Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36971
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Pawiany potrafią odróżnić prawdziwe słowa od nonsensownych zbitek na podstawie ustawienia liter. Nie rozumieją ich znaczenia, ale w ogóle im to nie przeszkadza. Na pierwszym etapie czytanie jest rozpoznawaniem wzorców: identyfikujemy np. liczbę liter czy kąty linii w znaku. Później następuje przetwarzanie ortograficzne. Do tej pory uznawano, że tutaj do gry wkracza język, bo postrzegając klastry liter, myślimy o dźwiękach, jakie reprezentują i wypowiadamy je na głos w głowie. Ta teoria nie utrzyma się jednak chyba bez modyfikacji, bo eksperymenty Jonathana Graingera z Aix-Marseille University zademonstrowały, że przetwarzanie ortograficzne może zachodzić bez jakiejkolwiek znajomości języka. We francuskim studium wzięło udział 6 dorastających pawianów. Małpy mieszkały na specjalnym wybiegu, zaprojektowanym przez Joela Fagota. Miały dostęp do ekranów dotykowych, na których wyświetlano 4-literowe ciągi: niektóre były nonsensownymi zbitkami przypominającymi słowa, inne prawdziwymi angielskimi wyrazami. Dotykając jednego z dwóch kształtów, małpy miały możliwość zasygnalizowania, czy ciąg jest słowem, czy nie. Gdy odpowiedź była poprawna, dostawały w nagrodę jedzenie. W ramiona zwierząt wszczepiano mikrochipy, było więc wiadomo, jak bardzo dany osobnik angażował się w wykonanie zadania. Przez 44 dni młodzież przeszła ok. 50 tys. testów. Wyrazy identyfikowano z średnio 75-proc. trafnością. Małpy nauczyły się od 81 do 308 słów z 500-elementowego słownika oraz ponad 7 tys. losowo wygenerowanych zbitek. Jeden z pawianów, Dan, wypadł o wiele lepiej od pozostałych. To on opanował 308 słów, podczas gdy kolejny pod względem osiągnięć osobnik, Art, nauczył się zaledwie 125 słów. Noah Gray z Nature uważa, że Dan "skrzywił" wyniki. Gdyby nie ten zwierzęcy geniusz, efekty nie byłyby nawet w części tak imponujące. Niesłowa różniły się od prawdziwych wyrazów częstością występowania popularnych bigramów (sekwencji dwóch liter). W tych pierwszych ją zmniejszano, w drugich - zwiększano. Zadanie nie było proste, ponieważ nie zastosowano oczywistych "fałszywek" w rodzaju dghj. Okazało się, że pawiany były najlepsze w wypatrywaniu wyrazów zawierających najpowszechniejsze bigramy. Co więcej, umiały kategoryzować słowa, których wcześniej nie widziały. Choć zwierzęta uczyły się szybko, uzyskane wyniki świadczą, że odczytywanie słów to bardziej zaawansowana postać rozpoznawania wzorców. Grainger sądzi, że pawiany nauczyły się różnicować wyrazy i zbitki, bazując na częstości kombinacji liter wewnątrz nich. Dzięki temu wiedziały, jakie kombinacje są najbardziej prawdopodobne w prawdziwych słowach i tak je typowały.
  2. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) straciła kontakt ze swoim najważniejszym satelitą służącym do obserwacji Ziemi, Envisatem. W niedzielę, 8 kwietnia, ośmiotonowe urządzenie zamilkło i dotychczas nie udało się nawiązać z nim połączenia. Na pokładzie Envisatu znajduje się 10 zaawansowanych instrumentów badawczych, obserwujących kontynenty, oceany, atmosferę i pokrywę lodową Ziemi. W przyszłości zadania Envisatu ma przejąć sieć satelitów Sentinel. Pierwszy z nich trafi na orbitę okołoziemską w przyszłym roku. Obecnie eksperci próbują ponownie nawiązać łączność z satelitą.
  3. Serwis ISSSource (Industrial Safety and Security Source) twierdzi, że Stuxnet dostał się do irańskich instalacji wzbogacania uranu dzięki działaniom jednego z pracowników, który pracował dla Mossadu. Człowiek ten, prawdopodobnie członek jednej z organizacji opozycyjnych, zainfekował najważniejsze części systemu komputerowego, zarażając najpierw jeden z klipsów USB. Amerykanie dowiedzieli się o tym w wyniku prowadzonego przez siebie śledztwa. W październiku 2010 roku szef irańskiego wywiadu poinformował, że w związku z atakiem Stuxneta aresztowano szpiegów. Nie wiadomo, czy informacja ta jest prawdziwa, a jeśli tak, to czy wśród aresztowanych byli współpracownicy Izraela. Amerykański wywiad przypuszcza, że Izraelowi pomagają członkowie organizacji Ludowi Mudżahedini (Mujahedeen-e-Khalq - MEK). Vincent Cannistraro, były szef wydziału Operacji i Analiz Centrum Antyterrorystycznego CIA, mówi wprost: MEK jest używany przez Mossad w roli zbrojnego ramienia dokonującego zabójstw. Jego zdaniem Mossad szkoli i opłaca członków MEK, którzy zabijają na ternie Iranu ludzi wskazanych przez wywiad Izraela, jest zatem odpowiedzialny za ostatnie morderstwa naukowców pracujących przy programie nuklearnym. Zdaniem ISSSource USA i Izrael wspólnie pracowały nad Stuxnetem, a pracujący dla Izraela członkowie MEK zarazili instalacje nuklearne. Natomiast współpraca polegająca na organizowaniu zabójstw jest wyłączną domeną Izraela, z którą służby USA nie mają nic wspólnego. ISSSource twierdzi też, że amerykańskie służby specjalne nie po raz pierwszy wykorzystują robaki komputerowe. Podobno już w latach 80. zainfekowano radzieckie sieci wojskowo-przemysłowe. W roku 1991 udało się z kolei zainfekować sieci w Iraku.
  4. Naukowcy z Uniwersytetu Technicznego z Delft oraz Fundacji Podstawowych Badań Materii (FOM Foundation) poinformowali o odkryciu długo poszukiwanej cząstki Majorany. W latach 30. ubiegłego wieku włoski fizyk Ettore Majorana postulował, na podstawie teorii kwantowej, istnienie niezwykłej cząstki - fermionu, który jest jednocześnie swoją własną antycząstką. Fermion Majorany znajdowałby się dokładnie na granicy materii i antymaterii. To bardzo interesujące cząstki. Pozwolą bowiem badać nie tylko fundamentalne prawa fizyki, ale mogą odegrać ważną rolę w kosmologii. Istnieje teoria mówiąca, że ciemna materia jest zbudowana właśnie z fermionów Majorany. Niektórzy naukowcy uważają, że cząstka ta może posłużyć do budowy komputerów kwantowych. Holenderscy naukowcy, pracujący pod kierunkiem profesora Leo Kouwenhovena, stworzyli urządzenie elektroniczne, w którym na jednym z końców nanokabla pojawia się para fermionów Majorany. Osiągnęli to dzięki wykorzystaniu niezwykłe małego nanokabla, które przygotowali uczeni z Uniwersytetu Technologii z Eindhoven. Kable wykonane z antymonu indu połączono za pomocą złota z nadprzewodnikiem z niobu, a całość potraktowano silnym polem magnetycznym. Wyniki dokonanych przez nas pomiarów mogą być wyjaśnione tylko pojawieniem się tam pary fermionów Majorany - powiedział Kouwenhoven. Teoretycznie fermiony Majorany można wykryć w akceleratorach cząstek. Jednak Wielki Zderzacz Hadronów (LHC) nie jest wystarczająco czuły, by je znaleźć. Pozostało zatem inne wyjście - poszukiwanie fermionów Majorany w odpowiednio zaprojektowanych nanostrukturach. Magia mechaniki kwantowej polega na tym, że uzyskana w ten sposób cząstka Majorany jest podobna do tej, którą można uzyskać w akceleratorze. Jednak bardzo trudno jest zaprojektować takie nanostruktury - stwierdził Kouwenhoven. Pierwsze sygnały świadczące o tym, że być może opracowano odpowiednią nanostrukturę, pojawiły się w roku 2010. Wtedy to z Kouwenhovenem skontaktował się Microsoft i zaproponował utworzenie w ramach FOM specjalnego programu, który finansowałby dalsze poszukiwania fermionu Majorany. Teraz Uniwersytet z Delft oficjalnie poinformował o odkryciu długo poszukiwanej cząsteczki.
  5. Jeszcze w bieżącym kwartale na rynek trafi pierwszy serwerowy procesor Intela z tranzystorami 3D (tranzystor trójbramkowy). Nowy Xeon będzie korzystał z architektury Ivy Bridge, a jego pierwsze wersje będą przeznaczone na rynek mikroserwerów. Procesor zastąpi wprowadzoną w marcu ubiegłego roku linię Xeon E3, które są wykonane według architektury Sandy Bridge. Intel jest dominującym graczem na rynku serwerów i postanowił teraz podbić rynek mikroserwerów - niewielkich, energooszczędnych maszyn, mających być alternatywą dla większych urządzeń. Intel zapewnia, że nowy Xeon, który zostanie wykonany w technologii 22 nanometrów będzie zużywał o ponad połowę mniej energii, a przy tym będzie o 37% bardziej wydajny niż istniejace 32-nanometrowe Xeony z tranzystorami 2D.
  6. Manaty często padają ofiarą motorówek. Wiadomo już, że nie widzą zbyt dobrze, czy mogą więc usłyszeć łodzie i czy słyszą je na tle wszędobylskiego hałasu? Badania Joe Gasparda z Mote Marine Laboratory and Aquarium wykazały, że tak. Wygląda więc na to, że odpowiadając na jedne pytania, Amerykanie doprowadzili do wyłonienia kolejnych... Woda słabiej pochłania dźwięk niż powietrze, dzięki czemu sygnał może dotrzeć dalej. Dodatkowo fala dźwiękowa przemieszcza się w tym środowisku 5-krotnie szybciej, więc manaty powinny szybko zdawać sobie sprawę ze zbliżającego się niebezpieczeństwie i unikać kolizji ze śrubami. W eksperymentach zespołu wzięły udział 2 manaty zachodnioindyjskie (Trichechus manatus latirostris) z akwarium - Buffett i Hugh. Trenerki nauczyły zwierzęta podpływać do umieszczonej na głębokości 1 m stacji nasłuchowej. Zapalenie światła sygnalizowało, że zaczyna się test. W zamian za owoc lub warzywo, słysząc dźwięk, ssaki miały dotknąć żółtego wskaźnika. Kiedy niczego nie słyszały, pozostawały na miejscu (dostawały wtedy inną przekąskę). Gdy samce nauczyły się tych zachowań, naukowcy wybierali określoną częstotliwość dźwięków i stopniowo zmniejszali głośność (w ten sposób wyznaczano próg słyszenia). Okazało się, że manaty słyszą dobrze w zakresie od 8 do 32 kiloherców i jeśli jest wystarczająco głośny, są w stanie usłyszeć nawet dźwięk o częstotliwości 0,25 kHz. Buffett słyszał też najprawdopodobniej ultradźwięki. Wykonał zadanie, ale odmówił kontynuowania po pierwszej turze z częstotliwością 90,5 kHz, dlatego sądzimy, że była [...] drażniąca. Później podczas odtwarzania dźwięków testowych o częstotliwości od 4 do 32 kHz w obecności szumu tła o podstawowej częstotliwości takiej samej jak dźwięk testowy ekipa mierzyła różnicę między głośnością obu sygnałów, przy której manaty nie były już w stanie zareagować na dźwięk. Okazało się, że na tle hałasu ssaki nie najlepiej radziły sobie z dźwiękami o wyższej i niższej częstotliwości. Ich słuch był wyostrzony przy częstotliwości 8 kHz (manaty wykorzystują ją do komunikacji), bo jeden z osobników nadal potrafił wykrywać dźwięki, które były głośniejsze od tła o zaledwie 18,3 dB. Wszystko wskazuje więc na to, że manaty powinny się spodziewać łodzi, inna sprawa, czy w warunkach naturalnych (i bez nagród) są w stanie skoncentrować się na dźwięku. Wystarczy, że zwierzę śpi czy je, by niezagospodarowana pojemność uwagi nie wystarczyła do uniknięcia wypadku. Wbrew pozorom, kwestia "wypadkowości" manatów jest bardzo ważna, bo to zwierzęta narażone na wyginięcie. Ludzie polują na nie dla smacznego mięsa. Kłusownictwo utrzymuje się bez względu na zakazy. Ze szczegółowymi wynikami badań można się zapoznać na łamach Journal of Experimental Biology.
  7. Brytyjsko-australijsko-francuski zespół astronomów pracujący pod kierunkiem Barnaby Norrisa z University of Sydney rozwiązał zagadkę silnych wiatrów niszczących gwiazdy. Gdy gwiazda podobna do Słońca kończy życie jest ona niszczona przez potężny wiatr, około 100 milionów razy silniejszy niż zwykły wiatr słoneczny. Ten „superwiatr“ wieje przez około 10 000 lat, a w wyniku jego działalności nawet połowa masy gwiazdy trafia w przestrzeń kosmiczną. Za około pięć miliardów lat „superwiatr“ zacznie niszczyć Słońce. Dotychczas przyczyny powstawania superwiatru nie były znane. Przypuszczano, że jest on powodowany przez miniaturowe cząstki krzemionkowego pyłu powstającego w atmosferze gwiazdy, które są rozpędzane przez światło. Symulacje komputerowe wykazały jednak, że takie cząstki stałyby się zbyt gorące i zdążyłyby wyparować, zanim zostałyby wypchnięte przez światło. Uczeni, wykorzystując Very Large Telescope z Chile odkryli, że teoria o cząstkach jest prawidłowa, jednak są one znacznie większe, niż sądzono. Mają średnicę około mikrometra. W porównaniu z ziemskim piaskiem czy kurzem to niewiele, jednak na warunki wiatru słonecznego - bardzo dużo. Tak wielkie cząstki zachowują się jak lustro i odbijają światło, zamiast je absorbować. Dzięki temu pozostają wystarczająco chłodne i nie odparowują. Światło rozpędza je do prędkości około 36 000 km/h. Profesor Albert Zijistra z University of Manchester mówi, że badania te pozwalają nam zrozumieć, w jaki sposób powstają superwiatry i jak umierają gwiazdy. „Kurz i piasek z superwiatru przeżywają swoje gwiazdy i z czasem formują chmury pyłów, z których formują się nowe gwiazdy. Z takich pyłów powstają też planety. Nasza Ziemia została stworzona przez gwiezdny pył. Uczyniliśmy wielki krok w kierunku zrozumienia tego mechanizmu życia i śmierci“ - stwierdził uczony.
  8. Chińscy fizycy pracujący pod kierunkiem Nanyanga Xu z Uniwersytetu Nauki i Technologii w Hefei pobili światowy rekord kwantowej faktoryzacji liczby. Faktoryzacja, czyli rozkład liczby na czynniki pierwsze, których iloczyn daje tę liczbę, to podstawa łamania systemów kryptograficznych. Kryptografia korzysta z faktu, że przeprowadzenie faktoryzacji jest zajęciem niezwykle czasochłonnym. A z im większą liczbą mamy do czynienia, tym więcej czasu potrzeba na przeprowadzenie jej faktoryzacji. Stąd też wiemy, że im dane hasło jest dłuższe, tym jest trudniejsze do złamania. Dlatego też np. 128-bitowy szyfr będzie trudniejszy do złamania niż szyfr 64-bitowy. Obecne techniki obliczeniowe nie pozwalają na złamanie bardzo długich szyfrów. Zajęłoby to bowiem zbyt dużo czasu. Z zupełnie inną sytuacją mamy do czynienia w przypadku obliczeń kwantowych. One pozwoliłyby błyskawicznie dokonać wszelkich potrzebnych obliczeń i natychmiast złamać nawet najdłuższy tradycyjny szyfr. Na razie jednak nie potrafimy kontrolować dużej liczby kubitów (kwantowych bitów), przez co nie jesteśmy w stanie przeprowadzać faktoryzacji dużych liczb. O tym, jak trudne to zadania może chociażby świadczyć fakt, że gdy w 1994 roku Peter Shor z Bell Laboratories przedstawił kwantowy algorytm rozkładu wielkich liczb na liczby pierwsze, to musiało minąć 7 lat intensywnych badań, zanim uczonym z IBM-a i Uniwersytetu Stanforda udało się przeprowadzić faktoryzację liczby 15. Zadanie to udało się dzięki miliardom miliardom cząsteczek, z których stworzono 7 kubitów. Jeśli chcielibyśmy złamać współczesny szyfr, musielibyśmy nauczyć się kontrolować tysiące kubitów. Od 2001 roku poczyniono pewne postępy. Naukowcy używający adiabatycznego algorytmu kwantowego (AQC) dokonali faktoryzacji liczby 21. Teraz Chińczycy posunęli się znacznie dalej. Po raz pierwszy w historii dokonano kwantowej faktoryzacji trzycyfrowej liczby. Była nią 143. Xu i jego koledzy również wykorzystali AQC. Metoda ta, w przeciwieństwie do algorytrmu Shora, nie polega na kolejnym wykonywaniu operacji obliczeniowych. Zamiast tego odnajduje ona hamiltonian (operator Hamiltona). Zawiera on wszystkie możliwe rozwiązania problemu, w tym to właściwe. Odpowiednio go przetwarzając można znaleźć stan podstawowy układu, w którym zawarta jest prawidłowa odpowiedź. W teorii wszystko dobrze działa, jednak jako że spektrum rozwiązań oferowanych przez hamiltonian rośnie wykładniczo wraz ze wzrostem długości liczby, praktyczne jej zastosowanie jest niezwykle skomplikowane i również wymaga kontrolowania dużej liczby kubitów. Dlatego też Xu i jego zespół uprościli równania wykorzystywane przy pracy z hamiltonianem, zawężając w znaczącym stopniu spektrum możliwych odpowiedzi. Wykorzystaliśmy nową metodę i zredukowaliśmy liczbę kubitów potrzebnych do uruchomienia algorytmu, dzieki czemu mogliśmy przeprowadzić faktoryzację liczby 143 - mówi Xu. Uczeni uważają, że ich podejście będzie przydatne również przy faktoryzacji większych liczb. Chińczycy na potrzeby swoich badań użyli spektroskopu magnetycznego rezonansu jądrowego.
  9. W jednej z najgłębszych i najbardziej izolowanych jaskiń świata - jaskini Lechuguilla w stanie Nowy Meksyk - odkryto antybiotykooporne bakterie. Naukowcy z McMaster University i Uniwersytetu w Akron twierdzą, że jest ich zadziwiająco dużo, a człowiek pojawił się tu stosunkowo niedawno. Choć jaskinię odkryto w 1989 r., dostęp do niej ograniczono - rocznie zezwalano na wejście zaledwie kilku speleologów i badaczy. Prof. Gerry Wright i Hazel Barton pobrali próbki szczepów bakterii z najgłębszych nisz. Żadne z tych bakterii nie wywołują u ludzi chorób ani nie miały kontaktu z ludzkimi źródłami leków (Lechuguilla jest otoczona nieprzepuszczalną warstwą skały, a dotarcie na samo dno zajmuje wodzie do 10 tys. lat), ale okazało się, że niemal wszystkie są oporne na co najmniej jeden antybiotyk. Niektóre wykazywały oporność nawet na 14 różnych związków. W sumie badane organizmy były oporne na niemal wszystkie wykorzystane obecnie antybiotyki. Nasze badania wykazały, że antybiotykooporność jest wbudowana w bakterie. Może być zjawiskiem liczącym miliardy lat, a my próbujemy ją zrozumieć zaledwie od 7 dekad. Ostatnie ustalenia mają duże znaczenie kliniczne. Sugerują bowiem, że w środowisku istnieje o wiele więcej antybiotyków, które można odnaleźć i zastosować w terapii nieuleczalnych współcześnie zakażeń - podkreśla Wright. Naukowcy zidentyfikowali m.in. oporność u bakterii spokrewnionych z Bacillus anthracis - patogenami wywołującymi wąglika. [...] Mimo że w tym momencie wąglik nie stanowi problemu, nie wiadomo, jak będzie w przyszłości. Dlatego trzeba mieć świadomość już istniejącej lekooporności i być przygotowanym, jeśli zjawisko to pojawi się w klinice - przekonuje Barton.
  10. Dzierżąc w dłoni broń, mężczyzna wydaje się wyższy i silniejszy - ustalili antropolodzy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Podczas eksperymentu naukowcy prosili badanych o ocenę wielkości i muskulatury mężczyzn. Mieli to zrobić wyłącznie w oparciu o zdjęcia, na których widać było dłonie z różnymi łatwo rozpoznawalnymi obiektami, w tym bronią. Amerykanie uważają, że najpierw oceniamy potencjalnego przeciwnika, a potem nieświadomie przekładamy skalę zagrożenia na wymiary stosowane przez zwierzęta - wielkość i siłę. Badamy, w jaki sposób ludzie myślą o prawdopodobieństwie wygrania konfliktu i w jaki sposób to myślenie wpływa na decyzje, czy wdać się z kimś w spór - wyjaśnia Daniel Fessler. W ramach studium wolontariuszy rekrutowano w wielu rundach. W jednej z nich wzięło udział 628 osób. Miały się one przyjrzeć 4 zdjęciom różnych dłoni. W każdej znajdował się pojedynczy przedmiot: wyciskacz do mas uszczelniających, wiertarka elektryczna, duża piła lub broń palna. Narzędzia wykorzystano jako obiekty kontrolne, by wykluczyć możliwość, że zwykłe zestawienie z tradycyjnie męskimi przedmiotami wyjaśnia przeczucie, że właściciel broni jest większy i silniejszy. Ochotników poproszono o podanie wzrostu mężczyzn od dłoni. Następnie pokazano im dwie 6-elementowe serie zdjęć: modeli coraz wyższych i coraz bardziej muskularnych. Należało wśród nich wskazać, jak najprawdopodobniej wygląda osoba ze zdjęcia. Okazało się, że mężczyzna trzymający broń był systematycznie oceniany jako wyższy i silniejszy, mimo że modeli do zdjęć dobierano w taki sposób, by ich dłonie miały podobne rozmiary i ogólny wygląd (miały być białe i pozbawione znaków szczególnych w postaci tatuaży czy blizn). By wykluczyć, że jednak coś z samej dłoni wpłynęło na ocenę, każdą z nich sfotografowano ze wszystkimi wybranymi do eksperymentu przedmiotami. Poszczególni ochotnicy widzieli więc broń i inne obiekty w dłoniach różnych modeli. Antropolodzy zmieniali też kolejność pokazywania fotografii. Średnio badani uznawali, że mężczyzna z bronią jest o 17% wyższy i silniejszy niż osoba uznawana za najsłabszą i najniższą - właściciel wyciskacza. Za mężczyzną z bronią na drugim miejscu uplasował się człowiek z piłą. Na trzeciej pozycji wolontariusze umieścili osobę z wiertarką. Akademicy z Los Angeles martwili się, że na wyniki wpłynęła popkultura, przedstawiająca uzbrojonych mężczyzn jako silnych i dużych. Przeprowadzono więc kolejny eksperyment, tym razem z przedmiotami mniej kojarzonymi z macho: nożem kuchennym, pędzlem i dużym, kolorowym pistoletem na wodę. Na początku 100 badanych pytano o zagrożenie stwarzane przez te przedmioty. Później mieli oni wskazać typ osoby, która najbardziej kojarzy się z obiektem (można było wybierać między dzieckiem, kobietą i mężczyzną). Za najgroźniejszy uznano, oczywiście, nóż. Najbezpieczniejszy wydawał się pistolet na wodę. O ile w poprzedniej fazie studium najgroźniejszy obiekt - broń - kojarzono z mężczyznami, o tyle tutaj śmiercionośne narzędzie - nóż - kojarzono z kobietami. Zabawka przypadła w udziale dzieciom. W finałowej rundzie testów 451 badanych znów oglądało zdjęcia męskich dłoni z nożem, pędzlem i pistoletem na wodę. Zadanie polegało na ocenie wzrostu i muskulatury. Ponownie panowie z najgroźniejszym narzędziem wydawali się najwięksi i najsilniejsi.
  11. Brak dowodów, że sprzedawane bez recepty specyfiki na ukąszenia działają. Najlepsze wydaje się pozostawienie zdarzeń własnemu biegowi (niepowikłane wstrząsem anafilaktycznym, wypryskiem czy zakażeniami ugryzienie samo się wyleczy) lub zastosowanie okładu np. z flaneli zamoczonej w zimnej wodzie. Autorzy artykułu opublikowanego na łamach kwietniowego Drug and Therapeutics Bulletin (DTB) twierdzą, że choć by ograniczyć świąd po ukąszeniu, często zaleca się leki antyhistaminowe, nie ma zbyt wielu dowodów, które by przemawiały za słusznością takiego postępowania. Maści i tabletki steroidowe powinny w założeniu zwalczyć świąd i stan zapalny, chociaż z wyjątkiem osób z wypryskiem (łac. eczema), także i tutaj brak dowodów wskazujących, że ma to rzeczywiście sens. DTB ostrzega, że maści steroidowych należy używać oszczędnie, w dodatku nie na twarzy lub w miejscach z uszkodzoną skórą, a z taką sytuacją mamy przeważnie do czynienia, gdy pokąsany intensywnie się drapie. Maści zawierające środki znieczulające, np. lidokainę czy benzokainę, również w połączeniu z antyhistaminami czy antyseptykami, są tylko marginalnie skuteczne i od czasu do czasu powodują uczulenie. Istnieją naukowe podstawy, czemu [specyfiki zwalczające skutki ugryzień] miałyby działać, ale brakuje twardych dowodów, by pokazać, że naprawdę działają - podsumowuje David Phizackerley.
  12. Teoria, że gołębie zawdzięczają swoje zdolności nawigacyjne obfitującym w magnetyt neuronom z dziobów, właśnie została obalona. Okazało się bowiem, że to nie komórki nerwowe, ale makrofagi. Tajemnica, w jaki sposób zwierzęta wyczuwają pole magnetyczne, stała się jeszcze bardziej zagmatwana. Mieliśmy nadzieję znaleźć magnetyczne neurony, a niespodziewanie natknęliśmy się na tysiące makrofagów, z których każdy magazynował żelazo - opowiada dr David Keays z Instytutu Patologii Molekularnej w Wiedniu. Austriak współpracował z naukowcami z Uniwersytetu Zachodniej Australii i Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego. Makrofagi fagocytują bakterie, ale i erytrocyty (odpowiadają za recykling żelaza z hemoglobiny czerwonych krwinek; są głównymi dostarczycielami żelaza dla erytropoezy). Jest mało prawdopodobne, by brały udział w wyczuwaniu pola magnetycznego, bo nie są pobudliwe i nie wytwarzają impulsów elektrycznych, które mogłyby być wychwytywane przez komórki nerwowe. Brytyjczycy posłużyli się serią anatomicznych punktów orientacyjnych, by połączyć dane histologiczne z obrazem uzyskanym podczas rezonansu magnetycznego dzioba gołębia skalnego (Columba livia). Artykuł pt. "Klastry bogatych w żelazo komórek z górnej części dzioba gołębi to makrofagi, a nie reagujące na pole magnetyczne neurony" opublikowano w piśmie Nature. Już w 2000 r. w periodyku BioMetals ukazał się artykuł naukowców z Uniwersytetu Ludwiga Maximiliana w Monachium i Uniwersytetu Johanna Wolfganga Goethego we Frankfurcie nad Menem, w którym opisywano badania nad górną częścią dzioba gołębi. Niemcy podkreślali, że w tkance podskórnej znaleźli skupiska Fe3+, które dzięki elektronowemu mikroskopowi transmisyjnemu zidentyfikowano jako agregaty nanokryształów magnetytu (o wymiarach ziaren między 1 a 5 nm). Ziarna tworzyły klastry o średnicy 1–3 mikrometrów. Przyjmowały one postać spójnych wydłużonych struktur.
  13. Amerykański Departament Sprawiedliwości (DoJ) spełnił swoją groźbę i pozwał do sądu Apple’a i pięciu dużych wydawców, oskarżając ich ustalanie cen książek elektronicznych. Apple oraz Hachette Livre (z Francji), Harper Collins (USA), Simon & Schuster (USA), Penguin (Wielka Brytania) i Verlagsgruppe Georg von Holzbrinck (Niemcy) zawarły porozumienie, którego celem, zdaniem DoJ, było zawyżenie cen e-booków. Umowa była skierowana głównie przeciwko Amazonowi, który oferuje książki elektronicznej już w cenie 9,99 USD. Zwykle tradycyjni wydawcy sprzedają detalistom książki w cenie o połowę niższej niż cena wydrukowana na okładce. Detaliści mogą je następnie sprzedać taniej niż sugerowana cena. Jednak wydawcy książek elektronicznych nie przyjęli tego modelu, a zastosowali model agencyjny. Wszystko dlatego, że obawiali się zbyt niskich cen książek. Nie podobało im się bowiem postępowanie Amazona, który sprzedawał tanio książki elektroniczne po to, by zachęcić klientów do kupowania Kindle’a. Dlatego też z Apple’em podpisano umowę na model agencyjny, który polega na tym, że to wydawca ustala ostateczną cenę książki. Apple kupował książki elektroniczne z 30-procentową zniżką. Jednak innym detalistom nie wolno było sprzedawać książek taniej niż Apple. Uważamy, że najwyżsi rangą menedżerowie firm wymienionych w pozwie, zaniepokojeni obniżeniem cen e-booków przez sprzedawców - działali w porozumieniu by wyeliminować konkurencję pomiędzy sprzedawcami i doprowadzić do zwyżki cen. W wyniku takich działań konsumenci przepłacili miliony dolarów za najbardziej popularne tytuły - oświadczył prokurator generalny Eric Holder. DoJ poinformował jednocześnie, że Hachette, HarperCollins i Simon & Schuster przyjęły wysuniętą przez Departament propozycję zawarcia ugody. Jeśli sąd wyrazi na nią zgodę, wydawcy będą musieli zezwolić sprzedawcom na samodzielne ustalanie cen e-booków. Będzie ich też obowiązywał 5-letni zakaz wspólnego dyskutowania polityki cenowej oraz 2-letni zakaz prowadzenia działań mających na celu zniechęcenie sprzedawców detalicznych do oferowania obniżek. Z pozwu DoJ dowiadujemy się, że Steve Jobs zaproponował wydawcom prowadzenie działań mających na celu ustalenie cen większości e-booków w przedziale 12,99-14,99 USD. Od drugiej połowy 2008 dochodziło do regularnych, kwartalnych spotkań prezesów wspomnianych firm, podczas których ustalano ceny książek. Na początku 2010 doszło do porozumienia, na podstawie którego wszystkie nowe książki elektroniczne miały być wyceniane w przedziale od 12,99 do 16,99 dolarów. Każdy z wydawców wiedział, że działając w pojedynkę nie zmusi Amazona do podniesienia cen oraz, iż samodzielne podniesienie cen nie jest w jego interesie“ - czytamy w pozwie. „Wydawcy obawiali się, że niższe ceny detaliczne e-booków doprowadzą do obniżenia ich cen hurtowych, obniżenia cen książek drukowanych oraz pojawienia się innych trendów, których woleliby uniknąć - dodali urzędnicy DoJ.
  14. Uczeni z Austrii i Japonii stworzyli ogniwa słoneczne o grubości 1,9 mikrometra. To dziesięciokrotnie mniej niż najcieńsze dostępne obecnie urządzenia tego typu. Niezwykle lekkie, cienkie i elastyczne ogniwa mogą zostać użyte tam, gdzie dotychczas ich zastosowanie nie było możliwe. Ultracienkie oznacza, że nie czujesz wagi i jest elastyczne. Możesz np. przyczepić takie urządzenie do ubrania i zbierać energię ze Słońca. Starci ludzie mogą dzięki temu mieć źródło zasilania do czujników monitorujących stan organizmu i nie będą musieli nosić ze sobą baterii - mówi Tsuyoshi Sekitani z Uniwersytetu Tokijskiego. Naukowcy z austriackiego Uniwersytetu Johannesa Keplera i ich koledzy z Japonii mówią, że ultracienkie ogniwa fotowoltaiczne będą gotowe do komercyjnego użytku w ciągu najbliższych 5 lat.
  15. W Proceedings of the National Academy of Sciences ukazał się artykuł, którego autorzy dowodzą, iż Cieśnina Beringa pełni rolę globalnego stabilizatora temperatury. Jej rola jest dlatego tak istotna, gdyż kiedy Cieśnina zostaje zablokowana, zimna słodka woda pochodząca z lodowców Arktyki nie może przedostać się do Pacyfiku, cofa się i wlewa się do Atlantyku, zaburzając atlantycką cyrkulację termohalinową i wpływając za jej pośrednictwem na temperaturę powietrza. Naukowcy rozpoczęli swoje badania o symulacji zjawisk, które miały miejsce przez pewien okres ostatniego zlodowacenia. Wówczas na półkuli północnej dochodziło do olbrzymich zmian temperatury. Średnioroczne temperatury Grenlandii wahały się o 10 stopni w ciągu zaledwie kilku lat. Uczeni wysnuli teorię, że działo się tak, gdyż wskutek rozrastania się lodowców poziom wody w oceanach opadł tak bardzo, iż pomiędzy Alaską a Syberią powstał most lądowy. Zablokował on przepływ wody pomiędzy Oceanem Arktycznym a Pacyfikiem. Aby przetestować tę teorię, uczeni przeprowadzili symulacje komputerowe, które wykazały, że mieli rację. Pojawienie się mostu lądowego i zablokowanie przepływu zimnej słodkiej wody z topiących się lodowców spowodował, że nadmiar tej wody trafił do Atlantyku. To z kolei zaburzyło tamtejszą cyrkulację termohalinową (AMOC). W normalnych warunkach ciepła woda z południa płynie na północ, a chłodna z północy przepływa na południe. System ten działa, gdyż chłodna słona woda zanurza się pod napływającą ciepłą wodę. Jeśli jednak zamiast chłodnej słonej wody z lodowców Arktyki napłynie duża ilość chłodnej słodkiej wody, to nie zanurzy się ona pod wodę z południa i cały cykl zostaje zatrzymany. A to powoduje gwałtowne skoki temperatury powietrza. Symulacja pokazała, że skoki temperatury powinny być właśnie takie, jak wskazują badania grenlandzkich rdzeni lodowych. Symulacje wykazały też, że temperatury są znacznie bardziej stabilne, jeśli woda z Arktyki może wpływać do Pacyfiku.
  16. Tabletki z kwasami tłuszczowymi omega-3 nie zapobiegają zawałom i udarom u osób, które już chorują na serce. Autorzy metaanalizy opublikowanej na łamach Archives of Internal Medicine przejrzeli 14 studiów. Stwierdzili, że nie ma różnicy w liczbie zawałów serca, udarów lub zgonów wśród ponad 20 tys. osób z chorobami serca, które losowo przypisano do grup zażywających suplementy z olejami rybimi lub placebo. Jeśli chodzi o ewentualne korzyści wynikające z zażywania kwasów omega-3, a zwłaszcza kwasu eikozapentaenowego (EPA) oraz dokozaheksaenowego (DHA), badania dawały mieszane rezultaty. W powszechnym mniemaniu wykazano, że suplementy z tłuszczami rybimi pomagają zapobiegać chorobom sercowo-naczyniowym, tymczasem w rzeczywistości dowody są niespójne i nierozstrzygające - wyjaśnia JoAnn Manson z Brigham and Women's Hospital, autorka komentarza do artykułu. Koreańczycy przyjrzeli się 14 studiom, m.in. z USA, Niemiec, Włoch czy Indii, w których chorzy na serce przyjmowali suplementy lub placebo, a ich losy śledzono od roku do 5 lat. Badanymi byli głównie mężczyźni, a średnia wieku wynosiła sześćdziesiąt kilka lat. Okazało się, że u osób zażywających oleje rybie zdarzenia sercowo-naczyniowe lub zgony występowały tak samo często jak w grupie łykającej placebo. W holenderskim badaniu w ciągu 3,5 roku 14% osób z każdej grup miało zawał lub udar albo wymagało wprowadzenia stentu do zaczopowanego naczynia. Gdy zespół z Narodowego Centrum Nowotworów w Ilsanie porównywał osoby przyjmujące wyższe i niższe dawki rybich tłuszczów, a także zażywające suplementy przez rok, dwa lub dłużej, również nie odnotowano różnic w zakresie śmiertelności oraz zdarzeń sercowo-naczyniowych.
  17. Zespół Alexeia Gruvermana z University of Nebraska-Lincoln we współpracy z badaczami z Hiszpanii i University of Wisconsin opracował niezwykłą metodę zapisu danych na materiałach ferroelektrycznych. Obecnie materiały takie wykorzystywane są m.in. w dyskach twardych, a zapis i odczyt odbywają się dzięki napięciu elektrycznemu, które zmienia właściwości konkretnych obszarów nośnika. Gruverman i jego koledzy zauważyli, że informację można zapisywać... naciskając na powierzchnię ferroelektryka. Przyłożenie odpowiedniej siły wystarczy do zmiany polaryzacji materiału i jednocześnie nie niszczy jego powierzchni. Przypomina to nieco zasadę działania maszyny do pisania czy taśmy perforowanej, jednak wszystko odbywa się w skali nano. Urządzenie zapisująco-odczytujące musi nacisnąć na powierzchnię nośnika by zapisać lub odczytać dane. To sposób na zmianę polaryzacji bez użycia prądu elektrycznego, co czyni cały system wyjątkowym - mówi Gruverman. Powyższe odkrycie może przyczynić się do powstania nowych nośników danych. Gruverman nie chciał spekulować, czy rzeczywiście tak się stanie. Zauważył, że ewentualne pojawienie się np. układów pamięci lub dysków twardych wykorzystujących wynalazek jego i jego kolegów, zależy od tak olbrzymiej liczby czynników, iż obecnie jest zbyt wcześnie by wyrokować, czy nowe odkrycie doczeka się praktycznych zastosowań. Zespół Gruvermana chciałby jednak nadal pracować nad swoją techniką i poszukać dla niej innych zastosowań niż tylko przechowywanie informacji.
  18. Wynalezienie viagry pokazało, jak wielkie jest zapotrzebowanie na leki na zaburzenia erekcji. Ponieważ istniejące rozwiązania nie u wszystkich się sprawdzają, rynek czeka na lek nowej generacji. Okazuje się, że może nim być oksytocyna. Specjaliści z San Diego Medical Center przepisali ją 32-letniemu mężczyźnie, ojcu trojga dzieci, który dzięki donosowej aplikacji 2 razy dziennie miał ograniczyć lęk społeczny i przestać unikać bliskości z partnerką. U pacjenta zdiagnozowano ADHD, spełniał on też wiele kryteriów zespołu Aspergera. Mężczyzna był odnoszącym sukcesy biznesmenem, ale choć się ożenił, zachowywał się w dużej mierze aspołecznie (badacze nazwali to "wrodzoną niechęcią do związków"). Jak napisano w The Journal of Sexual Medicine, wcześniejsze próby leczenia ADHD i lęku społecznego spaliły na panewce, dlatego pacjent zgodził się na eksperymentalną terapię oksytocyną. Na początku wykluczono, że problemy seksualne mają podłoże medyczne lub są związane z zażywaniem narkotyków. Pod wpływem hormonu pojawiła się niewielka, lecz zauważalna dla kolegów z pracy i żony poprawa funkcjonowania społecznego. Wg żony, partner skrócił dzielący ich zazwyczaj fizyczny dystans, co, oczywiście, korzystnie wpłynęło na intymność. Sam zainteresowany uważa, że stał się bardziej czuły. Za pomocą standardowej skali wykazano, że pacjent doświadczył 46-proc. poprawy w zakresie życia erotycznego: zwiększyło się jego libido (od bardzo słabego do dość silnego), łatwiej osiągał stan podniecenia (w ramach samoopisu określenie "dość trudno" zastąpiło "dość łatwo"), miał mniejsze problemy ze wzwodem i bardziej satysfakcjonujące orgazmy. Efekt wyraźnie zależał od oksytocyny, bo gdy 32-latek zapomniał o odnowieniu recepty, powrócił do stanu wyjściowego. Terapia była dobrze tolerowana. Ponieważ jedna jaskółka wiosny nie czyni, od studium przypadku trzeba przejść do badań z grupą kontrolną. To dopiero one wykażą, czy oksytocyna działa i co najważniejsze, czy działa na wszystkich, czy tylko na mężczyzn z zespołem Aspergera. Autor studium dr Kai MacDonald przypomina, że wiele wskazuje na to, że osobom plasującym się powyżej średniej oksytocyna nie pomaga już w takim stopniu jak słabo funkcjonującym społecznie. W przypadku sfery seksu mogłoby być podobnie. Nie zgadzają się z nim jednak inni naukowcy, np. Paul Zak, który prowadząc badania nad zaufaniem, zauważył, że podanie oksytocyny wywoływało erekcję u 25% mężczyzn. Poza tym niektóre opracowania sugerują, że viagra działa właśnie dzięki zwiększeniu wydzielania oksytocyny.
  19. Leczenie udarów niedokrwiennych w specjalnych ambulansach już w czasie jazdy do szpitala jest realne. Mobilne jednostki udarowe mogłyby sprawić, że rozpuszczające skrzepy wewnątrznaczyniowe leki trombolityczne aplikowano by znacznie wcześniej. To bardzo ważne, ponieważ spełnią one swoją rolę, jeśli poda się je w ciągu 4,5 godz. od początku udaru. Niemieckie studium objęło 100 osób. Okazało się, że czas podjęcia decyzji o leczeniu skracał się, gdy na wyposażeniu karetki znajdował się m.in. skaner do tomografii komputerowej. Pacjentom zdiagnozowanym w ambulansie leki trombolityczne podawano po upływie 35 min, natomiast u chorych badanych dopiero w szpitalu czas ten wydłużał się do 76 min (wyliczano wartość środkową, czyli medianę). Stan pacjentów z obu grup nie różnił się znacząco, ale autorzy raportu opublikowanego w The Lancet Neurology podkreślają, że nie na tym się koncentrowano, poza tym próba nie była zbyt duża i losy badanych śledzono przez bardzo krótki czas, bo zaledwie tydzień. Wg ekspertów, chcąc określić wpływ wcześniejszego wdrożenia leczenia na rokowania oraz ocenić przydatność jednostek udarowych poza obszarami miejskimi, gdzie czas dotarcia do szpitala jest krótki, należy przeprowadzić badania zakrojone na szerszą skalę. Aby zostać uwzględnionym w niemieckim studium, trzeba było mieć od 18 do 80 lat i mieć jeden lub więcej objawów udaru, które wystąpiły w ciągu ostatnich 2-5 godz. Pacjenci losowo trafiali do ambulansu wyposażonego w skaner CT, minilaboratorium i telełącze ze szpitalem lub do grupy poddawanej standardowemu leczeniu szpitalnemu. Do grupy eksperymentalnej trafiły 53 osoby, a do grupy kontrolnej 47. Poza analizą czasu mijającego od telefonu alarmowego do podjęcia decyzji o leczeniu, Niemcy oceniali także czas upływający od telefonu do końca tomografii i badań laboratoryjnych, liczbę pacjentów, którym podawano dożylnie trombolityki, a także rokowania. Każdorazowo obserwowano znaczne skrócenie czasów reakcji/przeprowadzania niezbędnych działań.
  20. Trwające 33 lata studium żyraf rodezjańskich (Giraffa camelopardalis thornicrofti) w Zambii ujawniło, że bazując na ciemnieniu całej okrywy włosowej, a szczególnie plam, można określić wiek samców. Artykuł prof. Freda B. Bercovitcha z Uniwersytetu w Kioto, który współpracował z lokalnym naturalistą Philem Berrym, ukazał się w Journal of Zoology. Berry zajmuje się dokumentowaniem wyglądu żyraf od lat 70., gdy został strażnikiem w parku narodowym. Panowie podkreślają, że wcześniejsze badania na żyrafach prowadzono w niewoli albo przez krótki okres na wolności. Choć wiedziano o zmianach ubarwienia samców, nie zestawiano ich w systematyczny sposób z wiekiem wyliczonym w oparciu o długoterminowe dane. Użyteczność ciemnienia włosów jako biomarkera wieku ustalano w oparciu o informacje dotyczące 36 samców. Eksperci stwierdzili, że zmiana ubarwienia zajmuje średnio 1,8 roku i samce są całkowicie pokryte samolistoczarnymi plamami w średnim wieku 9,4 r. Oznacza to, że samce zaczynają po raz pierwszy ciemnieć w wieku 7-8 lat i w ciągu ok. 2 lat brązowe łaty stają się czarne. Biorąc pod uwagę czasowanie ciemnienia, podejrzewam, że wiąże się ono ze wzrostem poziomu testosteronu w okresie dojrzewania - podkreśla Bercovitch. Samce G. c. thornicrofti osiągają dojrzałość płciową w wieku 10 lat, dlatego profesor zasugerował, że "ciemnienie plam jest publicznym zaanonsowaniem innym żyrafom, że dany osobnik wkracza w fazę pokwitania; można to porównać do prężenia mięśni przez chłopców, by zaimponować dziewczynom". Wykorzystując informacje nt. zgonów i zniknięć samców oraz łącząc je z przekrojowymi danymi dotyczącymi transformacji ubarwienia, duet naukowców wyciągnął wniosek, że średni wiek samców w momencie śmierci wynosi ok. 16 lat. Maksymalna długość ich życia sięga ok. 22 lat, w porównaniu do ok. 28 lat w przypadku samic.
  21. Rynkowa kapitalizacja Apple’a przekroczyła 600 miliardów dolarów. Założony przez Steve’a Jobsa koncern stał się drugą w historii firmą, która została tak wysoko wyceniona przez giełdę. Pierwszą był Microsoft, którego akcje osiągnęły 30 grudnia 1999 roku łączną wartość 619 miliardów. Obecnie koncern Gatesa jest wyceniany na około 260 miliardów. Wczoraj, 10 kwietnia, rano wartość akcji Apple’a wzrosła do 644 USD, czyli zwiększyła się o 1,2% w porównaniu z poniedziałkowym zamknięciem. Kapitalizacja firmy sięgnęła zatem 600,4 miliardów USD. Później nastąpił lekki spadek ceny akcji i powrót kapitalizacji koncernu do poziomu poniżej 600 miliardów USD. Obecna wycena Apple’a jest wciąż znacząco niższa - jeśli wziąć pod uwagę inflację - od rekordowej wyceny Microsoftu. Uwzględniając spadek wartości pieniądza Apple musiałaby osiągnąć kapitalizację rzędu 846 miliardów USD, by osiągnąć szczytową wartość Microsoftu. Przekroczenie granicy 600 miliardów do duże osiągnięcie. Dość wspomnieć, że granicę 500 miliardów USD przekroczyło dotychczas zaledwie pięć firm: Microsoft, ExxonMobil, Cisco, General Electric i właśnie Apple.
  22. Kradzież smartfonów osiągnęła w USA rozmiary epidemii. Ich kradzieże stanowią już 33% wszystkich tego rodzaju przestępstw. Dlatego też Federalna Komisja Komunikacji (FCC) postanowiła podjąć radykalne kroki. Julius Genachowski, szef FCC, podczas spotkania z przedstawicielami organizacji CTIA oraz z szefami policji ze stanów Nowy Jork, Pennsylvania i Maryland ogłosił, że zostanie przygotowana czarna lista skradzionych urządzeń. W ciągu najbliższych sześciu miesięcy najwięksi amerykańscy operatorzy - Verizon, AT&T, Sprint i T-Mobile - rozpoczną tworzenie baz danych ukradzionych smartfonów. Urządzenia te będą blokowane i nie będzie ich można ponownie zarejestrować w żadnej sieci. W ciągu 18 miesięcy FCC połączy te bazy w jedną i operatorzy będą wymieniali się danymi. Dzięki temu złodziej nie będzie mógł wykorzystać telefonu w sieci żadnego z wymienionych operatorów. Takie działania mogą zniechęcić złodziei, a zmniejszenie kradzieży smartfonów powinno doprowadzić też do spadku liczby innych przestępstw, takich jak kradzieże tożsamości i defraudacje finansowe. Jeśli taktyka FCC ma zadziałać konieczne są też zmiany w prawie. Komisja będzie starała się, by zmiana numeru identyfikacyjnego urządzenia została uznana za przestępstwo federalne.
  23. Fałszywie dodatnie wyniki badania mammograficznego powinno się uznawać za powód do zachowania czujności, ponieważ w tej grupie kobiet ostateczne ryzyko wystąpienia raka sutka jest o 67% wyższe niż wśród pań, w przypadku których badania zawsze dawały wynik ujemny. Wg specjalistów, może to oznaczać, że albo wynik fałszywie dodatni nie jest tak naprawdę fałszywy, albo wskazuje on na toczące się procesy zwiększające ryzyko rozwoju raka piersi. Naukowcy z Uniwersytetu Kopenhaskiego przeanalizowali dane z mammografii ponad 58 tys. Dunek. Miały one od 50 do 69 lat, a badaniom przesiewowym poddano je w latach 1991-2005. Okazało się, że o ile w grupie kobiet, u których mammografia zawsze dawała ujemne wyniki, można było oczekiwać 339 przypadków raka piersi na 100 tys. kobiet rocznie, o tyle w grupie pań z fałszywie dodatnimi rezultatami należało się już spodziewać 583 przypadków na 100 tys. Zwiększone ryzyko raka sutka utrzymywało się przez 6 lat od fałszywie dodatniego wyniku badania mammograficznego. Autorzy studium opublikowanego na łamach pisma Journal of the National Cancer Institute podkreślają, że to na razie korelacja i by stwierdzić, czy istnieje związek przyczynowo-skutkowy, trzeba przeprowadzić dalsze badania. Dr Jeff Tice z Helen Diller Family Comprehensive Cancer Center, który nie brał udziału w duńskich badaniach, komentuje, że zaobserwowane zjawisko da się wyjaśnić gęstością piersi. Przy zwiększonej gęstości częściej pojawiają się fałszywie dodatnie wyniki mammografii, a jednocześnie wyższa gęstość stanowi czynnik ryzyka raka piersi. W fałszywie dodatnich wynikach nie chodzi o przeoczenie guza podczas dodatkowych badań sprawdzających, bo w ciągu 2 lat od "obalonej" diagnozy kobiety z fałszywie dodatnimi wynikami raczej nie zapadały na nowotwór. Komentatorzy doniesień Duńczyków podkreślają też, że nie da się wykluczyć, iż to nie sam fałszywie dodatni wynik mammografii stanowi czynnik ryzyka, ale inne nieuwzględniane przez autorów studium zmienne, np. historia chorób w rodzinie czy mutacje genetyczne.
  24. Żyjący przed wiekami rolnicy mogliby nas nauczyć, jak należy dbać o lasy Amazonii. Najnowsze badania przeprowadzone przez międzynarodowy zespół archeologów i paleontologów dowodzą, że indiańscy rolnicy nie używali, jak dotychczas sądzono, ognia do pozyskiwania terenów pod uprawy. Grupa uczonych, którym przewodzili specjaliści z University of Exter, zbadali pyłki roślinne, węgiel drzewny i inne pozostałości roślin, liczące sobie ponad 2000 lat. Stworzyli dzięki temu dokładną mapę rolnictwa na amazońskich sawannach Gujany Francuskiej sprzed przybycia Europejczyków. Wyniki opublikowanych w PNAS badań dowodzą, że przed wiekami rolnicy uprawiali rośliny na sztucznie tworzonych niewielkich kopcach. Dzięki nim ziemia była lepiej napowietrzona, lepiej krążyła w niej wilgoć, a nadmiar wody był lepiej odprowadzany niż w płaskim terenie. To bardzo ważne w okolicy, która doświadcza zarówno powodzi, jak i susz. Ponadto produktywność kopców była ciągle zwiększana dzięki temu, że rolnicy nakładali nań żyzny muł, nanoszony na pola podczas powodzi. Kopce przyczyniały się też do ograniczenia zasięgu pożarów, a zatem do zachowania w glebie substancji odżywczych, materii organicznej oraz zachowania struktury samej gleby. Od dawna sądzono, że rolnicy używali ognia do pozyskiwania nowych terenów pod uprawę. Okazuje się jednak, że, przynajmniej na badanym obszarze, technika taka nie była stosowana. Dopiero po przybyciu Europejczyków i wyginięciu 95% miejscowej populacji można zauważyć gwałtowny wzrost liczby pożarów. Odkrycia te każą zweryfikować naszą wiedzę o prekolumbijskim rolnictwie na obszarze Amazonii. Przekonanie, iż po przybyciu Europejczyków i wyginięciu miejscowej ludności nastąpiło rozszerzenie zasięgu lasów i spadek liczby pożarów okazuje się błędne. W badaniach brali udział uczeni z brytyjskich, francuskich i amerykańskich instytucji naukowych.
  25. Amerykańska Narodowa Administracja Oceanów i Atmosfery (NOAA) poinformowała, że miniony marzec był najcieplejszy w historii USA. Średnia temperatura wyniosła 10,6 stopnia Celsjusza i była o około 5 stopni Celsjusza wyższa niż XX-wieczna średnia dla tego miesiąca. Dotychczas najcieplejszym zanotowanym na terenie USA marcem był ten z 1910 roku, kiedy to średnia temperatura wynosiła 10,3 stopnia Celsjusza. Regularne pomiary temperatury są dokonywane w USA od 117 lat. Od ich rozpoczęcia minęło więcej niż 1400 miesięcy i tylko jeden miesiąc - styczeń 2006 roku - odbiegał od średniej bardziej niż tegoroczny marzec. W sumie stacje klimatyczne na terenie USA zanotowały rekordowe temperatury aż 15 272 razy. Rekordowo wysoką temperaturę zanotowano w którymś momencie marca w każdym stanie. Na wschód od Gór Skalistych najcieplejszy w historii marzec zanotowało 25 stanów. W kolejnych 15 stanach miesiąc ten mieścił się w pierwszej 10 najcieplejszych. Jednocześnie w stanach Waszyngton, Oregon i Kalifornia było chłodniej niż zwykle. Na Alasce, która nie jest liczona do kontynentalnych Stanów Zjednoczonych, marzec był jednym z 10 najchłodniejszych w historii. Jednocześnie zanotowano zwiększone opady. Średnio dla całego kraju były one o 0,83 cm wyższe. Znacznie powyżej średniej padało na północno-zachodnim wybrzeżu Pacyfiku i na południu Wielkich Równin. Z kolei na zachodnie amerykańskiego interioru, na północnym wschodzie oraz w stanach Floryda i Kolorado zanotowano rekordowe susze. Podwyższone temperatury spowodowały, że pojawiły się dobre warunki dla powstawania tornad. NOAA otrzymała 223 wstępne raporty o pojawieniu się tornad. To znacznie więcej od wieloletniej średniej dla marca, która wynosi 80. Tornada zabiły 40 osób i spowodowały straty przekraczające 1,5 miliarda dolarów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...