Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Kapucynki czubate (Cebus apella) unikają ludzi samolubnych i reagują najlepiej na jednostki pomagające innym. Podczas pierwszego studium naukowcy z Uniwersytetu w Stirling oraz Uniwersytetu Kioto sadzali małpki naprzeciw aktorek i aktorów, którzy odgrywając scenki rodzajowe, zachowywali się w pomocny lub w egoistyczny sposób. Później oceniano gotowość C. apella do przyjmowania od nich jedzenia. Przy scenariuszu osoby pomagającej, nie radząc sobie z otwarciem pudełka, A prosiła B o pomoc. B pomagała A i udawało się dotrzeć do zamkniętej w środku zabawki. Przy warunkach unikania pomagania A próbowała otworzyć pudełko, po nieudanych próbach prosiła B o pomoc, a B to ignorowała, unikając patrzenia na proszącą. A próbowała dalej, lecz na próżno. W 3. wariancie sytuacji z pudełkiem zmagały się A i B. A prosiła o pomoc B, ale B była zajęta swoim zadaniem i nie pomagała A. Ostatecznie ani działania A, ani B nie kończyły się sukcesem. Czwarty scenariusz także zakładał, że nad pudełkiem będą się głowić zarówno A, jak i B. A się poddawała, ale nie prosiła B o pomoc. B szybko przestawała i odwracała głowę od A. Po jakimś czasie obie wracały do otwierania, ale żadnej się nie udawało. Odkryliśmy, że małpki rzadziej brały jedzenie od aktorów, którzy konsekwentnie odmawiali innym udzielenia pomocy - opowiada dr James R. Anderson. Gdy aktorka B pomagała A, małpa w ogóle ich nie różnicowała i równie chętnie brała pokarm z wyciągniętej dłoni. Gdy jednak B nie pomagała A, zwierzę znacznie rzadziej przyjmowało poczęstunek B. Badania w warunkach kontrolnych ujawniły, że C. apella reagowały na wyraźny gest odmowy. Dodatkowe czynniki, np. to, czy A udało się w końcu zdjąć pokrywkę lub czy B odwracała głowę, okazały się nie mieć znaczenia. Dr Anderson dodaje, że uzyskane wyniki uzupełniają ustalenia wcześniejszego studium. W tym przypadku małpki przyglądały się wymianie piłeczek wg jednego z 4 scenariuszy. Na prośbę A osoba B oddawała wszystkie swoje piłeczki (3). Później A się rewanżowała. Mógł to być rewanż pełny (wszyscy mieli nadal po 3 piłeczki) lub niepełny (A oddawała B tylko 1 swoją piłkę). W jednej z sytuacji, odwracając się, A całkowicie lekceważyła prośbę B. Naukowcy testowali też reakcję kapucynek na wariant, gdzie osoba B miała na początku 3 piłeczki, a A tylko jedną. A prosiła o piłki B, B się zgadzała i na końcu to A miała 3 kulki, a B jedną. Gdy aktorka A dawała B swoje piłki, małpa ponownie w ogóle ich nie różnicowała, równie chętnie przyjmując podawany pokarm. Gdy jednak A nie rewanżowała się B lub rewanżowała się niecałkowicie, zwierzę znacznie rzadziej przyjmowało poczęstunek A. Ludzie już na wczesnych etapach rozwoju zaczynają oceniać innych na podstawie obserwacji zachowania wobec osób trzecich. Dotąd przeprowadzono jednak niewiele eksperymentalnych analiz ocen społecznych innych gatunków. Sytuacje odgrywane w obecności małpek nie miały z nimi nic wspólnego, lecz [okazało się, że] zwierzęta oceniały zachowanie ludzi oraz ich charakter.
  2. Prezes Google'a, Larry Page, niespodziewanie ogłosił, że Andy Rubin, twórca Androida i szef wydziału odpowiedzialnego za rozwój platformy, przestanie się nim zajmować. Jego miejsce zajmie Sundar Pichai. Rubin sworzył Androida i wraz z nim przeszedł do Google'a, gdy wyszkiwarkowy gigant przejął w 2005 roku jego firmę. Pod jego rządami Android stał się najpopularniejszą platformą dla smartfonów i ma szansę odebrać iOS-owi prym na rynku tabletów. Andy zdecydował, że już czas, by oddać władzę nad Androidem i rozpocząć nowy rozdział w Google'u. Andy, prosimy o więcej - powiedział Page. Nie wiadomo, dlaczego Rubin zrezygnował z dalszego zarządzania Androidem. Nie wiemy też, jakie będą jego nowe zadania w Google'u.
  3. Życie hakera, wbrew temu, co mówi o nim masowa wyobraźnia, wcale nie musi być fascynujące i pełne niebezpieczeństw. Może być nudne i smutne. W Los Angeles Times ukazał się artykuł, którego autorzy omawiają blogowe wpisy jednego z hakerów zatrudnianych przez chińską armię. Na jego blog w portalu Sina.com natrafiono dzięki opracowaniu dotyczącemu właśnie hackingowi. Autorem opracowania jest Mei Qiang, zidentyfikowany przez specjalistów jako "Super Hard" z chińskiej Jednostki 61398. W dokumencie pojawia się adres e-mail, dzięki któremu dziennikarze trafili na blog wspomnianego wcześniej hakera. Wiadomo o nim, że na nazwisko ma Wang, na blogu podpisuje się jako "Rocy Bird". W latach 2006-2009 pozostawił 625 wpisów. Dowiadujemy się z nich, że Wang mieszka w internacie, chodzi w mundurze i pracuje w godzinach 8.00-17.30. Niejednokrotnie musi pracować dłużej. Ten 25-latek spędza większość czasu przed komputerem. Poza pracą zajmuje się rozmową ze znajomymi i robieniem zakupów. Lubi oglądać telewizję, szczególnie serial "Prison Break". Wang zdradził, że tytuł magistra informatyki zdobył na wojskowym Uniwersytecie Inżynierii Informatycznej, a zaraz po jego ukończeniu rozpoczął pracę w Szanghaju. Skarży się, że budynek, w którym pracuje, jest położony daleko od centrum. Nie rozumiem, dlaczego wszystkie jednostki są ulokowane w najdalszych punktach miasta. Nie łapię, co sobie myślą ci starzy goście. Powinni przynajmniej brać młodych pod uwagę. Jak pełni pasji młodzi ludzie, tacy jak my, mogą żyć w środowisku przypominającym więzienie? - napisał Wang w 2007 roku. Mimo, iż nie pisze dokładnie o tym, czym zajmuje się jego jednostka, wspomina, iż jednym z jego pierwszych zadań było udoskonalenie znanego konia trojańskiego Back Orifice. Pochwalił się, że napisał też wirusa zdolnego do wykrycia dowolnego napędu USB i skopiowania zeń plików. Szef był z tego powodu zadowolony. Jeśli będziemy mieli szczęście, to może uda się nam osiągnąć wyznaczone na ten rok cele i dostaniemy premię - stwierdził. Wang najwyraźniej nie jest też zadowolony ze swojej pensji. Wspomina spotkanie z byłymi kolegami z klasy. Wszyscy mieli przed sobą jasną przyszłość. Niektórzy zostali prawnikami, inni pracowali w nieruchomościach czy finansach, jeszcze inny pisali oprogramowanie dla firm. Porównując swoje zarobki z ich pensją było mi wstyd się z nimi witać - pisze. W jego pracy niejednokrotnie dochodzi do absurdów. Wang i podobni mu hakerzy muszą znać język angielski. Jednak gdy chciał się w nim doskonalić i zaczął czytać The Economist i Harvard Business Review, dostał od szefa naganę za poświęcanie zbyt dużej ilości czasu na czytanie zagranicznej prasy. Mężczyzna skarży się też, że szefowie odmówili mu zwrotu równowartości 1 dolara za bilet autobusowy, by mógł pojechać na konferencję biznesową, a jednocześnie kupują alkohol po ponad 100 dolarów. Moim jedynym błędem było to, że sprzedałem się krajowi za niewielkie pieniądze i sam wpakowałem się w tę sytuację - pisze. Z bloga dowiadujemy się również, że dzięki pomocy rodziny Wangowi udało się w 2008 roku zrezygnować z pracy dla wojska. Przestał pisać bloga w roku 2009. Dziennikarze wyśledzili pozostawiony przezeń komentarz, w którym ocenia jakość deseru lodowego w jednej z restauracji w Chengdu. Prawdopodobnie tam teraz mieszka. Nie chciał jednak kontaktować się z dziennikarzami i nie odpowiedział na wysyłane doń e-maile.
  4. Aby zapoznać dzieci ze skutkami globalnego ocieplenia, niemiecki magazyn edukacyjny dla najmłodszych GEOlino stworzył MELTDOWN, grę planszową, która się topi. Uczestnicy zabawy przeprowadzają rodzinę niedźwiedzi polarnych z kry na ląd. By walka z czasem nie zamieniła się w domową powódź, kartonową planszę zastąpiono wchłaniającą wilgoć gąbką. Układa się na niej przygotowane uprzednio bryłki lodu (w pudełku można znaleźć zarówno kostki oraz pionki, jak i specjalną formę). MELTDOWN zaprezentowano podczas serii lekcji. Dzieci uratowały ponoć sporo niedźwiedzi, poszerzając przy okazji swoją wiedzę nt. zmiany klimatu. Jak ujawnił nam w e-mailu Thomas Stritz z agencji kreatywnej Kolle Rebbe, obecnie trwają poszukiwania producenta komercyjnej wersji gry, tak by mogły się nią cieszyć także dzieci spoza wybranych placówek. Wszyscy są dobrej myśli, bo rozpoczęto negocjacje z kilkoma potencjalnymi partnerami.
  5. Niektóre z najjaśniejszych galaktyk we wszechświecie wyewoluowały wcześniej niż dotychczas sądzono. Jest ich też więcej niż przypuszczano. Tak wynika z najnowszych pomiarów wykonanych przez astronomów z University of Arizona, którzy wykorzytali właśnie uruchomione pełną parą obserwatorium ALMA. W pierwszych galaktykach gwiazdy tworzyły się błyskawicznie. Uczeni sądzą, że tempo ich powstawania było setki razy szybsze niż obecne tempo rodzenia się nowych gwiazd w Drodze Mlecznej. Te wczesne galaktyki są od nas bardzo odległe, ich światło dopiero do nas dociera, dzięki czemu specjaliści mogą obserwować je w takiej formie, w jakiej istniały przed miliardami lat. Pomimo tego, że te galaktyki należą do najjaśniejszych obiektów we wszechświecie, bardzo trudno jest je dostrzec za pomocą teleskopów rejestrujących światło widzialne, takich jak na przykład Teleskop Hubble'a - mówi profesor Dan Marrone. Dzieje się tak, gdyż galaktyki te są otoczone grubymi chmurami pyłu. Dlatego też wykorzystaliśmy teleskop ALMA, by zarejestrować światło z pyłu. Dla ALMA są to jedne z najjaśniejszych obiektów spoza naszej galaktyki - dodaje uczony. Specjaliści po raz pierwszy zauważyli te galaktyki używając South Pole Telescope. Później wykorzystali ALMA, by uzyskać dokładniejszy obraz. To pozwoliło na stwierdzenie, że największa aktywność w tworzeniu się gwiazd miała miejsce przed 12 miliardami lat. To o miliard lat wcześniej niż dotychczas sądzono. Dwie z obserwowanych galaktyk są najbardziej odległymi tego typu obiektami, jakie kiedykolwiek dostrzegliśmy. W jednej z nich zauważono największe tempo formowania się gwiazd. W tej samej galaktyce odkryto sygnatury wody, jest więc ona najbardziej oddalonym obiektem, w którym wodę obserwowano. Joaquin Vieira z California Institute of Technology zauważył, że ALMA pozwala na przeprowadzenie w ciągu kilku minut takich badań, które dotychczas trwały wiele godzin lub dni. Obserwacji dokonano zanim jeszcze ALMA została w pełni uruchomiona. Wykorzystano podczas nich jedynie 16 anten. Od dzisiaj ALMA pracuje z pełną mocą swoich wszystkich 66 anten.
  6. Aleksander Piliszenko, właściciel prywatnego ogrodu zoologicznego w Wasyliwce na Zaporożu, zamierza spędzić rok w towarzystwie pary lwów. W sierpniu 2011 r. zdecydował się na podobny krok, jednak wtedy przesiedział w klatce tylko 35 dni. Ukrainiec ma nadzieję, że dzięki swemu wyczynowi zbierze 365 tys. hrywien na ośrodek rehabilitacyjny dla dużych kotów. Katia i Samson będą przebywać z Piliszenką zarówno na wybiegu, jak i w wiejskim domku. Mając dostęp do kuchni, śmiałek sprosta nietypowym gustom kulinarnym lwicy, która zasmakowała m.in. w jego zupie grzybowej. By udowodnić, że wszystko odbywa się naprawdę, Ukrainiec zamierza transmitować swoją misję w Internecie. Choć miłośnik lwów już teraz zaprasza na witrynę homezoo.com.ua, wszechobecna biel sugeruje, że jest ona dopiero tworzona.
  7. Google zawarło ugodę, w ramach której firma zapłaci 7 milionów dolarów grzywny za zbieranie danych osobowych z sieci Wi-Fi. Były one kolekcjonowane w latach 2008-2010 przez pojazdy Google'a wykonujące zdjęcia do serwisu Street View. Urządzenia zamontowane w samochodach zbierały też dane z punktów dostępowych Wi-Fi, co miało udoskonalić usługi geolokalizacji oferowane przez koncern. Jednak w tym samym czasie rejestrowały też informacje osobiste wysyłane przez Wi-Fi. W ramach zawartej ugody Google zapłaci teraz 7 milionów dolarów grzywny. Pieniądze trafią do władz 37 stanów i Dystryktu Kolumbii. Firma ma też zniszczyć zebrane dane osobiste. Dla koncernu wielkości Google'a wspomniana kwota nie jest zbyt dotkliwa. Dla porównania warto wspomnieć, że w ubiegłym roku prezes firmy, Eric Schmidt, otrzymał premię w wysokości 6 milionów dolarów. Zawarta ugoda przewiduje też, że przez najbliższych 10 lat Google będzie prowadziło dla swoich pracowników szkolenia dotyczące prywatności i postępowania z danymi uzytkowników, rozpocznie też kampanię edukacyjną, uczącą obywateli, w jaki sposób bezpiecznie przechowywać dane w swoich sieciach Wi-Fi.
  8. W niedalekiej przyszłości implanty stomatologiczne mogą zostać wyparte przez zęby wyhodowane z komórek dziąseł. Ponieważ zastępując zęby implantami, nie odtwarza się naturalnej struktury korzenia, tarcie związane choćby z jedzeniem prowadzi do zaniku kości wokół "wstawki". Prace nad tzw. biozębami dla dorosłych koncentrują się na pozyskaniu zawiązków zębów (takich jak u płodu). Mimo różnicy środowisk, zawiązki mogłyby normalnie urosnąć. Wyzwaniem pozostaje jednak zidentyfikowanie komórek nadających się do opisanego celu. Dotąd naukowcy często posługiwali się komórkami embrionalnymi, ale choć spełniają one swoją funkcję, z oczywistych względów nie sprawdzą się w codziennej praktyce klinicznej. Należy zidentyfikować inne źródła [...] komórek nabłonkowych i mezenchymalnych - twierdzi prof. Paul Sharpe z King's College London (KCL), dodając, że by biozęby stały się realną alternatywą dla zwykłych implantów, musielibyśmy pozyskiwać wystarczającą liczbę komórek odontogennych. Postawione przez Brytyjczyków warunki nie powinny dziwić, zważywszy, że podczas ciąży poszczególne części zawiązka zęba powstają z jednej z 2 tkanek embrionalnych: nabłonkowej lub mezenchymatycznej. Podczas eksperymentów zespół wykorzystał tkankę dziąsłową pacjentów leczonych w Instytucie Stomatologii KCL. Komórki namnażano, a następnie mieszano z mysimi komórkami mezenchymatycznymi. Przeszczepiając gryzoniom taki koktajl, naukowcy byli w stanie uzyskać hybrydowe zęby ze szkliwem, zębiną oraz korzeniami. Komórki nabłonkowe z dziąseł dorosłego człowieka mogą prawidłowo reagować na wywołujące wzrost zęba sygnały z tkanki mezenchymatycznej. Po hodowli in vitro zachodzi różnicowanie do odpowiednich typów komórek. Formują się też korona oraz korzenie. Jak tłumaczy Sharpe, kolejnym krokiem naukowców będzie ustalenie, jak hodować komórki mezenchymalne dorosłego ludzkiego organizmu, tak by działały one na podobnej zasadzie co komórki embrionalne.
  9. Badania nad zagrożonym gatunkiem żółwia dowodzą, że do przetrwania gatunku wystarczy znacznie mniej osobników, niż dotychczas sądzono. Obecnie uważa się, że granicą, poniżej której gatunek nie jest w stanie przetrwać, jest istnienie 5000 dorosłych osobników. Naukowcy ze State University of New York zauważyli, że - przynajmniej w przypadku skrajnie zagrożonego żółwia torfowiskowego - wystarczy 15 płodnych samic, by gatunek przetrwał 100 lat. Uczeni obliczyli, że średnio jedna samica żółwia ma niemal jedno młode rocznie. Młode ma 33-procentową szansę na przeżycie pierwszego roku. Na tej podstawie stwierdzili, że populacja składajaca się z 40 osobników, w tym 15 płodnych samic, ma 90% szansy na przetrwanie 100 lat. Naukowcy podkreślają, że nie brali pod uwagę problemów związanych z chowem wsobnym, które mogą zmniejszyć szanse populacji na przetrwanie. Jednak, ich zdaniem, badania te pokazują, że przyjęty obecnie wskaźnik średniej liczby osobników koniecznych do przetrwania gatunku (MVP) powinien być znacznie obniżony. Inni specjaliści zwracają uwagę, że znaczenie MVP jest przeceniane. Zdaniem Stevena Beissingera z University of California, Berkeley, ważniejsze jest zdrowie habitatu zamieszkiwanego przez gatunek czy tempo spadku jego liczebności. Z kolei Philip Stephens z Durham University zauważa, że zbytnie przywiązywanie się do MVP może prowadzić do podejmowania fatalnych decyzji dotyczących ochrony gatunków.
  10. Dzisiaj z pełną mocą rozpoczyna pracę Atacama Large Milimeter-submilimeter Array (ALMA), największy na świecie projekt astronomiczny. Został on uruchomiony w drugiej połowie 2011 roku, a teraz będzie miał okazję w pełni pokazać, na co go stać. ALMA to sieć radioteleskopów zbudowanych w Chile na wysokości 5000 metrów nad poziomem morza. Tym, co jest tak bardzo specjalne w tym miejscu, to fakt, że właśnie tutaj nad naszymi głowami praktycznie nie ma pary wodnej. Jest jej tak mało, że światło emitowane przez jakikolwiek obiekt w kosmosie dociera do nas praktycznie bez zakłóceń - wyjaśnia Gianni Marconi, astronom z ALMA. To największe obserwatorium, jakie zostało kiedykolwiek zbudowane - dodaje. ALMA powstała niedaleko granicy Chile z Boliwią, w pobliżu miasta San Pedro de Atacama. Miejsce to jest wyjątkowe. Gdy uczeni badali ilość pary wodnej w atmosferze w tym miejscu, początkowo myśleli, że instrumenty badawcze są uszkodzone. Minimalna wilgotność to idealne miejsce pracy dla 66 anten ALMY, których średnica waha się od 7 do 12 metrów. Społeczność naukowa chce używać ALMA podczas badań nad formowaniem się gwiazd, narodzinami planet. Interesuje nas nie tylko to, co dzieje się w Układzie Słonecznym, ale również to, w jaki sposób Układ powstawał po Wielkim Wybuchu - mówi dyrektor ALMA Thijs de Graaw. Uczony podkreślił, że ALMA jest historycznym przedsięwzięciem, gdyż pracuje w takich zakresach długości, które pozwalają na zajrzenie poza powszechne w przestrzeni kosmicznej chmury pyłu i gazu.
  11. Choć mózgi neandertalczyka i człowieka współczesnego (Homo sapiens) miały podobną wielkość, najnowsza analiza danych kopalnych wskazała na znaczące różnice w budowie. Ujawniono, że mózg tego pierwszego skupiał się na widzeniu i ruchu, przez co mniej obszarów można było przeznaczyć pod wyższe funkcje poznawcze, a to one są w końcu podstawą tworzenia dużych grup społecznych. Autorzy badania - Eiluned Pearce i prof. Robin Dunbar z Uniwersytetu w Oksfordzie oraz prof. Chris Stringer z Muzeum Historii Naturalnej w Londynie - przyjrzeli się skamieniałościom sprzed 27-75 tys. lat, głównie europejskim i bliskowschodnim. Porównali czaszki 32 ludzi (AMH - anatomically modern humans) i 13 neandertalczyków. Interesowały ich zarówno wielkość, jak i organizacja mózgu. Bazując na podzbiorze fosyliów, Brytyjczycy zauważyli, że neandertalczycy mieli znacząco większe oczodoły, a więc i gałki oczne. Gdy uwzględniono różnice w wielkości systemu wzrokowego i rozmiarach organizmu, można było ustalić, ile miejsca zostało w mózgu na inne funkcje poznawcze. Masywni neandertalczycy mieli prawdopodobnie większe oczy (a więc i pokaźniejszą korę wzrokową) od współczesnych sobie H. sapiens, bo wyewoluowali w ciemnej Europie, a nasi przodkowie dopiero przybyli z Afryki, czyli obfitującego w światło rejonu niskich szerokości geograficznych. Mniejsze grupy społeczne utrudniały neandertalczykom radzenie sobie z trudnymi warunkami środowiskowymi Eurazji. W razie potrzeby można było bowiem liczyć na zaledwie garstkę kompanów - tłumaczy Eiluned Pearce. Nad dużymi mózgami neandertalczyków dyskutowano od momentu odkrycia pierwszych skamieniałości tej grupy. Ponieważ określenie jakości ich działania było naprawdę sporym problemem, skoncentrowano się na pośrednich wskaźnikach złożoności - kulturze materialnej i trybie życia [...]. My posłużyliśmy się bardziej bezpośrednim podejściem. Ustalaliśmy, jaką część zasobów mózgu pochłaniały różne funkcje poznawcze, m.in. regulacja wielkości grupy społecznej. Mniejsza grupa oddziaływała na poziom złożoności społecznej, a także na zdolność tworzenia, utrwalania i wykorzystywania nowości - twierdzi Stringer. Dunbar dodaje, że ograniczone zasoby społeczne mózgu nie pozwalały na zachowanie rozbudowanych sieci handlowych. Studium Brytyjczyków w pewien sposób wyjaśnia, czemu kultura neandertalska wydaje się mniej rozwinięta np. w dziedzinie symbolizmu czy zdobienia.
  12. Zdaniem IDC Android jeszcze w bieżącym roku zdetronizuje iOS-a na rynku systemów operacyjnych dla tabletów. Coraz popularniejsze stają się tańsze urządzenia z mniejszym wyświetlaczem. To właśnie przyczyni się do wzrostu popularności Androida kosztem iOS-a - ujawnił Tom Mainelli z IDC. Zdaniem analityków w bieżącym roku sprzedanych zostanie 190,9 miliona tabletów. Jeszcze niedawno IDC przewidywało, że sprzedaż sięgnie 172,4 miliona sztuk, jednak pierwsze miesiące bieżącego roku udowodniły, że tablety są bardziej poszukiwane, niż sądzono. Apple zdaje sobie sprawę ze zmieniającej się sytuacji, dlatego przed kilkoma miesiącami rozpoczął sprzedaż iPada Mini. Urządzenie to, według niektórych analityków, odebrało klientów... dużemu iPadowi. Już podczas jego debiutu Apple było krytykowane za swoją politykę cenową. iPad Mini kosztuje 329 USD, podczas gdy np. Nexus 7 jest sprzedawany w cenie 199 dolarów. IDC przewiduje, że w całym 2013 roku tablety z Androidem będą stanowiły 48,8% sprzedanych urządzeń, a tablety z iOS-em 46%. W roku 2012 sytuacja była znacznie bardziej korzystna dla iOS-a. System Apple'a był obecny na 53,8% sprzedanych tabletów, a Android na 42,7%.
  13. Przed kilkoma tygodniami amerykański Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS) wydał opinię, w której stwierdził, że rząd nie potrzebuje nakazu sądowego ani żadnej konkretnej przyczyny, by przeszukać laptop osoby przekraczającej granicę. Sąd Apelacyjny dla Dziewiątego Okręgu orzekł właśnie, że DHS nie ma racji. Wyrok jest o tyle istotny, że jest jednocześnie pierwszym oficjalnym ustaleniem zasad na jakich możliwe jest przeszukanie urządzeń elektronicznych osób przekraczających granicę. Sąd orzekł, że służby celne muszą mieć opierające się na zdrowym rozsądku podejrzenie zanim przeszukają laptop. Sędzia uznał, że właściciel takiego urządzenia może przechowywać na nim bardzo wrażliwe dane i ma prawo oczekiwać, iż jego prywatność będzie szanowana. Dlatego też prawo do przeszukań nie może działać automatycznie. Wyrok taki z pewnością nie zadowoli ani DHS, ani obrońców praw obywatelskich. Ci drugi chcieli bowiem, by przeszukanie było możliwe w razie uzasadnionego podejrzenia. W ostatnich latach pracownicy DHS przeszukali tysiące urządzeń elektronicznych należących do osób przekraczających granicę. Urząd powołuje się przy tym na rozdział Border Search Exception z kodeksu karnego, która daje prawo prowadzenia przeszukań na granicach w każdych okolicznościach i czasie, nawet bez jakichkolwiek przyczyn. Dotychczas i DHS, i liczne sądu uznawały, że przepisy te pozwalają na dowolne przeszukania. Teraz Sąd Apelacyjny orzekł inaczej. Wyrok ten oznacza na przykład, że sam fakt, iż na laptopie są zaszyfrowane czy chronione hasłem dane nie jest wystarczającą przesłanką do przeprowadzenia specjalistycznej analizy zawartości urządzenia.
  14. Podziemna Biblioteka (Underground Library) to na razie projekt trojga studentów ze Szkoły Reklamy w Miami (Miami Ad School), ale niewykluczone, że ktoś go wcieli w życie. Max Pilwat, Keri Tan i Ferdi Rodriguez zauważyli, że nowojorską bibliotekę publiczną odwiedza coraz mniej osób, postanowili więc przekształcić ściany wagonów metra w wirtualną czytelnię. Wystarczy podejść do tablicy i za pomocą bliskiej podczerwieni zeskanować listę książek ze zdjęcia. Po wyborze tytułu można się zapoznać z pierwszymi 10 stronami. Podczas wychodzenia ze stacji na wyświetlaczu telefonu pojawia się okno z opcjami do wyboru. Jeśli ktoś czuje się usatysfakcjonowany krótką uprzyjemniającą podróż lekturą, pewnie naciśnie klawisz "anuluj", ale zainteresowani dalszym ciągiem wydarzeń mają szansę sprawdzić, gdzie znajdują się najbliższe oddziały biblioteki publicznej z fizycznymi woluminami.
  15. Łazik Curiosity dostarczył danych, które wskazują, że w przeszłości na Marsie panowały warunki pozwalające na istnienie życia. Analizy próbek skał wykazały obecność siarki, azotu, wodoru, tlenu, fosforu i węgla. Ta misja miała przede wszystkim dać odpowiedź na pytanie, czy na Marsie mogło istnieć środowisko zdolne do podtrzymania życia. Obecnie wiemy, że odpowiedź brzmi: tak - powiedział Michael Meyer, główny naukowiec Mars Exploration Program. Uzyskane przez Curiosity informacje wskazują, że obszar badany obecnie przez łazik był w przeszłości dnem rzeki lub jeziora, które mogły stanowić środowisko sprzyjające istnieniu życia, Pobrane próbki skał to drobnoziarnisty mułowiec zawierający minerały ilaste, minerały siarczanowe i inne związki chemiczne. W przeciwieństwie do wielu innych próbek zebranych podczas dotychczasowej eksploracji Marsa, środowisko, z którego pochodzą najnowsze próbki nie uległo znacznemu utlenieniu, nie jest kwasowe ani wyjątkowo słone. Minerały ilaste stanowią co najmniej 20% próbki - poinformował David Blake, główny naukowiec odpowiedzialny za instrument CheMin łazika Curiosity. Tego typu minerały powstają wskutek oddziaływania świeżej wody z innymi mierałami. W iłach znaleziono też siarczek wapnia, co wskazuje na to, że mają one odczyn obojętny lub lekko kwasowy. Naukowców bardzo zdumiała obecność utlenionych, mało utlenionych i nieutlenionych związków chemicznych. Istnienie takiego gradientu jest wykorzystywane na Ziemi jako źródło energii przez wiele bakterii. Jednocześnie występujące np. siarczany i siarczki mogły być z powodzeniem wykorzystywane przez mikroorganizmy. Najnowsze wyniki zostaną potwierdzone przez inną próbkę, która trafi do instrumentu SAM. Ten przeanalizuje skład gazów w skale. Obecnie Curiosity znajduje się w miejscu zwanym Yellowknife Bay. Będzie tam prowadził badania jeszcze przez wiele tygodni. Następnie rozpocznie długą podróż w kierunku znajdującej się w centrum krateru Gale Mount Sharp.
  16. Jednym z najbardziej widocznych i katastrofalnych skutków globalnego ocieplenia ma być błyskawiczna utrata lasów Amazoni. Jednak autorzy nowych badań odrzucają wcześniejsze wyniki i twierdzą, że do końca bieżącego wieku lasy tropikalne nie będą zanikały szybciej niż zwykle. Naukowcy pracujący pod kierunkiem Chrisa Huntingforda z brytyjskiego Center for Ecology and Hydrology, wykorzystali 22 różne modele klimatyczne i przeprowadzili najszerzej z dotychczas zakrojonych badań nad wpływem globalnego ocieplenia na ilość węgla uwięzionego w lasach tropikalnych Amazonii, Ameryki Centralnej, Azji i Afryki. Wszyskie symulacje z wyjątkiej jednej wykazały, że do roku 2100 lasy tropikalne utrzymają tyle węgla co obecnie. Huntingford zaznacza jednak, że kwestia nie jest przesądzona. Trudno bowiem przewidywać zmiany klimatyczne na szczeblu regionalnym. Ponado każdy z modeli nieco inaczej prowadzi symulacje. Model, który jako jedyny wykazał zanikanie lasów to HadCM3 wykorzystywany przez brytyjskie Met Office w Hadley Centre. Już wcześniejsze badania z jego użyciem wskazywały na możliwość masowej utraty lasów Amazonii. Klimatolog Peter Cox z University of Exter wyjaśnia, że HadCM3 jako jedyny model przewiduje ekstremalne niedobory wody w Amazonii, stąd wynikające z tego zanikanie lasów. Jednak, jak zauważa Cox, ostatnie dane czynią pojawienie się susz w tamtym obszarze znacznie mniej prawdopodobnymi. Naukowcy zdobywają coraz więcej informacji, coraz bardziej udoskonalają modele klimatyczne. I coraz częściej wynika z nich, że lasy tropikalne odczują zmiany klimatyczne w mniejszym stopniu niż dotychczas przypuszczano. Niewykluczone, że większym zagrożeniem niż sam wzrost temperatury okażą się dla lasów deszczowych gwałtowne zjawiska pogodowe, które mogą mu towarzyszyć.
  17. Prezentując swój odświeżacz powietrza z krowiego łajna, Dwi Nailul Izzah i Rintya Aprianti Miki, 2 indonezyjskie licealistki, musiały zrobić piorunujące wrażenie na jury Science Project Olympiad. Choć trudno w to uwierzyć, ma on ponoć przyjemną ziołową woń. Pod koniec lutego w Dżakarcie 16-latki pokonały tysięczny, dosłownie, tłum konkursowiczów i zdobyły złoty medal. W odświeżaczu próżno szukać związków typowych dla produktów komercyjnych, np. pachnącego jaśminem octanu benzylu. Dodatkowym plusem wynalazku jest także przystępna cena: za 275-g puszkę zwykłego spreju trzeba zapłacić 39 tys. rupii indonezyjskich (ok. 4 dol.), a 225-ml preparat z krowiego łajna kosztuje ledwie 21 tys. IDR (2 dol.). W maju nastolatki zaprezentują swój pomysł na Międzynarodowej Olimpiadzie Projektów Ekologicznych (International Environment Project Olympiad, INEPO) w Stambule. Poza tym przygotowują się do złożenia wniosku patentowego. Licealistki odbierały odchody z farmy w dystrykcie Lamongan. Później przez 3 dni fermentowały łajno. W kolejnym etapie wyekstrahowały z niego H2O i zmieszały z wodą kokosową. Zanieczyszczeń pozbyły się na drodze destylacji. Gotowy odświeżacz, w którym wyraźnie wyczuwa się nutę zjedzonej przez krowy trawy, ujrzał światło dzienne po tygodniu. Zwyciężczynie indonezyjskiej edycji konkursu podkreślają, że krowie placki są dostępne na całym świecie, w dodatku nie należą do produktów sezonowych. Niekiedy łajno wykorzystuje się jako opał czy nawóz, ale przeważnie duża jego część się marnuje.
  18. W Tel Haror w południowym Izraelu wykopano szkielet młodego osła (Equus asinus) sprzed ponad 3,5 tys. lat, a więc z epoki brązu. Leżące na boku zwierzę zostało złożone w ofierze. Między zębami archeolodzy znaleźli miedziane wędzidło, a po bokach sakwy. Bazując na akcesoriach i braku nacięć na kościach, naukowcy doszli do wniosku, że ok. 4-letni osioł zginął podczas rytuału odprawianego na świątynnym dziedzińcu. Guy Bar-Oz, Pirhiya Nahshoni, Hadas Motro i Eliezer D. Oren podkreślają, że dobrze wyodrębniony szkielet wskazuje, że osioł nie został zjedzony. Po zakończeniu ceremonii mogła się odbyć uczta. Potwierdzają to kości zarżniętych owiec i kóz, które znaleziono nad osłem. Autorzy artykułu z PLoS ONE ujawniają, że na praktykę amorycką wskazują również złożone w poświęconych depozytach (favissae) młode psy. Warto przypomnieć, że zapisy o rytualnym uboju szczeniąt pojawiały się na tabliczkach z archiwum w Mari. Osła złożono na lewym boku. Jego głowę oparto o ścianę dołu. Trzy nogi upozowano. Lewa tylna została celowo złamana po stężeniu pośmiertnym, zapewne po to, by ciało zmieściło się w pochówku. Zwierzę zakopano w pobliżu świątyni. Datowanie zostało przeprowadzone w oparciu o stratygrafię stanowiska. Naukowcy wzięli również pod uwagę odkrytą ceramikę. Archeolodzy zaznaczają, że w epoce brązu osły spełniały na Bliskim Wschodzie bardzo ważną rolę. Dokumenty z różnych amoryckich centrów w Syrii (z ok. XVIII-XVII w. p.n.e.) wskazują, że ośle karawany przemieszczały się po szlakach tak Lewantu, jak i Anatolii. Z egipskich inskrypcji można zaś z kolei wywnioskować, że do kopalni np. na Synaju wysyłano olbrzymie ekspedycje z setkami E. asinus. Osioł z Tel Haror jest wyjątkowy, bo znaleziono przy nim wyposażenie do okiełznania koniowatych. O ile wędzidło pozwalało zaprzęgać zwierzęta do lekkich rydwanów, które znalazły w końcu zastosowanie militarne, o tyle sakwy znacznie usprawniały transport dóbr. Ponieważ dolne zęby przedtrzonowe nie nosiły śladów zniszczenia, naszym osłem nie kierowano [...] przez dłuższy czas za pomocą wędzidła. Osobnikowi z Tel Haror dopiero wypadały zęby mleczne [...], zatem biorąc poprawkę na wiek, należy założyć, że był on zbyt młody, aby spełniać rolę wytresowanego zwierzęcia pociągowego. Co istotne, wędzidło spomiędzy zębów szkieletu było zniszczone i niezbyt funkcjonalne, co także podpowiada, że "oprzyrządowanie" zostało po prostu wepchnięte do pyska przed lub po rytualnym zarżnięciu.
  19. Japończycy poinformowali o przeprowadzeniu udanego eksperymentu pozyskania gazu z klatratów metanu znajdujących się na głębokości około kilometra pod powierzchnią oceanu. Gdy morskie organizmy obumierają, opadają na dno i rozkładają się. Ciśnienie wody oraz jej niska temperatura nie dopuszczają do ucieczki metanu. Jego molekuły zostają uwięzione przez wodę i powstają bogate weń hydraty. Olbrzymie ich ilości zalegają pod wodami oceanów. Bogate w metan klatraty mogą być źródłem czystej energii. Dotychczas jednak nikomu nie udało się pozyskać z nich gazu, który jest utrzymywany w formie stałej dzięki niskiej temperaturze i wysokiemu ciśnieniu. Japończycy są prawdopodobnie pierwszymi, którzy tego dokonali. Konsorcjum, na którego czele stała Japońska Narodowa Korporacja Ropy, Gazu i Metali rozpoczęło pracę w lutym ubiegłego roku i właśnie przystąpiło do eksperymentalnej produkcji metanu. To pierwszy na świecie prowadzony na pełnym morzu ekspryment pozyskania gazu z hydratów metanu - poinformowali rządowi urzędnicy. W czasie jego trwania udało się wykorzystać wysokie ciśnienie panujące przy dnie morskim do uzyskania metanu z klatratu. Japończycy chcą przed końcem marca 2019 roku rozpocząć komercyjne wydobycie metanu. Szacują, że u samych tylko wybrzeży Sikoku znajduje się 1,1 miliarda metrów sześciennych naturalnego gazu. Ich wydobycie całkowicie zaspokoiłoby potrzeby energetyczne kraju na 11 lat.
  20. Astronomowie z Penn State University informują o odkryciu jednego z najbliższych znanych układów gwiazd. Od 1916 roku nie znaleziono bliżej położonej gwiazdy. Odkrycia dokonał profesor Kevin Luhman z Penn State Center for Exoplanets and Habitable Worlds. Uczony odkrył dwa krążące wokół siebie brązowe karły. To gwiazdy na tyle małe, że ich masa nie pozwala na rozpoczęcie przemiany wodoru w hel. Bardziej przypominają wielkie planety jak Jowisz niż nasze Słońce. Odległość od tych brązowych karłów wynosi 6,5 lat świetlnych. To na tyle blisko, że właśnie dociera tam ziemski sygnał telewizyjny wysłany w 2006 roku - mówi Lehman. To wspaniały obszar do poszukiwania planet, gdyż znajduje się bardzo blisko Ziemi, zatem łatwiej będzie zauważyć planety krążące wokół tych niż wokół innych brązowych karłów - dodaje uczony. Najbliższy znany nam system gwiazd składa się z Alfa Centauri (4,4 roku świetlnego od Ziemi) i mniejszej Proxima Centauri (4,2 roku świetlnego). Nieco dalej, bo w odległości około 6 lat świetlnych, znajduje się Gwiazda Barnarda. Odkryty właśnie system gwiazd oznaczono jako WISE J104915.57-531906 i jest to trzecia najbliższa nam struktura tego typu. Została odkryta dzięki satelicie Wide-field Infrared Survey Explorer (WISE). Jego zadaniem jest właśnie poszukiwanie bliskich gwiazd. Astronomowie od 30 lat spekulują o możliwości istnienia bliskiej Słońcu gwiazdy, zwanej Nemesis. Wiadomo jednak, że WISE J104915.57-531906 to nie Nemesis. Porusza się bowiem zbyt szybko, by mógł orbitować wokół Słońca. Luhman odkrył dwa brązowe karły sprawdzając obrazy wykonene przez WISE w ciągu 13 miesięcy przed rokiem 2011. Na 2 lub 3 fotografiach zauważył nowy obiekt, co sugerowało jego bardzo szybki ruch. To z kolei wskazywało, że znajduje się on bardzo blisko Układu Słonecznego. Luhman przejrzał wówczas starsze dane. I rzeczywiście na obrazach z lat 1978-1999 wykonanych przez Digitized Sky Survey, Two Micron All-Sky Survey i Deep Near Infrared Survey of the Southern Sky znowu zauważył interesujący go obiekt. Co ważne, znajdował się on dokładnie na tych pozycjach, jakie obliczył na podstawie obrazów z WISE. Wszystkie wspomniane obserwacje pozwoliły mu na obliczenie odległości dzielącej nas od WISE J104915.57-531906, a za pomocą teleskopu Gemini South uzyskał dane pozwalające na obliczenie temperatury i stwierdzenie, że obserwowany obiekt to brązowy karzeł. I niespodziewany bonus - ostry obraz z Gemini wykazał, że to nie jeden, a para orbitujących wokół siebie brązowych karłów - cieszy się uczony.
  21. Najnowsze badania dają nadzieję na uratowanie diabła tasmańskiego. Gatunek ten od kilkunastu lat jest dziesiątkowany przez zaraźliwy nowotwór pyska (DFTD), który cechuje 100-procentowa śmiertelność. Naukowcy już wcześniej stwierdzili, że źródłem zakażenia całej populacji była jedna samica oraz że zarażają się przede wszystkim osobniki bardziej agresywne. Diabeł tasmański to jedyny znany nam gatunek, którego istnienie jest zagrożone przez nowotwór. DFTD jest drugim, po atakującym psy CTVT, znanym nowotworem zakaźnym. Zniknięcie diabła spowodowałoby katastrofę w ekosystemie, gdyż diabły kontrolują populacje inwazyjnych dzikich kotów i lisów. Bez diabła zwierzęta te wyniszczą inne gatunki. Naukowcy od dawna szukają sposobu na uratowanie diabła. Na razie jedynym rozsądnym wyjściem wydaje się wyłapanie dużej liczby zdrowych osobników, poczekanie aż epidemia wygaśnie i ponowne wprowadzenie diabła do środowiska. Tymczasem uczeni z University of Cambridge we współpracy z kolegami z Australii, Tasmanii i Danii dokonali ważnego przełomu na drodze ku ocaleniu gatunku. Dowiedzieli się, dlaczego organizm zwierząt w żaden sposób nie potrafi bronić się przed nowotworem. Na powierzchni niemal każdej komórki u ssaków występują molekuły głównego układu zgodności tkankowej (MHC). Dzięki nim układ odpornościowy jest w stanie rozpoznać, czy dana komórka jest własną czy też inwazyjną formą. Jednak, jak się okazuje, na powierzchniach komórek DFTD nie dochodzi do eksprecji MHC, więc nie są one wykrywane przez układ odpornościowy. Jednak dobrą wiadomością jest fakt, że istnieją geny odpowiedzialne za ekspresję MHC. Można by je zatem włączyć. I rzeczywiście, uczeni dowiedli, że szczepiąc zwierzęta molekułami sygnalizacyjnymi, takimi jak np. interferon gamma, może zmusić DFTD do ekspresji MHC. Opracowanie szczepionki bazującej na naszych badaniach mogłoby odwrócić sytuację na korzyść diabła tasmańskiego i dać zwierzętom szansę - mówi doktor Hannah Siddle, główna autorka badań. Oczywiście nie ma róży bez kolców. Nowotwór ewoluujue, więc szczepionka musiałaby być co jakiś czas zmieniana. Ponadto bardzo trudno jest zaszczepić dziką populację, zatem szczepionka może być bardziej efektywna w momencie, gdy epidemia wygaśnie i będziemy przywracali zdrowe zwierzęta do środowiska. Warto też zwrócić uwagę, że obecne badania nad DFTD mogą przydać się w przyszłości także naszemu gatunkowi. Historia nowotworu u diabłów tasmańskich pokazuje, jak błyskawicznie może pojawić się i rozwijać nowotwór zakażny. Wcześniej czy później jakiś nowotwór zakaźny pojawi się też u ludzi. Nasze prace pozwalają sprawdzić, jak taka choroba się pojawia i ewoluuje - stwierdził profesor Jim Kaufman z Wydziału Patologii University of Cambridge.
  22. Naukowcy z Uniwersytetu w Bath zademonstrowali ostatnio wyszukiwarkę przeciwciał CiteAb. Uwzględniono w niej prawie milion immunoglobulin 56 firm z całego świata. By mieć pewność, że baza danych jest aktualna, a w przyszłości będzie na bieżąco uzupełniania, uczeni nawiązali ścisłą współpracę z dostawcami. Dr Andrew Chalmers podkreśla, że badacz nie może sobie pozwolić na wydanie kroci na niedziałające przeciwciało. Zakup niewłaściwego oznacza stratę czasu i pieniędzy. [Na szczęście] CiteAb rozwiązuje ten problem. Porządkujemy immunoglobuliny wg częstości cytowania, ponieważ to dobry wskaźnik, czy białko spełniało w laboratorium swoją funkcję. Cytaty mają niezależny charakter (nie można nikomu zapłacić, by znaleźć się na szczycie wyszukiwań); łatwo je też zweryfikować. CiteAb otrzymuje dane od czołowych dostawców z całego świata i przetwarza je z uwzględnieniem cytatów pojawiających się w pismach weryfikowanych na arenie międzynarodowej. Jak dotąd przybliżyliśmy się do imponującej liczby miliona przeciwciał. Bazujemy na cytatach z ponad 115 tys. różnych periodyków. Pomysłodawcy wyszukiwarki zachęcają naukowców, by udostępniali swoje publikacje. Dzięki temu trudniej je będzie przeoczyć. Clamers dodaje, że producenci nie są często świadomi, czym charakteryzują się ich własne przeciwciała (nie umieją wymienić wszystkich cech). Porównując informacje z cytatów, CiteAb sprawia, że proces wyboru immunoglobuliny staje się bardziej przejrzysty.
  23. Apple złożyło zamówienie na dużą liczbę 3,5-calowych dysków SSD. Firma chce wyposażyć swoje przyszłe high-endowe maszyny Mac Pro w 2-terabajtowe SSD. Zastosowanie nośników o takiej pojemności pozwoli koncernowi z Cupertino na zaoferowanie klientom nawet 8 terabajtów przestrzeni dyskowej. Najprawdopodobiniej linia Mac Pro przejdzie spore zmiany. Komputery te korzystają obecnie z przestarzałych już procesorów i układów graficznych. Nie wiadomo, jakie układy znajdą się w odświeżonych Mac Pro. Wszystko wskazuje na to, że Apple zastosuje przyszłe procesory Xeon-E i Xeon-W Intela z rdzeniem Ivy Bridge-EP. Tego typu układy mają trafić na rynek dopiero w trzecim kwartale bieżącego roku. Nie wiadomo zatem, kiedy rozpocznie się sprzedaż nowych Maków Pro.
  24. Amerykańskie kluby fitness coraz częściej udostępniają pomieszczenia na przyjęcia. W ten sposób zarabiają po godzinach oficjalnego otwarcia i zyskują nowych klientów, do których w innym razie w ogóle nie udałoby im się dotrzeć. Organizowaliśmy już wieczory panieńskie, przyjęcia urodzinowe, rozwodowe i zjazdy szkolne - opowiada Donna Cyrus z sieci Crunch Fitness. Wśród klientów, którymi są głównie kobiety w wieku dwudziestu-trzydziestu kilku lat, dużą popularnością cieszą imprezy z tańcem w wodzie. W przeszłości biznesowe konferencje kojarzono z przyjęciami i drinkami, obecnie zaś oczekuje się, że prelegenci poruszą również kwestię radzenia sobie ze stresem. Wielu ludzi uznaje, że w tej roli świetnie sprawdza się ruch, np. joga. Przyjęcia z wodnym aerobikiem przypominają standardowe zajęcia, ale prowadzący przyznają, że dają uczestnikom więcej swobody. Można zgłaszać zapotrzebowanie na konkretne ćwiczenia i trochę pofiglować. Intensywność ruchu zależy od ochoty i nastroju. Często po pobycie na basenie imprezowicze przebierają się i idą gdzieś na drinka. To trochę tak, jakby przed "energetycznym" zapomnieniem ludzie czuli się zobowiązani spalić nieco kalorii...
  25. Z najnowszego numeru PNAS (Proceedings of the National Academy of Sciences) dowiadujemy się, że automatyczna analiza publicznie dostępnych danych, a konkretnie kliknięć "Lubię to" na Facebook'u, pozwala na precyzyjne ustalenie wielu danych dotyczących analizowanej osoby. Specjaliści z University of Cambridge i Microsoft Research wykazali, iż sama tylko analiza tych kliknięć pozwala na ustalenie rasy, wieku, poziomu inteligencji, orientacji seksualnej, osobowości, poglądów politycznych oraz określenia czy i z jakich używek korzysta dana osoba. W badaniach wzięło udział 58 000 użytkowników Facebooka, którzy zgodzili się, by eksperci przeanalizowali ich kliknięcia. Wyniki automatycznej analizy porównano następnie z profilami tych osób i wynikami testów osobowości. Jak wykazał eksperyment, zastosowane algorytmy pozwoliły na ustalenie z 88% dokładnością orientacji seksualnej mężczyzn, odróżniono Czarnego od Białego Amerykanina z 95-procentową dokładnością, a identyfikacja sympatii politycznych (zwolennik Republikanów bądź Demokratów) przeprowadzono z dokładnością sięgającą 85 procent. Algorytmy potrafiły też w 82% przypadków odróżnić chrześcijanina od muzułmanina. Stan cywilny określono z dokładnością sięgającą 65%, a korzystanie z używek z 73-procentową trafnością. Analiza nie była prosta. Okazuje się bowiem, że np. tylko 5% homoseksualistów kliknęło "Lubię to" na profilu "Małżeństwa gejów". Algorytmy musiały zbierać i kojarzyć wiele różnych informacji. Profile osobowości były tworzone np. z wykorzystaniem informacji o preferencjach dotyczących słuchanej muzyki czy oglądanych programów telewizyjnych. Nawet tak trudne do odgadnięcia wydarzenie, jak np. rozwód rodziców do którego doszło zanim badany ukończył 21. rok życia, zostało określone z 60% trafnością. To wystarczająco dużo, by tego typu narzędziami analitycznymi zainteresowali się reklamodawcy. Często udawało się powiązać ze sobą bardzo odległe dane. Na przykład okazało się, że kliknięcie "Lubię to" na profil Curly Fries było związane z... wyższym IQ, a na profil That Spider is More Scared Than U Are klikały osoby, które nie palą papierosów. Wyniki powyższych badań będą z pewnością interesujące nie tylko dla reklamodawców. Masowa analiza ogólnodostępnych danych przyda się psychologom czy socjologom. Z pewnością też przyczyni się do rozpoczęcia dyskusji o prawach człowieka i prywatności.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...