Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Skały z Pensylwanii, Południowej Karoliny i Syrii mogą dowodzić, że mamuty i prehistoryczna megafauna wyginęły wskutek... uderzeń meteorytów. Naukowcy z Wydziału Nauk o Ziemi amerykańskiej Narodowej Fundacji Nauki stwierdzili, że znajduje się w nich materiał przypominający roztopione szkło, który uformował się około 13 000 lat temu w temperaturze od 1700 do 2200 stopni Celsjusza. Badania morfologiczne i geochemiczne dowiodły, że stopiony materiał nie jest ani dziełem człowieka, ani wynikiem działalności wulkanicznej. Jest za to identyczny z tym, co pozostało po znanych uderzeniach meteorytów. Przypomina też materiał, który powstał w wyniku testów broni jądrowej przeprowadzanych w 1945 roku w stanie Nowy Meksyk - mówi profesor James Kennett z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara. Odkrycie może być mocnym potwierdzeniem kontrowersyjnej teorii, że okres gwałtownego ochłodzenia klimatu, znany jako młodszy dryas, rozpoczął się od uderzenia dużego meteorytu lub eksplozji roju meteorytów w atmosferze naszej planety. Jako, że te trzy miejsca w Ameryce Północnej i na Bliskim Wschodzie są od siebie oddalone o tysiące kilometrów, prawdopodobnie mieliśmy do czynienia z trzema lub więcej dużymi uderzeniami, prawdopodobnie spowodowanymi przez fragmenty meteorytu lub komety - dodaje Kennett. Podobne roztopione szkło znaleziono też w Argentynie i Wenezueli. Region w Syrii, w którym upadł hipotetyczny meteoryt, to jedno z miejsc uważanych za kolebkę rolnictwa. Kosmiczna katastrofa miała prawdopodobnie duży wpływ na osadnictwo. Ponadto mniej więcej w czasie domniemanego upadku zniknęła ważna północnoamerykańska kultura Clovis. Stąd też czasem hipotetyczną kometę nazywa się w nauce „kometą Clovis“.
  2. Naukowcy z Trinity College Dublin informują, że wystawienie na działanie nanocząstek może mieć katastrofalne skutki dla zdrowia. Na łamach Nanomedicine poinformowali, że nanocząstki można powiązać z reumatoidalnym zapaleniem stawów i innymi chorobami autoimmunologicznymi. Irlandzcy uczeni zadali sobie pytanie, czy istnieje wspólny mechanizm rozwoju chorób autoimmunologicznych powodowanych przez nanocząsteczki węgla o różnych właściwościach fizycznych i chemicznych. Nie od dzisiaj wiadomo, że nanocząsteczki z dymu papierosowego czy spalin samochodowych powodują wiele chorób. Zespół pracujący pod kierunkiem profesora Yuria Volkowa poddał różne rodzaje ludzkich komórek oddziaływaniu nanocząsteczek węgla i dwutlenku krzemu. Wielkość nanocząsteczek wahała się od 20 do 400 nanometrów. Uzyskane wyniki dowiodły, że wszystkie nanocząstki wywołały podobną odpowiedź, która objawiała się zmianą argininy w cytrulinę. Proteiny zawierające zmodyfikowany aminokwas przestają prawidłowo funkcjonować i są atakowane przez układ odpornościowy, co może prowadzić do rozwoju chorób autoimmunologicznych.
  3. Statyny, leki obniżające poziom cholesterolu we krwi, wydają się obniżać coś jeszcze - poziom energii. Dr Beatrice Golomb z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego podkreśla, że efekt uboczny dotyczy w większym stopniu kobiet. Wg Golomb, zmęczenie pojawia się u sporej części osób poddawanych statynoterapii. Ponieważ nie następuje to od razu, lekarze mogą nie kojarzyć faktów. Kalifornijczycy analizowali dane ze studium, w którym wzięło udział 1016 osób (692 mężczyzn i 324 kobiety z poziomem LDL wynoszącym 115-190 mg/dl, bez chorób sercowo-naczyniowych i cukrzycy). Ochotników podzielono na 3 grupy. Jedna przez pół roku zażywała 40 mg prawastatyny (statyny lipofilnej), druga 20 mg simwastatyny (statyny hydrofilowej), a trzecia placebo. Na początku badani oceniali zasoby energii i zmęczenie podczas ćwiczeń na skali od 0 do 10 (w ten sposób wyznaczano wartość bazową). Po 6 miesiącach należało ocenić zmianę energii/zmęczenia podczas aktywności na 5-punktowej skali, gdzie -2 oznaczało znaczny spadek, a +2 znaczny wzrost w porównaniu do punktu wyjścia. Jak twierdzi Golomb, wyniki sugerują, że ok. 15% pacjentów zażywających statyny będzie odczuwać silniejsze ogólne zmęczenie lub wyczerpanie w czasie ćwiczeń. Kalifornijczycy podkreślają, że to pierwsze randomizowane studium, które zademonstrowało niekorzystny wpływ statyn na energetyczność pacjentów. Co więcej, skutki zaobserwowano w generalnie zdrowej próbie i przy umiarkowanych dawkach leku.
  4. Robot wyglądający jak płodna samica został zaakceptowany zarówno przez samce, jak i samice danio pręgowanego (Danio rerio). Ponieważ obie płci starały się znajdować w pobliżu maszyny, dokładnie tak samo jak w przypadku żywej płodnej samicy, naukowcy zyskali sposób na odciąganie stad od wycieków ropy czy innych zagrożeń. Wyniki studium naukowców z Polytechnic Institute of New York University (NYU-Poly) i Istituto Superiore di Sanità w Rzymie ukazały się w piśmie Bioinspiration and Biomimetics. Zespół kontynuował wcześniejsze badania, w ramach których zajmowano się reakcjami innego gatunku - słodkowodnej wzdręgi (Notemigonus crysoleucas) - na wskazówki hydrodynamiczne. Jak wyjaśnia prof. Maurizio Porfiri, N. crysoleucas pływały za robotem, wykorzystując ślad pozostawiany przez jego falujący ogon. Pozwalało im to zaoszczędzić energię. W ramach najnowszego eksperymentu sztuczna samica pozostawała w miejscu i była oddzielona od danio pręgowanych przezroczystymi taflami. Mimo że maszyna machała ogonem, ryby pływały w niewzruszonej wodzie, nie czerpały więc żadnych hydrodynamicznych korzyści z obecności cyfrowej koleżanki. Gromadziły się jednak obok przepierzenia, co oznacza, że działał na nie sam jej widok. Wydaje się, że rybom nie przeszkadzał nawet gigantyzm maszyny. Podczas gdy D. rerio dorasta do ok. 5 cm, robot mierzył aż 15 cm. Naukowcy zauważyli, że gdy robot z falującym ogonem znajdował się obok pustej strefy kontrolnej, lubiły przy nim spędzać czas zarówno pojedyncze ryby, jak i całe stadka. Kiedy w pobliżu maszyny umieszczano replikę z nieruchomym ogonem, danio przemieszczały się do części akwarium bliżej aktywnej wersji (pociągał je ruch). Gdy jednak robot z poruszającym się ogonem znajdował się obok pustej strefy kontrolnej w ciemnym akwarium, danio przemieszczały się w kierunku pustego przedziału. Sugeruje to, że bały się hałasu robionego przez ogon, a ruch jest atrakcyjny tylko wtedy, gdy go widać. Za dnia bodziec wzrokowy jest tak silny, że może stłumić reakcję na dźwięk - wyjaśnia Porfiri. Co ciekawe, kiedy w sekcji kontrolnej umieszczano żywego danio, tłum podążał ku niemu, co oznacza, że ryby odróżniają swoich od sztucznych i wolą tych pierwszych. Biorąc pod uwagę wszystkie te ustalenia, amerykańsko-włoski zespół zamierza stworzyć model ciszej poruszający ogonem. W przyszłości roboryby będą też wyposażone w kamery i sztuczną inteligencję, aby mogły autonomicznie zmieniać swoje zachowanie w odpowiedzi na reakcje badanych zwierząt. Poza tym naukowcy chcą umieszczać w jednym akwarium wiele gatunków ryb i przyciągać jedne, odstraszając jednocześnie pozostałe. Porfiri dywaguje, że sztuczne danio pręgowane można by wykorzystać podczas testów klinicznych, w których D. rerio często zastępują myszy. Robot pozwalałby np. ustalić, w jaki sposób lek oddziałuje na zachowania społeczne ryb.
  5. Zanieczyszczenie azotem zapewnia rosiczkom okrągłolistnym (Drosera rotundifolia) ze szwedzkich torfowisk tak dużo składników odżywczych, że nie muszą już łapać tyle owadów, co wcześniej. Zwykle D. rotundifolia rosną w środowiskach ubogich w azot, dlatego by uzupełnić swoją dietę, muszą chwytać owady. Okazuje się jednak, że działalność człowieka, m.in. spalanie paliw kopalnych, doprowadziła do znacznego zwiększenia ilości azotu odkładanego w torfie przez deszcz. Z doniesień zespołu doktora Jonathana Milletta z Loughborough University wynika, że o ile rośliny z mniej zanieczyszczonych obszarów uzyskują z owadów 57% azotu, o tyle na terenach z bardziej intensywnym "nawożeniem" odsetek ten spada do zaledwie 22%. Korzenie mają dostęp do takiej obfitości azotu, że rosiczki nie muszą już tak dużo jeść. Millett opowiada, że wcześniejsze eksperymenty zademonstrowały, że pod wpływem zmiany azotowych warunków bytowania liście z włoskami gruczołowymi stają się mniej lepkie. Niebagatelną rolę wydaje się też odgrywać zmiana ich koloru z czerwonego na bardziej zielony. Ponieważ czerwień działa na owady jak atraktant, wyjaśniałoby to, czemu statystyki myśliwskie D. rotundifolia z zanieczyszczonych okolic są mniej imponujące. Współpracownicy Milletta pobrali próbki D. rotundifolia z kilku torfowisk na północy Szwecji, które różniły się pod względem stopnia zanieczyszczenia azotem. Po rozdrobnieniu próbki analizowano pod kątem zawartości izotopów azotu (azot o pochodzeniu biologicznym ma inną sygnaturę izotopową niż azot z deszczówki). Porównując rozkład izotopów w rosiczkach i owadach oraz niedrapieżnych roślinach z tych samych okolic, można było wywnioskować, jaka część zasobów azotu pochodziła od ofiar, a jaka została wchłonięta za pośrednictwem korzeni. Rośliny preferują pozyskiwanie azotu za pomocą korzeni. W ubogich środowiskach rosiczki nie mają wyboru, ale gdy tylko nadarza się okazja, chętnie rezygnują z utrzymywania kosztownego energetycznie dodatkowego wyposażenia "doazotowującego". W miejscach ze wzmożonym odkładaniem azotu rośliny owadożerne pozyskują więcej N za pomocą korzeni, ale nadal muszą ponosić resztkowe koszty bycia drapieżnikami. Dlatego też "zwykłym" roślinom łatwiej będzie przetrwać [w takich warunkach]. Dość prawdopodobne zatem, że w przyszłości dojdzie do lokalnego ograniczenia występowania albo nawet wyginięcia gatunków drapieżnych. Co prawda poszczególne okazy stają się większe i sprawniejsze, ale gatunek jako całość jest słabiej przystosowany do bogatych w azot środowisk i z czasem zacznie przegrywać. Millett planuje rozszerzyć swoje badania na inne torfowiska, np. brytyjskie.
  6. Z artykułu opublikowanego w Archives of Internal Medicine dowiadujemy się, że rzucenie palenia zawsze przynosi korzyści. Bez względu na wiek, w którym zdecydujemy się na rezygnację z papierosów. Większość palaczy nie docenia zagrożenia dotyczącego ich samych. A wielu starszych palaczy uważa, że są zbyt starzy by rzucić palenie lub zbyt starzy, by odnieść z tego jakieś korzyści - napisał w komentarzu do wspomnianego artykułu Tai Hing Lam z Uniwersytetu w Hongkongu. Specjaliści z Niemieckiego Centrum Badania nad Rakiem z Heidelbergu przeanalizowali wyniki 17 szeroko zakrojonych badań, które zostały opublikowane w latach 1987-2011. Badania prowadzono w siedmiu różnych krajach - USA, Chinach, Australii, Japonii, Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii - i trwały one od 3 do 50 lat. Brało w nich udział od 863 do 877.243 osób. Analiza jednoznacznie wykazała, że osoby po 60. roku życia i starsze odnoszą korzyści z rzucenia papierosów. Średnio dla palaczy i byłych palaczy ryzyko śmierci było wyższe o, odpowiednio, 83% i 34% niż dla osób niepalących. W przypadku osób starszych ryzyko zgonu spowodowanego paleniem było 2-krotnie wyższe w przypadku palaczy oraz o 1,3 raza wyższe w przypadku byłych palaczy w porównaniu z grupą niepalących. To oznacza, że rzucenie palenia nawet w starszym wieku znacznie zmniejsza ryzyko śmierci. Jeśli spowodujesz, by dwóch palaczy rzuciło papierosy, uratujesz co najmniej jedno życie - podsumowują autorzy artykułu.
  7. Jeszcze do niedawna wydawało się, że użytkownicy Windows 8 będą mogli wybrać pomiędzy Metro a klasycznym interfejsem Windows. Jednak, jak informuje znany ekspert ds. Microsoftu, Paul Thurrot, koncern nie da nam wyboru. Software’owy gigant zmienił zdanie i moje źródła w Microsofcie poinformowały mnie, że właśnie trwa usuwanie kodu starego przycisku Start i całego Menu Start, więc deweloperzy nie będą mogli stworzyć aplikacji, które pozwolą na korzystanie z tych narzędzi - stwierdził Thurrot. Możliwość wykorzystania klasycznego interfejsu była rozpatrywana pod kątem potrzeb firm, która mogłyby jednocześnie używać Windows 7 i Windows 8. Zdaniem Thurrota Microsoft zmienił zdanie, gdyż w środowisku biznesowym nowy system i tak się nie przyjmie. Firmy dopiero zaczynają masowo przechodzić na Windows 7, który może być kolejnym XP - bardzo popularnym systemem, używanym przez wiele kolejnych lat. A Windows 8 i tak trafi na setki milionów urządzeń konsumenckich, zatem klient indywidualny z czasem przyzwyczai się do nowego interfejsu. Oficjalnie Microsoft tłumaczy, że rezygnacja z interfejsu Aero spowodowana jest jego dużym zapotrzebowaniem na energię.
  8. Erytropoetyna (EPO) bywa przez sportowców wykorzystywana jako środek dopingowy, ponieważ wpływając na erytropoezę - proces namnażania i różnicowania erytrocytów - zwiększa utlenowanie krwi, a więc i możliwości mięśni. Wg ostatnich badań szwajcarskich naukowców, działanie EPO jest nie tylko odroczone. Tuż po wstrzyknięciu hormon oddziałuje bowiem na mózg i znacznie poprawia motywację do działania. Zespół Maxa Gassmanna, fizjologa weterynaryjnego z Uniwersytetu w Zurychu, prowadził eksperymenty na dwóch grupach myszy: 1) transgenicznych gryzoniach z nadekspresją ludzkiej erytropetyny wyłącznie w mózgu (a więc bez wpływu na produkcję czerwonych krwinek) oraz 2) zwierzętach typu dzikiego, którym jednokrotnie podawano wysoką dawkę rekombinowanej ludzkiej erytropoetyny (hormon docierał do mózgu z krwią). Szwajcarzy zaobserwowali, że w porównaniu do myszy kontrolnych, w obu grupach wystąpiła niespodziewana poprawa maksymalnej zdolności wysiłkowej na bieżni, niezależna od zmian ogólnej masy hemoglobiny, objętości krwi czy parametrów sercowo-naczyniowych. Gassmann wyjaśnia, że wg jego zespołu, EPO motywuje mózg, by zwiększyć wysiłek i osiągi fizyczne. Obecnie prowadzone są testy na ochotnikach. Ponieważ erytropoetyna wydaje się wpływać na nastrój, naukowcy myślą o jej wykorzystaniu w terapii depresji.
  9. Analitycy z iSuppli uważają, że ceny dysków twardych powrócą do poziomu sprzed ubiegłorocznych powodzi dopiero w roku 2014. Gdy woda zniszczyła tajlandzkie fabryki, ceny HDD natychmiast poszybowały w górę. Jeszcze w trzecim kwartale 2011 przeciętna cena dysku twardego wynosiła 51 USD. Kwartał później wzrosła do 66 dolarów. Utrzymywała się na tym poziomie przez cały I kwartał 2012 roku, a w drugim kwartale ma się zmniejszyć o zaledwie 1 dolara. Powódź doprowadziła w ostatnim kwartale 2011 roku do 29-procentowego zmniejszenia podaży HDD. iSuppli spodziewa się, że w trzecim kwartale bieżącego roku produkcja wróci do pierwotnego poziomu. Pomimo to ceny utrzymają się na wysokim poziomie. Przyczynią się do tego zarówno koncentracja rynku w rękach niewielu graczy - Seagate przejęło część Samsunga a Western Digital kupił Hitachi Global Storage Technologies - jak i fakt, że producenci OEM podpisali z producentami HDD długoterminowe umowy na dostawy dysków po cenach ustalonych już po powodzi.
  10. Nacieranie na przeciwnika głową kojarzy się właściwie wyłącznie ze zwierzętami wyposażonymi w rogi. Okazuje się jednak, że tę samą strategię - tyle że z dużymi naroślami na czole zamiast rogów - stosują samce papugoryb Bolbometopon muricatum. Ich "tryknięcia" są nie tylko widowiskowe, ale i naprawdę głośne. Podążając za B. muricatum w wodach atolu Wake na Oceanie Spokojnym, ekipa Roldana Muñoza z NOAA zauważyła, że samce najpierw zderzają się głowami, a później próbują się podgryzać. Ichtiolodzy wyjaśniają, czemu spektakularne zachowanie udało się wcześniej zaobserwować tylko raz - nurkom eksplorującym Morze Czerwone (artykuł ze wzmianką o walkach u wybrzeży Sudanu ukazał się w brytyjskim piśmie Diver w sierpniu 2009 r.). Głównym problemem jest nadmierne poławianie. W dzień B. muricatum pływają w dużych grupach, przez co łatwo je złapać w sieć, a w nocy śpią w płytkich wodach i padają ofiarą myśliwych wyposażonych w harpuny. Wolno rosnąc i późno dojrzewając, ryby te boleśnie odczuwają skutki ludzkiej nagonki. Mając z nami złe doświadczenia, zazwyczaj unikają nurków, nie ma się więc co dziwić, że dotąd tylko garstce szczęśliwców dane było obserwować ich "czołowe" pojedynki. Ponieważ od czerwca 2009 r. Wake stanowi część jednego z narodowych pomników USA (Pacific Remote Islands Marine National Monument), ryby są tu bezpieczne i nie boją się ludzi. Za ochronę odwdzięczyły się wspaniałym pokazem siły i witalności.
  11. Żółwie olbrzymie Bibi i Poldi były parą przez 115 lat. Wiek z okładem to najwyraźniej zbyt długo, bo rekordziści z zoo w Klagenfurcie nie chcą już ze sobą dzielić klatki. Szefostwo ogrodu zoologicznego wezwało behawiorystów, którzy mieli wprowadzić gady w lepszy nastrój i włączyć je do zespołowych gier, ale wszystkie chwyty zawiodły. Bibi i Poldi nie mogą na siebie patrzeć, mimo że w samym Klagenfurcie żyją jako para już od 36 lat. Straciwszy cierpliwość, Bibi rzuciła się partnera i oderwała mu fragment karapaksu. Później ponawiała ataki, dlatego Poldi musiał się przeprowadzić. Pracownicy zoo twierdzą, że nic się nie zmieniło, a mimo to Bibi zapragnęła mieć klatkę tylko dla siebie. Pozostaje mieć nadzieję, że gdy samica zaspokoi nowo odkryte potrzeby, wróci do swojej dawnej miłości...
  12. Jak wiemy, rośliny potrafią odbierać wiele bodźców podobnych tych, jakie i my odbieramy. Reagują na światło, czują związki chemiczne w powietrzu, wodzie i glebie. Niektórzy nawet twierdzą, że rośliny słyszą dźwięki. Pomysł, że dźwięk wpływa na rośliny narodził się w XIX wieku. Do dzisiaj wielu hodowców mówi do swoich kwiatów i utrzymują, że lepiej dzięki temu rosną. Zespół Moniki Gagliano z University of Western Australia przeprowadził niezwykle interesujące eksperymenty. Poddano im nasiona papryczki chilli, które umieszczono w szalkach Petriego wokół rosnącego w doniczce fenkułu włoskiego. Całość zamknięto w dźwiękoszczelnej skrzyni, odcinającej całość od wpływów zewnętrznych. Naukowcy wiedzą, że fenkuł wydziela do gleby i powietrza związki chemiczne, które spowalniają wzrost innych roślin. Zatem, jak można było przewidzieć, papryczki w obecności fenkułu rosły wolniej. Eksperyment powtarzano w różnych kombinacjach. Fenkuł przykryty był pudłem lub też stawiano samo pudło, pod którym nie było fenkułu. Wszystkie eksperymenty dały oczekiwane rezultaty. Z wyjątkiem jednego. Okazało się, że gdy fenkuł zamknięto w szczelnym pudle tak, iż nie mogły się z niego wydostać żadne związki chemiczne... papryczki rosły znacznie szybciej, niż w jakimkolwiek innym przypadku. Nawet w sytuacji, gdy fenkułu nie było obok, nie rosły tak szybko. Zespół Galiano przypuszcza, że papryczki odbierały z fenkułu jakieś sygnały - prawdopodobnie dźwiękowe - które świadczyły o tym, iż wkrótce pojawia się chemikalia spowalniające ich wzrost. Dlatego też chciały zrekompensować przyszłe spowolnienie przyspieszając wzrost przed kontaktem ze związkami z fenkułu. Inny eksperyment wykazał, że papryczki chilli rozwijające się obok innych chilli znajdujących się w zapieczętowanym pudle rosną inaczej niż wówczas, gdy wzrastają samotnie. To również sugeruje wymianę sygnałów pomiędzy roślinami. Susan Dudley z kanadyjskiego McMaster University mówi, że wiadomo, iż rośliny wydają dźwięki. Wiadomo również, że słuch działa podobnie do zmysłu dotyku, a ten drugi rośliny posiadają. Jej zdaniem należy powtórzyć australijskie eksperymenty, by ostatecznie upewnić się, czy rośliny mogą słyszeć.
  13. U ludzi, którzy ograniczają spożycie kalorii, by żyć dłużej, serce działa jak u osób o 20 lat młodszych (Aging Cell). Naukowcy ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Waszyngtona w St. Louis odkryli, że u badanych, którzy średnio przez 7 lat znacznie ograniczali spożycie kalorii, miara zdolności serca do przystosowania się do różnych sytuacji, np. aktywności fizycznej czy stresu, nie pogarszała się z wiekiem tak szybko jak w grupie kontrolnej. [...] Badając zmienność rytmu serca [ang. ang. heart rate variability, HRV], patrzymy na miary, które mogą nam dużo powiedzieć o funkcjonowaniu autonomicznego układu nerwowego. Ponieważ reguluje on nie tylko działanie serca, ale i trawienie, częstość oddechu oraz inne reakcje niezależne od naszej woli, można przypuszczać, że lepsza zmienność rytmu serca [przy głodówce] sygnalizuje poprawę reszty procesów - przekonuje dr Luigi Fontana. W ramach eksperymentu 22 osoby praktykujące ograniczanie kaloryczności diety (spożywające zdrowe posiłki, które zapewniają o 30% mniej kalorii, niż zakłada norma) wyposażono w przenośne kardiomonitory. Średnia wieku wynosiła nieco powyżej 51 lat. Akademicy uwzględnili też grupę kontrolną równolatków hołdujących typowej diecie zachodniej. Okazało się, że wśród ograniczających się osób tętno było znacząco niższe, a jego zmienność większa niż w grupie kontrolnej. Tym samym potwierdzono, że serce ludzi reaguje na zmniejszenie energetyczności menu tak samo jak serce zwierząt. Podczas wcześniejszych badań zaobserwowano wiele innych analogicznych zmian metaboliczno-fizjologicznych. Wyższa zmienność rytmu serca oznacza, że narząd szybciej dostosowuje się do potrzeb. HRV spada z wiekiem, ponieważ układ sercowo-naczyniowy staje się mniej elastyczny. Kiepska zmienność rytmu serca jest z kolei związana z wyższym ryzykiem zgonów z powodu chorób sercowo-naczyniowych - tłumaczy dr Phyllis K. Stein. Zespół podkreśla, że kiedy przyglądano się HRV osób w różnym wieku, stwierdzono, że praktykujący zmniejszanie kaloryczności mieli serca, które wyglądały i działały jak narządy młodszych jednostek. Wg Stein, ludzie jedzący zdrowo i mniej kalorycznie są bardzo zmotywowani, dlatego nie można wykluczyć, że za lepszą elastyczność układu sercowo-naczyniowego odpowiada coś więcej niż sama zmodyfikowana dieta.
  14. Dr Eugenio Proto z Uniwersytetu w Warwick sprawdzał, w jaki sposób cechy osobowościowe wpływają na postrzeganie przychodu i zadowolenie z życia. Stwierdził, że osoby neurotyczne mogą postrzegać wzrost płacy jako porażkę, jeśli podwyżka nie jest tak duża, jak się spodziewały. Człowiek z wysokim poziomem neurotyzmu będzie postrzegał zwiększenie dochodu jako miarę sukcesu. Przy niższych dochodach wzrost pensji satysfakcjonuje, bo jest traktowany jako osiągnięcie. Jeśli jednak neurotyk już zarabia dużo, podwyżka może nie spełniać jego oczekiwań. Postrzegana jako częściowa porażka, obniża zadowolenie z życia. Ekonomista dodaje, że uzyskane wyniki sugerują, że postrzegamy pieniądze raczej jako miarę naszych sukcesów czy porażek, a nie sposób na zwiększenie wygody. Proto i drugi autor studium Aldo Rustichini z University of Minnesota wykorzystali dane zgromadzone w ramach British Household Panel Survey i German Socioeconomic Panel.
  15. Zdaniem Rory’ego Reada, dyrektora wykonawczego AMD, w ciągu najbliższych lat będziemy świadkami ostrej konkurencji pomiędzy producentami tabletów. Read przewiduje, że do roku 2017 tablety z Windows 8 i Windows 9 zdobędą 20% rynku. Dzięki pojawieniu się Windows 8 tradycyjni producenci pecetów będą mogli efektywniej konkurować z iPade czy Galaxy Tab Samsunga. Prezes AMD sądzi, że bardzo szybko staniemy się świadkami wojny na rynku tabletów. Producenci, którzy od lat konkurują na rynku pecetów, będą oferowali coraz lepiej wyposażone i coraz tańsze tablety. Read trzyma kciuki za taki rozwój sytuacji, gdyż dzięki temu jego firma będzie mogła zaznaczyć swoją obecność na rynku tabletów. Obecnie dominuje na nim Apple, który korzysta z procesorów ARM, zatem nie kupuje układów x86, a takie oferuje ARM. Co prawda AMD współpracuje obecnie z Google’em by zapewnić lepszą współpracę swoich kości z Androidem, jednak najwyraźniej Read większą nadzieję pokłada w Windows. Problem jednak w tym, że dotychczas AMD nie podpisał żadnej umowy z producentem sprzętu, który były zainteresowany wykorzystaniem przeznaczonych dla tabletów układów Hondo. Główny rywal AMD - Intel - już poinformował, że w ciągu roku na rynek trafi 20 modeli tabletów z Windows 8 i procesorem Atom.
  16. Antydepresanty i inne środki psychoaktywne, które dostają się do wody, zmieniają profil ekspresji genów u ryb. Zaczyna ona przypominać tę widywaną przy spektrum zaburzeń autystycznych (ang. autism spectrum disorder, ASD). Mniej więcej rok temu w Archives of General Psychiatry ukazał się artykuł, z którego wynikało, że ekspozycja na selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny (ang. Selective Serotonin Reuptake Inhibitor, SSRI) we wczesnej ciąży może zwiększać ryzyko ASD. Biorąc pod uwagę, jak dużo różnych leków zażywamy i że są one wykrywane w wodzie do picia, Michael A. Thomas z Uniwersytetu Stanowego Idaho postanowił sprawdzić, czy nie byłby to jeden ze środowiskowych wyzwalaczy zaburzeń autystycznych. Jego zespół wystawiał słodkowodne Pimephales promelas na oddziaływanie 3 często przepisywanych leków: 1) fluoksetyny (SSRI), 2) wenlafaksyny (leku przeciwdepresyjnego należącego do grupy selektywnych inhibitorów wychwytu zwrotnego noradrenaliny i serotoniny, SNRI) oraz 3) karbamazepiny (leku przeciwdrgawkowego i stabilizującego nastrój). Amerykanie wykorzystywali dawki zbliżone do najwyższych szacowanych stężeń środowiskowych. Badano tkankę mózgu ryb poddawanych wpływowi jednego bądź mieszaniny wszystkich 3 psychotropów. Okazało się, że zmianie ulegały wyłącznie wzorce ekspresji związane z idiopatycznymi zaburzeniami ze spektrum autyzmu (uznaje się, że stanowią one połączenie podatności genetycznej i nieznanych czynników środowiskowych). Thomas i Rebecca D. Klapper z University of Wisconsin-Milwaukee podkreślają, że w ciągu ostatnich 25 lat częstość występowania idiopatycznego autyzmu bardzo wzrosła. Podczas gdy inni [jedynie] przewidywali sprawczą rolę psychotropów w idiopatycznym autyzmie, my byliśmy zaskoczeni, znajdując dowody, że może do tego dojść przy bardzo niskich dawkach, takich jak te wykrywane w ekosystemach wodnych - zauważa Thomas. Autorzy artykułu opublikowanego w PLoS ONE zamierzają kontynuować badania. Sprawdzą kolejne leki, przetestują też swoją teorię na zwierzętach innych niż ryby.
  17. Mozilla ogłosiła, że od wersji 14. przeglądarki Firefox Yandex nie będzie już domyślną wyszukiwarką w rosyjskojęzycznej wersji Firefoksa. Zastąpi ją Google. Yandex to najpopularniejsza wyszukiwarka w Rosji. Teraz jej pozycja z pewnością ucierpi. „Ostatnio wybraliśmy Google’a jako domyślnego partnera dla Firefoksa. Tego typu umowy obejmują zwykle cały świat. A to oznacza, że Yandex nie będzie już domyślną wyszukiwarką“ - poinformowali przedstawiciele Mozilli. W grudniu ubiegłego roku Mozilla i Google podpisały nowy, trzyletni kontrakt, w ramach którego wyszukiwarka Page’a i Brina będzie domyślnie włączona w Firefoksie. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że w ramach umowy Mozilla otrzyma rocznie 300 milionów dolarów. Yandex jest domyślną wyszukiwarką w Firefoksie 2009 roku. Wtedy to Mozilla, po konsultacjach z Rosjanami, którzy brali udział w lokalizacji przeglądarki oraz po analizie reakcji użytkowników, zdecydowała się na podpisanie umowy z Yandeksem. Wygasa ona 31 grudnia bieżącego roku, jednak daje Mozilli prawo do zmiany domyślnej wyszukiwarki w dowolnym momencie.
  18. IHS Screen Digest, firma specjalizująca się w analizie rynku cyfrowych mediów, uważa, że w przyszłym roku studia filmowe zaprzestaną dostarczania na najważniejsze rynki - czyli do USA, Japonii, Australii, Francji i Wielkiej Brytanii) - filmów nagranych na celuloidowych taśmach. Do innych krajów taśmy będą trafiały tylko do roku 2015. Od kilku lat można się było spodziewać, że celuloid odejdzie do lamusa. Taśmy są droższe od nośników cyfrowych, szczególnie w obliczu znaczącego wzrostu cen srebra. Ponadto ich degradacja postępuje szybciej, są też znacznie cięższe, co rodzi dodatkowe kłopoty podczas transportu i używania. Jakby tego było mało, wielu producentów uważa, że dzięki cyfrowym nośnikom można tworzyć lepsze filmy, gdyż możliwe jest ciągłe nagrywanie obrazu i wybranie najlepiej zagranych scen. W przypadku taśmy konieczne były wielokrotne próby przy wyłączonych kamerach, a nagrań dokonywano tylko wówczas, gdy było to konieczne. Moment śmierci celuloidowej taśmy odwlekają kina. Sami producenci chętnie by z niej zrezygnowali jak najszybciej. Do produkcji taśm wykorzystuje się bowiem srebro, a metal ten od 2010 roku zdrożał niemal 5-krotnie. Tak olbrzymi wzrost kosztów już teraz ma swoje konsekwencje. Jeszcze w 2010 roku przemysł filmowy wykorzystał około 4 milionów kilometrów taśmy filmowej. W roku 2012 będzie to 1,5 miliona kilometrów. Jednak pod koniec 2011 roku tylko 51,5% światowych kin dysponowało cyfrowymi projektorami. Co prawda to aż o 82% więcej niż rok wcześniej, jednak specjaliści mówią, że wielu kin w małych miejscowościach nie będzie stać na zakup urządzenia, które kosztuje 70-100 tysięcy dolarów. Niektórzy szacują, że w samych tylko Stanach Zjednoczonych może z tego powodu zniknąć 10% kin.
  19. W ramach Operacji Orion policja uratowała 18 dzieci i aresztowała 190 osób posiadających dziecięcą pornografię. Akcję przeprowadzono głównie w USA, ale aresztowań dokonano również w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Argentynie i na Filipinach. Trwająca zaledwie miesiąc operacja zakończyła się sporym sukcesem. „Niech to będzie ostrzeżenie dla każdego, kto sądzi, że za pomocą internetu może wykorzystywać dzieci. Jesteśmy tam, szukamy cię, znajdziemy i postawimy przed sądem“ - powiedział John Morton dyrektor amerykańskiego urzędu imigracyjnego. Wśród aresztowanych są zarówno 35-letnia opiekunka, która wykorzystywała 7-letnie dziecko do produkcji pornografii, jak i 28-latek posiadający ponad 1200 pedofilskich fotografii i 109 filmów wideo. W Los Angeles aresztowano mężczyznę, który przez internet umówił się z rzekomą 12-latką. Amerykanie nie zdradzili szczegółów działań za granicą. Poinformowali jedynie, że w operacji brały też udział służby ze Szwecji, Serbii i Holandii. Wśród wykorzystywanych dzieci były też osoby, które nie ukończyły 5. roku życia.
  20. W ubiegłym tygodniu Amerykanie ostrzegali przed niebezpieczeństwem, jakim dla internetu może być grudniowa sesja ONZ. Wyjątkowo zgodnie administracja prezydenta Obamy, Demokraci, Republikanie, organizacja Internet Society i Vint Cerf mówili, że czeka nas koniec sieci takiej, jaką znamy. Z dwóch dokumentów, które właśnie wyciekły, dowiadujemy się, że Europejskie Stowarzyszenie Operatorów Sieci Telekomunikacyjnych (ETNO) proponuje wprowadzenie ogólnoświatowego podatku internetowego i chce, by nałożyła go Międzynarodowa Unia Telekomunikacyjna. Europejscy providerzy już od pewnego czasu domagają się, by wielcy dostawcy treści - czyli przede wszystkim amerykańskie firmy jak Google czy Facebook - płacili za ruch, jaki generują ich serwisy. Powołują się przy tym na zasadę „ wysyłający płaci“, która obowiązuje przy rozliczeniach pomiędzy sieciami telefonicznymi. Amerykanie zwracają uwagę na niebezpieczeństwa, jakie propozycja ze sobą niesie. Przede wszystkim oznacza ona, że cały ruch w sieci podlegałby nadzorowi, gdyż telekomy na bieżąco musiałyby oceniać kto, ile i komu musi zapłacić. Co gorsza, kraje rozwijające się mogłyby zostać odcięte od sieci - ostrzega Robert Pepper, były dyrektor ds. polityki w amerykańskiej Federalnej Komisji Komunikacji, a obecnie jeden z wiceprezesów Cisco. Jeśli bowiem zostanie wprowadzony podatek, wiele serwisów zablokuje dostęp mieszkańcom tych krajów, z których połączenia będą uznawane za nieopłacalne. Nie wiadomo, jakie kwoty wchodzą w grę. Prawdopodobnie można jednak mówić o miliardach dolarów. Wiadomo na przykład, że w roku 1996 amerykańskie firmy telekomunikacyjne zapłaciły zamorskim partnerom 5,6 miliarda USD za same tylko długodystansowe połączenia. Oczywiście wielkie koncerny sobie poradzą. Będą mogły na przykład otworzyć centra bliżej klientów i zmniejszyć w ten sposób podatek. Jednak mniejszych firm nie będzie stać na takie inwestycje. Propozycje ETNO mogą być bardzo atrakcyjne dla wielu rządów. Dadzą im bowiem pretekst do monitorowania aktywności swoich obywateli oraz staną się źródłem dodatkowych pieniędzy. Jednak obywatele wielu krajów mogą być mniej zadowoleni - rządy będą na bieżąco monitorowały ich poczynania, a wiele serwisów może stać się dla nich niedostępnych, jeśli właściciele ocenią, iż połączenie z danego kraju wiąże się ze stratami finansowymi. Propozycja ETNO pojawia się właśnie teraz, gdyż w grudniu w Dubaju omawiane będą nowe zasady międzynarodowych regulacji telekomunikacyjnych. Ostatnio aktualizowano je w 1988 roku, długo przed pojawieniem się komercyjnego internetu. Międzynarodowa Unia Telekomunikacyjna liczy 193 członków i każdy z nich ma jeden głos. Sprzeciw USA niewiele zatem może zmienić, jeśli większość opowie się za międzynarodowym podatkiem. Niewiele zmieni też ewentualna odmowa podpisania nowych zasad. Nie będą one obowiązywały w USA, ale i tak amerykańskie firmy, współpracując z międzynarodowymi partnerami, będą musiały ich przestrzegać. Tymczasem przedstawiciele ETNO twierdzą, że nie domagają się wprowadzenia ogólnoświatowych podatków. Proponują jedynie, by telekomy podpisywały z dostawcami treści umowy dotyczące rozliczeń. W dokumentach, które wyciekły czytamy, że ETNO proponuje, by zaktualizowane zasady współpracy uznawały zasadę uczciwej rekompensaty dla operatorów, co miałby im pozwolić na pozyskanie pieniędzy na inwestycje związane z szybkim rozwojem internetu. „Można to osiągnąć poprzez komercyjne umowy pomiędzy podmiotami rynkowymi“ - stwierdza ETNO.
  21. Przed 2 laty Peter Schulte zasugerował, że przyczyną wymierania kredowego, a więc m.in. wyginięcia dinozaurów, były zmiany środowiskowe wywołane uderzeniem planetoidy w Chicxulub. Teraz wydaje się, że zawdzięczamy mu także... smaczne czerwone pomidory. Naukowcy, którzy mapowali genom pomidora, ustalili, że u przodków tych warzyw jego wielkość nagle potroiła się ok. 60-70 mln lat temu. Tak duże rozszerzenie genomu wskazuje na skrajnie stresujące okoliczności. Podejrzewamy, że uderzenie planetoidy i powstałe w wyniku tego zaćmienie słońca stworzyły warunki, w których roślinom trudno było przeżyć. Przodek pomidora zareagował na to, powiększając swój genom - tłumaczy René Klein Lankhorst z Uniwersytetu w Wageningen. Kiedy warunki wreszcie się poprawiły, przodek pomidora pozbył się części genetycznego balastu, ale do tego czasu genetyczne podstawy właściwości owocu się już ukształtowały: pojawił się czerwony kolor, poza tym zniknęło DNA kodujące toksyny. Naukowcom udało się zajrzeć w odległą przeszłość pomidora, porównując jego genom z pozostałymi psiankowatymi oraz przedstawicielami innych rodzin. Ponieważ zmapowano prawie całość genomu pomidora (niemal 35 tys. genów), nawet drobne zmiany były świetnie widoczne. Okazało się np., że holenderskie pomidory różnią się od dzikiego przodka Solanum pimpinellifolium - sprowadzonego do Europy w XV w. najprawdopodobniej przez Hiszpanów - jedynie 0,6% genomu. Prace międzynarodowego zespołu nad sekwencjonowaniem genomu pomidorów, w których Klein Lankhorst brał udział, rozpoczęły się w 2004 r. Zastosowanie w 2008 r. nowej techniki doprowadziło do przełomu. Choć publikacja w Nature dopiero się ukazała, naukowcy i hodowcy już od 2 lat mieli dostęp do danych DNA. Teraz do Internetu trafiło dodatkowo ok. osiemdziesięciu stron analiz. Kto wie, być może "grzebanie" w przeszłości pomidorów doprowadzi do stworzenia odmian tolerujących znaczne zasolenie gleby (obecnie powyżej pewnej wartości wywołuje ono problemy z pobieraniem składników odżywczych).
  22. Naukowcy z NASA dokonali na Oceanie Arktycznym tak niespodziewanego odkrycia, że przyrównali je do napotkania lasu deszczowego w środku pustyni. Podczas ekspedycji ICESCAPE (Impacts of Climate on EcoSystems and Chemistry of the Arctic Pacific Environment) badano wody mórz Czukockiego i Beauforta. Naukowcy chcieli przekonać się, jak zmiany klimatyczne wpływają na biologię, ekologię i biogeochemię oceanów. Pod cienką warstwą lodu uczeni trafili na wody niezwykle bogate w fitoplankton. Już samo jego znalezienie jest sporą niespodzianką, gdyż dotychczas sądzono, że fitoplankton może rozwinąć się tylko na wodach wolnych od pokrywy lodowej. Tymczasem szczegółowe badania potwierdziły, że nie napłynął on z innych obszarów, ale rozwija się tam, gdzie go znaleziono. To jednak nie koniec niespodzianek. Okazało się, że fitoplanktonu błyskawicznie przybywa. Zwykle na otwartych wodach jego ilość zwiększa się dwukrotnie w ciągu 2-3 dni. Pod lodem każdego dnia było go dwukrotnie więcej niż poprzedniego. Uczeni oceniają, że produkcja fitoplanktonu pod lodem może być nawet 10-krotnie większa niż w pobliskich otwartych wodach. W badanych przez NASA polarnych wodach stwierdzono jedną z najwyższych zmierzonych w historii koncentracji fitoplanktonu. Szybko rozwijający się fitoplankton potrzebuje dużych ilości dwutlenku węgla. Najnowsze odkrycie wskazuje, że należy ponownie ocenić ilość tego gazu obecną w wodach Arktyki. Uczeni uważają, że fitoplankton pojawił się pod lodem w związku z globalnym ociepleniem, które spowodowało, iż z coraz cienszej pokryty lodowej znika śnieg, blokujący promienie słoneczne, które teraz mogą dosięgnąć powierzchni wody. Naukowcy nie wiedzą jeszcze, czy fitoplankton pojawił się pod lodem na większa skalę, może to mieć poważne konsekwencje dla całego ekosystemu Arktyki. Stanowi on bowiem pożywienie mniejszych organizmów, którymi z kolei żywią się coraz większe. Zmiany w czasie zakwitania fitoplanktonu mogą spowodować, że gatunki migrujące, takie jak np. walenie, będą miały poważne problemy, by zdobyć pożywienie, gdyż cały ich cykl życiowy jest dostosowany do obecnych terminów pojawiania się pożywienia.
  23. Karaczany słyną ze swej prędkości, zwinności i niemal magicznego znikania w mgnieniu oka. To ostatnie zawdzięczają m.in. umiejętności zwisania pod gzymsami i parapetami. Zaczepiają się o krawędź pazurkami z tylnych odnóży (biolodzy przyrównują je do haków abordażowych), bujają się ruchem wahadłowym, by później jak gdyby nigdy nic wylądować bezpiecznie po drugiej stronie powierzchni. Podobne "zawijanie" wokół krawędzi stwierdzono u gekonów w rezerwacie w pobliżu Singapuru, przez co biolodzy zaczęli przypuszczać, że to rozpowszechnione zachowanie, będące dla małych zwierząt szybką metodą znikania z pola widzenia [drapieżników]. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley bacznie przyglądali się karaczanom amerykańskim (Periplaneta americana) i gekonom Hylopetes platyurus, by odtworzyć ich umiejętności u wyposażonych w rzepy robotów DASH (Dynamic Autonomous Sprawled Hexapod). Jean-Michel Mongeau tłumaczy, że jego zespół po raz pierwszy zaobserwował akrobatyczne zachowanie karaczanów, badając wykorzystanie czułków podczas wyczuwania i pokonywania szczelin. Gdy poszerzaliśmy szczelinę, przemieszczały się na spód rampy. Gołym okiem nie dało się stwierdzić, co dokładnie zaszło, ale gdy sfilmowaliśmy akcję szybką kamerą, byliśmy zaskoczeni akcją tylnych odnóży. Karaczan zaczepiał się o krawędź i przewijał pod nią. Prof. Robert Full, który 15 lat temu odkrył, że uciekające karaczany stają dęba i biegną na ostatniej parze odnóży, podkreśla, że reagujące na światło czy ruch karaczany osiągają prędkość do 50 długości ciała na sekundę, co w przełożeniu na ludzi oznaczałoby kilkaset mil [i o wiele więcej kilometrów] na godzinę. Grupie inżyniera Rona Fearinga udało się odtworzyć technikę ucieczkową karaczanów i gekonów u 6-nogich robotów. Najpierw jednak należało dokładnie prześledzić mechanikę kaskaderskiego manewru. Karaczany w żadnym razie nie spadały z krawędzi. Biegły po rampie z pełną prędkością i wybijały się, by po zawiśnięciu na haczykach tylnych odnóży (czasem tylko na 1 nodze) przemieścić się po łuku na spodnią powierzchnię pochylni. Udawało im się przy tym zachować 75% energii biegu. Ruch wahadłowy wystawiał je na oddziaływanie 3-5 g, co można porównać do tego, co czują ludzie pod koniec skoku na bungee.
  24. Medytacja zen zwiększa dostępność informacji prezentowanych podprogowo (Consciousness and Cognition). Zespół Madelijn Strick z Uniwersytecie w Utrechcie zebrał grupę 34 osób z doświadczeniem w medytacji zen. Ochotników podzielono na dwie grupy: medytującą i kontrolną. Pierwszej polecono, by medytowała przez 20 min pod kierunkiem mistrza. Druga miała się w tym czasie relaksować. Później wszystkim zadano 20 pytań. W przypadku każdego można było udzielić 3 lub 4 poprawnych odpowiedzi, np. "Wymień jedną z 4 pór roku". Chwilę wcześniej na ekranie komputera na 16 milisekund pojawiała się jedna z odpowiedzi, np. jesień. Okazało się, że w grupie medytacyjnej wzrastało wykorzystanie słów podanych w ramach podprogowego primingu. Średnio pasowało tu do nich 6,8 odpowiedzi, podczas gdy w grupie kontrolnej jedynie 4,9. W drugim z przeprowadzonych eksperymentów Holendrzy stwierdzili, że medytujący lepiej wypadali w Teście Odległych Skojarzeń (Remote Associate Test, RAT). Składa się on z trzydziestu zestawów 3 niezwiązanych ze sobą słów, z których każde kojarzy się z 4. wyrazem spoza zestawu, np. Persja, nalot, podłoga (dywan). Strick uważa, że medytujący mają dostęp do większego zakresu bodźców, na które mózg zwrócił uwagę.
  25. Evarcha culicivora, skakuny żyjące w Kenii oraz w Ugandzie, są bardzo bystrymi obserwatorami. Żywiąc się krwią kręgowców wyssaną przez komary, muszą odróżniać samice od samców i robią to m.in. po czułkach. Ponieważ to samice komarów żywią się krwią, są z oczywistych względów cenniejsze dla pająków. Skoro jednak obie płcie osiągają podobne rozmiary, w jaki sposób skakuny identyfikują wartościowszy dla siebie posiłek? Oczywiście, opite krwią samice mają obrzmiały, czerwony odwłok. Inną różnicą, która przychodzi na myśl, jest wygląd czułków - tłumaczy dr Ximena Nelson z University of Canterbury. Samce mają czułki przypominające pióra, podczas gdy u samic są one znacznie mniej złożone. Chcąc przetestować priorytety skakunów, Nowozelandczycy skorzystali z niemodyfikowanych martwych owadów oraz kilku rodzajów hybryd, w tym samców z głowami samic i na odwrót. Pająki najbardziej gustowały w nietkniętych, najedzonych samicach, co oznacza, że najważniejszym czynnikiem w wyborze ofiary jest dla nich obecność krwi. Kiedy jednak serwowano im hybrydy samicy (głowy i tułowia jednej samicy oraz odwłoka innej samicy) i samca (samczej głowy i tułowia oraz odwłoka samicy), pająki wybierały zazwyczaj wersję z czułkami samicy. Chwilowo wypełniony krwią odwłok wydawał się mieć dla nich mniejsze znaczenie. Uzbrojeni w początkowe ustalenia, naukowcy rozpoczęli kolejny etap eksperymentu: demonstrację animacji 3D. E. culicivora wyświetlano objedzone ciała komarów z męskimi bądź żeńskimi czułkami. Okazało się, że model z czułkami samicy prowokował atak aż 3/4 dorosłych pająków. Obecnie dr Nelson chce ustalić, w jaki sposób skakuny przetwarzają informacje wzrokowe. Czy analizują wszystkie cechy naraz, czy działają raczej według listy, na której po kolei "odhaczają" kolejne punkty. Jedno jest pewne, preferencje są wrodzone, bo podczas testów młodociane pająki zachowywały się dokładnie tak samo jak w pełni dojrzałe osobniki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...