Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

j50

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    197
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez j50

  1. Spekuluje się na wszystkim, co daje zysk. Wtedy zysk był wielokrotny, jeśli chodzi o koleje. I tu jest racja odnośnie pozytywnego znaczenia spekulacji. Nie jest jednak tak dobrze. Rzecz w tym, że nowoczesna ekonomia stworzyła możliwość zysków rzeczywistych na inwestycjach wirtualnych. Ktoś musi za to bulić i ponosić konsekwencje. Ja przy tym zauważam, że ekonomia jest zupełnie pozbawiona etyki. O tym zdaje się między wierszami pisał już Marks.
  2. Na jednym z telewizyjnych kanałów przyrodniczych kilka miesięcy temu był film ze zwyczajowych polowań Eskimosów. Zastrzelono tam niedźwiedzia, który był ewidentną krzyżówką grizzli oraz polarnego.
  3. To może i ciekawe badawczo, ale uważam to za nieistotne dla wnioskowania dotyczącego roli osobników w rozwoju nauki i społeczeństw. Jeśli bowiem pada hasło "Darwin" lub "Einstein" - to tego problemu sprawa dotyczy. Społeczność istoty ludzkiej powoduje sama w sobie, iż następuje gwałtowne zwiększenie prawdopodobieństwa sukcesu gatunkowego. W przypadku ludzi sprawa jest bardzo skomplikowana, bowiem ktoś kiedyś stwierdził, że "największe imperia padały pod ciosami barbarzyńców". Kromaniończyk po prostu wyciukał tych z wielkim mózgiem i przez to zniszczył możliwość dalszego ich rozwoju. A może ci wyciukani nie wynaleźliby do dzisiaj broni atomowej, ale za to mieliby inne osiągnięcia? Takie osiągnięcia, których wartość szacujemy dziś znacznie wyżej! Mogę stanowczo stwierdzić, że barbarzyńca ciukający estetę moralno-etycznego ma nawet i dziś większą szansę sukcesu.
  4. Z szybszego wzrostu drzew praktycznie nic nie wynika dla globalnego CO2 w atmosferze. Główny przyrost biomasy wynikający z fotosyntezy następuje w oceanach, a nie w środowisku lądowym. Kluczowym zaś jest eliminacja węgla poprzez jego unieruchomienie w osadach. I tu znowu głównie pracują oceany. Zdecydowana większość osadów oceanicznych to są osady organogeniczne. Ich rozkład jest bardzo powolny, bowiem panuje tam temperatura ok. 4°C oraz biosfera jest mocno zredukowana populacyjnie. Rośliny lądowe mają niewiele znaczące oddziaływanie na globalny CO2. Natomiast wzrost tempa przyrostu biomasy roślin drzewiastych może mieć duże znaczenie ekonomiczne. Ale to już inna sprawa - poza globalnym CO2.
  5. Można sobie wyobrazić, że te modyfikowane genetycznie Escherichia uciekają do środowiska i następnie produkują alkohol w oceanach z tamtejszej biomasy. Spełni się wtedy marzenie alkoholików: ocean wódy!
  6. No to może jakiś kumacz spośród czytelników Kopalni wyjaśni zagadkę energii promieniowanej przez kawitację? Ponoć spektrum tej energii wskazuje na niebotyczne energie. Co się dzieje podczas zjawiska kawitacji? Bo ja podejrzewam, że ono może zachodzić w tym przypadku.
  7. Wyniki badań są ciekawe i warte kontynuacji. Powinny być jednak prowadzone w szerszym kontekście rozwoju komunikacji oraz pojawiających się barier (taką barierę wytworzyła po części zimna wojna). Takich efektów i zróżnicowanych przyczyn jest więcej. Przypomnę, że zaraz po zakończaniu II wś Stalin nakazał stworzenie w Polsce przygranicznej strefy buforowej o szerokości 50 km. Było to coś w rodzaju "zaprietnoj zony" (strefa zakazana). Likwidowano tam wtedy całe miejscowości. To musiało mieć duży wpływ na kształtowanie warunków siedliskowych dla biosfery - ale o ile wiem, nikt takich badań nie prowadził. Ostatnio Discovery pokazał kapitalne badania prowadzone przez Koreańczyków (południowych) w strefie zdemilitaryzowanej (granica pomiędzy S oraz N Koreą). Z wielką uwagą i przyjemnością to obejrzałem. Jeszcze inne ciekawostki przytaczają badacze z obszaru czarnobylskiej katastrofy. Tam wiele gatunków uznane zostało wcześniej za wymarłe. Ale po wysiedleniu ludzi okazało się, że te gatunki zaczynają się odradzać. Oznacza to wielką rolę nawet niewielkich obszarów przetrwania gatunku. Z ich centrów gatunek może się rozprzestrzeniać. Co ciekawe to dotyczy także okresów dawnych, przed pojawieniem się człowieka.
  8. Diabetyk słabnący z powodu zbyt niskiego poziomu glukozy to chyba żadna nowość. Natomiast nowością byłoby wykazanie, że niski poziom glukozy może wystąpić u zdrowego człowieka i spowodować ograniczenia w zdolności bezpiecznego prowadzenia pojazdów. Gdy byłem młodszy, to uczestniczyłem w różnych ekstremalnych wyprawach. Nie jestem diabetykiem, ale zawsze starałem się nosić przy sobie cukier w kostkach (dawniej czekolada była za droga - kosztowała 19 zł, przy podobnych pensjach). Na garści kostek cukru mogłem 36 godz. maszerować z plecakiem 40 kg. Bez tego traciłem nie tylko siły, ale także pogarszała się orientacja przestrzenna oraz zdolność do podejmowania szybkich i prawidłowych decyzji. Pojawiała się senność i apatia, którą musiałem pokonywać wielkim wysiłkiem swej woli.
  9. W artykule mówi się, iż był to ostatni tygrys tego gatunku w Chinach. Nie wynika z tego, że był to w ogóle ostatni taki tygrys. Gdyby zaś tak było, to czyn tego wieśniaka nie miałby i tak żadnego znaczenia dla przetrwania gatunku. Pojedynczy tygrys rozmnożyć się bowiem nie może. Nie sądzę jednak aby był to rzeczywiście ostatni tygrys tego gatunku. Ponieważ jednak obszar ten podlega w ostatnich latach gwałtownemu cywilizowaniu - toteż marne są rokowania dla tego tygrysa.
  10. Od lat współpracując naukowo z biologami wcale nie jestem zaskoczony wysoką inteligencją ośmiornic. Ja się wręcz dziwię zaskoczeniu tych badaczy. Pewien biolog opowiedział mi ciekawą historię. W pomieszczeniu trzymano w jednym akwarium ośmiornicę, a w drugim rybki (spora odległość). Pewnego dnia okazało się, że rybki zniknęły. Dochodzenie wykazało, że ośmirnica wyszła ze swojego akwarium, wyłapała rybki w drugim akwarium i wróciła do swojego akwarium. I po co tu dowód narzędzi na inteligencję ośmiornic?
  11. Dla mnie interesującym jest to, skąd pojawiła się sól i jaki był jej skład. Czy ta sól pojawia się tam także dzisiaj? A może sól jest efektem pracy umysłu badaczy? Jeśli rozumieć "sól" jako NaCl - to jest to rzadko występujący składnik w osadach klimatu sawanny (środowisko życia słoni). Samo wietrzenie skał nie powoduje pojawienia się NaCl. Wietrzenie skał wulkanicznych dałoby głównie węglany oraz siarczany. Ich rozpuszczalność jest o rzędy wielkości niższa niż chlorków. Dlatego wytrącają się z parujących roztworów jako pierwsze. Cały czas zakładam, że chodzi o kawerny powstałe w wyniku działalności wulkanicznej - a nie wskutek krasowienia. Bo tak wynika z artykułu. Zwierzęta jednak nie polizują gipsów lub kalcytu. Ich organizmy wymagają dawek chlorkowych. Zaś chlorki w środowisku występują tylko marginalnie i lokalnie (poza strefami wybrzeży mórz- w miejscach wypływu podziemnych wód słonych). Jakie jest zatem tło tej koncepcji? Dodać mi jeszcze wypada, że sól NaCl pojawia się w zasadzie wyłącznie jako efekt parowania wód morskich (głównie w płytkich lagunach). Nie słyszałem dotąd o wytrąceniach NaCl w osadach wulkanicznych.
  12. Odmiany tej metody stosowane już były od kilkudziesięciu lat. Ja się dziwię, że ktoś stara się ją udoskonalić, choć są metody znacznie lepsze. Kiedyś miałem magsistranta, który w Sudetach wykładał do potoków naważki grysu marmurowego w woreczkach z plastikowej siatki. Uzyskał znakomite wyniki w ciągu nieco ponad roku. Badane były wagowe ubytki grysu, co jest wynikiem znacznie dokładniejszym i bardziej miarodajnym. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby podobną metodę stosować w odniesieniu do oddziaływania opadów atmosferycznych.
  13. j50

    Co za dużo, to niezdrowo

    Jest to chyba tylko udokumentowanie wcześniej znanych faktów. Już jakieś 25 lat temu moja znajoma pracująca na AWF stwierdziła, że studiujący i ćwiczący tam sportowcy są w większości inwalidami. Tylko o tym jeszcze nie wiedzą, bo są młodzi.
  14. Religia jest starsza niż psychologia. Tu raczej chodzi o zachowania społeczne. Zupełnie inne były społeczne uwarunkowania w okresie tworzenia podstaw religi, a zupełnie inne dzisiaj. Psychologicznym aspektem sprawy jest niewątpliwie dążenie do logicznego uzasadnienia swego zachowania. W ramach takiej logiki może być odnajdywana religia. Generalnie zupełnych ateistów jest niewielu w społeczeństwach. Dlatego wnioskowanie jest tu szczególnie trudne. Ja osobiście uważam te wnioski za mocno naciągane. Zalecałbym tym badaczom więcej naukowego sceptycyzmu.
  15. Trafiłem jakiś czas temu na pracę sprzed kilku lat. Wykazywano w niej, że środowisko Irlandii zostało zmienione przez tego jelenia. Wcześniej miał to być teren silnie zakrzewiony, a jeleń spowodował zanik krzewów i dominację terenów trawiastych. Coś mi to podpadało, ale przecież nie robiłem w Irlandii badań nad tym problemem. W referowaniu sprawy tego jelenia też mi sporo nie pasuje. Ten okres to był schyłek zlodowacenia, a nie jego rozwój. Od bardzo dawna wskazuje się jednak na to, że ten schyłek zlodowacenia to nie było tylko jedno konsekwentne ocieplenie klimatu. Były liczne zmiany fluktuacyjne. Nie jestem zatem przekonany do wniosków przedstawionych przez tych badaczy, aczkolwiek ich wyniki rzucają sporo światła na problem. Podejrzewam, że wnioski z przyszłych badań będą się mocno różniły od tu przedstawionych. Ale tak to już jest w nauce.
  16. j50

    Nauka w liczbach

    Wg takich kryteriów Einstein byłby ostatnim cieniasem. Zwłaszcza w okresie swej pracy w urzędzie patentowym. Z kolei zaś Tesla byłby uznany za zwykłego kabana, zwłaszcza wobec tego zwolennika prądu stałego (Edison). Edison okradł Teslę, jak mówią źródła. Tesla był po prostu uczciwy. Był tak uczciwy, że jak dzieciaka wykiwał go Westinghouse. Oto, jak niszczono brylanty nauki i wynalazczości! Gdyby zaś przyjąć dzisiejsze krytewria plagiatowania, to Einstein musiałby być uznany za plagiatora - ja twierdzi wielu. Nie jestem do takiej tezy przekonany. Bo Einstein dokonał podsumowania wiedzy wcześniejszej. Być może tylko wg dzisiejszych kryteriów nie powoływał się na wcześniejszych. To niech już rozsądzą historycy nauki i sami fizycy. Ja tego rozsądzać nie zamierzam.
  17. j50

    Rozkład piłeczki

    Cynk jest wszędobylski w środowisku i w zasadzie nie szkodzi zbytnio. Stąd też nawet w normach określa się stężenie jego związków wyżej niż innych metali ciężkich. Dawniej stwierdzano po prostu: cynk pogarsza walor smakowy wody pitnej (nadaje jej metaliczny smak), ale nie stwierdzono jego wyraźnie negatywnego działania. Sole cynku bywają dobrze rozpuszczalne i dlatego występują w środowisku nierzadko. Ja sądzę, że z tego powodu w toku ewolucji nastąpiła akceptacja cynku w biosferze. Generalnie to jest tak, że metale ciężkie są amfoterami. Z kolei amfotery maja taki wykres rozpuszczalności, że osiągają jej minimum przy odczynie zbliżonym do obojętnego. Ponieważ środowiska wodne cechują się właśnie odczynem gwqarantującym niską rozpuszczalność soli metali ciężkich, toteż ewolucja zachodziła tak, jakby tych metali nie było. No i dlatego one są trujące.
  18. Kompletnie mi to nie pasuje do moich przeżyć z lat dziecięcych. Po pierwsze zatem widzę, że jest to silnie kulturowo kształtowane. Nawet u tak małych dzieci. Ja swe maluszkowe lata przeżyłem bez TV, bo jej wtedy u nas nie było. Często byłem zostawiany przez moja matkę sam na noc, bo ona pracowała w systemie trzyzmianowym. Do dziś pamietam moje koszmary. Spałem na łożku w miejscu, gdzie żyda zarąbano siekierą (Wrocław, początek lat 50.). Rodzice mi opowiadali, że ojciec długo musiał zmywać mózg tego człowieka ze ściany. Czy w takiej sytuacji można mieć dobre sny lub leżeć spokojnie po ciemku?
  19. Ciągle coś nowego odkrywamy u człowieka. Zwykle jednak dokonujemy tego na myszach. Zastanówmy się zatem co wiemy o myszach, a co o człowieku. Człowiek jest bowiem jednocześnie zwierzęciem (tak jak mysz), a jednocześnie czymś innym. Doskonale to widać na przypadkach dzieci porzuconych, oderwanych od kontaktu ze społecznością ludzką, niekochanych lub wręcz wychowywanych przez zwierzęta. Co zmieniło zwierzę w udomowione? Czy tylko ewolucja? Tak szybko? Nie wiem jak inni dziekani, ale ja uważam, że behawior ma duże znaczenie w rozwoju i ewolucji. W tym także u człowieka.
  20. Nie mam już możliwości uzupełniania postu - więc muszę nowy post. Ta sprawa dotyczy zupełnie innej sprawy - modyfikacji genetycznych w rolnictwie. Jak już zapisałem wcześniej - jest to sprawa ekonomii (cokolwiek by to...). Ja osobiście uważam, że rolnictwo co prawda może dużo wnieść do naszej ekonomii i poprawy relacji człowiek-przyroda, ale jest to po prostu jedna z gałęzi działalności byznesowej. Podlegająca regułom rynkowym. Tak jakoś się składa, że przyroda reguł rynkowych nie zna. Chciałbym zatem w dyskusji zachęcić do podjęcia tego tematu. Bo on jest naprawdę bardzo ważny dla naszej cywilizacji i dla każdego z nas. Czy rzeczywiście widzimy naukowo sprawę tych relacji? Czy to nie jest sprawa pseudonauki ekonomicznej? Przecież lekarz ludzki i nieludzki (weterynarz) musi to widzieć na codzień! Gdzie jesteśmy? W jakim punkcie etycznym!
  21. czesiu@ Ja to oczywiście rozumiem. Problem w tym, że rynek rolny jest aktualnie bardzo wrażliwy na nowe technologie. Pojawienie się nowej technologii, zwiększającej zysk energetyczny jest bardzo mile widziane. Kłopot jednak jest ten, że to może doprowadzić do kolejnej zmiany w strukturze światowego rolnictwa. Na razie proponuje się uprawę rzepaku jako rośliny energetycznej. W sadownictwie jest zaś stale problem ceny owocu. Skutkiem tego wielkie miliony ton idą na zgnicie - bez dochodu dla sadownika. Jeśli jednak sadownik widziałby zbyt owocu na rynku przemysłu rolniczo-energetycznego, to wtedy sprawa wygląda inaczej. Wtedy nie ma znaczenia wygląd owocu i jego akceptacja przez konsumenta. Wtedy to może iść na biopaliwo. Nie da się bowiem rzepaku podświetlić z dołu folią. Ponadto istnieje tego rodzaju zagrożenie, że pokusa zbycia niesprzedanego owocu konsumpcyjnego na cele energetyczne może spowodować zmianę kierunku upraw właśnie na cele energetyczne. Nawet ekologicznie może to mieć pozytywny efekt, gdyż może wtedy spaść zużycie chemikaliów na cele rolnicze. Wygląd i smak nie ma wtedy znaczenia - tylko sam plon. Chciałbym przy tym zauważyć, że są czasopisma naukowe, w których się te sprawy wałkuje od lat. One chyba nie mają wysokich notowań punktowych w nauce i dlatego są rzadko cytowane w takich portalach, jak KW. A szkoda!
  22. czesiu@ Nie jestem przekonany co do takich argumentów. Bo to jest sprawa ekonomii w uzasadnianiu działań. Jeśli bowiem producenci owoców stosujący takie folie zaczęliby uzyskiwać lepszy efekt ekonomiczny (staliby się bardziej konkurencyjni cenowo na rynkach), to nastąpiłaby lawinowo postępująca zmiana technologii upraw sadowniczych. Jednocześnie uprawy sadownicze są jedną z form działalności rolniczej. Jeśli zatem taka działalność sadownicza zaczęłaby dawać wysoki zysk, a produkt znajdywałby nadal nabywcę, to wystąpiłyby globalne zmiany. Przypomnę tu, że takie coś już wystąpiło w przeszłości. Jeśli rynek owoców stałby się wskutek tego konkurentem upraw przemysłowych (np. energetycznych), to skutki nastąpią lawinowo. Co zaś tyczy tego pomysłu ze sztucznymi drzewkami - to uważam podobnie jak przeciwnicy pomysłu.
  23. Chciałbym zwrócić uwagę, że zmiana albedo powierzchni terenu ma silny wpływ na klimat. Zwiększenie albedo (zastosowanie tych mat odbijających światło) prowadzi do ochłodzenia klimatu. Rzecz ciekawa, że z pewnością bardzo skromna ilość energii odbijanej jest pochłaniana przez sad i jest następnie wypromieniowana. Dlatego czysty bilans powinien dać ochłodzenie. Takiemu działaniu można byłoby przypisać ujemny ekwiwalent gazu cieplarnianego (np. CO2). Gdyby tego rodaju działania się upowszechniły, to ochłodzeniu klimatu tym spowodowanemu towarzyszyłoby teoretycznie zmniejszenie stężenia CO2 w powietrzu. Gdyby bowiem udało się w ten sposób ochłodzić oceany, to wzrosłaby rozpuszczalność CO2 w wodzie oceanicznej, a w ślad za tym - nastąpiłoby zwiększone pochłanianie CO2 z atmosfery i jego przeróbka na biomasę przez biosferę oceaniczną. Jednak obawiam się, że taki eksperyment na skalę masową mógłby doprowadzić do jeszcze gorszych konsekwencji, niż wynikające z efektu cieplarnianego. Zlodowacenie Ziemi nie jest bowiem pożądane przez naszą cywilizację. Większość żywności jest bowiem produkowana w obszarach bardzo wrażliwych na zlodowacenie (strefa klimatu umiarkowanego).
  24. Temperatura powietrza nie powinna się zwiększyć, a raczej obniżyć. Chodzi o to, że pochłanianie energii przez powietrze odbywa się głównie w kontakcie z nagrzanym podłożem. Jest to doskonale udokumentowane w badaniach meteorologicznych. Natomiast niewątpliwie wpłynie to na mikroklimat sadu, co badacze powinni uwzględnić w dalszych badaniach. W szczególności może wystąpić poważne zwiększenie zagrożenia nocnym obniżeniem temperatury powietrza (maty na noc należałoby zwijać). To wszystko zależy od tego, w jakim klimacie stosuje się takie maty i w jakiej porze roku.
  25. Sprawa jest stara jak geologia. Już bardzo dawno temu pojawiali się badacze sugerujący, że węglowodory powstawać mogą także syntetycznie z substancji nieorganicznych w głębokich częściach skorupy lub płaszcza ziemskiego. To nawet dziwne, że dopiero teraz wykonano eksperymentalną weryfikację ich tez. Co do przyrodniczej szkodliwości wykorzystywania paliw kopalnych trudno mi się wypowiedzieć. Należę bowiem do sceptyków odnośnie antropogenicznego mechanizmu zmian klimatu. Moi koledzy z meteo także do nich należą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...