Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Miłośnik historii znalazł w okolicach Jerzwałdu i przekazał do muzeum zabytkowy miecz, pochodzący prawdopodobnie z IV wieku. Według archeologów może to być - unikatowy na ziemiach dawnych Bałtów - miecz typu spatha z późnego okresu wpływów rzymskich. Na cenny egzemplarz broni natrafił przy pomocy wykrywacza metalu Krzysztof Kępiński z klubu odkrywcy Towarzystwa Miłośników Ziemi Suskiej, które od kliku lat wzbogaca swoimi znaleziskami zbiory lokalnej izby historii oraz Muzeum Warmii i Mazur. Dobrze zachowany miecz o długości 95 cm leżał płytko pod ziemią. Kępiński powiedział PAP, że już przy pierwszych oględzinach zorientował się, że natrafił na coś ekstremalnie rzadkiego, bo cechy głowni wskazywały, że miecz może być starszy niż średniowieczny. Łatwo wyobrazić sobie emocje, jakie poczułem, gdy go zobaczyłem. Takie znaleziska są marzeniem każdego poszukiwacza skarbów. Można powiedzieć, że znalazłem swój 'złoty pociąg' - mówił. Znalazca zawiadomił o swoim odkryciu wojewódzkiego konserwatora zabytków, który przekazał je do Muzeum Warmii i Mazur. Jak wykazały wstępne oględziny, przeprowadzone przez Kacpra Martykę z działu archeologii tego muzeum, miecz nie ma cech charakterystycznych dla broni średniowiecznej. Muzealnicy określają jeszcze autentyczność znaleziska, które poddali zabiegom konserwatorskim. W ich ocenie wiele wskazuje na to, że broń pochodzi z ok. IV wieku, czyli z późnego okresu wpływów rzymskich. Jeśli potwierdzą się dotychczasowe przypuszczenia, odnaleziony k. Jerzwałdu egzemplarz broni należy wiązać z bardzo rzadkimi na dawnych ziemiach bałtyjskich mieczami typu spatha. Ich pierwowzór, o celtyckim jeszcze rodowodzie, rozpowszechnił się w ostatnich stuleciach przed Chrystusem jako broń jazdy rzymskiej, z czasem wykorzystywana również przez piechotę. Drogą kontaktów z Imperium Romanum znajomość długich obosiecznych mieczy i technik posługiwania się nimi przeniknęła także do świata barbarzyńskiego - na tereny północnej Europy. Podczas badań archeologicznych, prowadzonych kiedykolwiek między dolną Wisłą a Niemnem, natrafiono zaledwie na kilka egzemplarzy takiej broni - m.in. na cmentarzysku kurhanowym pod Suwałkami i w grobie wojownika na półwyspie Sambia. Miecz spod Jerzwałdu jest kolejnym cennym znaleziskiem w tej okolicy, na które natrafili członkowie klubu odkrywcy z Susza. Wcześniej za pomocą detektorów metali odnaleźli tam skupisko wczesnośredniowiecznych zabytków. Podczas przeprowadzonej latem tego roku przez Muzeum Warmii i Mazur ekspedycji archeologicznej k. Jerzwałdu wydobyto niemal tysiąc przedmiotów, w tym kilkanaście trzewików, czyli okuć pochew mieczy - tak dużej kolekcji tego typu nie miało dotychczas żadne muzeum w Polsce. Odkryto też grób ciałopalny z X-XI wieku. Archeolodzy przypuszczają, że natrafili na unikalną w świecie Bałtów Zachodnich osadę handlową związaną z legendarnym Truso - wikińskim portem, który istniał od VIII do XI wieku u ujścia Wisły. Położona na Jeziorakiem wieś Jerzwałd znana jest w Polsce głównie z tego, że przez wiele lat mieszkał tam pisarz Zbigniew Nienacki, autor popularnej serii książek o przygodach poszukiwacza skarbów Pana Samochodzika. « powrót do artykułu
  2. Zablokowanie receptorów pojedynczego typu może zahamować wyładowania neuronów związane z migreną. Podczas badań na szczurach naukowcy oceniali wpływ dwóch środków rozszerzających naczynia na określone receptory w mózgu. Akademicy zauważyli, że po podaniu jednego z nich, polipeptydu aktywującego przysadkową cyklazę adenylanową (ang. pituitary adenylate cyclase-activating polypeptide, PACAP), bezpośrednio do mózgu neurony z układu trójdzielno-autonomicznego zaczęły się wyładowywać częściej niż zwykle. W ten sposób u zwierząt odtworzono objawy migreny. Drugi ze związków rozszerzających naczynia nie aktywował tego samego receptora i nie wywoływał takich efektów jak PACAP. Wiele wskazuje więc na to, że receptor, z którym wiąże się PACAP (PAC1), stanie się celem przyszłych leków/terapii przeciwmigrenowych. Warto przypomnieć, że wcześniejsze badania wykazały, że u osób cierpiących na migrenę występuje podwyższony poziom polipeptydu aktywującego przysadkową cyklazę adenylanową. By zrozumieć migrenę, trzeba wiedzieć, jakie związki wykorzystuje mózg, by przekazać sygnał wywołujący ból - opowiada Peter Goadsby, neurolog z King's College London. Obecnie Goadsby i Simon Akerman z College'u Stomatologii Uniwersytetu Nowojorskiego wstrzykują do mózgu związek blokujący receptor PAC1. Okazuje się, że zmniejsza to stymulację czuciowych neuronów trójdzielnych. Jak podkreśla Goadsby, fakt, że blokując receptor PAC1, testowany związek zahamował również sygnały bólowe, stanowi kolejny dowód na to, że przyczyną migreny nie są wcale zmiany w aktywności naczyń krwionośnych. Warto też przypomnieć, że badania naukowców z College'u Medycyny Uniwersytetu Florydzkiego sprzed 2 lat wykazały, że rytm odczuwanego przez niektórych chorych pulsowania nie koreluje z tętnem. « powrót do artykułu
  3. Z przyszłych wersji Windows 10 zniknie Panel sterowania. Obecnie ustawieniami tego systemu można zarządzać za pomocą Panelu sterowania oraz aplikacji Ustawienia. Takie rozwiązanie pojawiło się po raz pierwszy w Windows 8 i było krytykowane za niepotrzebne komplikowanie życia użytkownikom. W Windows 10 rozszerzono możliwości aplikacji Ustawienia, ale pozostawiono też Panel sterowania. Teraz Gabe Aul, menedżer microsoftowego zespołu Insider Program oraz starszy menedżer ds. programistycznych Brandon LeBlanc poinformowali, że już wkrótce Microsoft może w ogóle zrezygnować z Panelu sterowania na rzecz nowocześniejszej aplikacji Ustawienia. Aul stwierdził, że obecność dwóch podobnych mechanizmów wymaga dublowania kodu, jest bardziej złożona i zużywa więcej zasobów systemowych. Pojedynczy mechanizm będzie znacznie prostszy. Na razie nie wiadomo, kiedy z Windows 10 zniknie Panel sterowania. Dotychczas nie wszystkie obecne w nim mechanizmy zostały przeniesione do aplikacji. Możemy tylko przypuszczać, że gdy programiści Microsoftu poradzą sobie z problemem, koncern opublikuje poprawkę, w ramach której z Windows 10 zniknie Panel sterowania i pojawi się w nim w pełni funkcjonalna aplikacja Ustawienia. « powrót do artykułu
  4. Szeroko używana funkcja skrótu SHA-1 ma odejść do lamusa w 2017 roku. Jednak niewykluczone, że stanie się to wcześniej, gdyż udowodniono, iż atak na tę funkcję jest tańszy, niż dotychczas sądzono. Grupa ekspertów wykazała, że wystarczy wydać 75 000 USD na wynajęcie odpowiednich mocy obliczeniowych w chmurze, by poznać treści zabezpieczone za pomocą SHA-1. Gdy w 2012 roku zdecydowano, że SHA-1 nie będzie używana po roku 2017 szacowano, iż wówczas złamanie skrótu będzie kosztowało 173 000 dolarów. Teraz, gdy dowiedziono, iż jest o 100 000 USD tańsze, stało się jasne, że o atak na tę funkcję mogą pokusić się dobrze wyposażone grupy cyberprzestępców. To z kolei może skłonić przemysł do szybszego porzucenia SHA-1. Nie jest to coś, czego się nie spodziewaliśmy - mówi znany ekspert Bruce Schneier. Producenci wszystkich głównych przeglądarek przestaną do roku 2017 akceptować SHA-1, a Microsoft uczyni to też w swoich innych produktach. Nową wiadomością jest tu jedynie fakt, że nasze wcześniejsze oceny kosztów ataku były błędne - stwierdza. Ataku dokonali Marc Stevens z holenderskiego Centrum Wiskunde & Informatica oraz Pierre Karpman i Thomas Peyrin z singapurskiego Uniwersytetu Technologicznego Nanyang. Do ataku wykorzytano klaster Kraken korzystający z 64 kart graficznych GTX 970 Nvidii. Atak trwał 10 dni, a w jego czasie udało się złamać pełne 80 cykli SHA. « powrót do artykułu
  5. Zespół niespokojnych nóg (ZNN) jest powiązany z podwyższonym ryzykiem udaru, przedwczesnego zgonu, a także chorób serca i nerek. Wcześniejsze badania sugerowały takie związki, lecz Amerykanie zdobyli najmocniejsze jak dotąd dowody na istnienie opisywanego zjawiska. Zespół z Centrum Medycznego Veterans Affairs w Memphis, Centrum Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Tennessee oraz Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine przeanalizował bazę danych ponad 3 mln weteranów. Spośród nich wybrano ok. 3700 byłych żołnierzy z ZNN. Później wybrano grupę kontrolną circa 3700 osób bez schorzenia; była ona dopasowana do pierwszej pod względem ponad 20 czynników demograficznych i klinicznych. Losy wszystkich śledzono przez ok. 8 lat. Naukowcy skupiali się szczególnie na udarach, chorobie niedokrwiennej serca, przewlekłej chorobie nerek oraz zgonach z jakiegokolwiek powodu. Okazało się, że w grupie z ZNN udar i choroba serca występowały 4 razy częściej, a choroba nerek 3-krotnie częściej. Prawdopodobieństwo, że chorzy z zespołem niespokojnych nóg umrą w okresie obserwacyjnym było o 88% wyższe. Autorzy publikacji z Journal of Sleep Research podkreślają, że studium nie wskazało na związki przyczynowo-skutkowe, lecz na korelacje. Niewykluczone więc, że ZNN może częściowo stanowić skutek innych schorzeń podstawowych. W grę wchodzi także komponent genetyczny: przypadłość, która może się pojawić w każdym wieku, często występuje u różnych członków rodziny. Dodatkowo powiązano z nią konkretne warianty genów. Zespół dr. Miklosa Z. Molnara z Uniwersytetu Tennessee wspomina o kilku hipotezach, za pomocą których można by wyjaśnić powiązania ZNN z gorszym stanem zdrowia. Już sam niedobór snu bezpośrednio skraca życie. Toruje też drogę chorobom serca, cukrzycy czy depresji. W większości przypadków zespołowi niespokojnych nóg towarzyszą okresowe ruchy kończyn w czasie snu (ang. periodic limb movement disorder, PLMD). Razem lub z osobna oba zaburzenia mogą wpływać na ciśnienie krwi i tętno. Powiązano je także ze stanem zapalnym, ale nie wiadomo, czy to przyczyna, czy skutek problemów ze snem. Amerykanie podkreślają, że przyszłe badania kliniczne powinny wykazać, czy skuteczne leczenie ZNN może powstrzymać chorobę serca, nerek i udar. « powrót do artykułu
  6. Adobe pracuje nad technologią, która automatycznie usunie z wykonanych zdjęć zabytków samochody czy turystów. Technologia ta będzie analizowała serię zdjęć czy film wideo i na tej podstawie określi, które elementy obrazu są stałe, a które przypadkiem się na nim znalazły. Dzięki temu użytkownik smartfonu będzie mógł wykonać zdjęcie i łatwo usunąć z nich przypadkowe osoby zasłaniające część zabytku czy krajobrazu. Pod warunkiem, oczywiście, że będą się one poruszały. Samochód zaparkowany na tle zabytku nie zostanie usunięty, gdyż algorytm uzna go za stałą część obrazu. Nową technologię zaprezentowano podczas konferencji Adobe MAX 2015. Nie była to jedyna ciekawa rzecz powstająca obecnie w laboratoriach Adobe. Warto wspomnieć też o technologii portretu 3D, która rozpoznaje na fotografii cechy charakterystyczne twarzy i tworzy z niej cyfrową wersję trójwymiarowej rzeźby głowy czy też o narzędziu, które rozpoznaje na zdjęciu niepotrzebne/rozpraszające uwagę elementy i pozwala usunąć je za pomocą zwykłego suwaka. Najpierw znikają te, które uznano za najmniej potrzebne. Inne interesujące narzędzie powstaje w ramach Project Dollhouse, którego celem jest stworzenie algorytmu rozpoznającego perspektywę i pozwalającemu na dorysowanie do obrazu elementów ją uwzględniających. Przydatnym narzędziem będzie też DeepFont, które na podstawie wyglądu rozpoznaje fonty, dzięki czemu możemy użyć konkretnej czcionki nie znając jej nazwy. « powrót do artykułu
  7. Chiński serwis Alibaba uruchomił swoje drugie centrum bazodanowe w Dolinie Krzemowej. Jest ono częścią chmury obliczeniowej AliCloud. Klienci chińskiego giganta mogą już korzystać z 10 różnych usług, w tym Elastic Compute Service czyli wynajęcie skalowalnej mocy obliczeniowej czy Analytic Database Service, dzięki któremu zyskują dostęp do wysoce wydajnych procesów analitycznych. W bieżącym roku Alibaba zapowiadała, że ma zamiar zainwestować miliard dolarów w rozwój chmury obliczeniowej. Pierwsze amerykańskie centrum bazodanowe firma otworzyła w Dolinie Krzemowej już w marcu. Uruchamiając nowe centrum firma oświadczyła, że ma ono służyć klientom z Zachodniego Wybrzeża przez najbliższe 3-5 lat. Obecnie głównym celem Alibaby są chińskie firmy działające w USA, jednak w przyszłości koncern chce również zdobywać amerykańskich klientów. Nowe centrum bazodanowe to dziewiąta tego typu instalacja Alibaby. Pozostałe znajdują się w Singapurze, Chinach i Hongkongu. Przedsiębiorstwo ma zamiar zbudować też centra bazodanowe w Europie i na Bliskim Wschodzie. « powrót do artykułu
  8. Przeciwutleniacze sprawiają, że czerniak złośliwy 2-krotnie szybciej tworzy przerzuty - twierdzą naukowcy z Sahlgrenska Academy. Ustalenia Szwedów stanowią poparcie dla wcześniejszych studiów, które pokazały, że przeciwutleniacze przyspieszają postępy nowotworów płuc. Prof. Martin Bergö uważa, że osoby z chorobą nowotworową lub znajdujące się w grupie ryzyka powinny unikać suplementów zawierających przeciwutleniacze. Wg niego, ich przyjmowanie może uaktywniać rozwój małych guzów lub zmian przednowotworowych. W zeszłym roku zespół z Sahlgrenska Academy Uniwersytetu w Göteborgu wykazał, że przeciwutleniacze przyspieszają rozwój nowotworu płuc. U myszy, którym podawano przeciwutleniacze, guzy były większe i 3 razy liczniejsze. Takie gryzonie umierały także 2 razy szybciej. Wyniki potwierdzono w czasie eksperymentów z ludzkimi komórkami raka płuc. Udało się nawet zidentyfikować mechanizm tego zjawiska. Kiedy przeciwutleniacz atakuje reaktywne formy tlenu, dezaktywowane jest białko p53, które ma neutralizujący wpływ na guzy. Pod jego nieobecność guzy rosną szybciej i są bardziej agresywne. Ze względu na dobrze znany fakt, że wolne rodniki wywołują nowotwory, naukowcy zakładali, że przeciwutleniacze, które je niszczą, chronią przed tymi chorobami. Ponieważ badania Szwedów nad nowotworami płuc podały to w wątpliwość, wzbudziły spore zainteresowanie. Najnowsze studia nad czerniakiem wykazały, że przeciwutleniacze 2-krotnie przyspieszają jego przerzutowanie. W odróżnieniu od badań nad nowotworami płuc, nie zaobserwowano wpływu na guz pierwotny, ale przeciwutleniacze zwiększały zdolność komórek guza do metastazji, a to poważniejszy problem, bo [to] przerzuty stanowią przyczynę zgonu. Pierwotny guz nie jest groźny per se i jest zazwyczaj usuwany - wyjaśnia Bergö. Akademicy przez ok. 80 dni podawali myszom z czerniakiem acetylocysteinę. Okazało się, że w ich przypadku liczba guzów, które rozprzestrzeniły się do węzłów chłonnych, była 2 razy wyższa (w porównaniu do gryzoni niezażywających przeciwutleniacza). Dodatkowo zespół zauważył, że w hodowlach ludzkich komórek czerniaka, do których dodano acetylocysteinę i witaminę E, zwiększała się zdolność do rozprzestrzeniania. Rola przeciwutleniaczy w przebiegu chorób nowotworowych ma w przypadku czerniaka szczególne znaczenie. Nie chodzi przy tym wyłącznie o wrażliwość komórek czerniaka na wolne rodniki, ale o fakt, że stykają się one z przeciwutleniaczami o pochodzeniu innym niż dietetyczne. Balsamy, w tym te do opalania, zawierają czasem beta-karoten lub witaminę E. Potencjalnie mogą one wpłynąć na komórki czerniaka złośliwego w ten sam sposób jak suplementy. Obecnie trwają zresztą badania nad wpływem przeciwutleniaczy z kosmetyków na przebieg czerniaka. Testujemy, czy przeciwutleniacze nałożone u myszy bezpośrednio na komórki czerniaka przyspieszają rozwój nowotworu tak jak ich dietetyczne odpowiedniki. Bergö podkreśla, że konieczne są dodatkowe badania, które uwzględnią inne rodzaje nowotworów i przeciwutleniaczy. « powrót do artykułu
  9. Kopiąc w kwietniu br. fundamenty pod budowę swojego domu, mieszkaniec wioski Shangzhuang w prowincji Shanxi w Chinach odkrył rzadki ceglany grobowiec w kształcie żółwia sprzed ok. 800 lat. Jak twierdzi Bai Shuzhang z miejscowego Instytutu Archeologii, wysoki na 4 m grobowiec wybudowano w środkowym bądź późnym okresie panowania dynastii Jin (1115-1234). W centrum znajduje się 8-kątna komora grobowa, otoczona od północy, północnego wschodu i zachodu, a także południowego wschodu i zachodu 5 małymi pomieszczeniami. Na siedmiu ścianach znajduje się 21 płaskorzeźb (po 3 na ścianę). Przedstawiają one legendy nt. dobrych synów. Analiza szczątków ludzkich pokazała, że pochowano tu kilka pokoleń. Bai tłumaczy, że kształt grobowca i rzeźby mają zasadnicze znaczenie dla zrozumienia tradycji pogrzebowych z czasów dynastii Jin. « powrót do artykułu
  10. Mieszkańcy ponad 20 krajów na świecie zostali zaatakowani przez szkodliwy kod z rodziny Kernoge. Kod atakuje system Android i przejmuje nad nim kontrolę. Zdaniem ekspertów Kernoge pochodzi z Chin. Złośliwe oprogramowanie udaje popularne aplikacje, jak Kalkulator, Talking Tom 3 czy Smart Touch i jest umieszczany w sklepach firm trzecich. Infekcja przebiega dość typowo. Po zainstalowaniu rzekomej aplikacji, szkodliwy kod wyświetla reklamy i stara się uzyskać dostęp na prawach administratora. Gdy mu się to uda, poszukuje zainstalowanego oprogramowania antywirusowego i je wyłącza lub odinstalowuje. Jeden z ekspertów stwierdził, że mamy tutaj do czynienia z pierwszym przypadkiem adware'u, który stara się usunąć z urządzenia program antywirusowy. Twórcy szkodliwego kodu włożyli wiele wysiłku, by go ukryć. Jest on chroniony przez co najmniej trzy warstwy szyfrowania. Podczas instalacji szkodliwy kod prosi o umożliwienie mu dostępu do różnych części smartfona, z których sam może uzyskać dostęp administracyjny. Jednym z takich elementów jest aparat fotograficzny. Po uzyskaniu dostępu wyszukuje błędy w bibliotekach obsługujących aparat i uzyskuje dostęp na prawach administratora. Eksperci ostrzegają też, że jedna ze szkodliwych aplikacji z rodziny Kernoge została przygotowana przez programistę, którego inne aplikacje są obecne w sklepie Google Play. « powrót do artykułu
  11. Książę Al-Walid bin Talal, jeden z najbogatszych ludzi na świecie, zwiększył swoje udziały w Twitterze. Obecnie do saudyjskiego arystokraty należy 5,17% serwisu społecznościowego. Jest on więc drugim, po współzałożycielu serwisu Evanie Williamsie, największym udziałowcem Twittera. Po raz pierwszy książę zainwestował w Twittera z 2011 roku, zanim jeszcze firma weszła na giełdę. Wówczas kupił 3% udziałów. Obecnie posiada 35 milionów akcji o łącznej wartości 1 miliarda dolarów. Bezpośrednią własnością Al-Walida jest 30 milionów akcji, a pozostałe 5 milionów posiada należący doń Kingdom Holding Company. W czerwcu bieżącego roku książę wypowiadał się krytycznie o zarządzie Twittera i sprzeciwiał się powołaniu Jacka Dorseya na dyrektora wykonawczego firmy. Teraz najwyraźniej zmienił zdanie i kupił dodatkowe udziały w Twitterze kilka dni po tym, jak Dorsey został CEO. Al-Walid, mimo że jest jednym z największych i najwcześniejszych inwestorów, nie używa Twittera zbyt intensywnie. Ma konto obserwowane przez ponad 3 miliony osób, ale od 2013 roku zamieścił jedynie 171 wypowiedzi. « powrót do artykułu
  12. Grupa Rosjan rozpoczyna budowę pierwszego podwodnego kościoła na świecie. Cerkiew ma się znajdować 200 m od przylądka Fiołent. Ostatnio nurkowie osadzili na dnie trzymetrowy krzyż stylizowany na kotwicę. Nad projektem i wystrojem cerkwi pod wezwaniem św. Mikołaja, patrona żeglarzy i marynarzy, czuwają architekci. Jak podaje serwis Krym.Realii, budowa ma być finansowana po części przez klub motocyklowy Nocne Wilki, a po części przez Patriarchat Moskwy i Całej Rusi. Podwodny kościół będzie wyglądać jak zwykły kościół. Znajdą się tam ikony, najprawdopodobniej w postaci reliefów [wł. basso rilievo] ze stali nierdzewnej bądź kamienia - opowiada RIA Novosti inicjator przedsięwzięcia Archimandrite Tikhon. Przed nastaniem chłodów nurkowie chcą jeszcze zamontować stół i świeczniki. Ponieważ położenie krzyża zostanie zaznaczone na mapie, turyści będą mogli tu łatwo trafić. W przyszłości stanowisko ma spełniać zarówno funkcje świątyni, jak i muzeum historii Krymu. Planowane są wystawy amunicji i statków wojskowych z czasów wojny krymskiej i walk Wehrmachtu z armią radziecką podczas II wojny światowej. Jako że na postępy może wpłynąć wiele czynników, nie podano daty ukończenia przedsięwzięcia. « powrót do artykułu
  13. Dell i fundusz inwestycyjny Silver Lake prowadzą zaawansowane rozmowy na temat przejęcia producenta systemów do przechowywania danych, firmy EMC Corp. Jeśli rozmowy dadzą pozytywny dla Della efekt, będzie to jedna z największych transakcji w historii rynku IT. Tymczasem samo EMC rozważa jakiś sposób jeszcze bliższej współpracy ze swoimi licznymi partnerami, wśród których znajdują się m.in. VMWare czy Red Hat. Nie wiadomo też, że Dell chciałby przejąć całość firmy czy tylko jej część. Jednocześnie Dell prowadzi podobno rozmowy z bankami w sprawie sfinansowania przejęcia firmy Hopkinton, co ma wzmocnić pozycję Della na rynku korporacyjnym. Michael Dell, który założył swoją firmę w 1984 roku, od kilku lat wdraża strategię zamiany jej na przedsiębiorstwo dostarczające kompleksowe usługi IT na rynku korporacyjnym. Niedawno Dell wycofał się z giełdy, dzięki czemu nie musi tłumaczyć się inwestorom ze swoich działań i jest narażony na ryzyko, iż brak wzrostu cen akcji czy niskie dywidendy spowodują odwołanie go przez niezadowolonych posiadaczy akcji. Jeśli umowa pomiędzy Dellem a EMC dojdzie do skutku, będzie ona więcej warta niż przejęcie za 37 miliardów USD firmy Broadcom przez Avago Technologies. Samo EMC też opiera się presji ze strony jednego ze swoich posiadaczy, firmy Eliott Management, która chce, by EMC wydzieliła z siebie VMware. « powrót do artykułu
  14. W doskonale zachowanych szczątkach koniowatego Eurohippus messelensis sprzed ok. 48 mln znaleziono 12,5-cm płód oraz nietknięte tkanki miękkie. Klacz odkryto w 2000 r. w kamieniołomie Messel koło Darmstadtu. Autorzy publikacji z pisma PLoS ONE przeprowadzili badania anatomiczne i osteologiczne. Skaningowy mikroskop elektronowy (SEM) i analiza mikro-X-promieni w wysokiej rozdzielczości pozwoliły opisać płód. Płód okazał się dobrze zachowany: niemal wszystkie kości były obecne i połączone. Czaszka uległa jednak zmiażdżeniu. Stan skamieniałości pozwolił zespołowi Lorenza Franzena z Instytutu Badawczego Senckenberga odtworzyć pierwotny wygląd i pozycję płodu. Specjaliści szacują, że klacz zmarła krótko przed porodem i nie sądzą, by jej zgon był nim wywołany. Uczeni znaleźli też zachowane tkanki miękkie, w tym fragment łożyska i szerokie więzadło maciczne. Franzen, Christine Aurich i Jörg Habersetzer podkreślają, że mogą one stanowić najstarszy zapis kopalny układu macicznego ssaków łożyskowych. Niemcy stwierdzili, że położenie płodu było normalne i odpowiadało późnej ciąży współczesnych koni. Biorąc pod uwagę wszystkie zebrane informacje, akademicy doszli do wniosku, że układ rozrodczy dzisiejszych koniowatych był wysoce rozwinięty już w paleocenie. Ten sposób rozmnażania mógł nawet wyewoluować dużo wcześniej. « powrót do artykułu
  15. Już 10 października br. o godzinie 17 dla wszystkich chętnych zostaną otwarte niedostępne na co dzień miejsca, jakimi są wrocławskie laboratoria. Wszystko za sprawą pierwszej edycji Nocy Laboratoriów, której organizatorami są Nokia Networks wraz z Wrocławskim Centrum Badań EIT+. Do wydarzenia przyłączyły się również wrocławskie uczelnie, firmy, instytucje państwowe i naukowe, które otworzą drzwi do swoich pracowni badawczych. Wzorem Nocy Muzeów, organizatorzy oraz partnerzy wydarzenia planują otworzyć drzwi swoich laboratoriów, umożliwiając mieszkańcom Wrocławia nocne zwiedzanie miejsc, w których na co dzień tworzone są technologie przyszłości. Uczestnicy będą mogli dowiedzieć się m.in. jak powstaje nowoczesna telekomunikacja, w jaki sposób tworzone są genetycznie modyfikowane tkaniny czy jak powstają najnowocześniejsze materiały ścierne. Zwiedzający na własnej skórze będą mogli doświadczyć też, jak niska temperatura wpływa na ich ciała. Lista atrakcji jest znacznie dłuższa i obejmuje również symulację powodzi, która spustoszyła Wrocław w 1997 roku. Dodatkowo, specjalnie tego dnia, Komenda Wojewódzka Policji zorganizuje pokaz oględzin i zbierania materiałów dowodowych z miejsca zbrodni. Nie zabraknie również atrakcji dla najmłodszych, dla których tej nocy przygotowane zostaną specjalne warsztaty i pokazy w Humanitarium oraz we Wrocławskim Parku Technologicznym przez Fundację Pro Mathematica. Ogrody Doświadczeń Humanitarium Wrocławskiego Centrum Badań EIT+ to innowacyjny park rozrywki edukacyjnej, który łączy zabawę z nauką. Podczas Nocy Laboratoriów dzieci i młodzież będą mogły wziąć udział w warsztatach i pokazach bio-chemicznych, pobawić się z suchym lodem i ciekłym azotem, sprawdzić swoje PH oraz zrobić plastik z mleka. Odwiedzający Humanitarium poznają również świat, w którym nie wszystko jest takie na jakie wygląda. Wszystko dzięki wystawie „Szkiełko i oko – tajemnice optyki”, która pomoże zrozumieć najtrudniejsze zagadnienia optyki, m.in. dzięki użyciu interaktywnych eksponatów. Pro Mathematica – fundacja Wrocławskiego Parku Technologicznego, przygotowała warsztaty dla dzieci i młodzieży w wieku od 4 do 17 lat. Warsztaty poświęcone będą bardzo zróżnicowanym tematom – specjaliści z WPT będą opowiadać zarówno o podstawach genetyki, kriogeniki i chemii, jak i o Układzie Słonecznym, w czym na pewno pomoże obecność łazika marsjańskiego! Międzynarodowe Laboratorium Silnych Pól Magnetycznych i Niskich Temperatur przygotowało sesje „Zabawy z nauką” dla dzieci i całych rodzin, na których omawiane będą m.in. niezwykłe zachowania materii w niskich temperaturach (-196 C) czy lewitacja nadprzewodników. Atrakcją dla młodzieży i dorosłych będą wykłady i pokazy poświęcone niskim temperaturom, nadprzewodnictwu, magnetyzmowi, a nawet lewitacja przedmiotów! Najmłodszych uczestników wydarzenia na pewno zainteresują także pełne sprzętu laboratoria Nokii oraz organizowana przez firmę wystawa o historii telekomunikacji. Będzie to wyjątkowa edukacyjna podróż przez eksponaty służące poprzednim pokoleniom aż po te, z których korzystamy dzisiaj. U pozostałych partnerów akcji dzieci mogą uczestniczyć w większości zaplanowanych atrakcji. Pełen program wydarzenia dostępny jest pod adresem: http://www.noclaboratoriow.pl/ « powrót do artykułu
  16. Amazon rozważa uruchomienie internetowej telewizji. Firma prowadzi już w tej sprawie rozmowy z wielkimi stacjami, w tym z CBS i NBCUniversal. Online'owa telewizja byłaby dobrym uzupełnieniem usług wideo oferowanych obecnie przez Amazona. Jednocześnie koncern wszedłby na rynek, na którym działają obecnie m.in. Comcast i AT&T. Amazon nie jest jedyną firmą zainteresowaną dostarczaniem treści telewizyjnych przez internet. Obecnie z takimi usługami eksperymentują bądź już je oferują m.in. Sony czy Apple. Koncern Bezosa uruchomił też niedawno nową usługę analizy dużych zestawów danych biznesowych. QuickSight ma umożliwiać każdej zainteresowanej osobie przeprowadzenie analizy i podzielenie się z innymi jej wynikami. Amazon korzysta przy tym z silnika SPICE (QuickSight Parallel, In-memory Calculation Engine), któray przeprowadza obliczenia i renderuje grafikę potrzebną do ich wizualizacji. QuickSight automatycznie integruje się z z chmurą Amazon Web Services, dzięki czemu tysiące użytkowników zyskują dostęp do wyników analiz przeprowadzonych za pomocą nowego narzędzia. QuickSight jest obecnie udostępniane jako wersja "preview". Od przyszłego roku będzie płatnym narzędziem. Możliwość korzystania z niego wyceniono na 9 USD rocznie. « powrót do artykułu
  17. Naukowcy z Uniwersytetu we Fryburgu Bryzgowijskim odkryli, że w limfocytach B występuje białko Kidins220/ARMS. Odgrywa ono decydującą rolę w ich rozwoju i produkcji przeciwciał. Różne ekipy donosiły o jego występowaniu w neuronach i limfocytach T, ale nikt nie wspominał o limfocytach B, zwanych również limfocytami szpikozależnymi. Odkryliśmy nowego molekularnego gracza układu odpornościowego. Wiedza ta pomoże nam w rozwijaniu leków na różne choroby, w tym autoimmunologiczne - podkreśla immunobiolog prof. Wolfgang Schamel. Limfocyty B jako jedyne wytwarzają przeciwciała. Na ich powierzchni znajdują się receptory B-komórkowe (ang. B cell receptor, BCR), które odpowiadają m.in. za przekazanie sygnału aktywującego do wnętrza komórki. Niemcy ustalili, że Kidins220/ARMS wchodzi z nimi w interakcje. Pod nieobecność tego białka zdolność receptora do wysyłania sygnału jest ograniczona. W rezultacie limfocyty wytwarzają mniej przeciwciał, a układ odpornościowy jest osłabiony. Naukowcy podkreślają, że Kidins220/ARMS odgrywa także ważną rolę w tworzeniu limfocytów B. Gdy myszy nie potrafiły go wyprodukować, limfocyty gorzej spełniały swoje funkcje. Działo się tak, bo na różnych etapach rozwoju limfocyty B polegają na sygnałach z receptora B-komórkowego i prekursorowego BCR. « powrót do artykułu
  18. Badanie tomograficzne odlewów gipsowych ofiar wybuchu Wezuwiusza z Pompejów pokazało, że miały one zęby w świetnym stanie. Popioły, które pokryły starożytne miasto, szybko zastygły, zachowując w środku kształt pogrzebanych ciał (tkanki miękkie rozłożyły się pod wpływem wysokiej temperatury). Od 1861 r. archeolog Giuseppe Fiorelli prowadził na stanowisku usystematyzowane badania. To on opracował metodę wykonywania odlewów. Prze otwory wlewał gips sztukatorski, który wypełniał puste przestrzenie. Później wystarczyło usunąć warstwę popiołu, odsłaniając odlew ciała w momencie śmierci. Niedawno zakończyła się konserwacja 86 takich obiektów. Dziewiętnastowieczny gips jest tak gęsty, że współczesne standardowe metody obrazowe nie potrafią odróżnić grubej warstwy zewnętrznej od szkieletu. Naukowcy posłużyli się jednak ostatnio wielorzędową tomografią komputerową, a następnie za pomocą specjalnego oprogramowania stworzyli trójwymiarowe modele szkieletów i łuków zębowych 16 mężczyzn, kobiet i dziecka. Okazało się, że badani mieszkańcy Pompejów mieli wszystkie zęby, co zespół powiązał ze zdrową dietą z niewielką ilością cukrów oraz wysoką zawartością fluoru w powietrzu i wodzie w okolicach wulkanu. Skany uwidoczniły także pęknięcia czaszki, co wskazuje nie na uduszenie, jak wcześniej sugerowano, ale na śmierć w wyniku urazów głowy wywołanych odłamkami dachu i ścian. Badanie jednego z odlewów pokazało, że ofiara nosiła grubo tkany ubiór, co sugeruje, że erupcja nie miała miejsca latem 24 sierpnia, ale raczej jesienią (postuluje to zresztą od dawna Grete Stefani, dyrektor Soprintendenza Archeologica di Pompei). Wypożyczony przez firmę Philips Spa Healthcare 16-rzędowy skaner wykorzystano również do zbadania odlewów 2 zwierząt, najprawdopodobniej psa i dzika. Szefem prac radiologicznych, które przeprowadzono rano 29 września, był dr Giovanni Babino. Nadzorowaniem badań zębów zajmowała się wyspecjalizowana stomatolog Elisa Vanacore. Stworzywszy protokół badania, akademicy transportowali po kolei odlewy do "szpitala polowego", położonego na terenie niedostępnym dla zwiedzających. Poza radiologami, pracowali tam m.in. archeolodzy, antropolodzy i konserwatorzy. Istnieją plany, by stworzyć dla naukowców bazę danych nt. odlewów. Na razie zbadano 16 ofiar, ale Babino nie zamierza na tym poprzestać. Analizy DNA pozwolą ustalić stopień pokrewieństwa między zmarłymi. « powrót do artykułu
  19. W pojedynczym neuronie normalnego dorosłego mózgu występuje nawet ponad 1000 mutacji, których nie ma w sąsiednich komórkach nerwowych. Większość mutacji pojawia się podczas używania genów, już po zakończeniu rozwoju mózgu. Odkryliśmy, że geny najczęściej używane przez mózg są zmutowane z największym prawdopodobieństwem [...] - opowiada Christopher Walsh z Howard Hughes Medical Institute (HHMI). Nie wiadomo, jak te naturalnie występujące mutacje wpływają na funkcjonowanie mózgu lub w jakim stopniu przyczyniają się do choroby. Tak czy siak, śledząc ich rozkład, Amerykanie zdobywają informacje o rozwoju mózgu. Genom pojedynczego neuronu jest jak zapis archeologiczny komórki. Na podstawie wzorca dzielonych mutacji możemy odtworzyć linię pochodzenia. Wiemy obecnie, że jeśli prześledzimy wystarczającą liczbę komórek z wystarczającej liczby mózgów, uda nam się zdekonstruować wzorzec rozwoju ludzkiego mózgu. Naukowcy interesują się zmiennością genomu neuronów, ponieważ wyniki badań wskazują, że mutacje niewielkiej części komórek mózgu mogą wywołać poważne choroby neurologiczne. Dotąd jednak specjalistów chcących badać tę zmienność hamowała niewielka ilość DNA wewnątrz neuronów. Nie wystarczała ona do sekwencjonowania, a więc i dokonywania porównań. Walsh i inni zastosowali jednak amplifikację całego genomu wyizolowanego z komórki. Naukowcy zsekwencjonowali genomy 36 neuronów ze zdrowych dorosłych mózgów (przekazano je do badań pośmiertnych). Dla porównania zespół z HHMI zsekwencjonował DNA komórek pobranych z serc zmarłych. W analizie danych pomogli Peter Park, biolog obliczeniowy z Harvardzkiej Szkoły Medycznej, i Semin Lee z jego laboratorium. Amerykanie odkryli, że genomy wszystkich neuronów były unikatowe. Każdy miał ponad 1000 mutacji punktowych i tylko kilka mutacji wystąpiło w więcej niż 1 komórce. Spodziewaliśmy się, że mutacje te będą wyglądać jak mutacje nowotworowe [powstające w czasie niedokładnego kopiowania DNA w przygotowaniu do podziału], ale miały one wyjątkową sygnaturę. Mutacje występujące w mózgu wydają się w większości zachodzić podczas ekspresji genów przez komórkę. Neurony się nie dzielą i przez gros czasu ich DNA pozostaje ciasno upakowane. Kiedy neuron chce uaktywnić gen, rozwija DNA, odsłaniając gen, tak że może on być skopiowany na RNA. W oparciu o rodzaj i umiejscowienie mutacji naukowcy stwierdzili, że większość uszkodzeń DNA następuje w ramach procesu rozwijania i kopiowania. Niewielki odsetek mutacji występował w więcej niż jednej komórce. To oznacza, że mutacje te powstały, gdy przyszłe komórki mózgu nadal się dzieliły, a proces ten kończy się jeszcze przed narodzinami. Później zostały one przekazane, gdy komórki się dzieliły i migrowały. Analizując wzorce ich rozkładu, naukowcy byli w stanie odtworzyć część historii rozwoju mózgu. Mapowanie ujawniło, że w dorosłym mózgu blisko spokrewnione komórki mogą się znajdować w dość dużej odległości od siebie. Bywa, że pojedynczy obszar mózgu zawiera komórki z 5 różnych linii, które oddzieliły się, nim rozwijający się mózg odseparował się od innych tkanek płodu. Potrafimy zidentyfikować mutacje, które zaszły naprawdę wcześnie, zanim mózg w ogóle się pojawił. Stwierdziliśmy, że komórki, w których one występują, są posadowione obok komórek, które mają zupełnie inne mutacje - wyjaśnia dr Mollie Woodworth. Co więcej, konkretny neuron może być bliżej spokrewniony z komórką serca niż z sąsiednim neuronem. Amerykanie sądzą, że przeplatanie komórek o innym pochodzeniu chroni mózg przez wczesnymi, potencjalnie szkodliwymi mutacjami. Dzięki powstaniu bardzo mieszanych populacji, komórki ulokowane obok siebie i realizujące te same zadania nie są ze sobą blisko spokrewnione, dlatego z mniejszym prawdopodobieństwem dzielą identyczną zgubną mutację - dodaje Michael Lodato. « powrót do artykułu
  20. Komputery osiągnęły już taką moc, że przewyższają możliwości człowieka w niektórych zastosowaniach. Potrafią znacznie lepiej od nas przeprowadzać operacje arytmetyczne, z łatwością pokonują ludzi w szachach. Powstaje jednak pytanie, czy te możliwości sumują się w jakiś rodzaj sztucznej inteligencji? Odpowiedzieć na nie postanowił Stellan Ohlsson z University of Illinois. Uczony przeprowadził test IQ na jednej z najbardziej rozwiniętych sztucznych inteligencji (AI). Od wielu lat tworzone są systemy AI, a jednym z najbardziej znanych jest rozwijany przez MIT ConceptNet. Ohlsonn poddał ConceptNet 4 standardowemu testowi WPPSI-III VIQ. To test badający inteligencję dzieci w wieku przedszkolnym i na początku szkoły. Sprawdza on zdolności dzieci w pięciu kategoriach: posiadanych informacji, słownictwa, rozpoznawania koncepcji, rozumienia i znajdowania podobieństw. Na przykład w teście dotyczącym posiadanych informacji może pojawić się pytanie "Gdzie żyją pingwiny?". W kategorii słownikowej będziemy mieli np. za zadanie odpowiedzi na pytanie w rodzaju "Co to jest dom?". W kategorii rozpoznawania koncepcji pojawiają się trzy wskazówki, na podstawie których należy rozpoznać, o czym mowa, na przykład: "możesz przez to patrzyć", "jest to kwadratowe", "możesz to otworzyć". W kategorii rozumienia padają pytania w rodzaju "Dlaczego ludzie ściskają sobie dłonie?", a w kategorii znajdowania podobieństw pada prośba o dokończenie zdań w rodzaju: "Pióro i ołówek służą do....". Ohlsson i jego współpracownicy nieco przetworzyli pytania, by można było je zadać komputerowi. Test dał zaskakujące wyniki. ConceptNet dobrze radzi sobie ze słownictwem i podobieństwami, średnio z informacją i słabo z rozpoznawaniem koncepcji oraz rozumieniem - stwierdzili uczeni. Gdy komputer zapytano "dlaczego ludzie ściskają sobie dłonie" (ang. shake hands), maszyna rozbiła problem na trzy jednostki. Dwie jednowyrazowe "ściskać", "dłonie" oraz na "ściskać dłonie" i odpowiedziała "atak epilepsji". Jednak gdy została zmuszona do przetworzenia jedynie jednowyrazowych jednostek "ściskać", "dłonie" jej odpowiedź była już znacznie bardziej trafna "podziękowanie", "flirt", "spotkanie przyjaciela". Jednak metoda ta nie zawsze działała. Na pytanie "gdzie można spotkać nauczyciela" padła prawidłowa odpowiedź, gdy maszyna osobno rozważyła "spotkać", "nauczyciel" oraz "spotkać nauczyciela". Jednak gdy zmuszono ją do przeanalizowania tylko "spotkać" oraz "nauczyciel", odpowiedź brzmiała "zespół muzyczny", "fortepian". Eksperci nie wiedzą, dlaczego ConceptNet miał problem w przypadku tego rodzaju zadań. Zauważono też, że sztuczna inteligencja potrafi dać odpowiedzi, jakich raczej nie usłyszelibyśmy od dziecka. W kategorii rozpoznawania koncepcji przed AI postawiono zadanie odgadnięcia czym jest "zwierzę, którego samiec ma grzywę", "to zwierzę żyje w Afryce", "to wielki brązowo-żółty kot". Pięć pierwszych odpowiedzi AI to "pies", "farma", "stworzenie", "dom", "kot". To zaskoczyło naukowców. Zdrowy rozsądek podpowiada, że odpowiedzi powinny być zawężone do zwierząt, a skoro w pytaniach mamy zawartą informację, że chodzi o kota, to należy rozważać tylko koty - mówi Ohlsson. Po ocenie pracy ConceptNet 4 naukowcy doszli do wniosku, że na obecnym etapie rozwoju AI znajduje się na poziomie przeciętnego 4-letniego dziecka, jednak poniżej poziomu 5- czy 7-latka. Oczywiście mowa tutaj o tych aspektach inteligencji, które bada konkretny wspomniany test. Naukowcy uważają, że jednym ze sposobów na poprawę pracy ConceptNet jest zaimplementowanie mu algorytmów przetwarzania języków naturalnych, z jakich korzystają Siri, Cortana czy Google Now. AI nie musiałaby wtedy być zależna od pracy programistów wprowadzających poszczególne pytania. Warto też zauważyć, że testowano ConceptNet 4, którego początki sięgają roku 2012. W ciągu ostatnich 3 lat prace nad sztuczną inteligencją znacznie przyspieszyły i obecnie uruchomiono już ConceptNet 5, który m.in. nie skupia się na samym zbieraniu informacji, a na nauce na podstawie zebranych danych. Ten i podobne mu systemy od pewnego czasu przekopują się przez kolosalne bady danych i na ich podstawie uczą się rozumienia języka, obrazów i innych koncepcji świata. Dzięki Ohlssonowi i kolegom wiemy, że potrzeba było 60 lat pracy nad rozwojem sztucznej inteligencji, by w zdroworozsądkowym myśleniu maszyna mogła zbliżyć się do poziomu przeciętnego 4-latka. Biorąc pod uwagę fakt, że postęp IT jest coraz szybszy, w najbliższych latach możemy spodziewać się znacznego przyspieszenia postępów sztucznej inteligencji. « powrót do artykułu
  21. Dzbanecznik Nepenthes gracilis wykorzystuje energię spadających kropli deszczu do zasilania ruchu wieczka (klapki przykrywającej dzbanek). W ten sposób mrówki są wrzucane do płynów trawiennych. Jak wyjaśnia zespół dr Ulrike Bauer z Uniwersytetu w Bristolu, wieczko jest wprawiane w bardzo szybkie drgania. Naukowcy porównują to do sprężynowania trampoliny. Szczytowe prędkości opisywanego ruchu przypominają szybkość wybijania się szarańczy. Zjawisko udało się zarejestrować za pomocą szybkich kamer i laserowego pomiaru drgań. Artykuł na ten temat ukazał się w piśmie PNAS. Mamy kroplę uderzającą w powierzchnię [wieczka], która wywołuje szybki ruch w dół. Dzięki sprężystości klapka przemieszcza się do pewnego momentu, a potem się odbija. Pojawiają się drgania, bardzo podobne do obserwowanych w sytuacji, gdy linijkę położy się na biurku i jej koniec potrąci palcem. Zarejestrowany ruch jest unikatowy. Po pierwsze, jego prędkość przewyższa szybkość ruchów pułapkowych innych roślin mięsożernych, a po drugie, roślina wykorzystuje zewnętrzne źródło energii. Bristolczycy podkreślają, że wieczko jest pokryte woskiem, co zmniejsza przyczepność owadów. By określić siłę chwytu na wieczku, w ramach eksperymentu mrówki mocowano do przetworników siły. Okazało się, że z jednej strony powierzchnia jest na tyle śliska, by podczas drgań zdestabilizować mrówkę, a z drugiej na tyle antypoślizgowa, by utrzymać ją w pozostałych warunkach. Biolodzy sądzą, że N. gracilis można zaliczyć do osobnej kategorii mięsożerności; nie jest bowiem ani aktywną rośliną jak muchołówka, ani biernym zjadaczem w rodzaju pozostałych dzbaneczników. Kluczowa wydaje się sztywność wieczka N. gracilis. Kiedy uczeni badali inne gatunki, które chwytają mrówki jedynie dzięki pokrytemu śliską substancją kołnierzykowi, okazało się, że klapka jest o wiele bardziej giętka. Wieczko jest tak przystosowane, że rozprzestrzenia ruch wywołany spadającą kroplą, zwiększając w ten sposób powierzchnię stanowiącą zagrożenie dla owada. « powrót do artykułu
  22. Najnowszy raport Ponemon Institute i Hewlett Packard Enterprise podkreśla, że średni roczny światowy koszt cyberprzestępstw wynosi już 7,7 miliona dolarów na ofiarę. Największe koszty działalności przestępców ponoszą przedsiębiorstwa i instytucje w USA. Tam średni koszt to 15 milionów dolarów. Jeszcze w ubiegłym roku było to 12,7 miliona USD. Wśród siedmiu krajów, którym szczegółowo przyjrzeli się analitycy, najwyższe koszty, po USA, stwierdzono w Niemczech i Japonii. Dane, które posłużyły do przygotowania raportu, pochodzą z 252 firm. Specjaliści przeprowadzili ankiety wśród 2128 pracowników odpowiedzialnych za infrastrukturę IT, przepływ informacji i firmowe standardy. Koszty oszacowano biorąc pod uwagę bezpośrednie i pośrednie wydatki związane z cyberatakiem na daną organizację. Bezpośrednie koszty to na przykład wynagrodzenie dla ekspertów prowadzących śledztwo w sprawie włamania czy uruchomienie linii telefonicznych, pod którymi klienci firmy mogą zdobyć informacje o sposobach zabezpieczenia się. Koszty bezpośrednie to "czas, wysiłek i inne zasoby organizacyjne, jakie zaangażowano w naprawę skutków ataku". Eksperci zauważają, że cyberprzestępcy mają coraz więcej możliwości ataku. Atakować mogą bowiem prywatne urządzenia, które pracownicy przynoszą do firmy i podłączają do lokalnej sieci, chmury obliczeniowe czy urządzenia typu Internet of Things. Większe możliwości ataku to wyższe koszty dla atakowanych firm. Tym bardziej, że cyberprzestępcy się profesjonalizują i walka z nimi jest coraz trudniejsza. Na przykład w USA średni czas od przeprowadzenia cyberataku do poradzenia sobie przez ofiarę z jego skutkami to 46 dni. « powrót do artykułu
  23. Historia Czarnobyla dowodzi, że ludzie są większym zagrożeniem dla natury niż poważne radioaktywne zanieczyszczenie środowiska. Od katastrofy w elektrowni atomowej minęło niemal 30 lat. Ludzie opuścili obszar o powierzchni 4200 kilometrów kwadratowych, a najnowsze badania wykazały, że kwitnie tam dzikie życie. Czarnobylska Strefa Wykluczenia stała się naturalnym rezerwatem przyrody. Gdy usuwa się ludzi, natura rozkwita - nawet tam, gdzie doszło do najgorszego w historii wypadku atomowego. Bardzo możliwe, że obecnie liczba dzikich zwierząt wokół Czarnobyla jest znacznie większa niż przed wypadkiem - mówi Jim Smith z University of Portsmouth. Smith wraz z kolegami przeprowadzili szczegółowe badania Strefy i wykazali, że po spadku liczebności dzikich zwierząt, spowodowanego przez wypadek, obecnie ich liczba rośnie. Okazuje się, że obecnie liczebność populacji łosia, sarny europejskiej, jelenia szlachetnego oraz dzika są tam podobne jak w nie zanieczyszczonych rezerwatach przyrody. Z kolei liczba wilków jest siedmiokrotnie większa niż w porównywalnej wielkości rezerwatach. Dane pokazują też, że populacja wymienionych roślinożerców zaczęła się odradzać w ciągu 1-10 lat po wypadku. Te unikatowe badania pokazują, że natura jest w stanie rozkwitać nawet w odległości kilku kilometrów od poważnego wypadku atomowego, jeśli tylko zostanie uwolniona od presji człowieka - mówi Jim Beasley z University of Georgia. « powrót do artykułu
  24. Holenderscy naukowcy uzyskali najwyższe fale stworzone przez człowieka. Uczeni z kraju, którego większość jest położona poniżej poziomu morza, są ekspertami w dziedzinie badania oceanów. Dla Holendrów to kwestia przetrwania. Nic więc dziwnego, że stworzyli potężne fale, by dokładnie zbadać, jaki mają one wpływ na wybrzeża i infrastrukturę. Tutaj możemy testować to, co dzieje się z groblami, gdy uderzają w nie potężne fale - stwierdziła minister infrastruktury Melanie Schultz van Haegden, otwierając w Delft gigantyczną maszynę do tworzenia fal. Maszyna stoi w instytucie Deltares, a jej budowa trwała trzy lata. Może ona tworzyć fale o wysokości 5 metrów i wysyłać je wzdłuż 300-metrowego kanału o głębokości 9,5 metra. Na jednym końcu mamy mechanizm do tworzenia fal. To po prostu pionowa ściana, która porusza się w przód i w tył, zdolna do tworzenia wysokich fal - wyjaśnia Bas Hofland. Siedmiometrowa metalowa ściana jest poruszana za pomocą czterech potężnych tłoków. Dzięki temu urządzeniu można będzie badać np. wpływ tsunami na nabrzeża. Jako, że bezpieczeństwo Holandii zależy od skutecznej obrony przed morskim żywiołem, konieczne było zbudowanie urządzenia badawczego, w którym można przeprowadzać eksperymenty w rzeczywistej skali. O niezwykłym urządzeniu dowiedzieli się już... miłośnicy surfingu, którzy zasypują instytut Deltares prósbami o pozwolenie na wykorzystanie maszyny w celach rozrywkowych. « powrót do artykułu
  25. Jeden z największych fenomenów czytelniczych ostatniego roku. Książka, która zebrała świetne recenzje w najważniejszych światowych mediach, poczynając od "Wall Street Journal" i "Rolling Stone'a", a na "Wired" kończąc. Zadebiutowała na 1. miejscu listy bestsellerów non-fiction "New York Timesa" i utrzymywała się w jej czołówce aż przez pół roku (od września 2014 roku do kwietnia 2015). Jedna z ulubionych lektur Billa Gatesa. W ciągu zaledwie 24 godzin od premiery osiągnęła status bestsellera na Amazonie. "What If?" Randalla Munroe'a ukaże się jesienią w Polsce nakładem wydawnictwa Czarna Owca. Randall Munroe jest legendą internetu. To twórca jednego z najpopularniejszych komiksów internetowych na świecie (dobrze znanego także w Polsce) – XKCD (xkcd.com). Jest byłym naukowcem NASA, który poświęcił karierę twórcy robotów dla tworzenia sytuacyjnych komiksów, a ostatnio także pisania książek. Opłaciło się. Po roku od debiutu jego stronę odwiedzało miesięcznie około 70 milionów użytkowników. Jego Ted Talk (podczas słynnych spotkań TEDx) widziało prawie 2 miliony osób (ted.com/talks/randall_munroe_comics_that_ask_what_if). "What If?" to pierwsza książka Munroe'a, która ukaże się w Polsce. Stanowi zbiór naukowych odpowiedzi na hipotetyczne i absurdalne pytania, ilustrowane przezabawnymi komiksami. Książka pełna jest uszczypliwego humoru, a przy tym naprawdę zaskakująco wiele można się z niej nauczyć. Czytelnicy i krytycy zgodnie nazywają ją jedną z najlepszych naukowych lektur, jakie kiedykolwiek powstały. Zrecenzował i dodał ją do listy swoich ulubionych książek sam Bill Gates. Ale to pozycja dla wszystkich. Dzieci zabierają ją swoim rodzicom, ci kradną ją dzieciom. Bo kto z nas nie zastanawiał się nigdy nad tym, co by się stało gdyby Ziemia nagle przestała się kręcić? Z naukowym zacięciem Munroe odpowiada na najgłupsze nawet pytania, cierpliwie tłumaczy, jaką moc może wygenerować Yoda, czy co by się stało, gdyby każdy z nas miał naprawdę tylko jedną połówkę. Ale czasem jego cierpliwość się kończy. Kiedy dostaje pytanie, jak mielibyśmy odróżnić ludzi od samolotów, gdyby każdy z nas miał kółka i umiał latać, Randall mówi "dość". Komentarze do pytań bez odpowiedzi są jedną z najzabawniejszych części książki. Każde okraszone kultowym komiksem. Polska premiera "What If?" 7 października.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...