Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Microsoft' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 689 wyników

  1. Microsoft wzbogacił wyszukiwarkę Bing w funkcję Visual Search, w której wyszukiwanie tekstowe zostało zastąpione obrazkami. Visual Search w odpowiedzi na zapytanie prezentuje w postaci obrazków 50 pierwszych wyników (w przyszłości liczba ta zostanie zwiększona). Klikając na jeden z nich możemy uszczegółowić wyszukiwanie. Wówczas zobaczymy nową serię obrazków, ale już bardziej pasujące do tego, czego potrzebujemy. Pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne, tym bardziej, że wyniki wyszukiwania są zlinkowane do innych usług Binga, takich jak sklepy internetowe czy tabele z wynikami sportowymi. Aby skorzystać z Visual Search musimy zainstalować wtyczkę do obsługi technologii Silverlight. Po wejściu na www.bing.com/visualsearch i przy próbie skorzystania z usługi, witryna zaproponuje nam jej instalację. Jeśli np. chcemy znaleźć amerykańskiego polityka, który widzieliśmy, ale zapomnieliśmy jego nazwiska, wystarczy na stronie startowej www.bing.com/visualsearch kliknąć w kategorię "Amerykańscy politycy". Pojawi nam się galeria zdjęć, polityków, którą możemy posortować według nazwisk, popularności w Bingu, wieku, czasu sprawowania urzędu czy kolejności jego obejmowania. Wystarczy najechać na obrazek kursorem, by wyświetliły się podstawowe informacje (nazwisko, kogo reprezentuje, z jakiej jest partii, jak długo piastuje swój urząd itp). Wyszukiwania możemy zawężać do partii, stanu czy płci. Po kliknięciu na kolejne zdjęcie otrzymamy informacje na temat danego polityka. Najpierw zobaczymy newsy na jego temat, później notki biograficzne z Wikipedii czy oficjalnych stron urzędów, witrynę domową polityka, itp. itd. Jeśli chcemy znaleźć np. aparat fotograficzny Visual Search umożliwi nam kolejne zawężanie poszukiwań, pozwalając wybrać producenta, parametry techniczne, cenę czy wygląd. Visual Search znajduje się obecnie w fazie beta i jest ograniczone tylko do USA. Ci, którzy chcieliby sprawdzić, jak działa, powinni w ustawieniach Binga zmienić swoją lokalizację z polskiej na amerykańską.
  2. Microsoft kupił wydziały technologiczne firmy Interactive Supercomputing (ISC), która specjalizuje się w technologiach przetwarzania równoległego dla desktopów, a jej rozwiązania umożliwiają łatwiejszy dostęp do wysoko wydajnego przetwarzania danych. "Microsoft planuje zintegrowanie technologii ISC w przyszłych wersjach swoich produktów. W najbliższych miesiącach dostarczymy więcej informacji na temat tego, w jakich produktach i w jaki sposób będzie przeprowadzania integracja" - czytamy w oświadczeniu koncernu. Firma podkreśla, że nowe technologie pozwolą jej na udoskonalenie produktów skierowanych na rynek HPC (High-Perfomance Computing). Bill Blake, były prezes ISC, wraz z zespołem inżynierów specjalizujących się w przetwarzaniu równoległym i HPC, dołączyli do microsoftowego New England Research & Development Center w Cambridge, w stanie Massachusetts.
  3. Microsoft oświadczył, że jest skłonny dać użytkownikom w Europie możliwość wyboru różnych przeglądarek podczas instalacji systemu. Gdy ukaże się Windows 7 sprzedawcy sprzętu komputerowego, preinstalując system, będą mogli zainstalować Internet Explorera lub dowolną inną przeglądarkę. Nasza nowa propozycja polega na tym, że europejscy konsumenci, którzy kupią Windows z Internet Explorerem jako domyślną przeglądarką, dostaną dostęp do ekranu, z którego będą mogli wybrać jedną z konkurencyjnych przeglądarek - oświadczył główny prawnik Microsoftu, Brad Smith. Unia Europejska pozytywnie zareagowała na nową politykę koncernu z Redmond. Zgodnie z nową propozycją Windows 7 będzie zawierał Internet Explorera, ale uznano, że klientowi należy dać ostateczny wybór co do przeglądarki. [...] Ponadto producenci komputerów będą mogli zainstalować konkurencyjną przeglądarkę, ustawić ją jako domyślną i wyłączyć Internet Explorera. Komisja z zadowoleniem wita tę propozycję i rozpocznie teraz śledztwo w celu sprawdzenia jej praktycznych efektów, by przekonać się, że użytkownicy będą naprawdę mieli wybór - stwierdzili przedstawiciele KE. Mimo to Microsoft nadal będzie dostarczał w Europie wersję "E" systemu Windows 7. Potrwa to tak długo, aż Komisja Europejska nie zakończy rozważania nowej propozycji Microsoftu i nie uzgodni ostatecznego stanowiska w tej sprawie. Przedstawiciele Opery są zadowoleni z nowej propozycji Microsoftu. To szczęśliwy dzień dla nas - oświadczył Hakon Wium Lie. Dodał jednak, że Komisja Europejska powinna dobrze przyglądać się zasadom, na jakich Microsoft będzie wybierał przeglądarki, które pokaże użytkownikom na planszy wyboru. Bardziej ostrożni są przedstawiciele Mozilli, którzy nie chcieli komentować decyzji koncernu z Redmond do czasu, aż dowiedzą się, jakie przeglądarki zostaną uwzględnione przez Microsoft.
  4. Przedstawiciel Microsoftu po raz pierwszy w historii zdradził, ile płacą producenci komputerów za preinstalowane kopie Windows. Dotychczas na ten temat krążyły liczne plotki, jednak nie były one komentowane przez koncern z Redmond. Teraz Charles Songhurst, kierujący w Microsofcie wydziałem Strategii Korporacyjnej, ujawnił ceny OEM-owych Windows. Powiedział, że w ciągu ostatniej dekady Microsoft za punkt wyjścia przyjmował zestaw komputerowy o wartości 1000 dolarów i za preinstalowanie na nim Windows pobierał 50 dolarów. Songhurst dodał, że stanowi to pięć procent wartości sprzętu i Microsoft stara się trzymać właśnie tej granicy. Obecnie ceny komputerów wahają się od około 300 do około 3000 dolarów, co oznacza, że od każdej preinstalowanej kopii Windows Microsoft otrzymuje od 15 do 150 USD. Songhurst odniósł się też do rynku netbooków i obaw, że rosnąca popularność tak tanich komputerów negatywnie wpłynie na wyniki finansowe koncernu. Jednak z jego wypowiedzi wynika, że Microsoft nie obawia się o to. Menedżer uważa bowiem, że netbooki są kupowane albo przez osoby, które już mają peceta lub notebooka, albo też przez takie, które i tak nie kupiłyby innego niż netbook komputera. Tak więc, jego zdaniem, wzrost popularności netbooków nie odbywa się kosztem popularności innych typów komputerów, a więc nie zagraża finansom koncernu z Redmond.
  5. Federalny Okręgowy Sąd Apelacyjny wydał interesujący wyrok, który może mieć wpływ na przyszłe egzekwowanie praw do patentów w USA. W sprawie Alcatel-Lucent kontra Microsoft uznano, że koncern z Redmond naruszył patent, jednak uchylono wyrok nakazujący wypłacenie 358 milionów dolarów odszkodowania. Naruszenie dotyczy technologii pobierania danych, wykorzystanej w kalendarzu Outlooka. Sąd apelacyjny zgodził się z argumentacją Microsoftu, iż kwota odszkodowania nie powinna być liczona od wartości rynkowej całego oprogramowania, ale od takiej jego części, jakiej dotyczy naruszenie. Koncern Ballmera twierdzi, że kwota odszkodowania nie powinna przekraczać 6,5 miliona dolarów. O tym, jaka będzie w rzeczywistości, zdecyduje kolejny proces, rozpoczęcie którego nakazano w wyroku apelacyjnym. Stanowisko Microsoftu wsparły Apple, Intel i Oracle. Z kolei po stronie Alcatela-Lucenta opowiedziały się GE, Johnson & Johnson oraz Exxon Mobil. Trzeba tutaj przypomnieć, że firmy technologiczne od dawna walczą o taką zmianę prawa, by odszkodowania od naruszenia patentów były liczone właśnie od takiej części wartości oprogramowania, jakiej fragment stanowi nielegalnie wykorzystane rozwiązanie, a nie od całej jego wartości rynkowej. Najnowszy wyrok może oznaczać, że życzenie koncernów IT zacznie się spełniać.
  6. Microsoft założył organizację, której celem jest wspomaganie... oprogramowania Open Source. CodePlex Foundation ma na celu ułatwienie współpracy pomiędzy twórcami programów o otwartym źródle a organizacjami producentów oprogramowania komercyjnego. Na działanie fundacji przeznaczono milion dolarów. CodePlex Foundation ma działać nieco inaczej, niż obecnie istniejące organizacje. Te bowiem reprezentują interesy swoich założycieli i skupiają się na współpracy konkretnych opensource'owych projektów z oprogramowaniem komercyjnym. Microsoft chce, by nowa fundacja wspomagała wszystkie projekty. Decyzję o powołaniu CodePlex Microsoft tłumaczy dostrzeżeniem nowych szans w zmianie swojego podejścia. Sukces inicjatywy z Redmond będzie zależał teraz od tego, czy z nową organizacją będą chciały współpracować opensource'owe środowiska. Może w tym przeszkodzić zarówno sama niechęć do Microsoftu, jak i "CodePlex" w nazwie fundacji. Projekt CodePlex został przez Microsoft uruchomiony w 2006 roku i pozwala na hostowanie kodu open source. Jednak znajduje się tam przede wszystkim kod pisany pod kątem produktów Microsoftu. Co prawda w informacji o CodePlex Foundation znalazł się zapis, że jest ona całkowicie niezależna od CodePlex, ale jednocześnie jest informacja, że ma być jego rozszerzeniem. Cztery spośród siedmiu osób kierujących fundacją pochodzą z Microsoftu. Znalazł się wśród nich Sam Ramji, który cieszy się uznaniem w opensource'owym środowisku za swoje starania o zbliżenie pomiędzy ruchem Open Source a Microsoftem. Niestety, Ramji za trzy miesiące odchodzi z Microsoftu z powodów osobistych. Jednym z pozostałej trójki jest znany opensource'owy developer Miguel de Icaza. Po odejściu Ramjiego Microsoft chce wymienić całe kierownictwo CodePlex Foundation.
  7. Po południu ukazało się oświadczenie Komisji Europejskiej. Czytamy w nim, że decyzja Microsoftu oznacza krok wstecz, a firma mogłaby przyjąć pozytywne rozwiązanie. Co do handlu detalicznego, który stanowi mniej niż 5% sprzedaży [Windows - red.], Komisja sugerowała Microsoftowi, by dał klientom wybór pomiędzy różnymi przeglądarkami. Zamiast tego, jak się wydaje, Microsoft zdecydował się na dostarczenie Windows w ogóle bez przeglądarki. Zamiast większego wyboru, Microsoft zdecydował dostarczyć mniej. Jeśli zaś chodzi o rynek hurtowy, to propozycja Microsoftu może być bardziej pozytywna. Producenci komputerów będą mogli wybrać Internet Explorera - dostarczanego za darmo - lub też inną przeglądarkę czy przeglądarki. Tymczasem Opera Software, z której inicjatywy Komisja Europejska rozpoczęła śledztwo przeciwko Microsoftowi, jest niezadowolona z decyzji giganta z Redmond. Są pod presją, by coś zrobić, i zrobili coś, co nie będzie działało. To bardzo podobna sytuacja, jak z Media Playerem. Powszechnie uważano, że tamto rozwiązanie [dostarczenie systemu bez Media Playera - red.] było niewystarczające. Zbyt późno i zbyt mało zrobiono - oświadczył Hakon Wium Lie z opery. Komisja Europejska nie podjęła jeszcze decyzji, co, jej zdaniem powinien zrobić Microsoft. Prawdopodobnie zażąda ona, by koncern dostarczał swój system operacyjny z wieloma przeglądarkami.
  8. Jeden z najważniejszych prawników Microsoftu, Horacio Gutierrez, wezwał do stworzenia jednego ogólnoświatowego biura patentowego. Obecnie zdecydowana większość krajów ma własny system patentowy, a konieczność każdorazowego dostosowywania się do wymogów lokalnego prawa jest poważnym obciążeniem dla ponadnarodowych korporacji. Z blogu Gutierrreza możemy dowiedzieć się, że obecnie na całym świecie na rozpatrzenie oczekuje ponad 3,5 miliona wniosków patentowych, z czego 750 000 zostało złożonych w USA. W niektórych przypadkach od momentu złożenia wniosku do przyznania patentu mija nawet 5 lat. Dlatego też prawnik uważa, że istnienie wielu osobnych systemów powoduje, iż uzyskanie ochrony wynalazku na forum międzynarodowym jest tak drogie, że często stanowi poważną barierę i trwa bardzo długo. Stąd propozycja utworzenia jednej organizacji, która zajmowałaby się rozpatrywaniem i przyznawaniem patentów w skali całego świata. Sam Gutierrez przyznaje, że zrealizowanie jego pomysłu będzie niezwykle trudne. Od wielu lat różne kraje próbują harmonizować swoje systemy patentowe i nie jest to łatwe. Wystarczy też wspomnieć, że propozycja reformy prawa patentowego w samych Stanach Zjednoczonych już dwukrotnie została odrzucona przez prawodawców. Trudno więc się spodziewać, by niemal 200 krajów było w stanie dojść do porozumienia w tej kwestii.
  9. Swego czasu Microsoft wywołał olbrzymie oburzenie stwierdzeniem, że Linux narusza ponad 200 jego patentów. Teraz zwolennicy Linuksa chcą wykorzystać część byłych patentów Microsoftu do ochrony opensource'owego systemu. Organizacja Open Invention Network (OIN) chce odkupić prawa do 22 patentów, które Microsoft sprzedał w bieżącym roku grupie Allied Security Trust (AST). Organizacja AST, w skład której wchodzą m.in. Google, HP, Verizon i Cisco kupiła prawa patentowe, by chronić swoich członków przed ewentualnymi pozwami. Patenty zostały sprzedane na prywatnej aukcji zorganizowanej przez Microsoft, a firma z Redmond informowała, że są one związane z technologiami wykorzystywanymi w Linuksie. Koncern jest posiadaczem ponad 50 000 patentów, z których ponad 200 jest ponoć naruszane przez Linuksa. OIN stara się odkupić przynajmniej część z nich i ma zamiar licencjonować je każdemu chętnemu pod warunkiem, że nie staną się one podstawą do wystąpienia sądowego przeciwko Linuksowi. OIN powstało w 2005 roku, a wśród jego członków są IBM, Sony, Red Hat, Google czy Tom Tom.
  10. Federalny Sąd Apelacyjny przychylił się do wniosku Microsoftu, w którym koncern prosił o uchylenie zakazu sprzedaży Worda 2003 i 2007. Przypomnijmy, że zakaz sprzedaży tego oprogramowania wydano po tym, jak sąd uznał, że narusza ono patent należący do kanadyjskiej firmy i4i. Obecnie sprawa toczy się szybką ścieżką legislacyjną, dlatego też i4i ma czas do 8 września na przygotowanie swojego stanowiska w sprawie uchylenia zakazu sprzedaży. Później Microsoft będzie miał jeszcze czas do 14 września, by przedstawić sądowi odpowiedź na stanowisko i4i. Po stronie Microsoftu wypowiedziały się Dell i HP, które jako amicus curiae przedstawiły sądowi swoje stanowisko w tej sprawie. Amicus curiae to instytucja znana przede wszystkim w prawie anglosaskim. Umożliwia ona komuś, kto nie jest stroną w postępowaniu, wyrażenie swojej opinii, co ma pomóc sądowi w rozstrzygnięciu sprawy. Obie wymienione firmy stwierdziły, że wprowadzenie do Worda takich zmian, by nie naruszał patentów i4i wymaga dłuższego czasu, niż dany Microsoftowi przez sąd. Przedstawiciele koncernu z Redmond wyrazili zadowolenie z korzystnego dla nich rozstrzygnięcia. Zapowiedzieli, że od samego wyroku będą odwoływali się 23 września. Wszystko teraz zależy od wyniku apelacji. Jeśli sąd apelacyjny podtrzyma wyrok sądu niższej instancji, koncern z Redmond będzie musiał w połowie października zaprzestać sprzedaży oprogramowania naruszającego patent i4i. Jeśli zaś Microsoft wygra apelację, to będzie mógł sprzedawać Worda co najmniej do czasu rozstrzygnięcia ewentualnego odwołania i4i.
  11. Microsoft stara się o uzyskanie patentu na połączenie reklam i techniki CAPTCHA. Koncern złożył wniosek patentowy już w lutym 2008 roku. Został on upubliczniony przed dwoma tygodniami. Z CAPTCHA, systemu umożliwiającego odróżnienie człowieka od komputera, korzysta bardzo dużo witryn internetowych. Technika ta polega na rozpoznawaniu wyrazów bądź innych ciągów znaków i ich wpisaniu w odpowiednie pole. Dopiero po prawidłowym przejściu tego testu możliwe jest np. zarejestrowanie się w danym serwisie. Microsoft wpadł na pomysł, by połączyć CAPTCHA z reklamą. Użytkownicy są przyzwyczajeni do reklamy i generalnie są w stanie rozpoznać jej zawartość czy przesłanie - czytamy we wniosku patentowym Microsoftu. Koncern chce, by w roli tekstu do rozpoznania występowała reklama. Wówczas użytkownik musiałby prawidłowo odszyfrować i wpisać w odpowiednie pole nie ciąg przypadkowych znaków, a np. hasło reklamowe czy musiałby rozpoznać reklamowany produkt. W reklamie bazującej na CAPTCHA można by wykorzystać najróżniejsze materiały - zdjęcia, tekst, kolory, hasła itp. itd. Koncepcje wykorzystania CAPTCHA w reklamie pojawiły się jednak prawdopodobnie już 2005 roku. Podobno na niektórych blogach czy grupach dyskusyjnych użytkownicy rozważali możliwość umieszczenia w CAPTCHA sloganów reklamowych czy znaków firmowych. Nie wiadomo, czy fakt pojawiania się już wcześniej tego typu pomysłów wpłynie na decyzje Urzędu Patentowego. Rzecznik Microsoftu, pytany o opinię, stwierdził, że jego firma nie komentuje procesu rozpatrywania złożonych przez nią patentów. Dodał, że nie jest niczym niezwykłym istnienie wielu patentów opisujących podobne rozwiązania.
  12. Microsoft zwraca uwagę, że na korzystaniu z firmowego oprogramowania zabezpieczającego (MSRT) najbardziej mogą skorzystać klienci z USA. Z firmowych statystyk wynika bowiem, że Amerykanie są najbardziej "zawirusowanym" narodem. Dotychczas MSRT usunęło szkodliwe oprogramowanie z 2,18 miliona maszyn z terenu USA. To więcej, niż w sumie z komputerów kolejnych 9 krajów. W Chinach zainfekowanych pecetów było 383 378, w Brazylii 282 153, a kolejne na liście uplasowały się Wielka Brytania (278 207) i Korea Południowa (262 539). Stany Zjednoczone przodują na liście, gdyż są celem większości ataków. Chiny i Brazylia to zupełnie inna historia. W Chinach najwięcej ataków ma na celu kradzież haseł do online'owych gier, gdyż z tym związany jest duży czarny rynek, a w Brazylii przeprowadza się ataki mające na celu przede wszystkim kradzież danych umożliwiających zalogowanie się do kont bankowych - napisali w raporcie Marian Radu i Scott Wu z Microsoft Malware Protection Center.
  13. Pomimo podpisania umowy z Microsoftem, która zakłada wykorzystanie wyszukiwarki Bing na witrynach Yahoo!, portal nie rezygnuje z udoskonalania swoich usług. Firma zaczęła wprowadzać nowe mechanizmy i, jak zapowiedział Prabhakar Raghavan, wiceprezes ds. wyszukiwania, skupi się na dopracowaniu wyszukiwarki tak, by dawała bardziej precyzyjne rezultaty. Nie mamy zamiaru być wersją Binga. Chcemy mieć własną wyszukiwarkę - powiedział Raghavan. Wiadomo już, że do wyszukiwarki zostanie dodana lewa kolumna, w której będą prezentowane wyniki uzyskane z przepytywania popularnych serwisów - Facebooka, Twittera, Yelpa czy YouTube'a. Po kliknięciu na odnośnik zobaczymy szczegółową listę znalezionych odpowiedzi. Dzięki temu użytkownik będzie mógł przeszukać różne popularne serwisy nie opuszczając witryn Yahoo!. Portal chce zyskać dzięki temu opinię miejsca, w którym można dowiedzieć się najwięcej o konkretnych osobach. "Szukanie ludzi to domena Google'a. Chcemy być lepsi" - mówi Larry Cornett z Yahoo!. Podpisanie umowy pomiędzy Yahoo! i Microsoftem skłoniło niektórych analityków do wysunięcia przypuszczeń, że portal w ogóle zrezygnuje z własnej wyszukiwarki. Jego przedstawiciele mówią jednak, że tak się nie stanie. Głównym celem Yahoo! jest sprawienie, by ponad 500 milionów użytkowników serwisu mogło, nie opuszczając jego domeny, łatwiej dotrzeć do większej ilości informacji niż obecnie. Stąd też chęć dostarczania im wyników wyszukiwań z takich miejsc jak Facebook, na rzecz których Yahoo! utraciło użytkowników i reklamodawców.
  14. Amazon, Yahoo! i Microsoft utworzą Open Book Alliance, które ma przeciwstawić się zagrożeniu jakie, ich zdaniem, stwarza tworzona przez Google'a ogólnoświatowa cyfrowa biblioteka. Wspomniane firmy będą współpracowały z Internet Archive, które od początku sprzeciwia się pomysłowi Google'a. Jego twórca, Brewster Kahle, obawia się bowiem, że jeśli Google dopnie swego, w Internecie będzie istniała tylko jedna biblioteka. Musimy tutaj przypomnieć, że w ubiegłym roku Google zawarł ugodę z amerykańskimi wydawcami. Na jej podstawie firma zobowiązała się do utworzenia Book Rights Registry, w której będą mogli rejestrować się wydawcy i autorzy, by otrzymać wynagrodzenie. Opłata za korzystanie z książek będzie dzielona w stosunku 70:30. Większą część otrzymają właściciele praw autorskich, mniejszą - Google. Duże kontrowersje wzbudza też fakt, że wyszukiwarkowy gigant zyskał prawo do publikacji tzw. dzieł osieroconych, czyli takich, w przypadku których właściciele praw nie są znani. Ocenia się, że tego typu książki stanowią 50-70% dzieł opublikowanych po 1923 roku. Ugoda wywołała burzę, gdyż wynika z niej, że Google nie ma obowiązku pytać nikogo o zdanie na publikowanie książek. Może zeskanować np. książkę polskiego autora, która znajduje się w zbiorach którejś z amerykańskich bibliotek. To właściciel praw do dzieła musi ewentualnie poinformować Google'a, że chce, by firma dzieliła się z nim zarobionymi pieniędzmi lub też, że nie życzy sobie, by Google publikowało jego dzieło. W ubiegłym roku porozumienie zostało skrytykowane przez polskich autorów i wydawców. Dyrektor Biblioteki Narodowej mówił wówczas, że wielkie wątpliwości budzi fakt, iż na podstawie umowy pomiędzy koncernem a organizacjami wydawców w jednym kraju zostaje naruszone, odmienne przecież od amerykańskiego, prawo w innych krajach. Google usprawiedliwia się twierdząc, że dla firmy byłoby dużym problemem samodzielne określanie sytuacji prawnej poszczególnych dzieł, dlatego też to właściciele praw powinni zgłaszać się do Google'a i wszystko wyjaśniać. Internet Archive obawia się, że pomysł Google'a doprowadzi do monopolizacji cyfrowej książki. Sposoby, które wypracowaliśmy od czasu oświecenia, otwarty dostęp, wsparcie dla bibliotek, najróżniejsze typy organizacji, różne sposoby dystrybucji, mogą teraz zostać zmienione, przepakowane i sprzedane - mówi Kahle. Należące do niego Internet Archive zeskanowało dotychczas ponad 1,5 miliona tekstów i udostępnia je za darmo. Właściciele praw do dzieł mają czas do 4 września bieżącego roku. Wówczas zakończy się proces rejestracji w Book Rights Registry. Później nie będzie można ani otrzymać pieniędzy, ani wyrazić sprzeciwu wobec publikowania swojego dzieła. Pomysł Google wzbudza nie tylko obawy związane z prawami autorskimi i monopolizacją rynku. Organizacje takie jak Electronic Frontier Foundation czy Consumer Watchdog chcą, by Google zapewnił, iż w żaden sposób nie będzie zbierał i przechowywał danych o tym, co użytkownicy czytają.
  15. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że Microsoft podpisał z twórcą wyszukiwarki Wolfram Alpha umowę na korzystanie z jej wyników w wyszukiwarce Bing. Wolfram Alpha to wyszukiwarka wyspecjalizowana w dostarczaniu odpowiedzi na pewien typ pytań. Nie prezentuje ona zbioru odnośników do innych witryn, ale potrafi np. porównać PKB różnych krajów, podać ceny giełdowe czy wzory matematyczne. Obecnie nie wiadomo, w jaki sposób wyniki z Wolfram Alpha miałyby być prezentowane na stronach Binga, ani czy będą pokazywane pod własną marką. Nie znane są też warunki finansowe ewentualnej umowy. Ani Microosft, ani Stephen Wolfram nie komentują doniesień na temat współpracy.
  16. Mozilla rozpoczęła kampanię, w której domaga się od Microsoftu więcej, niż tylko zaprezentowania w systemie Windows możliwości wyboru przeglądarki, którą użytkownik chce zainstalować. Mitchell Baker, była szefowa Mozilli i obecna przewodnicząca Mozilla Foundation, oraz Harvey Anderson, główny prawnik firmy, opublikowali na swoich blogach wpisy, w których przedstawiają wątpliwości wokół propozycji Microsoftu. Z kolei John Lilly, obecny szef Mozilli, potwierdził, że wpisy te są częścią większej firmowej kampanii. Przypomnijmy, że Microsoft zgodził się, by w systemie Windows 7 podczas instalacji pojawił się ekran wyboru przeglądarki, której użytkownik będzie chciał używać. Do wyboru będą Internet Explorer, Firefox, Safari, Chrome i Opera. Być może na znajdą się tam też inne przeglądarki. Ekran wyboru miałby pojawiać się podczas instalacji wykonywanych przez najbliższe pięć lat, a więc trafiłby również do następcy Windows 7. Mitchel Baker twierdzi jednak, że i tak Internet Explorer będzie miał status najbardziej preferowanej przeglądarki. Nawet jeśli obecna propozycja zostanie zrealizowana w najbardziej pożądany sposób, to i tak IE będzie miał wyjątkowo uprzywilejowaną pozycję podczas instalacji Windows - pisze Baker. Miliony szczegółów powodują, że bardzo trudno jest przewidzieć, jaki będzie efekt propozycji Microsoftu - stwierdza. Baker ogólnie odnosi się do takich faktów jak obecność IE w systemie czy możliwość manipulowania przez Microsoft mechanizmem Windows Update tak, by użytkownik zaczął korzystać z Internet Explorera. Bardziej szczegółowo wypowiada się Anderson. Z jego wpisu wynika, że Mozilla domaga się, by mechanizm Windows Update był obsługiwany nie tylko przez Internet Explorera. Zdaniem Mozilli Microsoft może wykorzystać fakt, że uruchamia się wówczas IE do proponowania użytkownikowi, by powrócił on do IE jako domyślnej przeglądarki. Producent Firefoksa uważa też, że żadne programy Microsoftu nie powinny uruchamiać Internet Explorera o ile nie jest on domyślną przeglądarką w systemie. Może być to bowiem okazją do wywierania presji na użytkownika, by używał Explorera. Mozilli nie podoba się też sposób pobierania przeglądarek. Anderson pisze, że z badań jego firmy wynika, iż jedynie 55% użytkowników, którzy klikają na link z oprogramowaniem rzeczywiście instaluje to oprogramowanie. Przedstawiciele Mozilli twierdzą zatem, że skoro intencją użytkownika jest pobranie jakiejś przeglądarki i jej wypróbowanie, to Microsoft powinien tak przygotować ekran wyboru, by po kliknięciu dochodziło do pobrania i automatycznej instalacji wybranego oprogramowania. Drugą zmianą, jaką się domaga, jest zaprezentowanie użytkownikowi pobierającemu przeglądarkę witryny jej producenta z instrukcją instalacji. Andersonowi nie podoba się też sam ekran wyboru. Zauważa, że IE może być najczęściej wybieraną przeglądarką, może być wybierany automatycznie jeśli użytkownik w ogóle zignoruje ekran wyboru, może być wybierany przez użytkowników, którzy nie do końca będą wiedzieli, jak obsługiwać ekran wyboru. Może w końcu stać się domyślną przeglądarką, jeśli użytkownik wybierze inną przeglądarkę, ale tylko ją pobierze, a nie zainstaluje. Inne przeglądarki mają tylko jedną, trudną i podatną na niepowodzenia, drogę, by stać się domyślną przeglądarką. Nie wiem, jak można temu zaradzić w inny sposób, niż zobowiązanie użytkownika do dokonania wyboru, a nie uznawanie brak wyboru za wybór IE - czytamy na blogu Andersona. Prawnik Mozilli ma też problem z kolejnością przeglądarek na ekranie wyboru. Jego zdaniem, gdy użytkownikowi przerwie się proces instalacji po to, by obsłużył ekran wyboru, większość osób nie będzie rozważało wszystkich opcji. Użytkownicy będą chcieli jak najszybciej pozbyć się przeszkadzającego w instalacji ekranu. Z tego też powodu pozycja najbardziej po lewej stronie - obecnie znajduje się tam Internet Explorer - daje przewagę. Zdaniem Andersona należy to rozwiązać w inny sposób. Kolejna rzecz, którą krytykuje Mozilla jest propozycja Microsoftu, by użytkownik, który wybrał inną przeglądarkę niż IE otrzymał instrukcję, jak wyłączyć IE. Anderson twierdzi, że wyłączenie IE powinno odbywać się wówczas automatycznie. W przeciwnym razie większość użytkowników nie przeczyta instrukcji i wciąż będzie widziała w Menu systemu Windows ikonę Explorera. Mozilla chce również, by Microsoft wziął na siebie odpowiedzialność za edukację użytkowników. Zdaniem jej przedstawiciela na ekranie wyboru powinno znaleźć się wyjaśnienie czym jest przeglądarka internetowa oraz omówić znaczenie konkurencyjności dla rozwoju rynku. Anderson proponuje też, by co roku Komisja Europejska przyglądała się działaniu mechanizmu wyboru przeglądarek i badała efekty jego wprowadzenia. Na koniec Anderson zaznacza, że wymienił jedynie podstawowe warunki, które powinny być spełnione przed przyjęciem propozycji Microsoftu.
  17. Przegrany przez Microsoft proces z kanadyjską firmą i4i, w którym sędzia uznał, że Word narusza patent należący do Kanadyjczyków, może oznaczać kłopoty dla.. oprogramowania open source. Jeśli ważność patentu zostanie utrzymana, pojawia się pytanie, czy dotyczy to również formatu .odf. Jeśli tak, będzie to znacznie ważniejsze wydarzenie [niż przegrana Microsoftu - red.] i skupi na sobie całą furię przeciwników patentów - stwierdził Brian Prentice, analityk firmy Gartner. Format XML należy do domeny publicznej, jednak sąd przyznał firmie i4i rację jeśli chodzi o jej patent na niestandardowy XML. W ten sposób sąd de facto wzmocnił patent. Skoro tak, to jeśli okaże się, że ten sam patent pokrywa zakres użycia XML w przygotowywanym formacie ODF 1.2, to jego implementacja można napotkać na poważne przeszkody. Dużo zależy od tego, co obecnie zrobi Microsoft. Koncern może złożyć apelację i sprawę będzie rozstrzygał kolejny sąd. Jednak firma może również wykorzystać swój własny patent przyznany jej 4 sierpnia. Opisuje on "przetwarzający słowa dokument, składowany w pojedynczym pliku XML, który może być przetwarzany za pomocą aplikacji posługującej się XML-em". Jeśli Microsoft doda opisaną w ten sposób technologię do Worda prawdopodobnie ominie w ten sposób patent należący do i4i. Prentince zauważa również, że Microsoft wiedział o patencie i4i już wcześniej. Analityk pisze: można się zastanawiać, dlaczego koncern nie odkupił tych patentów (a cena z pewnością byłaby niższa niż ta, którą musiałby zapłacić obecnie) i nie zażądał od użytkowników formatu .odf opłat licencyjnych.
  18. Firma analityczna RBC Capital Market opublikowała raport, z którego wynika, że już wkrótce Microsoft może przestać liczyć się na rynku smartfonów. Zdaniem RBC w roku 2012 Apple sprzeda ponad 82 miliony iPhone'ów i wraz z firmami RIM oraz Palm opanuje rynek. Wbrew nadziejom Steve'a Ballmera, który publicznie wyśmiewał szanse na rynkowy sukces iPhone'a, nic nie wskazuje na to, by Microsoft miał jakikolwiek pomysł na zatrzymanie spadku rynkowych udziałów. Nadzieją firmy z Redmond może być system Windows 7 Mobile, ale trafi on na rynek dopiero wiosną przyszłego roku. Na razie koncern z Redmond może liczyć jedynie na Windows Mobile 6.5 oraz Windows Mobile Marketplace. Oba produkty mają jednak poważne wady. System Windows Mobile 6.5 nie obsługuje w pełni ekranu dotykowego, co stało się standardem na rynku smartfonów. Z kolei Windows Mobile Marketplace nie ma obecnie najmniejszych szans, by konkurować z App Store, z którego pobrano już ponad 1,5 miliarda aplikacji. Nic nie wskazuje też i na to, by developerzy mieli porzucić platformę iPhone na rzecz Windows Mobile. Apple uczy się traktować developerów coraz lepiej, a poza tym, z Microsoftem o ewentualnych zawiedzionych postępowaniem firmy Jobsa konkurują też Google i Sony. Zresztą część developerów, która odeszła od iPhone'a do Androida szybko powróciła, gdyż byli rozczarowani platformą Google'a.
  19. Marc Andreessen postanowił rzucić wyzwanie Microsoftowi oraz Mozilli i zapowiedział powrót na rynek przeglądarek internetowych. Andreessen był jednym z twórców przeglądarek Mosaic i Netscape Navigatora. Do Navigatora przez jakiś czas należało co najmniej 80% rynku przeglądarek. Później przegrał on walkę o rynek z Internet Explorerem. Andreessen przestał interesować się przeglądarkami i został inwestorem w Krzemowej Dolinie. Teraz postanowił powrócić. Skrytykował Microsoft i Mozillę twierdząc, że oferują mało nowatorskie produkty i zamiast całkowicie przebudować przeglądarki oferują stopniowe zmiany. Andreessen zainwestował właśnie w firmę RockMelt, która chce zbudować od podstaw całkowicie nową przeglądarkę opartą na nowym silniku. Warto tutaj zauważyć, że silniki używane przez Internet Explorera i Firefoksa pochodzą jeszcze z ubiegłego wieku. Zdaniem Andreessena większość obecnych na rynku przeglądarek nie nadąża za zmianami, jakie zachodzą w Sieci. "Wiele rzeczy można zrobić inaczej, jeśli stworzy się przeglądarkę od podstaw" - stwierdził. O firmie RockMelt niewiele wiadomo. Została ona założona przez Erica Vishrię i Tima Howesa, byłych szefów Opsware, firmy, której współzałożycielem był Andreessen i którą w 2007 roku sprzedał HP za około 1,6 miliarda dolarów. Tim Howes pracował wcześniej nad Netscape Navigatorem. Pojawienie się Andreessena na rynku przeglądarek z pewnością spowoduje, że specjaliści będą z uwagą przyglądali się firmie RockMelt. Jednak podkreślają oni, że największym wyzwaniem dla każdej nowej przeglądarki będzie opracowanie sposobu jej dystrybucji. Przykład Google'a i fakt, że Chrome zdobyło dotychczas jedynie około 2% rynku pokazuje, iż nie jest to zadanie łatwe nawet dla tak potężnych firm znajdujących się w idealnej, wydawałoby się, sytuacji.
  20. Sędzia Leonard Davis z Sądu Okręgowego dla Wschodniego Dystryktu Teksasu zakazał Microsoftowi sprzedaży i importowania na teren USA jakichkolwiek produktów Microsoft Word, które są w stanie otwierać pliki .xml, .docx i .docm zawierający niestandardowy kod XML. Wyrok to wynik pozwu, który w 2007 roku złożyła przeciwko koncernowi kanadyjska firma i4i. Twierdzi ona, że Microsoft naruszył przyznany jej w 1998 roku patent na system dokumentów, w którym wyeliminowano potrzebę ręcznego wstawiania sformatowanych kodów. Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w maju bieżącego roku, kiedy to sąd orzekł, że produkty Word 2003 i Word 2007 naruszają patent i4i i nakazał, by Microsoft wypłacił odszkodowanie w wysokości 200 milionów dolarów. Obecny wyrok, oprócz zakazu rozprowadzania, testowania, demonstrowania i reklamowania Worda nakłada na koncern dodatkową grzywnę w wysokości 40 milionów USD. Firma ma też zapłacić 37 milionów jako zabezpieczenie przyszłych roszczeń.
  21. Specjaliści z izraelskiej firmy Radware przygotowali narzędzie, które umożliwia podsunięcie użytkownikowi fałszywych aktualizacji ponad 100 popularnych programów. Narzędzie o nazwie Ippon zostało z powodzeniem przetestowane np. na komunikatorze Skype. Ippon skanuje sieci Wi-Fi w poszukiwaniu komputerów, które za pomocą protokołu HTTP poprosiły o aktualizację oprogramowania. Jeśli taka maszyna zostanie znaleziona, Ippon błyskawicznie wysyła do niej odpowiedź, wyprzedzając odpowiedź prawdziwego serwera aktualizacji. Narzędzie potrafi dostosować odpowiedź do żądań aplikacji, która poprosiła o aktualizację i informuje, że jest ona dostępna. Następnie komputerowi ofiary podsuwany jest szkodliwy plik do pobrania. Itzik Kotler z Radware mówi, że jego zespół nie testował skuteczności ataku na systemy aktualizacyjne przeglądarek internetowych. Dodał, że oprogramowanie Microsoftu nie jest zagrożone, gdyż firmowy system aktualizacji używa podpisów cyfrowych. Tak samo powinni postępować, zdaniem Kotlera, wszyscy producenci oprogramowania. Przedstawiciele Radware radzą, by nie aktualizować oprogramowania za pomocą sieci Wi-Fi.
  22. Microsoft opublikował swoje wyniki finansowe za ostatni kwartał roku podatkowego 2009. Okazały się one znacznie gorsze, niż przewidywano. Wartość sprzedaży zmniejszyła się o 17%, a kwartał zamknął się kwotą 13,1 miliarda USD, czyli o miliard gorzej, niż sądzili analitycy. Roczne wpływy koncernu wyniosły 58,44 miliarda dolarów. Microsoft zarobił w ciągu ostatniego roku 14,57 miliarda dolarów, czyli o 18% mniej niż w roku podatkowym 2008. Po ogłoszeniu wyników akcje koncernu straciły na wartości 7%. Chris Liddell, prezes ds. finansowych, stwierdził, że spadek obrotów i zyku to wynik światowego kryzysu gospodarczego. Zauważył przy tym, że w czwartym kwartale koszty operacyjne firmy były aż o 750 milonów dolarów mniejsze niż kwartał wcześniej.
  23. Microsoft postanowił pójść na ustępstwa nie tylko w sprawie przeglądarek, ale również swojego pakietu biurowego. Firma została oskarżona przed Komisją Europejską o to, że w pakiecie Microsoft Office preferuje swoje własne formaty plików. Oskarżenia wysunęła grupa przemysłowa o nazwie Europejski Komitet na Rzecz Interoperacyjnych Systemów. Twierdzi ona, że postępowanie Microsoftu szkodzi deweloperom, tworzącym aplikacje, które mają współpracować z MS Office. Microsoft ogłosił zatem, że w MS Office 2010 zastosuje ekran wyboru domyślnego formatu plików. Podczas pierwszego uruchomienia pakietu użytkownik zostanie zapytany, jaki format ma być domyślnym. Na razie nie wiadomo, ile formatów zostanie zaprezentowanych na ekranie wyboru. Przedstawiciele koncernu wspomnieli tylko o opensource'owym .odf.
  24. Z dokumentów złożonych przez Yahoo! w amerykańskiej Komisji Giełd i Papierów Wartościowych (SEC) możemy dowiedzieć się bardzo wielu interesujących szczegółów dotyczących umowy portalu z Microsoftem. Okazuje się, że przez 5 lat trwania 10-letniej umowy Microsoft może zrezygnować z Yahoo! jako jedynego dostawcy reklam. Jeśli tak się stanie, to Yahoo! zatrzyma 93%, zamiast 88%, przychodów generowanych przez witryny, których jest właścicielem i którymi zarządza. Jednak Yahoo! może odmówić prośbie Microsoftu, a wówczas firmie przypadnie 83% przychodów. Ponadto Yahoo! ma prawo zakończyć umowę jeśli w trzyletnim okresie próbnym średnie wpływy z pojedynczego wyszukiwania na stronach Yahoo! i Microosftu będą niższe od przewidywanych wpływów Google'a z pojedynczego wyszukiwania. Yahoo! może również zerwać umowę, jeśli Microsoft zdecyduje się na zrezygnowanie z rynku wyszukiwarek. Gdyby koncern z Redmond chciał sprzedać swój wydział zajmujący się wyszukiwaniem, Yahoo! ma prawo pierwokupu. Umowa ma zostać dopięta na ostatni guzik do 27 października bieżącego roku. Jeśli nie uda się jej wprowadzić w życie do 29 lipca 2010, obie strony mogą zakończyć umowę. Ponadto Yahoo!, ale nie Microsoft, ma prawo przedłużyć ją o sześć miesięcy, jeśli będzie to konieczne do otrzymania zgody urzędów antymonopolowych. Microsoft zobowiązał się do poniesienia wszelkich kosztów związanych z dostosowaniem umowy do przepisów antymonopolowych, wraz z kosztami ewentualnych procesów. Ponadto koncern z Redmond ma zatrudnić co najmniej 400 pracowników Yahoo!, a Yahoo! otrzyma ponadto po 50 milionów dolarów rocznie przez pierwsze trzy lata obowiązywania umowy. Portal ma też prawo do wykorzystania microsoftowych usług mapowania i mobilnej wyszukiwarki.
  25. Po raz pierwszy w historii Microsoft w oficjalnych dokumentach uznał linuksowe firmy za swoich konkurentów na rynku klienckich systemów biznesowych. W raporcie dla amerykańskiej Komisji Giełd i Papierów Wartościowych (SEC) wymieniono firmy Red Hat i Canonical jako przedsiębiorstwa konkurujące. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest prawdopodobnie silna pozycja Linuksa na netbookach, które stanowią coraz bardziej atrakcyjną alternatywę dla chętnie kupowanych przez firmy notebooków. W rocznym raporcie podsumowującym rok podatkowy 2009, Microsoft stwierdza, że Red Hat i Canonical konkurują z nim na rynku systemów operacyjnych w biznesowych komputerach osobistych. Istnieje silna konkurencja ze strony stabilnych firm, które oferują różne rozwiązania na rynku PC. Konkurujące rozwiązania, bazujące na Uniksie, oferowane są przez Apple'a, Canonical i Red Hata - czytamy w raporcie. W dotychczasowych raportach ze wszystkich producentów Linuksa Microsoft wymieniał tylko Red Hata jako konkurenta dla firmowego wydziału Server and Tools. O ile Linux na serwerach ma mocną pozycję, to opensource'owy system nigdy na dobre nie zadomowił się na komputerach osobistych. Teraz, dzięki netbookom, być może powoli się to zmienia. Microsoft nie zamierza jednak dać konkurencji wolnej ręki. Po nieudanej Viście najpopularniejszym systemem operacyjnym jest Windows XP. Wkrótce doczekamy się premiery Windows 7, wraz z przeznaczoną specjalnie na rynek netbooków wersją Starter Edition.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...