Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

thikim

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    5640
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    122

Zawartość dodana przez thikim

  1. To czy są bezmasowe to moim zdaniem tylko kwestia konwencji co i dlaczego nazywamy masą spoczynkową. Nie mają jednego z mechanizmów nabywania masy. Mają za to inny zwany c. Jeśliby foton był bezmasowy jak i grawiton jest to dlaczego grawiton ucieka a foton nie z CD? Jeśli zaś założymy że chodzi o zakrzywienie czasoprzestrzeni jako mechanizm uniemożliwiający ucieczkę fotonu to jaki mechanizm powoduje że grawiton omija zakrzywienie czasoprzestrzeni? Inna sprawa że jak wiele razy pisałem: możliwe że nie istnieje we Wszechświecie obserwator zdolny do percepcji grawitonu. Po to powstała teoria strun żeby nie miało wymiaru 0. A swoją drogą jak to rozwiązuje supersymetria?
  2. O choćby to: Piszesz zdania potoczne które są oczywiście zrozumiałe. Ale nawet jeśli coś jest zrozumiałe to niesie często za sobą konsekwencje które nie są zrozumiałe. Dopóki nie rozumie się konsekwencji jakiegoś zjawiska - nie można twierdzić że rozumie się zjawisko. To jest rozumienie pozorne. Wynika wtedy jedynie z tego że przerywa się proces myślenia zanim dochodzi się do właściwych pytań. Byle dziecko potrafi zrozumieć że E=mc2. Ale to tylko pierwsze przybliżenie jak wiesz. Kiedyś nawet napotkałem w takim zeszyciku naukowym całą rozprawę i kłótnię o to co to znaczy E=mc2, jeszcze z czasów PRLu. Było tam pełno zdań w rodzaju: "koleżanka X uważa że...", "kolega Y nie zgadza się z". A to byli fizycy zawodowcy
  3. A to prowadzi do wniosku - że OTW i STW nie są takie proste klarowne i oczywiste. Ja ich nie rozumiem A nieprzyzwoicie napiszę że zapewne rozumiem je lepiej niż 99,5 % ludzkości.
  4. Nie do końca dopóki nie podkreślisz konieczności uniwersalności i powszechności dowodu. Tu jest różnica pomiędzy dowodem w sensie naukowym, a sądowym. W nauce dowód musi być powtarzalny, powszechny, uniwersalny. W sądzie dowód może być rzeczą która zdarzyła się jeden jedyny raz we Wszechświecie. Czy dla Łazarza jeśli wstał z martwych był to dowód istnienia Boga czy nie? Czy dla apostołów jeśli Jezus zmartwychwstał był to dowód istnienia Boga czy nie? Jeśli rzeczy które są opisane w Piśmie Świętym się zdarzyły to były dowodami na to że Bóg istnieje dla ludzi będących ich świadkami. Dla nas oczywiście to nie są dowody bezpośrednie, w najlepszym wypadku są to zeznania osób trzecich, które z kolei w sądzie jednak pewną wartość dowodową mają. Są też nauki mniej ścisłe takie jak historia gdzie bardziej opieramy się na dowodach w sensie sądowym a nie naukowym Wbrew temu co piszesz nie jest Powiedz mi: leci sobie foton z jakiejś gwiazdy do Ziemi. Dlaczegóż by nie liczyć dylatacji czasu na Ziemi względem tego fotonu. Wychodzi na to że czas na Ziemi stoi A właściwie jak bardziej wniknąć to nic nie wychodzi bo we wzorze na dylatację czasu nie dzieli się przez zero
  5. Wszczepy są już dziś ale służą oczywiście trochę innym celom. Generalnie jest problem ze świadomością - jest strasznie wolna. Myśli ludzkie czyli to co jest istotą świadomości mają w zasadzie prędkość mowy. Czyli niską. Ale człowiek ma umiejętność realizowania zadań zlecanych przez świadomość w sposób nieświadomy. Np. pisanie na klawiaturze. Ludzie piszący bardzo wolno - piszą świadomie - naciśnięcie każdego klawisza poprzedzone jest świadomością chęci jego naciśnięcia. Ale dziś już wielu ludzi pisze bardzo szybko na klawiaturze, zupełnie nie myśląc o poszczególnych klawiszach. Ba, nawet nie myślą o wyrazach które piszą. Nie w pełni świadomie. Proces pisania mimo iż przebiega zgodnie z celem sformułowanym przez świadomość - zachodzi już nieświadomie. I zachodzi bardzo szybko. Poszczególne naciśnięcia klawiszy przeze mnie dzieli ok. 100 ms (tak bez mierzenia na oko). Powiedzmy że jestem w stanie napisać w ciągu sekundy wyraz ok. 8 literowy. Tak więc jest spora nadzieja że proces komunikacji z wszczepami i internetem po treningu zszedłby poniżej świadomości ale realizowałby cele które powstają świadomie. Jakieś neurony zajęłyby się tylko nim. Pisze o czymś takim jak "poniżej świadomości" ponieważ to nie jest klasyczna nieświadomość, podświadomość czy nadświadomość - czyli takie worki gdzie Freud i inni pakowali ludzkie emocje i pragnienia. Ja używam określenia poniżej świadomości aby ukazać związek pomiędzy myśleniem a działaniem na poziomie wyspecjalizowanych struktur mózgu.
  6. Tuning oczywiście za jakiś czas będzie możliwy. Załadowanie to trochę bez sensu. Wystarczy zwykłe połączenie. Jaką przewagę miałby człowiek stale podłączony do internetu? Niemal cała wiedza ludzkości dostępna w każdej chwili dla niego. Na rozmowach o pracę chociażby. Na egzaminach. Odpadło by uczenie się na pamięć. Ba, odpadła by konieczność noszenia telefonu. Jeśli temat ma wiele stron to na górze i dole strony z prawej strony są linki do kolejnych stron.
  7. Hmm. Przy odrobinie fantazji nie takie rzeczy można sobie wyobrazić. Ale to jest błędne w świetle wiedzy ludzkiej. W świetle wiedzy ludzkiej świadomość jest abstrakcyjnym pojęciem na pewne funkcje które realizuje mózg. I zapewne w różnych czasach i cywilizacjach ludzkość różnie te funkcje postrzegała a co za tym idzie różne rzeczy określała terminem świadomość. Oczywiście wprowadzając kolejne warstwy abstrakcji możemy te funkcje opisać jako jakieś elementy. Ale jest to sztuczny i abstrakcyjny opis - który nic moim zdaniem nie wnosi. Co więcej jest to proszenie się o kłopoty w rodzaju: ta część mózgu to świadomość. I nie jest to jakaś forma pola. Nie mogę oczywiście wykluczyć możliwości że jakaś świadomość gdzieś we Wszechświecie mogłaby istnieć w formie pola - jakaś tam minimalna ale teoretyczna możliwość zapewne istnieje. Ludzkość w każdym razie takiej świadomości nie zna.
  8. Świadomość jest funkcją a nie materialnym tworem, wszystko jedno czy organicznych czy nieorganicznych elementów. Czy program nazwiesz zbiorem układów scalonych i rezystorów? Program to funkcja realizowana przez ten zbiór, ale nie ten zbiór.
  9. Nie chodziło mi o to że tarcie zakrzywia chociaż zakrzywia. Chodziło mi o to że tak jak tarcie ebonitu zmienia pole elektrostatyczne tak samo możemy wciąż dowolną masę która też zakrzywi czasoprzestrzeń. Idea jest ta sama. Tylko oddziaływanie słabsze.
  10. Tak, mój błąd. Chciałem napisać antyinflację. Problem z deflacją i inflacją jest taki że nie wiemy jak tego dokonać bez względu na energię. Bo zakrzywić czasoprzestrzeń ideowo to jest to samo co potrzeć sweter ebonitem. Liczbowo tylko 10^41 słabszy efekt A więc problem jedynie skali a nie jakości.
  11. Mylisz się. Fale grawitacyjne są nierozerwalnie związane z czasoprzestrzenią. Grawitacja - to zakrzywienie czasoprzestrzeni. I na odwrót - zakrzywienie czasoprzestrzeni to grawitacja. https://pl.wikipedia.org/wiki/Grawitacja To trochę jednak trudniejsze niż po prostu zakrzywianie czasoprzestrzeni falami grawitacyjnymi Zdecydowanie trudniejsze. Inaczej mówiąc dążę do tego że jedynym znanym sposobem na zakrzywienie czasoprzestrzeni jest wygenerowanie fal grawitacyjnych - które to rozchodzą się z prędkością światła Jeśli byś jednak umiał lokalnie robić antydeflację to nie musiałbyś się bawić w zakrzywianie czasoprzestrzeni Nawet byłoby to bezsensowne. Każdy chyba jednak sobie zdaje sprawę że stworzenie i anihilacja dwóch czarnych super dziur żeby się poruszyć kilka metrów czy km to takie bardzo nieekologiczne by było No i załóżmy że ktoś w ciągu 1 s stwarza te dwie dziury i porusza się o km. Ale nasze satelity taką prędkość osiągają i bez takich rzeczy
  12. Hmm. Statek złożony z fotonów? Napęd Alcubierre'a? To jest właśnie s-f. Pomijając ograniczenia techniczne. To drugie opiera się na założeniu że można zakrzywiać czasoprzestrzeń szybciej niż światło się porusza. A fale grawitacyjne które ją zakrzywiały nie tak dawno to z jaką prędkością się poruszały? To pierwsze to koncept.
  13. To jaką gazetę dzisiaj czytają na planecie krążącej wokół gwiazdy X93495934594? Kto i kiedy odkrył tam prawo ciążenia? Mimo prostych praw podstawowych - nie sposób tego z nich wyprowadzić. Droga Mleczna liczy prawdopodobnie miliony jak nie miliardy czarnych dziur więc tak źle nie jest https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-100-mln-czarnych-dziur-w-drodze-mlecznej,nId,2427258
  14. Miałem na myśli to co powyżej. Nie rozwiniemy się do cywilizacji boskiej. To że się rozwijamy jest oczywiste. Jeśli pytasz czy na planecie odległej o 150 lat świetlnych jest życie albo czy tam ktoś wydaje gazety - to rzeczywiście nie wiemy nic. Ale jeśli pytasz o budowę świata w skali mikro i makro to wiemy całkiem sporo. Być może nie znamy jednego oddziaływania jeszcze. Ale 4 znamy. Być może nie znamy jakiegoś trwałego pierwiastka, ale raczej wątpliwe - trwałe znamy prawdopodobnie wszystkie. Znamy bardzo dużo związków chemicznych ale jak pewnie wiesz ilość możliwych do wytworzenia, zwłaszcza wielkich organicznych jest w zasadzie nieskończona, więc tak patrząc to znamy 0 %. Jak spojrzysz ogólniej to zauważysz że podstawy znamy dość dobrze, z wyjątkiem paru dziur. Co więcej w pewnych miejscach wiemy że już nic więcej nie ma (z pewnego punktu widzenia). Problem z naszym poznaniem jest na poziomie składania prostych podstaw do złożonych produktów. Nie potrafimy z Modelu Standardowego wyprowadzić symfonii Beethovena ani dowiedzieć się czy wokół gwiazdy X4329540934 jest życie czy nie. Na chwilę obecną żaden z naszych eksperymentów nie przekroczył granic Modelu Standardowego. A próbujemy już około 40 lat.
  15. Kurcze, co zdanie to bzdura. Ale da się trochę z tego wyłowić problemów do zastanowienia. Skala Kardaszewa jest idiotyczna. Jakkolwiek sam pomysł definiowania rozwoju poprzez ilość zarządzanej mocy jest ciekawy. Moim zdaniem jednak sensowniejszą miarą rozwoju jest ilość mocy jaka jest średnio do dyspozycji jednego człowieka. Więc nie nie rozwiniemy się. Komputery kwantowe - zapewne kiedyś staną się elementami komputerów zwykłych jako "procesory kwantowe". 1. Śmierć Słońca - kwestia przeprowadzki. 2. Zderzenie z Andromedą - takie zderzenie nie musi oznaczać końca danego układu gwiezdnego. Przeważnie nie oznacza. Zwłaszcza na skrajach. Więc jak się zaludni kilka to nie będzie problemu. A może z Andromedy nadleci układ fajniejszy niż nasz i będzie blisko? 3. Śmierć Wszechświata - to jest nie do uniknięcia jeśli będzie.
  16. thikim

    Czas własny i jego względność

    Dlatego nie zaczynałem tematu z fotonem i prędkością c Bo wiedziałem że nam się intuicja wysypie. Bo dopóki się czasoprzestrzeń trochę tam wygina to intuicja sobie z tym jakoś tam radzi. Ale gdy te zmiany idą w nieskończoność to już się intuicja wysypuje. Dlatego póki co wolałbym jednoznacznie rozstrzygnąć problemy prostsze. Takie sobie tam dwa układy odniesienia oddalające się od siebie z prędkością podświetlną ale relatywistyczną czyli np. 0,99c. Czyli leci sobie z Ziemi rakieta z prędkością 0,9999999c, bez liczenia załóżmy że współczynnik dylatacji wynosi 1000. To nie ma znaczenia dla rozważań. Jeden układ odniesienia to Ziemia. Drugi to rakieta. Jak patrzymy na zegary w drugim układzie odniesienia to mamy: zegar na Ziemi zwolnił 1000 razy zegar w rakiecie zwolnił 1000 razy Czy prawdą jest to: Z rakiety obserwator widzi odległości skrócone 1000 razy. Czas mu biegnie normalnie z jego punktu widzenia. W takim wypadku do celu odległego o 1000 lat świetnych dotrze po 1 roku podróży. Patrząc z Ziemi: Odległość 1000 lat świetlnych nie zmienia się. Dalej to jest 1000 lat świetlnych. Ale zegar w rakiecie płynie 1000 razy wolniej. My zaobserwujemy dotarcie do celu po 2000 lat, mając oczywiście świadomość że dotarli tam po 1000 lat i dla nich upłynął 1 rok. Czy tu wszystko jest poprawne? To że rakieta dociera tam po roku podróży nie wynika tak naprawdę z dylatacji czasu (bo to jest punkt widzenia z Ziemi) ale ze skrócenia Lorentza, które dotyczy rakiety. Można też z rakiety patrzeć na Ziemię. Tam czas też spowolnił 1000 razy. Ludzie z rakiety są już po roku podróży u celu a jak patrzą na Ziemię to tam nie minął nawet dzień? LOL
  17. thikim

    Czas własny i jego względność

    Poczekam Z tą falą rozumiem. Zresztą z Higgsem jest podobnie. Cząstka Higgsa to tak naprawdę tylko wzbudzenie pola. Po prostu przy pewnej energii (zwanej masą Higgsa, przynajmniej pierwszego Higgsa) pole zareagowało. Ale to dygresja. Ustalmy protokół rozbieżności i zbieżności, żeby nie błądzić. Moim zdaniem: 1. Foton ma własny czas (i nie widzę powodu aby ten czas nie biegł sobie swoim tempem). 2. My mamy własny czas. 3. My patrząc na foton widzimy że jego czas stanął. 4. Foton patrząc na nas widzi że nasz czas stanął. 5. Foton patrząc na nas widzi że nasze odległości stały się równe zeru - wszystkie. 6. My patrząc na foton za bardzo nie mamy jakiś odległości które byśmy mogli skrócić do zera. Może nasza percepcja fotonu jako cząstki punktowej wynika ze skrócenia fali EM, którą obserwujemy? Nie wiem. 7. Foton z naszego punktu widzenia porusza się z prędkością c (efekty spowolnienia w przestrzeni o jakiś tam własnościach elektyczno/magnetycznych na razie pomijam). 8. W tym wszystkim tak naprawdę najbardziej nieintuicyjne nie jest samo skrócenie czasu czy odległości. Tylko ten graniczny przypadek skrócenia do zera i wynikająca z tego właściwość że nawet jak pędzimy z prędkością 0,99c to i tak czas fotonu stoi dla nas a on porusza się z prędkością c wobec nas. To tworzy jakby osobny wszechświat cząstek bezmasowych, nawet jak je wyprzedzimy - co jest możliwe w różnych ośrodkach, to i tak jak rozumiem dalej one są "sprite" *nas to oczywiście my i nasz układ odniesienia.
  18. thikim

    Czas własny i jego względność

    Edit: Jak już jestem przy prędkości fotonu to ciekawą analogią jest elektron który gdyby nie pole Higgsa miałby prędkość światła czyli c. Ale stałe oddziaływanie z polem Higgsa nadaje mu masę, a masa go spowalnia. A może odwrotnie, może spowalnia go i ma przez to masę? To też ciekawe zagadnienie. W końcu spowolniony foton nie nabywa jednak masy
  19. thikim

    Czas własny i jego względność

    Ale dlaczego? Sam wobec siebie się porusza z prędkością c? To dlaczego z tym światem oddziałuje skoro nic się nie dzieje? No to moglibyśmy to traktować jako dwa "wszechświaty". Wszechświat cząstek masowych i wszechświat cząstek bezmasowych. Które jednak ze sobą jakoś oddziałują. Jako wyjątek jednak na naszym poziomie percepcji. Dla nas ogólną zasadą jest oddziaływanie w czasie. Zajmujące określony czas. Leci sobie taki foton i nagle trach w szybę. I leci sobie w szybie ale już wolniej. Czyli że czas mu zaczął inaczej płynąć? Inaczej niż "0"? Jakkolwiek by z zera nie zmienić to jest to nieskończona zmiana Owszem, wiem że tłumaczy się to tym że dalej leci z prędkością c tylko prędkość średnia związana z czasem oddziaływania jest niższa. No ale: jeśli oddziałuje to w czasie. No i za szybko przechodząc do fotonu pytania rozmnożyły się wielokrotnie
  20. thikim

    Czas własny i jego względność

    Nie wiem co to znaczy myśli sobie: "mamy dużo czasu". Dla fotonu nasz zegar stanął? A dla nas stanął jego zegar? Co z kolei prowadzi do kolejnego wniosku: cała materia postrzega zegary cząstek bezmasowych jako stojące i z wzajemnością. Do tego wszystkie cząstki bezmasowe postrzegają cały świat materialny jako nie mający rozmiaru? No to można by rzecz że są dwa wszechświaty: masowy i bezmasowy. Cały problem że mimo iż te wszechświaty widzą swoje zegary jako stojące to jednak jakoś oddziałują. A oddziaływanie zachodzi w czasie.
  21. thikim

    Czas własny i jego względność

    Oj, za szybko z tą sytuacją graniczną wyleciałeś miałem do tego dojść za parę postów Więc obserwujemy sobie "foton" i w naszej opinii jego zegar się zatrzymał. Tymczasem foton sobie patrzy na nas i w jego opinii wszystkie odległości wynoszą zero. Ale co sobie myśli foton patrząc na nasze zegary?
  22. thikim

    Czas własny i jego względność

    Czyli jeśli wyślemy w podróż kosmiczną ludzi do załóżmy odległej o 100 lat świetlnych planety to z ich perspektywy wszystkie odległości związane z naszym i docelowym układem odniesienia (prędkość układów względem siebie uznajmy za pomijalną w tym momencie) ulegną skróceniu? I np. podróż na odległość 100 lat świetlnych stanie się podróżą na 10 lat świetlnych? My oczywiście z Ziemi odległość do innej planety będziemy postrzegać jako niezmienioną ale czas własny astronautów będziemy postrzegać jako spowolniony. W przypadku podróży międzygwiezdnych jak rozumiem Nasza Galaktyka należy do lokalnego układu odniesienia.
  23. thikim

    Czas własny i jego względność

    Otóż to. Ale jaki to ma wpływ na drogę. Czyli rozumiem że jednocześnie z punktu widzenia cząstki odległość ulega skróceniu? I załóżmy że jakaś cząstka rozpada się po 1 ns czasu co daje przy jej prędkości bliskiej c - 2 metry odległości. Czy mam rozumieć że jeśli ją obserwujemy to jednocześnie: z naszego punktu widzenia: - jej czas spowolnił załóżmy 2-krotnie i rozpadnie się dla nas po 2 ns, więc pokona 4 metry odległości z punktu widzenia cząstki: - nasza odległość uległa podwójnemu skróceniu więc ona lecąc 2 metry w swoim mniemaniu - przeleciała 4 metry w naszym mniemaniu? Chodzi mi o to że ostatecznie przecież cząstka musi się rozpaść w konkretnym miejscu czasoprzestrzeni niezależnym od układu odniesienia. Rozpadnie się w miejscu A patrząc z jej punktu widzenia i w punkcie A patrząc z naszego punktu widzenia. Jeśli ją zarejestruje detektor A to informacja o tym może trafić do wielu różnych układów odniesienia i jest to miejsce A. Jednoczesna dylatacja czasu i skrócenie odległości mogłoby to właśnie w taki sposób kompensować. Ale czy tak jest?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...