Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

jendrysz

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    68
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Zawartość dodana przez jendrysz

  1. To że ktoś odkrył moją portmonetkę, to nie znaczy, że staje się właścicielem tej portmonetki i niepotrzebna jest tu dodatkowa argumentacja, że ta portmonetka znajdowała się w moim sejfie. Celem idei własności jest zablokowanie innym możliwości wykorzystania (twoim kosztem) tego co stworzyłeś. To co stworzyłeś jest twoją własnością, to co współtworzyłeś jest twoją współwłasnością. I to jest zasadne. Tymczasem w obecnej cywilizacji do własności zalicza się nie tylko to co uda się stworzyć, ale i to co przy okazji przetwarzania uda się zająć. Pomijam już sposoby "zajmowania" stosowane przez Wilhelma Zdobywce. Ostatnio "prawi właściciele" wykorzystując zboczone: patenty i prawa autorskie (ochrona tworzenia) znaleźli następny sposób przywłaszczenia. Własność przypisują sobie nie tylko z tytułu stworzenia, ale i z tytułu zajęcia, autorstwa i ostatnio z tytułu odkrycia. Coś odkryją i już uważają, że coś stworzyli mimo, że odkryć można tylko to co już istnieje, to nie jest tworzenie czegoś nowego. I niektórym to niestety się miesza. I z tego tytułu wydaje im się, że mają prawo utrudniać innym dostęp do odkrycia. Ktoś odkrywa portmonetkę i już mu się wydaje, że to jego i że nikt więcej nie ma do niej prawa. Jednak najgorsze jest to, że nasza cywilizacja tego typu fałsze chętnie legalizuje.
  2. Jednak i w tematach nie materialnych autor nadal ma dostęp do swojego dzieła i może z niego korzystać. Niby ktoś mu te niematerialne jabłko zjadł, ale nadal ma te niematerialne jabłko. Cud! I te niematerialną rzecz nie stracił i skoro nie stracił, to trudno tu mówić o kradzieży i utracie własności. Oczywiście inaczej jest w przypadku plagiatu. Jednak pamiętać należy, że plagiat czyli podszywanie się to nie to samo co kopia i dopóki w kopii jest zaznaczone, że jest tylko kopią, to nie ma podszywania się pod kogoś i nadal jest tylko kopia. Osobną sprawą jest kwestia korzyści, którą wyjaśnię na przykładzie uwzględniającym opłacalność dzieła od strony użytkowników. Pomińmy temat jak należy określać wartość dzieła. Przyjmijmy w przykładzie, ze mamy tę wartość obiektywnie określoną i przykładowe dzieło niech ma dla autora wartość 100zł. Natomiast patrząc od strony użytkowników i związanych z nimi różnych potrzeb nie można już ich wrzucić do jednego worka. Dlatego wartość tego dzieła dla nich będzie już różna i z tego tytułu można podzielić użytkowników na cztery grupy społeczne. 1. Dla pierwszej grupy potencjalnych użytkowników wartość może nawet przekroczyć te 100 zł i ci chętnie zapłacą. 2. Dla drugiej grupy dzieło będzie przedstawiało niższą wartość, w zakresie od 99 do 1 zł. - Proszę zwrócić uwagę, że dla nich te dzieło nie jest warte 100 zł i dla nich nie ma sensu płacić według żądanej ceny. 3. Dla trzeciej grupy te dzieło będzie miało jeszcze niższą wartość, w zakresie od 1 zł do 0 zł. 4. Znajdzie się też grupa przeciwników, która nie chciała by mieć z nim kontaktu i może nawet, wolała by zapłacić byle nie mieć z tym "dziełem" do czynienia. Najczęściej w praktyce, ilościowo pierwsza grupa to może w porywach i 20% społeczności, druga grupa to 30%, trzecia prawdopodobnie 40% i czwarta grupa (tradycjonalistów i przeciwników) spokojnie osiąga min. 10% społeczności. Teraz mamy już podstawy do krótkiej analizy. Co do pierwszej jest pełna zgoda i te grupę podobnie jak czwartą grupę możemy pominąć. Zacznijmy od pozornie nieistotnej trzeciej grupy. Przykładowo, dla niej niech dzieło ma znikomą wartość np 10 gr, jednak mimo to obowiązuje tu powiedzonko "grosik do grosika". Czyli, by stworzyć nowe dzieło (np o wartości 50zł) może okazać się przydatny zasugerowany trzosik innych dzieł i nawet mimo tego, że tamte dzieła mają dla nowego twórcy znikomą (np 20 sztuk po 10 gr = 2 zł) wartość to jednak ten trzosik może być niezbędny (2 zł + 48 zł = 50 zł) podobnie jak niezbędne są wszystkie istotne i nie istotne tryby w zegarku. Przyjmując żądania tych 20 autorów (płać z góry 100 zł) nowy twórca musiałby im zapłacić 20 x 100 zł = 2000 zł. Uzyskując jedynie 50 zł musiałby wydać 2000 zł. Czyli takie działanie traci sens i takie podejście może skutecznie blokować powstanie wielu mniej, czy bardziej wartościowych rzeczy. Co jest już szkodliwe nie tylko dla tych "autorów", ale i dla całej tej trzeciej grupy. Jeszcze istotniejsze to jest w drugiej grupie. W tej grupie mogących zapłacić od 99 do 1 zł, czyli średnio 50 zł straty mogą być znacznie większe, szczególnie dla społeczeństwa. Pominę już to dlaczego brać autorska rezygnuje z 30% x 50 zł. Łudzą się, że ta grupa będzie płacić po 100 zł mimo, że dla niej to nie jest tyle warte? Pazerność strasznie zaślepia. Autorzy chcieliby mieć do czynienia tylko z pierwszą grupą, a pozostałe grupy nie chcą uznać i zachowują się tak jakby zapomnieli skąd się wzięły ich dzieła i po co są. Jakby zapomnieli komu te dzieła (częściowo ich) powinny służyć, choć odpowiedź na to jest dość prosta. Wszelkie dzieła muszą służyć Cywilizacji. Czyli bez wyjątku wszystkim istotom rozumnym. Oczywiście pod warunkiem, że te dzieła nie będą wykorzystane do szkodzenia. Błąd w podejściu autorskim polega na tym, że autorom wydaje się, iż dzieła, które stworzyli są tylko ich zasługą. Jednak autorzy muszą zdać sobie sprawę, że każde dzieło w najlepszym wypadku jest tylko w połowie ich, a w połowie należy do Cywilizacji. Z tego tytułu obie strony mają prawo do własności i do udziału we wszelkich korzyściach. Kwestie podziału własności Cywilizacja już dawno rozwiązała tworząc osobne prawa do oryginału i do kopii. Autor ma całkowite prawo do dysponowania oryginałem, a prawo do kopii należy do Cywilizacji i tego autor nie może sobie przywłaszczać. Jeszcze istotniejszą kwestią jest udział w korzyściach, jednak tego tematu Cywilizacja nie rozwiązała i tu niestety stosuje się zasadę: ile uda się komuś wymusić tyle jego. I według tej zasady (wymuszenia) próbują ostatnio działać autorzy. I te próby wymuszanie trzeba im zablokować, bo autorowi należy się tylko udział w korzyściach i nic więcej. Przykładowo to, że Syzyf napracował się i nawet jeśli wstawił te swoje dzieło na szczyt, to jeszcze nic nie znaczy. Dopiero, gdy te dzieło przyniesie komuś korzyść, to autor ma prawo do udziału w tej korzyści. Tylko to mu się należy. Samo wykonanie pracy, np przerzucanie kamieni ze szczytu na szczyt nic nie znaczy. Nie ma korzyści, nie na za co płacić. Tytuł autorski nie może upoważniać do blokowania dostępu do "swojego" dzieła i nie może utrudniać innym osiągnięcia korzyści. W przypadku kopii autorstwo upoważnia tylko do udziału w korzyściach, nic więcej. Niestety jednak, obecnie autorzy pod pozorem urojonych korzyści starają się blokować drugiej i trzeciej grupie dostęp do "swojego" dzieła i osiągniecie korzyści. Tym samym działają na szkodę społeczeństw, a że ma obowiązywać to wszędzie, to znaczy, że działają na szkodę całej Cywilizacji. I z powyższych powodów społeczeństwa nie powinny się na to godzić, czy tym bardziej wspierać taką pazerność.
  3. Wydaje mi sie, że to są składki nie podatki. Słowo podatek pochodzi od słowa datek, czyli to jest datek dla Państwa. W przypadku składki do ZUS-u to jest składka na swoje konto, tu się nic Państwu nie daje i nie można tego nazwać podatkiem. Państwo tylko nadzoruje te składki, ale to, że Państwo próbuje przyssać się do tych składek, to jest inna sprawa. To, że wystawiłeś fakturę i nie wziąłeś pieniędzy to twoje ryzyko, ale zasada pozostaje ta sama: płacisz podatek za zaistniały wcześniej dochód wykazany we fakturze, nie przed wystawieniem faktury. Co nie zmienia faktu, ze Państwo sobie naciąga fakt wystawienia faktury jako fakt osiągnięcia dochodu i rzeczywiście traktuje ofiary oszustów jako udziałowców oszustwa. Ogólnie zgadzam się, że obecne Państwo ma wiele cech bandyckich, ale podatek jednak nadal jest płacony za coś co już wystąpiło i Państwo nie wymusza zapłaty przed wystąpieniem fakturowej korzyści. Państwo chce zapłatę po zafakturowaniu, a autorzy chcą przed. To jest dopiero naciągactwo.
  4. Pomieszanie z poplątaniem. Chodzi o kradzież owoców, czy drzewa? Skoro ktoś sobie zrobił nieudaną kopie drzewa, to jego sprawa, ale chyba robiąc kopie oryginału nie ukradł? Przecież oryginał pozostał u rolnika. Kradzież owoców z warzywniaka to oczywiście kradzież, ale jeśli ktoś sobie zrobił kopie tych owoców, a oryginałów nie zabrał, to znaczy, że owoce właściciela nie zmieniły. A jeśli kopie okazałyby się dużo lepsze od oryginałów, to mielibyśmy lepsze owoce i za to należy się kopiście pochwała, nie nagana. Uogólniając. Autorzy blokując kopie "przypadkowo" zabezpieczają się przed poprawieniem ich dzieła. Dotyczy to tez patentów. Picasso nie stosował geometrii? Kubizm skąd mu się wziął? Programiści to samouki, do szkoły nie chodzili, algorytmów się nie uczyli? Wszystko sobie wymyślili i nic nie podpatrywali? Jesli dobrze pamiętam Seweryn Krajewski kiedyś stwierdził, że on tylko układa dźwięki (przepraszam tego nie mówił Krzysztof Krawczyk) i tu wykazał się uczciwością. Każdy utwór jest budowany z wielu cegiełek i wszystkie te fragmenty, większe czy mniejsze, można znaleźć w innych utworach. Proszę tylko nie pisać, że kompozytor niczego nie słuchał, niczego się nie uczył. Temat inspiracji już pominę. Ale mimo to nadal jest to kopiowanie i jednak wielu twórców ma o to pretensje. Wszelkie ćwiczenia to nie kopiowanie jakiś wzorców? Czy twórca, ucząc się rysować na podstawie dzieł innych twórców, kupił te dzieła? Czy jednak "bezczelnie" nie skopiował sobie np do pamieci? Dużo tych przykładów i z braku czasu na resztę odpowiem pojutrze.
  5. Dobre, dobre. Widzę tu podejście autorskie. Najbardziej chyba cieszą się z tego nowo-otwierający firmę. A swoja drogą, którą RP (czy to Rzeczpospolita Picerska?) teraz mamy?
  6. Wszystkie działania typu ACTA wynikają z tego, że autorzy i ich prawnicy wmówili wszystkim, iż kopiowanie to piractwo. Czym innym jest kopia, czym innym jest oryginał. Zrobienie kopii nie oznacza zabrania oryginału, autor nadal ma od dyspozycji oryginał i go nie stracił. Oryginał pozostaje jego, nie kopia, ale mimo to obecnie autor zawłaszcza sobie kopie. I tym sposobem sam staje się piratem. Autorzy jakoś nie widzą tego, że każdy oryginał jest zawsze powiązany z rzeczywistością, nie powstaje z niczego, jest zbiorem wielu elementów i zawiera w sobie całą masę innych kopii - dotyczy to każdego dzieła. Podobnie żaden autor nie istnieje w próżni i wszystkie jego umiejętności powstawały właśnie dzięki kopiowaniu. Jeśli on mógł korzystać z kopiowania innych, to i inni mogą kopiować od niego. Oczywiście za swój wkład należy mu się zapłata, ale to nie oznacza, że ma jakieś prawo do blokowania czegokolwiek. Zapłata, a blokowanie, to są dwie różne rzeczy. Inną sprawą jest to, że blokowanie hamuje możliwość uzyskania korzyści i tym samym jest szkodliwe nawet dla autora. To tak jakby Urząd Skarbowy chciał pobierać pieniądze z góry i zabraniał jakiejkolwiek działalności przed zapłaceniem podatku. Zapłata należy się skarbówce, czy autorowi, ale tylko za osiągniętą korzyść. Jest korzyść, należy się zapłata. Ale pamiętać należy, że nawet gdyby Syzyf umieścił kamień na szczycie, to jeszcze zapłata mu się nie należy. Musi pojawić się jakaś korzyść i wówczas należy mu się odpowiedni udział w powstałej korzyści. Fakt, że są różne zboczenia od tej zasady np pobieranie zapłaty z góry - za potencjalną korzyść lub pod pretekstem uproszczenia wyliczeń, ale te uproszczenia nie mogą wypaczać sensu należności. Nie ma korzyści, nie ma za co płacić. Autorowi należy się tylko i wyłącznie zapłata za swój wkład i nic więcej. Nie może mieć prawa do blokowania czegokolwiek i nie ma prawa przeszkadzać, nawet w celu obrony własnych interesów, bo autor utrudniający konkurencyjny dostęp do swojego dzieła staje się monopolistą i jako monopolista będzie dyktował nienależną zapłatę. Z jednej strony daje cywilizacji swoje dzieło, a z drugiej swoim monopolem blokując i jednocześnie windując nienależną zapłatę osłabia cywilizację. Jedyną obrona przed tym monopolem są kopie, bo tylko kopie mogą być konkurencją dla oryginałów i nadawać dziełu zasadną wartość. Dodatkowo sami autorzy, nic nie robiąc, więcej by zarobili korzystając z kopiowania i pobierając od tych kopii odpowiedni udział z korzyści jakie osiągają kopiujący. Osobna kwestią jest jak ściągać z kopiujących należności, jednak potencjalna trudność z tym związana nie może być pretekstem do blokowania, czy utrudniania kopiowania. Cywilizacja opiera się na kopiach, nie na oryginałach, bo oryginały są zbyt cenne i nie dotrą do wszystkich, od tego są kopie. Oryginały na pewno są szczytem cywilizacji, ale podstawą są kopie. I o kopie trzeba dbać tak samo jak o oryginały.
  7. Rynek bez nadzoru nic nie wyreguluje, tylko pozostawiony sam sobie bardzo szybko zamieni się w monopol i niestety, to że rynek coś sam wyreguluje włożyć należy między bajki. Rynek to dyktat dostawców, którzy nie tylko wymuszają ceny ale i dostarczają niepełnowartościowy towar. Bez nadzoru żaden rynek nie przetrwa. Jednak podstawową wadą rynku jest nierównowaga w osiąganiu korzyści z wymiany pomiędzy dostawcami a odbiorcami. Na typowym rynku dostawca domaga się pełnej korzyści - zapłaty natychmiast i po jej zrealizowaniu przekazuje towar odbiorcy. Natomiast odbiorca korzyść z tej rynkowej wymiany najczęściej osiąga dopiero po wielu latach użytkowania towaru. Oczywiście jeśli towar przed czasem nie ulegnie uszkodzeniu. Zwolennicy rynku najczęściej stawiają znak równości między pojęciem rynku i pojęciem konkurencji, a to nie to samo. By na rynku rządziła konkurencja potrzebny jest nadzór i jeszcze kilka innych rozwiązań.
  8. 10.04 LTS ma podstawowe 2.6.32-29 i dodatkowo m/n jądro 2.6.35-25. Do wyboru.
  9. W takim upale najlepiej jest znaleźć się w wodzie, szczególnie gdy jakiś czteronożny drapieżnik pogoni. Tylko że wtedy najczęściej krokodyle korzystały, dlatego taka możliwość to wyjątkowa rzadkość, ale raz na kilkaset tysięcy lat jakiejś grupie człekokształtnych to się udawało. Czy człekokształtny zanurzony w wodzie po szyje potrzebuje włosy? Raczej człowiek to małpa wodna. Proszę zauważyć że małpa zanurzona w wodzie po szyje nie potrzebuje podpierać się czteroma kończynami. Dwoje z nich może przeznaczyć na inne działania. Poza tym, nic tak szybko nie prostuje kręgosłup jak woda. I obojętne, czy się pływa, czy się chodzi zanurzony po szyje w wodzie. Czteronożne nie tylko są szybsze, ale są bardziej skoczne, co w bezpośrednim starciu oznacza, że dwunożny nie zdąży odskoczyć (start sprinterów na bieżni) i na otwartym terenie wszystkie dwunożne zostałyby wybite. Tylko zaostrzony kij - dzida pozwala na skuteczną obronę. Dodatkowym skutkiem trzymania i manipulowania kijem był rozwój mózgu. I w dużej mierze to dzidzie człowiek zawdzięcza swój mózg.
  10. Panie Redaktorze intuicyjne zrozumienie tłumaczonego tekstu często jest ważniejsze od fragmentarycznych uwag I BRAWO ZA PIERWSZĄ MYŚL. Naładować można coś ładując z góry. Tira rzeczywiście ciężko jest NAŁADOWAĆ z góry, ciężko go też z dołu (PODŁADOWAĆ). Tira można tylko doładować lub załadować. Podobnie jest z innymi ładowaniami. Jeśli z góry to na-ładować, jeśli z dołu to pod-, a jeśli nie określamy kierunku ładowania, to właściwszy jest ogólniejszy opis do- lub za-ładować. Dodatkowo (podobnie jak załadować działo, karabin, magazyn) ładunek ma drugie znaczenie - zaciągnąć ładunek, a że autor tłumaczenia sugeruje ruch posuwisty "poruszającej się na szynach" to "załadowanie" wskazuje jeszcze sposób tego ładowania. Tego nie robi tytuł "Komórka sama się naładuje" i przez to jest niedokładny, czyli niewłaściwy. Prawidłowo, by naładować komórkę, to powinno się ją otworzyć od góry, następnie NAŁADOWAĆ, NAŁADOWAĆ i zamykać od góry. To mylne NAŁADOWAĆ wzięło się z stąd, że wcześniej, zanim pojawiły się komórki, ładowano baterie - akumulatory, które mają wejścia - wyprowadzenia na górze i ten zwrot "naładować" sugerował ładowanie od góry pojemnika i jednocześnie nie musiał sugerować żadnego przesunięcia. W przypadku tej komórki jest przesunięcie i spokojnie można ją załadowywać (zaciągając po szynie), podobnie jak załadowuje się karabin. Naładować można magazynek od karabinu, bo ładuje się go zazwyczaj (łatwiej) od góry. W innym wypadku magazynki, magazyny się załadowuje.
  11. Oj, to się panowie zapędzili w tym odstrzeliwaniu. Już obecna wiedza i technika pozwala na to by na Ziemi spokojnie mogło sobie żyć nie 7 mld. ludzi, tylko stokrotnie więcej. To zła organizacja, a dokładniej to prymitywny system kulturowo-gospodarczy - czy jak kto woli - polityczny, daje efekt przeludnienia. A odnośnie artykułu są tam dwie ciekawe uwagi: "Celem GAVI jest finansowanie szczepień w krajach rozwijających się." i już wiemy kto będzie płacił, oraz drugi tekścik "Fundacji Billa i Melindy Gatesów w ciągu najbliższej dekady przeznaczy 10 miliardów dolarów na prace badawczo-rozwojowe nad szczepionkami dla biednych krajów oraz na ich produkcję." i już wiemy kto będzie producentem. W latach 80-tych pewien Bill widząc że system okienkowy Mac OS jest tylko dla bogatych postanowił zrobić coś dla biednych i korzystając z licencji stworzył "Windows". Niby to był system dla biednych, ale nie darmowy. I wtedy nie sugerował, że robi to z pobudek charytatywnych. Teraz chce stworzyć dla biednych szczepionki i jakoś nie podkreśla że to będą darmowe szczepionki. Wygląda to tak jakby chciał je dostarczać nie po 10$ tylko po 9$, bo to przecież dla biednych. Tylko dlaczego teraz robi to pod przykrywką charytatywnej fundacji?
  12. @pipon Pewnie państwo by zarobiło, ale na pewno społeczeństwo by się NIE odkryminalizowało. Po etapie potrzeby trawki pojawiła by się potrzeba miękkich i następnie twardych narkotyków. Tak już jest z każdą przyjemnością, że by ją odczuwać trzeba zwiększać poziom uprzyjemniania. To jest równia pochyła i lepiej hamować zawczasu niż w środku spadania. Inna sprawą jest JAK to (zawczasu) hamować. Na pewno system karno-penitencjarny do tego się nie nadaje, ale to nie znaczy. że trzeba rezygnować z hamowania i wyciągania z tej równi pochyłej. I nie można odpuścic ani na etapie twardych, ani miekich, ani trawki.
  13. Człowiek wierzący, to ten który kieruje się wiarą i przyjmuje rzecz niepewną za pewną. Wierzy, że coś istnieje. Wierzy, że coś nie-istnieje. Człowiek, który nie kieruje się wiarą nie przyjmuje czegoś za pwenik, przyjmuje, że jest to rzecz niepewna, wymagająca sprawdzenia. Nie-wierzy, że coś istnieje. Nie-wierzy, że coś nie-istnieje. Człowiek rozumny, to ten który kieruje się rozumem i przyjmuje rzecz niepewną za niepewną. Człowiek rozumny najczęściej staje się człowiekiem wierzącym wtedy, kiedy czegoś nie może sprawdzić lub mu się nie chce sprawdzić i woli przyjąć coś za pewnik. jendrysz
  14. Na krótki okres można zablokować telomeraze w całym organizmie. Nie musi być selektywnie wyłączana tylko w komórkach nowotworowych. Zdrowym komórkom, które nie będą się gwałtownie dzielić, to zbytnio nie zaszkodzi. Może wystarczyłoby przyhamować gen kodujący telomerazę (histony np. metylacja i acetylacja służą jako włączniki i wyłączniki specyficznych genów). Akurat to można wytłumaczyć zwykłym doborem naturalnym. Większość zwyrodniałych komórek, pojawiających się w organizmie od czasu do czasu, nie potrafi aktywować telemorazę i dzięki metodzie odcinanych kuponów (telomerów) giną najdalej po kilkudziesięciu podziałach. Jednak czasem jakiejś komórce uda się aktywować telomerazę i może się dzielić do gigantycznych rozmiarów. Metoda odcinanych kuponów ma tę wadę, że komórkom macierzystym potrzebny jest gen "produkujący" te kupony (telomery) i skoro już ten gen istnieje, to nie tylko komórki macierzyste, ale i zwyrodnialce będą go wykorzystywać do "produkcji" telomerów.
  15. Zamiast się cieszyć z tego odkrycia znowu się martwią. Jeśli, by przyjąć, że bardzo aktywna telomeraza prowadzi do nowotworu, to wszyscy ci długowieczni dawno powinni mieć nowotwory. Jednak oni mają zdrowe komórki i w takim wypadku ma sens zwiększyć sobie aktywność telomerazy. Komórki, które zaczynają się dzielić (nowotworowe) i nie mają włączonej wysokiej aktywności telomerazy najdalej po kilkudziesięciu podziałach giną, przetrwają tylko te komórki, które potrafią sobie tę aktywność zwiększyć. Regulując aktywność telomerazy można decydować czy chcemy w wypadku zdrowego organizmu umożliwić długowieczności, czy chcemy w przypadku niekontrolowanych podziałów komórkowych (nowotworowych) utrudnić odnawianie telomerów. Krótkotrwałe zablokowanie telomerazy zaszkodzi szybko dzielącym się komórkom a nie zaszkodzi normalnym (nie dzielącym się) komórkom. I zamiast obawiać się zwiększania aktywności telomerazy możemy jedną regulacją upiec dwie pieczenie: zwiększyć długowieczność zwiększając aktywność, a w razie pojawienia się nowotworu pozwolić mu na wykończenie się tymczasowo zmniejszając (blokując) aktywność. Możliwe, że u długowiecznych tego typu mechanizm już działa.
  16. Jeszcze lepsze są składniki oleju konopnego. Po wypiciu kilku łyżek dziennie miałem rewelacyjną pamięć, np. bez wysiłku na drugi dzień, pamiętałem każdy szczegół z poprzedniego dnia, ale niestety przy okazji przybywało na wadze. Dosłownie: więcej oleju w głowie - więcej na wadze.
  17. Raczej mniej to ćwiczą i mniej się tym interesują. Już w dzieciństwie dziewczynki wolą zajmować się lalkami niż kijami. Inna sprawą jet to że środek ciężkości jest bliżej obucha i łatwiej kontrolować młotek.
  18. Jest jeszcze jeden drobiazg, kobiety bardziej zwracają uwagę na kolory, czyli do analizy dochodzącego światła wykorzystują w większym stopniu czopiki niż pręciki. Przy słabym świetle czopiki wyłączają się i dla kobiet to jest znaczne utrudnienie.
  19. To są strachy na lachy. Biogazy już się produkuje i awarie przy tym się zdarzają, a rolnictwo już idzie w kierunku produkcji tej biomasy na potrzeby przemysłowe. Może nawet, przez potrzebę odróżnienia produkcji przemysłowej od spożywczej będziemy mieli dokładniej kontrolowaną, zdrowszą żywność. Żadna, zmagazynowana energia nie jest w 100% bezpieczna. Różnica polega na tym, że wodór jest bardziej lub mniej związany i przez to bardziej lub mniej kontrolowalny, w tym mniej lub bardziej bezpieczny. Wykrywacze metanu stosuje się np. w kopalniach i zazwyczaj pomagają, ale nie zabezpieczają. O bezpieczeństwie metanu i wodoru wspomniałem w sąsiedniej odpowiedzi dla sig-a i tu nie miałem ochoty się powtarzać. Poza tym wszystkim, skoro ten wodór taki bezpieczny, to naukowcy niepotrzebnie męczą się nad pakowaniem wodoru w pióra, żele, itd.
  20. Czyli, wystarczyłoby zmienić powłokę na niepalną i sterowce spokojnie mogłyby sobie kursować? Ale ten ogień był trochę zbyt silny, jak na palącą się powłokę. Fakt, że tempo ucieczki wodoru dało efekt zdmuchnięcia ognia, jednak w pomieszczeniach ten efekt mógłby być zupełnie inny. Oczywiście, tylko chodzi o to, z czego będziemy podawać tę energię. Wodór z natury jest trudny do opanowania. Dlatego trzeba go związać i do tego świetnie nadaje się węgiel. Tylko w kosmosie wodór nie jest groźny i te wszystkie badanie przede wszystkim tam będą wykorzystane. Tu na Ziemi te mamienie, tym wodorem, służy tak naprawdę, zdobywaniu pieniędzy na badania. Zawsze najtrudniejsze są początki. Najciekawszy byłby metanol i może nawet kwas mrówkowy, tylko ze to nie jest tak medialne, jak mityczny (czysty) wodór.
  21. Tylko ze ten gaz będzie używany w pomieszczeniach w czasie jego zużywania i w czasie jego produkowania, należy jeszcze pamiętać o rozdzielaniu, przechowywaniu. W transporcie będzie pod maską samochodu, może nawet dostać się do kabiny. Te ulatnianie do atmosfery było ładnie widać na przykładzie Hindenburga. Wodór jest bezpieczny tylko w kosmosie. Częściowo zgadzam się, że metan jest prawie tak niebezpieczny jak wodór, ale propan, butan już jest do opanowania. Nawanianie będzie dodatkowym obciążeniem dla ogniw paliwowych i już odpadnie argument, że zostaje tylko czysta woda. Rozlaną benzynę widać i czuć, a wodoru nie zobaczycie, że zbiera się np. w puszkach prądowych pod sufitem. Dlatego UE ogranicza produkcję, wprowadza limity? Rośliny przemysłowe mogą rosnąć w takich miejscach gdzie zdrowa żywność nie powinna rosnąć. Jedno, drugiego nie wyklucza. Benzynę mogą produkować też mikroby. Jakoś tego nikt nie chce zauważyć. Przełomu nie ma, bo najtrudniej jest utrzymać energię. Stosunkowo dobrze robi to wodór związany przez węgiel. Dlatego tę ilość energii najłatwiej uzyskać z benzyny. Nie potrzeba do tego kosmicznych technologi.
  22. Syntezy w skali laboratoryjnej na pewno są droższe, ale już w skali przemysłowej wpływ mają inne czynniki. Oprócz chemicznej syntezy można użyć do produkcji mikroby. Wyprodukowanie litra alkoholu w tej chwili kosztuje jeden złoty. Metan jakoś w samochodach przyjąć się nie może, w przenośnych kuchenkach, palnikach też nie stosuje się metanu, choć trzy razy tańszy od propanu. Wypadki zdarzają się rzadko, bo stosowany jest z dużymi ograniczeniami w zasadzie tylko do ogrzewania przy zachowaniu rygorystycznych przepisów. Dlaczego gazu ziemnego nie stosują w samolotach skoro taki lekki i bezpieczny? Samo nawanianie THT niewiele rozwiązuje. Metan unosi się do góry pod sufit, a nos nie zawsze tam sięga. Jeśli nie będzie sprawnego wywietrznika (oczywiście bez wentylatora) to utworzy nam się bomba z opóźnionym zapłonem. Na dodatek jeszcze jest bezbarwny i nie tak łatwo go zabarwić. Biomasa skrajnie nieekologiczna? Mam jej pełno w ogrodzie i czasem po wiadomej produkcji.
  23. Czyli, w lesie truć można? Czy z tamtego zadymionego konta dym się nie wydostanie?
  24. Tylko, że wyprodukowanie wodoru kosztuje, a ropę wyprodukowały nam mikroby. I chyba mogą ja nadal produkować. Poza tym, mając wodę i węgiel można również wyprodukować ropę. Ropę łatwiej przechowywać, transportować i nie potrzeba do tego olbrzymich zbiorników z ptasich piór. Wodór bardzo łatwo łączy się z tlenem tworząc mieszankę wybuchową, a w zamkniętych pomieszczeniach może spowodować duszenie. Niestety jest bezbarwny i bezwonny. Wodór związany przez węgiel może być znacznie bardziej bezpieczny. Do ogniw paliwowych, zamiast wodoru, można stosować benzynę, alkohol, itd. Jedyne co trzeba rozwiązać, to kwestie sprawności takich ogniw.
  25. Lub do sokowirówki. Jedynie większy kłopot jest z czyszczeniem.Gotowanie dodatkowo pogarsza współczynnik glikemiczny. Surowa ma bardzo dobry 30, a gotowana ma 80.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...