Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'ból' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 77 wyników

  1. Piękno nie tylko zachwyca oko, okazuje się, że może być także świetnym środkiem przeciwbólowym. Artyści od wieków przekonują, że dzieła sztuki leczą rany duszy (stąd choćby arteterapia), ale podziwianie ich wydaje się poza tym odwracać uwagę od dolegliwości natury czysto fizycznej. Naukowcy z Uniwersytetu w Bari przekonują, że dekorowanie ścian szpitali, klinik czy gabinetów lekarskich obrazami wcale nie jest marnotrawstwem i złym gospodarowaniem pieniędzmi. Zespół profesor Mariny de Tommaso poprosił grupę 12 kobiet i mężczyzn o wybranie ze zbioru 300 dzieł sztuki dwudziestu, ich zdaniem, najpiękniejszych i 20 najbrzydszych. Uwzględniono obrazy różnych malarzy, w tym Vincenta van Gogha, Leonarda da Vinci czy Sandro Boticellego. Po dokonaniu wyboru ochotnicy mieli kontemplować albo obraz uznany za ładny, albo wytypowany jako jeden z najbrzydszych, albo zwykły biały panel. W tym czasie naukowcy podrażniali ich dłoń promieniem lasera, co było odczuwane podobnie jak ukłucie igłą. Ludzie twierdzili, że doznania bólowe były najmniej intensywne, gdy w czasie "zabiegu" przyglądali się pięknemu obrazowi. Ich zeznania zostały potwierdzone przez zapis aktywności mózgowej. Pani Tommaso podkreśla, że wcześniej zauważono, że muzyka jest w stanie ukoić ból chorych leżących w szpitalu, to jednak pierwsze studium, w ramach którego wykazano, że identycznie oddziałują na pacjentów dzieła sztuki. Włoszka zajmowała się nie tylko wpływem malarstwa na doznania nocyceptywne. Przyjrzała się też kwestiom ogólniej pojmowanej estetyki. Wtedy zauważyła, że przyjemne otoczenie przyspiesza proces leczenia. Szpitale są projektowane z myślą o funkcjonalności, ale myślimy, że estetykę również należałoby wziąć pod uwagę. Piękno ma dar rozpraszania uwagi, którego nie mają obrazy uznawane za brzydkie. Przynajmniej jednak nie okazało się, że nieładne otoczenie może wzmagać ból. Osoby do badań wylosowano spośród studentów uniwersytetu. Ich wiek wahał się od 22 do 38 lat. Ulubione obrazy wybierali spośród dzieł zebranych na witrynie internetowej http://wwar.com/artists/. W gusta wolontariuszy trafiały m.in. Gwiaździsta noc. Saint Rémy Vincenta van Gogha czy Narodziny Wenus Sandro Botticellego. Nie podobały im się natomiast dzieła Picassa, Antonio Bueno oraz Kolumbijczyka Fernando Botero. Trzeba pamiętać, że odczucie piękna jest czymś wyjątkowo subiektywnym. Dodatkowo ci ludzie nie byli ekspertami w dziedzinie sztuki, stąd też obrazy wskazane przez nich jako ohydne mogą być de facto zaliczane do najwybitniejszych osiągnięć estetycznych ludzkości.
  2. Pocieranie obolałych czy stłuczonych miejsc naprawdę usuwa ból. Naukowcy tłumaczą, że delikatne uciskanie aktywuje podskórne nerwy przyjemności, co zmniejsza wrażenia bólowe przewodzone przez inne nerwy. Neurolodzy z zespołu profesora Francisa McGlone'a z Uniwersytetu w Liverpoolu zauważyli, że ludzie wystawieni na działanie bolesnych temperatur odczuwali mniejszy ból, gdy w tym samym czasie ich głaskano (widać to było podczas skanowania aktywności ich mózgu). Wydaje się więc, że nerwy wykrywające przyjemny dotyk tłumiły sygnały z nerwów przewodzących wrażenia nocyceptywne. Mc Glone sprecyzował nawet bardzo dokładnie, w jaki sposób należy kogoś dotykać, by było to maksymalnie przyjemne. Mianowicie trzeba gładzić z niewielką prędkością i nie naciskać zbyt mocno. Dwie różne grupy nerwów odpowiadają za wykrycie i powiadamianie mózgu o dotyku bolesnym i przyjemnym. Wydaje się też, że "prowadzą ze sobą negocjacje", przez co pocieranie może przynieść ulgę w bólu. Brytyjczyk opracował z akademikami z Uniwersytetu w Göteborgu specjalną maszynę do głaskania, z regulowana prędkością i siłą dotyku. Zespół dociekł, że najlepiej gładzić skórę z prędkością ok. 5 cm na sekundę, a nacisk nie powinien przekraczać 1,08 g. Gdy szczotka z wielbłądziego włosia poruszała się w ten właśnie sposób, do mózgowych ośrodków przyjemności docierały najsilniejsze sygnały. Profesor McGlone zaznacza, że wg niego, dotyk jest kluczowy dla prawidłowego rozwoju dziecka. Być może niedopieszczanie rosnącego potomka zwiększa ryzyko, że w przyszłości zachoruje on na depresję.
  3. Ból psychiczny jest bardziej dotkliwy od bólu fizycznego. Podczas gdy ten drugi blednie z czasem, nieprzyjemne społecznie wydarzenia są ciągle ożywiane przez pamięć (Psychological Science). Psycholodzy z kilku amerykańskich i australijskich uniwersytetów przeprowadzili serię 4 eksperymentów, podczas których porównywali te dwa rodzaje doświadczeń i ich wpływ na funkcjonowanie człowieka. Zadanie ochotników, studentów, polegało na opisaniu wydarzenia bolesnego psychicznie bądź fizycznie z okresu ostatnich 5 lat. Potem proszono o ocenę nasilenia doświadczanego bólu. W kolejnych dwóch eksperymentach początek był taki sam (przywołanie nieprzyjemnych doświadczeń), ale następnie wolontariusze rozwiązywali zadania intelektualne o różnym stopniu trudności. Okazało się, że osoby, którym kazano przypominać sobie wydarzenia przykre społecznie, odczuwały silniejszy ból niż ludzie myślący o dolegliwościach fizycznych. Poza tym ich wspomnienia były intensywniejsze. Co więcej, przy zadaniach o wysokim stopniu trudności "fizyczni" wypadali lepiej od "psychicznych". Naukowcy dowodzą, że zjawisko to można wyjaśnić przebiegiem ewolucji ludzkiego mózgu, a konkretnie kory, co miało m.in. usprawnić życie w kohortach. Ewolucja kory poprawiła zdolność istot ludzkich do tworzenia i przystosowywania się, do funkcjonowania w grupach, społecznościach i kulturze, a także do reagowania bólem na różne aspekty kontaktów społecznych. Rozwój kory ma jeden niezamierzony efekt: pozwala ludziom na ożywianie, a więc ponowne przeżywanie bólu psychicznego – podsumowuje Zhansheng Chen z Purdue University. Chen dodaje, że w przyszłości zespół chciałby powtórzyć eksperymenty z udziałem starszych ludzi, którzy często uskarżają się na chroniczny ból fizyczny. Michael Hughesman, niemiecki psycholog dziecięcy, uważa, że z dużym prawdopodobieństwem ból psychiczny i fizyczny są przetwarzane w innych obszarach mózgu. W krzywdach emocjonalnych jest coś wyjątkowo nieuchwytnego. Doświadczając bólu fizycznego, widzimy siniaki, tutaj pozostają tylko lęk i strach. Jeśli na boisku, ktoś mówi ci, że dopadnie cię po szkole, będziesz zalękniony w większym stopniu niż gdyby uderzył cię tu i teraz.
  4. Naukowcy z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa przybliżyli nas o krok do zrozumienia wrażliwości na ból. Mówiąc precyzyjniej, ustalili, dlaczego nasza wrażliwość na to nieprzyjemne doznanie jest zmienna w zależności od stanu fizjologicznego. Udało się to dzięki identyfikacji genu regulującego komórkowy "czujnik temperatury". Zdolność do odczuwania gorąca oraz bólu związanego ze spożyciem pikantnych przypraw jest zależna od białka zwanego TRPV1. Ma ono charakter kanału jonowego, tzn. ma kształt zamykalnego tunelu przenikającego przez błonę komórkową (w tym wypadku jest to błona komórkowa neuronów). W przypadku podwyższenia temperatury otoczenia lub kontaktu z niektórymi substancjami odpowiedzialnymi za ostry smak (np. z obecną w pikantnych papryczkach kapsaicyną), kanał otwiera się, a jony, pełniące tutaj funkcję nośnika informacji, przepływają swobodnie pomiędzy komórką i jej otoczeniem. W efekcie następuje depolaryzacja błony, czyli częściowe wyrównanie ładunków elektrycznych po obu jej stronach. Zmiana ta jest równoważna z powstaniem impulsu elektrycznego, który jest następnie wysyłany do mózgu. Co jest jednak ciekawe, pobudliwość kanału jonowego nie jest stała. Skłoniło to naukowców do poszukiwania cząsteczki modulującej funkcję TRPV1, którą okazało się białko zwane Pirt. Aby lepiej zrozumieć działanie nowo odkrytej proteiny, naukowcy wyhodowali myszy pozbawione zdolności syntezy Pirt. Zauważono, że gryzonie takie wytrzymywały znacznie dłuższy pobyt na rozgrzanej powierzchni w porównaniu do "normalnych" zwierząt. Przeprowadzono także test, w którym jedną z łapek zwierzęcia smarowano roztworem powodującej uczucie palenia kapsaicyny. W normalnych warunkach mysz po takiej ekspozycji liże swoją kończynę, aby ją schłodzić, lecz przy braku Pirt zwierzęta nie robiły tego. Świadczy to najprawdopodobniej o tym, że myszy nie odczuwały w takiej sytuacji bólu. Co ciekawe jednak, w przypadku ekspozycji na olejek musztardowy gryzonie nie wykazywały różnic w zachowaniu niezależnie od tego, czy były zdolne do wytwarzania Pirt, czy też nie - w każdym przypadku lizały łapę, co świadczy o odczuwaniu bólu. Oznacza to, że proteina odpowiada specyficznie za reakcję neuronów na kapsaicynę. W tym momencie naukowcy byli już o krok od udowodnienia, że dokładny mechanizm działania białka Pirt polega na regulacji działania kanału jonowego TRPV1. Aby ostatecznie potwierdzić postawioną hipotezę, postanowili zbadać wielkość ładunku elektrycznego powstającego na powierzchni neuronu w odpowiedzi na ciepło lub obecność kapsaicyny. Stwierdzili dzięki temu, że brak Pirt powoduje wytwarzanie znacznie słabszego impulsu elektrycznego, co przekłada się na mniej intensywny bodziec bólowy. Okazuje się jednak, że na tym nie koniec, bo do działania tego regulatora konieczny jest jeszcze jeden składnik, zwany fosfolipidem (jest to jedna z pochodnych tłuszczów). Dokładniejsze poznanie sposobów regulacji doznań bólowych może pomóc w opracowaniu coraz doskonalszych środków przeciwbólowych, które blokowałyby wyłącznie wrażenia bólowe, nie powodując jednocześnie dodatkowych objawów ze strony układu nerwowego. Zanim to się jednak stanie, z pewnością potrzeba będzie jeszcze wielu lat i przynajmniej kilku lat eksperymentów. Szczegółowe informacje na temat eksperymentu opisano w najnowszym numerze czasopisma Cell, uznawanego za jedno z najważniejszych na świecie w tej dziedzinie.
  5. W zeszłym tygodniu na spotkaniu Europejskiego Stowarzyszenia Neurologicznego, które odbywało się od 16 do 20 czerwca na Rodos, zademonstrowano wyniki ciekawych badań nad wpływem hipnozy na postrzeganie bólu. Za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) zmierzono aktywność mózgu. Okazało się, że u zahipnotyzowanych świadomość ostrego bólu zmalała aż o 1/3. Nie wpływało to natomiast na percepcję bodźców innych niż bólowe. Do tej pory nie wiedziano, za pośrednictwem jakiego mechanizmu hipnoza wpływa na nocycepcję na poziomie aktywności neuronów. Naukowcy z Uniwersytetu w Liège i ośrodka z Kopenhagi dwukrotnie badali 13 zdrowych osób. Raz w stanie normalnej świadomości i ponownie pod wpływem hipnozy. W czasie wszystkich sesji wykorzystywano aparaturę fMRI. W ten sposób śledzono, jaki region mózgu jest w danym momencie aktywny. Każdy wolontariusz otrzymał w lewą dłoń 200 laserowych bodźców o wzrastającym natężeniu. Musiał ocenić swoje wrażenia na 5-stopniowej skali (jej dwa końce, to: brak bólu-silny ból). Przeprowadzając następnie analizę statystyczną, neurolodzy mogli odróżnić podstawową aktywność neuronów od wzorców aktywności związanych z bodźcami bólowymi. Percepcja intensywności bólu była znacznie zmieniona, gdy uczestnicy eksperymentu zostali zahipnotyzowani. Na podstawie pomiaru aktywności mózgu stwierdziliśmy, że hipnoza zredukowała postrzeganie silnego bólu o mniej więcej jedną trzecią. Niewiele jednak zmieniała, jeśli wziąć pod uwagę lekki ból z drugiego końca skali – opisuje dr Steven Laureys z Grupy Naukowego Badania Śpiączki z Uniwersytetu w Liège. Zespół zidentyfikował regiony mózgu, na które wpływa hipnoza. Ból jest nadal rejestrowany w pierwszorzędowej korze somatosensorycznej, czyli w głównym obszarze odbierającym sygnały dot. stymulacji dotykowej. Inne rejony związane z odbiorem bólu i reagowaniem na niego były aktywowane w mniejszym stopniu niż w normalnym stanie czuwania. Stłumieniu ulegała m.in. aktywność: a) zakrętu obręczy, który uruchamia fizyczną reakcję na stymulację dotykową, b) obszarów zawiadujących przetwarzaniem nowych wspomnień i odpowiadających za powiązanie emocji z konkretnymi bodźcami dotykowymi.
  6. Kapsaicyna, składnik odpowiedzialny za palący smak pikantnych odmian papryki, jest stosowana nie tylko jako składnik żywności. Niedawno odkryto jej zdolność do zabijania komórek nowotworowych, a nieco wcześniej dowiedziono, że u ptaków ma ona działanie... przeciwbólowe. Teraz, po stosunkowo krótkim czasie, dowiadujemy się kolejnej ciekawej rzeczy na temat tego alkaloidu. Okazuje się bowiem, że przynosi on ulgę w leczeniu bólu związanego z infekcją wirusem HIV. U niemal dwóch trzecich nosicieli tego śmiercionośnego wirusa rozwija się prędzej czy później choroba zwana polineuropatią dystalną. Jest to schorzenie związane ze stopniowym zanikiem neuronów odpowiadających m.in. za przewodzenie wrażeń bólowych. Paradoksalnie jednak często wiąże się to z silnym bólem, który w przypadku pacjentów zakażonych HIV jest wyjątkowo ciężki do leczenia. Jest to spowodowane zarówno samą aktywnością wirusa w komórkach, jak i efektami ubocznymi stosowanych terapii. Efektem jest upośledzenie zarówno kondycji fizycznej, jak i psychicznej pacjenta oraz pogorszenie jakości jego uczestnictwa w życiu społecznym. Do tej pory kapsaicynę stosowano w leczeniu niektórych neuropatii, lecz były to preparaty zawierające znacznie niższą dawkę tego środka. Poza tym nie pomagały one, niestety, w przypadku osób cierpiących z powodu rozwijającej się infekcji HIV. Wygląda jednak na to, że plastry zawierające znacznie wyższe dawki tego alkaloidu mogą okazać się rozwiązaniem tego kłopotu. Dotychczas nową terapię testowano na dwunastu pacjentach uskarżających się na stosunkowo silne bóle obu stóp, u których potwierdzono obecność wirusa w organizmie. Plastry nakładano jednorazowo na godzinę w miejscach o największym natężeniu bólu. Za miarę efektywności terapii posłużyła zmiana intensywności nieprzyjemnych odczuć w stopach, mierzona regularnie pomiędzy drugim a dwunastym tygodniem od podania kapsaicyny. Plastry okazały się bardzo skuteczne. Na podstawie wywiadu z pacjentami ustalono, że ból osłabł u nich średnio aż o 40 procent. Wyniki leczenia aż ośmiu spośród dwunastu osób uznano za "skuteczną odpowiedź na terapię", czyli redukcję nieprzyjemnych odczuć o co najmniej 30 procent. Cztery spośród nich wyznały w wywiadzie lekarskim, że przykre doznania osłabły o co najmniej połowę. Jedyny zaboserwowany dotychczas minus terapii to uczucie bólu, które pojawia się u niektórych pacjentów po dwóch dniach od aplikacji plastra. Na szczęście zanika on przed upływem pierwszego tygodnia leczenia i, jak pokazują wyniki, efekt ten jest całkiem trwały. Nie zaobserwowano żadnych istotnych zagrożeń dla zdrowia wynikających z podawania alkaloidu. Podobnie jak w przypadku wszystkich terapii eksperymentalnych, do ich ewentualnego wprowadzenia do powszechnego użycia minie jeszcze wiele czasu. Pocieszeniem jest jednak fakt, że ten sam środek może potencjalnie pomóc osobom cierpiącym na neuropatie związane z takimi chorobami, jak cukrzyca czy ciężkie zakażenie wirusem opryszczki.
  7. Posługując się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym, naukowcy z Wake Forest University odkryli, co się dzieje w mózgu podczas drapania. Okazało się, że wyłączeniu ulegają obszary związane z przykrymi wspomnieniami i emocjami, włączają się za to rejony związane z zachowaniami kompulsywnymi (Journal of Investigative Dermatology). W przypadku niektórych schorzeń świąd może być tak uporczywy, że pacjenci drapią się aż do krwi. Bywa tak u niektórych dializowanych i ludzi z egzemą. Do eksperymentu zaangażowano 13 osób; fMRI wykonywano im w czasie, kiedy były drapane niewielką szczoteczką po podudziu. Po 30 sekundach następowała półminutowa przerwa i tak przez 5 minut. Zaobserwowano zmniejszoną aktywność dwóch obszarów: przedniej i tylnej części kory zakrętu obręczy. Pierwszy rejon odpowiada za niemiłe doświadczenia zmysłowe (awersję bólową), drugi – za wspomnienia. Aktywność tych regionów była najmniejsza, gdy ochotnicy twierdzili, że drapanie jest najsilniejsze. Dr Gil Yosipovitch podkreśla, że po raz pierwszy udało się wykazać, czemu właściwie drapanie bywa tak przyjemne, choć zakazane ze względu na ewentualne uszkodzenia skóry. Możliwe, że drapanie hamuje emocjonalne składowe drapania, stąd odczuwana ulga. Drapanie to zmniejszenie aktywności jednych i wzrost aktywności innych obszarów. Do tej drugiej grupy należą kora przedczołowa (zachowania przymusowe) i drugorzędowa kora somatosensoryczna (ból). Pobudzanie zachowań kompulsywnych tłumaczy, czemu obietnica "Podrapię się tylko raz" najczęściej nie jest dotrzymywana. Teraz Amerykanie chcą sprawdzić, czy w przypadku chronicznego świądu uruchamiane są te same wzorce aktywności mózgu. Naukowcy przypominają, że wyniki ich eksperymentu mają ograniczone zastosowanie, ponieważ wolontariusze nie byli drapani w odpowiedzi na prawdziwy świąd.
  8. Wcześniaki, którym podaje się morfinę, mogą wyrosnąć na osoby bardziej wrażliwe na ból. Naukowcy z Uniwersytetu Południowej Karoliny odkryli bowiem, że szczury, którym tuż po urodzeniu podano morfinę, potrzebowały później większych jej dawek niż potraktowane placebo zwierzęta z grupy kontrolnej. Wcześniaki przechodzą wiele bolesnych procedur medycznych, dlatego podaje im się silne leki znieczulające. Efekt ich stosowania można oceniać za pomocą Profilu Bólu Wcześniaków (PIPP) oraz Skali Komfortu (CS). Morfinę wstrzykiwano szczurom w ciągu pierwszych 9 dni życia. Następnie po kilku tygodniach sprawdzano reakcję na ból. Dlaczego do eksperymentu wybrano właśnie te gryzonie? Ponieważ przychodzą na świat tak niedojrzałe, że można je porównać do ludzkich dzieci urodzonych przed terminem. Po 6 tys. są już jednak w wieku nastolatków. Wtedy właśnie szczury z grupy morfinowej wydawały się bardziej wrażliwe na ból od rówieśników z grupy placebo. Przejawiało się to szybszym wycofywaniem łapy podczas podgrzewania lampą i koniecznością podania większych dawek morfiny, by uśmierzyć wywołany przez badaczy ból. Inne badania dawały jednak rezultaty sprzeczne z opisywanymi. Kanadyjczycy zauważyli np., że niemowlęta obrzezane bez znieczulenia odczuwały silniejszy ból podczas szczepienia od maluchów nieobrzezanych. Wyników Amerykanów nie można zignorować, ponieważ jeśli istnieją efekty uboczne podawania morfiny, powinno się je dokładnie zbadać.
  9. Podczas badania osób z zespołem nadwrażliwego jelita (ang. irritable bowel syndrome, IBS) nie stwierdza się fizycznych nieprawidłowości. Często leczenie nie daje pożądanych efektów, a pacjenci czują się pozostawieni sami sobie. W czasie najnowszych badań z użyciem rezonansu magnetycznego, w porównaniu do ludzi zdrowych, u chorych z IBS zaobserwowano różnice w aktywności mózgu. Kiedy u młodych zdrowych kobiet sztucznie wywoływano łagodny ból brzucha, MRI wykazywało obniżoną aktywność wyspy, jądra migdałowatego i pnia mózgu, czyli rejonów związanych z emocjami i bólem. U pacjentek z IBS nie odnotowano takiego spadku, co oznacza, że są predysponowane do odczuwania bólu silniej od innych (Journal of Neuroscience). Teoria, że za zespół nadwrażliwego jelita odpowiada nieprawidłowa percepcja bólu, jest znana naukowcom od dawna. Teraz zespołowi doktora Emerana A. Mayera udało się wykazać, że jest tak w rzeczywistości, a dowodów nie ma na razie zbyt wiele. Oznacza to, że można by zastosować leki, które wpływają na nieprawidłowo działające ośrodki w mózgu lub nerwy obwodowe.
  10. W mózgach osób cierpiących na migreny znaleziono różnice w budowie obszarów odpowiedzialnych za przetwarzanie bólu i innych wrażeń czuciowych z ciała. Na razie nie wiadomo, jaki jest kierunek stwierdzonej zależności: czy to anomalie strukturalne wywołują ból głowy, czy też raczej migreny prowadzą do zmian anatomicznych. Naukowcy zgromadzili 24 ludzi, którzy od 20 lat uskarżali się na częste migreny (ok. 4 w miesiącu) oraz 12-osobowę grupę osób bez tej przypadłości. Wszystkim wykonano badanie obrazowe mózgu (Neurology). W porównaniu do zdrowych wolontariuszy, pacjenci migrenowi mieli cieńszą korę somatosensoryczną, która odpowiada za odbiór wrażeń zmysłowych (bólu, dotyku i temperatury) z różnych części ciała. Największe różnice zaobserwowano w obrębie obszaru przetwarzającego dane z głowy i twarzy. Dr Nouchine Hadjikhani z Massachusetts General Hospital, szefowa zespołu naukowców, podkreśla, że skoro może wpływać na budowę mózgu, migrenę należy traktować poważnie. Lepiej rozumiejąc jej patofizjologię, będziemy potrafili zaprojektować skuteczniej działające leki. W środowisku naukowym wieści dotyczące migreny wywołały zrozumiałe poruszenie. Dr David Dodick z Mayo Clinic wyciągnął uzasadniony wniosek, że migrena jest formą dysfunkcji mózgu, czyli chorobą neurologiczną. Zaczął się też zastanawiać, czy podobne zmiany morfologiczne występują w lżejszych postaciach migreny. Hadjikhani zaproponowała nawet wyjaśnienie zaobserwowanych różnic. Wg niej, częste i silne stymulowanie opisanych wyżej obszarów może doprowadzać do zmniejszenia ich grubości. Niewykluczone też, że u osób z predyspozycjami migrenowymi od początku są one cieńsze. Różnice w grubości określonych obszarów kory zaobserwowano też w innych chorobach, m.in. stwardnieniu rozsianym, autyzmie czy alzheimeryzmie.
  11. Bajki animowane są dwukrotnie skuteczniejsze od matek w uspokajaniu odczuwających ból dzieci. Ale obecność rodzica, zazwyczaj matki, jest z pewnością lepsza niż nic. Przeprowadzający badania zespół naukowców z uniwersytetu w Sienie wspominał o wielu sposobach rozpraszania uwagi dziecka podczas rozmaitych procedur medycznych, np. pobierania krwi. Stosowano hipnozę, relaksację, desensytyzację (odwrażliwianie), zabawki (np. kalejdoskopy, kukiełki), a nawet wirtualne okulary. Dowody zebrane we wszystkich eksperymentach wskazywały, że rozpraszanie uwagi jest efektywne, zmniejsza ilość wylanych łez oraz inne objawy dystresu. Generalnie obecność matki pomagała, ale istniało ryzyko, że bojąc się w imieniu dziecka, przekaże mu swój lęk. Carlo Belliene i jego zespół z Le Scatte Clinic porównywali wyniki działań matki aktywnie uspokajającej malucha albo rozpraszającej jego uwagę z włączeniem programu telewizyjnego z kreskówkami. Losowo podzielili 69 dzieci w wieku od 7 do 12 lat na 3 grupy. Pierwszej podczas pobierania krwi z żyły w żaden sposób nie rozpraszano. W drugiej grupie rodzic (przeważnie matka) próbował uspokoić i rozproszyć dziecko. W trzeciej brzdąc przez przynajmniej dwie minuty oglądał przed pobraniem próbki krwi animowane bajki. Następnie, jak opisano na łamach Archives of Disease in Childhood, dzieci i mamy proszono o ocenę odczuwanego bólu na skali od 0 do 100 (0 to brak odczuć bólowych, 100 to bardzo silny ból). Badacze posłużyli się skalą Oucher, stworzoną w latach 80. przez amerykańską pielęgniarkę. W wersji dla małych dzieci składa się ona z serii obrazków innych dzieci, odczuwających stres o różnym nasileniu. Zadaniem maluchów jest wskazanie rysunku najtrafniej oddającego własny stan emocjonalny. Starsze dzieci, takie jak te biorące udział we włoskim eksperymencie, odczytują po prostu liczbę przypisaną odpowiedniemu obrazkowi. Maluchy w żaden sposób nierozpraszane najsilniej odczuwały ból (średnia to 23,04). Średnia dla grupy uspokajanej i rozpraszanej przez rodziców wynosiła 17,39, a w grupie z kreskówkami 8,91. Matki, proszone o ocenę bólu odczuwanego przez dziecko, niewiele się pomyliły (nieznaczna różnica w wynikach). Jeśli próbowały one odciągnąć uwagę malucha od nakłuwania, bardziej przejmująco odczuwały jego ból (23,04). Gdy nie były zaangażowane w uspokajanie, średnia wyliczona na podstawie ich wskazań wynosiła 21,30. Mamy zgodziły się, że najefektywniejszą metodą były bajki (ocena 12,17). Dr Belliene nie sugeruje, że powinno się zniechęcać kobiety do towarzyszenia dzieciom podczas zabiegów medycznych, nawet jeśli ich obecność pomaga w znikomym stopniu. Maluchy będą sobie bowiem mogły przypomnieć, że w stresujących sytuacjach nie były pozostawiane same sobie, a to na pewno ważna rzecz.
  12. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley opracowali urządzenie, które uchroni przed migrenowym bólem głowy, wywoływanym m.in. przez czerwone wino. U części osób po jego spożyciu dochodzi do skoku poziomu adrenaliny i tzw. przełomu nadciśnieniowego. Często towarzyszy mu kołatanie serca oraz duszności czy nudności. Chemicy wykorzystali technologię stworzoną przez NASA, która miała umożliwić wykrycie życie na Marsie. Dzięki niej łatwo "wytropić" substancje odpowiadające za wywoływanie przykrych dolegliwości. Związki te to aminy biogenne, które występują w całej gamie dojrzewających (leżakujących), fermentowanych czy marynowanych produktów, np. w serach, oliwkach, orzechach, winie, czekoladzie oraz wędzonym mięsie. Pokarmy, które spożywamy, są niewiarygodnie silnie splecione z chemią organizmu – podkreśla Richard Mathies, który opisał nowe urządzenie w artykule opublikowanym w najnowszym wydaniu periodyku Analytical Chemistry. Chociaż grono analityków z całego świata nie doszło do porozumienia, które dokładnie substancje wywołują migrenowy ból głowy, najczęściej wskazuje się właśnie na aminy, w tym na tyraminę i histaminę. To dlatego lekarze i dietetycy ostrzegają swoich pacjentów, by wyeliminowali ze swojej diety obfitujące w nie pokarmy. Urządzenie Kalifornijczyków sprawdza się w przypadku osób z nadwrażliwością na poliaminy. Prototyp ma wielkość małej aktówki. Po naniesieniu kropli wina trzeba poczekać 5 minut na wyniki. Firma, którą Mathies założył, pracuje obecnie nad pomniejszeniem aparatu, tak by uczulone osoby mogły zabierać cyfrowego asystenta ze sobą na przyjęcie czy do restauracji i sprawdzać przed wypiciem wina jego skład. Naukowcy odkryli, że największe stężenie amin biogennych występuje w czerwonym winie i sake, a najniższe w piwie. Na razie urządzenie bada tylko ciecze. Mathies podpowiada, że można by je wykorzystać do oznaczania poziomu amin przed umieszczeniem odpowiednich adnotacji na etykiecie.
  13. O przeciwbólowych właściwościach konopi indyjskich mówi się już od dawna. Kilka krajów, m.in. Holandia i Kanada, zezwoliło nawet na ich legalne zastosowanie do celów medycznych. Badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego odkryli jednak, że zbyt duża liczba wypalonych skrętów nasila ból, zamiast go usuwać (Anesthesiology). Na podstawie obserwacji 15 zdrowych wolontariuszy Amerykanie stwierdzili, że największy efekt występuje przy umiarkowanych dawkach THC (tetrahydrokannabinolu). W ramach eksperymentu ból wywoływano przez wstrzyknięcie pod skórę substancji odpowiedzialnej za pikantny smak papryczek chilii: kapsaicyny. Część ochotników paliła marihuanę, części podano placebo. Pięć minut po wypaleniu skręta żadne ze stężeń THC nie wpływało na odczucia bólowe. Po 45 min sytuacja zmieniała się diametralnie. Osoby, które "zażyły" najwięcej THC, wspominały o nasileniu, a zwolennicy umiaru o uśmierzeniu bólu. Dr Mark Wallace, szef kalifornijskiego zespołu naukowców, uważa, że uzyskane wyniki wpłyną na sposób ordynowania konopi. I to zarówno w czystej postaci, jak i w formie leku. Niektórzy eksperci powątpiewają jednak, czy rezultaty badań na zdrowych ludziach można odnieść do oddziaływania THC na organizmy zniszczone chorobą, np. nowotworem lub stwardnieniem rozsianym. Aby móc odpowiedzieć na to pytanie, trzeba przeprowadzić eksperymenty na odpowiednio dużych grupach pacjentów.
  14. Chirurdzy często słuchają muzyki podczas przeprowadzania operacji. Okazuje się, że to samo pomaga ich pacjentom już po zabiegu. Marion Good, profesor pielęgniarstwa z Case Western Reserve University, badała wpływ muzyki i stosowania technik relaksacyjnych na 500 pacjentów, którzy byli wcześniej poddani temu samemu zabiegowi chirurgicznemu. Zostali oni podzieleni na 4 grupy. Do 1. należały osoby, które opanowały metodę relaksowania szczęk, do 2. ludzie słuchający muzyki, a do 3. pacjenci korzystający z dobrodziejstw i muzyki, i relaksacji. Czwarta grupa była grupą kontrolną. Jej przedstawiciele nie robili nic, by w jakiś sposób poprawić swoją kondycję po operacji. Pacjentom z grup muzycznych odtwarzano 15-minutowe fragmenty utworów jazzowych, na harfę, pianino, syntezator oraz orkiestrę. Wszyscy mieli zapewniony dostęp do środków przeciwbólowych. Po dwóch dniach grupy 1., 2. i 3. donosiły o znacznie mniejszych dolegliwościach bólowych niż grupa 4., która polegała wyłącznie na lekach. Te techniki [muzykoterapia i relaksacja – przyp. red.] ułatwiają kontrolowanie bólu. Nie tylko usuwają niepokój i powodują, że uwaga pacjentów odwraca się od bólu, ale także wpływają na procesy neurologiczne, które modulują przekaźnictwo bodźców bólowych – wyjaśnia Good.
  15. Naukowcy z Harvard Medical School twierdzą, że wpadli na trop idealnego środka znieczulającego, wolnego od zagrażających życiu skutków ubocznych. Przydałby się on zarówno stomatologom, jak i anestezjologom przygotowującym pacjenta do operacji. Stanowi połączenie pikantnego składnika papryczki chili kapsaicyny i QX-314, czyli pochodnej lidokainy. Anestetyk skutecznie blokuje działanie nerwów przekazujących informacje o bólu, ale nie zaburza funkcji neuronów kontrolujących ruch (Nature). QX-314 zmniejsza aktywność neuronów związanych z odczuwaniem bólu (nocycepcją), więc teoretycznie podnosi próg bólowy. Potrzeba silniejszych i bardziej długotrwałych bodźców, aby coś poczuć. Sprawa nie jest jednak taka prosta. Substancja ta nie może bowiem działać na zewnątrz komórki nerwowej, ale tylko wtedy, gdy znajdzie się w jej wnętrzu – wyjaśnia jeden z współautorów studium, Bruce Bean. David Julius, profesor fizjologii z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco, odkrył niedawno coś ważnego. Zauważył, że kapsaicyna wiąże się wybiórczo z białkiem TRPV1, wchodzącym w skład błon neuronów wykrywających ból. Kiedy dojdzie do utworzenia kompleksu kapsaicyna-TRPV1, otwiera się kanał błonowy. Z oczywistych względów nie dotyczy do komórek nerwowych, w których błonie nie ma białka TRPV1. Wtedy naukowcy pomyśleli, że cząsteczki QX-314 są być może na tyle małe, by się przecisnąć przez otwarte przez kapsaicynę kanały. Jeśli tak, najpierw wstrzykiwano by kapsaicynę, a tuż po niej QX-314. Na początku hipotezę testowano in vitro, w hodowlach komórek nerwowych z rdzenia kręgowego szczura. Po zastosowania opisanego wyżej schematu iniekcji, aktywność elektryczna neuronów bólowych spadała, co oznacza, że nie udałoby im się przekazać informacji do mózgu. Następnie przeprowadzono 2 eksperymenty na żywych szczurach. W pierwszym niektórym zwierzętom wstrzyknięto w łapę kapsaicynę i QX-314, a następnie umieszczono je na powierzchni podgrzewanej do momentu, aż zaczynały odczuwać ból. Gryzonie po iniekcjach nie odczuwały bólu nawet przy najsilniejszym zastosowanym bodźcu. W drugim eksperymencie zwierzęta z grupy testowej otrzymywały zastrzyk w nerw kluszowy. Jest to najdłuższy nerw, który odpowiada za przewodzenie wrażeń czuciowych z pleców i kończyn dolnych. Następnie zwierzęta dźgano z różną siłą 3 nylonowymi próbnikami. Wyniki były podobne. Żaden z potraktowanych nowym sposobem szczurów nie doświadczył czasowego paraliżu, który jest jednym ze skutków ubocznych tradycyjnego znieczulenia. Oznacza to, że nie wpływano na neurony inne od czuciowych. Zjawisko podwyższonego progu bólowego utrzymywało się przez ok. 4 godziny. Profesor Julius uważa, że pomysł jest ciekawy, trzeba jednak rozwiązać kilka pojawiających się w trakcie badań problemów. Kaspaicyna ma przecież właściwości podrażniające. Alexander Binshtok, współpracownik Bruce'a Beana, wyjaśnia, że zespół pracuje obecnie nad odwróceniem kolejności zastrzyków, co wyeliminowałoby przykre początkowe wrażenia. Cały czas trwają też poszukiwania cząsteczki podobnej do kapsaicyny, która mogłaby za nią otwierać kanały.
  16. Wielu lekarzy unika podawania noworodkom środków znieczulających podczas przeprowadzania rozmaitych procedur medycznych, ponieważ uważa, że nie odczuwają bólu. Takie przekonanie może być jednak mylne — donoszą naukowcy ze sztokholmskiego Karolinska Institute. Nowe techniki pomiarowe wykazały, że nawet wcześniaki przejawiają wszystkie symptomy świadomego odczuwania bólu — twierdzi Marco Bartocci. Przez wiele lat medycy przyjmowali, że płody, wcześniaki oraz nowo narodzone dzieci nie odczuwają bólu, ponieważ nie rozwinęły się u nich jeszcze niezbędne funkcje korowe. Reakcje maleństw na potencjalnie bolesne bodźce uznawano za nieświadome odruchy. Lekarze czuli się usprawiedliwieni, nie stosując znieczulenia podczas zabiegów, mając poczucie uniknięcia skutków ubocznych. Badania zespołu Bartocciego wykazały jednak, że mózgi przedwcześnie narodzonych dzieci są rozwinięte w o wiele większym stopniu niż do tej pory sądzono. Spektroskopia w podczerwieni unaoczniła, że powstałe w wyniku nakłuwania szpilką sygnały bólowe są przetwarzane w korze mózgowej wcześniaka dokładnie w ten sam sposób, co u dorosłej osoby. Wydaje się więc, że wszystkie znane warunki świadomego odczuwania bólu są spełnione, chociaż nadal nie uzyskano ostatecznych dowodów na rzeczywiste subiektywne doświadczanie bólu. Rezultaty badań ukażą się w najbliższym wydaniu pisma Pain.
  17. Doktor Julio Bonis z barcelońskiej Unidad de Investigación en Informática Biomédica zidentyfikował chorobę związaną z używaniem... konsoli Wii. Najnowsze urządzenie Nintendo zostało wyposażone w pilota, który pozwala na sterowanie grami nie tylko za pomocą przycisków, ale również ruchów samego pilota. Bonis odkrył dolegliwość u samego siebie, po długotrwałej rozgrywce w Wii Sports Tennis. Gdy to samo przydarzyło się koledze, doszedł do wniosku, że mamy do czynienia z nową jednostką chorobową. Charakteryzuje się ona dokuczliwym i długotrwałym bólem ramienia. Bonis nazwał ją wiitis, a sposób leczenia na pewno nie przypadnie do gustu fanom gier. Doktor zaleca przyjmowanie przez tydzień ibuprofenu i całkowite powstrzymanie się od używania Wii. Zdaniem Bonisa wiitis nie jest obecnie prawidłowo diagnozowana. Towarzyszące nowej chorobie bóle spowodowane są długotrwałymi, rzadko wykonywanymi w innych sytuacjach ruchami. Bolą mięśnie wykorzystywane podczas gry w tytuły z serii Wii Sports.
  18. Psycholodzy z brytyjskiego Uniwersytetu w St. Andrews badali zachowania altruistyczne. Zaobserwowali, że dla przyjaciół ludzie są w stanie wytrzymać spory ból. Mniejszy niż dla członków rodziny, ale większy, niż gdyby kierowali się tylko i wyłącznie litością w stosunku do innego człowieka. Wyjątkiem są kobiety, które najwyraźniej cenią przyjaciół wyżej od kuzynów. Dla mężczyzn wszyscy członkowie rodziny są stawiani wyżej od przyjaciół. Zespół Elainie Madsen poprosił 137 ludzi o zadawanie sobie bólu w zamian za nagrodę dla innej osoby. Mieli kucać przy ścianie, co po jakimś czasie powodowało ból mięśni ud. Im dłużej wytrzymali, tym większą nagrodę mogli komuś wywalczyć. Wytrzymałość wzrastała wraz ze stopniem pokrewieństwa. W najmniejszym stopniu poświęcano się w imię ogólnie pojętego miłosierdzia (British Journal of Psychology). Naukowcy natrafili na ciekawe różnice międzypłciowe. Kobiety postępowały zgodnie z zasadą wszystkim krewnym po równo, czyli starały się poświęcić dla każdego w podobnym stopniu. Dodatkowo, jak już wspominaliśmy, przyjaciół ceniły wyżej od kuzynów. Zaproponowano dwa wyjaśnienia zaobserwowanego zjawiska. Po pierwsze, w wielu społecznościach kobiety wyprowadzają się od swojej rodziny, wychodząc za mąż. Muszą więc żyć w zgodzie ze wszystkimi, włączając w to także teściową — tłumaczy Phyllis Lee z Uniwersytetu w Stirling. Inna możliwość jest taka, że kobiety są po prostu bardziej społeczne od mężczyzn.
  19. Czy można przez 39 lat żyć z 2,5-centymetrowym pociskiem, który utkwił w sercu? Okazuje się, że tak... Chirurdzy z Hanoi zoperowali właśnie 60-letniego Le Dinh Hunga, ostrzelanego przez oddział Amerykanów podczas wojny w Wietnamie. Usunęli kulę i wymienili uszkodzoną zastawkę. Jeden z lekarzy, dr Nguyen Sinh Hien, stwierdził, że to najdziwniejszy przypadek, z jakim się do tej pory zetknął. W normalnych warunkach ktoś z pociskiem utkwionym w mięśniu sercowym natychmiast by umarł, gdyby nie został bezzwłocznie zoperowany. Operacja trwała 3 godziny. Pan Hung przyznał, że ból, którego doświadczał stale od niemal 40 lat, wreszcie zelżał. Szczęśliwy z pomyślnego przebiegu operacji były żołnierz komunistycznej armii został postrzelony w 1968 roku, podczas bitwy w prowincji Quang Tri. W rok po zranieniu lekarze bez powodzenia próbowali wydobyć z serca pocisk, który dostał się tam, przebijając wcześniej żołądek. Urodzony pod szczęśliwą gwiazdą Wietnamczyk będzie musiał pozostać przez kilka dni na obserwacji w Hanoi Heart Hospital. Potem wróci do swojego domu w prowincji Ha Tay.
  20. Popularny suplement diety, chondroityna, nie usuwa bólu towarzyszącego chorobie zwyrodnieniowej stawów biodrowych czy kolanowych (osteoartrozie) skuteczniej niż placebo (Annals of Internal Medicine). Aminocukry chondroityna i często stosowana wraz z nią glukozamina stanowią substancje budulcowe chrząstek stawowych. Z ich przyjmowaniem wiąże się jednak pewne ryzyko. Budowa chondroityny przypomina budowę heparyny, czyli substancji występującej w ślinie pijawek. Ma ona właściwości przeciwzakrzepowe, dlatego zażywanie chondroityny z innymi preparatami o zbliżonym działaniu może wywoływać krwawienia. Glukozamina zaburza z kolei transport glukozy oraz jej uwalnianie ze zgromadzonych przez organizm zapasów. Zawiera ona ponadto polipeptyd P (tzw. roślinną insulinę). Skutek: hipoglikemia, a więc zbyt niski poziom cukru we krwi. Autor opisywanego studium, dr David T. Felson z Uniwersytetu w Bostonie, podkreśla, że wyciąg z chrząstek nie jest niebezpieczny. Nie zalecam, by pacjenci zaczynali przyjmowanie glukozaminy i chondroityny, ponieważ glukozamina również nie działa. Co powiedzieć ludziom, którzy już stosują wymienione substancje? Felson uważa, że powinni kontynuować "terapię", jeśli uważają, że daje ona jakieś pozytywne rezultaty. Kto wie, może to im pomaga. Jestem szczęśliwy, że mogę ich zachęcać, ponieważ niewykluczone, iż pewnym grupom to pomaga. Dużo w tym jednak efektu placebo. Podobne wyniki uzyskano w Szwajcarii. Dr Peter Juni z Uniwersytetu w Bernie i jego zespół przeanalizowali dane z 20 badań, w których wzięło udział ponad 3.600 pacjentów z chorobą zwyrodnieniową stawów. Podczas eksperymentów porównywano efekty zażywania chondroityny ze skutkami połykania placebo lub zupełnym brakiem leczenia. Okazało się, że w przypadku zaawansowanej osteoartrozy chondroityna nie jest skuteczniejsza od placebo. Na wczesnych etapach choroby zwyrodnieniowej aminocukier także nie działał przeciwbólowo.
  21. Ostatnie badania wykazały, że zarówno w USA, jak i na całym świecie wzrasta częstość występowania kamieni nerkowych. Naukowcy z Mayo Clinic w Rochester skompilowali dane i zauważyli, że cukrzyca może być czynnikiem zwiększającym ryzyko kamicy (a zwłaszcza kamieni moczanowych). Kamienie nerkowe są tworami zbudowanymi z niewielkich kryształów. Wyróżnia się kamienie fosforanowo-wapniowe, szczawianowo-wapniowe, z kwasu moczowego, struwitowe (zawierające fosforan amonowo-magnezowy) i cystynowe. Do charakterystycznych objawów kamicy należą: ból pleców, brzucha lub w boku, krwiomocz, nadmierne lub bolesne oddawanie moczu, nudności oraz wymioty. Gdy kamień jest obły i nie zatyka dróg moczowych, choroba może przebiegać bezobjawowo. Dr John C. Lieske i współpracownicy zidentyfikowali wszystkie osoby (3561) z kamicą zdiagnozowaną w latach 1980-1999 w hrabstwie Olmsted. Zgromadzili też równoliczną grupę kontrolną. Ponadto przebadali ludzi z cukrzycą, otyłych oraz z nadciśnieniem. Po uwzględnieniu wieku pacjenta, pory roku, wysokiego ciśnienia tętniczego i nadmiernej wagi okazało się, że cukrzyca często współwystępuje z kamicą (American Journal of Kidney Disease). Badacze uważają, że cukrzyca nie jest jedynym czynnikiem zwiększającym zapadalność na kamicę. Za obserwowane zjawisko odpowiada częściowo ulepszenie technik diagnostycznych.
  22. Współczesnej damskiej torebki coraz częściej nie można nazwać torebeczką. Jej rozmiary stale się powiększają, waga także, niejednokrotnie wyglądem bardziej przypomina walizeczkę niż dawne opakowanie na szminkę czy chusteczkę. Projektanci wzmacniają i wydłużają paski, a dumne właścicielki torbisk narzekają na bóle szyi, barków i pleców. Spotykam tyle kobiet z bólami głowy i szyi, że najpierw przyglądam się ich torebce, a następnie ją podnoszę — tłumaczy Jane Sadler, lekarz rodzinny z Baylor Medical Center w Garland. Stawiamy torbę na wadze i zazwyczaj pokazuje ona od 3,1 do 4,5 kg... Jeśli trend powiększania toreb nadal się będzie utrzymywać, w przyszłości panie będą mieć coraz więcej problemów zdrowotnych. William Case, fizjoterapeuta z Houston, potwierdza, że pogarszający się stan szyi lub barków prowadzi do problemów z częścią piersiową kręgosłupa, co oznacza, że podczas pracy przy komputerze czy uprawiania sportu pojawią się prawdopodobnie dolegliwości bólowe. Próbuje on uczulić projektantów, by na wszystkich swoich produktach umieszczali specjalne ostrzeżenia dot. zagrożeń dla szyi i ramion. Poza tym zaleca on korygowanie postawy podczas noszenia wypchanych toreb. Głowa i ramiona powinny się znajdować w jednej linii, w pozycji wyprostowanej. Należy też często zmieniać rozmiary oraz ciężar używanych torebek. Ekstraduże torebki są fenomenalne. Pięknie się prezentują, gdy kobiety je noszą, ale nie wiem, jak bardzo są świadome potencjalnych zagrożeń. Masaże, leki przeciwzapalne i odpoczynek są dobre, jeśli chodzi o czasowe usunięcie objawów, ale prawdziwym rozwiązaniem może być tylko edukacja. Case podkreśla, że ciężar dziecięcych plecaków nie powinien przekraczać 10-15% wagi ciała. Uważa on, że pozwalają one odpowiednio rozłożyć ładunek. Projektanci mody odparowują jednak, że teczki są już po prostu démodé. Tendencja jest taka, że powinny być one albo bardzo duże, albo bardzo małe. Ludzie chodzą na siłownię, noszą dodatkową parę butów, poprawiają makijaż, mają więc więcej bagażu — wylicza Ellen Campuzano, szefowa Committee for Color and Trend, serwisu zajmującego się przewidywaniem trendów w modzie. Plecak jest dobry dla ceniących na co dzień wygodę klientów, np. dla uczniów z książkami, ale nie dla modnych konsumentów. Profesor Alan Hedge, specjalista ds. ergonomii na Cornell University, przypomina, że podobne problemy zdrowotne narastały, kiedy po raz pierwszy na rynku pojawiły się laptopy. Tradycyjnie kobiety wybierały lepsze metody przenoszenia ciężarów (wpływały one korzystnie na przyjmowaną pozycję ciała), np. kosz umieszczany na głowie czy nosidełka. Noszenie obiektów na jednym ramieniu jest najmniej efektywnym sposobem radzenia sobie z ładunkiem. To powoduje ogromną nierównowagę. Wystarczy przyjrzeć się ludziom noszącym torby w centrach handlowych. Są zgarbieni jak Quasimodo.
  23. Naukowcy odkryli gen, którego uszkodzenie powoduje, że niektóre dzieci nie czują bólu. Wbrew pozorom taka sytuacja nie jest błogosławieństwem dla osób mających uszkodzony gen. Odczuwanie bólu jest niezbędne do przeżycia. Osoby, które mają uszkodzony gen bólu nie wiedzą, że się oparzyły, że złamały sobie nogę. Wielokrotnie gryzą się w policzki tak mocno, że wymagają później operacji plastycznej. Niektórzy odgryzają sobie część języka. Z reguły ludzie tacy żyją krócej, niż pozostali. Uczni odkryli, że u taki osób mutacji ulega gen SCN9A. Sygnał, który prowadzi do odczuwania bólu powstaje w zakończeniach komórek nerwowych. Stamtąd przesyłany jest do mózgu jako impuls elektryczny, w którego produkcji pośredniczą specyficzne białka zwane kanałami jonowymi. Są one wbudowane w błonę komórkową i przepuszczają tylko określone typy jonów. Informacja o bólu przesyłana jest za pomocą jonów sodu. U osób z mutacją SCN9A kanały jonowe nie otwierają się i nie przesyłają dalej sygnałów. Co ciekawe, osoby te odczuwają normalny dotyk, a nie czują jedynie bólu. Pierwsze raporty medyczne o istnieniu ludzi, którzy nie odczuwają bólu pochodzą z 1932 roku. Doniesiono wówczas o mężczyźnie, który zarabiał na życie pozwalając wbijać w siebie ostre przedmioty. Od tamtego czasu zanotowano nieliczne przypadki istnienia takich osób. Dotychczas jednak naukowcy nie wiedzieli, czemu przypisać taką anomalię. Mimo iż brak odczuwania bólu jest przekleństwem dla osób, u których występuje taka nieprawidłowość, naukowcy mają nadzieję, że odkrycie mutacji w SCN9A pozwoli na opracowanie lepszych środków przeciwbólowych.
  24. Palacze ze zmianami zwyrodnieniowymi w obrębie stawów kolanowych mogą doświadczać silniejszego bólu i tracą więcej chrząstki niż pacjenci nieuzależnieni od nikotyny. To nowatorskie odkrycie — uważa dr Shreyasee Amin, reumatolog z Mayo Clinic. Opisano je w raporcie, które ukaże się już wkrótce w internetowym wydaniu magazynu Annals of the Rheumatic Diseases. Osteoartropatia kolan jest jedną z najczęstszych przyczyn niepełnosprawności starszych osób. W czasie badań wykonano prześwietlenia stawów kolanowych 159 osób, przeprowadzano także wywiad na temat nasilenia odczuwanego bólu. Na skali od 0 do 100, gdzie 100 oznaczało niezwykle silny ból, średnia dla palaczy wynosiła 60, ale dla niepalących 45. Naukowcy nie wiedzą, dlaczego uzależnienie od nikotyny nasila procesy zapalne, ale mają na ten temat kilka hipotez. Palenie może: 1) zaburzać pracę komórek i hamować ich podział, 2) zwiększać stres oksydacyjny, co przyczynia się do utraty chrząstki, 3) zwiększać stężenie tlenku węgla we krwi, przyczyniając się do niedotlenienia tkankowego, a to z kolei upośledza odbudowę tkanki chrzęstnej. Niewykluczone także, że palenie obniża próg bólowy.
  25. Jak wskazują wyniki najnowszych badań, dzieci, które są niespokojne, boją się przed operacją, przechodzą bardziej bolesną i wolniejszą rekonwalescencję. Częściej występują również komplikacje. Zespół naukowców obserwował proces zdrowienia 141 dzieci w wieku od 5 do 12 lat, które przeszły planowane operacje usuwania migdałków lub węzłów chłonnych. Przed zabiegiem dokonywano oceny cech osobowościowych zarówno dzieci, jak i rodziców. Po operacji co godzinę notowano poziom odczuwanego bólu oraz zużycie leków przeciwbólowych. Po 24 godzinach maluchy opuszczały szpital. Ich zachowanie obserwowano jeszcze przez 2 tygodnie w domu. Badania wykazały, że niespokojne dzieci doświadczały więcej problemów związanych ze znieczuleniem. Odczuwały też silniejszych ból podczas pobytu w szpitalu i przez pierwsze trzy dni w domu. W domu niespokojne brzdące zażywały więcej środków przeciwbólowych, częściej też przejawiały problemy ze snem oraz lęki pooperacyjne. Wyniki naszego studium wskazują, że obniżanie u dzieci lęku przed operacją skutkuje szybszą rekonwalescencją po zabiegu, mniejszym bólem i niższymi kosztami leczenia szpitalnego. Ale aby wysnuć wiążące wnioski, konieczne są kontrolowane próby kliniczne z losowo dobraną pulą badanych — stwierdza dr Zeev Kain z Yale University. Szczegółowe wyniki opublikowano na łamach pisma Pediatrics.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...