Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37636
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    247

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Estrogen działa antywirusowo w stosunku do wirusów grypy typu A. By sprawdzić, jak estrogen wpływa na zdolność wirusa grypy do namnażania, zespół Sabry Klein z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa pobrał próbki komórek nabłonkowych z jamy nosowej kobiet i mężczyzn. Naukowcy wystawili ich hodowle na oddziaływanie wirusa, estrogenu, bisfenolu A (fenolu stosowanego do produkcji tworzyw sztucznych o udowodnionym działaniu estrogennym), a także selektywnych modulatorów receptora estrogenowego (ang. Selective Estrogen Receptor Modulators, SERM), czyli leków, które wykorzystuje się np. w hormonalnej terapii zastępczej. Amerykanie ustalili, że estrogen, raloksifen (jeden ze związków SERM) i bisfenol A ograniczały namnażanie wirusa w komórkach kobiet, ale nie mężczyzn. Stwierdzono, że estrogeny działały antywirusowo za pośrednictwem receptora estrogenowego beta. Inne badania wykazały, że estrogeny działają przeciwwirusowo na HIV, wirus Ebola czy wirusy zapalenia wątroby. Wyniki studium, które opublikowano w American Journal of Physiology - Lung Cellular and Molecular Physiology, stanowią poparcie dla dowodów zebranych w czasie badań na zwierzętach. Ponieważ poziom estrogenu waha się u kobiet w wieku przedmenopauzalnym, efekt zabezpieczający może być trudno zaobserwować w populacji generalnej. Kobiety w wieku przedmenopauzalnym, które stosują konkretne metody antykoncepcji lub kobiety po menopauzie na HTZ mogą być lepiej chronione przed sezonowymi epidemiami grypy. Dostrzegamy potencjał kliniczny odkrycia, że terapeutyczne estrogeny, stosowane do leczenia niepłodności i radzenia sobie ze skutkami menopauzy, mogą także chronić przed grypą - podsumowuje Klein. « powrót do artykułu
  2. Archeolodzy pracujący na stanowisku w Cambridgeshire odkopują miejsce, które nazwali "brytyjskimi Pompejami". To pokryte mułem, najlepiej zachowane spośród wszystkich takich znalezisk w Wielkiej Brytanii, dowody kultury materialnej z epoki brązu. Na wykopalisko składają się dwa drewniane okrągłe domostwa, które umieszczono na palach wbitych w dno rzeki. Domostwa strawił ogień, całość zawaliła się i wpadła do wody, a rzeczne osady przykryły i świetnie zachowały przedmioty codziennego użytku, jak stoły, krzesła, biżuterię czy nawet pozostałości jedzenia w miskach. Na ślad domostw natrafiono po raz pierwszy w 2006 roku, jednak dopiero niedawno rozpoczęto wykopaliska. Znajdowane przedmioty datowane są na lata 1000-800 przed Chrystusem. Epoka brązu trwała mniej więcej w latach 2500-1000 przed Chrystusem, jednak na terenie Wysp Brytyjskich rozciąga się ją do roku 800. Zakończyli ją przybysze z zewnątrz, którzy przynieśli wiedzę o obróbce żelaza. Dotychczas na miejscu wykopalisk znaleziono naczynia różnej wielkości, włócznie i sztylety, szklane paciorki oraz tekstylia. Na miejscu odkryto też nadpalone pozostałości pali, na których wsparto domostwo, a w pobliżu wejścia znaleziono ludzką czaszkę. Nie została ona jeszcze zbadana, nie wiadomo więc, czy należała do któregoś z domowników. Archeolodzy zidentyfikowali też odciski stóp na osadach rzecznych. Rzeka nie płynie już w miejscu wykopalisk, ale jest ono dość wilgotne, co pomogło w zachowaniu artefaktów. Archeolodzy planują wydobyć wszystkie interesujące przedmioty, gdyż prawdopodobnie poziom wody będzie się obniżał, co pozbawi je naturalnej ochrony. « powrót do artykułu
  3. Były dyrektor NSA, Michael Hayden, uważa, że amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa jest najlepszą organizacją cyberszpiegowską na świecie. Jest też jedną z kilku agencji, które nie zajmują się szpiegostwem przemysłowym. Kradniemy dane cyfrowe. Jako były dyrektor NSA myślę, że jesteśmy numerem jeden - mówił Hayden na konferencji S4X16. Dokonujemy kradzieży po to, by nasi obywatele byli wolni i bezpieczni. Nie kradniemy, by uczynić ich bogatszymi. Na myśl przychodzą mi tylko cztery inne kraje, które mogą to o sobie powiedzieć - dodał. Krajami tymi są partnerzy USA z grupy "Five Eyes", Australia, Kanada, Wielka Brytania i Nowa Zelandia. Inne państwa na szeroką skalę zajmują się szpiegostwem przemysłowym. Każdy inny kraj uważa, że kradzież własności intelektualnej jest uzasadniona. A Chiny to modelowy przykład takiego myślenia - stwierdził Hayden. Czy kradniemy informacje ekonomiczne? Oczywiście. Kradniemy dane o prekursorach chemicznych, sprzęcie o podwójnym przeznaczeniu czy o praniu brudnych pieniędzy. Nie robimy tego jednak w celach komercyjnych. USA nie posiadają państwowych przedsiębiorstw. Co mielibyśmy zrobić z ukradzionymi danymi. Komu je przekazać? - mówi Hayden. Jak wyjaśnia, różnica pomiędzy USA i większością innych krajów polega na tym, że pozostałe kraje szerzej definiują sferę bezpieczeństwa narodowego. Oni postrzegają sukces ekonomiczny w kategoriach bezpieczeństwa. My - z punktu widzenia operacji szpiegowskich - tak nie uważamy - stwierdził były dyrektor NSA. Jeśli nawet NSA nie angażuje się w szpiegostwo przemysłowe, to warto przypomnieć, iż na samą agencję jak i na USA kłopoty sprowadziło ujawnienie informacji o tym, jak szeroko zakrojoną inwigilację prowadzi NSA. « powrót do artykułu
  4. Rodzina aparatów kompaktowych COOLPIX firmy Nikon powiększyła się o dwa nowe modele stworzone z myślą o łatwości fotografowania. COOLPIX A100 charakteryzujący się smukłym i stylowym wyglądem oraz COOLPIX A10 wyposażony w wygodny uchwyt i ergonomicznie rozmieszczone przyciski. Model COOLPIX A100 z baterią i kartą SD waży jedynie ok. 119 g – jest tak lekki, że jego obecność w kieszeni czy torbie jest praktycznie nieodczuwalna. Mimo swojej niewielkiej wagi gwarantuje łatwość fotografowania. Obiektyw NIKKOR z 5-krotnym zoomem optycznym (i maksymalnie 10-krotnym zoomem cyfrowym Dynamic Fine Zoom1) pozwala uzyskać piękne fotografie rodzinne czy przyjaciół, a dzięki funkcjom efektów specjalnych i szybkich efektów zdjęcia zyskują niepowtarzalny wygląd. Automatyczny wybór programu po identyfikacji fotografowanego przedmiotu i panujących warunków, instynktownie dobiera najbardziej odpowiedni tryb tematyczny. Aby rozpocząć nagrywanie filmów HD, wystarczy nacisnąć jeden przycisk, a funkcja redukcji rozmycia zapewni doskonałą wyrazistość wykonywanych zdjęć. Dzięki trybowi AF z opcją wyszukiwania celu aparat rozpoznaje główny obiekt i automatycznie ustawia na niego ostrość – bez względu na to, czy jest to osoba, czy niewielki przedmiot. Dostępna w aparacie opcja retuszu upiększającego oferuje dwanaście efektów, dzięki którym można poprawić wygląd fotografowanych osób, np. przez dodanie makijażu (wariant Cienie do powiek, Tusz do rzęs lub Puder) czy ukrycie worków pod oczami. Długi czas pracy baterii pozwala na wykonanie około 250 zdjęć lub zarejestrowanie około godziny filmu, a matryca CCD o rozdzielczości 20,1 mln pikseli umożliwia uzyskiwanie zdjęć o wysokiej rozdzielczości, doskonale nadających się do późniejszego powiększenia. Nikon COOLPIX A100, dostępny w modnych wersjach kolorystycznych, pozwala łatwo zachować wyjątkowe chwile. Model COOLPIX A10 stworzono z myślą o prostocie obsługi. Aparat wyposażony jest w obiektyw z 5-krotnym zoomem optycznym (odpowiednik zakresu 26–130 mm w formacie małoobrazkowym. Wyrazisty wyświetlacz LCD o przekątnej 2,7 cala (6,7 cm) ułatwia kadrowanie, a funkcja automatycznego wyboru programu samoczynnie dobiera program tematyczny najlepiej pasujący do danej sytuacji. Specjalny przycisk nagrywania filmu usprawnia przechodzenie z trybu fotografowania do trybu nagrywania filmów HD, a system redukcji rozmycia ruchu eliminuje wpływ drgań aparatu. Sprawia to, że filmy stają się bardziej płynne, a zdjęcia – ostrzejsze. Za pomocą wielu efektów specjalnych można poprawić wygląd fotografii w trakcie jej tworzenia, natomiast funkcja szybkich efektów umożliwia modyfikowanie zdjęć już wykonanych. Natomiast w trybie wyzwalania migawki uśmiechem, aparat automatycznie rozpoznaje, kiedy fotografowana osoba uśmiecha się i wykonuje zdjęcie, a funkcja wykrywania mrugnięcia alarmuje, gdy ktoś ma zamknięte oczy. Dzięki efektowi miękkiego odcienia skóry czy usprawnionej funkcji wykrywania twarzy można uzyskiwać doskonałe zdjęcia portretowe w każdych warunkach. « powrót do artykułu
  5. Amerykańskie władze informują o zaobserwowaniu większej niż zwykle liczby ataków na przemysłowe systemy kontroli. Ostrzegają, że systemy takie powinny być - w miarę możliwości - niedostępne z sieci zewnętrznych. Obserwujemy coraz więcej ataków, podczas których napastnik zyskuje dostęp do warstwy kontrolnej - mówi Marty Edwards odpowiedzialny w Departamencie Bezpieczeństwa Zewnętrznego za ICS-CERT (Industrial Control Systems Cyber Emergency Response Team). Zadaniem tego urzędu jest pomoc amerykańskim firmom w prowadzeniu śledztw w sprawie ataków na ich sieci. Niedawno ukraińskie władze oskarżyły rosyjskich cyberprzestępców o przeprowadzenie ataków, w wyniku których doszło do przerw w dostawach prądu. Zaniepokoiło to amerykański biznes, który zaczął domagać się od swoich władz odpowiedzi, czy i amerykańskie systemy są narażone na podobne ataki. Zdaniem Edwardsa większa niż wcześniej liczba ataków jest spowodowana faktem, że coraz więcej systemów kontroli przemysłowej jest dostępnych przez internet. Urzędnik nie zdradził, czy dotychczas zaobserwowane ataki doprowadziły do przerw w działaniu jakichś usług czy też stanowiły zagrożenie z punktu widzenia bezpieczeństwa publicznego. Z opinią Edwardsa zgadza się analityk Sean McBride z iSight Partners, który mówi, że zaobserwowanie większej liczby ataków to m.in. skutek zwiększonej świadomości dotyczącej bezpieczeństwa IT. McBride nie był w stanie ocenić, czy ataki stanowią jakieś poważne zagrożenie, gdyż nie za intencji atakujących. ICS-CERT poinformował niedawno, że cyberatak na ukraińską energetykę przeprowadzono za pomocą szkodliwego kodu o nazwie BlackEnergy 3. Jedną z jego wersji odkryto w 2014 roku w sieciach amerykańskich operatorów krytycznej infrastruktury. Nie jest to jednak oficjalne stanowisko Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którego anonimowy urzędnik stwierdził, iż śledztwo nie wykazało, czy to BlackEnergy sprowadził kłopoty na Ukrainę. « powrót do artykułu
  6. Badanie dzikich owiec na Hebrydach Zewnętrznych wykazało, że wyższy poziom witaminy D wiąże się większą płodnością i sukcesem reprodukcyjnym. Eksperci mają nadzieję, że dalsze badania pokażą, jak uzyskane wyniki mają się do innych ssaków, w tym ludzi. Naukowcy określali stężenie 25-hydroksywitaminy D (25(OH)D) w surowicy maciorek rasy Soay z archipelagu St Kilda (jako że 25-hydroksywitamina D to główny krążący metabolit, stężenie 25(OH)D w surowicy jest wskaźnikiem zaopatrzenia ustroju w witaminę D). Na ogólny poziom 25(OH)D silnie wpływał wiek. Ponadto owce o jaśniejszym umaszczeniu miały wyższy poziom 25(OH)D3, ale już nie 25(OH)D2, od owiec ciemnych. Okazało się, że owce z wyższym poziomem witaminy D - wyższym całkowitym 25(OH)D - pod koniec lata miały następnej wiosny więcej jagniąt. Uwidaczniał się też dodatni związek między całkowitym 25(OH)D i liczbą urodzonych jagniąt, które przetrwały 1. rok życia. Wiele badań laboratoryjnych wiązało witaminę D ze zdrowiem reprodukcyjnym zarówno zwierząt, jak i ludzi. Zespół pracujący pod przewodnictwem specjalistów z Uniwersytetu w Edynburgu po raz pierwszy zdobył dowód na podobną korelację w dzikiej populacji. Badanie pozaszkieletowych oddziaływań witaminy D u ludzi jest problematyczne, bo każdego dnia są oni wystawiani na oddziaływanie różnych ilości promieniowania słonecznego. Określanie związku między skórnymi i dietetycznymi źródłami witaminy D a długoterminowymi skutkami zdrowotnymi u owiec żyjących na małej wyspie jest [zdecydowanie] łatwiejsze - podsumowuje dr Richard Mellanby. « powrót do artykułu
  7. W grobie jednego z chińskich cesarzy znaleziono najstarszą herbatę na świecie. Jest ona starsza nie tylko od wcześniej znanych fizycznych przykładów obecności tej rośliny, jak i od doniesień na jej temat. Najstarszy tekst, który jednoznacznie mówi o piciu herbaty pochodzi z 59 roku przed naszą erą, z czasów zachodniej dynastii Han. Z kolei jeszcze do niedawna najstarsza próbka herbaty, jaką dysponowaliśmy, pochodziła z czasów północnej dynastii Song, która panowała w latach 960-1127. Teraz dysponujemy próbką herbaty pochodzącą z roku 141 przed Chrystusem. Znaleziono ją w Mauzoleum Han Yangling, które zbudowano dla cesarza Han Jingdi (Liu Qi) z dynastii Han. Panował on w latach 157-141 przed naszą erą. W mauzoleum odkryto broń, ceramikę i różne rośliny. Znaleziono tam też ciemną zbitą masę, złożoną prawdopodobnie z liści. Stan liści nie pozwolił jednak zidentyfikować roślin wchodzących w skład obiektu na podstawie samych cech morfologicznych. Masę poddano zatem specjalistycznym badaniom spektroskopowym. Naukowcy stwierdzili, że zawartość kofeiny, teiny oraz specyficzny kształt kryształów szczawianu wapnia odpowiadają składowi herbaty. Jednak nie byle jakiej herbaty, ale najlepszym i najdelikatniejszym pączkom ze szczytu rośliny. Tego się można było spodziewać - cesarz pił napar najwyższej jakości. Zidentyfikowanie herbaty w grobowcu cesarza pozwala nam rzucić nieco światła na początki jednego z ulubionych napojów świata - powiedział profesor Dorian Fuller, dyrektora Międzynarodowego Centrum Chińskiego Dziedzictwa i Archeologii. « powrót do artykułu
  8. James Potten z Bristolu zamówił Kindle'a, można więc sobie wyobrazić jego zdziwienie, gdy zamiast wyczekiwanego czytnika dostał wycinek czyjegoś guza. Po otwarciu koperty zobaczył napis: "guz pacjenta w załączeniu". Przez pomyłkę firmy FedEx 37-latkowi dostarczono przesyłkę z Kalifornii, która miała trafić do Royal Free Hospital w Londynie. Szpital przyznał, że wie, że paczka przeznaczona dla jednej z jego instytucji została dostarczona pod adres w Bristolu. FedEx wyraził ubolewanie z powodu zajścia i zapowiedział rewizję swoich procedur. Zaskoczony Potten od razu zadzwonił do kuriera. Nie otworzyłem zapieczętowanego pudełka [...]. Pięć początkowych i trzy końcowe cyfry kodu przesyłki odpowiadały mojemu zamówieniu, ale [zdecydowanie] nie był to mój Kindle. Chciałem, by FedEx zabrał pudełko, bo to potencjalnie próbka, która dość pilnie powinna zostać zbadana i odesłana. Nie wiem, gdzie jest mój czytnik, ale jeśli trafił do Royal Free, chętnie dokonam wymiany. Paczka z guzem została odebrana i dostarczona szpitalowi w niedzielę. Potten dostał upragniony czytnik 11 stycznia. « powrót do artykułu
  9. Eksperymenty przeprowadzone na University of Utah dowodzą, że wraz ze wzrostem temperatur zmniejsza się możliwość przyswajania toksyn przez nowika pustynnego, niewielkiego gryzonia zamieszkującego Amerykę Północną. Badania te sugerują, że globalne ocieplenie może mieć negatywny wpływ na roślinożerców. Odkryliśmy, że nowik pustynny ma związane z dietą problemy już przy nieco tylko wyższych temperaturach. W obliczu zmian klimatycznych możemy stwierdzić, że zwierzęta roślinożerne na całym świecie mogą doświadczyć problemów związanych z preferowanym źródłem pożywienia - mówi główna autorka badań, Patrice Kurnath. Co prawda nie wszystkie zwierzęta spożywają równie toksyczne rośliny jak Larrea tridentata czy jałowiec, którymi żywi się wiele gryzoni, jednak większość roślinożernych ssaków spożywa jakieś toksyny, które rośliny wytwarzają, by się przed nimi bronić. Teraz się okazuje, że wraz ze wzrostem temperatur organizmy zwierząt mogą mieć problemy z przetworzeniem toksyn. Dotyczy to nie tylko dzikich zwierząt. Także konie, krowy i inne zwierzęta hodowlane, które mają dostęp do dziko rosnących roślin, mogą mieć z tym problemy. Już wcześniej pojawiły się badania sugerujące, że roślinne toksyny staną się bardziej niebezpieczne w wyższych temperaturach. W czasie wcześniejszych badań zwierzęta poddawano znieczuleniu i umieszczano w pomieszczeniach o różnej temperaturze. Te z chłodniejszych pomieszczeń budziły się szybciej, co wskazuje, że ich organizmy szybciej pozbywały się środka znieczulającego. Podczas innego eksperymentu wykazano, że w niższych temperaturach nowiki zjadają więcej jałowca niż gdy przebywają w wyższych temperaturach. Ponadto nowiki żywiące się toksycznym jałowcem łatwiej utrzymują prawidłową temperaturę ciała niż nowiki żywione paszą dla królików. Na University of Utah przeprowadzono więc kolejne badania z udziałem nowika pustynnego. Aż 75% jego diety stanowi Larrea tridentata. Roślina zawiera setki toksycznych związków, a nowik zjada ich tyle, że inne gryzonie doznają uszkodzeń nerek lub śmierci. Tym razem nowikom podawano karmę dla królików pokrytą toksynami z Larrea tridentata. Podczas pierwszego eksperymentu zidentyfikowano maksymalne stężenie toksyn dla nowików żyjących w wyższych oraz niższych temperaturach. Na 2-3 tygodnie przed rozpoczęciem eksperymentu zwierzęta podzielono na dwie grupy, umieszczono w odpowiednich pomieszczeniach i pozwolono się zaaklimatyzować. Następnie podawano im paszę z toksyną oraz wodę. Miały stały dostęp do pożywienia i wody, a naukowcy stopniowo zwiększali stężenie toksyn. Nowików nie doprowadzano do śmierci. Z eksperymentu wycofywano te zwierzęta, które straciły 10% wagi. Okazało się, że nowiki żyjące w wyższej temperaturze jadły mniej i mogły pochłonąć jedynie 66% toksyn, z jakimi radziły sobie nowiki z pomieszczenia o niższej temperaturze. Podczas drugiego eksperymentu nowiki podzielono na trzy grupy. Mieszkały one w pomieszczeniach o temperaturze wysokiej (ok. 29 stopni Celsjusza), przeciętnej (ok. 25 stopni Celsjusza) i niskiej (21 stopni). Miały nieograniczony dostęp do wody i pożywienia pokrytego toksyną. Tym razem jednak nie zwiększano ilości toksyny. Z pomieszczeń usuwano te zwierzęta, które straciły 10% wagi. W 5. dniu eksperymentu w pomieszczeniu ciepłym pozostały jedynie 3 z 10 nowików. W pomieszczeniu o temperaturze przeciętnej pozostało 6 z 10 zwierząt, z pomieszczenia chłodnego nie było potrzeby usunięcia żadnego nowika. Jeszcze większe różnice zauważono w kolejnych dniach. Przed 10 dniem eksperymentu pomieszczenie ciepłe było całkowicie opróżnione, w pomieszczeniu o umiarkowanej temperaturze pozostało 1 zwierzę, z pomieszczenia chłodnego nie usunięto zaś żadnego nowika, gdyż żaden nie stracił 10% wagi. Co więcej, zwierzęta z pomieszczenia chłodnego jadły trzykrotnie więcej niż zwierzęta z pozostałych grup. To wskazuje, że ich organizmy znacznie lepiej radziły sobie z toksynami. Wyniki eksperymentu zaskoczyły biologów, którzy spodziewali się, że tolerancja na toksyny będzie spadała stopniowo wraz ze wzrostem temperatur. Tymczasem zwierzęta z pomieszczenia chłodnego tolerowały toksyczną dietę, a z umiarkowanego i ciepłego zupełnie sobie z nią nie radziły. To olbrzymia niespodzianka. Myśleliśmy, że wraz ze wzrostem temperatur będzie coraz gorzej. Niewykluczone, że obecnie mamy do czynienia z maksymalną dopuszczalną temperaturą - mówi Kurnath. Wydaje się, że istnieje wartość graniczna, poza którą ssakom jest znacząco trudniej poradzić sobie z toksynami. Wraz ze zmianą temperatur zwierzęta będą miały coraz częściej do czynienia z wartościami przekraczającymi wartość graniczną, a to będzie dla nich trudne - dodaje profesor Denise Dearing. Uczeni przypuszczają, że w wyższych temperaturach wątroba gorzej sobie radzi z toksynami, gdyż organizm musi przeznaczać więcej energii na regulowanie temperatury. « powrót do artykułu
  10. U dorosłych w średnim wieku regularne picie słodzonych napojów wiąże się z większą ilością tłuszczu brzusznego, a ten zwiększa ryzyko różnych chorób, w tym cukrzycy czy chorób serca. Tłuszcz brzuszny (wisceralny) odkłada się wokół narządów, np. wątroby, trzustki czy jelit. Wpływa m.in. na działanie hormonów. Zespół dr Caroline S. Fox przyglądał się 1003 uczestnikom Framingham Heart Study. Średnia wieku wynosiła 45 lat, niemal połowę próby stanowiły kobiety. Ochotnicy wypełniali kwestionariusze żywieniowe i na początku i na koniec studium przechodzili badanie tomografem (w ten sposób naukowcy określali zmiany otłuszczenia ciała). Wyodrębniono 4 grupy: 1) niepijących napojów z cukrem, 2) pijących okazjonalnie (raz w miesiącu lub rzadziej niż raz w tygodniu), 3) pijących często (raz w tygodniu lub rzadziej niż raz dziennie) oraz 4) pijących co najmniej jeden słodzony napój dziennie. Okazało się, że w 6-letnim okresie obserwacyjnym, niezależnie od wieku, płci, poziomu aktywności fizycznej, wskaźnika masy ciała itp., u członków 1., 2., 3. i 4. grupy objętość tłuszczu wisceralnego wzrosła, odpowiednio, o 658, 649, 707 i 852 cm3. Choć naukowcy nie wiedzą do końca, o jaki mechanizm może chodzić, dr Jiantao Ma z Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH) podejrzewa, że cukry dodane mogą się przyczyniać do insulinooporności. Słodzone napoje to najważniejsze źródło cukrów dodanych w USA. Ich dzienne spożycie jest w Stanach wysokie: w latach 2001-04 wynosiło ono 22,2 łyżeczki dziennie, co oznacza 355 kalorii ekstra. Biorąc pod uwagę ryzyko zdrowotne związane z cukrami dodanymi, w 2009 r. Amerykańskie Stowarzyszenie Serca sprecyzowało zalecenia odnośnie do ich spożycia. Większość kobiet nie powinna przekraczać 100 kalorii w cukrach dodanych dziennie. Dla mężczyzn ustalono limit 150 kalorii dziennie. « powrót do artykułu
  11. Międzynarodowy zespół psychologów zaprezentował cyfrową platformę audio, która bez świadomości mówiącego modyfikuje emocjonalny wydźwięk jego głosu, tak by brzmiał on np. bardziej szczęśliwie czy smutno. Okazało się, że po usłyszeniu zmienionego głosu stan emocjonalny badanych zmieniał się na zgodny z nowym uczuciem. Bardzo niewiele wiadomo o mechanizmach stojących za generowaniem emocji głosowej. [...] Chcieliśmy ocenić świadomość własnej ekspresji emocjonalnej u ludzi - wyjaśnia Jean-Julien Aucouturier z Francuskiego Komitetu Badań Naukowych (CNRS). Podczas eksperymentu ochotnicy czytali na głos krótką historię. W tym czasie za pomocą platformy manipulowano ich głosem, tak by wydawał się szczęśliwszy, smutniejszy lub bardziej przestraszony (wynik docierał do nich przez słuchawki). Badani nie mieli świadomości tego zabiegu, ale ich stan emocjonalny dostosowywał się do generowanej cyfrowo emocji. Wg autorów publikacji z pisma PNAS, oznacza to, że ludzie nie zawsze kontrolują głos, by osiągnąć specyficzny cel i że wsłuchują się w swój głos, by się dowiedzieć, jak się czują. Zależność między wyrazem a doświadczaniem emocji to od dawna kość niezgody w dziedzinie psychologii. Jako pierwsi zdobyliśmy dowód na istnienie bezpośredniego [słuchowego] sprzężenia zwrotnego, które oddziałuje na odczuwanie emocji - podkreśla Petter Johansson z Uniwersytetu w Lund. Uczuciami manipulowano, stosując algorytmy, które symulowały akustyczne składowe emocjonalnych wokalizacji. Wcześniej tego rodzaju modyfikacji emocjonalnych nie dało się przeprowadzać w odniesieniu do mowy, działano tylko na nagranych fragmentach. Prezentowana platforma jest opensource'owa. Można ją znaleźć na naszej witrynie. Zachęcamy wszystkich do ściągania i eksperymentowania z narzędziem - dodaje Aucouturier. Naukowcy widzą wiele zastosowań dla nowej platformy. Katsumi Watanabe z Uniwersytetu Tokijskiego wspomina np. o uwzględnieniu tego narzędzia w terapii zaburzeń afektywnych. Wyrażenie naładowanych emocjami wspomnień czy opowiedzenie istotnych zdarzeń zmodyfikowanym tonem głosu mogłoby prowadzić do pozytywnej zmiany postaw pacjentów. Oprócz tego psycholodzy wspominają o zwiększeniu w ten sposób wpływu karaoke czy innych występów muzycznych na żywo, a także o zmienianiu emocjonalnej atmosfery konwersacji w czasie spotkań lub gier on-line. « powrót do artykułu
  12. Być może odkryto fale grawitacyjne - czytamy na Twitterze Lawrence'a Kraussa, kosmologa z Arizona State University. Naukowiec twierdzi, że otrzymał z niezależnych źródeł potwierdzenie pogłosek, które krążą od miesięcy. Zgodnie z nimi naukowcy pracujący przy eksperymencie LIGO (Advanced Laser Interferometer Gravitational-Wave Observatory) piszą właśnie artykuł na temat zarejestrowanego przez siebie sygnału. LIGO korzysta z wykrywaczy umieszczonych w stanach Waszyngton i Luizjana. Podobno zdobyto dzięki nim dowód na istnienie fal grawitacyjnych. Jeśli pogłoski są prawdziwe, a fale grawitacyjne udało się zarejestrować, to będzie można dzięki nim obserwować kosmos w sposób niedostępny dotychczas. Otworzy się nowe okno do obserwacji. Fale grawitacyjne są generowane w najbardziej egzotycznych dziwacznych miejscach, takich jak krawędzie czarnych dziur na początku czasu. Jesteśmy niemal pewni, że one istnieją, jednak nie potrafimy ich wykorzystać do oglądania wszechświata - mówi Krauss. Istnienie fal grawitacyjnych przewidział Albert Einstein. Jego zdaniem powstają one m.in. wskutek zderzeń czarnych dziur. W miarę rozprzestrzeniania się fale te ściskają i rozciągają czasoprzestrzeń. W ramach eksperymentu LIGO lasery próbują zarejestrować fale grawitacyjne badając zmiany długości dwóch 4-kilometrowych tuneli. Nie wiem, czy pogłoski są prawdziwe. Jeśli nie usłyszę o tym ponownie przez 2 miesiące, to uznam, że były fałszywe - mówi Krauss. Z kolei rzecznik prasowa LIGO profesor Gabriela Gonzalez z Louisiana State University stwierdziła, że LIGO wciąż zbiera dane, potrzebujemy czasu, by je przeanalizować, zinterpretować i sprawdzić uzyskane wyniki, zatem w chwili obecnej nie możemy się niczym podzielić. « powrót do artykułu
  13. Amazon chce przejąć całkowitą kontrolę nad francuską firmą kurierską Colis Privé. Obecnie do amerykańskiego giganta należy 25% udziałów w przedsiębiorstwie. Przejmując całość koncern mógłby lepiej kontrolować swoje procedury logistyczne. Niewykluczone, że firma zdecydowałaby sie na samodzielne dostarczanie przesyłek klientom. Amazon to dla firm kurierskich wielki partner, którego nie można lekceważyć. Koncern Bezosa ma wysokie wymagania i nie zawsze jest zadowolony z tego, jak pracują UPS czy FedEx, którym zdarzają się opóźnienia w dostarczaniu przesyłek. Wymagania Amazona rosną, gdyż koncern chce dostarczać klientom usługi coraz wyższej jakości i - na przykład - aktywnie zachęca do korzystania z oferty Amazon Prime, w ramach której oferuje dostawę w ciągu 48 godzin. Niewątpliwie posiadanie własnej firmy kurierskiej pozwoliłoby na lepsze dostosowanie jej pracy do wymogów handlu w internecie. Niewykluczone też, że Amazon mógłby zaoszczędzić na przesyłkach. W samym tylko czwartym kwartale ubiegłego roku koncern zapłacił firmom kurierskim 3,2 miliarda USD. Już obecnie wiadomo, że jeśli Amazon przejmie Colis Privé, to jej oferta będzie dostępna także dla firm trzecich. Niewykluczone nawet, że Amazon stworzy specjalny system umożliwiający innym łatwe korzystanie z usług Colis Privé. Warto tutaj przypomnieć, że np. chmura Amazon Web Services jest dostępna dla każdego, nawet dla konkurencji. Amazon nie potwierdził oficjalnie zamiaru wykorzystywania własnej firmy kurierskiej do obsługi klientów. « powrót do artykułu
  14. Podczas State of the Union wygłaszanego przez Baracka Obamę, prezydent USA obiecał zwiększenie wysiłków na rzecz walki z nowotworami. State of the Union to coroczne przemówienie wygłaszane przez prezydentów USA przed całym Kongresem. W czasie przemówienia prezydent zarysowuje swoje plany legislacyjne oraz priorytety polityki na kolejny rok. Tegoroczne przemówienie było ostatnim w karierze Baracka Obamy. Prezydent ogłosił "podjęcie narodowego wysiłku" na rzecz całkowitego wyeliminowania nowotworów. Na czele nowego programu stanie wiceprezydent Joe Biden, którego syn zmał w ubiegłym roku na raka mózgu. Biden już od wielu miesięcy prowadzi prace nad stworzeniem ambitnego planu walki z nowotworami. Wiceprezydent odbył już serię spotkań z naukowcami, lekarzami i filantropami. Prowadził też lobbing, w wyniku którego budżet National Cancer Institute został zwiększony o 264 miliony dolarów. Obama nie jest pierwszym prezydentem USA, który zapowiada rozprawienie się z nowotworami. Podobną obietnicę złożył przed 35 laty prezydent Nixon. Nowotworów wciąż nie udało się pokonać. Jednak wiceprezydent Biden jest optymistą. Zwraca on uwagę na wielkie postępy immunoterapii, badań genetycznych czy terapii łączonych. Celem opracowywanego przez niego programu - który ma być gotowy przed końcem kadencji Obamy - jest dwukrotne przyspieszenie badań nad zwalczaniem nowotworów. Ma to zostać osiągnięte dzięki zwiększeniu funduszy, prywatnych i publicznych, na badania nad nowotworami oraz poprzez poprawienie komunikacji między środowiskami naukowymi i medycznymi. « powrót do artykułu
  15. Ford zaprezentował materiał wideo, na którym widzimy, jak autonomiczny samochód tej firmy radzi sobie podczas opadów śniegu. Materiał pokazuje, na ile rozwinięta jest technologia samochodów jeżdżących bez pomocy kierowcy. Trudne warunki drogowe, takie jak opady śniegu czy deszczu to dla autonomicznych samochodów prawdziwe wyzwanie. Czujniki odpowiadające za badanie otoczenia mają wówczas problemy z zarejestrowaniem takich szczegółów jak linie wyznaczające pasy jezdni czy znaki drogowe. Jednak tym razem samochód sobie poradził. Było to możliwe dzięki wykorzystaniu technologii LIDAR, za pomocą której pojazd tworzył obraz otoczenia i porównywał go na bieżąco z istniejącymi mapami w wysokiej rozdzielczości. W ten sposób aktualizował istniejące mapy o nowe informacje i był w stanie poruszać się po drodze w warunkach ograniczonej widoczności. Testy były prowadzone na symulującym środowisko miejskie specjalnym torze należącym do University of Michigan. « powrót do artykułu
  16. Choć diody LED stają się coraz bardziej popularne, ich wytwarzanie i stosowanie wiąże się z paroma problemami. Po pierwsze, do produkcji wykorzystuje się rzadkie metale (cer oraz itr). Po drugie, generowane światło nie jest optymalne dla wzroku, bo brakuje w nim czerwonej składowej, stąd potencjalny niekorzystny wpływ na psychikę osób, które są dłużej wystawione na jego oddziaływanie. Odpowiedzią niemiecko-hiszpańskiego zespołu jest hybryda BioLED, w której stosuje się luminescencyjne białka. Naukowcy umieścili białka w polimerowej macierzy i w ten sposób uzyskali luminescencyjne "gumy". Opracowaliśmy technologię i hybrydowe urządzenie o nazwie BioLED, które przekształca niebieskie światło emitowane przez "normalną" diodę LED w czyste białe światło - podkreśla Rubén D. Costa z Friedrich-Alexander-Universität Erlangen-Nürnberg. By uzyskać białe światło, potrzeba niebieskiej lub ultrafioletowej diody LED, która wzbudzi umieszczony nad nią materiał. Jak wyjaśniają autorzy publikacji z pisma Advanced Materials, łączy się niebieską diodę LED z zieloną i czerwoną gumą albo ultrafioletowy LED z równymi ilościami niebieskiej, zielonej i czerwonej gumy. Biel powstaje dzięki zbliżonemu udziałowi niebieskiego, zielonego i czerwonego, przy zachowaniu wydajności "nieorganicznych" LED-ów. Niemcy i Hiszpanie podkreślają, że niebieskie i ultrafioletowe diody LED są znacznie tańsze od białych, w których wykorzystuje się drogi i rzadki materiał na luminofory: granat itrowo-glinowy domieszkowany cerem (ang. Cerium-doped Yttrium Aluminium Garnet, YAG:Ce). Stąd pomysł, by zastąpić go białkami luminescencyjnymi. Wg Costy, BioLED-y są łatwe w produkcji, a wykorzystane materiały tanie i biodegradowalne. Białka są stabilne: przechowywane miesiącami w różnych warunkach (przy różnym oświetleniu, temperaturze u wilgotności), zachowują właściwości luminescencyjne. Obecnie akademicy pracują nad zoptymalizowaniem nowego elastycznego materiału. Zależy im na osiągnięciu większej stabilności termicznej i wydłużenia czasu działania. W tym celu trzeba dostosować skład chemiczny polimerowej macierzy i zidentyfikować białka jak najbardziej oporne na warunki działania urządzenia. « powrót do artykułu
  17. Dzisiaj dobiegło końca wsparcie dla Windows 8. Użytkownicy tego systemu nie będą otrzymywali żadnych poprawek bezpieczeństwa, chyba, że zaktualizują swój OS do wersji 8.1. Komputery z Windows 8 mogą być sprzedawane jeszcze do 30 czerwca bieżącego roku. Po zaktualizowaniu Windows 8 do Windows 8.1 użytkownicy będą mogli liczyć na wsparcie podstawowe do 9 stycznia 2018 roku, a wsparcie rozszerzone zakończy się 10 stycznia 2023 roku. W okresie wsparcia podstawowego Microsoft udostępnia bezpłatnie zarówno poprawki bezpieczeństwa jak i nowe funkcje czy łaty poprawiające działanie już obecnych mechanizmów. Podczas wsparcia rozszerzonego dostarczane są jedynie poprawki bezpieczeństwa. Microsoft podkreśla, że aktualizacja systemu do Windows 8.1 nie pociągnie za sobą konieczności żadnych zmian w sprzęcie, a wszystkie aplikacje z Windows Store, które działają z Windows 8 będą współpracowały też z wersją 8.1. Z danych Net Applications wynika, że Windows 8 jest używany przez 2,8% internautów, a z Windows 8.1 korzysta 10,3% użytkowników sieci. « powrót do artykułu
  18. Specjaliści z Centrum Badawczego Szpitala Uniwersytetu w Montrealu odkryli enzym, który może zahamować toksyczny wpływ cukru na narządy ciała. Fosfataza glicerolo-3-fosforanu (ang. glycerol 3-phosphate phosphatase, G3PP), bo o niej mowa, odgrywa centralną rolę w kontroli wykorzystania glukozy i tłuszczów. Zespół doktorów Marca Prentkiego i Murthy'ego Madiraju zauważył, że G3PP może zwalczyć skutki nadmiaru glukozy w organizmie. Kiedy poziom glukozy w organizmie jest nieprawidłowo wysoki, w komórkach rośnie stężenie pochodnej glukozy - glicerolo-3-fosforanu. Jego wzmożony metabolizm może uszkadzać różne tkanki. Odkryliśmy, że G3PP rozkłada dużą część nadmiarowego glicerolo-3-fosforanu do glicerolu i kieruje go poza komórkę. Chroni to wytwarzające insulinę komórki beta trzustki oraz inne narządy przed glukotoksycznością - wyjaśnia Prentki. Usuwając glukozę w postaci glicerolu, G3PP zapobiega nadmiernemu powstawaniu i magazynowaniu tłuszczu. Ogranicza także poważny problem cukrzycowy - wzmożoną produkcję glukozy przez wątrobę - dodaje Madiraju. Od lat 60. XX w. odkrycie enzymu, który odgrywa kluczową rolę w ssaczych tkankach, jest niezmiernie rzadkie. Zidentyfikowaliśmy go, szukając mechanizmów, które umożliwiają komórkom beta wysp trzustkowych pozbywanie się nadmiaru glukozy w postaci glicerolu. Podobny mechanizm działa w hepatocytach. [Generalnie] G3PP występuje we wszystkich tkankach ciała. Obecnie Kanadyjczycy poszukują drobnocząsteczkowych aktywatorów G3PP, by móc w ten sposób leczyć zaburzenia kardiometaboliczne. « powrót do artykułu
  19. Na Politechnice Federalnej w Lozannie (EPFL) opracowano nową metodę przekształcania dojrzałych komórek w komórki macierzyste: ściskający żel. W artykule opublikowanym na łamach Nature Materials Szwajcarzy twierdzą, że technikę można łatwo przeskalować, by wytwarzać dużą liczbę komórek macierzystych. Podejmowano wiele prób opracowania standaryzowanej metody pozyskiwania indukowanych pluripotencjalnych komórek macierzystych (ang. induced pluripotent stem cells, iPSC). Niestety, nawet w przypadku najbardziej skutecznych nie było mowy o wykorzystaniu na dużą skalę. Główny problem to działanie w dwuwymiarowym środowisku szalki Petriego lub butelki hodowlanej (w organizmie komórki funkcjonują w końcu w warunkach 3D). Zespół Matthiasa Lutolfa z EPFL wpadł na pomysł, by umieścić komórki w żelu zawierającym składniki odżywcze. Próbujemy symulować trójwymiarowe środowisko żywej tkanki i zobaczyć, jak wpływa to na zachowanie komórek macierzystych. Szybko zaskoczyło nas, że za pomocą mikrośrodowiska [żelu] możemy oddziaływać na reprogramowanie komórek. Okazało się, że komórki da się przeprogramować szybciej i wydajniej niż za pomocą istniejących metod, dostosowując skład, a zatem sztywność i gęstość, otaczającego żelu. Na komórki zaczynają działać różne siły i zasadniczo dochodzi do ich ściśnięcia. Mając do czynienia z nowym zjawiskiem, Szwajcarzy nie do końca rozumieją, co się dzieje, ale podejrzewają, że kluczem do procesu jest trójwymiarowe środowisko, które generuje sygnały mechaniczne współdziałające z czynnikami genetycznymi. Razem ułatwiają one uzyskanie iPSC. Każdy typ komórki może mieć najlepszy zestaw czynników fizycznych i chemicznych, które zapewniają najwydajniejszą transformację. Kiedy się go określi, uzyskiwanie komórek macierzystych na większą skalę jest tylko kwestią zasobów i pieniędzy. « powrót do artykułu
  20. Od czasów prehistorycznych ludzie wykorzystują gliny do celów medycznych. Choć wiedziano, że niektóre zabijają bakterie, dopiero teraz określono mechanizm ich działania. Porównujemy ten mechanizm do konia trojańskiego [...]. By zabić bakterie, dwa pierwiastki z gliny działają w tandemie. Jeden z nich - chemicznie zredukowane żelazo, którego niewielkie ilości są bakterii potrzebne do odżywiania - nakłania komórkę, by otworzyła swoją ścianę. Drugi - glin - zablokowuje ją w pozycji otwartej, umożliwiając napływ żelaza do środka. Nadmiar żelaza zatruwa komórkę, zabijając ją, gdy żelazo ulega utlenieniu - wyjaśnia Lynda Williams z Uniwersytetu Stanowego Arizony. Inspiracją do badań była opowieść filantropki Line Brunet de Courssou o zielonkawej glinie z okolic jej domu rodzinnego we Francji. Kobieta wzięła glinę do Afryki, gdzie udokumentowała przypadki wyleczenia za jej pomocą owrzodzenia Buruli u pacjentów z Wybrzeża Kości Słoniowej. Williams próbowała zlokalizować złoża gliny w rejonie Masywu Centralnego. Gdy się to nie udało, zaczęła testować gliny sprzedawane w Internecie jako produkty lecznicze. Po zbadaniu wielu próbek zespół Williams zidentyfikował wysoce antybakteryjną niebieską glinkę z Gór Kaskadowych w Oregonie. Okazało się, że działa ona na szerokie spektrum ludzkich patogenów, w tym na bakterie lekooporne, np. metycylinoopornego gronkowca złocistego (ang. methicillin-resistant Staphylococcus aureus, MRSA). Jak tłumaczy Williams, zielenie i błękity antybakteryjnych glin pochodzą od wysokiej zawartości chemicznie zredukowanego żelaza (Fe2+). Zredukowane gliny są powszechne w wielu częściach świata; zwykle występują w warstwach popiołów wulkanicznych, gdy skała ulega przemianom pod wpływem wody ubogiej w tlen i bogatej w wodór. Ponieważ glinki te występują w dużych ilościach w naturze, odkrycie ich przeciwbakteryjnego działania może doprowadzić do opracowania alternatywnych metod leczenia uporczywych chorób infekcyjnych. « powrót do artykułu
  21. Diklofenak, popularny niesteroidowy lek przeciwzapalny (NLPZ), ma istotne właściwości antynowotworowe - twierdzą naukowcy z projektu Repurposing Drugs in Oncology (ReDO). Tak jak inne leki oceniane w ramach ReDO, diklofenak jest tani i łatwo dostępny. W przeszłości zademonstrowano potencjał NLPZ w zakresie zapobiegania nowotworom, teraz okazuje się, że mogą się one sprawdzić także w leczeniu nowotworów (w połączeniu z innymi terapiami, np. chemio- czy radioterapią, diklofenak może zwiększyć ich skuteczność). Zespół z ReDO (naukowcy z Anticancer Fund w Belgii i GlobalCures w USA) przejrzał literaturę przedmiotu i przekonuje, że zgromadzono wystarczająco dużo dowodów, by rozpocząć testy kliniczne diklofenaku w terapii nowotworów. To nieco zaskakujące, że nie rozumiemy tylu rzeczy dotyczących działania leków codziennego użytku takich jak diklofenak. Im więcej się jednak dowiadujemy, tym bardziej się przekonujemy, że leki te są czynnikami o wielokierunkowym działaniu, które w interesujący i użyteczny sposób wpływają na liczne szlaki interesujące onkologów - podkreśla dr Pan Pantziarka z Anticancer Fund. Biorąc pod uwagę liczne mechanizmy działania diklofenaku, zwłaszcza w odniesieniu do angiogenezy i układu odpornościowego, lek ten może mieć duży potencjał przeciwnowotworowy, zwłaszcza gdyby go podawać w okresie okołooperacyjnym. Autorzy publikacji z pisma ecancermedicalscience zaznaczają, że ważnym krokiem w walce z nowotworami jest zmniejszenie ryzyka pooperacyjnych przerzutów. Jak zaznaczają, niewykluczone, że diklofenak działa synergicznie do inhibitorów punktów kontrolnych (ang. checkpoint inhibitors) najnowszej generacji. « powrót do artykułu
  22. Podczas pionierskich badań wykonanych przez naukowców z University of Sheffield wykazano, że topniejące góry lodowe uwalniają do oceanów olbrzymie ilości składników odżywczych, wspomagając w ten sposób znaczący wzrost fitoplanktonu. Mechanizm ten może odgrywać ważną rolę we wchłanianiu atmosferycznego węgla przez oceany. Zespół pracujący pod kierunkiem profesora Granta Bigga przeanalizował pod kątem koloru wody 175 zdjęć satelitarnych. Kolor wody wskazuje na produktywność fitoplanktonu. Naukowcy brali pod uwagę okolice gór lodowych o długości co najmniej 18 kilometrów występujących na Oceanie Południowym. Analiza obrazów z lat 2003-2013 wykazała, że zwiększona produktywność fitoplanktonu występuje w promieniu setek kilometrów od takiej roztapiającej się góry i trwa jeszcze co najmniej przez miesiąc po całkowitym zniknięciu góry. Wielkie góry lodowe mogą odgrywać ważną rolę w obiegu węgla w Oceanie Południowym. Odkryliśmy bowiem zwiększony poziom chlorofilu w promieniu co najmniej 4-10 razy większym niż długość samej góry. Zdobyte przez nas dowody wskazują, że w okolicach gór lodowych pochłanianie węgla jest 5-10 razy większe niż normalnie i że nawet 20% węgla pochłanianego przez Ocean Południowy trafia tam dzięki oddziaływaniu gór lodowych. Jeśli - jak przewidują naukowcy - w nadchodzących dziesięcioleciach cielenie się lodowców ulegnie zwiększeniu, będzie miało większy wpływ na obiek węgla niż dotychczas sądzono - mówi profesor Bigg. Obecnie ocenia się, że Ocean Południowy pochłania około 10% węgla pobieranego z atmosfery przez oceany. « powrót do artykułu
  23. Gdy naukowcy z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa wywołali u myszy, które po pierwszym indukowanym udarze nie odzyskały pełni władz w przednich łapach, drugi udar w sąsiednim obszarze mózgu, po rehabilitacji zwierzęta potrafiły chwytać karmę ze skutecznością przedudarową. Autorzy publikacji z pisma Neurorehabilitation and Neural Repair podkreślają, że to oznacza, że okno szans na odzyskanie funkcji motorycznych po udarze nie zamyka się na stałe po uszkodzeniu mózgu i że w pewnych warunkach, w połączeniu z szybką rehabilitacją, da się je ponownie otworzyć. Naukowcy podkreślają, że ich eksperymenty nie są w żadnym razie sugestią, by u ludzi z poudarową niepełnosprawnością wywoływać kolejne udary. Chodzi raczej o wskazówkę, że ssaczy mózg może być znacznie bardziej plastyczny niż dotąd sądzono i że da się opracować bezpieczniejsze i bardziej etyczne sposoby wykorzystania tego faktu. Gdybyśmy zdołali lepiej zrozumieć, jak ponownie otworzyć lub wydłużyć okres optymalnej regeneracji po udarze, moglibyśmy zmienić na lepsze opiekę nad pacjentami. Nasze badanie stanowi silne potwierdzenie dla teorii, że istnieje wrażliwy okres po udarze, kiedy najłatwiej jest ponownie opanować funkcje ruchowe [...] - opowiada dr Steven Zeiler. Opisywane badanie bazuje na wynikach poprzedniego studium na myszach, które wykazało, że u gryzoni optymalny okres regeneracji po udarze wynosi tydzień, lecz że okres ten można wydłużyć, podając zwierzętom bezpośrednio po udarze lek przeciwdepresyjny fluoksetynę (Prozac). Naukowcy podejrzewali, że antydepresant zwiększa reakcję mózgu na naukę. Nigdy wcześniej nikt jednak nie zdobył dowodów, że po zakończeniu wrażliwego okresu (z lub bez podania fluoksetyny) potencjał regeneracyjny można na nowo uruchomić. Podczas eksperymentów myszy uczono, by przez szczelinę w akwarium sięgały po kulkę karmy położoną na beleczce. Po mniej więcej 10 dniach treningu, gdy zwierzęta dość dobrze radziły sobie z zadaniem, naukowcy mierzyli indywidualne wskaźniki sukcesów. Okazało się, że średnio myszy z powodzeniem chwytały karmę w 50% przypadków. Później Amerykanie wywoływali w obrębie kory ruchowej gryzoni udar, przez co nie były one już w stanie wykonać zadania. Po odczekaniu tygodnia, czyli po zakończeniu optymalnego okresu regeneracji, myszy przechodziły 3-tygodniowy trening. Ponownie chwytały kulki karmy, ale już tylko z ok. 30-proc. skutecznością. Kolejna faza eksperymentu bazowała na wcześniejszych badaniach na myszach, które pokazały, że w pewnych warunkach niedotlenienie zwiększa plastyczność mózgu (zdolność mózgu do kompensowania urazu i tworzenia nowych połączeń). W tym celu akademicy wywołali kolejny udar. W grupie eksperymentalnej w drugorzędowej korze ruchowej (w pobliżu pierwotnego udaru), a w grupie kontrolnej w korze wzrokowej, która leży daleko o oryginalnego miejsca. Trening zaczęto już następnego dnia. Okazało się, że gryzonie z udarem w korze ruchowej na nowo opanowały chwytanie kulek z taką samą skutecznością jak przed udarami (ponad 50-proc.). Zwierzęta z grupy kontrolnej nie wypadły ani lepiej, ani gorzej, nawet przy wydłużonym treningu. « powrót do artykułu
  24. Lin Wan, Roman Wendner i Gianluca Custais z Northwestern University opracowali przepis na marsjański beton. Materiał może zostać wykorzystany do budowy różnych struktur na powierzchni Czerwonej Planety. Uczestnicy misji marsjańskich muszą gdzieś mieszkać, ponieważ misje te będą trwały wiele tygodni bądź miesięcy. Poważnym wyzwaniem będzie ochronienie ludzi przed szkodliwym promieniowaniem kosmicznym, gdyż Mars nie posiada silnego pola magnetycznego, które na Ziemi zapewnia nam ochronę. Grube betonowe struktury mogą spełnić rolę tarczy. Na Ziemi beton produkowany jest z dodatkiem dużej ilości wody. Na Marsie wody jest niewiele, zatem jej wykorzystanie w budownictwie będzie raczej wykluczone. Stąd też potrzeba opracowania materiału budowlanego z zasobów Marsa. Uczeni z Northwestern zamiast wody wykorzystali stopioną siarkę, która po połączeniu z marsjańską glebą daje odpowiedni materiał budowlany. Materiał ten w pełni poddaje się recyklingowi, zatem raz wyprodukowany może posłużyć do wytworzenia różnych struktur, ponadto jest odporny na działanie kwasów, soli oraz niskich temperatur. Naukowcy nie mieli jednak łatwego zadania. W niskich temperaturach siarka się kurczy, co może powodować pękanie betonu i niestabilność całej struktury. Ponadto w próżni siarka może błyskawicznie zmienić się w gaz. Po licznych eksperymentach uczeni doszli do wniosku, że najlepszym przepisem na marsjański beton jest zmieszanie stopionej siarki z miejscową glebą w stosunku 1:1. Tak uzyskany materiał charakteryzuje się wytrzymałością na ściskanie rzędu 50 MPa, czyli tyle, co betonu używanego w budownictwie na Ziemi. Jednak do zastosowań specjalnych używa się na Ziemi betonu o wytrzymałości 150 MPa. Tutaj z pomocą przychodzi natura. Grawitacja Marsa jest trzykrotnie słabsza od ziemskiej, zatem 50 MPa na Marsie odpowiada wytrzymałości 150 MPa na Ziemi. « powrót do artykułu
  25. Pod koniec grudnia w Idaho zabito młodego samca kuguara (Puma concolor) z wyrastającymi z lewej strony czoła w pełni ukształtowanymi zębami i miniaturowymi wibryssami. Specjaliści z Departamentu Rybołówstwa i Łowiectwa Idaho podejrzewają, że mogą to być pozostałości bliźnięcia syjamskiego, które zostało wchłonięte przez brata w życiu płodowym albo potworniak. Przyznają, że nigdy wcześniej nie zetknęli się z taką deformacją. Trzydziestego grudnia ubiegłego roku kuguar zaatakował psa na jednej z farm w rejonie Weston. Kot uciekł, ale wytropiono go na postawie śladów prowadzących przez inne obejścia na wzgórza. Drapieżnik został zastrzelony w dniu ataku. Zgodnie z prawem farmer zgłosił to Departamentowi Łowiectwa. Urzędnik potwierdził, że myśliwy miał ważne pozwolenie, odnotował też dane nt. miejsca i metody uboju oraz samego zwierzęcia (wyrwał m.in. ząb do oceny wieku). « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...