-
Liczba zawartości
37629 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
246
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
W resocjalizacji więźniów coraz częściej wykorzystuje się niecodzienne metody. Były już joga, czytanie i pisanie esejów nt. wybranych dzieł klasycznych, teraz przyszedł czas na hodowanie zagrożonych motyli. Ostatnie z zadań powierzono niewielkiej grupie kobiet z Mission Creek Corrections Center for Women w Belfair w USA. Panie wędrują do szklarni umiejscowionej tuż za płotem ośrodka i rozmnażają tam należące do rodziny rusałkowatych motyle Euphydryas editha taylori. Największym zagrożeniem dla przyszłości tych owadów jest utrata preriowych habitatów wskutek ludzkiego osadnictwa. Z artykułów, które ukazały się w majowej prasie, można się było dowiedzieć, że na uwolnienie czekało wtedy ok. 1800 imago. Wszystkie miały znaleźć nowy dom na terenach wokół Joint Base Lewis-McChord - bazy Sił Powietrznych USA. Kiedyś E. editha taylori występowały od nizin Kolumbii Brytyjskiej po środkowy Oregon, obecnie pozostały 4 małe populacje w Oregonie i Waszyngtonie. Składają jaja na introdukowanych bananach zwyczajnych. Nie wiadomo, co było przedtem, ale gdy więźniarki dawały dorosłym motylom wybór - banany albo dwa rodzime gatunki Castilleja taedifera i Castilleja levisecta - miejscowe opcje wygrywały. Naukowcy podejrzewają, że pierwotnymi gospodarzami mogły być C. levisecta, ale te również są zagrożone. Przyszłe wysiłki ekologów będą zatem zmierzać w kierunku jednoczesnego chronienia motyli i roślin. W pierwszej grupie motyli osiągnięto bardzo wysoką, bo aż 93-proc. przeżywalność. Pod jej wrażeniem pozostawali m.in. pracownicy Oregońskiego Zoo. Więźniarki wyhodowały ponad 3600 gąsienic do przyszłorocznych wypuszczeń. Belfair to jedno z wielu centrów ze stanu Waszyngton, które biorą udział w Projekcie Podtrzymywania Środowiska Naturalnego w Więzieniach (Sustainability in Prisons Project, SPP). Po wejściu na witrynę SPP od razu rzuca się w oczy hasło "Łączymy więzienia z naturą". Skazani są traktowani raczej jak współpracownicy niż siła robocza. Składają podania o pracę (dane stanowisko), są szkoleni, otrzymują też niewielkie wynagrodzenie. Jak dotąd pomagali w ochronie zagrożonych motyli, oregońskich żab Rana pretiosa, ptaków, pszczół czy mchu. Carri LeRoy, jedna z szefowych SPP, podkreśla, że projekt zmniejsza wskaźnik recydywy. Korzystają też na nim koordynujący działania więźniów studenci, którzy nabywają doświadczenia związane z zarządzeniem zespołem.
-
Łazik Curiosity to najbardziej zaawansowane laboratorium naukowe, jakie ludzkość kiedykolwiek wysłała na Marsa. Tym większe zdziwienie musi budzić informacja, że korzysta on z aparatów wykonujących zdjęcia o rozdzielczości zaledwie 2 megapikseli. Wiele współczesnych smartfonów jest wyposażonych w aparaty o kilkukrotnie większej rozdzielczości. Mike Ravine, menedżer ds. zaawansowanych projektów w Malin Space Science Systems wyjaśnia w wywiadzie dla serwisu dpreview.com, dlaczego łazik używa takich właśnie aparatów. Wpływ na ich wybór miały m.in. ograniczona prędkość transmisji danych z łazika oraz to, że naukowcy projektujący Curiosity dobrze znają matryce, które zostały wykorzystane w aparatach. Jednak najważniejszą przyczyną był fakt, że specyfikacja Curiosity powstała w 2004 roku. Nie można ot tak po prostu zaproponować jakiegoś projektu, a później w trakcie budowy go zmienić i stworzyć coś innego. Ponadto 2 megapiksele i 8 gigabajtów pamięci flash to nie była taka zła konfiguracja w 2004 roku - stwierdził Ravine. Eksperci zastanawiając się nad wyborem matrycy dla aparatu najpierw wzięli pod uwagę ilość tworzonych przezeń danych. Co prawda Curiosity korzysta z trzech różnych metod przekazywania danych, ale tylko łączność UHF nadaje się do przesyłania obrazków. Antena UHF łączy się z krążącym wokół Czerwonej Planety Mars Recoinnessance Orbiterem, który przekazuje dane na Ziemię. Umożliwia ona przesłanie do 250 megabitów danych dziennie, a jej pasmo jest współdzielone z wieloma innymi instrumentami wysyłającymi zbierane przez siebie informacje. Dla danych z aparatów nie zostaje zbyt wiele miejsca - mówi Ravine. Kolejnym czynnikiem wpływającym na wybór rozdzielczości była konieczność zastosowania takich samych matryc w czterech kamerach (MAHLI, dwóch Mastcam i MARDI). W takim projekcie bardzo ważną rolę odgrywają cena i ryzyko, zarówno to rzeczywiste jak i przewidywane. Co prawda te kamery różnią się wykorzystaną optyką, ale dzięki temu, że wszystkie bazują na tej samej platformie, nie musieliśmy wykonywać testów i uzyskiwać certyfikatów dla wielu platform. To czyni całość tańszym i bardziej niezawodnym rozwiązaniem, niż gdybyśmy mieli różne platformy - wyjaśnia ekspert. Dodaje, że specjalistom szczególnie zależało na tym, by kamera MARDI, która jest skierowana w dół i wykonywała fotografie podczas lądowania Curiosity, pracowała z jak największą prędkością. Układ KAI-2020 był najmniejszym chipem Kodaka zdolnym do wykonywania ujęć wideo HD w rozdzielczości 720p. Zastanawialiśmy się też nad 4-megapikselowym czujnikiem, ale pracował on dwukrotnie wolniej. A matryce CMOS dostępne w 2004 roku nie były wystarczająco dobre. Teraz stanowiłyby interesujące rozwiązanie, ale nie wówczas - stwierdził. Ponadto, jak wyjaśnił, NASA ma kilkadziesiąt lat doświadczeń z układami Kodaka i wykorzystaną w Curiosity linią Truesense. Eksperci agencji wiedzą jak je oprogramować i jak odpowiednio ustawić ich taktowanie.
-
Prof. Kimberley Scharf z Uniwersytetu w Warwick odkryła, że im szersza sieć znajomych na serwisie społecznościowym, w tym większym stopniu ludzie polegają na innych, jeśli chodzi o rozpowszechnianie wiadomości o możliwości wsparcia akcji charytatywnej. Ekonomistka przypomina, że osoby wykorzystujące w ten sposób sytuację nazywa się free-riderami (od ang. free ride - jazda na gapę) i sugeruje, że tego typu zachowanie może się rozciągać również na dawanie. W artykule pt. "Private Provision of Public Goods and Information Diffusion in Social Groups" Brytyjka przedstawiła ekonomiczny model dawania w przypadku nakładania na siebie indywidualnych sąsiedztw społecznych. Transmisja informacji nt. okazji do dawania jest podkopywana przez bodźce freeridingowe - liczę, że zrobią to za mnie moi znajomi. Jeśli przepływ danych o tym, kto jest najlepszą organizacją charytatywną, podlega ograniczeniom, nie wszystkie datki trafiają do wiodących instytucji, przez co nie mogą one świadczyć tylu usług lub zmniejszają ilość dostarczanych dóbr. Na równi z poleganiem na innych w zakresie przekazywania wiadomości może się też rozwijać zjawisko cedowania na nich obowiązku dawania datków. Scharf ustaliła, że bardziej skłonni do ponoszenia ewentualnych kosztów dzielenia informacją są członkowie mniejszych, ściśle powiązanych grup, których łączą wspólne cele/zainteresowania. Tym, co naprawdę się liczy, jest stopień zacieśnienia kontaktów społecznych: duże, słabo powiązane grupy dzielą się informacjami mniej skutecznie od grup małych i dobrze zintegrowanych. Ekonomiści tradycyjnie postrzegali dawanie jako indywidualny wybór. Nadszedł czas na przemyślenie tej kwestii - mamy spore opóźnienia, jeśli chodzi o stawianie pytań odnośnie do wpływu powiązań społecznych na dobroczynność [czy inaczej mówiąc - altruizm].
-
Meksykańscy archeolodzy znaleźli w znajdującej się w Mexico City Templo Mayor niezwykły grób. Na głębokości 4,5 metra odkryto szczątki młodej kobiety, które były otoczone 1789 ludzkimi kośćmi wbitymi pionowo w ziemię. To pierwszy tego typu odnaleziony pochówek aztecki. W przeciwieństwie do Majów Aztekowie nie mieli w zwyczaju składania masowych ofiar przy okazji pogrzebu osób z klas rządzących. Znane są nieliczne przypadki azteckich pochówków połączonych ze składaniem ofiar. Zwykle też Aztekowie kremowali zmarłych członków elity. Na niektórych ze znalezionych kości widoczne są ślady nacięć, które mogły powstać podczas rytualnego usuwania serca. Jednak prawdopodobnie osoby, do których należały kości, nie zostały poświęcone podczas ceremonii pogrzebowej. Kości zostały bowiem porozdzielane i przemieszane. Znaleziono np. czaszki siedmiu dorosłych i trójki dzieci, które były ułożone razem. W innym miejscu zgromadzono długie kości, a w innym żebra. Antropolog Perla Ruiz przypuszcza, że kości zostały wydobyte z wcześniejszych grobów i pochowane wraz młodą kobietą. Niektóre kultury dokonywały tego typu ponownych pochówków, traktując to jako formę kultu przodków. Nie wiadomo jednak czy Aztekowie postępowali podobnie. Na podstawie poziomu Templo Mayor, w którym dokonano pochówku, archeolodzy ocenili, że młoda kobieta zmarła pomiędzy rokiem 1481 a 1486.
-
Tęcze fascynują naukowców i obserwatorów już od czasów Arystotelesa. Ponieważ są złożonym zjawiskiem, dotąd nie udało się ich w pełni zrozumieć. Dzięki symulacjom komputerowym międzynarodowego zespołu okazało się, że za tzw. tęcze bliźniacze odpowiada zmieszanie kropli o niesferycznym (np. burgeroidalnym) i sferycznym kształcie. Tęczy bliźniaczej, która wygląda jak łuk rozdzielający się od postawy na dwa, nie należy mylić z tęczą podwójną. W przypadku tej ostatniej mamy bowiem do czynienia z dwoma oddzielnymi i koncentrycznie ułożonymi łukami. Niekiedy tęcza bliźniacza współwystępuje z tęczą podwójną. By wyjaśnić fenomen rzadkiej tęczy bliźniaczej, dr Wojciech Jarosz z Disney Research w Zurychu i współpracownicy z Uniwersytetów w Saragossie i Horley oraz Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego odwołali się do symulacji komputerowych. Pod uwagę brano zarówno różne kształty kropel, jak i wpływ korpuskularno-falowej natury światła. Wcześniejsze symulacje zakładały, że krople deszczu są sferyczne. O ile można w ten sposób łatwo wyjaśnić tęczę, a nawet tęczę podwójną, o tyle w przypadku tęczy bliźniaczej już się to nie uda - tłumaczy Jarosz. Spadając, wskutek tarcia powietrza krople ulegają spłaszczeniu. Najlepiej widać to na dużych kroplach. Co bardziej okazałe kończą jako przypominające hamburgery twory, dlatego też ukuto określenie burgeroidy. Czasem 2 przelotne deszcze się łączą. Kiedy składają się na nie krople o różnej wielkości, każdy z zestawów wytwarza lekko zdeformowane tęcze, które w sumie dają [...] tęczę bliźniaczą. Zespołowi udało się zaprojektować oprogramowanie odtwarzające te warunki w symulacji. Uzyskane wyniki pasowały do bliźniaczych tęcz z fotografii. Sukcesem zakończyły się też symulacje innych rodzajów tęcz. Pierwotnym celem projektu było lepsze odzwierciedlanie tęcz w bajkach animowanych i grach. Naukowcy szybko zorientowali się, że ani nauka, ani tym bardziej dotychczasowe symulacje nie są w stanie wyjaśnić niektórych ich typów. Jak można przeczytać w abstrakcie raportu naukowców, wykorzystana przez nich technika bazuje na śledzeniu promieni (uwzględniano m.in. rozszczepienie, polaryzację, interferencję i dyfrakcję). W przypadku kropli sferycznych model zespołu Jarosza pasuje do rozwiązania Mie. Co ważne, pozwala też jednak na dokładne symulowanie niesferycznych cząstek.
-
Energetyka atomowa w USA może wkrótce przeżywać kryzys. A jego przyczyną nie będą tradycyjne obawy o bezpieczeństwo, a niska cena gazu ziemnego. Jeffrey Immelt, dyrektor wykonawczy General Electric, wywołał w ubiegłym miesiącu burzę, gdy powiedział, że trudno jest usprawiedliwić inwestycje w energię jądrową, gdy ceny gazu są tak niskie. Jako, że GE działa na rynku energetyki i jest jednym z producentów sprzętu wykorzystywanego w elektrowniach jądrowych, słów Immelta nie można lekceważyć. Dzięki nowym technikom wydobywczym i korzystaniu ze złóż w łupkach, cena gazu błyskawicznie spada. Jeszcze w 2008 roku cena miliona BTU (British Thermal Unit) rosła i wynosiła około 13 dolarów. Obecnie spadła do około 3 USD. W okresie wzrostu cen gazu różne firmy planowały budowę na terenie USA około 30 nowych elektrowni atomowych. Obecnie, jak oblicza Nuclear Energy Institute, do roku 2020 powstanie jedynie 5 nowy elektrowni. A zostaną one zbudowane tylko i wyłącznie dzięki preferencyjnym warunkom finansowym oraz możliwości obciążania klientów kosztami ich budowy już teraz. Na przykład w stanie Georgia powstają obecnie dwa reaktory, które budowane są dzięki pożyczce w wysokości 8,33 miliarda USD udzielonej przez Departament Energii. Nie wiadomo, jak będzie wyglądał rozwój energetyki jądrowej po zakończeniu prowadzonych obecnie projektów. Perspektywy nie są dobre - mówi Revis James, jeden z dyrektorów Electric Power Research Institute. Sytuacja poza USA wygląda odmiennie, chociaż i tam naturalny gaz zyskuje na znaczeniu. Obecnie na całym świecie budowanych jest 70 elektrowni atomowych. Gaz nie stanowi aż takiej konkurencji jak w USA, gdyż jego wydobycie nie jest tak bardzo zaawansowane. Ponadto w grę wchodzą nie tylko czynniki ekonomiczne. Francja, której firmy są bardzo mocno zaangażowane w przemysł jądrowy, zakazała wydobycia gazu łupkowego obawiając się niekorzystnego wpływu na środowisko. W USA sytuacja z czasem również może ulec zmianie. Podaż zaczyna przewyższać popyt, ceny gazu są niezwykle niskie, przez co jego wydobycie może stać się nieopłacalne. To z kolei spowoduje zmniejszenie podaży i zwiększenie cen. Ponadto, jak przewidują specjaliści. tani gaz skłoni coraz większą liczbę producentów energii do korzystania z niego, co zwiększy popyt oraz ceny. Firmy budujące elektrownie atomowe upatrują też nadziei w rozwoju mniejszych i tańszych elektrowni. Takich, których budowa będzie trwała nie 10, a 3 lata.
-
Przeprowadzone przy użyciu kamer badania wykazały, że koty domowe w USA zabijają znacznie więcej zwierząt niż dotychczas sądzono. Naukowcy z University of Georgia we współpracy z National Geographic wybrali do badań około 60 rodzin posiadających koty. Byli to mieszkańcy miejscowości Athens w Georgii. Przez 4-6 godzin i 7-10 dni właściciele przyczepiali kotom miniaturowe kamery, które miały rejestrować ich aktywność. Badacze nie podali danych liczbowych, ale poinformowali, że poluje 30% z 74 milionów amerykańskich kotów domowych. Jednak liczba ich ofiar jest znacznie większa niż sądzono. Wcześniejsze badania dotyczące tego tematu brały pod uwagę tylko te zwierzęta, które koty przyniosły do domu. Dzięki kamerom dowiedziano się, że około 49% ofiar jest przez koty pozostawiane na miejscu. Kolejne 30% zwierzęta zjadają, a do domu przynoszą nieco mniej niż 25% zdobyczy. Największy odsetek ofiar kotów - 41% - stanowią jaszczurki, węże i żaby, 25% to ssaki (małe gryzonie), 20% zabijanych zwierząt to różnego rodzaju insekty, a 12% to ptaki. To właśnie polowania urządzane przez koty domowe są jednym z powodów, dla których 33% amerykańskich ptaków to gatunki zagrożone.
-
Już od jesieni zestresowane obecnością wilków górskie owce szwajcarskie będą mogły wysłać do właściciela SMS-a. A wszystko dzięki specjalnej obroży monitorującej tętno. Opracował ją dr Jean-Marc Landry z organizacji Kora. Ofiarą drapieżników padają głównie owce z małych stad, których właścicieli nie stać na psa pasterskiego. Nawet gdy zwierzęta przeżywają atak, niszczą ogrodzenia i w popłochu pokonują wiele kilometrów. Szwajcarię nękają wilki z Włoch. Prototypy obroży z monitorami tętna przetestowano na 12 owcach z okolic miejscowości Les Diablerets w Alpach Berneńskich. W eksperymentach wzięły też udział 2 wilczaki czechosłowackie. Choć należą one do grupy psów pasterskich i zaganiających, z wyglądu przypominają wilki, stąd pomysł na wykorzystanie ich do straszenia. Ustalono, że tętno spoczynkowe owcy to ok. 60-80 uderzeń na minutę, lecz gdy zwierzę się denerwuje, puls wzrasta niemal 3-krotnie. Landry twierdzi, że pierwsze obroże zostaną wyprodukowane jesienią. Owce mają być chronione na 3 sposoby: 1) gdy tętno wzrośnie, chip wyśle właścicielowi wiadomość tekstową, 2) obroża może też emitować głośny dźwięk lub 3) rozpylać substancje drażniące. Jeśli wszystko pójdzie z planem, niewykluczone, że obroże pojawią się też w innych krajach. Wstępne zainteresowanie wyraziły już Francja i Norwegia.
-
Sąd chce poznać nazwiska blogerów opłacanych przez koncerny
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
Sąd rozpatrujący spór patentowy pomiędzy Oracle’em a Google’em nakazał obu firmom ujawnienie, którzy blogerzy otrzymują od nich pieniądze lub są w inny sposób wynagradzani za pisanie o firmie i jej produktach. Sędzia stwierdził, że niepokoją go powiązania finansowe, które mogą wpływać na analizy publikowane w prasie i internecie. Dodał, że informacja taka będzie też przydatna podczas procesu apelacyjnego. Oba koncerny mają czas do 17 sierpnia na dostarczenie listy opłacanych przez siebie blogerów. W odpowiedzi na żądania sądu przedstawiciele Oracle’a stwierdzili, że zawsze ujawniali swoje finansowe powiązania tego typu i najwyższy czas, by Google zrobił to samo. Wyszukiwarkowy koncern zapowiedział, że dostosuje się do życzeń sędziego. Florian Mueller, znany specjalista ds. prawa patentowego, który prowadzi wpływowy blog Foss Patents, przyznał dwa dni po rozpoczęciu sporu pomiędzy Google’em a Oraclem, że ten ostatni koncern jest jego klientem. Zarówno po tej deklaracji, jak i przed nią, Mueller niejednokrotnie pisywał o sprawach dotyczących Oracle’a i często były to wpisy przychylne dla firmy Ellisona. Nigdy nie domagali się, bym napisał to czy tamto. Umówiliśmy się, że wyrażam własne opinie i sam wybieram tematy. Wszystkie moje wpisy tworzę samodzielnie, a oni nie mają wglądu w ich szkice - mówi Mueller. Wiadomo też, że Google przekazywał pieniądze Electronic Frontier Foundation, która pisała o amerykańskim prawie patentowym na przykładzie sporu Oracle’a i Google’a. EFF otrzymała od koncernu milion dolarów po tym, jak przegrał on proces sądowy o naruszenie prywatności i mógł wybrać, na czyje konto wpłaci grzywnę. Ponadto dwukrotnie dobrowolnie zapłacił EFF mniejsze kwoty. Nie wiadomo, jak oba koncerny mają rozumieć związki finansowe. Profesor Eric Goldman z Santa Clara University mówi, że nie wyklucza iż znajdzie się na liście Google’a, gdyż pisał o wspomnianym sporze, a na swojej witrynie ma reklamy Google’a. -
Wyłączamy ekspresję peptydu i po agresji...
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Zwykle motyliki fioletowouche (Uraeginthus granatina) łączą się w pary i nie tolerują innego towarzystwa. Gdy tylko w klatce pojawi się dodatkowy dorosły osobnik, zostaje zaatakowany. Okazuje się, że ptasi gniew można okiełznać, hamując uwalnianie przez neurony przedniego podwzgórza hormonu zwanego wazoaktywnym peptydem jelitowym (ang. vasoactive intestinal peptide, VIP). James Goodson z Indiana University skupił się na przednim podwzgórzu (ang. anterior hypothalamus, AH), które u kręgowców powiązano z agresją. Odkrył, że neurony w grzbietowej części AH są bardziej aktywne, gdy samce motylików atakują intruzów. Im bardziej agresywny ptak, tym większa aktywność tej części mózgu. W grzbietowej części AH występuje duża populacja komórek nerwowych wydzielających VIP. Wiadomo, jak peptyd ten wpływa na przewód pokarmowy, w przypadku mózgu dotąd opisano głównie jego wpływ na zdolność koordynowania rytmów dobowych przez nadrzędny zegar biologiczny - parzyste jądro nadskrzyżowaniowe (w 2005 r. zespół z Uniwersytetu Waszyngtona w St. Louis odkrył, że bez genu kodującego VIP lub bez jego receptorów myszy cierpią na wewnętrzne rozregulowanie; podczas eksperymentów tylko wazoaktywny peptyd jelitowy był w stanie sprzęgnąć komórki rozrusznikowe i wprowadzić pożądaną synchronizację w podlegających im komórkach). Pewną wskazówką co do innych mózgowych funkcji VIP było jednak to, że we wszystkich rejonach ważnych dla zachowań społecznych występują neurony, które go wydzielają, reagują na niego itp. Na początku br. Goodson odkrył, że ilość VIP w AH pozwala przewidzieć, jak agresywny będzie U. granatina. Ostatnio Amerykaninowi udało się jednak całkowicie wyłączyć agresję. Synteza VIP została zahamowana za pomocą syntetycznych oligonukleotydów antysensownych (sekwencja tzw. antysensów jest komplementarna do mRNA, ew. do sekwencji DNA genu lub jego promotora; przez hybrydyzację proces translacji zostaje zablokowany i białko nie może powstać). Okazało się, że po manipulacji mediana liczby ataków podczas 3-min testu mieszkańcy klatki-obcy spadła do 0 (w grupie kontrolnej wynosiła ona 38). Co ciekawe, większość ptaków antysensownych i kontrolnych przejawiała reakcję agonistyczną, wydając np. charakterystyczny sygnał w ciągu 2 s od wtargnięcia. Oznacza to, że motyliki fioletowouche, u których wyciszono ekspresję genu, są w stanie sklasyfikować pojawienie się innego osobnika jako zaczepkę, ale nie potrafią już zaatakować. Działania naukowców nie wpłynęły na inne zachowania społeczne ptaków, bo jak na wolności nadal chciały np. obcować z motylikami sawannowymi (Uraeginthus angolensis). Poza tym normalnie jadły i latały po wolierze. Uzyskane wyniki potwierdzono w badaniach na zeberkach (Taeniopygia guttata). Ptaki te nie są agresywne i walczą jedynie w okresie godów czy w obronie gniazda. Wyłączenie genów VIP w grzbietowym przednim podwzgórzu jeszcze bardziej je wyciszało, nie oddziałując jednocześnie na preferencje społeczne, wiązanie się w pary, zaloty czy zachowania lękowe. Oznacza, że zgromadzone tu neurony odgrywają bardzo specyficzną rolę - zarządzają tylko i wyłącznie agresją, w dodatku prawdopodobnie agresją terytorialną, a nie związaną ze zdobyciem towarzysza życia. -
Kolejne badania potwierdzają istnienie związku pomiędzy alergiami a zmniejszonym ryzykiem zachorowania na nowotwór mózgu. Związek ten wydaje się silniejszy u kobiet niż u mężczyzn. Zespół z Ohio State University przeanalizował próbki krwi, które pobrano u pacjentów na kilkadziesiąt lat przed zdiagnozowaniem u nich glejaka. Nowotwór ten tłumi odpowiedź układu odpornościowego, co pozwala mu na rozrastanie się. Okazało się, że u kobiet i mężczyzn, w których krwi znaleziono przeciwciała związane z alergiami, częstotliwość wystąpienia glejaka w 20 lat później była o niemal 50% niższa niż u osób bez oznak alergii. To najważniejszy wniosek z naszych badań. Im wcześniej przed znalezieniem glejaka występują objawy alergii, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że guz stłumi układ odpornościowy. Występowanie tej zależności na długo przed zdiagnozowaniem guza wskazuje, że albo obecność przeciwciał, albo jakieś cechy samej alergii zmniejszają ryzyko pojawienia się nowotworu - mówi profesor Judith Schwartzbaum z Ohio State University, główna autorka badań. Wcześniejsze badania, wskazujące na występowanie związku pomiędzy alergiami a glejakiem, bazowały na wywiadach z pacjentami. Nikt nie miał dotychczas możliwości zbadania tego związku dzięki analizie próbek krwi zebranych na ponad 20 lat przed zdiagnozowaniem nowotworu. Okazało się również, że u kobiet z pewnymi specyficznymi przeciwciałami ryzyko wystąpienia glejaka wielopostaciowego - najbardziej złośliwej formy tego nowotworu - jest o co najmniej 50% mniejsze. Związku takiego nie zauważono u mężczyzn. U panów ze specyficznymi przeciwciałami oraz przeciwciałami o nieznanej funkcji ryzyko zachorowania było o 20% niższe niż u mężczyzn bez przeciwciał antyalergicznych. Glejak wielopostaciowy stanowi w USA aż 60% wszystkich guzów mózgu. Pacjenci, którzy zostają poddani zabiegowi chirurgicznemu, radio- i chemioterapii zwykle przeżywają około roku. Mniej niż 25% żyje do dwóch lat, a mniej niż 10% - do pięciu lat. Schwartzbaum i jej zespół mogli przeprowadzić swoje badania dzięki uzyskaniu dostępu do norweskiej bazy Janus Serum Bank, która gromadzi informacje przez ostatnie 40 lat. Od 1953 roku w Norwegii rejestruje się też wszystkie przypadki nowotworów. Obie bazy są ze sobą powiązane w taki sposób, że możliwe jest przypisanie osobie z nowotworem jej próbki krwi w Janus Serum Bank. Amerykanie przeanalizowali dane 594 osób, u których wystąpił glejak, w tym 374 osób z glejakiem wielopostaciowym. Osoby te zachorowały w latach 1974-2007. Ich dane porównano z informacjami o 1177 osobach, które na glejaka nie cierpiały. Badacze skupili się występujących w krwi poziomach dwóch immunoglobulin E (IgE). Sprawdzono, jaki był poziom ogólnej IgE oraz IgE specyficznej dla alergenów występujących na terenie Norwegii. Następnie przeprowadzono analizę statystyczną, w której porównano poziomy IgE z występowaniem glejaków. W przypadku kobiet występowanie specyficznego dla alergii IgE wiązało się ze zmniejszeniem ryzyka rozwoju glejaka wielopostaciowego o 54%. Tutaj zauważono różnicę pomiędzy mężczyznami a kobietami. Natomiast nie występowała ona w przypadku ogólnego IgE. U obu płci jego zwiększony poziom wiązał się z 25-procentowym spadkiem ryzyka wystąpienia glejaka. Badania stanowią mocny dowód wskazujący, że osoby cierpiące na alergie układu oddechowego są w jakiś sposób chronione przed glejakiem. Im więcej czasu dzieli wystąpienie alergii od zdiagnozowania guza, tym silniejszy jest ten ochronny wpływ. Schwartzbaum i jej koledzy chcą teraz dokonać podobnych analiz pod kątem koncentracji cytokin. Sprawdzą w ten sposób, czy mają one związek ze zwiększonym poziomem IgE i zmniejszonym ryzykiem glejaka.
-
The Internet Archive, znane dotychczas przede wszystkim z udostępniania tekstów niechronionych już prawami autorskimi, wzbogaciło swoją ofertę o ponad milion torrentów. Użytkownicy witryny archive.org mogą teraz legalnie pobierać filmy, słuchowiska radiowe, nagrania z koncertów czy audiobooki. Materiały pobierane są jednocześnie z dwóch serwerów Internet Archive znajdujących się w dwóch różnych centrach bazodanowych oraz z komputerów innych użytkowników, którzy pobrali je wcześniej. Użytkownicy mogą też wgrywać do archiwum swoje własne pliki. Organizacja uruchomiła też witrynę ze statystykami, na której można zapoznać się z listą najpopularniejszych torrentów. The Internet Archive to założona w 1996 roku niedochodowa publiczna biblioteka, której celem jest zapewnienie „powszechnego dostępu do wiedzy“. Jej twórcą jest Brewster Kahle, współtwórca m.in. prekursora internetu systemu WAIS i założyciel serwisu Alexa. Miliony, które zarobił dzięki swojej pracy na rzecz rozwoju internetu postanowił zainwestować m.in. w jak najszersze rozpowszechnienie wiedzy. Wraz ze swoją żoną Mary Austin prowadzi Kahle/Austin Foundation, która - obok Internet Archive - wspiera m.in. GNU Project.
-
Wyższa śmiertelność wśród szczupłych osób z cukrzycą
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
W grupie szczupłych dorosłych ze świeżo zdiagnozowaną cukrzycą (ang. new-onset diabetes, NOD) śmiertelność jest wyższa niż wśród cięższych dorosłych z tą samą chorobą. Naukowcy z Northwestern University odkryli, że w przypadku ludzi z normalną wagą znacząco wyższa jest zarówno śmiertelność ogólna, jak i niezwiązana z czynnikami sercowo-naczyniowymi. Prof. Mercedes R. Carnethon podkreśla, że szczupłe osoby z cukrzycą typu 2. badano dotąd zbyt rzadko, ponieważ jednostkami, u których typowo dochodzi do rozwoju tej jednostki chorobowej, są pacjenci z nadwagą lub otyłością. By naprawić to niedopatrzenie, w studium jej zespołu ludzie z prawidłowym wskaźnikiem masy ciała w momencie postawienia diagnozy stanowili aż ok. 10% próby. Niewykluczone, że to unikatowa podgrupa populacji, szczególnie zagrożona zarówno śmiertelnością, jak i cukrzycą. Możliwe, że w grę wchodzą czynniki genetyczne. Studium wykazało, że przy prawidłowej wadze cukrzyca występuje częściej u starszych i niebiałych ludzi. Naukowcy z Northwestern analizowali dane z 5 badań kohortowych. Zidentyfikowali 2625 Amerykanów powyżej 40. r.ż., u których na wstępie stwierdzono cukrzycę. Niektórzy mieli świadomość choroby, inni dowiedzieli się o niej dzięki uczestnictwu w studium. Carnethon uważa, że wraz ze starzeniem się i dywersyfikacją populacji przypadków cukrzycy z normalnym BMI będzie przybywać. Przyszłe badania powinny się koncentrować na rozkładzie tłuszczu i typach genetycznych w tej podgrupie chorych. -
Na Facebooku uruchomiono pierwszą grę hazardową, w której można wygrać prawdziwą gotówkę. Aplikacja Bingo Friendzy autorstwa firmy Gamesys przeznaczona jest dla osób, które ukończyły 18. rok życia. Mogą w nią grać tylko użytkownicy brytyjskiego Facebooka. Zynga, producent gier i największy partner serwisu, poinformowała, że w przyszłym roku przygotuje wiele tytułów, które pozwolą na oddawanie się prawdziwemu hazardowi. Gamesys to jeden z największych brytyjskich producentów gier hazardowych. Firma prowadzi też salony gier Sun Bingo, Heart Bingo oraz witrynę Jackpotjoy.com. Przedsiębiorstwo udostępnia swoim klientom narzędzia, które pozwalają im na narzucenie sobie ograniczeń, dotyczących na przykład limitu obstawianych kwot. W wielu krajach gry hazardowe są zabronione lub też rządy bardzo ograniczają obywatelom możliwość korzystania z nich.
-
Od pralki a la hula-hoop po lejek przypominający harfę eolską
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Ciekawostki
Szóstego sierpnia wyłoniono 30 półfinalistów Electrolux Design Lab 2012. Finał z udziałem 10 projektantów odbędzie się 25 października w Mediolanie. Urządzenia designerów z całego świata mają w niecodzienny sposób stymulować ludzkie zmysły, a jednocześnie pomagać w codziennym życiu. Opisanie wszystkich zabrałoby zbyt wiele czasu i miejsca, przedstawimy więc subiektywny wybór... Lodówkowy Nos Viliusa Dringelisa z Wileńskiej Akademii Sztuk Pięknych daje użytkownikowi znać, że coś się w chłodziarce psuje, zanim ten zdąży cokolwiek wyczuć. Dzięki czujnikom umieszczonym w produktach informuje, że data przydatności do spożycia już minęła albo wylicza, ile czasu jeszcze zostało. Magnes w podstawie pozwala umieścić wyświetlacz na lodówce, przez co stan produktów żywnościowych jest monitorowany bez otwierania drzwi. Ciekawym rozwiązaniem jest też Hula Washer - pralka przypominająca wyglądem słynne hula-hoop. Sang-soon Lee z Uniwersytetu w Yong-in w Korei Południowej wymyślił, że ubrania i środki piorące będzie się umieszczać w wydrążonym wnętrzu pierścienia. Później można się już spokojnie gimnastykować, piorąc lub prać, gimnastykując. Jest też dodatkowy plus w postaci oszczędności energii elektrycznej. Odmierzający dźwiękiem ilość przelanego płynu lejek Melodi przyda się osobom niewidomym. Jak wyjaśnia Elena Sitnikova z kanadyjskiego Carleton University, gdy ciecz przedostaje się przez otwór, umieszczone tam czujniki określają natężenie przepływu. Jest ono odzwierciedlane za pomocą gamy (wysokości dźwięków). Sensual Control Małgorzaty Szostak z Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach to przenośny panel sterujący. Umieszcza się go na nadgarstku jak bransoletkę. Informuje on użytkownika, kiedy potrawa jest gotowa - makaron osiągnął stan al dente, a woda zawrzała. W tym czasie można się zająć czymś istotniejszym, np. dalszym obmyślaniem przepisu albo rozmową z gośćmi. Wygodę zapewnia opcja zdalnego regulowania temperatury. Poza Szostak w gronie półfinalistów znalazło się jeszcze 2 Polaków: Jan Ankierstajn z Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu oraz Michał Pośpiech z Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Ankiersztajn zaprojektował Aeroball - lewitujące kulki, które filtrują powietrze i wysycają je przyjemnymi zapachami (ponieważ absorbują światło w ciągu dnia, wieczorem i nocą przypominają świetliki). Zawieszony pod sufitem Wentylor Pośpiecha był zaś inspirowany konstrukcjami Leonarda da Vinci. Materiał rozpięty na drewnianej kratownicy wprawia powietrze w ruch. Falowanie niby-skrzydeł uspokaja, podobnie zresztą jak delikatny świst. -
W European Journal of Epidemiology ukazały się wyniki badań, dowodzących związku pomiędzy dietą niemowląt i małych dzieci z ilorazem inteligencji w wieku lat 8. Doktor Lisa Smithers sprawdziła dane dotyczące ponad 7000 dzieci. Porównywała przyjmowane przez nie pokarmy, które podzieliła na tradycyjne i współczesne jedzenie domowe, gotowe dania dla dzieci, karmienie piersią oraz jedzenie śmieciowe. Zwyczaje żywieniowe były badane w wieku 6, 15 i 24 miesięcy. Następnie sprawdzano iloraz inteligencji, gdy dzieci osiągnęły 8. rok życia. Celem badań było stwierdzenie, jak żywność wpływa na rozwój tkanki mózgowej najmłodczych. Dzieci, które w wieku 6 miesięcy były karmione piersią, a w wieku 15 i 24 miesięcy regularnie zdrowo się odżywiały, spożywając takie produkty jak sery, warzywa strączkowe, surowe warzywa i owoce (kategoria: współczesna domowa zdrowa dieta) , miały w wieku 8 lat wskaźnik IQ wyższy średnio o 2 punkty. U dzieci karmionych w wieku 6 miesięcy tradycyjną domową zdrową dietą (mięso, gotowane warzywa, desery) zauważono pozytywny wpływ na IQ, podczas gdy dieta taka w wieku 15 i 24 miesięcy nie miała wpływu na poziom inteligencji. Z kolei u dzieci, które przez pierwsze dwa lata życia były regularnie karmione ciastkami, słodyczami, napojami gazowanymi czy chipsami IQ było o dwa punkty niższe. Gotowe pokarmy dla dzieci miały pewien negatywny wpływ na ich inteligencję, gdy były podawane w wieku 6 i 15 miesięcy, ale istniał pewien pozytywny wpływ, gdy były podawane w wieku 24 miesięcy.
-
Naukowcy z University of Michigan znaleźli przyczynę, dla której niemowlęta i dzieci chorują częściej niż dorośli. Okazuje się, że działanie ich układu odpornościowego jest... blokowane przez organizm. Panuje opinia, że układ odpornościowy tworzy się wraz z wiekiem. Jednak badania zespołu profesor Yasminy Laouar sugerują, iż rodzimy się już od pierwszych dni życia moglibyśmy zwalczać infekcje. Moglibyśmy, gdyby nie działanie samego organizmu. Naukowcy od dawna zadają sobie pytanie, dlaczego obecne w organizmie komórki odpornościowe przez wiele lat nie wykonują w pełni swoich zadań. Wydaje się, że winny jest transformujący czynnik wzrostu beta (TGF-β). Jest on produkowany przez szpik kostny. Badania na myszach wykazały, że u osobników, u których zablokowano sygnały z TGF-β układ odpornościowy dojrzewał znacznie szybciej. Przed osiągnięciem dorosłości ich limfocyty T były 10-krotnie bardziej dojrzałe niż u osobników z normalnie działającymi TGF-β. Celem naszych badań było znalezienie czynnika, który przeszkadza w produkcji i dojrzewaniu limfocytów T. Ku naszemu zdziwieniu odkryliśmy, że limfocyty T dojrzewają o 10 dni wcześniej u myszy, którym zablokowano sygnały z TGF-β. Naukowcy mają nadzieję, że ich odkrycie pomoże w leczeniu dzieci i niemowląt z niedoborem limfocytów T. Być może wystarczy zablokować sygnały TGF-β by im pomóc.
-
Trening siłowy chroni mężczyzn przed cukrzycą
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
Mężczyźni, którzy regularnie - np. przez 30 min dziennie pięć razy w tygodniu - wykonują ćwiczenia siłowe mogą o 34% zmniejszyć ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2. Jeśli połączą trening siłowy z ćwiczeniami dotleniającymi, np. energicznym marszem czy biegiem, ryzyko zmniejsza się aż do 59%. Badacze z Harvardzkiej Szkoły Zdrowia Publicznego i Uniwersytetu Południowej Danii jako pierwsi oceniali wpływ treningu siłowego na zapobieganie cukrzycy typu 2. Wyniki sugerują, że ze względu na fakt, iż ćwiczenia siłowe zapewniają znaczące i niezależne od ćwiczeń aerobowych korzyści (najprawdopodobniej przez zwiększenie masy mięśniowej i zwiększenie insulinowrażliwości), mogą stanowić cenną alternatywę dla osób, które z różnych względów nie radzą sobie z tym drugimi. Naukowcy śledzili w latach 1990-2008 losy 32002 mężczyzn, którzy brali udział w Health Professionals Follow-up Study (HPFS). Dane nt. czasu spędzanego na treningu siłowym i ćwiczeniach dotleniających pochodziły z wypełnianych co 2 lata kwestionariuszy. Zespół wziął poprawkę na dodatkową aktywność fizyczną, oglądanie telewizji, spożycie kofeiny i alkoholu, palenie, pochodzenie etniczne, rodzinną historię cukrzycy oraz szereg czynników dietetycznych. W okresie studium odnotowano 2278 nowych przypadków cukrzycy. Amerykanie i Duńczycy skategoryzowali mężczyzn ze względu na czas poświęcany tygodniowo na trening siłowy: 1) 1-59 min, 2) 60-149 min oraz 3) co najmniej 150 min. Okazało się, że w porównaniu do grupy nieangażującej się w trening siłowy, ćwiczenia zmniejszały ryzyko cukrzycy typu 2. o, odpowiednio, 12, 25 i 34%. Ćwiczenia dotleniające także były związane z korzyściami. Dla trzech wyróżnionych wyżej kategorii ograniczały prawdopodobieństwo wystąpienia cukrzycy o, odpowiednio, 7, 31 i 52%. Kombinacja treningu siłowego i ćwiczeń poprawiających wydolność oddechową była najbardziej korzystna. Mężczyźni, którzy tygodniowo poświęcali po przynajmniej 150 min na każdy z tych rodzajów aktywności fizycznej, zapadali na cukrzycę typu 2. aż o 59% rzadziej. Kolejne badania mają potwierdzić uzyskane rezultaty i ustalić, czy można je generalizować także na kobiety. -
Japoński oddział firmy McDonald’s rozdawał swoim klientom odtwarzacze MP3 zarażone złośliwym oprogramowaniem. Koncern w ramach promocji rozdał 10 000 tego typu urządzeń. Okazało się, że w odtwarzaczach znajduje się WORM_QQPASS.ADH, który, jeśli urządzenie zostanie podłączone do komputera, może ukraść jego użytkownikowi dane osobiste. McDonald’s poinformował swoich klientów o zaistniałym fakcie, podał im odnośnik do oprogramowania antywirusowego i zaoferował wymianę odtwarzaczy. Szkodliwy kod potrafi przenosić się pomiędzy różnymi urządzeniami przenośnymi, które korzystają z systemu Windows i próbuje unieruchomić oprogramowanie antywirusowe. Próbuje również ukraść i przekazać swojemu autorowi dane potrzebne do zalogowania się na koncie użytkownika komunikatora internetowego QQ, popularnego w Chinach i RPA.
-
Landon Fuller, inżynier w należącej do Apple’a BSD Technology Group i jeden z głównych architektów opensource’owego systemu Darwin, obiecuje błyskawicznie łatać wszystkie luki w programach Apple’a, które zostaną odkryte w ramach "Miesiąca dziur w produktach Apple’a”. Projekt o takiej nazwie, autorstwa Kevina Finisterre’a, ruszył na początku bieżącego miesiąca. Finisterre będzie codziennie publikował informację o nowej dziurze zagrażającej bezpieczeństwu systemu Mac OS X. Dotychczas opublikowano informacje o dziurach w odtwarzaczach QuickTime i VLC. Fuller zdążył już przygotować poprawki dla obu luk. W swoim blogu zaapelował do innych programistów i miłośników Apple’a o pomoc w łataniu kolejnych luk, które będą publikowane.
-
Kodowanie kolorem i położeniem sprzyja wyborom prozdrowotnym
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
W Massachusetts General Hospital (MGH) wprowadzono prosty program, który miał zachęcać do dokonywania prozdrowotnych wyborów żywieniowych. Pudełka z produktami/daniami oznaczono kolorami - zieleń to najlepsza opcja, żółty pośrednia, a czerwony najgorsza - a przemieszane wcześniej na półkach napoje przesegregowano w taki sposób, by na poziomie wzroku i tuż powyżej znajdowały się woda i napoje dietetyczne. Okazało się, że interwencja sprawdzała się tak samo dobrze u wszystkich pracowników, bez względu na wykształcenie, rasę i pochodzenie etniczne. Autorzy artykułu opublikowanego na łamach American Journal of Preventive Medicine zauważają, że dotychczasowe próby "uzdrowienia odżywiania" za pomocą oznaczania kaloryczności danego produktu dawały nie najlepsze rezultaty. Nawet dość dobrze wyedukowane osoby miały trudności ze zrozumieniem takich etykiet, a problem narastał w grupach o niższych dochodach czy mniejszościowych z ograniczoną zdolnością czytania i pisania. Stąd pomysł, by przetestować w MGH 2-fazowy projekt, który nie wymagał zapoznawania się ze złożonymi fiszkami. Pierwszą fazę wdrożono w marcu 2010 r. Kolorowe naklejki przytwierdzono do wszystkich towarów dostępnych w głównej szpitalnej stołówce. Zielona znalazła się na najzdrowszych opcjach, np. owocach, warzywach i chudych mięsach. Żółta oznaczała umiarkowanie zdrowy wybór, a czerwona dania o małej lub wręcz zerowej wartości odżywczej. Drugą fazę, nazywaną architekturą wyboru, zaczęto w czerwcu 2010 r. Skoncentrowano się na popularnych produktach, wybieranych przez ludzi, którzy nie mają zbyt wiele czasu: kanapkach, napojach i chipsach. Regały i lodówki przeorganizowano w taki sposób, by najzdrowsze, zielone, opcje - woda, napoje dietetyczne i niskotłuszczowy nabiał - znalazły się na poziomie oczu, a gorsze, żółte i czerwone, poniżej. W pobliżu miejsc serwowania gorących posiłków pojawiły się dodatkowe kosze z butelkowaną wodą. Ponad 4600 pracowników brało udział w programie, który pozwalał uiścić opłatę za jedzenie przez potrącenie z pensji. Wydruki z kasy można więc było dopasowywać do danych z działu zatrudnienia. W ten sposób bez identyfikowania poszczególnych osób z imienia i nazwiska dało się śledzić ewentualne zmiany w zachowaniu. Rasę określali sami ochotnicy, a wykształcenie oznaczano na podstawie zajmowanego stanowiska. Wyodrębniono następujące kategorie: zespół sprzątający, administracja, technicy, w tym technicy radiolodzy i terapeuci oddechowi, pomocniczy pracownicy służby zdrowia, np. farmaceuci i terapeuci zajęciowi oraz kadra zarządzająca/klinicyści (m.in. lekarze i pielęgniarki). Na początku Latynosi i osoby czarnoskóre, a także przedstawiciele kategorii związanych z niższym wykształceniem kupowali więcej czerwonych produktów niż osoby białe lub piastujące stanowiska związane z wyższym wykształceniem. Pod koniec obu faz pracownicy ze wszystkich grup kupowali mniej towarów czerwonych i więcej zielonych. Popyt na zdrowe napoje wzrósł we wszystkich grupach. Dodatkowo czarni i słabiej wykształceni pracownicy, którzy pierwotnie wydawali najwięcej w przeliczeniu na napój, pod koniec studium płacili znacząco mniej. Program kolorystyczno-architektoniczny zachowano, w dodatku rozszerzono go na inne punkty zbiorowego żywienia w szpitalu. Naukowcy mają zamiar zbadać długofalowe efekty takiej interwencji. Chcą też sprawdzić, czy dodatkowe kroki mogłyby zwiększyć skuteczność w szczególnie podatnych [na otyłość, cukrzycę i choroby sercowo-naczyniowe] populacjach. -
Gdy już jest taki cienki, to bardzo łatwo można umieścić go na chipie - powiedział profesor Zhenqiang Ma o wyjątkowym laserze. Najnowsze dzieło amerykańskich specjalistów może zrewolucjonizować informatykę, pozwalając na znacznie szybszy transfer danych pomiędzy poszczególnymi elementami komputera. Obecnie szybkość przekazywania danych jest ograniczona pojemnością miedzianych kabli. W telekomunikacji zastąpiono je już światłowodami, jednak przemysł półprzewodnikowy wciąż nie jest w stanie zastąpić impulsów elektrycznych światłem. Prace nad miniaturowymi laserami, które można by umieścić na układzie scalonym, trwają od lat. Dotychczasowe projekty pozwalały na wyprodukowanie laserów o wysokości 15-30 mikrometrów, podczas gdy inne elementy układu scalonego mają wielkość liczoną w dziesiątkach nanometrów, czyli są 1000-krotnie mniejsze. Nowy laser, autorstwa profesorów Zhenqianga Ma z University of Wisconsin-Madison oraz Weidonga Zhou z University of Texas at Arlington, ma zaledwie 2 mikrometry wysokości. Wspomniane urządzenie to laser VCSEL (vertical-cavity surface-emitting laser). Są one łatwiejsze w budowie oraz łatwiej jest je połączyć z takimi elementami jak np. światłowody niż inne lasery. Obszar czynny VCSEL składa się z naprzemiennie występujących warstw różnych materiałów. Tutaj stworzono go głównie z arsenku galowo-indowego. Większość z tego typu konstrukcji korzysta ze zwierciadła Bragga, czyli wielowarstwowej konstrukcji zbudowanej z warstw o różnym współczynniku załamania. Jednak to właśnie wykorzystanie zwierciadeł Bragga powodowało, że lasery były tak wysokie. Dlatego też Zhou i Ma z nich zrezygnowali i zastąpili je lustrami zbudowanymi z fotonicznych kryształów stworzonych z krzemu i powietrza. Poszczególne elementy lasera były przenoszone na układ scalony za pomocą miękkiego polimeru. Najpierw umieszczano go na gotowym elemencie, a następnie gwałtownie podnoszono z przyklejonym doń podzespołem. Później element umieszczano na miejscu docelowym i powoli odrywano polimer. Ma i Zhou kładli pierwsze lustro bezpośrednio na układzie, a kolejne warstwy tworzyły wnęka rezonansowa i następne lustro. Całość jest utrzymywana razem dzięki zastosowaniu cienkich warstw tlenku krzemu. Obaj naukowcy zapewniają, że ich technika produkcji jest kompatybilna z technikami tworzenia układów scalonych przy których nie można stosować wysokich temperatur. To jedyny sposób na zbudowanie lasera w technice niskotemperaturowej - stwierdził Ma. Nowy laser emituje światło o długości fali wynoszącej 1550 nanometrów, wykorzystywanej w telekomunikacji. Długość można zmieniać używając innych kryształów fotonicznych lub innych półprzewodników. Zhou i Ma założyli firmę Semerane, której zadaniem jest skomercjalizowanie lasera. Ma to nastąpić w ciągu najbliższych 5 lat.
-
Międzynarodowy zespół naukowców stworzył iBatsID - darmowe narzędzie internetowe do identyfikacji sygnałów echolokacyjnych 34 gatunków europejskich nietoperzy. Naukowcy podkreślają, że specjaliści wykorzystywali metody akustyczne podczas monitorowania populacji nietoperzy, ale ze względu na niedostatki standaryzacyjne dotąd nie można było ze sobą porównywać różnych zestawów danych. Bez takich samych metod identyfikacyjnych nie da się formułować wiarygodnych wniosków co do kondycji populacji i ewentualnych zmian dystrybucji. Jako że wiele nietoperzy migruje między krajami europejskimi, musimy je obserwować zarówno na poziomie kontynentu, jak i państw - opowiada prof. Kate Jones, szefowa Bat Conservation Trust. Autorzy raportu, który ukazał się na łamach Journal of Applied Ecology, tłumaczą, że ze względu na wrażliwość na oddziaływania człowieka nietoperze pozostają świetnymi wskaźnikami zdrowia ekosystemu. Ponieważ nietoperze są małymi zwierzętami nocnymi, w dodatku trudnymi do schwytania, zamiast polegać na identyfikacji wzrokowej, warto odwołać się do monitorowania dźwięków echolokacyjnych. Z dźwięków echolokacyjnych można pozyskać sporo informacji, np. o maksymalnej i minimalnej częstotliwości lub jak szybko częstotliwość się zmienia. Nie mieliśmy jednak pojęcia, które z tych wskaźników są najbardziej użyteczne w procesie odróżniania od siebie zawołań poszczególnych gatunków - wyjaśnia Charlotte Walters z Londyńskiego Stowarzyszenia Zoologicznego. Z EchoBanku, biblioteki zawierającej ponad 200 tys. nagrań dźwięków echolokacyjnych, chiropterolodzy wybrali 1350 zawołań 34 europejskich nietoperzy. Dzięki surowym danym udało się stworzyć bazujący na zespołach sztucznych sieci neuronowych iBatsID. Oto łacińskie nazwy rozpoznawanych gatunków: Barbastella barbastellus, Eptesicus bottae, E. nilssonii, E. serotinus, Hypsugo savii, Miniopterus schreibersii, Myotis alcathoe, M. bechsteinii, M. blythii, M. brandtii, M. capaccinii, M. dasycneme, M. daubentonii, M. emarginatus, M. myotis, M. mystacinus, M. punicus, Nyctalus lasiopterus, N. leisleri, N. noctula, Pipistrellus kuhlii, P. nathusii, P. pipistrellus, P. pygmaeus, Plecotus auritus, P. austriacus, Rhinolophus blasii, R. euryale, R. ferrumequinum, R. hipposideros, R. mehelyi, Tadarida teniotis, Vespertilio murinus. Większość gatunków można poprawnie rozpoznać w ponad 80% przypadków (wprowadzenie 80-proc. progu podnosi medianę poprawnych rozpoznań do 95%). Na witrynie narzędzia pojawia się jednak zastrzeżenie, że przez niepewność związaną z klasyfikacją niektórych gatunków - gdy prawdopodobieństwo poprawnej klasyfikacji jest mniejsze niż 70,65% - zaleca się poprzestać na poziomie podgrupy: 1) M. myotis/M. blythii/M. punicus; 2) M. bechsteinii/M. brandtii/M. daubentonii/M. mystacinus; 3) M. emarginatus/M. alcathoe.
-
Łazik Curiosity przechodzi kolejne testy i uruchamia kolejne urządzenia. Przysyła też coraz więcej zdjęć, które można oglądać na stronach NASA. Wybraliśmy dla Was najciekawsze fotografie. Zapraszamy do galerii.
-
Gdy Microsoft po raz pierwszy zaprezentował tablet Surface, wielu obserwatorów rynku nie kryło zaskoczenia. Urządzenie z Redmond będzie przecież bezpośrednio konkurowało nie tylko z iPadem czy tabletami z Androidem, ale również z produktami partnerów Microsoftu. Teraz prezes Acera JT Wang, w wywiadzie dla Financial Times mówi, że przewidywana na październik premiera Surface’a będzie miała negatywny wpływ na cały światowy ekosystem. Wang zwrócił się też z apelem do Microsoftu: Przemyślcie to. Pomyślcie o tym dwa razy. To będzie miało negatywny wpływ na światowy ekosystem, a inni producenci mogą negatywnie zareagować. To nie jest coś, w czym jesteście dobrzy, więc proszę, przemyślcie to. Przedstawiciel Acera ostrzegł: Jeśli Microsoft chce produkować sprzęt, to co powinniśmy zrobić? Powinniśmy nadal polegać na Microsofcie czy też mamy szukać alternatyw?. To nie pierwsze sygnały, że Acer jest niezadowolony z planów koncernu z Redmond. Już wcześniej jego przedstawiciele mówili, że Microsoft nie jest w stanie konkurować z Apple’em na rynku sprzętu, gdyż koncern Ballmera ma kilkudziesięciu partnerów, gdy tymczasem Apple jest sam, może zatem robić to, co chce. Sam Microsoft w swoim kwartalnym raporcie dla SEC zauważył, że „urządzenia Surface będą konkurowały z produktami naszych partnerów OEM, co może zmniejszyć ich zaangażowanie w naszą platformę“. Pojawiły się też głosy mówiące, że Surface ma być przede wszystkich produktem referencyjnym, pokazującym partnerom, jak Microsoft wyobraża sobie urządzenie wykorzystujące Windows 8.