Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

peceed

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1616
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    57

Zawartość dodana przez peceed

  1. 1) Roboty z jednej strony obniżają pensje, z drugiej obniżają koszty towarów. Koszty towarów nie zależą w całości od pensji więc pensje będą maleć szybciej. 2) W końcu dojdziemy do poziomu, w którym humanoidalny (na potrzeby rozumowania) robot o praktycznej sprawności przekraczającej możliwości ludzi w każdej pracy będzie od ludzi tańszy. Wówczas można będzie zastąpić robotami wszystkich ludzi i praca ludzka stanie się efektywnie bezwartościowa (tzn. wsadzenie człowieka w dowolny proces będzie generować stratę). 3) Nasza linia gatunków używa narzędzi od kilku milionów lat, i praktycznie całą automatyzację można było rozpatrywać jako budowę coraz to bardziej zaawansowanych narzędzi. Do tego był potrzebny (pra)człowiek. Obecnie dochodzimy do momentu w którym człowiek jest zbędny w tym procesie. Nie można w nieskończoność ekstrapolować dotychczasowych doświadczeń, w przyrodzie w końcu dochodzi się do przemian fazowych. Robotyzacja jest socjologicznym analogiem przemiany fazowej. 4) Podstawą wszystkich dotychczasowych systemów gospodarczych jest silne założenie, że praca człowieka jest wartościowa. To założenie staje się błędne. Już teraz coraz więcej bogactwa wynika z tworzenia wszelkiego rodzaju własności które efektywnie są ograniczeniem dla innych jednostek. 5) Niezależnie od iluzji jakimi mogą się karmić, ludzie bogaci staną się tak samo zbędni jak menele. 6) Problem był wałkowany wielokrotnie przez futurystów i autorów s-f, w tej dziedzinie napisano już wszystko.
  2. Mamy więc "news" na temat leku który ma jakieś 14 lat. Do tego AQ-13 jest kolejnym farmaceutykiem który mutuje mtDNA i powoduje masę trwałych efektów ubocznych.
  3. "Ekologia" to wspaniałe studium przypadku dla wszystkich religioznawców, do tego do obejrzenia na żywo. Problemem we wszystkich wyliczeniach dla energetyki wiatrowej jest to, że o ile może ona dostarczać energię, to nie jest w stanie zagwarantować mocy i każda elektrownia wiatrowa musi mieć zapasowe źródło w postaci elektrowni konwencjonalnej, za które i tak trzeba zapłacić. Przedwczesne inwestowanie w energetykę odnawialną marnuje zasoby i efektywnie spowalnia postęp techniczny, lepiej ułamek tej kwoty przeznaczać na badania podstawowe w tej dziedzinie. W momencie, gdy cena takiej energii spadnie poniżej kosztów energii tradycyjnej, transformacja rynku nastąpi błyskawicznie.
  4. Nie trzeba ich nawet hackować, większość z nich sama z siebie działa błędnie.
  5. Psycholodzy są niewiarygodnie naiwni (to taki ładny eufenizm). Wymyślają magiczne mechanizmy dopasowania wyglądu do imion w sytuacji, gdy nie wyeliminowali najprostszej możliwości: to rodzice starają się wybrać imię dopasowane do wyglądu dziecka (lub rodziców - pośrednio dziecka). Niezależnie jak działa ten mechanizm, w prosty sposób będzie się też objawiał przy dopasowaniu zdjęć do imion w testach. Muszą też działać inne mechanizmy: Dżesika będzie miałą większą korelację z alkocholowym zespołem płodowym niż pospolita Ania. I w tym wypadku ta pani na pewno nie będzie starała się dopasowywać swojego wyglądu do stereotypów, wręcz przeciwnie. Z regóły ludzie starają się ulepszać swój wygląd twarzy. Zatem Rysiu czesząc swą ryśkowatą fryzurę nie będzie starał się jej dopasować do ryśkowatego ideału - on będzie się starał ją dopasować do ryśkowatej buzi by jak najlepiej wyglądać (tutaj zwracam uwagę że określenie ryśkowej w tym kontekście jest niepoprawne niepolitycznie).
  6. Standaryzacja nie dotyczy jakiejkowiek architektury, a jedynie nomenklatury. Dzięki temu nowo wybudowane komputery kwantowe będą mogły być jednoznacznie charakteryzowane. Zyski ze standaryzacji architektur będą znikome - koszty takich komputerów z pewnością bedą olbrzymie, aby w pełni wykorzystać ich możliwości będzie się programować "do metalu", przy czym wykonywane tam obliczenia ograniczą się oczywiście do jakichś kwantowych kerneli obliczenowych. Nikt jeszcze nie zademonstrował użytecznego kwantowego komputera cyfrowego. Osobiście mam podejżenia, że w praktyce nie uzyskamy dowolnego skalowania obliczeń kwantowych. W pewnym momencie przyrost wydajnosci ze zwiększania ilości qbuitów musi być całkowicie pożarty przez wykładniczo skracany z ilością qbitów czas obliczeń (dekoherencja), to mój taki mały no-go theorem dla skalowalenego kwantowego speedupu. Problem czy to N może być wystarczająco wielkie aby uzyskać przewagę nad klasycznym komputerem po uwzględnieniu rozmiaru i poboru mocy całej aparatury jest otwarty.
  7. A jeśli Git wyda Ci się za skomplikowany, to SVN.
  8. W trosce o zachowanie resztek zdrowego rozsądku: mamy taką cudowną matematyczną zasadę, że w odpowiednio długim przedziale czasu suma wody która się skrapla i paruje jest równa. Żadne ocieplenie tego nie zmieni, i dlatego używanie _globalnego_ ocieplenia jako wyjaśnienia spadku poziomu morza mija się z celem. Brawo. To mogłoby wymyśleć dziecko na lekcji przyrody w podstawówce. A to już zadanie specjalne dla Kapitana Oczywistego. Niestesty, 95% ludzi dojdzie do "wniosku", że za wysychanie morza z pewnością odpowiada postępujący efekt cieplarniany! Tak działa manipulacja.
  9. peceed

    Jarek Duda vs gugły!

    Może powinienm bezpośrednio odnieść się do tego: to całki po trajektoriach stają się po uproszczeniach MERW-em. Pomysł na pomysł oznacza, że to nawet nie jest na serio ruszone. I obawiam się, że żadnej sensownej matematyki się do tego i tak nie da wsadzić.
  10. peceed

    Jarek Duda vs gugły!

    W ogóle nie jest kolega znany, to jednorazowy news. Trafienie "na wieki" do podręczników informatyki to całkiem niezłe osiągnięcie (serdecznie gratuluję!), ale nawet pan D.Knuth nie jest celebrytą. A czytając newsy "kłótliwy" to jedna z ostatnich rzeczy jakie mogłyby przyjść do głowy. Google nie jest dzisiaj lubianą firmą. Nadprzyrodzone byty powstają w głowie kolegi próbującego wyobrażać sobie mechanizmy działania MK za pomocą pojęć klasycznych. Mechanika kwantowa pozwala określać prawodopodobieństwa przyszłych wydażeń na podstawie wyników pomiarów z przeszłości z punktu widzenia pewnego obserwatora (którego można interpretować jako coś w rodzaju układu odniesienia). To czy pod spodem coś się dzieje z punktu widzenia jakiś potencjalnych szerszych opisów rzeczywistości nie ma znaczenia, bo i tak MK wyznacza nasze teoretyczne możliwości poznania. I to coś pod spodem absolunie nie będzie się wyrażać za pomocą pojęć fizyki klasycznej. Jest to bardziej domena filozofii (tak, też mam własny "pomysł na pomysł" tłumaczący kształt MK ). Nie przyjmuje się bezkrytycznie tylko tworzy modele z obcięciem w miejscu gdy masa elektronu może być traktowana całkowicie jako energia pola. W teorii strun nie ma cząsteczek punktowych i problem znika. Nie ma żadnej magicznej genezy, jest zależność matematyczna która pozwala nam traktować całki po trajektoriach jako opis rówonważny dla funkcji falowej! Ten opis też ma swoje przejście do mechaniki klasycznej które jest dla nas bardziej intuicyjne. Może wyjaśnie koledze dlaczego MERW działa - otóż całki po trajektoriach wymagają sumowania po wszystkich trajektoriach, a średnia entropia takiej trajektorii jest bardzo bliska maksymalnej. Uklasyczniając trajektorie i dyskretyzyując model należy zachować tę właściwość. Wyprowadzenie działa w tym kmierunku, w żaden sposób nie należy tłumaczy go jako "genezy"/"działania" mechaniki kwantowej! Używanie takich modeli celem zrozumienia MK to błąd. Bell nieczego nie wniósł do zrozumienia mechaniki kwantowej, za to zrobił wiele dla jej niezrozumienia. Nadużywanie tego nazwiska pozwala przypuszczać o braku zrozumienia MK, taka reguła kciuka. "Zrozumienie" jako jakieś wewnętrzne wyobrażenie czy racjonalizacja nie dające praktycznej biegłości nic nie znaczy, teoria ma dostarczać wyników jakościowych i ilościowych. MK ma bardzo prostą postać aksomatyczną i próba odtwarzania jej w mózgu za pomocą jakichś klasycznych klocków jest skazana na niepowodzenie. Należy poznać jej własności stosując do rozwiązywania różnych problemów w różnych sytuacjach, i dopiero to pozwala na zdobycie intuicji która pozwala posługiwać się nią sprawniej i która może być uważana jako pewna forma zrozumienia. "shut up and calculate" to najlepsza (jeśli nie jedyna) znana metoda nauki MK, ale na pewno nie odnosi sukcesu u wszystkich.
  11. Pracownik, nie przebierając w słowach, narobił centralnie w wentylator. Jedyne na co wpadła firma aby go oczyścić, to jego włączenie i rozkręcenie do maksymalnych obrotów. Brawo Google! O święta naiwności! Oczywiście, jeśli połowa pracowników firmy jest z akcji afirmacyjnej, to doliczając te kilka procent pożytecznych idiotów i kierownictwo firmy mogliby stanowić większość. Szkoda tylko, że nie pokrywa się to z wynikami anonimowej ankiety przeprowadzonej wśród pracowników. Pichai Sundararajan wychował się w socjaliźmie, jego indyjskiej odmianie. Nie odnoszę wrażenia, aby mu to zaszkodziło w karierze.
  12. Gdyby napisał, że męskie mózgi są bardziej aktywne w wielu obszarach, straciłby robotę. Zatem wybrał bezpieczniejsze sformułowanie, dodatkowo niosące więcej informacji.
  13. peceed

    Jarek Duda vs gugły!

    Jest takie powiedzenie, że jeśli ma się miękkie serce, to trzeba mieć twardą d*pę. Przychodzi na myśl pomimo, że google de facto nie próbuje okraść kolegi Jarka, tylko nas wszystkich. Postawa googla w ogóle mnie nie dziwi - hasło "Don’t be evil" (na które nie nabierał się chyba nikt) zostało w końcu zastąpione przez "Do the right thing" Post factum - najlepszym rozwiązaniem było opatentowanie ANS i potem ewentualne przekazanie praw (za pokryciem kosztów oczywiście) na przykład Mozilli, choć mogłoby to być problematyczne ze względu na stosunek pracy z UJ, właścicielem praw byłaby uczelnia (o ile nic się nie zmieniło przez ostatnie 10 lat). Kompresja ANS zdecydowanie zasługiwała na patent. Problemem jest, że patentowalne są oczywiste zastosowania pochodne, patent googla w ogóle nie powinien móc być przyznany. Kiedyś słuszność sporów patentowych rostrzygał na przykład taki Albert Einstein. Od tamtej pory patentów przybyło, technika się skomplikowała, a ludzi tego kalibru w urzędach patentowych już nie ma Mam nadzieję, że smutne doświadczenia kolegi będą lekcją dla innych i ci zrobią "the right thing" - polskich uniwersytetów nie stać na robienie tak drogich prezentów udziałowcom największych korporacji technologicznych. BTW - niezłożone patenty sprawiają największy ból, gdy zaczyna brakować pieniędzy na koncie osobistym :/
  14. Jeśli ponad 8% ludzi może skorzystać w widoczny sposób na wyeliminowaniu glutenu z diety to nie jest to takie bezpodstawne. A moda na diety bezglutenowe może dawać jeszcze korzyści pośrednie. "Nie rozumiem co przeczytałem ale się wypowiem." O co chodzi z CO2 to nawet jeśli nie czytało się nigdy o nawożeniu CO2 to bezpośrednio wynika z logiki wypowiedzi i nie ma to nic wspólnego z nowymi polami uprawnymi. Apel o stosowanie w dyskucji co najmniej syntaktycznie poprawnych wypowiedzi pewnie przejdzie bez echa, mając na uwadze całkowity brak logiki w części dającej się sparsować. Może warto by jednak nie doklejać tych prezerwatyw i KK na siłę? Rozumiem że ciężko byłoby nabić 3000 postów w 2 lata przy zachowaniu wyższych standardów, czy podbijanie tego licznika to jakaś forma dowartościowania się? Czy leci z nami lekarz? Być może szanowny kolega potrzebuje zabezpieczyć dostęp do swojego komputera alkomatem?
  15. Serotoninowa hipoteza depresji to w chwili obecnej żywy (miliony recept rocznie) trup, ale to zbyt odległy offtop. Za to bardzo chętnie się dowiem, dlaczego ludzie mieliby jeść więcej słonecznika. Problemem w artykule jest manipulacja. Zamiast napisać, że zwiększenie koncentracji CO2 w atmosferze zwiększy ilość dostępnych kalorii o 15 przy niezmienionej całkowitej podaży białka, tworzy się informację o wydźwięku histerycznym z absurdalną implikacją o koniecznym zmniejszeniu emisji CO2. Uczciwa analiza uwzględniłaby możliwość przeznaczenia 15% areałów zajętych do tej pory przez zboża na rośliny o dużej podaży białka. To zwiększa całkowitą ilość dostępnego białka i poprawia jego jakość. W przypadku zbóż mówimy tutaj o glutenie, którego elimancja z diety jest jak najbardziej korzystna, a jako źródło białka mamy znacznie lepsze rośliny. Zabawne jest to, że wszystkie polityki przemysłowe mające zmniejszać ilość CO2 (abstrachując od celowości) przyniosły odwrotny skutek netto na skutek przenoszenia produkcji do Chin. Skumulowany koszt zmniejszania emisji CO2 jest ogromy (to są setki miliardów dolarów rocznie) co zmniejsza ilość realnych środków mogących rozwiązywać realne problemy. Mimo to mamy kolejny "naukofy" apel aby go zmniejszać. W 2050 roku przy obecnej dzietności w krajach biednych kilkuprocentowy relatywny spadek ilości białka to najmniejszy problem, to przyrost naturalny będzie generował nędzę. W ciągu 30 lat najbiedniejsze populacje ludzkie mogą się rozrastać o 300-500%, przy zewnętrznym wsparciu oczywiście. Bez kontroli przyrostu naturalnego nie ma teoretycznej możliwości zmniejszenia nędzy, nie mamy wykłądniczo rosnących zasobów. Należy sobie uswiadomić że to właśnie nędza i głód jest naturalnym hamulcem przyrostu. Oczywiście dopiero teraz zwróciłem uwagę na tytuł periodyku w którym ukazała się praca, zaoszczędziłoby mi to pisania.
  16. Wzrost stężenia dwutlenku węgla zwiększa średnie plony proporcjonalnie do pierwiastka koncentracji, głównie poprzez zmniejszenie utraty wody. Biorąc pierwsze lepsze oszacowanie ilości C02 w atmosferze w 2050 - 530ppm - daje nam to 32% więcej niż dzisiaj. Przekłada się to na plony wyższe o 15%. Można śmiało przyjąć, że wydajność systemu korzeniowego dostarczającego azot nie ulega zwiększeniu, i to jest źródłem relatywnego spadku ilości białka. Zatem: 1) Widzimy, że zjawisko ma bardzo proste wytłumaczenie 2) Całkowita ilość dostępnego białka nie ulegnie zmniejszeniu, a mamy więcej dostępnych kalorii. 3) Kolejne badanie naukowe zostaje zmanipulowane w myśl panującej dogmatyki histerycznej. Pozostaje pytanie, czy to tylko dostosowanie się do jedynej słusznej linii (CO2 to chłopiec do bicia) by dostać grant na badania czy też to nowe pokolenie naukofców naprawdę ma tak zryte berety. I nie wiem która opcja jest bardziej przerażająca.
  17. Przede wszystkim trzeba zauważyć, że mechanizmy ewolucyjne mają 2 procesy do dyspozycji: pierwszym jest szybka zmiana częstotliwości występowania alleli w populacji, a drugim tworzenie nowych (co formalnie obejmuje też przypadki nowych locusów). Jeśli spojrzymy na gatunek jako nie zbiór osobników a zbiór wszystkich genów w populacji (oczywiście na odpowiednim poziomie abstrakcji), to taka szybka ewolucja jest analogiem plastyczności fenotypowej pojedynczego osobnika, zmiany są skrajnie szybkie. Ale nie można wyciągać z tego bezwarunkowych prawd na temat ewolucji w ogóle, jak "Oznacza to, że głowa powiększona w stosunku do reszty ciała jest najlepszym sposobem na wykorzystanie okazji do zjadania większej różnorodności pokarmu". To może być oczywiście prawda. ale prawidłową implikacją jest tylko tyle, że było to oczywiste i łatwe rozwiązanie mając pewną populację wyjściową - allele "wielkich głów" musiały już istnieć wcześniej. Biolodzy bardzo rzadko (albo wcale) rozumują w kategoriach algorytmicznych. Ewolucja jest procesem obliczeniowym, jednocześnie ograniczonym przez ilość dostępnych selekcji/ewaluacji rozwoju organizmu. To też jest zasób, którego każdy gatunek ma skończoną ilość, i najczęściej wygrywają rozwiązania nie "najlepsze", ale "wystarczająco dobre które pojawią się najszybciej". Należy też pamiętać, że większość ewolucyjnych zasobów obliczeniowych nie jest zużywane na usprawnienia, ale na zwykłą korekcję błędów. Na szczęście alokacja zasobów ewolucyjnych jest procesem całkowicie emergentnym, wynika z samych podstaw działania takich algorytmów. Jeśli tylko nowe cechy dają większe oczekiwane korzyści od strat wynikłych z nagromadzenia błędów, nowe cechy wygrają. Mam wrażenie, że może to być jeden z mechanizmów dzięki którym pewne szkodliwe mutacje rozprzestrzeniają się na całą populację, jak na przykład brak możliwości syntezy witaminy C przez człowieka. Po prostu taki błędny allel (o niskiej szkodliwości przy dostępności owoców) przypadkiem został sprzężony ( bliskie geny na nici dna) z pewną korzystną cechą o nadzwyczajnym fitness (np. odporność na śmiertelną infekcję) i nie starczyło czasu na wyprodukowanie jednostki dziedziczenia kodującej 2 cechy prawidłowo nim zdominował całą populację (w pewnym sensie ortogonalność alleli można zdefiniować jako ich względna odległość na nici dna). BTW. obecne bogactwo świata przyrody nie wynika z wielkiej siły algorytmów ewolucyjnych, a raczej z ich słabości - każdy gatunek to przykład pewnego "wielowątkowego procesu obliczeniowego" który beznadziejnie utknął w pewnym ekstremum lokalnym zdefiniowanym przez więzy zwane niszą ekologiczną.
  18. Skynet to miał wielkie szczęście, że konstytucja USA nie zabraniała mu przejęcia władzy nad światem... A może zabraniała, tylko zostało to "poprawione" przez wysłanego w przeszłość Terminatora Raczej wyobraź sobie, że mają obecny rozmiar i są uzbrojone w broń palną na pistoletowe naboje. I mogą latać...
  19. Tęsknię za czasami gdy nauka nie zajmowała się w 90% "globalnym ociepleniem". 1) Skąd informacja że średnia temperatura globalna wzrosła o blisko 1 stopień od roku 1980? To jest oczywista nieprawda. Wzrost wyniósł około 0.4 stopnia. Branie lokalnych minimów z okolicy 1980 i porównywanie do maksimów z okolicy 2017 jest najzwyczajniejszą manipulacją. 2) Różnica pomiędzy dniem a nocą jest znacznie większa niż drobne wahania temperatury globalnej, wysokość lotnisk ma znacznie większy wpływ na gęstość powietrza niż temperatura. 3) Jakie 4 do 8 stopni? I my płacimy w podatkach za takie gówno? Nawet jeśli przyjmiemy liniową ekstrapolację z ostatnich 40 lat (a jest to zbyt "optymistyczne") to wzrost temperatury nie wyniesie więcej niż 0.6K. I takie coś dostało grant zamiast czegoś pożytecznego, bo debil który o tym decydował zobaczył frazę "globalne ocieplenie".
  20. Król jest nagi. Lekarze medycyny to najbardziej przeceniania pod względem intelektualnym grupa zawodowa. Nie potrafią myśleć - nie są tego uczeni w trakcie swojej edukacji (wręcz przeciwnie!), nie są również selekcjonowani na podstawie umiejętności sprawnego wnioskowania. Ich wiedza bywa rozległa, ale niewiarygodnie płytka co czyni ich idealnie zastępowalnymi przez nawet proste systemy ekspertowe (wzrost trafności diagnoz z 70 do 90%). Kolejnym problemem jest jakość wiedzy medycznej. Kiedy Richard Faynmann pisał o "cult cargo science", niewielu spodziewało się, że to określenie odnosi się nie tylko do psychologii, ale też do nauk medycznych. Prawdziwy postęp w medycynie nie powstaje w jej obrębie, ale poprzez wykorzystanie osiągnięć innych dyscyplin wiedzy. Im mniej tego kontaktu i większą swobodę pozostawia się "medykom", tym bardziej oderwane od rzeczywistości są ich ustalenia i absurdalne teorie. Bardzo często medycynę chińską przeciwstawia się zachodniej, wyśmiewając jej "magiczne" podstawy teoretyczne. Ale medycyna zachodnia, tam gdzie może działać sobie w oderwaniu o twardych danych eksperymentalnych i wyników z innych dziedzin, tworzy konstrukty które nie są jakościowo lepsze. Idealnym przykładem jest uporządkowana monotonicznie triada: psychologia-psychiatria-neurologia (na te dyscypliny już przygotowuje się bicz boży w postaci neurokongwistyki). Medycyna to myślenie grupowe, nie posiada sprawnych mechanizmów do korygowania się, poza naturalnymi procesami wymierania starych generacji lekarzy (ktoś jeszcze pamięta, że za wymyślenie lobotomii przyznano nagrodę Nobla a procedurę zatrzymali dopiero radzieccy politycy?). Tytuł artykułu jest mylący - to, że systemy automatyczne diagnozują lepiej niż lekarze, to wiadomo od 20 lat. Tutaj mamy przykład innego rodzaju - jest to wykazanie przewagi uczenia maszynowego nad społecznością lekarzy w tworzeniu wiedzy medycznej.
  21. Po raz kolejny i ostatni zwrócę uwagę: kolaps funkcji falowej nie ma nic wspólnego ze zmianą poziomu energetycznego w atomie. Uznałem, że nie ma sensu odnosić się do reszty sensacyjnych tez kolegi na temat mechaniki kwantowej jeśli ma on problemy z jej elementarnymi podstawami. A w praktycznie każdym zdaniu widzę symptomy niezrozumienia kolejnych zagadnień. Czyli takie podejście w stylu Luisa de Brogile. Jak widzę nikt nie bawi się w tworzenie nowej mechaniki kwantowej, raczej dotyczy to zastosowań.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...