Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Francuska firma Eole Water zmodyfikowała turbinę wiatrową tak, by produkowała ona wodę z wilgotnego powietrza. Przedsiębiorstwo zapewnia, że urządzenie WMS1000 może pozyskać nawet 1000 litrów wody na dobę. Niewykluczone zatem, że okaże się niezwykle pomocne w odległych, ubogich w wodę regionach Afryki czy Azji. Obecnie na pustyni w pobliżu Abu Zabi pracuje prototypowa turbina o wysokości 24 metrów, która produkuje 62 litry wody na godzinę. WMS1000 najpierw zamienia energię wiatru na energię elektryczną. Jest ona wykorzystywana do zasysania powietrza przez dziób turbiny. Powietrze trafia następnie do elektrycznych systemów chłodzących, gdzie oddaje wilgoć. Pozyskana w ten sposób woda kierowana jest stalowymi rurami w dół do zbiornika, w którym jest filtrowana i oczyszczana. Przedstawiciele Eole Water mówią, że ich turbiny świetnie sprawdzą się np. w Indonezji, w skład której wchodzą tysiące niewielkich wysp, na których zbudowanie centralnego systemu wodociągów jest niemożliwe. Jednak, jak sami zauważają, na przeszkodzie może stać wysoki koszt turbiny. Jedno urządzenie kosztuje obecnie 500-600 tysięcy euro, więc z pewnością nie będzie na nie stać niewielkich ubogich społeczności. Jednak z czasem, jeśli zainteresowanie takim sposobem produkcji wody będzie rosło, cena turbin będzie mogła zostać obniżona.
  2. Sąsiadujące grupy szympansów wolą różne sposoby rozbijania orzechów, choć żyją praktycznie w takim samym otoczeniu. Oznacza to, że tak jak i my, dzieląc przestrzeń i zasoby, są w stanie podchodzić do nich na swój sposób, tworząc unikatową kulturę. Zespół Lydii Luncz z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej Maxa Plancka badał dzikie szympansy z Parku Narodowego Taï w południowo-zachodnim Wybrzeżu Kości Słoniowej. Okazało się, że małpy optowały za różnymi narzędziami do rozbijania orzechów: kamiennymi lub drewnianymi młotkami o rozmaitych rozmiarach. Różnice utrzymywały się nawet wtedy, gdy pewne osobniki zmieniały od czasu do czasu stado. Udokumentowaliśmy różnice w wyborze młotka w obrębie pojedynczego wycinka lasu, gdzie członkowie 3 sąsiadujących ze sobą szympansich społeczności regularnie się ze sobą kontaktują i nie są w związku z tym genetycznie zróżnicowani [odmienni]. Jedna z grup wykazywała upodobanie do kamiennych dziadków do orzechów, które utrzymywało się przez cały sezon, nawet wtedy, gdy orzechy leszczyny afrykańskiej (Coula edulis) były bardziej miękkie i pozostałe dwie grupy zaczynały sięgać po drewniane narzędzia (nie trzeba tłumaczyć, że w lesie łatwiej o drewno niż kamień). Preferencje nie ograniczały się do samego materiału, ale dotyczyły również rozmiaru młotka. Zespół z Lipska wyjaśnia, że w ramach wcześniejszych badań odnotowywano kulturalne różnice między szympansami, ale miało to miejsce głównie w przypadku grup zamieszkujących oddalone obszary. W takiej sytuacji nie można wykluczyć wyjaśnienia, że u podłoża tego zjawiska leżą odmienności natury genetycznej albo reakcja na habitat. W przyszłości Niemcy zamierzają ustalić, w jaki sposób samice zmieniające stada przejmują obyczaje swojej nowej grupy.
  3. Archeologowie z University of Cambridge trafili na dowody istnienia nieznanego dotychczas języka, którym posługiwała się część ludności imperium asyryjskiego. Uczeni pracujący w Ziyaret Tepe w południowo-wschodniej Turcji (około 60 km na wschód od miasta Diyarbakir), gdzie prawdopodobnie znajdowało się asyryjskie miasto Tushan uważają, że odkrytym przez nich językiem posługiwały się osoby deportowane do Tushan z gór Zagros (współczesny Iran). Władcy Asyrii przenieśli tych ludzi na teren dzisiejszej Turcji, zmuszając ich do budowy pogranicznego miasta i uprawy okolicznych ziem. Ślady zaginionego języka odnaleziono na pojedynczej glinianej tabliczce, która zachowała się dzięki temu, iż około VIII wieku p.n.e w pałacu w Tushan wybuchł pożar i wypalił glinę. Pismem klinowym utrwalono na niej imiona kobiet, które zostały przydzielone do pałacu i lokalnej asyryjskiej administracji. W sumie możemy odczytać około 60 imion. Jedno czy dwa to imiona asyryjskie, a kilka innych pochodzi ze znanych nam już języków, takich jak luwijski czy hurycki. Jednak większość imion pochodzi z języka, którego nie znamy. Jeśli prawdziwa jest teoria, że osoby mówiące tym językiem pochodziły z zachodniego Iranu, to pozwoli nam to na uzupełnienie mapy językowej tego pierwszego na świecie wieloetnicznego imperium. Z istniejących tekstów wiemy, że Asyryjczycy podbijali tamte tereny. Teraz mamy tutaj nieznany język, być może właśnie z tamtego obszaru i niewykluczone, że na odkrycie czekają kolejne dowody na jego istnienie - mówi doktor John MacGinnis. Intensywne prace archeologiczne trwają w Ziyaret Tepe od 1997 roku. Ostatnio zdobyto dowody wskazujące, że znajdowało się tam pograniczne miasto Tushan, a odkopane ruiny monumentalnego budynku to pozostałości pałacu gubernatora, który został wzniesiony za panowania króla Aszumasirpala II (884-859 p.n.e). To właśnie za jego rzadów Asyria stała się jedną z największych światowych potęg. Tabliczkę z imionami znalazł doktor Dirk Wicke z Uniwersytetu w Monguncji, który pracuje pod kierunkiem profesora Timothy’ego Matneya z University Akron. Jej odczytanie zlecono MacGinnisowi. Ten zidentyfikował na niej 144 imiona, z których 59 można odczytać. Uczony dokonał szczegółowej analizy zabytku, dzięki czemu wykluczył, iż większość imion mogła zostać zapisana w językach imperium asyryjskiego czy innych znanych wcześniej języków ówczesnego świata. Nawet najbardziej swobodna interpretacja wykazała, że jedynie 15 imion można przypisać do znanego języka. Doktor MacGinnis wysunął też teorie, dotyczące pochodzenia nieznanego języka. Według jednej z nich jest to język szubryjski, którym mówiła miejscowa ludność przed asyryjskim podbojem. Dotychczas nie znaleziono żadnego zabytku pisanego tego języka. Co więcej, język ten był prawdopodobnie dialektem huryckiego. Natomiast sam hurycki jest znany, a imiona na tabliczce nie przypominają tego języka. Druga z teorii MacGinnisa dopuszcza,że mamy do czynienia z językiem, którym mówił lud Muszków. Ludzie ci przybyli do wschodniej Anatolii mniej więcej w tym samym czasie, w którym powstała tabliczka. Jednak spisanie imion tych ludzi w kontekście przydzielenia ich do służby w pałacu musiałoby oznaczać, że zostali wzięci do niewoli lub osiedlili się w okolicy. Na to zaś brak jest historycznych dowodów. Najbardziej przekonująca jest zatem teoria o przesiedleńcach z gór Zagros. Tym bardziej, że z danych o asyryjskim podboju tych terenów wiemy, iż na jednym z obszarów występował nieznany nam język.
  4. Zespół Fabiany Benatti z Uniwersytetu w Sao Paulo stwierdził, że po liposukcji brzucha u kobiet może dojść do zwiększenia ilości tłuszczu wisceralnego, który otacza narządy wewnętrzne. Da się temu zapobiec, pamiętając o regularnej gimnastyce (Journal of Clinical Endocrinology and Metabolism). Tłuszcz nie jest bierną tkanką. Jego chirurgiczne usuwanie może mieć poważne konsekwencje, takie jak kompensacyjny wzrost tłuszczu wisceralnego [...]. To istotne spostrzeżenie, ponieważ liczne badania wykazały, że brzuszne rozmieszczenie tłuszczu zwiększa ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, np. choroby niedokrwiennej serca czy nadciśnienia, oraz cukrzycy typu 2. W brazylijskim studium uwzględniono 36 kobiet o prawidłowym wskaźniku masy ciała (BMI), które poddały się liposukcji podskórnej tkanki tłuszczowej z brzucha. Przed zabiegiem wszystkie panie prowadziły siedzący tryb życia. Połowę wylosowano do programu ćwiczeń, rozpoczynającego się 2 miesiące po odsysaniu, reszta nie zmieniała swojego postępowania. Trzy razy w tygodniu panie z pierwszej grupy ćwiczyły na bieżni i wykonywały lekki trening siłowy. Po 4 miesiącach badane prowadzące siedzący tryb życia nadal miały płaski brzuch, ale zasoby ich tłuszczu trzewnego powiększyły się średnio o 10%. U kobiet aktywnych fizycznie nie odnotowano takiego wzrostu. Za pomocą tomografii komputerowej 3-krotnie oceniano rozmieszczenie tkanki tłuszczowej: przed interwencją chirurgiczną (PRE) oraz 2 i 6 miesięcy po zabiegu (POST2 i POST6). W tych samych momentach mierzono także skład ciała, różne parametry metaboliczne i spożycie kalorii. Przed liposukcją i po upływie pół roku analizowano całkowity wydatek energetyczny ustroju, wydolność fizyczną, rozmiary adipocytów podskórnych oraz ekspresję genów związanych z metabolizmem lipidów. Jak wspomnieliśmy wcześniej, choć po 6 miesiącach kobiety z nietrenującej grupy nadal miały mniej podskórnej tkanki tłuszczowej, w porównaniu do stanu sprzed operacji nastąpił 10-proc. wzrost ilości trzewnej tkanki tłuszczowej i spadek wydatkowania energii. Spożycie kalorii, rozmiary adipocytów i ekspresja genów nie zmieniły się z czasem. Benatti podkreśla, że nie wiadomo, czemu po liposukcji dochodzi do rozrostu śródbrzusznej tkanki tłuszczowej. Sądzimy jednak, że ten magazyn tłuszczu jest metabolicznie bardziej aktywny niż inne depozyty. Nie da się też wykluczyć innego wytłumaczenia, że zabieg niszczy architekturę adipocytów pod skórą, więc przybywający tłuszczyk musi być kierowany do nietkniętych komórek w głębszych warstwach ciała.
  5. Chroniczne wystawienie na oddziaływanie kokainy ogranicza ekspresję białka regulującego plastyczność mózgu. Prowadzi to do strukturalnych zmian w mózgu, które zwiększają wrażliwość na nagradzające działanie narkotyku. Badania prowadzono na myszach. Jak tłumaczy dr David Dietz z Uniwersytetu w Buffalo, jednym z najważniejszych skutków ograniczenia ekspresji białka Rac1 jest znaczny wzrost liczby kolców dendrytycznych w pewnym ośrodku nagrody w mózgu - jądrze półleżącym. Manipulując poziomem Rac1, Amerykanie byli w stanie kontrolować, czy mysz stawała się uzależniona (nie dopuszczali do "wzmocnienia" ośrodka nagrody pod wpływem kontaktu z narkotykiem). Zespół Dietza chwali się, że jako pierwszy zastosował białko aktywowane światłem do modulowania plastyczności mózgu. Akademicy z Buffalo zauważyli, że powtarzalny kontakt z kokainą zmniejsza ilość aktywnego Rac1 - niewielkiej GTP-azy (enzymu), który w innych systemach kontroluje remodelowanie aktyny cytoszkieletu i tym samym wpływa na plastyczność synaptyczną. Później wykazano, że lokalne wyłączenie genu Rac1 wystarczy, by wzrosło zagęszczenie niedojrzałych kolców dendrytycznych w neuronach jądra półleżącego. Dla odmiany aktywowana światłem forma białka blokowała zdolność kokainy do wytworzenia takiego efektu.
  6. Z pisma Lancet Oncology dowiadujemy się, że około 2 milionów przypadków nowotworów jest spowodowanych infekcjami. Naukowcy z Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem przyjrzeli się 27 typom nowotworów w 184 krajach świata. Z uzyskanych przez nich danych wynika, że za 16% nowotworów odpowiadają infekcje wirusem brodawczaka ludzkiego (HPV), Helicobacter pylori oraz wirusami żółtaczki typu B i C. Wszystkim tym zakażeniom można zapobiegać lub je leczyć, a na największe niebezpieczeństwo narażeni są mieszkańcy krajów rozwijających się. Na przykład w Azji nowotwory spowodowane infekcjami stanowią 22,9% wszystkich przypadków tych chorób, podczas gdy w Wielkiej Brytanii - 7,4%. U kobiet najczęściej (60%) wskutek infekcji rozwija się rak szyki macicy. U mężczyzn (80%) nowotwory nerek i układu trawiennego. Infekcje niektórymi wirusami, bakteriami i pasożytami stanowią jedne z największych, możliwych do zapobiegnięcia, przyczyn nowotworów. Zastosowanie istniejących dostępnych metod zapobiegania, takich jak szczepienia czy leczenie skierowane przeciwko mikroorganizmom mogą mieć zauważalny wpływ na przyszłe rozprzestrzenianie się nowotworów na świecie - stwierdzili Catherine de Martel i Martyn Plummer, którzy stali na czele zespołu badawczego.
  7. Amerykańska Narodowa Administracja Oceanów i Atmosfery informuje, że okres od maja 2011 do kwietnia 2012 był najcieplejszym 12-miesięcznym okresem w historii USA od czasu, gdy robione są szczegółowe pomiary temperatury na terenie całego kraju. W dużej mierze przyczyniły się do tego wyjątkowo ciepły kwiecień i marzec. W kwietniu średnie temperatury były o 3,6 stopnia Fahrenheita wyższe od średniej wieloletniej dla tego miesiąca. Był to trzeci najgorętszy kwiecień w historii. Z kolei tegoroczny marzec pobił wszelkie rekordy. Był najcieplejszym marcem w historii USA. Dla całego okresu maj 2011-kwiecień 2012 średnia temperatura była o 2,8 stopnia Fahrenheita wyższa od średniej za lata 1901-2000. Z kolei dla samego stycznia-kwietnia 2012 średnia temperatura wynosiła 45,4 stopnia Fahrenheita (7,44 stopnia Celsjusza) i była aż o 5,4 stopnia Fahrenheita wyższa od średniej wieloletniej. W kwietniu zanotowano też niższe średnie opady i rekordowo skąpą (trzecią z najmniejszych) pokrywę śniegu. Pojawiły się też wstępne doniesienia o 228 tornadach, czyli powyżej średniej za lata 1991-2010. Rekordowy pod względem liczby tornad pozostaje jednak ubiegłoroczny kwiecień, gdy zaobserwowano ich aż 750.
  8. Przeciętny golec (Heterocephalus glaber), gryzoń z pustynnych obszarów Afryki Wschodniej, żyje 25-30 lat, w czasie których wykazuje niewielki spadek aktywności, zdolności rozrodczych i poznawczych. Okazuje się, że kluczem do długiego życia w dobrej formie jest podtrzymywanie wysokich stężeń neureguliny-1 (NRG-1) - białka zaangażowanego m.in. w proces rozwoju neuronów oraz budowania połączeń pomiędzy nimi. U golców najwyższe stężenia czynnika wzrostu NRG-1 występują w móżdżku - wyjaśnia Yael Edrey, doktorant z Centrum Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Teksańskiego w San Antonio. Edrey jest autorem badania, w ramach którego porównywano stężenie NRG-1 w ciągu życia 7 gatunków gryzoni: od myszy i świnek morskich po golce. Podczas eksperymentu poziomy NRG-1 monitorowano u golców w wieku od 1 dnia do 26 lat. Maksymalna długość życia pozostałych 6 gatunków gryzoni wynosiła od 3 do 19 lat. Móżdżek koordynuje ruchy i pozwala utrzymać równowagę, dlatego Amerykanie spekulowali, że długo żyjące gryzonie będą mieć szczególnie wysokie stężenia NRG-1 w tej części mózgu, co pozwoliłoby im zachować zdrowy poziom aktywności. Okazało się, że mieli rację, bo w obrębie każdego gatunku najdłużej żyjące osobniki wykazywały najwyższy "życiowy" poziom NRG-1. Golce mogły się pochwalić zaopatrzeniem najmniej czułym na przeciwności losu i starzenie. U myszy i ludzi stężenia NRG-1 spadają [natomiast] z wiekiem. Silna korelacja między chroniącym mózg czynnikiem a maksymalną długością życia wyznacza nowy kierunek badań nad starzeniem. Potwierdza ona wcześniejsze ustalenia, że to nie natężenie stresu oksydacyjnego, z jakim spotyka się organizm, determinuje długość życia; ważniejsze wydają się mechanizmy ochronne - podkreśla dr Rochelle Buffenstein. Chociaż wyników nie da się bezpośrednio odnieść do ludzi, naukowcy zaznaczają, że pozwalają wyciągnąć wnioski odnośnie do roli NRG-1 w podtrzymaniu integralności neuronów.
  9. Rozwój czerniaka, najbardziej śmiercionośnego nowotworu skóry, od dawna był łączony z ekspozycją na słońce. Teraz uczeni z Broad Institute i Dana-Faber Cancer Institute zsekwencjonowali genomy 25 metastatycznych guzów czerniaka, potwierdzając w ten sposób rolę słońca w jego powstawaniu oraz odkrywając ważne dla formowania się guza zmiany genetyczne. Badania genetyczne guzów nowotworowych były dotychczas prowadzone bardzo wybiórczo. Były to badania przekrojowe, dotyczące wielu rodzajów nowotworów, podczas których porównywano tylko te fragmenty genomu, które brały udział w produkcji protein. Analiza pełnego genomu aż 25 guzów to samo w sobie niezwykle wymagające i czasochłonne zadanie. Jednak dzięki niemu można zdobyć informacje, które są niedostępne w żaden inny sposób. Zsekwencjonowanie całego genomu zapewnia bogactwo informacji, które nie mogą być zdobyte dzięki sekwencjonowaniu eksomu - stwierdził doktor Levi A. Garraway, współautor badań. Przyglądając się całemu genomowi można znacznie bardziej dokładnie określić częstotliwość mutacji i ich różne rodzaje oraz z większą precyzją opisać przebieg wywoływanej ultrafioletem mutagenezy czerniaka - dodał drugi z autorów badań, Michael F. Berger. Dzięki swoim badaniom uczeni dowiedzieli się, że liczba mutacji rośnie wraz z czasem ekspozycji na słońce. Wykryto też wiele różnych mutacji strukturalnych. Tak, jak się spodziewano, odkryto znane już mutacje w genach BRAF i NRAS. Występowały one w 24 z 25 guzów. Oba te geny biorą udział w przekazywaniu sygnałów istotnych dla wzrostu komórek. Naukowców całkowicie zaskoczyły zaś zaobserwowane mutacje w genie PREX2. To gen znany z tego, że po zmutowaniu blokuje w nowotworach piersi supresję nowotworu. Mutację tego genu wykryto u 44% pacjentów, a w poszerzonej próbie 107 guzów częstotliwość mutacji wynosiła 14 procent. Naukowcy nie rozumieją sposobu działania zmutowanego PREX2. Gdy pracuje on normalnie, współdziała z proteiną PTEN, która blokuje rozwój guza. Badania na myszach pokazały, że zmutowany PREX2 w jakiś sposób przyspiesza wzrost guzów. Tymczasem w przypadku czerniaka znaleziono na przestrzeni całego genomu liczne zmutowane PREX2. Co ciekawe, mutacje były obecne nie tylko w typowych miejscach, które przeradzają się w onkogen. Uczeni mówią, że wzorzec mutacji był podobny do typowego dla genu supresora nowotworu, ale z funcjonalnego punktu widzenia jego zachowanie bardziej przypominało onkogen. Naukowcy uważają, że warto bliżej przyjrzeć się takim niespodziewanym znaleziskom w genomie nowotworu, gdyż być może wzięcie ich na cel pozwoli na opracowanie skuteczniejszych metod terapeutycznych.
  10. Muzycy grają lepiej, gdy zostaje zmaksymalizowana niewerbalna komunikacja czuciowo-ruchowa między dyrygentem a członkami orkiestry. Dzieje się tak, gdy dyrygent wykazuje silne cechy przywódcze i dochodzi do skoordynowania ruchów batuty i np. smyczków. Luciano Fadiga z Uniwersytetu w Ferrarze oraz Włoskiego Instytutu Technologii monitorował ruchy batuty i smyczków skrzypków w czasie wykonywania utworów Mozarta. Jakość występu była też oceniana przez ekspertów. Podczas analizy Włosi posłużyli się testem przyczynowości Grangera. Przyczynowość w ujęciu Grangera zakłada, że x jest przyczyną dla y, jeżeli aktualną wartość y da się przewidzieć z większą dokładnością, wykorzystując opóźnione wartości x. Wykazano, że wzrost wpływu dyrygenta na muzyków, któremu towarzyszy spadek koordynacji muzyk-inni muzycy (wyrażony jako indeks skutecznego przywództwa), idzie w parze z polepszeniem jakości wykonania. Autorzy raportu opublikowanego w piśmie PLoS ONE podkreślają, że ilościowe oznaczenie efektywności komunikacji sensomotorycznej zawsze sprawiało sporo kłopotów. Analiza ruchów eliminuje gmatwające ogląd sytuacji metody jakościowe i pozwala badać walory estetyczne muzyki w połączeniu ze skutecznością komunikacji wzrokowej.
  11. NASA i ESA (Europejska Agencja Kosmiczna) ogłosiły zakończenie prac nad pierwszym instrumentem naukowym, który zostanie zamontowany na Teleskopie Kosmicznym Jamesa Webba. Ponad 200 inżynierów przez ponad 10 lat pracowało nad Mid InfraRed Instrument (MIRI) - kamerą tak czułą, że pozwoliłaby dostrzec z Ziemi świeczkę zapaloną na jednym z księżyców Jowisza. MIRI to pierwszy z czterech instrumentów, które wejdą w skład teleskopu. Pozostałe to Near InfraRed Camera (NIRCam), Near InfraRed Spectrograph (NIRSpec) oraz Fine Guidance Sensor/Near InfraFred Imager and Slitless Spectrograph (FGS-NIRISS). MIRI powstawał w Wielkiej Brytanii, skąd trafi do Goddard Space Flight Center, gdzie budowany jest Teleskop. Kamera pozwoli astronomom obserwować formowanie się planet w odległych systemach gwiezdnych, umożliwi oglądanie obiektów przesłoniętych pyłem kosmicznym. To najdoskonalsza na świecie kamera pracująca w podczerwieni. W przewidywalnej przyszłości ludzkość nie stworzy żadnego równie doskonałego instrumentu tego typu. Kamera przeszła już odpowiednie testy w specjalnie do tego celu przystosowanym brytyjskim laboratorium. Sprawdzano podczas nich m.in. czy będzie w stanie wytrzymać temperatury panujące w przestrzeni kosmicznej. W podróż do Ameryki MIRI ruszy w specjalnym kontenterze, który będzie chronił instrument przed wilgocią i utrzymywał stałą temperaturę. Następnie w amerykańskich laboratoriach rozpocznie się długotrwały proces montowania MIRI, później kamerę czekają dwa lata testów mających na celu sprawdzenie współdziałania MIRI z innymi urządzeniami. Dopiero po tych testach zostanie zamontowana pozostała część optyczna teleskopu i całość ponownie będzie testowana. Wysłanie Teleskopu Jamesa Webba w kosmos zostało zaplanowane na rok 2018.
  12. Mikrobiom to bakterie, które zamieszkują organizm człowieka, pomagając mu m.in. w trawieniu czy chroniąc przed chorobami. Ostatnio mówi się o nim coraz więcej, jednak jak słusznie zauważają niektórzy naukowcy, dotąd skupiano się na mikrobiomach bogatych populacji z Europy, Ameryki Północnej i Japonii. Jak wobec tego mają się sprawy z "rezerwatami" bakteryjnymi ludzi z krajów rozwijających się? By odpowiedzieć na to pytanie, Tanya Yatsunenko, Rob Knight, Jeffrey Gordon i inni przeprowadzili duże międzynarodowe badania. Zebrali i przeanalizowali próbki kału 3 populacji: 100 przedstawicieli amazońskiego plemienia Guahibo, 115 osób z czterech malawijskich wiosek oraz 316 Amerykanów z trzech miast. Wiek badanych był bardzo zróżnicowany: od noworodków po 70-latków. Okazało się, że we wszystkich 3 populacjach noworodki najbardziej różnią się florą jelitową: zarówno pod względem liczby gatunków bakterii, jak i genów. Później, zwłaszcza w pierwszych trzech latach życia, następują dwa zjawiska: z jednej strony różnicowanie mikrobiomu, z drugiej międzyosobnicze ujednolicenie. W ten sposób dorośli uzyskują, w porównaniu do dzieci, bardziej rozbudowany mikrobiom, lecz jednocześnie są do siebie bardziej podobni. Nie wiadomo, dlaczego się tak dzieje, ale dzięki najnowszym badaniom zyskujemy wskazówkę, że jak to podsumowuje Knight, mikrobiom dojrzewa wg spójnego programu rozwojowego. Jelita dzieci są zdominowane przez rodzaj Bifidobacterium. Występują u nich również geny odpowiedzialne za produkcję kwasu foliowego - związku z grupy witamin B, który reguluje wzrost i działanie komórek, a także korzystnie wpływa na układ nerwowy. W miarę dojrzewania geny te zanikają i bakterie jelitowe, które kiedyś umożliwiały syntezę tej substancji, muszą zostać zastąpione źródłami z diety, np. szpinakiem czy brokułami. W tym samym czasie powszechniejsze stają się geny związane z innymi witaminami: B12, B1 czy B7. Yatsunenko ujawniła, że mikrobiomy dorosłych można uporządkować w pewnym spektrum, którego końce wyznaczają beztlenowe rodzaje Bacteroides i Prevotella. W 2011 r. ukazały się wyniki badań Peera Borka, który postulował, że mimo dużej różnorodności da się wyróżnić 3 definiowane przez skład bakteryjny eneterotypy. Każdy eneterotyp miał być charakteryzowany przez stosunkowo duży udział pojedynczego rodzaju: Bacteroides, Prevotella lub Ruminococcus. Badania przeprowadzone przez innych naukowców na większej grupie dorosłych Duńczyków i Hiszpanów nieco przedefiniowały eneterotypy i rozmyły granice między nimi, jednak sam Bork twierdzi, że ma w zanadrzu dowody na potwierdzenie słuszności swoich enterotypów, a Yatsunenko nie wspomina o trzecim z nich (Ruminococcus/Methanobrevibacter), bo wykorzystała technikę niewrażliwą na rzadsze mikroorganizmy. Wspominaliśmy o podobieństwach, jakie są jednak różnice między Guahibo, Amerykanami a Malawijczykami? Maluchy z Amazonii i Malawi dysponują większą liczbą bakteryjnych genów związanych z produkcją witaminy B2. Ponieważ występuje ona w mleku matki, mięsie i nabiale, niewykluczone, że mali Amerykanie pozyskują więcej B2 właśnie z mleka dobrze odżywionych mam i nie muszą się przejmować innymi źródłami zaopatrzenia. Jako oseski Guahibo i Malawijczycy mają też więcej genów odpowiedzialnych za przyswajanie cukrów z mleka. Gdy zaczynają jeść pokarmy w rodzaju kukurydzy, geny te zaczynają zanikać i zastępują je te odpowiadające za rozkład skrobi i innych węglowodanów złożonych. U Amerykanów, którzy przez całe życie polegają na cukrach prostych, jest dokładnie na odwrót. Geny umożliwiające ich pozyskiwanie stają się w miarę rozwoju coraz popularniejsze. W wenezuelskich i malawijskich przewodach pokarmowych występuje więcej bakterii Prevotella. Potwierdza to wyniki wcześniejszych badań, które wykazały, że dieta wysokowęglowodanowa sprzyja Prevotella, natomiast wysokotłuszczowa i wysokobiałkowa Bacteroides. Odzwierciedla to tendencję do jedzenia głównie roślin albo mięsa (mikrobiom Amerykanów przypomina mikrobiom drapieżników i pozwala rozkładać białka, natomiast Guahibo i Malawijczycy są bardziej jak roślinożercy, w których mikrobiomie występują geny umożliwiające rozkład skrobi).
  13. Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN) alarmuje, że nadmierne odławianie ryb z rodziny graników grozi zagładą wielu gatunków. Graniki żyją na rafach koralowych i są cenione dla swojego smacznego mięsa. Działająca w ramach IUCN Komisja ds. Przetrwania Gatunków sprawdziła status 163 gatunków graników na całym świecie. Z badań wynika, że jeśli ryby będą odławiane tak, jak obecnie, to 20 gatunkom (12%) będzie groziło wyginięcie, a kolejne 22 gatunki (13%) będzie trzeba uznać za zagrożone. Ryby to jedne z ostatnich zwierząt, które są przez człowieka pozyskiwane ze swojego naturalnego środowiska w sposób przemysłowy. Graniki to jedna z najbardziej pożądanych rybich rodzin. Niestety, w społeczeństwie wciąż pokutuje przekonanie, że zasoby morskie są nieskończone. Aby ocalić graniki i inne stworzenia żyjące w oceanach musimy zmienić to przekonanie - mówi doktor Luiz Rocha z California Academy of Sciences. Specjaliści oceniają, że w 2009 roku odłowiono co najmniej 90 milionów graników, czyli 275 000 ton. To o 25% więcej niż w roku 1999 i aż o 1600% więcej niż w roku 1950. Znikanie graników z raf koralowych zaburzy równowagę całego ekosystemu, gdyż drapieżniki te odgrywają olbrzymią rolę w kontroli populacji innych stworzeń. Niestety walka o uratowanie graników będzie trudna. Ryby te są bardzo drogie, ich odławianie przynosi rocznie miliardy dolarów zysku. Ponadto dojrzałość płciową osiągają w wieku 5-10 lat, co oznacza, że olbrzymia część ryb nie zdąży się rozmnożyć, zanim zostanie złowionych. Co gorsza graniki zwykle odławiane są podczas sezonu godowego, gdyż rybacy wykorzystują fakt, iż wówczas ryby gromadzą się w określonych miejscach.
  14. Prosty test rysunkowy pozwala przewidzieć ryzyko zgonu starszych mężczyzn po pierwszym udarze (przemijającym ataku niedokrwiennym). Naukowcy z Uniwersytetu w Uppsali wykorzystali dane z badania podłużnego Uppsala Longitudinal Study of Adult Men, w ramach którego przyglądano się różnym czynnikom ryzyka chorób serca i udaru u 2322 mężczyzn, odkąd skończyli oni 50 lat. Obecne studium objęło 919 uczestników ULSAM, których w wieku 65-75 lat zbadano za pomocą testów poznawczych. Ich losy śledzono przez 15 lat - od 1991 do 2006 r.. W badanej grupie 155 osób przeszło udar. Dwudziestu dwóch pacjentów zmarło w ciągu miesiąca od zdarzenia, a ponad połowa (54%) średnio po 2,5 roku. W momencie, kiedy ochotnicy byli zdrowi, zbadano ich za pomocą MMSE (ang. Mini-Mental State Examination), krótkiego narzędzia przesiewowego do oceny otępień, oraz TMT (ang. Trail Making Test). W ramach tego ostatniego poproszono ich o połączenie w porządku rosnącym kółek z liczbami w środku. Należało to zrobić tak szybko, jak to tylko możliwe. Po wzięciu poprawki na wiek, wykształcenie, grupę społeczną oraz tradycyjne czynniki ryzyka udaru, okazało się, że w porównaniu do mężczyzn z wynikami TMT zaliczanymi do najlepszej jednej trzeciej, panowie, których wyniki uplasowały się w najgorszych 30%, ok. 3-krotnie częściej umierali po udarze. Podobnego związku nie wykryto w przypadku wyników MMSE. Szwedzi uważają, że test wychwytuje ukryte uszkodzenia naczyń krwionośnych mózgu, kiedy nie występują jeszcze żadne inne oczywiste objawy. Dr Bernice Wiberg, główna autorka studium, twierdzi, że ze względu na prostotę i niski koszt, tego typu testy można wykorzystywać w klinice na równi z tradycyjnymi metodami, takimi jak mierzenie ciśnienia oraz wywiad dotyczący palenia [...].
  15. Nadchodzi lato, więc z pewnością usłyszymy w mediach o bezmyślnych kierowcach, którzy pozostawili w upale w zamkniętym samochodzie zwierzęta lub małe dzieci, narażając je na śmierć. Tymczasem, jak twierdzi brytyjski wynalazca Julian Preston-Powers, już teraz większość samochodów wyposażonych jest w technologię, która pozwala na uratowanie dzieci czy zwierząt zamkniętych w samochodach. Mowa tutaj o czujnikach zbliżeniowych, które maja na celu zabezpieczenie samochodu przed kradzieżą poprzez wykrywanie ruchu w pobliżu pojazdu. Zdaniem Prestona-Powersa takie czujniki można z łatwością przeprogramować w taki sposób, by wykrywały też drobne ruchy w kabinie samochodu. Jeśli zaś stwierdzą taki ruch wewnątrz zamkniętego pojazdu, mogą uruchomić mechanizm uchylania szyb oraz włączyć światła awaryjne, by poinformować przechodniów o problemie. W internecie znajdziemy wiele historii opowiadających o rodzicach, którzy zostawili w samochodzie dziecko i ono zmarło. To może się zdarzyć już wtedy, gdy temperatura na zewnątrz wynosi 21 stopni Celsjusza. Jeśli mój pomysł ocali chociaż jedno dziecko lub jednego psa od śmierci w samochodzie, to warto jest go wdrożyć - mówi wynalazca. Odpowiedniego przeprogramowania czujników można by z łatwością dokonać podczas wizyty w warsztacie samochodowym.
  16. Podczas badań na myszach z cukrzycą typu 2. zespół z Uniwersytetu w Coimbrze stwierdził, w jaki sposób choroba wpływa na hipokamp, prowadząc do utraty pamięci. Co ciekawe, da się temu zapobiec, stosując kofeinę. Rodrigo Cunha twierdzi, że zmiany neurodegeneracyjne powodowane przez cukrzycę są takie same jak w przypadku początkowych stadiów różnych chorób neurodegeneracyjnych, np. alzheimeryzmu czy parkinsonizmu. Oznacza to, że w ich przypadku kofeina lub działający na podobnej zasadzie lek również mogłyby zadziałać. Portugalczycy podkreślają, że jeśli weźmie się pod uwagę, że kawa jest drugim pod względem popularności napojem świata (pierwsze miejsce zajmuje, oczywiście, woda), aż prosi się, by lepiej zrozumieć wpływ kofeiny na funkcjonowanie pamięciowe. Zespół porównywał 4 grupy gryzoni: zwierzęta z cukrzycą lub bez, którym podawano wodę z kofeiną lub bez (był to odpowiednik ludzkich 8 filiżanek dziennie). Okazało się, że długotrwała konsumpcja alkaloidu prowadziła do ograniczenia przyrostu wagi na wysokotłuszczowej diecie oraz spadku poziomu cukru, a także zapobiegała utracie pamięci. Oznacza to, że kofeina może chronić zarówno przed cukrzycą, jak i wywołaną toksycznym stężeniem glukozy encefalopatią. Cunha i inni stwierdzili, że u myszy z cukrzycą w rejonie hipokampa następowała degeneracja synaps oraz astroglioza (w ramach której astrocyty, największe komórki glejowe, zastępują miejsca po obumarłych neuronach). Kofeina nie dopuszczała do rozwoju tych anomalii. Chcąc opracować lek działający jak kofeina, akademicy musieli się przyjrzeć reagującym na alkaloid receptorom adenozynowym A1R oraz A2AR z hipokampa. Wydaje się, że kluczowym elementem układanki musi być A2AR, ponieważ gęstość jego rozmieszczenia była wysoka u zwierząt z cukrzycą, lecz osiągała normalny poziom po "terapii" kofeiną. Potwierdzałoby to wyniki wcześniejszych badań, że inhibicja A2AR chroni przed degeneracją synaps i zaburzeniami pamięci. Podsumowując, Portugalczycy stwierdzili, że cukrzyca wpływa na pamięć, prowadząc do degeneracji synaps, astrogliozy oraz wzrostu liczby receptorów A2AR. Jako że uszkodzenie synaps i astroglioza są typowe nie tylko dla cukrzycy, ale i dla różnych chorób neurodegeneracyjnych, kofeina, a właściwie zaprojektowany na jej wzór lek, może być ratunkiem dla naprawdę sporej grupy ludzi. Codzienne spożywanie odpowiednika dawki zastosowanej w eksperymencie byłoby trudne, należy jednak pamiętać, że umiarkowana konsumpcja kawy nadal zapewnia korzyści: umiarkowane, ale jednak. Ważne też, że uzyskane wyniki można wykorzystać podczas projektowania leku silniejszego i bardziej wybiórczego od kofeiny. Wkrótce rozpoczną się testy pochodnych kofeiny, które działają jak wybiórczy antagoniści receptorów adenozynowych A2AR.
  17. Fińska firma Ahlstrom zapowiedziała, że w przyszłym roku rozpocznie sprzedaż tapety blokującej sygnał Wi-Fi. Finowie licencjonują technologię produkcji tapety od Instytutu Technologii w Grenoble (Grenoble INP). Wspomniana tapeta zawiera cząsteczki srebra, dzięki czemu blokuje do trzech różnych częstotliwości radiowych. Po nałożeniu tapety na ścianę, można ją przykryć dowolną zwykłą tapetą. Niewykluczone, że powstanie też wersja na podłogę i sufit, dzięki czemu pomieszczenie będzie jeszcze lepiej izolowane. Fińska tapeta nie będzie pierwszym tego typu produktem. Już w 2004 roku brytyjski Ofcom zamówił podobne rozwiązanie w BAE Systems. Firma stworzyła tapetę, w której do blokowania sygnału użyto miedzianych drutów. Była ona niezwykle kosztowna. Cenę metra kwadratowego oszacowano na 500 funtów. Finowie obiecują, że ich tapeta będzie sprzedawana w cenie przeciętnej tapety ze średniej półki.
  18. Badacze z Microsoft Research udostępnili film, który pokazuje ich prace nad wykorzystaniem mikrofonu i głośników do sterowania komputerem za pomocą... gestów. Inżynierowie wykorzystują przy tym efekt Dopplera, dzięki któremu powstaje różnica w częstotliwości pomiędzy falą wysyłaną, a rejestrowaną przez obserwatora poruszającego się względem fali. Użycie mikrofonu i głośnika oznacza, że urządzenia nie muszą być wyposażone w żadne specjalne czujniki ruchu. Pozwala też na wykorzystywanie tej techniki w już istniejących komputerach. Głośniki urządzenia emitują dźwięk, a mikrofon rejestruje zmianę jego częstotliwości spowodowaną gestami wykonywanymi przez użytkownika. Dzięki temu rozpoznawane są gesty. W używaniu nowej techniki nie przeszkadzają ani dźwięki z otoczenia, ani nawet emitowane przez sam komputer. Użytkownik może odtwarzać na komputerze muzykę i jednocześnie korzystać z gestów, gdyż urządzenie potrafi rozpoznać fale dźwiękowe użyte do sterowania i odróżnić je od innych dźwięków.
  19. Smarując się preparatami z filtrami słonecznymi, człowiek sądzi, że zabezpiecza się przed nowotworami skóry. Okazuje się jednak, że tlenek cynku (ZnO), jeden z filtrów mineralnych, podlega pod wpływem promieniowania słonecznego przemianom chemicznym, w wyniku których mogą powstawać rodniki. Dr Yinfa Ma z Missouri University of Science and Technology zauważył, że im dłużej tlenek cynku jest wystawiany na promienie słoneczne (a konkretnie promienie UV), tym większe ryzyko uszkodzenia komórek. Ma badał, jak ludzkie komórki płuc zanurzone w roztworze zawierającym nanocząstki tlenku cynku reagują na różne rodzaje promieniowania. Ekspozycja obejmowała krótsze i dłuższe czasy. Amerykanin stworzył też grupę kontrolną bez tlenku cynku. Okazało się, że komórki wchodzące w kontakt z tlenkiem cynku ulegały szybszej deterioracji. Degenerowały się nawet pod wpływem samego światła widzialnego. W przypadku komórek eksponowanych na ultrafiolet żywotność spadała [zaś] dramatycznie. Po 3-godzinnym oddziaływaniu promieniowania UVA połowa komórek płuc z roztworu z tlenkiem cynku umierała. Po 12 godz. nie było już 90%. Ma sądzi, że gdy nanocząstki tlenku cynku pochłaniają UV, dochodzi do uwolnienia elektronów z ostatniej powłoki. Później rodniki przyłączają się do kolejnych cząstek, napędzając reakcję łańcuchową. By się upewnić, że tak rzeczywiście jest, chce wykorzystać elektronowy rezonans spinowy (ESR). Amerykanin przestrzega, że nie należy spisywać filtrów mechanicznych na straty, bo badania dopiero się zaczynają, a testy kliniczne są na razie w planach. Chwilowo zaleca, by nadal się smarować i ograniczać czas kąpieli słonecznych. Filtr jest lepszy niż całkowity brak ochrony. Rezultaty dotychczasowych eksperymentów opublikowano w 2009 r. w piśmie Journal of Nanoparticle Research ("Toksyczność nano- i mikrocząstek ZnO w stosunku do ludzkich komórek nabłonka płuc"). Kolejny artykuł ma się ukazać w periodyku Toxicology and Applied Pharmacology.
  20. Nowozelandzka firma Maxnet powołała do życia nowego dostawcę internetu - FYX - którego głównym zadaniem jest zapewnianie dostępu do usług, których zasięg geograficzny jest ograniczony i nie obejmuje Nowej Zelandii. Przykładami taki usług mogą być Netflix czy Hulu. W sieci istnieje sporo serwisów, których oferta skierowana jest jedynie do mieszkańców wybranych krajów. FYX chce to zmienić. Oczywiście użytkownik może w większości wypadku samodzielnie spowodować, by jego połączenie zostało uznane przez taki serwis za połączenie nadchodzące z obsługiwanego regionu. Jednak FYX jest prawdopodobnie pierwszą tego typu publiczną usługą, która automatycznie daje możliwość skorzystania np. z Netfliksa. FYX podkreśla, że nie gwarantuje dostępu do żadnej konkretnej usługi i ostrzega, iż niektóre z nich mogą wymagać dodatkowego potwierdzenia swojej prawdziwej lokalizacji. „Korzystanie z Global Mode nie zwalnia użytkownika z odpowiedzialności, konieczności przestrzegania regulaminu i nie robi tego za niego“ - czytamy w oświadczeniu firmy. Za korzystanie z usług FYX trzeba zapłacić miesięcznie 34,95 USD plus 34 centy za każdy gigabajt danych.
  21. Obserwowane delfiny nie odpoczywają. Podpływające zbyt blisko łodzie z turystami to długoterminowy stresor, który może doprowadzić do wyczerpania organizmu (Journal of Environmental Management). Zwykle delfiny "śpią", unosząc się na wodzie. Robią sobie krótkie przerwy zarówno w dzień, jak i w nocy. Za każdym razem odpoczywa tylko jedna półkula mózgu. Port Stephens to rezerwat morski w Nowej Południowej Walii. Mieszka tu niewielka populacja delfinów Tursiops aduncus. W 2008 r. park odwiedziło ponad 270 tys. turystów, z których ponad 80% zależało na podziwianiu delfinów. Prof. Robert Harcourt z Macquarie University badał wpływ komercyjnych rejsów na ssaki w okresie od sierpnia 2008 do sierpnia 2009 r. Okazało się, że gdy łodzie znajdowały się w promieniu 100 m od nich, delfiny nie robiły sobie przerw na odpoczynek. Kiedy łodzie podpływały jeszcze bliżej, znajdując się w promieniu 50 m, zwierzęta mniej żerowały (o 66,5%), o 44,2% ograniczały też swoje kontakty społeczne. Australijscy badacze zauważyli, że gdy w grupie delfinów były noworodki, w 9 przypadkach na 10 łodzie ignorowały minimalny dozwolony dystans. Zgodnie z najnowszymi przepisami parku narodowego, łodzie nie mogą znajdować się w promieniu 150 m od stad delfinów z młodymi, ale wg przedstawicieli przemysłu turystycznego to zbyt daleko, by dało się cokolwiek zobaczyć. Ponieważ w Queensland czy w Zachodniej Australii można podpływać do delfinów i je karmić, operatorzy obawiają się, że rzeka turystów zacznie wysychać... Przemysł próbuje wchodzić w układy i obiecuje, że w zamian za zezwolenie podpływania na odległość 50 m od delfinów (niepisana umowa z taką cezurą obowiązuje ponoć od 2006 r.) można by pilniej przestrzegać innych przepisów, np. czasu obserwowania delfinów, liczby łodzi w pobliżu stada i obszaru objętego rejsami. Problem w tym, że operatorzy deklarują zakaz pływania w zachodniej części zatoki, podczas gdy większość ssaków przystosowała się do życia na wschodzie, czyli tam, gdzie łodzie nadal by pływały. Poza tym, nawet gdy zmniejszy się liczba jednostek komercyjnych, pozostają jeszcze rekreacyjne, a tych część regulacji nie obejmuje.
  22. Absolwenci Scripps Institution of Oceanography przeprowadzili wstępne badania pokazujące, że Wielka Pacyficzna Plama Śmieci może mieć wpływ na zachowania organizmów morskich. Wspomniana Plama to gigantyczny obszar zanieczyszczeń, odkryty przed 15 laty pomiędzy Hawajami a Kalifornią. Różne szacunki mówią, że ma ona od 700 tysięcy do niemal 8 milionów kilometrów kwadratowych powierzchni. Jest zatem co najmniej dwukrotnie większa od powierzchni Polski. Plama składa się się z plastikowych odpadków, których olbrzymie ilości wpadają do światowych oceanów. Rozpadają się one pod wpływem światła słonecznego, tworząc niebezpieczną, gęstą zawiesinę, której nie widać na zdjęciach satelitarnych. Wiadomo, że Plama znacząco zanieczyszcza środowisko, przyczynia się do śmierci co najmniej miliona ptaków i 100 000 ssaków rocznie. Trafia też do łańcucha pokarmowego i w końcu sami wchłaniamy toksyczne chemikalia jedząc skażone nimi ryby. Studenci ze Scripps Institution dowiedli, że Plama zmienia też zwyczaje jednego gatunku z rodziny nartnikowatych. Te owady zamieszkujące powierzchnię wód, składają jaja na unoszących się na wodzie obiektach. Zwykle są to muszle, pióra ptaków czy piana. Teraz okazało się, że wykorzystują też plastikowe odpadki. To z kolei spowodowało znaczy wzrost zagęszczenia jaj owadów, co ma nieznany jeszcze wpływ na żyjące w oceanie bezkręgowce, które żywią się nartnikowatymi i ich jajami. To kolejne już badania pokazujące, jak wielki wpływ na oceaniczne ekosystemy ma ludzka bezmyślność. W ramach prowadzonego wcześniej przez Scripps badania SEAPLEX (Scripps Environmental Accumulation of Plastic Expedition) oszacowano, że w ciągu ostatnich 40 lat ilość plastikowych odpadków w Wielkiej Pacyficznej Plamie Śmieci zwiększyła się 100-krotnie. Ponadto w żołądkach aż 9% badanych ryb znaleziono plastikowe odpadki. Ryby na Północnym Pacyfiku zjadają prawdopodobnie od 12 do 24 tysięcy ton plastiku rocznie.
  23. Naukowcy z brytyjskiego Natural Museum History informują w Proceedings of the Royal Society B o zidentyfikowaniu szczątków najmniejszego znanego nauce mamuta. Mammuthus creticus zamieszkiwał Kretę, miał 1 metr wysokości i ważył około 300 kilogramów. Był zatem wysokości współczesnego kilkutygodniowego słonia i ważył o połowę mniej niż Mammuthus lamarmorai, najmniejszy znany dotychczas mamut. Szczątki Mammuthus creticus zostały odkopane w 1904 roku, a teraz ponownie przyjrzeli im się doktor Victoria Herridge i doktor Adrian Lister. Dotychczas sądzono, że szczątki należą do słonia, potomka Palaeoloxodon antiquus, gdyż był on protoplastą niemal wszystkich miniaturowych gatunków słoni znajdowanych na wyspach Morza Śródziemnego. Herridge i Lister stwierdzili jednak, że mamy do czynienia z najmniejszym znanym gatunkiem mamuta. Najczęściej w postaci skamielin zachowywane są zęby. I to trzy cechy charakterystyczne zębów pozwoliły Brytyjczykom stwierdzić, że mamy do czynienia z mamutem, a nie słoniem. Fragment kości przedniej nogi pozwolił natomiast na oszacowanie wielkości zwierzęcia. Z badań wynika, że kreteński mamut jest najbardziej podobny do Mammuthus meridionalis, który wyginął w Europie około 800 tysięcy lat temu. Nie możemy też wykluczyć, że jest to podgatunek M. rumanus. To najwcześniejszy znany gatunek europejskiego mamuta (pojawił się 3,5 miliona lat temu). To mogłoby z kolei oznaczać, że przodek M. creticus przedostał się na Kretę właśnie 3,5 miliona lat temu - mówi Herridge. W znalezieniu na wyspie karłowatego mamuta nie ma nic niezwykłego. Karłowatość to odpowiedź ewolucyjna pojawiająca się u wielkich ssaków zamieszkujących wyspy.
  24. Za widzeniem przez niektórych uzdrowicieli aury (niematerialnych kształtów i kolorów otaczających ludzi czy przedmioty) stoi prawdopodobnie synestezja - twierdzą hiszpańscy psycholodzy. Óscar Iborra, Luis Pastor i Emilio Gómez Milán z Wydziału Psychologii Eksperymentalnej Uniwersytetu w Granadzie jako pierwsi zaprezentowali naukowe wyjaśnienie ezoterycznego fenomenu. Wyniki ich badań opisano w artykule, który ukazał się w periodyku Consciousness and Cognition. W mózgach synestetyków występują dodatkowe połączenia, dzięki czemu przetwarzanie różnych typów bodźców czuciowych jest silnie połączone - stąd skojarzenia międzyzmysłowe. Hiszpanie podkreślają, że, oczywiście, nie wszyscy uzdrowiciele są synestetykami, ale odsetek osób z takimi uzdolnieniami jest w tej grupie wyższy, podobnie jak wśród artystów. W ramach studium naukowcy przeprowadzili wywiad m.in. z Estebanem Sánchezem Casasem, znanym jako "El Santón de Baza". Ludzie często przypisują mu zdolności paranormalne, ponieważ ponoć widzi czyjąś aurę. Milán i inni sądzą, że tak naprawdę El Santón ma 1) synestezję typu twarz-kolor (w jego mózgu połączyły się obszary odpowiedzialne za rozpoznawanie fizjonomii oraz przetwarzanie barwy), 2) synestezję dotyk-odzwierciedlenie (obserwując kogoś dotykanego lub odczuwającego ból w danym miejscu, doświadcza tego samego), 3) dużą empatię oraz 4) schizotypię (zaburzenie cechujące się skłonnością do myślenia magicznego czy dziwactw). Niektórzy uzdrowiciele dysponują umiejętnościami i postawami, które sprawiają, że wierzą w swój dobroczynny wpływ na ludzi. Tak naprawdę sami siebie oszukują, bo synestezja nie ma działania pozazmysłowego i jest tylko i wyłącznie subiektywnym, upiększonym postrzeganiem rzeczywistości. W gruncie rzeczy oddziałują więc na "pacjentów" za pośrednictwem efektu placebo.
  25. Dr Marietta Stadler z Hietzing Hospital w Wiedniu udowodniła, że tycie po rzuceniu palenia ma związek ze zmianami w wydzielaniu insuliny. Dotąd jedynie przypuszczano, że wzrost wagi po zaprzestaniu palenia ma coś wspólnego ze zmianami metabolicznymi. Stadler skupiła się na zdrowych palaczach biorących udział w programie zrywania z nałogiem. Jeszcze paląc oraz po 3 i 6 miesiącach od rzucenia palenia przeszli oni 3-godzinne testy tolerancji glukozy po doustnym obciążeniu. Ustalono wtedy także skład ich ciała, poziom insuliny na czczo i po ekspozycji na glukozę oraz stężenie na czczo różnych hormonów zaangażowanych w regulację podaży energii (liczby spożywanych kalorii). Poza tym Austriacy obserwowali apetyt badanych, zapewniając im szwedzki stół. Odkryliśmy, że waga i masa tłuszczowa wzrastały po 3 miesiącach niepalenia o, odpowiednio, 4 i 22%. Po pół roku wzrost wynosił, odpowiednio, 5 i 35%. Spośród zmian metabolicznych po 3 miesiącach stronienia od papierosów najbardziej uderzające były wzrost pierwszej fazy wydzielania insuliny w odpowiedzi na obciążenie glukozą, a także wzmożony apetyt na węglowodany z bufetu. Ochotnicy wykazywali znacząco podwyższony wskaźnik oporności insulinowej na czczo [...] po 3, ale już nie po 6 miesiącach od rzucenia palenia. Poziom neuropeptydu Y (NPY) na czczo był podwyższony po 3 miesiącach niepalenia, a po 6 już nie. Warto przypomnieć, że neuropeptyd Y, neuroprzekaźnik pod względem chemicznym przypominający polipeptyd trzustkowy, zwiększa łaknienie na pokarmy słodkie. Zespół Stadler podkreśla, że wzrost sekrecji insuliny i podaży węglowodanowej wydaje się przejściowym skutkiem rzucenia palenia, ponieważ zmian tych nie obserwowano już po 6 miesiącach abstynencji, mimo że waga badanych dalej wzrastała. Wzrost wydzielania insuliny po 3 miesiącach był słabiej zaznaczony u osób, które dały radę rzucić palenie na co najmniej 6 miesięcy (w porównaniu do badanych, którzy po 3 miesiącach wrócili do nałogu).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...