Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Dzięki dwóm kosmicznym instrumentom - Nuclear Spectroscopic Telescope Array (NuSTAR) oraz XMM-Newton - udało się po raz pierwszy w historii zmierzyć tempo wirowania czarnej dziury, która ma masę o 2 miliony razy większą niż masa Słońca. Pomiary wykazały, że supermasywna czarna dziura znajdująca się w środku galaktyki NGC 1365 obraca się niemal z maksymalną prędkością dopuszczalną przez ogólną teorię względności. To bardzo ważne osiągnięcie na polu badań nad czarnymi dziurami - mówi Lou Kaluzienski, naukowiec pracujący przy programie NuSTAR. Prace uczonych z NASA i Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) pokazały, w jaki sposób można dokonywać podobnych pomiarów. Ponadto potwierdziły też teorię Einsteina, mówiącą, że grawitacja zagina czasoprzestrzeń. Korzystając z promieniowania X emitowanego z okolic bardzo bliskich czarnej dziurze, możemy śledzić materię, która do niej wpada. Promieniowanie, które obserwujemy, jest zagięte i zaburzone przez ruch cząsteczek oraz niezwykle silne oddziaływanie grawitacyjne czarnej dziury - mówi Fiona Harrison z California Institute of Technology. Misja NuSTAR rozpoczęła się w czerwcu ubiegłego roku. Jej celem jest obserwacja najsilniejszych źródeł promieniowania X. Misja stanowi uzupełnienie możliwości takich instrumentów jak XMM-Newton czy Chandra X-ray Observatory. One rejestrują słabsze źródła promieni X. Dzięki połączeniu danych z NuSTAR i XMM-Newton możliwe były bardziej precyzyjne pomiary i zajrzenie za chmury pyłu, które dotychczas je zakłócały. Najnowsze dane dowiodły, że promienie X nie zostały zaburzone obecnością tych chmur, ale zakłóciła je silna grawitacja czarnej dziury. Pomiary obrotu supermasywnych czarnych dziur pozwalają nam zrozumieć historię galaktyk. Te potężne struktury, o masach od milionów do miliardów razy większych od masy Słońca, rozpoczęły życie jako niewielkie ziarna we wczesnym wszechświecie i rosły pożerając gwiazdy i gaz z ich galaktyk macierzystych oraz łącząc się z innymi czarnymi dziurami podczas zderzeń galaktyk - wyjaśnia główny autor badań, Guido Risaliti z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics i Włoskiego Narodowego Instytutu Astrofizyki. Wokół czarnych dziur znajdują się dyski akrecyjne utworzone przez pył i gaz opadający do czarnej dziury. Zgodnie z teorią Einsteina, im szybciej obraca się czarna dziura, tym bliżej znajduje się dysk akrecyjny. A im bliżej jest dysk, tym silniej zaginane jest promieniowanie z niego pochodzące. Teraz dzięki wykorzystaniu XMM-Newton naukowcy dowiedzieli się, że promieniowanie rzeczywiście jest zaginane, a dzięki NuSTAR dowiedli, iż to wynik oddziaływania grawitacyjnego czarnej dziury, a nie obecności chmur gazu.
  2. Z biblioteki miejskiej w Basalt w Colorado można wypożyczyć nasiona. Słowo wypożyczyć nie jest przejęzyczeniem, bo po wyhodowaniu własnych kwiatów, owoców czy warzyw nasiona się wydobywa i wrzuca, czyli oddaje, do skrzynki z materiałami ogrodniczymi. Barbara Milnor, dyrektorka biblioteki, podkreśla, że w czasach cyfrowych książek i czasopism namacalne paczuszki z nasionami mogą przyciągnąć czytelników. Aby pozostać w grze, trzeba mieć refleks. Przystawanie do rzeczywistości jest olbrzymim problemem wielu bibliotek. By zdobyć odmiany roślin, które sprawdzą się w lokalnym klimacie, wystarczy okazać kartę biblioteczną. Wydaje się, że pomysł przypadł odbiorcom do gustu, bo wg nich, zabawa z nasionami to nowa odsłona edukacyjnej misji biblioteki.
  3. Błazenki dwupręgie (Amphiprion bicinctus) żyją w symbiozie z ukwiałami Entacmaea quadricolor. Chroniąc się między ich parzydełkami, unikają ataków drapieżników. Teraz okazało się, jakie korzyści odnoszą ze współpracy ukwiały - dzięki rybom nocą wokół nich zwiększa się przepływ tlenu. Nocą poziom tlenu na rafie spada, bo po zapadnięciu zmroku kończy się faza jasna fotosyntezy. Na żer wychodzą też główni wrogowie błazenków. By lepiej zrozumieć, w jaki sposób rybki i ukwiały sobie pomagają, zespół doktora Josepha Szczebaka z Auburn University pojechał do Morskiej Stacji Naukowej w Akabie. Nurkując w Morzu Czerwonym, naukowcy mierzyli tzw. ciemny wychwyt tlenu netto rozdzielonych partnerów, pary jako jednostki i pary jako jednostki w sytuacji, gdy między rybką a ukwiałem znajdowała się zapobiegająca fizycznemu kontaktowi siatka. Okazało się, że będąc razem i bez ekranu, zarówno rybki, jak i ukwiały zużywały więcej O2. Poza tym w towarzystwie swoich gospodarzy błazenki bardziej się kręciły. Kiedy błazenki odpoczywają między parzydełkami, angażują się w różne czynności częściej, niż kiedy są same. Zachowania te wydają się nasilać przepływ wody między parzydełkami. Ponieważ zużycie tlenu przez ukwiał rośnie wraz z przepływem, sugeruje to, że 3 szczególne działania - wachlowanie, wciskanie i obracanie, które Szczebak porównuje do rzucania się w łóżku - zwiększają wskaźnik oddechowy ukwiału. Wachlując się, błazenek siedzi między parzydełkami niemal w bezruchu. Falują jedynie płetwy piersiowe. Wciskanie polega na torowaniu sobie siłą drogi do głębszych rejonów ukwiału, co z kolei wyzwala trzepotanie parzydełkami. Obracanie można opisać jako nagłą zmianę pozycji w ukwiale. Odkrycia Amerykanów przeczą wcześniejszym teoriom, które postulowały, że nocą błazenki pozostają bierne, by ukryć się przed drapieżnikami. De facto ekipa Szczebaka stwierdziła, że rybki są aktywne przez ponad 80% nocy. Biolodzy sądzą, że angażując się w kosztowne energetycznie działania, błazenki dbają o zdrowie swoich gospodarzy. W końcu bez nich by sobie nie poradziły...
  4. Na jednej z chińskich witryn ukazał się rzekomy zrzut ekranowy Windows Blue. Blue ma być prawdopodobnie serią aktualizacji Windows, publikowaną co roku wersją przejściową pomiędzy "dużymi" edycjami. Zdaniem chińskiej witryny, Windows Blue zostanie udostępnione najpóźniej w sierpniu bieżącego roku. Ma być bezpłatny dla użytkowników Windows 8 i przyniesie ze sobą poważne zmiany. Przede wszystkim wraz z Blue do rąk użytkownika trafi Internet Explorer 11, poprawi się wydajność Windows 8, a jądro systemu zostanie zmniejszone. Po zainstalowaniu Blue urządzenia korzystające z najnowszego OS-u Microsoftu mają zużywać mniej energii, interfejs Metro będzie lepiej skalowalny, co przyniesie szczególnie duże korzyści użytkownikom niewielkich urządzeń mobilnych. Zaprezentowana przez Chińczyków wersja Blue została oznaczona jako 6.3.9289. Obecna wersja jądra Window 8 to 6.2. Podobno w najbliższym czasie zostanie zaprezentowana wersja Milestone Preview, a do czerwca subskrybenci MSDN i Technetu otrzymają wersję RTM. Musimy pamiętać, że powyższe doniesienia to jedynie domysły. Z drugiej jednak strony, witryna Win8China była jedną z dwóch, które dostarczały prawdziwych informacji na temat Windows 8 w czasie produkcji tego systemu. Dotychczas żaden z przedstawicieli Microsoftu nie wspomniał ani słowem o Windows Blue.
  5. Z okazji zbliżającego się wielkimi krokami Białego Dnia, kiedy to japońscy mężczyźni odwdzięczają się kobietom za czekoladowe zazwyczaj walentynki, FabCafe z Tokio oferuje niecodzienną usługę - możliwość odlania siebie z galaretki. To trochę jak autoportret w wersji i rozmiarze haribo. W pierwszy weekend marca należy się zgłosić na skanowanie ciała w trójwymiarze. Później pracownicy firmy mają tydzień na przygotowanie formy. Powracający klienci zajmą się już wyłącznie słodką częścią zadania - zabawą z galaretką. Panom sugeruje się, by pomyśleli o wyborze odpowiedniego smaku i pozy. Liczba miejsc na warsztatach jest ograniczona, dlatego chętnym zaleca się skorzystanie z zapisów przez Internet. Całość kosztuje 6 tys. jenów. Kafejka z dzielnicy Shibuya wydaje się specjalizować w słodkich akcjach, w lutym zaproszono bowiem kobiety, by sporządziły dla chłopaków i mężów czekoladowe repliki swoich twarzy.
  6. Podczas ubiegłotygodniowej International Solid-State Circuits Conference naukowcy z Uniwersytetu Stanforda zaprezentowali najbardziej skomplikowany obwód scalony wykonany z węglowych nanorurek. Obwód przekładał sygnał analogowy z kondensatora na sygnał cyfrowy, który trafiał do mikroprocesora. Został on wbudowany w dłoń drewnianego manekina. Gdy ktoś uścisnął dłoń manekina, uruchamiając tym samym obecny na dłoni przełącznik pojemnościowy, nanorurkowy układ przesyłał sygnał do komputera, a ten włączał silnik poruszający dłonią w górę i w dół. Profesor Subhasish Mitra, który wraz z profesorem Philipem Wongiem zbudował wspomniany obwód, zapewnia, że to najbardziej złożone urządzenie tego typu, jakie dotychczas powstało. Nanorurkowy układ pracuje dość wolno. Jego kondensatory są duże i położone daleko od siebie w porównaniu z układami krzemowymi. Jednak to ważne osiągnięcie. To pokazuje, że tranzystory z węglowych nanorurek mogą być łączone w obwody pracujące przy niskim napięciu - mówi Aaron Franklin z należącego do IBM-a Watson Research Center. Już wcześniej zespół Franklina zaprezentował układ korzystający z jednego tranzystora i teoretycznie wykazał, że możliwe jest zbudowanie układu wielotranzystorowego. Teraz uczeni ze Stanforda w praktyce udowodnili, że jest to możliwe. Praca z nanorurkami jest bardzo trudna. Około 30% z nich ma właściwości metaliczne, a nie półprzewodnikowe, przez co mogą spalić obwód. Ponadto mają tendencję do plątania się w czasie wzrostu, a to może prowadzić do niekontrolowanego przełączania się stanów obwodu. Naukowcy ze Stanforda opracowali technologię, która umożliwiła pracę z nanorurkami mimo ich wad. Ich układ jest odporny na zakłócenia. Najpierw chcemy stworzyć jeszcze bardziej złożony układ, później udoskonalić metodę jego produkcji, by móc dalej tworzyć coraz bardziej skomplikowane struktury - mówi Wong. Specjaliści przypominają, że podobne problemy stały przed pionierami współczesnej elektroniki krzemowej. Przed dziesiątkami lat obwody zbudowane z krzemu również były duże i bardzo niedoskonałe. Obecnie wdraża się masową produkcję 22-nanometrowych tranzystorów, na pojedynczym chipie umieszcza się setki milionów takich elementów, a wydajność każdego z nich jest niemal taka sama, jak innych.
  7. Jak twierdzi The Wall Street Journal, Google obawia się zbyt silnej pozycji Samsunga na rynku systemu Android. Wyszukiwarkowy gigant zwołał więc pilne spotkanie podczas 2013 Mobile World Congress w Barcelonie, w którym wzięli udział m.in. HTC i Hewlett-Packard. Google ma nadzieję, że inni producenci powstrzymają Samsunga przed umacnianiem swojej pozycji. Obecnie niemal 40% sprzedawanych urządzeń z Androidem zostało wyprodukowanych przez Samsunga. Jak donosi WSJ, żadna z firm nie skomentowała powyższych informacji, jednak wewnątrz Google'a otwarcie mówi się o problemie z Samsungiem. Co prawda ubiegłej jesieni Andy Rubin, odpowiedzialny w Google'u za rozwój Androida, chwalił postępy koreańskiej firmy, ale mówił również, iż Samsung może stać się zagrożeniem, jeśli będzie zwiększał swoje udziały. Rubin miał też wówczas stwierdzić, że zakup przez Google'a firmy Motorola Mobility ma być zabezpieczeniem przed zdobyciem zbyt silnej pozycji przez któregoś z parnterów Google'a. Sytuacja jest niewątpliwie skomplikowana i trudna dla Google'a. To właśnie w dużej mierze dzięki Samsungowi Android odnosi olbrzymie sukcesy na rynku. Z danych IDC wynika, że w ubiegłym roku koreańska firma sprzedała 215,8 miliona smartfonów, co stanowi 39,6% wszystkich tego typu urządzeń. W tym samym czasie Apple sprzedał 136,8 miliona iPhone'ów (25,1%). Jeszcze rok wcześniej obie firmy szły łeb w łeb i miały po około 19% rynku sprzedaży. W czwartym kwartale 2012 roku do Samsunga należało 40,2% rynku smartfonów z Androidem. Rok wczesniej było to 38,7%. Na odległym drugim miejscu znajduje się Huawei z udziałem sięgającym 6,6%. Jeszcze szybciej umacnia się pozycja koreańskiej firmy na rynku tabletów. W ostatnim kwartale 2011 roku należało do niej 15,6% rynku urządzeń z Androidem, a obecnie udział ten wzrósł do 27,9%. Wiele osób obawia się, że w związku z rosnącą pozycją, Samsung zacznie domagać się od Google'a większych udziałow w rynku reklamowym. Na urządzeniach koreańskiej firmy są bowiem instalowane aplikacje, które przynoszą Google'owi spore przychody z reklamy. W przeszłości Samsung otrzymywał podobno ponad 10% przychodów. Jednak, jak twierdzą anonimowe źródła, koreański koncern zaczął sygnalizować, że ma ochotę na większe udziały. Tym bardziej, że zwiększają się przychody Google'a z instalowanych na smartfonach i tabletach aplikacji do obsługi YouTube'a czy Google Maps. Już jesienią ubiegłego roku Google informował, że jest na dobrej drodze do osiągnięcia przychodów rzędu 8 miliardów dolarów rocznie z rynku mobilnego. Również zewnętrzni obserwatorzy mówią, że widoczna jest zmiana relacji pomiędzy Google'em a Samsungiem. Firma z Azji rośnie w siłę i może w niedalekiej przyszłości domagać się od Google'a kolejnych ustępstw. Niewykluczone na przykład, że Koreańczycy będą chcieli mieć szybszy niż konkurencja dostęp do nowych wersji Androida. Google może, oczywiście, wykorzystać Motorolę do osłabienia pozycji Samsunga. Jednak ryzykowałby wówczas popsuciem dobrych relacji z innymi producentami. Tymczasem Samsung ma również inne sposoby na zwiększenie swoich rynkowych udziałów. Firma zaczyna produkować urządzenia z Windows Phone oraz z Tizen, systemem operacyjnym stworzonym we współpracy z Intelem. Oczywiście Google i Samsung nadal pozostają ważnymi dla siebie partnerami biznesowymi.
  8. Samce Rhinella proboscidea wydobywają i zapładniają jaja z nieżywych samic. Rywalizując o dostęp do samicy, samce tworzą na niej zwartą kulę. Niestety, razem ważą naprawdę dużo, w dodatku intensywnie i długo się przepychają, dlatego z różnych powodów czasem dochodzi do zgonu nieszczęśnicy. Thiago Izzo z Narodowego Instytutu Badań nad Amazonią wykazał, że w takich przypadkach samce niekiedy wyduszają i zapładniają jaja z martwych wybranek. Brazylijczyk nazywa to funkcjonalną nekrofilią. W latach 2001-2005 Izzo prowadził badania na terenie Rezerwatu Leśnego Adolfa Ducke. Za pierwszym razem znalazł na godowisku 100 samców i 20 martwych samic. Za drugim razem zgromadzenie było mniej liczne, zauważono bowiem tylko 50 samców i 5 nieżywych samic. Gdy przeprowadzono sekcję zwłok, nie znaleziono jaj. Na odpowiedź, co się z nimi stało, nie trzeba było długo czekać, bo biolodzy wielokrotnie zaobserwowali, że samce chwytają ciało samicy i rytmicznie ściskają jej brzuch, wyciskając w ten sposób skrzek. Po zapłodnieniu wszystko odbywało się zgodnie z planem i wkrótce rozwijały się embriony. Choć przypadki nekrofilii widywano także u innych zwierząt, np. pingwinów Adeli czy kaczek krzyżówek, były to incydenty, a nie reguła jak u R. proboscidea. Brazylijczyk podejrzewa, że podobne zwyczaje panują u innych gatunków z eksplozywnym rozrodem (gdzie w jednym miejscu na krótko gromadzą się setki rozemocjonowanych jednostek). Dzięki funkcjonalnej nekrofilii nasze ropuchy nie tracą więcej energii. Ponieważ liczebność samców 10-krotnie przewyższa liczebność samic, każda okazja do zapłodnienia jest na wagę złota. Co więcej, geny nieżywej samicy zostają przekazane następnym pokoleniom.
  9. Francuscy naukowcy dowiedli, że trzy miesiące przed planowanymi narodzinami mózg dziecka jest w stanie odróżniać od siebie różne sylaby. Wyniki badań opublikowano w Proceedings of the National Academy of Sciences. Francuzi nawiązali współpracę z rodzicami wcześniaków. Niektóre z dzieci urodziły się w 28. tygodniu ciąży. Mózgi dzieci skanowano za pomocą funkcjonalnego rezonansu optycznego umieszczonego przy ich łóżkach. Na trzy miesiące przed urodzeniem mózg wciąż się formuje. Neurony migrują do miejsca swojego przeznaczenia, wciąż tworzą się połączenia pomiędzy poszczególnymi obszarami mózgu oraz pomiędzy mózgiem a słuchem. Mimo tego, iż proces formowania się mózgu wciąż nie jest zakończony, okazało się, że dzieci są w stanie odróżnić głos żeński od męskiego oraz sylaby "ba" i "ga". Naukowcy zauważyli, że niektóre części mózgu działają podobnie jak u dorosłych. Wyniki badań sugerują, że części mózgu odpowiedzialne za język formują się na długo przed urodzeniem i przynajmniej niektóre z naszych możliwości językowych są wrodzone, a nie wyuczone.
  10. W połowie lutego pisaliśmy o głosowaniu na nazwy dla 2 księżyców Plutona. Akcja SETI się już zakończyła, wiadomo więc, że za sprawą wielbicieli serialu "Star Trek" na pierwszym miejscu znalazł się Wulkan. Kryteria głosowania zostały spełnione, z jednej strony mamy bowiem do czynienia z imieniem z mitologii rzymskiej (Wulkan to bóg ognia i kowalstwa), z drugiej, ze zgrabnym nawiązaniem do filmowej planety Wolkan (w języku angielskim imię boga i nazwa planety są zapisywane identycznie jako Vulcan). Choć początkowo wydawał się prowadzić Styks, wszystko zmieniło się, gdy do gry włączył się adept Twittera i Reddita William Shatner. Kanadyjski aktor, odtwórca roli kapitana Jamesa T. Kirka, zaproponował, by P4 i P5 nazwać Wolkan i Romulus (od legendarnego współzałożyciela Rzymu i ojczystej planety Romulan ze "Star Treka"). Internauci uświadomili mu, że co prawda nazwa Romulus jest już zajęta - przed paroma laty zarezerwowano ją dla księżyca planetoidy (87) Sylvii z pasa głównego - ale nad Wulkanem można się zastanowić. Mimo obiekcji części fanów, ostatecznie Wulkan zdobył 174.062 głosy. Na drugim miejscu ze 100 tys. głosów uplasował się Cerber. Typy internautów zostały przekazane Międzynarodowej Unii Astronomicznej. Jak na zaledwie 2-tygodniową akcję, zainteresowanie kosmicznym nazewnictwem było spore. Ze statystyk wynika, że oddano 450.324 głosy.
  11. Jak twierdzą naukowcy z Indiana University, szczur potrafiłby odpowiedzieć na pytanie, skąd ma smakołyk. Badania uczonych z Indiany dostarczyły pierwszego dowodu na istnienie tzw. pamięci źródła u zwierząt nieczłowiekowatych. Otwiera to przed naukowcami nowe, fascynujące możliwości. Jak zauważa szef zespołu naukowego, profesor Jonathon Crystal, istnienie pamięci źródła u szczurów pozwoli nie tylko na badanie zagadnień związanych z ewolucją i biologią pamięci, ale umożliwi też prace nad schorzeniami związanymi z utratą pamięci, jak choroby Alzheimera, Parkinsona, pląsawica Huntingtona czy takimi zaburzeniami jak schizofrenia, depresja i zespół stresu pourazowego. Naukowcy mogą teraz badać na zwierzęcych modelach to, co dotychczas uznawano za wyłącznie ludzką właściwość. Jeśli uda się przełożyć na modele zwierzęce zaburzenia związane z utratą pamięci źródła, to będziemy mogli stworzyć przedkliniczne modele chorób takich jak choroba Alzheimera - mówi Crystal. Przez wiele lat nauka uznawała, że pamięć źródła jest ludzką właściwością. Z przykładami jej zaburzeń spotykamy się praktycznie codziennie. Gdy opowiadamy znajomemu kawał, który od niego usłyszeliśmy, oznacza to, że zawiodła nasza pamięć źródła. Nie pamiętamy bowiem źródła znanego nam kawału. Ludzie w codziennym życiu korzystają z wielu różnych rodzajów pamięci, łączą pochodzące z nich dane, co pozwala na odróżnienie od siebie wydarzeń. Dotychczas sądzono, że zwierzęta nie posiadają tak rozbudowanych układów pamięci, jak ludzie. Specjaliści sądzili, że uczą się one przez warunkowanie i powtarzanie, a nie przez świadome zapamiętywanie. Teraz okazuje się, że po raz kolejny nie doceniliśmy zwierząt. To z kolei rodzi nadzieję na stworzenie modeli zwierzęcych chorób, których dotychczas na zwierzętach nie badano dlatego, gdyż uczeni sądzili, że tak skomplikowane zaburzenia pamięci, jak te występujące np. przy chorobie Alzheimera, są właściwe tylko ludziom, bo posiadają oni złożoną pamięć. Crystal i jego zespół odkryli pamięć źródła u szczurów dzięki czekoladzie. Zwierzęta te uwielbiają ten przysmak Nie istnieje taka ilość czekolady, której szczur nie mógłby zjeść - mówi Crystal. Przeprowadzono w sumie pięć eksperymentów z wykorzystaniem labiryntów. W pierwszych dwóch zwierzęta umieszczano w różnych punktach labiryntu, a czekolada była schowana w specjalnej rynience. Zwierzęta nie mogły więc zapamiętać drogi, musiały pamiętać, że źródłem czekolady jest rynienka. W trzecim eksperymencie wykazano, że pamięć źródła u szczurów przechowywuje wspomnienia średnio przez tydzień. To bardzo ważna wskazówka, gdyż w większości rodzajów pamięci wspomnienia są przechowywane przez około dobę. Tymczasem, jak wiemy z badań na ludziach, pamięć źródła jest szczególnie ważnym rodzajem pamięci, dlatego dłużej przechowuje wspomnienia. W czwartym eksperymencie szczury otrzymywały czekoladę tylko wtedy, gdy zostały umieszczone w rynience. Zwierzęta zapamiętały i tę zasadę. W końcu przeprowadzono piąty eksperyment, który ostatecznie potwierdził wcześniejsze spostrzeżenia. Uczeni czasowo wyłączyli hipokamp szczurów. W tym właśnie obszarze znajduje się pamięć źródła. Gdy następnie przed zwierzętami postawiono zadania wymagające pamięci źródła, szczury nie potrafiły sobie z nimi poradzić. Te badania dowodzą, że zwierzęta posiadają pamięć źródła. Kwestią otwartą jest natomiast sposób jej działania. Teraz chcemy zbadać poszczególne części hipokampu, które zawierają pamięć epizodyczną, przetestować hipotezę mówiącą o tym, że za długo- i krótkoterminową pamięć epizowyczną odpowiadają różne obszary mózgu oraz sprawdzić neuroanatomiczne drogi przekazywania wspomnień - stwierdza Crystal.
  12. Jak zwiększyć liczbę osób obserwujących profil? Przebrnąwszy przez żmudny etap prac, naukowcy sformułowali kilka wskazówek. Po pierwsze, popularności przysparzają pozytywne wpisy. Po drugie, warto zadbać o klarowność języka przekazu. Po trzecie, ludzie lubią, kiedy w ćwierknięciach podaje się dalej interesujące informacje. Zespół C.J. Hutto z Georgia Institute of Technology przeanalizował wpisy i przebieg ewentualnej rozmowy. Pod uwagę wzięto 500 niecelebrytów. Ich aktywność śledzono przez ponad 15 miesięcy. Naukowcy przyglądali się zastosowaniu 2800 środków, za których pomocą przekazuje się pozytywne i negatywne emocje. Pod uwagę wzięto m.in. wyrażenia slangowe, przekleństwa, emotikony i akronimy. Przypisując terminom współczynnik pozytywności, Amerykanie byli w stanie określić, czy ćwierknięcia z ich użyciem prowadziły do wzrostu, czy spadku liczby podążających. Kluczowe okazały się pozytywny wydźwięk wpisów, jasność formułowania myśli i dzielenie się z innymi ważnymi informacjami. Ludziom, którzy pisali głównie o sobie, wcale nie wiodło się najlepiej. Twitter jest używany jako medium informacyjne, dlatego dla odbiorców ważniejsze są czyjeś dokonania w pracy niż np. upodobania muzyczne. W przypadku użytkowników Twittera, którzy podtrzymywali kontakt z już istniejącym gronem odbiorców, wspominając o nich, odpowiadając czy lubiąc ich posty, występował [wyraźny] trend wzrostowy, podczas gdy u ludzi niezwracających się do żadnych konkretnych osób tempo rozwoju pozostawało znacznie stłumione. Hutto i inni wyliczali też wskaźnik zrozumiałości ćwierknięć. Od razu rzucało się w oczy, że decydując, czy warto (za)interesować się nieznajomym, internauci bazują na wskazówkach lingwistycznych, takich jak ortografia czy słownictwo, które zastępują im tradycyjne miary dostępne w czasie spotkania twarzą w twarz.
  13. Biały Dom chce, by publikacje naukowe dotyczące badań finansowanych z budżetu państwa, były bezpłatnie dostępne dla wszystkich zainteresowanych. Przed kilkoma dniami John Holden, dyrektor Biura ds. Polityki Naukowej i Technologicznej (OSTP) Białego Domu, opublikował notkę skierowaną do agend rządowych. Zgodnie z zaleceniami Holdena agendy rządu federalnego muszą do 22 sierpnia bieżącego roku opracować plany szerszego udostępnienia wyników badań, które finansują. Nowe zasady przewidują, że artykuły naukowe dotyczące takich badań muszą być bezpłatnie udostępnione w ciągu 12 miesięcy od ich pierwszej publikacji. Taka zwłoka to ukłon w stronę pism specjalistycznych, które obawiały się, iż obowiązek bezpłatnego udostępniania artykułów spowoduje, że stracą rację bytu. To salomonowe rozwiązanie, gdyż z jednej strony specjalistyczne recenzowane pisma nadal będą mogły sprzedawać subskrypcje, z drugiej zaś - recenzowane artykuły naukowe z czasem trafią do każdego zainteresowanego. Zalecenia wydane przez OSTP będą odnosiły się do około 19 agend federalnych, z których każda na badania naukowe przeznacza co roku co najmniej 100 milionów dolarów. Zdaniem organizacji lobbingowej Scholarly Publishing and Academic Resources Coalition, która stara się o zapewnienie jak najszerszego dostępu do artykułow naukowych, dzięki nowym zasadom liczba ogólnodostępnych tekstów podwoi się i wyniesie około 180 000 rocznie. Warto tutaj zauważyć, że już wcześniej możliwe było dokonanie takiego "otwarcia" tekstów. Narodowe Instytuty Zdrowia (NIH) były jedyną agendą federalną, która stawiała warunek, że jeśli finansuje jakieś badania, to artykuł na ich temat musi zostać publicznie bezpłatnie udostępniony po 12 miesiącach od publikacji. Kwestia szerszego dostępu do wyników badań była omawiana od dawna. Grunt pod nowe zasady położyły Narodowa Fundacja Nauki i Departament Energii, które wraz z wydawcami pracowały nad nimi przez 18 miesięcy. Zdaniem Catherine Woteki, głównego naukowca z Departamentu Rolnictwa, minie jeszcze rok lub dwa lata zanim nowe zasady zostaną w pełni wprowadzone. Pani Woteki uważa, że dobrym rozwiązaniem byłoby stworzenie przez urzędy biblioteki, podobnej do prowadzonej przez NIH PubMed Central. Z kolei Fred Dylla z Amerykańskiego Instytutu Fizyki, organizacji zajmującej się promocją nauki i wydającej specjalistyczne czasopisma mówi, że pełne wersje artykułów mogliby udostępniać wydawcy, a urzędy finansujące badania umieszczałyby na swoich stronach odnośniki. Wydawcy woleliby, oczywiście, takie rozwiązanie, gdyż to przyciągałoby na ich strony internautów. Podejście rządu USA to jedno z możliwych rozwiązań. Większość publikacji miałaby być powszechnie udostępniana najpóźniej w ciągu 12 miesięcy, a przekroczenie wyznaczonego terminu musiałby być dobrze uargumentowane. W Europie publikacje są udostępniane w ciągu 6-24 miesięcy. Najbardziej radykalne rozwiązanie wejdzie w życie od kwietnia w Wielkiej Brytanii. Tam artykuły będą udostępniane natychmiast, ale autorzy i ich uczelnie będą płacili wydawcom za publikację.
  14. Leonard Riggio, największy udziałowiec firmy Barnes & Noble chce pójść w ślady Michaela Della i proponuje wycofanie firmy z giełdy. Barnes & Noble przeżywa spore trudności i musi mierzyć się z potężną konkurencją na rynku księgarskim. Zdaniem Riggio wyjściem może być wycofanie firmy z obrotu publicznego. Biznesmen, który jest właścicielem niemal 30% akcji zapowiedział, że chętnie złoży ofertę zakupu większej części przedsiębiorstwa. Interesuje go księgarnia, wydział internetowwy i inne zasoby związane z handlem detalicznym. Wyraźnie jednak powiedział, że nie ma zamiaru kupować Nook Media, czyli wydziału zajmującego się produkcją i sprzedażą czytnika Nook.
  15. Vibrobelt to wibrujący pas dla rowerzystów, który zastępuje GPS, prowadząc jadącego we właściwym kierunku. Haska Steltenpohl z Uniwersytetu Amsterdamskiego zaprojektował i wykonał urządzenie w ramach pracy dyplomowej. Pomagał mu promotor Anders Bouwer. Wyniki badań i prototyp zostaną zaprezentowane w marcu na Międzynarodowej Konferencji Inteligentnych Interfejsów Użytkownika w Santa Monica. Holendrzy postanowili sprawdzić, jak Vibrobelt wypada w porównaniu do mocowanego do rączki roweru smartfona z GPS-em. Grupa 20 ochotników wypróbowała obie metody na nieznanych trasach. Choć wszyscy dotarli do celu, z wibrującym pasem ludzie byli bardziej świadomi drogi i mijanych punktów orientacyjnych. Z dostępnych w mediach informacji wynika, że pas drży inaczej, gdy powinno się skręcić w prawo, a inaczej, kiedy dotarcie do celu wymaga skrętu w lewo.
  16. Od dzisiaj w USA rozpocznie pracę nowy system antypiracki. Jego powstanie było możliwe dzięki porozumieniu pięciu największych amerykańskich dostawców internetu (Comcast, Verizon, AT&T, Cablevision i Time Warner Cable) ze studiami filmowymi. Copyright Alert System ma za zadanie przede wszystkim ostrzegać i edukować użytkowników internetu. Właściciele praw autorskich będą informowali dostawcę internetu o prawdopodobnym naruszeniu prawa przez właściciela adresu IP. Ten sprawdzi doniesienie i wyświetli użytkownikowi, który nielegalnie pobrał chronione prawem treści, ostrzeżenie. Poda też adres, pod którym można legalnie pobrać zawartość. Użytkownik, który otrzymał ostrzeżenie przez pomyłkę, może łatwo zwrócić się do ISP z wnioskiem o niezależne zbadanie spornych kwestii. Kilka pierwszych naruszeń zakończy się wyłącznie ostrzeżeniami. Późniejsze działania będą zależały już od samych dostawców internetu. AT&T planuje zablokowanie dostępu do najpopularniejszych witryn w internecie. Użytkownik będzie mógł je odblokować biorąc udział w krótkiej internetowej lekcji na temat praw autorskich. Verizon ma zamiar ograniczać prędkość połączenia, a Time Warner - czasowo uniemożliwiać przeglądanie stron WWW. Żaden z ISP nie będzie odcinał użytkowników od sieci. Co ciekawe, nowe zasady nazwano prawem sześciu ostrzeżeń. Nie wiadomo, co się stanie gdy użytkownik nadal będzie naruszał przepisy. AT&T wydało oświadczenie, w którym czytamy: Po piątym naruszeniu właściciel praw autorskich będzie mógł podjąć kroki prawne i może zwrócić się do sądu z wnioskiem o wydanie AT&T nakazu ujawnienia danych osobowych potrzebnych do złożenia pozwu. Można wątpić, czy taka strategia odniesie jakikolowiek skutek. Przemysł muzyczny próbował pozywać internautów za naruszenia praw autorskich, jednak nic w ten sposób nie zdziałał. Tym bardziej, że sądy coraz częściej stwierdzają, iż sam adres IP nie pozwala na zidentyfikowanie osoby, która naruszyła przepisy.
  17. Badania osób, które w wyniku ostrego urazu płuc trafiły na oddział intensywnej opieki medycznej (OIOM) i były mechanicznie wentylowane, ujawniły, że u 1 pacjenta na 3 rozwijają się objawy stresu pourazowego (PTSD). Utrzymują się one nawet do 2 lat. Zazwyczaj kojarzymy PTSD z weteranami czy ludźmi molestowanymi seksualnie [...], tymczasem u pacjentów z OIOM-u zespół może być tak samo, a nawet bardziej rozpowszechniony co u żołnierzy. Niestety, wielu lekarzy, w tym psychiatrów, nie zdaje sobie z tego sprawy - podkreśla dr Dale Needham ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. O ile stan fizyczny zazwyczaj się poprawia, o tyle problemy psychiczne się często utrzymują. Musimy się bardziej starać, by zapobiegać i leczyć PTSD w tej grupie osób - dodaje dr O. Joseph Bienvenu. Amerykanie wyjaśniają, że zamiast nawracających wspomnień rzeczywistego urazu u byłych pacjentów OIOM-u występują tzw. flashbacki omamów z okresu pobytu w szpitalu. Do wywołania zespołu stresu pourazowego wystarczyłaby sama zagrażająca życiu choroba, do tego dołącza jednak ostry zespół mózgowy, któremu towarzyszą iluzje, różnego rodzaju omamy czy pobudzenie psychomotoryczne. Pacjentom podaje się środki przeciwbólowe i uspokajające, także o działaniu narkotycznym, co prowadzi do tworzenia fałszywych wspomnień. Jednej z ochotniczek wydawało się np., że mąż i pielęgniarka spiskowali, by ją zabić. W ramach studium analizowano przypadki 520 mechanicznie wentylowanych osób z ostrym urazem płuc. Trafiły one na OIOM-y w Baltimore między październikiem 2004 a październikiem 2007 r. Hospitalizację przeżyło 53% chorych. Akademicy stwierdzili, że u 66 ze 186 pacjentów (35%) rozwinęły się klinicznie znaczące objawy PTSD. U 62% stwierdzano je nadal na wizycie odbywanej po 2 latach od hospitalizacji. Połowa tej grupy przyjmowała leki psychiatryczne, a 40% badanych konsultowało się ze specjalistą. Ludzie, którzy przeżyli podczas pobytu na OIOM-ie sepsę i którym podawano wysokie dawki opiatów, z większym prawdopodobieństwem zapadali na PTSD. Osoby leczone kortykosteroidami rzadziej miały zespół stresu pourazowego, nie wiadomo jednak czemu. Zespół Bienvenu dodaje, że majaczenie może być po części skutkiem stanu zapalnego związanego z sepsą. Prowadzi on do powstawania "wyłomów" w barierze krew-mózg. Przez to zmienia się wpływ leków podawanych w czasie intensywnej terapii. Ekipa z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa opowiada o europejskim eksperymencie, w ramach którego pielęgniarki i członkowie rodziny prowadzili dzienniczki z pobytu na oddziale intensywnej terapii. Spisywano, co działo się z daną osobą i robiono zdjęcia. Miesiąc po opuszczeniu OIOM-u dawano je pacjentom. Okazało się, że interwencja, która obejmowała także wywiad telefoniczny, ograniczała objawy PTSD, ponieważ pomagała nadać sens wspomnieniom ze szpitala.
  18. Fizyk A zaprezentował artykuł fizykowi B. O dziwo, nie został on zrecenzowany przez kolegów czy koleżanki po fachu. Co więcej, wyników nie uda się powtórzyć, bo tekst pt. "Interakcje ciał: badanie podłużne" jest historią związku miłosnego w stylu amerykańskim: pojawia się happy end w postaci przyjętych oświadczyn. Choć Brendan oświadczył się Christie prawie rok temu (23 marca, w 7. rocznicę poznania, czyli rozpoczęcia studium), dziewczyna dopiero w zeszłym tygodniu pochwaliła się internautom. Artykuł jej chłopaka ma typowo naukową kompozycję. Po obowiązkowym wprowadzeniu pojawia się część wyjaśniająca, jak doszło do wytworzenia stanu półzwiązania między ciałami. Podrozdzialik "Niezależność od położenia w przestrzeni oraz wpływy innych ciał" opatrzono wykresem oddającym poziom szczęścia w odniesieniu do czasu. We wnioskach znalazły się kratki "tak" i "nie", gdzie obiekt B mógł zaznaczyć swoją odpowiedź. Na końcu tekstu Brendan podziękował obu rodzinom, bez których nigdy nie doszłoby do studium.
  19. Szympansy lubią rozwiązywać zagadki dla samej przyjemności poradzenia sobie z wyzwaniem. Naukowcy z Londyńskiego Stowarzyszenia Zoologicznego (Zoological Society of London, ZSL) zorganizowali eksperyment z 6 szympansami z Whipsnade Zoo: 2 samicami i 4 samcami (Phil, Grant i Elvis są przyrodnimi braćmi). Z rur ze sklepu żelaznego skręcono labirynt. Należało przeprowadzić przez niego kostkę, która na końcu miała wpaść do specjalnej komory. Zadanie można było wykonać tylko wtedy, gdy za pomocą wpychanych w otwory kijków zmieniało się tor obiektu. Czasem zamiast kostki do rur wkładano orzechy brazylijskie, które wypadały przez otwór zastępujący końcową komorę. Zauważyliśmy, że małpy były zainteresowane rozwiązaniem zagadki bez względu na to, czy dostawały nagrodę z jedzenia, czy nie. To solidna wskazówka, że odczuwają coś na kształt ludzkiej satysfakcji. W końcu przedstawiciele naszego gatunku zmagają się z łamigłówkami wyłącznie dla dobrego samopoczucia - opowiada Fay Clark. Zabawa z labiryntem była kwestią wyboru (w ramach codziennych zajęć małpy zajmowały się, czym chciały). Poza tym naukowcy nie pokazywali im, jak korzystać z urządzenia. Zadanie można by porównać do wydłubywania owadów czy miodu z pnia [...]. Jest ono jednak odrobinę trudniejsze, bo kostka nie przykleja się do patyka. Labirynt to świetna i tania rozrywka dla szympansów z ogrodów zoologicznych. Da się go skomplikować, dokręcając kolejne rury lub wybierając nieprzezroczyste tworzywo (wtedy kostkę/orzech widać wyłącznie przez dziurki).
  20. Nazywane złotymi rybkami karasie złociste może i spełniają życzenia, ale raczej nie innych ryb z jeziora Tahoe na granicy stanów Nevada i Kalifornia. Trałujący inwazyjne gatunki amerykańscy naukowcy natrafili bowiem na okaz ważący niemal 2 kg i mierzący prawie 46 cm. Sudeep Chandra z University of Nevada podkreśla, że część karasi wylali do kanalizacji akwaryści. Nie wiadomo, czy trafiły do jeziora jako dorosłe osobniki czy jeszcze jako narybek. Inwazyjne gatunki szkodzą ekosystemowi na wiele sposobów. Jednym z nich jest wydalanie składników prowadzących do zakwitów glonów. Zagraża to zamuleniem przejrzystych wód Tahoe. Karasie dużo jedzą, a zatem dużo wydalają - tłumaczy Christine Ngai. Niestety, proceder wylewania ryb jest powszechną praktyką. W ramach wywiadów naukowcy ustalili, że w samym tylko Teksasie postępuje tak od 20 do 69% hodowców. Inwazyjne gatunki dostają się do ekosystemów nie tylko przez akwarystów i rury odpływowe. W grę wchodzą także hydroponika, handel żywymi owocami morza, stosowanie żywej przynęty oraz transport na łodziach rybackich/rekreacyjnych. Badania złotych rybek w Tahoe rozpoczęły się od rocznego spisu z 2006 r. W 2011 r. naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis, University of Nevada oraz pracownicy wydziałów ds. ochrony środowiska obu stanów rozpoczęli elektroodławianie. Zwykle metodę tę wykorzystuje się do próbkowania gatunków ekosystemu. Prąd przepływający między dwiema elektrodami poraża zwierzęta, które można potem przeliczyć i zaklasyfikować. Jeśli procedura jest przeprowadzana prawidłowo, oszołomienie jest tylko chwilowe. Autorzy opisywanych badań uwalniali jednak wyłącznie gatunki rodzime i łowione sportowo, np. pstrągi. Resztę, a więc i karasie, usuwano. Od 2011 r. rocznie eliminuje się 50-60 karasi, ale ich potencjał reprodukcyjny i apetyt sprawiają, że by nadal kontrolować liczebność populacji, wg Ngai, elektroodławianie należy kontynuować. Gigantyczne złote rybki występują nie tylko w Tahoe. James Schardt, ekspert ds. gatunków inwazyjnych z Agencji Ochrony Środowiska, ujawnił, że docierały do niego sygnały dotyczące innych akwenów, głównie Wielkich Jezior.
  21. Specjaliści z US Naval Research Laboratory pracujący w Gakona na Alasce w ramach programu HAARP (High-frecuency Active Auroral Research Program) stworzyli chmurę gęstej plazmy w wyższych warstwach atmosfery. Poprzednie sztuczne chmury plazmy istniały 10 minut lub krócej. Ta gęsta kula wisiała przez ponad godzinę trwania transmisji HAARP i zniknęła dopiero po wyłączeniu urządzeń - poinformował doktor Paul Bernhardt. Tworzenie chmur plazmy to część finansowanych przez DARPA prac, w ramach których badane są zjawiska zachodzące w jonosferze oraz ich wpływ na pogodę i systemy komunikacyjne. Chmury plazmy tworzone są za pomocą 3,6-megawatowego nadajnika o wysokiej częstotliwości. Zawieszane są one na wysokości 50 kilometrów, a naukowcy próbują używać ich jako luster odbijających sygnały z radarów i urządzeń komunikacyjnych. Dotychczas udawało się uzyskać chmury plazmy o gęstości 4 x 105 elektronów na cm3. Używano przy tym transmisji bliskiej drugiej, trzeciej i czwartej harmonicznej częstotliwości cyklotronowej. Teraz stworzono chmurę o gęstości 9 x 105 cm3 wykorzystując szóstą harmoniczną częstotliwości cyklotronowej.
  22. Specjaliści z Henry Ford Health System donoszą, że dzieci urodzone za pomocą cesarskiego cięcia są bardziej narażone na rozwój alergii niż te, które urodziły się w sposób naturalny. Naukowcy odkryli, że gdy dziecko, które przyszło na świat w wyniku cesarskiego cięcia, jest narażone na wysoki poziom powszechnie spotykanych alergenów, to istnieje pięciokrotnie większe ryzyko w porówananiu z dziećmi urodzonymi w sposób naturalny, że przed ukończeniem 2. roku życia zapadnie na alergię. Christine Cole Johnson, główna autorka badań, uważa, że wzmacnia to hipotezę mówiącą o wpływie drobnoustrojów na zdrowie dzieci. Sądzimy, że wystawienie dziecka na kontakt z bakteriami obecnymi w kanale rodnym, ma wpływ na jego system odpornościowy - stwierdziła pani doktor. Uczona dodaje, że w przewodzie pokarmowym dzieci urodzonych za pomocą cesarskiego cięcia znajduje się taki zestaw mikroorganizmów, który może czynić ich organizmy bardziej podatnymi na wytwarzanie przeciwciała immunoglobuliny E (IgE). A to właśnie obecność IgE jest powiązana z rozwojem alergii i astmy. Naukowcy doszli do powyższych wniosków po badanich, w których brało udział 1258 dzieci urodzonych w latach 2003-2007. Maluchy badano gdy miały miesiąc, pół roku, rok i dwa lata. Na potrzeby badań pobierano próbki z pępowiny, kału, krwi, krwi matki i ojca, mleka matki, badano kurz w domu, zwierzęta domowe, wystawienie na dym papierosowy, historię alergii i astmy w rodzinie, hisotrię choroby dziecka oraz zażywane przez nie lekarstwa. Badania finansowały Henry Ford Hospital oraz Narodowy Instytu Alergii i Chorób Zakaźnych.
  23. Już w lipcu br. australijski pilot Jeremy Rowsell podejmie niecodzienne wyzwanie. Zbiorniki jego cessny 172 zostaną wypełnione paliwem wyprodukowanym w całości z plastikowych odpadów. Czterdziestojednolatek wystartuje z Sydney, by 6 dni i 16.898 km później wylądować w Londynie. Chcąc zrealizować swój ambitny 6-dniowy plan, Rowsell będzie musiał odbywać 15-godzinne maratony. W ten sposób w ciągu doby z prędkością 185 km/h będzie pokonywać ok. 2414 km. Kontrola ruchu wstępnie zarezerwowała dla niego korytarz powietrzny na wysokości 1,5 km. Projekt przewiduje przetworzenie 5 ton poużytkowego plastiku na ponad 4,5 tys. l diesla. Odpady mają pochodzić z państw, w których Rowsell będzie lądować. Po dostarczeniu do Dublina firma Cynar uzyska z nich paliwo. Cynar utrzymuje, że piroliza (destylacja rozkładowa) zapewnia czystsze paliwo od tego wykorzystywanego w większości samolotów. Proces produkcyjny ma być przyjaźniejszy dla środowiska, a zakup paliwa dla kieszeni klienta. Paliwo z plastiku testowano dotąd na samochodach, dlatego mówienie o pionierskim locie wcale nie jest przesadą.
  24. Naukowcy z brytyjskiego University of Bristol i australijskiego University of Queensland zaprezentowali działanie pierwszego kwantowego algorytmu, który jest w stanie przeprowadzić prawdziwe obliczenia bez wcześniejszej znajomości wyniku. Wykorzystany przez nich kwantowy algorytm oszacowania fazy jest ważną częścią innych, bardziej złożonych algorytmów, a jego praktyczne wykorzystanie przybliża nas do momentu pojawienia się maszyn kwantowych. Szef zespołu naukowego, doktor Xaio-Qi Zhou z University of Bristol, wyjaśnia: Przed nami wiele grup prezentowało kwantowe algorytmy, jednak żadna z nich nie przeprowadziła implementacji algorytmu bez jednoczesnego podawania właściwej odpowiedzi. Działo się tak, ponieważ wcześniejsze eksperymenty prowadzono na uproszczonych obwodach kwantowych, po to, by było łatwiej je wykonać. Jednak uproszczenie obwodu wymaga wcześniejszej znajomości odpowiedzi. W przeciwieństwie do tych eksperymentów my zbudowaliśmy pełny obwód kwantowy, pozwalający nam bez żadnych uproszczeń wykonać algorytm szacowania fazy. Nie potrzebujemy znajomości odpowiedzi i po raz pierwszy w historii kwantowy algorytm został w pełni wykonany przez kwantowy obwód. Naukowcy zapewniają, że ich technikę można skalować do systemów wielokubitowych. Zdaniem profesora Jeremy'ego O'Briena, dyrektora Centrum Fotoniki Kwantowej na University of Bristol, eksperyment jego kolegów przeciera drogę do zastosowań obliczeń kwantowych. W krótkim terminie - do kwantowych symulacji i kwantowej metrologii, a dłuższym czasie - do faktoryzacji.
  25. Wisdom jest najstarszym dziko żyjącym ptakiem na świecie. Samica albatrosa ciemnolicego ma co najmniej 62 lata i właśnie urodziło jej się pisklę. To 6. leg z rzędu (Phoebastria immutabilis wyprowadzają 1 lęg rocznie; składają tylko 1 jajo) i prawdopodobnie 35. w życiu. Długowieczna samica mieszka na terenie Obszaru Chronionego Wysp Midway (Midway Atoll National Wildlife Refuge). Wisdom została zaobrączkowana w 1956 r. przez Chandlera Robbinsa. Przez kolejną dekadę biolog ze Służby Geologicznej USA zaobrączkował tysiące albatrosów ciemnolicych i czarnonogich. Jego projekt miał związek ze zderzeniami dużych ptaków morskich z samolotami marynarki. W 2002 r. naukowiec powrócił do rezerwatu, mając nadzieję, że część jego podopiecznych jeszcze żyje. Schwytano tyle ptaków, ile się dało. Po powrocie do Patuxent Wildlife Research Center zaczęło się sprawdzanie numerów z obrączek w bazie danych. Wyniki okazały się zaskakujące... Duże ptaki generalnie żyją dłużej od mniejszych. Albatrosy ciemnolice zaczynają się rozmnażać w wieku ok. 5 lat, dlatego wiadomo, że w 1956 r. Wisdom była co najmniej w tym wieku. Robbins zachwyca się, że Mądrość tyle przeżyła i nadal wyprowadza lęgi. Choć marynarka i jej sprzęt nie stanowią już problemu, pojawiły się nowe zagrożenia, choćby pływający w morzu plastik czy ołów z farb. Robbins ma nadzieję, że znowu dotrze na Midway, ale mimo swoich 94 lat nadal intensywnie pracuje, nie wiadomo więc, kiedy zrealizuje plany.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...