Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Kolejne dowody wskazują, że znaleziono miasto zniszczone przez meteoryt

Rekomendowane odpowiedzi

Około 1650 r. p.n.e. na południu Doliny Jordanu istniało wielkie miasto. Był to największy ośrodek południowego Lewantu. Miasto było 10-krotnie większe od Jerozolimy i 5-krotnie większe od Jerycha. To było niezwykle ważne miejsce. Znaczna część obrazu kulturowego tego obszaru kształtowała się właśnie tutaj, mówi emerytowany profesor James Kennett. Niedługo potem historia miasta gwałtownie dobiegła końca.

Pracujący na stanowisku Tall el-Hammam archeolodzy znaleźli tam warstwy, świadczące o istnieniu osadnictwa przez tysiące lat. Miejscowość była budowana, niszczona i odbudowywana przez liczne wieki. Jednak nagle, w środkowej epoce brązu pojawia się 1,5-metrowa warstwa, która przyciągnęła uwagę specjalistów, gdyż zawiera niezwykły materiał. Wśród szczątków, które mogłyby świadczyć potężnych zniszczeniach spowodowanych trzęsieniem ziemi lub wojną, znajdują się fragmenty ceramiki, której powierzchnia zamieniła się w szkło, „ugotowane” cegły i częściowo stopione materiały budowlane. Wszystko to świadczy o działaniu wysokich temperatur, znacznie wyższych, niż można było uzyskać za pomocą ówczesnej technologii. Zdaniem Kennetta, emerytowanego profesora nauk o Ziemi Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara, temperatura musiała przekraczać 2000 stopni Celsjusza.

Profesor Kennett wraz z grupą naukowców z innych amerykańskich uniwersytetów i instytucji badawczych, opublikowali na łamach Nature: Scientific Reports artykuł, w którym przedstawiają dowody, że Tall el-Hammam zostało zniszczone przez eksplozję meteorytu na miarę meteorytu tunguskiego. Jeśli mają rację, to mielibyśmy do czynienia z pierwszym znanym nam miastem zniszczonym przez meteoryt i – jak od kilku lat proponują niektórzy badacze – z biblijną Sodomą.

Niezwykła bogata w węgiel warstwa zniszczenia sprzed 3600 lat w Tall el-Hammam wyznacza moment nagłego opuszczenia centrum miejskiego na południu Doliny Jordanu. W szerokim na 30 kilometrów obszarze Doliny opuszczono jednocześnie 15 innych miast i ponad 100 wiosek. Obszar ten pozostał niezamieszkany przez 300-600 lat, czytamy w podsumowaniu badań.

Naukowcy piszą o całkowicie zniszczonym mieście, a rozkład znalezionych kości wskazuje na ekstremalne rozczłonkowanie ciał mieszkających tu ludzi. Analizy wykazały obecność sferuli bogatych w żelazo i krzem oraz stopionych metali. Myślę, że jednym z ważniejszych odkryć jest zdeformowany kwarc, który został poddany wysokiemu ciśnieniu, dodaje Kennett.

O tym, że nad Tall el-Hammam wybuchł meteoryt ma też świadczyć wysoka koncentracja soli w badanej warstwie. Jej średnie stężenie wynosi aż 4%, a w niektórych miejscach dochodzi do 25%. Siła eksplozji mogła rozrzucić po okolicy sól z pobliskiego Morza Martwego i jego wybrzeży. I to właśnie ta sól mogła spowodować, że na setki lat liczba ludności na tych obszarach Doliny Jordanu zmniejszyła się z dziesiątków tysięcy do być może kilkuset nomadów. Na wysoce zasolonej glebie nic nie rosło, zatem ludzie na wieki opuścili te tereny. Zdobyte dowody wskazują, że w Tall el-Hammam i na okolicznych obszarach ludzie zaczęli osiedlać się około 600 lat po ich gwałtownym opuszczeniu.

Od czasu odkrycia, iż Tall el-Hammam zostało nagle zniszczone i to być może w wyniku eksplozji meteorytu, toczy się dyskusja, czy nie mogło być ono biblijną Sodomą, jednym z dwóch miast zgładzonych przez Boga za grzechy ich mieszkańców. Opisy z Księgi Rodzaju odpowiadają temu, co mogłoby się dziać podczas eksplozji meteorytu. Nie ma jednak żadnego naukowego dowodu, że zniszczone miasto to rzeczywiście starotestamentowa Sodoma, mówi Kennett. Jeśli nawet nie jest to Sodoma, to losy miasta mogły zainspirować opowieść, którą znajdziemy w Biblii.

Szczegóły badań nad losami Tall el-Hammam możemy poznać w artykule A Tunguska sized airburst destroyed Tall el-Hammam a Middle Bronze Age city in the Jordan Valley near the Dead Sea.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe badanie, faktycznie pasuje jako historia pod mity spisane w Biblii. Muszę dokładnie poczytać w wolnej chwili (badanie, żeby nie było wątpliwości) :) W między czasie można sobie zerknąć na rozmiar impaktora tunguskiego, który szacuje się na 50-60 metrów: https://en.wikipedia.org/wiki/Tunguska_event Bolid, który dezintegrował na Czelabińskiem miał szacowane 20 metrów.

Znamy wszystkie obiekty NEO o średnicy 10 km oraz ich trajektorie i żaden nie zagraża Ziemi w najbliższych 100 lat. Do tego większość, to jest nawet 98% obiektów NEO, o średnicy 1 km lub więcej, nie zagraża Ziemi w ciągu najbliższych 10 lat. Aczkolwiek, różnica pomiędzy obiektem o średnicy 1 km i 50 metrów jest spora i jak widać, małe obiekty też potrafią siać spustoszenie. Ich ilość rośnie odwrotnie proporcjonalnie z rozmiarem, o ile się nie mylę. Obiekt o średnicy kilkaset metrów może spokojnie zniszczyć duże państwo w Europie, a o średnicy kilkadziesiąt metrów duże miasto. Impaktor sprzed 65 milionów lat miał szacowane 10-15 km. Kilka kilometrów to jest średnica od której uderzenie zaczyna mieć globalne skutki.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Aczkolwiek, różnica pomiędzy obiektem o średnicy 1 km i 50 metrów jest spora

Jest:

Druga kwestią jest bibilijny potop. Miało być to echo znaczącego wydarzenia hydrogeologicznego czyli przełamania bariery Bosforu i połaczenia Morza Marmara z Czarnym - to jest hipoteza Ryana-Pitmana. Tyle, że jest sporo prac, zwłaszcza z kręgu Europy Wsch. dowodzącej, że wzrost poziomu Morza Czarnego nie miał katastrofalnego przebiegu.

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 21.09.2021 o 13:27, cyjanobakteria napisał:

Ciekawe badanie, faktycznie pasuje jako historia pod mity spisane w Biblii. Muszę dokładnie poczytać w wolnej chwili (badanie, żeby nie było wątpliwości)

Rdz14:3 Ci ostatni królowie sprzymierzyli się z sobą w dolinie Siddim, gdzie DZIŚ jest Morze Słone. (Morze Martwe)
Rdz14:8 Królowie więc Sodomy, Gomory, Admy, Seboim i Beli, czyli Soaru, wyruszyli i uszykowali się w dolinie Siddim do walki (...)
Rdz14:10 A w dolinie Siddim było wiele dołów, [z których wydobywano] smołę. Królowie Sodomy i Gomory, rzuciwszy się do ucieczki, skryli się w tych dołach, a pozostali uciekli w góry. 

Oczywiście to tylko "mity" a nie przekaz historyczny, wszak "historycy" twierdzą, że żadnej Sodomy i Gomory nie było a Morze Martwe jest na swoim miejscu od milionów lat. Wikipedia: "Ok. 17 tys. lat temu poziom wody Morza Martwego był tak wysoki, że łączyło się ono z leżącym na północ Jeziorem Tyberiadzkim." Wot i zagwozdka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 hours ago, krzysztof B7QkDkW said:

Znaleźli słup soli?

A jak, znaleźli! Słupy soli były, ale wszystko zużyto do gotowania oraz na eksperymenty w tamtejszych gimnazjach: do hodowli kryształów soli oraz "płaczącego ziemniaka" :)

 

29 minutes ago, maxandy said:

Oczywiście to tylko "mity" a nie przekaz historyczny, wszak "historycy" twierdzą, że żadnej Sodomy i Gomory nie było a Morze Martwe jest na swoim miejscu od milionów lat.

Wyczuwam lekkie rozdrażnienie. Ciekawostka lingwistyczna, po angielsku można powiedzieć, don't be so salty! :)

A na poważnie, za dużo cudzysłowu, szczególnie w kontekście słów "historycy" oraz "mity", jak na mój gust. Sugeruje to lekkie skrzywienie w stronę krzewienia wiary i anty-naukowych poglądów, które nie trafiają na podatny grunt na tym forum :) Sodomy i Gomory nie było, dopóki historycy i archeolodzy nie znajdą dowodów, że była. Czytałeś Iliadę Homera? Są tam opisanie niestworzone rzeczy, a ruiny Troi chyba nawet znaleźli, co nie oznacza, że wszystko inne to jest prawda. Wszystko powinno zostać zweryfikowane oddzielnie, o ile to jest możliwe. Ale przyjmuję do wiadomości, że nie jest to podejście szczególnie bliskie sercom zwolenników prawd objawionych :) Zalecasz pokutę, bracie?

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

 

A na poważnie, za dużo cudzysłowu, szczególnie w kontekście słów "historycy" oraz "mity", jak na mój gust. Sugeruje to lekkie skrzywienie w stronę krzewienia wiary i anty-naukowych poglądów, które nie trafiają na podatny grunt na tym forum :) Sodomy i Gomory nie było, dopóki historycy i archeolodzy nie znajdą dowodów, że była. Czytałeś Iliadę Homera?

To znamienne, że podałeś przykład Troi, którą odkrył Schliemann kierując się notabene wskazówkami zawartymi w Iliadzie Homera, którą wnioskuję masz za zbiór "niestworzonych" mitów... ;)  Analogicznie jest ze Starym i Nowym Testamentem, które ignoranci (bez urazy), uważający się za naukowców oceniają jako zbiór baśni i legend hebrajskich pastuchów czy rybaków. Cóż, chciałbym jeszcze usłyszeć jakiegoś współczesnego erudytę czy logika, który potrafiłby się posługiwać taktym "językiem pastuchów" niekoniecznie w grece koine.     jak 

Według mnie naukowe podejście wyklucza eliminację źródeł naukowych ze względu na nie poparte analizą, ogólne twierdzenia, opinie czy "ugruntowane" poglądy pseudonaukowców. Gdyby Schlimann a'priori odrzucał Iliadę jako li tylko zbiór bajek z krainy mchu i paproci to...nie odkryłby Troi. Z tego co wiem kierował się bezpośrednio opisami w niej zawartymi i na tej podstawie eliminował alternatywne lokalizacje. To tak a'propos....

Pewnie już wiesz dlaczego używałem cudzysłowów tam gdzie ty byś nie śmiał/nie chciał tego zrobić z powodu strefy komfortu jaką sobie wytyczyłeś wokół siebie i co zrozumiałe, nie masz zamiaru wystawić poza nią głowy  a co dopiero z niej wyjść aby się rozejrzeć. Taką strefę można nazwać zgodnie z dzisiejszą polityczną poprawnością  afroamerykańskim anusem ignorancji. Łatwo się w niej zadomowić, pewnie jest wokół ciepełko ale ciężko z niej wyjść podobnie jak to z Czarną Dziurą zazwyczaj bywa...   

Przy okazji, to ciekawe, że opisane w starożytnych "mitach" niestworzone, starożytne rzeczy próbują obecnie odtworzyć dzisiejsi pseudonaukowcy poczynając od np. himer ludzko-zwierzęcych po tzw. "eliksiry młodości". Piszę o pseudonaukowcach bo jak już wyżej wspomniałem ich działanie charakteryzuje posiadanie "końskich klapek" na oczach a co gorsza brak zachamowań w dążeniu do zrealizowania celów, których skutków nie mają nawet  zamiaru przewidywać. Apostoł Paweł pisał, że nic pod Słońcem nie jest nowe i ...wszystko już było. Myślę, że warto sie nad tym zastanowić. Bez obawy Harrego Potera nic Ci nie zacytuję bo nie mam czasu na takie lektury... ;)


  Co do prawd objawionych to może je znajdziesz w różnego rodzaju religiach w tym w katolickiej ale nie w Biblii. Natomiast kto wie, może Ty kiedyś zostaniesz odkrywcą Sodomy i Gomory jak Schlimann ;) czytając Pismo. Spoko, bratem możesz mnie protekcjonalnie nazywać bo nawet ewolucjoniści twierdzą, że istniała jedna "ewolucyjna Ewa" matka całego gatunku Homo-Sapiens, więc naprawdę nie ma sprawy.    

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 hours ago, maxandy said:

To znamienne, że podałeś przykład Troi, którą odkrył Schliemann kierując się notabene wskazówkami zawartymi w Iliadzie Homera, którą wnioskuję masz za zbiór "niestworzonych" mitów...

Winszuję przenikliwości umysłu :) To zaiste znamienne, zwłaszcza, że przykład Troi podałem jako przykład potwierdzonej informacji z Iliady :) A co sądzisz o wszystkich bogach i bożkach wspomniany w Iliadzie? Nie kłóci się to przypadkiem z twoim wąskim światopoglądem? :)

5 hours ago, maxandy said:

Gdyby Schlimann a'priori odrzucał Iliadę jako li tylko zbiór bajek z krainy mchu i paproci to...nie odkryłby Troi.

Nie napisałem nic o odrzucaniu. Wręcz przeciwnie, o potrzebie weryfikacji w miarę możliwości, wszystkich opisanych zdarzeń, więc nie stawiaj mi tu chochoła :) Nie wszystkie historie wymagają jednak skrupulatnej weryfikacji jak, dajmy na to rozgadany osiołek i facet chodzący po wodzie :)

5 hours ago, maxandy said:

Pewnie już wiesz dlaczego używałem cudzysłowów tam gdzie ty byś nie śmiał/nie chciał tego zrobić z powodu strefy komfortu jaką sobie wytyczyłeś

Nie nazywałbym inkorporowania ułomnych logicznie i niespójnych treści poszerzaniem horyzontów :) Aczkolwiek chyba masz trochę racji, bo w końcu czytanie książek, w tym fantastyki, rozwija wyobraźnię :)

5 hours ago, maxandy said:

Taką strefę można nazwać zgodnie z dzisiejszą polityczną poprawnością  afroamerykańskim anusem ignorancji. Łatwo się w niej zadomowić, pewnie jest wokół ciepełko ale ciężko z niej wyjść podobnie jak to z Czarną Dziurą zazwyczaj bywa...

Myślę, że mamy mało wspólnych zainteresowań :) Dopiero co jeden skończył się produkować na temat zagrożenia jakie niesie feminizm, a tu już drugi przychodzi w sukurs z afroamerykańskim anusami :) Nie macie wy przypadkiem jakiś problemów natury intymnej?

5 hours ago, maxandy said:

Przy okazji, to ciekawe, że opisane w starożytnych "mitach" niestworzone, starożytne rzeczy próbują obecnie odtworzyć dzisiejsi pseudonaukowcy poczynając od np. himer ludzko-zwierzęcych po tzw. "eliksiry młodości".

Prawda to. Insze chimery i eliksiry to podstawa nauki w XXI wieku. Mam nadzieję, że kolega nie przegapił w zeszłym roku potężnej koniunkcji planet. To się działy dziwy u nas na uroczysku, tfu, w laboratorium. A we Francji to najzacniejsi rzemieślnicy i zastępy alchemików budują wielki kamień filozoficzny. Będą transmutacje przeprowadzać! :)

5 hours ago, maxandy said:

Natomiast kto wie, może Ty kiedyś zostaniesz odkrywcą Sodomy i Gomory jak Schlimann ;) czytając Pismo.

Nie szukam, co jest niejednokrotnie warunkiem koniecznym aczkolwiek niewystarczającym do odnalezienia, ale nie jest to definitywnie wykluczone. Mam jednak obawy, w kontekście ujawnionych zainteresowań, kolega mógł mieć co innego na myśli.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sodoma już wiele lat temu została odkryta. Niestety wszystkie ewidentne dowody znalezione w ruinach wskazują na precyzyjny ostrzał artyleryjski, lub o zgrozo bombardowanie z powietrza lub orbity. Nie wolno o tym wspominać i żaden docent się nie wychyli z tym odkryciem, bo straci dotacje i zostanie obłożony sankcją czyli klątwą z środowiska naukowego.

Jeszcze lepszy jest numer z górą Synaj i miejscami opisanymi w Starym Testamencie. Wszystkie są odkryte i zbadane, widziałem postument gdzie stała Arka, to wszystko stoi na pustyni do dziś dnia zwyczajnie porzucone. Jest miejsce gdzie trysnęło źródło. Można wejść do jaskini na osmalonej czarnej górze-lądowisku gdzie przycupną Mojrzesz podczas lądowania kapitana Gada. (Yahwe po hebrajsku zanczy gad.) Jedyny problem jest taki, że miejsce prawdziwej akcji jest oddalone setki kilometrów od Palestyny gdzie z jakiegoś powodu urządzono testamentowy lunapark. Obecnie ten teren ogrodzili drutem kolczastym i napisali że to poligon - ale ludzie opętani przez religie i tak tam włażą by podziwiać i robić selfie. 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Pii napisał:

Nie wolno o tym wspominać i żaden docent się nie wychyli z tym odkryciem, bo straci dotacje i zostanie obłożony sankcją czyli klątwą z środowiska naukowego.

it supposed to be secret, dude!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Pii napisał:

Yahwe po hebrajsku zanczy gad.

u la la, reptalian się w tym wątku nie spodziewałem.

Dasz jakiegoś linka bo tutaj o tym nie piszą.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza Dyrektywa zabrania Gwiezdnej Flocie Zjednoczonych Federacji Planet interwencji i ujawniania się członków Floty cywilizacjom, które nie wynalazły napędu nadświetlnego (WARP), co wynika z podstaw etycznych.

Swoją drogą Mojżesz musiał solidnie przycupnąć :) SpaceX jak ląduje pustymi zbiornikami na oparach kerozyny, to robi mały huragan, nie wspominając o starcie.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwrot fabuły. Magneto krafty latały, lądowały i uleczały z glejaków, co zapoczątkowało mit o cudownych uzdrowieniach :) Później dobry, aczkolwiek tajemniczy i niezbadany bóg wszystko zniszczył, bo wyrzucił kamień, a reprezentacja Sodomy i Gomory tylko nożyce. Auć :) Wniosek? Nie przychodź na bombardowanie planetarne z nożycami :)

Edytowane przez cyjanobakteria
  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Afordancja napisał:

u la la, reptalian się w tym wątku nie spodziewałem.

Dasz jakiegoś linka bo tutaj o tym nie piszą.

Ma rację z gadem. Ma plus ode mnie - zabawa językiem świadczy o inteligencji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piękna scenka rodzajowa, warta uwiecznienia! :) Dlaczego mnie to nawet nie dziwi? Swój ciągnie do swego. Prędzej się wam zbiór liczb rzeczywistych wyczerpie niż podniesiecie sobie tym plusikowaniem cokolwiek, w szczególności inteligencję :) Nie zapomnij dać plusików za 5G i C19. Chociaż muszę przyznać, że "precyzyjny ostrzał artyleryjski" chwyta za serce. Arka Noego została trafiona torpedą.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, cyjanobakteria napisał:

Prędzej się wam zbiór liczb rzeczywistych wyczerpie niż podniesiecie sobie tym plusikowaniem cokolwiek, w szczególności inteligencję :) Nie zapomnij dać plusików za 5G i C19.

Oczywiście, że dam jak trafię na te komentarze. Tobie należy się minus za szerzenie dezinformacji, że "nie ma jak dotąd dowodów naukowych, że fale radiowe powodują problemy zdrowotne w tym udary mózgu" oraz że "WHO zaliczyła promieniowanie niejonizujące w tym 5G do kategorii prawdopodobnie bezpiecznych" (wpis z 5.12.2020). Przykładowa praca z Lanceta: Carcinogenicity of radiofrequency electromagnetic fields

dokonuje przeglądu badań nad związkiem między falami radiowymi a rakiem. Jedno z badań (Interphone) dowiodło, że iloraz szans wystąpienia glejaka wyniósł 1,4 (czyli 40% powyżej benchmarka) w największym decylu użytkowników telefonów komórkowych. Do podobnych wniosków doszli szwedzcy naukowcy. Tak więc te twoje heheszki standardowo pokazują twój niski poziom wiedzy i ignorancję. Lewackie media kontrolowane przez korporacje oczywiście nie ujawnią tych badań i stąd motłoch (do którego należysz), który poza nie nie widzi rzeczywistości, o tym się z nich szybko nie dowie. Kiedy ludzie będą umierać masowo, krytycy RF przestaną być wyzywani od szurów, tak że do lewactwa zacznie coś w końcu docierać, że coś tu jest nie tak. Będzie musiało minąć kolejne 100 lat jak z azbestem (dokładnie ten sam schemat), polecam poczytać na temat historii azbestu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, Antylogik napisał:

Kiedy ludzie będą umierać masowo

No to już 25 lat czekamy na ten skok zgonach i ciągle go nie ma. Tak że tego...musimy poczekać jeszcze trochę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że trafiłem w dziesiątkę. Antylogik zrobił forka i z C19 się przekwalifikował na 5G. Wyczuwam, że pojawi się wkrótce stosowny wątek na ten temat :) Wiadomo, że lewackie media niczego nie ujawniają. Po tym, jak obnażyłeś prawdę o C19, to nie pozostało im nic innego tylko skumać się z Big Radio.

To, że azbest albo fajki są rakotwórcze, to nie oznacza, że 5G jest tytanie logiki. Fragment, który przytoczyłem to jest przetłumaczony cytat ze strony WHO zdaje się, bo specjalnie wyszukałem w wiarygodnym źródle. Ale wiadomo, że WHO to jest siedlisko lewaków, więc żadne to źródło :)

Na innym wątku podałem kilka dni temu, cytat poniżej. Więc jeżeli jest problem to prawdopodobnie w długich rozmowach telefonicznych, które nagrzewają głowę zarówno przez promieniowanie IR z baterii i urządzenia oraz nadajnik 1 W przy samym uchu. Ale nie oczekuję, że dotrze to do twojej mózgownicy :) 1 W to jest zdaje się 5x tyle, co dopuszczalne dla WiFi (200 mW).

Quote

Obecnie mam natężenie sygnału na poziomie 25 femtowatów (10^-15 W), to jest 25 * 0.000000000000001 W. Najwięcej ile widziałem w mieście, a zerkałem kiedyś z ciekawości, to było rzędu 10^-12 W. Jak wykonujesz połączenie, to telefon sieje nawet 1 W przy samej głowie.

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Fragment, który przytoczyłem to jest przetłumaczony cytat ze strony WHO zdaje się, bo specjalnie wyszukałem w wiarygodnym źródle. Ale wiadomo, że WHO to jest siedlisko lewaków, więc żadne to źródło

Pierwszy raz prawdę napisałeś. WHO to kompromitacja, a ostatnie 1,5 roku dobitnie do uwypukliły. Na swojej stronie będą pokazywać to co im się opłaca i to co Chiny im pozwolą. Zwracam uwagę, że zalinkowany przeze mnie artykuł to meta-analiza przeprowadzona specjalnie dla WHO, a w dodatku jeden z autorów - Kurt Straif - to ich pracownik. Jeżeli więc tych rewelacji nie ma na ich oficjalnej stronie, to tylko ponownie pokazuje ile warta jest ta organizacja.

Godzinę temu, Jajcenty napisał:

No to już 25 lat czekamy na ten skok zgonach i ciągle go nie ma. Tak że tego...musimy poczekać jeszcze trochę.

Tak niebezpieczeństwo azbestu ujawniło się przy jego przemysłowym zastosowaniu, a więc w dużych ilościach, tak w przypadku RF niebezpieczeństwo ujawni się wraz ze skokiem częstotliwości mikrofal.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
41 minutes ago, Antylogik said:

Pierwszy raz prawdę napisałeś. WHO to kompromitacja, a ostatnie 1,5 roku dobitnie do uwypukliły. Na swojej stronie będą pokazywać to co im się opłaca i to co Chiny im pozwolą. Zwracam uwagę, że zalinkowany przeze mnie artykuł to meta-analiza przeprowadzona specjalnie dla WHO, a w dodatku jeden z autorów - Kurt Straif - to ich pracownik.

No, ale nie przeszkadza ci to cytować prace jednego z pracowników WHO, gdy wyniki się podobają :) Co ci się w tej organizacji nie podobało przedtem? W ogóle to słyszałeś o WHO przed C19? :) Przejrzałem pierwszą stronę i napisali tam, że promieniowanie ze słuchawek jest kilka rzędów wielkości większe niż z wież, co potwierdza moje obserwacje.

 

41 minutes ago, Antylogik said:

Tak niebezpieczeństwo azbestu ujawniło się przy jego przemysłowym zastosowaniu, a więc w dużych ilościach, tak w przypadku RF niebezpieczeństwo ujawni się wraz ze skokiem częstotliwości mikrofal.

Dokładnie, ryzyko azbestu wiązało się ze skokiem częstotliwości jego wykorzystania, także ten tego, skok częstotliwości 5G ni chybi spowoduje podobne problemy. Antylogik, a WiFi to ty masz, bo nie wiem czy zauważyłeś, ale jesteś otoczony sprzętem, który operuje w zakresie mikrofal od 10-20 lat. W bloku jest się spokojnie w zasięgu 20-30 sieci. Generalnie ludziom to nie szkodzi chociaż, jak tak czasami się zastanawiam, to mam wątpliwości :) My z Jajcentym w ogóle to jesteśmy zdecydowanymi zwolennikami miedzi! :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, cyjanobakteria napisał:

No, ale nie przeszkadza ci to cytować prace jednego z pracowników WHO, gdy wyniki się podobają

Przed chwilą napisałeś, że WHO uznało 5G za bezpieczne, więc się zdecyduj. Może nie zrozumiałeś mojego przekazu, ale ujawniłem hipokryzję tej organizacji. Jak również twoją, bo mimo ewidentnych wątpliwości co do bezpieczeństwa, ty udajesz, że ich nie ma. Ten twój bezmiar ignorancji, który ujawniam tak od 1,5 roku, jest porażający.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, Antylogik said:

Przed chwilą napisałeś, że WHO uznało 5G za bezpieczne, więc się zdecyduj.

No ja jestem lewakiem i komuchem. Wiadomo, że mataczę i kłamię. Jeździsz po WHO od półtorej roku jak po burej s*, a teraz linkujesz prace naukowe szpiona zamieszanego w spisek, który pracuje w samym imperium zła? Jaja sobie z nas robisz? :)

 

3 hours ago, Antylogik said:

Kiedy ludzie będą umierać masowo

Niech się o to twoja mała nie martwi. Do tego czasu wszyscy umrą od szczepionek. Gdzie jest te 500 milionów osób z ciężkimi obrażeniami po szczepieniu? Znalazłeś już ich?

 

3 hours ago, Antylogik said:

krytycy RF przestaną być wyzywani od szurów, tak że do lewactwa zacznie coś w końcu docierać, że coś tu jest nie tak.

Ciebie ten zaszczyt prawdopodobnie nie spotka, bo będziesz robił szopkę na innym wątku. Zmieni się tylko etykieta, bo to jest stan umysłu.

 

1 hour ago, Antylogik said:

Ten twój bezmiar ignorancji, który ujawniam tak od 1,5 roku, jest porażający.

Jesteś personifikacją żywiołu Dunninga-Krugera i mało mnie obchodzi twoje zdanie na mój temat :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 23.09.2021 o 15:42, maxandy napisał:

To znamienne, że podałeś przykład Troi, którą odkrył Schliemann kierując się notabene wskazówkami zawartymi w Iliadzie Homera, którą wnioskuję masz za zbiór "niestworzonych" mitów... ;)

Czyżby, na pewno? Schliemann to był  niezwykle utalentowany człowiek, zwłaszcza językowo (ponoć znał ponad 70 języków), ale także  chorobliwy mitoman i dziwak. Do tego eksploracja owej Troi urągała nawet XIX metodologii prowadzenia wykopalisk. Frank Kolb w swojej książce "Zmanipulowana Troja" podkreśla wspólczesne wątpliwości do odkyrć Schlimanna.  Wg Kolba nie było czegoś takiego jak Troja (odkryte przez Sch. ruiny były jednym z kilku ośrodków miejsckich epoki brązu, wcale nie o największym znaczeniu), a pracę Schlimanna było siłowym dopasowaniem do jego idea fix czyli eposu Homera. Znamiennne jest to, że Schlimann stworzył swój własny mit - rzekomo już w wieku 8 lat miał czytać Homera i zapragnął odkryć Troję. Robił to ponoć pod wpływem ojca i dla niego. W rzeczywistości Schlimann nienawidził sweo ojca, popadającego w alkocholizm pastora kościoła luteńskiego, a archeologią zainteresowal się po czterdziestce. Do tej kwesti, odkrycia Troi,  należy podejśc ze sporą ostrożnością.

 

 

W dniu 23.09.2021 o 15:42, maxandy napisał:

Apostoł Paweł pisał,

A propos św. Pawła. William Hartmann, ten planetolog od teorii powstania Księżyca jao efektu zderzenia Ziemi  z innym dużym cialem niebieskim,  przedstawia hipoteze o nawróceniu Pawła. Otóż Paweł miał przejśc na chrześcijanstwo pod wpływem eksplozji meteorytu nad Damaszkiem, ok .30 r. n.e. podobne do tego z Czelabińska. Mógł doznać wówczas zapalenia rogówek wskutek promieniowania UV (choroba alpinistów - ślepota śnieżna.) .

https://onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1111/maps.12428

Kolejne wydarzenie kosmologiczne, które mogło zostać  odnotowane prze Biblie i odczytane jako boską ingerencje.

Edytowane przez venator
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rezerwat Balamkú to biała plama na mapie archeologii. Obszar o powierzchni 3000 km2, ograniczony od południa autostradą Chetumal-Escarcega jest bardzo słabo rozpoznany pod względem archeologicznym. W marcu na północy regionu Balamkú specjaliści z University of Houston rozpoczęli rozpoznanie lotnicze prowadzone za pomocą systemu LIDAR. Wykazało ono, że istnieją tam nieznane dotychczas prehiszpańskie struktury. Doktor Ivan Ṡprajc ze Słoweńskiej Akademii Nauk zorganizował misję badawczą, która odkryła miasto Majów.
      Miejscowość, nazwana Ocomtún, czyli „Kamienna Kolumna” w języku Majów z Jukatanu, znajduje się na wyniesieniu terenu otoczonym rozległymi mokradłami. Jej centrum z monumentalnymi budowlami zajmuje ponad 50 hektarów (0,5 km2). Dotychczas zidentyfikowano tam liczne duże budynki, w tym piramidy o wysokości ponad 15 metrów. Było to ważne regionalne centrum, które istniało prawdopodobnie w epoce klasycznej (250–1000). Najliczniejsze fragmenty ceramiki, jakie dotychczas zebraliśmy pochodzą z późnego okresu klasycznego (600–800), jednak dopiero analizy próbek zdradza nam coś więcej na temat historii tego miejsca, mówi Ṡprajc.
      Naukowcy zauważyli liczne cylindryczne kolumny, które stanowiły fragment wejść do wyższych kondygnacji budynków, a Ṡprajc zwraca uwagę na południowo-wschodnią część centrum, w której znajdują się trzy place, budynki i liczne tarasy. "Pomiędzy dwoma głównymi placami znajduje się kompleks złożony z niskich długich struktur ułożonych niemal w koncentryczne kręgi. Jest tam też boisko do gry", opisuje ten fragment miast uczony. Kompleks z południowego-wschodu jest połączony groblą z częścią północno-zachodnią, w której znajdują się największe budowle. Widzimy tam kwadratowy plac o boku długości 80 metrów i wysokości 10 metrów, a w jego północnej części znajduje się piramida o wysokości 25 metrów.
      Ze wstępnych badań wynika, że w schyłkowym okresie klasycznym (800–1000) w Ocomtún zaszły poważne zmiany. Świątynie wybudowane wówczas w centrum placów i tarasów powstały z materiału pozyskanego z otaczających je budynków. To odzwierciedlenie zmian ideologicznych, społecznych i demograficznych okresu kryzysów, które przed X wiekiem doprowadziły do upadku złożonych organizmów społeczno-litycznych i załamania populacji na centralnych nizinach zamieszkanych przez Majów.
      W bliższej i dalszej okolicy znaleziono też inne struktury o charakterze podobnym do Ocomtún: schody, monolityczne kolumny i brak zabytków z inskrypcjami. Ocomtún znajduje się o 36 kilometrów na północny-zachód od Nadzcaan, odkrytego w 1993 roku.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Antarktyka to jedno z najlepszych na świecie miejsc do poszukiwań meteorytów. Jej suchy, pustynny klimat, powoduje, że fragmenty skał, które przed tysiącami lat spadły na Ziemię, w niewielkim stopniu ulegają wietrzeniu. Nie mówiąc już o tym, że ciemne meteoryty są dobrze widoczne na śnieżnobiałym tle. Nawet meteoryty, które zatonęły w lodzie, zostają z czasem wypchnięte w pobliżu powierzchni.
      Grupa naukowców, pracujących pod kierunkiem Marii Valdes z Field Museum i University of Chicago znalazła właśnie 5 meteorytów, w tym jeden z największych w Antarktyce – okaz o wadze 7,6 kilograma. Valdes mówi, że wśród około 45 000 meteorytów znalezionych na Antarktyce jedynie około 100 było podobnych rozmiarów lub większych. Rozmiar niekoniecznie ma znaczenie w przypadku meteorytów, czasem małe mikrometeoryty mogą mieć olbrzymią naukową wartość. Ale, oczywiście, znalezienie dużego meteorytu to rzadkość i ekscytujące wydarzenie, stwierdza uczona.
      W ubiegłym roku grupa naukowa prowadzona przez glacjolog Veronikę Tellenaar stworzyła mapę najbardziej obiecujących miejsc poszukiwań meteorytów w Antarktyce. Uczeni wzięli pod uwagę dane satelitarne, informacje o wcześniejszych znaleziskach, dane o temperaturze powierzchni i prędkości ruchu lodu. Na tej podstawie algorytm ocenił szanse na występowanie meteorytów w konkretnych lokalizacjach. Zespół Valdes jest pierwszym, który wybrał się na poszukiwania wykorzystując tę mapę. Uczeni wybrali pięć potencjalnych miejsc. Po 10 dnia poszukiwań, w jednym z nich znaleźli 5 meteorytów.
      Znaleziska trafią do Królewskiego Belgijskiego Instytutu Nauk Naturalnych, gdzie będą badane. Natomiast Valdes i każdy z naukowców biorących udział w wyprawie otrzymał próbki lodu z miejsc znalezienia meteorytów. W swoich rodzimych instytucjach będą poszukiwali w nich mikrometeorytów.
      Specjaliści szacują, że na Antarktyce znajduje się jeszcze 300 000 meteorytów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      To pierwszy przypadek, gdy w Polsce udało się znaleźć meteoryt na podstawie materiałów wideo zarejestrowanych przez kamery sieci bolidowych. Mamy ogromną satysfakcję, że nasze doświadczenie i aparatura pomiarowa pomogły w potwierdzeniu jego kosmicznego pochodzenia oraz przypisaniu go do konkretnego zjawiska bolidowego, mówi Zbigniew Tymiński z Ośrodka Radioizotopów POLATOM w Narodowym Centrum Badań Jądrowych (NCBJ), jeden z koordynatorów Polskiej Sieci Bolidowej.
      Meteoroid został zarejestrowany 15 lipca ubiegłego roku przez 3 kamery Czeskiej Sieci Bolidowej. Był on na tyle jasny, że widać go było mimo bliskiego już wschodu Słońca. Czesi, na podstawie trajektorii, określili prawdopodobne miejsce upadku obiektu. Po tym, jak opublikowali swoje dane, Polska Sieć Bolidowa i związani z nią poszukiwacze udali się się w teren. Już dwa tygodnie później na polnej drodze w pobliżu Antonina w województwie wielkopolskim znaleziono kamień ważący 350 gramów, który pokryty był skorupą obtopieniową. Specjalistyczne badania izotopowe, potwierdzające, że mamy do czynienia z przybyszem z kosmosu, przeprowadzili naukowcy z NCBJ.
      Z obliczeń wykonanych przez Czechów wynika, że obiekt poruszał się po nietypowej orbicie eliptycznej między Wenus a Marsem. W atmosferę Ziemi wszedł nad Polską, w odległości ok. 130 km od granicy z Czechami. Kamery zarejestrowały go, gdy znajdował się na wysokości 74 kilometrów. Pędził wówczas z prędkością 18 km/s, kompresując przed sobą powietrze tak, że rozgrzało się do temperatury kilku tysięcy stopni. Na wysokości około 40 km doszło do rozpadu meteoroidu. Pozostawił on na niebie ślad o długości 62 km, który urywał się, gdy meteoroid wyhamował do 13 km/s. Jak wyjaśnia Tymiński, w późniejszej fazie na upadek obiektu mają wpływ wiatry, których oddziaływania nie jesteśmy w stanie precyzyjnie przewidzieć, przez co można podać tylko przybliżone miejsce lądowania.
      Tymczasem czas od upadku do odnalezienia odgrywa kluczową rolę. W czasie podróży w przestrzeni kosmicznej meteoroid jest bombardowany przez promieniowanie kosmiczne, które prowadzi do produkcji niestabilnych krótko istniejących izotopów promieniotwórczych. Po upadku na Ziemię izotopy te zaczynają szybko zanikać, a ich obecność to mocny dowód, że badany obiekt przebywał poza atmosferą. W przypadku meteorytu z Antonina mieliśmy dużo szczęścia: kompletny okaz mogliśmy umieścić na naszym wysokorozdzielczym detektorze promieniowania gamma po zaledwie trzech tygodniach od lądowania. Wykryliśmy w nim dwanaście radioizotopów pochodzenia kosmicznego, o czasach połowicznego rozpadu od setek tysięcy lat do kilkunastu dni, mówi doktor Agnieszka Burakowska z NCBJ.
      Naukowców szczególnie cieszy zarejestrowanie wanadu-48, którego czas połowicznego rozpadu wynosi 16 dni, oraz chrom-51 o 28-dniowym czasie połowicznego rozpadu. Ponadto, dzięki zbadaniu proporcji kobaltu-60 do aluminium-26 określono masę meteoroidu przed wejściem w atmosferę. Naukowcy wyliczyli, że obiekt ważył kilkadziesiąt kilogramów i jeśli założyć, że miał typową gęstość i kształt kulisty, to jego średnica wynosiła 20-25 centymetrów.
      Meteoryt z Antonina to pospolity chondryt zwyczajny. Mimo tego, jest niezwyczajny. Dotychczas bowiem na całym świecie dzięki stacjom bolidowym wyznaczono orbity jedynie 46 meteorytów, z których niewiele udało się przebadać pod kątem obecności krótko istniejących radionuklidów kosmogenicznych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zakaz poruszania się po mieście elektrycznych hulajnóg i rowerów może zmniejszyć zagęszczenie na chodnikach i zwiększyć bezpieczeństwo pieszych oraz użytkowników elektrycznych pojazdów, jednak ma też swoje negatywne konsekwencje, informują naukowcy z Georgia Institute of Technology.
      W 2019 roku Atlanta zakazała poruszania się elektrycznymi hulajnogami i rowerami w godzinach od 21 do 4 rano. Zakaz wprowadzono po tym, jak cztery osoby korzystające z takich pojazdów zginęły w wyniku kolizji z samochodami. Naukowcy z GaTech postanowili sprawdzić, jakie były skutki zakazu. Okazało się usunięcie tych pojazdów spowodowało, że przeciętny czas podróży po mieście wydłużył się przeciętnie o około 10%. Dla mieszkańców Atlanty oznacza to, że w godzinach, w których obowiązuje zakaz, stracą dodatkowych 784 000 godzin na przemieszczanie się. Gdyby zakaz rozszerzono na godziny szczytu, straty byłyby jeszcze większe, ostrzega główny autor badań, Omar Asensio. W Atlancie godziny szczytu trwają od 6 do 10 rano i od 15 do 19 po południu.
      Naukowcy z Georgii szacują, że w skali całego kraju elektryczne hulajnogi, rowery i inne podobne środki lokomocji oszczędzają obywatelom około 17,4% czasu przeznaczonego na podróże. Mają więc one duży wpływ na zmniejszenie ruchu na drogach, co odczuwają wszyscy z nich korzystający.
      Wcześniej prowadzono już co prawda podobne badania, jednak były to badania ankietowe. Asensio i jego zespół oparli się na rzeczywistych danych o ruchu i skorzystali przy tym z faktu, że miasto zastosowało geo-fencing, co całkowicie uniemożliwiło korzystanie z zakazanych pojazdów w wyznaczonych godzinach. Mamy tutaj świetną okazję, by przeprowadzić badania, gdyż w wyniku działań miasta i policji mamy niemal 100-procentowe przestrzeganie zakazu. Powstało pytanie, co zrobią ludzie, którzy nagle nie mogą wypożyczyć hulajnogi lub użyć własnej. To wielki naturalny eksperyment, który pozwolił nam zbadać warunki na drogach przed i po jego wprowadzeniu. Pozwoliło nam to przetestować teorie dotyczące zmiany zachowań, dodaje Asensio. Naukowcy uzyskali też dostęp do danych Ubera, które pozwoliły im na ocenę czasu przemieszczania się po mieście.
      Z badań wynika, że o ile rzeczywiście zakaz używania hulajnóg zmniejsza liczbę wypadków z ich udziałem, to jednocześnie wydłuża czas podróży po mieście, zwiększa korki na drogach, a co za tym idzie, zanieczyszczenie powietrza w mieście, co również negatywnie wpływa na zdrowie mieszkańców.
      Możliwość łatwego wypożyczenia elektrycznej hulajnogi czy roweru i pozostawienia pojazdu w mieście przyczynia się do zmniejszenia korków i zanieczyszczeń, gdyż część mieszkańców rzadziej korzysta z własnego samochodu i transportu publicznego. Skraca się więc czas podróży po mieście samochodem. Zespół Asensio wylicza, że wartość zaoszczędzonego w ten sposób czasu wynosi, w skali całego kraju, 536 milionów dolarów. Naukowcy mówią, że dla lepszego planowania miast i życia w nich potrzebne jest lepsze zrozumienie wpływu różnych środków transportu oraz motywów stojących za decyzjami o wykorzystaniu danego pojazdu. Sądzę, że kolejnym etapem tego typu badań mogłoby być modelowanie wpływu zanieczyszczeń, mówi Asensio.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2018 roku przedstawiciele miejscowości Artieda w Aragonii poprosili Wydział Archeologii Uniwersytetu w Saragossie o zbadanie ruin położonych obok miejsca znanego jako pustelnia San Pedro, zwanego w literaturze jako El Forau de la Tuta, Campo de la Virgen oraz Campo del Royo. Trzy lata później, podczas kongresu archeologicznego naukowcy poinformowali o odkryciu nieznanego wcześniej miasta z rzymskiej epoki imperialnej. Co zaskakujące, nie potrafimy określić, jaką nazwę nosiło miasto.
      Na podstawie badań ruin oraz przedmiotów znajdujących się obecnie w zbiorach prywatnych i publicznych, naukowcy doszli do wniosku, że w miejscu znanym jako El Forau de la Tuta istniało miasto zamieszkane pomiędzy I a V wiekiem. Później, pomiędzy IX a XIII wiekiem, na ruinach rzymskiego miasta istniała osada wiejska, która w dokumentach pobliskiego klasztoru w Leire zwana jest Artede, Arteda lub Artieda. Ze średniowiecze pozostały ruiny apsydy kościoła, które stanowiły część pustelni San Pedro, pozostałości spichlerzy oraz rozległy chrześcijański cmentarz. Obecnie wiadomo, że El Forau de la Tuta zajmuje powierzchnię 4 hektarów, jednak naukowcy nie wykluczają, że stanowisko archeologiczne jest znacznie bardziej rozległe i ruiny znajdują się na obszarach, których jeszcze nie badali.
      Wspomniane na wstępie rzymskie miasto leżało przy szlaku łączącym miejscowości Jaca, Ilumberri i Pamplona. W średniowieczu szlak ten był przedłużeniem drogi pielgrzymkowej Camino de Santiago.
      Wewnątrz pustelni archeolodzy odkryli m.in. dwa kapitele kolumn w stylu korynckim, cztery attyckie podstawy kolumn oraz liczne pozostałości gzymsu. Rozmiary i zróżnicowanie fragmentów wskazują, że pochodzą one z różnych budynków publicznych wczesnego okresu imperialnego. Zdaniem naukowców, korynckie kapitele pochodzą z ponad 6-metrowych kolumn, które stanowiły część olbrzymiego budynku publicznego, być może świątyni mieszczącej się na forum. Na podstawie stylu datowano je na koniec panowania dynastii Flawiuszów (69–96) i początek dynastii Antoninów (96–192). Szczegółowe badania potwierdziły, że fragmenty budowli pochodzą z co najmniej dwóch monumentalnych budynków i powstały w odstępie ponad 50 lat. To zaś wskazuje, że monumentalne budowle powstawały w mieście na przestrzeni dziesięcioleci.
      Z kolei na zachód od El Forau de la Tuta znaleziono imponujące przykłady robót publicznych wykonanych z wykorzystaniem opus caementicium (rzymskiego cementu), w tym co najmniej cztery wypusty kanalizacyjne, masywny wspornik, fundamenty oraz liczne czworokątne struktury, które mogły być podstawami zbiorników na wodę. Pozostałości kanalizacji odpowiadają tego typu strukturom znanym z typowych rzymskich miast, szczególnie z miejsc powiązanych z budynkami, takimi jak łaźnie, z których trzeba było odprowadzić duże ilości wody.
      Ponadto analizy kamieni nagrobnych znajdujących się obecnie w Muzeum Diecezjalnym w Jaca oraz w prywatnych rękach wskazują, że w El Forau de la Tuta znajdował się też ważny cmentarz, w którym chowano ludzi aż do końca istnienia miasta. Analiza lingwistyczna niektórych imion wyrytych na nagrobkach wskazuje na ich baskijsko-akwitańskie korzenie, dzięki czemu wiemy, że przynajmniej część mieszkańców miasta stanowiła miejscowa ludność zamieszkująca obszar depresji Canal de Berdún.
      Archeolodzy odkryli też skrzyżowanie dróg. Jedną z nich stanowiła prawdopodobnie główna ulica miasta, z chodnikiem i rynsztokiem. Najprawdopodobniej miała też ona ocieniony portykiem chodnik. Wykopaliska odsłoniły też pozostałości czarno-białej mozaiki, materiał układany pod mozaiką oraz utwardzenie gruntu, w którym znaleziono próg z piaskowca, w którym w przeszłości były zamontowane podwójne drzwi wahadłowe. Eksperci uważają, że w tym miejscu znajdowały się łaźnie.
      Na podstawie dotychczasowych odkryć archeolodzy stwierdzają, że w badanym przez nich miejscu znajdowało się miasto, które powstało pomiędzy I a II wiekiem, miało miejską infrastrukturę, budynki publiczne, w tym łaźnie, system kanalizacyjny i – prawdopodobnie – świątynię. Najbardziej zadziwiający jest fakt, że nie wiemy, jak się ono nazywało. Nie znamy bowiem żadnych historycznych dokumentów, wspominających o istniejącym w tym miejscu mieście.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...