Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. W liściach kasztana jadalnego (Castanea sativa) występują związki, które zmniejszają zjadliwość i patogenność gronkowca złocistego, nie wzmacniając przy tym jego lekooporności. Cassandra Quave, etnobotanik z Emory University, podkreśla, że inspiracją dla badań jej zespołu było wykorzystanie liści kasztana jadalnego w medycynie ludowej. Zidentyfikowaliśmy u tej rośliny rodzinę związków o interesującym mechanizmie działania. Zamiast zabijać gronkowce (stafylokoki), ekstrakt odbiera im raczej broń, zasadniczo wyłączając zdolność bakterii do wytwarzania toksyn uszkadzających tkanki [...]. Autorzy publikacji z PLoS ONE mają nadzieję, że odkrycie będzie można wykorzystać zarówno w leczeniu, jak i zapobieganiu zakażeniom metycylinoopornym gronkowcem złocistym MRSA (od ang. methicillin-resistant S. aureus). Wykazaliśmy w laboratorium, że nasz ekstrakt rozbraja nawet hiperzjadliwe szczepy MRSA, zdolne do wywołania poważnych zakażeń u zdrowych sportowców. W tym samym czasie wyciąg w żaden sposób nie szkodzi normalnej mikroflorze ludzkiej skóry. Działanie polega [więc] na przywracaniu równowagi. Zespół Quave od lat zajmuje się tradycyjnymi środkami, stosowanymi przez ludzi zamieszkujących południowe Włochy oraz inne obszary śródziemnomorskie. Miejscowi i uzdrowiciele ciągle nam powtarzali, że przygotowują napar z liści kasztana jadalnego i przemywają nim skórę, by pozbyć się infekcji i stanów zapalnych. W ramach najnowszego studium Quave nawiązała współpracę z Alexanderem Horswillem z Uniwersytetu Iowy. By uzyskać wyciąg, naukowcy namaczali liście C. sativa w rozpuszczalnikach. Rozdziela się złożoną mieszaninę związków z ekstraktu na mniejsze partie z mniejszą liczbą składników. [...] Później skupia się na najbardziej aktywnych z nich - opowiada Quave, dodając, że większość tej żmudnej pracy wykonują studenci, którzy zdobywają w ten sposób doświadczenie. Udało się uzyskać ekstrakt 94 związków, z których najbardziej aktywne były pochodne kwasów ursolowego i oleanolowego. Testy laboratoryjne wykazały, że hamuje on quorum sensing, proces komunikowania się gronkowców. MRSA wykorzystują go do wytwarzania toksyn i zwiększania swojej zjadliwości. [...] Wiele firm farmaceutycznych pracuje nad przeciwciałami monoklonalnymi obierającymi na cel pojedynczą toksynę. Tutaj mamy do czynienia z czymś bardziej ekscytującym, gdyż wykazaliśmy, że za pomocą ekstraktu można wyłączyć całą kaskadę odpowiedzialną za wytwarzanie dużej gamy toksyn. Pojedyncza dawka 50 mikrogramów ekstraktu eliminowała u myszy szkody wyrządzane przez MRSA: hamowała zarówno uszkodzenia skóry, jak i czerwonych krwinek. Naukowcy nie stwierdzili, by po 2 tygodniach powtarzanej ekspozycji rozwinęła się oporność. Badania na komórkach ludzkiej skóry pokazały, że wyciąg nie szkodzi ani im, ani prawidłowej mikroflorze skóry. Teraz naukowcy chcą sprawdzić, czy składniki lepiej działają razem, czy w pojedynkę. Emory Office of Technology Transfer złożyło wniosek patentowy dotyczący wyciągu. Wśród potencjalnych zastosowań wymienia się, m.in.: sprej do ochraniaczy dla sportowców, a także powłoki urządzeń medycznych i produktów higienicznych, np. tamponów. Akademicy wspominają też o terapii zakażeń MRSA, być może w połączeniu z antybiotykami. « powrót do artykułu
  2. Naukowcy z University of Kansas we współpracy z uczonymi pracującymi przy Wielkim Zderzaczu Hadronów, uzyskali plazmę kwarkowo-gluonową ze znacznie mniejszej liczby cząsteczek niż wcześniej było to możliwe. Plazmę odkryto po przeprowadzeniu zderzeń protonów z jądrami atomów ołowiu. Powstała w ten sposób "najmniejsza ilość płynu". Zanim przeprowadziliśmy ten eksperyment, sądzono, że ilość materii powstająca w wyniku kolizji protonów z jądrami atomów ołowiu jest zbyt mała, by mogła pojawić się plazma kwarkowo-gluonowa, mówi Quan Wang z CERN-u. Takie zderzenia były dotychczas postrzegane jedynie jako punkt odniesienia dla zderzeń dwóch jąder atomu ołowiu i badania niezwiązanych z plazmą kwarkowo-gluonową aspektów kolizji. Nasze badania, wbrew oczekiwaniom, wykazały, że plazma kwarkowo-gluonowa powstaje w bardzo asymetrycznych zderzeniach proton-jądro ołowiu. To najprawdopodobniej pierwszy dowód, że w czasie takich zderzeń powstają najmniejsze krople plazmy kwarkowo-gluonowej - mówi profesor Yen-Jie Lee z MIT-u. Mimo, że sądzimy, iż mikrosekundę po wielkim wybuchu wszechświat składał się z plazmy kwarkowo-glounowej to wciąż nie rozumiemy wszystkich jej właściwości. Jedną z największych niespodzianek, jakie poznaliśmy podczas wcześniejszych eksperymentów w Relativistic Heavy Ion Collider w Brookhaven National Laboratory było spostrzeżenie, że plazma ta zachowuje się jak płyn, stwierdza Wang. « powrót do artykułu
  3. W nowojorskim sądzie apelacyjnym trwa spór pomiędzy Microsoftem a rządem USA. Dotyczy on tego, czy Microsoft powinien przekazać amerykańskim śledczym e-maile swojego klienta, które są przechowywane na serwerze w Irlandii. Koncern argumentuje, że przekazanie tych e-maili naruszy zaufanie zagranicznych klientów oraz źle wpłynie na stosunki pomiędzy Waszyngtonem a innymi krajami, które mają odmienne prawa dotyczące ochrony danych i prywatności. Co więcej, jak twierdzą prawnicy Microsoftu, jeśli rząd USA będzie mógł otrzymać dane klientów przechowywane za granicą, to tego samego będą domagać się rządy innych państw w stosunku do danych Amerykanów. Amerykańscy śledczy mają nakaz sądowy, który nakazuje Microsoftowi wydanie e-maili wymienionej w nim osoby. Microsoft odmawia jednak wydania listów znajdujących się na serwerze poza granicami USA mówiąc, że Kongres nigdzie nie stwierdził, iż Electronics Communications Privacy Act dotyczy też prywatnym listów przechowywanych na serwerach poza granicami USA. Microsoft przypomina, że USA i Irlandia zawarły umowy o pomocy prawnej i stwierdza, że Waszyngton powinien skorzystać właśnie z tej umowy. Tym bardziej, że w grudniu rząd Irlandii oświadczył, iż rozważy taki wniosek, o ile się on pojawi. We wniosku, jaki Microsoft złożył do Sądu Apelacyjnego dla Drugiego Okręgu, czytamy, że Kongres może i powinien odpowiedzieć na pytanie czy i kiedy organa ścigania powinny mieć prawo o zwrócenie się do takich usługodawców jak Microsoft z prośbą o pomoc przy uzyskaniu dostępu do e-maili przechowywanych na serwerach za granicą. Z kolei główny prawnik Microsoftu, Brad Smith oświadczył: mamy nadzieję, że rząd USA we współpracy z Kongresem i rządami innych państw zreformują prawo, a nie będzie starał się ich interpretować po swojemu. Microsoft przegrał już przed dwoma sądami niższej instancji, które odmówiły unieważnienia nakazu. Wcześniej koncern przekazał śledczym niezawierające treści komunikacji metadane przechowywane na amerykańskich serwerach. Odmówił natomiast przekazania danych znajdujących się na serwerze w Dublinie. « powrót do artykułu
  4. Philips rozpoczyna sprzedaż monitora dla pecetów wykorzystującego kropki kwantowe. Urządzenie Full HD 276E6ADS to, jak twierdzi producent, pierwszy taki monitor w historii. Przy jego powstaniu współpracowali specjaliści z firmy QD Vision. Kropki kwantowe zmieniają sposób, w jaki użytkownicy myślą o kolorach, a nowy 27-calowy monitor z rodziny E Line to pierwsze urządzenie z tą technologią - mówi Stefan Sommer z Philipsa. Mężczyzna zapewnia, że nowy monitor jest w stanie wyświetlić 99% kolorów z palety Adobe RGB i ma przy tym niezwykle atrakcyjną cenę. Większość obecnych na rynku monitorów wyświetla zaledwie 70% Adobe RGB. Philips poinformował, że 276E6ADS trafi do europejskich sklepów już w październiku. Firma nie zdradziła, co rozumie pod pojęciem "niezwykle atrakcyjnej ceny". « powrót do artykułu
  5. Dwóch doktorantów z Uniwersytetu Stanforda, Matthew Winnick i Jeremy Caves, przeprowadziło badania, z których wynika, że pokrywy lodowe mogą być bardziej odporne na globalne ocieplenie niż dotychczas sądzono. Młodzi naukowcy, chcąc przygotować prognozę wzrostu poziomu oceanów, przyjrzeli się okresowi, gdy klimat ziemski był podobny do obecnego i również doszło do wzrostu poziomu dwutlenku węgla, a wraz z tym do wzrostu globalnych temperatur. W środkowym pliocenie, przed około 3 milionami lat poziom dwutlenku węgla w atmosferze sięgał 350-450 ppm. Pliocen to dobry odpowiednik dnia dzisiejszego, nie tylko ze względu na podobną koncentrację gazu cieplarnianego, ale również dlatego, że kontynenty znajdowały się mniej więcej w tym samym miejscu co obecnie, a to oznacza, iż mieliśmy do czynienia z podobnymi wzorcami krążenia wód w oceanach i powietrza w atmosferze - stwierdza Winnick. Podczas badań nad średnim pliocenem wykorzystuje się dane o składzie izotopowym tlenu, dzięki któremu bada się objętość pokryw lodowych i wylicza dzięki temu poziom oceanów. Wiele tak przeprowadzonych badań wskazuje, że poziom oceanów był wówczas o 25-30 metrów wyższy niż obecnie. Aby tak się stało musiałaby całkowicie roztopić się Grenlandia, Zachodnia Antarktyka oraz 30% Antarktyki Wschodniej. Jednak takie obliczenia wynikają z przyjęcia założenia, że lód Antarktyki miał w pliocenie taki sam skład izotopowy co obecnie. Tymczasem Winnick i Caves próbują obalić to przekonanie. Aby zrozumieć skład izotopowy lodu w pliocenie obaj naukowcy rozpoczęli od współczesnego lodu i dobrze zbadanego związku pomiędzy temperaturą a jego składem izotopowym. Dane te połączyli z szacunkami dotyczącymi temperatury w pliocenie i w ten sposób, jak sądzą, znacznie dokładniej odtworzyli skład izotopowy plioceńskiego lodu. Na tej podstawie przeprowadzili własne obliczenia i doszli do wniosku, że w badanym przez nich okresie poziom oceanów był 9-13,5 metra wyższy niż obecnie. To znacznie mniej niż mówiły wcześniejsze szacunki. To bardzo dobra wiadomość. Nasze badania sugerują, że poziom oceanów jest mniej wrażliwy niż sądzono na wysokie stężenie dwutlenku węgla w atmosferze. Naszym zdaniem dzieje się tak ze względu na dużą stabilność Wschodniej Arktyki, która może być bardziej odporna niż sugerowały wcześniejsze badania, mówi Winnick. Uczony dodaje jednak, że wzrost o 13,5 metra jest i tak wystarczająco duży, by zatopić Miami, Nowy Jork, Nowy Orlean i znaczną część San Francisco. Ostrzega też, że wyników badań nie można przekładać bezpośrednio na obecne warunki i na ich podstawie nie można przewidzieć zmian krótkoterminowych, gdyż pokrywy lodowe reagują na zwiększenie poziomu dwutlenku węgla w okresie liczonym w setkach lub tysiącach lat. Ponadto należy mieć na uwadze, że w pliocenie poziom CO2 był relatywnie stabilny, a obecnie wzrasta on znacznie szybciej niż wówczas. Jest bardzo istotne, byśmy zrozumieli, jak poziom oceanów zmieni się wraz z rosnącymi temperaturami. « powrót do artykułu
  6. W marcu lub kwietniu przyszłego roku będziemy świadkami kolejnej sądowej batalii pomiędzy Apple'em a Samsungiem. To dalszy ciąg sprawy, w której w sierpniu 2012 roku sąd zdecydował, że Samsung naruszył patenty Apple'a i powinien zapłacić miliard dolarów odszkodowania. Ostatni raz o tej sprawie pisaliśmy w maju w notce "Sąd apelacyjny nie pozwala patentować prostokąta". Po pierwotnym wyroku z 2012 roku sędzia Lucy Koh orzekła w marcu 2013, że podczas wcześniejszego procesu popełniono błąd o zmniejszyła odszkodowanie dla Apple'a o 450,5 miliona USD oraz zarządziła nowy proces w celu ponownego przeliczenia należnych odszkodowań. W listopadzie 2013 ława przysięgłych orzekła, że Samsung ma zapłacić Apple'owi 290 milionów USD, w sumie więc koreańska firm miałaby zapłacić w sumie około 930 milionów dolarów. Samsung odwołał się od wyroku, a Sąd Apelacyjny dla Okręgu Federalnego wydał wyrok, o którym wspominamy we wzmiankowanej wcześniej notce. W związku z takim orzeczeniem sądu wyższej instancji sędzia Lucy Koh, która prowadzi proces obu firm, zdecydowała o potrzebie zwołania kolejnego posiedzenia sądu, który jeszcze raz obliczy wartość należnego odszkodowania. Sędzia znacznie ograniczyła też czas trwania procesu. Stwierdziła, że potrwa on siedem dni, a obie strony będą miały w sumie po sześć godzin na przedstawienie swoich argumentów. Ponowny proces o odszkodowanie to już czwarty proces obu stron przed tym sądem [...[. Sąd nie pozwoli na kolejne rozprawy, nie pozwoli też stronom na dodanie do listy argumentów nowych danych o sprzedaży, nowych produktach, nowych metodologiach czy nowych teoriach - napisała sędzia w postanowieniu o nowym procesie. Mimo determinacji sędzi Koh sprawa może jednak nie zakończyć się w przyszłym roku. Samsung chciałby w ogóle oddalenia zarzutów Apple'a. Firma zwróciła się z takim wnioskiem do federalnego sądu apelacyjnego, który go jednak odrzucił. Koreański koncern może jeszcze poprosić Sąd Najwyższy USA o oddalenie zarzutów. Co prawda trudno będzie przekonać ten sąd by zajął się sprawą, jeśli jednak SN ją przyjmie, to proces wyznaczony przez sędzię Koh zostanie odrodzony do czasu wydania wyroku przez Sąd Najwyższy. « powrót do artykułu
  7. SAM (Semi-Automatic Mason), czyli półautomatyczny murarz, to nowy robot budowlany, który znakomicie zwiększa produktywność ekipy murarskiej. Urządzenie układa cegły trzykrotnie szybciej niż człowiek. Ma jednak za zadanie usprawnić pracę, a nie odebrać ją murarzowi. Ostateczne wykończenie muru należy do człowieka. Robot zajmuje się najbardziej nużącą częścią pracy - układaniem cegieł. Człowiekowi pozostaje wyrównanie, usunięcie nadmiaru zaprawy i układanie w trudniejszych miejscach, jak rogi budynku. SAM charakteryzuje się też pewną elastycznością. Dobrze pracuje nawet wówczas, gdy platforma, do której jest przymocowany, chwieje się pod wpływem wiatru. Potrafi też korygować swoją pracę w zależności od specyfikacji budynku i rzeczywistych warunków pracy. W budownictwie jest tak, że w planach mamy zapisane, iż okno ma się znajdować np. w odległości 10 metrów od rogu. Jednak jak przychodzi co do czego, nic nie wygląda tak, jak powinno. Doświadczony murarz potrafi się do tego dostosować, musieliśmy więc stworzyć robota również wie, co ma robić, stwierdza Scott Peters, współzałożyciel firmy Construction Robotics, która zaprojektowała SAM-a. Obecnie robot najlepiej sprawdza się przy dużych projektach, takich jak budynki szpitali, uniwersytetów i inne tego typu budowle. Jest jednak w stanie wykonać bardziej skomplikowane czynności, jak np. ułożenie z cegieł logo firmy. Posługuje się przy tym rysunkiem z zaznaczonymi poszczególnymi pikselami. Potrafi też ułożyć cegły tak, by były poprzesuwane względem siebie o około 1 centymetr, tworząc teksturę na ścianie. Robot korzysta z czujników wykrywających kąt nachylenia, prędkość, kierunek oraz z lasera. Laser pełni rolę punktu orientacyjnego podczas układania cegieł. Bez niego urządzenie nie wiedziałoby, gdie położyć kolejną cegłę, ani jak się poruszać względem ściany. Przeciętny murarz układa w ciągu dnia 300-500 cegieł. SAM może w tym czasie ułożyć 800-1200 cegieł. Nie jest on jedynym robotem murarskim. W Australii zbudowano prototypowe urządzenie, Hadrian, które w ciągu około dwóch dni zbudowało dom z 15 000 cegieł. Hadrian jest jednak projektem prototypowym. SAM ma trafić na rynek już w bieżącym roku. « powrót do artykułu
  8. Naukowcy z Uniwersytetów w Dundee i Edynburgu odkryli, że naturalnie występujące białko - bakteryjną hydrofobinę BsIA - można wykorzystać do stworzenia wolniej topiących się lodów. W zwykłych warunkach BsIA tworzy ochronną powłokę na biofilmach Gram-dodatnich Bacillus subtilis. Warto przypomnieć, że BsIA można znaleźć m.in. w nattō, japońskiej potrawie przygotowywanej z soi sfermentowanej przez B. subtilis. Cait MacPhee z Uniwersytetu w Edynburgu zauważyła, że BsIA przywiera do bąbli powietrza i kropli tłuszczu w taki sam sposób, jak powleka kolonię bakterii. Wszystko wskazuje więc na to, że nowy składnik ustabilizuje lody, przez co nawet w upale dłużej pozostaną zamarznięte. Zapobiegnie on również tworzeniu się kryształków lodu, gwarantując konsumentom gładką konsystencję. Szkoci przekonują, że zastosowanie hydrofobiny pozwoli producentom zmniejszyć zawartość tłuszczów nasyconych, a więc i kaloryczność lodów. Akademicy opracowali metodę produkowania BsIA przez przyjazne bakterie. Szacują, że lody z nowym składnikiem trafią do sklepów w ciągu 3-5 lat. Uwzględniając BsIA w swoich lodach, producenci będą mogli zrezygnować z głębokiego zamrażania. Na zmianie składu skorzystają też dostawcy i sprzedawcy, którzy nie będą musieli zapewniać aż tak niskiej temperatury. Zespół MacPhee opublikował już 2 prace na temat działania BsIA - jedna koncentrowała się na biologii, a druga na fizyce. Szkoci złożyli także wniosek patentowy. « powrót do artykułu
  9. Przeglądarka Chrome przestała wspierać wtyczki NPAPI (Netscape Plugin Application Programming Interface), w tym te obsługujące Javę, Unity i Silverlight. Ze wsparcia zrezygnowano wraz z publikacją w ostatni poniedziałek Chrome'a 45. Decyzja taka nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem, gdyż Google stopniowo wycofywało się ze wsparcia dla NPAPI. W wersji 44 obsługa tego typu wtyczek była domyślnie wyłączona, a jej ponowne włączenie nie było prostym zadaniem. Teraz w najnowszej wersji Chrome'a NPAPI w ogóle nie są obsługiwane. Jak na razie z obsługi NPAPI wycofuje się tylko Google. Najnowsze wersje Firefoksa i Opery wciąż je wspierają. Można jednak przypuszczać, że i te przeglądarki wkrótce zrezygnują z obsługi tej technologii. Wtyczki NPAPI można uruchomić też pod kontrolą Internet Explorera. Przeglądarka Edge nie obsługuje obecnie żadnych wtyczek. Ich obsługa zostanie dodana w najbliższych tygodniach. Nie wiadomo, czy będą to też NPAPI. « powrót do artykułu
  10. Zapobiegając tworzeniu biofilmu, wyciąg z borówki niskiej (Vaccinium angustifolium) pomoże zwalczyć choroby przyzębia i zmniejszyć wykorzystanie antybiotyków. U wielu ludzi występuje wywołane płytką nazębną zapalenie dziąseł o różnym nasileniu. Z czasem płytka twardnieje, tworząc kamień, a zakażenie rozprzestrzenia się poniżej linii dziąseł i niszczy tkankę wspierającą zęby. Stomatolodzy usuwają kamień mechanicznie i niekiedy przepisują antybiotyk, ale ostatnio naukowcy zainteresowali się naturalnymi środkami przeciwbakteryjnymi. Zespół Daniela Greniera sprawdzał, czy polifenole borówek, które sprawdzają się w przypadku patogenów pokarmowych, pomogą także zwalczyć związane z chorobami przyzębia pałeczki Fusobacterium nucleatum. Podczas testów laboratoryjnych wyciągi z V. angustifolium skutecznie hamowały wzrost F. nucleatum, zdolność bakterii do tworzenia biofilmu, a także szlak molekularny zaangażowany w stan zapalny. Autorzy publikacji z Journal of Agricultural and Food Chemistry ujawniają, że trwają prace nad urządzeniem, które po głębokim oczyszczeniu powoli uwalniałoby ekstrakt. « powrót do artykułu
  11. Smutek zmienia percepcję barw. Podczas eksperymentów psycholodzy odkryli, że spadek dokładności postrzegania dotyczy osi niebiesko-żółtej. Wcześniejsze badania wykazały, że emocje wpływają na różne procesy wzrokowe. Pewne prace sugerowały nawet, że istnieje związek między obniżonym nastrojem a zmniejszoną wrażliwością na kontrast. Ponieważ wrażliwość na kontrast jest podstawowym procesem zaangażowanym w percepcję barw, Christopher Thorstenson, Adam Pazda i Andrew Elliot z University of Rochester postanowili ocenić związek między smutkiem a zdolnością postrzegania barw. Pamiętaliśmy, jak często ludzie posługują się kolorami, by opisać powszechne zjawiska, takie jak nastrój, nawet kiedy pojęcia wydają się ze sobą niepowiązane. Myśleliśmy, że takie metafory pojawiają się, bo naprawdę istnieje związek między nastrojem a postrzeganiem barw w inny sposób. W pierwszym z eksperymentów 127 studentów oglądało emocjonalny klip, a później brało udział w zadaniu wzrokowym. Ludzi losowano do 2 grup. Jedna oglądała animowany film, który miał wywołać smutek, a druga występ standapera. Emocjonalny wpływ obu klipów ustalano w ramach wcześniejszych studiów, poza tym Amerykanie potwierdzili, że efekty były takie same w przypadku ich próby. Ochotnikom prezentowano później serię 48 słabo nasyconych plam i proszono o określenie, czy są czerwone, żółte, zielone czy niebieskie. Okazało się, że osoby, które oglądały smutny klip, mniej dokładnie identyfikowały kolory niż ludzie oglądający śmieszny filmik, ale dotyczyło to tylko plam z zakresu niebiesko-żółtej osi. Nie stwierdzono różnic dla kolorów z osi czerwono-zielonej. W drugim studium z udziałem 130 studentów ochotnicy oglądający smutny klip mniej dokładnie identyfikowali kolory z niebiesko-żółtej osi niż osoby patrzące na neutralny wygaszacz ekranu. Autorzy publikacji z pisma Psychological Science podkreślają, że przez to, że upośledzenie postrzegania barw dotyczyło wyłącznie osi niebiesko-żółtej, zaobserwowanego zjawiska nie można wyjaśnić poziomem zaangażowania czy uwagi. Nie przewidzieliśmy czegoś takiego, ale to może nam dać wskazówkę odnośnie do przyczyn leżących w działaniu neuroprzekaźników - zaznacza Thorstenson, przypominając, że wcześniejsze badania połączyły postrzeganie barw z osi niebiesko-żółtej z dopaminą. « powrót do artykułu
  12. Plemię Fore z Papui-Nowej Gwinei stało się znane głównie z powodu epidemii kuru. Plemię jeszcze pod koniec lat 50. uprawiało rytualny kanibalizm zmarłych członków rodzin. Wśród Fore wykryto po raz pierwszy kuru, nieuleczalną zawsze śmiertelną prionową chorobę zakaźną. Fore zamieszkują Góry Wschodnie i trudnią się prymitywnym rolnictwem. Pod koniec lat 60. wybuchła wśród nich epidemia kuru, która zabiła 1000 osób. Kuru pojawia się wciąż wśród tego ludu. Prawdopodobnie Fore od lat nie uprawiają już kanibalizmu, jednak w przeszłości kobiety i dzieci nacierały sobie twarze mózgami zmarłych, patogen wniknął przez skórę i spojówki. Wśród części rodzin Fore kuru nigdy się nie pojawiła. Doktor John Collinge z University College London postanowił sprawdzić dlaczego. Badania genetyczne ujawniły, że u odpornych rodzin doszło do zastąpienia aminokwasu zwanego waliną przez inny aminokwas - glicynę. Uczeni nigdy wcześniej nie obserwowali takiego zjawiska. Postanowili więc sprawdzić, czy to właśnie ono odpowiada za odporność na kuru. Uczeni przygotowali odpowiednio zmodyfikowaną genetycznie wersję myszy, u których dokonano zamiany aminokwasów. Okazało się, że myszy są całkowicie odporne na kuru i chorobę Creutzfeldta-Jakoba. Eksperymenty na kolejnych myszach, które uczyniono jeszcze bardziej odpornymi, wykazały, że nie ima się ich 18 chorób prionowych. Zdaniem naukowców to właśnie w wyniku kanibalizmu doszło u niektórych rodzin do mutacji, która uodporniła ich członków na choroby prionowe. Uczeni kontynuują swoje badania, chcąc się dowiedzieć więcej o molekularnych podstawach chorób prionowych. To może przyczynić się do opracowania lepszych leków na inne choroby neurodegeneracyjne. Obecnie na całym świecie miliony ludzi cierpią na demencję. W roku 2030 może ich być nawet 75,6 miliona. Dzięki kanibalizmowi Fore być może uda się opracować skuteczne lekarstwo. « powrót do artykułu
  13. W przypadku 75% dorosłych Amerykanów okazało się, że wiek serca jest wyższy niż ich wiek biologiczny. Osoby takie są narażone na zwiększone ryzyko udarów i chorób serca. Twoje serce może być starsze niż ty. Tak jest w przypadku większości mieszkańców USA - mówi doktor Thomas Frieden, dyrektor CDC (Centrum Chorób Zakaźnych i Prewencji), które opublikowało pierwsze badania tego typu obejmujące całą populację. Ocena wieku serca została przeprowadzona na podstawie różnych czynników ryzyka, takich jak m.in. palenie papierosów, nadciśnienie czy otyłość. CDC wykorzystało dane ze wszystkich stanów oraz informacje z dużego, odbywającego się właśnie badania. Na tej podstawie eksperci stwierdzili, że 69 milionów Amerykanów w wieku 30-74 lat ma serce starsze niż wskazuje jego wiek biologiczny. Studium ujawniło też duże różnice pomiędzy płciami czy pochodzeniem etnicznym. Średni wiek serca mężczyzny jest o 8 lat wyższy niż jego wiek biologiczny. W przypadku kobiety różnica wynosił 5 lat. Jeszcze większe różnice występowały pomiędzy rasami. Najgorzej wyglądała sytuacja w przypadku Afroamerykanów, dla których średni wiek serca był o 11 lat wyższy od wieku biologicznego zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Ponadto mieszkańcy stanów południowych mieli średnio starsze serca niż osoby mieszkające w innych stanach. Największy odsetek osób o sercu starszym od wieku biologicznego o co najmniej 5 lat występuje w stanach Mississippi, Kentucky, Luizjana i Alabama. Z kolei najmniejszy - w Utah, Kolorado, Kalifornii, Massachusetts i na Hawajach. Doktor Frieden pociesza, że nigdy nie jest zbyt późno, by cofną zegar biologiczny serca. Wystarczy rzucić palenie czy zadbać o prawidłowe ciśnienie. « powrót do artykułu
  14. Nowa technika polegająca na połączeniu danych z badań terenowych ze zdjęciami satelitarnymi pozwala stwierdzić, że na Ziemi rośnie obecnie około 3 bilionów drzew. To siedmiokrotnie więcej niż dotychczas sądzono. Badania wykazały też, że działalność człowieka ma katastrofalny wpływ na stan zalezienia naszej planety. każdego roku ludzie wycinają około 15 miliardów drzew. Od pojawienia się rolnictwa liczba drzew na planecie zmniejszyła się o 46%. Skala wpływu człowieka jest zadziwiająca. Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę, że człowiek będzie znaczącym czynnikiem wpływającym na liczbę drzew, jednak nie sądziliśmy, że nasz gatunek to główna przyczyna takiej a nie innej gęstości drzewostanów - powiedział Thomas Crowther z Holenderskiego Instytutu Ekologii w Wageningen, który prowadził badania podczas stażu na Yale University. Do niedawna sądzono, opierając to przekonanie na zdjęciach satelitarnych, że na Ziemi rośnie około 400 miliardów drzew. Crowther i jego współpracownicy połączyli dane satelitarne ze znacznie dokładniejszymi danymi z badań terenowych. Zebrali informacje z takich badań prowadzonych na wszystkich kontynentach z wyjątkiem Antarktydy. Informacje dotyczyły łącznej powierzchni około 430 000 hektarów. Dzięki nim uczeni byli w stanie udoskonalić dane pochodzące z satelitów. Następnie wykorzystali swoje szacunki do przyjrzenia się obszarom, które były słabo badane. Na przykład badania terenowe z lasów Kanady i północnej Europy połączone z danymi satelitarnymi zostały wykorzystane do szacowania ze zdjęć satelitarnych liczby drzew w podobnych lasach odległych północnych części Rosji. To nie jest tak, że odkryliśmy nowe drzewa. Po prostu dodaliśmy kolejną warstwę danych, która pozwoliła nam na skorygowanie wcześniejszych szacunków - mówi Crowther. Z nowych szacunków dowiadujemy się, że największa na świecie gęstość zaludnienia na hektar występuje w lasach borealnych USA, Skandynawii i Rosji. W sumie znajduje się w nich 750 miliardów drzew, czyli 24% wszystkich występujących na ziemi. W lasach tropikalnych i subtropikalnych, które zajmują najwięcej przestrzeni spośród wszystkich ziemskich lasów, występuje 1,3 biliona drzew (43%). Crowther przypomina, że ostatnie szacunki nie zmieniają poglądu na wylesianie. Nie mówimy, że wszystko jest w porządku. Uczony zwraca uwagę, że jest wręcz przeciwnie. W regionach, w których wydawałoby się, że lasy powinny mieć się dobrze - czyli w ciepłych, wilgotnych obszarach globu - działalność człowieka powoduje kurczenie się zalesionych terenów. « powrót do artykułu
  15. Grafen to bardzo dobry przewodnik, a eksperci na całym świecie starają się, by zachowywał się też jak półprzewodnik i zastąpił krzem w elektronice przyszłości. Teraz naukowcy z Kanady i Niemiec dowiedli, że domieszkowanie grafenu litem powoduje, że staje się on nadprzewodnikiem. Od mniej więcej dekady wiadomo, że trójwymiarowy krewny grafenu - grafit - może zachowywać się jak nadprzewodnik. Dlatego też naukowcy spróbowali tego samego z grafenem. Symulacje komputerowe sugerowały, że domieszkowanie grafenu litem spowoduje, że w takim materiale pojawią się fonony, czyli wibracje ułatwiające tworzenie się par Coopera. Pary te do układy dwóch fermionów (np. elektronów) oddziałujących poprzez fonony. Ich obecność to element nadprzewodnictwa. Niemiecko-kanadyjski zespół przeprowadził eksperymenty i potwierdził, że symulacje komputerowe dały prawidłowe wyniki. Z artykułu opublikowanego w arXiv dowiadujemy się, że najpierw uczeni hodowali warstwy grafenu na podłożu z węgliku krzemu, a następnie w komorze próżniowej przy temperaturze 8 kelwinów, wzbogacili grafen atomami litu. Zaobserwowano, że w tak przygotowanym materiale zwiększyła się liczba par Coopera i pojawiło się nadprzewodnictwo. Uczeni ze SLAC National Accelerator Laboratory, komentując prace swoich kolegów po fachu, zauważyli, że przyczynią się one do powstania niewielkich nadprzewodzących nanourządzeń kwantowych oraz nadprzewodzących kropek kwantowych. « powrót do artykułu
  16. Powlekanie elektrostatyczne, nowa metoda pokrywania moskitier insektycydem, do 100% zwiększa skuteczność zwalczania pewnych opornych na środki owadobójcze szczepów komarów. W wielu rejonach świata oporność komarów staje się coraz większym problemem. Uważa się, że insektycydy w postaci wodnych zawiesin, emulsji i roztworów oraz moskitiery, które często zawierają mało środka owadobójczego, nie zawsze zabijają komary, pozwalając im wykształcić oporność. Podczas eksperymentów 6 opornych na pyretroidy szczepów komarów z rodzaju Anopheles wystawiano na oddziaływanie takich samych dawek deltametryny na naładowanej powierzchni (pierwotnie opracowanej do wychwytywania pyłków) i standardowej moskitierze PermaNet 2.0. Okazało się, że bazujące na polarności elektrostatyczne powlekanie znacząco zwiększało śmiertelność komarów. Po 15-krotnym zmniejszeniu dawki deltametryny i skróceniu czasu ekspozycji do zaledwie 5 s śmiertelność nadal była wysoka. W ten sam sposób można również wiązać inne cząsteczki, np. insektycydy niepyretroidowe. Podczas eksperymentów ze szczepami komarów z rodzajów Culex i Aedes naukowcy zademonstrowali, że działają na nie 3 klasy środków owadobójczych. Autorzy publikacji z pisma PNAS, m.in. Marit Farenhorst z Uniwersytetu w Wageningen, wspominają o elektrostatycznym powlekaniu ścian, firan, okiennych siatek przeciw owadom czy zastosowaniach w urządzeniach do usuwania zanieczyszczeń. « powrót do artykułu
  17. Firma Palo Alto Networks alarmuje, że cyberprzestępcy włamali się do 225 000 kont użytkowników iPhone'ów, kradnąc tysiące certyfikatów i prywatnych kluczy szyfrujących. To największy tego typu atak na użytkowników iPhone'ów. Firma znalazła 92 próbki nowego szkodliwego oprogramowania, które atakuje urządzenia korzystające z systemu iOS. KeyRaider atakuje urządzenia poddane jailbreakingowi. Jest ono rozpowszechniane przez chiński serwis Cydia. Wydaje się, że ofiarami ataku padli mieszkańcy Chin, Francji, Rosji, Japonii, USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Kanady, Australii, Włoch, Singapuru, Izraela i Korei Południowej, czytamy w komunikacie Palo Alto Networks. Przypomnijmy, że mianem jailbreakingu określa się usunięcie narzuconych przez producenta ograniczeń w używaniu systemu operacyjnego. Z ograniczeniami takimi często spotykają się użytkownicy urządzeń mobilnych. Nic więc dziwnego, że na tych urządzeniach chętnie dokonywany jest jailbreaking, mimo że działanie takie osłabia mechanizmy zabezpieczeń. Użytkownicy, którzy dokonują jailbreakingu tylko po to, by zainstalować te kilka aplikacji niedostępnych w oficjalnych sklepach, są znacznie bardziej narażeni na infekcje takim kodem jak KeyRaider. Koszt jailbreakingu jest znacznie wyższy niż potencjalne korzyści, mówi Lane Thames, badacz ds. bezpieczeństwa z firmy Tripwire. Przyznaje przy tym, że niektóre z narzucanych przez producentów ograniczeń idą zbyt daleko i służą tylko i wyłączeni producentom, a nie klientom. « powrót do artykułu
  18. W przypadku osób z depresją, które przejawiają ryzykowne zachowania, są pobudzone oraz impulsywne, ryzyko podjęcia próby samobójczej jest o co najmniej 50% wyższe. Podczas międzynarodowego studium BRIDGE-II-MIX naukowcy oceniali 2811 osób cierpiących na depresję (628 podjęło próbę samobójczą). Z każdym z pacjentów był przeprowadzany wywiad psychiatryczny. Analizowano m.in. wcześniejsze próby samobójcze, historię rodziny, przeszłe i obecne leczenie czy wyniki uzyskiwane w Skali Ogólnego Funkcjonowania (Global Assessment of Functioning, GAF). Naukowcy przyglądali się cechom i zachowaniom ludzi, którzy targnęli się na życie i porównywali je z pacjentami z depresją, którzy nie próbowali popełnić samobójstwa. Odkryliśmy, że próbę samobójczą często poprzedzają mieszane stany depresyjne, gdzie pacjent ma z jednej strony depresję, a z drugiej przejawia pobudzenie czy manię. [...] Czterdzieści procent próbujących popełnić samobójstwo pacjentów miało raczej epizod mieszany, a nie [czystą] depresję. Za pomocą kryteriów DSM [klasyfikacji zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego] stany mieszane zidentyfikowano tylko u 12% pacjentów, zaś przy zastosowaniu naszych metod odsetek zagrożonych wzrósł aż do 40%. To oznacza, że standardowe metody nie wychwytują wielu pacjentów z grup ryzyka - podkreśla dr Dina Popović ze Szpitala Klinicznego w Barcelonie. Ryzyko popełnienia samobójstwa jest o przynajmniej 50% wyższe, gdy u osoby z depresją występują następujące objawy: 1) ryzykowne zachowania, np. lekkomyślna jazda samochodem czy utrzymywanie stosunków płciowych z wieloma partnerami, 2) pobudzenie psychoruchowe, np. krążenie po pomieszczeniu, wykręcanie dłoni, 3) impulsywność (uleganie zachciankom, działanie bez zastanowienia lub rozważenia konsekwencji). Ponieważ pacjent może spontanicznie nie mówić o tych problemach, wg Popović, klinicysta powinien każdorazowo przeprowadzić odpowiedni wywiad. Plusem tego studium jest to, że to nie testy kliniczne z udziałem idealnych pacjentów, ale duże badanie prowadzone w realnym świecie. Wyniki Popović zostaną zaprezentowane na konferencji Europejskiego College'u Neuropsychofarmakologii (European College of Neuropsychopharmacology, ECNP) w Amsterdamie. « powrót do artykułu
  19. Koncern Seagate pokonał barierę zapisu 1 terabajta danych na pojedynczym talerzu dysku twardego dla laptopów. Oznacza to, że firma jest w stanie produkować niezwykle pojemne 2,5-calowe dyski o grubości 7 milimetrów. Co więcej nowe dyski są o 25% lżejsze niż wcześniejsze modele. Na razie Seagate nie zdradza, kiedy do sprzedaży trafią nowe bardzo pojemne HDD. To już kolejne ważne osiągnięcie amerykańskiej firmy. W 2011 roku ogłosiła ona przełamanie bariery 1TB dla 3,5-calowych HDD, spotykanych w pecetach czy serwerach. Firma sprzedawała początkowo urządzenie o pojemności do 3 terabajtów i gęstości zapisu rzędu 625 gigabitów na cal kwadratowy. Teraz dzięki szybkiemu postępowi technicznemu przedsiębiorstwo będzie w stanie zaoferować pojemne dyski dla laptopow. Mark Re, prezes ds. technologicznych Seagate'a zaznacza, że nowe HDD będą oferowały 4-krotnie większą pojemność od 250-gigabajtowych SSD za znacznie niższą cenę. Firma rozważa obecnie wykorzystanie swojej nowej technologii w dyskach hybrydowych, będących połączeniem HDD i SSD. « powrót do artykułu
  20. IBM i GENCI podpisały umowę, której celem jest stworzenie znacznie bardziej wydajnych superkomputerów niż obecnie. GENCI (Grand Équipement National de Calcul Intensif) to francuska spółka cywilna, której właścicielem są francuskie ministerstwa, agendy rządowe i uczelnie. Zadaniem GENCI jest koordynacja prac krajowych centrów obliczeniowych. IBM i GENCI będą wspólnie pracowały nad superkomputerami o wydajności liczonej w eksaskali, czyli trylion operacji zmiennoprzecinkowych na sekundę. Obecne komputery pracują w petaskali, zatem biliarda operacji na sekundę. Najpotężniejszy współczesny superkomputer, chiński Tianhe-2 osiągnął wydajność niemal 34 PFlops. Maszyny, nad którymi pracują IBM i GENCI mają pracować z prędkością co najmniej 1000 PFlops. Obie firmy uzgodniły, że ich wstępna współpraca potrwa 18 miesięcy. W tym czasie ma powstać komputer działający w eksaskali (EFlops). Rozwijane będą technologie powstające w ramach IBM-owskiej inicjatywy OpenPOWER. Główny cel współpracy to stworzenie wydajnej maszyny do zastosowań naukowych, zatem nie będzie się ona przekładała zbyt szybko na wydajność zwykłych komputerów. IBM chce m.in. łączyć procesory graficzne Nvidii z procesorami POWER za pomocą Nvidia NVLink. Osiągnięcie eksaskali w obliczeniach komputerowych może być niezwykle ważnym krokiem w kierunku przyszłości. Uważa się bowiem, że ludzki mózg przetwarza informacje właśnie z szybkością eksaflopsa. Powstanie równie potężnych komputerów pozwoli na symulowanie pracy mózgu człowieka. « powrót do artykułu
  21. Naukowcy ujawnili, w jaki sposób toksyna MP1 z jadu należącej do osowatych Polybia paulista wybiórczo zabija komórki nowotworowe. Okazuje się, że MP1 wchodzi w interakcje z nieprawidłowo umiejscowionymi lipidami błony komórkowej. Tworzą się przez to otwory, przez które wyciekają cząsteczki kluczowe dla funkcjonowania komórek. Terapie antynowotworowe, które atakują lipidową składową błony komórkowej, byłyby zupełnie nową klasą leków. To mogłoby być użyteczne przy rozwijaniu nowych terapii łączonych [...] - przekonuje Paul Beales z Uniwersytetu w Leeds. MP1, peptyd antydrobnoustrojowy, może hamować wzrost komórek raka prostaty i pęcherza moczowego, a także wielolekoopornych komórek białaczkowych. Dotąd nie było jednak wiadomo, w jaki sposób MP1 wybiórczo zabija wyłącznie komórki nowotworowe. Beales i João Ruggiero Neto z Universidade Estadual Paulista "Júlio de Mesquita Filho" (UNESP) podejrzewali, że może to mieć związek z unikatowymi właściwościami błon komórek nowotworowych. W błonach zdrowych komórek fosfatydylseryna (PS) i fosfatydyloetanolamina (PE) znajdują się w wewnętrznej warstwie fosfolipidów i są zwrócone do wnętrza komórki. W komórkach nowotworowych występują jednak w warstwie zewnętrznej i są zwrócone do otoczenia komórki. Brytyjsko-brazylijski tandem testował swoją teorię, bazując na modelach błon (zawierały one 1) PE, 2) PS albo 3) PE i PS). Okazało się, że PS aż 7-8-krotnie zwiększała wiązanie MP1 z błoną. Obecność PE zwiększała zaś zdolność MP1 do szybkiego niszczenia błony, zwiększając rozmiar otworów aż 20-30-krotnie. Powstające w ciągu kilku sekund pory są na tyle duże, by wypuścić z komórki ważne cząsteczki, takie jak RNA czy białka. Niesamowite zwiększenie przepuszczalności, wywoływane przez peptyd w obecności PE, a także rozmiary porów w błonach były zaskakujące - opowiada Neto. W przyszłości naukowcy chcą zmienić sekwencję aminokwasów MP1 i w ten sposób ustalić, jak budowa peptydu ma się do jego funkcji. Zależy im także na poprawie wybiórczości i mocy MP1. Zrozumienie mechanizmu działania przyda się w przyszłych badaniach translacyjnych. « powrót do artykułu
  22. Amerykański Departament Energii (DoE) zatwierdził budowę kamery o rozdzielczości 3,2 gigapiksela. To najpotężniejsze tego typu urządzenie będzie 'okiem' Large Synoptic Survey Telescope (LSST). LSST rozpocznie pracę w 2022 roku na szczycie góry Cerro Pachón w Chile. Kamera będzie co kilka nocy wykonywała zdjęcia całego południowego nieboskłonu. Ma to służyć przeprowadzaniu szeroko zakrojonego szybkiego spisu obiektów. Specjaliści szacują, że w ciągu 10-letniej pracy dzięki LSST odkryją i skatalogują dziesiątki miliardów obiektów. Po raz pierwszy w historii pojedynczy teleskop ma zaobserwować więcej galaktyk niż jest ludzi na Ziemi. Kamera dla LSST będzie miała rozmiary małego samochodu, a jej waga przekroczy trzy tony. Urządzenie zostanie sfinansowane przez DoE, natomiast koszty budowy LSST poniesie głównie Narodowa Fundacja Nauki (NSF). Budowę kamery zlecono SLAC National Accelerator Laboratory, natomiast poszczególne podzespoły do kamery to efekt szeroko zakrojonej międzynarodowej współpracy. W ich tworzeniu biorą udział m.in. Brookhaven National Laboratory czy Lawrence Livermore National Laboratory. Zbudowanie i przetestowanie kamery zajmie około 5 lat. LSST będzie niezwykle wydajnym urządzeniem. Do publicznej bazy danych trafi dzięki niemu około 6 petabajtów danych. To tak, jakbyśmy codziennie wykonywali 800 000 zdjęć aparatem o rozdzielczości 8 MP. « powrót do artykułu
  23. Shaun Bridges, były członek Secret Service, przyznał się do prania brudnych pieniędzy po tym, jak uczynił to drugi oskarżony w sprawie. Bridges i agent DEA Carlo Force byli przydzieleni do śledztwa w sprawie czarnorynkowej giełdy Silk Road. Przed kilkoma miesiącami sami jednak zasiedli na ławie oskarżonych. Bridges pojawił się ostatnio w sądzie federalnym w San Francisco, gdzie przyznał się do kradzieży bitcoinów wartych ponad 800 000 dolarów oraz do obstrukcji wymiaru sprawiedliwości. Agent przyznał, że kradzież, której dokonał, spowodowała, iż Ross Ulbricht, założyciel Silk Road, sądził, że jest okradany przez inną osobę. Ulbricht, mając Bridgesa za jednego z klientów Silk Road, zwrócił się do niego z prośbą o pomoc w wynajęciu zabójcy, który zgładzi domniemanego złodzieja. Ross Ulbricht został niedawno skazany na dożywotnie więzienie. Jego adwokat, po przyznaniu się Bridgesa, stwierdził, że to "usuwa wszelkie wątpliwości co do korupcji, która ciążyła na śledztwie". Wyrok w sprawie Bridgesa zapadnie w grudniu. « powrót do artykułu
  24. W porównaniu do spędzających w objęciach Morfeusza 7 i więcej godzin, stykając się z wirusem, osoby, które śpią 6 lub mniej godzin, 4-krotnie częściej zapadają na przeziębienie. Dr Aric Prather z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco podkreśla, że to pierwsze badanie, w którym, by ocenić związek między zwyczajami dot. snu a ryzykiem zachorowania, uwzględniono obiektywne miary snu. Przy przewidywaniu prawdopodobieństwa złapania przeziębienia krótki sen był ważniejszy od wszystkich innych [uwzględnionych] czynników. Nie liczyły wiek, poziom stresu, rasa, wykształcenie czy przychód. Nie miało [też] znaczenia, czy ktoś był palaczem. Po wzięciu poprawki na te wszystkie rzeczy statystycznie długość snu nadal była najważniejsza. Naukowcy od dawna wiedzą, że sen jest ważny dla naszego zdrowia; sen złej jakości wiąże się [bowiem] z przewlekłymi chorobami, podatnością na choroby, a nawet przedwczesną śmiercią. Wcześniejsze badania Prathera wykazały, że po zaszczepieniu ludzie, którzy mniej śpią, są słabiej chronieni przed zachorowaniem. Inne studia potwierdziły, że sen należy do czynników regulujących poziom limfocytów T. By sprawdzić, jak sen wpływa na reakcję organizmu na prawdziwe zakażenie, Prather nawiązał współpracę z dr. Sheldonem Cohenem, psychologiem z Carnegie Mellon. Aby bezpiecznie ocenić, jak różne czynniki oddziałują na zdolność zwalczenia choroby, grupa Cohena podaje ochotnikom wirusy przeziębienia. W studium, którego wyniki ukazały się na łamach pisma SLEEP, wykorzystano zebrane nieco wcześniej dane. Między 2007 a 2011 r. zebrano grupę 164 mieszkańców okolic Pittsburgha. Przez 2 miesiące przechodzili oni badania przesiewowe i wypełniali kwestionariusze. Dodatkowo przeprowadzano z nimi wywiady. W ten sposób ustalono wyjściowe wartości kilku parametrów: stresu, temperamentu, a także spożycia alkoholu i palenia. Tydzień przed podaniem wirusa Amerykanie badali zwyczaje senne: czujnik przypominający zegarek zbierał dane dot. jakości snu. Później ochotników zakwaterowywano w hotelu i za pośrednictwem kropli do nosa aplikowano wirusy przeziębienia. Przez tydzień monitorowano ich stan, codziennie pobierając próbki śluzu. Okazało się, że osoby, które tydzień przed podaniem wirusa spały mniej niż 6 godzin, przeziębiały się 4,2 razy częściej niż ludzie śpiący 7 i więcej godzin. Wolontariusze śpiący mniej niż 5 godzin dziennie zapadali na chorobę aż 4,5 razy częściej od śpiących dużo. Skutki wykraczają poza oszołomienie i podenerwowanie. Niewyspanie istotnie wpływa na zdrowie fizycznie - twierdzi Prather, dodając, że tak zaprojektowane studium lepiej pokazuje ryzyko związane z niedospaniem, bo naukowcy nie pozbawiają badanych sztucznie snu, ale bazują na ich naturalnych zwyczajach. To może być czyjś typowy tydzień w sezonie przeziębień. « powrót do artykułu
  25. Plamka ślepa to obszar siatkówki niewrażliwy na bodźce świetlne, w którym nerw wzrokowy opuszcza gałkę oczną. Okazuje się, że za pomocą treningu plamkę ślepą można "obkurczyć". Naukowcy mają nadzieję, że po ulepszeniu protokołu podobny trening sprawdzi się w przypadku związanego z wiekiem zwyrodnienia plamki żółtej. Nie spodziewaliśmy się dużego zmniejszenia ślepoty czynnościowej, ponieważ nie ma szans, by w obrębie samej plamki ślepej pojawiły się fotoreceptory. Da się tylko poprawić wrażliwość na jej obrzeżach, a to okazało się wystarczające, by o ok. 10% zmniejszyć ślepotę czynnościową - opowiada Paul Miller z Uniwersytetu Queensland. Naukowcy trenowali 10 osób przez 20 kolejnych dni. Miały one określić kierunek przemieszczania się sinusoidalnej fali w okręgu umiejscowionym tuż obok plamki ślepej jednego oka. Wielkość okręgu dostosowywano w taki sposób, by badani udzielali prawidłowej odpowiedzi w circa 70% przypadków. Okazało się, że pod koniec treningu ludzie lepiej sobie radzili zarówno z określaniem kierunku ruchu, jak i koloru sinusoidy. Wyniki uzyskane w odniesieniu do jednego oka nie ulegały transferowi na plamkę ślepą drugiego oka. Autorzy publikacji z pisma Current Biology uważają, że nie chodzi więc o sam trening, ale o zwiększenie wrażliwości neuronów, których pola recepcyjne częściowo nakładają się lub stykają z plamką ślepą. W ten sposób oko staje się bardziej wyczulone na słabe sygnały, wywodzące się z pierwotnie ślepych rejonów. Australijczycy podejrzewają, że ich protokół może się sprawdzić przy innych przyczynach ślepoty. Wspominają np. o wspomaganiu za jego pomocą odzyskania wzroku przy wdrażaniu bionicznego oka czy terapii komórkami macierzystymi siatkówki. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...