Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36971
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Rozwój internetu, spopularyzowanie się e-maili, komunikatorów, wreszcie telefonii VoIP czy serwisów społecznościowych miały zagrozić istnieniu tradycyjnych usług pocztowych. O tym, że internet nie ma praktycznie żadnego negatywnego wpływu na pocztę mogą świadczyć opublikowane analizy dotyczące United States Postal Service (USPS). Ta założona w 1775 roku niezależna agencja rządu jest drugim największym w USA pracodawcą cywilnym (zatrudnia niemal 600 tysięcy osó B) i właścicielem największej na świecie floty pojazdów (posiada ich ponad 218 tysięcy). Mimo tak olbrzymich rozmiarów oraz pomimo tego, iż jest zobowiązana do świadczenia usług pocztowych wszystkim Amerykanom, niezależnie od miejsca ich zamieszkania, i po jednolitej cenie, urząd praktycznie nie odczuł spopularyzowania się innych metod komunikacji. Prawdą jest, że w ostatnich latach USPS regularnie raportuje wielomiliardowe straty, jednak ich przyczyną nie jest rozwój technologii, a ustawa Postal Accountability and Enhancement Act, podpisana w 2006 roku przez prezydenta Busha. Na jej podstawie USPS została zobowiązana do opłacenia w ciągu najbliższych 10 lat składek emerytalnych dla swoich pracowników na... 75 lat naprzód. Żadna inna korporacja czy agencja rządowa nie musi w ten sposób opłacać składek. Mówimy o płaceniu za pracowników, którzy się jeszcze nie urodzili - stwierdził profesor Philip Rubio z North Carolina A&T State University. Ustawa wystawiła na ciężką próbę organizację, która w czasie swojej historii musiała dostosowywać się do wielu wyzwań zmieniającego się świata - pojawienia się kolei, telegrafu, połączeń lotniczych czy internetu. Poczta stara się teraz o zwrot z budżetu 11 miliardów dolarów, które już nadpłaciła wykonując postanowienia wspomnianej ustawy. Nie otrzymujemy pieniędzy z budżetu i nie chcemy, by się to zmieniło - zastrzega przy tym jej rzecznik prasowy. Przechodząc jednak do konkretów, trzeba wspomnieć, że dwoma najbardziej dochodowymi obszarami działalności USPS są przesyłki listowe zwykłe oraz ekspresowe. Od roku 1997 przychody z listów ekspresowych są stałe i wahają się w granicach 33-38 miliardów dolarów rocznie. Z kolei przychody ze standardowych listów rosną. W latach 1997-2007 zwiększyły się one z 12 do 20 miliardów USD. Przychody z dostarczania paczek to rocznie 1-2 miliardów USD. Jeśli zatem rozwój internetu ma jakikolwiek negatywny wpływ na tradycyjne usługi pocztowe, to jest on niezauważalny. To z kolei pokazuje, że dobrze zarządzanemu przedsiębiorstwu niestraszny jest e-mail, Facebook czy Amazon.
  2. Naukowcy z Gladstone Institutes - to niezależny instytut badawczy stowarzyszony z Uniwersytetem Kalifornijskim w San Francisco - ogłosili, że udało im się zamienić uszkodzoną tkankę serca w spełniający swą zwykłą funkcję mięsień sercowy. Wcześniej sztuka ta udawała się tylko na szalkach Petriego. Tym razem Li Qian i jego koledzy z laboratorium Deepaka Srivastavy przeprowadzili tego typu zabieg na myszy. Choroby sercowo-naczyniowe to jedna z głównych przyczyn zgonów na całym świecie. W samych tylko Stanach Zjednoczonych około miliona osób, które co roku przeżywają atak serca, muszą żyć z nie w pełni sprawnym organem. Uszkodzenia powodowane atakiem serca są zwykle nieodwracalne, gdyż komórki mięśniowe serca, pozbawione podczas ataku dopływu tlenu, umierają i tworzy się blizna - mówi doktor Srivastava. Podczas eksperymentów na myszach, które przeszły atak serca, uczeni wstrzykiwali bezpośrednio w zniszczony obszar trzy geny odpowiedzialne za rozwój serca u płodu. Po miesiącu zniszczone tkanki, które zwykle formują nieruchomą bliznę, utworzyły zdrową, kurczącą się tkankę mięśniową. Co niezwykłe, po trzech miesiącach od zabiegu serce było bardziej wydajne niż przed zawałem. Te badania mogą mieć olbrzymie znaczenie dla pacjentów, którzy przez uszkodzone serce mają trudności z wykonywaniem normalnych czynności, jak np. wchodzenie po schodach. Mogą one pozwolić na stworzenie terapii alternatywnej dla przeszczepów serca. A jako że przeprogramowujemy komórki bezpośrednio w sercu, unikamy konieczności wykonania zabiegu chirurgicznego i wszczepiania tkanek wyhodowanych w laboratorium - mówi doktor Qian. Naszym kolejnym celem jest powtórzenie tych eksperymentów u dużych zwierząt, takich jak świnie, zanim przejdziemy do testów klinicznych na ludziach. Mamy nadzieję, że badania te pozwolą na rozpoczęcie naprawy serca bardzo szybko po zawale - być może już w momencie dotarcia do pacjenta zespołu ratunkowego - dodał doktor Srivastava.
  3. Kilka lat temu brytyjskie biuro projektowe Atkins wygrało konkurs na projekt 5-gwiazdkowego Shimao Intercontinental Hotel, który miał stanąć w obrębie wypełnionego wodą 100-metrowego wyrobiska w Songjiang, południowo-zachodniej dzielnicy Szanghaju. W zeszłym miesiącu prace wreszcie się rozpoczęły, a hotel otworzy swoje podwoje dla gości pod koniec 2014 lub na początku 2015 r. W projekcie uwzględniono podwodne pokoje oraz tzw. przestrzeń ogólnodostępną. Poza rozwiązaniami konferencyjnymi znajdą się tu kawiarnie, restauracje, ośrodki sportowe czy centrum bankietowe. Brytyjczycy postawili na ekologię, stąd pokryty roślinnością zielony dach czy wykorzystanie energii geotermalnej. Pokoje na 2 podwodnych poziomach będą wychodzić na akwarium o głębokości 10 metrów. Na najniższym poziomie hotelu goście znajdą basen oraz przestrzeń do uprawiania różnych sportów wodnych. Ściany byłej sztolni będą wykorzystane do wspinaczki oraz skoków na bungee. W sumie 400-pokojowy hotel ma mieć 19 pięter - 3 podwodne i 16 nad lustrem wody. Inwestorem hotelu i parku tematycznego jest Shanghai Shimao Property Group.
  4. Firma Zalman wprowadziła do swojej oferty dwie podstawki chłodzące – ZM-NC3500 oraz ZM-NC3500 Plus. Model podstawowy wyposażono w bardzo duży, 220-milimetrowy wiatrak oraz w cztery porty USB 2.0, natomiast wersji Plus dodatkowo zapewniono kartę muzyczną oraz głośniki stereo. Wielkość podstawek pozwala zastosować je nawet do 17-calowych notebooków. Podstawki generują zaledwie od 17 do 23,5 dB, a więc mniej, niż większość wentylatorów montowanych w notebookach. Prędkość wiatraków można regulować w zakresie od 620 do 720 obr./min. Służy do tego potencjometr umieszczony na boku podstawek. Urządzenia zasilane są z portu USB. W modelu ZM-NC3500 znalazł się też przycisk Turbo, którego użycie uaktywni jeszcze wydajniejszy tryb chłodzenia - wentylator przyspieszy wówczas do 800 obr./min. Jest to zatem produkt dostosowany przede wszystkim do potrzeb graczy, dla których priorytetem jest efektywne obniżanie temperatury mocno nagrzewającego się podczas grania notebooka. Z kolei podstawka ZM-NC3500 Plus, ze względu na wbudowane głośniki i kartę muzyczną, bardzo dobrze spełni swoją rolę w zastosowaniach multimedialnych. Dodatki te docenią szczególnie osoby, które ze względu na ograniczoną powierzchnię na biurku nie mają gdzie ustawić sprzętu audio. Regulację głośności oraz całkowite wyciszanie dźwięku umożliwiają przyciski znajdujące się na krawędzi podstawki. Podstawki o wymiarach 363 x 404 x 56mm (NC3500) i 363 x 415 x 56mm (NC3500 Plus) ważą odpowiednio 1,2kg oraz 1,35kg. Ich sugerowane ceny detaliczne to, odpowiednio, 189 i 249 złotych brutto.
  5. Specjalizująca się w badaniu chmur obliczeniowych firma DeepFieldNetworks przekonuje, że wbrew powszechnemu mniemaniu, era potężnych chmur już trwa. A wydawałoby się, że do tego rodzaju infrastruktury przekonało się dotychczas niewielu użytkowników. Tymczasem z danych DeepFieldNetworks wynika, że co trzeci internauta na świecie w którymś momencie dnia co najmniej raz korzysta z usług oferowanych w chmurze Amazona. Ponadto w chmurze tej skupia się 1% całego ruchu generowanego w Ameryce Północnej. Tylko pozornie jest to niewiele. Dość zauważyć, że YouTube odpowiada za 6% ruchu, a przecież w chmurze Amazona materiały wideo nie stanowią tak znacznego odsetka danych jak na YouTube. Craig Labovitz, dyrektor DeepField twierdzi, że obecnie w internecie zachodzą błyskawiczne zmiany, a chmury oferowane przez Amazona, Google’a czy Microsoft stają się internetem. Mierząc ruch w chmurze Amazona firma Labovitza wzięła pod uwagę tylko połączenia od użytkowników chmury, nie liczono natomiast komunikacji pomiędzy samymi maszynami w chmurze czy też trwającego praktycznie przez całą dobę skanowania chmury przez cyberprzestępców.
  6. Czy mówienie do siebie podczas szukania różnych przedmiotów pomaga? Okazuje się, że tak, ale pod warunkiem, że są nam dobrze znane (Quarterly Journal of Experimental Psychology). Gary Lupyan z University of Wisconsin-Madison i Daniel Swingley z University of Pennsylvania przeprowadzili serię eksperymentów. W pierwszym ludziom pokazywano 20 zdjęć różnych obiektów i polecano, by znaleźli jeden konkretny. W niektórych próbach badani widzieli napis "Proszę poszukać czajniczka", a w innych należało szukać tego samego przedmiotu, powtarzając na głos jego nazwę. Okazało się, że mówiąc do siebie, ochotnicy szybciej znajdowali obiekt. W kolejnym eksperymencie ludzie mieli zrobić wirtualne zakupy. Proszono ich o jak najszybsze wyszukanie wszystkich towarów z danej kategorii, np. wszystkich butelek coli, dezodorantów albo worków z jabłkami. Ponownie ustalono, że powtarzanie na głos nazwy dobrze znanych towarów przyspieszało proces. Zauważono też jednak coś innego: w miarę jak spadała siła skojarzenia między nazwą a celem wzrokowym, powtarzanie na głos coraz bardziej upośledzało szukanie. Zgodnie z hipotezą sprzężenia zwrotnego etykiety słownej Lupyana, etykiety werbalne mogą oddziaływać na trwające przetwarzanie wzrokowe. Słyszenie wyrazu "krzesło", w porównaniu do zwykłego myślenia o nim, sprawia, że czasowo system wzrokowy lepiej wyszukuje krzesła. Etykiety kategorii modulują pojęciowe i percepcyjne reprezentacje przez odgórne sprzężenie zwrotne.
  7. Japońscy naukowcy poinformowali o wyhodowaniu włosów na skórze bezwłosej myszy. Zespół profesora Takashiego Tsuji z Tokijkiego Uniwersytetu Nauk najpierw stworzył cebulki włosowe z komórek myszy. Z cebulek wyrosły włosy, które przechodziły normalny cykl wzrostu, wypadania i wzrostu nowego włosa. Tsuji i jego koledzy zauważyli, że cebulki można tworzyć z komórek macierzystych dorosłych osobników. Niewykluczone, że podobna technika pozwoli również na stworzenie innych organów. Koh-ei Toyoshima, jeden z badaczy, mówi, że naukowcy chcieliby w ciągu 3-5 lar rozpocząć testy kliniczne polegające na wykorzystywaniu własnych komórek macierzystych pacjentów i tworzenia z nich cebulek, z których rosłyby włosy. Niewykluczone, że w ciągu najbliższej dekady japońska technika trafi do powszechnego użytku.
  8. Naukowcy ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Waszyngtona w St. Louis odkryli, czemu niektórzy ludzie są bardziej niż inni podatni na tworzenie kamieni nerkowych (EMBO Journal). Teraz mamy bardziej kompletny obraz sytuacji [...]. Z tymi informacjami możemy zacząć myśleć o lepszych metodach leczenia, a nawet określaniu jednostkowego ryzyka rozwoju kamieni, które zazwyczaj rośnie z wiekiem - podkreśla dr Jianghui Hou. Amerykanie badali mysie nerki, bo działają tak samo jak ludzkie. Akademicy wyjaśniają, że model mysi przyda się w przyszłości, bo będzie można na nim prowadzić przedkliniczne testy nowych leków. Ryzyko tworzenia się kamieni nerkowych wzrasta, gdy mocz jest zbyt skoncentrowany, pacjenci jedzą zbyt dużo soli i piją za mało wody. Jakiś czas temu wykazano także, że pewien powszechnie występujący wariant genu CLDN14 zwiększa ryzyko wystąpienia kamieni aż o ok. 65%. Ostatnie badanie zespołu z St. Louis zademonstrowało, w jaki sposób zmiany w aktywności wspomnianego genu przyczyniają się do wystąpienia tej bardzo bolesnej dolegliwości. Zazwyczaj w nerkach gen CLDN14 jest nieaktywny. Interferencja RNA gwarantuje, że nerki działają tak, jak powinny (miRNA są kierowane do kompleksu wyciszającego indukowanego przez RNA - ang. RISC - w którym pośredniczą w wyciszeniu transkryptu genu). Wapń i magnez przechodzą przez układ filtrujący i są wchłaniane z powrotem do krwi. Kiedy jednak ludzie jedzą dużo wapnia lub soli i za mało piją, miRNA "uwalnia" gen. Wzrost aktywności CLDN14 zapobiega oddawaniu Ca2+ do krwi. Hou zauważył, że CLDN14 nie dopuszcza do wnikania wapnia do obwódek zamykających (ang. tight junctions), szczelnych połączeń między sąsiednimi komórkami nabłonkowymi, które biegną wzdłuż obwodu komórek. Bez dostępu do krwioobiegu wapń gromadzi się w moczu i dochodzi do kamicy. Hou ma nadzieję, że w przyszłości powstaną leki, które u osób z kamicą będą naśladować miRNA wyciszające CLDN14. Testy określające podatność na kamicę bazowałyby na pomiarze poziomu białka klaudyny 14 w moczu. (normalnie jego ekspresja jest ograniczona). Amerykanie podkreślają, że na formowanie kamieni wpływa zapewne wiele genów. Teraz pozostaje je znaleźć...
  9. W Europejskim Obserwatorium Południowym (ESO) przeprowadzono badania, których wyniki mogą podważać teorie mówiące o istnieniu ciemnej materii. Za pomocą teleskopu MPG/ESO w chilijskim obserwatorium La Silla naukowcy przeprowadzili niezwykle dokładne badania ruchu ponad 400 gwiazd znajdujących się w odległości do 13 000 lat świetlnych od Słońca. Na podstawie uzyskanych danych obliczyli ilość materii znajdującej się w okolicach tych gwiazd. Uzyskane przez nas wyniki dotyczące ilości materii pasują bardzo dobrze do tego, co widzimy - gwiazdy, pył i gaz. Ale nie ma tu miejsca na żadną dodatkową materię - ciemną materię - której się spodziewaliśmy. Nasze obliczenia powinny ją wykazać. Ale jej tam nie ma - mówi szef zespołu badawczego Christian Moni Bidin z chilijskiego Universidad de Concepction. Zgodnie ze współczesnymi teoriami w okolicach gwiazd powinna znajdować się duża ilość ciemnej materii. Nie możemy jej obserwować bezpośrednio, ale powinniśmy widzieć jej oddziaływanie grawitacyjne na widoczną materię. To oznacza, że dokładnie monitorując ruch gwiazd, naukowcy powinni być w stanie wyliczyć ilość materii, która oddziałuje na gwiazdy. Tymczasem okazało się, że najnowsze wyliczenia wskazują na istnienie takiej ilości materii, jaką widzimy. Brak miejsca dla niewidocznej ciemnej materii. Pomimo uzyskanych przez nas wyników Droga Mleczna obraca się znacznie szybciej niż wskazywałaby na to ilość widocznej materii. Zatem, jeśli nie mamy do czynienia z ciemną materią, to potrzebujemy nowej teorii wyjaśniającej problem ‚zagubionej’ masy galaktyki. Nasze wyniki są sprzeczne z powszechnie przyjętymi modelami. Tajemnica ciemnej materii stała się jeszcze bardziej zagadkowa - stwierdza Bidin. Wykonane przez jego zespół obliczenia mogą oznaczać również, że z Ziemi nie jesteśmy w stanie badać wpływu ciemnej materii na materię widoczną. Być może na badania takie pozwolą misje satelitów.
  10. Otyłe osoby mogą być tak samo zdrowe jak ludzie z prawidłową wagą, pod warunkiem że prowadzą zalecany tryb życia: nie palą, spożywają umiarkowane ilości alkoholu, regularnie ćwiczą, a także jedzą pięć lub więcej owoców i warzyw dziennie. Wtedy ich ryzyko zgonu w młodym wieku jest w przybliżeniu takie samo jak w przypadku ludzi szczupłych. Dr Eric M. Matheson i zespół z Uniwersytetu Medycznego Południowej Karoliny przyglądali się wskaźnikowi masy ciała (BMI) 11761 kobiet i mężczyzn w średnim okresie 170 miesięcy. Analiza wykazała, że bezsprzecznie najbardziej zagrożone wczesną śmiercią były osoby z BMI powyżej 30, które nie miały żadnych zdrowych nawyków. Okazało się też, że szczupłość (BMI = 18,5-24,9) działała ochronnie tylko w grupie ludzi niemających żadnych zdrowych nawyków. Już jeden zdrowy nawyk powodował, że ryzyko zgonu jednostek otyłych różniło się od ryzyka dla ludzi z prawidłową masą w o wiele mniejszym zakresie, a w przypadku badanych z nadwagą było nawet mniejsze niż u szczupłych. Autorzy artykułu opublikowanego na łamach Journal of the American Board of Family Medicine podkreślają, że o ile sporo wiadomo o korzyściach wynikających z wyboru zdrowego stylu życia w populacji generalnej, o tyle o skutkach stosowania się do prozdrowotnych wytycznych w grupie otyłych vs szczupłych lub osób z nadwagą już o wiele mniej. Dlatego też Matheson, D. King i C. Everett chcieli określić związek między prozdrowotnymi zwyczajami (jedzeniem 5 lub więcej owoców i warzyw dziennie, regularnym ruchem, umiarkowanym spożyciem alkoholu i niepaleniem) a śmiertelnością w grupie o zróżnicowanym BMI. Uwzględniono osoby biorące udział w National Health and Nutrition Examination Survey III, które miały 21 i więcej lat. Po wzięciu poprawki na wiek, płeć, rasę, wykształcenie i stan cywilny wyliczono, że w porównaniu do grupy z 4 zdrowymi zwyczajami, stopień ryzyka dla wszystkich przyczyn zgonu dla osób z 0, 1, 2 i 3 zdrowymi przyzwyczajeniami wynosił, odpowiednio, 3,27, 2,59, 1,74 oraz 1,29. Kiedy naukowcy zastosowali dodatkowo podział wg wskaźnika masy ciała, stwierdzono, że wszyscy korzystali z wdrożenia zdrowego stylu życia, a najbardziej grupa osób otyłych.
  11. Intel ogłosił, że we współpracy z indyjską firmą Lava International powstał XOLO X900 - pierwszy smartfon z logo Intel Inside. Urządzenie korzysta z procesora Atom Z2460. Jego sprzedaż rozpocznie się w Indiach 23 kwietnia. Procesor taktowany jest zegarem o częstotliwości 1,6 GHz, korzysta z technologii Hyper Threading. XOLO wykorzystuje też 400-megahercowy rdzeń graficzny zdolny do obsługi wideo w formacie 1080p, 8-megapikselowy aparat fotograficzny z trybem burst, dzięki czemu możliwe jest wykonanie do 10 ujęć w czasie krótszym niż sekunda. Smartfon wyposażono w 4-calowy wyświetlacz LCD oraz system Android. Producent zapewnia, że pojedyncze ładowanie baterii wystarczy na 8 godzin rozmów, 5 godzin surfowania po sieci za pomocą technologii 3G lub 45 godzin słuchania muzyki.
  12. Wczesna ekspozycja na ołów jest związana ze zwiększoną agresją w życiu dorosłym. Do takiego wniosku doszli naukowcy z Tulane University. Toksykolog, profesor Howard W. Mielke i jego zespół we współpracy z demografem Sammym Zahranem z Colorado State University, porównywali poziom ołowiu pochodzącego ze spalin samochodowych w powietrzu sześciu miast - Atlanty, Chicago, Indianapolis, Minneapolis, Nowego Orleanu i San Diego. Badaniami objęto lata 1950-1985, kiedy to doszło do zwiększonego zanieczyszczenia tym pierwiastkiem. Następnie sprawdzali, jak 20 lat później, gdy dzieci dorastające w tym okresie rozpoczynały dorosłe życie, wyglądały statystyki przemocy w miastach. Po wyeliminowaniu wszystkich innych czynników, takich jak otoczenie społeczne, dochody, wykształcenie, polityka zapobiegania przestępstwom czy odsetek uwięzionych osób, okazało się, że wzrost ilości ołowiu powietrzu o 1% wiąże się ze zwiększeniem odsetka poważnych napaści o 0,46% w 22 lata później. Dzieci są niezwykle wrażliwe na zanieczyszczenie ołowiem, a wystawienie na działanie tego pierwiastka ma opóźnione efekty neuroanatomiczne, które w znacznym stopniu wpływają na przyszłe zachowania społeczne i dobrostan. Nawet do 90% wzrostu przypadków poważnych napaści można wytłumaczyć ilością ołowi w powietrzu sprzed 22 lat - mówi profesor Mielke. Jego zdaniem wyeliminowanie benzyny ołowiowej będzie miało wpływ nie tylko na zdrowie ludzi, ale wpłynie też na zmniejszenie przestępczości.
  13. Honda opracowała technologię odzyskiwania metali ziem rzadkich ze zużytych urządzeń. Jeszcze w bieżącym miesiącu ma zostać uruchomiona pierwsza komercyjna linia odzyskująca metale na skalę masową. Dotychczas takie działania prowadzono jedynie eksperymentalnie na niewielką skalę. Honda będzie pracowała ze zużytymi akumulatorami niklowo-metalowo-wodorowymi (NIMH), które są gromadzone przez jej dealerów na całym świecie. Dotychczas z tego typu urządzeń odzyskiwano jedynie nikiel, które wykorzystywano później do produkcji stali nierdzewnej. Technologia Hondy pozwala na odzyskanie niklu i kobaltu. W wyniku odpowiedniej obróbki uzyskuje się metale o czystości porównywalnej z jakością otrzymywaną podczas tradycyjnego procesu produkcyjnego. Dzięki temu Honda będzie mogła ponownie ich użyć do produkcji akumulatorów i innych urządzeń. Japońska technologia pozwala na odzyskanie nawet ponad 80% zawartości metali. Może być też wykorzystana do pracy z innymi zużytymi urządzeniami, nie tylko z akumulatorami. Fabryka Hondy będzie stopniowo zwiększała gamę urządzeń, z których będzie odzyskiwała metale.
  14. Austriacka policja federalna aresztowała najmłodszego hakera w historii kraju. Zatrzymanym jest 15-latek, którego podejrzewa się o włamania na serwery 259 firm. Miał tego dokonać w ciągu zaledwie 3 miesięcy. Podczas włamań podejrzany używał ogólnodostępnych narzędzi hakerskich, a swoimi czynami chwalił się na Twitterze. Publikował też odnośniki do miejsc, w których opublikował ukradzione dane. Młodzieniec przyznał się do zarzucanych mu czynów natychmiast po aresztowaniu. Motywem jego działania było zdobycie uznania w oczach innych włamywaczy. Chłopiec, używający pseudonimu ACK!3STX, zapisał się na jedno z hakerskich forów i gdy odkrył, że przyznaje ono punkty za udane ataki, rozpoczął serię włamań, dzięki czemu trafił do grona 50 najwyżej punktowanych osób w liczącym sobie 2000 członków forum. W śledztwo przeciwko włamywaczowi zaangażowany był również Europol, gdyż Austriak atakował witryny firm z różnych krajów. Na razie nie oszacowano wysokości strat jakie spowodował domorosły haker.
  15. Naukowcy z Uniwersytetu w Zurychu i Zoological Society of London uważają, że przyczyną wyginięcia dinozaurów była jajorodność. Jajorodność pozostawiała dinozaury daleko w tyle za żyworodnymi ssakami. Ze względu na fizyczne ograniczenia rozmiarów jaj, w zestawieniu z matkami młode tych gadów okazywały się niezwykle małe. Oto przykład. Ważąc 4 tony, dinozaurzyca była 2.500 razy cięższa od świeżo wyklutego gadziątka, tymczasem ważąca tyle samo słonica waży zaledwie 22 razy więcej od swojego dziecka. Noworodek słoni jest więc od razu duży wśród dużych gatunków ssaków. Uderzającą różnicę w rozmiarach dinozaurzych rodziców oraz dzieci można wyjaśnić problemami z jajami. Większe jaja muszą mieć grubszą skorupkę, a że przez nią odbywa się też wymiana gazowa, pojawiają się ograniczenia. W pewnym momencie skorupka nie może już dalej wzrosnąć, co automatycznie oznacza zahamowanie wielkości dinozaurzych płodów. Nowo narodzone ssaki zajmują tę samą niszę ekologiczną co ich rodzice. W przypadku dużych gatunków dinozaurów było jednak zupełnie inaczej. Rozwijając się, przechodziły przez szereg nisz - od zwierząt ważących kilka kilogramów po nisze osobników o ostatecznej wadze kilkudziesięciu ton. Rosnąc, młodziki musiały współzawodniczyć z kilkoma kategoriami wagowo-wzrostowymi dorosłych zwierząt z innych grup. Walczyły z nimi o pokarm, w czasie gdy ssaki korzystały z mleka matek. Wśród badaczy istnieje zgoda co do tego, że zwierzęta o określonych rozmiarach zajmują konkretne nisze. W przypadku dinozaurów oznacza to, że pojedynczy gatunek zajmuje większość nisz. U ssaków jest dokładnie na odwrót: poszczególne nisze są zamieszkiwane przez liczne gatunki o zróżnicowanych rozmiarach- wyjaśnia dr Daryl Cordon z Uniwersytetu w Zurychu. Wyniki badań pokazały, że małe i średniej wielkości dinozaury reprezentowało o wiele mniej gatunków niż w przypadku małych i średnich ssaków, bo ich nisze zajmowały młode większych gatunków. Przegląd rozmiarów ciała wszystkich dinozaurów, włączając w to ptaki [...], ujawnił, że istniało zaledwie kilka gatunków, u których dorosłe osobniki ważyły 2-60 kg - opowiada Cordon. Nie stanowiło to problemu przez 150 mln lat, aż stało się coś, w wyniku czego wyginęły wszystkie duże gatunki i przetrwały tylko małe. Jeśli nie było małych gatunków, zniknęła cała grupa - wyjaśnia dr Marcus Clauss. Przeprowadzono symulację komputerową, z której wynikało, że po pierwsze, nieobecność małych i średnich gatunków dinozaurów wynikła z konkurencji między samymi dinozaurami (u ssaków nie występowała taka luka). Po drugie, w obecności dużych dinozaurów i przez ciągłą rywalizację z ich młodymi nie powstawały duże gatunki ssaków. Po trzecie wreszcie, małe dinozaury rywalizowały ze swoimi niewielkimi pobratymcami i małymi ssakami. Wzrastająca presja doprowadziła je na skraj wyginięcia, dając jeden wybór: poszukiwanie nowych nisz. To drugie zapewniło niektórym przetrwanie do dnia dzisiejszego, bo jako ptaki wzniosły się w powietrze. Podczas wymierania kredowego zginęły wszystkie zwierzęta ważące powyżej 10 kg. Wśród ssaków było wiele gatunków poniżej tego pułapu, z których mogły wyewoluować większe (zwłaszcza że zwolniły się nisze). U dinozaurów brakowało gatunków tej wielkości, dlatego nie było komu zagospodarować pojawiającej się przestrzeni.
  16. Zdaniem uczonych z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics (CfA) miliardy gwiazd w naszej galaktyce przechwyciły planety, które wcześniej uciekły z orbit swoich macierzystych gwiazd. Gwiazdy wymieniają planety tak, jak drużyny baseballowe wymieniają zawodników - mówi Hagai Perets z CfA. Przed rokiem informowaliśmy, że naukowcy stwierdzili, iż miliardy planet mogą nie krążyć wokół gwiazd, ale samotnie przemierzać kosmos. Teraz dowiadujemy się, że takie planety mogą być przechwytywane przez gwiazdy. To tłumaczyłoby np. istnienie systemów, w których orbity planet są bardzo odległe od gwiazd. Na potrzeby najnowszych badań Perets i Thijs Kouwenhoven z Uniwersytetu Pekińskiego przeprowadzili symulację młodego klastra gwiazd, w którym znajdują się planety niezwiązane orbitami z żadną z gwiazd. Symulacje wykazały, że jeśli takich planet jest tyle samo co gwiazd, to z czasem 3 do 6 procent z nich zostanie przechwyconych przez gwiazdę. Im bardziej masywna gwiazda, tym większe prawdopodobieństwo przechwycenia samotnej planety. Uczeni badali młody klaster, gdyż gwiazdy i planety znajdują się w nim bliżej siebie. Z czasem, wskutek oddziaływania pomiędzy gwiazdami, taki klaster się rozszerza i zanika. Zwiększają się odległości, przez co prawdopodobieństwo przechwycenia planety przez gwiazdę gwałtownie maleje. Planety są prawdopodobnie bardzo często wyrzucane ze swoich orbit. Gdy formuje się system planetarny może dojść do sytuacji, gdy dwie planety silnie na siebie oddziałują. Wówczas jedna z nich zostaje wyrzucona z orbity i rozpoczyna samotną wędrówkę. Gdy spotka na swej drodze gwiazdę, która porusza się z tą samą prędkością w tym samym kierunku, może zostać przez nią przechwycona. Zwykle orbita takiej przechwyconej planety jest setki lub nawet tysiące razy bardziej oddalona od gwiazdy niż orbita Ziemi od Słońca. Może ona być znacznie odchylona od orbit planet „macierzystych“ danej gwiazdy, a nawet poruszać się w kierunku przeciwnym do nich.
  17. W brytyjskim Bath, podczas budowy nowego hotelu na ulicy Beau Street znaleziono jedną z największych kolekcji rzymskich monet. Skarb składa się z ponad 30 000 srebrnych monet. Odkryto go w odległości około 150 metrów od byłych rzymskich łaźni. Monety pochodzą z 270 roku naszej ery, z okresu, gdy Cesarstwo przeżywało wyjątkowo trudne chwile. Podczas kryzysu w III wieku Rzym miał 25 cesarzy w ciągu zaledwie 50 lat. Był to czas wielkich niepokojów, szczególnie na kontynencie. Imperium niemal upadło - powiedział Stephen Clews, menedżer Roman Baths. Kryzys rozpoczął się wraz z zamordowaniem w 235 roku cesarza Aleksandra Sewera przez jego własne oddziały. Był on wynikiem splotu całej gamy niekorzystnych okoliczności: inwazji z zewnątrz, wojny domowej, zarazy i kryzysu ekonomicznego. Imperium rozpadło się wówczas na trzy części. Dopiero dojście do władzy Dioklecjana (rok 284) zakończyło kryzys. Mimo, że Brytania była wówczas stosunkowo spokojna, to niewykluczone, że właściciel monet postanowił zabezpieczyć się na ciężkie czasy i zakopał monety. Pieniądze były zbite w jeden wielki blok, co bardzo utrudniało pracę specjalistom. Eksperci British Museum przez rok rozdzielali monety. To jedno z pięciu największych znalezisk tego typu na terenie Wielkiej Brytanii i największe pochodzące z rzymskiego miasta. Jednocześnie to największe znalezisko dokonane przez profesjonalnych archeologów. Największym zbiorem rzymskich monet jest kolekcja 52 503 tego typu przedmiotów odkrytych za pomocą wykrywacza metalu przez archeologa-amatora. Znajdowały się w nim monety z lat 253-293.
  18. Wykorzystując skany rejonów mózgu powiązanych z nagrodą, naukowcy z Darmouth College byli w stanie przewidzieć poziom libido i zakres wzrostu wagi w ciągu pół roku. Amerykanie zademonstrowali związek między udokumentowanymi w czasie funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) reakcjami na wskazówki związane z jedzeniem czy seksem a przyszłymi zachowaniami. To jedno z pierwszych badań w ramach obrazowania mózgu, które wykorzystuje reakcje zaobserwowane w skanerze do przewidywania ważnych zjawisk w realnym świecie, w dodatku w dłuższej perspektywie czasowej - podkreśla prof. Todd Heatherton. W eksperymentach wzięli udział świeżo upieczeni studenci pierwszego roku college'u. Naukowcy skupili się na jądrze półleżącym, części układu nagrody. Podczas skanowania ochotnicy oglądali zdjęcia zwierząt, krajobrazów, apetycznych potraw i ludzi. Po pół roku ich wagę i dane nt. zachowań seksualnych uzyskane z kwestionariuszy porównano z poprzednio odnotowaną wagą i skanami mózgu. Badani, których mózg silniej reagował na wskazówki dotyczące jedzenia, byli ludźmi, którzy bardziej przytyli w ciągu 6 miesięcy - tłumaczy Kathryn Demos. Podobną zależność zaobserwowano między reaktywnością na zdjęcia erotyczne a nasileniem zachowań seksualnych. Autorzy artykułu, który ukazał się w The Journal of Neuroscience, podkreślają, że wolontariusze silniej reagujący na widok jedzenia tyli, ale nie uprawiali częściej seksu i na odwrót.
  19. Jeden z tajwańskich producentów sprzętu elektronicznego twierdzi, że Intel i Microsoft mają zamiar przeprowadzić gwałtowny atak na rynkowe pozycje iPada. Obie firmy ściśle współpracują zarówno ze sobą jak i z producentami sprzętu, a celem tej współpracy jest podbicie rynku tabletów. Ich celem jest spowodowanie, by do połowy przyszłego roku rynkowe udziały iPada spadły z obecnych 70% do poniżej 50%. Przed końcem bieżącego roku na rynek mają trafić 32 modele tabletów z Windows 8. Ich producentami będą HP, Dell, Lenovo, Acer, Asustek i Toshiba. Szczególnie zainteresowani tymi urządzeniami są Lenovo i Acer. Obie firmy mają zamiar sprzedawać tablety w cenach od poniżej 300 do 1000 dolarów. Najtańsze modele mają być konkurencją dla tabletów z systemem Android, podczas gdy urządzenia wyceniane na więcej niż 300 USD będą konkurowały z iPadem. Jak zdradza źródło, na które powołuje się serwis Digitimes, Intel liczy przede wszystkim na silną pozycję Lenovo na chińskim rynku tabletów dla biznesu i edukacji. To właśnie tam ma rozegrać się główna batalia walki o rynkowe udziały urządzeń z Windows 8.
  20. Dodanie soku z limonki podczas słonecznej dezynfekcji wody umożliwia usunięcie z niej wykrywalnego poziomu szkodliwych bakterii, np. pałeczek okrężnicy (Escherichia coli), w znacznie krótszym czasie niż po zastosowaniu samej dezynfekcji solarnej. W wielu krajach dostęp do wody pitnej nadal stanowi poważny problem. Poprzednie badania wskazują, że w skali globalnej połowa wszystkich łóżek szpitalnych jest zajmowana przez osoby cierpiące na choroby mające związek z wodą. Wstępne wyniki naszego studium sugerują, że słoneczna dezynfekcja skojarzona z cytrusami jest skuteczna, jeśli chodzi o znaczne zmniejszanie stężenia E. coli w zaledwie 30 min, a to czas porównywalny z gotowaniem czy innymi domowymi metodami uzdatniania wody. Dodatkowo wymagana ilość - 30 mililitrów soku na 2 litry wody, co odpowiada połowie limonki na butelkę wody - nie powinna nadwyrężyć niczyjej kieszeni ani stworzyć nieprzyjemnego posmaku - podkreśla dr Kellogg Schwab z Globalnego Programu Wodnego Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. Jedną z metod solarnego uzdatniania wody jest zalecany przez UNICEF sodis (Solar Water Disinfection Process). Jedno lub 2-litrową butelkę PET wypełnia się wodą i wystawia na słońce na co najmniej 6 godzin. Przy zachmurzeniu konieczne jest wydłużenie czasu ekspozycji nawet do 48 godzin. Podczas eksperymentów Schwab i Alexander Harding sprawdzali, w jakim stopniu zmniejszy się zawartość bakterii po potraktowaniu światłem słonecznym i symulującym je światłem sztucznym. Do butelek PET nalali niechlorowanej wody. Następnie zaprawili zawartość sokiem z limonki, zawiesiną wapienną lub syntetycznym psoralenem (naturalne psoraleny występują m.in. w roślinach z rodziny Rutaceae: limonkach, cytrynach, pomarańczach i grejpfrutach). Do tego E. coli, mysie norowirusy (MNV) lub bakteriofagi MS2 i gotowe. W porównaniu do samej dezynfekcji solarnej, po połączeniu sodis i soku z limonki lub zawiesiny wapiennej występowały niższe stężenia E. coli i MS2; były to różnice istotne statystycznie. Poziom norowirusów nie zmniejszył się w większym stopniu, co oznacza, że metoda nie jest idealna. Wiele kultur praktykuje już dodawanie soku z cytrusów, co być może wskazuje, że dla potencjalnych użytkowników sodis podejście to będzie bardziej atrakcyjne niż inne dodatki, takie jak tlenek tytanu(IV) czy nadtlenek wodoru. Powinno się jednak przeprowadzić kolejne badania, by ocenić wykorzystanie cytryn lub innych kwaśnych owoców, bo w określonych rejonach limonki mogą być trudne do zdobycia - podsumowują Amerykanie.
  21. Dokładne badania gniazd wielkich małp wykazały, że są to niespodziewanie skomplikowane konstrukcje. Są niemal tak złożone, jak najbardziej skomplikowane ludzkie konstrukcje tego typu - powiedział Roland Ennos z University of Manchester. Wielkie małpy budują gniazda na drzewach, gdy udają się na spoczynek. Wiedzą, w jaki sposób łamie się drzewo, wiedzą jak mocne powinno być gniazdo. To pokazuje, że są inteligentne i rozumieją fizykę swojego otoczenia - dodaje uczony. Małpa w ciągu około 10 minut jest w stanie zbudować na wysokości 10-20 metrów gniazdo o wymiarach 1,5x1 metr. Używane tylko jeden raz gniazda zapewniają bezpieczeństwo, chronią przed insektami i jest w nich cieplej niż na ziemi. Ennos i jego koledzy opublikowali w PNAS artykuł, w którym opisują wyniki swoich badań nad gniazdami orangutanów zamieszkujących Indonezję. Małpy tworzą gniazda odpowiednio zginając i splatając gałęzie grubości około 3 centymetrów. „One są po prostu zginane. Pozostają żywe, więc można je badać. Te wszystkie powyginane gniazda są jak żywe archeologiczne artefakty. To jest bardzo podobne do wyplatania koszy. Małpy muszą złamać gałęzie, spleść je razem i uformować silną, sztywną konstrukcję“ - mówi uczony. Naukowcy zauważyli, że z najmniejszych gałęzi wyplatane jest coś w rodzaju poduszki i materaca. Skomplikowane Gniazda budują również np. szympansy i bonobo. Co ciekawe, u szympansów zaobserwowano dwa różne zachowania. Część małp buduje gniazda na drzewach, a inne na ziemi. Naukowcy nie potrafią wyjaśnić sensu spania na ziemi. Jest zimniej, mniej bezpiecznie, a śpiące zwierzę narażone jest też na ataki większej liczby insektów. Dotychczasowe badania nie dały jednoznacznej odpowiedzi, dlaczego są szympansy, które wolą spać na ziemi. Warto jednak zauważyć, że uważamy, iż jednym z najważniejszych wydarzeń ewolucji było opuszczenie drzew przez naszych przodków. Najwyraźniej nie byli oni jedynym gatunkiem, który postanowił zrezygnować z drzew.
  22. Naukowcy pracujący pod przewodnictwem dr. Saschy Sauera z Instytutu Genetyki Molekularnej Maxa Plancka w Berlinie zidentyfikowali nową grupę związków - amorfrutyny - które występują zarówno w korzeniu lukrecji Glycyrrhiza foetida, jak i owocu amorfy krzewiastej (Amorpha fruticosa) i wykazują działanie antycukrzycowe oraz przeciwzapalne. Obniżają poziom cukru we krwi i są dobrze tolerowane. Amorfrutyny, których nazwa, jak można zauważyć, pochodzi od Amorpha fruticosa, mają prostą budowę. Ich działanie przetestowano na myszach z cukrzycą. Skoncentrowano się na receptorach aktywowanych przez proliferatory peroksysomów γ (PPARγ). Stało się tak nie przez przypadek, gdyż PPARγ bezpośrednio wpływają na geny, które są odpowiedzialne za syntezę adipocytokin, wychwyt oraz magazynowanie trójglicerydów i regulują glukoneogenezę. Wskutek ich aktywacji dochodzi do obniżenia insulinooporności. Amorfrutyny wiążą się z PPARγ, czego skutkiem jest wybiórcza ekspresja genów i profil fizjologiczny, który znacznie różni się od wzorca aktywacji wywoływanego przez stosowane dotąd leki PPARγ. W eksperymentach wykorzystano myszy db/db (z uszkodzonym receptorem leptyny; podwójne db oznacza, że mamy do czynienia z homozygotą dla tej mutacji), u których otyłość wtórnie doprowadzała do cukrzycy typu 2. Okazało się, że terapia amorfrutynami zmniejszała u nich insulinooporność oraz inne parametry metaboliczno-zapalne, bez zwiększenia magazynowania tłuszczu czy hepatotoksyczności. Zaobserwowano, że wiążąc się z PPARγ, cząsteczki amorfrutyn aktywowały szereg genów, które zmniejszają poziom określonych kwasów tłuszczowych i glukozy w osoczu. Choć na rynku dostępne są już leki obierające na cel PPARγ, nie są one wystarczająco wybiórcze w działaniu i mogą wywoływać skutki uboczne, takie jak wzrost wagi czy problemy sercowo-naczyniowe - podkreśla Sauer. Dla odmiany amorfrutyny są świetnie tolerowane. Niestety, picie herbatki lukrecjowej czy jedzenie lukrecji nie pomoże w leczeniu cukrzycy, bo stężenia tych związków są zbyt niskie [...]. Zespół opracował jednak specjalną metodę ekstrakcji, którą będzie można wykorzystać do pozyskiwania amorfrutyn na skalę przemysłową. Sauer uważa, że związki te znajdą zastosowanie nie tylko w terapii, ale i profilaktyce diabetologicznej.
  23. Guardian twierdzi, że w ubiegłym roku USA i Chiny dwukrotnie w tajemnicy przeprowadziły gry wojenne w cyberprzestrzeni. Kolejne są planowane na maj bieżącego roku. Celem gier było zapobieżenie eskalacji konfliktu w cyberprzestrzeni, do którego mogłoby dość, gdyby któraś ze stron poczuła się zagrożona bardziej niż zwykle. Jednak sam fakt ich zorganizowania, a przede wszystkim wyrażenie zgody przez Chiny, daje analitykom do myślenia. Wiadomo bowiem, że Chiny bardzo aktywnie uczestniczą w atakach na amerykańskie sieci. Chiny doszły do wniosku, że układ sił się zmienił i to w taki sposób, który daje im przewagę. Armia Ludowo-Wyzwoleńcza jest bardzo wrogo nastawiona. Uważają USA za swój cel. Uważają, że ich ataki są usprawiedliwione i sądzą, że Stany Zjednoczone chylą się ku upadkowi - mówi Jim Lewis, jeden z dyrektorów think-tanku Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) w Waszyngtonie. Wspomniane gry wojenne zostały zorganizowane dzięki zaangażowaniu CSIS oraz Chińskiego Instytutu Współczesnych Relacji Międzynarodowych. Dzięki temu, że gry były organizowane przez think-tanki, amerykańscy urzędnicy oraz pracownicy agencji wywiadowczych mogli zachowywać się bardziej swobodnie. Mogą wymieniać się ze swoimi chińskimi partnerami opiniami, prezentować stanowisko swoich rządów, jednak nie ma to takiego znaczenia, jak oficjalne przedstawienie tych samych problemów przez polityków. Koordynowaliśmy gry wojenne z Departementem Stanu i Departamentem Obrony. Oficjele najpierw byli obserwatorami, potem stali się uczestnikami. Podobnie było po chińskiej stronie - mówi Lewis. Podczas pierwszej z gier zadaniem obu stron było zareagowanie na atak zaawansowanego programu komputerowego, takiego jak Stuxnet. Druga gra miała symulować atak drugiego z uczestników gry. Obie rozgrywki były niesamowite. Pierwsza gra poszła dobrze. Druga już nie tak dobrze. Chińczycy byli bardzo przebiegli. Wysłali dobrze przygotowanych ludzi. Chcielibyśmy znaleźć sposób na zmianę ich zachowania, ale znajdują usprawiedliwienie na swoje działania. Uważają, że doświadczyli imperializmu i przez cały wiek byli poniżani - mówi Lewis. Chińczycy głęboko nie ufają Stanom Zjednoczonym. Są zaniepokojeni amerykańskim potencjałem militarnym. Sądzą, że mamy wielką strategię zachowania hegemonii USA i uznają to za wyzwanie rzucone bezpośrednio im. W Chinach ci, którzy są zwolennikami współpracy nie są tak silni, jak zwolennicy konfliktu - dodaje. Przeprowadzenie tego typu gier wojennych było potrzebne, gdyż chińskie ataki na zachodnie sieci i kradzieże technologii stały się tak uciążliwe, iż USA i Wielka Brytania zaczęły dawać Pekinowi do zrozumienia, iż nie będą się bezczynnie temu przyglądały. Ponadto, jak łatwo zauważyć, USA za prezydenta Obamy mniej uwagi poświęcają Europie, a bardziej skupiają się na obszarze Azji i Pacyfiku, gdzie ich interesom zagraża rosnąca chińska potęga. Ze wszystkich krajów zaangażowanych w cyberszpiegostwo Chiny są jedynym, który może stać się militarnym przeciwnikiem USA. Siły zbrojne obu krajów znajdują się w swoim bezpośrednim sąsiedztwie i dochodzi do wrogich incydentów. Ryzyko popełnienia pomyłki jest bardzo duże, dlatego też próbujemy zrozumieć stanowisko obu stron - stwierdza Lewis. Zdaniem analityka w najbliższym czasie Stany Zjednoczone staną się bardziej agresywne w stosunku do Chin. Zarówno z Białego Domu, ze źródeł dyplomatycznych, jak i ze strony służb dochodzą sygnały, że USA uznały, iż pozwolono Chinom na zbyt wiele i dłuższe tolerowanie sytuacji, w której wyspecjalizowane jednostki chińskiej armii całymi miesiącami i latami szpiegują amerykańskie urzędy, firmy, uczelnie i siły zbrojne jest nie do przyjęcia. Musimy zacząć rozmawiać o działaniach ofensywnych, mających na celu powstrzymanie agresora. Nie możemy oczekiwać, że prywatne przedsiębiorstwa same obronią się przed zagraniczną agencją wywiadowczą. Są rzeczy, które musimy zrobić w sytuacji, gdyż ktoś prowadzi cyfrowe działania wywiadowcze będące odpowiednikiem wywiadowczego przygotowania ataku wojskowego na naszą infrastrukturę energetyczną. Moim zdaniem to zaszło już za daleko i wymaga odpowiedzi. Bo jakie inne motywy mogą stać za dokładnym mapowaniem naszej infrastruktury? Dotychczas mieliśmy ciężką rękę jeśli chodzi o użycie konwencjonalnych metod wojskowych i dyplomatycznych. Teraz musimy odsłonić karty i użyć wszystkich możliwych środków. Powinniśmy zacząć mówić o aktywnej obronie - twierdzi, nie wymieniając Chin wprost, Frank Cilluffo, specjalny doradca George’a Busha ds. bezpieczeństwa wewnętrznego.
  24. Obecność zeschłych roślin wzmacnia wiarę ludzi w globalne ocieplenie (GO). Francuski psycholog Nicolas Guéguen przeprowadził serię eksperymentów. Na początku 60 osób wypełniało kwestionariusz dotyczący bieżących wydarzeń. Cztery pytania dotyczyły globalnego ocieplenia (np. "Wydaje mi się, że temperatury są teraz wyższe niż w latach poprzednich"). Połowę badanych umieszczono w pokoju z 1,5-m fikusem o dużych liściach. Reszta odpowiadała na pytania w cieniu uschniętego kwiatka. Okazało się, że osoby z drugiej grupy w większym stopniu wierzyły w globalne ocieplenie. Przekonania badanych odnośnie do innych kwestii nie różniły się znacząco. W kolejnych badaniach Guéguen wprowadził 3. grupę (kontrolną) bez jakiegokolwiek kwiatka. Pojawiły się też scenariusze z 3 martwymi i 3 żywymi roślinami: fikusem, bonsai i draceną. Ustalono, że w obecności żywych roślin ochotnicy wierzyli w globalne ocieplenie w podobnym stopniu jak w scenariuszu bez kwiatów, natomiast martwe okazy sprawiały, że GO wydawało im się bardziej prawdopodobne. W dodatku im więcej uschniętych kwiatów, tym silniejsze przekonanie, że klimat naprawdę się ociepla. Francuzi uważają, że widok martwej rośliny mógł u badanych aktywować koncepty powiązane z GO, np. upału i suszy. Uzyskane wyniki pokrywają się z tym, co odkryli autorzy wcześniejszych studiów. Okazywało się np., że gdy badania przeprowadzano w cieplejsze dni, ludzie byli bardziej skłonni deklarować wiarę w globalne ocieplenie. Guéguen sugeruje, że ustalenia można szybko przekuć na praktykę. Gdyby w toaletach - domowych czy publicznych - ustawić pozbawione liści rośliny, skojarzenie z GO powinno zmniejszyć zużycie wody. Szczegóły badań ukazały się w Journal of Environmental Psychology.
  25. Wykorzystywanie sieci TOR nie uchroniło handlarzy narkotykami przed namierzeniem i aresztowaniem przez władze. Dwuletnie śledztwo prowadzone przez agentów amerykańskiej Drug Enforcement Administration (DEA) doprowadziło do rozbicia sklepu „The Farmer’s Market“. Online’owa usługa oferowała fora, formularze zamówień, obsługę klienta i co najmniej cztery rodzaje płatności. Od stycznia 2007 do października 2009 przestępcy przetworzyli 5256 zamówień o łącznej wartości ponad miliona dolarów i dostarczyli narkotyki 3000 klientów z 35 krajów. Twórcy sklepu używali sieci TOR, usług ukrywających adresy IP oraz transakcje gotówkowe. W rozbiciu gangu brały udział agencje z USA, Kolumbii, Holandii, Szkocji i innych krajów. Głównym podejrzanym w sprawie jest Marc Willem, który został wczoraj zatrzymany w swoim domu w Lelystad w Holandii. Aresztowano też obywatela USA mieszkającego w Argentynie oraz sześciu Amerykanów ze stanów Iowa, Michigan, Georgia, Nowy York, New Jersey i Floryda. Mężczyznom, którzy sprzedawali m.in. LSD i ecstasy, postawiono liczne zarzuty. Każdemu z nich grozi kara dożywotniego więzienia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...