Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Będące skutkiem ocieplenia klimatu zmiany w różnorodności kwiatów prowadzą do skrócenia języczków (trąbek ssących) trzmieli. Owady są przez to gorzej przystosowane do żerowania i zapylania związanych z nimi pierwotnie roślin. Wyniki amerykańsko-kanadyjskiego zespołu pokazują, że przez globalne ocieplenie mogą zniknąć różne przypadki mutualizmu. U wielu koewoluujących gatunków obserwuje się precyzyjne dopasowanie cech (trzmiele z długimi języczkami są np. dobrze przystosowane do pozyskiwania nektaru z głębokich kwiatów z długimi koronami). Zespół Nicole Miller-Struthman z SUNY Old Westbury prowadził badania na 3 wysoko położonych stanowiskach z Kolorado (Mount Evans, Niwot Ridge i Pennsylvania Mountain), gdzie występują 2 gatunki alpejskich trzmieli z długimi trąbkami: Bombus balteatus i B. sylvicola. Opierając się na okazach zebranych w latach 1966-1980 i 2012-2014, naukowcy stwierdzili, że języczek uległ znacznemu skróceniu. Później, posługując się okazami z archiwum i prowadząc badania terenowe trzmieli i roślin, specjaliści oceniali potencjalne mechanizmy zaobserwowanych zmian. Stwierdzono, że nie chodziło o zmniejszenie wielkości, konkurencję z gatunkami inwazyjnymi lub koewolucję z kwiatami z regionu. Przyczyną okazał się wzrost temperatur latem, co doprowadziło do zmniejszenia liczby preferowanych przez owady głębokich kwiatów. B. balteatus i B. sylvicola były więc zmuszone do korzystania z pozostałych kwiatów. « powrót do artykułu
  2. U kobiet, które piją piwo najczęściej 1-2 razy w tygodniu, ryzyko zawału jest o 30% niższe niż u kobiet, które piją go bardzo dużo lub nie piją w ogóle. Wskazują na to wyniki szwedzkiego studium Kvinnostudien, w ramach którego losy ok. 1500 pań śledzone są już od niemal pół wieku. Między 1968 a 2001 r. naukowcy z Sahlgrenska Academy przyglądali się reprezentatywnej próbie 1462 kobiet w średnim wieku z Göteborga; w 1968-69 r. ochotniczki miały 38-60 lat, a w 2000-01 r. od 70 do 92 lat. Dysponując danymi ze studium, ostatnio Szwedzi postanowili prześledzić zależność między spożyciem różnych rodzajów alkoholu i występowaniem zawałów, udarów, cukrzycy oraz nowotworów. Było to możliwe, bo podczas badania prospektywnego pytano o częstość spożycia piwa, wina czy wysokoprocentowych napojów alkoholowych (wśród odpowiedzi uwzględniono opcje od "codziennie" po "w ogóle w ciągu ostatnich 10 lat") i o różne objawy chorobowe. W ciągu 32 lat 185 kobiet miało zawał, 162 udar, u 160 rozwinęła się cukrzyca, a 345 zapadło na nowotwór. Autorzy publikacji z pisma Scandinavian Journal of Primary Health Care odkryli istotny statystycznie związek między piciem dużych ilości napojów wysokoprocentowych (definiowanym jako częściej niż 1 lub 2 w miesiącu) i niemal o połowę wyższym ryzykiem zgonu z powodu nowotworu. Okazało się również, że u kobiet, które wspominały o piciu piwa od 1-2 razy w miesiącu do 1-2 razy w tygodniu, ryzyko zawału było o 30% niższe niż pań, które piły piwo kilka razy w tygodniu lub codziennie albo nie piły go w ogóle. Wcześniejsze badania również sugerowały, że picie alkoholu w umiarkowanych ilościach ma pewien zabezpieczający wpływ, ale nadal nie było pewności, czy to rzeczywiście prawda. Nasze wyniki sprawdzono pod kątem innych czynników ryzyka sercowo-naczyniowego, co uzasadnia wyciągnięte wnioski. Nie byliśmy [jednak] w stanie potwierdzić, że umiarkowane spożycie wina działa podobnie [jak picie piwa], dlatego trzeba to sprawdzić w ramach przyszłych badań podłużnych - podsumowuje Dominique Hange. « powrót do artykułu
  3. ARIN (American Registry for Internet Numbers) przydzielił ostatnie adresy IPv4. Tym samym w Ameryce Północnej wyczerpano wszystkie IPv4, dostępne są już tylko IPv6. Organizacja ARIN od lat ostrzegała, że IPv4 są na wyczerpaniu i apelowała do północnoamerykańskich przedsiębiorstw i dostawców internetu, by wdrożyli protokół IPv6. Protokół IPv4 pojawił się w 1981 roku, po raz pierwszy zastosowano go w ARPANET w 1983 roku. W ramach IPv4 do dyspozycji jest około 4,3 miliarda unikatowych numerów IP. Pula ta powoli wyczerpuje się na całym świecie, a w Ameryce Północnej właśnie uległa wyczerpaniu. Każdy, kto potrzebuje adresu IPv4 wciąż może zwrócić się do ARIN z prośbą o jego przyznanie. Wtedy ARIN musiałaby się zwrócić do ICANN o przyznanie dodatkowej puli adresów. Można też liczyć na to, że adres zostanie oddany przez kogoś, kto już go nie potrzebuje. Przed kilkoma miesiącami ARIN utworzył "listę kolejkową" dla tych, którzy potrzebują kolejnych adresów IPv4. Istnieje też wtórny rynek adresów IPv4. Obecnie za jeden adres trzeba zapłacić średnio 10-12 dolarów. « powrót do artykułu
  4. Czwarty największy na świecie producent smartfonów, chińska firma Xiaomi, ma zamiar zaistnieć na rynku notebooków. Tajwański Inventec, wielki producent smartfonów i notebooków na zlecenie, poinformował, że Xiaomi zamówiła notebooki, których dostawy mają się rozpocząć w pierwszej połowie przyszłego roku. Pierwsze modele komputerów Xiaomi trafią na chiński rynek i będą skierowane do mniej wymagających klientów. Niewykluczone jednak, że Xiaomi planuje też sprzedaż notebooków, które będą bezpośrednio konkurowały x MacBookiemAir Apple'a i ThinkPadami Lenovo. Xiaomi bardzo szybko zdobywa rynek. Zawdzięcza to sukcesom odnoszonym w Chinach. Ostatnio jednak firma zainstała też w Brazylii, planuje ekspansję na Afrykę. Najbliższe kwartały pokażą, czy poza granicami Chin również będzie odnosiła tak spektakularne sukcesy jak i w Chinach. Okaże się również, czy sprawdzi się tam stosowany przez Xiaomi model sprzedaży. W przeciwieństwie do innych producentów smartfonów firma ta bezpośrednio zajmuje się sprzedaż własnych urządzeń. Ten sam model ma zamiar zastosować do notebooków. « powrót do artykułu
  5. W ubiegłym roku rosyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ogłosiło konkurs na złamanie zabezpieczeń sieci Tor. Teraz firma, która go wygrała, wynajęła firmę prawniczą, która ma jej pomóc wycofać się z rządowego kontraktu. Za złamanie Tora przewidziano nagrodę w wysokości 59 000 USD. Zwycięska firma, Centralny Instytut Badawczy Ekonomii, Informatyki i Systemów Kontrolnych, to część państwowego przedsiębiorstwa Rostec, producenta m.in. broni i śmigłowców. Przedsiębiorstwo zapłaciło właśnie 150 000 dolarów firmie prawniczej, która ma wynegocjować rozwiązanie kontraktu. Rosyjskie władze są zainteresowane złamaniem zabezpieczeń Tora nie tylko dlatego, że z anonimowej sieci korzystają hakerzy i inni przestępcy. Jest ona też używana przez politycznych dysydentów oraz obywateli, którzy nie chcą, by władza mogła ich śledzić. Także w Rosji rośnie popularność Tora. Od początku bieżącego roku liczba rosyjskich użytkowników tej sieci wzrosła o 40% i obecnie wynosi ponad 175 000. « powrót do artykułu
  6. Przeciwstawiana "szkiełku i oku" wiara tym razem staje się przedmiotem badań naukowców, którzy postanawiają dociec, jak to się dzieje, że "wiara czyni cuda" i "góry przenosi". Ulrich Schnabel, autor bestsellerowej "Sztuki leniuchowania", powołuje się na odkrycia z dziedzin takich jak psychologia religii czy neuroteologia, z uwagą śledzi wpływ wiary na ludzką psychikę i zachowania, szuka odpowiedzi na pytanie, "po co ludziom religia?". Jednak czy można zmierzyć to, co z natury jest niepoznawalne? Czy religijny punkt widzenia da się połączyć z naukowym? Premiera książki "Zmierzyć wiarę" już 23 września. Wiara jest istotnym elementem życia wielu ludzi, kształtuje ich osobowość, wpływa na kluczowe decyzje, zmienia sposób myślenia i widzenia świata. Dla jednych stanowi najważniejszą kwestię, podstawę egzystencji, inni pozbywają się jej ze swojego życia tak szybko, jak tylko mogą. Dlaczego tak się dzieje i jakie są tego uwarunkowania? Autora "Zmierzyć wiarę" interesują naukowe przyczyny tak wielkiej mocy wiary, a także zmiany, jakie zachodzą pod jej wpływem w organizmie i umyśle człowieka. Czy ludzie religijni w życiu codziennym postępują bardziej etycznie? Czy ateiści czują się szczęśliwsi od ludzi głęboko wierzących? Czy wiara ma moc uzdrawiania? W jaki sposób ewoluuje? Gdzie przebiega granica między religią a fanatyzmem? Szukając odpowiedzi na liczne pytania, Schnabel udowadnia, że ludzie obdarzeni są naturalną skłonnością do myślenia religijnego, a wiara jest dla nich uniwersalną siłą, wykorzystywaną w wielu sytuacjach. Schnabel powołuje się na liczne eksperymenty, badania naukowe i opinie eksperckie, nie zapominając jednak o tym, że jego publikacja adresowana jest do szerokiego grona odbiorców. W przystępny sposób przedstawia kluczowe zagadnienia, czyniąc z tej popularnonaukowej publikacji fascynującą wyprawę po ludzkim umyśle. Czytelnik ma również szansę sprawdzić własny stosunek do wiary, rozwiązując dołączone do książki autotesty. Nikt jeszcze nie wyjaśnił lepiej, klarowniej i bardziej zrozumiale, dlaczego religia nie wymiera.
  7. Korona cierniowa (Acanthaster planci) to gatunek żarłocznego, drapieżnego szkarłupnia z raf koralowych Morza Czerwonego, a także Oceanów Indyjskiego i Spokojnego. Stanowi ona zagrożenie m.in. dla Wielkiej Rafy Koralowej. Najskuteczniejsze sposoby kontrolowania A. planci wymagają wstrzykiwania poszczególnym osobnikom zabójczych związków. Ich stosowanie wymaga pozwoleń, przeszkolenia i dostępu do specjalistycznego sprzętu. Naukowcy z Uniwersytetu Jamesa Cooka odkryli jednak ostatnio, że szeroko dostępną i wysoce skuteczną alternatywą jest zwykły ocet, wstrzykiwany u podstawy jednego z ramion. Korony cierniowe rozmnażają się w zastraszającym tempie i żywią się głównie polipami korali madreporowych. Lisa Boström-Einarsson podkreśla, że bez sukcesów ocet stosowano już wcześniej, ale zespół z Uniwersytetu Jamesa Cooka dopracował proces, co doprowadziło do osiągnięcia 100-proc. śmiertelności w czasie krótszym niż 48 godz. Obecnie nurkowie stosują 10 lub 12 ml tauryny, by zabić pojedynczą koronę cierniową. To drogie, wymaga pozwoleń i zmieszania do uzyskania właściwego stężenia. My wykorzystaliśmy 20 ml octu, który kosztuje o połowę mniej. Co więcej, można go kupić w każdym lokalnym supermarkecie. Podczas badania wszystkie A. planci zmarły w ciągu 2 dób od iniekcji. Boström-Einarsson dodaje, że martwymi koronami cierniowymi nakarmiono laboratoryjne ryby. Nie zaobserwowano skutków ubocznych, ale wg Australijki, potrzebne są zakrojone na szeroką skalę testy terenowe, bo dopiero one wykażą, czy proces jest bezpieczny dla innych form życia morskiego. Nie ma powodów myśleć, że to nie zadziała lub będzie szkodliwe, ale musimy być pewni. Testy octowej metody w morzu mają się zacząć przed końcem br. Doktorantka zaznacza, że odkrycia jej zespołu mają poważne konsekwencje dla krajów rozwijających się, w których brakuje środków na zakup obecnie stosowanych środków. Szacuje się, że samą Wielką Rafę Koralową zamieszkuje od 4 do 12 mln koron cierniowych i każda samica produkuje w jednym sezonie rozrodczym ok. 65 mln jaj. W zeszłym roku 2 pracującym na pełen etat załogom łodzi udało się wyeliminować ok. 350 tys. A. planci. Choć przetrzebienie ich w ten sposób wiąże się z niesamowitym wysiłkiem, wiemy, że dzięki konsekwentnemu działaniu możemy ocalić poszczególne rafy. « powrót do artykułu
  8. Superkomputer Watson zyskuje nowe możliwości. IBM wyposaża go właśnie w oparty na sztucznej inteligencji system rozpoznawania obrazów, dzięki czemu maszyna będzie np. mogła analizować zdjęcia użytkowników sieci społecznościowych i określać, czym w danym momencie życia się zajmowali. Technologia Visual Insights analizuje nie tylko zdjęcia, ale również filmy wideo, szuka w nich stałych wzorców i trendów. To, czego się dowie, jest następnie umieszczane w uporządkowanej bazie danych. Oczywiście taki mechanizm można wykorzystać w marketingu, ale IBM ma nadzieję, że klienci korzystający z usług Watsona znajdą dla Visual Insights także inne, bardziej ambitne zastosowania. Inna z nowych usług, Dialogue, tworzy drzewko dialogowe komunikacji pomiędzy użytkownikiem a komputerem, dzięki czemu maszyna będzie w stanie samodzielnie np. pokierować użytkownikiem szukających odpowiednich danych czy instrukcji. Pełne rozwinięcie tego typu technologii może skutkować tym, że w biurach obsługi klienta maszyny zastąpią ludzi. Obecnie Watson wykorzystuje ponad 100 różnych aplikacji, które są udostępniane klientom IBM-a. W miarę, jak rośnie liczba usług, deweloperzy mogą chcieć je łączyć, dlatego też IBM udostępnił ułatwiający to zestaw narzędzi Watson Knowledge Studio. Zadaniem Watsona nie jest zastąpienie człowieka, ale pomoc ludziom w podejmowaniu decyzji. Superkomputer specjalizuje się właśnie w zagadnieniach, w których nie ma jednoznacznie złych lub dobrych odpowiedzi. Rozważa miliony hipotez, porównuje ze ze swoją wiedzą i próbuje dać najlepszą odpowiedź, wspomagając w ten sposób np. lekarza czy maklera giełdowego. « powrót do artykułu
  9. Komórki, w których zachodzi ekspresja neurogeniny 3 (Ngn3), będzie można pewnego dnia wykorzystać do odtwarzania zniszczonych przez cukrzycę wysp trzustkowych. NGN3 to gen nadrzędny, kierujący rozwojem części wewnątrzwydzielniczej trzustki (koduje kluczowy dla tego procesu czynnik transkrypcyjny). W ramach najnowszego studium naukowcy z kliku amerykańskich uczelni, w tym Uniwersytetu Południowej Florydy, wykryli neurogeninę 3 w histologicznie prawidłowych biopsjach z dwóch źródeł: zwłok i osób przechodzących biopsje diagnostyczne. Nie spodziewaliśmy się ekspresji NGN3 w trzustkach dorosłych, bo u gryzoni zachodzi ona wyłącznie w czasie rozwoju płodowego - podkreśla dr Michael Shamblott. Komórki z ekspresją białka Ngn3 odkryto w zewnątrzwydzielniczej części trzustki, czyli w części wytwarzającej enzymy trawienne. Ponieważ komórki te bardzo przypominają mysie i ludzkie endokrynne komórki progenitorowe, od których wywodzą się komórki wysp trzustkowych, można by je pobierać od zmarłych lub z własnej tkanki trzustki pacjenta i stymulować do różnicowania w wytwarzające insulinę komórki beta. Przeszczepy wysp trzustkowych utrudnia ograniczona ich trwałość i mała liczba dawców. By uzyskać wystarczającą liczbę wysp dla jednego biorcy, potrzeba niekiedy wielu dawców, a brak dobrego dopasowania wymusza zażywanie silnych leków immunosupresyjnych. Teraz, gdy wiemy, że komórki z Ngn3 są normalną częścią biologii dorosłej ludzkiej trzustki, możemy się dowiedzieć, jak zwiększać ich liczebność i nakłaniać za pomocą specjalnych leków do stania się zróżnicowanymi komórkami endokrynnymi. Naszym celem jest zregenerowanie funkcjonalnych komórek beta i wyleczenie cukrzycy - podsumowuje Shamblott. « powrót do artykułu
  10. W opublikowanej właśnie najnowszej wersji Firefoksa poprawiono 27 błędów, z których 6 pozwalało napastnikowi na przejęcie całkowitej kontroli nad komputerem bez konieczności podejmowania działań przez użytkownika. Wystarczyło, że właściciel komputera odwiedził złośliwą lub zainfekowaną witrynę lub została mu wyświetlona zainfekowana reklama, by doszło do zarażenia komputera. W ramach aktualizacji poprawiono też mniej poważne błędy i dodano nowe mechanizmy. Jednym z nich jest "perfect forward secrecy" (PFS) dla WebRTC. WebRTC to opracowany przez Google'a otwarty protokół, który poszerza możliwości przeglądarek o obsługę RTC (Real-Time Communication). Firefox będzie wymagał teraz, by aplikacje korzystające z WebRTC używały też PFS. Mechanizm ten generuje osobny klucz dla każdej sesji i każdej wiadomości. Klucze są usuwane po zamknięciu sesji. Jeśli nawet napastnikowi uda się zdobyć klucz jakiejś sesji, nie ma dostępu do innych sesji. Technologia Google'a - WebRTC - była krytykowana, gdyż nie najlepiej chroni prywatność użytkownika. Mozilla ma nadzieję, że zastosowanie PFS będzie rozwiązaniem problemu. « powrót do artykułu
  11. Łącząc dane z dwóch różnych dziedzin nauki - paleontologii i genomiki - szwedzko-chiński zespół doszedł do wniosku, że szkliwo wyewoluowało z łusek prehistorycznych ryb. Autorzy publikacji z Nature przypominają, że u ryb spodoustych, np. u rekinów, występują łuski plakoidalne. Są to łuski złożone z dentyny o kształcie zębów (wygiętego ku tyłowi kolca). Z kolei u kopalnych ryb kostnoszkieletowych i kilku archaicznych ryb współczesnych, np. z rodzaju Lepisosteus, występują łuski ganoidalne (jedna z ich wewnętrznych warstw jest zbudowana z dentyny zawierającej nieorganiczną substancję o nazwie ganoina). Tatjana Haitina z Uniwersytetu w Uppsali analizowała genom niszczuki plamistej (Lepisosteus oculatus) i stwierdziła, że występują w nim geny 2 z 3 białek macierzy szkliwa. Co więcej, do ekspresji tych genów dochodzi w skórze, co silnie sugeruje, że ganoina to postać szkliwa. Dane genetyczne uprawomocniają hipotezę, że ganoina to homolog szkliwa. Gdzie jednak szkliwo pojawiło się po raz pierwszy: w pysku, w skórze, czy w obu jednocześnie? Odpowiedź na to pytanie udało się znaleźć dzięki dwóm kopalnym rybom z syluru - Psarolepis romeri z Chin (żyła ona ok. 418 mln lat temu) i Andreolepis ze Szwecji (miała ona 425 mln lat). Ich badaniem zajmowali się Qingming Qu i Per Ahlberg z Uniwersytetu w Uppsali i Min Zhu z Instytutu Paleontologii Kręgowców i Paleoantropologii w Pekinie. U Psarolepis szkliwo występowało w łuskach i łuskach plakoidalnych na pysku, ale nie na zębach. U Andreolepis także odkryto je wyłącznie na łuskach. Psarolepis i Andreolepis to jedne z najstarszych ryb kostnoszkieletowych, dlatego sądzimy, że brak szkliwa na zębach to ich prymitywna cecha, a nie przystosowanie. Wydaje się, że szkliwo powstało w skórze i tam nazywamy je ganoiną i skolonizowało zęby w późniejszym okresie - opowiada prof. Ahlberg. To ważne, bo niespodziewane odkrycie. W naszym przypadku szkliwo występuje na zębach, naturalnie jest więc zakładać, że tu wyewoluowało. Choć ta tkanka na naszych zębach jest wykorzystywana do gryzienia bądź odrywania, pierwotnie pełniła funkcje tkanki ochronnej; tak jest zresztą nadal u dzisiejszych prymitywnych ryb, takich jak niszczuka czy wielopłetwcowate - dodaje dr Qu. Naukowcy podkreślają, że potrzeba dalszych badań filogenetycznych prymitywnych ryb, by ustalić kiedy dokładnie i dzięki jakiemu mechanizmowi doszło do skolonizowania zębów przez szkliwo. « powrót do artykułu
  12. Naukowcy ze Stanford University School of Medicine opracowali lek, który zwalcza skutki infekcji niebezpieczną bakterią Clostridium difficile. Co ciekawe, lekarstwo bierze na cel nie sam mikroorganizm, ale produkowane przezeń toksyny i jako, że nie jest to antybiotyk, nie zabija on pożytecznych mikroorganizmów. To pierwszy lek, który rozbraja C. difficile bez czynienia innych typowych dla antybiotyków zniszczeń. Udane testy przeprowadzono na myszach. Odbyły się tez testy kliniczne, jednak prowadzono je nie pod kątem zwalczania C. difficile. Naukowcy ze Stanforda mają nadzieję, że dzięki już przeprowadzonym udanym testom uda się szybko uzyskać zgodę na rozpoczęcie testów klinicznych właśnie pod kątem zwalczania C. difficile. Jak mówi jeden z głównych autorów badań, profesor Matthew Bogyo, z powodu zakażenia C. difficile każdego roku do amerykańskich szpitali trafia ponad 250 000 pacjentów, a umiera 15 000. Koszty opieki zdrowotnej przekraczają 4 miliardy dolarów. C. difficile zamieszkuje przewód pokarmowy człowieka, a nosicielami tego patogenu jest co najmniej 5% populacji. Zwykle bakteria nie wywołuje objawów chorobowych, jednak u osób, których układ odpornościowy jest osłabiony z powodu wieku, chemioterapii czy antybiotykoterapii, gdzie doszło do zabicia pożytecznych bakterii w jelitach, C. difficile może zacząć się namnażać, wywołać stan zapalny i zniszczyć jelita. Większość infekcji C. difficile ma miejsce właśnie w szpitalach i domach opieki. Co gorsza, u około 25% pacjentów dochodzi do nawrotu choroby mimo stosowania antybiotykoterapii. Gdy już do niego dojdzie, antybiotyki są w stanie zwalczyć jedynie 25% bakterii. Około 7% chorych umiera w ciągu 30 dni od postawienia diagnozy. Obecnie najskuteczniejszą metodą leczenia jest transplantacja odchodów od innego człowieka. Tutaj pojawia się jednak pytanie o długoterminowe skutki takiego leczenia, gdyż każdy z nas ma swój własny mikrobiom, i nie wiadomo, jak wpłynie on na inną osobę. Niepewność jest tym większa, że nie istnieją skuteczne narzędzia pozwalające na dokładne zbadanie składu ludzkiego kału. Ryzyko zaś niewątpliwie istnieje, gdyż badania wykazały związek z mikrobiomu z otyłością czy zmianami neurologicznymi. Zespół profesora Bogyo ma duże doświadczenie w badaniu aktywności proteaz, białek odpowiedzialnych za przycinanie innych białek. Na potrzeby badań nad C. difficile uczeni opracowali nową technikę pozwalającą na szybkie skanowanie niewielkich molekuł i badanie ich zdolności do zwiększania lub zmniejszania aktywności proteaz. Technikę tę zastosowali następnie do wyszukiwania molekuł blokujących aktywność proteaz toksyny C. difficile. Odkryliśmy, że molekuła, która zmniejsza wirulencję patogenu może zapobiegać pojawieniu się zapalenia i zniszczeniu tkanki jelita grubego, a jednocześnie - w przeciwieństwie do antybiotyków - nie powoduje, iż w jelicie pojawia się środowisko nieprzyjazne dla pożytecznych bakterii - mówi Bogyo. Dzięki takiemu podejściu C. difficile nie szkodzi organizmowi, a pożyteczne bakterie mogą ponownie kolonizować jelita. « powrót do artykułu
  13. Naukowcy z Narodowego Instytutu Standardów i Technologii (NIST) teleportowali kwantową informację za pomocą światłowodu na odległość ponad 100 kilometrów. Tym samym aż czterokrotnie wydłużyli odległość, na jaką udało się wysłać takie dane. Podczas obecnego eksperymentu grupa pracująca pod kierunkiem Hirokiego Takesue z NTT Corp. dokonała teleportacji informacji zapisanej w jednym fotonie do innego fotonu przez nawinięty na szpulę światłowód. Eksperyment był możliwy dzięki niezwykle czułym detektorom opracowanym w NIST. Tylko około 1 procenta fotonów jest w stanie przebyć całe 100 kilometrów światłowodem. Nigdy byśmy nie przeprowadzili tego eksperymentu, gdyby nie nasze czujniki, które są w stanie zmierzyć niezwykle słaby sygnał, stwierdził Marty Stevens z NIST. Dotychczas podczas eksperymentów z przesyłaniem kwantowych informacji za pomocą światłowodów tracono znacznie więcej danych. Najnowszy eksperyment daje nadzieję, że uda się skonstruować kwantowy wzmacniak, który co jakiś czas będzie dalej przesyłał dane, zwiększając w ten sposób odległość, jaką mogą pokonać. W przyszłości zaś mógłby powstać "kwantowy internet". Dotychczas sądzono, że kwantowe wzmacniaki musiałyby bazować na atomach czy innych cząsteczkach materii, a nie na świetle. Zbudowanie takich urządzeń jest zaś znacznie trudniejsze i spowolniłyby one transmisję. Nowe fotodetektory korzystają z nadprzewodzących nanowłókien z krzemku molibdenu. Są one w stanie zarejestrować ponad 80% fotonów, sprawdzając jednocześnie w ciągu 1 nanosekundy, czy są takie same czy inne. Jako, że eksperymentatorzy skupili się tylko na pewnej ograniczonej kombinacji stanow kwantowych, teleportacja może być efektywna tylko w przypadku 25% całości transmisji. Dzięki wydajnym detektorom udało się ośiągnąć średnią wydajność rzędu 83% wspomnianego maksimum. « powrót do artykułu
  14. Naukowcom z amerykańskiego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID) udało się odkryć chorobę prionową w ciągu tygodnia od zakażenia. Co więcej, patologiczną postać białka znaleziono w mózgu w niespodziewanym miejscu. W komórkach ssaków powstaje niegroźne fizjologiczne białko PRPc (od ang. Cellular Prion-Related Protein – komórkowa forma białka związanego z prionami), lecz po zakażeniu prionami następuje jego zmiana w patologiczną postać PRPsc (od ang. Prion-Related Protein - Scrappie form - PRP związane z chorobą scrappie). W ramach eksperymentu do mózgu myszy wstrzyknięto PRPsc. Po upływie 30 min Amerykanie zaczęli obserwować, czy wprowadzony materiał generował w miejscu zastrzyku nowe PRPsc. Badając tkankę mózgu, po 3 dniach od zaszczepienia naukowcy odkryli nowe PRPsc na zewnątrz kapilar i innych naczyń krwionośnych. Gdy zastosowano metodę RT-QuIC (ang. real-time quaking-induced conversion), która polega na obserwowanym w czasie rzeczywistym przekształcaniu rekombinowanego białka PrP (rPrP) w agregaty PRPsc, nowo powstałe białka prionowe wykrywano po 7 dniach. Warto dodać, że podczas wcześniejszych badań PRPsc wykrywano dopiero po ok. 6 tygodniach. Specjaliści wierzą, że choroby prionowe będzie można wyleczyć, jeśli terapia zostanie wdrożona odpowiednio wcześnie. Wg nich, chorobie zapobiegną leki obierające na cel okolice ścian naczyń krwionośnych mózgu. « powrót do artykułu
  15. Zespół Adrianny Mendrek z Montrealskiego Instytutu Zdrowia Psychicznego zaobserwował, że pewne rejony mózgu kobiet i mężczyzn, zwłaszcza układu limbicznego, inaczej reagują na obrazy o negatywnym wydźwięku. Postanowił więc sprawdzić, czy odpowiadają za to czynniki psychologiczne (cechy kobiece bądź męskie), czy hormonalne. W ramach studium 46 osób (w tym 25 kobiet) oglądało zdjęcia i miało powiedzieć, czy wyzwalały one pozytywne lub negatywne emocje, czy były odbierane jako neutralne. W tym czasie wykonywano badanie obrazowe. Przed sesją pobrano próbki krwi, by określić poziom hormonów. Okazało się, że w porównaniu do mężczyzn, kobiety dawały negatywnym zdjęciom wyższe oceny. Większe stężenia testosteronu wiązały się z mniejszą wrażliwością, a bardziej nasilone cechy kobiece - bez względu na płeć - z większą. Autorzy publikacji z pisma Psychoneuroendocrinology zauważyli także, że o ile podczas oglądania i u kobiet, i u mężczyzn aktywowały się grzbietowo-przyśrodkowa część kory przedczołowej (ang. dorsomedial prefrontal cortex, dmPFC) oraz ciało migdałowate prawej półkuli, o tyle u mężczyzn łączność między nimi była silniejsza; im bardziej te obszary na siebie oddziaływały, tym mniejszą wrażliwość na zdjęcia obserwowano. Ciało migdałowate pełni funkcje wykrywacza zagrożenia i aktywuje się, gdy dana osoba styka się ze wskazówkami świadczącymi o strachu czy smutku, zaś dmPFC bierze udział w procesach poznawczych dot. kontaktów społecznych. Silniejszy związek między tymi rejonami u mężczyzn sugeruje, że w przypadku negatywnych emocji mają oni bardziej analityczne niż emocjonalne podejście. Niewykluczone, że kobiety mają tendencje, by koncentrować się na uczuciach generowanych przez te bodźce, podczas gdy mężczyźni pozostają nieco bierni, próbując analizować bodźce i ich wpływ - wyjaśnia prof. Stéphane Potvin. Związek między układem limbicznym (ciałem migdałowatym) i korą przedczołową wydaje się modulowany przez testosteron i płeć (mierzoną przez natężenie męskości i kobiecości). Emocjonalną wrażliwość na negatywne sytuacje modulują zarówno czynniki biologiczne, jak i kulturowe - podkreśla Mendrek. W najbliższej przyszłości Kanadyjczycy chcą sprawdzić, jak mózgi kobiet i mężczyzn reagują w zależności od typu negatywnej emocji i jaką rolę spełnia tu cykl menstruacyjny. « powrót do artykułu
  16. Za pomocą Chandra X-ray Observatory zauważono, że gwiazda NGC 1624-2 ma największą magnetosferę wśród wszystkich znanych nam gwiazd typu O. Gwiazdy typu widmowego O to najjaśniejsze i jedne z najgorętszych gwiazd we wszechświecie. Profesor Veronique Petit z Florida Institute of Technology stwierdziła, że pole magnetyczne NGC 1624-2 więzi gaz, który próbuje uciec z gwiazdy, a gaz ten absorbuje swoje własne promieniowanie rentegnowskie. Wiatr wiejący z tej gwiazdy jest 3-5 razy szybszy i co najmniej 100 000 razy bardziej gęsty niż wiatr naszego Słońca. Wiatr ten poddany jest olbrzymiemu działaniu pola magnetycznego i jego cząstki tworzą olbrzymią aureolę gorącej, gęstej plazmy. Pole magnetyczne nie pozwala wiatrowi uciec od gwiazdy, powstają olbrzymie prądy, które zderzają się na biegunie magnetycznym. W wyniku tego procesu powstaje gaz o temperaturze 10 milionów kelvinów i olbrzymie ilości promieniowania X. Jednak magnetosfera gwiazdy jest tak wielka, że absorbuje niemal 80% tego promieniowania - mówi profesor Petit. Naukowcom udało się stwierdzić, że pole magnetyczne na powierzchni NGC 1624-2 jest 20 000 razy silniejsze od tego na powierzchni Słońca. Gdyby gwiazda ta znajdowała się w miejscu Słońca, to aureola otaczającej ją gorącej plazmy rozciągałaby się niemal do orbity Wenus. Pole magnetyczne posiada jedynie 10% masywnych gwiazd. W przeciwieństwie do swoich mniejszych kuzynek, jak Słońce, nie generują one go samodzielnie za pomocą wewnętrznego dynama. Ich pole magnetyczne to pozostałość po wcześniejszym wydarzeniu, takim jak np. zderzenie z inną gwiazdą. « powrót do artykułu
  17. Nie od dzisiaj wiadomo, że obecność człowieka zanieczyszcza mikroorganizmami powierzchnie, przy których się znajdujemy. Możemy je zabrudzić nie tylko za pomocą dotyku, ale samym tylko przebywaniem w pobliżu. Każdy z nas emituje bowiem w powietrze miliony bakterii, dosłownie żyjemy w chmurze bakterii z własnego mikrobiomu. Naukowcy z University of Oregon zauważyli właśnie, że ten mikrobiom pozwala na... zidentyfikowanie właściciela. Spodziewaliśmy się, że będziemy w stanie wykryć w powietrzu mikrobiom krążący wokół człowieka, jednak zaskoczyło nas, że możemy zidentyfikować większość ludzi za pomocą analizy ich mikrobiomu. Uzyskane przez nas wyniki dowodzą, że miejsce zajmowane przez człowieka różni się pod względem mikrobiologicznym od miejsc pozbawionych ludzkiej obecności i po raz pierwszy dowiedliśmy, że ludzie emitują charakterystyczny dla siebie mikrobiom - mówi doktor James Meadow. Badania prowadzono w specjalnej komorze. Brało w nich udział 11 ochotników, a naukowcy badali otaczające ich powietrze. Okazało się, że nawet 4 godziny po opuszczeniu przez człowieka komory możliwe było zidentyfikowanie danej osoby wyłącznie na podstawie składu pozostawionego mikrobiomu. Kluczem do ustalenia tożsamości człowieka na podstawie mikrobiomu było zbadanie ilościowego stosunku bakterii. Mikroorganizmy takie jak rezydujące w ustach Streptococcus czy znajdujące się na skórze Propionibacterium i Corynebacterium zamieszkują każdego człowieka. Jednak u różnych ludzi ich stosunek ilościowy jest różny. Przeprowadzone w Ohio badania pozwolą lepiej zrozumieć rozprzestrzeniania się chorób, szczególnie w zamkniętych pomieszczeniach. Niewykluczone też, że w niedalekiej przyszłości posłużą do chwytania przestępców, którzy zanieczyścili własnym mikrobiomem miejsce zbrodni. « powrót do artykułu
  18. Trinity to przenośna turbina wiatrowa drugiej generacji. Fundusze na sfinansowanie przedsięwzięcia udało się na Kickstarterze zebrać w nieco ponad dzień. Nowe modele 50-, 400, 1000 i 2500-W mają być dostarczane już od kwietnia 2016 r. Najmniejszy waży zaledwie 650 g, a największy 19 kg. Warto przypomnieć, że inne turbiny wiatrowe ważą od 100 do 300 kg. By podłączyć standardową turbinę do domowej sieci, trzeba skorzystać z usług elektryka, tymczasem Trinity wystarczy wpiąć do kontaktu. Modele dostępne na rynku wymagają osobnego zakupu falownika, baterii i kontrolerów, a w Trinity są one fabrycznie wbudowane. Za pomocą Trinity można uzyskać do 2500 watów energii. Turbina działa już przy wietrze wiejącym z prędkością 2 m/s. Przedstawiciele firmy Janulus obiecują, że pięćdziesiąt pierwszych zestawów Trinity 50 będzie można kupić już za 369 dol. Wszystkie modele Trinty wykorzystują baterie litowo-jonowe z 2-letnią gwarancją i mają 3 nogi oraz 3 łopatki. Ponadto są wodo- i pogodoodporne i składane, co znacznie ułatwia transport. Dzięki specjalnej aplikacji będzie można włączać i wyłączać turbinę, wprowadzać ustawienia zalecane do prędkości wiatru, sprawdzać ilość generowanej energii, a także monitorować dane historyczne. Do wszystkich modeli dołączana jest m.in. odczepiana wtyczka USB. Trinity 400, 1000 i 2500 wyposażono dodatkowo we wtyczkę do gniazda 110/220 V. « powrót do artykułu
  19. Użytkownicy przeglądarki Chrome powinni być szczególnie ostrożni gdy klikają na internetowe odnośniki. W programie wykryto błąd, który powoduje, że niektóre odnośniki mogą spowodować awarię Chrome'a. Nie trzeba na nie nawet klikać, wystarczy przejechać nad nimi kursorem. Dziurę okrył Andris Atteka, który zauważył, że niektóre odnośniki, zawierające znak NULL doprowadzają do awarii Chrome'a. Użytkownicy powinni więc uważać na odnośniki typu http://aa.com/%%30%30 czy file:///%%300. Atteka poinformował o problemie Google'a, którego inżynierowie obiecali naprawienie błędu. Problem tylko pozornie wygląda na błahy. Każdy może spowodować, że witryna należąca do innej osoby będzie powodowała awarię Chrome'a. Wystarczy, że umieści odpowiednio spreparowany link w komentarzach - mówi Atteka. Google nadał błędowi najwyższy priorytet, co daje nadzieję, że odpowiednia poprawka zostanie szybko opublikowana. dziura występuje zarówno w wersji dla pecetów jak i urządzeń przenośnych. « powrót do artykułu
  20. Z zamkniętymi oczami zdrowi ludzie nie potrafią odróżnić swoich palców u nóg. Podczas eksperymentu naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego prosili ochotników, by zamknęli oczy. Następnie delikatnie stukali w palce stóp i dłoni, prosząc o zidentyfikowanie stymulowanego palca. Wyniki potwierdziły pewne wcześniejsze badania, które sugerowały, że ludziom trudniej jest odróżnić palce u nóg niż u rąk. Badani aż w 99% przypadków potrafili poprawnie wskazać dotykany palec dłoni. W odniesieniu do palucha i palca małego stopy trafność spadała do 94%, a dla palców pomiędzy nimi, w kolejności od lewej do prawej, wynosiła już tylko 57, 60 i 79% - opowiada dr Nela Cicmil. Kluczową kwestią było odróżnienie II i III palca. Zdolność rozróżniania palców u nóg była sprawą indywidualną. Nikomu jednak nie udało się odpowiedzieć poprawnie na wszystkie pytania. Przy niepoprawnej identyfikacji (agnozji dotykowej) uwidaczniał się klarowny wzorzec: trzeci palec systematycznie uznawano za czwarty. Zjawisko było bardziej widoczne przy stymulacji niedominującej stopy. Niespodziewanie dla naukowców u nieco mniej niż połowy ochotników pojawiało się wrażenie, że brakuje jednego palca u stopy. Znamy jednostki medyczne, w których chorzy tracą czucie jednego z palców. Choć testowani ochotnicy byli zdrowi i tak wspominali o brakującym palcu. Zasugerowaliśmy model, że zamiast czuć każdy z palców oddzielnie, mózg postrzega po prostu pięć bloków. Przerwy między palcami nie odpowiadają [zaś] granicom między blokami. Ustalenia Brytyjczyków będą mieć wpływ na badania pod kątem uszkodzenia mózgu (lekarze muszą mieć świadomość, że błędy w identyfikacji palców są normą i szukać błędów rzadkich w populacji generalnej). Wyniki przydadzą się też do lepszego zrozumienia schorzeń skutkujących agnozją oraz związanych z zaburzeniami postrzegania ciała, np. anoreksji. « powrót do artykułu
  21. Należący do Facebooka Instagram przekroczył liczbę 400 milionów aktywnych użytkowników miesięcznie. Zasięg tego serwisu jest więc większy niż Twittera (316 milionów) i Pinterestu (100 milionów). Jeszcze przed 9 miesiącami Instagram miał 300 milionów użytkowników. Jego właściciel, Facebook, ma aż 1,49 miliarda aktywnych użytkowników miesięcznie. Instagram korzysta z popularności Facebooka oraz z jego sieci użytkowników i narzędzi. Dzięki temu, jak mówią przedstawiciele Facebooka, jeszcze przed końcem bieżącego roku Instagram będzie reklamowany w ponad 200 krajach na całym świecie. Ponad 75% użytkowników Instagrama stanowią osoby mieszkające poza USA. Najwięcej nowych użytkowników serwisu pochodzi z Brazylii, Indonezji i Japonii. « powrót do artykułu
  22. Po raz pierwszy w historii wpływy ze streamingu muzyki cyfrowej były większe niż wpływy ze sprzedaży nośników fizycznych. W raporcie RIAA za pierwszą połowę 2015 roku czytamy, że pomimo ogólnego spadku sprzedaży muzyki cyfrowej wzrosty na rynku streamingu spowodowały, że cały rynek muzyki cyfrowej był warty 2,3 miliarda USD, czyli o 0,8% więcej niż w ubiegłym roku. Całkowita wartość rynku muzyki w USA spadła o 0,5% i wyniosła 3,2 miliarda USD. Po raz pierwszy w historii rynek streamingu - do którego zalicza się zarówno usługi objęte subskrypcją jak Rhapsody czy Spotify, usługi radiowe jak Pandora czy SiriusXM oraz takie serwisy jak YouTube, Vevo czy bezpłatne Spotify - był warty ponad miliard dolarów. W pierwszej połowie 2015 roku jego wartość zwiększyła się o 23% w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego i wyniosła 1,03 miliarda USD. Przed rokiem było to 834 miliony. Całkowita wartość sprzedaży na nośnikach fizycznych zmniejszyła się o 17% i wyniosła 748 miliony dolarów. Płyty CD stanowiły 66% wartości sprzedanych nośników, a winyle - 30%. Sprzedaż w postaci streamingu zapewniła więc 32% wpływów z muzyki, a ta na nośnikach fizycznych - 24%. Największą część wpływów wciąż zapewnia pobieranie muzyki w formie cyfrowej z takich sklepów jak iTunes czy Amazon. « powrót do artykułu
  23. W jaskiniach na terenie Półwyspu Iberyjskiego znaleziono najstarsze ślady zanieczyszczenia metalami ciężkimi spowodowane działalnością człowieka. Pochodzą one z epoki kamienia. Wyniki badań wskazują, że w tym czasie nasi przodkowie zamieszkiwali jaskinie zanieczyszczone metalami ciężkimi pochodzącymi z ognisk, dymu i popiołów. Mogło mieć to wpływ na ich tolerancję zanieczyszczeń środowiskowych. Największe stężenie miedzi, ołowiu, cynku i niklem znaleziono w Gorham's Cave na Gibraltarze. W jakini tej dobrze zachowały się ślady po paleniskach wykorzystywanych przez neandertalczyków. Ślady metali ciężkich znaleziono też w Vanguard Cave oraz w El Pirulejo na południu Hiszpanii. Tamtejsze ślady powiązano z użyciem galeny, czyli siarczku ołowiu, który był wykorzystywany do wytwarzania barwników i koralików. Zanieczyszczenia metalami znaleziono też w innych jaskiniach, ale tam pochodziły z odchodów ptaków i nietoperzy. Autorzy badań twierdzą, że ich odkrycie to przykład najwcześniejszego znanego nam zanieczyszczenia metalami spowodowanego przez człowieka. Ich zdaniem, pomimo wysokiego stężenia metali zanieczyszczona gleba nie stanowiła dużego zagrożenia dla Homo sapiens. Wskutek przebywania w zadymionych jaskiniach ludzie wyrobili sobie bowiem z czasem tolerancję na podwyższony poziom metali ciężkich. « powrót do artykułu
  24. Brytyjski archeolog Nicholas Reeves uważa, że słynna Nefretete mogła zostać pochowana w tajnej komorze w grobowcu, w którym spoczywa jej syn Tutanchamon. Reeves wybiera się do Egiptu, by przeprowadzić odpowiednie badania. Ma mu towarzyszyć miejscowy minister ds. starożytności oraz grupa najlepszych egiptologów z ministerstwa. Przed kilkoma miesiącami podczas badań komory grobowej Tutanchamona stwierdzono, że malowidła na ścianach mogą kryć sekretne drzwi. Na skanach widać bowiem pod malowidłami wyraźnie wyróżniające się linie. Zdaniem Reevesa, to dwa nieodkryte dotychczas przejścia. Mogą one prowadzić do nieznanej nam komory. W niej zaś może znajdować się prawdziwa właścicielka piramidy, Nefretete. Królowa zmarła około roku 1330 przed Chrystusem. Jej syn, Tutanchamon, umarł w roku 1324 w wieku 19 lat. Reeves uważa, że z powodu przedwczesnej śmierci faraona jego własny grobowiec nie był jeszcze gotowy, więc podjęto decyzję o pochowaniu go w grobowcu matki. Wstępne oględziny komory grobowej Tutanchamona odbędą się pod koniec września, a na 1 października zaplanowano konferencję prasową, na której poznamy ich wyniki. Jeśli nadal będą podstawy przypuszczać, że w komorze znajdują się ukryte drzwi, dalsze badania będą prowadzone za pomocą specjalistycznego sprzętu sprowadzonego z Japonii. « powrót do artykułu
  25. Na Uniwersytecie w Uppsali powstał system robotyczny, który pozwala na testowanie połączeń kilkudziesięciu potencjalnych leków przeciwnowotworowych naraz. Dzięki temu można szybko znaleźć optymalne zestawy. Złożone choroby, takie jak nowotwory, leczy się obecnie najczęściej, łącząc kilka medykamentów. Działają one w pojedynkę, ale niekoniecznie tworzą zestawy najlepsze z możliwych. Nowy robot, który wyszukuje optymalne kombinacje, został stworzony przez grupę badawczą dr. Matsa Gustafssona. Zbudowaliśmy system robotyczny, który planuje i przeprowadza eksperymenty z wieloma substancjami, [a następnie] wyciąga z rezultatów wnioski. Idea jest taka, by stopniowo udoskonalać kombinacje związków, tak by zabijały one komórki nowotworowe, nie szkodząc komórkom zdrowym - wyjaśnia dr Claes Andersson. Zamiast łączyć tylko kilka substancji, robot manipuluje kilkudziesięcioma naraz. W przyszłości miałby sobie radzić z o wiele większą ich liczbą, najlepiej setkami. Znaleźliśmy się w gronie [zaledwie] kilku laboratoriów na świecie, które dysponują takim robotem. Jednak do tej pory naukowcy wykorzystywali takie systemy, by przyglądać się zestawieniom uśmiercającym komórki nowotworowe, nie biorąc pod uwagę skutków ubocznych - dodaje Gustafsson. Kolejny etap ma polegać na większym zautomatyzowaniu systemu (obecna wersja nadal bazuje na paru krokach manualnych). Szwedzi chcą także wbudować w algorytm sterujący więcej danych, np. na temat celów leków i szlaków patogenezy. Autorzy publikacji z pisma Scientific Reports uważają, że robot może pomóc w odkryciu nowych związków, przywracających wrażliwość komórek nowotworowych na leki. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...