Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Zakończone właśnie studium kliniczne australijskich naukowców dowodzi, że pieprz metystynowy (Piper methysticum) łagodzi objawy zespołu lęku uogólnionego (ang. General Anxiety Disorder, GAD). Dr Jerome Sarris z Wydziału Psychiatrii Uniwersytetu w Melbourne podkreśla, że udało się wykazać, że pieprz metystynowy jest dobrą naturalną alternatywą w leczeniu przewlekłego [...] lęku. W odróżnieniu od niektórych opcji, niesie za sobą niższe ryzyko uzależnienia i wywołuje mniej potencjalnych skutków ubocznych. Australijczycy stwierdzili, że reakcję na P. methysticum wydają się modyfikować polimorfizmy genu transportera kwasu γ-aminomasłowego (GABA). Jeśli się to potwierdzi, w przyszłości będzie można stworzyć prosty test genetyczny, który wykaże, jakie jest osobnicze prawdopodobieństwo wystąpienia efektu tonującego [...]. Podczas studium 75 pacjentom ze zdiagnozowanym GAD podawano preparat z pieprzu metystynowego albo placebo. Psycholodzy regularnie oceniali stan emocjonalny swoich podopiecznych. Po zakończeniu fazy kontrolowanej remisję odnotowano u 26% przedstawicieli grupy "pieprzowej" i tylko u 6% grupy placebo. U osób z głębokim-średnio nasilonym GAD wpływ pieprzu metystynowego okazał nawet mocniej zaznaczony. W pierwszej 3-tygodniowej fazie kontrolowanej członkom grupy eksperymentalnej podawano 2 razy dziennie tabletki, które w sumie zawierały 120 mg kawalaktonów (związki te występują w korzeniu P. methysticum). Jeśli nie pojawiała się reakcja, w kolejnej 3-tygodniowej fazie kontrolowanej dobową dawkę podwajano. W grupie placebo zastosowano identyczny system dawkowania. Pacjenci dobrze tolerowali P. methysticum. Naukowcy nie odnotowali istotnych statystycznie międzygrupowych różnic w funkcjonowaniu wątroby. Nie pojawiły się też znaczące niekorzystne reakcje, które dałoby się przypisać zastosowaniu pieprzu metystynowego. Co istotne, preparat nie prowadził do uzależnienia. Zespół Sarrisa zauważył za to, że w porównaniu do przedstawicielek grupy placebo, u kobiet zażywających P. methysticum nastąpił wzrost libido. Naukowcy uważają jednak, że powodem jest spadek lęku, a nie afrodyzjakalne działanie pieprzu metystynowego.
  2. Ponad połowa gatunków roślin i zwierząt może do końca obecnego wieku doświadczyć olbrzymiego spadku zasięgu występowania, ostrzegają naukowcy z University of East Anglia (UEA). Uczeni przyjrzeli się 50 000 gatunków roślin i zwierząt występujących na całym świecie i przeprowadzili symulacje dotyczące zmian ich zasięgu spowodowanych smianami klimatycznymi. Wykazała ona, że jeśli zmiany te będą postępowały równie szybko jak obecnie, to do roku 2080 ponad połowa roślin i ponad 1/3 gatunków zwierząt straci więcej niż połowę swojego obecnego zasięgu. To oznacza znaczy spadek bioróżnorodności. Największe niebezpieczeństwo wisi nad roślinami, gadami i, szczególnie, płazami. Największe straty zanotują subsaharyjska Afryka, Amazonia, Australia i Ameryka Środkowa. Poważne straty w roślinności będą miały miejsce w Ameryce Północnej, Azji Środkowej i Europie Południowo-Wschodniej. Badacze, którymi kierowała doktor Rachel Warren z UEA, a współpracowali z nią doktor Jeremy VanDerWal z australijskiego James Cook University oraz doktor Jeff Price z UEA, przypominają, że jeśli podjęte zostaną szybkie zdecydowane działania, to uda się doprowadzić do sytuacji, w której do końca bieżącego wieku średnia globalna temperatura zwiększy się o około 2 stopnie Celsjusza w porównaniu z okresem preindustrialnym. Wówczas straty w świecie roślinnym i zwierzęcym udałoby się ograniczyć o 60%, a gatunki zyskałyby dodatkowe 40 lat na dostosowanie się do zmian. Bez takich działań możemy spodziewać się wzrostu temperatury o ok. 4 stopnie Celsjusza. Ocenialiśmy tylko wpływ wzrostu temperatury, ale inne czynniki związane z globalnym ociepleniem, takie jak ekstremalne zjawiska pogodowe, epidemie i rozprzestrzenianie się chorób sugerują, że uzyskane przez nas wyniki są bardzo ostrożne. Może to dotyczyć szczególnie zwierząt, które, z powodu braku pokarmu roślinnego, będą szybciej zmniejszały zasięg występowania niż przewidujemy - wyjaśnia doktor Warren. Uczeni przypominają, że utrata bioróżnorodności odbije się też na ludziach. Rośliny i zwierzęta odgrywają ważną rolę w oczyszczaniu wody i powietrza, obiegu składników odżywczych, kontrolowaniu powodzi czy w końcu w przemyśle turystycznym.
  3. Kanadyjczyk Chris Hadfield dotarł na Międzynarodową Stację Kosmiczną 21 grudnia ubiegłego roku. Komandor 35. ekspedycji szybko awansował na gwiazdę mediów, także tych internetowych. Astronauta z zacięciem naukowym opowiadał np. o fizyce płaczu w kosmosie czy o szczotkowaniu zębów w warunkach zmniejszonej grawitacji. Żegnając się z wiernymi fanami (we wtorek miał wrócić na Ziemię), zagrał na gitarze akustycznej przebój Davida Bowiego "Space Oddity" (Kosmiczna osobliwość). Porywając się na "Space Oddity", Kanadyjczyk odniósł się do redditowej prośby fanów sprzed kilku miesięcy. Na samym Twitterze Hadfielda obserwuje ponad 809 tys. osób, niewykluczone więc, że jego działalność z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej sprawi, że ludzie zainteresują się kosmonautyką i szerzej rozumianą nauką.
  4. Grobowiec Słonia z nekropolii w mieście Carmona był pierwotnie świątynią solarnego boga Mitry. Archeolodzy z Universidad Pablo de Olavide odkryli m.in., że okienko w stropie komory głównej umiejscowiono w taki sposób, by w czasie równonocy 3 godziny po świcie promienie słoneczne padały dokładnie na środek pomieszczenia. Pochówki z carmońskiego cmentarzyska pochodzą z okresu między I w. p.n.e. a II w. n.e. W Grobowcu Słonia znajduje się rzeźba przedstawiająca to zwierzę. Hiszpanie zidentyfikowali 4 etapy renowacji budowli, które doprowadziły do zmiany sposobu wykorzystania. W pewnym momencie grzebano tu ludzi, ale kształty i analizy archeoastronomiczne sugerują, że oryginalnie obiekt zaprojektowano i skonstruowano jako miterum [świątynię Mitry] - wyjaśnia Inmaculada Carrasco. Carrasco i Alejandro Jiménez sądzą, że promienie przechodzące przez centralnie zlokalizowane okienko oświetlały Mitrę zabijającego byka (niestety, rzeźba nie zachowała się do naszych czasów). Naukowcy podejrzewają także, że przy równonocy jesiennej i wiosennej słońce padało, odpowiednio, na północną i południową ścianę pomieszczenia. Na związki z mitraizmem wskazuje także fakt, że gdy w II wieku słońce wpadało przez okienko w czasie wiosennej równonocy, na wschodzie zaczynał być widoczny Gwiazdozbiór Byka, a na zachodzie za horyzontem skrywał się Gwiazdozbiór Skorpiona. Podczas równonocy jesiennej obserwowano odwrotne zjawisko. Zarówno byk, jak i skorpion miały dla mitraistów specjalne znaczenie. W scenach tauroktonii Mitra zabijał byka, a w jądra zarzynanego zwierzęcia często wbijał się kolec jadowy skorpiona. Pod względem architektonicznym oryginalna budowla przypominała pozostałe mitrea. Carrasco wyjaśnia, były one podziemnymi strukturami z 3 komorami (ołtarz z centralnego pomieszczenia oświetlało okienko). Co istotne, w wielu świątyniach solarnego bóstwa można było znaleźć fontannę. Odnosząc się do kilku etapów przerabiania konstrukcji, Hiszpanie dodają, że najpierw do świątyni dobudowano komorę grobową. Później usunięto dach, a po zasypaniu gruzem ponownie grzebano tu ludzi.
  5. Firma SheerWind z Minnesoty twierdzi, że opracowała nową wydajną metodę pozyskiwania energii z wiatru. Technologia Invelox jest podobno nawet 6-krotnie bardziej wydajna niż tradycyjne turbiny. Potrafi ona pozyskać energię z wiatru poruszającego się z prędkością niewiele ponad 3 kilometry na godzinę i jest znacznie bardziej elastyczna niż standardowe turbiny. Pomysł SheerWind polega na ustawieniu wysokich na 12-15 metrów wież, zakończonych systemem przechwytującym poruszające się powietrze. Jest ono następnie kierowane w dół przez zwężający się tunel. Tak skompresowane powietrze znacznie przyspiesza, natrafia na małą turbinę, którą napędza, i wydostaje się z wieży otworem. SherrWind przeprowadziła na razie własne wewnętrzne testy, podczas których porównywało wydajność własnej turbiny (umieszczonej w wieży) w sytuacjach gdy system Invelox był zamontowany i gdy go nie było. Testy wykazały, że Invelox zwiększył wydajność turbiny od 81 do 660 procent. Średnio o 314 procent. Jak zapewnia SheerWind koszty nowego systemu to 750 USD na każdy zainstalowany kilowat, są zatem niższe niż tradycyjnych turbin. Firma chce w przyszłym roku zaprezentować pierwszą działającą instalację.
  6. Dysleksja manifestuje się w kobiecym mózgu inaczej niż w mózgu męskim. Zespół z Georgetown University porównywał mózgi dyslektycznych kobiet i mężczyzn (dorosłych i dzieci) oraz osób z grupy kontrolnej. Wg Guinevere Eden, dotąd kobiety często pomijano, bo u mężczyzn zaburzenie występuje 2-3-krotnie częściej. Zakładano, że wyniki z badań na mężczyznach można zgeneralizować na obie płci. Nasze studium sugeruje jednak, że by właściwie odpowiedzieć na pytania dotyczące źródeł i ewentualnej terapii, naukowcy powinni rozdzielić kobiety i mężczyzn. Istnieje specyficzna płciowo wariancja w zakresie anatomii mózgu - podczas zadań językowych kobiety posługują się [np.] obiema półkulami, a mężczyźni jedną. Wiadomo również, że hormony płciowe wpływają na budowę mózgu i że hormony żeńskie, takie jak estrogen, działają ochronnie po urazie mózgu. To wskazówka, w jaki jeszcze sposób można by wytłumaczyć [...] zebrane przez nas dane - podkreśla główna autorka studium, dr Tanya Evans. Po uwzględnieniu przypadków 118 osób Amerykanie ustalili, że u dyslektycznych mężczyzn mniej istoty szarej występuje w obszarach odpowiedzialnych za przetwarzanie językowe (do takich wniosków dochodzili zresztą autorzy wcześniejszych badań). U dyslektycznych kobiet zdjęcia z rezonansu magnetycznego wykazały zmniejszoną objętość substancji szarej w rejonach związanych z przetwarzaniem czuciowo-ruchowym.
  7. Profesor Colin Pritchard z brytyjskiego Bournemouth University alarmuje na łamach Public Health, że gwałtownie rośnie liczba przypadków śmierci spowodowanych demencją i innymi chorobami neurodegeneracyjnymi. Wzrost obserwowany jest w grupie osób poniżej 74. roku życia i nie może być tłumaczony faktem zwiększającej się średniej długości życia. Co więcej obniża się wiek, w którym choroby neurodegeneracyjne zaczynają się rozwijać. Coraz częściej początek choroby przypada na okres przed 55. rokiem życia. USA jest tym spośród 10 największych krajów Zachodu, w którym doszło do najbardziej gwałtownego wzrostu liczby przypadków śmierci spowodowanych chorobami neurodegeneracyjnymi. W latach 1979-2010 liczba przypadków śmierci wzrosła o 66% wśród mężczyzn i o 92% wśród kobiet. W Wielkiej Brytanii, która uplasowała się na 4. miejscu, wzrost wyniósł 32% u mężczyzn i 48% u kobiet. Profesor Pritchard oraz współpracujący z nim doktor Andrew Mayers z Bournemouth i profesor David Baldwin z University of Southampton ostrzegają, że mamy do czynienia z "cichą epidemią" chorób neurodegeneracyjnych. Choruje coraz więcej osób i są to ludzie w coraz młodszym wieku. Profesor Pritchard zauważa, że obecnie w Wielkiej Brytanii działają dwie nowe organizacje charytatywne o bardzo charakterystycznych nazwach - Young Parkinson's Society i Young Dementia UK. Jeszcze około 30 lat temu nie było potrzeby istnienia takich organizacji. Uczony pytany o przyczyny epidemii stwierdził: To jedynie spekulacje, ale przyczyny nie mogą być genetyczne, gdyż upłynęło zbyt mało czasu. Jakiś wpływ ma fakt, że jest coraz więcej starszych osób, ale to nie wyjaśnia wcześniejszego pojawiania się choroby, różnic pomiędzy krajami ani faktu, że szybszy wzrost jest obserwowany w przypadku kobiet. Trzeba zauważyć, że życie kobiet zmieniło się w tym czasie bardziej, niż życie mężczyzn. To wszystko wskazuje na liczne przyczyny środowiskowe. Trzeba wziąć pod uwagę wszystkie zmiany, jakie zaszły w ciągu ostatnich 30 lat - gwałtowny rozwój elektroniki, zwiększenie się poziomu promieniowania niejonizującego pochodzącego z pecetów, kuchenek mikrofalowych, telewizorów, telefonów komórkowych - zwiększenie natężenia transportu drogowego i powietrznego oraz związany z tym czterokrotny wzrost zanieczyszczenia produktamik petrochemicznymi, sztuczne dodatki do żywności itp. itd. Prawdopodobnie w grę nie wchodzi pojedynczy czynnik, ale interakcja pomiędzy wieloma różnymi czynnikami środowiskowymi. Na przykład, mimo iż spada liczba osób umierających na nowotwory, rośnie liczba zachorowań, mamy do czynienia z niespotykaną wcześniej liczbą zachorowań na astmę, spada liczba plemników w męskiej spermie, rośnie liczba chorób autoimmunologicznych - to wszystko ma związek ze stylem życia i wpływem środowiska.
  8. Jak przekonują profesor David Cutler i Nikhil Sahni, pracownicy Wydziału Ekonomii Uniwersytetu Harvarda, w USA doszło do spowolnienia wzrostu kosztów opieki zdrowotnej. Jeśli trend taki utrzyma się przez kolejną dekadę, to system Medicare zaoszczędzi aż 770 miliardów dolarów. W artykule opublikowanym w Health Affairs obaj naukowcy wymieniają przyczyny tego spowolnienia, w wśród nich wolniejszy rozwój nowych leków i technologii medycznych oraz zwiększoną efektywność samego systemu. Historycznie rzecz ujmując, od lat 60. koszty opieki medycznej rosły każdego roku średnio o 1,5-2 punkty procentowe więcej niż rosło PKB. Jednak w ostatniej dekadzie koszty te nie zwiększyły się w stosunku do PKB. W perspektywie kolejnej dekady oznacza to olbrzymie oszczędności - mówi Cutler, który w 2008 był doradcą ds. polityki medycznej podczas kampanii Baracka Obamy. Zdaniem Cutlera, jeśli sytuacja się nie zmieni, przedsiębiorstwa będą mogły wypłacić pracownikom pieniądze zaoszczędzone na ubezpieczeniach medycznych, a budżet federalny będzie mógł liczyć na olbrzymie oszczędności związane z prowadzonymi przez siebie programami ubezpieczeniowymi. Już wcześniejsze badania pokazały spowolnienie wzrostu kosztów opieki medycznej, jednak, jak twierdzą Cutler i Sahni, były one obarczone poważnym błędem. Kongresowe Biuro Budżetowe i Medicare oceniało, że spowolnienie jest spowodowane kryzysem. Naukowcy z Harvarda uważają, że kryzys jest odpowiedzialny za 37% spowolnienia. Większość jest związana z innymi czynnikami. Z jakichś przyczyn technologia leczenia ludzi rozwija się wolniej niż w przeszłości. W ciągu ostatnich lat opracowano dużo leków onkologicznych, które były postrzegane jako potencjalnie przełomowe, ale większość z nich nie sprzedawała się tak dobrze, jak sądzono. Koncerny farmaceutyczne wydają coraz więcej pieniędzy na prace badawczo-rozwojowe, ale liczba dopuszczonych do użycia nowych leków nie zmienia się - wyjaśnia Cutler.
  9. Po raz pierwszy w historii komputer kwantowy zmierzył się z tradycyjnym pecetem. Naprzeciwko siebie stanęły maszyna kanadyjskiej firmy D-Wave oraz highendowy komputer stacjonarny. D-Wave sprzedaje swoje komputery od 2011 roku. Krytycy twierdzą, że nie są to typowe komputery kwantowe, gdyż podczas obliczeń wykorzystują niestandardową metodę adiabatycznych obliczeń kwantowych. Początkowo nawet sama firma D-Wave przyznawała, że nie jest pewna, czy podczas obliczeń zachodzą procesy kwantowe. Jednak w marcu bieżącego roku dwa testy maszyn D-Wave pośrednio dowiodły, że pomiędzy używanymi do obliczeń kubitami zachodzi splątanie kwantowe, a zatem istnieje warunek konieczny do uznania obliczeń za kwantowe Catherine McGeoch z Amherst College w Massachusetts, która pracuje jako konsultantka w D-Wave, we współpracy z Congiem Wangiem z Simon Fraser University, przeprowadziła eksperymenty, podczas których użyto maszyny D-Wave Two korzystającej z 439 kubitów utworzonych z nadprzewodzących pętli z niobu oraz highendowego peceta. Jako że D-Wave jest stworzony z myślą o rozwiązywaniu konkretnych problemów obliczeniowych - służy do określenia gęstości prawdopodobieństwa, czyli wybrania spośród wszystkich możliwych rozwiązań równania grupy tych najbardziej prawdopodobnych - przed obiema maszynami postawiono takie właśnie zadanie. Każdy z komputerów miał pół sekundy na zoptymalizowanie wyników pewnego równania. Każdy poddano 100 próbom z różnymi zmiennymi. Później każdy z komputerów miał do rozwiązania jeszcze bardziej skomplikowane równanie z większa liczbą zmiennych. D-Wave za każdym razem podał odpowiedź w ciągu pół sekundy. Tymczasem tradycyjne algorytmy potrzebowały znacznie więcej czasu na znalezienie rozwiązań równań z około 100 zmiennymi. Najszybszy z nich, CPLEX, szukał rozwiązania najbardziej skomplikowanych problemów przez pół godziny. Oznacza to, że D-Wave był 3600 razy szybszy niż highendowy pecet. McGeoch oficjalnie przedstawi wyniki swoich badań juz w najbliższym tygodniu podczas ACM International Conference on Computing Frontiers. Uzyskane wyniki wskazują, że niezwykłą moc komputerów kwantowych uda się wykorzystać szybciej niż sądzono. Oczywiście wciąż istnieje prawdopodobieństwo, że D-Wave nie wykorzystuje efektów kwantowych, ale w jakiś świetnie zoptymalizowany sposób przeprowadza wysoko wydajne klasyczne obliczenia. Konieczne będzie zatem powtórzenie powyższych eksperymentów. McGeoch zauważa również, że szanse obu maszy nie były równe, gdyż komputery zoptymalizowane pod kątem konkretnych zadań zawsze będą miały przewagę nad komputerami ogólnego przeznaczenia. Jeremy O'Brien z University of Bristol uważa, że w kolejnych eksperymentach należałoby wykorzystać specjalne zbudowany na ich potrzeby klasyczny procesor zoptymalizowany pod kątem rozwiązania konkretnych problemów. Collin Williams z D-Wave'a wierzy jednak w maszynę swojej firmy. Zwraca uwagę na różnice w sposobie przeprowadzania obliczeń. Maszyna klasyczna rozpoczyna je bardzo powoli, potem gwałtowanie przyspiesza, a następnie powoli generuje nalepsze odpowiedzi. D-Wave Two znajduje odpowiedzi niemal natychmiast. Nigdy czegoś podobnego nie widziałem w wykonaniu żadnego klasycznego algorytmu - mówi Williams.
  10. Na niewielkiej wyspie Miednyj, wchodzącej w skład rosyjskich Wysp Komandorskich, doszło do dramatycznego spadku miejscowej populacji podgatunku lisa arktycznego. Jeszcze w latach 70. populacja była na tyle duża, że była w stanie utrzymać niewielką grupę myśliwych żyjących ze sprzedaży futer. Gdy myśliwi opuścili wyspę zamieszkiwało ją ponad 1000 zwierząt. Teraz pozostało ich mniej niż 100. Naukowcy z Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego zaczęli zastanawiać się, dlaczego nagle doszło do załamania populacji, która od tysięcy lat żyje izolowana na Miednyj. Poprosili o pomoc Alexa Greenwooda, którzy stoi na czele wydziału chorób w berlińskim instytucie specjalizującym się w badaniach dzikiej przyrody i zwierząt żyjących w ogrodach zoologicznych oraz naukowców z Niemiec i Islandii. Uczeni najpierw skupili się na głównym podejrzanym - chorobach zakaźnych. Stwierdzili bowiem, że zwierzęta mogły paść ofiarą jakiejś choroby przywleczonej przez myśliwych i ich psy. Badania zwierząt oraz eksponatów z muzeum Wyps Komandorskich wykazały jedynie obecność pasożyta Toxoplasma gondii. Powoduje on co prawda toksoplazmozę, ale nie może być odpowiedzialny za załamanie całej populacji. Uczeni postanowili zatem przyjrzeć się diecie lisów. Populacja z Miednyj poluje na ptaki morskie i żywi się padłymi fokami. Wiadomo, że rtęć akumuluje się w ciałach stworzeń morskich, zatem naukowcy sprawdzili poziom rtęci w ciałach lisów. Okazało się, że we włosach badanych zwierząt koncentracja tego toksycznego pierwiastka wynosiła średnio 10 mg/kg, a w niektórych przypadkach sięgała nawet 30 mg/kg. Dla porównania u lisów arktycznych z Islandii koncentracja rtęci wynosiła średnio około 3,5 mg/kg. Także lisy z bliskiej Miednyj Wyspy Beringa miały mniejszą koncentrację rtęci. Naukowcy wyjaśniają, że lisy z Miednyj nie mają wyboru. Muszą żywić się stworzeniami morskimi, gdyż ich wyspa jest mała. Na większej Wyspie Beringa występują małe ssaki na które lisy polują i mieszkają na niej ludzie, więc lisy mogą żywić się pozostawionymi odpadkami. Podobnie wygląda sytuacja na Islandii, gdzie lisy nie muszą polegać wyłącznie na zwierzętach morskich. Część specjalistów zwraca uwagę, że nie wykazano związku pomiędzy wysoką koncentracją rtęci, a załamaniem populacji lisów. Inni mają zaś nadzieję, ża ta historia może zwrócić uwagę na zanieczyszczenie wód Arktyki. My też jemy pokarmy pochodzące z morza. Może warto zatrzymać się i pomyśleć, jak możemy powstrzymać zanieczyszczenie oceanów - mówi Ester Rut Unnsteindöttir z Uniwersytetu Islandii.
  11. Podczas prac archeologicznych poprzedzających budowę autostrady specjaliści z Izraelskiej Służby Starożytności odsłonili duży kamieniołom z okresu Drugiej Świątyni. Znajdował się on na terenie dzisiejszej jerozolimskiej dzielnicy Ramat Szlomo. Archeolodzy natrafili również na kilofy, dłuta oraz klucz sprzed 2 tys. lat. Wg nich, wydobywany tu kamień wykorzystywano do budowy reprezentacyjnych budynków publicznych. Dyrektor wykopalisk Irina Zilberbod opowiada, że stan poszczególnych mas skalnych odzwierciedlał różne etapy wydobycia. Czasem odkuwane fragmenty miały ponad 2 m długości. Za pomocą kilofów żłobiono szczeliny odseparowujące blok od skały spągowej. Później wtykano w nie kliny i rozpoczynała się mozolna praca z użyciem młotów. Opisując wygięty klucz sprzed ok. 2 tys. lat, Zilberbod dywagowała, że musiał należeć do któregoś z robotników. Odsłonięty właśnie kamieniołom nie jest jedynym tego typu przybytkiem z północnych rubieży Jerozolimy. Zastanawiając się, czemu starożytni górnicy upodobali sobie właśnie ten obszar, naukowcy doszli do wniosku, że chodziło im o jasny wapień meleke. Ma on parę wysoko cenionych właściwości: łatwo się go wydobywa, a po wykuciu szybko ulega stwardnieniu. Lokalizację kamieniołomu da się również wyjaśnić względami topograficzno-logistycznymi. W okresie Drugiej Świątyni zabudowania Jerozolimy znajdowały się poniżej, co z pewnością ułatwiało transport ciężkich bloków (w pobliżu na zboczu wzgórza odkryto drogę).
  12. Koncentracja CO2 w powietrzu w pobliżu szczytu wulkanu Mauna Loa przekroczyła rekordowy poziom 400 ppm (części na milion). To najwyższy poziom od co najmniej 800 000 lat. W nocy 2 maja, gdy rośliny zakończyły fotosyntezę, CO2 osiągnęło najwyższy zanotowany poziom, właśnie wspomnianych 400 ppm. Przez kolejne dni koncentracja dwutlenku węgla utrzymywała się blisko tej wartości, by po północy między 7 a 8 maja przekroczyć 400 ppm i utrzymywać się do świtu. Prawdopodobnie ostatnio tak dużo węgla w atmosferze występowało w pliocenie, przed ponad 2,5 milionami lat. Powyższy wynik to zaledwie średnia godzinowa, lecz jest on niezwykle ważny. Na szczycie Mauna Loa znajduje się bowiem najstarsze obserwatorium, w którym prowadzone są pomiary atmosferycznego CO2 Gdy rozpoczynano je w 1958 roku, średnia dzienna koncentracja dwutlenku węgla wynosiła 316 ppm, a więc była niewiele wyższa od poziomu 280 ppm sprzed epoki rewolucji przemysłowej. Poziom dwutlenku węgla szybko jednak rośnie. Jeszcze w marcu 2012 roku średnia miesięczna wynosiła 394,45 ppm, by w marcu 2013 wzrosnąć do 397,34 ppm. Eksperci mówią, że najprawdopodobniej po raz kolejny urządzenia na Mauna Loa zanotują wynik powyżej 400 ppm dopiero w przyszłym roku. W najbliższych miesiącach powinniśmy notować spadek związany z rozpoczęciem wiosny na półkuli północnej i coraz bardziej intensywną fotosyntezą. Naukowcy spodziewają się, że średnia roczna koncentracja CO2 przekroczy 400 ppm w 2016 roku. Będziemy mieli sporo szczęścia, jeśli uda się zatrzymać wzrost CO2 w atmosferze na poziomie 450-500 ppm.
  13. W Szwajcarskim Federalnym Instytucie Technologicznym w Zurychu (ETH Zurich) powstał 2-kilogramowy robot, który jest w stanie nieść po pionowej ścianie ładunek o wadze 7 kilogramów. Urządzenie wykorzystuje nowatorską technologię poruszania się po pionowych powierzchniach. Robota wysposażono w specjalną kleistą substancję i podgrzewane "stopy". Wspomniana substancja zaczyna się roztapiać w temperaturze 70 stopni Celsjusza. Po rozmiękczeniu penetruje szczeliny w powierzchni i utrzymuje na niej robota. Gdy wystygnie, kurczy się uwalniając "stopę" urządzenia i umożliwiając wykonanie kolejnego kroku. Wspomniany robot może przydać się podczas operacji ratunkowych w górach i kopalniach. Jest w stanie zabrać sprzęt audio i wideo czy żywność i wodę. Jego większy model, wyposażony w doskonalszy klej, mógłby posłużyć nawet do transportu ludzi. Robota można by wykorzystać również podczas prac budowlanych, do transportu lżejszych materiałów na duże wysokości. Przeprowadzone testy wykazały, że potrafi on poruszać się po podłożach drewnianych, kamiennych, aluminiowych oraz z tworzyw sztyczncych. Nasza technologia wykorzystuje kleje termoplastyczne, które trzymają znacznie mocniej niż rozwiązania bazujące na naśladowaniu stóp gekonów. Myślimy o używaniu jej na klifach czy w innych złożonych środowiskach, gdzie nie sprawdzają się inne rozwiązania - mówi Liyu Wang, jeden z projektantow robota.
  14. Gang uzbrojonych po zęby kłusowników zabił ostatnio w Parku Narodowym Dzanga-Ndoki nieznaną jeszcze liczbę afrykańskich słoni leśnych. Wg WWF-u, ok. 17 osób udało się do Dzanga-bai, rejonu zwanego wioską słoni. Przestępcy wspięli się na platformę obserwacyjną naukowców i zaczęli z niej strzelać. Park Dzanga-Ndoki znajduje się na południowo-zachodnich krańcach Republiki Środkowoafrykańskiej (tuż przy granicy z Kongiem i Kamerunem). "Wioska" gromadzi dzień w dzień ok. 200 słoni, które przybywają tu, by skorzystać z piaszczystej lizawki solnej o długości 250 i szerokości nawet 500 m. Dr Anna Feistner z WWF-u podkreśla, że ktoś prowadził intensywny ostrzał z kałasznikowów. Wiemy, że gang się wyniósł. Domyślamy się, że doszło do mordu słoni, ale nie mamy jeszcze pojęcia na jaką skalę. Specjalistka sądzi, że w rajdzie wzięli udział handlarze kością słoniową z Sudanu, którzy już od pewnego czasu próbowali zawładnąć tym obszarem. Do doniesień strażników i WWF-u ustosunkował się sekretarz generalny CITES (Konwencji Waszyngtońskiej). John E. Scanlon nawoływał do skoordynowanych działań i przypominał o zeszłorocznej tragedii z Parku Narodowego Bouba Njida w Kamerunie. Szacuje się, że zabito wtedy co najmniej 300 słoni.
  15. Tesla Motors, producent sportowych samochodów elektrycznych, zaczął przynosić zyski. W pierwszym kwartale bieżącego roku dochód netto firmy wyniósł 11,2 miliona dolarów. Rok wcześniej firma zanotowała stratę w wysokości 89,9 milionów USD. Wyniki finansowe firmy nie tylko się poprawiają, ale są lepsze od przewidywań analityków. Na wieść o tym cena akcji Tesli zwiększyła się o niemal 30% osiągając poziom około 73 USD. Teraz emocje nieco opadły i obecnie przed otwarciem giełdy akcje wyceniane są na 69,40 USD. Kwartalny zysk na akcję wyniósł aż 12 centów, podczas gdy analitycy spodziewali się zysku w wysokości 4 centów. Przekroczyliśmy własne plany sprzedaży, znacząco zwiększyliśmy margines zysku, poprawiliśmy zarządzanie firmą - czytamy w oświadczeniu wydanym przez Tesla Motors. Firma odnotowała kolosalny wzrost przychodów, które zwiększyły się z 30,2 do 562 milionów dolarów. Znacząco zredukowano też stratę operacyjną z 88,8 do 5,56 milionów USD. W ostatnich dniach Tesla zatrudniła też Chrisa Porritta, byłego głównego inżyniera w firme Aston Martin. Porritt objął stanowisko wiceprezesa ds. inżynieryjnych. Tesla to firma technologiczna, a to oznacza, że człowiek stojący na czele naszego zepołu inżynieryjnego sam musi być wyjątkowym inżynierem oraz dobrym liderem. Chris dowiódł swoich umiejętności w Aston Martinie, gdzie stworzył ich najlepszy model One-77 - stwierdził prezes firmy Elon Musk.
  16. Londyńskie Stowarzyszenie Zoologiczne wystosowało apel do akwarystów i kolekcjonerów ryb z całego świata, prosząc o pomoc w znalezieniu partnerki dla 3 samców reprezentujących skrajnie zagrożony wyginięciem gatunek - Ptychochromis mangarahara. Dwa osobniki znajdują się w stolicy Zjednoczonego Królestwa, a trzeci mieszka w zoo w Berlinie. Autorzy ogłoszenia opisują panów w samych superlatywach, próbując przykuwać wady na zalety (stąd oksymorony w rodzaju "wspaniale okropni"). Dwa z samców mają już 12 lat, dlatego z próbami rozmnażania należy się pospieszyć. P. mangarahara nie występują już na wolności, bo na rzece Mangarahara, w której znaleziono je po raz pierwszy, pobudowano tamy. Jak wyjaśnia Brian Zimmerman, kurator działu ichtiologicznego londyńskiego zoo, w Berlinie była kiedyś samica, ale, niestety, została zabita przez samca w okresie okołogodowym. To dość powszechne zjawisko u pielęgnic, które w odróżnieniu od wielu innych ryb, wiążą się w pary i opiekują ikrą, a później narybkiem. Nic dziwnego, że między samicą i samcem dochodzi do przepychanek i waśni. Szukając samicy, Brytyjczycy kontaktowali się różnymi publicznymi akwariami. Ponieważ ich wysiłki spełzły na niczym, postanowili przejrzeć prywatne kolekcje. Zimmerman zaczyna powoli tracić nadzieję, twierdząc, że szansa na przeżycie P. mangarahara jest znikoma. Gdyby jednak ktokolwiek wiedział coś o jakiejś samicy, jest proszony o kontakt emailowy. Korespondencję należy kierować na adres fishappeal@zsl.org.
  17. Najnowsze badania przeprowadzone przez NASA oraz ponowne zbadanie próbek z misji Apollo dowodzą, że woda na Ziemi i na Księżycu pochodzi z tego samego źródła. To z kolei oznacza, że satelita naszej planety nie rozpoczął swej historii jako ciało zupełnie pozbawione wody. Według obecnie obowiązujących teorii Księżyc powstał około 4,5 miliarda lat temu. Uformował się ze szczątków, jakie pojaiwły się po uderzeniu w Ziemię olbrzymiego obiektu. Naukowcy od dawna sądzili, że uderzenie wygenerowało tyle ciepła, że wszelkie lżejsze pierwiastki, takie jak wodór, odparowały, a to oznacza, iż Księżyc rozpoczął swoje istnienie jako całkowicie suche miejsce. Teoria ta, jak się okazuje, jest błędna. Woda na Księżycu istniała od zawsze. Najprostsze wyjaśnienie naszego odkrycia jest takie, że na proto-Ziemi woda istniała już w momencie potężnego uderzenia. Część z tej wody przetrwała uderzenie i odkryliśmy ją na Księżycu - mówi Alberto Saal, profesor geologii z Brown University. Naukowcy zbadali inkluzje obecne w próbkach zebranych podczas misji Apollo. Okazało się, że w tych niewielkich kropelkach wulkanicznego szkła uwięzionego w oliwinie znajduje się olbrzymia ilość wody. Postanowiono więc odkryć jej pochodzenie. W tym celu Saal i jego zespół zbadali skład izotopowy wodoru. Chcieli dowiedzieć się jaki jest stosunek deuteru do zwykłego wodoru. Molekuły wody pochodzące z różnych części Układu Słonecznego różnią się ilością deuteru. Ogólnie rzecz biorąc, im bliżej Słońca tym mniej deuteru w molekułach. Badania wykazały, że stosunek deuteru do wodoru w księżycowej wodzie jest niski i odpowiada wartościom z chondrytów węglistych z pasa asteroidów w pobliżu Jowisza. Źródłem wody na Księzycu są zatem prymitywne meteoryty, a nie, jak dotychczas sądzono, komety. Te bowiem pochodzą z odległej od Słońca Chmury Oorta. Tego typu pomiary są bardzo trudne, ale nowe dane to najlepszy dowód na to, że chondryty węgliste to źródło ulotnej materii obecnej na Ziemi, Księżycu i prawdopodobnie na innych ciałach wewnętrzej części Układu Słonecznego - mówią uczeni. Ostatnie badania wskazują, że 98% ziemskiej wody również pochodzi z prymitywnych meteorytów. Źródło wody na Ziemi i na Księżycu jest zatem to samo. A najprostszym wyjaśnieniem istnienia wody na Księżycu jest stwierdzenie, że pochodzi ona z Ziemi i istniała już w czasie formowania się satelity naszej planety. Jeśli naukowcy mają rację, to należy teraz odpowiedzieć na pytanie, jak woda mogła przetrwać potężną kolizję, która doprowadziła do powstania Księżyca.
  18. Choć odtwarzacze DVD zostały wyparte przez media strumieniowe i pamięci USB, nadal można spożytkować ich tanie napędy optyczne. Aman Russom ze Szkoły Biotechnologii Królewskiego Instytutu Technologii w Sztokholmie wykazał bowiem, że przydają się podczas wykrywania zakażenia wirusem HIV czy badania DNA. Pochodzący z Erytrei Russom zademonstrował, że gdy wykorzysta się półprzezroczystą płytę, a komercyjny czytnik dostosuje do wykrywania światła przechodzącego przez nośnik, uzyskuje się laserowy mikroskop skaningowy (DVD LSM, od ang. DVD Laser Scanning Microscope). Za jego pomocą da się zbadać wprowadzoną do rowków krew i zobrazować komórki z rozdzielczością 1 mikrometra. Dysponując zwykłym odtwarzaczem DVD, stworzyliśmy tanie narzędzie analityczne do badania DNA, RNA, białek, a nawet całych komórek. Dzięki technologii Lab-on-DVD wyniki testu na obecność wirusa HIV są dostępne już po kilku minutach. Dowodząc, że jego prototyp działa, Russom zobrazował limfocyty CD4 dodatnie (CD4+). Standardowo w ramach testów na HIV zlicza się je za pomocą cytometrii przepływowej, ale koszt takiego aparatu (bez uwzględnienia kosztów eksploatacyjnych) to ok. 30 tys. USD, podczas gdy odtwarzacz można kupić za mniej niż 200 dol. Dodatkowo cytometry są masywne i skomplikowane, a by obsłużyć lekkie Lab-on-DVD, nie trzeba przechodzić intensywnego szkolenia. Ponieważ pacjent od razu dostaje wyniki, nie musi odbywać kolejnych podróży do ośrodka zdrowia. Wg Russoma, dla mieszkańców krajów rozwijających się to prawdziwa rewolucja. W pierwszym roku chcemy popracować nad wydajnością technologii, a w drugim przetestować ją na próbce klinicznej. Ważnym etapem będzie walidacja oraz porównanie z istniejącymi badaniami laboratoryjnymi.
  19. Pentagon poinformował o dopuszczeniu trzech telefonów i tabletu do łączenia się ze swoją siecią zewnętrzną. Wymogi bezpieczeństwa spełniły Enterprise Service 10 na urządzeniach BlackBerry Z10 i Q10 oraz tablety PlayBook. Dopuszczono też platformę Knox uruchomioną na Galaxy S4. Knox bazuje na Androidzie. Dotychczas Pentagon, ze względów bezpieczeństwa, nie zezwalał na podłączanie urządzeń z Androidem do swojego intranetu. Obwieszczenie Defense Information Systems Agency oznacza, że producenci wymienionych urządzeń będą mogli sprzedawać je Departamentowi Obrony. Obecnie pracownicy Pentagonu używają 470 000 urządzeń BlackBerry, 41 000 Apple'a i 8700 urządzeń na Androidzie. Jeszcze w bieżącym miesiącu spodziewane jest ogłoszenie, czy do sieci Pentagonu będzie można podłączać urządzenia z iOS-em 6.
  20. Dokładne pomiary wykazały, że meksykański monolit Peña de Bernal mierzy 433 m (dla porównania: Głowa Cukru ma 396, a Skała Gibraltarska 426 m). Zespół z Narodowego Uniwersytetu Meksykańskiego podkreśla, że wcześniej przypuszczano, że wysokość supergłazu z okolic miasteczka San Sebastián Bernal mieści się w przedziale od 288 do 360 m. Błędy w oszacowaniach można wyjaśniać utrudnionym dostępem do szczytu. Na łamach pisma Geosphere Meksykanie wyjaśniają, że podczas narodzin Peña de Bernal jasny wulkaniczny dacyt utworzył kopułę (SiO2 stanowi 67% jej masy). Gdy materiał okrzepł, zaczęło się mozolne intrudowanie, polegające na rozpychaniu mezozoicznych morskich skał osadowych. Biorąc pod uwagę skład chemiczny skały, naukowcy stwierdzili, że powstała ona w strefie subdukcji. Choć wcześniej sądzono, że Peña de Bernal ma ponad 34 mln lat (jest skałą plutoniczną z eocenu), Meksykanie stwierdzili, że w rzeczywistości monolit powstał dużo później, bo ok. 8,7 mln lat temu.
  21. Wkrótce na amerykańskich drogach można będzie oglądać transport niezwykłego ładunku. Wielki elektromagnes o średnicy ponad 15 metrów będzie podróżował z Brookhaven National Laboratory w Nowym Jorku do Fermi National Accelerator Laboratory w Batavii w stanie Illinois. Obie miejscowości dzieli około 1450 kilometrów, jednak trasa jaką pokona urządzenie będzie miała długość około 5200 kilometrów. Magnes zostanie załadowany na specjalną barkę, która popłynie na południe, opłynie Florydę, dotrze do ujścia Mississippi i pożegluje na północ do Illinois.. Elektromagnes ze stali i aluminium, wewnątrz których znajdują się nadprzewodzące kable, będzie wykorzystywany podczas międzynarodowego eksperymentu Muon g-2. Będzie on sercem urządzenia do badania mionów. Elektromagnes został zbudowany w Brookhaven w latach 90. ubiegłego wieku. Przetransportowanie magnesu z Brookhaven do Illinois będzie kosztowało 10-krotnie mniej niż budowa nowego magnesu. Dlatego zdecydowaliśmy się na transport. Będzie to wymagało niezwykłego wysiłku, ale warto go podjąć - mówi Lee Roberts z Boston University, rzecznik prasowy Muon g-2. Większość potrzebnych urządzeń można rozmontować i przewieźć do Fermilab ciężarówkami, ale magnes musi być transportowany w całości. Co więcej, podczas transportu może odchylać się jedynie o kilka stopni od swojego położenia. Większe wahania grożą nieusuwalnymi uszkodzeniami nadprzewodzących kabli. Magnes opuści Nowy Jork na początku czerwca i dotrze do Illinois pod koniec lipca. Później zostanie załadowany na specjalnie zbudowaną ciężarówkę i pojedzie do Fermilab. Podróż lądowa, zarówno ta w Nowym Jorku jak i w Illinois będzie odbywała się nocą, by jak najmniej zakłócać ruch. Ciężarowka będzie poruszała się z prędkością nie większą niż 16 km/h. Na terenie Nowego Jorku transport potrwa jedną noc. W Illinois będą to dwie kolejne noce. W latach 90. w Brookhaven prowadzono eksperymenty z mionami. Uzyskano wówczas przybliżone wyniki dotyczące ich właściwości. Zdecydowano zatem o przeniesieniu urządzeń do Fermilab, gdyż można tam uzyskać bardziej intensywną i czystszą wiązkę mionów. Uczeni mają nadzieję, że dzięki temu zdobędą dokładne informacje na interesujący ich temat. Eksperyment Muon g-2 to ważna część przyszłych badań nad fizyką cząstek w USA - powiedział James Siegrist, odpowiedzialny w Departamencie Energii za fizykę wysokich energii. Muon g-2 ma rozpocząć pracę w 2016 roku.
  22. Komórki tłuszczowe z kolana wydzielają białko stanowiące ważny element procesu prowadzącego do zwyrodnienia stawów. Odkryliśmy, że tłuszcz ze stawu kolanowego wydziela białko zwane proczynnikiem D, które daje początek czynnikowi D, enzymowi biorącemu udział w alternatywnej drodze aktywacji dopełniacza - wyjaśnia dr Nirmal Banda z Uniwersytetu Kolorado w Denver. Bez czynnika D, myszy nie mogą zapaść na reumatoidalne zapalenie stawów. Banda, który od 14 lat zajmuje się zgłębianiem tajemnic reumatoidalnego zapalenia stawów, rozpoczął właśnie prace nad terapią genową, która wyeliminowałaby białko w określonych obszarach. Szukamy szczepionek, leków lub inhibitorów, które zahamowałyby u myszy lokalną sekrecję proczynnika D. Naszym celem będzie zastopowanie choroby na wczesnych etapach, tak by nie doszło do uszkodzenia stawów. Wcześniej Banda zauważył, że alternatywna droga aktywacji dopełniacza (systemu białek odpornościowych surowicy) zwiększa podatność myszy na reumatoidalne zapalenie stawów, a jak wcześniej wspominaliśmy, czynnik D jest jej częścią. Podczas ostatniego studium Amerykanin stwierdził, że wyeliminowanie czynnika D daje ten sam rezultat, co usunięcie całego systemu. To duże osiągnięcie, bo ocalona reszta może nadal zwalczać infekcje. Wiemy, że tłuszcz występuje wokół wszystkich narządów. Nie mieliśmy jednak pojęcia, że wydziela on białko, które de facto uruchamia zapalenie stawu. Banda podkreśla, że komórki tłuszczowe wykonują krecią robotę nie tylko w kolanie, ale i we wszystkich innych stawach. Oznacza to, że gdy uda się opracować nową metodę terapii, wyleczy ona stan zapalny w stawach całego ciała.
  23. Spożywanie od jednej do trzech lampek szampana tygodniowo chroni przed związaną ze starzeniem się utratą pamięci oraz spowalnia rozwój wielu chorób neurodegeneracyjnych, takich jak np. demencja. Naukowcy z University of Reading dowiedli, że obecne w szampanie związki fenolu poprawiają pamięć przestrzenną. Ten rodzaj pamięci odpowiedzialny jest za rozpoznawanie otoczenia i przechowywanie danych potrzebnych do poruszania się w nim. Wspomniane związki wpływają na przepływ sygnałów w hipokampie i korze, częściach mózgu odpowiedzialnych za pamięć i uczenie się. Okazało się, że zmieniają one w mózgu wiele protein związanych z przechowywaniem wspomnieć. Wiele z tych protein tracimy z wiekiem, co wiąże się z utratą pamięci. Szampan spowalnia utratę białek, zapobiegając zarówno typowym, jak i nietypowym rodzajom utraty pamięci powiązanym z wiekiem. Szampan zawiera sporo związków fenolu, które pochodzą ze szczepów Pinot Noir, Pinot Meunier oraz Chardonnay. To te związki chronią nasze mózgi. Uzyskane przez nas wyniki po raz pierwszy dowodzą, że umiarkowane spożywanie szampana wpływa na funcje poznawcze, takie jak pamięć. Wcześniej tego typu efekty obserwowano podczas spożywania czerwonego wina i zawartych w nim flawonoidów. Nasze badania wykazały, że również i szampan, który nie zawiera flawonoidów, ma podobne działanie dzięki związkom fenolu, o których dotychczas sądzono, że są biologicznie nieaktywne - mówi profesor Jeremy Spencer. Doktor David Vauzour zapowiada, że w najbliższym czasie zostaną przeprowadzone badania na ochotnikach. Pozytywne wyniki uzyskano już w przypadku innych pokarmów bogatych w polifenole, takich jak kakao czy jagody,. Spodziewamy się, że otrzymamy je też podczas eksperymentów z umiarkowanymi dawkami szampana. Wcześniej zespół z Reading wykazał, że dwa kieliszki szampana dziennie mogą poprawiać funkcjonowanie serca i układu krążenia.
  24. Wydaje się, że przez obecność nikotyny, jedzenie owoców roślin z rodziny psiankowatych (Solanaceae), np. pomidorów, bakłażanów czy papryki, może zmniejszyć ryzyko zapadnięcia na chorobę Parkinsona. Wcześniejsze badania sugerowały, że palenie papierosów oraz innych postaci tytoniu, który także należy do rodziny Solanaceae, zmniejsza ryzyko zachorowania na parkinsonizm. Naukowcy nie rozstrzygnęli jednak, czy zabezpieczający efekt jest skutkiem działania nikotyny, czy innego związku. Nie potrafili również stwierdzić, czy parkinsonicy są mniej skłonni korzystać z tytoniu wskutek zmian w mózgu, pojawiających na wczesnych etapach patogenezy. Zespół dr Susan Searles Nielsen z Uniwersytetu Waszyngtońskiego w Seattle dotarł 490 ludzi, u których niedawno zdiagnozowano chorobę Parkinsona. Z 644 niespokrewnionych zdrowych osób utworzono grupę kontrolną. Amerykanie posłużyli się kwestionariuszami do oceny diety z całego życia badanych oraz wykorzystania tytoniu (definiowano je jako wypalenie ponad 100 papierosów albo regularne sięganie po cygara, fajkę lub tytoń bezdymny). Okazało się, że spożycie warzyw jako takie nie oddziaływało na ryzyko parkinsonizmu, ale konsumpcja psiankowatych już tak (im więcej Solanaceae w diecie, tym mniejsze prawdopodobieństwo zachorowania; w przypadku papryki związek był najsilniejszy). Ochronny efekt występował głównie u kobiet i mężczyzn, którzy wcześniej prawie lub w ogóle nie stosowali tytoniu.
  25. Przed kilkoma miesiącami z zapartym tchem mogliśmy śledzić animację przedstawiającą lądowanie łazika Curiosity na Marsie. Jednak ten niezwykły wyczyn to dziecinna igraszka w porównaniu z tym, czego trzeba dokonać jeśli pewnego dnia człowiek ma chodzić po Marsie - stwierdził Robert Braun, były inżynier NASA, a obecnie pracownik Georgia Institute of Technology. Braun i inni eksperci brali udział w trzydniowej konferencji, na której omawiano perspektywy eksploracji Czerwonej Planety. Curiosity waży około tony. Porównywano go do małego samochodu. Teraz rozmawiamy o lądowaniu dwupiętrowego domu, a niewykluczone, że o lądowaniu dwupiętrowego domu obok innego dwupiętrowego domu - mówi Braun. Specjaliści oceniają, że najpierw na Marsie będzie musiała wylądować kapsuła z zaopatrzeniem. Jej wagę oszacowano na około 40 ton. Dopiero później na planetę trafi kapsuła z astronautami. Do wykonania takiej misji potrzebny będzie pojazd na tyle potężny, że nie tylko bezpiecznie posadowi obie kapsuły, ale jedną z nich zabierze z powrotem na Ziemię. Pojazd, który zawiezie astronautów na Marsa prawdopodobnie nie będzie lądował, pozostanie na orbicie planety. Pierwsze urządzenia, które NASA wysłała na Marsa były na tyle lekkie, iż wylądowały dzięki spadochronom i balonom. Curiosity był znacznie cięższy, dlatego do jego lądowania wykorzystano skomplikowane urządzenia, takie jak dźwig. Jednak żadna z tych metod nie sprawdzi się w tym przypadku. Konieczne są bardzo złożone badania nad bezpiecznym posadowieniem ciężkiego ładunku na powierzchni planety. Trzeba pamiętać, że ciśnienie atmosferyczne na Marsie jest znacznie niższe niż na Ziemi. Na wysokości 10 000 metrów nad Marsem panuje takie ciśnienie jak na wysokości 40 000 metrów nad Ziemią. To oznacza, że olbrzymim wyzwaniem jest już samo spowolnienie szybko poruszającego się pojazdu. To wyzwanie, z jakim jeszcze nie mieliśmy do czynienia i nie wiemy, jak sobie z nim poradzić - przyznaje Braun. Większym optymistą jest Adam Stelzner, jeden z konstruktorów dźwigu, który posadowił Curiosity na Czerwonej Planecie. Przypomina on, że opracowanie dźwigu nie wymagało wynalezienia nowych urządzeń czy technologii. Trzeba było nieco więcej kreatywnego myślenia o sposobie wykorzystania materiałów, jakimi dysponujemy. Stelzner przypomina też, że jeszcze na osiem lat przed wystrzeleniem Curiosity NASA nie miała pomysłu na to, jak łazik będzie lądował. Jego zdaniem podróż na Marsa będzie wymagała międzynarodowej współpracy, opracowania pojazdu wielkości podobnej do wahadłowców, a misja będzie o rząd wielkości bardziej skomplikowana od tego, co obecnie jest robione podczas eksploracji kosmosu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...