiła, że od wersji 14. przeglądarki Firefox Yandex nie będzie już domyślną wyszukiwarką w rosyjskojęzycznej wersji Firefoksa. Zastąpi ją Google. Yandex to najpopularniejsza wyszukiwarka w Rosji. Teraz jej pozycja z pewnością ucierpi. „Ostatnio wybraliśmy Google’a jako domyślnego partnera dla Firefoksa. Tego typu umowy obejmują zwykle cały świat. A to oznacza, że Yandex nie będzie już domyślną wyszukiwarką“ - poinformowali przedstawiciele Mozilli. W grudniu ubiegłego roku Mozilla i Google podpisały nowy, trzyletni kontrakt, w ramach którego wyszukiwarka Page’a i Brina będzie domyślnie włączona w Firefoksie. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że w ramach umowy Mozilla otrzyma rocznie 300 milionów dolarów. Yandex jest domyślną wyszukiwarką w Firefoksie 2009 roku. Wtedy to Mozilla, po konsultacjach z Rosjanami, którzy brali udział w lokalizacji przeglądarki oraz po analizie reakcji użytkowników, zdecydowała się na podpisanie umowy z Yandeksem. Wygasa ona 31 grudnia bieżącego roku, jednak daje Mozilli prawo do zmiany domyślnej wyszukiwarki w dowolnym momencie.
  6. IHS Screen Digest, firma specjalizująca się w analizie rynku cyfrowych mediów, uważa, że w przyszłym roku studia filmowe zaprzestaną dostarczania na najważniejsze rynki - czyli do USA, Japonii, Australii, Francji i Wielkiej Brytanii) - filmów nagranych na celuloidowych taśmach. Do innych krajów taśmy będą trafiały tylko do roku 2015. Od kilku lat można się było spodziewać, że celuloid odejdzie do lamusa. Taśmy są droższe od nośników cyfrowych, szczególnie w obliczu znaczącego wzrostu cen srebra. Ponadto ich degradacja postępuje szybciej, są też znacznie cięższe, co rodzi dodatkowe kłopoty podczas transportu i używania. Jakby tego było mało, wielu producentów uważa, że dzięki cyfrowym nośnikom można tworzyć lepsze filmy, gdyż możliwe jest ciągłe nagrywanie obrazu i wybranie najlepiej zagranych scen. W przypadku taśmy konieczne były wielokrotne próby przy wyłączonych kamerach, a nagrań dokonywano tylko wówczas, gdy było to konieczne. Moment śmierci celuloidowej taśmy odwlekają kina. Sami producenci chętnie by z niej zrezygnowali jak najszybciej. Do produkcji taśm wykorzystuje się bowiem srebro, a metal ten od 2010 roku zdrożał niemal 5-krotnie. Tak olbrzymi wzrost kosztów już teraz ma swoje konsekwencje. Jeszcze w 2010 roku przemysł filmowy wykorzystał około 4 milionów kilometrów taśmy filmowej. W roku 2012 będzie to 1,5 miliona kilometrów. Jednak pod koniec 2011 roku tylko 51,5% światowych kin dysponowało cyfrowymi projektorami. Co prawda to aż o 82% więcej niż rok wcześniej, jednak specjaliści mówią, że wielu kin w małych miejscowościach nie będzie stać na zakup urządzenia, które kosztuje 70-100 tysięcy dolarów. Niektórzy szacują, że w samych tylko Stanach Zjednoczonych może z tego powodu zniknąć 10% kin.
  7. W ramach Operacji Orion policja uratowała 18 dzieci i aresztowała 190 osób posiadających dziecięcą pornografię. Akcję przeprowadzono głównie w USA, ale aresztowań dokonano również w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Argentynie i na Filipinach. Trwająca zaledwie miesiąc operacja zakończyła się sporym sukcesem. „Niech to będzie ostrzeżenie dla każdego, kto sądzi, że za pomocą internetu może wykorzystywać dzieci. Jesteśmy tam, szukamy cię, znajdziemy i postawimy przed sądem“ - powiedział John Morton dyrektor amerykańskiego urzędu imigracyjnego. Wśród aresztowanych są zarówno 35-letnia opiekunka, która wykorzystywała 7-letnie dziecko do produkcji pornografii, jak i 28-latek posiadający ponad 1200 pedofilskich fotografii i 109 filmów wideo. W Los Angeles aresztowano mężczyznę, który przez internet umówił się z rzekomą 12-latką. Amerykanie nie zdradzili szczegółów działań za granicą. Poinformowali jedynie, że w operacji brały też udział służby ze Szwecji, Serbii i Holandii. Wśród wykorzystywanych dzieci były też osoby, które nie ukończyły 5. roku życia.
  8. W ubiegłym tygodniu Amerykanie ostrzegali przed niebezpieczeństwem, jakim dla internetu może być grudniowa sesja ONZ. Wyjątkowo zgodnie administracja prezydenta Obamy, Demokraci, Republikanie, organizacja Internet Society i Vint Cerf mówili, że czeka nas koniec sieci takiej, jaką znamy. Z dwóch dokumentów, które właśnie wyciekły, dowiadujemy się, że Europejskie Stowarzyszenie Operatorów Sieci Telekomunikacyjnych (ETNO) proponuje wprowadzenie ogólnoświatowego podatku internetowego i chce, by nałożyła go Międzynarodowa Unia Telekomunikacyjna. Europejscy providerzy już od pewnego czasu domagają się, by wielcy dostawcy treści - czyli przede wszystkim amerykańskie firmy jak Google czy Facebook - płacili za ruch, jaki generują ich serwisy. Powołują się przy tym na zasadę „ wysyłający płaci“, która obowiązuje przy rozliczeniach pomiędzy sieciami telefonicznymi. Amerykanie zwracają uwagę na niebezpieczeństwa, jakie propozycja ze sobą niesie. Przede wszystkim oznacza ona, że cały ruch w sieci podlegałby nadzorowi, gdyż telekomy na bieżąco musiałyby oceniać kto, ile i komu musi zapłacić. Co gorsza, kraje rozwijające się mogłyby zostać odcięte od sieci - ostrzega Robert Pepper, były dyrektor ds. polityki w amerykańskiej Federalnej Komisji Komunikacji, a obecnie jeden z wiceprezesów Cisco. Jeśli bowiem zostanie wprowadzony podatek, wiele serwisów zablokuje dostęp mieszkańcom tych krajów, z których połączenia będą uznawane za nieopłacalne. Nie wiadomo, jakie kwoty wchodzą w grę. Prawdopodobnie można jednak mówić o miliardach dolarów. Wiadomo na przykład, że w roku 1996 amerykańskie firmy telekomunikacyjne zapłaciły zamorskim partnerom 5,6 miliarda USD za same tylko długodystansowe połączenia. Oczywiście wielkie koncerny sobie poradzą. Będą mogły na przykład otworzyć centra bliżej klientów i zmniejszyć w ten sposób podatek. Jednak mniejszych firm nie będzie stać na takie inwestycje. Propozycje ETNO mogą być bardzo atrakcyjne dla wielu rządów. Dadzą im bowiem pretekst do monitorowania aktywności swoich obywateli oraz staną się źródłem dodatkowych pieniędzy. Jednak obywatele wielu krajów mogą być mniej zadowoleni - rządy będą na bieżąco monitorowały ich poczynania, a wiele serwisów może stać się dla nich niedostępnych, jeśli właściciele ocenią, iż połączenie z danego kraju wiąże się ze stratami finansowymi. Propozycja ETNO pojawia się właśnie teraz, gdyż w grudniu w Dubaju omawiane będą nowe zasady międzynarodowych regulacji telekomunikacyjnych. Ostatnio aktualizowano je w 1988 roku, długo przed pojawieniem się komercyjnego internetu. Międzynarodowa Unia Telekomunikacyjna liczy 193 członków i każdy z nich ma jeden głos. Sprzeciw USA niewiele zatem może zmienić, jeśli większość opowie się za międzynarodowym podatkiem. Niewiele zmieni też ewentualna odmowa podpisania nowych zasad. Nie będą one obowiązywały w USA, ale i tak amerykańskie firmy, współpracując z międzynarodowymi partnerami, będą musiały ich przestrzegać. Tymczasem przedstawiciele ETNO twierdzą, że nie domagają się wprowadzenia ogólnoświatowych podatków. Proponują jedynie, by telekomy podpisywały z dostawcami treści umowy dotyczące rozliczeń. W dokumentach, które wyciekły czytamy, że ETNO proponuje, by zaktualizowane zasady współpracy uznawały zasadę uczciwej rekompensaty dla operatorów, co miałby im pozwolić na pozyskanie pieniędzy na inwestycje związane z szybkim rozwojem internetu. „Można to osiągnąć poprzez komercyjne umowy pomiędzy podmiotami rynkowymi“ - stwierdza ETNO.
  9. Przed 2 laty Peter Schulte zasugerował, że przyczyną wymierania kredowego, a więc m.in. wyginięcia dinozaurów, były zmiany środowiskowe wywołane uderzeniem planetoidy w Chicxulub. Teraz wydaje się, że zawdzięczamy mu także... smaczne czerwone pomidory. Naukowcy, którzy mapowali genom pomidora, ustalili, że u przodków tych warzyw jego wielkość nagle potroiła się ok. 60-70 mln lat temu. Tak duże rozszerzenie genomu wskazuje na skrajnie stresujące okoliczności. Podejrzewamy, że uderzenie planetoidy i powstałe w wyniku tego zaćmienie słońca stworzyły warunki, w których roślinom trudno było przeżyć. Przodek pomidora zareagował na to, powiększając swój genom - tłumaczy René Klein Lankhorst z Uniwersytetu w Wageningen. Kiedy warunki wreszcie się poprawiły, przodek pomidora pozbył się części genetycznego balastu, ale do tego czasu genetyczne podstawy właściwości owocu się już ukształtowały: pojawił się czerwony kolor, poza tym zniknęło DNA kodujące toksyny. Naukowcom udało się zajrzeć w odległą przeszłość pomidora, porównując jego genom z pozostałymi psiankowatymi oraz przedstawicielami innych rodzin. Ponieważ zmapowano prawie całość genomu pomidora (niemal 35 tys. genów), nawet drobne zmiany były świetnie widoczne. Okazało się np., że holenderskie pomidory różnią się od dzikiego przodka Solanum pimpinellifolium - sprowadzonego do Europy w XV w. najprawdopodobniej przez Hiszpanów - jedynie 0,6% genomu. Prace międzynarodowego zespołu nad sekwencjonowaniem genomu pomidorów, w których Klein Lankhorst brał udział, rozpoczęły się w 2004 r. Zastosowanie w 2008 r. nowej techniki doprowadziło do przełomu. Choć publikacja w Nature dopiero się ukazała, naukowcy i hodowcy już od 2 lat mieli dostęp do danych DNA. Teraz do Internetu trafiło dodatkowo ok. osiemdziesięciu stron analiz. Kto wie, być może "grzebanie" w przeszłości pomidorów doprowadzi do stworzenia odmian tolerujących znaczne zasolenie gleby (obecnie powyżej pewnej wartości wywołuje ono problemy z pobieraniem składników odżywczych).
  10. Naukowcy z NASA dokonali na Oceanie Arktycznym tak niespodziewanego odkrycia, że przyrównali je do napotkania lasu deszczowego w środku pustyni. Podczas ekspedycji ICESCAPE (Impacts of Climate on EcoSystems and Chemistry of the Arctic Pacific Environment) badano wody mórz Czukockiego i Beauforta. Naukowcy chcieli przekonać się, jak zmiany klimatyczne wpływają na biologię, ekologię i biogeochemię oceanów. Pod cienką warstwą lodu uczeni trafili na wody niezwykle bogate w fitoplankton. Już samo jego znalezienie jest sporą niespodzianką, gdyż dotychczas sądzono, że fitoplankton może rozwinąć się tylko na wodach wolnych od pokrywy lodowej. Tymczasem szczegółowe badania potwierdziły, że nie napłynął on z innych obszarów, ale rozwija się tam, gdzie go znaleziono. To jednak nie koniec niespodzianek. Okazało się, że fitoplanktonu błyskawicznie przybywa. Zwykle na otwartych wodach jego ilość zwiększa się dwukrotnie w ciągu 2-3 dni. Pod lodem każdego dnia było go dwukrotnie więcej niż poprzedniego. Uczeni oceniają, że produkcja fitoplanktonu pod lodem może być nawet 10-krotnie większa niż w pobliskich otwartych wodach. W badanych przez NASA polarnych wodach stwierdzono jedną z najwyższych zmierzonych w historii koncentracji fitoplanktonu. Szybko rozwijający się fitoplankton potrzebuje dużych ilości dwutlenku węgla. Najnowsze odkrycie wskazuje, że należy ponownie ocenić ilość tego gazu obecną w wodach Arktyki. Uczeni uważają, że fitoplankton pojawił się pod lodem w związku z globalnym ociepleniem, które spowodowało, iż z coraz cienszej pokryty lodowej znika śnieg, blokujący promienie słoneczne, które teraz mogą dosięgnąć powierzchni wody. Naukowcy nie wiedzą jeszcze, czy fitoplankton pojawił się pod lodem na większa skalę, może to mieć poważne konsekwencje dla całego ekosystemu Arktyki. Stanowi on bowiem pożywienie mniejszych organizmów, którymi z kolei żywią się coraz większe. Zmiany w czasie zakwitania fitoplanktonu mogą spowodować, że gatunki migrujące, takie jak np. walenie, będą miały poważne problemy, by zdobyć pożywienie, gdyż cały ich cykl życiowy jest dostosowany do obecnych terminów pojawiania się pożywienia.
  11. Karaczany słyną ze swej prędkości, zwinności i niemal magicznego znikania w mgnieniu oka. To ostatnie zawdzięczają m.in. umiejętności zwisania pod gzymsami i parapetami. Zaczepiają się o krawędź pazurkami z tylnych odnóży (biolodzy przyrównują je do haków abordażowych), bujają się ruchem wahadłowym, by później jak gdyby nigdy nic wylądować bezpiecznie po drugiej stronie powierzchni. Podobne "zawijanie" wokół krawędzi stwierdzono u gekonów w rezerwacie w pobliżu Singapuru, przez co biolodzy zaczęli przypuszczać, że to rozpowszechnione zachowanie, będące dla małych zwierząt szybką metodą znikania z pola widzenia [drapieżników]. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley bacznie przyglądali się karaczanom amerykańskim (Periplaneta americana) i gekonom Hylopetes platyurus, by odtworzyć ich umiejętności u wyposażonych w rzepy robotów DASH (Dynamic Autonomous Sprawled Hexapod). Jean-Michel Mongeau tłumaczy, że jego zespół po raz pierwszy zaobserwował akrobatyczne zachowanie karaczanów, badając wykorzystanie czułków podczas wyczuwania i pokonywania szczelin. Gdy poszerzaliśmy szczelinę, przemieszczały się na spód rampy. Gołym okiem nie dało się stwierdzić, co dokładnie zaszło, ale gdy sfilmowaliśmy akcję szybką kamerą, byliśmy zaskoczeni akcją tylnych odnóży. Karaczan zaczepiał się o krawędź i przewijał pod nią. Prof. Robert Full, który 15 lat temu odkrył, że uciekające karaczany stają dęba i biegną na ostatniej parze odnóży, podkreśla, że reagujące na światło czy ruch karaczany osiągają prędkość do 50 długości ciała na sekundę, co w przełożeniu na ludzi oznaczałoby kilkaset mil [i o wiele więcej kilometrów] na godzinę. Grupie inżyniera Rona Fearinga udało się odtworzyć technikę ucieczkową karaczanów i gekonów u 6-nogich robotów. Najpierw jednak należało dokładnie prześledzić mechanikę kaskaderskiego manewru. Karaczany w żadnym razie nie spadały z krawędzi. Biegły po rampie z pełną prędkością i wybijały się, by po zawiśnięciu na haczykach tylnych odnóży (czasem tylko na 1 nodze) przemieścić się po łuku na spodnią powierzchnię pochylni. Udawało im się przy tym zachować 75% energii biegu. Ruch wahadłowy wystawiał je na oddziaływanie 3-5 g, co można porównać do tego, co czują ludzie pod koniec skoku na bungee.
  12. Medytacja zen zwiększa dostępność informacji prezentowanych podprogowo (Consciousness and Cognition). Zespół Madelijn Strick z Uniwersytecie w Utrechcie zebrał grupę 34 osób z doświadczeniem w medytacji zen. Ochotników podzielono na dwie grupy: medytującą i kontrolną. Pierwszej polecono, by medytowała przez 20 min pod kierunkiem mistrza. Druga miała się w tym czasie relaksować. Później wszystkim zadano 20 pytań. W przypadku każdego można było udzielić 3 lub 4 poprawnych odpowiedzi, np. "Wymień jedną z 4 pór roku". Chwilę wcześniej na ekranie komputera na 16 milisekund pojawiała się jedna z odpowiedzi, np. jesień. Okazało się, że w grupie medytacyjnej wzrastało wykorzystanie słów podanych w ramach podprogowego primingu. Średnio pasowało tu do nich 6,8 odpowiedzi, podczas gdy w grupie kontrolnej jedynie 4,9. W drugim z przeprowadzonych eksperymentów Holendrzy stwierdzili, że medytujący lepiej wypadali w Teście Odległych Skojarzeń (Remote Associate Test, RAT). Składa się on z trzydziestu zestawów 3 niezwiązanych ze sobą słów, z których każde kojarzy się z 4. wyrazem spoza zestawu, np. Persja, nalot, podłoga (dywan). Strick uważa, że medytujący mają dostęp do większego zakresu bodźców, na które mózg zwrócił uwagę.
  13. Evarcha culicivora, skakuny żyjące w Kenii oraz w Ugandzie, są bardzo bystrymi obserwatorami. Żywiąc się krwią kręgowców wyssaną przez komary, muszą odróżniać samice od samców i robią to m.in. po czułkach. Ponieważ to samice komarów żywią się krwią, są z oczywistych względów cenniejsze dla pająków. Skoro jednak obie płcie osiągają podobne rozmiary, w jaki sposób skakuny identyfikują wartościowszy dla siebie posiłek? Oczywiście, opite krwią samice mają obrzmiały, czerwony odwłok. Inną różnicą, która przychodzi na myśl, jest wygląd czułków - tłumaczy dr Ximena Nelson z University of Canterbury. Samce mają czułki przypominające pióra, podczas gdy u samic są one znacznie mniej złożone. Chcąc przetestować priorytety skakunów, Nowozelandczycy skorzystali z niemodyfikowanych martwych owadów oraz kilku rodzajów hybryd, w tym samców z głowami samic i na odwrót. Pająki najbardziej gustowały w nietkniętych, najedzonych samicach, co oznacza, że najważniejszym czynnikiem w wyborze ofiary jest dla nich obecność krwi. Kiedy jednak serwowano im hybrydy samicy (głowy i tułowia jednej samicy oraz odwłoka innej samicy) i samca (samczej głowy i tułowia oraz odwłoka samicy), pająki wybierały zazwyczaj wersję z czułkami samicy. Chwilowo wypełniony krwią odwłok wydawał się mieć dla nich mniejsze znaczenie. Uzbrojeni w początkowe ustalenia, naukowcy rozpoczęli kolejny etap eksperymentu: demonstrację animacji 3D. E. culicivora wyświetlano objedzone ciała komarów z męskimi bądź żeńskimi czułkami. Okazało się, że model z czułkami samicy prowokował atak aż 3/4 dorosłych pająków. Obecnie dr Nelson chce ustalić, w jaki sposób skakuny przetwarzają informacje wzrokowe. Czy analizują wszystkie cechy naraz, czy działają raczej według listy, na której po kolei "odhaczają" kolejne punkty. Jedno jest pewne, preferencje są wrodzone, bo podczas testów młodociane pająki zachowywały się dokładnie tak samo jak w pełni dojrzałe osobniki.
  14. Microsoft poinformował, że jego chmura obliczeniowa Azure jest rozbudowywana pod kątem lepszej współpracy z systemem Linux. Tymczasem na blogu Marka Shuttlewortha, założyciela firmy Canonical producenta Ubuntu, możemy przeczytać, że Canonical współpracuje z Microsoftem w celu zaoferowania Ubuntu klientom Azure’a. Canonical będzie oficjalnie wspierało obrazy Ubuntu udostępniane na Azure, a jesienią, po zakończeniu rozbudowy chmury, klienci będą mogli wykupić wsparcie dla Ubuntu za pośrednictwem Azure Gallery. Ubuntu od pewnego czasu próbuje zaistnieć na rynku serwerów. Nic zatem dziwnego, że Canonical przywiązuje dużą wagę do chmur obliczeniowych. Współpraca z Microsoftem przyniesie korzyści obu stronom. Canonical trafi do mainstreamu, a chmura Azure będzie coraz bardziej atrakcyjną ofertą, co ułatwi jej konkurowanie np. z chmurą Amazona. Dotychczas Canonical i Microsoft nie miały ze sobą wiele do czynienia. W przeszłości Shuttleworth oznajmił, że głównym celem Ubuntu jest zakończenie dominacji produktów Microsoftu na pecetach. Teraz jego podejście jest bardziej pragmatyczne. Współpraca z koncernem z Redmond nie oznacza przecież rezygnacji z ideałów i wyznaczonych celów. Może tylko pomóc Ubuntu i Linuksowi szerzej zaistnieć na rynku.
  15. Buffalo Technology rozpocznie sprzedaż pierwszego zewnętrznego dysku twardego wyposażonego w interfejsy USB 3.0 oraz Thunderbolt. Właściciel takiego urządzenia będzie mógł zatem skorzystać z najszybszych łączy dostępnych na rynku urządzeń domowych. Tworzenie, przechowywanie i przenoszenie cyfrowych danych zawsze stanowiło problem, gdyż albo interfejsy były niekompatybilne lub zbyt wolne, albo nośnik był zbyt duży. Dzięki współpracy z Intelem dostarczymy na rynek pierwszy mobilny nośnik z interfejsami Thunderbolt i USB. To jednocześnie pierwszy przenośny dyskt twardy z Thunderboltem, co potwierdza pozycję Buffalo jako pioniera i dostawcy najwyższej klasy rozwiązań - mówi Fabien Rousseau z Buffalo. Interfejs USB 3.0 pozwala na wymianę danych z prędkością do 5 Gb/s, a Thunderbolt - do 10 Gb/s. Urządzenie MiniStation Thunderbolt będzie sprzedawane w wersjach 500 GB i 1 TB.
  16. Niewielka kalifornijska firma Tactus Technology opracowała technologię, dzięki której klawisze wyłaniają się z wyświetlacza dotykowego, a gdy użytkownik już ich nie potrzebuje, ponownie w nim znikają, pozostawiając płaską przezroczystą powierzchnię. Firma twierdzi, że wyświetlacz, który zaprezentowała podczas wystawy Society for Information Display, jest pierwszym tego typu urządzeniem z powierzchnią, która ulega deformacji. Użytkownik, gdy chce skorzystać z klawiatury, wywołuje ją, a powierzchnia wyświetlacza wybrzusza się. Pojawiają się klawisze, którymi można pracować tak, jak z innymi fizycznymi klawiszami. Gdy już skończymy pisać, klawisze rozpływają się wyświetlaczu. Niestety, firma nie zdradziła szczegółów swojej technologii. Początki Tactusa sięgają roku 2007. Patrząc na iPhone’a i jego elegancki interfejs zdałem sobie sprawę, że wolę BlackBerry z jego przyciskami. Chciałbym mieć możliwość czucia przedmiotów - mówi Craig Ciesla, prezes Tactusa.
  17. Gdy czytamy o walce kreacjonistów z nauczaniem teorii ewolucji, natychmiast na myśl przychodzą USA, gdzie w kilku stanach toczone są ostre spory pomiędzy zwolennikami obu poglądów. Tymczasem mało kto wie, że znacznie większe sukcesy kreacjoniści odnoszą w... Korei Południowej. W ubiegłym miesiącu koreańskie Ministerstwo Edukacji, Nauki i Technologii poinformowało, że w odpowiedzi na petycję kreacjonistów wielu wydawców podręczników opublikuje poprawione ich wersje, z których zostaną usunięte wzmianki o ewolucji konia czy o Archaeopteryksie. Informacja Ministerstwa postawiła na nogi biologów, którzy skarżą się, że nikt się z nimi nie konsultował. Ministerstwo po prostu przesłało petycję do wydawców i pozwoliło im zadecydować - mówi Dayk Jang, biolog ewolucyjny z Seulskiego Uniwersytetu Narodowego. Kampanię przeciwko nauczaniu teorii Darwina prowadzi Towarzystwo Korygowania Podręczników. Chce ono usunięcia „błędu“ ewolucji, by w ten sposób „naprawić“ pogląd studentów i uczniów na świat. Z podręczników mają zniknąć informacje o ewolucji człowieka czy o dostosowywaniu się zięb do warunków środowiskowych. Towarzystwo powołuje się na swojej witrynie internetowej m.in. na opublikowane przed rokiem w Nature badania, które podważają twierdzenia, jakoby Archaeopteryx był przodkiem ptaków. Towarzystwo jest niezależną organizacją, która wyłoniła się z Koreańskiego Stowarzyszenia Badań nad Kreacjonizmem. Dzięki staraniom Stowarzyszenia kreacjonizm zdobywa coraz większą popularność w Korei Południowej. Nawet najważniejszy instytut naukowy - Koreański Zaawansowany Instytut Nauki i Technologii - przygotował na terenie swojego kampusu wystawę dotyczącą kreacjonizmu. Pastor znajdującego się na jego terenie zboru, Gab-duk Jang mówi, że w Instytucie istnieje też założone przez studentów i naukowców stowarzyszenie badające kreacjonizm. Popularność kreacjonizmu nie ogranicza się do środowisk naukowych. W 2009 roku na potrzeby filmu dokumentalnego „Era Boga i Darwina“ przeprowadzono sondaż, z którego wynika, iż niemal 33% Koreańczyków nie wierzy w ewolucję. Czterdzieści jeden procent z nich stwierdziło, że ewolucja nie jest wystarczająco udowodniona, 39% uznało, że jest ona sprzeczna z ich wierzeniami, a 17% przyznało, że nie rozumie teorii ewolucji. Nie jest jasne, skąd w Korei tak duża niechęć do teorii ewolucji. Niektórzy uważają, że przyczyną jest popularność chrześcijaństwa, które jest jedną z głównych religii Korei. Brak jednak dowodów na poparcie tej tezy. Tym bardziej, że ankiety przeprowadzone wśród nauczycieli nie wykazały, by istniał silny związek pomiędzy wiarą a opinią na temat ewolucji. Okazało się również, że 40% koreańskich nauczycieli biologii zgadza się z opinią, iż „większość naukowców wątpi w prawdziwość teorii ewolucji“, a połowa nauczycieli nie zgadza się z twierdzeniem, że „ludzie współcześni są produktem procesów ewolucyjnych“.
  18. Od 12 czerwca w londyńskiej Hayward Gallery będzie można oglądać, choć w tym przypadku brzmi to właściwie jak oksymoron, 50 niewidzialnych dzieł sztuki. Ich autorami są np. Andy Warhol czy Yoko Ono. Szefostwo galerii podkreśla, że ta ekspozycja jak żadna inna uświadomi ludziom, że w sztuce "chodzi o włączenie wyobraźni", a nie o proste przyglądanie się różnym obiektom. Odwiedzający wystawę "Invisible: Art about the Unseen 1957-2012" będą się mogli zapoznać z twórczością pioniera nieistniejącej sztuki Yvesa Kleina, który w latach 50. zaproponował nurt architektury powietrza. Choć Andy'ego Warhola kojarzy się przede wszystkim z serią obrazów Puszki z zupą firmy Campbell czy wystylizowanymi portretami gwiazd, np. Marilyn Monroe czy Marlona Brando, także i jego kusiły trudniejsze artystyczne zagadki. Dzięki temu w 1985 r. powstała Invisible Sculpture, składająca się z etykiety z opisem na ścianę i pustego cokołu, na którym słynny poptwórca kiedyś stanął. Kolejną gratką wystawy ma być 1000 Hours of Staring Toma Friedmana. To czysta kartka, na którą Amerykanin spoglądał ponoć co pewien czas na przestrzeni 5 lat. Miłośnicy jego sztuki zyskają też niepowtarzalną okazję zagłębienia się w pustą przestrzeń przeklętą przez wiedźmę - dzieło Untitled (A Curse). Ciekawy doświadczeniem może się okazać Niewidzialny Labirynt Jeppe'a Heine'a, po którym ludzie poruszają się w cyfrowych słuchawkach aktywowanych podczerwienią.
  19. Nawet krótki okres umiarkowanego lub poważnego niedożywienia w dzieciństwie lub w czasie dorastania zwiększa ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 2. w dorosłości. W studium zespołu dr Annet F.M. van Abeelen z Universitair Medisch Centrum Utrecht uwzględniono 7837 kobiet z European Prospective Investigation Into Cancer and Nutrition, które mając od 0 do 21 lat, w zimie 1944/45 były narażone na głód. Tzw. Hongerwinter dotyczyła przede wszystkim gęściej zaludnionych obszarów zachodnich Holandii. Ryzyko cukrzycy typu 2. wzrastało proporcjonalnie do natężenia głodu (pod uwagę brano, oczywiście, subiektywną jego ocenę). W porównaniu do kobiet, które nie cierpiały głodu, u badanych z umiarkowanym niedożywieniem skorygowany do wieku współczynnik ryzyka cukrzycy typu 2. wynosił 1,36, podczas gdy u pań z poważnym niedożywieniem już 1,64. Związek utrzymywał się po uwzględnieniu innych czynników, które mogły wpłynąć na wyniki, w tym wieku w czasie fali głodu, palenia i wykształcenia.
  20. Eksperci z Brytyjskiej Fundacji Chorób Płucnych (BLF) alarmują, że opinia publiczna nie docenia ryzyka chorób związanych z paleniem marihuany. Z ankiety przeprowadzonej wśród 1000 dorosłych wynika, że aż 33% uważa, iż palenie konopii jest nieszkodliwe. Ponadto 88% fałszywie twierdzi, że tytoń jest bardziej szkodliwy od marihuany. W rzeczywistości ryzyko wystąpienia nowotworu płuc jest u palaczy marihuany aż 20-krotnie wyższe niż u palaczy tytoniu. BFL przypomina, że dobrze udokumentowano związek pomiędzy paleniem marihuany a gruźlicą, nowotworem płuc i ostrym zapaleniem oskrzeli. Tymczasem kilkadziesiąt procent ankietowanych uważa, że narkotyk ten jest nieszkodliwy. Dane są alarmujące, gdyż co trzeci mieszkaniec Anglii i Walii w wieku 16-59 lat używał lub używa marihuany. Jedną z przyczyn, dla których konopie są bardziej szkodliwe jest sposób ich zażywania - palacz wciąga dym głębiej do płuc i przetrzymuje go tam dłużej niż osoba paląca tytoń. W wyniku tego ilość wchłanianej smoły jest czterokrotnie, a tlenku węgla pięciokrotnie większa niż podczas palenia tytoniu. Badania BFL pokazały, że szczególnie nieświadomi zagrożenia są najmłodsi. W grupie wiekowej poniżej 35. roku życia niemal 40% ankietowanych uważało, że cannabis jest nieszkodliwa. To alarmujące, że podczas gdy kolejne badania przynoszą informacje świadczące o ryzykach związanych z paleniem marihuany opinia publiczna wciąż jest nieświadoma zagrożenia. To nie jest niszowy problem. Cannabis to jeden z najszerzej używanych narkotyków rekreacyjnych w Wielkiej Brytanii - mówi Helena Shovelton, dyrektor BFL.
  21. Eksperci z Brytyjskiej Fundacji Chorób Płucnych (BLF) alarmują, że opinia publiczna nie docenia ryzyka chorób związanych z paleniem marihuany. Z ankiety przeprowadzonej wśród 1000 dorosłych wynika, że aż 33% uważa, iż palenie konopii jest nieszkodliwe. Ponadto 88% fałszywie twierdzi, że tytoń jest bardziej szkodliwy od marihuany. W rzeczywistości ryzyko wystąpienia nowotworu płuc jest u palaczy marihuany aż 20-krotnie wyższe niż u palaczy tytoniu. BFL przypomina, że dobrze udokumentowano związek pomiędzy paleniem marihuany a gruźlicą, nowotworem płuc i ostrym zapaleniem oskrzeli. Tymczasem kilkadziesiąt procent ankietowanych uważa, że narkotyk ten jest nieszkodliwy. Dane są alarmujące, gdyż co trzeci mieszkaniec Anglii i Walii w wieku 16-59 lat używał lub używa marihuany. Jedną z przyczyn, dla których konopie są bardziej szkodliwe jest sposób ich zażywania - palacz wciąga dym głębiej do płuc i przetrzymuje go tam dłużej niż osoba paląca tytoń. W wyniku tego ilość wchłanianej smoły jest czterokrotnie, a tlenku węgla pięciokrotnie większa niż podczas palenia tytoniu. Badania BFL pokazały, że szczególnie nieświadomi zagrożenia są najmłodsi. W grupie wiekowej poniżej 35. roku życia niemal 40% ankietowanych uważało, że cannabis jest nieszkodliwa. To alarmujące, że podczas gdy kolejne badania przynoszą informacje świadczące o ryzykach związanych z paleniem marihuany opinia publiczna wciąż jest nieświadoma zagrożenia. To nie jest niszowy problem. Cannabis to jeden z najszerzej używanych narkotyków rekreacyjnych w Wielkiej Brytanii - mówi Helena Shovelton, dyrektor BFL.
  22. Archeolodzy z Uniwersytetu w Jenie znaleźli najstarsze ślady kultury żydowskiej na Półwyspie Iberyjskim. Na południu Portugalii, w pobliżu miasta Silves w prowincji Algarve znaleziono marmurową płytęz wyrytym imieniem Yehiel. Na mierzącej 40x60 centymetrów płycie znajdują się również inne znaki. Jeszcze nie udało ich się odczytać. Naukowcy przypuszczają, że odnaleziony zabytek to płyta nagrobna. Znajdujące się w pobliżu poroże jelenia pozwoliło na określenie wieku znalezika. Za pomocą metody radiowęglowej oszacowaliśmy, że materiał organiczny poroża pochodzi z około 390 rokuk naszej ery - mówi doktor Dennis Graen. Określiliśmy zatem ‚terminus ante quem’ dla napisu. Musiał on zostać wykonany przed tą datą zanim płyta zmieszała się z odpadkami zawierającymi rogi - dodaje. Dotychczas najstarszym śladem obecności Żydów na terenach dzisiejszej Portugalii była pochodząca z 482 roku ne płyta nagrobna z łacińską inskrypcją i wyrytą menorą. Z kolei najstarsza hebrajska inskrypcja pochodzi z VI lub VII wieku. Od trzech lat naukowcy z Jeny prowadzą wykopaliska na terenie rzymskiej wioski, odkrytej w pobliżu wsi Sao Bartolomeu de Messines. Ich celem jest zbadanie, jak żyli mieszkańcy prowincji Lusitania. Badania są o tyle istotne, że prowadzone są we wnętrzu kraju, którego archeologiczna przeszłość jest znacznie słabiej poznana, niż historia wybrzeża. Odkrycie śladów Żydów to bardzo ważne wydarzenie. Gdy trafiliśmy na tę płytę, mieliśmy nadzieję znaleźć jakieś łacińskie inskrypcje - powiedział Henning Wabersich. Zamiast nich zauważono niedbale wyryte niezidentyfikowane znaki. Dopiero długotrwałe badania pozwoliły na odczytanie napisu. Szukaliśmy specjalistów wszędzie, od Jeny po Jerozolimę. Jednak odpowiedź nadeszła z Hiszpanii. Jordi Casanovas Miró z Museu Nacional d’Art de Catalunya w Barcelonie, znany ekspert specjalizujący się w hebrajskich inskrypcjach z terenu Półwyspu Iberyjskiego, jest pewien, że wyryto tam imię „Yehiel“. Imię, które wspomina Biblia - poinformował Graen. Odkrycie jest tym większym zaskoczeniem, że nigdy w rzymskiej wiosce nie znaleziono żydowskich zabytków pisanych. W tym czasie Żydzi w Imperium pisali po łacinie, gdyż obawiali się represji. Hebrajskiego zaczęto używać dopiero po upadku Imperium, w okresie migracji w VI i VII wieku. Nie mniej zaskakujący jest fakt, że zromanizowani Luzytanie i Żydzi mieszkali w tej samej wsi. Takie coś byłoby bardziej prawdopodobne w miastach - dziwi się Graen. Sama obecność Żydów w okolicy nie jest zaskoczeniem. Podczas trybunału eklezjastycznego, który obradował około 300 roku w hiszpańskim mieście Elvira określono zasady współżycia pomiędzy żydami a chrześcijanami. To dowodzi, że w tamtych czasach na Półwyspie Iberyjskim musiała mieszkać znacząca liczba Żydów - informuje Graen. Brak było jednak dowodów archeologicznych na potwierdzenie tych doniesień. W średniowieczu, w okolicach gdzie niemieccy uczeni prowadzą wykopaliska istniała gmina żydowska. Przetrwała ona do 1497 roku, do czasu wypędzenia żydów z Hiszpanii.
  23. W zależności od koloru upierzenia na głowie amadyny wspaniałe (Erythrura gouldiae) mają różne osobowości. Brytyjscy biolodzy zauważyli, że osobniki czerwonogłowe są bardziej agresywne, a czarnogłowe zuchwałe i podejmujące większe ryzyko. Sądzimy, że ten kolor sygnalizuje taktykę behawioralną - ujawnia Leah Williams, szefowa połączonego zespołu z Liverpool John Moores University i The Royal Veterinary College. Wiele wskazuje na to, że śmielsze ptaki z czarnymi głowami obejmują przywództwo w grupie. Początkowo wszystkie ptaki mają jednakowy oliwkowy kolor. Po pierwszym pierzeniu się, w wieku kilku miesięcy, pojawia się charakterystyczna barwa. Badając zachowanie amadyn, naukowcy umieścili w klatkach karmnik. Szkopuł w tym, że mógł się przy nim zmieścić tylko jeden z dwóch głodnych osobników. Okazało się, że ptaki z czerwoną głową wypychały konkurentów, grożąc im przy tym otwartym dziobem. Ptaki z czarnymi piórami trzymały się z dala od zwierząt z czarnogłowych, ponieważ tamte sygnalizowały, że są agresywne. W ten sposób udawało się zapobiec eskalacji konfliktu. Kiedy podczas eksperymentów amadynom pokazywano kartonowe kształty jastrzębi, osobniki czarnogłowe szybciej powracały do karmnika po zniknięciu zagrożenia. Gdy w otoczeniu pojawiał się nieznany obiekt, ptaki z czarnymi piórami podchodziły do niego prędzej niż czerwonogłowe. W niedalekiej przyszłości ekipa Williams zamierza ustalić kierunek zależności: czy to kolor głowy wpływa na osobowość, czy też jest dokładnie na odwrót i to osobowość określa barwę głowy.
  24. Olbrzymie owady zaczynały rządzić przestworzami w czasach, gdy ziemska atmosfera była bogata w tlen. Później ok. 150 mln lat temu pojawiły się ptaki, które zaburzyły tę zależność i owady stały się mniejsze mimo rosnącej zawartości O2. Owady osiągnęły największe rozmiary ok. 300 mln lat temu w górnym karbonie i wczesnym permie. To wtedy żyła Meganeura monyi, praważka spokrewniona z dzisiejszymi jętkami i ważkami, u której rozpiętość skrzydeł wynosiła aż 75 cm. Zaproponowana ok. 100 lat temu teoria przypisuje prehistoryczny gigantyzm dużemu stężeniu tlenu w atmosferze (hiperoksji). W permie wynosiło ono 30%, w porównaniu do dzisiejszych 21%. Oznacza to, że owady latające mogły wtedy za pomocą stanowiących "wąskie gardło" tchawek pozyskać ilość gazu wystarczającą do zasilenia wymagającego metabolizmu dużego organizmu. Matthew Clapham i Jered Karr z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz znaleźli dowody na potwierdzenie tej teorii. Najpierw musieli jednak przeanalizować ponad 10,5 tys. sfosylizowanych owadzich skrzydeł. Stworzenie bazy danych zajęło duetowi aż 1,5 roku. Wysiłek się jednak opłacił, bo zestawienie wykazało, że przez pierwsze 150 mln lat ewolucji maksymalna rozpiętość skrzydeł owadów uskrzydlonych idealnie odzwierciedlała zawartość tlenu w atmosferze. Kiedy stężenie O2 szczytowało w permie, owady były największe. Późniejszy spadek ilości tlenu pociągnął za sobą spadek wielkości insektów. Korelacja między O2 a gabarytami owadów zniknęła jednak 130-140 mln lat temu we wczesnej kredzie. Mimo że zawartość tlenu w atmosferze ponownie sięgnęła 15%, owady nie stały się większe. Wręcz przeciwnie, zmalały. Powód? Przestworza zasiedliły inne zwierzęta - ptaki. Z drapieżnymi ptakami na ogonie potrzeba zachowania manewrowości stała się siłą napędową ewolucji. Jak można się domyślić, faworyzowała ona mniejsze rozmiary. W jurze małe dinozaury zaczęły porastać piórami. Do wczesnej kredy proces przybrał na sile, w dodatku na skrzydłach nowych obywateli nieba pojawiły się skrzydełka, pióra wygaszające w trakcie lotu zawirowania powietrza, co zwiększało zwinność manewrów wykonywanych przy niewielkiej prędkości. Choć małe owady, a takie z kilkumilimetrową rozpiętością skrzydeł występowały zawsze, nawet w dobie gigantów, nadal okazywały się zbyt szybkie i zwinne, los dużych był już właściwie przypieczętowany. Uzasadniając swój pomysł, że to ptaki wywierały presję ewolucyjną na wielkość owadów, Clapham i Karr argumentują, że niewiele innych zdarzeń środowiskowych czy biologicznych mogłoby zadziałać w ten sposób. Mniej więcej w tym samym czasie - choć trochę później - pojawiły się rośliny okrytonasienne, ale trudno byłoby wykazać, czemu miałoby to wpłynąć na duże drapieżne owady. Ostateczną interpretację wyników utrudnia brak skamieniałości owadzich z kilku okresów. Wydaje się np., że latające pterozaury, które pojawiły się w późnym triasie, wpłynęły nieznacznie na wielkość owadów, bo w triasie były one nieco większe niż w kredzie. Jednak licząca sobie 20 milionów lat luka w zapisie kopalnym owadów oraz fakt, że w mniej więcej w tym samym czasie spadło stężenie tlenu, komplikują sprawę. Zestawiając wielkość owadów z ilością tlenu, naukowcy bazowali na modelu Geocarbsulf, opracowanym przez geologa z Uniwersytetu Yale Roberta Bernera. Gdy analizy powtórzono z wykorzystaniem innych modeli, uzyskano podobne rezultaty.
  25. Firma Corning opracowała niezwykle cienkie, elastyczne szkło, które można zginać jak nigdy przedtem. Willow Glass posłuży do budowy wyświetlaczy o niespotykanych kształtach, umożliwi też tworzenie bardzo lekkich urządzeń elektronicznych czy tworzenia dużych „inteligentnych powierzchni“. Niezwykle istotną cechą nowego szkła jest możliwość pracy z nim w temperaturze do 500 stopni Celsjusza. Przy produkcji elektroniki często występują wysokie temperatury, więc używane materiały muszą być na nie odporne. Dzięki tej właściwości Willow Glass umożliwi seryjne tworzenie urządzeń elektronicznych metodą roll-to-roll. Tego typu produkcja, podczas której rolka może mieć długość nawet 50 kilometrów, była dotychczas możliwa tylko na plastiku i metalu. Willow Glass ma i tę zaletę, że współczesne polimery, które mogłyby stanowić konkurencję dla bardzo elastycznego szkła, nie pozwalają na osiąganie tak wysokich temperatur pracy. Nowe szkło produkowane jest według opracowanej przez Corning technologii, której ciągłe udoskonalanie pozwoliło na stworzenie szkła o grubości 100 mikrometrów (0,1 mm).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...