-
Liczba zawartości
37638 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Rozpoczęła się rozbudowa hali eksperymentalnej Narodowego Centrum Promieniowania Synchrotronowego SOLARIS w Krakowie. Powiększenie ośrodka planowano od dawna. Jest ono niezbędne, by pomieścić nową infrastrukturę badawczą. Powiększona hala pozwoli na uruchomienie 4 kolejnych linii badawczych, m.in. przeznaczonej do badań strukturalnych SOLCRYS. Jej stacje końcowe umożliwią m.in. analizy struktury białek, wirusów, kwasów nukleinowych i polimerów. Część nowej powierzchni przeznaczono na potrzeby Krajowego Centrum Kriomikroskopii Elektronowej. Pracownia kriomikroskopii elektronowej ma docelowo pomieścić 4 mikroskopy, w tym Titana Kriosa i Glaciosa, które pierwotnie zainstalowano w specjalnie zbudowanych laboratoriach w doku załadowczym starej części budynku. Jak podkreślono w komunikacie, w projekcie znalazło się też laboratorium przygotowywania próbek, które będzie dostępne dla wszystkich użytkowników SOLARIS. Znajdzie się w nim niezbędny sprzęt do preparacji próbek na linie badawcze, jak i do opracowania siatek na pomiary Cryo-EM. Oprócz tego w rozbudowywanej hali wygospodarowano miejsce na przestrzeń warsztatową i nowe biura dla powiększającego się zespołu naukowego. Podczas rozbudowy na parę miesięcy zostanie wyłączony akcelerator kołowy. Zespół akceleratorowy ma wykorzystać ten okres na przeglądy podsystemów i prace instalacyjno-naprawcze (mówi się m.in. o montażu komponentów nowej linii pomiarowej na podczerwień SOLAIR). Narodowe Centrum Promieniowania Synchrotronowego SOLARIS powstało w latach 2010-15 przy Uniwersytecie Jagiellońskim. Inwestycję dofinansowała Unia Europejska ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. O działających i budowanych liniach badawczych oraz Cryo-EM w SOLARIS można poczytać tutaj. « powrót do artykułu
-
NASA zapowiada pierwsze zdjęcia z Teleskopu Webba
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Astronomia i fizyka
NASA zapowiedziała, że pierwsze kolorowe zdjęcia z Teleskopu Webba opublikuje 12 lipca. Jednocześnie upublicznione zostaną dane spektroskopowe. Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba to największe i najbardziej złożone obserwatorium, jakie człowiek wysłał w przestrzeń kosmiczną. Od sześciu miesięcy urządzenie jest przygotowywane do rozpoczęcia badań naukowych. Zbliżamy się do końca przygotowań, jesteśmy w przededniu początku niezwykle ekscytującego okresu badań wszechświata. Publikacja pierwszych kolorowych zdjęć będzie unikatowym przeżyciem, zobaczymy cuda, jakich ludzkość nigdy wcześniej nie oglądała, mówi Eric Smith, jeden z naukowców pracujących przy teleskopie. Zdjęcia te będą kulminacją dekad pracy i marzeń, ale jednocześnie będą dopiero początkiem. Decyzja o tym, co powinno być pierwszym celem badań Webba nie była łatwa. Międzynarodowy zespół złożony ze specjalistów z NASA, Europejskiej Agencji Kosmicznej, Kanadyjskiej Agencji Kosmicznej i Space Telescope Science Institute już pięć lat temu zaczął zastanawiać się nad celem pierwszej fotografii. Pierwsze zdjęcie i dane mają pokazać możliwości instrumentów Webba oraz to, co może osiągnąć na polu nauki. Jesteśmy pewni, że zarówno środowisko astronomów, jak i opinia publiczna, będą zachwycone, dodaje Klaus Pontoppidan z STScI. Gdy już każde z urządzeń Webba zostanie skalibrowane, przetestowane i otrzyma zgodę na podjęcie pracy, teleskop wykona pierwsze zdjęcia i obserwacje spektroskopowe. Obsługa teleskopu weźmie na cel obiekty, które zostały wstępnie wybrane przez międzynarodowy zespół w celu wykazania możliwości teleskopu. Następnie dane trafią do zespołu specjalistów, który przetworzy surowe dane na obrazy przydatne astronomom i opinii publicznej. Mam ten przywilej, że jestem częścią tego procesu, mówi Alyssa Pagan odpowiedzialna za wizualizację danych naukowych w STScL. Zwykle proces obróbki surowych danych z teleskopu i uzyskanie z nich dobrej jakości obrazu może trwać od kilku tygodni do miesiąca, dodaje uczona. Nowy teleskop jest tak potężny, że nie wiadomo, jak będą wyglądały pierwsze zdjęcia. Oczywiście spodziewamy się zobaczyć pewne rzeczy, ale to nowy teleskop, który będzie dostarczał danych o wysokiej rozdzielczości w podczerwieni. Po prostu nie wiemy, co zobaczymy, dodaje lider zespołu wizualizacji danych naukowych Jospeph DePasquale. Już pierwsze obrazy uzyskane podczas ustawiania zwierciadła głównego pokazały, jak ostry obraz można uzyskać z Webba. Jednak w lipcu otrzymamy pełnokolorowe zdjęcia reprezentujące pełne możliwości naukowe teleskopu. « powrót do artykułu- 17 odpowiedzi
-
- NASA
- Teleskop Webba
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nie tylko nowy gatunek, ale też zupełnie nowy rodzaj - czyli wyższą taksonomicznie jednostkę - cyjanobakterii odkrył zespół naukowców kierowany przez polską badaczkę dr hab. Iwonę Jasser, prof. UW z Wydziału Biologii UW. Ta niepodobna do żadnego znanego wcześniej gatunku sinica zamieszkuje geotermalne źródło Gór Pamiru Wschodniego (Tadżykistan). Zdaniem jej odkrywców może się ona okazać nie tylko nową linią ewolucyjną sinic, ale także potencjalnym producentem cennych substancji bioaktywnych. Artykuł dotyczący nowego organizmu - oraz innych wyizolowanych ze środowisk geotermalnych na Islandii, w Polsce, Grecji i Tadżykistanie – ukazał się w czasopiśmie Molecular Phylogenetics and Evolution. Opisane w publikacji wyniki dotyczą badań, prowadzonych przez trzy różne zespoły. Jednym, z Instytutu Biologii Środowiskowej Wydziału Biologii UW, kierowała prof. Jasser, drugim kierował prof. Spyros Gkelis z Uniwersytetu w Salonikach (Grecja), a trzecim – prof. Mikołaj Kokociński z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Wszyscy interesowaliśmy się badaniem gorących źródeł, ponieważ wydawało nam się, że mogą one zawierać nowe, ciekawe cyjanobakterie. W moim przypadku zaczęło się od tego, że badając Góry Pamiru Wschodniego przypadkowo natknęłam się na niezwykłe źródło geotermalne: na długości blisko 200 m pokryte było bardzo grubą warstwą zielono-brązowego ’kożucha' – opowiada prof. Jasser. Wyglądał niesamowicie. Uznaliśmy, że na pewno warto zbadać go bliżej, bo musi to być coś niespotykanego. Fragment owego „kożucha”, który w istocie był matą mikrobialną, naukowcy przywieźli do Polski. Przebadali go mikroskopowo, biochemicznie i molekularnie, a także sprawdzili, jakie organizmy uda się z niego wyizolować. Tak jak podejrzewali, z maty udało się wyizolować cyjanobakterie, które następnie zaczęto hodować w laboratorium. Hodowla organizmów z takich specyficznych, ekstremalnych środowisk jest bardzo trudna, ponieważ nie jesteśmy w stanie zapewnić im takich warunków, w jakich żyją naturalnie - nawet, jeśli zadbamy o odpowiednio wysoką temperaturę itp. Każda tego typu izolacja i hodowla, którą uda się przeprowadzić, to duży sukces. I właśnie tym razem nam się udało – mówi dr Jasser. Choć morfologicznie pojedyncze osobniki nie wyglądały szczególnie interesująco czy wyjątkowo, to analizy molekularne (na podstawie DNA) wykazały, że przywiezioną z Tadżykistanu cyjanobakterię bardzo trudno przypasować do którejś z istniejących grup taksonomicznych. Kiedyś taksonomia sinic opierała się wyłącznie na ich cechach morfologicznych, przede wszystkim kształtach i sposobie organizacji komórek – tłumaczy autorka publikacji. Dzieliliśmy je na sinice nitkowate, kokkalne, nitkowate z heterocytami (wyspecjalizowanymi komórkami do asymilacji azotu z powietrza), nitkowate rozgałęzione, a nawet takie, które tworzą złożone, trójwymiarowe struktury zbudowane z wielu nici. Później okazało się, że w procesie ewolucji, czyli na przestrzeni milionów lat, sinice naprzemiennie traciły i ponownie zyskiwały swoją złożoną, wielokomórkową budowę. Dlatego podział w oparciu o cechy morfologiczne okazał się zupełnie niewystarczający. Dziś wiemy, że pomimo takiego samego wyglądu cyjanobakterie mogą przynależeć do bardzo różnych rzędów. Dopiero analizy DNA ujawniają prawdziwe pokrewieństwo między tymi organizmami. Tak było w przypadku sinicy odkrytej w górach Pamiru. Badania molekularne ujawniły, że nie można jej zakwalifikować do żadnego znanego wcześniej gatunku cyjanobakterii. Mało tego - okazała się niepodobna nawet do żadnego opisanego rodzaju! Naukowcy szybko zrozumieli, że odkryli nową grupę organizmów. Niezwykłą sinicę nazwali Hillbrichtia pamiria. Pamiria – od miejsca, w którym ją znaleziono, Hillbrichtia – od nazwiska nieżyjącej już polskiej hydrobiolożki prof. Anny Hillbricht-Ilkowskiej. Nazwaliśmy ją na cześć mojej mentorki naukowej prof. Hillbricht-Ilkowskiej. Była znanym nie tylko w Polsce, ale i na świecie, ekologiem i hydrobiologiem; przez dwie kadencje pełniła funkcję wiceprezesa Societas Internationalis Limnologiae, najważniejszej na świecie organizacji limnologicznej. Była też opiekunką mojej pracy doktorskiej i moim wielkim autorytetem. Chciałam ją upamiętnić jako wspaniałego naukowca i wspaniałą osobę – podkreśla dr Jasser. Na razie dość skromnie stwierdziliśmy, że Hillbrichtia to nowy rodzaj. Jednak nawet na wyższym poziomie trudno znaleźć dla niej odpowiednią grupę. Niewykluczone więc, że może być nawet nowym rzędem – podkreśla autorka badania. Aby to stwierdzić, trzeba będzie znaleźć podobne do niej organizmy. Wtedy wszystko się wyjaśni. Poza H. pamiria w omawianej publikacji opisano jeszcze dwa inne zupełnie nowe gatunki cyjanobakterii i drugi nowy rodzaj. Ten ostatni odnalazł w Grecji zespół prof. Gkelisa. Jeśli chodzi o Hillbrichtia, to już na pierwszy rzut oka widać było, że to wyjątkowy organizm. Budowała maty mikrobialne, jakich wcześniej nie widzieliśmy; mogła rosnąć w bardzo wysokich temperaturach, ale - co ciekawe - także w dużo niższych. U źródła badanego przez nas strumienia termalnego temperatura dochodziła do 50 st. C, ale już 200 metrów dalej miała zaledwie 28 st. C. A sinica w obu tych miejscach bardzo dobrze sobie radziła. Oznacza to, że ma bardzo duże możliwości przystosowawcze – opowiada naukowczyni. Jak wyjaśnia, maty mikrobialne (inaczej mikrobiologiczne) to wielowarstwowe arkusze złożone z wielu biofilmów, które się na siebie nakładają. Biofilmy te tworzone są głównie przez cyjanobakterie, choć kolejne warstwy mogą być zdominowane przez różne inne mikroorganizmy. Podstawą maty są sinice, ponieważ po pierwsze - są one producentami pierwotnymi, czyli fotosyntetyzują, dostarczają węgla organicznego, jako producenci stanowią podstawę sieci troficznej, a po drugie - potrafią tworzyć bardzo duże kolonie o specyficznej strukturze i dużej ilości pozakomórkowego śluzu (związków egzopliweglowodanowych), które stanowią miejsce do życia dla kolejnych organizmów – mówi dr Jasser. Obok sinic zaczynają rozwijać się inne organizmy fotosyntetuzujące: glony eukariotyczne, jak zielenice czy okrzemki, a później także organizmy heterotroficzne: archeony, bakterie beztlenowe. Mogą się też rozwijać autotroficzne bakterie ale tym razem beztlenowe i nie wydzielające tlenu. W efekcie w takiej macie istnieje wiele różnych warstw, a tworzące je organizmy pełnią bardzo różne role. Maty mikrobialne tworzone m.in. przez sinice uwalniające tlen w procesie fotosyntezy były jednymi z pierwszych zespołów organizmów, które żyły na Ziemi i których ślady możemy oglądać. Istniały one już ok. 3-3,5 miliarda lat temu i przez długi czas były jedynymi i najważniejszymi ekosystemami na naszej planecie. I to początkowo dzięki sinicom powstała ziemska atmosfera. Sinice również – na drodze endosymbiozy – stały składnikiem innych, eukariotycznych fotosyntetyzujących organizmów. Autorzy publikacji zajęli się także porównaniem cyjanobakterii wyizolowanych z mat przywiezionych z kilku różnych gorących źródeł: tadżyckiej maty dr Jasser, maty zespołu prof. Kokocińskiego (znalezionej koło Uniejowa) oraz dwóch mat grupy prof. Gkelisa: greckiej i islandzkiej. Zaczęliśmy porównywać właściwości ekofizjologiczne wyizolowanych przez nas sinic; sprawdzaliśmy ich przynależność filogenetyczną. Chcieliśmy też zbadać, czy i jakie geny kodujące biała szoku cieplnego oraz enzymy syntazy polikedytowe (PKS) i pozarybosomalne syntetazy peptydowe (NRPS) są obecne w naszych cyjanobakteriach – opowiada dr Jasser. Wyjaśnia, że biała szoku cieplnego (ang. heat shock proteins, Hsp) oraz enzymy PKS i NRPS to specyficzne związki, których ekspresja nasila się w warunkach stresu, np. bardzo niskiej lub bardzo wysokiej temperaturze, silnego zasolenia, obecności metali ciężkich. To, że badane sinice pochodziły z gorących źródeł, pozwalało naukowcom przypuszczać, że posiadają one takie białka. Przypuszczenia szybko się potwierdziły. Dodatkowo ustalono, że te sinice, które miały po trzy geny kodujące Hsp – oraz w których obecne były geny kodujące PKS i NRPS, najlepiej radziły sobie w wysokich temperaturach. Co ciekawe, geny kodujące PKS i NRPS należą do grupy genów związanych również z produkcją toksyn. Jest to zgodne z funkcjonującą w środowisku naukowym hipotezą, że geny związane ze szlakami biosyntezy toksyn pozwalają mikroorganizmom przystosowywać się do trudnych środowisk – podkreśla dr Jasser. W trakcie eksperymentów okazało się, że Hillbrichtia pamiria produkuje jeszcze inną, wyjątkowo ciekawą, substancję. To debromoaplazjatoksyna, substancja, o której wiadomo, że może wywoływać reakcje uczuleniowe, np. silne swędzenie, lub wywoływać efekt, jak po poparzeniu. Dodatkowo badania na myszach ujawniły, że sprzyja ona tworzeniu się guzów nowotworowych i innych zaburzeń prowadzących nawet do śmierci zwierząt. Jednocześnie ten sam związek – o ile laboratoryjnie pozbawi się go pewnych elementów – wykazuje działanie zupełnie odwrotne: może hamować rozwój komórek rakowych. To niezwykle ciekawy związek, a my potwierdziliśmy, że ta konkretna sinica go produkuje – zaznacza się dr Jasser. Co ciekawe, nie udało się go stwierdzić w warunkach naturalnych, czyli w macie przywiezionej z Pamiru, a dopiero w hodowli laboratoryjnej. Na pewno, więc warto poddać Hillbrichtia jeszcze bardziej szczegółowym analizom biochemicznym, ale też genetycznym, aby sprawdzić, czy nie wytwarza jeszcze jakichś innych ciekawych związków biologicznie czynnych – dodaje badaczka. « powrót do artykułu
-
- cyjanobakteria
- Pamir Wschodni
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czworo studentów Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa urządziło burzę mózgów, podczas której zastanawiali się nad tematem pracy inżynierskiej. W przerwie wybrali się coś zjeść. I wtedy wpadli na genialny pomysł. A raczej on wpadł na nich. Jednej ze studentek rozwinęło się burrito i cała zawartość wylądowała na jej kolanach. Studenci zdecydowali, że tak dłużej być nie może i trzeba coś z tym zrobić. Po miesiącach pracy zaprezentowali... jadalną taśmę klejącą do burrito. Przezroczysta Tastee Tape składa się z podłoża z włókien oraz organicznego kleju. Pozwala skleić potrawę zarówno na czas jej przygotowywania jak i spożywania. Najpierw zdobyliśmy wiedzę na temat taśmy i różnych rodzajów klejów. Później zaczęliśmy szukać ich jadalnych odpowiedników, mówi Tyler Guarino, który wraz z Marie Eric, Rachel Nie i Erin Walsh stworzyli taśmę. Po wielu testach, w czasie których sprawdzono około 50 różnych prototypów, studenci uzyskali jadalną, bezpieczną i wytrzymałą taśmę pozwalającą na sklejenie burrito. W tej chwili studenci nie zdradzają szczegółów wynalazku, gdyż dopiero złożyli wniosek patentowy. Mogę zapewnić, że wszystkie składniki taśmy są bezpieczne w spożyciu. To powszechnie stosowana żywność i dodatki do niej, mówi Guarino. W formie gotowej do użycia prototyp jadalnej taśmy jest przylepiony do woskowanego papieru. Żeby z taśmy skorzystać, trzeba odkleić ją od papieru, dokładnie zmoczyć i można ją przyklejać do żywności. « powrót do artykułu
-
- taśma klejąca
- tortilla
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Autorzy badań przedklinicznych informują o odkryciu nowej klasy leków, które mogą zwalczać antybiotykooporne szczepy Mycobacterium tuberculosis. Konieczne będą dalsze badania, ale niska dawka efektywna i wysokie bezpieczeństwo, jakie zauważyliśmy we wstępnych testach wskazują, że nowe leki mogą być realną alternatywą dla obecnie stosowanych metod walki z gruźlicą, mówi współautor badań doktor Ho-Yeon Song z Soonchunhyang University w Korei Południowej. Naukowcy przyjrzeli się wielu związkom roślinnym, poszukując wśród nich takich, które zwalczałyby M. tuberculosis. Z korzeni obojnika z gatunku Cynanchum atratum, który używany jest w chińskiej medycynie, wyizolowali związek o nazwie deoxypergularinine (DPG). W trakcie poprzednich badań wykazali, że hamował on działanie nie tylko zwykłego M. tuberculosis, ale również szczepów opornych na działanie leków. Dowiedli też, że połączenie tego związku ze standardowymi lekami zmniejszyło minimalne dawki leków potrzebnych do zwalczania szczepu H37Ra. Teraz naukowcy opracowali i przetestowali liczne analogi DPG. Zidentyfikowali całą klasę środków pochodnych (PP) zawierających w strukturze grupy fenantrenowe i pirolidynowe, które efektywnie zwalczają M. tuberculosis wykazując przy tym minimalną toksyczność dla komórek. Okazało się, że środki te są efektywne w niższych stężeniach niż obecnie stosowane leki. Mają więc większy potencjał zwalczania szczepów antybiotykoopornych. W ramach eksperymentów przez 4 tygodnie leczyli trzema pochodnymi – PP1S, PP2S i PP3S – szczury zainfekowane gruźlicą i wykazali skuteczność tych środków w porównaniu ze zwierzętami nieleczonymi. Ponadto dowiedli, że po 2 tygodniach podawania wysokich dawek i 4 tygodniach stosowania dawek średnich, u zwierząt nie wystąpiły skutki uboczne. Niezwykle istotnym odkryciem było spostrzeżenie, że wspomniane środki pochodne nie wpływają negatywnie na mikrobiom. Antybiotyki zwykle niszczą florę bakteryjną jelit. Tymczasem testowane środki miały minimalny wpływ na mikrobiom zwierząt. Uczeni przeprowadzili też badania in vitro, by sprawdzić, w jaki sposób badane środki zwalczają M. tuberculosis. Okazało się, że biorą one na cel gen PE-PGRS57, który występuje jedynie u tej bakterii. To wyjaśnia wysoką selektywność oraz skuteczność nowych leków. « powrót do artykułu
-
Joncer Naibaho, pochodzący z Indonezji doktorant ze Szkoły Doktorskiej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu (UPWr), pracuje nad przekształceniem odpadu w postaci młóta piwowarskiego w wartościowy, prozdrowotny składnik żywności. Jak podkreślono w komunikacie prasowym, swoimi badaniami dołożyć cegiełkę do rozwiązania kryzysu głodu na świecie. Młóto jest odpadkowym produktem otrzymywany przy warzeniu piwa. Przy nieodpowiedniej utylizacji może być szkodliwe dla środowiska ze względu na rozsiewanie się chwastów zbożowych. Co ważne, cechuje je wysoka wartość odżywcza. Występują w nim, m.in.: błonnik pokarmowy, białko, kwasy tłuszczowe, a także związki polifenolowe. Walka z głodem na świecie Wg Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), w 2020 r. na świecie rosła liczba ludzi niedożywionych; głodu doświadczyło 721-811 mln osób. W czasie przetwarzania surowców w produkty żywnościowe przemysł rolno-spożywczy wytwarza duże ilości produktów ubocznych. Przeznacza się je na paszę lub marnuje (wyrzuca), tymczasem, jak podkreśla doktorant, dostępność i dywersyfikacja żywności są potrzebne, by walczyć z głodem. Produkt uboczny, który można wykorzystać w przemyśle spożywczym Młóto to złożony materiał; dominuje w nim nierozpuszczalny błonnik pokarmowy (ang. insoluble dietary fiber, IDF). Prowadząc badania z naukowcami z Katedry Rozwoju Funkcjonalnych Produktów Żywnościowych UPWr, Joncer odkrył, że podczas przechowywania jogurtu młóto zbożowe pomaga zachować konsystencję i poprawia przeżywalność bakterii kwasu mlekowego. Z drugiej strony, młóto włókniste zaburza strukturę wypieków - ciastek czy chleba - i ze względu na dużą zawartość IDF wykazuje tendencję do utwardzania produktów spożywczych. Moim wyzwaniem jest przekształcenie nierozpuszczalnego błonnika pokarmowego znajdującego się w młócie w rozpuszczalny, by poprawić wydajność przetwarzania żywności i jakość końcowych produktów spożywczych – zaznacza Joncer. Pierwsze eksperymenty Przeprowadzono już parę eksperymentów z wykorzystaniem fal termicznych i dźwiękowych, obróbki w autoklawie, konwencjonalnego ogrzewania w wodzie czy zabiegów ultradźwiękowych. Specjaliści oceniają wpływ tych zabiegów na młóto; jak tłumaczy doktorant, zespół przygląda się uwalnianiu składników biologicznych - kwasów tłuszczowych, białek, związków polifenolowych i błonnika pokarmowego - z matrycy. Badamy również właściwości przeciwutleniające i technologiczną funkcjonalność przetworzonego młóta - dodaje. Promotorkami pracy Joncera są dr hab. inż. Małgorzata Korzeniowska z UPWr i prof. Baoru Yang z Uniwersytetu w Turku. « powrót do artykułu
-
- młóto piwowarskie
- produkt spożywczy
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Archeolodzy z meksykańskiego INAH (Instituto Nacional de Antropología e Historia) poinformowali o odkryciu ruin miasta Majów. Xiol, bo tak nazwano miejscowość, zaczęto badać w 2015 roku podczas budowy parku przemysłowego 10 kilometrów od miasta Merida na półwyspie Jukatan. Z ogłoszeniem odkrycia wstrzymano się jednak do czasu zakończenia prac restauracyjnych. W mieście znaleziono dobrze zachowane ruiny piramid, placów, świątyń oraz pochówki. Budowle wzniesiono w stylu architektonicznym Puuc. Jest on powszechny na południu Jukatanu, ale rzadko występuje w pobliżu Meridy. Miasto było zamieszkane w późnym okresie klasycznym, w latach 600–900. To czas tworzenia rozległych sojuszy przez majańskie państwa-miasta i intensywnych walk o władzę. Specjaliści sądzą, że w Xiol mieszkało ponad 4000 osób. Byli to przedstawiciele wszystkich klas społecznych. Kapłani i urzędnicy, którzy mieszkali w tych wielkich pałacach, oraz zwykli ludzie zamieszkujący mniejsze budynki, stwierdził dyrektor wykopalisk Carlos Peraza. Znaleziono też szczątki fauny morskiej, co sugeruje, że mieszkańcy Xiol zajmowali się nie tylko rolnictwem, ale łowili też na pobliskim wybrzeżu. Archeolodzy odkryli też 15 pochówków dorosłych i dzieci, wraz z którymi złożono obsydianowe i krzemienne narzędzia, biżuterię i inne przedmioty ofiarne. Natrafiono również na cenote, naturalną studnię krasową, w której znaleziono składane w ofierze przedmioty ceramiczne i obsydianową biżuterię. Eksperci mówią o jednym z najważniejszych odkryć w ostatnich latach. Wagi odkryciu dodaje rzadko tutaj spotykany styl Puuc oraz dobry stan zachowania zabytków. Przed końcem roku część Xiol zostanie udostępniona. Zwiedzać będzie można 12 odrestaurowanych struktur, 76 budynków, z których pozostały tylko fundamenty oraz jeden z placów. O tym, że w miejscu Xiol znajdują się jakieś ruiny wiedziano od kilkudziesięciu lat. Były one naniesione w Atlasie Archeologicznym już w 1980 roku. Wcześniej jednak nikt się nimi bliżej nie interesował. « powrót do artykułu
-
Nowo odkryty gatunek „storczyka wodospadów” już wyginął
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Botanicy z Gwinei i Królewskich Ogrodów Botanicznych w Kew w tym samym artykule ogłosili odkrycie i wymarcie jednego z gatunków „storczyka wodospadów”. Roślina z rodzaju Saxicolella występowała endemicznie w jednej lokalizacji na świecie. O wyginięciu gatunku poinformował doktor Martin Cheek, który na Google Earth zauważył, że miejsce występowania Saxicolella deniseae zostało zalane przez wody sztucznego zbiornika. Rodzaj Saxicolella składa się z 8 znanych gatunków i należy do rodziny zasennikowatych (Podosternaceae). Obejmuje ona około 300 gatunków przystosowanych do życia w wartkim nurcie i przy wodospadach. Rośliny te mają nietypowy wygląd przypominający mchy czy glony. W 2018 roku botanik Denise Molmou – pracująca w ramach międzynarodowego projektu Guinea Tropical Important Areas, którego celem jest ochrona bioróżnorodności dzikich roślin – zauważyła nowy gatunek i zebrała próbkę. Roślina została nazwana od imienia odkrywczyni, Saxicolella deniseae. Niedługo później wybuchła pandemia COVID-19 i naukowcy nie mogli pojechać na miejsce, by zebrać nasiona rośliny w celu zachowania jej materiału genetycznego. Przygotowywali jednak artykuł na temat kilkunastu nowo odkrytych gatunków, w tym Saxicolella deniseae. Jednak gdy doktor Cheek postanowił sprawdzić na Google Earth koordynaty miejsca, w którym Molmou znalazła roślinę, zauważył na zdjęciach z listopada 2021 roku, iż obszar ten został zalany. Wiemy, że w ostatnich czasach wyginęło wiele gatunków roślin, ale ten przypadek pokazuje, jak nagłe i niespodziewane może być zniknięcie gatunku. W Afryce „storczyki wodospadów” często występują w pojedynczej lokalizacji, przy konkretnym wodospadzie, czasem przy dwóch, trzech czy czterech wodospadach na tej samej rzece. W tym przypadku wybudowanie zapory wodnej na rzece Konkouré doprowadziło do zalanie licznych wodospadów, więc jesteśmy niemal pewni, że Saxicolella deniseae wyginęła, mówi doktor Cheek. Kraje Afryki Zachodniej planują obecnie budowę wielu hydroelektrowni. Tymczasem przyroda tych państw jest słabo rozpoznana. Szczególnie słabo poznane jest życie roślinne w okolicach wodospadów. Wiadomo jednak, że projekty budowy zapór zagrażają wielu gatunkom „storczyków wodospadów”. Botanicy obiecują, że będą szukali Saxicolella deniseae. Szansa jest jednak mała. Dwa projekty hydrologiczne przeprowadzone na rzece Konkouré doprowadziły do zalanie jej na 150 kilometrach długości oraz 30 kilometrów jej dopływów. « powrót do artykułu -
NASA poinformowała, że w ubiegłym roku odbyły się międzynarodowe ćwiczenia z obrony planetarnej. Ich celem było sprawdzenie gotowości i zdolności różnych ośrodków do wykrycia dużych asteroid zagrażających Ziemi. W ćwiczeniach koordynowanych przez International Asteroid Warning Network (IAWN) oraz wchodzące w skład NASA Planetary Defense Coordination Office (PDCO) wzięło udział ponad 100 astronomów z całego świata. W ramach ćwiczeń z baz danych systemów obrony planetarnej usunięto słynną asteroidę Apophis. Celem eksperymentu było sprawdzenie zdolności systemów monitorujących do jej ponownego wykrycia i scharakteryzowania. Szczegółowe wyniki ćwiczeń zostały opublikowane we wczorajszym wydaniu Planetary Science Journal. Eksperyment wypadł bardzo dobrze. „Nowa” asteroida została wykryta i była ciągle monitorowana, co pozwoliło na jej scharakteryzowanie, określenie jej orbity oraz ryzyka, że uderzy w Ziemię. Asteroida Apophis została odkryta w 2004 roku. Wkrótce po jej zauważeniu pojawiły się pierwsze wyliczenia jej orbity, z których wynikało, że istnieje duże niebezpieczeństwo, iż w roku 2029 lub latach następnych Apophis uderzy w Ziemię. Jednak kolejne obserwacje dostarczyły bardziej szczegółowych danych i obecnie wiemy, że przez co najmniej 100 kolejnych lat nie ma ryzyka kolizji Apophisa z Ziemią. Podczas ćwiczeń wykorzystano fakt, że pomiędzy grudniem 2020 a marcem 2021 Apophis przybliżył się do naszej planety. Przeprowadziliśmy ćwiczenia z wykorzystaniem prawdziwego scenariusza, poddaliśmy testowi cały ziemski system reakcji, do początkowego wykrycia obiektu, poprzez określenie jego cech fizycznych, orbity oraz wyliczenie, czy może uderzyć w ziemię, wyjaśnia profesor Vishnu Reddy z University of Arizona. Astronomowie wiedzieli, że na przełomie roku 2020 i 2021 Apophis zbliży się do Ziemi. Jednak, by uczynić ćwiczenia bardziej realistycznymi, z baz danych w Minor Planet Center – międzynarodowej organizacji odpowiedzialnej za gromadzenie danych m.in. na temat asteroid – tymczasowo usunięto informacje o wcześniejszych obserwacjach tego obiektu. Dnia 4 grudnia 2020, gdy zbliżający się Apophis zaczynał zwiększać swoją jasność, został wykryty przez Catalina Sky Survey. Jego pozycja na niebie została wysłana do Minor Planet Center (MPC). Jako że w tamtejszej bazie danych nie było informacji o takim obiekcie, asteroida została oznaczona jako nowe odkrycie. Wkrótce i inne teleskopy – jak Asteroid Terrestrial-impact Last Alert System (ATLAS) czy Panoramic Survey Telescope and Rapid Response System (Pan-STARRS) – zaczęły wysyłać do MPC informacje o nowym obiekcie. Gdy MPC otrzymało też dane z satelity Near-Earth Object Wide-field Infrared Survey Explorer (NEOWISE), wszystkie informacje zostały połączone i określono trajektorię lotu obiektu. Trzy dni po pierwszej obserwacji, 23 grudnia, MPC oficjalnie ogłosiło wykrycie „nowej” asteroidy bliskiej Ziemi. Uczestnicy ćwiczeń szybko przeprowadzili dodatkowe pomiary, wyliczyli orbitę asteroidy i szanse, że uderzy w Ziemię. W marcu 2021 dzięki Goldstone Solar System Radar w Kalifornii dokładnie określono prędkość asteroidy i jej odległość od planety. Wykluczono, by w ciągu 100 lat mogła ona spaść na naszą planetę. Niezwykle ważnym elementem obrony planetarnej jest teleskop kosmiczny NEOWISE. Dzięki temu, że jego obserwacje nie są zakłócane przez atmosferę Ziemi, jest on w stanie zebrać bardzo cenne informacje o kształcie i wielkości asteroidy, a nawet częściowo ocenić jej skład i właściwości powierzchni. Lepsze zrozumienie rozmiarów asteroidy pozwala na ocenę energii ewentualnego uderzenia, a symulacje scenariuszy uderzeń w różne miejsca planety pozwalają na lepsze przygotowanie się do radzenia sobie ze skutkami takiego kataklizmu. Za kilka lat w przestrzeń kosmiczną ma trafić następca NEOWISe, NEO Surveyor, zdolny do znacznie szybszego wykrywania i charakteryzowania obiektów zagrażających Ziemi. Olbrzymią zaletą NEO Surveyora będzie możliwość wykrywania asteroid zbliżających się od strony Słońca. Obecne obserwatoria tego nie potrafią. « powrót do artykułu
-
- obrona planetarna
- asteroida
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
„W poszukiwaniu lepszego świata. 20 opowieści o postaciach nauki” to publikacja, która powstała z okazji 70-lecia Polskiej Akademii Nauk. Uciekając się do rozmaitych form literackich, współcześni pisarze przybliżają czytelnikowi losy wybitnych uczonych. Często są one burzliwe i uwikłane w historię. Choć bohaterowie książki reprezentują różne dziedziny nauki i żyją w różnych czasach, łączy ich pasja i dociekliwość w poznawaniu świata. Jak podkreślono w informacji prasowej PAN-u, w publikacji zaprezentowano [...] swoisty obraz historii polskiej nauki na tle historii kraju oraz międzynarodowych przemian i przełomów. Uczestnikami, a nawet czynnikami sprawczymi tych wydarzeń, były osoby opisane w książce. W gronie bohaterów książki spotkamy zarówno postaci ikoniczne (Mikołaja Kopernika, Marię Skłodowską-Curie czy Leszka Kołakowskiego), jak i osoby mniej rozpoznawalne czy mniej oczywiste. Zaproszeni przez PAN współcześni autorzy szukali odpowiedzi na pytanie, czy świat może się stać lepszy dzięki nauce. Wykorzystali do tego wachlarz form literackich: eseje, opowiadania, zapis dyskusji rodzinnej. Pojawiły się nawet wspomnienie syna głównego bohatera i bajka. Historie stworzyli, m.in.: Łukasz Orbitowski, Sylwia Chutnik, Mikołaj Łoziński czy Joanna Bator. Ich [autorów] indywidualny i niepowtarzalny punkt widzenia odsłania przed czytelnikami zupełnie nieoczekiwane perspektywy, pokazując odkrycie naukowe jako część kulturowego i społecznego szerszego kontekstu. Tym samym postacie naukowców stają się mniej odległe, a ich dokonania – nawet jeśli nie do końca zrozumiałe – to jednak bliższe życiu - uważa Olga Tokarczuk. Za koncepcję książki odpowiadają prof. Jerzy Duszyński, prezes PAN, i redaktorka prowadząca Anna Plater-Zyberk. Autorką ilustracji jest Agata „Endo” Nowicka. Książka jest dostępna w 2 wersjach językowych: po polsku i po angielsku. Przekładu na angielski podjęły się Antonia Lloyd-Jones (która tłumaczyła m.in. książki Olgi Tokarczuk) i Eliza Marciniak. E-book w obu wersjach językowych jest dostępny na tej stronie. Wydano też limitowaną wersję drukowaną. Będzie ona dostępna jedynie jako nagroda w konkursach organizowanych przez PAN. Książkę będzie można poczytać w plenerze - w Alei Lipowej w Ogrodzie Botanicznym PAN w Powsinie. Każdy bohater będzie miał tu swoją ławeczkę z cytatem i kodem QR przekierowującym do elektronicznego wydania. Drzewa zostaną symbolicznie zasadzone przez autorów opowiadań podczas uroczystego otwarcia Alei 10 czerwca. « powrót do artykułu
-
- Polska Akademia Nauk
- PAN
- (i 3 więcej)
-
Pierwsze bezpośrednie porównanie 4 szczepionek przeciwko SARS-CoV-2
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Naukowcy z La Jolla Institute for Immunology (LJI) przeprowadzili pierwsze bezpośrednie porównanie czterech szczepionek przeciwko SARS-CoV-2. Naukowcy sprawdzali, jak w ciągu sześciu miesięcy od podania szczepionki zmieniają się poziomy limfocytów T, limfocytów B oraz przeciwciał. Badania, których wyniki opublikowano w piśmie Cell, są pierwszymi, w ramach których porównano jak na ten sam patogen działają trzy różne rodzaje szczepionek czyli szczepionki mRNA (Pfizer-BioNTech i Moderna), rekombinowana z adjuwantem (Novavax) oraz wektorowa (Janssen/J&J). Nie przyznajemy szczepionkom punktów. Dotychczas nie wykonywano takiego bezpośredniego porównania działania różnych szczepionek u ludzi, którym podano je w podobnym czasie. Nie prowadzono tego typu analiz w środowisku rzeczywistym. Lepsze zrozumienie wpływu szczepionek pozwoli nam udoskonalić metody wytwarzania szczepionek w przyszłości, mówi profesor Daniela Weiskopf, która wraz z profesorem Shane'em Crottym stała na czele zespołu badawczego. Autorzy badań dowiedzieli się, że po 6 miesiącach osoby, które otrzymały szczepionkę Moderny miały najwięcej przeciwciał, niższy ich poziom zauważono u zaszczepionych produktami Pfizera i Novavaksu, a najmniej przeciwciał znaleziono w organizmach osób, które przyjęły szczepionkę Janssen/J&J. Jednak to właśnie ci zaszczepieni preparatem Janssen/J&J mieli po 6 miesiącach najwięcej limfocytów pamięci B. U wszystkich uczestników badań zauważono podobny poziom CD4+ T. Osoby, które przyjęły szczepionkę Novavax charakteryzował najniższy poziom CD8+ T. Jednak, ogólnie rzecz biorąc, po 6 miesiącach limfocyty CD8+ T znaleziono u 60–70 procent zaszczepionych. Badanie potwierdza, że większość zaszczepionych, niezależnie od wykorzystanej technologii, utrzymuje wysoki poziom odpowiedzi immunologicznej przez sześć miesięcy po zaszczepieniu. Autorzy badań ostrzegają, że ta pamięć immunologiczna może nie zapobiegać ponownej infekcji, ale pomaga w łagodniejszym przejściu choroby. Nawet, jeśli trudno jest długoterminowo utrzymać wysoki poziom przeciwciał, to obecność stabilnej odporności wskazuje, że w przypadku infekcji, odporność może zostać reaktywowana bardzo szybko, w ciągu dni, stwierdzają autorzy badań. W najbliższej przyszłości specjaliści z LJI chcą sprawdzić wpływ dawek przypominających na długoterminową pamięć immunologiczną. Badają też, jak reagują organizmy osób zaszczepionych na kontakt z nowymi odmianami SARS-CoV-2. « powrót do artykułu-
- SARS-CoV-2
- COVID-19
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pandemia COVID-19 zmieniła wzorce występowania innych wirusów
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Pandemia COVID-19 znacząco zmieniła wzorce zimowego występowania wirusów górnych dróg oddechowych w Australii. Jedne szczepy niemal wyginęły, w ich miejsce pojawiły się nowe. Naukowcy z University of Sydney ostrzegają, że w przyszłości może dojść do niespodziewanych powrotów starych szczepów. Akademicy z Sydney przeprowadzili jedno z pierwszych australijskich badań nad wpływem COVID-19 na już istniejące w Australii wirusy. Pandemia spowodowała wielkie zmiany w występowaniu i genomie syncytialnego wirusa oddechowego (RSV). To powszechnie występujący wirus zwykle powodujący łagodne przeziębienie. Infekcja może być jednak niebezpieczna dla niemowląt i osób starszych. Naukowcy zauważyli, że pandemia doprowadziła do zniszczenia sezonowego wzorca RSV. Patogen ten każdej zimy powodował w Australii epidemię. Jednak w roku 2020, w związku z restrykcjami związanymi z COVID-19, nie doszło do epidemii zarażeń RSV. Jednak gdy obostrzenia zniesiono, RSV był jednym z pierwszych wirusów dróg oddechowych, który wywołał wzrost zachorowań. Uczeni z Sydney zsekwencjonowali genom wirusa RSV ze wszystkich centrów lokalnych epidemii, do jakich doszło latem po obu stronach kraju. Największym zaskoczeniem był fakt, że doszło do dużego „załamania” szczepów RSV, które były znane sprzed pandemii oraz pojawienie się nowych szczepów, które wywołały lokalne epidemie w Australii Zachodniej, Nowej Południowej Walii i Australijskim Terytorium Stołecznym. Nasze badania genetyczne wykazały, że większość z wcześniejszych szczepów RSV niemal wyginęła, a każdą z lokalnych epidemii spowodował tylko jeden wariant genetyczny, który przetrwał cały lockdown, mówi doktor John-Sebastian Eden. Musimy ponownie przemyśleć nasze rozumienie wzorców występowania powszechnych wirusów i zmienić nasze podejście do zarządzania nimi, dodaje uczony. Doszło też do znacznej zmiany wzorców występowania szczepów grypy, a to wyzwanie dla całego programu dorocznych szczepień. Ostatni sezon grypowy w Australii rozpoczął się znacznie wcześniej, niż w poprzednich latach, dodaje Eden. Obecnie nie istnieje żadna szczepionka na RSV, jednak trwają intensywne prace nad jej stworzeniem. Zmiana wzorca występowania wirusa to poważny problem. Niektóre wirusy mogły niemal wyginąć, ale istnieje ryzyko, że w przyszłości wrócą z nową siłą i w innych okresach roku niż dotychczas. Musimy przygotować naszą służbę zdrowia na duże epidemie RSV poza zwykłymi porami roku ich występowania, ostrzega Eden. Naukowcy zsekwencjonowali setki próbek wirusa RSV, pobranych zarówno przed jak i po epidemii. Stworzona w ten sposób mapa pokazała, że przed COVID-19 częstotliwość występowania dwóch podtypów RSV – A i B – występowały z niemal identyczną częstotliwością. W czasie pandemii podtyp A zaczął dominować, powodując 95% zakażeń. Podtyp B zniknął. W jego miejsce pojawiły się dwa nowe szczepy, podtypy RSV-A, które występowały w dwóch różnych regionach geograficznych. Jeden z nich zarażał w Nowej Południowej Walii, Wiktorii oraz na Terytoruim Stołecznym, drugi zaś w Zachodniej Australii. Pandemia COVID-19 i związane z nią restrykcje doprowadziły do pojawienia się unikatowych warunków, w których kształtował się nowy krajobraz genetyczny występujących w Australii wirusów atakujących układ oddechowy. « powrót do artykułu -
Pilnie potrzebujesz pieniędzy i nie wiesz, gdzie się po nie udać? Jeżeli nie jesteś w stanie udokumentować źródła ani wysokości zarobków, z miejsca zapomnij o usługach bankowych i kredycie gotówkowym. Wciąż jednak możesz liczyć na krótkoterminowe pożyczki, czyli chwilówki. Część z nich jest dostępna bez weryfikacji dochodów. Na jakich zasadach i gdzie ich szukać? Odpowiedzi znajdziesz poniżej. Pożyczki i chwilówki pod pewnymi warunkami Choć w porównaniu do kredytów gotówkowych z banku pożyczki pozabankowe wydają się powszechnie dostępne, wciąż nie każdy może liczyć na otrzymanie finansowego zastrzyku. Istnieją różne ograniczenia, takie jak np. minimalny wiek klienta. Jedynie część firm pożyczkowych odpowiada na wnioski klientów, którzy mają dopiero 18 lat. Znajdziesz je w zestawieniu dostępnym na stronie https://sowafinansowa.pl/ranking-chwilowek-od-18-lat/. Chwilówki są zobowiązaniem, które trzeba uregulować bardzo szybko, maksymalnie do 30-60 dni. Nie możesz również liczyć na wsparcie powyżej kwoty kilku tys. zł. Ponadto kłopoty z otrzymaniem pieniędzy mogą mieć dłużnicy, których dane znajdują się w rozmaitych bazach, np. BIK. W tym artykule interesują nas przede wszystkim chwilówki bez zaświadczeń, czyli te, które są przyznawane bez oczekiwania od klienta, że udokumentuje osiągane dochody. Chwilówka bez zaświadczeń – dla kogo? Omawiany w tym miejscu temat jest interesujący dla całkiem sporego grona potencjalnych pożyczkobiorców. Z chwilówek bez zaświadczeń mogą skorzystać np.: bezrobotni, pracownicy bez stałego i wysokiego źródła dochodów, np. freelancerzy, pracownicy „szarej strefy”, czyli pracujący bez umowy, osoby, które utrzymują się z doraźnej pomocy, świadczeń socjalnych czy niskiej emerytury lub renty. Swoją drogą, niektóre pożyczki w sposób szczególny powinny zainteresować emerytów. Znajdziesz je w rankingu dostępnym pod adresem https://sowafinansowa.pl/ranking-pozyczek-dla-emerytow/. Zasady udzielania chwilówek bez zaświadczeń Chwilówki bez zaświadczeń są dostępne dla klientów, którzy: posiadają dowód osobisty, są polskimi obywatelami, mają własne konto w banku. Przyznasz, że to niewiele formalności jak na fakt, że w ten szybki sposób można otrzymać takie pieniądze w wysokości np. 500 czy 2000 zł na dowolny cel. Oczywiście należy pamiętać o wspomnianych wcześniej obwarowaniach związanych np. z wiekiem lub kwotą finansowania. Oto kilka propozycji, z których można skorzystać bez zaświadczeń. Zajrzyj też do rankingu chwilówek bez zaświadczeń na stronie https://sowafinansowa.pl/ranking-chwilowek-bez-zaswiadczen/. Chwilówka w Gotówka Non Stop: od 500 do 3000 zł, do spłaty w 30 dni, pierwsza pożyczka bez żadnych opłat, dla klientów od 18. do 70. roku życia. Chwilówka w Wandoo: od 100 do 3000 zł, do spłaty w 14 do 30 dni, pierwsza pożyczka bez żadnych opłat, dla klientów od 20. do 72. roku życia. Chwilówka w Finbo: od 500 do 5000 zł, do spłaty w 30 dni, z RRSO 1407,39%, dla klientów od 20. do 75. roku życia. W rankingu https://sowafinansowa.pl/ uwzględniono także propozycje takich marek jak Kuki, Vivus, ViaSMS, SzybkaGotówka czy Supertysiak. Podsumowanie Nie ograniczaj się do lokalnych firm pożyczkowych. Najłatwiej znaleźć atrakcyjną chwilówkę bez zaświadczeń przez Internet, a środki otrzymać bezpośrednio na konto. Aktualny ranking takich pożyczek ułatwi bezpieczny i opłacalny wybór. « powrót do artykułu
-
Pacjenci zmagający się z chorobami przewlekłymi lub stosujący leki długoterminowo, zmuszeni są niekiedy do częstych wizyt u lekarza, w celu przedłużenia recepty. Recepta online mogłaby stanowić alternatywę oszczędzającą wiele czasu. Co należy wiedzieć w temacie przedłużania recept online? Przedłużenie recepty online – kiedy może być przydatne? Każda e-recepta posiada termin ważności, którego przekroczenie jest równoznaczne, z tym że farmaceuta nie będzie mógł wydać przepisanych leków pacjentowi. W przypadku większości e-recept termin ważności wynosi 30 dni od wystawienia lub daty realizacji „od dnia”, choć są i te recepty ważne krócej (antybiotyki – 7 dni) oraz dłużej (leki immunologiczne – 120 dni). W przypadku terapii chorób przewlekłych pacjent musi jednak przyjmować leki „w trybie ciągłym” długoterminowo, co często wiąże się z koniecznością częstego odwiedzania lekarza w przychodni. Podobnie wygląda kwestia stosowanej antykoncepcji hormonalnej, na którą pacjentki również potrzebują recepty. Jeśli pacjent jest regularnie badany i czuje się dobrze, a jedyne, czego potrzebuje od lekarza to przedłużenia recepty, rozwiązaniem oszczędzającym sporo czasu jest recepta online. W czasie konsultacji zdalnej z lekarzem możliwe jest przedłużenie recepty bez konieczności oczekiwania w kolejkach i regularnego dostosowywania trybu życia do godzin dostępności lekarza. Jest to rozwiązanie bardzo proste i wygodne. Jak zrealizować e-receptę przez Internet? To z pewnością nie będzie problemem, gdyż procedura wykupu leków przepisanych zdalnie nie różni się od procedury wykupywania tych przepisanych stacjonarnie. Wypisywanie recept online – gdzie można się zgłosić? Leki na receptę przez Internet można bez problemu kupić w każdej aptece, gdyż dokument e-recepty online nie różni się niczym od dokumentu e-recepty stacjonarnej. Gdzie jednak zgłosić się po przedłużenie recepty online, by szybko otrzymać potrzebną pomoc? Wypisywanie recept online oferują najczęściej placówki medyczne prywatne, czego przykładem może być szybka recepta online na stronie NaszaRecepta. Zanim jednak możliwa będzie realizacja e-recept online, konieczny jest wywiad medyczny, na podstawie którego lekarz zdecyduje o zasadności i bezpieczeństwie przedłużenia recepty pacjenta. Zależnie od portalu wywiad może wyglądać inaczej. Mogą być to telekonsultacje, czat z lekarzem, a nawet wygodna forma formularza medycznego z gotowymi pytaniami, na które pacjent musi odpowiedzieć. Na podstawie informacji o stanie zdrowia pacjenta, jego historii medycznej i dotychczasowym leczeniu, lekarz będzie w stanie podjąć decyzję o przepisaniu (lub nie) danego medykamentu. O wystawieniu e-recepty online pacjent zostanie poinformowany SMS-em, a dodatkowo otrzyma wiadomość e-mail z jej wydrukiem informacyjnym. Jak zrealizować e-receptę przez Internet? Recepta online niewątpliwie jest opcją wygodną, która oszczędza wiele czasu osobom zmagającym się z chorobami przewlekłymi, czy też kobietom zabezpieczającym się tabletkami antykoncepcyjnymi. To także praktyczne rozwiązanie dla osób, które potrzebują pilnie recepty na leki, a nie mogą dostać się do lekarza przyjmującego stacjonarnie w dogodnym terminie. Jak jednak wykupić leki na receptę przez Internet, by było to równie szybkie i proste, co ich przepisanie? Realizacja e-recept online możliwa jest na kilka sposobów: Wykorzystujemy kod 4-cyfrowy z SMS. Dyktujemy go farmaceucie, a następnie zobowiązani jesteśmy do podania numeru PESEL. Tu ważne, by podawać PESEL osoby, której leki zostały przepisane. Realizując receptę wystawioną bliskiej osobie, podajemy jej PESEL, a nie swój. Wykorzystujemy kod kreskowy e-recepty. Znaleźć można go na wydruku e-recepty wysyłanym wiadomością e-mail. Dostępny jest również w profilu IKP. Wgląd do niego można mieć ponadto z poziomu dedykowanej aplikacji. Okazanie kodu kreskowego e-recepty znosi konieczność dodatkowego uwierzytelnienia. « powrót do artykułu
-
Międzynarodowy zespół astronomów odkrył nowy rodzaj gwiazdy neutronowej. Gwiazda obraca się niezwykle powoli. Jej jeden obrót trwa 76 sekund. I jest unikatowa, gdyż znajduje się na „kosmicznym cmentarzu”, z którego nie powinny dobiegać do nas żadne sygnały. Początkowo członkowie zespołu MeerTRAP zarejestrowali pojedynczy impuls by następnie, wykorzystując jednocześnie wykonywane 8-sekundowe obrazy nieba, potwierdzić pozycję niezwykłej gwiazdy. Gwiazdy neutronowe to niezwykle gęste pozostałości po eksplozjach supernowych. Obecnie znamy około 3000 takich gwiazd w naszej galaktyce. Nowo odkryta gwiazda jest wyjątkowa. Odkrywcy sądzą, że może ona należeć do magnetarów o bardzo długi okresie. To przewidziana teoretycznie klasa gwiazd o ekstremalnie potężnych polach magnetycznych. Mamy olbrzymie szczęście, że impuls radiowy z gwiazdy przeciął Ziemię, mówi kierująca badaniami doktor Manisha Caleb z University of Sydney. Jest więc prawdopodobne, że w naszej galaktyce istnieje znacznie więcej tak wolno obracających się gwiazd neutronowych. Miałoby to olbrzymie znaczenie dla naszego rozumienia narodzin i ewolucji takich gwiazd. Większość badań nad pulsarami nie jest zaprojektowana, by szukać gwiazd o tak długim okresie, więc nie wiemy, ile takich gwiazd może istnieć, dodaje uczona. Nowo odkryta gwiazda, PSR J0901-4046 emituje co najmniej siedem różnych rodzajów impulsów, z których część emitowana jest regularnie. Sygnały te mają cechy charakterystyczne pulsarów, magnetarów o bardzo długim okresie, a nawet szybkich rozbłysków gamma (FRB). To pierwsza znana nam gwiazda z nowej klasy gwiazd neutronowych. Kwestią otwartą pozostają pytania, jak i czy w ogóle jest ona powiązana z innymi klasami, dodaje doktor Caleb. « powrót do artykułu
-
Aby zapobiec utracie plonów, w grudniu ubiegłego roku ze sztucznego zbiornika w Mosulu w Iraku zaczęto wycofywać olbrzymie ilości wody. A gdy jej poziom się obniżył, spod wody wyłoniły się ruiny miasta z epoki brązu. Pozostałości pałacu i wielu dużych budynków na stanowisku archeologicznym Kemune mogą być szczątkami miasta Zakhiku, ważnego centrum Mitanni, założonego przez Hurytów państwa, które istniało w latach 1600-1260 p.n.e. To jeden z władców tego państwa podarował Tutanchamonowi jego słynny sztylet z meteorytu. Samo miasto założono ok. 1550 roku p.n.e., a w roku 1350 p.n.e. zostało w dużej mierze zniszczone przez trzęsienie ziemi. W 2018 roku odkryto tam pałac, którego badania rzuciły wiele światła na państwo Mitanni. Ruiny miasta zostały zalane przed 40 laty po wybudowaniu tamy pod Mosulem, a zanim je zatopiono nie prowadzono w nim żadnych prac archeologicznych. Z okazji natychmiast postanowił skorzystać niemiecko-kurdyjski zespół archeologów, który chce zbadać ruiny, zanim ponownie znajdą się one pod wodą. Doktor Hasan Ahmed Qasim, przewodniczący Organizacji Archeologicznej Kurdystanu, oraz profesorowie Ivana Puljiz z Uniwersytetu we Freiburgu i Peter Pfälzner z Uniwersytetu w Tybindze zorganizowali w ciągu kilku dni zespół ratunkowy, który przystąpił do działania. W bardzo krótkim czasie naukowcom udało się wykonać mapowanie miasta. Naukowcy udokumentowali liczne duże budynki, masywne fortyfikacje z murami i wieżami, rozległy wielopiętrowy budynek magazynowy oraz kompleks przemysłowy. Dokumentację samego pałacu przeprowadzono podczas krótkiej kampanii archeologicznej w 2018 roku. Szczególnie istotny jest tutaj wielki budynek magazynowy, w którym musiano przechowywać olbrzymie ilości towarów, prawdopodobnie kupowanych w innych regionach Imperium. Nasze badania pokazują, że miasto było ważnym centrum Imperium Mittani, stwierdzają naukowcy. Archeologów szczególnie cieszy odkrycie pięciu ceramicznych naczyń, wewnątrz których znaleziono archiwum ponad 100 glinianych tabliczek. Pochodzą one z okresu środkowoasyryjskiego, wkrótce po trzęsieniu ziemi, które zniszczyło miasto. Niektóre z nich, prawdopodobnie listy, wciąż znajdują się w swoich glinianych „kopertach”. Naukowcy mają nadzieję, że na tabliczkach znajdą ważne informacje dotyczące końca miast i początku rządów asyryjskich w tym regionie. To cud, że tabliczki, wykonane z niepalonej gliny, przetrwały tyle dziesięcioleci pod wodą, mówi profesor Pfälzner. Po zakończeniu badań naukowcy przykryli odsłonięte przez siebie ruiny plastikiem. Ma to ochronić w czasie zalania mury miasta i inne zabytki wciąż ukryte w ruinach. Obecnie miasto znowu znajduje się pod wodą. Gdy w przyszłości woda zostanie ponownie spuszczona, archeolodzy będą kontynuowali prace. « powrót do artykułu
-
Niesteroidowe leki przeciwzapalne (NLPZ) jak aspiryna czy ibuprofen, są powszechnie stosowane w celu leczenia bólu i stanu zapalnego. Jednak nawet zażywane w podobnych dawkach, mogą mieć różny wpływ na różne choroby, w tym nowotwory czy choroby serca. Na przykład jedne NLPZ chronią przed chorobami serca, inne zaś zwiększają ryzyko ich wystąpienia. Naukowcy z Yale University odkryli właśnie nieznany dotychczas mechanizm, za pomocą którego NLPZ wpływają na organizm. Odkrycie to może wyjaśniać, dlaczego podobne NLPZ w różny sposób wpływają na nasz organizm, a to z kolei może przyczynić się do zmiany zaleceń odnośnie ich stosowania. Dotychczas sądzono, że niesteroidowe leki przeciwzapalne wyłącznie poprzez hamowanie działania pewnych enzymów. To jednak nie tłumaczyło wszystkich skutków zażywania tych środków. Uczeni z Yale wykazali podczas badań na myszach i kulturach komórek, że niektóre NLPZ, w tym indometacyna oraz ibuprofen, aktywizują czynnik transkrypcyjny Nrf2 (nuclear factor erythroid 2-related factor 2). To niezwykle interesujące i ekscytujące, że NLPZ działają w sposób, którego dotychczas nie znaliśmy. A jako że ludzie bardzo często zażywają niesteroidowe leki przeciwzapalne, powinniśmy wiedzieć, jak działają one na organizm, mówi główna autorka badań, Anna Eisenstein. Naukowcy podkreślają, że w tej chwili nie można jednoznacznie stwierdzić, czy wpływ NLPZ na organizm można tłumaczyć istnieniem nowo odkrytego mechanizmu. Ta kwestia wymaga dalszych badań, podobnie jak potwierdzenie samego odkrycia. Jest ono jednak niezwykle ważne, gdyż Nrf2 spełnia w organizmie wiele różnych ról. Obecnie prowadzone są liczne badania kliniczne, w ramach których sprawdza się, czy leki aktywujące NRF2 mogą być wykorzystane podczas leczenia chorób związanych ze stanem zapalnym, takich jak choroba Alzheimera, astma czy niektóre nowotwory. Ponadto, jeśli odkrycie z Yale się potwierdzi, lekarze będą mogli bardziej efektywnie przepisywać NLPZ w zależności od tego, czy pacjentowi bardziej pomoże niesteroidowy lek przeciwzapalny aktywujący lub nie aktywujący NRF2. Odkrycie może doprowadzić do używania NLPZ w leczeniu chorób, w których obecnie ich się nie stosuje. NRF2 kontroluje olbrzymią liczbę genów zaangażowanych w wiele różnych procesów, w tym w procesy metaboliczne czy immunologiczne, powiązana jest ze starzeniem, długowiecznością czy stresem komórkowym. NRF2 ma wpływ na tak wiele elementów, że stosowanie NLPZ może nieść ze sobą skutki – zarówno dobroczynne jak i szkodliwe – jakich obecnie nie znamy i ich nie badaliśmy, dodaje Eisenstein. Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach pisma Immunity. « powrót do artykułu
-
- NLPZ
- niesteroidowe leki przeciwzapalne
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dwudziestego szóstego maja katamaran Uniwersytetu Gdańskiego R/V Oceanograf wypłynął w rejs do Hiszpanii. W ciągu 23 dni ok. 100 naukowców reprezentujących SEA-EU, czyli konsorcjum 6 europejskich uniwersytetów nadmorskich, przeprowadzi pięć 1-dniowych rejsów badawczych, a także trzy złożone projekty. Trasa statku prowadzi z Gdańska, przez Kilonię, Brest, aż do Kadyksu. Jednostka będzie porównywała cechy różnych obszarów morskich, badając m.in. jaość powietrza, akumulację gazu w osadach powierzchniowych czy poziom mikroplastiku. Doktor habilitowany Adam Sokołowski mówi, że to unikatowe badania, gdyż nigdy nie prowadzono ich w tak szerokiej skali geograficznej. R/V Oceanograf to najnowocześniejsza jednostka badawcza w Europie. Na pokładzie statku znajduje się sześć pomieszczeń badawczych: laboratorium mokre, laboratorium pomiarowe, laboratorium sterylne, laboratorium termostatyzowane, stację badań aerozoli i pokład namiarowy. Katamaran wyposażono w stację meteorologicznego, liczne sondy i sonary, w tym echosonda wielowiązkowa. Naukowcy mają też do dyspozycji wibrosondę i zdalnie sterowany pojazd podwodny. Zanurzenie R/V Oceanograf to zaledwie 2 metry, dzięki czemu może badać obszary niedostępne dla innych statków naukowych. Jednostkę obsługuje zaledwie 7 członków załogi, a na stanowiskach badawczych może pracować do 23 specjalistów. R/V Oceanograf zawinie do Kadyksu 17 czerwca. Powrót rozpocznie się 23 czerwca. W czasie całego rejsu jednostka przepłynie 4000 mil morskich i będzie na wodzie przez 39 dni. « powrót do artykułu
-
- R/V Oceanograf
- rejs
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kosmetyki do opalania - dlaczego są ważne i jak je wybierać?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Artykuły
W okresie letnim, kiedy słońce daje nam wiele radości, ale też stanowi zagrożenie, ochrona przeciwsłoneczna odgrywa bardzo ważną rolę w codziennej pielęgnacji skóry. Odpowiednie kosmetyki do opalania powinny więc znaleźć się w każdej łazience i być stosowane regularnie przed wyjściem na zewnątrz. 1. Dlaczego ochrona przeciwsłoneczna jest tak ważna? 2. Jak wybrać kosmetyki do opalania? Promienie słoneczne, które padają na wierzchnią warstwę skóry, a konkretnie zawarte w nich wiązki promieni UVA i UVB, wchodzą w reakcję z tlenem i melaniną, powodując jej ciemnienie. Proces ten nazywa się pigmentacją bezpośrednią, a popularnie opalaniem. Choć jest stosunkowo bezpieczny, to przy braku odpowiedniej ochrony skóry może powodować jej bolesne oparzenia oraz przedwczesne starzenie się. Dlaczego ochrona przeciwsłoneczna jest tak ważna? Opalanie się sprawia wiele przyjemności i następuje naturalnie podczas przebywania na słońcu. Opalenizna jest bardzo pożądana i uważa się ją nawet za symbol udanych wakacji. Kluczowe znaczenie ma jednak to, aby opalać się bezpieczne, a więc z zastosowaniem właściwie dobranych kosmetyków. Podczas nadmiernej ekspozycji na słońce, docierające do powierzchni skóry promieniowanie UVB pobudza melanocyty do produkcji melaniny, a więc barwnika pochłaniającego część promieni słonecznych. Promienie UVB odpowiadają więc za opaleniznę, ale również poparzenia słoneczne, które bywają bardzo bolesne i trudne do wyleczenia. Kosmetyki do opalania tworzą na skórze filtr ochronny, który zatrzymuje promienie UVA i UVB, a tym samym nie pozwala na ich przenikanie w głąb skóry i upośledza powierzchniowe działanie. Spray czy krem ochronny sprawia, że opalamy się wolniej, ale również bezpieczniej. Jak wybrać kosmetyki do opalania? Aby uniknąć poparzeń słonecznych, a jednocześnie uzyskać piękną opaleniznę, wystarczy wybrać odpowiedni krem, balsam czy spray przeciwsłoneczny. Stosowanie tego kosmetyku kilka razy dziennie podczas ekspozycji na słońce pozwoli chronić skórę przed promieniowaniem UV i ułatwi bezpieczne opalanie. Nie ma jednego, najlepszego kosmetyku do opalania, który będzie odpowiedni dla każdego. Skóra poszczególnych użytkowników różni się, dlatego każdy powinien dobrać kosmetyk do swoich własnych potrzeb. Istnieje jednak szereg wskazówek dotyczących tego, jak wybrać właściwy produkt. 1. Do opalania twarzy należy stosować inny krem, niż do opalania ciała - skóra na twarzy jest cieńsza niż na innych partiach ciała, a przez to bardziej narażona na uszkodzenia. Stosowanie kremu z wyższym filtrem, np. SPF 30 lub SPF 50, zapobiega nasileniu się procesów starzenia się skóry. 2. Krem powinien zatrzymywać zarówno promieniowanie słoneczne UVA, jak i UVB - skutki działania tego pierwszego będą widoczne znacznie później niż tego drugiego, jednak skóra odwdzięczy się za stosowanie takiej ochrony młodym wyglądem na dłużej. 3. Odpowiednia ochrona przeciwsłoneczna dla dzieci nie jest taka sama jak dla dorosłych - dla maluchów warto wybierać kosmetyki dopasowane do potrzeb ich młodej skóry. Warto o tym pamiętać, szczególnie w przypadku niemowląt. 4. Do skóry wrażliwej zaleca się stosowanie kosmetyków z wysokim filtrem, natomiast osoby o ciemnej karnacji mogą pozwolić sobie na kosmetyk z mniejszym filtrem SPF. Chcąc zaopatrzyć się we właściwe produkty, nie trzeba wychodzić z domu. Odpowiednie kosmetyki do opalania w sklepie Aelia można kupić od ręki i z dostawą pod drzwi. Wybierając kosmetyk, warto zwrócić uwagę nie tylko na cenę, ale głównie przeznaczenie oraz filtr SPF. Im wyższy, tym silniejsza będzie ochrona. « powrót do artykułu -
Od połowy epoki brązu starożytny Egipt był podstawowym źródłem alabastru kalcytowego używanego w Izraelu. Jako że na terenie południowego Lewantu nie znaleziono żadnych kopalni alabastru kalcytowego, naukowcy przypuszczali, że wszystkie alabastrowe ozdoby wysokiej jakości znalezione w Izraelu – w tym wanny Heroda Wielkiego – pochodzą z Egiptu. Z kolei wyroby z gorszej jakości alabastru gipsowego miały pochodzić z lokalnego materiału. Niedawno jednak w jaskini Te'omim w pobliżu miejscowości Beit Shemesh znaleziono kopalnię alabastru kalcytowego. Naukowcy z Uniwersytetu Bar-Ilan i Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie postanowili więc sprawdzić, skąd rzeczywiście pochodził alabaster, z którego powstały luksusowe przedmioty znajdowane na terenie Izraela. Najpierw naukowcy pobrali i przeanalizowali próbki alabastru kalcytowego z Egiptu i Izraela. Źródłem egipskich próbek były starożytne i współczesne wyroby alabastrowe. Starożytne przedmioty pochodziły z Kunsthistorisches Museum w Wiedniu, dokąd trafiły w wyniku wykopalisk prowadzonych w XIX wieku przez austriacką misję archeologiczną w Gizie. Przedmioty współczesne kupiono zaś na targu w Kairze. Z kolei źródłem izraelskich próbek był surowy materiał z kamieniołomu w Te'omim, kawałki odłupanego alabastru znalezione w jaskini oraz surowy blok przygotowany do wykonania naczynia znaleziony na pobliskim stanowisku archeologicznym. Naukowcy wykorzystali cztery różne metody analityczne: magnetyczny rezonans jądrowy w fazie stałej przy wykorzystaniu 1H- i 31P-, metodę indukcyjnie wzbudzanej plazmy (ICP), spektroskopię w podczerwieni oraz analizę stosunku stabilnych izotopów węgla i tlenu. Wszystkie metody dostarczyły takich samych wyników, po raz pierwszy umożliwiając nam na jednoznaczne odróżnienie alabastru kalcytowego z Izraela i z Egiptu, stwierdził profesor Amnon Albeck z Bar-Ilan Univeristy. Uzbrojeni w tę wiedzę uczeni zbadali następnie dwie alabastrowe wanny Heroda Wielkiego odkryte w twierdzy Kypros oraz pałacu w Herodionie. Badania jednoznacznie wykazały, że obie wanny pochodzą z materiału wydobytego w Izraelu. Fakt, że obie wanny pochodzą z kamieniołomu w Izraelu, a nie w Egipcie – jak się tego spodziewaliśmy po wysokiej jakości surowcu – był szczególnie zaskakujący. Oznacza to bowiem, że Herod Wielki używał lokalnych produktów, a przemysł obróbki alabastru kalcytowego w Judei I wieku p.n.e. był na tyle rozwinięty i dostarczał produktów tak dobrej jakości, że spełniał wysokie wymagania Heroda, jednego z największych budowniczych wśród ówczesnych władców, mówi profesor Aren Maeir. « powrót do artykułu
-
- alabaster
- Herod Wielki
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Studenci AGH opracowują spersonalizowaną stopę protezową do wspinaczki ściankowej. To odpowiedź na potrzeby Kamila Warchoła. Po amputacji stopy student posługuje się protezą. Niestety, nie pozwala mu ona na uprawianie ulubionego sportu. Warto dodać, że projekt jest tematem jego pracy inżynierskiej. Spersonalizowana proteza stopy powstaje dzięki Studenckiemu Kołu Naukowemu AGH Rapid Prototyping, które działa na Wydziale Inżynierii Mechanicznej i Robotyki. Pracują, by poprawić jakość życia osób z niepełnosprawnością Studenci zamierzają sprawdzić wady i zalety wybranych materiałów. Zespół przeprowadzi też analizę rozkładu pola odkształceń i określi miejsca największej deformacji stopy osoby pełnosprawnej i stopy protezowej na ściance wspinaczkowej. Na końcu powstanie model stopy protezowej, wykonany za pomocą druku 3D. Wnioski z projektu przydadzą się zarówno projektantom, jak i twórcom spersonalizowanego asortymentu protetycznego. Studenci mają też nadzieję, że w dalszej perspektywie czasowej dzięki ich badaniom będzie mogła powstać stopa protezowa o lepszych parametrach mechanicznych, a także uproszczonym sposobie zakładania i produkcji. Protetyka nóg na przestrzeni lat bardzo się rozwinęła. Stosowanie odpowiednich materiałów, a od niedawna również zaawansowanych układów elektronicznych, znacznie poprawia jakość życia osób z amputacjami. Dobre jakościowo rozwiązania stają się coraz bardziej powszechne i dostępne - mówi Kamil Warchoł. Część dyscyplin sportowych może być uprawiana przy użyciu protez do codziennego użytku. Istnieją jednak dyscypliny, gdzie standardowe protezy nie spełniają swojego zadania. Bardzo zależało mi na tym, aby móc uprawiać wspinaczkę ściankową. Zwróciłem się z tym zagadnieniem do moich koleżanek i kolegów ze studiów. Mam nadzieję, że z ich pomocą uda mi się uprawiać wspinaczkę, dla której zwyczajna proteza nie jest wystarczająca - dodaje. Od testów materiałów po prototyp Liderka projektu Anna Kopeć wyjaśnia, że zespół chce ocenić, które z wybranych materiałów osiągają najbardziej zadowalające parametry techniczne. Należy też, oczywiście, sprawdzić, czy spełniają one wymagania stawiane materiałom wykorzystywanym w protetyce. Kolejnym etapem jest skanowanie 3D. Dzięki niemu będzie można uchwycić skomplikowaną geometrię protezy stopy do wspinaczki ściankowej i zaoszczędzić czas, który trzeba by przeznaczyć na projektowanie protezy od podstaw. Jak podkreślono w komunikacie prasowym AGH, specyfika warunków użytkowania protezy przeznaczonej do tego sportu sprawia, że występuje konieczność dopasowania jej w sposób indywidualny. Później studenci przystąpią do druku 3D. Do uzyskania prototypu stopy protezowej planują wykorzystać co najmniej 3 materiały. Materiały do druku dobierzemy na podstawie różnych kryteriów cenowych, aby zwiększyć dostępność protez dla jak największej liczby osób. Chcemy użyć materiałów o relatywnie niskiej cenie, które jednak mają zadowalające właściwości mechaniczne. Przetestujemy również droższe, bardziej wymagające materiały, które aktualnie z powodzeniem są stosowane jako zamienniki części metalowych, takie jak nylon wzmacniany włóknem szklanym - wyjaśnia Kopeć. Warto przypomnieć, że w zeszłym roku członkowie Studenckiego Koła Naukowego AGH Rapid Prototyping zajmowali się innym projektem z zakresu inżynierii biomedycznej; pracowali nad udoskonaleniem modeli łyżek ortodontycznych i wkładek donosowych (stentów), stosowanych w opiece okołooperacyjnej dzieci z rozszczepem wargi i podniebienia. « powrót do artykułu
-
- stopa protezowa
- wspinaczka ściankowa
- (i 3 więcej)
-
Jedno jajko dziennie chroni przed chorobami serca
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
Jedzenie jajek prowadzi do zwiększenia we krwi poziomu korzystnych dla serca metabolitów. Najnowsze badania pokazują, że spożywanie 1 jajka dziennie może zmniejszać ryzyko zapadnięcia na choroby układu krążenia. W 2018 roku w piśmie Heart ukazały się wyniki badań przeprowadzonych na około 500 000 dorosłych mieszkańcach Chin, z których wynikało, że osoby jedzące 1 jajko dziennie rzadziej zapadały na choroby układu krążenia. Autorzy nowych badań, chcąc lepiej zrozumieć ten związek, przyjrzeli się, w jaki sposób spożycie jajek wpływ na poziom biomarkerów zdrowia serca we krwi. Lang Pan z Wydziału Epidemiologii i Biostatystyki Uniwersytetu w Pekinie wraz z kolegami wybrali do swoich badań 4778 osób, których dane nt. zdrowia znajdowały się w China Kadoorie Biobank. Wśród nich 3401 osób miało stwierdzoną chorobę układu krążenia, a 1377 osób było zdrowych. Za pomocą spektroskopii rezonansu magnetycznego uczeni określili poziom 225 metabolitów we krwi badanych. Wśród nich zidentyfikowali 24 powiązane z konsumpcją jajek. Naukowcy stwierdzili, że badani, którzy jedli umiarkowaną liczbę jajek mieli we krwi więcej apolipoproteiny A-I, która jest składową lipoprotein o dużej gęstości (HDL). Osoby te miały też we krwi więcej dużych molekuł HDL, które pomagają w oczyszczaniu naczyń krwionośnych z cholesterolu i w ten sposób chronią przed pojawianiem się zatorów prowadzących do ataków serca i udarów. Uczeni z Pekinu zidentyfikowali następnie 14 metabolitów łączonych z chorobami serca. Okazało się, że osoby, które jadły mniej jajek, miały mniejszy poziom korzystnych i wyższy poziom niekorzystnych metabolitów. Wyniki naszych badań dostarczają potencjalnego wyjaśnienia, w jaki sposób spożywanie umiarkowanej liczby jajek chroni przed chorobami serca, mówi profesor Canqing Yu. naukowcy podkreślają, że co prawda obecnie obowiązujące zalecenia dietetyczne w Chinach mówią o potrzebie spożywania 1 jajka dziennie, jednak średnia konsumpcja jest niższa. « powrót do artykułu -
Teleskop Webba zbada dwie niezwykłe super-Ziemie
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Astronomia i fizyka
Wśród obiektów badanych przez Teleskop Webba w pierwszym roku pracy znajdą się dwie super-Ziemie. Będą to pokryta lawą 55 Cancri e oraz pozbawiona atmosfery LHS 3488 b. Planety te zostaną wykorzystane m.in. do bardziej precyzyjnego ustawienia spektrografów teleskopu, co pozwoli na badanie geologii planet podobnych do Ziemi. 55 Cancri e krąży wokół swojej gwiazdy w odległości mniejszej niż 2,5 miliona kilometrów, obiegając ją w zaledwie 18 godzin. Temperatura na jej powierzchni jest znacznie wyższa niż punkt topnienia większości minerałów tworzących skały, dlatego też naukowcy sądzą, że jej dzienna strona pokryta jest oceanem lawy. Mowa tutaj o dziennej stronie, gdyż z powodu niewielkiej odległości pomiędzy planetą a jej gwiazdą działające na planetę siły pływowe powodują, że jest ona zwrócona do gwiazdy ciągle jedną stroną. Pomiędzy planetą a gwiazdą zachodzi obrót synchroniczny. 55 Cancri e jest jednak przypadkiem szczególnym. Zwykle bowiem, przy takiej konfiguracji, najgorętszym punktem planety jest ten zwrócony najbardziej bezpośrednio w stronę gwiazdy, a ilość energii cieplnej otrzymywanej przez dzienną stronę planety nie ulega większym zmianom. Tymczasem obserwacje za pomocą Teleskopu Kosmicznego Spitzera wskazują, że na 55 Cancri e najgorętszy obszar jest położony poza miejscem najbardziej bezpośrednio oświetlonym przez gwiazdę i dochodzi do zmian ilości energii cieplnej docierającej do dziennej strony planety. Być może planeta posiada gęstą atmosferę, która przemieszcza ciepło. Jeśli tak, to Webb powinien ją wykryć i określić jej skład. Jednak część specjalistów podaje jeszcze jedno niezwykle interesujące wyjaśnienie. Ich zdaniem 55 Cancri e może nie znajdować się w obrocie synchronicznym ale, podobnie jak Merkury, obraca się powoli wokół własnej osi. Na tyle powoli, że na każde dwa obiegnięcia gwiazdy wykonuje trzy obroty. Oznaczałoby to, że rezonans pomiędzy okresem obrotu a obiegu 55 Cancri e wynosi 3:2. To by wyjaśniało, dlaczego najcieplejsze miejsce planety się zmienia. W tym scenariuszu powierzchnia planety ogrzewa się, roztapia, może nawet paruje, tworząc grubą atmosferę, którą Webb mógłby wykryć. W nocy zaś para się schładza, skrapla i na powierzchnię planety opada deszcz lawy, która w nocy zastyga. Teleskop Webba, obserwując 55 Cancri e, będzie mógł badać egzotyczną geologię świata pokrytego lawą. Tymczasem badania LHS 3844 b pozwolą na poznanie niezwykłej geologii planety o powierzchni skalistej. LHS 3844 b również krąży niezwykle blisko swojej gwiazdy, okrążając ją w ciągu zaledwie 11 godzin. Jednak jej gwiazda jest na tyle mała i chłodna, że powierzchnia planety nie ulega roztopieniu. Badania prowadzone za pomocą Spitzera wskazują też, że planeta prawdopodobnie nie posiada atmosfery. I to właśnie brak atmosfery jest jej największą zaletą. Nie będzie ona bowiem przeszkadzała spektroskopom Webba w badaniu powierzchni planety. "Różne rodzaje skał w różny sposób odbijają światło. Gołym okiem widać, że granit jest jaśniejszy niż bazalt. Podobne różnice są widoczne w podczerwieni, a właśnie w takim zakresie fal Webb będzie obserwował rozgrzane skały LHS 3844 b. Obserwacją tej planety zajmie się zespół, na którego czele będzie stała Laura Kreidberg z Instytutu Astronomii im. Maxa Plancka. Uczeni wykorzystają urządzeni MIRI to badania emisji w podczerwieni po dziennej stronie LHS 3744 b. Jeśli na planecie są czynne wulkany, Webb zaobserwuje emitowane przez nie gazy. Obserwacje 55 Cancri e oraz LHS 3844 b będą prowadzone w ramach programu Cycle 1 General Observers. « powrót do artykułu-
- Teleskop Webba
- 55 Cancri e
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Krew jest płynną tkanką, jak dotąd niezastąpioną w naszym organizmie. Pomimo rozwoju i ogromnego postępu w medycynie, biotechnologii czy inżynierii genetycznej nie można jej wyprodukować, co sprawia, że jest bezcennym darem. Trudności z produkcją „sztucznej krwi” wynikają z całego szeregu różnych funkcji, jakie pełni. Główną rolą krwi jest dostarczanie substancji odżywczych i tlenu do komórek ciała oraz odbieranie zbędnych i szkodliwych produktów przemiany materii i dwutlenku węgla. Ponadto krew transportuje hormony, przeciwciała. Bierze udział w procesach krzepnięcia i termoregulacji. Utrzymuje stałość składu środowiska wewnętrznego oraz zapewnia łączność między narządami. Przetaczanie krwi należy do powszechnie uznanych metod leczenia, ale tylko w wypadku wyraźnych wskazań. Z przetoczeniem krwi, pomimo rozwoju nauki, wciąż wiążą się duże zagrożenia. Każda transfuzja może wywołać odpowiedź immunologiczną organizmu, wystąpienie różnego rodzaju niepożądanych reakcji poprzetoczeniowych lub przeniesienie chorób zakaźnych. Pomimo tak licznych przeciwwskazań jest bardzo często stosowana w lecznictwie jako jedyny możliwy ratujący życie składnik. Czy wiesz, że w Polsce przeprowadza się 2 do 3 milionów transfuzji rocznie?! Wraz z rozwojem medycyny i lepszym dostępem do nowoczesnych metod leczenia wzrasta zapotrzebowanie na krew, szczególnie w takich dziedzinach, jak: transplantologia, hematologia i onkologia. Ponadto duży odsetek osób potrzebujących przetoczenia krwi to ofiary wypadków, chorzy z urazami, pacjenci operowani na oddziałach chirurgicznych, kardiologicznych, położniczych i ginekologicznych. Sytuacja demograficzna w Polsce oraz starzenie się społeczeństwa także mają duże znaczenie. Aby zrozumieć skalę problemu braku krwi w szpitalach, warto wiedzieć, że od jednego dawcy uzyskujemy tzw. jedną „jednostkę” KKP, a z niej jedną „jednostkę” KKCz. U pacjentów zdarzają się masywne krwotoki, wówczas konieczne jest przetoczenie około dziesięciu „jednostek” KKCz w ciągu doby. To oznacza, że dla jednego pacjenta potrzeba krwi od co najmniej 10 dawców. Ponadto zabiegi na otwartym sercu, a także przeszczepy wymagają zastosowania podczas jednej operacji nawet trzydziestu „jednostek” KKCz. Krew można oddać w różny sposób Metoda aferezy to jeden ze sposobów oddania krwi. Dzięki niej można oddać konkretny składnik, np. osocze, płytki, a pozostałe elementy krwi ponownie zwracane są do organizmu. Proces aferezy odbywa się z udziałem urządzeń zwanych separatorami. Zabieg aferezy Erytrafereza Koncentrat Krwinek Czerwonych KKCz czas oddawania: około 2 godzin częstotliwość oddawania: co 6 miesięcy Tromboafereza Koncentrat Krwinek Płytkowych KKP czas oddawania: do 2 godzin częstotliwość oddawania: nie częściej niż co 4 tygodnie Plazmafereza Osocze Świeżo Mrożone FFP czas oddawania: około 30-40 min częstotliwość oddawania: nie częściej niż co 2 tygodnie Leukafereza Koncentrat Granulocytarny KG czas oddawania: około 2 godzin częstotliwość oddawania: nie częściej niż co 4 tygodnie Czy wiesz, że jedna oddana donacja może uratować życie trzech osób? Najczęstszym sposobem oddania krwi jest metoda oddania krwi pełnej. Czas trwania takiego zabiegu to tylko od 5 do 10 min. Częstotliwość oddawania uzależniona jest od płci: mężczyźni mogą oddać krew nie częściej niż 6 razy w roku, kobiety natomiast nie częściej niż 4 razy w roku. Krew pełna pobrana od dawców to materiał wyjściowy podlegający rozdzieleniu i preparatyce na różne składniki, dzięki temu donacja od jednego dawcy może zapewnić składniki dla leczenia kilku chorych. Krew pełną pobiera się od dawcy do jednorazowego, sterylnego pojemnika z tworzywa sztucznego, który zawiera środek zapobiegający jej krzepnięciu. Następnie pojemnik z krwią poddaje się wirowaniu. Krwinki czerwone opadają na dno, a osocze koloru słomkowego przemieszcza się w górę. Na środku zwirowanego pojemnika z krwią pełną powstaje tzw. kożuszek leukocytarno–płytkowy. Krew z takiej donacji rozdziela się na: 1. KKCz – koncentrat krwinek czerwonych; 2. KKP – koncentrat krwinek płytkowych; 3. FFP – osocze świeżo mrożone → 4. CPAG – krioprecypitat. Koncentrat krwinek czerwonych (KKCz) to najczęściej stosowany składnik w leczeniu krwią. Przetaczany jest z powodu niedokrwistości, które wynikają z niewydolności nerek, chorób przewlekłych, krwotoków z przewodu pokarmowego lub utraty krwi w wyniku urazów czy zabiegów chirurgicznych. Data ważności KKCz wynosi 42 dni (6 tygodni). Koncentrat krwinek płytkowych (KKP) powstaje z krwi pełnej ze zlania kożuszków leukocytarno-płytkowych lub pobierany jest metodą aferezy. Zlewany KKP składa się aż z 4–5 jednostek pochodzących od dawców o takiej samej grupie krwi, czyli do sporządzenia jednego opakowania zlewanego KKP potrzeba składników od 4–5 dawców tej samej grupy. Płytki krwi przetacza się chorym z małopłytkowością, najczęściej pacjentom onkologicznym, pacjentom przygotowywanym do i po przeszczepach, poddawanym operacjom kardiochirurgicznym. Pacjenci, którzy potrzebują płytek krwi, najczęściej wymagają wielokrotnego przetaczania, dlatego tak ważne jest, aby ich nie zabrakło. Termin przydatności KKP to zaledwie 5 dni. Osocze świeżo mrożone (FFP) jest to składnik otrzymywanym z jednej „jednostki” krwi pełnej po oddzieleniu składników komórkowych lub także metodą aferezy. Zawiera wszystkie czynniki krzepnięcia oraz inne białka, takie jak albuminy czy immunoglobuliny. FFP stosuje się w leczeniu różnego rodzaju zaburzeń układu krzepnięcia oraz u chorych, którzy doznali poważnych urazów i wymagają masywnych przetoczeń. W czasie pandemii COVID-19 osocze od ozdrowieńców - osób, których krew zawierała przeciwciała przeciwko wirusowi SARS-CoV-2 – wspomagało leczenie chorych z ciężkimi, zagrażającymi życiu objawami zakażenia. Okres przydatności FFP wynosi 36 miesięcy. Krioprecypitat (CPAG) to frakcja krioglobulin uzyskana kontrolowanymi metodami rozmrażania FFP. Wskazaniami do stosowania krioprecypitatu są rozsiane wykrzepianie wewnątrznaczyniowe (DIC), zmiany jakościowe i ilościowe fibrynogenu, niedobory czynnika VIII. Koncentrat granulocytarny (KG) zawiera zawieszone w osoczu granulocyty. KG uzyskiwany jest metodą aferezy od dawcy stymulowanego wcześniej lekami zwiększającymi wytwarzanie granulocytów. Skuteczność tej metody leczenia jest przedmiotem ciągłych dyskusji. KG przetaczany jest jednak chorym, u których nieskuteczne jest leczenie antybiotykami, z ciężką neutropenią i stwierdzoną posocznicą. Stosowany jest w leczeniu zagrażających życiu zakażeń bakteryjnych lub grzybiczych, w hipoplazji szpiku, u chorych z udokumentowaną dysfunkcją granulocytów. Czy wiesz, że jedna donacja krwi możne uratować życie czworga dzieci? Dzieje się tak dlatego, że jedna „jednostka” KKCz (220 ml) uzyskana z krwi pełnej od jednego dawcy dzieli się zazwyczaj na 4 porcje pediatryczne. Podobnie FFP najczęściej dzielone jest na 4 mniejsze porcje pediatryczne. Krew pomaga nie tylko osobom dorosłym i dzieciom. Może być stosowana również do transfuzji dopłodowej, w przypadku głębokiej niedokrwistości płodu. W razie konieczności jest przetaczana wcześniakom, noworodkom i niemowlętom, jako transfuzja wymienna lub jako transfuzje uzupełniające. Pamiętaj, że każda grupa krwi jest cenna Jeśli masz grupę krwi O RhD-(ujemny), możesz być uniwersalnym dawcą KKCz dla biorców wszystkich grup krwi, ale jeśli masz grupę krwi AB, możesz być uniwersalnym dawcą osocza dla wszystkich. W przypadku bezpośredniego zagrożenia życia, kiedy grupa krwi z układu ABO i RhD pacjenta jest nieznana lub pacjent nie ma wiarygodnego wyniku, do przetoczenia wydaje się: 1. KKCz grupy O RhD-(ujemny); 2. Osocze grupy AB; 3. KKP grupy O zawieszony w osoczu AB lub odpowiednim roztworze wzbogacającym. Pamiętaj jednak, że każda grupa krwi jest cenna. Szczególnie teraz, kiedy zbliża się lato. W wakacje brakuje krwi wszystkich grup, niemal w każdym centrum krwiodawstwa. Wielu stałych dawców wyjeżdża, z drugiej strony jest więcej wypadków. Latem często krew wydawana jest tylko w sytuacjach zagrożenia życia, a planowe operacje muszą zostać wstrzymywane ze względu na brak krwi. Nie jest możliwe zrobienie rezerwy na cały okres wakacyjny, ponieważ KKCz można przechowywać maksymalnie 42 dni, a KKP zaledwie 5 dni. Przywilej Honorowego Dawcy Krwi Każdemu krwiodawcy, który zarejestruje się w jednostce organizacyjnej publicznej służby krwi i odda dobrowolnie i honorowo krew, przysługują różne przywileje, m.in. posiłek regeneracyjny o wartości kalorycznej 4500 kcal w postaci tabliczek czekolady, bezpłatne wyniki badań diagnostycznych, ulga podatkowa, zwrot kosztów podróży do RCKiK lub terenowego oddziału, a także dzień wolny od nauki lub pracy. W przypadku stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii są to nawet dwa dni. Nie ma jednak większego przywileju niż satysfakcja z uratowania czyjegoś zdrowia i życia. Bibliografia: 1. Raś J., Koterwa M., Mazurek B., Szeląg M. Ulotki informacyjne o preparatach. RCKiK Kraków 2020 2. Bochenek-Jantczak D., Szczudło K. Organizacja i zasady funkcjonowania szpitalnego banku krwi. alfa-medica press, RCKiK Katowice 2022 3. Korsak J., Fabijańska-Mitek J., Jędrzejczak W.W., Nowacka E., Radziwon P., Rzepecki P. Wytyczne w zakresie leczenia krwią i jej składnikami oraz produktami krwiopochodnymi w podmiotach leczniczych. PZWL Wydawnictwo Lekarskie, Warszawa 2020 4. Krwiodawstwo. Zbiór przepisów dla placówek służby krwi, pod red. J. Sablińskiego i M. Łętowskiej, wydanie II, Warszawa 2000 5. Mintz P.D. (red.) Leczenie krwią. Zasady postępowania klinicznego. Sekcja Transfuzjologiczna Polskiego Towarzystwa Hematologów i Transfuzjologów, Warszawa 2001 6. Korsak J., Łętowska M. Transfuzjologia kliniczna, alfa-medica press 2009 7. Niechwiadowicz-Czapka T., Klimczyk A. Leczenie krwią. PZWL Warszawa 2011 « powrót do artykułu
-
Choć trudno w to uwierzyć, Kajko i Kokosz obchodzą w tym roku 50. urodziny. Pierwszy pasek z przygodami dzielnych wojów ukazał się w 1972 roku w „Wieczorze Wybrzeża”. Z okazji półwiecza powstania jednej z najpopularniejszych serii komiksowych Poczta Polska zaprezentowała okolicznościowy znaczek. Wydany będzie w formie bloku. W polu znaczka widzimy Kajka, Kokosza oraz Milusia. W polu bloku umieszczono zaś Jagę, Łamignata, Lubawę i Mirmiła. Poczta zapowiada dwie numerowane formy wydawnicze – perforowaną i nieperforowaną. Znaczek perforowany ukaże się w nakładzie 90 000 sztuk, natomiast nieperforowany – w zaledwie 6000 sztuk w specjalnym folderze. Jeszcze przed Dniem Dziecka, 31 maja, do sprzedaży trafi koperta pierwszego dnia obiegu z okładką „Szkoły latania”. W dzisiejszej uroczystości zaprezentowania znaczka, bloku i koperty wzięli udział prezes Fundacji Kreska im. Janusza Christy, Paulina Christa, oraz wiceprezes Poczty Polskiej Wiesław Włodek. Kto w latach 70. i 80. nie zaczytywał się w przygodach Kajka, Kokosza, kto nie pamięta smoka Milusia, Łamignata, Kaprala czy w końcu Krwawego Hegemona? Poczta Polska w rocznicę pierwszej publikacji ich przygód postanowiła przybliżyć ten komiks dzieciom i wnukom fanów serii Janusza Christy. Wydaliśmy numerowany znaczek w bloku, którego podstawą są oryginalne materiały przygotowane do historycznego komiksu. Na kopercie FDC natomiast znalazła się okładka „Szkoły latania”, która od 2016 roku jest na liście lektur obowiązkowych dla IV klasy. W specjalnym folderze komercyjnym znajduje się natomiast druga forma wydawnicza znaczków nieperforowanych, również numerowana i wydana w nakładzie 6 tysięcy sztuk, stwierdził prezes Włodek. Emisja znaczka pocztowego to dla mnie osobisty sukces. Co ważne, od samego początku pomysł wsparły rzesze fanów komiksu i środowisko filatelistów w Polsce. Dziękuję za to i wiem, że dziadek byłby po raz kolejny z nas wszystkich dumny. Bardzo się cieszę, że uniwersum Janusza Christy tak się rozrasta. W ostatnich dwóch latach powstał serial animowany, musical, wydania zbiorcze komiksu Kajko i Kokosz, a teraz znaczek pocztowy. Serce rośnie!, dodała Paulina Christa. Autorami projektu są Joanna Fleszar-Haspert i Radosław Gieremek. Znaczek ma format 31,25x43 mm, a format bloku to 90x70 mm. « powrót do artykułu
-
- Kajko i Kokosz
- znaczek
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: